Bardzo lubię Bulletstorma i wracam do niego co jakiś czas, podobno jak do Dooma 3, HL2, Call of Juraez Gunslinger oraz Prey 2006. Dla mnie jedyną poważną wadą Bulletstorma jest brak możliwości noszenia wszystkich broni na raz. Próbowałem ostatnio wrócić do Panikillera, ale się odbiłem - ta gra ma po prostu zbyt nudną pętlę rozgrywki lub jako nastolatek za dużo w niego grałem. Co do tych poważnych nie-staroszkolnych gier to akurat pokazywane w tle Gears of War bardzo przypadł mi do gustu, miał spoko klimat, był bardzo brutalny, sporo fajnych giwer, które wcale nie sprawiały wrażenia podobnych do siebie, no i jak się załapało jak to wszystko działa to przy drugim podejściu dynamika starć znacznie rosła. Co do samej kolorystyki tej gry to chyba taka była po prostu moda. Obecnie gram głównie w Dirt Rally 2.0 i muszę przyznać, że odskocznia do takiego Call of Duty (grałem w części od 1 do Black Ops) jest naprawdę miłą odmianą. Bez 100% skupienia można postrzelać z ulubionych broni, misje są ciekawie zaprojekowane, a same gry bardzo dobrze wykonane. W późniejsze części nie grałem, choć opinie wskazują, że by mi się nie spodobały. Myślę, że problemy są tutaj następujące: 1) gry są produkowane w dwóch skrajnych paradygmatach - doświadczenie lub wyzwanie. Zazwyczaj gry są mieszanką tych dwóch paradygmatów, dlatego jedni lubią symulatory chodzenia a inni Dooma, albo DMC, ale jest też grupa pomiędzy dla których idealne są kompromisy takie jak COD czy Gears of War. Pewnym problemem gry stanowiącej wyzwanie jest to, że to nie jest gra odpowiednia do tego żeby po ciężkim dniu usiąść i się przy niej zrelaksować, bez podnoszenia ciśnienia, że za wcześnie dodałem gazu na ostatnim zakręcie. Do takiej gry nalejelpiej jest usiąść jak jest się w miarę dobrym stanie psychicznym, bo granie w nie może być i satysfakcionujące i męczące jednocześnie, właśnie ze względu na wymagania jakie stawiają przed graczem. Z drugiej strony symulatory chodzenia albo gry z dużą ilością niepomijalnych cutscenek, też się w tej formie nie sprawdzają tak dobrze, ponieważ mało gramy, a dużo oglądamy. A w takim CoDdzie to w godzinę można ze dwie misje wypełnione po brzegi klimatem i gameplayem wykonać i mieć poczucie, że się tego czasu nie zmarnowało. 2) twórcy gier uznali, że to co stworzyły studia takie jak Bungie, Infinity Ward czy Epic Games to proste blueprinty na kasowy sukces, zaczęły mniej lub bardziej udanie kopiować te formuły (choć myślę, że formuła Halo była kopiowana w mniejszym stopniu), nasycając rynek. Co więcej tak wcześniej stało się w mojej opinii z klonami Dooma, HL, grami o WW2. No po prostu nie wieżę, że w końcówce lat 90 nikt nie był już znudzony grami wzorowanymi na Doomie. 3) Kiedy w latach 90 np. takie id software starało się eksperymentować (ale ciągle wychodziły im strzelanki) wiedząc, że Carmack zawsze może sprzedać swoje Ferari i kasy nie braknie, to wydawcy tacy jak EA, Ubisoft czy Activision stwierdzili, że po co ryzykować z eksperymentami, które się opłacą albo nie - studia, których są właścicielami znalazły złotą formułę i teraz trzeba ją eksploatować najbardziej jak to możliwe, po prostu kopiując i odświeżając to co znamy. Ponadto dla inwestorów tych firm liczy się wzrost, najlepiej nieustanny, a żeby taki wzrost mieć to trzeba gry tworzyć