Bardzo cenię, to co Pani Bastek mówi i robi, ale z jednym sformułowaniem, które tutaj pada się nie zgadzam, a mianowicie, że artysta jest przedmiotem poddanym działaniu strony aktywnej - historyka sztuki. Takie podejście rzeczywistym twórcą czyniłoby historyka sztuki, samego zaś artystę sprowadzało do roli niemej marionetki. W czasach kompetentnych historyków sztuki i niekompetentnych artystów takie podejście dominuje. Sama prof. Poprzęcka stwierdziła kiedyś na jakimś wykładzie, że nie ważne co tam artysta sobie wymyśli, ważne to co my historycy sztuki powiemy. Jest to tak naprawdę zawłaszczenie, czy wręcz zniszczenie sztuki przez krytykę. Zastanawia mnie co tu jest w tych relacjach podmiotem i tak ad hoc przychodzi mi do głowy górnolotne określenie "misterium sztuki" - to coś nieuchwytnego, trudnego do opisania - tajemnica, zagadka, coś.co czyni sztukę sztuką. Krytycy próbują to przeniknąć słowami, artyści działaniem.
Bardzo cenię, to co Pani Bastek mówi i robi, ale z jednym sformułowaniem, które tutaj pada się nie zgadzam, a mianowicie, że artysta jest przedmiotem poddanym działaniu strony aktywnej - historyka sztuki. Takie podejście rzeczywistym twórcą czyniłoby historyka sztuki, samego zaś artystę sprowadzało do roli niemej marionetki. W czasach kompetentnych historyków sztuki i niekompetentnych artystów takie podejście dominuje. Sama prof. Poprzęcka stwierdziła kiedyś na jakimś wykładzie, że nie ważne co tam artysta sobie wymyśli, ważne to co my historycy sztuki powiemy. Jest to tak naprawdę zawłaszczenie, czy wręcz zniszczenie sztuki przez krytykę. Zastanawia mnie co tu jest w tych relacjach podmiotem i tak ad hoc przychodzi mi do głowy górnolotne określenie "misterium sztuki" - to coś nieuchwytnego, trudnego do opisania - tajemnica, zagadka, coś.co czyni sztukę sztuką. Krytycy próbują to przeniknąć słowami, artyści działaniem.