Przepraszam, ale czuje się ponaglona do tego świadectwa, po przeczytaniu Waszych komentarzy i wysłuchaniu vloga. Ja siedziałam w domu "płakam czemu nie mam chłopaka, mam prawie 30 lat i nikt mnie nie kocha..." Odmówiłam dwie pompejanki, nowenne do św. Józefa chyba ze 100 razy... Po za tym desperacko szukałam faceta i nic, żaliłam się Bogu "dlaczego nie wysłuchujesz... " Miałam dość i pewnego pięknego dnia posłuchałam rad o. Szustaka i w głębi serca z przekonaniem powiedziałam sobie: "jesteś, piękną, młodą niezależną kobietą, masz super prace, przyjaciół i rodzinę... Dasz sobie rade, nikogo nie potrzebujesz..." Zaczęłam cieszyć się tym co mam i robić to co kocham... 😃 nie minęły dwa miesiące i znalazł się chłopak, znamy się od roku, a od pół jesteśmy razem. Nie wiem czy będziemy małżeństwem, ale poznajemy się i to jest fajne, 😀 a co Bóg da zobaczymy... I wiem jedno modlitwa o dobrego męża nie dała mi go, bo to nie są zakleńcia. I jeżeli nie modlisz się z przekonaniem, że jesteś kimś, nawet bez "tego jedynego" to nic nie da... Mam wrażenie że wiele dziewczyn podchodzi do niej "desperacko" ja też tak czasem myślałam. Ta modlitwa o chłopaka/męża, zmieniła mnie i moje myślenie o sobie i relacjach męsko-damskich. Ojcze Adamie dzięki za te wszystkie twoje gadania nt. Związków i Słowo, które głosisz, 😃 zmiękczyło moje serducho i powzwoliło się uwolnić od desperacji, a myślę że te pompejanki i inne modlitwy pozwoliły Mu (Słowu Bożemu) we mnie pracować... Bóg zapłać... 😃 P.S. godzinę myślałam czy to opublikować...a co raz kozie śmierć... Pozdrawiam 😃
Mariolusia m To, to pikuś,!! Ale najlepszy jest hit kiedy uważają, że samotni nie jedzą, nie piorą, nie gotują, nie sprzątają, nie robią zakupów, bo to SAMO SIĘ U SAMOTNYCH ROBI!! To jest przezabawne!! No i mają ooogrom czasu wolnego, bo przecież są sami. 😌
Ktoś Kto jest Sam nie jest Samotny bo na pewno ma mnóstwo przyjaciół .... zreszta u mnie Rodzina to i brat i siostra i kuzyni i ich dzieci itd.,.itd...ludzie w pracy...przyjaciele ... Jeszcze pare wiosen i będę mieć „pol wieku” 😃 Jestem sama ale nie czuje się samotna... Mieszkam jednak w wielkim mieście i niestety daleko od rodziny ...ale z Nimi mam cały czas kontakt... z przyjaciółmi także ...teraz już z różnych stron świata ... Życzę i Tobie takiego uczucia ...ze nie jest się samym!!!
Pewnie że to nie tragedia. Ja jestem sam bo poznałem siebie i uznałem że taki stan lepszy i dla mnie i dla potencjalnej partnerki. Zawsze lubiłem zgłębiać rzeczywistość, siebie, Boga. Lubiłem stać obok i patrzeć i rozumieć. Mam wrażenie że "wychodzę z tego świata" a czym bardziej tym większy we mnie spokój i lepsze widzenie rzeczy i rozumienie. Emocje nie pomagają. Nie jestem sam bo mam swoją pasję - Boga i pomyślałem kiedyś - a może On tak chce wszak do nas ani krok... Nie wiem dokąd dojdę ale czuję że ciągle idę po zmieniających się "krajobrazach" widzę i ciągle chce mi się a idę już tak 47 lat. Nie od zawsze tak idę. Kiedyś myślałem że coś muszę i próbowałem aż do depresji i prób samobójczych i wtedy zacząłem się modlić. Kilka dni "gryzłem" tynk ze ściany z szaleństwa i się modliłem dwoma słowami - Jezu ratuj. W jednej chwili się to stało jakby ktoś wielki ciężar mi z piersi zdjął o którym pojęcia nie miałem... ale kto go tam włożył? Warto pomyśleć, trzeba pomyśleć... Na szczęście Bóg zdjął to czym społeczeństwo nadmiernie obciążyło... a dalej... długo by mówić... Pozdrawiam wszystkich duchowo cierpiących, zagubionych, nieszczęśliwych..
Mona Lisa tak. Masz rację. Ja mam problem żeby uwolnić się od tych wszystkich przeszkadzajek, bodźców zewnętrznych coby lepiej słyszeć siebie, coby nie dać się zastraszyć, zmanipulować, coby nie pozwolić ludziom na uruchomienie emocji. (moich emocji z którymi się często płynie nie tam gdzie chce)) Bycie samemu to dla mnie błogosławieństwo. Kiedy miałem depresję i to uwolnienie zleciłem zamknięcie swojej działalności, wziąłem plecak i przez dwa miesiące wędrowałem po lasach starannie omijając ludzi i wiesz? Po tygodniu byłem szczęśliwy i to moje zdziwienie - jak to możliwe, co było przyczyną tego wieloletniego nieszczęścia.? Teraz już wiem. Przeczytałem parę mądrych książek i dowiedziałem się czegoś o sobie, o ludzich, o świecie. Zacząłem żyć świadomie. Żyje tak już kilkanaście lat i jest dobrze i ciągle tylko lepiej więc dobre owoce dobrej drogi. Nie wiem czy dla każdego na każdym etapie ale dla mnie dobra. Wiem też że to doświadczenie miało sens, ono mnie zmusiło do zadawania sobie ważnych pytań o sens, zbliżyło mnie też do Boga. Dziś nie boje się nawet śmierci. Nie jest mi tu źle ale to nie mój świat, nie taki jakim on dziś jest. Przyjdź królestwo Twoje jako jest w niebie... - może wtedy byłby ale nie teraz więc bez żalu... Jestem wolny od wielu lęków które korzeniem zła w moim życiu były a pewien jezuita powiedział ciekawe zdanie - jest tylko miłość albo strach i nie ma nic więcej więc jeśli wyzwalam się od strachu pozostaje mi miłość. Czy to aż tak proste?
Remek zostawiam to Bogu.Od czasu jak praktycznie wszystko pozostawiam Jemu moje troski zniknęły na miarę swojego zawierzenia. Z czym trzeba z tym się godzę ale zauważyłem że cuda się dzieją aż do zachwytu pomieszanego z przestrachem że to się dzieje, że On słucha a ja tyle głupstw do Niego wcześniej mówiłem. Teraz już się głęboko zastanawiam o co proszę tak aby wiedzieć jakie tego konsekwencje mogą być. Po takich doświadczeniach trudno dalej się bać o to co będzie. Moje drogi całe życie zawodziły więc wolę dać się prowadzić i się nie zawodzę. Jego wola niech się dzieje a ja będę się dalej uczył nie stwiać oporu który to opór najbardziej boli, unieszczęśliwia.
Remek też tak miałem. Powiem Ci jak to się u mnie zmieniło a Ty sobie spróbuj to jakoś przełożyć na siebie, swoje życie i poszukać co przeszkadza. Kiedy pierwszy raz zacząłem wędrówkę chciałem doświadczyć Boga, ale zabezpieczyłem się na wszelki wypadek. Jak wcześniej napisałem ta wędrówka mnie odmieniała ale cudów nie było takich w stylu materialnej ingerencji. Ja sobie wiele pytań zadaje o swoją wiarę i staram bez ściemy, czasem brutalnie i boleśnie odpowiedzieć. Odpowiedziałem więc sobie i mi wyszło że Mu nie zaufałem. Następnym razem poszedłem ze Śląska pod Lublin (dużo lasu :-)) bez pieniędzy. Można powiedzieć że wymusiłem na Nim i się zadziało. Wtedy pojawił się ten mój zachwyt pomieszany ze strachem. Uświadomiłem sobie że On jest realny czyli wyszło mi że ta moja wiara wcześniej była powierzchowna bo skąd ten przestrach w realnym kontakcie? Od tego czasu powtarzam to co jakiś czas aby tego doświadczyć, tego Jego działania. Z dala od ludzi najlepiej to jest dla mnie zauważalne bo jestem zależny tylko od Niego al to piękne uczucie wiedzieć że On wszędzie jest z Tobą. To zmienia życie. Te moje traumatyczne przeżycia mi w tym dopomogły (próbowałem się dwa razy zabić więc to było takie złapanie się brzytwy która brzytwą nie była.) To był początek pracy nad sobą bo z czasem coraz bardziej uświadamiałem sobie w ilu rzeczach się oszukuję, niedomagam.
Mona Lisa Mówisz o Jordanie Petersonie może? Nie, nie jestem po niczyich programach. Wiele czytam ale to raczej aby wiedzieć jak funkcjonuje człowiek, żeby wiedzieć jak ja funkcjonuję i potem to próbuje zestawić ze swoimi doświadczeniami dla potwierdzenia lub zanegowania.
Ja ostatnio zakończyłem trwający 2,5 roku związek. Pomimo, że było nam dobrze, to jednak się gnietliśmy i spotkaliśmy w złych momentach swojego życia. Wróciłem do tego, co robiłem dwa lata temu - czyli pracy nad sobą i treningów. Koniec końców mam czystą głowę, odzyskałem spokój, czuję się świetnie. Nawet niezbyt dobra pensja w pracy już mnie nie drażni. Najważniejsze to czuć się dobrze samemu ze sobą i znajdzie się drugi elektron nadający na tych samych falach.
Wiem o czym mowisz Ojcze szukalam........moje zycie bylo jakie bylo ale zawsze " czegos" KOGOS" w nim brakowlo. Od 3 lat wiem KOGO - JEZUSA. Jestem sama ale nie samotna po prostu zakochalam sie w Jezusie. Nie martwie sie juz co bedzie za rok dwa dziesiec.....Jest Moj Bog i ON wypelnia WSZYSTKO. Jestem szczesliwa bardzo szczesliwa. Teraz realizuje wszystko to co bylo poza moim zasiegiem. TAK JESUS TO MILOSC MOJEGO ZYCIA❤❤❤
O. Adamie swiete slowa bylam mezatka byłam szczesliwa jetem sama jestem szczesliwa zawsze szukalam Boga i byl ijest blisko mnie ja kocham Boga ,Bóg kocha mnie wiekszego szczescia nie trzaba 💝
To wszystko brzmi pięknie, ale rzeczywistość jest taka, że osoby samotne są w Kościele wykluczane. Nieustannie w trakcie kazań słyszę przykłady opierające sie na relacjach mąż-żona, rodzic-dziecko, a o tych, ktorzy nie są w związkach, nie mają dzieci, księża milczą. Nie ma nas w homiliach, czy my jesteśmy wiernymi drugiej kategorii, czy też ta samotność już nas tak uświęca, że o naszą wiarę nie trzeba się troszczyć?
kokoszanel Dokładnie tak, mało tego-w bezpośrednim kontakcie z proboszczem jest jeszcze sarkastyczny uśmiech nad staropanieństwem. Najczęściej gdy jest "publiczność".
W kościele większość kazań jest kierowanych do... "większości", a ta jest w związkach. Dlaczego się dziwicie, że tak jest? Swoją drogą nie słyszałem żeby kwestie małżeństw były poruszane tak często.
@@madziamd7 Albo w czasie kolędy, gdy ksiądz przychodzi do domu i przy rodzinie pyta- a gdzie narzeczony? A ja mam ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemię, rodzina niezręcznie tylko milczy.
Ludzie!! Samotność może być też w tłumie ludzi, w małżeństwie i rodzine. Brak meza/żony to nie oznacza samotności!!! Oj wy bezzenni, macie tyle możliwości wyboru bycia w tylu miejscach, bycia z ciekawymi ludźmi, uczestniczenia w fajnych wydarzeniach w swiecie....Mąż czy żona NIE JEST GWARANTEM SZCZĘŚCIA!!!!Szczęście jest w głowie i sercu niezależnie od bycia w związku.
Anka Anka Oczywiście, jednak od dzieciństwa wmawia się nam, że jesteśmy niekompletni sami, że musimy być z kimś by być szczęśliwymi ludźmi. A potem przychodzi rozczarowanie, że inna osoba nie rozwiązała naszych problemów. Szczęście jest w nas, dopiero wtedy kiedy jesteśmy szczęśliwi sami, możemy obdarować tym szczęściem i miłością innych.
Anka Anka .Święte słowa.I jeszcze często wypowiadane to durne określenie ,,druga połòwka", tak jakby człowiek był tylko połową, niekompletnym, wybrakowanym tworem.Ludzie ,nigdy nie szukajcie spełnienia w drugim człowieku, kimkolwiek on by nie był!
wow za te słowa:) jest dokładnie jak mówisz, żyjemy dla siebie, nie dla kogoś. nikt za nas tego życia nie przeżyje, może jedynie w nim uczestniczyć, umilić, czasem ułatwić, wesprzeć, ale nic poza tym...
Narzekanie, smutanie i marudzenie są naprawdę złe, zaślepiają człowieka przed szczęściem i odbierają pozytywną energię. Odkryłem to niedawno i spojrzałem zupełnie innymi oczyma na świat, samotność, czas, ludzi, na wszystko. Polecam omijać marudzenie, łapać się na tym za każdym razem i cieszyć każdą chwilą, mieć plan na siebie, szukać swojej radości albo rozwijać tę, którą już mamy ! :) Najlepszego dnia Kochani !
Genialne. Ciagle musze sie tlumaczyc ze, nie jestem nieszczesliwa bo jestem sama. Ciagle slysze "mozesz sobie jeszcze zycie ulozyc". Ludzie ja mam zycie ulozone i jestem szczesliwa bo wlasnie taka decyzje podjelam. Dokladnie tak jak mowi o Adam. Dziekuje.
