Dwa lata temu pojechaliśmy sztywną ekipą 4 osobową na wyprawę na Belony nad Polski Bałtyk. Od początku wyprawy zaczęły się problemy w połowie drogi złapaliśmy kapcia, udało się do ogarnąć zapasem. Jak dojechaliśmy na kwaterę, to okazało się że to taki barat w stylu holenderskim na zdjęciach wyglądał sporo lepiej niż w rzeczywistości. No ale jak to się mówi marketing dźwignią handlu. Kwatera była już opłacona przez popularny portal rezerwacyjny, więc nie mieliśmy większego wyboru jak tam zostać. W kwaterze która wynajęliśmy najgorsze było brak ogrzewania, początek maja, nie należał do najcieplejszych. Więc musieliśmy się dogrzewać starodawnymi sposobami ;) Belony było sporo w tym okresie, miejsce było ciekawe. Spora ilość lamparciego dna w którym bociany podchodzą do tarła. Jedynemu problemem było, że trzeba było rzucać bardzo daleko, i co za tym idzie, żeby mieć dobre wyniki wchodzić do wody jak najdalej. Więc nie obyło się bez kilku przelewek do woderów. Wszyscy byliśmy twardzi i daliśmy radę. Drugiego dnia wyprawy kolega Marcin zerwał starą podłużną blachę która pamiętała jeszcze czasy komuny, podczas rzutu coś się zaplątało i plecionka 0,14 strzeliła i blacha poszła do Bałtyku. Następnego dnia łapaliśmy w tym samym miejscu, i zahaczyłem o zerwaną przez niego plecionkę i na końca była jego przynęta. Zapytałem się kolegi czy chce ją z powrotem, odparł żebym zostawił sobie ją na przysłowiowego farta. Tak właśnie uczyniłem, po paru minutach od wyłowienia blachy, postanowiłem przetestować ten leciwy wynalazek, trochę już zaczynający rdzewieć. No i się stało . W trzecim rzucie, wyciągnąłem na niego łososia 92cm, jest to mój pierwszy i jak do tej bory jedyny łosoś. Kolega po tym wydarzeniu jednak chciał odzyskać przynętę, ale dał się przekupić butelką ognistego płynu, i blacha jest ze mną do dzisiaj.
Nic dodać , nic ująć 😉sam powiedziałeś - "kwintesencja wędkarskiego żywota" 😊 . Następną razą 😉 będzie lepiej . Pozdrawiam z Labiryntu Wisconsin !!! 👋🤠 Ech zaponiałbym - pozdrowienia dla Ciebie i dla kolegów 😎🤠🍺🍺🍺!!!
Hehe, miałem podobną historię na Parsęcie. Zaciąłem coś konkretnego, kolega leci ze 100m, wpada zdyszany, udziela rad jak mam holować, że delikatnie, daj jej pochodzić i takie tam, a po chwili na kiju pojawia się szczupal taki pod 70cm. A on wtedy (dalej zdyszany) - " ku.... następnym razem mnie nie wołaj, jak nie wiesz co to" XD
Dwa lata temu pojechaliśmy sztywną ekipą 4 osobową na wyprawę na Belony nad Polski Bałtyk.
Od początku wyprawy zaczęły się problemy w połowie drogi złapaliśmy kapcia, udało się do ogarnąć zapasem.
Jak dojechaliśmy na kwaterę, to okazało się że to taki barat w stylu holenderskim na zdjęciach wyglądał sporo lepiej niż w rzeczywistości.
No ale jak to się mówi marketing dźwignią handlu. Kwatera była już opłacona przez popularny portal rezerwacyjny, więc nie mieliśmy większego wyboru jak tam zostać.
W kwaterze która wynajęliśmy najgorsze było brak ogrzewania, początek maja, nie należał do najcieplejszych. Więc musieliśmy się dogrzewać starodawnymi sposobami ;)
Belony było sporo w tym okresie, miejsce było ciekawe. Spora ilość lamparciego dna w którym bociany podchodzą do tarła.
Jedynemu problemem było, że trzeba było rzucać bardzo daleko, i co za tym idzie, żeby mieć dobre wyniki wchodzić do wody jak najdalej. Więc nie obyło się bez kilku przelewek do woderów. Wszyscy byliśmy twardzi i daliśmy radę.
Drugiego dnia wyprawy kolega Marcin zerwał starą podłużną blachę która pamiętała jeszcze czasy komuny, podczas rzutu coś się zaplątało i plecionka 0,14 strzeliła i blacha poszła do Bałtyku.
Następnego dnia łapaliśmy w tym samym miejscu, i zahaczyłem o zerwaną przez niego plecionkę i na końca była jego przynęta.
Zapytałem się kolegi czy chce ją z powrotem, odparł żebym zostawił sobie ją na przysłowiowego farta.
Tak właśnie uczyniłem, po paru minutach od wyłowienia blachy, postanowiłem przetestować ten leciwy wynalazek, trochę już zaczynający rdzewieć.
No i się stało . W trzecim rzucie, wyciągnąłem na niego łososia 92cm, jest to mój pierwszy i jak do tej bory jedyny łosoś.
Kolega po tym wydarzeniu jednak chciał odzyskać przynętę, ale dał się przekupić butelką ognistego płynu, i blacha jest ze mną do dzisiaj.
Dobre kino-swietnie sie ogladało, Klimat ryby smiech i o to chodzi w wedkarstwie!!!pozd
Nic dodać , nic ująć 😉sam powiedziałeś - "kwintesencja wędkarskiego żywota" 😊 . Następną razą 😉 będzie lepiej . Pozdrawiam z Labiryntu Wisconsin !!! 👋🤠 Ech zaponiałbym - pozdrowienia dla Ciebie i dla kolegów 😎🤠🍺🍺🍺!!!
Powiem tak, też się uśmiałem patrząc na twoich kolegów biegnacych co tchu a tu rybka jak pstrąg i jeszcze podchaczona, fajny ubaw mieli, pozdrawiam
Super film popłakałem się, też miałem podobne akcję, najważniejsze że brzuch boli od śmiechu później :) Pozdrowionka
Dziękujemy i pozdrawiamy :)
Takie wyprawy z kumplami najlepsze 😊😂
To prawda, najlepiej w nieznane :)
Kij pięknie pracował🤭😅
Każdy hol się teraz będzie tak zaczynał ;)
Hehe, miałem podobną historię na Parsęcie. Zaciąłem coś konkretnego, kolega leci ze 100m, wpada zdyszany, udziela rad jak mam holować, że delikatnie, daj jej pochodzić i takie tam, a po chwili na kiju pojawia się szczupal taki pod 70cm. A on wtedy (dalej zdyszany) - " ku.... następnym razem mnie nie wołaj, jak nie wiesz co to" XD
takie trotki to na banana do góry :D
Marzę o takiej wyprawie.
Śmiało :)
Dla takich chwil warto , niezłą bekę mieli 😂😂😂😂
Było śmiesznie ;)
Kiedy jakiś kolejny materiał?
No czeka ostatni do skręcenia. W sumie nie powinien za długo czekać, bo „kierownik” złowił tyle troci, co na poprzedniej wyprawie wszyscy razem ;)
😈😈😈