A ja do końca życia będę pamiętała moje spotkanie z Panem Rygulskim dosłownie pare dni (nie pamiętam teraz czy to był tydzień czy więcej, ale wydawało mi się krótko). Miałam wtedy 23 lata, młoda dziewczyna, po studiach licencjackich. Pracowałam wtedy jednocześnie w gimnazjum oraz w szkole językowej w Katowicach i pamiętam jak dziś jak podszedł do mnie mój szef i powiedział, żebym poszła do ING na zajęcia własnie z Panem Rygulskim i złożyła mu od firmy kondolencje... Szczerze, to wjeżdżając windą na górę na te zajęcia nie miałam pojęcia co powiedzieć i co zrobić, bo co można powiedzieć w takiej sytuacji... Wszystko co człowiek powie brzmi jak bezsensowny, utarty frazes... Bardzo chciałam powiedzieć coś co będzie wyrażać moje uczucia, ale kiedy weszłam i zobaczyłam Pana Rygulskiego po prostu odebrało mi mowę i wybuchnęłam płaczem jak małe dziecko.... A On... Nigdy tego nie zapomnę... Po prostu rozłożył szeroko ramiona i tak po ludzku mnie przytulił.... To było tak głębokie dla mnie doznanie, że nawet dziś gdy o tym piszę łzy kręcą mi się w oczach... Wspaniały człowiek, napewno wspaniały ojciec... Jeśli Pan to kiedyś przeczyta pozdrawiam najcieplej i najserdeczniej... Kurs z Panem to była sama przyjemność i bardzo dziękuję za to doświadczenie! Ania
Ogromna tragedia, strasznie patrzeć na cierpienie rodziców, oni do końca życia będą pielęgnować pamięć o swoich dzieciach, mam nadzieję, że kiedyś się z nimi gdzieś spotkają...
Tyle lat minęło a ja ciągle pamiętam to okropne wydarzenie. W 2003 również zdawałam maturę. Mam synka i z perspektywy matki ta tragedia wydaje się być czymś czego nawet słowami nie da się wyrazić....
Ogromna tragedia, aż łzy mi pociekły. Sama jestem miłośniczką gór, ale najgorsze co moze być to pochować własne dziecko. Naprawde współczuję i wierzę, ze wszyscy sie kiedyś spotkamy, niezależnie w co wierzymy czy nie.
To zawsze jest trudne, ale jak winić nauczyciela za lawinę?? Jak winić siebie?? Ja miałem szczęśliwe dzieciństwo i w zasadzie dzięki ojcu. Mama zawsze panikowała. Jakiejś koleżance utonęło dziecko, więc mama postanowiła : Moje dzieci nigdy nie pojadą nad wodę, bo to niebezpieczne. Rozeszła się po wiosce nowina, że jakiś małolat rozwalił się na motorze, mama : Moje dzieci nigdy nie wsiądą na motor. Gdzieś dzieciak spadł z czereśni i skręcił kark, moja mama : Macie zakaz wchodzenia na drzewa. Modliliśmy się z bratem zupełnie poważnie, żeby ktoś zginął w drodze do szkoły. Liczyliśmy, że mama powie: Moje dzieci już nigdy nie pójdą do szkoły. To taki absurd, że głowa boli. Trzymać dzieci w klatce? Prowadzać na szelkach do 18 roku życia? Ojciec oczywiście pozwalał nam jeździć motorami nad staw i się kąpać. Wspinaliśmy się na drzewa, skakaliśmy z drzew na główkę do jeziora i robiliśmy wszystko to, co robią wszystkie dzieciaki. Ryzyko istnieje, istniało i istnieć będzie. Zawsze . Ludzie giną w wypadkach samochodowych, na przejściach dla pieszych, spadają ze schodów, czy we własnych domach w wypadkach. Ci akurat zginęli pod lawiną. Pierwsza grupa poszła w takich samych warunkach i wróciła. To jest loteria, a gadanie że gdyby... Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem. Ja w wieku 11 lat w drodze do szkoły przebiegałem przez ulicę i samochód mnie przejechał. Nie potrącił. On mi po nogach przejechał kołami. Lekarze mówili, że to cud, że żadnych kości mi nie połamał, tylko zdarł z nóg wszystko do kości. Leżałem na asfalcie a skóra i mieso było od kości oddzielone. Pół roku na wózku i na boisko. I jakoś mama nie powiedziała : SYNKU! Nie pójdziesz więcej do szkoły. Ale jestem pewien, że gdybym wpadł pod auto w drodze na basen, mama winiłaby basen i już więcej bym tam nie poszedł. To jest właśnie durne rozumowanie. Dzisiaj sam mam dziecko i nie trzymam go pod kloszem. Na rower sadzałem w wieku 5 lat. Uczyłem pływać w tym samym wieku. W wieku sześciu lat uczyłem ją jeździć na deskorolce i spadła. Rozbiła nos i wargi (w kasku była), ale na deskorolkę wsadziłem kiedy tylko powiedziała że chce znów jeździć. Matka panikę siała a ja pozwalałem. Nie wolno dzieciakom ograniczać wolności dla rzekomego bezpieczeństwa, bo wypadki zdarzają się wszędzie i mogą zdarzyć się każdemu. Jest coś gorszego niż pochowanie włąsnego dziecka. Tym czymś jest unieszczęśliwianie ich pod pretekstem bezpieczeństwa. To nie było 8 latki, tylko prawie dorośli ludzie. Większość miała już około 18 lat i chceli iść w te góry. Marzyli o tym. Tym bardziej, że pierwsza grupa wróciła i opowiadała jak było fajnie. Gdyby ten nauczyciel zakazał iść drugiej grupie, to chyba by mu uciekli i poszli sami. Wiem co mówię, bo ja tez miałem 17 lat i też jeździłęm na wycieczki szkolne. Taka niesprawiedliwość?? Jedni poszli, a drudzy nie?? W oczach siedemnastolatków nie ma rzeczy niemożliwych, a kiedy czegoś się im zakazuje, to zaraz tylko: Nie wolno?? To potrzymaj mi piwo! Kiedy mi nauczyciel nad morzem zabronił się kąpać bo za wysokie fale, to po południu przez okno i płot skakałem, ale w bałtyku w wysokich falach pływałem z kolegą. Nauczyciel nas ukarał, ale dla rówieśników byliśmy bohaterami. Frajerów kąpiel ominęła, bo wychowawca zakazał. A my we dwóch pływaliśmy. O mało żeśmy sie tam nie potopili i piasek morski strzelał w zębach, tak nas te fale wytargały, ale do końca szkoły nikomu się nie przyznaliśmy. A co przeżywała moja mama, kiedy w wieku 19 lat skakałem ze spadochronem?? I co? Mogła zabronić?? Tragedia tragedią. Współczucia oczywiście są. Jednak dzieciaki do końca życia były szczęśliwe. Chciały tam iść i poszły.
