Noooo, dzisiaj to już dwie szóstki mam na karku, qrnaaa!!!, to były czasy, Tomek był moim rówieśnikiem, zadecydował o sobie, jego wybór, szkoda.... Łezka w oku się kręci, wieczory płytowe to było coś niepowtarzalnego, ile ja się wtedy nauczyłem muzyki!!!! I teraz to procentuje, dziękuję Tobie Tomku
Nie tą, ale wcześniejsze audycje nagrywałem a Technicsa RSB 405. Na zawsze zostaną w mojej pamięci słowa Pana Tomasza po tłumaczeniu „Bluźnierczych Plotek” Depeszy. Są chwile w życiu ludzi które które kształtują człowieka: ta była jedną z nich w moim życiu.
Kurcze, jakieś miesiąc temu byłam przy rodzinnym grobowcu Beksińskiego co za zbieg okoliczności i teraz ta audycja do odsłuchania obowiązkowo. Dzięki za udostępnienie.
To powitanie Pana Tomasza na początku audycji było jednocześnie jego pożegnaniem ze słuchaczami , z radiem , z ........On miał już wtedy wszystko "doskonale poukładane"....niestety. Wstrząsają mną te słowa do dziś !!!
Pamiętam tą audycję … ych. Czasem mam wrażenie, że podobni do Tomka też się unicestwili. Mam na myśli wielu sławnych muzyków np Chris Cornell itp. Niedosyt lepszy niż przesyt? Sam nie wiem. Jedno jest jednak ch***e, że radio już nie jest radiem jakie było. Teraz sam syf, szlam i komercja „gównoartystow” Szkoda… znam na szczęście gościa co nagrywa audycje godne słuchania… czasem coś wrzuca i można posłuchać.
Żałuję, że go nie ma Też czasami chciałbym sibie darować to piepszone życie -,pytanie tylko,czy mamy lepsze?...Ale rozumiem ból istnienia-mam to na co dzień,ale znów:co w zamian?Pustka, nicość,niebyt... Może to i mbiej bolesne?...W każdym razie:Tomku, dałeś mi wiele przyjemności: dzięki tobie Cure,Sisters of Mercy i inni stali się wielcy dla gówniarza...I niech ci to będzie policzone! Twój głos jest moją młodością na wieki...
Co mógłbym mu teraz napisać: Drogi Tomku, początek lat 2000 wcale nie był taki zły, mieliśmy mawet nawrót rocka progresywnego: Dream Theatre, Porcupine Three - którzy rok później wpadli na koncert do 3, a nawet sukces naszego Quidam, pewnie ich pamiętasz, bo przecież widziałem Cię na ich koncercie z Colinem Bassem. Lata 2010 były znośne, jednakże prawdziwa degrengolada świata, który znamy zaczęła się w 2020, próba urzeczywistnienia świata z książek Orwella ;( Długo by opowiadać, mam bliżej niż dalej, więc może lepiej jak bardziej szczegółowo opowiem to będąc po już po tej drugiej stronie...
Czy podczas pandemii wirusa H1N1 w 1912 roku też próbowano stworzyć taki "świat"? Bo przecież i wtedy były zalecenia żeby nosić maski, częściej myć ręce, i nie gromadzić się w większej liczbie. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Orwell nie wykorzystał grypy hiszpanki jako kanwy do stworzenia "Roku 1984". Degrengolada nie objawiła się w tym, że ktoś nam chciał "stworzyć" jakiś świat rodem z Orwella (obostrzenia trwały bowiem tak długo, jak długo zagrożenie niekontrolowanej transmisji było spore). Degrengolada objawiła się w tym, że w XXI wieku, w dobie internetu, gdzie można selekcjonować informacje pod kątem wiarygodności, tylu ludzi wolało szukać natychmiastowo kozłów ofiarnych w postaci np B. Gatesa, albo dawać wiarę filmom z żółtymi napisami zamiast opierać się na wiedzy eksperckiej.
