Dziękuję za poruszenie ważnego tematu. Przydało by się więcej na tym kanale podobnych tematów, żeby ludzie mieli świadomość że uzależnienia to nie tylko alkohol. Jedzenie, zakupy i cała masa innych. Pani Justyna jest bardzo wartościowa kobieta. Czapka z głowy za odwagę i szczerość przede wszystkim wobec siebie samej. Myślę że ta szczerość doprowadziła Panią do tego gdzie Pani jest teraz. Mam wielu szacunek dla Pani. Swoim wyznaniem pomogła Pani z pewnością wielu osobom zauważyć problem, innym pewnie zrozumieć. Człowiek nie jest gruby bo tak sobie postanowił. Budzi się rano i mówi od dziś będę gruby. Tak to nie działa i nie wolno oceniać czy wytykać osób grubych( celowo nie używam słowa puszysty) Nikt nie chce być ociężały i nie atrakcyjny ale wielu nie wie o tym, że to nie jest kwestia wyboru czy woli.
@@justynakwiatkowska5441 wola/brak woli może odpowiadać tylko wtedy, gdy nie poznamy przyczyny sięgania po jedzenie lub zakazu jedzenia. Tak jak alkohol uśmierza nierozpoznany smutek, palenie strach itd., jedzenie, podobnie jak stosunek do pracy, wydaje się uzasadniona koniecznością, a jednak może stać się kompulsywne, gdy wewnątrz są nierozpoznane emocje. P.s. ja miałam tak wieczorami, rodzaj folgowania sobie, "nagrody" zmieszanej z lękiem przed pustką jutra, tłumienie wewn. niepokoju. A na samym dnie - brak poczucia wlasnej wartości, ważności, sprawczości...
Raz wypowiedziane słowa potrafią ranić latami. Kiedy najstarsza córka miała pół roku a ja byłam po traumatycznym porodzie, komplikacjach poporodowych wymagających interwencji hirurgicznej oraz trudnych i bardzo bolesnych początkach karmienia piersią usłyszałam jak teściowa mówi o mnie "jak przestanie karmić to się ogarnie i znowu będzie dobrze wyglądać". Pamiętam, że zalało mnie ogromne uczucie zawstydzenia, tak dojmujące, że miałam ochotę uciekać i nikomu już nigdy się nie pokazywać. To uczucie wstydu za swoje ciało towarzyszy mi do dziś, niezależnie od mniejszej czy większej ilości kg. A wystarczyłoby żebyśmy postarali się patrzeć na ludzi całościowo nie tylko przez pryzmat ich wyglądu i przede wszystkim przestali go komentować, bo w końcu kto daje nam do tego prawo?
Mega mi przykro ze coś takiego cię spotkało :( szkoda ze dodatkowo mamy problem ze stawianiem granic, mam nadzieje zejdą ci się spojrzeć na siebie z miłością
@@kula_fotograficzna Masz rację, stawianie granic jest cholernie trudne, teraz po latach dokładnie wiem co powiedziałabym w tamtej sytuacji ale wtedy hmmm najłatwiej było uśmiechnąć się i udawać, że niczego się nie usłyszało. Myślę, że przez lata najpierw jako małe dziewczynki a później nastolatki nie byłyśmy uczone stawiania granic, w końcu dzieci i ryby głosu nie mają, ciągnięcie za stanik w szkole przez kolegów to tylko obśmiewane przez dorosłych końskie zaloty a wujek albo sąsiad, który komentuje zmiany w naszym nastoletnim ciele to przecież nic szkodliwego (i to tylko dwa z wielu przykładów przekraczania naszych granic).
Ojej, teściowa to powinna w tym czasie smacznie i zdrowo dla ciebie gotować byś mogła do siebie dojść i zająć się dzieckiem i sobą. Przytyłam bardzo❤ ❤❤❤
Dziękuję pani Justynie za to że podzieliła się swoją historią. To jest duży problem w dzisiejszych czasach i taka rozmowa pozwala nam inaczej spojrzeć na to wszystko. Już dawno nauczyłam się aby nie komentować cudzego wyglądu ....
Zalezy jaki masz typ stresu, a nie jak go odbywasz. Zajadasz napięcie typu "samornosc, brak sensu w zyciu, brak celu, brak satysfakcji z zycia a stres wywolany np. tragedią typu smierc ukochanej osoby mozesz przezyc jako kompletny brak ochoty na jedzenie, po prostu masz zabetonowany żołądek i juz.
Nie ma czego zazdrościć. Ważę nieco ponad 40 kg, każdy stresujący dzień i związana z nim głodówka, wiąże się dla mnie z dużym strachem czy tym razem dam radę czy może gdzieś zemdleję.
Zaburzenia odżywiania są prze… ja co prawda mam inny problem, bo zachorowałam na anoreksję kilkanaście lat temu.. „przeplatałam” ją ortoreksja, a aktualnie.. trudno powiedzieć. Niby waga wyższa (ale ciągle niedowaga), nie zagrażająca w życiu, ale ciągle walczę że sobą.. jem, ale wyrzuty sumienia po jedzeniu często są nie do zniesienia. Często trudno mi sobie poradzić z tym i potem cały dzień się intensywnie ruszam albo „jak zjem za dużo” to następnego dnia się głodze i tak w kółko.. nie pamietam jak to jest mieć normalna relację z jedzeniem i ze swoim ciałem. Zachorowałam w wieku 13 lat a niebawem skończę trzydzieści. Trzymam kciuki za wszystkich, którzy się z tym borykają i którzy walczą! Nie dajcie się..
Pozdrawiam i podziwiam też osoby chore na bielactwo nabyte, bo też na to cierpię psychicznie od 12 roku życia i wiem jak ciężko jest wprowadzić się w pozytywny nastrój spoglądając w lustrze na swoją łaciatą twarz i trzeba odwagi żeby wyjść do ludzi i żyć. Odwagi i terapii 👍
A wuesz, że teraz osoby z bielactwem są pokaxywane w reklamach? Zobacz na zalando. Tam są nie tylko kobiety, ale i mężczyzni i to nawet w bieliźnie pokazuje się ich ciało. Trzymaj się. 🇵🇱🖐️
Witam super temat.Ja od 6 lat nie jem mięsa. Wszystko mi smierdzi.Jedzenie ,produkty chemiczne itp.Dwa lata terapii, dwa lata depresji,stany lękowe. Napady jedzenia albo i nie zależy od poziomu stresu.Emocje z dzieciecych lat...Mąż chorobliwie zazdrosny z urojeniami ...syn dorosły ( lubi wypić alkohol).Jedna wielka tragedia.Pozdrawiam.
Hej. Chciałam odnieść się do tematu zapachu żywności i opisać moje doświadczenie. Od paru lat zaczęły przeszkadzać mi zapachy niektórych produktów. Mięso potrafi zostawić na języku zapach "mokrego psa", szczególnie jeśli jest z kością, np udka. Podobny smród jest również po umyciu naczyń w zmywarce. Naczynia śmierdzą psem również po zetknięciu z surowym jajkiem. Większość produktów mlecznych typu serek, kefir, jogurt mają dławiący zapach, który kojarzy mi się nie powiem z czym... odkryłam że jedynie produkty Bio z Piątnicy tego nie mają. Zastanawiam się dlaczego pojawiło się to tak niespodziewanie (u mnie dopiero po 30stce), dlaczego nie odczuwałam tego wcześniej? Dodam, że mój mąż ma to samo tylko 10x mocniej. Kiedy widzę, jak np. moja mama wcina rzeczy, które swoim zapachem z miejsca odbierają mi apetyt, zastanawiam się, czy to nie wina jakichś nowych dodatków do żywności albo pasz dla zwierząt czy to może ze mną jest jednak coś nie tak?
Od jakiegoś czasu analizuje swoje życie, jestem dda, mąż niepijący już alkoholik, kiedyś anoreksja teraz bulimia lub wilczy głód. Pamiętam jak byłam małym dzieckiem i mama naszykowała cały kopiec schabowych na jakąs imprezę rodzinną, która miała sie odbyć następnego dnia a ja jak nikt nie widział podbierałam z lodówki te schabowe i zjadłam prawie wszystkie. I nadal mi towarzyszy ten głos w głowie "to już ostatni bo mnie matka zabije" ale nie mogłam przestać jeść, po prostu nie mogłam . Miałam może 7,8 lat. Nie moge sie pozbierać z mojego dzieciństwa, nikt mi nie może pomóc. Pomagają mi jedynie Wasze podcasty. Dziękuję😘💕
Wazna rozmowa. Niemniej zabraklo mi tego co mam zrobic ze swiadomoscia tego dlaczego jem i co w przeszlosci mialo na to wplyw. To juz wiem, i co dalej? Wyniszczanie zdrowia rowniez nie jest przemawiajacym argumentem...
Dziękuję za podzielenie się swoją historią pani Justyno. To o czym pani mówi jest potrzebne i mýślę ,że może być bardzo pomocne dla wielu z nas. Czasamu człowiek nie uświadamia sobie skąd ma pewne problemy z jedzeniem nie tylko z nim. Nie często mówi się o otyłości jako chorobie w której leczeniu tak ważny jeśli czasem nie kluczowy jest właśnie aspekt psychologiczny,psychiczny czy też emocjionalny. Nie ważne jak to nazwiemy,ale większości przypadków źródło problemów jest w naszej głowie. O tym trzeba głośno i często mówić zamiast promować coraz to nowsze i bardziej wydumane diety.
Sama całe życie uważałam się za grubą, choć przez większość młodości tak nie było. Dzisiaj wiem, że to również wynika z czasów, kiedy "gruby" to była obelga rzucana na wszystkich i wszystko. Z tego śmiało się moje rodzeństwo, moi rodzice... Słowa niosą olbrzymi ładunek, bo rana fizyczna może się zagoić, ale psychiczna rzutuje na nasze całe życie. Dzięki Justyna, że o tym mówisz głośno!