@@aerismirabile3531 A gdyby nawet szło z nimi 12 przewodników, albo każdy nastolatek miałby swojego przewodnika, który prowadziłby go za rączkę, to jak oni mogliby ich ustrzec przed lawiną. Lawina jest jak pożar, trzęsienie ziemi, albo sztorm na morzu.Jak się zdarza to ludzie giną i nie ma na to siły. Można oczywiście w pewnym stopniu starać się przewidywać i odwołać wycieczkę. Ja kiedyś miałem taką sytuację. Nie lawina i nie góry wysokie, ale taż wycieczka szkolna w technikum. Pojechaliśmy w góry w dwie klasy. Szykowana była fajna wycieczka nad jezioro i pływanie tam. Nasz wychowawca nas tam zabrał i było ognisko, śpiewy, kąpiele w jeziorze. Wychowawcę drugiej klasy obleciał strach. Bał się że nie zapanuje nad wodą nad grupą nastolatków i że któryś mu się utopi, czy coś inszego się stanie. W efekcie nasza klasa świetnie się bawiła, a tamta została w ośrodku. My do końca technikum nauczyciela szanowaliśmy i nie daliśmy na niego złego słowa powiedzieć. Tamci swojego uważali za najgorszego szmaciarza i leszcza. Kiedy wchodził do klasy, to mówili na głos :cienias przyszedł. Zupełnie jawnie nazywany był tchórzem, frajerem, leszczem i nikt z jego własnych uczniów nie podał mu nigdy ręki. Kilkanaście razy w roku miał przebijane opony w aucie i jego nazwisko wypisywane było w kiblu. Dzieciaki coś kochają i są w stanie podejmować ryzyko. Nie wyobrażam sobie co by powiedzieli po słowach: NIE IDZIEMY, BO ZA DUŻE RYZYKO. Nasz wychowawca kiedyś podwoził ucznia do szpitala, bo ten zwichnął kostkę na W-F, a że miał pecha i wypił (był już po pracy), a następnie samochodem wjechał w płot i uszkodził sobie drzwi i urwał lusterko, podwożony uczeń powiedział:" Panie profesorze, niech Pan stąd ucieka i zgłosi kradzież fiacika". Ja sobie poradzę. Przyjechała policja, uczeń rozbił samochód nauczyciela, który uprzednio "pożyczył", bo miał wypadek na w-f ie i jechał do przychodni.Uczeń nie miał prawka i był nieletni. Zgłosił że kluczyki wyjął z szuflady biurka, gdy nauczyciel wyszedł z klasy. Wział samochód i zamierzał oddać (wtedy jeszcze funkcjonował przepis, że jak ktos pożyczył a nie ukradł, to był inny paragraf.) Za jazdę bez uprawnień w zasadzie nic mu nie zrobili i tylko nauczyciel miał prawo założyć mu sprawę cywilną o odszkodowanie. Rodzicom nie powiedział i dowiedzieli się po 20 latach że to nauczyciel prowadził na podwójnym gazie. Uczeń miał fory u wszystkich nauczycieli do końca technikum, a uczniowie plotkowali że Marcin zabrał fiata nauczycielowi i jak to możliwe że go ze szkoły nie wydalili. Ja tego dnia tylko że przed w-fem leciałem temu wychowawcy po wódeczkę do monopolowego. Do dzis wspominam jak było fajnie na organizowanych przez niego wycieczkach. Dwie dziewczyny od nas z klasy na takich wycieczkach zaszły w ciąże i jedynie ich rodzice mogliby nasze wycieczki wspominać źle, ale zabierał nas nawet na pięciodniowe. Czy podejmowaliśmy na nich ryzyko. Spacery po turystycnych miasteczkach po nocach, skakanie po skałkach w górach stołowych, może nie są tak ryzykowne jak ryzy, ale też niejeden mógł spaść i skręcić kark. I nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice mogliby mieć pretensje do nauczyciela. Nawet tam wielu rodziców zachowało się rozsądnie. Powiedzieli wprost coś w stylu. Nasze dzieciaki go uwielbiały i nie kamieniujmy go za to, co się stało. Przykro że tak się stało, ale jak ktos ma pecha i to w d.. palec złamie. Ja wiem po sobie i śmieszą mnie teksty, że coś jest ryzykowne. Skakałem z samolotu, skakałem do stawu na główkę z drzewa, skakałem na bungy, latałem szybowcem i jeździłem jak wariat na motorze. Kostkę skręciłem, wysiadając z autobusu miejskiego na przystanek. Nie ma zasady, że jak nie będziesz ryzykował to nic ci się nie stanie, choć wielu w nią wierzy. W Kamieniu Pomorskim ludzie zginęli na chodniku, bo pijany w nich wjechał. To ja już wolę robić coś za co warto umierać, niż być całe życie tchórzem, a i tak na koniec ci spadnie cegła na głowę. Podejmowane ryzyko ma niewielki wpływ na to czy przeżyjemy. Mogliby wrócić bo za wielkie ryzyko, przeżyć wycieczkę i zginąć w wypadku komunikacjnym. Pod Szczekocinami ludzie nie podejmowali żadnego ryzyka i też zginęli. Chcieli iść i poszli. Nauczyciel tylko spełnił ich wolę. A że lawina spadła, to już nie jego wina.
