Poprzedni odcinek, "Najlepszy argument przeciw chrześcijaństwu": ua-cam.com/video/lc2KwDlxzBo/v-deo.html Wesprzyj powstawanie serii przez Patronite: patronite.pl/wojnaidei Zapraszam do komentowania. W kolejnym odcinku również postaram odnieść się do potencjalnych pytań i wątpliwości wyrażonych w komentarzach.
Nazywanie Boga prawdą i postulowanie jego faktycznego istnienia przy jednoczesnym wyłączeniem poza nawias teorii naukowej i naukowej weryfikacji jest zagrywką nie fair. To chęć utrzymania go w gronie faktycznych, a nie urojonych obiektów ale na odrębnych zasadach tak aby można było postulować jego istnienie ale bez prawa do weryfikacji.
@@sceptyk4278 Chyba nikt nie chce tego weryfikować, więc nikt, Boga o nic nie pyta, nawet o to czy Jest Prawdą, zakładam, że @sceptyk4278 też nie chce, ponieważ prawdopodobnie tego nie pragnie. Skoro się czegoś nie pragnie to kulturalnie jest się nie narzucać i jeśli nawet Bóg istnieje to szanuje jego prywatność.
(uważam za mądre przemyślenie choć wcale nie musi tak być) Nawet traktując księgę rodzaju symbolicznie, można odpowiedzieć na pytanie dlaczego wszechmocny Bóg nie stworzył świata z wolną wolą bez cierpienia i zła ? Otóż zrobił to, w raju bólu i cierpienia nie było, a człowiek sam zdecydował się na poznanie nie tylko dobra ale i zła, wcale mi się to poznanie nie podoba, ale wolna decyzja człowieka doprowadziła do tego, że jednak to wszystko widać. Dodatkowo Bóg zapowiedział wcześniej, że konsekwencją będzie to, że pomrzemy, dobry Bóg jest też sprawiedliwym Bogiem, i sprawiedliwie choć dotkliwie ukarał grzech i tak okazując łaskę nie uśmiercając ludzi na zawsze, tylko pozostawiając ich na wygnaniu, a jeszcze większą łaską jest możliwość powrotu przez ofiarę Jezusa, bo karą za grzech jest śmierć, a my i tak jesteśmy jej winni. Dobro i sprawiedliwość Boga występują na raz cierpienie i śmierć są sprawiedliwym następstwem przestępstwa, jeżeli ktoś ma problem ze zło i sprzeciwianie się absolutowi który cię stworzył i dodatkowo Jego wola jest doskonale dobra nie zasługuje na potepienie i karę to tym bardziej powinien mieć problem że mamy więzienia w cywilizowanych krajach, a przestępstwo przeciw Bogu jest większe niż przeciw człowiekowi.
Skoro Bóg jest wszechmogący to może stworzyć takie prawa i zasady wedłóg których świąt bez cierpienia niebyły wewnętrznie sprzeczny. Albo nie chce tego zrobić, albo nie jest wszechmogący.
To jakiś wyższy rodzaj spełnienia słuchać tekstu, mieć w głowie już kilka kontargumentów, a następnie argumenty stojące za kontrargumentami, a później słyszeć to w filmie. Jakość intelektualna tych filmików mnie pozytywnie poraża ❤
To nie jest objaw jakości intelektualnej tylko bańki informacyjnej. Szymon notorycznie używa argumentów i szablonów protestanckich apologetów używanych na lata przed zanim on nagrał te filmiki. Zresztą cały ten film to właśnie było zreferowanie takiej wymiany pomiędzy Dawkinsem i polemizującymi z nim autorami.
@@andrzejmarpak8743 Nie jestem osobą wierzącą, więc nie mam potrzeby bronić wiary. Uważam że nie ma dobrych powodów żeby wierzyć w boga jakiejkolwiek religii. Tak, istnieje garść argumentów za ogólnym teizmem, ale obrony istnienia np Boga chrześcijan nikt się nawet na poważnie nie podejmuje. Jest tylko mówienie o jakiejś pierwszej przyczynie, bytach koniecznych itp, które w tym samym stopniu udowadniają Jahwe, Dao, heglowskiego Ducha czy boga Spinozy.
@@janekgarcia1621 ja nie czytałem, ale uznałem, że nie muszę, bo po licznych dyskusjach z antyteistami stwierdziłem, że tylu błędów logicznych nigdy nie widziałem. Toteż uznałem, iż książka Dawkinsa jest identyczna i pod tezę. Juz wole czytać Nietzchego
Nie nie. Wiara zawsze jest głupia, tak jak "miłość jest głupia", bo jest "ślepa". "Ślepo wierzący" bronią nawet swoich kapłanów, którzy są winni przestępstw, często ciężkich - przykład kościoła, polityki czy nawet wykręconej nauki, która stała się już religią.
Zaś można powiedzieć, że "Jeśli coś wydaje się głupie, a działa. To znaczy, że głupie nie jest". Czyli w zasadzie wierzący w coś nieszkodliwego może czuć się lepiej, podobnie jak jego otoczenie dzięki jego wierze. Jednak wracając do początku - wiara i zaufanie są potrzebne, ale z logicznego punktu widzenia/matematycznego, a nie emocjonalnego, są głupie.
@@jackblock7451 , "zaufanie z logicznego / matematycznego punkty widzenia jest głupie" ?? Miłość jest głupia? MZ, nie rozumiesz o czym piszesz. To podobnie jak Dawkins. Stosujesz uproszczony obraz świata. Ok, bo tak łatwiej, ale to jest słabe. Wiedza jest dużo bardziej zaawansowana niż taki obraz jaki tworzysz.
Ważne by umieć odróżnić wiarę w to że Ziemia jest kulista, a w to że nasz przyjaciel jest godzien zaufania oraz czy dany obraz jest piękny lub powieść porywająca. Wiara religijna przypomina każdą z tych wiar po trochu.
Każdy może wierzyć w co chce. Ja osobiście nie wierzę, ale widzę, że dla niektórych wiara ma pozytywny wpływ na życie. Tworzy społeczności wzajemnie wspierających się ludzi, łatwiej im podchodzić do własnej śmiertelności.
@@blazej799 nie, ponieważ w naukach Chrystusa ani w Biblii nie jest napisane aby zabijać w imię wiary chrześcijańskiej, wręcz odwrotnie. Przykład? 10 przykazań.
Zgadzam się z analizą, natomiast jako agnostyk eskażę tylko 1 argument - skoro zakładamy, trafnymi argumentami, że bóg w swojej koncepcji wcale nie musi mieć przyczyny, nie widzę też potrzeby istnienia takiej przyczyny jeśli chodzi o istnienie fizyczne. Fakt, byty fizyczne powstają od mniejszej do coraz większej złożoności ale w skali makro nie wynika z tego jednoznacznie potrzeba istnienia praprzyczyny, ale chociażby cylkiczny model wszechświata.
Masz rację, można założyć zarówno, że fizyczna przyroda nie miała przyczyny jak również to, że coś co ją stworzyło jej nie miało. Oba te poglądy są moim zdaniem równie wartościowe
Moja percepcja Boga jest taka że: my żyjemy w większej ilości wymiarów niż 3, potrafimy projektować przyszłość i naprawiać błędy z przeszłości(dyskusyjne) więc jeśli istnieje jakaś maksymalna liczba wymiarów a w tej przestrzeni istnieje jakaś rozumna(decyzyjna) istota rzeczy to skrótem myślowym można nazwać ją Bogiem albo czymkolwiek intuicją
czy cykle mogłyby być niekończone i odwieczne? hmm to zaburzałoby moim zdaniem samą naturę fizyki - jeśli w skali mikro nic nie jest nieskończone np nasze życie to w skali makro także - ilość cyklów.
22:12 Jeżeli dobrze zrozumiałem to chodzi Ci, że świat wygląda jakby został specjalnie stworzony do tego, żeby istniało na nim życie. Jakbym coś pomylił to niech ktoś mnie poprawi. Dla mnie to dość ciekawa rzecz. Rozumiem to jakbyś miał na myśli to, że coś musiało stworzyć ten świat idealnie dla nas - na Ziemi jest odpowiednia temperatura, odpowiednia ilość tlenu w atmosferze, jest woda w stanie ciekłym, Ziemia znajduje się w odpowiedniej odległości od Słońca i tak dalej. Po prostu perfekcyjne warunki dla nas. Szansa na to jest bardzo mała. Tak się zastanawiałem, ale czy na pewno? Przecież to nie Ziemia dostosowała się do nas, albo Bóg nie dostosował Ziemi do nas, tylko to życie gdy się tworzyło dostosowywało się przez miliardy lat. Gdyby te warunki w ogóle nie sprzyjały powstawaniu życia, to w ogóle byśmy o tym nie gadali. Tak jakby, jeżeli powstanie jakiekolwiek inteligentne życie, to będzie myślało - "no ale mieliśmy szczęście, że na naszej planecie powstało życie". Wtrącę tutaj, że nie chcę argumentować, że Bóg nie istnieje i to w ogóle nie jest żaden argument to co podałem. To tylko moje rozmyślenia na ten temat. Dodam jeszcze, że nie jestem ateistą. Bardziej myślę, że możliwe jest to, że Bóg istnieje (niekoniecznie Chrześcijański, może nawet taki, który nie jest w żadnej religii), ale równie możliwe jest to, że nie istnieje. Nie chcę nikogo przekonywać do jakiejkolwiek religii, bo uważam, że to bez sensu. Znacznie ciekawsza rzecz to, że rzeczywiście mieliśmy szczęście. Oglądałem kiedyś film na ten temat, i w skrócie mamy bardzo dobre warunki do rozwoju technologicznego. Z tego co pamiętam, nawet taka podstawowa rzecz jaką jest ogień byłaby niemożliwa, jeżeli w atmosferze byłoby za mało tlenu. Mamy też szczęście, bo są różne zasoby w dużych ilościach, m. in. węgiel, uran, metale, a w dodatku na Ziemi są warunki do obrabiania tych metali. W dodatku rozmiar planety też ma znaczenie. Ziemia nie jest duża, więc możliwe są podróże w kosmos. Życie mogłoby istnieć na planecie, bez tych rzeczy, a my je wszystkie mamy. Możliwe, że coś pomyliłem. Jakby co to film na ten temat znajduje się u Smartgasm i trwa prawie 2 godziny. Szczęście mamy z tym, że mamy dobrą planetę i warunki, a nie z tym, że w ogóle istniejemy. To wszystko wydaje nam się oczywiste, ale moglibyśmy tego nie mieć. Może to być przypadek, ale równie dobrze jak jakiś Bóg istnieje i tworzyłby życie na planecie, to dałby temu życiu dobre warunki, co nie? Według mnie te wojny religijno-ateistyczne są głupie. Niech każdy żyje tak, żeby mu było dobrze, nie krzywdząc jednocześnie innych osób.
To jest argument często przytaczany przez Meissnera - tzw. życie na ostrzu brzytwy, czyli minimalne zachwianie pewnych wartości (masa elektronu, stała kosmologiczna, ilość materii i tempo rozszerzania się wszechświata) spowodowałoby niemożność w ogóle istnienia stabilnego wszechświata, a tym bardziej powstania życia itd.
Ciekawe spostrzeżenie. Choć ja za to mam takie skojarzenie, że nie bez powodu warunki w kosmosie są trudne... Gdyby nie to, to zło szerzyłoby się znacznie szybciej, a tak to wszystkie wyzwania rzeczywistości jakie postawił przed nami Bóg możemy pokonać w relacji z Nim jako nieskończoną przygodę, monomit.... a wiadomo jakie cechy ma monomit (walka wewnętrzna, pokonywanie swoich słabości i poszukiwanie), choć równocześnie optyka na prawie wszystkie rzeczy stanie się zupełnie inna i zobaczymy, że jest dokładnie tak jak powinno być. To skojarzenie też nie musi przekonywać do wiary, ale może pomóc zrozumieć i naprawić pewne przyczyny ateizmu, które nie powinny nimi być, bo biorą się z błędnych założeń. Popieram końcówkę komentarza. Gdyby to było takie łatwe...;/
Argument który pada w przytoczonym przez ciebie momencie to analogia kałuży. Gdyby kałuża się obudziła, byłaby zachwycona tym jak świetnie do niej pasuje wnęka, w której się znajduje.
A czy któryś z religijnych tumanów zadał sb refleksję, ile jest potencjalnie rzeczy, które nam przeszkadzają w rozwoju? Jak naiwnie jest fantazjować o byciu wysoko na skali, tymczasem nie mając pojęcia gdzie się zaczyna i kończy ta skala..
Oho, heretycy w komentarzach. *Odpala miecz łańcuchowy i przeładowuje bolter*. A tak serio, to o czym mówi Szymon, ateizm jako nie tyle niewiara, co próba wyśmiewania tejże wiary, to po prostu kolejna z modnych rzeczy do lansowania się osób, które nawet skrytykować wiary nie potrafią, bo nie mają fundamentalnej wiedzy. No ale to takie "cool".
Taki bunt dla buntu, jak rozwydrzony nastolatek. Oczywiście jeździ się niemal ekskluzywnie po chrześcijaństwie bo wszyscy wiedzą że oni się nie odwiną i nie obetną ci głowy.
@@gregbajer8164 I to jest błąd. Ta religia była idealna dla niewolników, chłopów kobiet w 100% zależnych od męża i ojca. Dla wolnego człowieka, który chce się dorobić bogactwa i walczy o to to nie jest zbyt sympatyczna i poklepująca po ramieniu. Straszy piekłem każe oddawać majątek płacić podatki jeśli go masz i nie bronić się przed wściekłymi psami nazywanymi ludźmi. To nieatrakcyjne dla młodych, kobiet, wojowników, kupców a takich ludzi jest coraz więcej więc to nie religia się zużywa tylko naturalny elektorat znika wraz z postępem i dobrobytem.
Wydaje mi się, że to nie tyle jest to "cool" - choć trochę to się może nakładać na chęć bycia przyjętym w pewnym środowisku (aby nie być odrzuconym). Jednak takie wyśmiewanie religii bez wchodzenia za głęboko w argumenty, w naukę i pewną analizę argumentów za i przeciw - to wynika z chęci życia w komforcie, hedoniźmie czy za tym co wydaje się przyjemne (ten argument punktu widzenia dziecka, o którym Szymon wspominał - dziecko chce żreć słodycze, nie myśląc o tym, że to może być szkodliwe - dla dziecka jest to super dobre). Tak samo ludzie dorośli chcą naginać te religijne, moralne zasady, które nakładają pewne ograniczenia (głównie po to by nam, jako ludziom żyło się po prostu lepiej w pełnym wymiarze życia - cielesnego, mentalnego i duchowego) - i stąd właśnie mamy tematy: pornografii, otyłości, aborcji, prostytucji, wojny, zabójstwa, żądza władzy i pieniądza, nierówności społeczne w wymiarze biedy i super bogactwa, głód, itd. itd.)
Jako agnostyk zgodzę się z krytyką Boga Urojonego jak i samej postawy Dawkinsa, przyczepię się jednak jednej rzeczy. To, co najbardziej zaskoczyło mnie podczas zapoznawania się z argumentami ateistycznymi, był fakt, że wiele z nich odnosi się do samej moralności Boga, odkładając tymczasowo na potrzebę rozważań kwestię, czy tenże Bóg w ogóle istnieje. Wiele zachowań Boga (chrześcijańskiego) trudno w ogóle zrozumieć lub obronić, bez wielkich fikołków, żeby Bóg nie okazał się okrutną istotą. Mam w sobie wystarczająco dużo pokory, aby uznać, że być może nasze ludzkie mózgi są mocno ograniczone i nie jesteśmy w stanie zrozumieć wielkiego boskiego planu. W porządku - gdyby taki Bóg stanął przede mną i spłynęłaby na mnie światłość zrozumienia tego, co się dokonało, to pewnie padłbym na kolana i przepraszał za to, że zwątpiłem (aczkolwiek to On mnie stworzył takiego ograniczonego i krytycznego, więc chyba wiedział, co robi?). Gorzej jeśli ten wielki Architekt i Projektant okazał się być kimś innym - bytem niedoskonałym, bez idealnego planu, bez wszechwiedzy i nieskończonej miłości. Jest to podobnie prawdopodobne jak to, że Bóg jest jednak 1 do 1 tym opisanym w Biblii, w pełni zgodnym z naszymi wyobrażeniami. Czy w takiej sytuacji należałoby bezkrytycznie paść na kolana i wielbić go w nieskończoność? Jeśli nie ma Wielkiego Planu idealnego Bóstwa, to zasadnym jest zadanie pytania "dlaczego?". I niechęć zostania częścią tego kultu jest jedną z uczciwych decyzji.
Z perspektywy osoby wierzącej, Bóg wydaje się być istotą okrutną absolutnie się zgadzam, śmierć dzieci, czy jakiegokolwiek człowieka jest tragedią z perspektywy naszego cielesnego świata i nie powinna się dziać. Natomiast nie trzeba robić żadnego fikołka aby to wytłumaczyć jako wierzącemu. W ostatnim czasie na przykład bardzo dużo osób wierzących odchodzi od żałoby, oczywiście po zmarłym zawsze się rozpacza bo to wydziera część nas i naszego życia, natomiast jako osoba wierzące, mam nadzieję, że to właśnie życie po śmierci będzie tym na które czekam, pełne radości i miłości, w bliskości do Boga, który wynagrodzi każdemu krzyż który musiał nieść w trakcie swojego życia. Natomiast z perspektywy braku Boga chyba zostałbym antynatalistą. Jesteśmy tylko nic nie liczącym się pyłem w kosmosie, cywilizacją 8 miliardów istnień, która może zginąć w kilka sekund z powodu małej anomalii kosmicznej Ten świat pełen cierpienia, chorób i zła wyrządzanego sobie nawzajem przez samych ludzi. Jaki był by sens ściągania tego losu na przyszłe pokolenia jeśli u kresu naszego życia, jest nic?
I kolejny debil, który czyta Biblię dosłownie, bez kontekstu kulturowego i interpretacji teologicznej. Takie wysrywy możesz serwować debilom twojego pokroju, a nie inteligentnym ludziom. I jeszcze jedno-jesteś antyteistą a nie agnostykiem. Chociaż to chyba to samo.
@@marcin7054 Gdybym był ateistą, to po prostu popełniłbym samobójstwo, bo i tak wszystko co bym zrobił za życia ostatecznie nie miałoby sensu. Nawet jeśli mógłbym czerpać radość z życia, to co z tego, skoro po śmierci to wszystko przepadłoby, a w codziennym życiu najczęściej te dobre chwile są dobre, bo dobrze je wspominamy, jeśli nie miałbym możliwości przeżywać nostalgii do ziemskiego życia, to całe to życie ostatecznie byłoby niepotrzebne.
@marcin7054 Można na to spojrzeć z drugiej strony - to koniec często nadaje sens istnieniu. Może błahy przykład, ale najlepiej oceniane seriale kończą się we właściwym momencie lekkiego niedosytu, zanim zaczną się ciągnąć i męczyć widza. Poza tym dopiero po zakończeniu historii można stwierdzić, czy była to udana produkcja, czy nie. Podobnie może być z życiem na ziemi - masz te kilkadziesiąt lat do spożytkowania, żadnego wczytywania zapisu gry, nigdy nie wiesz kiedy się skończy, więc próbujesz z każdego dnia wyciągnąć jak najwięcej. Podejście typu "tylko życie wieczne się liczy, czas na ziemi to tylko przystanek" to jedna z gorszych pułapek wiary, w które można wpaść. Radziłbym czerpać z tych wierzących, którzy czekają na życie wieczne, ale cieszą się każdym dniem na ziemi, zakładają rodziny i uczciwie pracują. Wyobraź sobie jaka byłaby to strata, dostać szansę jedną na miliard i się urodzić, po czym zmarnować ją czekając na to, co i tak nadejdzie, jeśli ma nadejść.
Trudno mi się odnieść do całości, ale zaryzykuję stwierdzenie że byt boski nawet niedoskonały, daleko przekracza nasze zrozumienie, tak jak człowiek przekracza za zrozumienie mrówki i jego plan z naszej perspektywy może być najdoskonalszym co może istnieć mimo wszystko
Dziękuję Panie Szymonie, że udało się Panu dokonać dogłębnie analizy tej antyreligijnej pseudonaukowej teorii Richarda Dawkinsa i wskazać dokładnie miejsca gdzie ten pseudofilozof rozminął się z prawdą. Nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego teorie tego Pana i jemu podobnych "mędrcy" cieszą się taką popularnością. Do mnie to nigdy to nie przemawiało. Dziękuję za odcinek i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku🎉😊
22:00 już dziś wyobrażamy sobie życie analogiczne do węglowego ale oparte o krzem - prawdopodobnie operujące w nieco innym zakresie temperatur. W przypadku innych "praw fizycznych" możliwe, że byłoby więcej stabilnych pierwiastków chemicznych, inne warunki formowania czarnych dziur, inaczej dochodziłoby do fuzji atomów i może wszechświat wodorowy istniałby tylko ułamek sekundy, a świat stałby litem lub żelazem... Nie wiadomo. Czy byłoby w nim życie? Nie wiadomo. Czy żyjemy w jedynym wszechświecie i tylko nasze prawa fizyczne istnieją? Nie wiadomo. To wszystko jest na ten moment w strefie wiary - nie weryfikowalnych fantazji czekających przy bramie nauki na kogoś kto będzie w stanie je eksperymentalnie obalić (lub eksperymentalnie potwierdzić). 22:40 ale fakt są to jak najbardziej dobre argumenty. Bo po obu stronach stoją nieweryfikowalne stanowiska (nieweryfikowalne multiwersum wszystkich spektrów praw fizycznych potrzebuje tyle samo wiary co nieweryfikowalny Bóg)
Im dłużej żyję i im więcej uczę się o fizyce i filozofii, tym bardziej mam wrażenie, że ateizm to nie podkladanie zmiennych do równania i sprawdzanie, jaki będzie wynik, a założenie z góry wyniku i szukanie do niego zmiennych
Muszę powiedzieć, że jest to świetna seria. Pojawia się ona w idealnym czasie w moim życiu, ponieważ stwierdziłem nie dawno, że chcę ugruntować moją wiarę na czymś innym niż tylko przekazane przez rodzinę wartości. Ta seria pozwala mi to właśnie zrobić, a przynajmniej zaoszczędzić czas, bo nie mam go niestety na tyle by szczegółowo zagłębić się w każdy z argumentów. Świetna robota, czekam na następny odcinek
I mamy kolejnego wierzącego, który wypacza i odwraca fakty z powodu niedouczenia. "Wiara" i "ugruntować"? Przecież to oksymoron. Wtedy nie jest to już wiara.
13:00 analogicznie wszechświat jest niemożliwy do określenia "przed" wielkim wybuchem. Wielki wybuch to równie dobrze mogłaby być skupiona materia naszego wycinka wszechświata (przekraczająca obserwowalny wszechświat), która na skutek praw fizycznych doprowadziła z powodu tej koncentracji masy do wielkiego wybuchu. Nie umiemy stwierdzić co było przed. Czy "Boża intencja", czy wieczne cykle materii i energii.
@@Misiok89 Bardziej prawdopodobne są cykle materii i energii, bo to wynika z ekonomii myślenia. Mamy jakieś wyobrażenie o fizycznym świecie i dlatego stawiane są takie hipotezy, w przypadku mówienia o Bożej intencji to nagle musisz wprowadzić do dyskusji Boga z całym jego teologicznym bagażem. To niczego nie ułatwia tylko wprowadza więcej niewiadomych.
@@tomasz3122 nie znamy też mechanizmu, który mógłby sprawić że osobliwość uległaby "destabilizacji" i się rozpadła. Czy byłaby to swoista masa krytyczna osobliwości? Nawet jeśli stworzymy wzory, które opiszą ile potrzeba, żeby grawitacja przestała działać lub żeby jakieś kwarki czy inny bozon higsa zaczęły wykazywać inne właściwości... To bez eksperymentalnych dowodów będą to tylko domysły. Jeśli w celu "destabilizacji" grawitacji byłoby potrzeba zgromadzić całą masę i energię obserwowalnego wszechświata oraz nieco więcej tuż za granicami obserwowalności... To wątpię, żebyśmy byli w stanie przeprowadzić eksperyment. A nawet jeśli to musielibyśmy umieć wpłynąć i przeanalizować co się dzieje z bozonem Higsa, którego istnienie dopiero co nauczyliśmy się wykryć. Do eksperymentów w których świadomie będziemy umieli coś robić w tej skali jeszcze nam daleka droga. O prawdopodobieństwie nie da się mówić w przypadku zjawisk co do których nie da się zastosować statystyki i historycznych obserwacji. Mimo, że jestem niewierzący (raczej agnostyk) to tutaj tym bardziej czuję się zobowiązany stanąć po stronie neutralnego stanowiska.
@@piotrborowski775 Masz rację sformuował on hipotezę opartą o model teoretyczny i zaproponował, że należałoby szukać widm poprzednich eonów w mikrofalowym promieniowaniu tła. Jednak nie jest to jedyna na ten moment nieweryfikowalna hipoteza. Mi osobiście podoba się hipoteza megaverse lub regionalnych wielkich wybuchów. Jednak obie mają ten sam problem. Jesteśmy ograniczeni do obserwowalnego wszechświata i pierwsze co widzimy to mikrofalowe promieniowanie tła - nie istnieje według naszego zrozumienia wcześniejsza informacja. Wszystko poza tym to bajania. Być może winna jest wielka gumka "fali uderzeniowej" po wielkim wybuchu... Bez danych nie ma nauki.
Nawet jeśli istnieje więcej wszechświatów, to jak powstał 1 wszechświat. Stworzenie boskie obejmuje absolutny początek wszystkiego, a nie tylko jego wycinka w czasie.
