Ja cale zycie pomagalam rodzicom w lazdy mozliwy sppsob, bylam mila dobra kochajaca iopiekowalam sie latami jak cierpieli na nowotwory i Alzheimmer. Bo bylam corka. Teraz widze ze nie lubilam ich zbytnio nie mialam nic wspolnego. Nie byla to milosc. Najgorsze ze to przelozylam na relacje romantyczne z mezczyznami. Dawalam wszystko nic nie otrzymujac. Jaki hardcore. Trzeba wyjsc z tego uwiklania. Dawac tam gdzie cos dostaje. Dzieki. ❤❤❤
Pod koniec tego odcinka jest jest taki bardzo ważny i potrzebny moment rozważania nad tym jak to jest kiedy dzieci dorastaja, są samodzielne i dorosłe ale my jako rodzice musimy na nowo przesunąč̣ ten środek cieźkosci na samych siebie. Jest to bardzo trudne tym bardziej jesli zainwestowalo sie cale swoje jestestwo w wychowanie i uwaźnośĉ na te wlasnie bąbelki. W moim wyoadku trzy bąbelki , ktióre są wspanialymi kobietami i mężczyznami , a ja wlasnie uczę się przesuwaĉ ten środek cięźkosci ponownie na samą siebie. Trochę jakbym musiała zaczynaĉ tworzyc siebie od nowa. Jest to bardzo trudne. Bardzo. Konieczne w kazdym wypadku. Byloby cudownie, jesli tem temat zdrowych relacji dorosłych rodzicow i doroslych dzueci był szerzej poruszany i analizowany. Za ten odcinek dziękuję bardzo, poniewaź rzuca światło na tematy tematy trudne , jesli nie najtrudniejsze, bo jednak wszyscy jestesmy w jakichs układach todzinnycb nawet probujac uwolnic się. Rozmowczynie wspaniałe❤❤
Cudownie jest słyszeć tego typu treści po polsku... Wychodzenie z toksycznych relacji rodzinnych, jest bardzo bolesne. Czasami nie możliwe. Jest również uwalniające. Dające miejsce na nowe, prawdziwe. Znacząco wpływające na rozwój następnych pokoleń. U mnie trwało to ponad 2 lata. Może nie dosłyszałam, ale system zrobi naprawdę wszystko, żeby Ciebie wciągnąć z powrotem. To jest dla mnie najtrudniejsze, nie podjęcie decyzji, ale to żeby w niej wystać. Dziękuję!
Noszenie odpowiedzialności za dobre imię rodziny...jak tak możesz? Ano mogę...Początkowo dużo kosztuje wybranie siebie, swojej aktualnej rodziny, autentyczności, zostawienie przy rodzicach ich odpowiedzialności, jeśli od dziecka dźwigało się za nich i grało się z góry rozpisaną rolę jak wierny sługa. Nasz uklad nerwowy moze w ogóle nie znać stanu wolności wyboru, czuć lęk przed nieznanym...ale jak już się w nim rozkosznie zasmakuje i zobaczy, że mozna wyjść z piwnicy i cieszyć się słońcem, to juz nigdy nie będzie chciał tam wrócić na dłużej. A nawet jak zdarzy mu się wejsc do niej po słoik z sałatką szwedzką za którą tęsknił, to juz wie, że mozna je również kupić w innych sklepach i tez smakują dobrze :). Rodzina pochodzenia nie ma monopolu na nasze szczęście, nie w tych czasach. Dziękuję za rozmowę:)😮
Wspaniala rozmowa! Zauważyłam natomiast, że rzadko takie rozmowy, choć dobre, i diagnostyczne ale nie robią ciągu dalszego- np. nie pokazują co mozna zrobić gdy twoja matka ma 80 lat i rzeczywicie ktos musi pojechac z nią do lekarza, jak było to nawet tu wspomniane...lekarze i inne wszystko, co potrzebne 80latce. Jeśli nie masz zasobów finansowych by zapewnic opiekę bo nie chcesz tego robić osobiscie ( odeszłaś z plemienia i nie chcesz wracać) to przy braku systemu opieki Państwa, każdy sąd Cię zmusi bys oddala połowę swojej pensji jesli niechcesz osobiscie swiadczyc opieki. I co z tego, że " wypisalas sie z plemienia"? Zostajesz z nędznymi pieniędzmi na wlasne potrzeby bo musisz oddać na potrzebującą matkę...bo tak wlasnie jest w Polsce. Albo jezdzisz i swiadczysz opiekę osobiscie z zacisnietymi zębami bo nie stać na jakis ośrodek / prywatną opiekę To często sie zdarza. System rodzinny łatwo nie wypuszcza ..i upomni się wczesniej czy później...i co wtedy??? Przy takich rozmowach jak ta, które dają dobry wgląd, a nawet mogą pomóc podjąć zyciowe decyzje - brakuje perspektywy " na potem". Bo kiedyś przychodzi to potem...
Wiem, że to trudne, ale można świadczyć taką opiekę bez zaangażowania emocjonalnego. Traktować podopiecznego jako osobę +/- obcą. Jest robota do wykonania i tyle.
Może warto szerzej spojrzeć, kto jeszcze może partycypować w opiece. Dalsza rodzina pewnie jest jakaś. Zapytać, poprosić, kto i jak może się zaangażować. Zapytać opiekę społeczną i lokalne organizacje. Są różne sposoby, ZOLe, byłam w tym miejscu, szukałam …
O kurde - temat mocny. Będę trawił dłużej niż dzisiaj. Bardzo dziękuję Paniom za wspaniałą pogaduchę. Pani Marto, ma pani wspaniały śmiech, taki zaraźliwy.
Niezwykle potrzebna rozmowa i przede wszystkim dotykajaca tematu z wielu perspektyw! Jedyne, z czym się nie zgadzam to stanowcze stanowisko na temat nie rozmawiania z rodzicami na temat własnych doświadczeń. Nie jest to nieetyczne, może być zarówno przemyślane, jak i potrzebne.