Słucham tej rozmowy i wniosek mam jeden jak sie nie je caly dzien to naturalne jest to ,ze w koncu organizm zacznie sie domagać jedzenia.Jesli nie je sie regularnie to normalne jest ,ze organizm zacznie zatrzymywac tluszcze bo nie 'wie' kiedy znow dostanie jesc.Tak to dziala i co sie dziwić,ze potem jest problem
Nie tłuszcz tuczy, tylko cukier i śmieciowe jedzenie. Posty przerywane obecnie to jedna najskuteczniejszych form odchudzania. Nie ma nic gorszego niż jedzenie 8 posiłków dziennie i to od samego rana.
A kto je osiem posiłków przez cały dzień 🤣🤣🤣 post przerywany promują różne diety religie np keto czy ten łysy Mariusz co zaleca uzdrawianie się sokami. Najzdrowsza dieta na świecie jest dieta śródziemnomorska i już 😊
".Jesli nie je sie regularnie to normalne jest ,ze organizm zacznie zatrzymywac tluszcze bo nie 'wie' kiedy znow dostanie jesc." - Po pierwsze, organizm nie zatrzymuje tłuszczy. Po drugie, od niedojadania się chudnie, a nie tyje. Osoby cierpiące na anoreksję są skrajnie wychudzone, a wg twojej teorii powinny być pulchne.
@@kosimazakiCS "Posty przerywane obecnie to jedna najskuteczniejszych form odchudzania." Jak będziesz jeść za dużo to żaden post przerywany nie pomoże.
Bardzo duzo szacunku dla Justyny za ogromna odwage i chcec poruszenia bardzo waznego tematu. Jestem pod bardzo duzym wrazeniem. Jestem przekonany, ze takimi programami mozna pomoc wielu osobom. Gratuluje. Poprosze, jesli to mozliwe, o link albo namiar do ksiazki w opisie.
Moje najszczuplejsze czasy były przesycone stresem i bardzo niską samooceną choć wyjechałam na stypendium do USA, pracowałam jako wykładowca na Ohio State University, a potem na MIT! Ogromny PARADOX! Dziś jestem szcześliwą stay-home-mom z c.a. 20kg nadwagi. Na razie jestem z tym ok. Ale kiedyś się wezmę jak śpiewał Sienkiewicz. Nie można być ideałem całe życie. Czasem trzeba złapać oddech. Ważne żeby wierzyć w siebie i doceniać swoje osiągnięcia!
Ja sie pilnuje strasznie bo jedzenie w Stanach takie beznadziejne, gotuje, kupuje nie przetworzone jedzenie glownie mieso I warzywa, cwicze . Przez processed food mialam usuniety Gallbladder. - nawet nie pamietalam tych czasow bylam tak uzalezniona.
@@agneslaufer9579 dokładnie tak! Jak przyjechałam do Stanów bardzo pilnowałam jedzenia (wiadomo Amerykanie są od niego grubi), tu wszyscy chodzili na siłownie (bardzo tania i wyposażenie boskie - ps. zero łysych dresiarzy), bo tu musisz uprawiać sporty. Do tego praca na nowej (niepolskojęzycznej obiously) uczelni… STRES, STRES, STRES… mimo to zawsze znalazłam powód do samokrytyki, nawet wymówiłam sobie że jestem tam przypadkiem. A teraz WIEM ŻE MOGĘ! I jak trzeba będzie to znowu to zrobię. A teraz skoro los dał mi odpoczynek to korzystam. Positive thinking!
to dla mnie wyjazd do USA z kolei jest szansą na poukładanie swoich relacji z jedzeniem. Wiem, że trzeba uważać, dlatego dużo gotuję sama. Ale ile razy w PL nie próbowałam zrzucić kg, to zawsze przychodziły urodziny dziadka, imieniny mamy, sukces brata itp. Jednym słowem wieczna dyspensa. Która miała być okazjonalna. Plus widzę siebie w tym co mówi pani Justyna - 100%... Dodatkowo jak wpadałam w okres, że wiedziałam ze mogę sobie na coś pozwolić (np. święta) to popadałam w taki trans jedzenia, szczęścia, że dopiero po 2-3 tygodniach orientowałam się że co ja zrobiłam. Dlaczego fast-food był codziennie? Święta trwały 3 dni, a ty ciągle jesz "niezdrowo". Dlaczego nikt mnie nie zatrzymał? Prosta odpowiedź na to drugie pytanie - bo się ukrywałam. Potrafiłam zrobić obiad dla siebie i męża, zjeść. Po czym pojechać do sklepu na zakupy a przy okazji zahaczyć o McDonald... Straszne. Przyjazd do USA (dopiero przyjechałam, jestem tu od 1,5msc) działa na mnie mega pozytywnie, bo nikt nie przymusza mnie do dyspensy, albo inaczej, nie ma dyspensy bo nie ma okazji. Myślę, że ta ucieczka od rodziny też dobrze mi zrobi. Przyjechałam tu do pracy na Duke, NC, ale mam to szczęście, że mnie praca nie stresuje na tyle by przez nią się zamartwiać czymś. (Stres spowodowany pisaniem mgr, egzaminami i w ogóle studiami wykończył mnie psychicznie na tyle, że praca to odpoczynek.) Aczkolwiek zajadanie emocji wiem, że będzie ze mną na zawsze, pytanie tylko czy da się nauczyć z tym żyć. Plusem jest to, że już coś schudłam, bo nie mam auta i wszędzie chodzę z buta/komunikacją miejską, brak auta to też niezła motywacja. Bo po pierwsze ruch, a po drugie też nie kupisz nie wiadomo ile w sklepie, bo musisz to jeszcze przytargać do domu :p Smutne jest to, że jak patrzę na zdjęcia sprzed 5 lat gdzie ważyłam spokojnie 30kg mniej, były okupione wiecznym zmartwieniem, że jestem za gruba. Dziś przy II stopniu otyłości, insulinooporności, niepłodności żal mi tylko tamtej dziewczyny, żal mi siebie teraz. Ale wiem, że nie chcę tak żyć, by wiecznie sobie czegoś odmawiać ze względu na wagę. Powodzenia wszystkim w waszych zmaganiach, jak ktoś nie był nigdy uzależniony od jedzenia to nie pojmie niestety, co czujemy. Za to ja za nas trzymam kciuki. Będzie cholernie ciężko, nie dokonamy cudu, ale chociaż nie doprowadzajmy naszego organizmu do ruiny i nie skazujmy go na niepotrzebne choroby. BE STRONG!
Czym jest złapanie oddechu w tym kontekście? Nie dbanie o ruch i zdrową dietę? To coś jest nie tak, aktywność i zdrowe jedzenie tez moze byc przyjemne xd A zwlaszcza przyjemne dlugoterminowo, a nie chwilowa przyjemność xd
@@daethia nie wiem czy masz dzieci. Ja mam małe. Każdy praktycznie chce jeść coś innego. Mąż prawie wegetarianin. Dzieci nie. Gotuję sama. Trudno wszystkim dogodzić, a do tego jeszcze zadbać o siebie. Będzie łatwiej jak dzieci podrosną. Już jest lepiej niż rok temu czy 2. Ja się nie dołuję tym, że nie wszystko jest „idealne”. Nie musi być. Tobie się udaje wiec gratuluję! I życzę wytrwałości!
Po trzecim "specjaliście" dietetyki wiedziałam ,że nigdy więcej nie pójdę po pomoc do dietetyka. Panie kompletnie nie słuchały co mówię i za każdym razem wylewały na mnie falę krytyki i wprowadzaly mnie w wielkie poczucie winy.
Dlatego, gdy do tego dojrzałam, od razu poszukałam PSYCHODIETETYCZKI. Wiedziałam, że w pierwszej kolejności trzeba zrobić porządek z tym, co się u mnie dzieje pod kopułą 😏
Za moich czasów odchudzanie u kolezanek z klasy zaczelo sie dopiero w czasach liceum, a wiec 15/16 lat. To bylo ponad 20 lat temu, wiec tez inne czasy. Wiekszosc robila to, bo inna robila, taki lancuszek. Ja nigdy sie nie odchudzalam, nie mialam z czego, wrecz bylam troche niejadkiem. Natomiast 1 kolezanka z klasy w liceum po zarcie kolegi z klasy, ze jest gruba - a wcale nie byla, nie miala zadnej nadwagi, miala prawidlowe cialo, BMI, wyglad itd. Tak sie zafiksowala na tym zarcie, ze potem wpedzila sie w anoreksje, zywila sie w sumie wylacznie coca colą - przynajmniej to miala w szkole, w domu nie wiem, bo sie nie dowiedzalysmy, natomiast wiem, ze byla w szpitalu z ok 3 tyg w 3 klasie. Na zdjeciach klasowych widac jak sie zmienia jej wyglada ze zdrowej dziewczyny w 1 klasie, do szkieletu w klasie 4. W kazdym razie chyba psychoterapia pomogla, na studiach ansze drogi sie rozeszly, ale pare razy sie rpzypadkowo spotkalysmy i juz wygladala zdrowo normalnie. Niemniej, wiec, ze do dzisiaj chodzi o terapeuty. Ona tez byla typem "kujona" tzn nie wiem na ile sama chciala, bo jej matka czesto porownywala ja i jej oceny do starszej siostry (siostra juz wtedy studiowala i potem robila doktorat na U.Jagiellońskim, wiec wiadomo prestiź,wysoki poziom nauki). Oprocz tego starania sie aby dorownac starszej siostrze jeszcze miala to w glowie, ze musi schudnac. Totalnie rozwalona psychicznie, do tego stopnia, ze jak wyszla za maz i zaszal w ciaze to byla to dla Niej tragedia (ciaza), bo ona byla jakby wystarowana za mlody przez matke, by sie dobrze uczyc i zdawac na 5 i 6 to samo na studiach, ze zafiksowana byla na kariere naukowa i w pracy, wiec jak sie pojawila corka to byl szok i tragedia, ze ona teraz ma byc mama, ze musi zrezygnowac z kariery i nauki dla dziecka. Na szczescie dobry psychiatra, wyrozumialy maz, wspierajacy, plus corka zrobily swoje i w koncu odpuscila. Corke kocha ponad zycie, kariera rpzestala sie w koncu liczyc, rzucila nauke i doktorat. Poswiecila sie rodzinie, pracuje w zawodzie i jest w koncu spelniona, ale trzeba bylo corki i meza plus lekarza i psychoterapii zeby ja z tego zafiksowania, pedu do doskonalosci od liceum wyrwac. I to wszystko przez dwa punkty zapalne: matke z chorą ambicja i zart kolegi z klasy.