Całe trzy vlogi dotyczące powołania wspaniałe... niezależnie w czym jesteśmy prawdziwa wolność tylko w Jezusie, kroczyć w światłości daje pełnie szczęścia.... tego Wszystkim życzę 😄😀
Ja jestem singlem z wyboru, wybrałam trzeci wariant i jest ok. To co mnie nieraz irytuje że ludziom się często wydaje że nie można tak być szczęsliwym, a to kompletna bzdura.
Ja długo myślałem że będę w małżeństwie..... Ale w wieku 27 lat podjąłem decyzję ( przez doświadczenia życiowe oraz przy pomocy Ojca duchowego) o wstąpieniu do Zakonu. Po 2 latach wstępnej formacji od 8 września rozpoczynam nowicjat. Proszę o modlitwę. Pozdrowionka
Michal Bin wow super 😊 Niech Bóg ma cie w opiece i pozwoli rozeznać będąc w zakonie czy będziesz chciał dalej w to brnąć ^^ Jeśli mogę spytać jaki zakon?
Witam wszystkich! Ostatnio prosiłam o modlitwę za moje zdrowie, konkretnie chorą rękę. Muszę powiedzieć, że jest trochę lepiej 😊😊 Wierzę, że to Wasza zasługa, bo wierzę, że w modlitwie siła.To pięknie, że zawsze można na Was liczyć ❤ Wciąż Bardzo proszę o modlitwę, w tej samej intencji, żeby obyło się bez operacji. Bardzo tego potrzebuję, DZIĘKUJĘ❤
Dziekuje bardzo Ojcu.Bardz mi Ojciec pomogl.Juz trzeci raz odsluchuje.Dziekuje z serca❤.Pan Bog chce naszego szczescia ,pomimo roznych przeciwnosci losu jezeli tak mozna powiedziec.Trzeba dziekowac za to co mamy i wybierac kierunek szczescia w zyciu z Bogiem Trzeba w takim zdrowym sensie pogodzic z historia swojego zycia i isc do przodu.
Ojcze, od tygodnia (od odcinka o powołaniu do życia w małżeństwie) zadawałem sobie pytanie, czy samotność z urodzenia można też wybrać, by rozdać się innym. Czekałem z niecierpliwością na dzisiejszy odcinek i teraz wiem, że subtelny głos który słyszę od paru lat to nie mój wymysł ale Duch Boży, zachęcający do uczynienia tego, co przyjmuję z ogromną radością 😁 Niech Tobie, Ojcze, Pan Błogosławi i niech Cię strzeże! Dziękuję!
Zacząłem czytać pierwszą z dwóch zakupionych książek z serii z Litzą (Wilki dwa). Jestem z pokolenia internetów, ale mam zamiar dobrnąć do końca :D Dziękuję za całą działalność i życzę powodzenia w dalszej podróży przez życie. Podpisano - niewierzący, mega szanujący zasady cywilizacji łacińskiej, katolicyzmu itd. :)
Ojcze Adamie, serdecznie Ci dziękuję za mówienie o samotności, niepomijanie tego "wariantu" i pokazywanie, że tu też możliwa jest radość :) Konferencja "Młodość mija a ja niczyja" to GIGANT. Jedna z najważniejszych, jakie w życiu słyszałem. Od kilku lat już mocno czuję, że w moim życiu nie będzie żony, że muszę żyć inaczej. Tymczasem mam poczucie (może miałem pecha do takich...), że większość kaznodziei albo pomija w ogóle temat ludzi samotnych, albo przedstawia go jako porażkę. Że liczy się albo małżeństwo, albo kapłaństwo/zakon. A jeśli nie idziesz w nic z tego, to znaczy, że gdzieś zawaliłeś, za mało się starasz, że coś źle robisz, że coś ci się ubzdurało, że jesteś gorszy... Nie umniejszając nic genialności dróg małżeństwa i życia konsekrowanego - Bogu dzięki za rodziny, kapłanów, siostry i braci zakonnych! - takie podejście strasznie boli i czuję w nim wielką niesprawiedliwość. Wspomniana wcześniej konferencja Ojca świetnie wyjaśnia, że to nie tak - i że samotnie też można żyć pięknie, kochać, radować się. Dziękuję, bo zarówno za pierwszym razem, jak ją słyszałem, jak i za każdym kolejnym, gdy powtarzam, dostaję "powera" :) I tak powoli dorastam do tego, że to nie w kobiecie jest moje szczęście, że mogę skorzystać z atutów swojego położenia dla większego dobra. Trudne to, ale myślę, że jestem coraz bliżej tego opłakania, zaakceptowania, wybrania i rozdawania siebie. I życia i kochania tak, że głowa mała :) Także Ojcze Adamie - chociaż jestem przekonany, że tego nie czytasz, ale może ktoś podobny do mnie czyta - niech Cię Pan nagrodzi za pokazywanie tej pięknej samotności :)
Bycie singlem jest naprawdę SUPER. Masz czas na wszystko i robisz to na co masz w danej chwili ochotę: modlitwę, wyjście ze znajomymi, książkę, kino i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy. 👍🏻 I łazienka jest tylko dla CIEBIE 😂
Owszem potrzebujemy ludzi i kochajmy ich wszystkich a swoją postawą wobec nich pokazujmy jaki Bóg jest dobry. I naprawdę do szczęścia nie potrzeby jest partner tylko nasza miłość do Boga i właśnie otaczających nas ludzi. 😍💐❤️😘
Chciałoby się wydrzeć wniebogłosy: "Ale to okrutnie boli!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!" Bo tak jest. Mówisz, Ojcze, żeby się na tym nie zatrzymywać, ale to wraca jak bumerang i co jakiś czas tak przyłoży "w tył głowy", w serce i duszę, i nie tylko, że... Ale dzięki za te słowa, Ojcze.
O.Adamie to wszystko prawda, mam 45 lat i przez 18 tkwiłam w swojej samotnosci i żalu od dwoch lat jest inaczej, jest jeden warunek moje serce a później tok myślenia zmieniła łaska Jezusa, jego dotkniecie, bez tej odczuwalnej miłości człowiek sam pogrąża się w swojej samotności i sam z tego marazmu nie wyjdzie, u mnie bylo trochę tak ze mój partner byl moim przyjacielem poniekąd bożkiem bez którego wszystko bylo do kitu, do momentu dotknięcia przez Jezusa, bo ta miłość zastępuje wszystkie inne miłości, oczywiscie mialam to szczęście ze spotkalam aniołów po drodze którzy zaprowadzili mnie na Odnowę i tam moglam otworzyć się, resztę zrobił Jezus, Chwala Jemu.
A odnośnie samotności. To jestem typem rozdawacza. Widzę to po swoim życiu wprawdzie czasem zazdrość wejdzie i będzie tak, że będę zazdrościł memu bratu bądź siostrze, i będę się przez to porównywał. Jednakże Jezus przychodzi i jestem jaki jestem :), za tą świadomość dziękuję Ci o. Adamie :)
Tak , przyjąć taki stan w jakim się jest obecnie i żyć , można być szczęśliwym w każdym stanie . W byciu samemu też , jak to O.Szustak mówi , rozwijać się , iść do przodu , żyć dla innych , Realizować pragnienia jakie Bóg wkłada w serce . Tak Panie prowadź mnie
Dzięki Ojcze za słowo. Liczyłam, że kiedyś będzie na Vlogu ten temat, choć dla mnie jest on trudny. Może dlatego, że moja sytuacja życiowa jest skomplikowana. Byłam kilka lat w Zgromadzeniu. Okazało się, że mam przewlekłą chorobę, którą da się jednak leczyć i z nią normalnie żyć. Mimo to dyskwalifikowało mnie to do życia zakonnego, tak zdecydowały władze zakonne. Wiem i mam przekonanie, że moim powołaniem jest stan duchowny ale z niezrozumiałych dla mnie powodów nie mogę go realizować. Dlatego wybieram życie z Bogiem i dla Boga w życiu tzw.świeckim. Nie wiem jeszcze w jakiej konkretnie formie ale ufam, że czas pokaże. Jestem w trakcie rozeznawania, stawiam pytania i szukam odpowiedzi dlatego proszę o modlitwę!
Prawdopodobnie doświadczyłem trzeciej drogi ale przez jakiś czas, choć na krótko. Jest to taki stan wewnętrzny w którym Bóg wypełnia sobą całe twoje wnętrze. Zrywa wszystkie przywiązania z tego świata. Nie odczuwasz samotności, bólu i przykrości z powodu, że jesteś sam. Możesz widzieć ludzi którzy się przytulają, biorą ślub, jadą gdzieś razem i nic cię nie wytrąci z twojego wspaniałego stanu. Towarzyszy ci szczęście z relacji z Bogiem. Ba, nawet jesteś mu za to bardzo wdzięczny. Wewnętrznie to jest to samo uczucie wspaniałej miłości i kochania kogoś, tylko nie ma w tym fizycznego człowieka. Jesteś po prostu wolny od przywiązania do drugiej połówki. Kiedy kolega zapytał mnie - a co z żoną? Odpowiedziałem (ku swojemu późniejszemu zaskoczeniu nawet) w zasadzie to jej nie potrzebuję (bo faktycznie nie chcesz wtedy zmian tego stanu). I zdziwiła go ta odpowiedź. Nie ma wewnętrznej presji, nie ma ciśnienia na relację. Nie jesteś więc zależny do wad i ułomności drugiego człowieka. To jest pewien rodzaj sytości uczuciowej. Jeśli jacyś ludzie będą to mieli w sposób ciągły (jako powołanie czyli to mega wielkie wewnętrzne pragnienie) nie martwcie się o nich. Nie są nieszczęśliwi. Nie mówcie, że to droga do bani bo tak nie jest. To jest tak jakbyście mieli pudełko kredek, gdzie wszystkie kolory znacie. I nagle ktoś pokazuje Wam inne kredki (trzecią drogę) o kolorach których nigdy nie widzieliście, a nimi też można rysować rzeczywistość. Po prostu rysowany obrazek wygląda inaczej. Inaczej patrzy się też na otaczający świat. To jest chyba stan z Nieba gdzie „nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić” a mimo to nikt nie będzie nieszczęśliwy bo Niebo to przecież szczęście. Oferta na ziemi trudno dostępna, limitowana :P To nie jest samotność. Samotność boli, przypomina o sobie, a tam człowiekowi jest dobrze.
Mój mąż nie żyje, nie wybrałam więc samotności, ani nie łapię się w żadną szufladkę, w tę ostatnią też nie. Czuję powołanie do małżeństwa, ale w wieku 50 lat mało jest wolnych facetów. Rozwodnicy z powodu mojej absolutnie cudowniej relacji z Bogiem, też wypadają z gry. Na szczęście jestem na tyle radosnym człowiekiem, że nie siedzę w kątku i nie wyję: Panie daj męża! Jeśli taka Jego wola to da, a ja spokojnie sobie żyję dniem dzisiejszym:)
romi Dziękuję za pozdrowienia i modlę się za takich samotnych nie z wyboru jak ja, którym ta trzecia droga nie odpowiada, żeby Pan dał nam jeszcze szansę na miłość, ale tylko z miłością do Boga w pakiecie:) Swoją drogą może przydałby się portal na poziomie do spotkań osób poszukujących związku....
Dobry wieczór: -) Wiecie co,kochane ludzie, mówią że jest różnica między byciem samemu, a byciem samotnym. Sam to nie to samo co samotny. Ale człowiek potrzebuje innych ludzi. W końcu jesteśmy istotami społecznymi. Bez innych ludzi nie damy rady. Ale nawet jak nie jesteśmy z kimś związani, to przecież nie jesteśmy gorsi. Ania z Zielonego Wzgórza w świetnym serialu "Ania, nie Anna" powiedziała do lisa, który zawsze włóczył się sam po lesie: "Zawsze jesteś sam. Nie masz panny? Może pisana nam samotność. Ale wiedz, że jesteś piękny!". Jesteście piękni. Jesteśmy piękni. Nigdy o tym nie zapominajcie przyjaciele.
Święta prawda że bliskie relacje z Bogiem dają ogrom szczęścia. Mimo że mam męża to jakoś mijamy się w naszym życiu, dzieci mają swoje życie i wydawca by się mogło że zrobiła się pustka. Otóż nie bo na wyciągnięcie ręki mam Pana Boga. On wypełnia mi wolny czas a przy tym ile mam radości, szczęścia i spokoju. Szczęść Boże ☺
A może być tak, że ktoś pogodzi się ze swoim losem i będzie się realizował, ale nie zamknie sobie definitywnie furtki, że może jednak ktoś się znajdzie? Bo czy taka postawa "wybieram samotność" nie zamyka nas na potencjalne możliwości, nie sprawia, że przegapiamy okazje? Nie mówię o tym, by całe życie podporządkować szukaniu drugiej połówki i uzależniać od tego własne szczęście, ale czy naprawdę musi być kiedykolwiek taki moment w życiu, kiedy mówimy sobie "koniec" i zamykamy sobie wszystkie ewentualne drogi do małżeństwa? Życie bywa nieprzewidywalne.
Nie wiem, czy to miała być polemika, ale napisałeś właściwie to samo, co i ja miałam na myśli. ;) Dokładnie tak - nie trzymać się kurczowo i desperacko myśli o małżeństwie, a jednocześnie nie zamykać sobie furtki, nie odcinać sobie możliwości. Z psychologicznego punktu widzenia jest to niewskazane. Tak już mamy, że gdy ukierunkujemy swoje myśli wedle jakiegoś przekonania, to potem zaczynamy postrzegać rzeczywistość właśnie poprzez to przekonanie, jak przez okulary. Wiesz, że było kiedyś badanie wśród osób, które uważają się za szczęściarzy i pechowców i wykazało, że zachowują się zupełnie inaczej w dokładnie tych samych sytuacjach? Nawet gdy położyli im na drodze banknot, to okazało się że szczęściarze zauważali go o wiele częściej. Ci drudzy jakby mieli klapki na oczach, bo nie spodziewali się od życia żadnych miłych niespodzianek. Tak samo, jeśli ktoś "zakoduje" sobie w głowie przekonanie "jestem powołany/a do samotności" to przestanie dostrzegać i wykorzystywać potencjalne szanse. Aha, i jeszcze nie uważam, żeby wiek rozrodczy wyznaczał tutaj granice.