OMG! Co za ulga, nie jestem sam! Bardzo dziekuje dziewczyny za te rozmowe. Wyjechalem z Warszawy ponad dwadziescia lat temu i przenioslem sie nad brajtonskie morze. Ja, jedynak z queerowa swiadomoscia, oprocz plecaka z ksiazkami, zabralem rowniez guilt. Zostawilem "mamusie" i wyjechalem, a powinienem z nia zostac i sie nia opiekowac, bo "ona sbie dla mnie zyly wyprowala", a ja sie tak odwdzieczam. Long story short, dzwonie do mamy pare razy w miesiacu, rozmowa zaczyna sie od tego co ja boli(thats fine), nie przycisza telewizora , i narzeka ze nic nie slyszy, itd. Pyta sie co u pieska, a nie jak sie ma moj partner, na koncu rozmowy go pozdrawia, wiec niby luz. Zaczalem studia(skonczylem piecdzesiat lat), matka nie jest w stanie zapamietac co studiuje; W zeszlym roku polecialem do Warszawy na swieta, a raczej na matki osiemdziesiate urodziny, ktore chcialem jej urzadzic, ale ona nie chciala, , bo "wszyscy" juz nie zyja i nikt nie przyjdzie. Od rana odbiera od "zmarlych " telefony z zyczeniami. Urodziny wypadaja dwudziestego czwartego grudnia. Dzien przed wigilia matki urodzin dostaje bardzo wysokiej goraczki(okazuje sie , ze to bylo dosc popularne w miescie), nie spie cala cala noc, a rano zastanawiam sie co mam zrobic, bo przecie taki chory do matki nie powinienem pojechac. Poszedlem spac, mieszkalem u przyjaciol, obudzilem sie o szesnastej wsiadlem w ubera i pojechalem zarazac matke, bo nie mialem odwagi, ODWAGI, jej poinformowac, ze mnie zajebal wirus(pardon my Polish) i bardzo mi przykro kochana, alw Wigilia beze mnie, bo jest bardzo duza szansa,, ze Cie zaraze. Cale szczescie nie zarazilem "kochajacej " mamusi. Zabraklo czasu na szybka refleksje, goraczka wygrala. Zagralem role kochajacego syna, a ta milosc mogla by matke zabic, to be honest. Wydawalo mi sie, ze juz wymiksowalem sie systemu , ale nie tak szybko. Kocham , bo musze, i powoli sie to akceptuje, i meditate on this :) Nie ma letko, ale kto powiedzial ze musi byc:) Dziekuje za te Wasza rozmowe, taki rozmow mi potrzeba. MIalem jedna przyjaciolke, dla ktorej zabraklo mi czasu w te ostatnie swieta, bo choroba ten czas zabrala, ale mialem odwage zakomunikowac, ze jestem chory i bardzo mi przykro nic z tego nie bedzie, mimo tego ze dzieli nas ulica Grochowska, i mamy piec minut do siebie, ale ja jestem chory. Przyjaciolka nie zrozumiala....
Różni terapeuci mają rożne poglądy na temat tego, czy odbywać rozmowę z rodzicami. Akurat spotkałam tych, którzy mają tej sprawie zdanie odrębne od prowadzących 😊 I nie chodzi o to, żeby się zmienili (bo to się nie wydarzy), ale żeby to w końcu stawić się do roli dorosłego w tej relacji. Można kulturalnie, choć pewnie nie bez trudności emocjonalnych powiedzieć o swoich uczuciach swojemu rodzicowi. I to wcale nie jest przemoc. To, że druga strona może mieć z tym "problem", to już jest to jej problem, ale jest przy najmniej szansa, że ten kryzys może zaowocować zmianę. I oczywiście jeśli rodzic jest w stanie krytycznym, jeśli chodzi o kondycję fizyczną, to faktycznie to nie jest dobry moment. Ale w każdym innym przypadku? Jak się ucina relację to też może zostać odebrane przez rodzica jako przemoc. Poza tym, że on w ogóle może nie widzieć siebie w roli sprawcy i najczęściej tak jest. Moim zdaniem w Polsce problem leży w tym, że rodzic ma znamiona świętego (przykazanie, w którym rodzica się czci, a czci się przecież bóstwo) i ma autorytet z nadania. Choć przecież ten autorytet przez pokolenia była zbudowany na lęku, więc to pseudo autorytet. Te relacje to nie są relacje dorosły - dorosły i to jest clue. Jeśli na terapii uczę się, żeby drugiego człowieka bez względu na konfigurację (poza dziećmi) traktować jak dorosłego, a potem spotykam się z rodzinną i daje się upychać do dziecinnego pokoju, to wracam do punktu wyjścia. Naprawdę można nie wchodzić do piaskownicy, pozostać dorosłym i często, choć nie zawsze, mieć relację z rodzicem. Mocno zdystansowaną relację, ale jednak i to taką, która mieści się z ramach przepisów Kodeksu opiekuńczego i rodzinnego. Ten rodzic ma wybór jak się zachować, a potem ponosi tego konsekwencje. O tym jest przecież dorosłość. 🙂 Dlatego przestańmy traktować rodziców jak dzieci i zacznijmy wymagać od nich postaw dorosłych i odpowiedzialności za swoje czyny, zachowania i postawy 😎
Znakomicie napisane. Naprawdę warto rozmawiać z rodzicami w sposób "dorosły-dorosły", bez traktowania ich jak niczego nierozumiejących dzieci. Efekt (w sensie ustanowienia sensownych relacji) nie jest gwarantowany, ale przynajmniej w przypadku niepowodzenia możemy powiedzieć "próbowałem wszystkiego i się nie dało - trudno".
Warto rozmawiać jeśli masz partnera do rozmowy. Czasem odpowiedzią sa szantaż,krzyk, wyzwiska, szarpanie. A więc nie ma z kim rozmawiać. To nie traktowanie rodzica jak dziecka a właśnie jako dorosłego który powinien być odpowiedzialny za siebie i konsekwencje swojego zachowania
@@fabiolaj92 Jak jest przemoc, to zgoda, jest "pozamiatane". Jak pięknie mawiał psychoterapeuta, z którym miałem do czynienia - "widocznie rodzice nie są jeszcze gotowi do rozmowy" (i może nigdy nie będą).
Ja mam skończone 40 lat moja matka 60 i w swoim wieku na emeryturze nie ma problemu co jakiś czas przypominać mi mówić jakim to byłam beznadziejnym dzieckiem, że się nie uczyłam , że źle się uczyłam że nie chciałam jeść, że byłam za mało uśmiechnięta nie wesoła jak ona że ja wiecznie byłam niezadowolona. Za to ja nigdy nie nawiązałam pierwsza do tematu jakim ona była rodzicem. Przyszedł taki czas jedna rozmowa z nią kolejne obwinianie mnie za jej nieszczęśliwe życie za to że mój ojciec ją zdradził że odważyłam się jej powiedzieć że ja byłam dzieckiem potrzebowałam jedynie bezpieczeństwa z jej strony a trudno mówić o bezpieczeństwie gdy w wieku 9 lat matka wyrzuca cię z domu i wychodzisz w fioletowej bluzce z koronkami wokół nadgarstków i wokół szyi schodzisz z czwartego piętra na parter i nie wiesz co dalej a matka z okna krzyczy wracaj wracasz i jesteś bita za to że ją posłuchałaś. A potem sytuacja siedzicie na kanapie a przed telewizorem i nagle matka chwyta za nóż i przyciska mi dziewięciolatce do ręki trzykrotnie (dodam że że z uśmiechem na twarzy mi powiedział wieku 60 lat że przecież cię nie pocięłam!) albo sytuacja gdy byłam już pełnoletnia a nadal się uczyłam i mieszkałam z nią ze złamaną nogą matka wzięła się bicie mnie (to była sytuacja w której powiedziałam dość pierwsza w której się wyprowadziłam a raczej uciekłam z domu-potem myślałam że może się coś zmieni wróciłam do relacji. Nie wiele się zmieniło. Do tego jeszcze doszło że moja matka okradła własną matkę z pieniędzy, i sytuacja w której widziałam jak uderzyła moją siostrzenicę która miała zaledwie rok. Nazbierało się i tym razem po kolejnych jej wyrzutach do mnie że bywałam zła okropna powiedziałam ze spokojem że na tym już kończę to nasza ostatnia rozmowa. Zrobiłam co mogłam nie udźwignęłam tej zakłamanej relacji. Nie było to łatwe ale przemyślane od dłuższego czasu obserwowałam tą relację z boku i postanowiłam ze spokojem że to już czas się oddalić tym razem na zawsze.