"Kariera przestała się w końcu liczyć, rzuciła naukę i doktorat. Poświęciła się rodzinie..." albo "Totalnie rozwalona psychicznie, do tego stopnia, ze jak wyszla za maz i zaszal w ciaze to byla to dla Niej tragedia (ciaza)". Wow, dla wielu kobiet nieplanowana ciąża to tragedia, co niektóre się jej pozbywają. Kobieta rzuciła edukację, której poświęciła długie lata i setki godzin, bo doszło do zapłodnienia. Poświęciła się rodzinie - czyli dla dziecka poświęciła wszystko, siebie, ambicje, cele i marzenia. Mąż też rzucił pracę i karierę? Taki wspierający mąż, że nie pomógł żonie ukończyć doktoratu? Bo co, sam zupy nie umie ugotować? Dla mnie to opowieść o słabym związku i zawodowej porażce, porażce życiowej, a nie o znormalizowaniu. Chyba że dla kogoś urodzenie dziecka to życiowe osiągnięcie. No cóż.
Sposób jedzenia , chęć czy nie chęć jedzenia, i ogolnie relacje z jedzeniem zawsze wiążą się z emocjami. Mówię to ja - podobno wyleczona anorektyczka i bulimiczka
Brak satysfakcji z jedzenia to tez forma zaburzenia odżywiania. Warto się temu przyjrzeć dlaczego nie czujemy takich uczuć jak satysfakcja, przyjemność, zadowolenie. Jedzenie ma sprawiać nam przyjemność problem się zaczyna jak jedzenie lub jego brak „załatwia” nam coś.
@@ianssl681 cóż nie trzeba tego poradnika kupować przecież. Może komuś akurat pomoże. Jedni potrafią robić kasę na wszystkim inni na niczym. Co poradzić.
Wtorek to moj ulubiony dzien tygodnia! Panie Marku robi Pan mega robote. Ksiazke zamowilam. Dzis mialam ochote na paczka i patrzac na niego zapytalam sie - co ci da zjedzenie go? I wyszlam z cukierni bez paczka. Dziekuje❤. Mam 158 wzrost , waze 64kg. Cale zycie musze sie hamowac z jedzeniem. Jest Pan bardzo przystojny( na marginesie) a Pani Justyna przesliczna.
Bardzo dziękuję za tnę wywiad. Zapadły mi słowa, że pod za skilku terapii, terapeuci szukali innych problemów tzn. Omijali temat jedzenia. Jestem DDA i byłam na terapii we Wrocławiu na NFZ. Dostałam super terapeutka, ale właśnie głównie od DDA. Ona bardzo mi pomogła, jednak nie wiedziałam, że DDA to jedno, a moja anoreksja czy inne problemy to też warto poruszyć. Niestety dłużej nie miałam możliwości uczestniczyć w terapii, bo takie są zasady. Jest ograniczona ilość spotkań. Teraz widzę i wiem że warto by było poruszyć inne tematy niż DDA
Wstyd przed jedzeniem w miejscu publicznym,, objadanie się w ukryciu , jedzenie 10 opakowań ciastek tuż nad muszlą klozetową by móc od razy wszystko wypluwać, wymioty, gotowanie dla innych by powstrzymać się przed jedzeniem, zainteresowanie jedzeniem, czytanie o jedzeniu, znajomość kaloryczności większości potraw, gromadzenie przepisów, wyrzuty sumienia gdy się je/ zawsze/. Duma z niszczrnia siebie, z opadania z sił, z sińców pod oczami, z wymiotowania wszystkiego. Zaczęło się gdy miałam około 14 lat. Kojarzenie dojrzewania z zaokrąglaniem się, zatracaniem kantów, niechęć do kobiecości w ogóle. Po ponad 30 latach podskórna, automatyczna kontrola nad jedzeniem i myślenie o nim z przyjemnością ale i z podejrzliwością. Ciekawostka- właściwie od razu, po poznaniu osoby ,wiedziałam, prawie bezbłednie kto ma zaburzenia z odżywianiem Jakby swój poznawał swego lub po prpstu większość moich rowieśników urodzonych na poczatku lat 80 ' tak ma'. Trzymajcie się❤
Jak mialam 14 lat i zespol kompulsywnego objadania sie to mama odkryla 2 worki ze smieciami po slodyczach. Worki mialam wyrzucic do pobliskiego publicznego smietnika, ale zapomnialam. Mielismy w domu segregacje smieci i rodzice nie mogli odkryc mojej choroby. 😢
Pozdrawiam Was serdecznie ❤ mam podobne doświadczenia za sobą: kompulsywne objadanie się w sytuacjach stresowych. U mnie wskaźnikiem tego, na ile jestem w życiu zrelaksowana jest mój wskaźnik BMI... niestety. Kupię tę książkę Justyny.
Udało mi się po porodzie schudnąć a potem... Wszystko szlag trafił. Obecnie 20kg na plusie. Obżeram się słodyczami, lodami... Ciągle coś jem. Nie umiem tego ogarnąć. 😢 Nawet teraz słuchając tego jem.
@@AB-gb4xf chodzę na terapię od dawna. Wiem, że to zajadanie stresu, zakrycie jakiejś pustki. Ale mimo tego, że wiem nie umiem tego ogarnąć. (Dzisiaj okazało się, że nie mieszczę się w jedyne jeansy. I zamiast stwierdzić, że czas coś zmienić, wziąć za siebie to już mnie nakręca na jedzenie.)
@@gosiaandrzejewska9904 bo to są zaburzenia odżywiania zdecydowanie. Nigdy nie narzucałam sobie restrykcji żadnych więc problem zdecydowanie jest gdzieś indziej. Najgorsze, że w moim życiu jest tyle tego, że nie mogę się skupić na jednym temacie np. właśnie tych zaburzeniach i z czego one wynikają.
wszystko co Pani powiedziała - to przeszłam- te same diety, ad...x, coś czego Pani nie zrobiła - amfa. diety kopenhaskie i te inne syfy.. niestety nie przeszłam nigdy terapii - nie znalazłam odpowiedniego specjalisty. mam obsesje na punkcie jedzenia - obecnie na diecie zbilansowanej - już rok i pare miesięcy. najbardziej boje się momentu gdy dojdę do swojej wagi, która chce osiągnąć - bo wtedy będę musiała walczyć by nie wrócić.. bardzo to słabe bo 44 lata skończyłam a nic się nie zmienia. dobrze oglądać opowieści z happy endem. dziękuję za ten odcinek - bardzo fajny.
JA LUBIĘ JEŚĆ TYLKO SMACZNE RZECZY. JEŚĆ RZECZY NIESMACZNYCH NIE LUBIĘ. 10 KILO SCHUDŁEM W TYDZIEŃ, GDY NIE MIAŁEM CZASU ROBIĆ ZAKUPÓW I NIE MIAŁEM PYSZNEGO JEDZENIA W DOMU. 👍👍
Ja miałam dokładnie tak samo przez całe życie, mogłam funkcjonować jak w Seksmisji: - weź pigułkę, weź pigułkę, A stres zamyka mi gardło i żołądek, czasem mogę jedynie pić wodę, nic więcej nie przełknę 😔
Jesteście przesympatyczni, a temat bardzo interesujący. I znany mi, bo u mnie też w pewnym [ale mocno dojrzałym] wieku, pojawiła się otyłość, z którą udało mi się rozprawić. Było to [sic!] 5 posiłków dziennie, ale deficyt kaloryczny i waga leciała w dół równo. Więc u każdego może być inaczej... Pozdrawiam...
Ja nie lubię jeść. Najchętniej bym jadła dożylnie. Po jedzeniu się źle czuję, cokolwiek bym nie zjadła. Gdyby nie konieczność chętnie bym połykała jedną tabletkę czegoś na dzień o z głowy 😒
@@polly1212 jedzenie, choćby bardzo pyszne, sprawia mi dolegliwości w obrębie narządów wewnętrznych. Żołądek, wątroba, jelita, czuję się ciężko, niekomfortowo, robię się senna, ociężała i ogólnie jedzenie = dolegliwości i dyskomfort. Po prostu najlepsze smaki świata nie są warte tego złego samopoczucia później.
10:23 trochę mnie zastanowiło odnośnie tych przekazów w otoczeniu. Myślę, że w zyciu nie słyszałam żeby moja mama powiedziała cos pozytywnego o swoim ciele. Wspominała, że od swojego taty usłyszała kiedyś "dziecko ty ładna nie jesteś, ale nogi to masz zgrabne". Kiedy patrzę na jej zdjęcia kiedy miała jakieś 28 lat to widzę taką laskę, że się modelki z lat 90 chowają, a mimo to pewno w życiu nie czuła się ładna. I pomimo tego, że chyba nie słyszałam by mama kiedyś pochwaliła jakąś część swojego ciała (no poza nogami) to szczerze mówiąc nie mam i nie miałam kompleksów ani negatywnego podejscia do ciała.
No jak się od ojca/matki usłyszy "nie jesteś ładna" to niewątpliwie można w kompleksy wpaść. Wiele jest bardzo ładnych dziewczyn, które doszukują się w sobie wad - niestety. Dla innych obiektywnych obserwatorów piękne wręcz a dla siebie takie siakie owakie, a to za duża fałdka na brzuchu, a to nos nie taki itd. A jeszcze teraz przy tym kulcie wyglądu, to już w ogóle przerąbane. Ja od pewnego czasu kompletnie nie dbam o wygląd (też zbyt skrajnie z koleii), no ale nie jestem już młoda niestety. Choć też okazuje się, że wcale nie każdy z wiekiem mądrzeje, że wygląd nie jest najważniejszy.