Nie, ludzie wierzący nie są głupi. Często są inteligentni i wykształceni. A czym bardziej są inteligentni i wykształceni, tym bardziej wymyślnych sposobów używają by... udowadniać że religia w której ich wychowano jest tą prawdziwą. Dokładnie jak Szymon ;) 28:30 Pytanie: Gdybyś się dowiedział że Jezus umarł i zmartwychwstał to czy zostałbyś chrześcijaninem? Odpowiedź: Czy prawdziwość tych zdarzeń nakłada na wszystkich obowiązek do przystąpienia do organizacji religijnej? Skąd wniosek że tak? I do którego z wielu odłamów chrześcijaństwa należy przystąpić? Jeśli biblijne wydarzenia są prawdą to mam zostać chrześcijaninem czy żydem(w końcu żydzi byli pierwsi)? Więc odpowiedź to NIE, nie zostałbym chrześcijaninem. Jeśli kiedyś zostanie potwierdzone, że rzeczywiście można urodzić się z pominięciem zapłodnienia i trzy dni po śmierci zmartwychwstać, to będzie to tak niesamowite i fundamentalnie wywracające współczesną wiedzę biologiczno-przyrodniczą, iż studiowanie tych zdarzeń będzie dużo ciekawszym i bardziej produktywnym zajęciem niż modlenie się do nich. ua-cam.com/video/u7DZRvFF2ZA/v-deo.html 25:25 Douglas Adams wyraźnie mówi o tym że przekonała go spójna biologia ewolucyjna, a nie książka „Bóg urojony”. Owszem, rosnąca wiedza z dziedziny nauk przyrodniczych powoduje odchodzenie od wyjaśnień religijnych. Człowiek który zrozumiał działanie jakiegoś zjawiska nie czuje już potrzeby by się do niego modlić. I często patrzy na siebie z przeszłości z wyższością. Nie dlatego że dawniej był głupi, po prostu teraz wie więcej. A wiedzę cenimy bardziej niż niewiedzę. I wcale nie znaczy to że wiedza uczyni szczęśliwszym, często jest odwrotnie. 1. Teologowie: „Nasz Bóg jest poza czasem i przestrzenią. Nie dotyczą go kryteria czasu, przestrzeni, racjonalności, nauki, logiki itp. To byt transcendentny i pozamaterialny obszar ducha, nie z tego świata” 2. Także teologowie: A teraz poświęcimy dwa tysiące lat na dowodzenie z użyciem „nauki”, „logiki” i „racjonalności” że ten konkretny Bóg jest prawdziwy, mimo że żadne z tych rzeczy go nie dotyczą. A gdy ktoś nam wytknie że logicznie i naukowo nie mamy racji, wracamy do punktu pierwszego. Pochylcie się na chwilę nad tym pytaniem Turka. Gość mówi że hipotetycznie „dowiedziono ponad wszelką wątpliwość” rzeczy takich jak niepokalane poczęcie i zmartwychwstanie. Zakładam logicznie że dowiedziono tego za pomocą odpowiednio mocnych DOWODÓW NAUKOWYCH, które mogą przekonać współczesnego słuchacza. Bo jak by inaczej? Dalej zakładam że te dowody nie pojawiły się w umyśle słuchacza w sposób magiczny, tylko otrzymał do zapoznania się odpowiednio wiarygodne materiały, na bazie których ma podjąć własną RACJONALNĄ decyzję(której najwyraźniej Turek oczekuje). No bo jak inaczej przekonać współczesną osobę(i to jeszcze paskudnego sceptyka ateistę) że miały miejsce zdarzenie zupełnie niezgodne ze współczesną wiedzą przyrodniczą. Przecież nie wyjaśni mu magii kolejną porcją magii. Dajcie sobie chwilę na objęcie umysłem tej sytuacji… Wszystko co ma miejsce w naturze jest naturalne. Gdyby nie było naturalne to nie istniało by w naturze. Tak więc trudno nazwać zdarzeniem nadnaturalnym coś co „dowiedziono ponad wszelką wątpliwość” z użyciem współczesnej nauki. Czyli dowodzenie że chrześcijaństwo jest prawdziwe dowodzi że jest… kolejnym zdarzeniem w naturze i nie ma charakteru nadnaturalnego. Co najwyżej odkryciem nowych praw w biologii, które pozwolą wskrzeszać zmarłych i rozmnażać się bez zapłodnienia. Czyli dowodzenie że chrześcijaństwo jest prawdziwe dowodzi że nie jest prawdziwe i od początku było tylko efektem niepełnej wiedzy o funkcjonowaniu natury? Nowe, nie znałem. Miało być wedle Turka „szach mat ateisto” a wyszło mu jak zawsze. Tak więc jak najbardziej przyjmę do wiadomości nowe rewolucyjne fakty, takie jak istnienie zmartwychwstania. Tyle że powiększą moją wiedzę o funkcjonowaniu świata a nie staną się przyczyną do klękania przed nimi i zapisywania się do organizacji religijnej(nadal nie wiem do którego z setek odłamów).
28:30 Ty nie odpowiadasz, tylko próbujesz dostosować filozofie do wcześniejszej doktryny. Szczególnie podoba mi się to, jak przepisując całkowicie sens pytania, i dopiero wtedy na nie odpowiadasz. Przypomina mi to odpowiedzi uste na języku angielskim, kiedy typo nie znał słówka, więc wymieniał losowe które znał z tłumaczeniem. Dosłownie w pytaniu jest, o fundament chrześcijaństwa, czyli zmartwychwstanie, ale ty to rozwlekasz na to na zupełnie inny aspekt, by sobie wygodnie stwierdzić "Nie". Idealnie podsumowałeś teze, że nie ważne jakie by były argumenty za Bogiem, antyteista i tak powie, że nie uwierzy, bo to mu nie pasuje. Antyteiści: Ufamy tylko w to, co zostało potwierdzone naukowo i są na to dowody! Też antyteiści: No i co z tego, że okazało się, że zmartwychwstanie było prawdą, ja w to nie wierze bo nie pasuje mi to do poglądów. Ponieważ antyteizm to wiara w konkretne rzeczy a nie w fakty.
Logika i wszelkie stworzenie wypływa od twórcy, zwanego tutaj Bogiem.. Skoro jest źródłem, to nie jest jego częścią. Jeśli widzimy rzekę, to intuicyjnie zakładamy że gdzieś w wysokich górach ma to swój początek, choć ba oczy go nie widzieliśmy i być może nie zobaczymy, bo załozmy, że jesteśmy chłopem XIV wieku coś zacząć uprawiać niż wsiadać na osła i badać to coś co nam do życia nie jest potrzebne a wymagało by niebagatelnego wysiłku i kosztów, na jakie nie jesteśmy w stanie na ten czas się zdobyć. Więc pierwotny byt jest ponad to, a my malutcy musimy swoje wnioski formułować z narzędzi jakich mamy. Jeśli to nie obrazuje dosadnie to mam inny przykład. W moim domu zdecydowana większość ścian jest niebieska. Bo tak mi się podobało. Nie ma tu żadnej logiki, bo to nie wpływa na zdrowotność, trend czy cokolwiek innego. To jest mój kaprys. Natomiast dla osoby, która ten dom po mnie na będzie, szybko wywnioskuje że drogą logiki, ja - czyli poprzedni właściciel, lubił kolor niebieski.
Odnosząc się do pierwszej części Twojego wpisu, to Szymon mówi o sytuacji w której dowiedziałbyś się, że CHRZEŚCIJAŃSTWO jest prawdziwe i wszystkie wydarzenia na którym jest ono zbudowane, są prawdą, to czy w takiej sytuacji zostałbyś chrześcijaninem. Uważam, że w takim wypadku zostanie chrześcijaninem byłoby jak najbardziej sensowne. Co do 2. punktu, to teologowie niczego nie udowadniają, tylko podają argumenty za chrześcijaństwem i odbijają zarzuty, że jest ono niezgodne z logiką.
Bardzo dobry komentarz. To, że coś okaże się prawdziwe ponad wszelką wątpliwość to nie znaczy, że mam to z automatu uznać za dobre i się pod to podłączyć. To są dwie różne sprawy.
Szymon wielki szacun za wysoką jakość i intelektualną uczciwość. Według mnie najwiekszym problemem jest to że w dzisiejszym świecie jesteśmy przezwyczajeni do tego że redukujemy wszystko. Jesli pogląd jest skąplikowany to większość uzna go za głupi i uwierzy w zredukowaną, okrojoną wersje którą może jeszcze w miare ogarnąć. Ale przekonanie swoim potencjale intelektualnym i o własnej nieomylonosci jest wysoki. Myślę ze dotyczy to obu stron sporu.
Ateizm w moim wypadku jest stanowiskiem, że nie znalazłem argumentów dających poczucie przekonania o istnieniu Boga. Na tym zresztą polega wiara, że bez niepodważalnych argumentów wierzy się, bo gdyby były niepodważalne argumenty to byłaby to wiedza. Jednak w przypadku ateizmu są ateiści, którzy nie żyją na płaszczyźnie religijnej oraz tacy, którzy czują się misjonarzami ateizmu - fanatyczni ateiści czujący potrzebę propagowania.
To bardzo zła książka. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek przywiązanie do logiki i ścisłego myślenia, a chce zachować wiarę, to powinien absolutnie nigdy nie sięgać po tę żenująco słabą książkę.
To może wynikać z trudności w tłumaczeniu, ale dla mnie pytanie, czy gdyby się nagle okazało, że Bóg istnieje, czy bym przystąpiła do wiary chrześcijańskiej nie ma za bardzo sensu? Jest wielka przepaść między zdaniem sobie sprawy, że jakiś Bóg rzeczywiście istnieje a przystąpieniem do konkretnej religii i oddawać chwałę temu bogu. Nawet jakby się okazało, że z wszystkich religii świata bóg w istocie rzeczywiście najbardziej przypomina boga chrześcijan, to i tak nie oznacza, że chciałabym oportunistycznie szybko zmienić front, żeby coś na tym dla siebie zyskać, gdyż ja nie uważam okrutnego i cynicznego Boga chrześcijan za wartego naśladowania i cenię sobie swoje własne wartości moralne znacznie bardziej. Miała bym do owego Boga, gdyby istniał, mnóstwo pretensji i pytań.
Zależy o jakim testamencie mowa. Bóg w Starym testamencie jest w sumie taki jak mówisz, ale w Nowym zmienia nastawienie o 180 stopni, promując miłość wobec bliźniego, przebaczenie i pokorę. Czy jest to dziwne? Trochę tak, ale nie mnie oceniać.
@@Morgan-kl2pi No właśnie nie tobie oceniać, bo widać, że gówno wiesz o Starym Testamencie. Wszelkie cytaty o złym Bogu, które masz na myśli (znajdujące się w Biblii Tysiąclecia) są albo błędami w tłumaczeniu, które są poprawione w innych wydaniach Biblii albo są dziełem ludzi należących do takiej a nie innej kultury i żyjących w takich a nie innych czasach. Biblia została napisana z inicjatywy Boga, ale przez ludzi, którzy również wsadzili tam swoje własne (mitologiczne) wyobrażenia o Bogu, które widać w ST.
Dokładnie tak. Nie wierzę nie tylko w Boga katolickiego, ale też w Cthulhu czy diabła. Gdyby się okazało, że istnieją, nie zaczęłabym nagle ich czcić, jest to dość oczywiste. Może byłby jakiś inny spoko bóg, ale akurat katolicki nie jest powszechnie uznawany za pozytywnego i sprawiedliwego wśród ludzi, którzy w niego nie wierzą, ergo na moje bardziej obiektywnych.
ja też miałbym problem żeby odpowiedzieć "tak przeszedłbym na chrześcijaństwo gdyby się okazało że Bóg istnieje i się przede mną objawił" ale nie zgadzam się z tezą że wobec tego jestem jakiś negatywnie nastawiony, emocjonalny i nieracjonalny, bo samo to pytanie troche nie ma sensu z punktu widzenia osoby która nie wierzy, to tak jakby zapytać kogoś "czy gdyby się okazało że 2+2=5 to byś to zaakceptował". Już abstrachując od wszelkiej nauki, nawet na takiej fundamentalnej płaszczyźnie dobra i zła (które wg. religii potrafimy rozróżniać dzięki posiadaniu duszy) ja nie potrafie postawić znaku równości między "wszechmogący i dobry" a "stworzył ogrom cierpienia" - więc jeśli on istnieje to w mojej ocenie jest okrutny i z własnej nieprzymuszonej woli kierując sie moralnością, nie potrafiłbym zaakceptować, ewentualnie mógłbym udawać że akceptuje ze strachu przed jeszcze większymi torturami jakie może mi zgotować.
Ostatnie zdanie wskazuje, że Twój problem z Bogiem chrześcijańskim jak najbardziej ma podłoże emocjonalne - emocjonalnie nie zgadzasz się na to co widzisz, doświadczasz emocjonalnego dysonansu między tym co uważasz za dobre, a tym co obserwujesz. Natomiast podwaliny tego emocjonalnego dysonansu mogą być różne: albo faktycznie są racjonalne, gdyż odczuwasz prawo, które Bóg "wypisał na Twoim sercu" i ten dysonans który odczuwasz jest z powodu niewystarczającego zrozumienia złożoności tematu (na co wskazuje twierdzenie, że to Bóg stworzył cierpienie, podczas gdy On jedynie na nie przyzwolił; a to właśnie nasze odejście od Jego praw i prowadzenia jest przyczyną cierpienia. Cierpienie którego doświadczamy jest wynikiem tego że ten świat nie jest w pełni Jego naturą, został spaczony) albo na podstawie pragnienia aby to Twoje własne prywatne poczucie moralności definiowało co jest dobre a co złe (czyli po prostu metaforyczne zerwanie owocu z drzewa poznania, inaczej samostanowienie moralności bez intymnej znajomości świata jaką ma Bóg, co jest źródłem cierpienia które zrzucasz na Boga zamiast na nasze błędy i ich szeroko zakrojone konsekwencje).
Wedlug mnie popularyzacja ateizmu dobrze wpłynęła na samą wiarę bo dzięki temu większa część ludzi wierzących zaczęła szukać argumentów i lepiej rozumieć to w co wierzą zamiast tylko klepać rytuały. Zwątpienie to czasami krok naprzód. A najpopularniejsza odmiana antyteizmu to właśnie ta gimnazjalno-dawkinsowa która potyka sie o własne nogi. Może kiedyś przerodzi sie w coś rzetelniejszego ale narazie antyteisci w internecie są jak raczkujące dzieci.
Twierdzisz ze Lukasz Wybranczyk to raczkujace dziecko? Najlepszy przykład ateisty ktory nie atakuje a wysmiewa i wykazuje hipokryzje osob wierzacych. Niestety wiara jest absurdalana a religie jeszcze gorsze :P
@ThePawcios tak, Łukasz Wybrańczyk też często przybierał sobie za cel coś co sam sobie wymyślił bo nie do końca zrozumiał co faktycznie mówi chrześcijaństwo. Tak samo jak Dawkins, ale Łukasza akurat bardzo lubie bo w tym wszystkim ma bardzo dużo pokory i widać u niego dobre nastawienia. Nie mniej jednak merytorycznie Łukasz nie reprezentuje jakiegos super poziomu.
Zauważyłem, że gdy osoby wierzące mówią o bogu, to widzą go jako źródło dobra. Szymon też właśnie tak się wypowiada. Skąd takie założenie? Czy teoretyczny stwórca nie może być bytem złym, karmiącym się cierpieniem? Lub całkowicie neutralnym, który owszem, stworzył podstawy wszystkiego, ale tylko z ciekawości, aby oblądać rezultaty eksperymentu?
Bóg jest Stwórcą wszechświata. Stwórca wszechświata = źródło wszystkiego. Na świecie zaistniało życie, co jest dobre. Życie na świecie istnieje dzięki Bogu, bo to On świat stworzył. Bóg = źródło dobra.
ludzie skupiają się na Bogu urojonym Dawkinsa, pomijając inne dzieła które są naprawdę warte uwagi, jak Ślepy zegarmistrz czy też samolubny gen, dużo lepsze ksiażki z merytoryczną wiedzą w zakresie ewolucji
Szymonie, z różnych Twoich filmów serie religijne uważam za zdecydowanie najciekawsze. Zdejmowanie z religii opakowania folklorystyczno-kulturowego, które rozwinęło się w formy nawet sprzeczne z jej treścią; pokazywanie jej wewnętrznej logiki, jak i pułapek i błędnych założeń przeciwników religii jako takiej, uważam za bardzo cenne. Nie dlatego, żeby przekonać ateistów (jeśli, to raczej poboczny skutek) ale dlatego, że w powszechnym odbiorze wiara sprzeciwia się rozumowi, i dotyczy to także ludzi religijnych. Takie treści są po prostu przeciwwagą do obecnie najpopularniejszych przekazów. Pokazywania, że kategorie materialne i duchowe rządzą się innymi prawami, nigdy dosyć.
Wyczucie piękna czy przekonanie, że należy chronić dzieci, bo są bezbronne, to zjawiska jak najbardziej niemierzalne w sensie materialnym, a jednak występują dość powszechnie wśród ludzi, niezależnie od religii lub ateizmu. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Większość religii jedynie włącza takie elementy do swojego kanonu etycznego czy narosłej na nim kultury. Gdyby to były pomysły funkcjonariuszy tego czy innego wyznania, nie byłyby wspólne dla tylu z nich.
@@AnnaMammaMia oczywiście, że są to zjawiska mierzalne. Obcowanie z pięknem skutkuje wydzieleniem konkretnych hormonów, a ochrona potomstwa to mechanizm ewolucyjny.
Na 21:54 odpowiadają zasady antropiczne: "gdyby prawa fizyki były inne, nikt nie mógłby ich poznać, ponieważ pojawienie się inteligentnego obserwatora nie byłoby możliwe"
Jeszcze jako ateista, jak umrę i jeśli zobaczę, że staje przede mną Bóg i mówi: "No Marcinie.. przykro mi.. ja istnieje. Wybrałeś żeby we mnie nie wierzyć. Ale masz szanse, wystarczy, że poprosisz i.. no, czeka Cie czyściec, będzie to koszmarne przeżycie, ale potem będzie niebo." to ja w pierwszej kolejności bym poprosił, ale nie o niebo, a o odpowiedzi na wiele pytań które mam. Bardzo wiele, bardzo trudnych, na które żaden człowiek mi nie potrafił odpowiedzieć w satysfakcjonujący sposób. Jeśli ich nie dostane to przytoczę frazę którą tak wiele razy słyszałem, że ducha światłości rozpoznam po owocach, a jego owoce wyglądają na zgniłe i robaczywe. Niestety jeśli tak się stanie to prawdopodobnie nie przystąpię z tego powodu zaszczytu by kiedyś dostać szanse na zbawienie, ale wtedy faktycznie piekło będzie wyłącznie moim wyborem i nie Bóg będzie temu winny. Co za ironia ^^"
Dobra i ciekawa analiza. Uczciwa intelektualnie. Mądrego to aż miło posłuchać. A z drugiej strony... nie należy wchodzić w dyskusję z glupcem. Najpierw sprowadzi Ciebie do swojego poziomu, a potem wygra przez doświadczenie. Pozdrawiam
Właściwości fizyczne wszechświata nie świadczą o istnieniu stwórcy. Nie wiemy ile wszechświatów istnieje/istniało i z jakimi fizykami. Jest to błąd przeżywalności (survivor bias). To tak jakby zakładać, że wygrana w lotto to działanie siły wyższej, ponieważ loteria została zorganizowana w czasie gdy żyję, w kraju gdzie żyję.
Gdy mówiłeś że wielu ateistów nie uznałoby Boga nawet gdyby były na jego istnienie dowody, to zacząłem się zastanawiać. Czy wierzący przestaliby wierzyć w Boga gdyby dało się naukowo udowodnić że nie istnieje?
Niektórzy pewnie mieliby problem przestać wierzyć. Niedawno odbył się The Final Experiment, gdzie grupa płaskoziemców i youtuberów debunkujących płaską ziemię wybrała się na Antarktydę, żeby zobaczyli na własne oczy i nagrali 24h słońce na horyzoncie. Efekt, płaskoziemianie tworzą fikołki jakie tylko można żeby tylko nadal wierzyć
Logika już dawno zabiła koncept wszechmogącego bóstwa z mitologii biblijnej. A nadal wielu ludzki w taki koncept wierzy. To kolejny dowód na to, że osoby wierzące są nieracjonalne i stosują efekt wyparcia.
Indoktrynacja ludzi od urodzenia, tym jest wasza "wiara" w olbrzymiej wiekszosci przypadkow. Ta "wiara" bierze sie z ludkiej potrzeby spirytualnosci i checi zrozumienia "porzadku swiata", ale mozna je zastapic czymkolwiek innym.
Bóg opisany w Biblii w żaden sposób nie jest czymś ani miłosiernym, ani dobrym w powszechnym rozumieniu tego słowa, więc nic dziwnego, że nawet gdyby był prawdziwy, to wiele osób by go nie chciało.
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu
Jest taki świat z wolną wolą i bez bólu - Niebo. Jest też z bólem i bez wolnej woli - Piekło. My mamy ten świat pośredni. Może tak postawiona sprawa jest bardziej zrozumiała.
W świecie spotyka wiele nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, ale jeśli ogromna mozaika tych przypadków, niespodziewanie ułoży się w skomplikowany logiczny wzór to taki "przypadek". To wydaje się on być podejrzanie nieprzypadkowy. Nie tak dawno ktoś mi wyskoczył z argumentem o "ogromnej liczbie małp przez nieskończony czas stukających w klawisze maszyn do pisania i w końcu ma powstać z tego poemat Szekspira" Ja mu na to odpowiedziałem, iż dużo, dużo bardzie prawdopodobnym skutkiem, byłyby rozwalone maszyny, (niektóre na głowach innych małp) do pisania podarte kartki, małpy skaczące po maszynach i po pomieszczeniu oraz ogólny chaos, niż napisanie choćby jednej strony jakiegokolwiek sensownego tekstu.
Jest juz nawet badanie na temat małp dowodzace, że nie starczy czasu w istniejacym wszechswiecie, zeby całe stado małp napisało chociaz jedno sesnowne zdanie
Przecież w tym eksperymencie myślowym nie chodzi dosłownie o o małpy. Te zwierzęta symbolizują tutaj losowość. z Matematycznego punktu widzenia każda kombinacja jest możliwa w przypadku dostatecznej ilości prób.
@@konradbarszcz5718 Wiem o tym ale niektóre eksperymenty myślowe opierają się na założeniach iż "wszystko" jest możliwe przy dostatecznie dużej liczbie prób. No cóż, ja uważam, iż np. próba zbudowania komunizmu przeczy temu założeniu, ha, ha, ha. A tak poważnie, założenia teoretyczne nie biorą p[od uwagę prostego faktu, iż to co jest matematycznie czy teoretycznie możliwe w rzeczywistym świecie się nie zdarza. Jest np. kilka związków chemicznych których wzory potrafimy narysować, a mimo to nie istnieją i to nie tylko w przyrodzie, ale nawet nie udaje się ich wytworzyć w laboratorium, bo rozkładają się praktycznie w momencie powstawania. Zdaje się że nawet w przyrodzie "prawoskrętne" białka, są rzadkością, choć w teorii powinny istnieć obok lewoskrętnych. Materia jest natomiast antymateria gdzieś zniknęła, a powinno być pół na pół, (ostatnio fizycy coś tam próbują wyjaśniać przyczynę takiego stanu) Świat jest taki jaki jest, bo najpierw zaistniały cegiełki i prawa które dały możliwość aby właśnie taki, a nie inny powstał. Pytanie skąd się wzięły te prawa, skoro przed "Wielkim Wybuchem" ich nie było? To już jest pytanie filozoficzne, a nie takie na które odpowie fizyka. Chyba słyszałem jakąś wypowiedź teologa, że Bóg stworzył świat, jednak wie też jaki mógłby on teoretycznie być gdyby chciał stworzyć, jednak z jakiegoś racjonalnego powodu innego nie stworzył. Pewien fizyk opisał też świat, (napisał zabawne opowiadanie "Pan Tompkins w krainie czarów") w którym jest strefa gdzie Stała Plancka ma inną wartość, więc zjawisko tunelowe jest czyś czego świat makroskopowy, obiekty i istoty wielkości człowieka doświadcza na co dzień.
@@bladlogiczny7711 Odnoście związków chemicznych: możliwym wytłumaczeniem jest nasza wciąż niepełna wiedza, a na kombinacje, o których piszesz mogą wpływać czynniki, które dzisiaj nie są jeszcze w naszym polu widzenia. Lewoskrętne białka, skoro są rzadkością, to istnieją :) Z tego co się orientuje, koncepcja Wielkiego Wybuchu zakłada punktowy początek wszystkiego, łącznie z czasem i prawami fizyki - dlatego pytanie co było przed, albo skąd się wzięły siły inicjujące jest w tym przypadku niezasadne. No i najważniejsze - w jaki sposób wykazywanie luk i nieścisłości w naszej wiedzy przyrodniczej ma podważać nieskończoność matematyczną? Pozdrawiam:)
@@konradbarszcz5718 Z białkami i aminokwasami chodziło o to, że nasz świat nie jest symetryczny, bo nie tylko nie jest pół na pół, ale nawet w jakichś zbliżonych proporcjach np. 70% do 30% Podobnie nigdzie nie znaleziono nawet śladów świata z antymaterii, mimo iż ona też przecież istnieje. A odnośnie życia na Ziemi to odkryto już ponad 200 czynników dzięki którym życie na ziemi mogło zaistnieć lub, że osiągnęło ono taki poziom jaki mamy. Na kanale "smartgasm" jest dwa stosunkowo nowe filmy/podcasty, które szczegółowo analizują niektóre z tych zagadnień jeden z nich ma tytuł "Dlaczego nam raczej poszczęściło się z tą planetą", drugi jest na temat życia wokół czerwonych karłów. Od mniej więcej połowy są tam konkrety jeśli ktoś nie ma czasu na cały.
Polecam podręcznik dla studentów psychologii "Duchowy Rozwój Człowieka" pod redakcją Pana Pawła Sochy. Dla mnie w rozważaniach Pana Dowkinsa i wielu osób zaangażowanych w teorie filozoficzne, teologiczne i neurobiologiczne brakuje podstaw z zakres nauk psychologicznych. Zrównywanie chorób psychicznych z wiarą religijną jest poważnym błędem i wprowadza zamęt z perspektywy psychologicznej. W naukach psychologicznych istnieje wyraźne rozróżnienie choroby i wiary - jest to cierpienie. Osoba chora psychicznie (np. mająca urojenia) cierpi i wymaga leczenia. Osoba wierząca może być całkowicie zdrowa psychicznie, a wręcz wiara może być istotnym elementem osobistego wzrostu i zdrowia.
4:30 na tej samej zasadzie można argumentować że wszechświat nie istnieje. Skoro wszystko ma swoją logiczną przyczynę, to ten system zakłada pierwszą przyczynę która nie ma własnej przyczyzny. Obiekt bez przyczyny nie istnieje dlatego pomysł istnienia wszechświata jest od wewnątrz błędny
To mnie zawsze fascynuje. Wierzący mogą do rana się wykłócać, że wszechświat nie mógł istnieć od zawsze, względnie powstać sam z siebie. Musiał zostać przez kogoś stworzony. Przez kogoś kto istniał od zawsze względnie powstał sam z siebie. 😅
@blazej799 Zdajesz sobie sprawę że skończoność istnienia wszechświata to fakt naukowy? a co za tym idzie, religijna postawa że istnieje pierwsze istnienie które nie jest zależne od wszystkie wokół jest logiczniejsze niż ateistyczne "wszystko powstało samo z siebie"
Żeby coś miało logiczną przyczynę to też musi zaistnieć dowód/wiedza. Brak wiedzy zastępuje się wiarą, czyli wytworem fantazji, bądź hipotezą właśnie z punktu widzenia nauki. W jedno i drugie można wierzyć, ale wiara to nie wiedza. Niestety znaczna część ludzi zastępuje niewiedzę wytworem fantazji- i to jest wiara.