i sprzedawać coraz więcej, w tym nowe marki, obarczone ryzykiem porażki lub regularnie dostarczać nową odsłonę tej samej marki - coraz większą, coraz lepszą i coraz bardziej kasową. Proces ten działa tylko do pewnego stopnia, ale nie można go kontynuować w nieskończoności, ponieważ gry ala COD nie każdego interesują. Aby to skompensować nieustanny wzrost można prze jakiś czas robić coraz bardziej przyjazną dla szerszego grona odbiorców - mityczną grę dla wszystkich, która każdy kupi i od momentu zakupu będzie kupował jej kolejne odsłony co roku. A może nawet kupic jakieś DLC, albo season pass, albo mikropłatności, a jak by tak wykorzystać zdobycze psychologii behavioralnej.... to może kupowali by więcej mikrodlc i przestali grać w te głupie gry konkurencji i wybrali nasz produkt. 4) Ogromnym i rosnącym problemem branży gier jest ogromna rotacja pracowników tworzących gry. W takim Infinity Ward, Blizzardzie, Bungie czy choćby CD Projekt Red niewiele zostało osób z pierwotnych składów tych ekip. Z jednej strony dlatego, że kiedyś to były 20-50 osobowe zespoły, więc jak z połowa odeszła to, a obecnie studia te zatrudniają ok 1000 pracowników, to normalne, że tych ''orginalnych" jest niewiele. Pomiędzy kolejnymi odsłonami gier niczym pomiędzy kolejnymi sezonami odchodzą nie tylko ludzie odpowiedzialni za tekstury, ale też za wizję i sukces poprzednich części, a każda nowa osoba ma swoją wizję, albo jest bardziej uległa wobec księgowych. Sprawia to, że kolejne części tej samej serii zmieniają się z kolejnymi odsłonami, ale zmiany te coraz częściej nie są logiczną ewolucją, lecz zbitkiem chaotycznych zmian wywołaną przez promieniowanie pochodzące od księgowych, inwestorów i marketingowców. Efekt tego jest taki, że nowe osoby na stanowisku muszę się uczyć struktury organizacyjnej, stylu pracy i narzędzi. To nie jest tak, że jak ktoś trzaskał dzień w dzień tekstury do kolejnych gier, to może być w ciągu 1 dnia zastąpiony przez nową osobę i oczekiwać, że ta osoba będzie to robić z taką samą sprawnością - to przecież taki mały trybik, taka podstawowa i prosta praca. Ale tak się nie da, nowa osoba dochodzi do wniosku, że lepiej zmienić pracę i proces zaczyna się od nowa. Po jakimś czasie efekt się kumuluje i tworzenie gier zajmuje coraz więcej czasu, jest coraz bardziej kosztowne, a zespoły, mimo iż coraz większe są coraz gorzej zorganizowane, mniej wydajne i paradoksalnie coraz mniej doświadczone, co ostatecznie przekłada się na końcową jakość gier. Można by też ten problem rozwiązać dając staremu pracownikowi podwyżkę, nawet taką która wykracza poza "widełki" na danym stanowisku i zatrudnić mu kolejną do pomocy. Ale z punktu widzenia działów księgowych i HR to tylko mały trybik, który bez konsekwencji można wymienić na tańszy zamiennik. Przecież to nawet w samochodach nie zawsze działa. 