@@zimnydran6156 Nie rozumiem Cię ,sam masz dzieci ,a uważasz ze pozwalanie cos co niebezpieczne jest ok!!Ja zawsze starałam się ustrzec swoje dziecko ,wytłumaczyć ,starałam się mieć kontrole,musiałam wiedzieć gdzie jest z kim i kiedy wraca.Dzis to dorosła mądra kobieta .Robi co uważa i jak uważa .Nadal się o nią martwię ,ale nie mam prawa ingerować ,bo jest dorosła .Nie mniej jednak uważam ,Że powinno się pilnować dzieciaki.To ,ze chcieli pójść i poszli,....bo nikt z nimi tego nie przedyskutował ,nikt doświadczony ,nikt ich nie zatrzymał .Z górami nie ma żartów !
Opiekun pytał się ratownik z TOPR który kończy dyżur nad morskim okiem jakie warunki i odradzam definitywnie i pierwszego dnia poszli a w nocy następnego dnia spadł deszczu i rano wyszła 2 grupa która już nie wrócił 😥 szkoda dzieci
Nikt nie zrozumie cierpienia tych ludzi ktorzy nie przeżyli jakies tragedii.Ja straciłam troje ludzi najbliższych w jedna noc,rozumiem cierpienie tych rodzicow.PROSZE BY MIELI NA TYLE SIŁĘ BY DALEJ PRZEJSC ŻYCIE BEZ SWOICH POCIECH.
Bardzo współczuję rodzicom ofiar :-( nie wyobrażalne to musiało być cierpienie, nie ma chyba nic bardziej ciężkiego do zniesienia jak śmierć dzieci w i do tego w takich tragicznych okolicznościach, Łzy same pociekły jak oglądałam ten reportaż,kiedy wchodziłam na Rysy -zatrzymałam się pod krzyżem i zmówiłam modlitwę za nich-mam nadzieję,ze kiedyś rodzice zobaczą się z nimi
Pamiętam to dobrze. Bardzo głośno było o tym, nawet w Niemczech we wszystkich mediach o tym mówiono. Najgorsze było to że trzeba było tak długo czekać aby góry ich oddały rodzicom. Straszne to dla rodziców, kiedy po takiej tragedii nie mogą zacząć procesu żałoby, bo nie mają grobu i wiedzą że ich dziecko gdzieś tam leży i nie można go wydostać przez tyle miesięcy. Najbardziej mi tego pana żal, który obu synów tam stracił. Podwójna tragedia... Jak z tym żyć, to nie wiem. Juz nawet nie wspomnę o tym, jak z tym żyć będąc tym nauczycielem, który ich tam zabrał bez przewodnika... Pewnie że nie chciał żeby komuś się krzywda stała, ale on przeżył i musiał się przyglądać jak jego uczniowie giną... Dożywocie psychiczne jak trzeba z tym żyć. .. Wydaje mi się że to tak gwałtowne było, że oni bardzo szybko stracili przytomność i nie cierpieli.
W mojej opinii fakt, że nie zabrał tam przewodnika moralnie nie obciąża człowieka, któremu względem przewodników nie brakuje żadnej przydatnej na takiej wyprawie kompetencji. Chyba że realnie zabrako mu jakiejś wiedzy lub umiejętności, którą przewodnik musiałby mieć. Natomiast brak tych uprawnień na papierze jest kwestią prawną.
Tak się kończy pycha i bezkrytyczna żądzą sukcesu niektórych nauczycieli, tzn tych którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej, nie zważają na innych i nie przyjmują żadnej najmniejszej myśli samokrytyki. Niestety mnóstwo jest takich w polskich szkołach obok oczywiście całej pięknej grupy nauczycieli mądrych sercem i rozumem. Troszeczkę pokory by się przydało tym pysznym a to wszystko i wiele innych nieszczęść by się w ogóle nie wydarzyło 😔
Jest wręcz odwrotnie. 90% nauczycieli nie oferuje nic poza kserówkami. Zero samodzielnego myślenia, zero pasji, inspiracji. Już nie będę przytaczał nauczycieli przedsiębiorczości, którzy całe życie zarabiają minimalną. Idea była dobra, facet poświęcał prywatny czas by pomóc i wesprzeć młodych ludzi w realizacji ich marzeń. Zabrakło zdrowego rozsądku u wszystkich stron, u nauczyciela, rodziców, jak i dzieciaków.