@29:30 oj Ci ludzie często nie uważają, że wiedzą lepiej i nie negują ostatecznie istnienia owego bytu - negują to co o tym bycie mówi Kościół Katolicki. Mówienie, że jeśli by się okazało, że jest to ten konkretny Bóg i wyznający go katolicy mieli "rację", to wtedy jest to niespójne z otaczającym nas światem, a nie chodzi ogólnie o jakikolwiek byt. Wątpiący i ateiści dość mocno i jawnie rozróżniają pojęcie religii od jednej jej implementacji. Ludzie naprawdę nie zawsze (z mojego doświadczenia rzadko) uważają, że wiedzą lepiej. Ale czują i mają przekonanie, że to, co mówi katechizm Kościoła Katolickiego nie jest prawdą ... tak samo i inne księgi innych religii. Tak nie zawsze jest egoizm i przekonanie o swojej przewadze, ale przekonanie, że jeśli Bóg jest, to nie jest to ten opisywany przez obecne nam religie.
chyba najlepszym argumentem przeciw koncepcji Boga jako pierwotnego poruszyciela jest argument z Brzytwy Ockhama: po co nam koncepcja pierwszego poruszyciela, który dał początek wszechświatowi, skoro można uznać sam wszechświat jako tego pierwotnego poruszyciela, coś co nie ma początku ani przyczyny?
Nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga/bogów/rzeczywistości metafizycznej. Z definicji, bo gdyby były dowody, to nie mówilibyśmy o wierze, tylko o faktach, nauce. W związku z tym kwestie religijne można zupełnie zignorować, bo szkoda czasu by traktować fantastykę na poważnie (mówię to jako fan fantastyki). Chyba że ma się inklinacje, cokolwiek częste u ludzi, do religijnych potrzeb. Wówczas w mojej opinii należałoby zastanowić się nad ewolucyjną, praktyczną rolą ludzkich wierzeń, zabobonów, przesądów czy ideałów zamiast uznawać, że skoro się czegoś pragnie, to się to dostanie, bo tak. Bo nie widzę powodu, by potrzebę "duchowości", czy zapotrzebowanie na kojące przeświadczenie o istnieniu boskiej sprawiedliwości i nagrody nieśmiertelności traktować inaczej niż ludzkie myślenie życzeniowe, mające załagodzić egzystencjalny ból - zrozumiały, biorąc pod uwagę, że istoty względnie inteligentne żyją ze świadomością nieuchronnego rychłego unicestwienia i bezmiaru niesprawiedliwości. Obecnie jednak, mając za sobą 2 wieki niesamowitego skoku technologicznego, wypadałoby wziąć sprawy w swoje ręce i postarać się żwawiej przez nacisk na rozwój nauki sięgać po namiastkę realnej nieśmiertelności (cyborgizacja, transhumanizm etc), zamiast wyobrażać sobie, że ktoś zbawi(ł) nas za nas. Co do wiary - każda wiara jest nieracjonalna, nie tylko "ślepa". Nie należy wierzyć w nic, można co najwyżej stawiać luźne założenia na podstawie słabych przesłanek w warunkach niedostatku informacji. Jest to działanie racjonalne, czyli siła przekonania jest wprost zależna od siły argumentów i dowodów. Od przekonania najsilniejszego czyli dotyczącego weryfikowalnych twierdzeń matematycznych do przekonania najsłabszego, które można by określić jako albo "istnieje niezerowa szansa, że..." (raczej bezużyteczne w życiu codziennym), albo do "A jest chyba odrobinę bardziej prawdopodobne niż B". Weźmy na tapet prognozę pogody: z 3/5 źródeł jest informacja, że będzie deszcz, w 2/5 nie - przy braku założeń odnośnie wiarygodności źródeł. Uznajemy, że może padać, że raczej będzie padać, ale nie powiemy, że WIERZYMY, bo słowo to niesie konotacje braku dowodu, gdy tu jakieś dowody są, choć niewystarczające do pewności. To można przenieść do wszelkich aspektów życia. Mamy pewne przekonania, ale nie przywiązujemy się do nich wiarą, żeby móc je od razu zmienić, gdy doprowadzą nas do tego nowe informacje czy dalsze logiczne przemyślenia. Zaś w przypadku braku jakichkolwiek dowodów, jak jest z wiarą, pozostaje traktowanie każdej opcji jako zwykłej hipotezy, rozrywki dla mózgu, bo nie ma powodów, by się do jakiejś przywiązywać, nie wspominając o praktykowaniu jakichś rytuałów. W życiu codziennym jednak zwykle poruszamy się w warunkach niedoboru pewnej informacji, więc warto stawiać założenia i stawiać na warianty szacowane jako bardziej prawdopodobne na bazie przesłanek, nawet stereotypów. Podane przez Ciebie argumenty od 21:30 za istnieniem Boga są nieprzekonujące - nie widzę w jaki sposób miało by z nich wynikać istnienie akurat Boga. Pytanie Leibniza - nie świadczy za Bogiem. Przyczyna bez początku - nie musi być bogiem, a być może czas jest pętlą lub wielki wybuch jest cyklem i pytania o początek są bezpodstawne. Argument z precyzyjnego dostrojenia wszechświata ma tyle sensu, co zastanawianie się jakim cudem jesteśmy akurat tym kim jesteśmy, skoro szansa, że dany konkretny człowiek powstanie jest bliska zeru, gdyż liczba możliwości zdarzeń zmierza do nieskończoności. Sama liczba potencjalnych plemników daje wiele milionów genetycznych możliwości, a jednak jakaś "wygrywa". Jakaś opcja musi po prostu zostać wybrana i tyle. Każdy plemnik ma małą szansę, każda ścieżka historii ma niskie prawdopodobieństwo w dłuższej skali czasu, rzadkie są planety zdolne podtrzymać życie, to i rzadkie mogą być stałe fizyczne. Może istnieje nieskończona liczba wszechświatów z nieskończoną liczbą permutacji stałych fizycznych. Z pewnością chciałbym zobaczyć cały odcinek poświęcony Twoim próbom przedstawienia argumentów za istnieniem Boga , bo wyglądasz na osobę dość racjonalną (oglądam praktycznie od początków kanału gdy wrzucałeś głównie tłumaczenia Petersona), więc ciekawi mnie, co Cię skłoniło do zachowania takiej wizji rzeczywistości. "Możliwość istnienia Boga" - tego rozsądni ateiści całkiem nie wykluczają, ale ponieważ ta możliwość jest niesprawdzalna i nie ma żadnych obserwowalnych skutków dla nas, można ją zignorować. Na tej samej zasadzie można sobie gdybać, że może istnieje multiwersum, może solipsyzm ma rację, albo że hipoteza symulacji jest prawdziwa, ale jakoś nie widzę, żeby ktoś budował na tym religię aspirującą do wpływania na rzeczywistość. Argument do większości naukowców amerykańskich - ale że naukowcy to nie są debile? Ci sami naukowcy, co się boją napisać, że k4stracja dzieci określana "tr4nzycją" jest szkodliwa, żeby nie podpaść dominującym ideologiom? Ci, którzy negują b10logiczne różnice r4s0we, bo jednym z największych świętokradztw ostatnich lat w Ameryce jest "r4s1zm"? (Cenzuruję, bo same te sformułowania powodowały mi kiedyś niewyświetlanie komentarza, co świadczy za stawianą przeze mnie tezą). Czy też naukowcy publikujący badania na zamówienie korporacji? Naukowcy naukowcom nierówni, nauka nauce nierówna, zajmowanie się nauką nie chroni dostatecznie przed uprzedzeniami, skrzywieniami, niedostatkami intelektualnymi (tu co najwyżej istnieje odwrotna korelacja), hipokryzją, skorumpowaniem i ignorancją w dziedzinach niezwiązanych ze zgłębianą tematyką. Argument do, pożałowania zresztą godnego, autorytetu - do odrzucenia. 29:00 Z punktu widzenia części ateistów, gdyby okazało się, że istnieje Bóg, to stan rzeczywistości świadczyłby, że jest zły, a przynajmniej niedoskonały. Samo hipotetyczne dowiedzenie się pośmiertnie, że Bóg istnieje nie oznacza od razu nabrania przeświadczenia, że jest doskonały, wszechmocny, pozbawiony zła, nieskończenie dobry. Bóg "zrehabilitowałby" się dopiero, gdyby pełnia jego planu dla stworzenia stała się zrozumiała pośmiertnie i wychodziło z tego, że plan ten był najlepszy z możliwych - co wymagałoby, by człowiek pośmiertnie nabywał boosta do zdolności poznawczych, by móc samemu to ocenić. Zaś gdyby pojawił się na świecie ktoś z mocami Jezusa, "dowodząc", że jest Bogiem, wciąż można hipotetyzować, że to jakieś oszustwo (np. kosmici trollują). Sceptycyzm nie musi tu więc wynikać z zaślepienia i uprzedzenia (choć znając ludzkie umysłowe ograniczenie, pewnie w większości tak jest), ale może być wynikiem intelektualnej uczciwości, dopóki nie faworyzuje się jednej z wielu nieweryfikowalnych opcji. Gdyby nagle "magia" nam się objawiła w powtarzających się, możliwych do zaobserwowania dla wielu incydentach, czy niezrozumiałym jest, że część ludzi uzna zawodność własnego aparatu poznawczego? Uznają, że oszaleli, że nie mogą ufać już zmysłom. Skoro rzeczywistość przestała opierać się na sprawdzalnych, przewidywalnych założeniach, to na ile można jeszcze zakładać jej prawdziwość? Ciekawy temat na szeroką dyskusję. To, że gdzieś tam Dawkins popełnia błędy w rozumowaniu, albo zagalopowuje się z nietrafionymi argumentami za nieistnieniem Boga, jest mało istotne, bo ciężar dowodu nie leży po jego stronie, a sprowadzanie dyskusji do poziomu urażonych wierzących to odwracanie kota ogonem od głównego punktu - że nie ma mocnych powodów by wierzyć. Inna rzecz, że religia w skali społecznej okazywała się pożyteczna, bo lud pozbawiony "wyższych" idei, nawet złudnych, może popadać w hedonizm lub daje się przekonać innym ideologiom, które propagowane są przez klasę panującą do utrzymywania swojej władzy i skłócania plebsu. Co obserwujemy obecnie. Przy czym chrześcijaństwo akurat zawiodło, stając się rozcieńczone, nadmiernie tolerancyjne dla religii i ideologii szkodliwych i ekspansywnych wobec naszej cywilizacji. Obecnie większą użyteczność dla zachowania trwałości społeczeństwa można widać w drugiej dominującej religii, która jest może bardziej prostacka, mniej humanitarna, ale przynajmniej lepiej sobie radzi z kryzysem demografii i zachowaniem tożsamości. Mało jest jednak prawdopodobne, by ludzie masowo i dobrowolnie przyjęli obcą religię ze względów pragmatycznych w oderwaniu od przekonań. Bo jednak bardzo trudno przekonać ukształtowanego człowieka do nowych zabobonów (dlatego piewcy największych religii tak bardzo chcą zaczynać indoktrynację od wieku dziecięcego).
Przeczytałem cały komentarz i nie żałuję. Zgadzam się w 100%. Chociaż ja myślę, że cały ten spór o tym czy Bóg istnieje czy nie sięga jednak głębiej. Chodzi tutaj głównie o to co jest tak naprawdę fundamentalną podstawą wszystkiego: materia, umysł czy matematyka. Dawkins jest materialistą, wierzący są idealistami (podstawą dla nich jest umysł). Jednak zarówno jedni jak i drudzy są w opozycji wobec mnie bo dla mnie tą podstawową rzeczą jest matematyka i logika. Na filmie Smartgasma jest to lepiej wyjaśnione i mimo, że ten film nie jest relatywnie o tym czy Bóg istnieje czy nie to sięga o całą filozoficzną naturę tego sporu ua-cam.com/video/iUKNmVFJ9es/v-deo.html
Z trochę innej beczki, ale "Antychryst" Fryderyka Nietzschego to najlepsza krytyka chrześcijaństwa jaka powstała. Wynurzenia antyteistów takich jak Dawkins, wobec tej pracy, są zwyczajnie infantylne. Ten cały "naukowy sceptycyzm", bezmyślny "racjonalizm" kąsa ona również jadem szerszego myślenia o rzeczy.
Główną rzeczą którą wyniosłem z tego materiału to odpowiedź na pytanie w komentarzu pod poprzednim filmem. Interesuje się trochę filozofią, wiarą i tym co jest między a nigdy nie spotkałem się z taką perspektywą (lub wcześniej tego nie zrozumiałem).
Jeśli chodzi o hipotezę Boga Myślę że zasadniejszym jest badanie jaki jest ten Bóg Odłóżmy na bok absolut Popatrzmy co mamy przed sobą A mamy Jezusa, Allaha itd. Załóżmy nawet że jest jakiś absolut, natomiast ważniejsze dla nas ludzi jest to jaki on jest, jaką ma historie, czy umarł na krzyżu? Twierdzenie że ktoś może umrzeć na krzyżu i wrócić do życia jest już konkretnym postulatem również naukowym Który niezbyt ma się jak obronić Poza stwierdzeniem że był to jednorazowy cud Kawałek po kawałku ogołocamy Boga i zostajemy z jakimś mętnym obrazem czegoś co podtrzymuje wszechświat i jest to Bóg który szczerze mówiąc nikogo nie obchodzi Obchodzi nas czy je naszym ojcem czy nas kocha i co nam da po śmierci, jaką historie nam przedstawia, która daje nam sens Bez wątpienia religie nadają sens życiu wielu ludziom i to potężny dla osób mocno wierzących Jednak są to historie Do których doczepia się wszech -Boga Zamiast tłumaczyć Wszech-Boga tymi historiami
1:40 strasznie upraszczasz... Dawkins owszem, nie może się nadziwić że ktoś bezkrytycznie wierzy w dogmaty religijne ale chodzi tu o dorosłe i wykształcone osoby a nie o każdego człowieka w ogóle.
Panie Szymonie dręczy mnie to pytanie od dawna i może Pan ma jakieś przemyślenia. Jak może funkcjonować "niebo", życie po śmierci z Bogiem, raj.. wytłumaczył Pan jakoś (można by dyskutować na ten temat , no ale jakoś) pytanie widza z poprzedniego odcinka. Jak w takim razie można sobie wyobrazić "niebo"? Co z wolną wolą? Czy zło mogłoby w nim istnieć, a jeśli nie to co to oznacza? Da się stworzyć miejsce bez cierpienia i zła z nami, takimi jacy jesteśmy wewnątrz tego świata? Bardzo to spłycam ale po co te "eliminacje" i miliardy ofiar wcześniej? Zapytam najprościej jak umiem: dlaczego Bóg który jest miłością od razu nie stworzył "nieba"?
Wypowiem się jako ateista, acz nie antyteista. Sama w sobie wiara nie jest zła gdyż są pewne zjawiska które są niemożliwe do wyjaśnienia naukowo (przynajmniej na dzień dzisiejszy). Nawet więc najbardziej zatwardziały antyteista będzie w coś wierzył. Nawet jeżeli to nie będą trwałe dogmaty to dalej będzie jakaś wiara w coś. Ja mimo tego że sam się nazywam ateistą, też wierzę w coś (nie będę mówił w co gdyż nie uważam aby sens był wdawać się w dyskusje na temat wyższości jednej wiary nad drugą, czy obrony czegoś co według kogoś innego nie ma sensu). Chodzi mi po prostu o to że książka "bóg urojony" wbrew temu co uważają zarówno jej zwolennicy jak i przeciwnicy nie jest promocją ateizmu, a antyteizmu. Różnica zaś między ateizmem a antyteizmem jest mniej więcej taka jak różnica między patriotyzmem, a nacjonalizmem, lub między nacjonalizmem, a faszyzmem. Dlaczego więc uważam się za ateistę, a nie agnostyka? Ponieważ tym co mnie odrzuciło od katolicyzmu nie jest wiara, a instytucyjność tej struktury. To że zadając trudne pytania, zamiast otrzymać odpowiedź lub informacje zwrotną "nie wiem", "nie wiem, ale się dowiem i ci odpowiem" albo "nie wiem, ale znam kogoś kto może na to pytanie znać odpowiedź, zapytaj go". Otrzymywałem teksty w stylu "to nie jest pytanie na które sens jest odpowiadać", "nie będziesz gówniarzu psuł mi katechezy głupimi pytaniami" czy "nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz". Po latach spotkałem ludzi którzy przedstawili mi sensowne odpowiedzi (w mojej opinii) na moje pytania ale to było już za późno gdyż tym co najbardziej wpłyneło na moje odcięcie się od religii wszelakiej to dwulicowość księży. I nie, nie chodzi mi tu o inby które nakręcali (poniekąd słusznie) Sekielscy. Chodzi mi tu o mówienie do dzieci o odkładaniu pieniędzy do puszek i oddawaniu ich na kościół, czy moralizowaniu na temat skromności i pomocy potrzebującym, podczas gdy stary gruby dziad w sutannie już nawet nie z dwoma, a trzema podbródkami wysyła swojego szafarza z tacą po kościele zabierając od nie dojadających babć ofiarę np. na zakup nowego sztandaru czy legendarny "remont dachu i rynien", albo na montaż ogrzewania w kościele. Sam ten człowiek zaś nie daje od siebie nic. Mówi o życiu w skromności jeżdżąc najbardziej luksusowym samochodem w parafii i mając za szofera sołtysa który ma mu jeszcze przygotować u siebie obiad wedle odpowiednich wytycznych by "nie musiał chodzić po kolędzie o pustym żołądku". Pomijam życie w celibacie z gosposią i dwójką dzieci które zostały zrobione już po odebraniu święceń. I tak jest w każdej religii ponieważ każda religia jest tworzona w sposób hierarchiczny, przez ludzi. A tam gdzie jest hierarchia i ludzie,tam pojawia się korupcja i elityzm. Nie ważne czy to Katolicyzm, prawosławie, islam, judaizm czy wogóle jakieś religie politeistyczne. Dlatego gdyby ktoś mi udowodnił dokładnie tak jak w piśmie świętym jest mówione istnieje niebo, piekło i czyściec, a Maryja dokonała wniebowstąpienia to bym w to uwierzył, jednak nie przystąpiłbym do ruchu religijnego który kazalby mi składać "dobrowolne" ofiary finansowe czy wyspowiadać się przed obcym facetem który potem na plebanii baraszkuje z gosposią, rozbija się swoim Maybachem czy święci karabiny bo mu sam pan Bóg rzekną z nieba że za ojczyznę bić się trzeba.
Czyli podsumowując: stwierdziłeś, że wszyscy księża są źli i to jest dowód na to, że Bóg nie istnieje. Niesamowite jest to, jak ktoś potrafi napisać, że nie jest antyteistą, a z jego komentarza wynika, jaką złość ma na Kościół, duchownych i ogólnie religię. Powiem ci jedno: ateizm też doprowadził do ogromu zła. Komunizmu, marksizmu, nazizmu i nihilizmu nie wymyślili ludzie wierzący.
@LingwistycznyPunktWidzenia nie, nie stwierdziłem że Bóg nie istnieje. Nie stwierdziłem że wszyscy księża są źli. Mam złość na duchownych i kościół, to jest prawda, ale nie mam złości na religię. Skoro zaś ty mi powiedziałeś jedno, to ja ci powiem drugie. Kościół też doprowadził do ogromu zła. Pańszczyzny, krucjat, świętej inkwizycji, kolonizacji Ameryk i Afryki nie wymyślili ateiści. Po prostu chcę ci pokazać że zwłaszcza ostatnia część twojego komentarza nie ma sensu. Zarówno pośród ludzi wierzących jak i ateistów byli ludzie szlachetni, jak i męty których nazywanie ludźmi jest obrazą dla gatunku homo sapiens.
@@Szymon-l1g8u Gdyby nie krucjaty, to teraz waliłbyś czółkiem o posadzkę w meczecie. Muzułmanie zajęli w średniowieczu większość Hiszpanii, prawie podbili Europę do czego na szczęście nie doszło dzięki rozgromieniu ich w bitwie pod Poitiers i gdyby Bizancjum, które jako pierwsi zaatakowali (nie mówiąc już o tym, że zabraniali chrześcijanom pielgrzymek do miejsc świętych), nie zwróciło się o pomoc do Rzymu, to zajęliby nasz kontynent i wprowadzili wszędzie islam. Tak więc krucjaty to nie był atak chrześcijan chcących szerzyć wiarę na niewinnych muzułmanów. Tak samo mylisz się w kwestii Inkwizycji-owszem, skazali jakąś część ludzi na śmierć, ale niestety zapominasz, że sądy świeckie mają na koncie jeszcze więcej morderstw i że one również paliły na stosie. Dodatkowo Inkwizycja pozwalała się bronić oskarżonym i to ona tak naprawdę zapoczątkowała proces obrony, który jest obecny w dzisiejszym sądownictwie, sądy świeckie w tamtych czasach czegoś takiego nie znały. Warto wspomnieć jeszcze o tym, jak bardzo zawyżana jest liczba ofiar Inkwizycji (zgadniesz przez kogo?) i że była ona instytucją istniejącą przede wszystkim w krajach protestanckich. W Polsce i w krajach, gdzie dominowało prawosławie, palenie na stosie przez Kościół było rzadkością, w krajach prawosławnych nawet chyba nie istniała ta instytucja. Podsumowując powtarzasz ateistyczną propagandę i masz braki w wiedzy historycznej. Co jeszcze powiesz? Może kolejny ateistyczny mit, że Kościół walczył z Galileuszem, bo uważał, że Ziemia stoi w miejscu? Dalej nie będę z tobą dyskutował, bo sam sobie zaprzeczasz w swoich komentarzach debilu (nie wszyscy księża są źli ale i tak mam na nich złość itd.).
@@LingwistycznyPunktWidzenia *Gdyby nie krucjaty, to teraz waliłbyś czółkiem o posadzkę w meczecie* Bez różnicy. Meczet, kościół, synagoga - to takie same szambo. To nadal miejsca służące do rozsiewania kłamstw, manipulacji, indoktrynacji.
Nie jest fotonem, ale przydatna uwaga. Nawet w świecie materialnym istnieją obiekty, z punktu widzenia których cała historia wszechświata zachodzi równocześnie w zerowym czasie. To tak dla tych co twierdzą, że to jest niemożliwe i nie do wyobrażenia.
Mam pytanie odnośnie wolnej woli. Wiemy że chrześcijaństwo jednoznacznie mówi iż ową posiadamy. Czy w momencie kiedy Bóg widzi nas w przyszłości to nie oznacza to że nie mamy jednak tego dowolnego wyboru? Oczywiście można mówić że On przecież nie ingeruje w żaden sposób itd. Ale w momencie kiedy gdzieś, gdziekolwiek nawet u Boga widnieje obraz mnie za 10 sekund, to czy nie oznacza to że nie mamy tak naprawdę wolnej woli?
Bóg jest przyczyną istnienia wszystkiego. Zna wszystko, zanim cokolwiek się wydarzy. W Bogu nie ma przyszłości. Bóg wie wszystko nie w następstwie czasu, ale w wiecznym teraz-wszystko jednocześnie. Bóg nie jest bezpośrednią przyczyną naszego postępowania, podobnie jak nasza świadomość tego, że siadamy właśnie na krześle, nie jest przyczyną, dla której na nim siadamy, ani nie przeszkodzi nam wstać z krzesła, jeśli tego nie chcemy. Jesteśmy wolni i dlatego możemy działać wbrew Jego woli. Jeśli lekarz wie, że zdrowie nam wróci dzięki operacji, Ale my się jej nie poddajemy i chorujemy, nie powinniśmy mieć pretensji do lekarza. Wolna wola albo współdziała z predestynacją, albo się przeciwko niej buntuje, na pewno jej nie ,,przezwycięża". Ponieważ w Bogu nie ma przyszłości, wszechwiedza Boga nie oznacza, że Bóg wszystko z góry powoduje. Możemy świetnie rozumieć jak działa giełda, i na tej podstawie przepowiedzieć, że za trzy miesiące ceny którychs akcji wzrosną o 50%. Po trzech miesiącach ceny akcji rzeczywiście wzrosły. Czy spowodowalismy ten wzrost, czy raczej wiedzieliśmy o nim z góry? Bóg dał każdemu z nas zdolność działania, ale dał nam też swobodę korzystania z tej zdolności. Dlaczego więc winimy Boga, kiedy czynimy zły użytek z Jego darów? On naszej wolności nie zniszczy. Piekło jest wiekuistą gwarancją tego, że możemy się swobodnie buntować lub, że swobodnie możemy zrobić z siebie durniów. Jeśli ktoś zapyta ,,Skoro Bóg wiedział, że zgubię własną duszę to po co mnie stworzył?". Należy odpowiedzieć Bóg Cię nie stworzył jako zgubionej duszy. Sam siebie takim stworzyłeś. Bóg kołacze do drzwi, nigdy ich nie wywaza. Klamka jest po naszej stronie a nie po Jego stronie.
Dobrze myślisz, koncepcja wolnej woli jest nie do pogodzenia z koncepcją Boga wszechwiedzącego, obojętnie ile fikołków logicznych przeczytasz w odpowiedziach.
@@blazej799 Ale to nie są żadne fikołki logiczne. Jak chcesz zrozumieć Wszechmogący Absolut? To tak jak byś próbował wytłumaczyć na logikę dlaczego nie dzielimy przez zero, wszyscy wiedzą że się nie da, ale dlaczego? I czy zero jako nic w ogóle istnieje? Schodzisz tutaj na kwestię filozoficzną w której nikt nie ma 100% racji bo dyskutujecie o absurdzie ale takim który działa, pomimo swojej absurdalności. Najsłynniejszy paradoks, czy Bóg mógł by stworzyć taki kamień którego by nie podniósł? Tak ponieważ jest wszechmogący. Czy był by w stanie go podnieść? Tak, ponieważ jest wszechmogący.
@@marcin7054 to są fikołki logiczne, najpierw przyjmujesz za pewnik absurdalne założenie (istnienie bytu wszechmogacego), a potem dziwisz się że wychodzą paradoksy. Tu sprawa jest prosta, albo przyszłość jest w pełni zdeterminowana i Bóg ją zna, albo człowiek ma wolną wolę. I to, że tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić, to nie jest żaden paradoks, tylko bardzo mocny argument przeciwko chrześcijańskiej koncepcji która próbuje je połączyć.