5) Kwestie finansowe oraz idea niepodejmowania ryzyka stały się istotne dla dużych firm po kryzysie w 2008 r. Kto nie publikował hitów ten bankrutował, a jak to wcześniej pisałem z nowymi markami nigdy nie wiadomo czy obrócą się w złoto czy przyniosą straty. W tym okresie zaginął segment gier z średniej półki - nie tak dopracowanych, ale wciąż dobrych i podejmujących ryzyko gier. Dopiero w ostatnich latach rozwój segmentu niezależnych twórców i mniejszych wydawców zmieniło tą sytuację. Przecież kiedyś wiele z gier które dziś są wielkimi markami zaczynały jako gry z tej średniej kategorii - Call of Duty, GTA czy Wiedźmin. Dziś sytuacja się trochę odwróciła ponieważ mniejsze studia są wstanie produkować niszowe produkty dla konkretnych odbiorców - Hellblade, Euro Track Simulator, Spintires, Wargame, Divinity Original Sin, które właśnie dzięki wejściu w te niezagospodarowane nisze odniosły sukces. Gier jest dzisiaj dużo, każdy może znaleźć coś dla siebie i ubolewanie nad tym, że część z tych gier po prostu nie jest dla nas jest stratą czasu. Wolę grać w stare gry jeżeli te nowe mi nie pasują, a już w szczególności lubię kiedy nowe odsłony danej marki np. Doom, wychodzą raz na kilka lat i są na tyle dobre i specyficzne (i mam nadzieję, że powstają bez crunchu), że przez te kolejne lata chce mi się wracać właśnie do nich a nie sięgać po nowe tytuły, co myślę, że jest długofalowym sukcesem twórców.
Bardzo fajnie mi się w to grało. Szkoda że się nie sprzedała i nie ma sequela. Większość graczy powiedziała "spoko gierka" po czym wróciła do brandzlowania się przy następnym odbitym od sztancy CoD. Bulletstorm był taki odświeżający, szybki ale też dający satysfakcję z kombinowania jak tu przeciwników ubić w fajny sposób.
Gra miała jeszcze jedną świetną kampanię reklamową. Przed premierą, zrobili konkurs, udostępnili demo, w którym trzeba było zdobyć jak najwięcej punktów. Zająłem miejsce, w pierwszej setce, co było nagrodzone świetną jakością T-shirt (em) z bohaterem gry. Sama gra, bardzo mi się podobała.
Ja grałem w Bulletstorma i pokochałem ten rozpierdol, ta rozwałka mi tak przypadła do gustu, muzyka genialna, nazwy super strzałów nie raz doprowadzał mnie do śmiechu (Gejzer, gangbang i lustracja mnie najbardziej rozbawiało) no i oczywiście ta finezja która pozwalała mi się rozwinąć. Mi ta gra się spodobała mi te wady nawet nie przeszkadzały.
Ten materiał świetnie się dopasował do dobrze doprawionych łazanek oraz puszki odpowiednio schłodzonego piwa (piszę teraz, bo wcześniej, kiedy jadłem obiad do recenzji to po tym wypadło mi kirka rzeczy i dopiero teraz mogę na spokojnie skomentować). Wielkie dzięki. Co do Bulletstorm. Szczerze tytuł może był zbyt nietuzinkowy przez mechanikę Superstrzałów (przetłumaczenie skillshotów jeśli dobrze pamiętam). Może wielu graczy uznało, że wymóg wykonywania skillshotów w dynamicznym fps będzie zbyt uciążliwa, męcząca na dłuższą metę lub po prostu nie będą w stanie ogarnąć. Skoro mowa o hipokryzji Bulletstorma, to aż się dziwię, iż nie wspomniałeś w filmie o walce QTE z ostatnim przeciwnikiem (w jednej recenzji o tym słyszałem). Z niemożnością noszenia wszystkich broni muszę się zgodzić, dziwne to trochę. Jednakże być może autoregeneracja została wprowadzona w formie syntezy z poziomem trudności normal. Samoregeneracja w połączeniu z tym, że wrogowie na normalu ponoć nie zadają zbyt dużych obrażeń sprawia, iż możemy spokojnie obmyślać plan, na jak najskuteczniejsze zabijanie wrogów skillshotami , beż obawiania się o nasze zdrowie. Czemu nie wspomniałeś o trybie ECHO (o multik nie pytam, bo to nie twoja broszka)? Olewałeś go, nie uważałeś za dość wartościowy by o nim wspomnieć? PS: Będziesz ogrywał Kroniki Myrtany na premierę (10 grudnia tego roku)?