Martyna Kuczyńska, też racja, zgadzam się. Są ludzie którzy przechodzą z jednego związku w drugi, całe życie jest nastawione na poszukiwanie tego drugiego człowieka, żeby wypełnił pustkę. Są też ludzie, którzy wypełniają swoimi znajomymi, spotkaniami, imprezami cały wolny czas. Nie potrafią ani przez chwilę być sami i tak jak mówisz nie znają siebie. Ale umiejętność bycia szczęśliwym samemu niektórym przychodzi łatwo już w młodym wieku, a inni potrzebują długich lat pustyni by się tego nauczyć. To nie jest reguła. Paweł Kukliński, co do pierwszego akapitu; właściwie to ja uważam, że każdy powinien żyć tak, jakby miał się nigdy nie ożenić/nie wyjść za mąż. Żeby nie dzielić życia na czas "teraz szukam związku" i czas "teraz szukam czegoś innego". Ja przeszłam już przez trzy etapy, mimo, że mam dopiero 23 lata. Najpierw zdecydowane niepogodzenie się z samotnością, potem zdecydowane odrzucenie małżeństwa i wybór samotności, aż w końcu przyjęcie obu opcji. Zaplanuję sobie życie w pojedynkę, ale postaram się nie zamknąć sobie możliwości, by było inaczej.
Mimo chęci powołania tak można się czuć... wiele wiele razy w swoich życiu codziennym tak się właśnie czułam. W różnych sytuacjach i z różnych powodów. Samotność (bolesny stan pozostawienia) myślę że po części doskwiera każdemu człowiekowi mniej lub więcej. Ważne jest aby mimo wszystko nie zamykać serca a wręcz przeciwnie otwierać na rodzinę przyjaciół ludzi w pracy.... Są takie momenty gdy tak naprawdę sama muszę stawiać czoło trudnym dla mnie jako kobiecie sytuacjom i wiem czuje że jest wtedy ze mną Pan Bóg który kieruje moim sercem umysłem i pomaga prostowac te zakręty które czasami są ostre. Nie jestem samotna... Choć czasami przychodzą momenty pustki wewnętrznej bo jestem człowiekiem który został powołany do dotyku uczuć.. Obudziłam swoje serce z takiej bezradności i wcale nie twierdzę że to jest mega łatwe... Jestem tylko człowiekiem tak czasem bezsilnym.. Ale bardzo bardzo Kochanym... I to szanuje i cenie. Myślę że odkryłam choć trochę swoją samotność poznałam i zrobiłam z niej .. wydaje mi się coś pięknego bo robić coś dla Boga i ludzi którzy chcą mnie słuchać i jeszcze przy tym wzrastać duchowo to przechodzi a raczej przechodziło moje oczekiwania. Bóg dał mi więcej... Dużo dużo więcej ❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Nie ma ludzi samotnych to tylko stan w jakim możemy się poczuć. Życzę wszystkim pięknego spokojnego wieczoru z Panem Bogiem ❤️❤️❤️
Mam 21 lat , parę złych związków za sobą . Na ten moment nie mam chłopaka , dlaczego bo wolę poczekać na odpowiedniego partnera . Moje koleżanki w moim wieku się zaręczają , biorą ślub mają dzieci . Spotkałam się z jedną koleżanką , która mając 18 lat musiała brać ślub bo dziecko było w drodze , co mi odpowiedziała , że żałuje że nie ma tyle wolności i swobody tak jak ja . Jej partner nie pozwala jej się kształcić , o częstych wychodzeniach z koleżankami to już nie wspomnę . Dziewczyny się zaręczają , widzą że partner ich izoluje od rodziny koleżanek jest toksyczny .Ale one uważają że jak nie ten to inny się nie znajdzie . Ja tam jestem szczęśliwa , mam nadzieję że kogoś wyjątkowego spotkam na swojej drodze , jak nie to pogodzę się z tym . Chodz niekiedy przychodzą dni słabości
Jestem powołana do miłości. Kocham siebie i cały świat. Byłam w związku z męźem 14 lat i w grzechu lat 13. Od dwóch lat jestem najszczęśliwszym singlem. Wyraźnie słyszę, co Bóg mówi do mnie. Mam wspaniałe doxnania z bycia babcią. Ze spokojem obserwuję Antoniego i Juliana. Dla Nich się uczę i buduję relace. Jestem wsparciem dla Marty i Kingi. Kocham,kocham, kocham.
Jestem singlem od urodzenia. Jakoś tak zawsze czułem, że chciałbym założyć rodzinę i nigdy wcześniej nie przychodziła mi myśl, że mógłbym wybrać inaczej. Do czasu gdy zacząłem zastanawiać się nad powołaniem. Wiem, że Bóg ma dla mnie wspaniały plan i wiem, że tylko z Bogiem będę szczęśliwy. Wiem też, że żadna choroba czy problemy z psychiką nie są trudnością, aby być radosnym i cieszyć się z życia. Kocham Boga, ludzi i zwierzęta :D
Niczego nie boje sie bardziej jak samotnosci. Ludzie w moim wieku marza o drogich wakacjach, dobrze platnej pracy czy innych materialnych rzeczach, a ja jedynie o czym marze to rodzina, o ktora bede mogla dbac. Mimo tego, ze mam jeszcze mnóstwo czasu, czuje sie jakbymi życie uciekalo i czasem w nocy mam koszmary, w ktorych nie ma juz moich rodzicow, a ja wracam do pustego domu. Samotnosc jest okropna. Blagam was o modlitwe, zeby moje koszmary nigdy nie staly sie rzeczywistoscia.
A ja wiem, że nie będę szczęśliwa, jeśli nie założę rodziny. Wiem to i koniec. Znam siebie. Bałam się tego odcinka jak cholera. Już to kiedyś usłyszałam...że może taka jest moja droga.NIE!!! Nie zgadzam się. Chcę być szczęśliwa!
mam tak samo.... a nie umiem tego zmienić, doceniam plusy singielstwa ale coraz bardziej serce mi się rozpada na kawałki kiedy widzę jak moje koleżanki zostają matkami a ja czuję że mogę nie mieć rodziny, pomału się załamuję, proszę o modlitwę - chyba tylko cud mnie jakiś uratuje....
Agieee _ kiedyś (a może ciągle się te myśli tlą) też tak myślałam, ale dopóki sama ze sobą nie będziesz szczęśliwa, to niestety związek moze nie pomóc - wchodząc w relację, tworzenie rodziny myśląc, że zmieni to nam wszystko na lepsze to może być mylna droga. Właśnie jak z takimi myślami się wchodzi to po czasie wychodzą nasze smutki i problemy, które siedziały w nas już przed założeniem rodziny itp.. To tak z mojego doświadczenia :) pozdrawiam cieplutko!
Potwierdzam ojcze Adamie.💓 samotnosc moze byc cudowna i mozna byc w pelni szczesliwa. Ja w pewnym momencie uleglam presji rodziny i otoczenia i uciklam w malzenstwo. Teraz wiem ze to byl blad. Teraz jestem sama , zupelnie bo przyjaciol tez niewielu i na odleglosc. Nie zamienilabym tego stanu na nic bo jest mi bardzo dobrze. Pozdrawiam
ale O. Szustak energii tutaj przekazał, zwłaszcza pod koniec. Dzięki że takie zaangażowanie "Ziomuś" (:)) dajesz w tym filmach, petarda i ogień :) Pooozdrawiam
Bardzo ważne przesłanie, bo presja w przypadku takich osób jest spora..... "żeby się rozdać" - to mi bardzo zostanie po tej mini serii ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ To serdunia dla wszystkich wędrujących do Miriam. 😘 Niech Wam sił, radości i jedności nie brakuje.... Dobrej nocy🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻
....można być szczęśliwym, gdy zostanie się samemu..kwestia decyzji i ja.postanowiłam,że to jedyna droga i wyżebrałam U Boga łaskę, by pokazywał mi ile każdego dnia od NIEGO dostaję...ile nauki..ile zwykłych chwil...ile łez zrozumienia..ile uśmiechu ..ile wolności..ile poczucia tworzenia,budowania..ile sposobności do dbania o własny,podarowany przez NIEGO mi świat...robię to nieudolnie czasem sił brak,ale wtedy idę spać..z radością w sercu,że maluję z NIM swój świat...kochani nie czujecie się samotni...nie jesteście sami..nie bądźcie zgorzkniali...ujrzyjcie,że świat jest kolorowy...pomalował go Mistrz nad Mistrzami ❤😊..ech sama zachodzę w głowę jak to możliwe,ale jedyna odpowiedź to Bóg Ojciec,który tak mocno mnie trzyma...pozwólcie by Was mógł prowadzić,.na końcu Jego drogi zawsze dobro się jawi..A droga choć trudna pełna jest mądrości i sposobności,by do NIEGO się zbliżać..,więc,jak mogę nie być szczęśliwa? Wtedy nawet jakoś da się żyć bez męskiego przytulenia..ON postawi na drodze niejednego przyjaciela...tyle ludzi wokół do kochania A ja wciąż nie umiem ich kochać...tyle pracy do zrobienia,więc po co jęczeć lepiej brać się w garść i do dzieła..AMEN 🙏☀❤
Mariusz Wu Mariusz,mi również,byłabym nieprawdziwa twierdząc inaczej,ale jednak to nie warunkuje bycia szczęśliwą..nie wiem Mariusz jak się to dzieje,ale tak jest..życzę Ci pokoju ducha..z całego serca Ci życzę chłopaku 🍀🍀🍀🍀☀☀☀😘
Mariusz Wu .."czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony.. stanę wtedy na raz,ze słońcem twarzą w twarz...."wlasnie Kora wyśpiewała w radio...życzę Mariuszku byś poczuł ten wiatr..oby nie uszedł Twojej uwadze..bo łaski Pana to właśnie powiew tego wiatru...zdecyduj poprostu..I bądź szczęśliwy...pomimo wszystko..ileż energii potrzeba by być nieszczęśliwym 😱..ja jej poprostu nie mam ..zdecydowałam skapitulować i poddać się Ojcu...Nie mogłam zrobić nic lepszego..najlepsza inwestycja!!!❤❤❤💪💪💪💪🍀🍀🍀🙏🙏🙏 daję Ci mocnego przytulasa 💪💪💪💪💪💪💪😊
Mariusz Wu pewno nie raz słuchałeś,ale jeśli masz teraz możliwość to włącz sobie " list od Boga do człowieka"..nie wiem jak tu się linki zamieszcza 😟🤔😁💪
Też zawsze marzyłam o szczęśliwym związku, byłam w kilku nieudanych, poraniona i zawiedziona. W końcu znalazłam dobrego, kochającego faceta, jestem z nim szczęśliwa. Co się okazało? To nie on daje mi prawdziwe szczęście. Mogę być w bardzo dobrej relacji i nie czuć się na swoim miejscu, bo nie znalazłam swojej ścieżki, nie realizuję siebie, a drugi człowiek mi tego nie wypełni. Zaczęłam szukać, robić coś ze swoim życiem, szukać też Boga i właśnie z tego czerpię prawdziwe szczęście. Partner jest ze mną, obok mnie, kocha, wspiera, ale sama relacja nigdy nie zastąpi mojego szczęścia, moich sukcesów, doświadczeń, pracy, rozwoju. Można mieć najlepszego mężczyznę/ najlepszą kobietę świata i nie być w pełni szczęśliwym, bo nie ma się swojego pola realizacji, swojego życia. Dlatego szukajcie siebie i Boga, realizujcie się, działajcie. W tym co sami robicie możecie znaleźć szczęście i satysfakcję, a potem dzielić je z innymi. 😊
Nie rozumiem. Mam 34 lata, według tych trzech "wyznaczników" powołania nie pasuję do żadnego, bo nie czułam nigdy potrzeby pójścia w kierunku życia zakonnego, nie urodziłam się chora fizycznie ani psychicznie, co wykluczałoby mnie z możliwości zawarcia jakiegoś związku i nie widzę też żeby ludzie uczynili mi jakąś krzywdę. Owszem moje związki (aż 2 kilkuletnie) rozpadły się z czego jeden z hukiem i mocnym śladem w psychice, ale prawda jest taka, że każdy z nas kiedyś był przez kogoś krzywdzony. Nie potrafię, tak jak ksiądz mówi wybrać samotności. Po prostu wszystko we mnie się na to nie zgadza. Chcę mieć dzieci, chcę mieć męża, chcę wiedzieć co to znaczy kochać i być kochaną, co to znaczy być potrzebną, co to znaczy dać życie i wychować wspólnie dziecko. Widzi ksiądz jestem 4 grupą osób, które nie kwalifikują się do żadnej z wymienionych przez księdza "szufladek". Nie wybrałam samotności i wcale nie chcę jej wybrać. Chcę żyć i kochać a nie mówić "Boże wybieram samotność, bo mi nic innego nie zostało i bede szczęśliwa" mimo, że wcale szczęśliwa nie będę i w ogóle tego nie czuje. Wiem, że Bóg wie lepiej co dla mnie dobre, ale jeśli chce mojej samotności to ja się z nim nie zgadzam. Można dzielić swoje życie z innymi ludźmi, można im pomagać i cieszyć się z tego, ale tak naprawdę wraca się do pustego domu i żaden nawet najlepszy przyjaciel nie zastąpi własnej rodziny. Nawet największa pokora i posłuszeństwo Bogu nic nie zmieni. Kocham Boga i będę z nim szczera, nie będę mówić że jest super tak jak jest, bo nie jest.
