A mnie to ciekawi jak Dominik chce zrekrutować kogoś kto jest (statystycznie) na dużo wyższym poziomie wiedzy/ umiejętności/ świadomości, niż jego prezes i on sam? (brakuje mi z procesów stosowanych w największych firm, ale to przecież banalne) Jak to niby zrobić? (nie jest możliwym zrozumienie wyższej świadomości z poziomu niższej i analogicznie jest z wiedzą). Albo jak wyjaśnić, że np. z psychologii (i nie tylko; na równym poziomie mogę rozmawiać z prof Zybertowiczem i prof Hararim i innymi) jestem na poziomie dr hab/ prof? (skoro macie dużo mniejszą wiedzę, czyli Dominik nie jest w stanie tego ocenić). Tylko, że mam gdzieś tytuły...I jak chcecie to wycenić? I nie mam zdjęć (oczywiście na zachodzie to rozumieją, bo szanują podstawowe ludzkie prawa, czyli tutaj głównie do samostanowienia i wolności wyboru, więc nikomu to nie przeszkadza). I nie- nie zamierzam tego zmieniać, bo ktoś ma w firmie patologię społeczną. Nie kumam naszego HR, a sam z sukcesami prowadziłem rekrutację (opartą o naukę) i szkoliłem ludzi z HR.
Jest to proces. Dominik sprawdza m.in. czy kandydat posiada określony zakres umiejętności lub czy kandyat będzie wpisywał się w kulturę firmy. Umiejętności, z których rekruter nie posiada wiedzy domenowej są weryfikowane na kolejnych etapach rekrutacji, przez osoby, które posiadają takie kwalifikacje.
Czyli firma ma na pokładzie profesora psychologii znającego filozofię, socjologię, etc., czyli pokroju prof de Barbaro, czy prof Dolińskiego? Właśnie chodzi o to, że to nierealne... U nas często obserwuję, że ktoś z mizerną wiedzą, nienaukowym umysłem, niską świadomością, nierozwiniętym myśleniem systemowym (prawniczy umysł jest tak kształcony, czyli tworzy się swego rodzaju patologia, gdy się nie zreflektuje- częste u młodych, nieświadomych prawników) zaczyna krytykować np. profesora i filozofa prawa (mówiąc całkowite bzdury i dodatkowo w sposób wręcz kategoryczny, co pokazuje, że jego "ego doświadczające" jest ponad "ego obserwujące"; co powoduje- przeskok do filozofii- "przekłamaną świadomość", co w połączeniu daje "nieświadomą niekompetencję", która podszyta reakcjami pierwotnymi daje "bezpodstawny agresywny atak" oraz wręcz oczernianie). Chodzi o to, że nie słyszałem o przypadku, w którym jest możliwe ocenienie wyższego poziomu świadomości oraz wiedzy z niższego... Oczywiście ludzie z silnym rysem narcystycznym oraz niską świadomością (wierząc w "rozum prosty", czyli doświadczenie) próbują się za to zabierać, ale to tworzy patologię społeczną, gdy jest akceptowane i uznane za właściwe... Czyli pytanie dotyczy konkretnie problemu związanego z niemożnością oceny wyższego poziomu świadomości i wiedzy... Ocenić się go nie da, ale może znalazł sposób jak to uwzględnić (jak jest u nas uwzględniane/ czy jest uwzględniane? Z tego co widzę, to raczej nie- np. wszędzie w HR mówią o mowie ciała, a to przecież forma zniewolenia oraz oznaka słabości i niższego poziomu samorozwoju; dość szkodliwe zachowanie/ autodestrukcyjne patrząc holistycznie na rozwój człowieka) i na tym bym się skupił... *Odnośnie kultury, to człowiek na wysokim poziomie świadomości jest w stanie dostosować się do każdej, ale rozum mu nie pozwala (ochrona siebie/ zdrowy egoizm/ Ordo Caritatis, etc.).
@@krajewskimichal sugerujesz, że mają w firmie profesorów psychologii/ filozofii/ socjologii/ filozofii AI/ zarządzania/ etc.? Mi się wydaje, że nie mają... ;) (geopolityka/ makroekonomia/ strategia? Tutaj dadzą radę niektórzy prezesi, ale nie wszyscy)
Panowie super wywiad, dziękuję, oboje przekazaliście dużo cennych info, milo się was słuchało👍🏻🌷😉
Dziękuje za miłe słowa. Pozostaje mi jedynie zachęcić do subskrypcji kanału - niedługo kolejne ciekawe rozmowy.