@@sylwiapietron7684mam wrażenie że dziewczyny w podcaście mają utopijne wrażenie życia . Nawet jak było najgorzej to z pewnością była tam miłość.hm powiedz to 8 łatce która martwiła się że ojciec przyjdzie pijany i matkę zabije. Matka w ciągłym stresie bo może zginąć nie ma co do garnka włożyć może sama też pije?
Tam jest ten kawałek o tym jak to po kilku latach terapii uwalniamy sie od skomplikowanej relacji z rodzicami i od razu inny system przypomni nam o “obowiazkach” bo trzeba zajać sie chorujacymi rodzicami . Niestety tak jest szczególnie gdy rodzic ma demencje . Ja bym bardzo prosiła o pogłebienie tematu bo dorosła osoba nie spakuje zabawek i przeniesie sie do innej piaskownicy a jednocześnie opieka nad demencjuszem i wogóle ten cały układ in sandwich generation szczególnie w Polskich realiach to jak jazda bez trzymanki
Wydaje mi się (trochę z własnych doświadczeń), że taką opiekę można świadczyć bez zaangażowania emocjonalnego. Wiem, że to niełatwe, ale chyba zdrowsze.
A tu ciekawie, bo z żoną zauważyliśmy, że retoryka się zmienia od punktu siedzenia. Przed chwilą mówiono, że dzieci z przedszkola w domu mogą w końcu puścić napięcie i dlatego, że są w zaufanym miejscu wśród kochających ludzi, mają przestrzeń się wyrazić(sukces rodzicielstwa), a teraz nagle to doskonały przykład jak system nagradza sprzężenie zwrotnym dziecko za opisane zachowania, które maja przykryć problemy małżeńskie. Serio?
No jakby odnośnie do tego jak się mowi o rodzinie, to w psychotestach (np na prawo jazdy) jest stwierdzenie "Moja matka była zła kobietą" I zapewne ma wyłapywać socjopatyczne osobowości, więc to pytanie wywołało we mnie zong, bo akurat dobra kobietą to moja matka nie była...
Znajomi po mnie cisną, gdy na pytanie dzieci „Tato, czy mnie kochasz?” odpowiadam: „To się dopiero okaże.”. A tu proszę! Prosto w moje ręce dowody mojej racji! Dziękuję!
Ja bym proszę Pań rozpoczął niekoniecznie od „myślenia systemowego”, ale od myślenia w ogóle. Ponieważ Panie również są systemowe (mindset) w tym, co i jak mówią. Rozumiem, czym jest system, ale rozumiem również, czym jest niewzruszone przekonanie o swojej niezachwianej racji. Nie powiem, że tego gratuluję. Poddaję to Paniom tylko pod rozwagę.
Najtrudniej mają jedynacy/czki. A już chowani tylko przez Matki tracą perspektywę,gdzie się zaczynają a gdzie kończą, aż do terapii lub gdy sami stają się rodzicami. Zerwałam kontakt z Matką, a ona całą rodzinę nakręciła przeciwko mnie. Wszyscy uważają,że to ze mną jest problem,bo chce mieć swoje/osobne życie. A to jest o niej. I jej stracie,gdy ja się oddałam.
Jedynacy/jedynaczki nie mają "zmienników" w postaci rodzeństwa. Cała odpowiedzialność, oczekiwania, poczucie winy (i cokolwiek tam jeszcze się pojawi) spada tylko na nich. Jak oni nie ogarną, to już nikt. To jest bardzo obciążające.
Słucham obu Pań dość regularnie. Mimo własnej terapii która jest game changerem słucham podcastów psychoedukacyjnych bo rozbudowują perspektywę. Ten odcinek jest jednym z lepszych. Temat ogromnie ważny, dla mnie szczególnie pod koniec. Relacja rodziców z dorosłymi dziećmi - uzależnionymi lub niesamodzielnymi, z problemami psychicznymi rożnego rodzaju. Ogromnie brakuje takich tematów. O tym tradycyjnym, zdrowym wychodzeniu dzieci z gniazda i radzeniu sobie z pustka jest sporo w przestrzeni. O NIE wychodzeniu ze względu na problemy rożnej maści, mimo zachęt i wsparcia rodziców nie ma wcale. Mam nadzieję, ze rozwiniecie Panie ten wątek jeszcze.
Dziękuję za ten komentarz, bo ja jestem mamą, która ma jedynaczkę (18-tkę). Wezmę go sobie do serca. Przez ostatnie 8 lat wychowywałam ją sama. Jestem w moim własnym rozwoju od jakiegoś czasu więc mam nadzieję, że nam się uda
O właśnie tego mi potrzeba. Rozmowy z młodszym bratem, żeby powiedział, czy on widział to samo, co ja. Jak przeprowadzić taką rozmowę? Może to jest pomysł na odcinek.
A ja pozwolę się nie do końca zgodzić z panią Martą w sprawie kontaktu ze starszymi rodzicami😉 I nie z pozycji "u mnie jest inaczej, więc cały świat powinien tak robić jak ja", ale jakoś tak czuję wewnętrzną niezgodę na "nie ma to sensu". Akurat moje doświadczenie życiowe jest takie, że z rodzicami warto rozmawiać w celu ustanowienia w miarę normalnych relacji. Udało mi się to zrobić z moją mamą, bo niestety ojciec umarł, zanim się na to zdecydowałem. A nie zdecydowałem się dlatego, że po pierwsze panowało w rodzinie przekonanie "bo wiesz jaki ojciec jest", które obsadzało go w roli rozwydrzonego i niedojrzałego pięciolatka bez jakichkolwiek szans na dorosłą rozmowę. A po drugie, tak właśnie poradziła mi pani terapeutka, która uważała że rozpoczęcie prawdziwej rozmowy z prawie 70-letnią osobą nie ma sensu i może być dla niej zbyt trudne. No i ojciec umarł, a ja nigdy tak naprawdę z nim nie porozmawiałem i nie bardzo wiem, jaki naprawdę był. Na szczęście, zdecydowałem się na rozmowy z moją mamą. Nie było łatwo, ale dzięki temu utworzyła się naprawdę fajna relacja. Zresztą kiedyś zapytałem mamę, czy woli żebym się z nią kontaktował i widywał z przyjemności, czy z obowiązku i strachu. To pytanie ją zaskoczyło, ale potem powiedziała, że nie chce ani litości, ani podległości (to chyba logiczne, nieprawdaż?). Z kolei z moją siostrą takich rozmów nigdy nie odbyła i w związku z tym sama przyznaję, że nie ma z nią tak bliskiej relacji jak ze mną. Proszę też moje dzieci, że mają mnie traktować jako dorosłego i nie chcę relacji z pozycji litości czy obowiązku, bo to by było dla mnie bolesne. Śledzą też relacje mojej przyjaciółki z jej mamą, które są nacechowane przemocą, podległością, powinnością, szantażem emocjonalnym i całym tym koktajlem pod tytułem "toksyk". Nie dość, że niszczy to moją przyjaciółkę, to jeszcze jej mama sprawia wrażenie osoby niesamowicie przez to samotnej. Co z tego, że ma z nią codziennie kontakt, jeżeli pewnie podświadomie czuje, że jest to kontakt wymuszony i nieprawdziwy. A powietrze w czasie tych kontaktów jest tak gęste, że można w niej wbić siekierę. Kilka razy namawiałem moją przyjaciółkę na szczerą rozmowę z jej mamą, ale za każdym razem słyszałem "ale wiesz, jaka ona jest". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę ani ja ani moja przyjaciółka nie wiemy jaka jest jej mama, bo nikt nigdy z nią o tym nie porozmawiał. Takie jest moje zdanie, Pani Marto. Próbować warto! 😀
Myślałam że dzieci w domach zachowują się inaczej niż w przedszkolu bo czują się w nim bezpiecznie a tutaj się dowiedziałam że próbują odwrócić uwagę od prawdziwych kłopotów?