Czy podczas pa..mii wirusa H1N1 w 1912 roku też próbowano stworzyć taki "świat"? Bo przecież i wtedy były zalecenia żeby nosić maski, częściej myć ręce, i nie gromadzić się w większej liczbie. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Orwell nie wykorzystał grypy hiszpanki jako kanwy do stworzenia "Roku 1984". Degrengolada nie objawiła się w tym, że ktoś nam chciał "stworzyć" jakiś świat rodem z Orwella (obostrzenia trwały bowiem tak długo, jak długo zagrożenie niekontrolowanej transmisji było spore). Degrengolada objawiła się w skali negacjonizmu pośród ludzi. W tym, że w XXI wieku, w dobie ogromnego postępu naukowego, i w dobie swobodnego dostępu do internetu, gdzie można selekcjonować informacje pod kątem wiarygodności, tylu ludzi wolało od razu szukać kozłów ofiarnych w postaci np B. Gatesa, albo dawać wiarę filmom z żółtymi napisami, zamiast opierać się na wiedzy eksperckiej z zakresu biologii/medycyny.
miał byc Aldous Huxley a finalnie wyszedł Orwell najwidoczniej bliższy naturze większości. Z wiekiem łatwiej zrozumieć zmęczonego i znużonego Sokratesa
@@JarosawZulowski Finalnie nie wyszedł ani Orwell, ani Huxley. Jedyne co "wyszło" to nowa, bardziej zjadliwa forma patogenu, który już wcześniej w innej postaci zaatakował w roku 2002 (26 państw) a później w 2012 roku (27 krajów), tylko tym razem rozprzestrzenił się po prostu na większą skalę. A władze poszczególnych państw nie wprowadziły w odpowiedzi na to żadnych nowych, umocowanych ustrojowo systemów totalitarnych na wzór Roku 1984, tylko próbowały sobie z tym radzić tak, jak potrafiły - czyli analogicznie jak to było w przypadku hiszpanki w 1912 roku (izolacja, osłona na twarz, zwiększona higiena, dezynfekcja). Wprowadzono jedynie restrykcje (a nie nowe systemy rządzenia), które były z założenia czasowe, dopóki sytuacja nie ulegnie normalizacji. Różnie oczywiście owo "radzenie sobie" szło i zapewne nie wszystkie zalecenia były w równym stopniu racjonalnie uzasadnione, i to jest kwestia do dyskusji. Tak czy owak za kilkanaście albo kilkadziesiąt lat czeka nas najprawdopodobniej powtórka, bo po prostu taka jest biologia. Pytanie jedynie na jaką skalę. Nie ma w tym niczego dziwnego, zaskakującego, czy nadzwyczajnego. Jeśli chodzi zaś o kontrolowanie obywateli i coraz większą ingerencję w sferę prywatną, to dzieje się to bez względu na to, czy jakiś patogen nas dziesiątkuje, czy nie, i będzie to postępować niezależnie od namnażania się patogenów - to jest po prostu koszt postępującej cyfryzacji i globalizacji. A poczciwego Sokratesa do tego nie mieszajmy. Bo znużony byłby bardziej tym, że ludzie w XXI wieku, w dobie ogromnego postępu naukowego i swobodnego dostępu do wiedzy eksperckiej, wolą wierzyć filmom z żółtymi napisami, rozprzestrzenianymi w mediach społecznościowych, albo szukać natychmiastowo kozłów ofiarnych w rodzaju twórcy systemu Windows (tak jak kozłem ofiarnym był sam Sokrates), zamiast po prostu zmierzyć się z faktem, że co jakiś czas staje się dla nas groźne coś, co można zobaczyć jedynie pod mikroskopem.
No niech trafi te pecety ale Commodore 64, Atari 65XE i inne niech zostaną :))) Z przyjemnością wczytam program z kasety. A wino i świeca jak najbardziej i.... Technics z kręcącą się kasetą Maxell :)
Noooo, dzisiaj to już dwie szóstki mam na karku, qrnaaa!!!, to były czasy, Tomek był moim rówieśnikiem, zadecydował o sobie, jego wybór, szkoda....
Łezka w oku się kręci, wieczory płytowe to było coś niepowtarzalnego, ile ja się wtedy nauczyłem muzyki!!!!
I teraz to procentuje, dziękuję Tobie Tomku
Słuchałem Tomka w Trójce od 85 roku. Dzięki jego audycjom Marillion i DCD słucham do dziś 😊
wieczory płytowe z Tomkiem ojjj łezka się w oku kręci
oj, a nawet w obu
I znowu mam 29 lat i siedzę przy radiu z dzbankiem kawy i paczką fajek ....😪
✅️🤜🤛✅️
Nie tą, ale wcześniejsze audycje nagrywałem a Technicsa RSB 405.