Mi też niezbyt podoba się myśl, żeby koniecznie wkładać się do jednej z szufladek. Jeśli ktoś ma silne powołanie do małżeństwa, to niezależnie od wieku powinien tego szukać lub chociaż być na to otwarty. Jednocześnie jednak zgadzam się z ojcem w tym, że nie powinno się uzależniać od tego swojego szczęścia, na zasadzie, że nigdy nie będę szczęśliwa, dopóki kogoś nie znajdę. Myślę, że najlepiej nauczyć się żyć najpełniej jak się da w samotności, ale jednocześnie nie rezygnować z poszukiwania męża.
ale ja nie uważam, że będę nieszczęśliwa w każdej minucie mojego samotnego życia. Ja po prostu nie wybieram samotności, nie zgadzam się na to że tak jest fajnie, bo nie jest. Potrafię być szczęśliwa sama ze sobą, ale co złego jest w tym że chcę być szczęśliwa we własnej rodzinie?
Zgadzam się, mimo że wierzę w samotność z wyboru i poza kapłaństwem, to uważam, że powinniśmy dać sobie prawo do tego, aby nigdy nie nazwać życia w pojedynkę swoim powołaniem i nie powinniśmy nikogo nakłaniać, żeby "wybrał" tę opcję.
Nie ze wszystkim z Ojca wypowiedzi się zgadzam. Myślę jednak, że w sytuacji niechcianej samotności ważne jest, aby nie rezygnować z życia i należy podsuwać pomysły na to, jak sobie w takiej sytuacji radzić w wymiarze praktycznym. Można się poddać, albo można walczyć. I to jest ten wybór. Nie sądzę, że można wybrać samotność skoro się jej nie chce. Wybiera się jednak, jak się przeżywa samotność. Osobiście odczuwam samotność jako wielką życiową porażkę, cierpienie i trud, który wyciska mi łzy. Beczę, bo nie jestem ważna dla ludzi, bo nie przynależę, bo się o mnie nie dba, zapomina, nie podziwia. Tylko jestem taką osobą, która sobie mówi: 'jak spadać, to z wysokiego konia'. W takiej obręczy bólu można dość łatwo pogorszyć sobie życie, dokonywać złych wyborów, pogłębić i tak już bolesny stan. Każdy sam sobie musi odpowiedzieć, co mogę zrobić, by uczynić tę egzystencję na miarę moich możliwości, łatwiejszą.
ja tak bardzo boje sie tego powołania, mój związek sie rozpadł 1,5 roku temu i w mojej głowie ciagle pojawiają sie mysli ze juz zawsze będę sama. proszę Was o modlitwę, bo mnie to lekko niszczy - czuje lęk z tego powodu.
Ja już z 11 lat jestem sam. Dobrze mi z tym. Może przyzwyczaiłem się ale nie czuje pustki w swoim życiu. Może tęsknię za czymś, marzę. Mimo swojej grzesznej natury bo święty nie jestem, mam też relację z Panem Bogiem. Chciałbym by Pan Bóg z mojej samotności uczynił coś pięknego jeśli faktycznie tak ma być że nadal mam być sam.
Jestem samotna, bo faceci z którymi się spotykałam nie spełniali "warunków kościelnych" - tzn. nie wykazywali inicjatywy czekania z seksem do ślubu, więc w swojej moralności byłam zmuszona ich zostawić, chociaż tego nie chciałam. Lata lecą a ja dalej, pomimo pragnienia bycia z kimś, jestem sama. I staram się już z tym pogodzić. Samotność, poczucie bycia nikomu nie potrzebną jest niezwykle trudnym doświadczeniem. Wiem, że muszę nauczyć się z tym żyć. Jestem nieszczęśliwa, ale przynajmniej w kwestii czystości zachowuje Boże przykazania. Cierpienie i samotność będą mi towarzyszyć już zawsze, ale i tak wybieram to ze świadomością, że unikanie zła i grzechu (nieczystości) to priorytet.
Sądzę, że w kwestiach związanych ze zranieniami z przeszłości, trudnymi przeżyciami z dzieciństwa można skorzystać z psychoterapii. Jest to nie raz długi proces i kosztowny, jednak warto. Pozdro 🕊
💓 💓 💓 I owszem. Nie ma ludzi powolanych do samotnosci. Samotnosc to stan ducha, ktory musi byc czyms zapelniony.. Oby czyms madrym i wartosciowym. Ktos kto nie ma partnera niekoniecznie jest samotny aczkolwiek moze odczuwac brak bliskosci, ktora jednak mija... Pozdrawiam ❤️
Ja nie wiem czy jestem powołana do małżeństwa. Wiem, że nie chcę spędzić życia rozkminiając tę kwestię. Jestem tu gdzie jestem. Nie mam chłopaka, więc na razie sprawy związkowe mnie nie interesują. Jak się zjawi, to będziemy coś budować :) A na razie jest życie do przeżycia: rozwijanie siebie, budowanie relacji z bliskimi, znajomymi, sobą i Panem Bogiem. Żyję dzisiaj. Może jutro mnie zaskoczy. Z Panem Bogiem będzie dobrze, nawet jak będzie źle ;)
Bycie samemu nie jest niczym złym nie jest grzechem, ale bawienie się ludzkimi uczuciami już tak życie takim typowym życiem singla polegające na zmianie partnerów lub partnerek np. co miesiąc dawanie innym nadziei na stałych związek chociaż tak naprawdę się wcale nie chcę się żenić, ale jedynie zabawić nie jest to po prostu dobre. Pamiętajmy o tym że każda osoba ma uczucia. Nie dzielmy ludzi na gorszych czy lepszych tym bardziej w Kościele. Szukajmy punktów, które nas łączą a nie dzielą.
Kiedyś czytałam takie stwierdzenie, że Adam był raju ''sam'' z Bogiem i mimo to, że miał naprawdę wszystko, to i tak Bóg stwierdził, że ''Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam'' (Rdz 2, 18). Więc coś musi w tym być. Tak samo przecież Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach, więc też nie jest sam. Myślę, że można być szczęśliwym w samotności, ale tylko wtedy, gdy się świadomie dokonuje tego wyboru. A ilu jest takich ludzi? Nie sądzę, żeby to były jakieś tłumy. Jeśli marzy się o rodzinie i dzieciach nic nie zastąpi tego pragnienia, ani dalekie podróże, wakacje, hobby itd. Wszystko jest dobre, ale do czasu.
julia maj Ale chodzi by nie być samotnym mimo, że się jest samemu w życiu. Człowiek jest stworzony do relacji, do bycia z drugim i dla drugiego ale niekoniecznie w związku!!
Danusia Nowak I tu jest problem, bo osoby które założyły rodzinę, nie mają czasu dla singli. Rodzice też umrą, znajomi spotkają się raz na jakiś czas. Więc ta samotność zaczyna doskwierać i to się czuje.
tylko jak stworzyć porządną bliską relację jak się człowiek nie bardzo umie cieszyć z tych "mniej bliskich". Czy tu na prawdę chodzi o drugiego człowieka, czy drugi człowiek ma być tylko narzędziem do zabicia nadmiaru wolnego czasu
Ojcze Adamie, żebyś nie musiał już szukać mądrych cytatów polecam książkę "Niebo przemówiło", która jest zbiorem przesłań wielu świętych i aniołów, które przekazuje mistyk Alan Ames :)
Obym nie był powołany do samotności. Mam 24lata w pełni sprawny i zdrowy i moi rówieśnicy biorą śluby, jestem załamany bo nie znalazłem jeszcze tej jedynej. Smutno jest być samemu. Nawet na urlop nie ma z kim wyjechać. Nie jestem szczęśliwy w obecnym stanie. Nie wiem co zrobić z swoim życiem.
Małżeństwo nie sprawi, że nagle staniesz się spełniony i szczęśliwy. Przeciwnie. Jeśli samotnie jest Ci ciężko, to w małżeństwie wszystkie problemy ze sobą uwidaczniają się jeszcze bardziej.
Całe życie przed Tobą i tak wiele zależy od Ciebie. Nie zadręczaj się tym, rozwijaj swoje pasje, zainteresowania, żyj nie czekając na tę jedyną, bo prześpisz życie. A jak będziesz ciekawy świata, inspirujący, radosny, nie wiesz nawet jak i kiedy przyciągniesz tę jedyną, wymarzoną ☺
Mam podobnie jak Ty - 24 lata, w lipcu dorobiłam się upragnionego magistra na UJ, jestem poukładana i też nigdy nie byłam w związku, a bardzo chciałabym być w małżeństwie, takim na całe życie. Jeszcze niedawno bardzo ubolewałam i było mi źle z tym, że jestem sama, ale zmieniłam podejście☺️. Stwierdziłam, że nie będę się zadręczać, płakać po nocach, siedzieć z założonymi rękami albo szukać na siłę Tego Jedynego. Postawiłam na rozwijanie swoich pasji, wróciłam do sportu, staram się po prostu cieszyć każdym dniem🙂. Tak jak mówi Ojciec Szustak - od nas zależy jaką postawę przyjmiemy. Samotność boli, to jasne, ale jesteś w takim wieku, że wszystko może się zdarzyć, bo... nigdy nie wiesz, co przygotował dla Ciebie Pan Bóg😇. Błogosławieństwa😇☺️.
Przepraszam, ale czuje się ponaglona do tego świadectwa, po przeczytaniu Waszych komentarzy i wysłuchaniu vloga. Ja siedziałam w domu "płakam czemu nie mam chłopaka, mam prawie 30 lat i nikt mnie nie kocha..." Odmówiłam dwie pompejanki, nowenne do św. Józefa chyba ze 100 razy... Po za tym desperacko szukałam faceta i nic, żaliłam się Bogu "dlaczego nie wysłuchujesz... " Miałam dość i pewnego pięknego dnia posłuchałam rad o. Szustaka i w głębi serca z przekonaniem powiedziałam sobie: "jesteś, piękną, młodą niezależną kobietą, masz super prace, przyjaciół i rodzinę... Dasz sobie rade, nikogo nie potrzebujesz..." Zaczęłam cieszyć się tym co mam i robić to co kocham... 😃 nie minęły dwa miesiące i znalazł się chłopak, znamy się od roku, a od pół jesteśmy razem. Nie wiem czy będziemy małżeństwem, ale poznajemy się i to jest fajne, 😀 a co Bóg da zobaczymy... I wiem jedno modlitwa o dobrego męża nie dała mi go, bo to nie są zakleńcia. I jeżeli nie modlisz się z przekonaniem, że jesteś kimś, nawet bez "tego jedynego" to nic nie da... Mam wrażenie że wiele dziewczyn podchodzi do niej "desperacko" ja też tak czasem myślałam. Ta modlitwa o chłopaka/męża, zmieniła mnie i moje myślenie o sobie i relacjach męsko-damskich. Ojcze Adamie dzięki za te wszystkie twoje gadania nt. Związków i Słowo, które głosisz, 😃 zmiękczyło moje serducho i powzwoliło się uwolnić od desperacji, a myślę że te pompejanki i inne modlitwy pozwoliły Mu (Słowu Bożemu) we mnie pracować... Bóg zapłać... 😃 P.S. godzinę myślałam czy to opublikować...a co raz kozie śmierć... Pozdrawiam 😃
😊
Dziękuję za ten wpis. Mam nadzieję, że wszystko u Was dobrze i jesteście przeszczęśliwi. ❤😊
Gadane ojca trafiło prosto w moje serducho.💗szkoda tylko że inni ludzie patrzą na ludzi samotnych jak na nieudaczników.😞
Mariolusia m
To, to pikuś,!! Ale najlepszy jest hit kiedy uważają, że samotni nie jedzą, nie piorą, nie gotują, nie sprzątają, nie robią zakupów, bo to SAMO SIĘ U SAMOTNYCH ROBI!!
To jest przezabawne!!
No i mają ooogrom czasu wolnego, bo przecież są sami. 😌
Danusia Nowak i Mariolusia obie macie rację
Ktoś Kto jest Sam nie jest Samotny bo na pewno ma mnóstwo przyjaciół ....
zreszta u mnie Rodzina to i brat i siostra i kuzyni i ich dzieci itd.,.itd...ludzie w pracy...przyjaciele ...
Jeszcze pare wiosen i będę mieć „pol wieku” 😃
Jestem sama ale nie czuje się samotna...
Mieszkam jednak w wielkim mieście i niestety daleko od rodziny ...ale z Nimi mam cały czas kontakt... z przyjaciółmi także ...teraz już z różnych stron świata ...
Życzę i Tobie takiego uczucia ...ze nie jest się samym!!!
no bo w sumie samotni mają dużo czasu
Mariolusia m dokładnie!
Pewnie że to nie tragedia. Ja jestem sam bo poznałem siebie i uznałem że taki stan lepszy i dla mnie i dla potencjalnej partnerki. Zawsze lubiłem zgłębiać rzeczywistość, siebie, Boga. Lubiłem stać obok i patrzeć i rozumieć. Mam wrażenie że "wychodzę z tego świata" a czym bardziej tym większy we mnie spokój i lepsze widzenie rzeczy i rozumienie. Emocje nie pomagają. Nie jestem sam bo mam swoją pasję - Boga i pomyślałem kiedyś - a może On tak chce wszak do nas ani krok... Nie wiem dokąd dojdę ale czuję że ciągle idę po zmieniających się "krajobrazach" widzę i ciągle chce mi się a idę już tak 47 lat. Nie od zawsze tak idę. Kiedyś myślałem że coś muszę i próbowałem aż do depresji i prób samobójczych i wtedy zacząłem się modlić. Kilka dni "gryzłem" tynk ze ściany z szaleństwa i się modliłem dwoma słowami - Jezu ratuj. W jednej chwili się to stało jakby ktoś wielki ciężar mi z piersi zdjął o którym pojęcia nie miałem... ale kto go tam włożył? Warto pomyśleć, trzeba pomyśleć... Na szczęście Bóg zdjął to czym społeczeństwo nadmiernie obciążyło... a dalej... długo by mówić... Pozdrawiam wszystkich duchowo cierpiących, zagubionych, nieszczęśliwych..