Powiedzmy, że tezy chrześcijańskie udało się udowodnić, ale czy dlatego że wiem że dani celebryci istnieją to na automacie sprawia że dołączam do ich fanklubów? Wiedzieć i wierzyć że coś/ktoś istnieje a aktywnie się zaangażować w społeczność zbudowaną w oparciu ten byt to dla mnie nie to samo. Działa to też w drugą stronę - mogę mieć głębokie przekonanie że centralny byt wokół którego zbudowała się pewna społeczność jest wytworem ludzkiej wyobraźni i do tej społeczności chcieć należeć, bo pasują mi zasady tej społeczności, atmosfera, podejście. W przypadku chrześcijaństwa pojawia się też wyzwanie odnośnie wyboru definicji, bo spotkałam się już z takimi które mimo że uznaję Boga biblijnego za byt kulturowy wartości które uważam za nadrzędne sprawiają że magicznie mimo wszystko jestem chrześcijanką i takie które skutecznie z grona chrześcijan eliminują osoby które się za chrześcijan uważają. Gdyby mi ktoś zadał pytanie o to czy gdyby wszelkie tezy chrześcijańskie okazały się prawdziwe to czy zostałabym chrześcijanką poprosiłabym o doprecyzowanie o jakie konkretnie tezy chodzi , bo nie są identyczne u każdej grupy chrześcijańskiej oraz z czym zdaniem pytającego wiąże się bycie chrześcijaninem i znów czy chodzi o konkretne wyznanie a jeśli nie to czy i jeśli tak to na jakiej podstawie miałabym je wybrać. Zaakceptowanie owych hipotetycznych dowodów potwierdzających tezy chrześcijańskie dopiero zaczyna serię wyzwań a nie kończy sprawę.
32:29 czy nie oznacza to w takim razie, że Bóg jest ograniczony przez skutki swoich działań? czy teza, że jeżeli Bóg stworzyłby świat logicznie niesprzeczny to MUSI się w nim znaleźć zło oznacza, że wśród skutków stworzenia logicznie niesprzecznego świata musi się znaleźć zło niezależnie od woli Boga? czy Bóg podejmując działanie stworzenia świata bez zła nie może wpłynąć jednocześnie na skutek swoich działań, tak aby ten świat był logicznie niesprzeczny ?
Według chrześcijaństwa zło jest wynikiem grzechu, grzech to nadużycie, złe użycie wolnej woli, jeśli Bóg chciał by ludzie mieli wolną wolę, musiał się liczyć, albo raczej wiedział że człowiek może jej źle użyć, ale skoro ją dał człowiekowi niejako sam siebie ograniczył, bo gdyby, przymusił człowieka do dobrego to nie byłoby już wolności, sumując, tak Bóg ograniczył samego siebie w pewnym sensie
@@fancycrusader26 A w postulowanym raju/niebie będzie zło/grzech? a wolna wola? Skoro jedno jest nierozerwalnie związane z drugim to albo w owym raju nie będzie grzechu albo wolnej woli w takim razie. też mi raj. A jeśliby "jakoś" dało się jakoś magicznie przezwycięzyć tę sprzeczność to po co cała ta zabawa w grzech i śmiertelność i jak się ma do "doskonałej" miłości o dobra owego boga? Z której strony na to nie spojrzeć to nie ma sensu i nie "trzyma się kupy". Raj niewolników albo jednak nie-raj wolnych ludzi. To tylko jedna z wielu sprzeczności chrześcijaństwa a ich suma wskazuje bardzo mocno, ze ono samo to niespójny, nielogiczny, wewnętrznie sprzeczny będący ludzkim wytworem system wierzeń.
@@PanTadeusz-e1iChyba trochę źle interpretujesz raj. Grzech jest właściwie brakiem Boga, sprzeciwem wobec Niego. Więc w raju są ci, którzy mimo wszystko zdecydowali się być z Bogiem, który jest dobrem. To nie jest raj niewolników a tych, którzy wybrali. Śmiertelność jest po to by dać ludziom ten wybór czy chcą być z Bogiem czy nie.
@@olafmikoaj3121 Będąc podległym szkolnej religijnej indoktrynacji zwanej katechezą tę "interpretację" oddalenia tez poznałem ale odwoływałem się do "starszej" funkcjonującej bardziej "potocznie" obecnie ale którą propagowano dawniej. To jest zresztą kolejny problem z religiami: że wymagają jakichś "interpretacji" często sprzecznych i formułowanych w oparciu o jakieś założenia, wyrwane ze świętych pism często źle przetłumaczone słowa itp. Może 2 papieży później i 3 sobory później będzie kolejna "interpretacja" nieba do której będzie się można jakoś odnieść. Tak jakby wszechwiedząca istota która rzekomo natchnęła jakieś święta pisma, zamiast w kółko nudnych opowieści o wyrzynaniu się, wędrowaniu, wymienianiu nazw jakichś rodów itp. nie mogła natchnąć na chociaż kilka w miarę spójnych nie wymagających aż tak naciąganych interpretacji sformułowań "doktryny"
@PanTadeusz-e1i Ale dlaczego by miała. Przecież to ludzie wierzący interpretują słowa zawarte w Piśmie Świętym. Chciałbyś konkretnej odpowiedzi na pytanie zadane 2000 lat później , zamiast takich zadawanych w trakcie tworzenia? I nie rozumiem twojego problemu do treści historycznych zawartych w Biblii. Zapominasz chyba że jest ona dla ludzi. Te "nudne opowieści" stanowią integralną część, która złożyć przede wszystkim łatwiejszemu zrozumieniu. Czyli masz problem do tego że nie wszyscy są zgodni do tego co dokładnie autor miał na myśli?
Co do ostatniego argumentu - czy to znaczy, że niemożliwe jest życie bez bólu i bez wolnej woli ale szczęśliwe? Jeśli tak, to którego z tych trzech będzie brakowało w niebie? Pozdrawiam, świetny film. Oby takich więcej :)
Teizmu ani deizmu się nie da sfalsyfikować, ale jesli psotuluje się działanie Bogga w świecie to moze być to przedmiot analizy naukowej vide - eksperymenty modlitewne i im pokrewne. Wiec gratuluję obrony deizmu, ale niestety chrześcijaństwo ma trochę wiecej elementów niż Bóg-absolut ;)
@kacperwilk8806 Nie badamy zasad, badamy efekt, więc predzej można stawiać tezę, że nie da się potwierdzić działania Bożego, ale wykluczyć już jak najbardziej tak. Eksperymentów może być mnóstwo, od tych weryfikujacych modlitwy (Bog oczywiscie nie musi uzdrawiać wszystkich modlących się o to, wystarczy wiecej niż bład statystyczny, np. w grupie placebo ozdrowiało spontanicznie jeden procent, w grupie modlącej się dwa) po takie skupiające się na statystycznych zmiennych wśród wyznawców np. katolicyzmu (na podstawie biblijnych cytatów Jezusa na temat koscioła przyporządkowujemy konkretne cechy które powinny wystepowac wsrod jego wyznawców statystycznie częsciej i sprawdzamy czy tak jest - jeśli nie jest to argument przeciwko katolicyzmowi jako kosciołowi zapowiadanemu przez Jezusa tzn. albo Jezus nie mówił prawdy albo nie mówił o KK). Jeśli tutaj ktoś by chciał podać argument, że nie każdy katolik tak naprawdę jest nasladowcą Jezusa to to tylko pogarsza sprawę, bo nie ma kościoła "Tylko tych prawdziwych katolików", więc argument, że Bóg objawia sie tylko w życiu jakiejś wybranej garstki wsrod katolików jest ostatecznie argumentem przeciwko kościołowi, bo nie to zapowiadał Jezus.
31:30 przypominam tylko, że w życiu Jezusa ból i cierpienie z jakiegoś powodu odgrywało bardzo ważną role wiec przynajmniej dla chrześcijańskiego Boga to cierpienie jest istotną częścią drogi do zbawienia
Nie jest zła, wniosła dużo dobrego przez te wieki. Szanuje wartości moralne które ona ze sobą niesie, ale ciężko w dobie wczesnego cyberpunku wierzyć na serio w duchy
Proponuję przejrzeć historię kościoła i wydarzeń za czasów gdy ów wiara miała miejsce, czyli przełom ok 2000lat jeśli chodzi o"nasze bóstwo w chmurach".
Szymonie, co do końcówki filmu, to wydaje mi się to dosyć zrozumiałe. Otóż jeśli okazuje się że faktycznie istnieje taki absolutny byt który odpowiada za absolutnie wszystko co się dzieje, to powzięcie natychmiastowej decyzji aby służyć mu w każdy możliwy sposób jest poprostu pragmatyczne, natomiast jeśli spojrzysz na to z moralnego punktu widzenia to oczywistym jest dlaczego ktoś chciałby dokonać tragicznego aktu rebelii przeciwko temuż bytowi, który to spośród nieskończonych rzeczywistości które widzi bezczasowo wybrał, by stworzyć akurat tą, z tym absurdalnym ogromem cierpienia, i z pełną wiedzą że dla większości istnień ono się dosłownie nigdy nie skończy. Wybór "czy zostać chrześcijaninem" w sytuacji w której prawdziwość chrześcijaństwa wykazano ponad wszelką wątpliwość byłby wtedy, dla człowieka który uważa że działanie Boga jest niemoralne (w sposób w jaki intuicyjnie rozumiemy moralność), wyborem pomiędzy wiecznym cierpieniem a oddaniem duszy katu miliardów. Osoba szczerze przekonana, że Bóg chrześcijański jest zły, jest zobowiązana w sumieniu by go odrzucić
Ten końcowy przykład z zegarmistrzem wydaje się być adekwatny i bardzo cwany, puki nie uświadomimy sobie, że zegarmistrz stwarzając zegarek podlega prawom mechaniki i ogólnie fizyki świata w którym się znajduje i dla tego próbując przestawić wskazówki w inny niż zgodny z mechanizmem sposób, może ten mechanizm uszkodzić. To ograniczenie nie dotyczy chrześcijańskiego Boga, który sam miał stworzyć wszelkie prawidła, ale im nie podlega ;D
To jest problem każdego porównania, jaki człowiek może zastosować. Zawsze jest wadliwe, bo rzeczy, do których porównujemy boga, są zależne od zasad świata, które w ramach różnych Religi są stworzone przez boga. Sam mam ten problem kiedy próbuję tłumaczyć takie rzeczy dzieciom na szkółkach niedzielnych w jednym z kościołów ewangelickich. muszę stosować porównania, które są zrozumiałe. Nawet jeśli można się do nich przyczepić. Przykładem jest porównywanie trójcy świętej do jajka. To się trzyma do momentu gdy ktoś nie chce go "rozbić i zrobić jajecznicy" ale jak inaczej to wyjaśnić?
@@piotrwalkowiak589 A po co wyjaśniać? Może jeśli porównanie do realnych sytuacji jest wadliwe, to może sama porównywana koncepcja jest po prostu wadliwa?
@@piotrwalkowiak589 "ale jak inaczej to wyjaśnić?" - i nigdy nie przyszło ci do głowy, że problemy z wyjaśnieniem wynikają z tego, że to wszystko po prostu nieprawda?
To tak jak Czajniczek Russella, też wydaje się być adekwatny i bardzo cwany, puki nie uświadomimy sobie, że w ten sposób można zaprzeczyć wszystkiemu. Jak inteligentne życie w galaktyce Andromedy... Ale jakoś nie znam fanów nauki, którzy odważyliby się to stwierdzić.
@@blazej799 Przyszło. Nie jeden raz. Prawdziwa wiara wykuwa się nie ze ślepego posłuszeństwa, a z wątpliwości. I w moim przypadku te zderzyły się ze Stworzeniem. Z tym co nas otacza. Zanim poszedłem na teologię ewangelicką, siedziałem sporo w biochemii. I nie ukrywam. To jest zbyt doskonałe. Każda rzecz, każda zasada idealnie się ze sobą łączy. Nawet jeśli tego nie rozumiemy w pełni. Patrząc na to, ciężko mi sobie nie wyobrazić by nie było jakiegoś Boga stwórcy. Chrześcijaństwo to dla mnie uzupełnia. Nawet jeśli, niektóre kwestie typowo teologiczne uważam za przekombinowane. Nauki Chrystusa dają siłę i poczucie wolności. Co zawsze jest potrzebne niezależnie od epoki. Kwestia leży w tym, by to znaleźć.
Nie jestem przekonany czy Bóg faktycznie nie mógłby stworzyć świata bez zła. Wewnętrznie sprzeczne byłoby to po pierwsze według naszej logiki - a to logika nie musi dorównywać boskiej, po drugie - w obecnych okolicznościach powiedzmy fizycznych, a te mogłyby być inne jeśli tylko On by zechciał. Wszechmoc pozwala na dosłownie wszystko, w tym na nieskończenie wiele scenariuszy których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić
Mam pytanie dotyczace wolnej woli. Wszyscy w codziennym jezyku poruszamy sie jakbysmy ją mieli. W chrzescijanstwie jednak niedwuznacznie twierdzi sie ze bog wie wszystko (samo to nie ogranicza czyjejkolwiek woli) oraz moze wszystko i jest pierwszą przyczyną. Wydaje sie to (dla mnie) wykluczac wolną wolę w chrzescijanskim swiecie. Bog nie przejal projektu "ludzkosc" po poprzedniku w polowie i musi na szybko naprawiac bledy "poprzednika". W katolickiej wersji zaplanowal i zarządzil ze 100 procentową pewnoscią wszystko co bedzie mialo miejsce. To nie jest wszechwiedzący mnich ktory wie co zamowisz w restauracji. Bog sprawil ze zarowno restauracja, skladniki jak i elektrony w twoim mózgu zadzialaja tak aby spelnily swoją mala role w wielkim spektaklu swojego planu osiagniecia najlepszego ze wszystkich mozliwych swiatow. Tutaj mam pytanie - czy ktokolwiek (czlowiek, swinia, szatan, bozony) mogą zrobic cokolwiek co nie bylo zaplanowane i spowodowane przez pierwszą przyczynę? P.S. najlepsza i najczestsza odpowiedzia na problem zla jest obrona wolnej woli -"czy mozliwy jest calkowity zakaz robienia zla oraz wolna wola?" I ta obrona jest dobra tylko ze ja jestem nieprzekonany ze wolna wola w chrzescijanskim swiecie jest w ogóle możliwa.
To, ja może tak. Racja tylko zauważ, że według twojej definicji taki bóg musiałby być podporządkowany wobec upływu czasu, a nawet jeśli to dla nas ludzi czas jest definicją względną która na każdego działa inaczej. Ot co taki kot Schrodingera.
Panie Szymonie, prosze o wypowiedź w temacie teorii Anacyklozy. Myślę, że to ważny temat w obecnych czasach (nawet doszedłem do wniosku, że ta teoria mogłaby tłumaczyć paradoks fermiego ;)
Dla mnie niepojęte ile ateiści tracą czasu i energii aby zbierać kolejne argumenty, że Boga nie ma. Po co? Jak nie ma to nie ma, to po co się zajmować tym czego nie ma?
@@danuta8198 ale zmuszanie kobiet do rodzenia śmiertelnie chorych dzieci które umrą w cierpieniu chwilę po urodzeniu już jest domeną społeczeństw religijnych.
@@pijanypoeta6505 Bo cywilizowane społeczeństwo bezbronnych i kalekich nie zabija. Przypomnij sobie kto zabijał chorych umysłowo i kaleki, by stworzyć społeczeństwo idealnie rasowe.
O istnieniu lub nieistnieniu Boga padło już wiele komentarzy, a ja chciałbym podać przykłady trzech koncepcji z religii monoteistycznych, które są moim zdaniem niekompatybilne z nami - ludzkością. Po pierwsze, religie abrahamowe zakładają istnienie duszy. Jednak w miarę postępów w badaniu ludzkiego mózgu pozostaje coraz mniej miejsca na ową duszę i to, za co miałaby ona odpowiadać. Wszelkie emocje, wspomnienia, nasze myśli, wszystko to, co nazywamy ludzkim umysłem powstaje właśnie w mózgu, to procesy biochemiczne, impulsy elektryczne przeskakujące z neuronu na neuron. Krótko mówiąc, koncept duszy nie jest nam już potrzebny do wyjaśnienia działania ludzkiego umysłu. Czym wiec miałaby ona być? Po drugie, wolna wola. Zgodnie z Biblią Bóg obdarzył nią człowieka jako jedyną istotę na Ziemi. Ale czy wolna wola to nie mit? Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo instynkty, hormony i podświadomość kierują naszym życiem i naszymi decyzjami. Myśli pojawiają się w naszych umysłach samoczynnie, a nasze reakcje na różne wydarzenia czy sytuacje są automatyczne. I muszą takie być, bo np. w sytuacjach zagrożenia nie ma czasu na myślenie. Ale nawet, kiedy na pozór autonomicznie podejmujemy jakąś decyzję, okazuje się, że została już ona podjęta, zanim ją sobie uświadomiliśmy. Zostało to już udowodnione eksperymentalnie, np: "W 1985 Benjamin Libet opublikował wyniki doświadczenia, w którym pokazał, że u badanych przez niego osób spontaniczny ruch palcem jest poprzedzany narastającą przez 550 ms aktywnością kory przedruchowej, ale świadomość woli wykonania tego ruchu następuje dopiero na ok 200 ms przed ruchem." Po trzecie, zbawienie/Raj/wieczne życie. Biblia nie jest zbyt wylewna pod względem szczegółów na ten temat, ale znamy ogólne wyobrażenie: wieczne szczęście, brak cierpienia, itd. Ale to jest kompletnie sprzeczne z ludzką psychiką. Wieczne życie w szczęściu brzmi nieźle na papierze, ale w rzeczywistości nikt by go nie chciał. Dlaczego? Bo to byłoby nudne. Niewyobrażalnie wręcz nudne. A umysł ludzki nie znosi nudy, co potwierdza nasza kultura. Wszyscy znamy frazę "I żyli długo i szczęśliwie". Kończy się nią wiele baśni. Ale żadna z nich nie mówi "I żyli wiecznie i szczęśliwie". Czy jakakolwiek książka/film/gra komputerowa, której bohaterowie żyją bez żadnych problemów, zagrożeń i wyzwań odniosła sukces? Nie. Ludzie pragną konfliktu. Ludzie pragną przeciwności, przeszkód do pokonania, skarbu do zdobycia. Bohater musi walczyć z antagonistą lub przeciwnościami losu, musi mieć cel i przeszkody na drodze do niego. A jakie cele i przeszkody mogą na nas czekać w Niebie, w obecności Boga? Nie będzie żadnego wyzwania, żadnej konkurencji, nie będziemy musieli się o nic troszczyć i w rezultacie będziemy nieszczęśliwi. Nie pamiętam w tej chwili autora i dokładnego cytatu, ale jakiś pisarz(?) celnie podsumował coś zbliżonego do Nieba, a więc utopię: "Jeśli pewnego dnia człowiek zbuduje idealną utopię to zaraz potem się nią znudzi i zacznie wszystko niszczyć, choćby po to żeby coś się działo". Być może jednak Bóg istnieje i ma swoje sposoby, by zapobiec nudzeniu się ludzkości w Niebie. Może w jego obecności będziemy w takim błogostanie, że nawet przez moment nie pomyślimy o nudzie. Ale czy to nie przypomina odurzenia narkotykowego? Odcięcia się od rzeczywistości i oddania resztek tej tak zwanej wolnej woli?
Dokładnie w punkt. 1) Ludzie wierzący mylą duszę z świadomością. Jest to zwykła reakcja obrona na instynktowny strach przed śmiercią w stylu "twoje ciało kiedyś umrze, ale ty będziesz trwał wiecznie". 2) Wolna wola to zwykłe złudzenie wywołane tym, że nie jesteśmy w stanie w 100% przewidzieć co zrobimy, co wybierzemy, co się stanie w przyszłości. Jednak gdy spojrzysz na przeszłość, to zobaczysz, że wszystkie "wybory" których dokonałeś był nieuniknione i zdeterminowane przez ciąg przyczynowo-skutkowy. 3) To jest zwykła obietnica w stylu bądź posłuszny, a czeka cię nagroda... trochę tak jak scammerzy którzy obiecuję ci gruszki na wierzbie jeśli kupisz ich program do samorozwoju. Skoro raj/życie wieczne jest faktem, czemu nie zostało to potwierdzone? Czemu bóg robi z tego tajemnicę? Czemu "dobry bóg" który może dać nam życie wieczne w szczęściu pozwala na tyle bezsensownego cierpienia tu i teraz na Ziemi. Nigdy nie miało to dla mnie sensu.
Widzę, że czytuje Pan komentarze, i nie boi się trudnych kwestii! Szanuję. Co się tyczy istnienia bądź nieistnienia Boga, znamienne jest, że obie strony dyskusji unikają zdefiniowania pojęcia. Ale przyjmijmy następującą: transcendentna względem Wszechświata przyczyna jego istnienia. Od razu widać następujące problemy: - Czy Wszechświat musi mieć przyczynę, i nie może istnieć sam z siebie? Zwłaszcza jeśli uznamy, że Bóg może istnieć sam z siebie. - Czy owa przyczyna musi być pojedyncza? Dlatego dla poprawności powyższej definicji potrzebujemy przyjęcia, że taki Byt istnieje. Dopiero teraz - a nie na mocy definicji - możemy zająć się badaniem, czy np. owa przyczyna jest osobowa. Co to znaczy "osobowa"? Czy to jest pojęcie pierwotne, na zasadzie "koń jaki jest każdy widzi", czy wymaga dalszych badań i rozróżnień? A jeśli tak, to co jesteśmy w stanie powiedzieć o każdym z kryteriów bycia osobą w odniesieniu do Boga? Jak widać, bardzo szybko schodzimy z obszaru dociekań naukowych na teren czystej wiary.
Świetny odcinek, Szymonie. Przypomina mi się cytat ze Stachury: "Nie ma osób niewierzących. Wierzący wierzą w swoją wiarę, a niewierzy wierzą w swoją niewiarę"...
Proponuję, aby odpowiedzi do sensownych komentarzy z poprzedniego filmu pojawiały się wcześniej. Do końca filmu mogą zostać tylko najbardziej zaangażowani widzowie.
Poprzedni odcinek, "Najlepszy argument przeciw chrześcijaństwu": ua-cam.com/video/lc2KwDlxzBo/v-deo.html
Wesprzyj powstawanie serii przez Patronite: patronite.pl/wojnaidei
Zapraszam do komentowania. W kolejnym odcinku również postaram odnieść się do potencjalnych pytań i wątpliwości wyrażonych w komentarzach.
nie ma to jak słuchać dysput filozoficznych na lekkim kacu, w pierwszy dzień nowego roku. Najlepszego na nowy rok!
Nazywanie Boga prawdą i postulowanie jego faktycznego istnienia przy jednoczesnym wyłączeniem poza nawias teorii naukowej i naukowej weryfikacji jest zagrywką nie fair. To chęć utrzymania go w gronie faktycznych, a nie urojonych obiektów ale na odrębnych zasadach tak aby można było postulować jego istnienie ale bez prawa do weryfikacji.
@@sceptyk4278 Chyba nikt nie chce tego weryfikować, więc nikt, Boga o nic nie pyta, nawet o to czy Jest Prawdą, zakładam, że @sceptyk4278 też nie chce, ponieważ prawdopodobnie tego nie pragnie. Skoro się czegoś nie pragnie to kulturalnie jest się nie narzucać i jeśli nawet Bóg istnieje to szanuje jego prywatność.
(uważam za mądre przemyślenie choć wcale nie musi tak być) Nawet traktując księgę rodzaju symbolicznie, można odpowiedzieć na pytanie dlaczego wszechmocny Bóg nie stworzył świata z wolną wolą bez cierpienia i zła ? Otóż zrobił to, w raju bólu i cierpienia nie było, a człowiek sam zdecydował się na poznanie nie tylko dobra ale i zła, wcale mi się to poznanie nie podoba, ale wolna decyzja człowieka doprowadziła do tego, że jednak to wszystko widać. Dodatkowo Bóg zapowiedział wcześniej, że konsekwencją będzie to, że pomrzemy, dobry Bóg jest też sprawiedliwym Bogiem, i sprawiedliwie choć dotkliwie ukarał grzech i tak okazując łaskę nie uśmiercając ludzi na zawsze, tylko pozostawiając ich na wygnaniu, a jeszcze większą łaską jest możliwość powrotu przez ofiarę Jezusa, bo karą za grzech jest śmierć, a my i tak jesteśmy jej winni. Dobro i sprawiedliwość Boga występują na raz cierpienie i śmierć są sprawiedliwym następstwem przestępstwa, jeżeli ktoś ma problem ze zło i sprzeciwianie się absolutowi który cię stworzył i dodatkowo Jego wola jest doskonale dobra nie zasługuje na potepienie i karę to tym bardziej powinien mieć problem że mamy więzienia w cywilizowanych krajach, a przestępstwo przeciw Bogu jest większe niż przeciw człowiekowi.
Skoro Bóg jest wszechmogący to może stworzyć takie prawa i zasady wedłóg których świąt bez cierpienia niebyły wewnętrznie sprzeczny. Albo nie chce tego zrobić, albo nie jest wszechmogący.
To jakiś wyższy rodzaj spełnienia słuchać tekstu, mieć w głowie już kilka kontargumentów, a następnie argumenty stojące za kontrargumentami, a później słyszeć to w filmie. Jakość intelektualna tych filmików mnie pozytywnie poraża ❤
To nie jest objaw jakości intelektualnej tylko bańki informacyjnej. Szymon notorycznie używa argumentów i szablonów protestanckich apologetów używanych na lata przed zanim on nagrał te filmiki. Zresztą cały ten film to właśnie było zreferowanie takiej wymiany pomiędzy Dawkinsem i polemizującymi z nim autorami.
@@tomasz3122 przez dwa tysiące lat historii Kościoła wszystko już zostało zdebatowane
@@tomasz3122 Możesz zawsze podać nowe argumenty, nikt Ci nie broni.
@@andrzejmarpak8743 Nie jestem osobą wierzącą, więc nie mam potrzeby bronić wiary. Uważam że nie ma dobrych powodów żeby wierzyć w boga jakiejkolwiek religii. Tak, istnieje garść argumentów za ogólnym teizmem, ale obrony istnienia np Boga chrześcijan nikt się nawet na poważnie nie podejmuje. Jest tylko mówienie o jakiejś pierwszej przyczynie, bytach koniecznych itp, które w tym samym stopniu udowadniają Jahwe, Dao, heglowskiego Ducha czy boga Spinozy.
@@tomasz3122chcesz możemy sprawdzić matematycznie kto ma lepsze argumenty
Powiedział, że na wsztstko trzeba patrzeć krytycznie, więc na jego książkę też można, czyż nie?
Tak można a nawet trzeba.
oczywiście, chyba że wytkniesz rażący błąd wtedy odpali "PANIKA.EXE-CHRONIĆ ŚWIATOPOGLĄD ZA WSZELKĄ CENĘ"
Nie. Na jego książkę nie wolno
@@creepyprusak1985 żeby ona choć rzetelna była. Pamiętam z jakim zażenowaniem czytałem ją przed laty.
@@janekgarcia1621 ja nie czytałem, ale uznałem, że nie muszę, bo po licznych dyskusjach z antyteistami stwierdziłem, że tylu błędów logicznych nigdy nie widziałem. Toteż uznałem, iż książka Dawkinsa jest identyczna i pod tezę. Juz wole czytać Nietzchego
Wiara może być ślepa i głupia ale sama w sobie taka nie jest. Wszystko zależy od indywidualnej osoby, którą ją wyznaje. Wierzący wierzącemu nierówny.