Na zawsze zostaną w mojej pamięci słowa Pana Tomasza po tłumaczeniu „Bluźnierczych Plotek” Depeszy.
Są chwile w życiu ludzi które które kształtują człowieka: ta była jedną z nich w moim życiu.
Miałem dokładnie to samo. Dreszcze po wysłuchaniu tłumaczenia.
Kurcze, jakieś miesiąc temu byłam przy rodzinnym grobowcu Beksińskiego co za zbieg okoliczności i teraz ta audycja
do odsłuchania obowiązkowo. Dzięki za udostępnienie.
Pierwszy utwór i od razu, w retrospektywie, ciarki na plecach.
Słuchałem w latach 1990-1996. Od niego usłyszałem po raz pierwszy o Sisters of Mercy, Fields of the Nephilim i Type O Negative.
End of the night. Znamienny początek audycji. Słuchałem...
take the journey to the bright midnight..
Właśnie....po czasie wiemy..
Czekałem na to🎤🎼🎧
To powitanie Pana Tomasza na początku audycji było jednocześnie jego pożegnaniem ze słuchaczami , z radiem , z ........On miał już wtedy wszystko "doskonale poukładane"....niestety. Wstrząsają mną te słowa do dziś !!!
Romantycy muzyki rockowej...
Legendarne Różowe Kropki...
Pamiętam tą audycję … ych. Czasem mam wrażenie, że podobni do Tomka też się unicestwili. Mam na myśli wielu sławnych muzyków np Chris Cornell itp.
Niedosyt lepszy niż przesyt? Sam nie wiem.
Jedno jest jednak ch***e, że radio już nie jest radiem jakie było. Teraz sam syf, szlam i komercja „gównoartystow”
Szkoda… znam na szczęście gościa co nagrywa audycje godne słuchania… czasem coś wrzuca i można posłuchać.
trójki nie da się słuchać...Zresztą cały te radio to jeden wielki shit. Aczkolwiek ja nie słuchałem jego audycji.
🖤
Żałuję, że go nie ma Też czasami chciałbym sibie darować to piepszone życie -,pytanie tylko,czy mamy lepsze?...Ale rozumiem ból istnienia-mam to na co dzień,ale znów:co w zamian?Pustka, nicość,niebyt... Może to i mbiej bolesne?...W każdym razie:Tomku, dałeś mi wiele przyjemności: dzięki tobie Cure,Sisters of Mercy i inni stali się wielcy dla gówniarza...I niech ci to będzie policzone! Twój głos jest moją młodością na wieki...
Ach, ta egzaltacja, nie, nie ... Nie byłem w stanie go słuchać, choć słuchałem podobnej muzyki
Depresja. Straszna choroba. Nieleczona jest wyrokiem śmierci.
Co mógłbym mu teraz napisać: Drogi Tomku, początek lat 2000 wcale nie był taki zły, mieliśmy mawet nawrót rocka progresywnego: Dream Theatre, Porcupine Three - którzy rok później wpadli na koncert do 3, a nawet sukces naszego Quidam, pewnie ich pamiętasz, bo przecież widziałem Cię na ich koncercie z Colinem Bassem. Lata 2010 były znośne, jednakże prawdziwa degrengolada świata, który znamy zaczęła się w 2020, próba urzeczywistnienia świata z książek Orwella ;( Długo by opowiadać, mam bliżej niż dalej, więc może lepiej jak bardziej szczegółowo opowiem to będąc po już po tej drugiej stronie...
Czy podczas pandemii wirusa H1N1 w 1912 roku też próbowano stworzyć taki "świat"? Bo przecież i wtedy były zalecenia żeby nosić maski, częściej myć ręce, i nie gromadzić się w większej liczbie. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Orwell nie wykorzystał grypy hiszpanki jako kanwy do stworzenia "Roku 1984".
Degrengolada nie objawiła się w tym, że ktoś nam chciał "stworzyć" jakiś świat rodem z Orwella (obostrzenia trwały bowiem tak długo, jak długo zagrożenie niekontrolowanej transmisji było spore). Degrengolada objawiła się w tym, że w XXI wieku, w dobie internetu, gdzie można selekcjonować informacje pod kątem wiarygodności, tylu ludzi wolało szukać natychmiastowo kozłów ofiarnych w postaci np B. Gatesa, albo dawać wiarę filmom z żółtymi napisami zamiast opierać się na wiedzy eksperckiej.