Mona Lisa tak. Masz rację. Ja mam problem żeby uwolnić się od tych wszystkich przeszkadzajek, bodźców zewnętrznych coby lepiej słyszeć siebie, coby nie dać się zastraszyć, zmanipulować, coby nie pozwolić ludziom na uruchomienie emocji. (moich emocji z którymi się często płynie nie tam gdzie chce)) Bycie samemu to dla mnie błogosławieństwo. Kiedy miałem depresję i to uwolnienie zleciłem zamknięcie swojej działalności, wziąłem plecak i przez dwa miesiące wędrowałem po lasach starannie omijając ludzi i wiesz? Po tygodniu byłem szczęśliwy i to moje zdziwienie - jak to możliwe, co było przyczyną tego wieloletniego nieszczęścia.? Teraz już wiem. Przeczytałem parę mądrych książek i dowiedziałem się czegoś o sobie, o ludzich, o świecie. Zacząłem żyć świadomie. Żyje tak już kilkanaście lat i jest dobrze i ciągle tylko lepiej więc dobre owoce dobrej drogi. Nie wiem czy dla każdego na każdym etapie ale dla mnie dobra. Wiem też że to doświadczenie miało sens, ono mnie zmusiło do zadawania sobie ważnych pytań o sens, zbliżyło mnie też do Boga. Dziś nie boje się nawet śmierci. Nie jest mi tu źle ale to nie mój świat, nie taki jakim on dziś jest. Przyjdź królestwo Twoje jako jest w niebie... - może wtedy byłby ale nie teraz więc bez żalu... Jestem wolny od wielu lęków które korzeniem zła w moim życiu były a pewien jezuita powiedział ciekawe zdanie - jest tylko miłość albo strach i nie ma nic więcej więc jeśli wyzwalam się od strachu pozostaje mi miłość. Czy to aż tak proste?
Remek zostawiam to Bogu.Od czasu jak praktycznie wszystko pozostawiam Jemu moje troski zniknęły na miarę swojego zawierzenia. Z czym trzeba z tym się godzę ale zauważyłem że cuda się dzieją aż do zachwytu pomieszanego z przestrachem że to się dzieje, że On słucha a ja tyle głupstw do Niego wcześniej mówiłem. Teraz już się głęboko zastanawiam o co proszę tak aby wiedzieć jakie tego konsekwencje mogą być. Po takich doświadczeniach trudno dalej się bać o to co będzie. Moje drogi całe życie zawodziły więc wolę dać się prowadzić i się nie zawodzę. Jego wola niech się dzieje a ja będę się dalej uczył nie stwiać oporu który to opór najbardziej boli, unieszczęśliwia.
Remek też tak miałem. Powiem Ci jak to się u mnie zmieniło a Ty sobie spróbuj to jakoś przełożyć na siebie, swoje życie i poszukać co przeszkadza. Kiedy pierwszy raz zacząłem wędrówkę chciałem doświadczyć Boga, ale zabezpieczyłem się na wszelki wypadek. Jak wcześniej napisałem ta wędrówka mnie odmieniała ale cudów nie było takich w stylu materialnej ingerencji. Ja sobie wiele pytań zadaje o swoją wiarę i staram bez ściemy, czasem brutalnie i boleśnie odpowiedzieć. Odpowiedziałem więc sobie i mi wyszło że Mu nie zaufałem. Następnym razem poszedłem ze Śląska pod Lublin (dużo lasu :-)) bez pieniędzy. Można powiedzieć że wymusiłem na Nim i się zadziało. Wtedy pojawił się ten mój zachwyt pomieszany ze strachem. Uświadomiłem sobie że On jest realny czyli wyszło mi że ta moja wiara wcześniej była powierzchowna bo skąd ten przestrach w realnym kontakcie? Od tego czasu powtarzam to co jakiś czas aby tego doświadczyć, tego Jego działania. Z dala od ludzi najlepiej to jest dla mnie zauważalne bo jestem zależny tylko od Niego al to piękne uczucie wiedzieć że On wszędzie jest z Tobą. To zmienia życie. Te moje traumatyczne przeżycia mi w tym dopomogły (próbowałem się dwa razy zabić więc to było takie złapanie się brzytwy która brzytwą nie była.) To był początek pracy nad sobą bo z czasem coraz bardziej uświadamiałem sobie w ilu rzeczach się oszukuję, niedomagam.
Mona Lisa jakim programie?
Mona Lisa Mówisz o Jordanie Petersonie może? Nie, nie jestem po niczyich programach. Wiele czytam ale to raczej aby wiedzieć jak funkcjonuje człowiek, żeby wiedzieć jak ja funkcjonuję i potem to próbuje zestawić ze swoimi doświadczeniami dla potwierdzenia lub zanegowania.
Każdy kto szuka znajdzie. ❤ dziękuję ojcze Adamie za bardzo mądre gadanko.
Ja ostatnio zakończyłem trwający 2,5 roku związek. Pomimo, że było nam dobrze, to jednak się gnietliśmy i spotkaliśmy w złych momentach swojego życia. Wróciłem do tego, co robiłem dwa lata temu - czyli pracy nad sobą i treningów. Koniec końców mam czystą głowę, odzyskałem spokój, czuję się świetnie. Nawet niezbyt dobra pensja w pracy już mnie nie drażni. Najważniejsze to czuć się dobrze samemu ze sobą i znajdzie się drugi elektron nadający na tych samych falach.
Dziękuję że istniejesz Ojcze Adamie. Pozdrawiam ciepło wszystkich.
Pozdrowionka dla szczęśliwych syngli. 🤗🤗🤗
Szczęść Boże❤
Jestem po rozwodzie 8 lat i jestem sama. Takich słów potrzebowałam. Dziękuję.🤗🤗🤗
Prosiłam Boga o pomoc w rozeznaniu powołania... następnego dnia Ojciec zaczął dodawać w tej kwestii filmiki. CHWAŁA PANU!
Wiem o czym mowisz Ojcze szukalam........moje zycie bylo jakie bylo ale zawsze " czegos" KOGOS" w nim brakowlo. Od 3 lat wiem KOGO - JEZUSA. Jestem sama ale nie samotna po prostu zakochalam sie w Jezusie. Nie martwie sie juz co bedzie za rok dwa dziesiec.....Jest Moj Bog i ON wypelnia WSZYSTKO. Jestem szczesliwa bardzo szczesliwa. Teraz realizuje wszystko to co bylo poza moim zasiegiem. TAK JESUS TO MILOSC MOJEGO ZYCIA❤❤❤
Kasica S Pięknie ❤
Elwira Rożko ❤
Ojcze Adamie , dziękuję za to wyjaśnienie,pomogło dalej żyć ,i wziąć się do dalszego swojego życia i z petardą.😇
O. Adamie swiete slowa bylam mezatka byłam szczesliwa jetem sama jestem szczesliwa zawsze szukalam Boga i byl ijest blisko mnie ja kocham Boga ,Bóg kocha mnie wiekszego szczescia nie trzaba 💝
To wszystko brzmi pięknie, ale rzeczywistość jest taka, że osoby samotne są w Kościele wykluczane. Nieustannie w trakcie kazań słyszę przykłady opierające sie na relacjach mąż-żona, rodzic-dziecko, a o tych, ktorzy nie są w związkach, nie mają dzieci, księża milczą. Nie ma nas w homiliach, czy my jesteśmy wiernymi drugiej kategorii, czy też ta samotność już nas tak uświęca, że o naszą wiarę nie trzeba się troszczyć?
kokoszanel Dokładnie tak, mało tego-w bezpośrednim kontakcie z proboszczem jest jeszcze sarkastyczny uśmiech nad staropanieństwem. Najczęściej gdy jest "publiczność".
W kościele większość kazań jest kierowanych do... "większości", a ta jest w związkach. Dlaczego się dziwicie, że tak jest? Swoją drogą nie słyszałem żeby kwestie małżeństw były poruszane tak często.
@@madziamd7 Albo w czasie kolędy, gdy ksiądz przychodzi do domu i przy rodzinie pyta- a gdzie narzeczony? A ja mam ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemię, rodzina niezręcznie tylko milczy.
Ludzie!! Samotność może być też w tłumie ludzi, w małżeństwie i rodzine. Brak meza/żony to nie oznacza samotności!!! Oj wy bezzenni, macie tyle możliwości wyboru bycia w tylu miejscach, bycia z ciekawymi ludźmi, uczestniczenia w fajnych wydarzeniach w swiecie....Mąż czy żona NIE JEST GWARANTEM SZCZĘŚCIA!!!!Szczęście jest w głowie i sercu niezależnie od bycia w związku.
Anka Anka Oczywiście, jednak od dzieciństwa wmawia się nam, że jesteśmy niekompletni sami, że musimy być z kimś by być szczęśliwymi ludźmi. A potem przychodzi rozczarowanie, że inna osoba nie rozwiązała naszych problemów. Szczęście jest w nas, dopiero wtedy kiedy jesteśmy szczęśliwi sami, możemy obdarować tym szczęściem i miłością innych.
Anka Anka .Święte słowa.I jeszcze często wypowiadane to durne określenie ,,druga połòwka", tak jakby człowiek był tylko połową, niekompletnym, wybrakowanym tworem.Ludzie ,nigdy nie szukajcie spełnienia w drugim człowieku, kimkolwiek on by nie był!
Trudno znajdowac przyjemnosc w doswiadczeniach, ktorych nie ma z kim podzielic...
wow za te słowa:) jest dokładnie jak mówisz, żyjemy dla siebie, nie dla kogoś. nikt za nas tego życia nie przeżyje, może jedynie w nim uczestniczyć, umilić, czasem ułatwić, wesprzeć, ale nic poza tym...
uważam, że mąż/żona to powinna być taka wisienka na torcie w naszym życiu:)
Narzekanie, smutanie i marudzenie są naprawdę złe, zaślepiają człowieka przed szczęściem i odbierają pozytywną energię. Odkryłem to niedawno i spojrzałem zupełnie innymi oczyma na świat, samotność, czas, ludzi, na wszystko. Polecam omijać marudzenie, łapać się na tym za każdym razem i cieszyć każdą chwilą, mieć plan na siebie, szukać swojej radości albo rozwijać tę, którą już mamy ! :)
Najlepszego dnia Kochani !
Dziękuję ojcze Adamie za film dzięki niemu wiem że szczęście zależy wyłącznie odemnie 🎉
27 lat kończę pod koniec sierpnia :) dzięki o. Adasiu :*
Genialne. Ciagle musze sie tlumaczyc ze, nie jestem nieszczesliwa bo jestem sama. Ciagle slysze "mozesz sobie jeszcze zycie ulozyc". Ludzie ja mam zycie ulozone i jestem szczesliwa bo wlasnie taka decyzje podjelam. Dokladnie tak jak mowi o Adam. Dziekuje.
Całe trzy vlogi dotyczące powołania wspaniałe... niezależnie w czym jesteśmy prawdziwa wolność tylko w Jezusie, kroczyć w światłości daje pełnie szczęścia.... tego Wszystkim życzę 😄😀
Ja jestem singlem z wyboru, wybrałam trzeci wariant i jest ok. To co mnie nieraz irytuje że ludziom się często wydaje że nie można tak być szczęsliwym, a to kompletna bzdura.
Ja długo myślałem że będę w małżeństwie..... Ale w wieku 27 lat podjąłem decyzję ( przez doświadczenia życiowe oraz przy pomocy Ojca duchowego) o wstąpieniu do Zakonu. Po 2 latach wstępnej formacji od 8 września rozpoczynam nowicjat. Proszę o modlitwę. Pozdrowionka
Michal Bin wow super 😊 Niech Bóg ma cie w opiece i pozwoli rozeznać będąc w zakonie czy będziesz chciał dalej w to brnąć ^^ Jeśli mogę spytać jaki zakon?
Dziękuję! ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤Wiedziałam to już 😜
BĘDĘ MEGA SZCZĘŚLIWA, BO TAK POSTANOWIŁAM. Nie ważne czy w małżeństwie, czy nie.
Andrzej Aww jesteś kochany wiesz. Dzięki kumplu. Ty też jesteś super.
Paula i pięknie tego Ci z całego serca życzę ❤️❤️❤️❤️
Oraz dobrej nocy ☺️☺️☺️
Beata Beata Aww Ty też jesteś kochana
Ale mam miły wieczór Dzięki 😘
Anna.K Dzięki bardzo. Też Ci tego życzę.❤ Dobrej nocy z Bogiem Paaa 😘
Św. Dominik pewnie dumny jest z tego, co jego Bracia wyprawiają w tym internecie. Błogosławionego dnia dla wszystkich co głoszą i słuchają!!!
Witam wszystkich!
Ostatnio prosiłam o modlitwę za moje zdrowie, konkretnie chorą rękę. Muszę powiedzieć, że jest trochę lepiej 😊😊 Wierzę, że to Wasza zasługa, bo wierzę, że w modlitwie siła.To pięknie, że zawsze można na Was liczyć ❤
Wciąż Bardzo proszę o modlitwę, w tej samej intencji, żeby obyło się bez operacji. Bardzo tego potrzebuję, DZIĘKUJĘ❤
chryz antema Zdrówka, oby wszystkie dolegliwości ustąpiły ☺
Elwira Rożko dziękuję 😊
Maryjo Uzdrowienie chorych módl się za nami. Pod Twoją obronę uciekamy się...
Marcin Nawet nie wiesz, jak się mylisz...
Dzięki za życzenia.
A Lamot dziękuję 😊
Dziękuję,że ojciec to powiedział,,NIE MA POWOŁANIA DO SAMOTNOŚCI,, Tak właśnie myślałam i czułam.
Dziekuje bardzo Ojcu.Bardz mi Ojciec pomogl.Juz trzeci raz odsluchuje.Dziekuje z serca❤.Pan Bog chce naszego szczescia ,pomimo roznych przeciwnosci losu jezeli tak mozna powiedziec.Trzeba dziekowac za to co mamy i wybierac kierunek szczescia w zyciu z Bogiem Trzeba w takim zdrowym sensie pogodzic z historia swojego zycia i isc do przodu.