Nie nie. Wiara zawsze jest głupia, tak jak "miłość jest głupia", bo jest "ślepa". "Ślepo wierzący" bronią nawet swoich kapłanów, którzy są winni przestępstw, często ciężkich - przykład kościoła, polityki czy nawet wykręconej nauki, która stała się już religią.
Zaś można powiedzieć, że "Jeśli coś wydaje się głupie, a działa. To znaczy, że głupie nie jest". Czyli w zasadzie wierzący w coś nieszkodliwego może czuć się lepiej, podobnie jak jego otoczenie dzięki jego wierze. Jednak wracając do początku - wiara i zaufanie są potrzebne, ale z logicznego punktu widzenia/matematycznego, a nie emocjonalnego, są głupie.
@@janiiisobieski1012 zgadzam się z tobą
@@jackblock7451 , "zaufanie z logicznego / matematycznego punkty widzenia jest głupie" ??
Miłość jest głupia?
MZ, nie rozumiesz o czym piszesz.
To podobnie jak Dawkins.
Stosujesz uproszczony obraz świata. Ok, bo tak łatwiej, ale to jest słabe. Wiedza jest dużo bardziej zaawansowana niż taki obraz jaki tworzysz.
Ważne by umieć odróżnić wiarę w to że Ziemia jest kulista, a w to że nasz przyjaciel jest godzien zaufania oraz czy dany obraz jest piękny lub powieść porywająca. Wiara religijna przypomina każdą z tych wiar po trochu.
Każdy może wierzyć w co chce. Ja osobiście nie wierzę, ale widzę, że dla niektórych wiara ma pozytywny wpływ na życie. Tworzy społeczności wzajemnie wspierających się ludzi, łatwiej im podchodzić do własnej śmiertelności.
@rork771 tak, ale to wina tych ludzi, nie Boga. To, że ludzie są głupi wiadomo od zawsze.
@@piotrbiedowicz1602 ale na tej samej zasadzie można wybronić każdy totalitaryzm.
@@blazej799 nie, ponieważ w naukach Chrystusa ani w Biblii nie jest napisane aby zabijać w imię wiary chrześcijańskiej, wręcz odwrotnie. Przykład? 10 przykazań.
@@piotrbiedowicz1602 a komunizm to w teorii miała być powszechna szczęśliwość i co z tego ?
@@blazej799 porównujesz system totalitarny jakim był komunizm do nauk Jezusa? "Gratuluję" rozumu
Zgadzam się z analizą, natomiast jako agnostyk eskażę tylko 1 argument - skoro zakładamy, trafnymi argumentami, że bóg w swojej koncepcji wcale nie musi mieć przyczyny, nie widzę też potrzeby istnienia takiej przyczyny jeśli chodzi o istnienie fizyczne. Fakt, byty fizyczne powstają od mniejszej do coraz większej złożoności ale w skali makro nie wynika z tego jednoznacznie potrzeba istnienia praprzyczyny, ale chociażby cylkiczny model wszechświata.
Masz rację, można założyć zarówno, że fizyczna przyroda nie miała przyczyny jak również to, że coś co ją stworzyło jej nie miało. Oba te poglądy są moim zdaniem równie wartościowe
Moja percepcja Boga jest taka że: my żyjemy w większej ilości wymiarów niż 3, potrafimy projektować przyszłość i naprawiać błędy z przeszłości(dyskusyjne) więc jeśli istnieje jakaś maksymalna liczba wymiarów a w tej przestrzeni istnieje jakaś rozumna(decyzyjna) istota rzeczy to skrótem myślowym można nazwać ją Bogiem albo czymkolwiek intuicją
czy cykle mogłyby być niekończone i odwieczne? hmm to zaburzałoby moim zdaniem samą naturę fizyki - jeśli w skali mikro nic nie jest nieskończone np nasze życie to w skali makro także - ilość cyklów.
@@grzesce1906 argument o nieskończoności jest głupi bo to my wymyśliliśmy nieskończoność to nie istnieje naprawdę
Super. Bardzo się cieszę że ta seria powstaje 👍🏻
22:12
Jeżeli dobrze zrozumiałem to chodzi Ci, że świat wygląda jakby został specjalnie stworzony do tego, żeby istniało na nim życie. Jakbym coś pomylił to niech ktoś mnie poprawi. Dla mnie to dość ciekawa rzecz.
Rozumiem to jakbyś miał na myśli to, że coś musiało stworzyć ten świat idealnie dla nas - na Ziemi jest odpowiednia temperatura, odpowiednia ilość tlenu w atmosferze, jest woda w stanie ciekłym, Ziemia znajduje się w odpowiedniej odległości od Słońca i tak dalej. Po prostu perfekcyjne warunki dla nas. Szansa na to jest bardzo mała.
Tak się zastanawiałem, ale czy na pewno? Przecież to nie Ziemia dostosowała się do nas, albo Bóg nie dostosował Ziemi do nas, tylko to życie gdy się tworzyło dostosowywało się przez miliardy lat. Gdyby te warunki w ogóle nie sprzyjały powstawaniu życia, to w ogóle byśmy o tym nie gadali. Tak jakby, jeżeli powstanie jakiekolwiek inteligentne życie, to będzie myślało - "no ale mieliśmy szczęście, że na naszej planecie powstało życie".
Wtrącę tutaj, że nie chcę argumentować, że Bóg nie istnieje i to w ogóle nie jest żaden argument to co podałem. To tylko moje rozmyślenia na ten temat. Dodam jeszcze, że nie jestem ateistą. Bardziej myślę, że możliwe jest to, że Bóg istnieje (niekoniecznie Chrześcijański, może nawet taki, który nie jest w żadnej religii), ale równie możliwe jest to, że nie istnieje. Nie chcę nikogo przekonywać do jakiejkolwiek religii, bo uważam, że to bez sensu.
Znacznie ciekawsza rzecz to, że rzeczywiście mieliśmy szczęście. Oglądałem kiedyś film na ten temat, i w skrócie mamy bardzo dobre warunki do rozwoju technologicznego. Z tego co pamiętam, nawet taka podstawowa rzecz jaką jest ogień byłaby niemożliwa, jeżeli w atmosferze byłoby za mało tlenu. Mamy też szczęście, bo są różne zasoby w dużych ilościach, m. in. węgiel, uran, metale, a w dodatku na Ziemi są warunki do obrabiania tych metali. W dodatku rozmiar planety też ma znaczenie. Ziemia nie jest duża, więc możliwe są podróże w kosmos. Życie mogłoby istnieć na planecie, bez tych rzeczy, a my je wszystkie mamy. Możliwe, że coś pomyliłem. Jakby co to film na ten temat znajduje się u Smartgasm i trwa prawie 2 godziny.
Szczęście mamy z tym, że mamy dobrą planetę i warunki, a nie z tym, że w ogóle istniejemy. To wszystko wydaje nam się oczywiste, ale moglibyśmy tego nie mieć. Może to być przypadek, ale równie dobrze jak jakiś Bóg istnieje i tworzyłby życie na planecie, to dałby temu życiu dobre warunki, co nie?
Według mnie te wojny religijno-ateistyczne są głupie. Niech każdy żyje tak, żeby mu było dobrze, nie krzywdząc jednocześnie innych osób.
To jest argument często przytaczany przez Meissnera - tzw. życie na ostrzu brzytwy, czyli minimalne zachwianie pewnych wartości (masa elektronu, stała kosmologiczna, ilość materii i tempo rozszerzania się wszechświata) spowodowałoby niemożność w ogóle istnienia stabilnego wszechświata, a tym bardziej powstania życia itd.
Ciekawe spostrzeżenie. Choć ja za to mam takie skojarzenie, że nie bez powodu warunki w kosmosie są trudne... Gdyby nie to, to zło szerzyłoby się znacznie szybciej, a tak to wszystkie wyzwania rzeczywistości jakie postawił przed nami Bóg możemy pokonać w relacji z Nim jako nieskończoną przygodę, monomit.... a wiadomo jakie cechy ma monomit (walka wewnętrzna, pokonywanie swoich słabości i poszukiwanie), choć równocześnie optyka na prawie wszystkie rzeczy stanie się zupełnie inna i zobaczymy, że jest dokładnie tak jak powinno być.
To skojarzenie też nie musi przekonywać do wiary, ale może pomóc zrozumieć i naprawić pewne przyczyny ateizmu, które nie powinny nimi być, bo biorą się z błędnych założeń.
Popieram końcówkę komentarza. Gdyby to było takie łatwe...;/
Argument który pada w przytoczonym przez ciebie momencie to analogia kałuży.
Gdyby kałuża się obudziła, byłaby zachwycona tym jak świetnie do niej pasuje wnęka, w której się znajduje.
Romans 1:22
"Professing themselves to be wise, they became fools"
Psalm 14
“The fool says in his heart, 'There is no God'”
A czy któryś z religijnych tumanów zadał sb refleksję, ile jest potencjalnie rzeczy, które nam przeszkadzają w rozwoju? Jak naiwnie jest fantazjować o byciu wysoko na skali, tymczasem nie mając pojęcia gdzie się zaczyna i kończy ta skala..
Oho, heretycy w komentarzach. *Odpala miecz łańcuchowy i przeładowuje bolter*.
A tak serio, to o czym mówi Szymon, ateizm jako nie tyle niewiara, co próba wyśmiewania tejże wiary, to po prostu kolejna z modnych rzeczy do lansowania się osób, które nawet skrytykować wiary nie potrafią, bo nie mają fundamentalnej wiedzy.
No ale to takie "cool".
Prosto w cel niczym wyrzucona 6.
Taki bunt dla buntu, jak rozwydrzony nastolatek.
Oczywiście jeździ się niemal ekskluzywnie po chrześcijaństwie bo wszyscy wiedzą że oni się nie odwiną i nie obetną ci głowy.
@@gregbajer8164 I to jest błąd. Ta religia była idealna dla niewolników, chłopów kobiet w 100% zależnych od męża i ojca. Dla wolnego człowieka, który chce się dorobić bogactwa i walczy o to to nie jest zbyt sympatyczna i poklepująca po ramieniu. Straszy piekłem każe oddawać majątek płacić podatki jeśli go masz i nie bronić się przed wściekłymi psami nazywanymi ludźmi. To nieatrakcyjne dla młodych, kobiet, wojowników, kupców a takich ludzi jest coraz więcej więc to nie religia się zużywa tylko naturalny elektorat znika wraz z postępem i dobrobytem.
Wydaje mi się, że to nie tyle jest to "cool" - choć trochę to się może nakładać na chęć bycia przyjętym w pewnym środowisku (aby nie być odrzuconym). Jednak takie wyśmiewanie religii bez wchodzenia za głęboko w argumenty, w naukę i pewną analizę argumentów za i przeciw - to wynika z chęci życia w komforcie, hedoniźmie czy za tym co wydaje się przyjemne (ten argument punktu widzenia dziecka, o którym Szymon wspominał - dziecko chce żreć słodycze, nie myśląc o tym, że to może być szkodliwe - dla dziecka jest to super dobre). Tak samo ludzie dorośli chcą naginać te religijne, moralne zasady, które nakładają pewne ograniczenia (głównie po to by nam, jako ludziom żyło się po prostu lepiej w pełnym wymiarze życia - cielesnego, mentalnego i duchowego) - i stąd właśnie mamy tematy: pornografii, otyłości, aborcji, prostytucji, wojny, zabójstwa, żądza władzy i pieniądza, nierówności społeczne w wymiarze biedy i super bogactwa, głód, itd. itd.)
Sekty mają to do siebie że walczą z religią szerząc własną religię
Bardzo się cieszę że powstają tego typu filmy. Pozdrawiam Szymon, robisz dobrą robotę ❤🎉
Fantastyczna seria. Widać, że jest to temat, który Cię kręci i w którym masz głęboką wiedzą.
Kolejny świetny film z tej serii, dziękuję.
Jako agnostyk zgodzę się z krytyką Boga Urojonego jak i samej postawy Dawkinsa, przyczepię się jednak jednej rzeczy.
To, co najbardziej zaskoczyło mnie podczas zapoznawania się z argumentami ateistycznymi, był fakt, że wiele z nich odnosi się do samej moralności Boga, odkładając tymczasowo na potrzebę rozważań kwestię, czy tenże Bóg w ogóle istnieje. Wiele zachowań Boga (chrześcijańskiego) trudno w ogóle zrozumieć lub obronić, bez wielkich fikołków, żeby Bóg nie okazał się okrutną istotą. Mam w sobie wystarczająco dużo pokory, aby uznać, że być może nasze ludzkie mózgi są mocno ograniczone i nie jesteśmy w stanie zrozumieć wielkiego boskiego planu. W porządku - gdyby taki Bóg stanął przede mną i spłynęłaby na mnie światłość zrozumienia tego, co się dokonało, to pewnie padłbym na kolana i przepraszał za to, że zwątpiłem (aczkolwiek to On mnie stworzył takiego ograniczonego i krytycznego, więc chyba wiedział, co robi?). Gorzej jeśli ten wielki Architekt i Projektant okazał się być kimś innym - bytem niedoskonałym, bez idealnego planu, bez wszechwiedzy i nieskończonej miłości. Jest to podobnie prawdopodobne jak to, że Bóg jest jednak 1 do 1 tym opisanym w Biblii, w pełni zgodnym z naszymi wyobrażeniami. Czy w takiej sytuacji należałoby bezkrytycznie paść na kolana i wielbić go w nieskończoność? Jeśli nie ma Wielkiego Planu idealnego Bóstwa, to zasadnym jest zadanie pytania "dlaczego?". I niechęć zostania częścią tego kultu jest jedną z uczciwych decyzji.
Z perspektywy osoby wierzącej, Bóg wydaje się być istotą okrutną absolutnie się zgadzam, śmierć dzieci, czy jakiegokolwiek człowieka jest tragedią z perspektywy naszego cielesnego świata i nie powinna się dziać. Natomiast nie trzeba robić żadnego fikołka aby to wytłumaczyć jako wierzącemu. W ostatnim czasie na przykład bardzo dużo osób wierzących odchodzi od żałoby, oczywiście po zmarłym zawsze się rozpacza bo to wydziera część nas i naszego życia, natomiast jako osoba wierzące, mam nadzieję, że to właśnie życie po śmierci będzie tym na które czekam, pełne radości i miłości, w bliskości do Boga, który wynagrodzi każdemu krzyż który musiał nieść w trakcie swojego życia.
Natomiast z perspektywy braku Boga chyba zostałbym antynatalistą. Jesteśmy tylko nic nie liczącym się pyłem w kosmosie, cywilizacją 8 miliardów istnień, która może zginąć w kilka sekund z powodu małej anomalii kosmicznej Ten świat pełen cierpienia, chorób i zła wyrządzanego sobie nawzajem przez samych ludzi. Jaki był by sens ściągania tego losu na przyszłe pokolenia jeśli u kresu naszego życia, jest nic?
I kolejny debil, który czyta Biblię dosłownie, bez kontekstu kulturowego i interpretacji teologicznej. Takie wysrywy możesz serwować debilom twojego pokroju, a nie inteligentnym ludziom. I jeszcze jedno-jesteś antyteistą a nie agnostykiem. Chociaż to chyba to samo.
@@marcin7054 Gdybym był ateistą, to po prostu popełniłbym samobójstwo, bo i tak wszystko co bym zrobił za życia ostatecznie nie miałoby sensu. Nawet jeśli mógłbym czerpać radość z życia, to co z tego, skoro po śmierci to wszystko przepadłoby, a w codziennym życiu najczęściej te dobre chwile są dobre, bo dobrze je wspominamy, jeśli nie miałbym możliwości przeżywać nostalgii do ziemskiego życia, to całe to życie ostatecznie byłoby niepotrzebne.
@marcin7054 Można na to spojrzeć z drugiej strony - to koniec często nadaje sens istnieniu. Może błahy przykład, ale najlepiej oceniane seriale kończą się we właściwym momencie lekkiego niedosytu, zanim zaczną się ciągnąć i męczyć widza. Poza tym dopiero po zakończeniu historii można stwierdzić, czy była to udana produkcja, czy nie. Podobnie może być z życiem na ziemi - masz te kilkadziesiąt lat do spożytkowania, żadnego wczytywania zapisu gry, nigdy nie wiesz kiedy się skończy, więc próbujesz z każdego dnia wyciągnąć jak najwięcej. Podejście typu "tylko życie wieczne się liczy, czas na ziemi to tylko przystanek" to jedna z gorszych pułapek wiary, w które można wpaść. Radziłbym czerpać z tych wierzących, którzy czekają na życie wieczne, ale cieszą się każdym dniem na ziemi, zakładają rodziny i uczciwie pracują. Wyobraź sobie jaka byłaby to strata, dostać szansę jedną na miliard i się urodzić, po czym zmarnować ją czekając na to, co i tak nadejdzie, jeśli ma nadejść.
Trudno mi się odnieść do całości, ale zaryzykuję stwierdzenie że byt boski nawet niedoskonały, daleko przekracza nasze zrozumienie, tak jak człowiek przekracza za zrozumienie mrówki i jego plan z naszej perspektywy może być najdoskonalszym co może istnieć mimo wszystko
Dziękuję Panie Szymonie, że udało się Panu dokonać dogłębnie analizy tej antyreligijnej pseudonaukowej teorii Richarda Dawkinsa i wskazać dokładnie miejsca gdzie ten pseudofilozof rozminął się z prawdą. Nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego teorie tego Pana i jemu podobnych "mędrcy" cieszą się taką popularnością. Do mnie to nigdy to nie przemawiało. Dziękuję za odcinek i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku🎉😊
W mojej opinii antyteizm to jeden z najciekawszych współczesnych ruchów religijnych.
Dlatego po prostu nie wierzę w Boga...
Bo strzowył istote która pomimo możliwości do bycia bardziej mądrą to ona wybiera debilizm
Nawet socjologia klasyfikuje ten ruch jako religię
Co niby jest złego w fakcie że wszystkie religie są złem, które trzeba zwalczać?
@marcinkasprzak4738
To w co wierzysz? Karme? Horoskopy? Wielki wybuch? Obietnice polityczne? Przekaz medialny?
W coś tam napewno wierzysz.
Genialna seria, czekam na kolejny odcinek!
22:00 już dziś wyobrażamy sobie życie analogiczne do węglowego ale oparte o krzem - prawdopodobnie operujące w nieco innym zakresie temperatur. W przypadku innych "praw fizycznych" możliwe, że byłoby więcej stabilnych pierwiastków chemicznych, inne warunki formowania czarnych dziur, inaczej dochodziłoby do fuzji atomów i może wszechświat wodorowy istniałby tylko ułamek sekundy, a świat stałby litem lub żelazem... Nie wiadomo. Czy byłoby w nim życie? Nie wiadomo. Czy żyjemy w jedynym wszechświecie i tylko nasze prawa fizyczne istnieją? Nie wiadomo. To wszystko jest na ten moment w strefie wiary - nie weryfikowalnych fantazji czekających przy bramie nauki na kogoś kto będzie w stanie je eksperymentalnie obalić (lub eksperymentalnie potwierdzić).
22:40 ale fakt są to jak najbardziej dobre argumenty. Bo po obu stronach stoją nieweryfikowalne stanowiska (nieweryfikowalne multiwersum wszystkich spektrów praw fizycznych potrzebuje tyle samo wiary co nieweryfikowalny Bóg)
Im dłużej żyję i im więcej uczę się o fizyce i filozofii, tym bardziej mam wrażenie, że ateizm to nie podkladanie zmiennych do równania i sprawdzanie, jaki będzie wynik, a założenie z góry wyniku i szukanie do niego zmiennych
Muszę powiedzieć, że jest to świetna seria. Pojawia się ona w idealnym czasie w moim życiu, ponieważ stwierdziłem nie dawno, że chcę ugruntować moją wiarę na czymś innym niż tylko przekazane przez rodzinę wartości. Ta seria pozwala mi to właśnie zrobić, a przynajmniej zaoszczędzić czas, bo nie mam go niestety na tyle by szczegółowo zagłębić się w każdy z argumentów. Świetna robota, czekam na następny odcinek
I mamy kolejnego wierzącego, który wypacza i odwraca fakty z powodu niedouczenia. "Wiara" i "ugruntować"? Przecież to oksymoron. Wtedy nie jest to już wiara.
Brawo. Bardzo dobry film. Dzięki. Spróbuję to zrozumieć
13:00 analogicznie wszechświat jest niemożliwy do określenia "przed" wielkim wybuchem. Wielki wybuch to równie dobrze mogłaby być skupiona materia naszego wycinka wszechświata (przekraczająca obserwowalny wszechświat), która na skutek praw fizycznych doprowadziła z powodu tej koncentracji masy do wielkiego wybuchu. Nie umiemy stwierdzić co było przed. Czy "Boża intencja", czy wieczne cykle materii i energii.
@@Misiok89 Bardziej prawdopodobne są cykle materii i energii, bo to wynika z ekonomii myślenia. Mamy jakieś wyobrażenie o fizycznym świecie i dlatego stawiane są takie hipotezy, w przypadku mówienia o Bożej intencji to nagle musisz wprowadzić do dyskusji Boga z całym jego teologicznym bagażem. To niczego nie ułatwia tylko wprowadza więcej niewiadomych.
Prof. Penrose z Twoich dwóch niewiadomych zrobił jedną hipotezę. A mówimy tu o jebitnie dobrym astrofizyku.
@@tomasz3122 nie znamy też mechanizmu, który mógłby sprawić że osobliwość uległaby "destabilizacji" i się rozpadła. Czy byłaby to swoista masa krytyczna osobliwości? Nawet jeśli stworzymy wzory, które opiszą ile potrzeba, żeby grawitacja przestała działać lub żeby jakieś kwarki czy inny bozon higsa zaczęły wykazywać inne właściwości... To bez eksperymentalnych dowodów będą to tylko domysły. Jeśli w celu "destabilizacji" grawitacji byłoby potrzeba zgromadzić całą masę i energię obserwowalnego wszechświata oraz nieco więcej tuż za granicami obserwowalności... To wątpię, żebyśmy byli w stanie przeprowadzić eksperyment. A nawet jeśli to musielibyśmy umieć wpłynąć i przeanalizować co się dzieje z bozonem Higsa, którego istnienie dopiero co nauczyliśmy się wykryć. Do eksperymentów w których świadomie będziemy umieli coś robić w tej skali jeszcze nam daleka droga. O prawdopodobieństwie nie da się mówić w przypadku zjawisk co do których nie da się zastosować statystyki i historycznych obserwacji. Mimo, że jestem niewierzący (raczej agnostyk) to tutaj tym bardziej czuję się zobowiązany stanąć po stronie neutralnego stanowiska.
@@piotrborowski775 Masz rację sformuował on hipotezę opartą o model teoretyczny i zaproponował, że należałoby szukać widm poprzednich eonów w mikrofalowym promieniowaniu tła. Jednak nie jest to jedyna na ten moment nieweryfikowalna hipoteza. Mi osobiście podoba się hipoteza megaverse lub regionalnych wielkich wybuchów. Jednak obie mają ten sam problem. Jesteśmy ograniczeni do obserwowalnego wszechświata i pierwsze co widzimy to mikrofalowe promieniowanie tła - nie istnieje według naszego zrozumienia wcześniejsza informacja. Wszystko poza tym to bajania. Być może winna jest wielka gumka "fali uderzeniowej" po wielkim wybuchu... Bez danych nie ma nauki.
Nawet jeśli istnieje więcej wszechświatów, to jak powstał 1 wszechświat. Stworzenie boskie obejmuje absolutny początek wszystkiego, a nie tylko jego wycinka w czasie.
Ale super, takie materiały ogląda się z wielką ciekawością
Nie, ludzie wierzący nie są głupi. Często są inteligentni i wykształceni. A czym bardziej są inteligentni i wykształceni, tym bardziej wymyślnych sposobów używają by... udowadniać że religia w której ich wychowano jest tą prawdziwą. Dokładnie jak Szymon ;)
28:30 Pytanie: Gdybyś się dowiedział że Jezus umarł i zmartwychwstał to czy zostałbyś chrześcijaninem? Odpowiedź: Czy prawdziwość tych zdarzeń nakłada na wszystkich obowiązek do przystąpienia do organizacji religijnej? Skąd wniosek że tak? I do którego z wielu odłamów chrześcijaństwa należy przystąpić? Jeśli biblijne wydarzenia są prawdą to mam zostać chrześcijaninem czy żydem(w końcu żydzi byli pierwsi)? Więc odpowiedź to NIE, nie zostałbym chrześcijaninem. Jeśli kiedyś zostanie potwierdzone, że rzeczywiście można urodzić się z pominięciem zapłodnienia i trzy dni po śmierci zmartwychwstać, to będzie to tak niesamowite i fundamentalnie wywracające współczesną wiedzę biologiczno-przyrodniczą, iż studiowanie tych zdarzeń będzie dużo ciekawszym i bardziej produktywnym zajęciem niż modlenie się do nich.
ua-cam.com/video/u7DZRvFF2ZA/v-deo.html
25:25 Douglas Adams wyraźnie mówi o tym że przekonała go spójna biologia ewolucyjna, a nie książka „Bóg urojony”. Owszem, rosnąca wiedza z dziedziny nauk przyrodniczych powoduje odchodzenie od wyjaśnień religijnych. Człowiek który zrozumiał działanie jakiegoś zjawiska nie czuje już potrzeby by się do niego modlić. I często patrzy na siebie z przeszłości z wyższością. Nie dlatego że dawniej był głupi, po prostu teraz wie więcej. A wiedzę cenimy bardziej niż niewiedzę. I wcale nie znaczy to że wiedza uczyni szczęśliwszym, często jest odwrotnie.
1. Teologowie: „Nasz Bóg jest poza czasem i przestrzenią. Nie dotyczą go kryteria czasu, przestrzeni, racjonalności, nauki, logiki itp. To byt transcendentny i pozamaterialny obszar ducha, nie z tego świata”
2. Także teologowie: A teraz poświęcimy dwa tysiące lat na dowodzenie z użyciem „nauki”, „logiki” i „racjonalności” że ten konkretny Bóg jest prawdziwy, mimo że żadne z tych rzeczy go nie dotyczą. A gdy ktoś nam wytknie że logicznie i naukowo nie mamy racji, wracamy do punktu pierwszego.