Przeciez podobne tragedie w gorach JUZ BYLY w Przeszlosci. Dlaczego wiec ludzie wciaz igraja z wielkimi ZYWIOLAMI PRZYRODY? Modlcie sie za dusze waszych dzieci i swoje- jedyne co mozemy zrobic w takich sytuacjach- prosic o MILOSIERDZIE BOZE i UFAC BOGU.
@@TheDongQuai właśnie. To apel do rozsądku rodzicòw. Zima,,,gòry wysokie,,, Niestety nie można obwiniać tylko nauczyciela! Można by było obwiniać faceta gdyby bez zgody rodzicòw zabrał dzieci w Tatry... no ale rodzice wyrazili pozwolenie. Wszędzie pisze: Rodzice odpowiadają za swoje dzieci...też nie wini się nikigo gdy dziecko z własnej woli wejdzie na teren strzeżony - mimo tabliczki
Rozmiar tragedii ogromny. W materiale słowa nie ma o powództwie na kwotę 700 000 bohatera programu. To góry. Rodzic, który puszcza dziecko, dzieci w góry musi mieć świadomość zagrożeń. Wyrazy współczucia niemniej ten pozew ...
Musi mieć świadomość nibezpieczeństwa. Ale siedemnastolatkowie to nie dzieci, także mają świadomość niebezpieczeństwa. I mimo to decydują się iść. Rodzice są w bardzo trudnej sytuacji, kiedy mają zdecydować, czy ich dzieci, które za kilka miesięcy będą mogły decydować o sobie niemal w każdym względzie, mogą wybrać się na umiarkowanie ryzykowną wyprawę pod opieką doświadczonych dorosłych. Co do pozwu, to trzeba by zapytać tego rodzica o wyjaśnienia, też nie rozumiem, ale z pewnością nie wiemy wszystkiego w temacie...
Ojciec dwójki zmarłych chłopaków nie procesował się z górami, a z ludźmi odpowiedzialnymi za tę tragedię. Zabranie dzieciaków w takie warunki na Rysy, to był szczyt nieodpowiedzialności.
Myśl trochę; przecież widać że ma ciężką depresję; a jak ma się czuć ,gdy zginęło jego dwóch synów jednocześnie? Ma tańczyć i uśmiechać się? Ten człowiek ma złamane życie, po tragedii rozwiódł się; kochał synów nad życie, wspierał ich w pasjach; co mu zostało? Pusty dom, który kilkanaście lat wcześniej był rozśpiewany gwarem młodzieży, która licznie odwiedzała jego synów; nastąpiła cisza; znam smak tej ciszy; nie pozwala zasnąć latami po nocach
Znam go osobiście. Bardzo to przeżył, ale jest super facetem. Sympatyczny, otwarty. Zamieszkał ostatecznie w górach. Innych wprawdzie, ale w górach...Działa na rzecz lokalnej społeczności. Angażuje się w różnego typu projekty kulturalne. Super gość.
Wzruszające słowa matki dziewczyny: Trudno nie kochać tych gór, skoro dzieci nasze kochały ❤️
Dziś mija 20 lat od tej niewyobrażalnej tragedii. Mam nadzieję, że gdzieś tam jesteście szczęśliwi. Współczuję ogromnie najbliższym. 🖤
A ja do końca życia będę pamiętała moje spotkanie z Panem Rygulskim dosłownie pare dni (nie pamiętam teraz czy to był tydzień czy więcej, ale wydawało mi się krótko). Miałam wtedy 23 lata, młoda dziewczyna, po studiach licencjackich. Pracowałam wtedy jednocześnie w gimnazjum oraz w szkole językowej w Katowicach i pamiętam jak dziś jak podszedł do mnie mój szef i powiedział, żebym poszła do ING na zajęcia własnie z Panem Rygulskim i złożyła mu od firmy kondolencje... Szczerze, to wjeżdżając windą na górę na te zajęcia nie miałam pojęcia co powiedzieć i co zrobić, bo co można powiedzieć w takiej sytuacji... Wszystko co człowiek powie brzmi jak bezsensowny, utarty frazes... Bardzo chciałam powiedzieć coś co będzie wyrażać moje uczucia, ale kiedy weszłam i zobaczyłam Pana Rygulskiego po prostu odebrało mi mowę i wybuchnęłam płaczem jak małe dziecko.... A On... Nigdy tego nie zapomnę... Po prostu rozłożył szeroko ramiona i tak po ludzku mnie przytulił.... To było tak głębokie dla mnie doznanie, że nawet dziś gdy o tym piszę łzy kręcą mi się w oczach... Wspaniały człowiek, napewno wspaniały ojciec... Jeśli Pan to kiedyś przeczyta pozdrawiam najcieplej i najserdeczniej... Kurs z Panem to była sama przyjemność i bardzo dziękuję za to doświadczenie! Ania
Współczuję Rodzicom i Rodzinom, po obejrzeniu filmu "Cisza", zapadła w moim sercu przeogromna cisza i zaduma.
Bardzo współczuję rodzicom. Niewyobrażalna tragedia. Ból w sercu do końca życia.
Pamiętam tą tragedię.
Serce mi krwawi, kiedy myślę o Rodzicach.
MŁODZI SĄ JUŻ SZCZĘŚLIWI U BOKU PANA BOGA.
Ogromna tragedia, strasznie patrzeć na cierpienie rodziców, oni do końca życia będą pielęgnować pamięć o swoich dzieciach, mam nadzieję, że kiedyś się z nimi gdzieś spotkają...