Czuję pewien zgrzyt w zbyt długich i niedokończonych zdaniach pani Niedźwiedzkiej oraz jej słowotwórstwie. Momentami się gubiłam a przecież to ważny temat😢
Jeszcze jestem na początku, może zrobię falstart, ale jeszcze większym tabu będzie nie rozmawianie z dziećmi... Np.corka 28-30 lat w wieku 29 lat robi ojcu zajęcie komornicze na alimenty za 4 lata wstecz... Mimo, że dostawała połowę kasy na aplikację, mieszkała u swojego faceta adwokata, pracowała u niego, żyła dostatnio. Prawniczka. Żyła na wyższym poziomie życia niż ojciec, można było tylko się cieszyć... Mózg wyprany przez matkę - w białych rękawiczkach - bo na zasadzie "to nie jego wina on sam ojca nie miał". Czyli "ja jestem dobrą matką, nie odcinam ojca", ale wychowuję w braku szacunku i autorytetu a i jeszcze w paru karygodnych kłamstwach na jego temat😢 kontakt niby był i wyglądało, że jest ok aż tu nagle... Jeb, groźby komornikiem, obwinianie. Myślała, że na koncie będzie kasa i jak komornik już weźmie to nie do odzyskania. Ale o dziwo, bieda... Więc trzeba było wystąpić do sądu o zakończenie alimentów no bo przepraszam, w wieku 30 lat najwyższa pora... I obniżenie lub umorzenie wstecznie kwoty jak miała 27-29 lat, miała rok opóźnienia w studiach. Ponieważ wpłaty na aplikację nie szły na jej konto tylko do Rady adwokackiej mogła sobie nie uznać, że to nie było na alimenty 😂... Jeszcze mogłabym mnożyć. Nie wiedział, że trzeba sądownie zrobić zakończenie alimentów po 26/27 roku życia 😂 albo, że jak tego nie zrobi to się córka upomni. Ojciec na pewno popełnił wiele błędów jak to ojcowie, ale nie zasłużył na takie potraktowanie. Najlepsze jest to,.że miała dostać w przeszłości mieszkanie po babci, ale już nie dostanie... Skoro musi myśleć, że musi sobie wyrywać siłą kasę od ojca 😢 może odcinek o roszczeniowych dzieciach, alienacji rodzicielskiej w bardzo subtelnej formie i konflikcie lojalnościowym. Smutne jest w tym to, że ta dziewczyna realnie doświadczyła cierpienia na podstawie nierealnych zdarzeń i przekazów, tylko nie rozumie, że źródłem nie są te rzeczy, ale kłamstwa matki i jej matki. I nie ma tu dobrego rozwiązania bo wiązałoby się z zakwestionowaniem relacji z matką a ona jest z nią wciąż sklejona mentalnie i nie dźwignie tego. Podtrzymywanie relacji to byłaby zgoda na pogardę i oplucie, brak stawiania granic. A to nie jest wychowawcze, uczenie dzieci, że inni ludzie nie mają granic.
Jak zwykle świetny odcinek! A apropos dzieci, nie ważne czy chleją, ćpają, czy ćpają akurat kasę i nadużywają innych, trzeba pozwolić im dorosnąć kosztem relacji a nie ulegając. Rodzice poumierają a ten człowiek zostanie i tak w końcu sam i musi umieć sobie radzić.
Skrzywienie przez religię przecież : „ czcij ojca swego i matkę swoją” i wyłącz myślenie krytyczne, bo myśleniu i krytyce religijność też nie sprzyja . Nie po to są dogmaty, żeby je kwestionować , co nie ;)?
I czy nie lepiej było przetłumaczyć tego słowa jako SZANUJ a nie CZCIJ? Jak z resztą jest w innych tłumaczeniach? I wtłaczanie tego ludziom przez lata, że mają CZCIĆ rodziców powoduje oczekiwanie, że dzieci mają traktować swoich rodziców jak bogów.
Ja cale zycie pomagalam rodzicom w lazdy mozliwy sppsob, bylam mila dobra kochajaca iopiekowalam sie latami jak cierpieli na nowotwory i Alzheimmer. Bo bylam corka. Teraz widze ze nie lubilam ich zbytnio nie mialam nic wspolnego. Nie byla to milosc. Najgorsze ze to przelozylam na relacje romantyczne z mezczyznami. Dawalam wszystko nic nie otrzymujac. Jaki hardcore. Trzeba wyjsc z tego uwiklania. Dawac tam gdzie cos dostaje. Dzieki. ❤❤❤
Pod koniec tego odcinka jest jest taki bardzo ważny i potrzebny moment rozważania nad tym jak to jest kiedy dzieci dorastaja, są samodzielne i dorosłe ale my jako rodzice musimy na nowo przesunąč̣ ten środek cieźkosci na samych siebie. Jest to bardzo trudne tym bardziej jesli zainwestowalo sie cale swoje jestestwo w wychowanie i uwaźnośĉ na te wlasnie bąbelki. W moim wyoadku trzy bąbelki , ktióre są wspanialymi kobietami i mężczyznami , a ja wlasnie uczę się przesuwaĉ ten środek cięźkosci ponownie na samą siebie. Trochę jakbym musiała zaczynaĉ tworzyc siebie od nowa. Jest to bardzo trudne. Bardzo. Konieczne w kazdym wypadku. Byloby cudownie, jesli tem temat zdrowych relacji dorosłych rodzicow i doroslych dzueci był szerzej poruszany i analizowany. Za ten odcinek dziękuję bardzo, poniewaź rzuca światło na tematy tematy trudne , jesli nie najtrudniejsze, bo jednak wszyscy jestesmy w jakichs układach todzinnycb nawet probujac uwolnic się. Rozmowczynie wspaniałe❤❤
Uzależnienie od nadziei to jedna z najtrudniejszych do uwolnienia się u mnie. Świetna rozmowa ❤
Kocham Was ❣️ za to jest czym mówicie 🙏
Czy da się lepiej rozpocząć sobotę? Moje dwie ulubione osoby ze świata internetu i psychologii
Bardzo cenna rozmowa i praktyczna dla mnie. Wdzięczność 🌺
Dziękuję Wam Wasza rozmowę ☺️
Pomiędzy porankiem a zmierzchem wysłuchane🙂
Poproszę o więcej Waszych wspólnych rozmów.