Ja miałam tak samo... przez całe życie, mogłam funkcjonować jak w Seksmisji: - weź pigułkę, weź pigułkę, A stres zamyka mi gardło i żołądek, tak bardzo, że czasem mogę jedynie pić wodę, nic więcej nie przełknę 😔
@@polly1212 w sensie lubię np zjeść czekoladę czy czipsy ale czy to jest przyjemność? W ogóle nie bardzo rozumiem co to jest przyjemność, poza tym zazwyczaj po tej czekoladzie czy czipsach źle się czuję na żołądku no i kurczę jedzenie = wydalanie, dla ciebie wydalanie jest przyjemne?
Do 41 roku życia ważyłam między 52-56 kg,przy wzroście 167. Jadłam co chciałam i ile chciałam.Ojciec żartobliwie nazywał mnie czasami długopisem..... Po ukończeniu 41 lat zaczęła się menopauza,nie mam dzieci,więc może dlatego tak wcześnie ?nie wiem. No i zaczęło się tycie....I pochłanianie słodyczy, spaghetti etc .... Dziś mam 54 lata i ważę 76 kg,czyli 20 kg więcej. Jest to dla mnie nieustanny stres i myślenie,jak schudnąć? Więc kiedy zbliża się jakas ważna rodzinna uroczystość typu;wesele siostry,komunia siostrzeńca itp.itd.biore się za siebie i chudnę te 10-12 kg.A później znów tyję 😢.Teraz zaczęłam się odchudzać,bo czeka mnie rozprawa rozwodowa.Chce wypaść dobrze w oczach męża,który opuścił mnie bez słowa wyjaśnienia półtora roku temu.Spieprzyl do innej kobiety w wieku 59 lat. Więc schudne,a co później? Pewnie znów będzie "powtórka z rozrywki"😓. Cholerne życie......
Dziekuje,bardzo dobra roznowa.U zmyslowilam sobie,ze czesto nie jedtwm glodna a wrecz jestem najedzona a jednak chce zjesc slodycze.Definitywnie jesrem uzalezniona od slodyczy.Jak z tym walczyc?
super rozmowa otwierająca oczy na wewnetrzny emocjonalny kłąb, który dla Dziecka jest nie do rozwiązania - ale dla Dorosłego już tak. Wspólnota Dorosłych Dzieci uratowała mi życie - znalazłam bezpieczne miejsce, w którym mogłam nie czuć tego cholernego NAPIĘCIA, z ktorym się chyba urodziłam 😢i rozpocząć swiadomą prace nad swoim wypaczonym przez krzywdę charakterem
Hej, mam pytanko, bo czegoś nie rozumiem... Justyna Mazur mówi, że "na Panią doktor mówi per pani doktor, bo jest jej lekarką, nie ma tytułu doktora nauk medycznych, jest psychiatrką, zresztą bardzo doświadczoną i dobrą" - czy czasem psychiatra nie jest lekarzem po studiach medycznych o specjalizacji psychiatria?
Doktor nauk medycznych to ktos kto skonczyl doktorat. Doktor czyli lekarz to zwyczajowy sposob okreslania lekarzy medycyny. Mam nadzieje ze to ma sens.
@@megiwpiegi773 tak, moze byc tez doktorat z filozofii lub czegokolwiek, nie musisz mi tego tlumaczyc, nie o to chodzi ;) oczywiste po prostu jest to ze jak ktos skonczyl medycyne czy jest psychiatra to sie go potocznie nazywa doktorem
Jeżeli chodzi o zupy to miałem podobnie a to wynika z braku miłości , dygdy odczuwamy miłość czujemy ciepło i wypełnienie od środka dla mnie to był substytut miłości ja bym chyba poszukał w okresie niemowlęcym.
Ja nie mam apetytu. Moja waga w punkcie ekstremalnym to 48 kg przy 181 cm wzrostu. Jeśli nie jem regularnie to mogę po 3-5 dniach nie jeść w ogóle. Pokaż mi człowieka który nie lubi jeść? Marie Curie nie widziała potrzeby jedzenia. Tak samo jak w wielu momentach ja. Życie we Francji przecudowny kuchnia nauczyła.mnie że jedzeniem można się rozkoszować, ale tylko wtedy gdy się pilnuje i kiedy pije bynajmniej raz na 3 dni bo wzmacnia apetyt. Piwo lubię. Wahania wagi niesamowite.
Ja jestem tym człowiekiem. Mega niefajne stwierdzenie. Wielu osobom z nerwów wręcz zamyka się żołądek i takie podejście w mediach i internecie, że wszyscy chcą się tylko najeść bardzo nie pomaga, kiedy walczy się, by zjeść cokolwiek…
Dziękuję za poruszenie ważnego tematu. Przydało by się więcej na tym kanale podobnych tematów, żeby ludzie mieli świadomość że uzależnienia to nie tylko alkohol. Jedzenie, zakupy i cała masa innych. Pani Justyna jest bardzo wartościowa kobieta. Czapka z głowy za odwagę i szczerość przede wszystkim wobec siebie samej. Myślę że ta szczerość doprowadziła Panią do tego gdzie Pani jest teraz. Mam wielu szacunek dla Pani. Swoim wyznaniem pomogła Pani z pewnością wielu osobom zauważyć problem, innym pewnie zrozumieć. Człowiek nie jest gruby bo tak sobie postanowił. Budzi się rano i mówi od dziś będę gruby. Tak to nie działa i nie wolno oceniać czy wytykać osób grubych( celowo nie używam słowa puszysty) Nikt nie chce być ociężały i nie atrakcyjny ale wielu nie wie o tym, że to nie jest kwestia wyboru czy woli.
15:57 15:57 15:59 16:03 16:11
35:25 35:25 35:25
wyboru czy woli - owszem jest, ale najpierw świadomości - zauważenia problemu i chęci zmiany nawyków
@@justynakwiatkowska5441
wola/brak woli może odpowiadać tylko wtedy, gdy nie poznamy przyczyny sięgania po jedzenie lub zakazu jedzenia. Tak jak alkohol uśmierza nierozpoznany smutek, palenie strach itd., jedzenie, podobnie jak stosunek do pracy, wydaje się uzasadniona koniecznością, a jednak może stać się kompulsywne, gdy wewnątrz są nierozpoznane emocje.
P.s. ja miałam tak wieczorami, rodzaj folgowania sobie, "nagrody" zmieszanej z lękiem przed pustką jutra, tłumienie wewn. niepokoju. A na samym dnie - brak poczucia wlasnej wartości, ważności, sprawczości...
Raz wypowiedziane słowa potrafią ranić latami. Kiedy najstarsza córka miała pół roku a ja byłam po traumatycznym porodzie, komplikacjach poporodowych wymagających interwencji hirurgicznej oraz trudnych i bardzo bolesnych początkach karmienia piersią usłyszałam jak teściowa mówi o mnie "jak przestanie karmić to się ogarnie i znowu będzie dobrze wyglądać". Pamiętam, że zalało mnie ogromne uczucie zawstydzenia, tak dojmujące, że miałam ochotę uciekać i nikomu już nigdy się nie pokazywać. To uczucie wstydu za swoje ciało towarzyszy mi do dziś, niezależnie od mniejszej czy większej ilości kg. A wystarczyłoby żebyśmy postarali się patrzeć na ludzi całościowo nie tylko przez pryzmat ich wyglądu i przede wszystkim przestali go komentować, bo w końcu kto daje nam do tego prawo?
Mega mi przykro ze coś takiego cię spotkało :( szkoda ze dodatkowo mamy problem ze stawianiem granic, mam nadzieje zejdą ci się spojrzeć na siebie z miłością
@@kula_fotograficzna Masz rację, stawianie granic jest cholernie trudne, teraz po latach dokładnie wiem co powiedziałabym w tamtej sytuacji ale wtedy hmmm najłatwiej było uśmiechnąć się i udawać, że niczego się nie usłyszało. Myślę, że przez lata najpierw jako małe dziewczynki a później nastolatki nie byłyśmy uczone stawiania granic, w końcu dzieci i ryby głosu nie mają, ciągnięcie za stanik w szkole przez kolegów to tylko obśmiewane przez dorosłych końskie zaloty a wujek albo sąsiad, który komentuje zmiany w naszym nastoletnim ciele to przecież nic szkodliwego (i to tylko dwa z wielu przykładów przekraczania naszych granic).
Ojej, teściowa to powinna w tym czasie smacznie i zdrowo dla ciebie gotować byś mogła do siebie dojść i zająć się dzieckiem i sobą. Przytyłam bardzo❤ ❤❤❤
Dziękuję pani Justynie za to że podzieliła się swoją historią. To jest duży problem w dzisiejszych czasach i taka rozmowa pozwala nam inaczej spojrzeć na to wszystko. Już dawno nauczyłam się aby nie komentować cudzego wyglądu ....
Dziękuję, dużo tematów które mnie poruszają osobiście.
Dziękuję :)
Zazdroszczę ludziom, którzy nie mogą jeść, gdy się stresują. Ja się wtedy kompulsywnie objadam
Mnie zatyka i nie mogę jeść i nawet ma wymioty zbiera
Niewiesz o czym muwisz ! Wstret do jedzenia jest tak samo okropny
Zalezy jaki masz typ stresu, a nie jak go odbywasz. Zajadasz napięcie typu "samornosc, brak sensu w zyciu, brak celu, brak satysfakcji z zycia a stres wywolany np. tragedią typu smierc ukochanej osoby mozesz przezyc jako kompletny brak ochoty na jedzenie, po prostu masz zabetonowany żołądek i juz.
Nie ma czego zazdrościć. Ważę nieco ponad 40 kg, każdy stresujący dzień i związana z nim głodówka, wiąże się dla mnie z dużym strachem czy tym razem dam radę czy może gdzieś zemdleję.
@@MusicBox811 bardzo współczuję.. ♥️
Sekielski o nałogach to super seria!
Rozumiem każde słowo, które tu padło. Dzięki za ten odcinek.
