"Najlepsi sportowcy to chłopcy z ulicy". Droga wojownika Damiana Janikowskiego | W cieniu sportu #82

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 3 лют 2024
  • Brązowy medalista olimpijski, wicemistrz świata, wicemistrz Europy, brązowy medalista mistrzostw Europy, multimedalista Wojskowych Mistrzostw Świata i srebrny medalista Wojskowych Igrzysk Olimpijskich. Damian Janikowski wszystkie te tytuły zdobył do 25. roku życiu. Później stwierdził jednak, że potrzebuje czegoś innego. To był skok na szmal czy potrzeba nowych wyzwań? O tym opowiedział Łukaszowi Kadziewiczowi. Której walki najbardziej żałuje? Jaki wpływ miało na niego wychowanie na wrocławskim Brochowie? Czy odczuwa strach, kiedy wchodzi do Oktagonu? O tym wszystkim dowiecie się z najnowszego odcinka podcastu "W cieniu sportu".
    SKOK NA KASĘ CZY ŚWIADOMA, SPORTOWA DECYZJA?
    Punktem zwrotnym w karierze Damiana Janikowskiego jako zapaśnika był 2015 rok. To wtedy odbyły się mistrzostwa świata w Las Vegas, które były jednocześnie pierwszymi kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
    - Powiedziałem wtedy, że jeśli nie zakwalifikuję się na igrzyska, to zmienię dyscyplinę. To wiązało się ze zwolnieniem z wojska i z zostawieniem Wrocławia. Pomyślałem wtedy o Warszawie. Żona zostawiła pracę i wyprowadziliśmy się z domu - tak wspomina ten czas.
    Damian Janikowski postanowił zakończyć karierę zapaśnika i spróbować zupełnie nowego wyzwania. Skąd pomysł na mieszane sztuki walki?
    - Decyzja bardziej wynikała z tego, że gdybym został w zapasach, znów musiałbym poświęcić rodzinę. Ponad 200 dni w roku nie byłoby mnie w domu. Ale pieniądze zagrały dużą rolę. MMA stało się mocno rozpoznawalne, za tym szli partnerzy i sponsorzy. Dzisiaj jestem w stanie zarobić dwa razy więcej za walkę niż za zdobycie medalu olimpijskiego. Ale to dzięki zapasom mam wszystko to, co mam teraz - mówi.
    DRUGI DOM DLA BYŁYCH SPORTOWCÓW
    Na freakfighty Damian Janikowski się nie obraża. Stoczył w nich nawet jedną walkę, którą można uznać za typowo sportowy pojedynek. Na gali "High League" walczył z Mateuszem "Don Diego" Kubiszynem, którego pokonał przez jednogłośną decyzję. Na tym się jednak skończyło. Czy wyobraża sobie powrót do tego świata?
    - Jestem związany z federacją KSW i przez trzy następne lata to się nie zmieni. W tym czasie z pewnością nie pójdę do freaków. Jestem słowny i nie chcę robić z siebie błazna czy gołosłownego gościa. Nie mam źle w KSW. Cały czas mam siły, by się przygotować i się bić. Ale jak już będę sportowcem na emeryturze to dlaczego nie?
    - Pytanie tylko, czy nie skończą się influencerzy i wymyślanie konfliktów na siłę. Oczywiście nie wróżę, aby tak się stało, bo myślę, że dla wielu byłych sportowców to jest taki drugi dom. To w porządku, bo idziesz po dobrą wypłatę i dorobienie do emerytury. Może za dziesięć lat ja też gdzieś tam będę. - podsumowuje ten temat.
    CIEPŁA SALA URATOWAŁA MU ŻYCIE
    Damian Janikowski urodził się na wrocławskim Brochowie i tam też się wychowywał. Nie miał łatwego dzieciństwa, wychowywała go babcia. Na ulicy często od siły języka ważniejsza była siła pięści.
    Życie w takim miejscu i walka o siebie odcisnęły też pozytywne piętno. Bo oprócz spędzania czasu na ulicy, była też właśnie sala sportowa, na której Janikowski spędzał ogrom czasu.
    - Historia pokazuje, że najlepszymi sportowcami zostają chłopaki z ulicy, z ciężkich dzielnic i rozbitych rodzin. Ci, którzy na sali znaleźli swój drugi dom. I tak było ze mną. Kiedy trener wyganiał mnie do domu, to ja wciąż siedziałem na sali. Do domu wracałem tylko na noc. Żeby się wyspać, przepakować plecak i powiedzieć babci dzień dobry i dobranoc. - wspomina.
    Poza treningami ważną rolę w jego życiu odegrało wojsko. To tam Damian Janikowski odnalazł spokój, który był tak bardzo potrzebny do tego, by postawić kolejny krok na sportowej drodze.
    - Od kiedy zostałem przydzielony do zespołu sportowego jako żołnierz zawodowy, to przestałem zarabiać na życie na bramkach. To był gigantyczny plus. Zawsze miałem najmniejszą, ale dla mnie bardzo dużą wypłatę. To było około 4 tys. zł. Na tamte czasy to były dla mnie duże pieniądze. Wtedy zacząłem robić najlepsze wyniki sportowe. Nie skupiałem się na kasie, a na treningu.
    ANGAŻ W UFC
    Damian Janikowski notuje dobrą passę. Jest po trzech wygranych walkach, w tym dwóch w KSW. Ostatnio poradził sobie ze świetnymi fighterami kategorii średniej. Wygrał z Cezarym Kęsikiem oraz Tomaszem Romanowskim. W najbliższym czasie pewnie dojdzie do rewanżu z Pawłem Pawlakiem, z którym przegrał we wrześniu 2021 r. Jeśli poradzi sobie z mistrzem kategorii średniej, to co dalej?
    - Z jednej strony nigdy nie dawaliśmy im o sobie znać, ale z drugiej... mi jest tutaj dobrze. Dobrze się bić w Polsce, dla polskich kibiców. Dzisiaj mi to wystarczy. Nie mam aspiracji, by pójść do UFC. W Europie jestem w czołówce, ale nie wiem, czy mam umiejętności, by stawić czoła w największej organizacji świata - podsumowuje Damian Janikowski.

КОМЕНТАРІ • 8

  • @Sport3ScienceFinance

    Panie Damianie powodzenia. Świetnie Pan opowiada swoje historie "biznesowe" dot. niszowych dyscyplin jak choćby zapasy.

  • @user-vt6lf7zr6j

    💪🔥

  • @MarcinAugustyniak-gd7pk

    Styl Klasyczny

  • @rasA35
    @rasA35  +5

    Jaka stylowa 🙆‍♂️ normalnie warszawka... Aparat, cieplackie ramki od binklów i fryzurka samuraja - a'la worek na smieci 😂😂 modna troszke w 2016.. aaa i jeszcze wydziarany rekaw z koszula podciagnieta zeby bylo widac ze niby twardziel🤦‍♂️ quo vadis swiecie.... 🤦‍♂️🤦‍♂️🤦‍♂️