Wow, ten odcinek rozwala system. Mistrzostwo 👌
Cudownie jest słyszeć tego typu treści po polsku... Wychodzenie z toksycznych relacji rodzinnych, jest bardzo bolesne. Czasami nie możliwe. Jest również uwalniające. Dające miejsce na nowe, prawdziwe. Znacząco wpływające na rozwój następnych pokoleń. U mnie trwało to ponad 2 lata. Może nie dosłyszałam, ale system zrobi naprawdę wszystko, żeby Ciebie wciągnąć z powrotem. To jest dla mnie najtrudniejsze, nie podjęcie decyzji, ale to żeby w niej wystać.
Dziękuję!
Cóż za wybitna erudycja! Mistrzostwo świata, Pani gościni Flis i Pani gaździna, Niedźwiecka.
Noszenie odpowiedzialności za dobre imię rodziny...jak tak możesz? Ano mogę...Początkowo dużo kosztuje wybranie siebie, swojej aktualnej rodziny, autentyczności, zostawienie przy rodzicach ich odpowiedzialności, jeśli od dziecka dźwigało się za nich i grało się z góry rozpisaną rolę jak wierny sługa. Nasz uklad nerwowy moze w ogóle nie znać stanu wolności wyboru, czuć lęk przed nieznanym...ale jak już się w nim rozkosznie zasmakuje i zobaczy, że mozna wyjść z piwnicy i cieszyć się słońcem, to juz nigdy nie będzie chciał tam wrócić na dłużej. A nawet jak zdarzy mu się wejsc do niej po słoik z sałatką szwedzką za którą tęsknił, to juz wie, że mozna je również kupić w innych sklepach i tez smakują dobrze :). Rodzina pochodzenia nie ma monopolu na nasze szczęście, nie w tych czasach. Dziękuję za rozmowę:)😮
Nie wiem na co bardziej czekałam, czy na ten duet czy na omówiony przez rozmówczynie temat😊
Oj ale tego potrzebowałam , bo tutaj są omawiane rzeczy które mnie dotyczą 😊 Dziękuję i Was razem bardzo lubię 🎉🎉🎉
@@monikaponiewierska1549 dotyczą wszystkich , którzy mają rodziców ;))
Wspaniala rozmowa! Zauważyłam natomiast, że rzadko takie rozmowy, choć dobre, i diagnostyczne ale nie robią ciągu dalszego- np. nie pokazują co mozna zrobić gdy twoja matka ma 80 lat i rzeczywicie ktos musi pojechac z nią do lekarza, jak było to nawet tu wspomniane...lekarze i inne wszystko, co potrzebne 80latce. Jeśli nie masz zasobów finansowych by zapewnic opiekę bo nie chcesz tego robić osobiscie ( odeszłaś z plemienia i nie chcesz wracać) to przy braku systemu opieki Państwa, każdy sąd Cię zmusi bys oddala połowę swojej pensji jesli niechcesz osobiscie swiadczyc opieki. I co z tego, że " wypisalas sie z plemienia"? Zostajesz z nędznymi pieniędzmi na wlasne potrzeby bo musisz oddać na potrzebującą matkę...bo tak wlasnie jest w Polsce. Albo jezdzisz i swiadczysz opiekę osobiscie z zacisnietymi zębami bo nie stać na jakis ośrodek / prywatną opiekę To często sie zdarza. System rodzinny łatwo nie wypuszcza ..i upomni się wczesniej czy później...i co wtedy??? Przy takich rozmowach jak ta, które dają dobry wgląd, a nawet mogą pomóc podjąć zyciowe decyzje - brakuje perspektywy " na potem". Bo kiedyś przychodzi to potem...
Wiem, że to trudne, ale można świadczyć taką opiekę bez zaangażowania emocjonalnego. Traktować podopiecznego jako osobę +/- obcą. Jest robota do wykonania i tyle.
@@WywiadynaRowerzeTo prawda. Można się odciąć i nadal stawiac do...
Może warto szerzej spojrzeć, kto jeszcze może partycypować w opiece. Dalsza rodzina pewnie jest jakaś. Zapytać, poprosić, kto i jak może się zaangażować. Zapytać opiekę społeczną i lokalne organizacje. Są różne sposoby, ZOLe, byłam w tym miejscu, szukałam …
O kurde - temat mocny. Będę trawił dłużej niż dzisiaj. Bardzo dziękuję Paniom za wspaniałą pogaduchę. Pani Marto, ma pani wspaniały śmiech, taki zaraźliwy.
GENIALNIE SIĘ SŁUCHAŁO TEGO PODCASTU,Z NAJWYŻSZĄ UWAGĄ 🙂.... PRZEKAZ NAJWYŻSZECH LOTÓW. DZIĘKUJĘ 🌹🌹🌹....?
Ależ doskonała rozmowa! Brawo I dziękuję ❤❤
❤No nareszcie w duecie Niedzwiedzka i Flis😊😊. Oj gesto bylo, dzieki
Wspaniała, bardzo cenna rozmowa. Dziękuję.
Mrok spotkał się ze światłem.
I BOOM!
Świetny odcinek🎉🎉🎉
To było mocne. Szacunek👍
Niezwykle potrzebna rozmowa i przede wszystkim dotykajaca tematu z wielu perspektyw! Jedyne, z czym się nie zgadzam to stanowcze stanowisko na temat nie rozmawiania z rodzicami na temat własnych doświadczeń. Nie jest to nieetyczne, może być zarówno przemyślane, jak i potrzebne.