Zaburzenia odżywiania są prze… ja co prawda mam inny problem, bo zachorowałam na anoreksję kilkanaście lat temu.. „przeplatałam” ją ortoreksja, a aktualnie.. trudno powiedzieć. Niby waga wyższa (ale ciągle niedowaga), nie zagrażająca w życiu, ale ciągle walczę że sobą.. jem, ale wyrzuty sumienia po jedzeniu często są nie do zniesienia. Często trudno mi sobie poradzić z tym i potem cały dzień się intensywnie ruszam albo „jak zjem za dużo” to następnego dnia się głodze i tak w kółko.. nie pamietam jak to jest mieć normalna relację z jedzeniem i ze swoim ciałem. Zachorowałam w wieku 13 lat a niebawem skończę trzydzieści. Trzymam kciuki za wszystkich, którzy się z tym borykają i którzy walczą! Nie dajcie się..
Rozumiem że jesteś po terapii lub w trakcie?
Ciekawa i trudna rozmowa , Dziękuje wam za to
To bardzo ważny temat, dziękujemy za kolejną porcje wiedzy i czekamy na wiecej !!!
Przyzwyczaimy się do widoku różnych ciał, kiedy w tv, w sieci itp będziemy oglądać przeciętne ciała, a nie jeden typ.
Justyna występuje w telewizji.
Pozdrawiam i podziwiam też osoby chore na bielactwo nabyte, bo też na to cierpię psychicznie od 12 roku życia i wiem jak ciężko jest wprowadzić się w pozytywny nastrój spoglądając w lustrze na swoją łaciatą twarz i trzeba odwagi żeby wyjść do ludzi i żyć. Odwagi i terapii 👍
A wuesz, że teraz osoby z bielactwem są pokaxywane w reklamach? Zobacz na zalando. Tam są nie tylko kobiety, ale i mężczyzni i to nawet w bieliźnie pokazuje się ich ciało. Trzymaj się. 🇵🇱🖐️
Może zostanę modelem :)@@pixi2209
Witam super temat.Ja od 6 lat nie jem mięsa. Wszystko mi smierdzi.Jedzenie ,produkty chemiczne itp.Dwa lata terapii, dwa lata depresji,stany lękowe. Napady jedzenia albo i nie zależy od poziomu stresu.Emocje z dzieciecych lat...Mąż chorobliwie zazdrosny z urojeniami ...syn dorosły ( lubi wypić alkohol).Jedna wielka tragedia.Pozdrawiam.
Dasz sobie radè. Mąż i syn niestety do śmietnika.
Hej. Chciałam odnieść się do tematu zapachu żywności i opisać moje doświadczenie. Od paru lat zaczęły przeszkadzać mi zapachy niektórych produktów. Mięso potrafi zostawić na języku zapach "mokrego psa", szczególnie jeśli jest z kością, np udka. Podobny smród jest również po umyciu naczyń w zmywarce. Naczynia śmierdzą psem również po zetknięciu z surowym jajkiem. Większość produktów mlecznych typu serek, kefir, jogurt mają dławiący zapach, który kojarzy mi się nie powiem z czym... odkryłam że jedynie produkty Bio z Piątnicy tego nie mają. Zastanawiam się dlaczego pojawiło się to tak niespodziewanie (u mnie dopiero po 30stce), dlaczego nie odczuwałam tego wcześniej? Dodam, że mój mąż ma to samo tylko 10x mocniej. Kiedy widzę, jak np. moja mama wcina rzeczy, które swoim zapachem z miejsca odbierają mi apetyt, zastanawiam się, czy to nie wina jakichś nowych dodatków do żywności albo pasz dla zwierząt czy to może ze mną jest jednak coś nie tak?
@@baldu5672prawdopodobnie tak, ale też zmiany w mózgu.
Od jakiegoś czasu analizuje swoje życie, jestem dda, mąż niepijący już alkoholik, kiedyś anoreksja teraz bulimia lub wilczy głód. Pamiętam jak byłam małym dzieckiem i mama naszykowała cały kopiec schabowych na jakąs imprezę rodzinną, która miała sie odbyć następnego dnia a ja jak nikt nie widział podbierałam z lodówki te schabowe i zjadłam prawie wszystkie. I nadal mi towarzyszy ten głos w głowie "to już ostatni bo mnie matka zabije" ale nie mogłam przestać jeść, po prostu nie mogłam . Miałam może 7,8 lat. Nie moge sie pozbierać z mojego dzieciństwa, nikt mi nie może pomóc. Pomagają mi jedynie Wasze podcasty. Dziękuję😘💕
Bardzo Ci współczuję takich doświadczeń. Jeśli jeszcze nie próbowałaś, pomyśl o terapii. I bądź dla siebie dobra 😘
Wazna rozmowa. Niemniej zabraklo mi tego co mam zrobic ze swiadomoscia tego dlaczego jem i co w przeszlosci mialo na to wplyw. To juz wiem, i co dalej? Wyniszczanie zdrowia rowniez nie jest przemawiajacym argumentem...
To udaj się do psychodietetyka i psychiatry po pomoc.
Dziękuję za podzielenie się swoją historią pani Justyno. To o czym pani mówi jest potrzebne i mýślę ,że może być bardzo pomocne dla wielu z nas. Czasamu człowiek nie uświadamia sobie skąd ma pewne problemy z jedzeniem nie tylko z nim. Nie często mówi się o otyłości jako chorobie w której leczeniu tak ważny jeśli czasem nie kluczowy jest właśnie aspekt psychologiczny,psychiczny czy też emocjionalny. Nie ważne jak to nazwiemy,ale większości przypadków źródło problemów jest w naszej głowie. O tym trzeba głośno i często mówić zamiast promować coraz to nowsze i bardziej wydumane diety.
Sama całe życie uważałam się za grubą, choć przez większość młodości tak nie było. Dzisiaj wiem, że to również wynika z czasów, kiedy "gruby" to była obelga rzucana na wszystkich i wszystko. Z tego śmiało się moje rodzeństwo, moi rodzice... Słowa niosą olbrzymi ładunek, bo rana fizyczna może się zagoić, ale psychiczna rzutuje na nasze całe życie. Dzięki Justyna, że o tym mówisz głośno!
Dziękuję za szczerość.
Słucham tej rozmowy i wniosek mam jeden jak sie nie je caly dzien to naturalne jest to ,ze w koncu organizm zacznie sie domagać jedzenia.Jesli nie je sie regularnie to normalne jest ,ze organizm zacznie zatrzymywac tluszcze bo nie 'wie' kiedy znow dostanie jesc.Tak to dziala i co sie dziwić,ze potem jest problem
Nie tłuszcz tuczy, tylko cukier i śmieciowe jedzenie. Posty przerywane obecnie to jedna najskuteczniejszych form odchudzania. Nie ma nic gorszego niż jedzenie 8 posiłków dziennie i to od samego rana.
A kto je osiem posiłków przez cały dzień 🤣🤣🤣 post przerywany promują różne diety religie np keto czy ten łysy Mariusz co zaleca uzdrawianie się sokami. Najzdrowsza dieta na świecie jest dieta śródziemnomorska i już 😊
@@olala137 doksztalc sie poczytaj
".Jesli nie je sie regularnie to normalne jest ,ze organizm zacznie zatrzymywac tluszcze bo nie 'wie' kiedy znow dostanie jesc." - Po pierwsze, organizm nie zatrzymuje tłuszczy. Po drugie, od niedojadania się chudnie, a nie tyje. Osoby cierpiące na anoreksję są skrajnie wychudzone, a wg twojej teorii powinny być pulchne.
@@kosimazakiCS "Posty przerywane obecnie to jedna najskuteczniejszych form odchudzania." Jak będziesz jeść za dużo to żaden post przerywany nie pomoże.
Bardzo ładną buzie ma ta Pani pozdrawiam
Uczuciownik zamówiony, jakby idealny na ten etap w moim życiu. Świetna rozmowa, pozdrowienia!
Dziękuję Państwu😍 Bardzo bliski mi temat... Pozdrawiam serdecznie!
Super rozmowa! Bardzo dziękuję, wiele wniosków można wyciągnąć...
Dziękuję i pozdrawiam.
Bardzo duzo szacunku dla Justyny za ogromna odwage i chcec poruszenia bardzo waznego tematu. Jestem pod bardzo duzym wrazeniem. Jestem przekonany, ze takimi programami mozna pomoc wielu osobom. Gratuluje.
Poprosze, jesli to mozliwe, o link albo namiar do ksiazki w opisie.
♥️
Link jest w opisie
@@mareksekielski7158. Dzieki, zobaczylem za pozno i juz nie chcialem kasowac prosby.
Pamiętam te tabletki na literę M...prawdopodobnie. Też miałam z nimi epizod 20 lat temu.
Jestem w szoku .Jak mialam 12 lat odszedl od nas Tata.Tez mam problem z otyloscia.
Dziękuję ❤
kocham słuchać Justyny :)
Wspaniała rozmowa i bardzo bardzo pouczająca.
Moje najszczuplejsze czasy były przesycone stresem i bardzo niską samooceną choć wyjechałam na stypendium do USA, pracowałam jako wykładowca na Ohio State University, a potem na MIT! Ogromny PARADOX! Dziś jestem szcześliwą stay-home-mom z c.a. 20kg nadwagi. Na razie jestem z tym ok. Ale kiedyś się wezmę jak śpiewał Sienkiewicz. Nie można być ideałem całe życie. Czasem trzeba złapać oddech. Ważne żeby wierzyć w siebie i doceniać swoje osiągnięcia!
Ja sie pilnuje strasznie bo jedzenie w Stanach takie beznadziejne, gotuje, kupuje nie przetworzone jedzenie glownie mieso I warzywa, cwicze . Przez processed food mialam usuniety Gallbladder. - nawet nie pamietalam tych czasow bylam tak uzalezniona.