Czy podczas pa..mii wirusa H1N1 w 1912 roku też próbowano stworzyć taki "świat"? Bo przecież i wtedy były zalecenia żeby nosić maski, częściej myć ręce, i nie gromadzić się w większej liczbie. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Orwell nie wykorzystał grypy hiszpanki jako kanwy do stworzenia "Roku 1984".
Degrengolada nie objawiła się w tym, że ktoś nam chciał "stworzyć" jakiś świat rodem z Orwella (obostrzenia trwały bowiem tak długo, jak długo zagrożenie niekontrolowanej transmisji było spore). Degrengolada objawiła się w skali negacjonizmu pośród ludzi. W tym, że w XXI wieku, w dobie ogromnego postępu naukowego, i w dobie swobodnego dostępu do internetu, gdzie można selekcjonować informacje pod kątem wiarygodności, tylu ludzi wolało od razu szukać kozłów ofiarnych w postaci np B. Gatesa, albo dawać wiarę filmom z żółtymi napisami, zamiast opierać się na wiedzy eksperckiej z zakresu biologii/medycyny.
Rok 2000 to także płyta ''Bloodflowers'' od The Cure. Zawsze słuchając jej zastanawiam się czy by Panu Tomaszowi ''podeszła''.
miał byc Aldous Huxley a finalnie wyszedł Orwell najwidoczniej bliższy naturze większości. Z wiekiem łatwiej zrozumieć zmęczonego i znużonego Sokratesa
@@JarosawZulowski Finalnie nie wyszedł ani Orwell, ani Huxley. Jedyne co "wyszło" to nowa, bardziej zjadliwa forma patogenu, który już wcześniej w innej postaci zaatakował w roku 2002 (26 państw) a później w 2012 roku (27 krajów), tylko tym razem rozprzestrzenił się po prostu na większą skalę. A władze poszczególnych państw nie wprowadziły w odpowiedzi na to żadnych nowych, umocowanych ustrojowo systemów totalitarnych na wzór Roku 1984, tylko próbowały sobie z tym radzić tak, jak potrafiły - czyli analogicznie jak to było w przypadku hiszpanki w 1912 roku (izolacja, osłona na twarz, zwiększona higiena, dezynfekcja). Wprowadzono jedynie restrykcje (a nie nowe systemy rządzenia), które były z założenia czasowe, dopóki sytuacja nie ulegnie normalizacji. Różnie oczywiście owo "radzenie sobie" szło i zapewne nie wszystkie zalecenia były w równym stopniu racjonalnie uzasadnione, i to jest kwestia do dyskusji. Tak czy owak za kilkanaście albo kilkadziesiąt lat czeka nas najprawdopodobniej powtórka, bo po prostu taka jest biologia. Pytanie jedynie na jaką skalę. Nie ma w tym niczego dziwnego, zaskakującego, czy nadzwyczajnego. Jeśli chodzi zaś o kontrolowanie obywateli i coraz większą ingerencję w sferę prywatną, to dzieje się to bez względu na to, czy jakiś patogen nas dziesiątkuje, czy nie, i będzie to postępować niezależnie od namnażania się patogenów - to jest po prostu koszt postępującej cyfryzacji i globalizacji. A poczciwego Sokratesa do tego nie mieszajmy. Bo znużony byłby bardziej tym, że ludzie w XXI wieku, w dobie ogromnego postępu naukowego i swobodnego dostępu do wiedzy eksperckiej, wolą wierzyć filmom z żółtymi napisami, rozprzestrzenianymi w mediach społecznościowych, albo szukać natychmiastowo kozłów ofiarnych w rodzaju twórcy systemu Windows (tak jak kozłem ofiarnym był sam Sokrates), zamiast po prostu zmierzyć się z faktem, że co jakiś czas staje się dla nas groźne coś, co można zobaczyć jedynie pod mikroskopem.
4:50 Jak ja marzę o tym by komputery, internet, srajfony szlag jasny trafił!!! Zostanie płomień świecy, wino i rozmowa w półmroku...
No niech trafi te pecety ale Commodore 64, Atari 65XE i inne niech zostaną :))) Z przyjemnością wczytam program z kasety. A wino i świeca jak najbardziej i.... Technics z kręcącą się kasetą Maxell :)
albo kasetami Stilon@@andrzejwisniewski7358
03:24:04 Zaczęło się.