Dziękuję Paniom za wspierająca rozmowę na początek Nowego Roku! ❤
Świetne, ważne, potrzebne . ❤
OMG! Co za ulga, nie jestem sam! Bardzo dziekuje dziewczyny za te rozmowe. Wyjechalem z Warszawy ponad dwadziescia lat temu i przenioslem sie nad brajtonskie morze. Ja, jedynak z queerowa swiadomoscia, oprocz plecaka z ksiazkami, zabralem rowniez guilt. Zostawilem "mamusie" i wyjechalem, a powinienem z nia zostac i sie nia opiekowac, bo "ona sbie dla mnie zyly wyprowala", a ja sie tak odwdzieczam. Long story short, dzwonie do mamy pare razy w miesiacu, rozmowa zaczyna sie od tego co ja boli(thats fine), nie przycisza telewizora , i narzeka ze nic nie slyszy, itd. Pyta sie co u pieska, a nie jak sie ma moj partner, na koncu rozmowy go pozdrawia, wiec niby luz. Zaczalem studia(skonczylem piecdzesiat lat), matka nie jest w stanie zapamietac co studiuje; W zeszlym roku polecialem do Warszawy na swieta, a raczej na matki osiemdziesiate urodziny, ktore chcialem jej urzadzic, ale ona nie chciala, , bo "wszyscy" juz nie zyja i nikt nie przyjdzie. Od rana odbiera od "zmarlych " telefony z zyczeniami. Urodziny wypadaja dwudziestego czwartego grudnia. Dzien przed wigilia matki urodzin dostaje bardzo wysokiej goraczki(okazuje sie , ze to bylo dosc popularne w miescie), nie spie cala cala noc, a rano zastanawiam sie co mam zrobic, bo przecie taki chory do matki nie powinienem pojechac. Poszedlem spac, mieszkalem u przyjaciol, obudzilem sie o szesnastej wsiadlem w ubera i pojechalem zarazac matke, bo nie mialem odwagi, ODWAGI, jej poinformowac, ze mnie zajebal wirus(pardon my Polish) i bardzo mi przykro kochana, alw Wigilia beze mnie, bo jest bardzo duza szansa,, ze Cie zaraze. Cale szczescie nie zarazilem "kochajacej " mamusi. Zabraklo czasu na szybka refleksje, goraczka wygrala. Zagralem role kochajacego syna, a ta milosc mogla by matke zabic, to be honest. Wydawalo mi sie, ze juz wymiksowalem sie systemu , ale nie tak szybko. Kocham , bo musze, i powoli sie to akceptuje, i meditate on this :) Nie ma letko, ale kto powiedzial ze musi byc:) Dziekuje za te Wasza rozmowe, taki rozmow mi potrzeba. MIalem jedna przyjaciolke, dla ktorej zabraklo mi czasu w te ostatnie swieta, bo choroba ten czas zabrala, ale mialem odwage zakomunikowac, ze jestem chory i bardzo mi przykro nic z tego nie bedzie, mimo tego ze dzieli nas ulica Grochowska, i mamy piec minut do siebie, ale ja jestem chory. Przyjaciolka nie zrozumiala....
Dziękuję, bardzo wazna rozmowa dla mnie ,zrzucilam z klifu ,dobrze jest uslyszec ,ze moglam , ze to NIC ZLEGO...
Różni terapeuci mają rożne poglądy na temat tego, czy odbywać rozmowę z rodzicami. Akurat spotkałam tych, którzy mają tej sprawie zdanie odrębne od prowadzących 😊 I nie chodzi o to, żeby się zmienili (bo to się nie wydarzy), ale żeby to w końcu stawić się do roli dorosłego w tej relacji. Można kulturalnie, choć pewnie nie bez trudności emocjonalnych powiedzieć o swoich uczuciach swojemu rodzicowi. I to wcale nie jest przemoc. To, że druga strona może mieć z tym "problem", to już jest to jej problem, ale jest przy najmniej szansa, że ten kryzys może zaowocować zmianę. I oczywiście jeśli rodzic jest w stanie krytycznym, jeśli chodzi o kondycję fizyczną, to faktycznie to nie jest dobry moment. Ale w każdym innym przypadku? Jak się ucina relację to też może zostać odebrane przez rodzica jako przemoc. Poza tym, że on w ogóle może nie widzieć siebie w roli sprawcy i najczęściej tak jest. Moim zdaniem w Polsce problem leży w tym, że rodzic ma znamiona świętego (przykazanie, w którym rodzica się czci, a czci się przecież bóstwo) i ma autorytet z nadania. Choć przecież ten autorytet przez pokolenia była zbudowany na lęku, więc to pseudo autorytet. Te relacje to nie są relacje dorosły - dorosły i to jest clue. Jeśli na terapii uczę się, żeby drugiego człowieka bez względu na konfigurację (poza dziećmi) traktować jak dorosłego, a potem spotykam się z rodzinną i daje się upychać do dziecinnego pokoju, to wracam do punktu wyjścia. Naprawdę można nie wchodzić do piaskownicy, pozostać dorosłym i często, choć nie zawsze, mieć relację z rodzicem. Mocno zdystansowaną relację, ale jednak i to taką, która mieści się z ramach przepisów Kodeksu opiekuńczego i rodzinnego. Ten rodzic ma wybór jak się zachować, a potem ponosi tego konsekwencje. O tym jest przecież dorosłość. 🙂 Dlatego przestańmy traktować rodziców jak dzieci i zacznijmy wymagać od nich postaw dorosłych i odpowiedzialności za swoje czyny, zachowania i postawy 😎
Znakomicie napisane. Naprawdę warto rozmawiać z rodzicami w sposób "dorosły-dorosły", bez traktowania ich jak niczego nierozumiejących dzieci. Efekt (w sensie ustanowienia sensownych relacji) nie jest gwarantowany, ale przynajmniej w przypadku niepowodzenia możemy powiedzieć "próbowałem wszystkiego i się nie dało - trudno".
Warto rozmawiać jeśli masz partnera do rozmowy. Czasem odpowiedzią sa szantaż,krzyk, wyzwiska, szarpanie. A więc nie ma z kim rozmawiać.
To nie traktowanie rodzica jak dziecka a właśnie jako dorosłego który powinien być odpowiedzialny za siebie i konsekwencje swojego zachowania
@@fabiolaj92
Jak jest przemoc, to zgoda, jest "pozamiatane".
Jak pięknie mawiał psychoterapeuta, z którym miałem do czynienia - "widocznie rodzice nie są jeszcze gotowi do rozmowy" (i może nigdy nie będą).
Ja mam skończone 40 lat moja matka 60 i w swoim wieku na emeryturze nie ma problemu co jakiś czas przypominać mi mówić jakim to byłam beznadziejnym dzieckiem, że się nie uczyłam , że źle się uczyłam że nie chciałam jeść, że byłam za mało uśmiechnięta nie wesoła jak ona że ja wiecznie byłam niezadowolona. Za to ja nigdy nie nawiązałam pierwsza do tematu jakim ona była rodzicem. Przyszedł taki czas jedna rozmowa z nią kolejne obwinianie mnie za jej nieszczęśliwe życie za to że mój ojciec ją zdradził że odważyłam się jej powiedzieć że ja byłam dzieckiem potrzebowałam jedynie bezpieczeństwa z jej strony a trudno mówić o bezpieczeństwie gdy w wieku 9 lat matka wyrzuca cię z domu i wychodzisz w fioletowej bluzce z koronkami wokół nadgarstków i wokół szyi schodzisz z czwartego piętra na parter i nie wiesz co dalej a matka z okna krzyczy wracaj wracasz i jesteś bita za to że ją posłuchałaś. A potem sytuacja siedzicie na kanapie a przed telewizorem i nagle matka chwyta za nóż i przyciska mi dziewięciolatce do ręki trzykrotnie (dodam że że z uśmiechem na twarzy mi powiedział wieku 60 lat że przecież cię nie pocięłam!) albo sytuacja gdy byłam już pełnoletnia a nadal się uczyłam i mieszkałam z nią ze złamaną nogą matka wzięła się bicie mnie (to była sytuacja w której powiedziałam dość pierwsza w której się wyprowadziłam a raczej uciekłam z domu-potem myślałam że może się coś zmieni wróciłam do relacji. Nie wiele się zmieniło. Do tego jeszcze doszło że moja matka okradła własną matkę z pieniędzy, i sytuacja w której widziałam jak uderzyła moją siostrzenicę która miała zaledwie rok. Nazbierało się i tym razem po kolejnych jej wyrzutach do mnie że bywałam zła okropna powiedziałam ze spokojem że na tym już kończę to nasza ostatnia rozmowa. Zrobiłam co mogłam nie udźwignęłam tej zakłamanej relacji. Nie było to łatwe ale przemyślane od dłuższego czasu obserwowałam tą relację z boku i postanowiłam ze spokojem że to już czas się oddalić tym razem na zawsze.