@@agneslaufer9579 dokładnie tak! Jak przyjechałam do Stanów bardzo pilnowałam jedzenia (wiadomo Amerykanie są od niego grubi), tu wszyscy chodzili na siłownie (bardzo tania i wyposażenie boskie - ps. zero łysych dresiarzy), bo tu musisz uprawiać sporty. Do tego praca na nowej (niepolskojęzycznej obiously) uczelni… STRES, STRES, STRES… mimo to zawsze znalazłam powód do samokrytyki, nawet wymówiłam sobie że jestem tam przypadkiem. A teraz WIEM ŻE MOGĘ! I jak trzeba będzie to znowu to zrobię. A teraz skoro los dał mi odpoczynek to korzystam. Positive thinking!
to dla mnie wyjazd do USA z kolei jest szansą na poukładanie swoich relacji z jedzeniem. Wiem, że trzeba uważać, dlatego dużo gotuję sama. Ale ile razy w PL nie próbowałam zrzucić kg, to zawsze przychodziły urodziny dziadka, imieniny mamy, sukces brata itp. Jednym słowem wieczna dyspensa. Która miała być okazjonalna. Plus widzę siebie w tym co mówi pani Justyna - 100%... Dodatkowo jak wpadałam w okres, że wiedziałam ze mogę sobie na coś pozwolić (np. święta) to popadałam w taki trans jedzenia, szczęścia, że dopiero po 2-3 tygodniach orientowałam się że co ja zrobiłam. Dlaczego fast-food był codziennie? Święta trwały 3 dni, a ty ciągle jesz "niezdrowo". Dlaczego nikt mnie nie zatrzymał? Prosta odpowiedź na to drugie pytanie - bo się ukrywałam. Potrafiłam zrobić obiad dla siebie i męża, zjeść. Po czym pojechać do sklepu na zakupy a przy okazji zahaczyć o McDonald... Straszne. Przyjazd do USA (dopiero przyjechałam, jestem tu od 1,5msc) działa na mnie mega pozytywnie, bo nikt nie przymusza mnie do dyspensy, albo inaczej, nie ma dyspensy bo nie ma okazji. Myślę, że ta ucieczka od rodziny też dobrze mi zrobi. Przyjechałam tu do pracy na Duke, NC, ale mam to szczęście, że mnie praca nie stresuje na tyle by przez nią się zamartwiać czymś. (Stres spowodowany pisaniem mgr, egzaminami i w ogóle studiami wykończył mnie psychicznie na tyle, że praca to odpoczynek.) Aczkolwiek zajadanie emocji wiem, że będzie ze mną na zawsze, pytanie tylko czy da się nauczyć z tym żyć. Plusem jest to, że już coś schudłam, bo nie mam auta i wszędzie chodzę z buta/komunikacją miejską, brak auta to też niezła motywacja. Bo po pierwsze ruch, a po drugie też nie kupisz nie wiadomo ile w sklepie, bo musisz to jeszcze przytargać do domu :p
Smutne jest to, że jak patrzę na zdjęcia sprzed 5 lat gdzie ważyłam spokojnie 30kg mniej, były okupione wiecznym zmartwieniem, że jestem za gruba. Dziś przy II stopniu otyłości, insulinooporności, niepłodności żal mi tylko tamtej dziewczyny, żal mi siebie teraz. Ale wiem, że nie chcę tak żyć, by wiecznie sobie czegoś odmawiać ze względu na wagę. Powodzenia wszystkim w waszych zmaganiach, jak ktoś nie był nigdy uzależniony od jedzenia to nie pojmie niestety, co czujemy. Za to ja za nas trzymam kciuki. Będzie cholernie ciężko, nie dokonamy cudu, ale chociaż nie doprowadzajmy naszego organizmu do ruiny i nie skazujmy go na niepotrzebne choroby. BE STRONG!
Czym jest złapanie oddechu w tym kontekście? Nie dbanie o ruch i zdrową dietę? To coś jest nie tak, aktywność i zdrowe jedzenie tez moze byc przyjemne xd A zwlaszcza przyjemne dlugoterminowo, a nie chwilowa przyjemność xd
@@daethia nie wiem czy masz dzieci. Ja mam małe. Każdy praktycznie chce jeść coś innego. Mąż prawie wegetarianin. Dzieci nie. Gotuję sama. Trudno wszystkim dogodzić, a do tego jeszcze zadbać o siebie. Będzie łatwiej jak dzieci podrosną. Już jest lepiej niż rok temu czy 2. Ja się nie dołuję tym, że nie wszystko jest „idealne”. Nie musi być. Tobie się udaje wiec gratuluję! I życzę wytrwałości!
Po trzecim "specjaliście" dietetyki wiedziałam ,że nigdy więcej nie pójdę po pomoc do dietetyka.
Panie kompletnie nie słuchały co mówię i za każdym razem wylewały na mnie falę krytyki i wprowadzaly mnie w wielkie poczucie winy.
Tacy "dietetycy" powinni co najwyżej podawać paszę zwierzętom hodowlanym..
@@Marta-wb9oc "zwierzęta hodowlane"? ludzie są odrażający, przytulają psy i koty i jednocześnie wpierdalają zmasakrowane zwłoki bitych, torturowanych, gwałconych, bestialsko mordowanych krów, cielaków, świń, kurczaków, kaczek, koni
Dlatego, gdy do tego dojrzałam, od razu poszukałam PSYCHODIETETYCZKI. Wiedziałam, że w pierwszej kolejności trzeba zrobić porządek z tym, co się u mnie dzieje pod kopułą 😏
Za moich czasów odchudzanie u kolezanek z klasy zaczelo sie dopiero w czasach liceum, a wiec 15/16 lat. To bylo ponad 20 lat temu, wiec tez inne czasy.
Wiekszosc robila to, bo inna robila, taki lancuszek. Ja nigdy sie nie odchudzalam, nie mialam z czego, wrecz bylam troche niejadkiem.
Natomiast 1 kolezanka z klasy w liceum po zarcie kolegi z klasy, ze jest gruba - a wcale nie byla, nie miala zadnej nadwagi, miala prawidlowe cialo, BMI, wyglad itd. Tak sie zafiksowala na tym zarcie, ze potem wpedzila sie w anoreksje, zywila sie w sumie wylacznie coca colą - przynajmniej to miala w szkole, w domu nie wiem, bo sie nie dowiedzalysmy, natomiast wiem, ze byla w szpitalu z ok 3 tyg w 3 klasie.
Na zdjeciach klasowych widac jak sie zmienia jej wyglada ze zdrowej dziewczyny w 1 klasie, do szkieletu w klasie 4.
W kazdym razie chyba psychoterapia pomogla, na studiach ansze drogi sie rozeszly, ale pare razy sie rpzypadkowo spotkalysmy i juz wygladala zdrowo normalnie. Niemniej, wiec, ze do dzisiaj chodzi o terapeuty. Ona tez byla typem "kujona" tzn nie wiem na ile sama chciala, bo jej matka czesto porownywala ja i jej oceny do starszej siostry (siostra juz wtedy studiowala i potem robila doktorat na U.Jagiellońskim, wiec wiadomo prestiź,wysoki poziom nauki).
Oprocz tego starania sie aby dorownac starszej siostrze jeszcze miala to w glowie, ze musi schudnac.
Totalnie rozwalona psychicznie, do tego stopnia, ze jak wyszla za maz i zaszal w ciaze to byla to dla Niej tragedia (ciaza), bo ona byla jakby wystarowana za mlody przez matke, by sie dobrze uczyc i zdawac na 5 i 6 to samo na studiach, ze zafiksowana byla na kariere naukowa i w pracy, wiec jak sie pojawila corka to byl szok i tragedia, ze ona teraz ma byc mama, ze musi zrezygnowac z kariery i nauki dla dziecka.
Na szczescie dobry psychiatra, wyrozumialy maz, wspierajacy, plus corka zrobily swoje i w koncu odpuscila. Corke kocha ponad zycie, kariera rpzestala sie w koncu liczyc, rzucila nauke i doktorat. Poswiecila sie rodzinie, pracuje w zawodzie i jest w koncu spelniona, ale trzeba bylo corki i meza plus lekarza i psychoterapii zeby ja z tego zafiksowania, pedu do doskonalosci od liceum wyrwac.
I to wszystko przez dwa punkty zapalne: matke z chorą ambicja i zart kolegi z klasy.
"Kariera przestała się w końcu liczyć, rzuciła naukę i doktorat. Poświęciła się rodzinie..." albo "Totalnie rozwalona psychicznie, do tego stopnia, ze jak wyszla za maz i zaszal w ciaze to byla to dla Niej tragedia (ciaza)". Wow, dla wielu kobiet nieplanowana ciąża to tragedia, co niektóre się jej pozbywają. Kobieta rzuciła edukację, której poświęciła długie lata i setki godzin, bo doszło do zapłodnienia. Poświęciła się rodzinie - czyli dla dziecka poświęciła wszystko, siebie, ambicje, cele i marzenia. Mąż też rzucił pracę i karierę? Taki wspierający mąż, że nie pomógł żonie ukończyć doktoratu? Bo co, sam zupy nie umie ugotować? Dla mnie to opowieść o słabym związku i zawodowej porażce, porażce życiowej, a nie o znormalizowaniu. Chyba że dla kogoś urodzenie dziecka to życiowe osiągnięcie. No cóż.
Oczywiście, że są ludzie, którzy nie lubią jeść i robią to, by funkcjonować i po prostu przeżyć;)
np. śp. jan nowicki. Często powtarzał, że jedzenie dla niego mogło by nie istnieć a tak jest tylko przykrym obowiązkiem.
@@serwerobliczeniowyalbo Maria Czubaszek ktora jadla glownie parowki
@@dariamacioch4666 w przypadku pani Czubaszek to była anoreksja (słowa jej męża)
Sposób jedzenia , chęć czy nie chęć jedzenia, i ogolnie relacje z jedzeniem zawsze wiążą się z emocjami. Mówię to ja - podobno wyleczona anorektyczka i bulimiczka
Brak satysfakcji z jedzenia to tez forma zaburzenia odżywiania. Warto się temu przyjrzeć dlaczego nie czujemy takich uczuć jak satysfakcja, przyjemność, zadowolenie. Jedzenie ma sprawiać nam przyjemność problem się zaczyna jak jedzenie lub jego brak „załatwia” nam coś.
Szacunek dla Justyny!
Szacunek dla Justyny i jej terapeutki, które pogadały i zrobiły z tego biznes.
@@ianssl681 cóż nie trzeba tego poradnika kupować przecież. Może komuś akurat pomoże. Jedni potrafią robić kasę na wszystkim inni na niczym. Co poradzić.
Dziękuję Pani Justyno za podzielenie się swoją historią. Tak bliskie i tak moje było każde słowo tej rozmowy.