Super! tak,tak,tak,! i fajny Krakow. buonanotte
Dziękuję. ..Miłego wieczorku..Pozdrawiam.....☺
Alleluja i Amen :) ojcze Adamie, czasem Bóg nas uwalnia od samych siebie, którzy widzimy się tylko w małżeństwie, ale do tego trzeba dojść.
Jak będizemy kochać swoje dzieci, to nie będą miały potem problemów ze znalezieniem drugiej połówki.
Ojcze, od tygodnia (od odcinka o powołaniu do życia w małżeństwie) zadawałem sobie pytanie, czy samotność z urodzenia można też wybrać, by rozdać się innym. Czekałem z niecierpliwością na dzisiejszy odcinek i teraz wiem, że subtelny głos który słyszę od paru lat to nie mój wymysł ale Duch Boży, zachęcający do uczynienia tego, co przyjmuję z ogromną radością 😁 Niech Tobie, Ojcze, Pan Błogosławi i niech Cię strzeże! Dziękuję!
Zacząłem czytać pierwszą z dwóch zakupionych książek z serii z Litzą (Wilki dwa). Jestem z pokolenia internetów, ale mam zamiar dobrnąć do końca :D Dziękuję za całą działalność i życzę powodzenia w dalszej podróży przez życie. Podpisano - niewierzący, mega szanujący zasady cywilizacji łacińskiej, katolicyzmu itd. :)
Shark Kowalski bycie "z cywilizacji internetu" niczego nie usprawiedliwia! Do książek marsz, cywilizacja łacińska na nich się opiera :D
Ojcze Adamie, serdecznie Ci dziękuję za mówienie o samotności, niepomijanie tego "wariantu" i pokazywanie, że tu też możliwa jest radość :) Konferencja "Młodość mija a ja niczyja" to GIGANT. Jedna z najważniejszych, jakie w życiu słyszałem. Od kilku lat już mocno czuję, że w moim życiu nie będzie żony, że muszę żyć inaczej. Tymczasem mam poczucie (może miałem pecha do takich...), że większość kaznodziei albo pomija w ogóle temat ludzi samotnych, albo przedstawia go jako porażkę. Że liczy się albo małżeństwo, albo kapłaństwo/zakon. A jeśli nie idziesz w nic z tego, to znaczy, że gdzieś zawaliłeś, za mało się starasz, że coś źle robisz, że coś ci się ubzdurało, że jesteś gorszy... Nie umniejszając nic genialności dróg małżeństwa i życia konsekrowanego - Bogu dzięki za rodziny, kapłanów, siostry i braci zakonnych! - takie podejście strasznie boli i czuję w nim wielką niesprawiedliwość. Wspomniana wcześniej konferencja Ojca świetnie wyjaśnia, że to nie tak - i że samotnie też można żyć pięknie, kochać, radować się. Dziękuję, bo zarówno za pierwszym razem, jak ją słyszałem, jak i za każdym kolejnym, gdy powtarzam, dostaję "powera" :) I tak powoli dorastam do tego, że to nie w kobiecie jest moje szczęście, że mogę skorzystać z atutów swojego położenia dla większego dobra. Trudne to, ale myślę, że jestem coraz bliżej tego opłakania, zaakceptowania, wybrania i rozdawania siebie. I życia i kochania tak, że głowa mała :) Także Ojcze Adamie - chociaż jestem przekonany, że tego nie czytasz, ale może ktoś podobny do mnie czyta - niech Cię Pan nagrodzi za pokazywanie tej pięknej samotności :)
AngryPotato... też uważam, że tamta konferencja o. Adama była niesamowita....wstrząsnęła mną i natchnęła do wielu przemyśleń...
Dziękuję Ci o. Adamie za ten filmik. pokrzepił mnie. zachciało mi się żyć.
Dziękuję Ojcze.
Ojcze tego właśnie dzisiaj usłyszeć potrzebowałam:) dziękuję !!!
Co byśmy zrobili, bez Ojca Adasia, prawda? Bogu dziękuję za takich kapłanów
Marcin Wcisło Ojciec Adam jest cudowny :D
Bycie samemu to jest pikuś przy ciągłych pytaniach dopytywaniu o drugą połowę przez rodziców, znajomych, rodziny czy dziadków.. Najgorsze uczucie.
Jan Nowak ja wtedy mówię, że jestem gejem. I nagle nastaje cisza.
Bycie singlem jest naprawdę SUPER. Masz czas na wszystko i robisz to na co masz w danej chwili ochotę: modlitwę, wyjście ze znajomymi, książkę, kino i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy. 👍🏻
I łazienka jest tylko dla CIEBIE 😂
Zlota1 Chyba do czasu...
Dokładnie, wszystko do czasu. Póki jest zdrowie i możliwości.
Z Bogiem, Jezusem i Maryją nigdy nie jesteśmy sami.
A zdrowie i wszystko też jest darem od nich
Zlota1 Owszem, ale potrzebujemy też ludzi, bo żyjemy w materialnym świecie.
Owszem potrzebujemy ludzi i kochajmy ich wszystkich a swoją postawą wobec nich pokazujmy jaki Bóg jest dobry. I naprawdę do szczęścia nie potrzeby jest partner tylko nasza miłość do Boga i właśnie otaczających nas ludzi. 😍💐❤️😘
Ojcze. Mądrze gadasz :) Amen
Chciałoby się wydrzeć wniebogłosy: "Ale to okrutnie boli!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!" Bo tak jest. Mówisz, Ojcze, żeby się na tym nie zatrzymywać, ale to wraca jak bumerang i co jakiś czas tak przyłoży "w tył głowy", w serce i duszę, i nie tylko, że... Ale dzięki za te słowa, Ojcze.
Samotność jest piękna 😁😁
Dobry wieczor. Witam 🤗🖐
Błogosławionej nocki Kochani 💕
O.Adamie to wszystko prawda, mam 45 lat i przez 18 tkwiłam w swojej samotnosci i żalu od dwoch lat jest inaczej, jest jeden warunek moje serce a później tok myślenia zmieniła łaska Jezusa, jego dotkniecie, bez tej odczuwalnej miłości człowiek sam pogrąża się w swojej samotności i sam z tego marazmu nie wyjdzie, u mnie bylo trochę tak ze mój partner byl moim przyjacielem poniekąd bożkiem bez którego wszystko bylo do kitu, do momentu dotknięcia przez Jezusa, bo ta miłość zastępuje wszystkie inne miłości, oczywiscie mialam to szczęście ze spotkalam aniołów po drodze którzy zaprowadzili mnie na Odnowę i tam moglam otworzyć się, resztę zrobił Jezus, Chwala Jemu.
A odnośnie samotności. To jestem typem rozdawacza. Widzę to po swoim życiu wprawdzie czasem zazdrość wejdzie i będzie tak, że będę zazdrościł memu bratu bądź siostrze, i będę się przez to porównywał. Jednakże Jezus przychodzi i jestem jaki jestem :), za tą świadomość dziękuję Ci o. Adamie :)
Tak , przyjąć taki stan w jakim się jest obecnie i żyć , można być szczęśliwym w każdym stanie .
W byciu samemu też , jak to O.Szustak mówi , rozwijać się , iść do przodu , żyć dla innych ,
Realizować pragnienia jakie Bóg wkłada w serce . Tak
Panie prowadź mnie
Dzięki Ojcze za słowo. Liczyłam, że kiedyś będzie na Vlogu ten temat, choć dla mnie jest on trudny. Może dlatego, że moja sytuacja życiowa jest skomplikowana. Byłam kilka lat w Zgromadzeniu. Okazało się, że mam przewlekłą chorobę, którą da się jednak leczyć i z nią normalnie żyć. Mimo to dyskwalifikowało mnie to do życia zakonnego, tak zdecydowały władze zakonne. Wiem i mam przekonanie, że moim powołaniem jest stan duchowny ale z niezrozumiałych dla mnie powodów nie mogę go realizować. Dlatego wybieram życie z Bogiem i dla Boga w życiu tzw.świeckim. Nie wiem jeszcze w jakiej konkretnie formie ale ufam, że czas pokaże. Jestem w trakcie rozeznawania, stawiam pytania i szukam odpowiedzi dlatego proszę o modlitwę!
Poczytaj o dziewicach konsekrowanych i instytutach świeckich.
Bardzo mądre i prawdziwe słowa . Dziękuję :)
Prawdopodobnie doświadczyłem trzeciej drogi ale przez jakiś czas, choć na krótko. Jest to taki stan wewnętrzny w którym Bóg wypełnia sobą całe twoje wnętrze. Zrywa wszystkie przywiązania z tego świata. Nie odczuwasz samotności, bólu i przykrości z powodu, że jesteś sam. Możesz widzieć ludzi którzy się przytulają, biorą ślub, jadą gdzieś razem i nic cię nie wytrąci z twojego wspaniałego stanu. Towarzyszy ci szczęście z relacji z Bogiem. Ba, nawet jesteś mu za to bardzo wdzięczny. Wewnętrznie to jest to samo uczucie wspaniałej miłości i kochania kogoś, tylko nie ma w tym fizycznego człowieka. Jesteś po prostu wolny od przywiązania do drugiej połówki. Kiedy kolega zapytał mnie - a co z żoną? Odpowiedziałem (ku swojemu późniejszemu zaskoczeniu nawet) w zasadzie to jej nie potrzebuję (bo faktycznie nie chcesz wtedy zmian tego stanu). I zdziwiła go ta odpowiedź. Nie ma wewnętrznej presji, nie ma ciśnienia na relację. Nie jesteś więc zależny do wad i ułomności drugiego człowieka. To jest pewien rodzaj sytości uczuciowej. Jeśli jacyś ludzie będą to mieli w sposób ciągły (jako powołanie czyli to mega wielkie wewnętrzne pragnienie) nie martwcie się o nich. Nie są nieszczęśliwi. Nie mówcie, że to droga do bani bo tak nie jest. To jest tak jakbyście mieli pudełko kredek, gdzie wszystkie kolory znacie. I nagle ktoś pokazuje Wam inne kredki (trzecią drogę) o kolorach których nigdy nie widzieliście, a nimi też można rysować rzeczywistość. Po prostu rysowany obrazek wygląda inaczej. Inaczej patrzy się też na otaczający świat. To jest chyba stan z Nieba gdzie „nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić” a mimo to nikt nie będzie nieszczęśliwy bo Niebo to przecież szczęście. Oferta na ziemi trudno dostępna, limitowana :P To nie jest samotność. Samotność boli, przypomina o sobie, a tam człowiekowi jest dobrze.
Kierunek Niebo bardzo dobrze to ująłeś
❤️ Bóg zapłać +++
Piękne ❤️
Ja tak mam i tak zostanie ....
będę żył dla Pana ale już sam ....
Mój mąż nie żyje, nie wybrałam więc samotności, ani nie łapię się w żadną szufladkę, w tę ostatnią też nie. Czuję powołanie do małżeństwa, ale w wieku 50 lat mało jest wolnych facetów. Rozwodnicy z powodu mojej absolutnie cudowniej relacji z Bogiem, też wypadają z gry. Na szczęście jestem na tyle radosnym człowiekiem, że nie siedzę w kątku i nie wyję: Panie daj męża! Jeśli taka Jego wola to da, a ja spokojnie sobie żyję dniem dzisiejszym:)
Lidia rozumiem doskonale. Pozdrawiam.
romi Dziękuję za pozdrowienia i modlę się za takich samotnych nie z wyboru jak ja, którym ta trzecia droga nie odpowiada, żeby Pan dał nam jeszcze szansę na miłość, ale tylko z miłością do Boga w pakiecie:) Swoją drogą może przydałby się portal na poziomie do spotkań osób poszukujących związku....
Dobry wieczór: -) Wiecie co,kochane ludzie, mówią że jest różnica między byciem samemu, a byciem samotnym. Sam to nie to samo co samotny. Ale człowiek potrzebuje innych ludzi. W końcu jesteśmy istotami społecznymi. Bez innych ludzi nie damy rady. Ale nawet jak nie jesteśmy z kimś związani, to przecież nie jesteśmy gorsi. Ania z Zielonego Wzgórza w świetnym serialu "Ania, nie Anna" powiedziała do lisa, który zawsze włóczył się sam po lesie: "Zawsze jesteś sam. Nie masz panny? Może pisana nam samotność. Ale wiedz, że jesteś piękny!". Jesteście piękni. Jesteśmy piękni. Nigdy o tym nie zapominajcie przyjaciele.
Ola Przybytkowska polecasz serial? :)
Gabriela Polecam to mało Zalecam: -p :-)
Agnieszka Stachyra No ja z drużyny Ani i lisa jestem :-)
Ola Przybytkowska dobrze Olu postaram się wcielić w życie Twoje zalecenie :)
Dziękuję Ojcze😘
Święta prawda że bliskie relacje z Bogiem dają ogrom szczęścia. Mimo że mam męża to jakoś mijamy się w naszym życiu, dzieci mają swoje życie i wydawca by się mogło że zrobiła się pustka. Otóż nie bo na wyciągnięcie ręki mam Pana Boga. On wypełnia mi wolny czas a przy tym ile mam radości, szczęścia i spokoju. Szczęść Boże ☺
A może być tak, że ktoś pogodzi się ze swoim losem i będzie się realizował, ale nie zamknie sobie definitywnie furtki, że może jednak ktoś się znajdzie? Bo czy taka postawa "wybieram samotność" nie zamyka nas na potencjalne możliwości, nie sprawia, że przegapiamy okazje? Nie mówię o tym, by całe życie podporządkować szukaniu drugiej połówki i uzależniać od tego własne szczęście, ale czy naprawdę musi być kiedykolwiek taki moment w życiu, kiedy mówimy sobie "koniec" i zamykamy sobie wszystkie ewentualne drogi do małżeństwa? Życie bywa nieprzewidywalne.