Pochylcie się na chwilę nad tym pytaniem Turka. Gość mówi że hipotetycznie „dowiedziono ponad wszelką wątpliwość” rzeczy takich jak niepokalane poczęcie i zmartwychwstanie. Zakładam logicznie że dowiedziono tego za pomocą odpowiednio mocnych DOWODÓW NAUKOWYCH, które mogą przekonać współczesnego słuchacza. Bo jak by inaczej? Dalej zakładam że te dowody nie pojawiły się w umyśle słuchacza w sposób magiczny, tylko otrzymał do zapoznania się odpowiednio wiarygodne materiały, na bazie których ma podjąć własną RACJONALNĄ decyzję(której najwyraźniej Turek oczekuje). No bo jak inaczej przekonać współczesną osobę(i to jeszcze paskudnego sceptyka ateistę) że miały miejsce zdarzenie zupełnie niezgodne ze współczesną wiedzą przyrodniczą. Przecież nie wyjaśni mu magii kolejną porcją magii. Dajcie sobie chwilę na objęcie umysłem tej sytuacji…
Wszystko co ma miejsce w naturze jest naturalne. Gdyby nie było naturalne to nie istniało by w naturze. Tak więc trudno nazwać zdarzeniem nadnaturalnym coś co „dowiedziono ponad wszelką wątpliwość” z użyciem współczesnej nauki. Czyli dowodzenie że chrześcijaństwo jest prawdziwe dowodzi że jest… kolejnym zdarzeniem w naturze i nie ma charakteru nadnaturalnego. Co najwyżej odkryciem nowych praw w biologii, które pozwolą wskrzeszać zmarłych i rozmnażać się bez zapłodnienia. Czyli dowodzenie że chrześcijaństwo jest prawdziwe dowodzi że nie jest prawdziwe i od początku było tylko efektem niepełnej wiedzy o funkcjonowaniu natury? Nowe, nie znałem. Miało być wedle Turka „szach mat ateisto” a wyszło mu jak zawsze.
Tak więc jak najbardziej przyjmę do wiadomości nowe rewolucyjne fakty, takie jak istnienie zmartwychwstania. Tyle że powiększą moją wiedzę o funkcjonowaniu świata a nie staną się przyczyną do klękania przed nimi i zapisywania się do organizacji religijnej(nadal nie wiem do którego z setek odłamów).
Bardzo wartościowy i mądry komentarz. Dzięki.
28:30 Ty nie odpowiadasz, tylko próbujesz dostosować filozofie do wcześniejszej doktryny. Szczególnie podoba mi się to, jak przepisując całkowicie sens pytania, i dopiero wtedy na nie odpowiadasz. Przypomina mi to odpowiedzi uste na języku angielskim, kiedy typo nie znał słówka, więc wymieniał losowe które znał z tłumaczeniem.
Dosłownie w pytaniu jest, o fundament chrześcijaństwa, czyli zmartwychwstanie, ale ty to rozwlekasz na to na zupełnie inny aspekt, by sobie wygodnie stwierdzić "Nie".
Idealnie podsumowałeś teze, że nie ważne jakie by były argumenty za Bogiem, antyteista i tak powie, że nie uwierzy, bo to mu nie pasuje.
Antyteiści: Ufamy tylko w to, co zostało potwierdzone naukowo i są na to dowody!
Też antyteiści: No i co z tego, że okazało się, że zmartwychwstanie było prawdą, ja w to nie wierze bo nie pasuje mi to do poglądów. Ponieważ antyteizm to wiara w konkretne rzeczy a nie w fakty.
Logika i wszelkie stworzenie wypływa od twórcy, zwanego tutaj Bogiem.. Skoro jest źródłem, to nie jest jego częścią. Jeśli widzimy rzekę, to intuicyjnie zakładamy że gdzieś w wysokich górach ma to swój początek, choć ba oczy go nie widzieliśmy i być może nie zobaczymy, bo załozmy, że jesteśmy chłopem XIV wieku coś zacząć uprawiać niż wsiadać na osła i badać to coś co nam do życia nie jest potrzebne a wymagało by niebagatelnego wysiłku i kosztów, na jakie nie jesteśmy w stanie na ten czas się zdobyć. Więc pierwotny byt jest ponad to, a my malutcy musimy swoje wnioski formułować z narzędzi jakich mamy.
Jeśli to nie obrazuje dosadnie to mam inny przykład.
W moim domu zdecydowana większość ścian jest niebieska. Bo tak mi się podobało. Nie ma tu żadnej logiki, bo to nie wpływa na zdrowotność, trend czy cokolwiek innego. To jest mój kaprys. Natomiast dla osoby, która ten dom po mnie na będzie, szybko wywnioskuje że drogą logiki, ja - czyli poprzedni właściciel, lubił kolor niebieski.
Odnosząc się do pierwszej części Twojego wpisu, to Szymon mówi o sytuacji w której dowiedziałbyś się, że CHRZEŚCIJAŃSTWO jest prawdziwe i wszystkie wydarzenia na którym jest ono zbudowane, są prawdą, to czy w takiej sytuacji zostałbyś chrześcijaninem. Uważam, że w takim wypadku zostanie chrześcijaninem byłoby jak najbardziej sensowne.
Co do 2. punktu, to teologowie niczego nie udowadniają, tylko podają argumenty za chrześcijaństwem i odbijają zarzuty, że jest ono niezgodne z logiką.
Bardzo dobry komentarz. To, że coś okaże się prawdziwe ponad wszelką wątpliwość to nie znaczy, że mam to z automatu uznać za dobre i się pod to podłączyć. To są dwie różne sprawy.
Szymon wielki szacun za wysoką jakość i intelektualną uczciwość.
Według mnie najwiekszym problemem jest to że w dzisiejszym świecie jesteśmy przezwyczajeni do tego że redukujemy wszystko. Jesli pogląd jest skąplikowany to większość uzna go za głupi i uwierzy w zredukowaną, okrojoną wersje którą może jeszcze w miare ogarnąć. Ale przekonanie swoim potencjale intelektualnym i o własnej nieomylonosci jest wysoki. Myślę ze dotyczy to obu stron sporu.
Kapitalny materiał
A ja chciałbym docenić pasję i zaangażowanie ateistów z jaką walczą o dosłowne Nic
Niektórzy (nie tylko ateiści) walczą po to, żeby nie można było używać argumentów religijnych w dyskusjach politycznych i społecznych.
Ateizm w moim wypadku jest stanowiskiem, że nie znalazłem argumentów dających poczucie przekonania o istnieniu Boga. Na tym zresztą polega wiara, że bez niepodważalnych argumentów wierzy się, bo gdyby były niepodważalne argumenty to byłaby to wiedza. Jednak w przypadku ateizmu są ateiści, którzy nie żyją na płaszczyźnie religijnej oraz tacy, którzy czują się misjonarzami ateizmu - fanatyczni ateiści czujący potrzebę propagowania.
Merytoryczność tych filmów mnie poraża, dzięki !
Polecam książkę "Bóg Dawkinsa. Geny, memy i sens życia". Alister McGrath teolog i dr biofizyki z Oxfordu. Jako odpowiedź na książkę Dawkinsa
A bóg dalej milczy.
@@szymonbrom4443Nie milczą za to ludzie, którzy z jakiegoś powodu bardzo pragną by on istniał
@@szymonbrom4443 W przeciwieństwie do tych, którzy bardzo pragną by on istniał
@@Konqer ale nie istnieje.
To bardzo zła książka. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek przywiązanie do logiki i ścisłego myślenia, a chce zachować wiarę, to powinien absolutnie nigdy nie sięgać po tę żenująco słabą książkę.
Wielkie dzięki za świetny materiał!
To może wynikać z trudności w tłumaczeniu, ale dla mnie pytanie, czy gdyby się nagle okazało, że Bóg istnieje, czy bym przystąpiła do wiary chrześcijańskiej nie ma za bardzo sensu?
Jest wielka przepaść między zdaniem sobie sprawy, że jakiś Bóg rzeczywiście istnieje a przystąpieniem do konkretnej religii i oddawać chwałę temu bogu. Nawet jakby się okazało, że z wszystkich religii świata bóg w istocie rzeczywiście najbardziej przypomina boga chrześcijan, to i tak nie oznacza, że chciałabym oportunistycznie szybko zmienić front, żeby coś na tym dla siebie zyskać, gdyż ja nie uważam okrutnego i cynicznego Boga chrześcijan za wartego naśladowania i cenię sobie swoje własne wartości moralne znacznie bardziej. Miała bym do owego Boga, gdyby istniał, mnóstwo pretensji i pytań.
Może zacznij te pretensje od siebie, bo widać, że nie szanujesz ludzi i uważasz się za nieomylną.
Zależy o jakim testamencie mowa. Bóg w Starym testamencie jest w sumie taki jak mówisz, ale w Nowym zmienia nastawienie o 180 stopni, promując miłość wobec bliźniego, przebaczenie i pokorę.
Czy jest to dziwne? Trochę tak, ale nie mnie oceniać.
@@Morgan-kl2pi No właśnie nie tobie oceniać, bo widać, że gówno wiesz o Starym Testamencie. Wszelkie cytaty o złym Bogu, które masz na myśli (znajdujące się w Biblii Tysiąclecia) są albo błędami w tłumaczeniu, które są poprawione w innych wydaniach Biblii albo są dziełem ludzi należących do takiej a nie innej kultury i żyjących w takich a nie innych czasach. Biblia została napisana z inicjatywy Boga, ale przez ludzi, którzy również wsadzili tam swoje własne (mitologiczne) wyobrażenia o Bogu, które widać w ST.
Dokładnie tak. Nie wierzę nie tylko w Boga katolickiego, ale też w Cthulhu czy diabła. Gdyby się okazało, że istnieją, nie zaczęłabym nagle ich czcić, jest to dość oczywiste. Może byłby jakiś inny spoko bóg, ale akurat katolicki nie jest powszechnie uznawany za pozytywnego i sprawiedliwego wśród ludzi, którzy w niego nie wierzą, ergo na moje bardziej obiektywnych.
@@Monogakkari Nic dziwnego, że nie jest uznawany za pozytywnego wśród ateuszów, w końcu jesteście uprzedzonymi do wiary i religii zjebami.
Świetny wykład, którego wartości nie umniejsza zarzut, jak tu niektórzy wytykają, że jest zreferowaniem polemiki mającej miejsce już wcześniej.
ja też miałbym problem żeby odpowiedzieć "tak przeszedłbym na chrześcijaństwo gdyby się okazało że Bóg istnieje i się przede mną objawił" ale nie zgadzam się z tezą że wobec tego jestem jakiś negatywnie nastawiony, emocjonalny i nieracjonalny, bo samo to pytanie troche nie ma sensu z punktu widzenia osoby która nie wierzy, to tak jakby zapytać kogoś "czy gdyby się okazało że 2+2=5 to byś to zaakceptował". Już abstrachując od wszelkiej nauki, nawet na takiej fundamentalnej płaszczyźnie dobra i zła (które wg. religii potrafimy rozróżniać dzięki posiadaniu duszy) ja nie potrafie postawić znaku równości między "wszechmogący i dobry" a "stworzył ogrom cierpienia" - więc jeśli on istnieje to w mojej ocenie jest okrutny i z własnej nieprzymuszonej woli kierując sie moralnością, nie potrafiłbym zaakceptować, ewentualnie mógłbym udawać że akceptuje ze strachu przed jeszcze większymi torturami jakie może mi zgotować.
Na jakiej podstawie jesteś w stanie powiedzieć, że coś jest "dobre/złe/okrutne"? kiedy mówisz "kierując sie moralnością" to na czym się opierasz?
Ostatnie zdanie wskazuje, że Twój problem z Bogiem chrześcijańskim jak najbardziej ma podłoże emocjonalne - emocjonalnie nie zgadzasz się na to co widzisz, doświadczasz emocjonalnego dysonansu między tym co uważasz za dobre, a tym co obserwujesz. Natomiast podwaliny tego emocjonalnego dysonansu mogą być różne: albo faktycznie są racjonalne, gdyż odczuwasz prawo, które Bóg "wypisał na Twoim sercu" i ten dysonans który odczuwasz jest z powodu niewystarczającego zrozumienia złożoności tematu (na co wskazuje twierdzenie, że to Bóg stworzył cierpienie, podczas gdy On jedynie na nie przyzwolił; a to właśnie nasze odejście od Jego praw i prowadzenia jest przyczyną cierpienia. Cierpienie którego doświadczamy jest wynikiem tego że ten świat nie jest w pełni Jego naturą, został spaczony) albo na podstawie pragnienia aby to Twoje własne prywatne poczucie moralności definiowało co jest dobre a co złe (czyli po prostu metaforyczne zerwanie owocu z drzewa poznania, inaczej samostanowienie moralności bez intymnej znajomości świata jaką ma Bóg, co jest źródłem cierpienia które zrzucasz na Boga zamiast na nasze błędy i ich szeroko zakrojone konsekwencje).
Dziękuję za materiał!
Wedlug mnie popularyzacja ateizmu dobrze wpłynęła na samą wiarę bo dzięki temu większa część ludzi wierzących zaczęła szukać argumentów i lepiej rozumieć to w co wierzą zamiast tylko klepać rytuały. Zwątpienie to czasami krok naprzód.
A najpopularniejsza odmiana antyteizmu to właśnie ta gimnazjalno-dawkinsowa która potyka sie o własne nogi. Może kiedyś przerodzi sie w coś rzetelniejszego ale narazie antyteisci w internecie są jak raczkujące dzieci.
Twierdzisz ze Lukasz Wybranczyk to raczkujace dziecko? Najlepszy przykład ateisty ktory nie atakuje a wysmiewa i wykazuje hipokryzje osob wierzacych. Niestety wiara jest absurdalana a religie jeszcze gorsze :P
@ThePawcios tak, Łukasz Wybrańczyk też często przybierał sobie za cel coś co sam sobie wymyślił bo nie do końca zrozumiał co faktycznie mówi chrześcijaństwo. Tak samo jak Dawkins, ale Łukasza akurat bardzo lubie bo w tym wszystkim ma bardzo dużo pokory i widać u niego dobre nastawienia. Nie mniej jednak merytorycznie Łukasz nie reprezentuje jakiegos super poziomu.
@FAniesamowity kto decyduje o tym poziomie? Ty?
@@ThePawcios no chyba jak poczytasz o czyms dużo to juz naturalnie rozpoznajesz lepsze i gorsze aegumenty co nie?
Czy będzie odcinek o genezie antyteizmu w naszej cywilizacji?
Zauważyłem, że gdy osoby wierzące mówią o bogu, to widzą go jako źródło dobra. Szymon też właśnie tak się wypowiada.
Skąd takie założenie?
Czy teoretyczny stwórca nie może być bytem złym, karmiącym się cierpieniem? Lub całkowicie neutralnym, który owszem, stworzył podstawy wszystkiego, ale tylko z ciekawości, aby oblądać rezultaty eksperymentu?
Bóg jest Stwórcą wszechświata. Stwórca wszechświata = źródło wszystkiego. Na świecie zaistniało życie, co jest dobre. Życie na świecie istnieje dzięki Bogu, bo to On świat stworzył. Bóg = źródło dobra.
@@j_wh No i w związku z tym? Stwórca wszechświata, a więc TAKŻE zła, cierpienia, grzechu. Bóg = źródło zła.
Może, ten eksperyment myślowy wyjaśnił już Łukasz Wybrańczyk z kanału "Śmiem wątplić", polecam.
Świetny materiał, bedzie co linkować ludziom
Doczekaliśmy się. Lubię filmy Szymona o religii
Bardzo mi się podoba to zestawienie: ateista=pdf.
Dziękuję Panie Szymonie za ważne słowa i ciekawy materiał
Jestem agnostykiem ale cholernie bym się ucieszył jeśli chrześcijaństwo byłoby prawdziwe na 100%. Wszystko byłoby prostsze!
Książkę Dawkinsa "Bóg urojony" czytałem chyba 2 razy, jakieś 12-13 lat temu. Moje wnioski są bardzo podobne do Twoich, Szymonie.
Dobry materiał. Merytoryczny i trafnie argumentujący.
ludzie skupiają się na Bogu urojonym Dawkinsa, pomijając inne dzieła które są naprawdę warte uwagi, jak Ślepy zegarmistrz czy też samolubny gen, dużo lepsze ksiażki z merytoryczną wiedzą w zakresie ewolucji
Błędem poznawczym jest twierdzenie, ze ktoś myśli racjonalnie myśląc słowami a ktoś myśli nieracjonalnie myśląc obrazami.
Baza świetny odcinek
Wszystkiego dobrego w nowym roku.
Szymonie, z różnych Twoich filmów serie religijne uważam za zdecydowanie najciekawsze. Zdejmowanie z religii opakowania folklorystyczno-kulturowego, które rozwinęło się w formy nawet sprzeczne z jej treścią; pokazywanie jej wewnętrznej logiki, jak i pułapek i błędnych założeń przeciwników religii jako takiej, uważam za bardzo cenne. Nie dlatego, żeby przekonać ateistów (jeśli, to raczej poboczny skutek) ale dlatego, że w powszechnym odbiorze wiara sprzeciwia się rozumowi, i dotyczy to także ludzi religijnych. Takie treści są po prostu przeciwwagą do obecnie najpopularniejszych przekazów.
Pokazywania, że kategorie materialne i duchowe rządzą się innymi prawami, nigdy dosyć.
@@AnnaMammaMia a kto ustala prawa w kategoriach duchowych i weryfikuje zgodność z tymi prawami i na jakiej podstawie? Kapłani, na zasadzie "bo tak" .
Wyczucie piękna czy przekonanie, że należy chronić dzieci, bo są bezbronne, to zjawiska jak najbardziej niemierzalne w sensie materialnym, a jednak występują dość powszechnie wśród ludzi, niezależnie od religii lub ateizmu. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Większość religii jedynie włącza takie elementy do swojego kanonu etycznego czy narosłej na nim kultury. Gdyby to były pomysły funkcjonariuszy tego czy innego wyznania, nie byłyby wspólne dla tylu z nich.
@@AnnaMammaMia oczywiście, że są to zjawiska mierzalne. Obcowanie z pięknem skutkuje wydzieleniem konkretnych hormonów, a ochrona potomstwa to mechanizm ewolucyjny.
Na 21:54 odpowiadają zasady antropiczne:
"gdyby prawa fizyki były inne, nikt nie mógłby ich poznać, ponieważ pojawienie się inteligentnego obserwatora nie byłoby możliwe"
Jeszcze jako ateista, jak umrę i jeśli zobaczę, że staje przede mną Bóg i mówi: "No Marcinie.. przykro mi.. ja istnieje. Wybrałeś żeby we mnie nie wierzyć. Ale masz szanse, wystarczy, że poprosisz i.. no, czeka Cie czyściec, będzie to koszmarne przeżycie, ale potem będzie niebo." to ja w pierwszej kolejności bym poprosił, ale nie o niebo, a o odpowiedzi na wiele pytań które mam. Bardzo wiele, bardzo trudnych, na które żaden człowiek mi nie potrafił odpowiedzieć w satysfakcjonujący sposób. Jeśli ich nie dostane to przytoczę frazę którą tak wiele razy słyszałem, że ducha światłości rozpoznam po owocach, a jego owoce wyglądają na zgniłe i robaczywe. Niestety jeśli tak się stanie to prawdopodobnie nie przystąpię z tego powodu zaszczytu by kiedyś dostać szanse na zbawienie, ale wtedy faktycznie piekło będzie wyłącznie moim wyborem i nie Bóg będzie temu winny. Co za ironia ^^"
To nie ironia tylko brak zrozumienia tematu przez debila.
Bóg to nie jest fizyczna osoba
Przynajmniej poniesiesz prawdziwe męczeństwo, z którego możesz być dumny, a nie (w przeciwnym razie) poddasz się władzy totalitarnej.
No Bóg niczemu winny nie będzie, skoro lekceważysz jego przykazania.
@@marcinkepa6543 niewierzący nie trafiają do piekła za to że nie wierzą. Jeśli ktoś ci to mówił to gadał głupoty
Dobra i ciekawa analiza. Uczciwa intelektualnie. Mądrego to aż miło posłuchać. A z drugiej strony... nie należy wchodzić w dyskusję z glupcem. Najpierw sprowadzi Ciebie do swojego poziomu, a potem wygra przez doświadczenie. Pozdrawiam
Czekałam na to!!!!
Właściwości fizyczne wszechświata nie świadczą o istnieniu stwórcy. Nie wiemy ile wszechświatów istnieje/istniało i z jakimi fizykami. Jest to błąd przeżywalności (survivor bias).
To tak jakby zakładać, że wygrana w lotto to działanie siły wyższej, ponieważ loteria została zorganizowana w czasie gdy żyję, w kraju gdzie żyję.
Gdy mówiłeś że wielu ateistów nie uznałoby Boga nawet gdyby były na jego istnienie dowody, to zacząłem się zastanawiać. Czy wierzący przestaliby wierzyć w Boga gdyby dało się naukowo udowodnić że nie istnieje?
Niektórzy pewnie mieliby problem przestać wierzyć. Niedawno odbył się The Final Experiment, gdzie grupa płaskoziemców i youtuberów debunkujących płaską ziemię wybrała się na Antarktydę, żeby zobaczyli na własne oczy i nagrali 24h słońce na horyzoncie. Efekt, płaskoziemianie tworzą fikołki jakie tylko można żeby tylko nadal wierzyć
Co masz na myśli mówiąc naukowy? Ścisły czy filozoficzny?
Logika już dawno zabiła koncept wszechmogącego bóstwa z mitologii biblijnej. A nadal wielu ludzki w taki koncept wierzy. To kolejny dowód na to, że osoby wierzące są nieracjonalne i stosują efekt wyparcia.
Indoktrynacja ludzi od urodzenia, tym jest wasza "wiara" w olbrzymiej wiekszosci przypadkow. Ta "wiara" bierze sie z ludkiej potrzeby spirytualnosci i checi zrozumienia "porzadku swiata", ale mozna je zastapic czymkolwiek innym.
Bóg opisany w Biblii w żaden sposób nie jest czymś ani miłosiernym, ani dobrym w powszechnym rozumieniu tego słowa, więc nic dziwnego, że nawet gdyby był prawdziwy, to wiele osób by go nie chciało.
Jak jesteś debilem i nie umiesz czytać ze zrozumieniem, to wróć do podstawówki.
Same kłamstwa
@@pawezobinski4242Koncept biblijnego bożka to również kłamstwo
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu
Wspaniała seria, oby tak dalej ; D
1:45
No ja właśnie się dziwię. Jest to dla mnie NIEPOJĘTE!
😄
Jest taki świat z wolną wolą i bez bólu - Niebo. Jest też z bólem i bez wolnej woli - Piekło. My mamy ten świat pośredni. Może tak postawiona sprawa jest bardziej zrozumiała.
Wiem, że to będzie trochę od rzeczy, ale takim tokiem myślenia, to według filozofii Ying Yang to nasz świat jest tym najlepszym.
Długość tego materiału video to 33:33. Daje do myślenia :D z Bogiem!
Bez boga.
i to drugi odcinek z tej serii, więc razem daje 66:66
@@szymonbrom4443 to powodzenia. Zastanów się skąd taka postawa i się otrząśnij zanim będzie za późno.
@@tangled_up-in-plaid3011 bóg nie istnieje, życie pozagrobowe też a gdy będę martwy to będzie mi wszystko jedno.
W świecie spotyka wiele nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, ale jeśli ogromna mozaika tych przypadków, niespodziewanie ułoży się w skomplikowany logiczny wzór to taki "przypadek". To wydaje się on być podejrzanie nieprzypadkowy. Nie tak dawno ktoś mi wyskoczył z argumentem o "ogromnej liczbie małp przez nieskończony czas stukających w klawisze maszyn do pisania i w końcu ma powstać z tego poemat Szekspira" Ja mu na to odpowiedziałem, iż dużo, dużo bardzie prawdopodobnym skutkiem, byłyby rozwalone maszyny, (niektóre na głowach innych małp) do pisania podarte kartki, małpy skaczące po maszynach i po pomieszczeniu oraz ogólny chaos, niż napisanie choćby jednej strony jakiegokolwiek sensownego tekstu.
Jest juz nawet badanie na temat małp dowodzace, że nie starczy czasu w istniejacym wszechswiecie, zeby całe stado małp napisało chociaz jedno sesnowne zdanie
Przecież w tym eksperymencie myślowym nie chodzi dosłownie o o małpy. Te zwierzęta symbolizują tutaj losowość. z Matematycznego punktu widzenia każda kombinacja jest możliwa w przypadku dostatecznej ilości prób.
@@konradbarszcz5718 Wiem o tym ale niektóre eksperymenty myślowe opierają się na założeniach iż "wszystko" jest możliwe przy dostatecznie dużej liczbie prób. No cóż, ja uważam, iż np. próba zbudowania komunizmu przeczy temu założeniu, ha, ha, ha. A tak poważnie, założenia teoretyczne nie biorą p[od uwagę prostego faktu, iż to co jest matematycznie czy teoretycznie możliwe w rzeczywistym świecie się nie zdarza. Jest np. kilka związków chemicznych których wzory potrafimy narysować, a mimo to nie istnieją i to nie tylko w przyrodzie, ale nawet nie udaje się ich wytworzyć w laboratorium, bo rozkładają się praktycznie w momencie powstawania. Zdaje się że nawet w przyrodzie "prawoskrętne" białka, są rzadkością, choć w teorii powinny istnieć obok lewoskrętnych. Materia jest natomiast antymateria gdzieś zniknęła, a powinno być pół na pół, (ostatnio fizycy coś tam próbują wyjaśniać przyczynę takiego stanu) Świat jest taki jaki jest, bo najpierw zaistniały cegiełki i prawa które dały możliwość aby właśnie taki, a nie inny powstał. Pytanie skąd się wzięły te prawa, skoro przed "Wielkim Wybuchem" ich nie było? To już jest pytanie filozoficzne, a nie takie na które odpowie fizyka. Chyba słyszałem jakąś wypowiedź teologa, że Bóg stworzył świat, jednak wie też jaki mógłby on teoretycznie być gdyby chciał stworzyć, jednak z jakiegoś racjonalnego powodu innego nie stworzył. Pewien fizyk opisał też świat, (napisał zabawne opowiadanie "Pan Tompkins w krainie czarów") w którym jest strefa gdzie Stała Plancka ma inną wartość, więc zjawisko tunelowe jest czyś czego świat makroskopowy, obiekty i istoty wielkości człowieka doświadcza na co dzień.
@@bladlogiczny7711
Odnoście związków chemicznych: możliwym wytłumaczeniem jest nasza wciąż niepełna wiedza, a na kombinacje, o których piszesz mogą wpływać czynniki, które dzisiaj nie są jeszcze w naszym polu widzenia.
Lewoskrętne białka, skoro są rzadkością, to istnieją :)
Z tego co się orientuje, koncepcja Wielkiego Wybuchu zakłada punktowy początek wszystkiego, łącznie z czasem i prawami fizyki - dlatego pytanie co było przed, albo skąd się wzięły siły inicjujące jest w tym przypadku niezasadne.
No i najważniejsze - w jaki sposób wykazywanie luk i nieścisłości w naszej wiedzy przyrodniczej ma podważać nieskończoność matematyczną?
Pozdrawiam:)
@@konradbarszcz5718 Z białkami i aminokwasami chodziło o to, że nasz świat nie jest symetryczny, bo nie tylko nie jest pół na pół, ale nawet w jakichś zbliżonych proporcjach np. 70% do 30% Podobnie nigdzie nie znaleziono nawet śladów świata z antymaterii, mimo iż ona też przecież istnieje. A odnośnie życia na Ziemi to odkryto już ponad 200 czynników dzięki którym życie na ziemi mogło zaistnieć lub, że osiągnęło ono taki poziom jaki mamy. Na kanale "smartgasm" jest dwa stosunkowo nowe filmy/podcasty, które szczegółowo analizują niektóre z tych zagadnień jeden z nich ma tytuł "Dlaczego nam raczej poszczęściło się z tą planetą", drugi jest na temat życia wokół czerwonych karłów. Od mniej więcej połowy są tam konkrety jeśli ktoś nie ma czasu na cały.