Tak bardzo wam współczuje ❤️ogromna tragedia ,
Właśnie dziś mija kolejna rocznica szkoda młodych ludzi mieli całe życie przed sobą
Tychy moje miasto tak bardzo współczuję 😭😭😭
Tyle lat minęło a ja ciągle pamiętam to okropne wydarzenie. W 2003 również zdawałam maturę. Mam synka i z perspektywy matki ta tragedia wydaje się być czymś czego nawet słowami nie da się wyrazić....
Współczuję rodzicom, sam mam dwoje dzieci i ogarnia mnie przerażenie kiedy pomyślę o tym co mogli czuć kiedy dowiedzieli się o tej strasznej tragedii.
Ogromna tragedia, aż łzy mi pociekły. Sama jestem miłośniczką gór, ale najgorsze co moze być to pochować własne dziecko. Naprawde współczuję i wierzę, ze wszyscy sie kiedyś spotkamy, niezależnie w co wierzymy czy nie.
To zawsze jest trudne, ale jak winić nauczyciela za lawinę?? Jak winić siebie??
Ja miałem szczęśliwe dzieciństwo i w zasadzie dzięki ojcu. Mama zawsze panikowała.
Jakiejś koleżance utonęło dziecko, więc mama postanowiła : Moje dzieci nigdy nie pojadą nad wodę, bo to niebezpieczne.
Rozeszła się po wiosce nowina, że jakiś małolat rozwalił się na motorze, mama : Moje dzieci nigdy nie wsiądą na motor.
Gdzieś dzieciak spadł z czereśni i skręcił kark, moja mama : Macie zakaz wchodzenia na drzewa.
Modliliśmy się z bratem zupełnie poważnie, żeby ktoś zginął w drodze do szkoły. Liczyliśmy, że mama powie: Moje dzieci już nigdy nie pójdą do szkoły.
To taki absurd, że głowa boli.
Trzymać dzieci w klatce? Prowadzać na szelkach do 18 roku życia?
Ojciec oczywiście pozwalał nam jeździć motorami nad staw i się kąpać. Wspinaliśmy się na drzewa, skakaliśmy z drzew na główkę do jeziora i robiliśmy wszystko to, co robią wszystkie dzieciaki. Ryzyko istnieje, istniało i istnieć będzie. Zawsze . Ludzie giną w wypadkach samochodowych, na przejściach dla pieszych, spadają ze schodów, czy we własnych domach w wypadkach. Ci akurat zginęli pod lawiną. Pierwsza grupa poszła w takich samych warunkach i wróciła. To jest loteria, a gadanie że gdyby... Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem.
Ja w wieku 11 lat w drodze do szkoły przebiegałem przez ulicę i samochód mnie przejechał. Nie potrącił. On mi po nogach przejechał kołami. Lekarze mówili, że to cud, że żadnych kości mi nie połamał, tylko zdarł z nóg wszystko do kości. Leżałem na asfalcie a skóra i mieso było od kości oddzielone. Pół roku na wózku i na boisko. I jakoś mama nie powiedziała : SYNKU! Nie pójdziesz więcej do szkoły.
Ale jestem pewien, że gdybym wpadł pod auto w drodze na basen, mama winiłaby basen i już więcej bym tam nie poszedł. To jest właśnie durne rozumowanie.
Dzisiaj sam mam dziecko i nie trzymam go pod kloszem. Na rower sadzałem w wieku 5 lat. Uczyłem pływać w tym samym wieku. W wieku sześciu lat uczyłem ją jeździć na deskorolce i spadła. Rozbiła nos i wargi (w kasku była), ale na deskorolkę wsadziłem kiedy tylko powiedziała że chce znów jeździć. Matka panikę siała a ja pozwalałem.
Nie wolno dzieciakom ograniczać wolności dla rzekomego bezpieczeństwa, bo wypadki zdarzają się wszędzie i mogą zdarzyć się każdemu.
Jest coś gorszego niż pochowanie włąsnego dziecka. Tym czymś jest unieszczęśliwianie ich pod pretekstem bezpieczeństwa. To nie było 8 latki, tylko prawie dorośli ludzie. Większość miała już około 18 lat i chceli iść w te góry. Marzyli o tym. Tym bardziej, że pierwsza grupa wróciła i opowiadała jak było fajnie. Gdyby ten nauczyciel zakazał iść drugiej grupie, to chyba by mu uciekli i poszli sami. Wiem co mówię, bo ja tez miałem 17 lat i też jeździłęm na wycieczki szkolne. Taka niesprawiedliwość?? Jedni poszli, a drudzy nie?? W oczach siedemnastolatków nie ma rzeczy niemożliwych, a kiedy czegoś się im zakazuje, to zaraz tylko:
Nie wolno?? To potrzymaj mi piwo!
Kiedy mi nauczyciel nad morzem zabronił się kąpać bo za wysokie fale, to po południu przez okno i płot skakałem, ale w bałtyku w wysokich falach pływałem z kolegą. Nauczyciel nas ukarał, ale dla rówieśników byliśmy bohaterami. Frajerów kąpiel ominęła, bo wychowawca zakazał. A my we dwóch pływaliśmy. O mało żeśmy sie tam nie potopili i piasek morski strzelał w zębach, tak nas te fale wytargały, ale do końca szkoły nikomu się nie przyznaliśmy.
A co przeżywała moja mama, kiedy w wieku 19 lat skakałem ze spadochronem?? I co? Mogła zabronić??
Tragedia tragedią. Współczucia oczywiście są. Jednak dzieciaki do końca życia były szczęśliwe. Chciały tam iść i poszły.