Niektórzy ''dają sobie spokój'' i godzą się z samotnością, a tu nangle... Pojawia się on/ona :)
Nie wiem, czy to miała być polemika, ale napisałeś właściwie to samo, co i ja miałam na myśli. ;) Dokładnie tak - nie trzymać się kurczowo i desperacko myśli o małżeństwie, a jednocześnie nie zamykać sobie furtki, nie odcinać sobie możliwości. Z psychologicznego punktu widzenia jest to niewskazane. Tak już mamy, że gdy ukierunkujemy swoje myśli wedle jakiegoś przekonania, to potem zaczynamy postrzegać rzeczywistość właśnie poprzez to przekonanie, jak przez okulary. Wiesz, że było kiedyś badanie wśród osób, które uważają się za szczęściarzy i pechowców i wykazało, że zachowują się zupełnie inaczej w dokładnie tych samych sytuacjach? Nawet gdy położyli im na drodze banknot, to okazało się że szczęściarze zauważali go o wiele częściej. Ci drudzy jakby mieli klapki na oczach, bo nie spodziewali się od życia żadnych miłych niespodzianek. Tak samo, jeśli ktoś "zakoduje" sobie w głowie przekonanie "jestem powołany/a do samotności" to przestanie dostrzegać i wykorzystywać potencjalne szanse.
Aha, i jeszcze nie uważam, żeby wiek rozrodczy wyznaczał tutaj granice.
Martyna Kuczyńska, też racja, zgadzam się. Są ludzie którzy przechodzą z jednego związku w drugi, całe życie jest nastawione na poszukiwanie tego drugiego człowieka, żeby wypełnił pustkę. Są też ludzie, którzy wypełniają swoimi znajomymi, spotkaniami, imprezami cały wolny czas. Nie potrafią ani przez chwilę być sami i tak jak mówisz nie znają siebie. Ale umiejętność bycia szczęśliwym samemu niektórym przychodzi łatwo już w młodym wieku, a inni potrzebują długich lat pustyni by się tego nauczyć. To nie jest reguła.
Paweł Kukliński, co do pierwszego akapitu; właściwie to ja uważam, że każdy powinien żyć tak, jakby miał się nigdy nie ożenić/nie wyjść za mąż. Żeby nie dzielić życia na czas "teraz szukam związku" i czas "teraz szukam czegoś innego".
Ja przeszłam już przez trzy etapy, mimo, że mam dopiero 23 lata. Najpierw zdecydowane niepogodzenie się z samotnością, potem zdecydowane odrzucenie małżeństwa i wybór samotności, aż w końcu przyjęcie obu opcji. Zaplanuję sobie życie w pojedynkę, ale postaram się nie zamknąć sobie możliwości, by było inaczej.
Panie badz z tymi, którzy są sami, badz z nimi.✊
Z Panem Bogiem Amen Błogosławionej nocy
Mam 23 lata i jeszcze nie miałem dziewczyny na poważnie,
ponad 3 lata temu odmówiłem w podobnej intencji Nowennę Pompejańską.
Mimo chęci powołania tak można się czuć... wiele wiele razy w swoich życiu codziennym tak się właśnie czułam.
W różnych sytuacjach i z różnych powodów.
Samotność (bolesny stan pozostawienia) myślę że po części doskwiera każdemu człowiekowi mniej lub więcej.
Ważne jest aby mimo wszystko nie zamykać serca a wręcz przeciwnie otwierać na rodzinę przyjaciół ludzi w pracy....
Są takie momenty gdy tak naprawdę sama muszę stawiać czoło trudnym dla mnie jako kobiecie sytuacjom i wiem czuje że jest wtedy ze mną Pan Bóg który kieruje moim sercem umysłem i pomaga prostowac te zakręty które czasami są ostre.
Nie jestem samotna... Choć czasami przychodzą momenty pustki wewnętrznej bo jestem człowiekiem który został powołany do dotyku uczuć.. Obudziłam swoje serce z takiej bezradności i wcale nie twierdzę że to jest mega łatwe...
Jestem tylko człowiekiem tak czasem bezsilnym.. Ale bardzo bardzo Kochanym... I to szanuje i cenie.
Myślę że odkryłam choć trochę swoją samotność poznałam i zrobiłam z niej .. wydaje mi się coś pięknego bo robić coś dla Boga i ludzi którzy chcą mnie słuchać i jeszcze przy tym wzrastać duchowo to przechodzi a raczej przechodziło moje oczekiwania.
Bóg dał mi więcej... Dużo dużo więcej ❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Nie ma ludzi samotnych to tylko stan w jakim możemy się poczuć.
Życzę wszystkim pięknego spokojnego wieczoru z Panem Bogiem ❤️❤️❤️
Beata Beata Pięknie to napisałaś. 😇 Miłego wieczoru😊😘
Paula dziękuję kochana 😘😘😘
Dobrej nocy z Aniołkami ❤️🥀❤️
Beata Beata A tak dobrej nocki. 😇😁
z Bogiem Paaaa
Paula 😇😇😇
Pa ❤️🥀❤️🥀❤️🥀❤️
Andrzej,
no właśnie z tą jedną łapką do góry, to chyba przesadzili.Za mało, dam Beatce choć z pięć łapek. Pozdrawiam😊
cały tydzień czekałam na net film
Dziękuję ❤
"Wszędzie coś robią!!!" Straszne! ;) Tak jest - niektórzy ciężko pracują :P
Wielkie dzięki za ten materiał!
Mam 21 lat , parę złych związków za sobą . Na ten moment nie mam chłopaka , dlaczego bo wolę poczekać na odpowiedniego partnera . Moje koleżanki w moim wieku się zaręczają , biorą ślub mają dzieci . Spotkałam się z jedną koleżanką , która mając 18 lat musiała brać ślub bo dziecko było w drodze , co mi odpowiedziała , że żałuje że nie ma tyle wolności i swobody tak jak ja . Jej partner nie pozwala jej się kształcić , o częstych wychodzeniach z koleżankami to już nie wspomnę . Dziewczyny się zaręczają , widzą że partner ich izoluje od rodziny koleżanek jest toksyczny .Ale one uważają że jak nie ten to inny się nie znajdzie . Ja tam jestem szczęśliwa , mam nadzieję że kogoś wyjątkowego spotkam na swojej drodze , jak nie to pogodzę się z tym . Chodz niekiedy przychodzą dni słabości
Ojcze jak zawsze prawda z głębi serca.
Jestem powołana do miłości.
Kocham siebie i cały świat.
Byłam w związku z męźem 14 lat i w grzechu lat 13.
Od dwóch lat jestem najszczęśliwszym singlem.
Wyraźnie słyszę, co Bóg mówi do mnie.
Mam wspaniałe doxnania z bycia babcią.
Ze spokojem obserwuję Antoniego i Juliana.
Dla Nich się uczę i buduję relace.
Jestem wsparciem dla Marty i Kingi.
Kocham,kocham, kocham.
Jestem singlem od urodzenia. Jakoś tak zawsze czułem, że chciałbym założyć rodzinę i nigdy wcześniej nie przychodziła mi myśl, że mógłbym wybrać inaczej. Do czasu gdy zacząłem zastanawiać się nad powołaniem. Wiem, że Bóg ma dla mnie wspaniały plan i wiem, że tylko z Bogiem będę szczęśliwy. Wiem też, że żadna choroba czy problemy z psychiką nie są trudnością, aby być radosnym i cieszyć się z życia. Kocham Boga, ludzi i zwierzęta :D
Niczego nie boje sie bardziej jak samotnosci. Ludzie w moim wieku marza o drogich wakacjach, dobrze platnej pracy czy innych materialnych rzeczach, a ja jedynie o czym marze to rodzina, o ktora bede mogla dbac. Mimo tego, ze mam jeszcze mnóstwo czasu, czuje sie jakbymi życie uciekalo i czasem w nocy mam koszmary, w ktorych nie ma juz moich rodzicow, a ja wracam do pustego domu. Samotnosc jest okropna. Blagam was o modlitwe, zeby moje koszmary nigdy nie staly sie rzeczywistoscia.
Tak, tych lęków bywa dużo. Trzymaj się:)
A ja wiem, że nie będę szczęśliwa, jeśli nie założę rodziny. Wiem to i koniec. Znam siebie. Bałam się tego odcinka jak cholera. Już to kiedyś usłyszałam...że może taka jest moja droga.NIE!!! Nie zgadzam się. Chcę być szczęśliwa!
Agieee _ Bądź szczęśliwa 💕Ja też nie chciałabym być sama .Znam siebie....Na szczęście mam już męża i jest super ...💖💖💖
Agnieszka Stachyra Dziękuję :)
Ewa Bz no super, że Ty masz męża ale nie o Tobie tutaj. Agieee rozumiem Cie bardzo...
mam tak samo.... a nie umiem tego zmienić, doceniam plusy singielstwa ale coraz bardziej serce mi się rozpada na kawałki kiedy widzę jak moje koleżanki zostają matkami a ja czuję że mogę nie mieć rodziny, pomału się załamuję, proszę o modlitwę - chyba tylko cud mnie jakiś uratuje....
Agieee _ kiedyś (a może ciągle się te myśli tlą) też tak myślałam, ale dopóki sama ze sobą nie będziesz szczęśliwa, to niestety związek moze nie pomóc - wchodząc w relację, tworzenie rodziny myśląc, że zmieni to nam wszystko na lepsze to może być mylna droga. Właśnie jak z takimi myślami się wchodzi to po czasie wychodzą nasze smutki i problemy, które siedziały w nas już przed założeniem rodziny itp..
To tak z mojego doświadczenia :) pozdrawiam cieplutko!
Potwierdzam ojcze Adamie.💓 samotnosc moze byc cudowna i mozna byc w pelni szczesliwa. Ja w pewnym momencie uleglam presji rodziny i otoczenia i uciklam w malzenstwo. Teraz wiem ze to byl blad. Teraz jestem sama , zupelnie bo przyjaciol tez niewielu i na odleglosc. Nie zamienilabym tego stanu na nic bo jest mi bardzo dobrze. Pozdrawiam
Extra jamniczek... 😊🐕
Czytając poniższe komentarze dochodzę do jednego wniosku - Adaś, oprócz wielbień chyba musisz zorganizować jakąś pielgrzymkę dla singli :)
i to jest super pomysł :)
Samotnośc jest trudna ...ale trudniejsza we dwoje
Nie zgadzam się. Modlę się o małżeństwo. Mam 35 lat. I nie pozwolę aby być samemu.
ale O. Szustak energii tutaj przekazał, zwłaszcza pod koniec. Dzięki że takie zaangażowanie "Ziomuś" (:)) dajesz w tym filmach, petarda i ogień :) Pooozdrawiam
Jak cudownie zobaczyć vlog z Krakowa! ❤️#KrakówPozdrawia
Bardzo ważne przesłanie, bo presja w przypadku takich osób jest spora.....
"żeby się rozdać" - to mi bardzo zostanie po tej mini serii
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
To serdunia dla wszystkich wędrujących do Miriam.
😘
Niech Wam sił, radości i jedności nie brakuje....
Dobrej nocy🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻
Ewa
DOBREJ nocy Ewuś 💙❤😘🌌🌃🌟❇❇❇🌟🌟🌟🌜🌜🌟🌟🌜🌜🌟🌟🌟🙋
Ewa dziekuje i pozdrawiam serdecznie 🤗🙏🖐
Elwira Zalewska Dziękowianki...🌸🌼🌸🌼🌸🌼🌸🌼🌸🌼🌸🌼🌸
Niech ci Bóg ześle dobry sen 😘
Edward Lamek 😊
Wanda Linowiecka 😊
....można być szczęśliwym, gdy zostanie się samemu..kwestia decyzji i ja.postanowiłam,że to jedyna droga i wyżebrałam U Boga łaskę, by pokazywał mi ile każdego dnia od NIEGO dostaję...ile nauki..ile zwykłych chwil...ile łez zrozumienia..ile uśmiechu ..ile wolności..ile poczucia tworzenia,budowania..ile sposobności do dbania o własny,podarowany przez NIEGO mi świat...robię to nieudolnie czasem sił brak,ale wtedy idę spać..z radością w sercu,że maluję z NIM swój świat...kochani nie czujecie się samotni...nie jesteście sami..nie bądźcie zgorzkniali...ujrzyjcie,że świat jest kolorowy...pomalował go Mistrz nad Mistrzami ❤😊..ech sama zachodzę w głowę jak to możliwe,ale jedyna odpowiedź to Bóg Ojciec,który tak mocno mnie trzyma...pozwólcie by Was mógł prowadzić,.na końcu Jego drogi zawsze dobro się jawi..A droga choć trudna pełna jest mądrości i sposobności,by do NIEGO się zbliżać..,więc,jak mogę nie być szczęśliwa? Wtedy nawet jakoś da się żyć bez męskiego przytulenia..ON postawi na drodze niejednego przyjaciela...tyle ludzi wokół do kochania A ja wciąż nie umiem ich kochać...tyle pracy do zrobienia,więc po co jęczeć lepiej brać się w garść i do dzieła..AMEN 🙏☀❤
Mariusz Wu Mariusz,mi również,byłabym nieprawdziwa twierdząc inaczej,ale jednak to nie warunkuje bycia szczęśliwą..nie wiem Mariusz jak się to dzieje,ale tak jest..życzę Ci pokoju ducha..z całego serca Ci życzę chłopaku 🍀🍀🍀🍀☀☀☀😘
Mariusz Wu .."czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony.. stanę wtedy na raz,ze słońcem twarzą w twarz...."wlasnie Kora wyśpiewała w radio...życzę Mariuszku byś poczuł ten wiatr..oby nie uszedł Twojej uwadze..bo łaski Pana to właśnie powiew tego wiatru...zdecyduj poprostu..I bądź szczęśliwy...pomimo wszystko..ileż energii potrzeba by być nieszczęśliwym 😱..ja jej poprostu nie mam ..zdecydowałam skapitulować i poddać się Ojcu...Nie mogłam zrobić nic lepszego..najlepsza inwestycja!!!❤❤❤💪💪💪💪🍀🍀🍀🙏🙏🙏 daję Ci mocnego przytulasa 💪💪💪💪💪💪💪😊
Mariusz Wu pewno nie raz słuchałeś,ale jeśli masz teraz możliwość to włącz sobie " list od Boga do człowieka"..nie wiem jak tu się linki zamieszcza 😟🤔😁💪
najgorsze jest to, że każdą decyzję trzeba podjąć samemu
Ojej..były zdjęcia z mojej osobistej dzielnicy..gdzie mieszkam 😚A poza tym jest Remont u Dominikanów ale będzie fajnie😁
Też zawsze marzyłam o szczęśliwym związku, byłam w kilku nieudanych, poraniona i zawiedziona. W końcu znalazłam dobrego, kochającego faceta, jestem z nim szczęśliwa. Co się okazało? To nie on daje mi prawdziwe szczęście. Mogę być w bardzo dobrej relacji i nie czuć się na swoim miejscu, bo nie znalazłam swojej ścieżki, nie realizuję siebie, a drugi człowiek mi tego nie wypełni. Zaczęłam szukać, robić coś ze swoim życiem, szukać też Boga i właśnie z tego czerpię prawdziwe szczęście. Partner jest ze mną, obok mnie, kocha, wspiera, ale sama relacja nigdy nie zastąpi mojego szczęścia, moich sukcesów, doświadczeń, pracy, rozwoju. Można mieć najlepszego mężczyznę/ najlepszą kobietę świata i nie być w pełni szczęśliwym, bo nie ma się swojego pola realizacji, swojego życia. Dlatego szukajcie siebie i Boga, realizujcie się, działajcie. W tym co sami robicie możecie znaleźć szczęście i satysfakcję, a potem dzielić je z innymi. 😊
Nie rozumiem. Mam 34 lata, według tych trzech "wyznaczników" powołania nie pasuję do żadnego, bo nie czułam nigdy potrzeby pójścia w kierunku życia zakonnego, nie urodziłam się chora fizycznie ani psychicznie, co wykluczałoby mnie z możliwości zawarcia jakiegoś związku i nie widzę też żeby ludzie uczynili mi jakąś krzywdę.