Dziekuje Bardzo za ten jakze wazny temat ❤
Wtorek to moj ulubiony dzien tygodnia! Panie Marku robi Pan mega robote.
Ksiazke zamowilam.
Dzis mialam ochote na paczka i patrzac na niego zapytalam sie - co ci da zjedzenie go? I wyszlam z cukierni bez paczka.
Dziekuje❤. Mam 158 wzrost , waze 64kg. Cale zycie musze sie hamowac z jedzeniem.
Jest Pan bardzo przystojny( na marginesie) a Pani Justyna przesliczna.
Bardzo dziękuję za tnę wywiad. Zapadły mi słowa, że pod za skilku terapii, terapeuci szukali innych problemów tzn. Omijali temat jedzenia. Jestem DDA i byłam na terapii we Wrocławiu na NFZ. Dostałam super terapeutka, ale właśnie głównie od DDA. Ona bardzo mi pomogła, jednak nie wiedziałam, że DDA to jedno, a moja anoreksja czy inne problemy to też warto poruszyć. Niestety dłużej nie miałam możliwości uczestniczyć w terapii, bo takie są zasady. Jest ograniczona ilość spotkań. Teraz widzę i wiem że warto by było poruszyć inne tematy niż DDA
Wstyd przed jedzeniem w miejscu publicznym,, objadanie się w ukryciu , jedzenie 10 opakowań ciastek tuż nad muszlą klozetową by móc od razy wszystko wypluwać, wymioty, gotowanie dla innych by powstrzymać się przed jedzeniem, zainteresowanie jedzeniem, czytanie o jedzeniu, znajomość kaloryczności większości potraw, gromadzenie przepisów, wyrzuty sumienia gdy się je/ zawsze/. Duma z niszczrnia siebie, z opadania z sił, z sińców pod oczami, z wymiotowania wszystkiego. Zaczęło się gdy miałam około 14 lat. Kojarzenie dojrzewania z zaokrąglaniem się, zatracaniem kantów, niechęć do kobiecości w ogóle. Po ponad 30 latach podskórna, automatyczna kontrola nad jedzeniem i myślenie o nim z przyjemnością ale i z podejrzliwością. Ciekawostka- właściwie od razu, po poznaniu osoby ,wiedziałam, prawie bezbłednie kto ma zaburzenia z odżywianiem Jakby swój poznawał swego lub po prpstu większość moich rowieśników urodzonych na poczatku lat 80 ' tak ma'. Trzymajcie się❤
😮😖 Trzymaj się. 👍
Moje problemy nie były tak ogromne, ale obecnie jest naprawdę spoko. Po ponad 30 latach zaburzeń.
Może i Tobie się uda. Przytulam i trzymam kciuki 😘
wspaniała rozmowa❤
Jak mialam 14 lat i zespol kompulsywnego objadania sie to mama odkryla 2 worki ze smieciami po slodyczach. Worki mialam wyrzucic do pobliskiego publicznego smietnika, ale zapomnialam. Mielismy w domu segregacje smieci i rodzice nie mogli odkryc mojej choroby. 😢
Co było dalej? Poszukaliscie pomocy? Wyszłaś z tego?
A jak dziecko pornosy ogląda to co rodzic ma zrobić? A jak seks uprawia?
@@wisniewskijan9740, o co Ci chodzi?
Dobre podcasty Justyna robi o tematyce kryminalnej
Dzieki za ważna rozmowe 🙏🙏🙏🙏
Ta rozmowa uswiadomiła mi, ze mam brzuch!
Zapomniałam o tym 😄
Pozdrawiam Was serdecznie ❤ mam podobne doświadczenia za sobą: kompulsywne objadanie się w sytuacjach stresowych. U mnie wskaźnikiem tego, na ile jestem w życiu zrelaksowana jest mój wskaźnik BMI... niestety. Kupię tę książkę Justyny.
🎉 dziękuję, świętna rozmowa 🎉
fajny tytul, fajna, ciekawa rozmowa, miodzio, dziekuje
Mam stresa jeeeeem, wszysto co wpadnie mi w rece najlepiej wtedy smakuja slodkie rzeczy o bosze ......
Ja akurat jem bo musze i jedzenie jest dla mnie ostatnia rzecza o ktorej bym pomyslala ale rozumie ze inni maja inaczej.
Udało mi się po porodzie schudnąć a potem... Wszystko szlag trafił. Obecnie 20kg na plusie. Obżeram się słodyczami, lodami... Ciągle coś jem. Nie umiem tego ogarnąć. 😢 Nawet teraz słuchając tego jem.
Nie chodzi o jedzenie ,proszę poszukać pomocy,iść na terapię. Coś sobie pani tym załatwiamoze słaby związek może coś innego ,proszę iść
@@AB-gb4xf chodzę na terapię od dawna. Wiem, że to zajadanie stresu, zakrycie jakiejś pustki. Ale mimo tego, że wiem nie umiem tego ogarnąć.
(Dzisiaj okazało się, że nie mieszczę się w jedyne jeansy. I zamiast stwierdzić, że czas coś zmienić, wziąć za siebie to już mnie nakręca na jedzenie.)
Brzmi jak zaburzenia odżywiania. Może za duzo restrykcji żywieniowych Pani sobie narzucila i wreszcie Pani "pękła".
@@gosiaandrzejewska9904 bo to są zaburzenia odżywiania zdecydowanie. Nigdy nie narzucałam sobie restrykcji żadnych więc problem zdecydowanie jest gdzieś indziej. Najgorsze, że w moim życiu jest tyle tego, że nie mogę się skupić na jednym temacie np. właśnie tych zaburzeniach i z czego one wynikają.
wszystko co Pani powiedziała - to przeszłam- te same diety, ad...x, coś czego Pani nie zrobiła - amfa. diety kopenhaskie i te inne syfy.. niestety nie przeszłam nigdy terapii - nie znalazłam odpowiedniego specjalisty. mam obsesje na punkcie jedzenia - obecnie na diecie zbilansowanej - już rok i pare miesięcy. najbardziej boje się momentu gdy dojdę do swojej wagi, która chce osiągnąć - bo wtedy będę musiała walczyć by nie wrócić.. bardzo to słabe bo 44 lata skończyłam a nic się nie zmienia. dobrze oglądać opowieści z happy endem. dziękuję za ten odcinek - bardzo fajny.
No to że nigdy nie znalazłaś odpowiedniego terapeuty brzmi jak wymówka. Z iloma próbowałaś?
Jejku, przeczytałam tytuł, pomyślałam eeeeee słaby temat dzisiaj. Dosłuchuję końca jednym tchem i pewno wrócę do tej Waszej rozmowy. Dziękuję :-)
Słaby dla kogoś kogo nie dotyczy ;)
Takim człowiekiem był ( jeśli wierzyć jego słowom ) Leszek
Kołakowski . Mówił że dla niego jedzenie jest przykrą koniecznością.
Dla mnie tez
Treściwe,fajne rozmowy.Bardzo cenię Justynkę, dziękuję za Twoją szczerość Kochana.❤❤❤
Nic nie przełknę kiedy jestem w stresie
W najgorszych momentach zawsze była zupa ❤ Zupa nie pyta, zupa rozumie.
Dziękuję za Waszą rozmowę❤❤❤❤
Pozdrawiam wszystkich słuchaczy dziekuje ❤😊
👍 Proszę o ciąg dalszy; super rozmowa.
JA LUBIĘ JEŚĆ TYLKO SMACZNE RZECZY. JEŚĆ RZECZY NIESMACZNYCH NIE LUBIĘ. 10 KILO SCHUDŁEM W TYDZIEŃ, GDY NIE MIAŁEM CZASU ROBIĆ ZAKUPÓW I NIE MIAŁEM PYSZNEGO JEDZENIA W DOMU. 👍👍
Ja raczej jem bo muszę, jak się stresuję to nie mogę nic przełknąć. Gdyby jedzenie było w pigułkach to byłabym szczesliwa😂
Same
Ja miałam dokładnie tak samo przez całe życie, mogłam funkcjonować jak w Seksmisji:
- weź pigułkę, weź pigułkę,
A stres zamyka mi gardło i żołądek, czasem mogę jedynie pić wodę, nic więcej nie przełknę 😔
Jeśli ktoś nie lubi jest to też jest chory. Ponieważ jemy, żeby żyć.
strasznie cie lubie Justyna, jak cie slucham to sobie mysle no moja bratnia dusza❤ trzymaj sie jestes wielka
Justyna Mazur moja ulubiona Podcasterka u Marka. Najlepiej!
Dziękuję Pani Justyno.❤❤❤❤❤
Jesteście przesympatyczni, a temat bardzo interesujący. I znany mi, bo u mnie też w pewnym [ale mocno dojrzałym] wieku, pojawiła się otyłość, z którą udało mi się rozprawić. Było to [sic!] 5 posiłków dziennie, ale deficyt kaloryczny i waga leciała w dół równo. Więc u każdego może być inaczej... Pozdrawiam...
Justyna Mazur-Kudelska jest cudna wszędzie, gdzie zaistnieje: czy to w swoich podcastach, czy w KAŻDEJ rozmowie. Gratulacje i pozdrawiam!❤
Nie zgodzę się. Jej podcasty kryminalne są niekiedy tak tendencyjne, że aż ciężko się tego słucha.
Odpowiadając na tytuł: moja mama nie lubi jeść. Tak, też uważam że to dziwne 😅
Wszędzie Justyna🫣 polecam zaprosić i posłuchać Pauliny Gładysz! Jest przesympatyczna i cudownie jej się słucha!
I Kasie Guzik która schudła 100 kg bez operacji
@@izabelaa5524 muszę poszukać Kasi, bo nie słyszałam o niej. A Paulina schudła bez operacji 50 kg😉
A czy to Justyna się pcha, czy ją zapraszają ?
Polecam książkę "Jak pokonać objadanie się" dr Christopher Fairburn. Super wyjaśnia wszystkie mechanizmy, dodatkowo zawiera program samopomocy 👌
Ciekawe czy w obozach koncentracyjnych jak Auschwitz też byli ludzie którzy się objadali i mieli taką chorobę???