@@aerismirabile3531 A gdyby nawet szło z nimi 12 przewodników, albo każdy nastolatek miałby swojego przewodnika, który prowadziłby go za rączkę, to jak oni mogliby ich ustrzec przed lawiną. Lawina jest jak pożar, trzęsienie ziemi, albo sztorm na morzu.Jak się zdarza to ludzie giną i nie ma na to siły. Można oczywiście w pewnym stopniu starać się przewidywać i odwołać wycieczkę.
Ja kiedyś miałem taką sytuację. Nie lawina i nie góry wysokie, ale taż wycieczka szkolna w technikum. Pojechaliśmy w góry w dwie klasy. Szykowana była fajna wycieczka nad jezioro i pływanie tam. Nasz wychowawca nas tam zabrał i było ognisko, śpiewy, kąpiele w jeziorze. Wychowawcę drugiej klasy obleciał strach. Bał się że nie zapanuje nad wodą nad grupą nastolatków i że któryś mu się utopi, czy coś inszego się stanie. W efekcie nasza klasa świetnie się bawiła, a tamta została w ośrodku.
My do końca technikum nauczyciela szanowaliśmy i nie daliśmy na niego złego słowa powiedzieć.
Tamci swojego uważali za najgorszego szmaciarza i leszcza. Kiedy wchodził do klasy, to mówili na głos :cienias przyszedł.
Zupełnie jawnie nazywany był tchórzem, frajerem, leszczem i nikt z jego własnych uczniów nie podał mu nigdy ręki. Kilkanaście razy w roku miał przebijane opony w aucie i jego nazwisko wypisywane było w kiblu.
Dzieciaki coś kochają i są w stanie podejmować ryzyko. Nie wyobrażam sobie co by powiedzieli po słowach: NIE IDZIEMY, BO ZA DUŻE RYZYKO.
Nasz wychowawca kiedyś podwoził ucznia do szpitala, bo ten zwichnął kostkę na W-F, a że miał pecha i wypił (był już po pracy), a następnie samochodem wjechał w płot i uszkodził sobie drzwi i urwał lusterko, podwożony uczeń powiedział:" Panie profesorze, niech Pan stąd ucieka i zgłosi kradzież fiacika". Ja sobie poradzę. Przyjechała policja, uczeń rozbił samochód nauczyciela, który uprzednio "pożyczył", bo miał wypadek na w-f ie i jechał do przychodni.Uczeń nie miał prawka i był nieletni. Zgłosił że kluczyki wyjął z szuflady biurka, gdy nauczyciel wyszedł z klasy. Wział samochód i zamierzał oddać (wtedy jeszcze funkcjonował przepis, że jak ktos pożyczył a nie ukradł, to był inny paragraf.) Za jazdę bez uprawnień w zasadzie nic mu nie zrobili i tylko nauczyciel miał prawo założyć mu sprawę cywilną o odszkodowanie. Rodzicom nie powiedział i dowiedzieli się po 20 latach że to nauczyciel prowadził na podwójnym gazie.
Uczeń miał fory u wszystkich nauczycieli do końca technikum, a uczniowie plotkowali że Marcin zabrał fiata nauczycielowi i jak to możliwe że go ze szkoły nie wydalili. Ja tego dnia tylko że przed w-fem leciałem temu wychowawcy po wódeczkę do monopolowego.
Do dzis wspominam jak było fajnie na organizowanych przez niego wycieczkach. Dwie dziewczyny od nas z klasy na takich wycieczkach zaszły w ciąże i jedynie ich rodzice mogliby nasze wycieczki wspominać źle, ale zabierał nas nawet na pięciodniowe. Czy podejmowaliśmy na nich ryzyko. Spacery po turystycnych miasteczkach po nocach, skakanie po skałkach w górach stołowych, może nie są tak ryzykowne jak ryzy, ale też niejeden mógł spaść i skręcić kark. I nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice mogliby mieć pretensje do nauczyciela.
Nawet tam wielu rodziców zachowało się rozsądnie. Powiedzieli wprost coś w stylu. Nasze dzieciaki go uwielbiały i nie kamieniujmy go za to, co się stało.
Przykro że tak się stało, ale jak ktos ma pecha i to w d.. palec złamie. Ja wiem po sobie i śmieszą mnie teksty, że coś jest ryzykowne.
Skakałem z samolotu, skakałem do stawu na główkę z drzewa, skakałem na bungy, latałem szybowcem i jeździłem jak wariat na motorze. Kostkę skręciłem, wysiadając z autobusu miejskiego na przystanek. Nie ma zasady, że jak nie będziesz ryzykował to nic ci się nie stanie, choć wielu w nią wierzy.
W Kamieniu Pomorskim ludzie zginęli na chodniku, bo pijany w nich wjechał. To ja już wolę robić coś za co warto umierać, niż być całe życie tchórzem, a i tak na koniec ci spadnie cegła na głowę. Podejmowane ryzyko ma niewielki wpływ na to czy przeżyjemy. Mogliby wrócić bo za wielkie ryzyko, przeżyć wycieczkę i zginąć w wypadku komunikacjnym. Pod Szczekocinami ludzie nie podejmowali żadnego ryzyka i też zginęli.
Chcieli iść i poszli. Nauczyciel tylko spełnił ich wolę. A że lawina spadła, to już nie jego wina.
