Curonian Spit

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 14 жов 2024
  • #UNESCO #Litwa #Mierzeja
    Czasem z całym tym podróżowaniem po świecie to się człowiek tak zakręci, że nie wie, gdzie ma przód, a gdzie tył. Po tym, jak zwiedziliśmy najstarszą stolicę Litwy - Kiernów - postanowiliśmy wraz z resztą naszej męskiej wycieczki odwiedzić w końcu Mierzeję Kurońską. Piszę „w końcu”, gdyż próbowałem tego już kilka lat wcześniej. Wtedy plan się nie powiódł; gdy dojechaliśmy do Kłajpedy okazało się, że na Mierzeję Kurońską nie prowadzi żadna droga - trzeba płynąć promem. A na to zabrakło na już wtedy czasu. Problem w tym, że o historii tej zupełnie zdążyłem już zapomnieć…
    Mierzeja Kurońska ciągnie się wzdłuż południowo - wschodniego wybrzeża Morza Bałtyckiego na długości prawie stu kilometrów. Leży na terenie dwóch państw: Litwy i Rosji; granica przecina półwysep mniej więcej w jego połowie. Gdy spojrzycie na mapę satelitarną, zobaczycie długi i cienki pas wydm i lasów - coś w rodzaju Półwyspu Helskiego, tyle tylko, że trzy razy dłuższy. Dodatkowo mierzeja znajduje się na liście dziedzictwa UNESCO. Wstyd nie zwiedzić, zwłaszcza, że od granicy z Polską dzieli nas niecałe 300 kilometrów. Mieszkańcy Suwałk mają do tego niezwykłego miejsca taką samą odległość, jak do Warszawy.
    Ale czy rzeczywiście jest to „niezwykłe miejsce”? Gdy wbijemy w dowolną przeglądarkę hasło „Mierzeja Kurońska” zasypią nas zdjęcia wspaniałych piaszczystych wydm, dzikiej przyrody i długich plaż. UNESCO mylić się przecież nie może! Z przeczytanych artykułów przebija się wizja wciąż dzikiego, nieco zapomnianego zakątka Europy. A do tego obietnica drugich co do wielkości wydm naszego kontynentu! Takiej pokusie oprzeć się nie sposób.
    Ruszyliśmy więc śmiało i z wielkim zapałem. Ostygł on nieco, gdy podczas jazdy samochodem zaczęliśmy szukać noclegów. Najpierw pomyśleliśmy, że po prostu źle klikamy; może to jakieś oferty sponsorowane? Ceny oscylowały w okolicach 500-600 złotych za pokój 3-osobowy / 1 noc. Podróżnicze doświadczenie mówiło mi, że wystarczy po prostu pogrzebać głębiej w ofertach. Może zmienić wyszukiwarkę? Tak minęła nam godzina poszukiwań, a ceny ani drgnęły. I co intrygujące, wcale nie były to jakieś ekskluzywne hotele - warunki socjalne oferowane w tych cenach przypominały raczej hotel robotniczy, co najwyżej akademik z połowy lat 90-tych.
    Noclegów szukaliśmy w Nidzie, największej miejscowości na półwyspie (raczej jedynej zasługującej na to miano). Trzeba przecież nie tylko gdzieś przenocować, ale i coś zjeść. Ostatecznie, jako zmotoryzowani, uznaliśmy że możemy iść na ustępstwo: niech te noclegi będą gdzieś dalej, ale w normalnej cenie. Z nowym zapałem rzuciliśmy się do przeglądania ofert; na próżno. 500-600 złotych za pokój za dobę. Koniec, kropka.
    Bliscy całkowitej kapitulacji zdecydowaliśmy się na nietypową ofertę: nocleg na niewielkim jachcie zacumowanym w sercu Nidy. Kajuta wielkości 6 metrów kwadratowych, toaleta na zewnątrz - portowa. Ale od biedy trzech chłopów jakoś przenocuje. Cena? 81 euro. Plusem było jednak to, że nocleg był centrum Nidy, a właściciel jachtu obiecał pomóc w znalezieniu miejsca parkingowego.
    Nasz właściciel zaznaczył także, że musimy dojechać najpóźniej na 20:00. Dlaczego? Trudno powiedzieć, ale później zakwaterowanie na łodzi miało być „niemożliwe”. Cisnęliśmy więc śmiało, by zdążyć na czas. Dojechaliśmy do Kłajpedy, i tutaj dopiero nawigacja (na którą zrzuciliśmy całą odpowiedzialność za wybór drogi) poinformowała nas: „A teraz przeprawa promowa”. Oh, nie!
    Jak już pisałem wcześniej, o konieczności dostania się na mierzeję promem… zdążyłem dawno temu zapomnieć. Nawet szczególnie mnie to jakoś nie dziwi; kiedyś po dwóch dniach zwiedzania Rygi przypomniało mi się, że już kiedyś w tym mieście byłem. Mierzeja Kurońska jest wprawdzie półwyspem, czyli posiada połączenie lądowe, ale o „kontynent” zahaczona jest po stronie rosyjskiej, na terenie Kaliningradu. Dla Litwinów więc - oraz mieszkańców Unii Europejskiej - jest pod względem możliwości wjazdu niczym wyspa. W Kłajpedzie Mierzeja Kurońska zbliża się do stałego lądu na odległość zaledwie 450 metrów. Dlaczego więc nie spięto „wyspy” z lądem mostem? Odpowiedzią jest port w Kłajpedzie, największy port morski Litwy. Gdyby Mierzeję Kurońską połączyć z lądem mostem, ten musiałby mieć albo bardzo dużą wysokość, albo być mostem zwodzonym. Oba rozwiązania są drogie, więc pozostaje alternatywa - prom samochodowy...
    Cały opis znajdziecie na blogu 40latidopiachu...

КОМЕНТАРІ • 4