Polecam podręcznik dla studentów psychologii "Duchowy Rozwój Człowieka" pod redakcją Pana Pawła Sochy. Dla mnie w rozważaniach Pana Dowkinsa i wielu osób zaangażowanych w teorie filozoficzne, teologiczne i neurobiologiczne brakuje podstaw z zakres nauk psychologicznych. Zrównywanie chorób psychicznych z wiarą religijną jest poważnym błędem i wprowadza zamęt z perspektywy psychologicznej. W naukach psychologicznych istnieje wyraźne rozróżnienie choroby i wiary - jest to cierpienie. Osoba chora psychicznie (np. mająca urojenia) cierpi i wymaga leczenia. Osoba wierząca może być całkowicie zdrowa psychicznie, a wręcz wiara może być istotnym elementem osobistego wzrostu i zdrowia.
4:30 na tej samej zasadzie można argumentować że wszechświat nie istnieje. Skoro wszystko ma swoją logiczną przyczynę, to ten system zakłada pierwszą przyczynę która nie ma własnej przyczyzny. Obiekt bez przyczyny nie istnieje dlatego pomysł istnienia wszechświata jest od wewnątrz błędny
To mnie zawsze fascynuje.
Wierzący mogą do rana się wykłócać, że wszechświat nie mógł istnieć od zawsze, względnie powstać sam z siebie.
Musiał zostać przez kogoś stworzony.
Przez kogoś kto istniał od zawsze względnie powstał sam z siebie. 😅
@blazej799 Zdajesz sobie sprawę że skończoność istnienia wszechświata to fakt naukowy? a co za tym idzie, religijna postawa że istnieje pierwsze istnienie które nie jest zależne od wszystkie wokół jest logiczniejsze niż ateistyczne "wszystko powstało samo z siebie"
Żeby coś miało logiczną przyczynę to też musi zaistnieć dowód/wiedza. Brak wiedzy zastępuje się wiarą, czyli wytworem fantazji, bądź hipotezą właśnie z punktu widzenia nauki. W jedno i drugie można wierzyć, ale wiara to nie wiedza. Niestety znaczna część ludzi zastępuje niewiedzę wytworem fantazji- i to jest wiara.
@@kw5130 Ok, przedstaw mi dowód na ten naukowy fakt skończoności istnienia wszechświata.
@@kw5130 ale to w żaden sposób nie dowodzi, że to pierwsze istnienie było świadome i stworzyło wszechświat celowo.
@29:30 oj Ci ludzie często nie uważają, że wiedzą lepiej i nie negują ostatecznie istnienia owego bytu - negują to co o tym bycie mówi Kościół Katolicki. Mówienie, że jeśli by się okazało, że jest to ten konkretny Bóg i wyznający go katolicy mieli "rację", to wtedy jest to niespójne z otaczającym nas światem, a nie chodzi ogólnie o jakikolwiek byt. Wątpiący i ateiści dość mocno i jawnie rozróżniają pojęcie religii od jednej jej implementacji.
Ludzie naprawdę nie zawsze (z mojego doświadczenia rzadko) uważają, że wiedzą lepiej. Ale czują i mają przekonanie, że to, co mówi katechizm Kościoła Katolickiego nie jest prawdą ... tak samo i inne księgi innych religii. Tak nie zawsze jest egoizm i przekonanie o swojej przewadze, ale przekonanie, że jeśli Bóg jest, to nie jest to ten opisywany przez obecne nam religie.
12:30 Czyli Dawkins stworzył chochoła i z nim walczy... No ludzie kochani
chyba najlepszym argumentem przeciw koncepcji Boga jako pierwotnego poruszyciela jest argument z Brzytwy Ockhama: po co nam koncepcja pierwszego poruszyciela, który dał początek wszechświatowi, skoro można uznać sam wszechświat jako tego pierwotnego poruszyciela, coś co nie ma początku ani przyczyny?
Nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga/bogów/rzeczywistości metafizycznej. Z definicji, bo gdyby były dowody, to nie mówilibyśmy o wierze, tylko o faktach, nauce. W związku z tym kwestie religijne można zupełnie zignorować, bo szkoda czasu by traktować fantastykę na poważnie (mówię to jako fan fantastyki). Chyba że ma się inklinacje, cokolwiek częste u ludzi, do religijnych potrzeb. Wówczas w mojej opinii należałoby zastanowić się nad ewolucyjną, praktyczną rolą ludzkich wierzeń, zabobonów, przesądów czy ideałów zamiast uznawać, że skoro się czegoś pragnie, to się to dostanie, bo tak. Bo nie widzę powodu, by potrzebę "duchowości", czy zapotrzebowanie na kojące przeświadczenie o istnieniu boskiej sprawiedliwości i nagrody nieśmiertelności traktować inaczej niż ludzkie myślenie życzeniowe, mające załagodzić egzystencjalny ból - zrozumiały, biorąc pod uwagę, że istoty względnie inteligentne żyją ze świadomością nieuchronnego rychłego unicestwienia i bezmiaru niesprawiedliwości. Obecnie jednak, mając za sobą 2 wieki niesamowitego skoku technologicznego, wypadałoby wziąć sprawy w swoje ręce i postarać się żwawiej przez nacisk na rozwój nauki sięgać po namiastkę realnej nieśmiertelności (cyborgizacja, transhumanizm etc), zamiast wyobrażać sobie, że ktoś zbawi(ł) nas za nas.
Co do wiary - każda wiara jest nieracjonalna, nie tylko "ślepa". Nie należy wierzyć w nic, można co najwyżej stawiać luźne założenia na podstawie słabych przesłanek w warunkach niedostatku informacji. Jest to działanie racjonalne, czyli siła przekonania jest wprost zależna od siły argumentów i dowodów. Od przekonania najsilniejszego czyli dotyczącego weryfikowalnych twierdzeń matematycznych do przekonania najsłabszego, które można by określić jako albo "istnieje niezerowa szansa, że..." (raczej bezużyteczne w życiu codziennym), albo do "A jest chyba odrobinę bardziej prawdopodobne niż B". Weźmy na tapet prognozę pogody: z 3/5 źródeł jest informacja, że będzie deszcz, w 2/5 nie - przy braku założeń odnośnie wiarygodności źródeł. Uznajemy, że może padać, że raczej będzie padać, ale nie powiemy, że WIERZYMY, bo słowo to niesie konotacje braku dowodu, gdy tu jakieś dowody są, choć niewystarczające do pewności. To można przenieść do wszelkich aspektów życia. Mamy pewne przekonania, ale nie przywiązujemy się do nich wiarą, żeby móc je od razu zmienić, gdy doprowadzą nas do tego nowe informacje czy dalsze logiczne przemyślenia. Zaś w przypadku braku jakichkolwiek dowodów, jak jest z wiarą, pozostaje traktowanie każdej opcji jako zwykłej hipotezy, rozrywki dla mózgu, bo nie ma powodów, by się do jakiejś przywiązywać, nie wspominając o praktykowaniu jakichś rytuałów. W życiu codziennym jednak zwykle poruszamy się w warunkach niedoboru pewnej informacji, więc warto stawiać założenia i stawiać na warianty szacowane jako bardziej prawdopodobne na bazie przesłanek, nawet stereotypów.
Podane przez Ciebie argumenty od 21:30 za istnieniem Boga są nieprzekonujące - nie widzę w jaki sposób miało by z nich wynikać istnienie akurat Boga. Pytanie Leibniza - nie świadczy za Bogiem. Przyczyna bez początku - nie musi być bogiem, a być może czas jest pętlą lub wielki wybuch jest cyklem i pytania o początek są bezpodstawne. Argument z precyzyjnego dostrojenia wszechświata ma tyle sensu, co zastanawianie się jakim cudem jesteśmy akurat tym kim jesteśmy, skoro szansa, że dany konkretny człowiek powstanie jest bliska zeru, gdyż liczba możliwości zdarzeń zmierza do nieskończoności. Sama liczba potencjalnych plemników daje wiele milionów genetycznych możliwości, a jednak jakaś "wygrywa". Jakaś opcja musi po prostu zostać wybrana i tyle. Każdy plemnik ma małą szansę, każda ścieżka historii ma niskie prawdopodobieństwo w dłuższej skali czasu, rzadkie są planety zdolne podtrzymać życie, to i rzadkie mogą być stałe fizyczne. Może istnieje nieskończona liczba wszechświatów z nieskończoną liczbą permutacji stałych fizycznych.
Z pewnością chciałbym zobaczyć cały odcinek poświęcony Twoim próbom przedstawienia argumentów za istnieniem Boga , bo wyglądasz na osobę dość racjonalną (oglądam praktycznie od początków kanału gdy wrzucałeś głównie tłumaczenia Petersona), więc ciekawi mnie, co Cię skłoniło do zachowania takiej wizji rzeczywistości.
"Możliwość istnienia Boga" - tego rozsądni ateiści całkiem nie wykluczają, ale ponieważ ta możliwość jest niesprawdzalna i nie ma żadnych obserwowalnych skutków dla nas, można ją zignorować. Na tej samej zasadzie można sobie gdybać, że może istnieje multiwersum, może solipsyzm ma rację, albo że hipoteza symulacji jest prawdziwa, ale jakoś nie widzę, żeby ktoś budował na tym religię aspirującą do wpływania na rzeczywistość.
Argument do większości naukowców amerykańskich - ale że naukowcy to nie są debile? Ci sami naukowcy, co się boją napisać, że k4stracja dzieci określana "tr4nzycją" jest szkodliwa, żeby nie podpaść dominującym ideologiom? Ci, którzy negują b10logiczne różnice r4s0we, bo jednym z największych świętokradztw ostatnich lat w Ameryce jest "r4s1zm"? (Cenzuruję, bo same te sformułowania powodowały mi kiedyś niewyświetlanie komentarza, co świadczy za stawianą przeze mnie tezą). Czy też naukowcy publikujący badania na zamówienie korporacji? Naukowcy naukowcom nierówni, nauka nauce nierówna, zajmowanie się nauką nie chroni dostatecznie przed uprzedzeniami, skrzywieniami, niedostatkami intelektualnymi (tu co najwyżej istnieje odwrotna korelacja), hipokryzją, skorumpowaniem i ignorancją w dziedzinach niezwiązanych ze zgłębianą tematyką. Argument do, pożałowania zresztą godnego, autorytetu - do odrzucenia.
29:00
Z punktu widzenia części ateistów, gdyby okazało się, że istnieje Bóg, to stan rzeczywistości świadczyłby, że jest zły, a przynajmniej niedoskonały. Samo hipotetyczne dowiedzenie się pośmiertnie, że Bóg istnieje nie oznacza od razu nabrania przeświadczenia, że jest doskonały, wszechmocny, pozbawiony zła, nieskończenie dobry. Bóg "zrehabilitowałby" się dopiero, gdyby pełnia jego planu dla stworzenia stała się zrozumiała pośmiertnie i wychodziło z tego, że plan ten był najlepszy z możliwych - co wymagałoby, by człowiek pośmiertnie nabywał boosta do zdolności poznawczych, by móc samemu to ocenić.
Zaś gdyby pojawił się na świecie ktoś z mocami Jezusa, "dowodząc", że jest Bogiem, wciąż można hipotetyzować, że to jakieś oszustwo (np. kosmici trollują). Sceptycyzm nie musi tu więc wynikać z zaślepienia i uprzedzenia (choć znając ludzkie umysłowe ograniczenie, pewnie w większości tak jest), ale może być wynikiem intelektualnej uczciwości, dopóki nie faworyzuje się jednej z wielu nieweryfikowalnych opcji. Gdyby nagle "magia" nam się objawiła w powtarzających się, możliwych do zaobserwowania dla wielu incydentach, czy niezrozumiałym jest, że część ludzi uzna zawodność własnego aparatu poznawczego? Uznają, że oszaleli, że nie mogą ufać już zmysłom. Skoro rzeczywistość przestała opierać się na sprawdzalnych, przewidywalnych założeniach, to na ile można jeszcze zakładać jej prawdziwość? Ciekawy temat na szeroką dyskusję.
To, że gdzieś tam Dawkins popełnia błędy w rozumowaniu, albo zagalopowuje się z nietrafionymi argumentami za nieistnieniem Boga, jest mało istotne, bo ciężar dowodu nie leży po jego stronie, a sprowadzanie dyskusji do poziomu urażonych wierzących to odwracanie kota ogonem od głównego punktu - że nie ma mocnych powodów by wierzyć.
Inna rzecz, że religia w skali społecznej okazywała się pożyteczna, bo lud pozbawiony "wyższych" idei, nawet złudnych, może popadać w hedonizm lub daje się przekonać innym ideologiom, które propagowane są przez klasę panującą do utrzymywania swojej władzy i skłócania plebsu. Co obserwujemy obecnie. Przy czym chrześcijaństwo akurat zawiodło, stając się rozcieńczone, nadmiernie tolerancyjne dla religii i ideologii szkodliwych i ekspansywnych wobec naszej cywilizacji. Obecnie większą użyteczność dla zachowania trwałości społeczeństwa można widać w drugiej dominującej religii, która jest może bardziej prostacka, mniej humanitarna, ale przynajmniej lepiej sobie radzi z kryzysem demografii i zachowaniem tożsamości. Mało jest jednak prawdopodobne, by ludzie masowo i dobrowolnie przyjęli obcą religię ze względów pragmatycznych w oderwaniu od przekonań. Bo jednak bardzo trudno przekonać ukształtowanego człowieka do nowych zabobonów (dlatego piewcy największych religii tak bardzo chcą zaczynać indoktrynację od wieku dziecięcego).
Przeczytałem cały komentarz i nie żałuję. Zgadzam się w 100%.
Chociaż ja myślę, że cały ten spór o tym czy Bóg istnieje czy nie sięga jednak głębiej. Chodzi tutaj głównie o to co jest tak naprawdę fundamentalną podstawą wszystkiego: materia, umysł czy matematyka.
Dawkins jest materialistą, wierzący są idealistami (podstawą dla nich jest umysł). Jednak zarówno jedni jak i drudzy są w opozycji wobec mnie bo dla mnie tą podstawową rzeczą jest matematyka i logika.
Na filmie Smartgasma jest to lepiej wyjaśnione i mimo, że ten film nie jest relatywnie o tym czy Bóg istnieje czy nie to sięga o całą filozoficzną naturę tego sporu ua-cam.com/video/iUKNmVFJ9es/v-deo.html
Z trochę innej beczki, ale "Antychryst" Fryderyka Nietzschego to najlepsza krytyka chrześcijaństwa jaka powstała. Wynurzenia antyteistów takich jak Dawkins, wobec tej pracy, są zwyczajnie infantylne. Ten cały "naukowy sceptycyzm", bezmyślny "racjonalizm" kąsa ona również jadem szerszego myślenia o rzeczy.
Zgadza się. Tam jest całkowicie ta szczytowa patologia, dekadencja obnażona i zrównana z ziemią. Zmierzch bożyszcz do tego i Genealogia moralności.
Wiara w Boga jest ślepa, głupia i zła!
Główną rzeczą którą wyniosłem z tego materiału to odpowiedź na pytanie w komentarzu pod poprzednim filmem. Interesuje się trochę filozofią, wiarą i tym co jest między a nigdy nie spotkałem się z taką perspektywą (lub wcześniej tego nie zrozumiałem).
Jeśli chodzi o hipotezę Boga
Myślę że zasadniejszym jest badanie jaki jest ten Bóg
Odłóżmy na bok absolut
Popatrzmy co mamy przed sobą
A mamy Jezusa, Allaha itd.
Załóżmy nawet że jest jakiś absolut, natomiast ważniejsze dla nas ludzi jest to jaki on jest, jaką ma historie, czy umarł na krzyżu?
Twierdzenie że ktoś może umrzeć na krzyżu i wrócić do życia jest już konkretnym postulatem również naukowym
Który niezbyt ma się jak obronić
Poza stwierdzeniem że był to jednorazowy cud
Kawałek po kawałku ogołocamy Boga i zostajemy z jakimś mętnym obrazem czegoś co podtrzymuje wszechświat i jest to Bóg który szczerze mówiąc nikogo nie obchodzi
Obchodzi nas czy je naszym ojcem czy nas kocha i co nam da po śmierci, jaką historie nam przedstawia, która daje nam sens
Bez wątpienia religie nadają sens życiu wielu ludziom i to potężny dla osób mocno wierzących
Jednak są to historie
Do których doczepia się wszech -Boga
Zamiast tłumaczyć Wszech-Boga tymi historiami
Ten filmik to wodospad Rozumu i Godności Człowieka 😃
1:40 strasznie upraszczasz... Dawkins owszem, nie może się nadziwić że ktoś bezkrytycznie wierzy w dogmaty religijne ale chodzi tu o dorosłe i wykształcone osoby a nie o każdego człowieka w ogóle.
Panie Szymonie dręczy mnie to pytanie od dawna i może Pan ma jakieś przemyślenia. Jak może funkcjonować "niebo", życie po śmierci z Bogiem, raj.. wytłumaczył Pan jakoś (można by dyskutować na ten temat , no ale jakoś) pytanie widza z poprzedniego odcinka. Jak w takim razie można sobie wyobrazić "niebo"? Co z wolną wolą? Czy zło mogłoby w nim istnieć, a jeśli nie to co to oznacza? Da się stworzyć miejsce bez cierpienia i zła z nami, takimi jacy jesteśmy wewnątrz tego świata? Bardzo to spłycam ale po co te "eliminacje" i miliardy ofiar wcześniej? Zapytam najprościej jak umiem: dlaczego Bóg który jest miłością od razu nie stworzył "nieba"?
Wypowiem się jako ateista, acz nie antyteista. Sama w sobie wiara nie jest zła gdyż są pewne zjawiska które są niemożliwe do wyjaśnienia naukowo (przynajmniej na dzień dzisiejszy). Nawet więc najbardziej zatwardziały antyteista będzie w coś wierzył. Nawet jeżeli to nie będą trwałe dogmaty to dalej będzie jakaś wiara w coś. Ja mimo tego że sam się nazywam ateistą, też wierzę w coś (nie będę mówił w co gdyż nie uważam aby sens był wdawać się w dyskusje na temat wyższości jednej wiary nad drugą, czy obrony czegoś co według kogoś innego nie ma sensu). Chodzi mi po prostu o to że książka "bóg urojony" wbrew temu co uważają zarówno jej zwolennicy jak i przeciwnicy nie jest promocją ateizmu, a antyteizmu. Różnica zaś między ateizmem a antyteizmem jest mniej więcej taka jak różnica między patriotyzmem, a nacjonalizmem, lub między nacjonalizmem, a faszyzmem.
Dlaczego więc uważam się za ateistę, a nie agnostyka? Ponieważ tym co mnie odrzuciło od katolicyzmu nie jest wiara, a instytucyjność tej struktury. To że zadając trudne pytania, zamiast otrzymać odpowiedź lub informacje zwrotną "nie wiem", "nie wiem, ale się dowiem i ci odpowiem" albo "nie wiem, ale znam kogoś kto może na to pytanie znać odpowiedź, zapytaj go". Otrzymywałem teksty w stylu "to nie jest pytanie na które sens jest odpowiadać", "nie będziesz gówniarzu psuł mi katechezy głupimi pytaniami" czy "nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz". Po latach spotkałem ludzi którzy przedstawili mi sensowne odpowiedzi (w mojej opinii) na moje pytania ale to było już za późno gdyż tym co najbardziej wpłyneło na moje odcięcie się od religii wszelakiej to dwulicowość księży. I nie, nie chodzi mi tu o inby które nakręcali (poniekąd słusznie) Sekielscy. Chodzi mi tu o mówienie do dzieci o odkładaniu pieniędzy do puszek i oddawaniu ich na kościół, czy moralizowaniu na temat skromności i pomocy potrzebującym, podczas gdy stary gruby dziad w sutannie już nawet nie z dwoma, a trzema podbródkami wysyła swojego szafarza z tacą po kościele zabierając od nie dojadających babć ofiarę np. na zakup nowego sztandaru czy legendarny "remont dachu i rynien", albo na montaż ogrzewania w kościele. Sam ten człowiek zaś nie daje od siebie nic. Mówi o życiu w skromności jeżdżąc najbardziej luksusowym samochodem w parafii i mając za szofera sołtysa który ma mu jeszcze przygotować u siebie obiad wedle odpowiednich wytycznych by "nie musiał chodzić po kolędzie o pustym żołądku". Pomijam życie w celibacie z gosposią i dwójką dzieci które zostały zrobione już po odebraniu święceń. I tak jest w każdej religii ponieważ każda religia jest tworzona w sposób hierarchiczny, przez ludzi. A tam gdzie jest hierarchia i ludzie,tam pojawia się korupcja i elityzm. Nie ważne czy to Katolicyzm, prawosławie, islam, judaizm czy wogóle jakieś religie politeistyczne. Dlatego gdyby ktoś mi udowodnił dokładnie tak jak w piśmie świętym jest mówione istnieje niebo, piekło i czyściec, a Maryja dokonała wniebowstąpienia to bym w to uwierzył, jednak nie przystąpiłbym do ruchu religijnego który kazalby mi składać "dobrowolne" ofiary finansowe czy wyspowiadać się przed obcym facetem który potem na plebanii baraszkuje z gosposią, rozbija się swoim Maybachem czy święci karabiny bo mu sam pan Bóg rzekną z nieba że za ojczyznę bić się trzeba.
Czyli podsumowując: stwierdziłeś, że wszyscy księża są źli i to jest dowód na to, że Bóg nie istnieje. Niesamowite jest to, jak ktoś potrafi napisać, że nie jest antyteistą, a z jego komentarza wynika, jaką złość ma na Kościół, duchownych i ogólnie religię. Powiem ci jedno: ateizm też doprowadził do ogromu zła. Komunizmu, marksizmu, nazizmu i nihilizmu nie wymyślili ludzie wierzący.
@LingwistycznyPunktWidzenia nie, nie stwierdziłem że Bóg nie istnieje. Nie stwierdziłem że wszyscy księża są źli. Mam złość na duchownych i kościół, to jest prawda, ale nie mam złości na religię. Skoro zaś ty mi powiedziałeś jedno, to ja ci powiem drugie. Kościół też doprowadził do ogromu zła. Pańszczyzny, krucjat, świętej inkwizycji, kolonizacji Ameryk i Afryki nie wymyślili ateiści.
Po prostu chcę ci pokazać że zwłaszcza ostatnia część twojego komentarza nie ma sensu. Zarówno pośród ludzi wierzących jak i ateistów byli ludzie szlachetni, jak i męty których nazywanie ludźmi jest obrazą dla gatunku homo sapiens.
@@Szymon-l1g8u Gdyby nie krucjaty, to teraz waliłbyś czółkiem o posadzkę w meczecie. Muzułmanie zajęli w średniowieczu większość Hiszpanii, prawie podbili Europę do czego na szczęście nie doszło dzięki rozgromieniu ich w bitwie pod Poitiers i gdyby Bizancjum, które jako pierwsi zaatakowali (nie mówiąc już o tym, że zabraniali chrześcijanom pielgrzymek do miejsc świętych), nie zwróciło się o pomoc do Rzymu, to zajęliby nasz kontynent i wprowadzili wszędzie islam. Tak więc krucjaty to nie był atak chrześcijan chcących szerzyć wiarę na niewinnych muzułmanów. Tak samo mylisz się w kwestii Inkwizycji-owszem, skazali jakąś część ludzi na śmierć, ale niestety zapominasz, że sądy świeckie mają na koncie jeszcze więcej morderstw i że one również paliły na stosie. Dodatkowo Inkwizycja pozwalała się bronić oskarżonym i to ona tak naprawdę zapoczątkowała proces obrony, który jest obecny w dzisiejszym sądownictwie, sądy świeckie w tamtych czasach czegoś takiego nie znały. Warto wspomnieć jeszcze o tym, jak bardzo zawyżana jest liczba ofiar Inkwizycji (zgadniesz przez kogo?) i że była ona instytucją istniejącą przede wszystkim w krajach protestanckich. W Polsce i w krajach, gdzie dominowało prawosławie, palenie na stosie przez Kościół było rzadkością, w krajach prawosławnych nawet chyba nie istniała ta instytucja. Podsumowując powtarzasz ateistyczną propagandę i masz braki w wiedzy historycznej. Co jeszcze powiesz? Może kolejny ateistyczny mit, że Kościół walczył z Galileuszem, bo uważał, że Ziemia stoi w miejscu? Dalej nie będę z tobą dyskutował, bo sam sobie zaprzeczasz w swoich komentarzach debilu (nie wszyscy księża są źli ale i tak mam na nich złość itd.).
@@LingwistycznyPunktWidzenia *Gdyby nie krucjaty, to teraz waliłbyś czółkiem o posadzkę w meczecie*
Bez różnicy. Meczet, kościół, synagoga - to takie same szambo.
To nadal miejsca służące do rozsiewania kłamstw, manipulacji, indoktrynacji.
12:55...Czyli Bóg jest fotonem? Albo czymś podobnym do fotonu? Przynajmniej w kontekście istnienia w czasie🤔
Nie jest fotonem, ale przydatna uwaga. Nawet w świecie materialnym istnieją obiekty, z punktu widzenia których cała historia wszechświata zachodzi równocześnie w zerowym czasie. To tak dla tych co twierdzą, że to jest niemożliwe i nie do wyobrażenia.
@0Foxtrot nie do wyobrażenia na pewno. Ale, jeśli ufać mądrym fizycznym głowom, niemożliwe nie
@@kr-vm1bt Cudnie !!! Nie wiem czy jesteś ateistą, ale przynajmniej jak widzę możliwości by Bóg egzystował poza czasem tak od razu nie odrzucasz.
Mam pytanie odnośnie wolnej woli. Wiemy że chrześcijaństwo jednoznacznie mówi iż ową posiadamy. Czy w momencie kiedy Bóg widzi nas w przyszłości to nie oznacza to że nie mamy jednak tego dowolnego wyboru? Oczywiście można mówić że On przecież nie ingeruje w żaden sposób itd. Ale w momencie kiedy gdzieś, gdziekolwiek nawet u Boga widnieje obraz mnie za 10 sekund, to czy nie oznacza to że nie mamy tak naprawdę wolnej woli?