@@sylwiapietron7684mam wrażenie że dziewczyny w podcaście mają utopijne wrażenie życia . Nawet jak było najgorzej to z pewnością była tam miłość.hm powiedz to 8 łatce która martwiła się że ojciec przyjdzie pijany i matkę zabije. Matka w ciągłym stresie bo może zginąć nie ma co do garnka włożyć może sama też pije?
Cudownie rozmawiacie 😊
Świetny odcinek!
Pięknie dziękuję ❤
Dobry materiał 👍
Tam jest ten kawałek o tym jak to po kilku latach terapii uwalniamy sie od skomplikowanej relacji z rodzicami i od razu inny system przypomni nam o “obowiazkach” bo trzeba zajać sie chorujacymi rodzicami . Niestety tak jest szczególnie gdy rodzic ma demencje . Ja bym bardzo prosiła o pogłebienie tematu bo dorosła osoba nie spakuje zabawek i przeniesie sie do innej piaskownicy a jednocześnie opieka nad demencjuszem i wogóle ten cały układ in sandwich generation szczególnie w Polskich realiach to jak jazda bez trzymanki
Wydaje mi się (trochę z własnych doświadczeń), że taką opiekę można świadczyć bez zaangażowania emocjonalnego. Wiem, że to niełatwe, ale chyba zdrowsze.
A tu ciekawie, bo z żoną zauważyliśmy, że retoryka się zmienia od punktu siedzenia. Przed chwilą mówiono, że dzieci z przedszkola w domu mogą w końcu puścić napięcie i dlatego, że są w zaufanym miejscu wśród kochających ludzi, mają przestrzeń się wyrazić(sukces rodzicielstwa), a teraz nagle to doskonały przykład jak system nagradza sprzężenie zwrotnym dziecko za opisane zachowania, które maja przykryć problemy małżeńskie. Serio?
Pani Jaonna cudownie pisze książki ❤
No jakby odnośnie do tego jak się mowi o rodzinie, to w psychotestach (np na prawo jazdy) jest stwierdzenie "Moja matka była zła kobietą" I zapewne ma wyłapywać socjopatyczne osobowości, więc to pytanie wywołało we mnie zong, bo akurat dobra kobietą to moja matka nie była...
„Mamy cały czas z naszą rodziną ten sam kejs.”
- Kumam.
Dziękuję
Znajomi po mnie cisną, gdy na pytanie dzieci „Tato, czy mnie kochasz?” odpowiadam: „To się dopiero okaże.”. A tu proszę! Prosto w moje ręce dowody mojej racji! Dziękuję!
Moje kochabe dziewczyny razem. Czy mozna wiecej szczescia miec?
Ja bym proszę Pań rozpoczął niekoniecznie od „myślenia systemowego”, ale od myślenia w ogóle. Ponieważ Panie również są systemowe (mindset) w tym, co i jak mówią.
Rozumiem, czym jest system, ale rozumiem również, czym jest niewzruszone przekonanie o swojej niezachwianej racji. Nie powiem, że tego gratuluję. Poddaję to Paniom tylko pod rozwagę.
Najtrudniej mają jedynacy/czki.
A już chowani tylko przez Matki tracą perspektywę,gdzie się zaczynają a gdzie kończą, aż do terapii lub gdy sami stają się rodzicami.
Zerwałam kontakt z Matką, a ona całą rodzinę nakręciła przeciwko mnie.
Wszyscy uważają,że to ze mną jest problem,bo chce mieć swoje/osobne życie. A to jest o niej. I jej stracie,gdy ja się oddałam.
Jestem dokładnie w tej samej sytuacji. Sama nie umiem i boję się założyć własną rodzinę
Jedynacy/jedynaczki nie mają "zmienników" w postaci rodzeństwa. Cała odpowiedzialność, oczekiwania, poczucie winy (i cokolwiek tam jeszcze się pojawi) spada tylko na nich. Jak oni nie ogarną, to już nikt. To jest bardzo obciążające.
@@izarogasikNo cholernie! A do tego połowa nie moja😂
Słucham obu Pań dość regularnie. Mimo własnej terapii która jest game changerem słucham podcastów psychoedukacyjnych bo rozbudowują perspektywę.
Ten odcinek jest jednym z lepszych. Temat ogromnie ważny, dla mnie szczególnie pod koniec. Relacja rodziców z dorosłymi dziećmi - uzależnionymi lub niesamodzielnymi, z problemami psychicznymi rożnego rodzaju. Ogromnie brakuje takich tematów. O tym tradycyjnym, zdrowym wychodzeniu dzieci z gniazda i radzeniu sobie z pustka jest sporo w przestrzeni. O NIE wychodzeniu ze względu na problemy rożnej maści, mimo zachęt i wsparcia rodziców nie ma wcale. Mam nadzieję, ze rozwiniecie Panie ten wątek jeszcze.
Dziękuję za ten komentarz, bo ja jestem mamą, która ma jedynaczkę (18-tkę). Wezmę go sobie do serca. Przez ostatnie 8 lat wychowywałam ją sama. Jestem w moim własnym rozwoju od jakiegoś czasu więc mam nadzieję, że nam się uda
O właśnie tego mi potrzeba. Rozmowy z młodszym bratem, żeby powiedział, czy on widział to samo, co ja.
Jak przeprowadzić taką rozmowę? Może to jest pomysł na odcinek.
Grubo 🫣
A ja pozwolę się nie do końca zgodzić z panią Martą w sprawie kontaktu ze starszymi rodzicami😉 I nie z pozycji "u mnie jest inaczej, więc cały świat powinien tak robić jak ja", ale jakoś tak czuję wewnętrzną niezgodę na "nie ma to sensu".
Akurat moje doświadczenie życiowe jest takie, że z rodzicami warto rozmawiać w celu ustanowienia w miarę normalnych relacji. Udało mi się to zrobić z moją mamą, bo niestety ojciec umarł, zanim się na to zdecydowałem. A nie zdecydowałem się dlatego, że po pierwsze panowało w rodzinie przekonanie "bo wiesz jaki ojciec jest", które obsadzało go w roli rozwydrzonego i niedojrzałego pięciolatka bez jakichkolwiek szans na dorosłą rozmowę. A po drugie, tak właśnie poradziła mi pani terapeutka, która uważała że rozpoczęcie prawdziwej rozmowy z prawie 70-letnią osobą nie ma sensu i może być dla niej zbyt trudne. No i ojciec umarł, a ja nigdy tak naprawdę z nim nie porozmawiałem i nie bardzo wiem, jaki naprawdę był.