Dziękuję za materiał, z którego można się dużo nauczyć. Czy jest możliwe, aby używać mniej zapożyczeń z języka angielskiego ?
Proszę bardzo! Oczywiście, mamy piękny język, będę się starał, ale proszę mi wybaczyć jak się nie uda :)
"joba" bolało
A mnie to ciekawi jak Dominik chce zrekrutować kogoś kto jest (statystycznie) na dużo wyższym poziomie wiedzy/ umiejętności/ świadomości, niż jego prezes i on sam? (brakuje mi z procesów stosowanych w największych firm, ale to przecież banalne)
Jak to niby zrobić? (nie jest możliwym zrozumienie wyższej świadomości z poziomu niższej i analogicznie jest z wiedzą).
Albo jak wyjaśnić, że np. z psychologii (i nie tylko; na równym poziomie mogę rozmawiać z prof Zybertowiczem i prof Hararim i innymi) jestem na poziomie dr hab/ prof? (skoro macie dużo mniejszą wiedzę, czyli Dominik nie jest w stanie tego ocenić). Tylko, że mam gdzieś tytuły...I jak chcecie to wycenić?
I nie mam zdjęć (oczywiście na zachodzie to rozumieją, bo szanują podstawowe ludzkie prawa, czyli tutaj głównie do samostanowienia i wolności wyboru, więc nikomu to nie przeszkadza). I nie- nie zamierzam tego zmieniać, bo ktoś ma w firmie patologię społeczną.
Nie kumam naszego HR, a sam z sukcesami prowadziłem rekrutację (opartą o naukę) i szkoliłem ludzi z HR.
Jest to proces. Dominik sprawdza m.in. czy kandydat posiada określony zakres umiejętności lub czy kandyat będzie wpisywał się w kulturę firmy. Umiejętności, z których rekruter nie posiada wiedzy domenowej są weryfikowane na kolejnych etapach rekrutacji, przez osoby, które posiadają takie kwalifikacje.
Czyli firma ma na pokładzie profesora psychologii znającego filozofię, socjologię, etc., czyli pokroju prof de Barbaro, czy prof Dolińskiego?
Właśnie chodzi o to, że to nierealne...
U nas często obserwuję, że ktoś z mizerną wiedzą, nienaukowym umysłem, niską świadomością, nierozwiniętym myśleniem systemowym (prawniczy umysł jest tak kształcony, czyli tworzy się swego rodzaju patologia, gdy się nie zreflektuje- częste u młodych, nieświadomych prawników) zaczyna krytykować np. profesora i filozofa prawa (mówiąc całkowite bzdury i dodatkowo w sposób wręcz kategoryczny, co pokazuje, że jego "ego doświadczające" jest ponad "ego obserwujące"; co powoduje- przeskok do filozofii- "przekłamaną świadomość", co w połączeniu daje "nieświadomą niekompetencję", która podszyta reakcjami pierwotnymi daje "bezpodstawny agresywny atak" oraz wręcz oczernianie).
Chodzi o to, że nie słyszałem o przypadku, w którym jest możliwe ocenienie wyższego poziomu świadomości oraz wiedzy z niższego...
Oczywiście ludzie z silnym rysem narcystycznym oraz niską świadomością (wierząc w "rozum prosty", czyli doświadczenie) próbują się za to zabierać, ale to tworzy patologię społeczną, gdy jest akceptowane i uznane za właściwe...
Czyli pytanie dotyczy konkretnie problemu związanego z niemożnością oceny wyższego poziomu świadomości i wiedzy...
Ocenić się go nie da, ale może znalazł sposób jak to uwzględnić (jak jest u nas uwzględniane/ czy jest uwzględniane? Z tego co widzę, to raczej nie- np. wszędzie w HR mówią o mowie ciała, a to przecież forma zniewolenia oraz oznaka słabości i niższego poziomu samorozwoju; dość szkodliwe zachowanie/ autodestrukcyjne patrząc holistycznie na rozwój człowieka) i na tym bym się skupił...
*Odnośnie kultury, to człowiek na wysokim poziomie świadomości jest w stanie dostosować się do każdej, ale rozum mu nie pozwala (ochrona siebie/ zdrowy egoizm/ Ordo Caritatis, etc.).
@@krajewskimichal sugerujesz, że mają w firmie profesorów psychologii/ filozofii/ socjologii/ filozofii AI/ zarządzania/ etc.?
Mi się wydaje, że nie mają... ;)
(geopolityka/ makroekonomia/ strategia? Tutaj dadzą radę niektórzy prezesi, ale nie wszyscy)