Bóg jest przyczyną istnienia wszystkiego. Zna wszystko, zanim cokolwiek się wydarzy. W Bogu nie ma przyszłości. Bóg wie wszystko nie w następstwie czasu, ale w wiecznym teraz-wszystko jednocześnie. Bóg nie jest bezpośrednią przyczyną naszego postępowania, podobnie jak nasza świadomość tego, że siadamy właśnie na krześle, nie jest przyczyną, dla której na nim siadamy, ani nie przeszkodzi nam wstać z krzesła, jeśli tego nie chcemy. Jesteśmy wolni i dlatego możemy działać wbrew Jego woli. Jeśli lekarz wie, że zdrowie nam wróci dzięki operacji, Ale my się jej nie poddajemy i chorujemy, nie powinniśmy mieć pretensji do lekarza. Wolna wola albo współdziała z predestynacją, albo się przeciwko niej buntuje, na pewno jej nie ,,przezwycięża". Ponieważ w Bogu nie ma przyszłości, wszechwiedza Boga nie oznacza, że Bóg wszystko z góry powoduje. Możemy świetnie rozumieć jak działa giełda, i na tej podstawie przepowiedzieć, że za trzy miesiące ceny którychs akcji wzrosną o 50%. Po trzech miesiącach ceny akcji rzeczywiście wzrosły. Czy spowodowalismy ten wzrost, czy raczej wiedzieliśmy o nim z góry? Bóg dał każdemu z nas zdolność działania, ale dał nam też swobodę korzystania z tej zdolności. Dlaczego więc winimy Boga, kiedy czynimy zły użytek z Jego darów? On naszej wolności nie zniszczy. Piekło jest wiekuistą gwarancją tego, że możemy się swobodnie buntować lub, że swobodnie możemy zrobić z siebie durniów. Jeśli ktoś zapyta ,,Skoro Bóg wiedział, że zgubię własną duszę to po co mnie stworzył?". Należy odpowiedzieć Bóg Cię nie stworzył jako zgubionej duszy. Sam siebie takim stworzyłeś. Bóg kołacze do drzwi, nigdy ich nie wywaza. Klamka jest po naszej stronie a nie po Jego stronie.
Dobrze myślisz, koncepcja wolnej woli jest nie do pogodzenia z koncepcją Boga wszechwiedzącego, obojętnie ile fikołków logicznych przeczytasz w odpowiedziach.
@@blazej799 Ale to nie są żadne fikołki logiczne. Jak chcesz zrozumieć Wszechmogący Absolut? To tak jak byś próbował wytłumaczyć na logikę dlaczego nie dzielimy przez zero, wszyscy wiedzą że się nie da, ale dlaczego? I czy zero jako nic w ogóle istnieje? Schodzisz tutaj na kwestię filozoficzną w której nikt nie ma 100% racji bo dyskutujecie o absurdzie ale takim który działa, pomimo swojej absurdalności.
Najsłynniejszy paradoks, czy Bóg mógł by stworzyć taki kamień którego by nie podniósł? Tak ponieważ jest wszechmogący. Czy był by w stanie go podnieść? Tak, ponieważ jest wszechmogący.
To że widnieje nie znaczy, że jego został ukształtowany przez jego wiedzę.
@@marcin7054 to są fikołki logiczne, najpierw przyjmujesz za pewnik absurdalne założenie (istnienie bytu wszechmogacego), a potem dziwisz się że wychodzą paradoksy. Tu sprawa jest prosta, albo przyszłość jest w pełni zdeterminowana i Bóg ją zna, albo człowiek ma wolną wolę. I to, że tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić, to nie jest żaden paradoks, tylko bardzo mocny argument przeciwko chrześcijańskiej koncepcji która próbuje je połączyć.
Powiedzmy, że tezy chrześcijańskie udało się udowodnić, ale czy dlatego że wiem że dani celebryci istnieją to na automacie sprawia że dołączam do ich fanklubów? Wiedzieć i wierzyć że coś/ktoś istnieje a aktywnie się zaangażować w społeczność zbudowaną w oparciu ten byt to dla mnie nie to samo.
Działa to też w drugą stronę - mogę mieć głębokie przekonanie że centralny byt wokół którego zbudowała się pewna społeczność jest wytworem ludzkiej wyobraźni i do tej społeczności chcieć należeć, bo pasują mi zasady tej społeczności, atmosfera, podejście.
W przypadku chrześcijaństwa pojawia się też wyzwanie odnośnie wyboru definicji, bo spotkałam się już z takimi które mimo że uznaję Boga biblijnego za byt kulturowy wartości które uważam za nadrzędne sprawiają że magicznie mimo wszystko jestem chrześcijanką i takie które skutecznie z grona chrześcijan eliminują osoby które się za chrześcijan uważają.
Gdyby mi ktoś zadał pytanie o to czy gdyby wszelkie tezy chrześcijańskie okazały się prawdziwe to czy zostałabym chrześcijanką poprosiłabym o doprecyzowanie o jakie konkretnie tezy chodzi , bo nie są identyczne u każdej grupy chrześcijańskiej oraz z czym zdaniem pytającego wiąże się bycie chrześcijaninem i znów czy chodzi o konkretne wyznanie a jeśli nie to czy i jeśli tak to na jakiej podstawie miałabym je wybrać.
Zaakceptowanie owych hipotetycznych dowodów potwierdzających tezy chrześcijańskie dopiero zaczyna serię wyzwań a nie kończy sprawę.
32:29 czy nie oznacza to w takim razie, że Bóg jest ograniczony przez skutki swoich działań? czy teza, że jeżeli Bóg stworzyłby świat logicznie niesprzeczny to MUSI się w nim znaleźć zło oznacza, że wśród skutków stworzenia logicznie niesprzecznego świata musi się znaleźć zło niezależnie od woli Boga? czy Bóg podejmując działanie stworzenia świata bez zła nie może wpłynąć jednocześnie na skutek swoich działań, tak aby ten świat był logicznie niesprzeczny ?
Według chrześcijaństwa zło jest wynikiem grzechu, grzech to nadużycie, złe użycie wolnej woli, jeśli Bóg chciał by ludzie mieli wolną wolę, musiał się liczyć, albo raczej wiedział że człowiek może jej źle użyć, ale skoro ją dał człowiekowi niejako sam siebie ograniczył, bo gdyby, przymusił człowieka do dobrego to nie byłoby już wolności, sumując, tak Bóg ograniczył samego siebie w pewnym sensie
@@fancycrusader26 A w postulowanym raju/niebie będzie zło/grzech? a wolna wola? Skoro jedno jest nierozerwalnie związane z drugim to albo w owym raju nie będzie grzechu albo wolnej woli w takim razie. też mi raj. A jeśliby "jakoś" dało się jakoś magicznie przezwycięzyć tę sprzeczność to po co cała ta zabawa w grzech i śmiertelność i jak się ma do "doskonałej" miłości o dobra owego boga? Z której strony na to nie spojrzeć to nie ma sensu i nie "trzyma się kupy". Raj niewolników albo jednak nie-raj wolnych ludzi. To tylko jedna z wielu sprzeczności chrześcijaństwa a ich suma wskazuje bardzo mocno, ze ono samo to niespójny, nielogiczny, wewnętrznie sprzeczny będący ludzkim wytworem system wierzeń.
@@PanTadeusz-e1iChyba trochę źle interpretujesz raj. Grzech jest właściwie brakiem Boga, sprzeciwem wobec Niego. Więc w raju są ci, którzy mimo wszystko zdecydowali się być z Bogiem, który jest dobrem. To nie jest raj niewolników a tych, którzy wybrali. Śmiertelność jest po to by dać ludziom ten wybór czy chcą być z Bogiem czy nie.
@@olafmikoaj3121 Będąc podległym szkolnej religijnej indoktrynacji zwanej katechezą tę "interpretację" oddalenia tez poznałem ale odwoływałem się do "starszej" funkcjonującej bardziej "potocznie" obecnie ale którą propagowano dawniej. To jest zresztą kolejny problem z religiami: że wymagają jakichś "interpretacji" często sprzecznych i formułowanych w oparciu o jakieś założenia, wyrwane ze świętych pism często źle przetłumaczone słowa itp. Może 2 papieży później i 3 sobory później będzie kolejna "interpretacja" nieba do której będzie się można jakoś odnieść. Tak jakby wszechwiedząca istota która rzekomo natchnęła jakieś święta pisma, zamiast w kółko nudnych opowieści o wyrzynaniu się, wędrowaniu, wymienianiu nazw jakichś rodów itp. nie mogła natchnąć na chociaż kilka w miarę spójnych nie wymagających aż tak naciąganych interpretacji sformułowań "doktryny"
@PanTadeusz-e1i Ale dlaczego by miała. Przecież to ludzie wierzący interpretują słowa zawarte w Piśmie Świętym. Chciałbyś konkretnej odpowiedzi na pytanie zadane 2000 lat później , zamiast takich zadawanych w trakcie tworzenia? I nie rozumiem twojego problemu do treści historycznych zawartych w Biblii. Zapominasz chyba że jest ona dla ludzi. Te "nudne opowieści" stanowią integralną część, która złożyć przede wszystkim łatwiejszemu zrozumieniu. Czyli masz problem do tego że nie wszyscy są zgodni do tego co dokładnie autor miał na myśli?
Co do ostatniego argumentu - czy to znaczy, że niemożliwe jest życie bez bólu i bez wolnej woli ale szczęśliwe? Jeśli tak, to którego z tych trzech będzie brakowało w niebie?
Pozdrawiam, świetny film. Oby takich więcej :)
Teizmu ani deizmu się nie da sfalsyfikować, ale jesli psotuluje się działanie Bogga w świecie to moze być to przedmiot analizy naukowej vide - eksperymenty modlitewne i im pokrewne. Wiec gratuluję obrony deizmu, ale niestety chrześcijaństwo ma trochę wiecej elementów niż Bóg-absolut ;)
Działania Boga w świecie też nie da się sfalsyfikosać, ponieważ jego działanie odbywa się na zasadach, których nie jesteśmy w stanie zbadać
@kacperwilk8806 Nie badamy zasad, badamy efekt, więc predzej można stawiać tezę, że nie da się potwierdzić działania Bożego, ale wykluczyć już jak najbardziej tak. Eksperymentów może być mnóstwo, od tych weryfikujacych modlitwy (Bog oczywiscie nie musi uzdrawiać wszystkich modlących się o to, wystarczy wiecej niż bład statystyczny, np. w grupie placebo ozdrowiało spontanicznie jeden procent, w grupie modlącej się dwa) po takie skupiające się na statystycznych zmiennych wśród wyznawców np. katolicyzmu (na podstawie biblijnych cytatów Jezusa na temat koscioła przyporządkowujemy konkretne cechy które powinny wystepowac wsrod jego wyznawców statystycznie częsciej i sprawdzamy czy tak jest - jeśli nie jest to argument przeciwko katolicyzmowi jako kosciołowi zapowiadanemu przez Jezusa tzn. albo Jezus nie mówił prawdy albo nie mówił o KK). Jeśli tutaj ktoś by chciał podać argument, że nie każdy katolik tak naprawdę jest nasladowcą Jezusa to to tylko pogarsza sprawę, bo nie ma kościoła "Tylko tych prawdziwych katolików", więc argument, że Bóg objawia sie tylko w życiu jakiejś wybranej garstki wsrod katolików jest ostatecznie argumentem przeciwko kościołowi, bo nie to zapowiadał Jezus.
Moja ulubiona seria
Boże jak ja kocham ten kanał
31:30 przypominam tylko, że w życiu Jezusa ból i cierpienie z jakiegoś powodu odgrywało bardzo ważną role wiec przynajmniej dla chrześcijańskiego Boga to cierpienie jest istotną częścią drogi do zbawienia
Czyli trzeba wywoływać więcej cierpienia zeby ludziom ułatwić zbawienie XD Choroszcz religijna w natarciu XD
@ThePawcios a czymże jest dobro jesli nie można wybrać zła? Czym jest zbawienie jeśli nie istniałoby cierpienie?
@FAniesamowity Tak powinni mówić nauczyciele mordując jedno dziecko w klasie żeby reszta sie dowiedziala co to dobro. Bzdury piszesz :P
Nie jest zła, wniosła dużo dobrego przez te wieki. Szanuje wartości moralne które ona ze sobą niesie, ale ciężko w dobie wczesnego cyberpunku wierzyć na serio w duchy
Jeżeli postawić na szali ile przyniosła zła a ile dobra to nie był bym taki pewny tego stwierdzenia...
XD
@@kxkxkx6377 Widzę kolejnego wierzącego w duchy...
Proponuję przejrzeć historię kościoła i wydarzeń za czasów gdy ów wiara miała miejsce, czyli przełom ok 2000lat jeśli chodzi o"nasze bóstwo w chmurach".
@@jackblock7451 no i po przejrzeniu tej historii co się zmieni?
Szymonie, co do końcówki filmu, to wydaje mi się to dosyć zrozumiałe. Otóż jeśli okazuje się że faktycznie istnieje taki absolutny byt który odpowiada za absolutnie wszystko co się dzieje, to powzięcie natychmiastowej decyzji aby służyć mu w każdy możliwy sposób jest poprostu pragmatyczne, natomiast jeśli spojrzysz na to z moralnego punktu widzenia to oczywistym jest dlaczego ktoś chciałby dokonać tragicznego aktu rebelii przeciwko temuż bytowi, który to spośród nieskończonych rzeczywistości które widzi bezczasowo wybrał, by stworzyć akurat tą, z tym absurdalnym ogromem cierpienia, i z pełną wiedzą że dla większości istnień ono się dosłownie nigdy nie skończy. Wybór "czy zostać chrześcijaninem" w sytuacji w której prawdziwość chrześcijaństwa wykazano ponad wszelką wątpliwość byłby wtedy, dla człowieka który uważa że działanie Boga jest niemoralne (w sposób w jaki intuicyjnie rozumiemy moralność), wyborem pomiędzy wiecznym cierpieniem a oddaniem duszy katu miliardów. Osoba szczerze przekonana, że Bóg chrześcijański jest zły, jest zobowiązana w sumieniu by go odrzucić
Ten końcowy przykład z zegarmistrzem wydaje się być adekwatny i bardzo cwany, puki nie uświadomimy sobie, że zegarmistrz stwarzając zegarek podlega prawom mechaniki i ogólnie fizyki świata w którym się znajduje i dla tego próbując przestawić wskazówki w inny niż zgodny z mechanizmem sposób, może ten mechanizm uszkodzić. To ograniczenie nie dotyczy chrześcijańskiego Boga, który sam miał stworzyć wszelkie prawidła, ale im nie podlega ;D
To jest problem każdego porównania, jaki człowiek może zastosować.
Zawsze jest wadliwe, bo rzeczy, do których porównujemy boga, są zależne od zasad świata, które w ramach różnych Religi są stworzone przez boga.
Sam mam ten problem kiedy próbuję tłumaczyć takie rzeczy dzieciom na szkółkach niedzielnych w jednym z kościołów ewangelickich.
muszę stosować porównania, które są zrozumiałe. Nawet jeśli można się do nich przyczepić.
Przykładem jest porównywanie trójcy świętej do jajka.
To się trzyma do momentu gdy ktoś nie chce go "rozbić i zrobić jajecznicy"
ale jak inaczej to wyjaśnić?
@@piotrwalkowiak589 A po co wyjaśniać? Może jeśli porównanie do realnych sytuacji jest wadliwe, to może sama porównywana koncepcja jest po prostu wadliwa?
@@piotrwalkowiak589 "ale jak inaczej to wyjaśnić?" - i nigdy nie przyszło ci do głowy, że problemy z wyjaśnieniem wynikają z tego, że to wszystko po prostu nieprawda?
To tak jak Czajniczek Russella, też wydaje się być adekwatny i bardzo cwany, puki nie uświadomimy sobie, że w ten sposób można zaprzeczyć wszystkiemu. Jak inteligentne życie w galaktyce Andromedy... Ale jakoś nie znam fanów nauki, którzy odważyliby się to stwierdzić.
@@blazej799 Przyszło. Nie jeden raz.
Prawdziwa wiara wykuwa się nie ze ślepego posłuszeństwa, a z wątpliwości.
I w moim przypadku te zderzyły się ze Stworzeniem. Z tym co nas otacza. Zanim poszedłem na teologię ewangelicką, siedziałem sporo w biochemii. I nie ukrywam. To jest zbyt doskonałe. Każda rzecz, każda zasada idealnie się ze sobą łączy. Nawet jeśli tego nie rozumiemy w pełni.
Patrząc na to, ciężko mi sobie nie wyobrazić by nie było jakiegoś Boga stwórcy.
Chrześcijaństwo to dla mnie uzupełnia.
Nawet jeśli, niektóre kwestie typowo teologiczne uważam za przekombinowane.
Nauki Chrystusa dają siłę i poczucie wolności.
Co zawsze jest potrzebne niezależnie od epoki.
Kwestia leży w tym, by to znaleźć.
Nie jestem przekonany czy Bóg faktycznie nie mógłby stworzyć świata bez zła. Wewnętrznie sprzeczne byłoby to po pierwsze według naszej logiki - a to logika nie musi dorównywać boskiej, po drugie - w obecnych okolicznościach powiedzmy fizycznych, a te mogłyby być inne jeśli tylko On by zechciał. Wszechmoc pozwala na dosłownie wszystko, w tym na nieskończenie wiele scenariuszy których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić
Mam pytanie dotyczace wolnej woli. Wszyscy w codziennym jezyku poruszamy sie jakbysmy ją mieli. W chrzescijanstwie jednak niedwuznacznie twierdzi sie ze bog wie wszystko (samo to nie ogranicza czyjejkolwiek woli) oraz moze wszystko i jest pierwszą przyczyną. Wydaje sie to (dla mnie) wykluczac wolną wolę w chrzescijanskim swiecie. Bog nie przejal projektu "ludzkosc" po poprzedniku w polowie i musi na szybko naprawiac bledy "poprzednika". W katolickiej wersji zaplanowal i zarządzil ze 100 procentową pewnoscią wszystko co bedzie mialo miejsce. To nie jest wszechwiedzący mnich ktory wie co zamowisz w restauracji. Bog sprawil ze zarowno restauracja, skladniki jak i elektrony w twoim mózgu zadzialaja tak aby spelnily swoją mala role w wielkim spektaklu swojego planu osiagniecia najlepszego ze wszystkich mozliwych swiatow. Tutaj mam pytanie - czy ktokolwiek (czlowiek, swinia, szatan, bozony) mogą zrobic cokolwiek co nie bylo zaplanowane i spowodowane przez pierwszą przyczynę?
P.S. najlepsza i najczestsza odpowiedzia na problem zla jest obrona wolnej woli -"czy mozliwy jest calkowity zakaz robienia zla oraz wolna wola?" I ta obrona jest dobra tylko ze ja jestem nieprzekonany ze wolna wola w chrzescijanskim swiecie jest w ogóle możliwa.
To, ja może tak. Racja tylko zauważ, że według twojej definicji taki bóg musiałby być podporządkowany wobec upływu czasu, a nawet jeśli to dla nas ludzi czas jest definicją względną która na każdego działa inaczej. Ot co taki kot Schrodingera.
Panie Szymonie, prosze o wypowiedź w temacie teorii Anacyklozy. Myślę, że to ważny temat w obecnych czasach (nawet doszedłem do wniosku, że ta teoria mogłaby tłumaczyć paradoks fermiego ;)
Dla mnie niepojęte ile ateiści tracą czasu i energii aby zbierać kolejne argumenty, że Boga nie ma. Po co? Jak nie ma to nie ma, to po co się zajmować tym czego nie ma?
Bo wierzący zmuszają ateistów do życia zgodnie z nakazami nieistniejącego boga
@
To już poleciałeś. Nie zabijaj, nie kradnij to są zachowania pożądane w każdym społeczeństwie cywilizowanym.
@@danuta8198 ale zmuszanie kobiet do rodzenia śmiertelnie chorych dzieci które umrą w cierpieniu chwilę po urodzeniu już jest domeną społeczeństw religijnych.
@@pijanypoeta6505 Domeną ateistów jest natomiast obrażanie ludzi, z którymi się nie zgadzają. Ateizm to patologia jakich mało.
@@pijanypoeta6505
Bo cywilizowane społeczeństwo bezbronnych i kalekich nie zabija.
Przypomnij sobie kto zabijał chorych umysłowo i kaleki, by stworzyć społeczeństwo idealnie rasowe.
Dowkins nie rozumie co mówią adwersaże bo nie chce. Dla niego ateizm jest jego wiarą . Niestety ateizm to jest uporczywa wiara w NIC.
O istnieniu lub nieistnieniu Boga padło już wiele komentarzy, a ja chciałbym podać przykłady trzech koncepcji z religii monoteistycznych, które są moim zdaniem niekompatybilne z nami - ludzkością.
Po pierwsze, religie abrahamowe zakładają istnienie duszy. Jednak w miarę postępów w badaniu ludzkiego mózgu pozostaje coraz mniej miejsca na ową duszę i to, za co miałaby ona odpowiadać. Wszelkie emocje, wspomnienia, nasze myśli, wszystko to, co nazywamy ludzkim umysłem powstaje właśnie w mózgu, to procesy biochemiczne, impulsy elektryczne przeskakujące z neuronu na neuron. Krótko mówiąc, koncept duszy nie jest nam już potrzebny do wyjaśnienia działania ludzkiego umysłu. Czym wiec miałaby ona być?
Po drugie, wolna wola. Zgodnie z Biblią Bóg obdarzył nią człowieka jako jedyną istotę na Ziemi. Ale czy wolna wola to nie mit? Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo instynkty, hormony i podświadomość kierują naszym życiem i naszymi decyzjami. Myśli pojawiają się w naszych umysłach samoczynnie, a nasze reakcje na różne wydarzenia czy sytuacje są automatyczne. I muszą takie być, bo np. w sytuacjach zagrożenia nie ma czasu na myślenie. Ale nawet, kiedy na pozór autonomicznie podejmujemy jakąś decyzję, okazuje się, że została już ona podjęta, zanim ją sobie uświadomiliśmy. Zostało to już udowodnione eksperymentalnie, np: "W 1985 Benjamin Libet opublikował wyniki doświadczenia, w którym pokazał, że u badanych przez niego osób spontaniczny ruch palcem jest poprzedzany narastającą przez 550 ms aktywnością kory przedruchowej, ale świadomość woli wykonania tego ruchu następuje dopiero na ok 200 ms przed ruchem."
Po trzecie, zbawienie/Raj/wieczne życie. Biblia nie jest zbyt wylewna pod względem szczegółów na ten temat, ale znamy ogólne wyobrażenie: wieczne szczęście, brak cierpienia, itd. Ale to jest kompletnie sprzeczne z ludzką psychiką. Wieczne życie w szczęściu brzmi nieźle na papierze, ale w rzeczywistości nikt by go nie chciał. Dlaczego? Bo to byłoby nudne. Niewyobrażalnie wręcz nudne. A umysł ludzki nie znosi nudy, co potwierdza nasza kultura. Wszyscy znamy frazę "I żyli długo i szczęśliwie". Kończy się nią wiele baśni. Ale żadna z nich nie mówi "I żyli wiecznie i szczęśliwie". Czy jakakolwiek książka/film/gra komputerowa, której bohaterowie żyją bez żadnych problemów, zagrożeń i wyzwań odniosła sukces? Nie. Ludzie pragną konfliktu. Ludzie pragną przeciwności, przeszkód do pokonania, skarbu do zdobycia. Bohater musi walczyć z antagonistą lub przeciwnościami losu, musi mieć cel i przeszkody na drodze do niego. A jakie cele i przeszkody mogą na nas czekać w Niebie, w obecności Boga? Nie będzie żadnego wyzwania, żadnej konkurencji, nie będziemy musieli się o nic troszczyć i w rezultacie będziemy nieszczęśliwi. Nie pamiętam w tej chwili autora i dokładnego cytatu, ale jakiś pisarz(?) celnie podsumował coś zbliżonego do Nieba, a więc utopię: "Jeśli pewnego dnia człowiek zbuduje idealną utopię to zaraz potem się nią znudzi i zacznie wszystko niszczyć, choćby po to żeby coś się działo". Być może jednak Bóg istnieje i ma swoje sposoby, by zapobiec nudzeniu się ludzkości w Niebie. Może w jego obecności będziemy w takim błogostanie, że nawet przez moment nie pomyślimy o nudzie. Ale czy to nie przypomina odurzenia narkotykowego? Odcięcia się od rzeczywistości i oddania resztek tej tak zwanej wolnej woli?
Dokładnie w punkt.
1) Ludzie wierzący mylą duszę z świadomością. Jest to zwykła reakcja obrona na instynktowny strach przed śmiercią w stylu "twoje ciało kiedyś umrze, ale ty będziesz trwał wiecznie".
2) Wolna wola to zwykłe złudzenie wywołane tym, że nie jesteśmy w stanie w 100% przewidzieć co zrobimy, co wybierzemy, co się stanie w przyszłości. Jednak gdy spojrzysz na przeszłość, to zobaczysz, że wszystkie "wybory" których dokonałeś był nieuniknione i zdeterminowane przez ciąg przyczynowo-skutkowy.
3) To jest zwykła obietnica w stylu bądź posłuszny, a czeka cię nagroda... trochę tak jak scammerzy którzy obiecuję ci gruszki na wierzbie jeśli kupisz ich program do samorozwoju. Skoro raj/życie wieczne jest faktem, czemu nie zostało to potwierdzone? Czemu bóg robi z tego tajemnicę? Czemu "dobry bóg" który może dać nam życie wieczne w szczęściu pozwala na tyle bezsensownego cierpienia tu i teraz na Ziemi. Nigdy nie miało to dla mnie sensu.
Widzę, że czytuje Pan komentarze, i nie boi się trudnych kwestii! Szanuję.
Co się tyczy istnienia bądź nieistnienia Boga, znamienne jest, że obie strony dyskusji unikają zdefiniowania pojęcia. Ale przyjmijmy następującą: transcendentna względem Wszechświata przyczyna jego istnienia.
Od razu widać następujące problemy:
- Czy Wszechświat musi mieć przyczynę, i nie może istnieć sam z siebie? Zwłaszcza jeśli uznamy, że Bóg może istnieć sam z siebie.
- Czy owa przyczyna musi być pojedyncza?
Dlatego dla poprawności powyższej definicji potrzebujemy przyjęcia, że taki Byt istnieje.
Dopiero teraz - a nie na mocy definicji - możemy zająć się badaniem, czy np. owa przyczyna jest osobowa. Co to znaczy "osobowa"? Czy to jest pojęcie pierwotne, na zasadzie "koń jaki jest każdy widzi", czy wymaga dalszych badań i rozróżnień? A jeśli tak, to co jesteśmy w stanie powiedzieć o każdym z kryteriów bycia osobą w odniesieniu do Boga?
Jak widać, bardzo szybko schodzimy z obszaru dociekań naukowych na teren czystej wiary.
"Super typek"
Pytanie powinno brzmieć „Czy niewiara w Boga jest ślepa, głupia i zła?” Wtedy wystarczy krótko odpowiedzieć: „Tak”.
Świetny odcinek, Szymonie. Przypomina mi się cytat ze Stachury: "Nie ma osób niewierzących. Wierzący wierzą w swoją wiarę, a niewierzy wierzą w swoją niewiarę"...
Proponuję, aby odpowiedzi do sensownych komentarzy z poprzedniego filmu pojawiały się wcześniej. Do końca filmu mogą zostać tylko najbardziej zaangażowani widzowie.