@@czekus5nie, tam chorowali na anoreksję
@@czekus5spotkałam kiedyś Niemca, co mówił, że jego dziadek pracował w Dachau i tam więźniowie normalnie jedli.
Ja nie lubię jeść. Najchętniej bym jadła dożylnie. Po jedzeniu się źle czuję, cokolwiek bym nie zjadła. Gdyby nie konieczność chętnie bym połykała jedną tabletkę czegoś na dzień o z głowy 😒
Jedzenie nie sprawia Ci przyjemności, różne smaki? Jak to jest?
@@polly1212 jedzenie, choćby bardzo pyszne, sprawia mi dolegliwości w obrębie narządów wewnętrznych. Żołądek, wątroba, jelita, czuję się ciężko, niekomfortowo, robię się senna, ociężała i ogólnie jedzenie = dolegliwości i dyskomfort. Po prostu najlepsze smaki świata nie są warte tego złego samopoczucia później.
@@agatanemezis6278 najgorsze jest to że później po wszystkim trzeba jeszcze kupe robić :D
@@agatanemezis6278 leczysz się na te dolegliwości? Moja teściowa też tak miała i to był rak żołądka.
To masz wielki problem, bo to nie jest normalne.
10:23 trochę mnie zastanowiło odnośnie tych przekazów w otoczeniu. Myślę, że w zyciu nie słyszałam żeby moja mama powiedziała cos pozytywnego o swoim ciele. Wspominała, że od swojego taty usłyszała kiedyś "dziecko ty ładna nie jesteś, ale nogi to masz zgrabne". Kiedy patrzę na jej zdjęcia kiedy miała jakieś 28 lat to widzę taką laskę, że się modelki z lat 90 chowają, a mimo to pewno w życiu nie czuła się ładna. I pomimo tego, że chyba nie słyszałam by mama kiedyś pochwaliła jakąś część swojego ciała (no poza nogami) to szczerze mówiąc nie mam i nie miałam kompleksów ani negatywnego podejscia do ciała.
No jak się od ojca/matki usłyszy "nie jesteś ładna" to niewątpliwie można w kompleksy wpaść.
Wiele jest bardzo ładnych dziewczyn, które doszukują się w sobie wad - niestety. Dla innych obiektywnych obserwatorów piękne wręcz a dla siebie takie siakie owakie, a to za duża fałdka na brzuchu, a to nos nie taki itd. A jeszcze teraz przy tym kulcie wyglądu, to już w ogóle przerąbane. Ja od pewnego czasu kompletnie nie dbam o wygląd (też zbyt skrajnie z koleii), no ale nie jestem już młoda niestety. Choć też okazuje się, że wcale nie każdy z wiekiem mądrzeje, że wygląd nie jest najważniejszy.
To chyba u mniej mniej stereotypowo, bo zaburzenia odżywiania rozpoczęły się dopiero na studiach. Potem było coraz gorzej, ale wychodzę z tego👍
Ja, jak nam stres
Ja nie lubię jeść, jem bo muszę, przeważnie mało poza tym jest coś takiego jak zaburzenia odżywiania i anoreksja...
jedzenie i różne smaki nie sprawiają Ci przyjemności? zawsze mnie to ciekawiło, bo mam zupełnie odwrotnie
Kurczę, zawsze mnie to fascynowalo. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jedzenie to dla mnie jedna z największych przyjemności w życiu.
Ja miałam tak samo... przez całe życie, mogłam funkcjonować jak w Seksmisji:
- weź pigułkę, weź pigułkę,
A stres zamyka mi gardło i żołądek, tak bardzo, że czasem mogę jedynie pić wodę, nic więcej nie przełknę 😔
@@polly1212 w sensie lubię np zjeść czekoladę czy czipsy ale czy to jest przyjemność? W ogóle nie bardzo rozumiem co to jest przyjemność, poza tym zazwyczaj po tej czekoladzie czy czipsach źle się czuję na żołądku no i kurczę jedzenie = wydalanie, dla ciebie wydalanie jest przyjemne?
Tańsza w utrzymaniu jesteś, bo mniej kasy na jadło tracisz.
Ja też podjadam jak jestem w stresie i nie czuje że jestem pełna 😢
👌
Do 41 roku życia ważyłam między 52-56 kg,przy wzroście 167.
Jadłam co chciałam i ile chciałam.Ojciec żartobliwie nazywał mnie czasami długopisem.....
Po ukończeniu 41 lat zaczęła się menopauza,nie mam dzieci,więc może dlatego tak wcześnie ?nie wiem.
No i zaczęło się tycie....I pochłanianie słodyczy, spaghetti etc ....
Dziś mam 54 lata i ważę 76 kg,czyli 20 kg więcej.
Jest to dla mnie nieustanny stres i myślenie,jak schudnąć?
Więc kiedy zbliża się jakas ważna rodzinna uroczystość typu;wesele siostry,komunia siostrzeńca itp.itd.biore się za siebie i chudnę te 10-12 kg.A później znów tyję 😢.Teraz zaczęłam się odchudzać,bo czeka mnie rozprawa rozwodowa.Chce wypaść dobrze w oczach męża,który opuścił mnie bez słowa wyjaśnienia półtora roku temu.Spieprzyl do innej kobiety w wieku 59 lat.
Więc schudne,a co później?
Pewnie znów będzie "powtórka z rozrywki"😓.
Cholerne życie......
Dziekuje,bardzo dobra roznowa.U zmyslowilam sobie,ze czesto nie jedtwm glodna a wrecz jestem najedzona a jednak chce zjesc slodycze.Definitywnie jesrem uzalezniona od slodyczy.Jak z tym walczyc?
Piękna, mądra kobieta, a i tak jej największym atutem (subiektywnie) jest GŁOS ❤.
A ja myślę, ze wrazliwosc i delikatność
super rozmowa otwierająca oczy na wewnetrzny emocjonalny kłąb, który dla Dziecka jest nie do rozwiązania - ale dla Dorosłego już tak.
Wspólnota Dorosłych Dzieci uratowała mi życie - znalazłam bezpieczne miejsce, w którym mogłam nie czuć tego cholernego NAPIĘCIA, z ktorym się chyba urodziłam 😢i rozpocząć swiadomą prace nad swoim wypaczonym przez krzywdę charakterem
👍🌻
Panią Justynę uwielbiam ❤
Cudownie, że zjawiła się i Tutaj
👋👋👋👋👋👋👋👋
Hej, mam pytanko, bo czegoś nie rozumiem...
Justyna Mazur mówi, że "na Panią doktor mówi per pani doktor, bo jest jej lekarką, nie ma tytułu doktora nauk medycznych, jest psychiatrką, zresztą bardzo doświadczoną i dobrą" - czy czasem psychiatra nie jest lekarzem po studiach medycznych o specjalizacji psychiatria?
Doktor nauk medycznych to ktos kto skonczyl doktorat. Doktor czyli lekarz to zwyczajowy sposob okreslania lekarzy medycyny. Mam nadzieje ze to ma sens.
@@megiwpiegi773 nie ma to sensu :D z czego ma niby doktorat jesli nie medycyny skoro jest doktorem nauk medycznych?
@@mayagame moze byc medycyny ale takze doktorat z pielegniarstwa, poloznictwa, fizjologii itd. Termin jest mylacy ogolnie.
@@megiwpiegi773 tak, moze byc tez doktorat z filozofii lub czegokolwiek, nie musisz mi tego tlumaczyc, nie o to chodzi ;) oczywiste po prostu jest to ze jak ktos skonczyl medycyne czy jest psychiatra to sie go potocznie nazywa doktorem
@@megiwpiegi773 Ma sens, ktoś nie zrozumiał to pisze że nie ma :)
Pani Justyno czy moze Pani podać namiary na panią psychiatrę specjalizującą sie w zaburzeniach odżywiania?
Jeżeli chodzi o zupy to miałem podobnie a to wynika z braku miłości , dygdy odczuwamy miłość czujemy ciepło i wypełnienie od środka dla mnie to był substytut miłości ja bym chyba poszukał w okresie niemowlęcym.
Świetna rozmowa 👍🏻
moje dwie ulubione osoby w przestrzeni publicznej
Dla zasięgu
Mi od dziecka każdy w rodzinie mówił że jestem gruba , a miałam normalna wagę. I do teraz mam zły stosunek do jedzenia chce ważyć 39kg .
Marek ❤ ... I can't get no satisfaction ... piwo , ciociosan , alpaga i gorzałka ...
Justynko trzymaj się ciepło 😘
Ja nie mam apetytu. Moja waga w punkcie ekstremalnym to 48 kg przy 181 cm wzrostu.
Jeśli nie jem regularnie to mogę po 3-5 dniach nie jeść w ogóle.
Pokaż mi człowieka który nie lubi jeść? Marie Curie nie widziała potrzeby jedzenia. Tak samo jak w wielu momentach ja. Życie we Francji przecudowny kuchnia nauczyła.mnie że jedzeniem można się rozkoszować, ale tylko wtedy gdy się pilnuje i kiedy pije bynajmniej raz na 3 dni bo wzmacnia apetyt. Piwo lubię. Wahania wagi niesamowite.
CUDOWNA WSPANIAŁA KOBIETA :) Brawo Justyna !
Są sprawy, w których ważny jest umiar czy nawet dyscyplina. Zapewne jest to trudniejsze niż folgowanie swoim zachciankom.
Dzięki za interesujący filmik. Bardzo miła i inteligentna rozmówczyni pani Justyna. Pozdrawiam serdecznie🤩❤❤
Ja jestem tym człowiekiem. Mega niefajne stwierdzenie. Wielu osobom z nerwów wręcz zamyka się żołądek i takie podejście w mediach i internecie, że wszyscy chcą się tylko najeść bardzo nie pomaga, kiedy walczy się, by zjeść cokolwiek…
Stres - nie jem w ogole.
Pani Justyna,choć zdrowsza,bo szczuplejsza,niestety cera,włosy i uroda tez poszly w dół😢...Taka cena operacji bariatrycznej😢
Ja znam takie osoby co nie lubia (to tak nawiazujac do tematu).