@@zimnydran6156 Nie rozumiem Cię ,sam masz dzieci ,a uważasz ze pozwalanie cos co niebezpieczne jest ok!!Ja zawsze starałam się ustrzec swoje dziecko ,wytłumaczyć ,starałam się mieć kontrole,musiałam wiedzieć gdzie jest z kim i kiedy wraca.Dzis to dorosła mądra kobieta .Robi co uważa i jak uważa .Nadal się o nią martwię ,ale nie mam prawa ingerować ,bo jest dorosła .Nie mniej jednak uważam ,Że powinno się pilnować dzieciaki.To ,ze chcieli pójść i poszli,....bo nikt z nimi tego nie przedyskutował ,nikt doświadczony ,nikt ich nie zatrzymał .Z górami nie ma żartów !
@@aerismirabile3531 Jestem tego samego zdania
Opiekun pytał się ratownik z TOPR który kończy dyżur nad morskim okiem jakie warunki i odradzam definitywnie i pierwszego dnia poszli a w nocy następnego dnia spadł deszczu i rano wyszła 2 grupa która już nie wrócił 😥 szkoda dzieci
Nikt nie zrozumie cierpienia tych ludzi ktorzy nie przeżyli jakies tragedii.Ja straciłam troje ludzi najbliższych w jedna noc,rozumiem cierpienie tych rodzicow.PROSZE BY MIELI NA TYLE SIŁĘ BY DALEJ PRZEJSC ŻYCIE BEZ SWOICH POCIECH.
Nauczyciel. Ktory poprowadzil mlodziez na pewna smierc nie mial zadnych uprawnien idostal 2lata w zawieszeniu To sa Zarty
Z czymś takim nie sposób się pogodzić. Mieli przed sobą całe życie. Dziś dobijaliby do 40tki i pewnie w większości mieliby swoje własne rodziny.
Bardzo współczuję rodzicom ofiar :-( nie wyobrażalne to musiało być cierpienie, nie ma chyba nic bardziej ciężkiego do zniesienia jak śmierć dzieci w i do tego w takich tragicznych okolicznościach, Łzy same pociekły jak oglądałam ten reportaż,kiedy wchodziłam na Rysy -zatrzymałam się pod krzyżem i zmówiłam modlitwę za nich-mam nadzieję,ze kiedyś rodzice zobaczą się z nimi
Pamiętam to dobrze. Bardzo głośno było o tym, nawet w Niemczech we wszystkich mediach o tym mówiono.
Najgorsze było to że trzeba było tak długo czekać aby góry ich oddały rodzicom. Straszne to dla rodziców, kiedy po takiej tragedii nie mogą zacząć procesu żałoby, bo nie mają grobu i wiedzą że ich dziecko gdzieś tam leży i nie można go wydostać przez tyle miesięcy. Najbardziej mi tego pana żal, który obu synów tam stracił. Podwójna tragedia... Jak z tym żyć, to nie wiem. Juz nawet nie wspomnę o tym, jak z tym żyć będąc tym nauczycielem, który ich tam zabrał bez przewodnika...
Pewnie że nie chciał żeby komuś się krzywda stała, ale on przeżył i musiał się przyglądać jak jego uczniowie giną...
Dożywocie psychiczne jak trzeba z tym żyć. ..
Wydaje mi się że to tak gwałtowne było, że oni bardzo szybko stracili przytomność i nie cierpieli.
kazda strata jest bolsna nie zastopisz dziecka 2 dzieckiem a co ciepienia moze tak moze nie
W mojej opinii fakt, że nie zabrał tam przewodnika moralnie nie obciąża człowieka, któremu względem przewodników nie brakuje żadnej przydatnej na takiej wyprawie kompetencji. Chyba że realnie zabrako mu jakiejś wiedzy lub umiejętności, którą przewodnik musiałby mieć. Natomiast brak tych uprawnień na papierze jest kwestią prawną.
Kierownikiem tej wyprawy był mój były nauczyciel geografii, a brata dziewczyny znam... R.I.P
To jebać tego frajera .
zbliża się 16 rocznica śmierci.. ;( czas nie goi ran ,tylko przyzwyczaja do bólu ;(
Pan w reportazu dostal zadoscuczynienie 140 tys zl za strate synow.Nalezalo mu sie choc zycia dzieciom to nie zwroci.
Można sie przyzwyczaić do blu?
Kiedy człowiek myśli tragedia a tu u tego Pana dwoje dzieci
Współczuje.
Straszna tragedia...smutno mi
straszna tragedia jest dobry film Cisza
Pamiętamy….
Tak się kończy pycha i bezkrytyczna żądzą sukcesu niektórych nauczycieli, tzn tych którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej, nie zważają na innych i nie przyjmują żadnej najmniejszej myśli samokrytyki. Niestety mnóstwo jest takich w polskich szkołach obok oczywiście całej pięknej grupy nauczycieli mądrych sercem i rozumem. Troszeczkę pokory by się przydało tym pysznym a to wszystko i wiele innych nieszczęść by się w ogóle nie wydarzyło 😔
Jest wręcz odwrotnie. 90% nauczycieli nie oferuje nic poza kserówkami. Zero samodzielnego myślenia, zero pasji, inspiracji. Już nie będę przytaczał nauczycieli przedsiębiorczości, którzy całe życie zarabiają minimalną. Idea była dobra, facet poświęcał prywatny czas by pomóc i wesprzeć młodych ludzi w realizacji ich marzeń. Zabrakło zdrowego rozsądku u wszystkich stron, u nauczyciela, rodziców, jak i dzieciaków.
Dziś 21 lat....
To juz 16 lat😢
Wiadomo co z tą dziewczyną która jako jedyna przeżyła .To też musi być trauma do końca życia .
Straszna tragedia bardzo wspolczuje
Bardzo przykre
Współczucie dla rodziny
jak tu trafiłeś ?