Na szczęście, zdecydowałem się na rozmowy z moją mamą. Nie było łatwo, ale dzięki temu utworzyła się naprawdę fajna relacja. Zresztą kiedyś zapytałem mamę, czy woli żebym się z nią kontaktował i widywał z przyjemności, czy z obowiązku i strachu. To pytanie ją zaskoczyło, ale potem powiedziała, że nie chce ani litości, ani podległości (to chyba logiczne, nieprawdaż?). Z kolei z moją siostrą takich rozmów nigdy nie odbyła i w związku z tym sama przyznaję, że nie ma z nią tak bliskiej relacji jak ze mną.
Proszę też moje dzieci, że mają mnie traktować jako dorosłego i nie chcę relacji z pozycji litości czy obowiązku, bo to by było dla mnie bolesne.
Śledzą też relacje mojej przyjaciółki z jej mamą, które są nacechowane przemocą, podległością, powinnością, szantażem emocjonalnym i całym tym koktajlem pod tytułem "toksyk". Nie dość, że niszczy to moją przyjaciółkę, to jeszcze jej mama sprawia wrażenie osoby niesamowicie przez to samotnej. Co z tego, że ma z nią codziennie kontakt, jeżeli pewnie podświadomie czuje, że jest to kontakt wymuszony i nieprawdziwy. A powietrze w czasie tych kontaktów jest tak gęste, że można w niej wbić siekierę. Kilka razy namawiałem moją przyjaciółkę na szczerą rozmowę z jej mamą, ale za każdym razem słyszałem "ale wiesz, jaka ona jest". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę ani ja ani moja przyjaciółka nie wiemy jaka jest jej mama, bo nikt nigdy z nią o tym nie porozmawiał.
Takie jest moje zdanie, Pani Marto. Próbować warto! 😀
❤️🔥
Myślałam że dzieci w domach zachowują się inaczej niż w przedszkolu bo czują się w nim bezpiecznie a tutaj się dowiedziałam że próbują odwrócić uwagę od prawdziwych kłopotów?
Mam podobną metaforę - wodospad płynie z góry na dół czy z dołu do góry?
Postaram się nie chcieć, żeby ktoś przyjmował moją perspektywę:)
Czuję pewien zgrzyt w zbyt długich i niedokończonych zdaniach pani Niedźwiedzkiej oraz jej słowotwórstwie. Momentami się gubiłam a przecież to ważny temat😢
Mam bardzo ambiwalentne odczucia słuchając... Rozumiem że nie musimy opiekować się rodzicami ale to dla mnie taka abstrakcja że nie czaję 😅
Jeszcze jestem na początku, może zrobię falstart, ale jeszcze większym tabu będzie nie rozmawianie z dziećmi... Np.corka 28-30 lat w wieku 29 lat robi ojcu zajęcie komornicze na alimenty za 4 lata wstecz... Mimo, że dostawała połowę kasy na aplikację, mieszkała u swojego faceta adwokata, pracowała u niego, żyła dostatnio. Prawniczka. Żyła na wyższym poziomie życia niż ojciec, można było tylko się cieszyć... Mózg wyprany przez matkę - w białych rękawiczkach - bo na zasadzie "to nie jego wina on sam ojca nie miał". Czyli "ja jestem dobrą matką, nie odcinam ojca", ale wychowuję w braku szacunku i autorytetu a i jeszcze w paru karygodnych kłamstwach na jego temat😢 kontakt niby był i wyglądało, że jest ok aż tu nagle... Jeb, groźby komornikiem, obwinianie. Myślała, że na koncie będzie kasa i jak komornik już weźmie to nie do odzyskania. Ale o dziwo, bieda... Więc trzeba było wystąpić do sądu o zakończenie alimentów no bo przepraszam, w wieku 30 lat najwyższa pora... I obniżenie lub umorzenie wstecznie kwoty jak miała 27-29 lat, miała rok opóźnienia w studiach. Ponieważ wpłaty na aplikację nie szły na jej konto tylko do Rady adwokackiej mogła sobie nie uznać, że to nie było na alimenty 😂... Jeszcze mogłabym mnożyć. Nie wiedział, że trzeba sądownie zrobić zakończenie alimentów po 26/27 roku życia 😂 albo, że jak tego nie zrobi to się córka upomni. Ojciec na pewno popełnił wiele błędów jak to ojcowie, ale nie zasłużył na takie potraktowanie. Najlepsze jest to,.że miała dostać w przeszłości mieszkanie po babci, ale już nie dostanie... Skoro musi myśleć, że musi sobie wyrywać siłą kasę od ojca 😢 może odcinek o roszczeniowych dzieciach, alienacji rodzicielskiej w bardzo subtelnej formie i konflikcie lojalnościowym. Smutne jest w tym to, że ta dziewczyna realnie doświadczyła cierpienia na podstawie nierealnych zdarzeń i przekazów, tylko nie rozumie, że źródłem nie są te rzeczy, ale kłamstwa matki i jej matki. I nie ma tu dobrego rozwiązania bo wiązałoby się z zakwestionowaniem relacji z matką a ona jest z nią wciąż sklejona mentalnie i nie dźwignie tego. Podtrzymywanie relacji to byłaby zgoda na pogardę i oplucie, brak stawiania granic. A to nie jest wychowawcze, uczenie dzieci, że inni ludzie nie mają granic.
Jak zwykle świetny odcinek! A apropos dzieci, nie ważne czy chleją, ćpają, czy ćpają akurat kasę i nadużywają innych, trzeba pozwolić im dorosnąć kosztem relacji a nie ulegając. Rodzice poumierają a ten człowiek zostanie i tak w końcu sam i musi umieć sobie radzić.
❤
Skrzywienie przez religię przecież : „ czcij ojca swego i matkę swoją” i wyłącz myślenie krytyczne, bo myśleniu i krytyce religijność też nie sprzyja . Nie po to są dogmaty, żeby je kwestionować , co nie ;)?
I czy nie lepiej było przetłumaczyć tego słowa jako SZANUJ a nie CZCIJ? Jak z resztą jest w innych tłumaczeniach?
I wtłaczanie tego ludziom przez lata, że mają CZCIĆ rodziców powoduje oczekiwanie, że dzieci mają traktować swoich rodziców jak bogów.
Co tak, mędrcze.
Ale temat wymieciony.
„Promka”, „apka” … Czy coś jeszcze?
Kolejny inspirujący temat, wprowadzany fascynującym językiem. Jakbym słuchał „mistrza” etycznej psychoterapii, pana stefanowicza z Wrocławia.
„Obiektywnie jak w National Geographic.” … 😂
A nie umiesz w jednej wypowiedzi wszystkiego zawrzeć? Plus piszesz nie wiadomo o czym. Chyba masz jakiś problem.
„Wiesz co, odkryłam na terapii?” … 😆
Na terapii Pani autorstwa, Pani Joanno Flis?
„Wiesz co, odkryłam na terapii.” … 😆
Na terapii Pani autorstwa, Pani Joanno Flis?