Owszem moje związki (aż 2 kilkuletnie) rozpadły się z czego jeden z hukiem i mocnym śladem w psychice, ale prawda jest taka, że każdy z nas kiedyś był przez kogoś krzywdzony.
Nie potrafię, tak jak ksiądz mówi wybrać samotności. Po prostu wszystko we mnie się na to nie zgadza. Chcę mieć dzieci, chcę mieć męża, chcę wiedzieć co to znaczy kochać i być kochaną, co to znaczy być potrzebną, co to znaczy dać życie i wychować wspólnie dziecko.
Widzi ksiądz jestem 4 grupą osób, które nie kwalifikują się do żadnej z wymienionych przez księdza "szufladek". Nie wybrałam samotności i wcale nie chcę jej wybrać. Chcę żyć i kochać a nie mówić "Boże wybieram samotność, bo mi nic innego nie zostało i bede szczęśliwa" mimo, że wcale szczęśliwa nie będę i w ogóle tego nie czuje. Wiem, że Bóg wie lepiej co dla mnie dobre, ale jeśli chce mojej samotności to ja się z nim nie zgadzam.
Można dzielić swoje życie z innymi ludźmi, można im pomagać i cieszyć się z tego, ale tak naprawdę wraca się do pustego domu i żaden nawet najlepszy przyjaciel nie zastąpi własnej rodziny. Nawet największa pokora i posłuszeństwo Bogu nic nie zmieni.
Kocham Boga i będę z nim szczera, nie będę mówić że jest super tak jak jest, bo nie jest.
Mi też niezbyt podoba się myśl, żeby koniecznie wkładać się do jednej z szufladek. Jeśli ktoś ma silne powołanie do małżeństwa, to niezależnie od wieku powinien tego szukać lub chociaż być na to otwarty. Jednocześnie jednak zgadzam się z ojcem w tym, że nie powinno się uzależniać od tego swojego szczęścia, na zasadzie, że nigdy nie będę szczęśliwa, dopóki kogoś nie znajdę. Myślę, że najlepiej nauczyć się żyć najpełniej jak się da w samotności, ale jednocześnie nie rezygnować z poszukiwania męża.
ale ja nie uważam, że będę nieszczęśliwa w każdej minucie mojego samotnego życia. Ja po prostu nie wybieram samotności, nie zgadzam się na to że tak jest fajnie, bo nie jest. Potrafię być szczęśliwa sama ze sobą, ale co złego jest w tym że chcę być szczęśliwa we własnej rodzinie?
Zgadzam się, mimo że wierzę w samotność z wyboru i poza kapłaństwem, to uważam, że powinniśmy dać sobie prawo do tego, aby nigdy nie nazwać życia w pojedynkę swoim powołaniem i nie powinniśmy nikogo nakłaniać, żeby "wybrał" tę opcję.
Dokładnie tak samo myślę...
Justyna tylko jak druga osoba ma być szczęśliwa z kimś kto nawet sam ze sobą nie potrafi być szczęśliwy? To kiepska podstawa pod związek
Nie ze wszystkim z Ojca wypowiedzi się zgadzam. Myślę jednak, że w sytuacji niechcianej samotności ważne jest, aby nie rezygnować z życia i należy podsuwać pomysły na to, jak sobie w takiej sytuacji radzić w wymiarze praktycznym. Można się poddać, albo można walczyć. I to jest ten wybór. Nie sądzę, że można wybrać samotność skoro się jej nie chce. Wybiera się jednak, jak się przeżywa samotność.
Osobiście odczuwam samotność jako wielką życiową porażkę, cierpienie i trud, który wyciska mi łzy. Beczę, bo nie jestem ważna dla ludzi, bo nie przynależę, bo się o mnie nie dba, zapomina, nie podziwia. Tylko jestem taką osobą, która sobie mówi: 'jak spadać, to z wysokiego konia'.
W takiej obręczy bólu można dość łatwo pogorszyć sobie życie, dokonywać złych wyborów, pogłębić i tak już bolesny stan. Każdy sam sobie musi odpowiedzieć, co mogę zrobić, by uczynić tę egzystencję na miarę moich możliwości, łatwiejszą.
ja tak bardzo boje sie tego powołania, mój związek sie rozpadł 1,5 roku temu i w mojej głowie ciagle pojawiają sie mysli ze juz zawsze będę sama. proszę Was o modlitwę, bo mnie to lekko niszczy - czuje lęk z tego powodu.
Jessi Jess Kochana więcej wiary, a przyciągniesz tego szczęśliwca, który z Tobą będzie ☺
Pokój z tobą! Nie bój się niczego. [Sdz 6]
Ja nie zapomnę o tobie. [Iz 49]
Obok nas przechodzi miłosierny Bóg i przemienia nasze życie.
Ja już z 11 lat jestem sam. Dobrze mi z tym. Może przyzwyczaiłem się ale nie czuje pustki w swoim życiu. Może tęsknię za czymś, marzę. Mimo swojej grzesznej natury bo święty nie jestem, mam też relację z Panem Bogiem. Chciałbym by Pan Bóg z mojej samotności uczynił coś pięknego jeśli faktycznie tak ma być że nadal mam być sam.
Jestem samotna, bo faceci z którymi się spotykałam nie spełniali "warunków kościelnych" - tzn. nie wykazywali inicjatywy czekania z seksem do ślubu, więc w swojej moralności byłam zmuszona ich zostawić, chociaż tego nie chciałam. Lata lecą a ja dalej, pomimo pragnienia bycia z kimś, jestem sama. I staram się już z tym pogodzić. Samotność, poczucie bycia nikomu nie potrzebną jest niezwykle trudnym doświadczeniem. Wiem, że muszę nauczyć się z tym żyć. Jestem nieszczęśliwa, ale przynajmniej w kwestii czystości zachowuje Boże przykazania. Cierpienie i samotność będą mi towarzyszyć już zawsze, ale i tak wybieram to ze świadomością, że unikanie zła i grzechu (nieczystości) to priorytet.
Szczęście jest w relacji z Bogiem. Nie poddawajmy się😀.
Sądzę, że w kwestiach związanych ze zranieniami z przeszłości, trudnymi przeżyciami z dzieciństwa można skorzystać z psychoterapii. Jest to nie raz długi proces i kosztowny, jednak warto.
Pozdro 🕊
💓 💓 💓 I owszem. Nie ma ludzi powolanych do samotnosci. Samotnosc to stan ducha, ktory musi byc czyms zapelniony.. Oby czyms madrym i wartosciowym. Ktos kto nie ma partnera niekoniecznie jest samotny aczkolwiek moze odczuwac brak bliskosci, ktora jednak mija... Pozdrawiam ❤️
Całe szczęście jeszcze nie muszę się martwić tym. Na razie większe zmartwienie to jak będzie w liceum ;)
Na komary najlepsza jest paląca się zmielona kawa.
Ja nie wiem czy jestem powołana do małżeństwa. Wiem, że nie chcę spędzić życia rozkminiając tę kwestię. Jestem tu gdzie jestem. Nie mam chłopaka, więc na razie sprawy związkowe mnie nie interesują. Jak się zjawi, to będziemy coś budować :) A na razie jest życie do przeżycia: rozwijanie siebie, budowanie relacji z bliskimi, znajomymi, sobą i Panem Bogiem. Żyję dzisiaj. Może jutro mnie zaskoczy. Z Panem Bogiem będzie dobrze, nawet jak będzie źle ;)
Bycie samemu nie jest niczym złym nie jest grzechem, ale bawienie się ludzkimi uczuciami już tak życie takim typowym życiem singla polegające na zmianie partnerów lub partnerek np. co miesiąc dawanie innym nadziei na stałych związek chociaż tak naprawdę się wcale nie chcę się żenić, ale jedynie zabawić nie jest to po prostu dobre. Pamiętajmy o tym że każda osoba ma uczucia. Nie dzielmy ludzi na gorszych czy lepszych tym bardziej w Kościele. Szukajmy punktów, które nas łączą a nie dzielą.
❤
Kiedyś czytałam takie stwierdzenie, że Adam był raju ''sam'' z Bogiem i mimo to, że miał naprawdę wszystko, to i tak Bóg stwierdził, że ''Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam'' (Rdz 2, 18). Więc coś musi w tym być. Tak samo przecież Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach, więc też nie jest sam. Myślę, że można być szczęśliwym w samotności, ale tylko wtedy, gdy się świadomie dokonuje tego wyboru. A ilu jest takich ludzi? Nie sądzę, żeby to były jakieś tłumy. Jeśli marzy się o rodzinie i dzieciach nic nie zastąpi tego pragnienia, ani dalekie podróże, wakacje, hobby itd. Wszystko jest dobre, ale do czasu.
julia maj
Ale chodzi by nie być samotnym mimo, że się jest samemu w życiu.
Człowiek jest stworzony do relacji, do bycia z drugim i dla drugiego ale niekoniecznie w związku!!
Owszem, jednym wystarczą relacje koleżeńskie czy rodzinne, inni pragną bliższych relacji.
Danusia Nowak I tu jest problem, bo osoby które założyły rodzinę, nie mają czasu dla singli. Rodzice też umrą, znajomi spotkają się raz na jakiś czas. Więc ta samotność zaczyna doskwierać i to się czuje.
tylko jak stworzyć porządną bliską relację jak się człowiek nie bardzo umie cieszyć z tych "mniej bliskich". Czy tu na prawdę chodzi o drugiego człowieka, czy drugi człowiek ma być tylko narzędziem do zabicia nadmiaru wolnego czasu
Crixuss1 Święta racja! :)
Dzięki za to gadanko 😀
Ojcze Adamie, żebyś nie musiał już szukać mądrych cytatów polecam książkę "Niebo przemówiło", która jest zbiorem przesłań wielu świętych i aniołów, które przekazuje mistyk Alan Ames :)
Obym nie był powołany do samotności. Mam 24lata w pełni sprawny i zdrowy i moi rówieśnicy biorą śluby, jestem załamany bo nie znalazłem jeszcze tej jedynej. Smutno jest być samemu. Nawet na urlop nie ma z kim wyjechać. Nie jestem szczęśliwy w obecnym stanie. Nie wiem co zrobić z swoim życiem.
Małżeństwo nie sprawi, że nagle staniesz się spełniony i szczęśliwy. Przeciwnie. Jeśli samotnie jest Ci ciężko, to w małżeństwie wszystkie problemy ze sobą uwidaczniają się jeszcze bardziej.
Zainwestuj w siebie - edukacja, hobby, sport itp. W wieku 24 lat nie masz się jeszcze czym za bardzo przejmować.
Całe życie przed Tobą i tak wiele zależy od Ciebie. Nie zadręczaj się tym, rozwijaj swoje pasje, zainteresowania, żyj nie czekając na tę jedyną, bo prześpisz życie. A jak będziesz ciekawy świata, inspirujący, radosny, nie wiesz nawet jak i kiedy przyciągniesz tę jedyną, wymarzoną ☺
Elwira Rożko
Zgadzam się z tym😊i podpisuję się dwiema "łapami"👍👍
Mam podobnie jak Ty - 24 lata, w lipcu dorobiłam się upragnionego magistra na UJ, jestem poukładana i też nigdy nie byłam w związku, a bardzo chciałabym być w małżeństwie, takim na całe życie. Jeszcze niedawno bardzo ubolewałam i było mi źle z tym, że jestem sama, ale zmieniłam podejście☺️. Stwierdziłam, że nie będę się zadręczać, płakać po nocach, siedzieć z założonymi rękami albo szukać na siłę Tego Jedynego. Postawiłam na rozwijanie swoich pasji, wróciłam do sportu, staram się po prostu cieszyć każdym dniem🙂. Tak jak mówi Ojciec Szustak - od nas zależy jaką postawę przyjmiemy. Samotność boli, to jasne, ale jesteś w takim wieku, że wszystko może się zdarzyć, bo... nigdy nie wiesz, co przygotował dla Ciebie Pan Bóg😇. Błogosławieństwa😇☺️.