😢
Brak słów
Przeciez podobne tragedie w gorach JUZ BYLY w Przeszlosci. Dlaczego wiec ludzie wciaz igraja z wielkimi ZYWIOLAMI PRZYRODY? Modlcie sie za dusze waszych dzieci i swoje- jedyne co mozemy zrobic w takich sytuacjach- prosic o MILOSIERDZIE BOZE i UFAC BOGU.
Góry uczą pokory. Ten kto procesuje się w tej materii ma naturę jewrejską
Typowo góralskie pie***lenie, powielone przez typa z banalną godnością... 😛
łzy same lecą 💔
Byłem na rysach w lecie, nigdy nie zabrałbym tam swojego dziecka w lecie. A co dopiero w zimie. To jest za duże ryzyko.
Racja, jedno poślizgnięcie i ładujesz kilometr niżej. Boje się iść tam zimą.
Ja chodze na trekking od 15lat i wchodzę zimą na Rysy.ale mam odpowiedni sprzęt i doświadczenie.i nie ryzykuje niepotrzebnie
@@scholastykakoszewska9262 , widziałem w lecie rodziny z 5 latkami, biegnącymi s dół.
Trochę ryzykowne.
@@TrockeyTrockey dziecka bym tam nie wzięła ale mając 17-18lat to nie dzieci.jest kwestia przygotowania warunków pogody i doświadczenia
Tak to jest jak człowiek chce wygrać z naturą i na siłę się pcha gdzie nie trzeba. Niektórych rzeczy da się uniknąć, tyle mam do powiedzenia.
Film "Cisza", chyba z 2010 roku.Nie polecam rodzicom
A może warto polecić? Ku przestrodze
@@TheDongQuai właśnie.
To apel do rozsądku rodzicòw. Zima,,,gòry wysokie,,,
Niestety nie można obwiniać tylko nauczyciela!
Można by było obwiniać faceta gdyby bez zgody rodzicòw zabrał dzieci w Tatry... no ale rodzice wyrazili pozwolenie. Wszędzie pisze: Rodzice odpowiadają za swoje dzieci...też nie wini się nikigo gdy dziecko z własnej woli wejdzie na teren strzeżony - mimo tabliczki
Jest napisane... 😛
Rozmiar tragedii ogromny. W materiale słowa nie ma o powództwie na kwotę 700 000 bohatera programu. To góry. Rodzic, który puszcza dziecko, dzieci w góry musi mieć świadomość zagrożeń. Wyrazy współczucia niemniej ten pozew ...
Musi mieć świadomość nibezpieczeństwa. Ale siedemnastolatkowie to nie dzieci, także mają świadomość niebezpieczeństwa. I mimo to decydują się iść. Rodzice są w bardzo trudnej sytuacji, kiedy mają zdecydować, czy ich dzieci, które za kilka miesięcy będą mogły decydować o sobie niemal w każdym względzie, mogą wybrać się na umiarkowanie ryzykowną wyprawę pod opieką doświadczonych dorosłych. Co do pozwu, to trzeba by zapytać tego rodzica o wyjaśnienia, też nie rozumiem, ale z pewnością nie wiemy wszystkiego w temacie...
@@KimBede przypuszczam że chodzi o zadośćuczynienie
Ojciec dwójki zmarłych chłopaków nie procesował się z górami, a z ludźmi odpowiedzialnymi za tę tragedię. Zabranie dzieciaków w takie warunki na Rysy, to był szczyt nieodpowiedzialności.
:(
Masakra
Ból nie do wyobrażenia
Wspułczuje rodzinom z całego serca
Tam dorosłe chłopy umierały a oni wysłali dzieci zimą w tatry. Śmiechu warte.
Tzn oni byli w 4 klasie wiec znaczna cześć pewnie skończyła 18
Te brwi 😂😂😂😂😂obrzydliwe 🤢🤮🤮🤮
Debilka jestes
I do tego widać, że zalogowana tylko po to by trollować, żadnych treści na koncie, a widzę już taki drugi Twój durny komentarz😏
Ten facet to jakiś chory
Alicja Batory dlaczego?
Dlaczego obrażasz człowieka, złamanego przez straszna tragedię? Chyba sama nie masz dzieci i nie masz serca.
@@annanowak4498 a, bo to trzeba się rozmnożyć? Weź się lecz babo
Myśl trochę; przecież widać że ma ciężką depresję; a jak ma się czuć ,gdy zginęło jego dwóch synów jednocześnie? Ma tańczyć i uśmiechać się? Ten człowiek ma złamane życie, po tragedii rozwiódł się; kochał synów nad życie, wspierał ich w pasjach; co mu zostało? Pusty dom, który kilkanaście lat wcześniej był rozśpiewany gwarem młodzieży, która licznie odwiedzała jego synów; nastąpiła cisza; znam smak tej ciszy; nie pozwala zasnąć latami po nocach
Znam go osobiście. Bardzo to przeżył, ale jest super facetem. Sympatyczny, otwarty. Zamieszkał ostatecznie w górach. Innych wprawdzie, ale w górach...Działa na rzecz lokalnej społeczności. Angażuje się w różnego typu projekty kulturalne. Super gość.
A co tu współczuć po chuj sie głupi człowiek pcha tam gdzie nie powinien sami sobie winni.
Z takim podejściem to ty nawet w jaskini byś nie żył, bo po chuj się pchać tam gdzie nie powinieneś... Co za ograniczone myślenie
Widać że nigdy nie miałeś pasji w życiu .
Po ch... wychodzić z domu!? Przecież jakiś zjeb może Cię potrącić... 🤦🏻♂️😛
😢