Grałem trochę w multi w okolicach premiery. Mam tylko negatywne wspomnienia. Taki horde mode w którym by przejść dalej trzeba zdobywać coraz więcej punktów, tyle że ZAWSZE, ale to ZAWSZE byłem jedyną osobą w drużynie która się o to starała. 90% osób zabijało wrogów kopem na kolce, 5% strzelając jak w każdej innej grze, a 5% biegało jak kurczaki bez głów...
1. Brakuje tylko nawiązania do Kapitana Bomby i sceny, gdzie Bomba chwali się tym, jaki to był dobry, we wsadzaniu karabinka w dupę 2. Ciekawe byłoby zobaczyć, jak ta wyglądałaby bez tych wszystkich wad. Na przykład minigun, który byłby potężny fhui, ale by się przegrzewał. Co by sprawiało, że nie moglibyśmy go używać przez chwilę, ale zamiast tego byłby tak gorący, że jedno pierdolnięcie w łeb by skutecznie zabijało wroga. I jasne, mogłoby być to sytuacyjne, ale kto nie chciałby wsadzić gorącego karabinku, w dupsztala wroga, by go rodziewiczyć?
Wyobraźmy sobie, że lokacje, postacie i bronie z Bulletstorma znalazłyby się w którejś z gier z serii Gears of War. Czy gracze poczuliby, że coś tu nie pasuje? Bynajmniej. Moim zdaniem problemem dzieła People Can Fly jest to, że swoją estetyką za bardzo przypomina gry z serii Gears of War. Do licha. Bulletstorm mógłby wyjść jako FPS-owy spin-off Gearsów, którego akcja dzieje się co prawda na innej planecie, ale w tym samym uniwersum i wszyscy gracze by to łyknęli.
Grałem raz czy dwa...no miałem problem z tą grą - z jednej strony ten system rozwałki nabijania punktów był ciekawy...ale z drugiej strony dla mnie męczący i ogólnie grało się jakoś ociężale.
Podobny problem z wyśmiewaniem miał podobno jeszcze no more Heroes 3 gdzie jeszcze niektóre mechaniki były spartolone po całości Ps. Podczas recenzji skończyłem Serious Sama drugie starcie
Pamiętam, że się od tej gry odbiłem jakoś po godzinie, ale już nie pamiętam, co mi nie pasowało. Na pewno irytowały mnie te wyskakujące napisy z punktami (choć możliwe, że jest opcja wyłączenia tego). Swoją drogą też nie znoszę takich postaci z poziomem męskości 300%. PS. Znalezienie fixa do GfWL zajęło mi jakieś 30 sekund.
Przeszedłem zarówno w wersji x360 jak i remaster. Niestety w obu przypadkach wylądowała w drugim rzędzie jakości - grałem, dobre ale nie ma po co wracać. Z czasów x360 jedynym fps dla mnie ponad to klase był half life 2 a w erze Xbox one natomiast doom 2016
Jak zwykle świetna recka, ale mam pytanie z innej beczki. Podczas streamu Half life powiedziałeś, że do końca roku masz zamiar zrobić recke HL1 i 2 i modów do tych gier. Myślisz, że się z nimi wyrobisz ?
Z tymi napompowanymi postaciami. Ja to lubię w tym tytule. Przez to mamy Graysona który wygląda jak goryl po wódzie. Albo jak Marcus Pheonix z gearsów.. też po wódzie.
Jestem przyzwyczajony do efektywnego zabijania przeciwników ta gra wymusza ode mnie efekciarskie zabijanie co sprawiło że przejście gry było dosyć męczące.
Pamiętam tą ich reklamę z parodią CoDa. Po czym przeszedłem BSa i trochę jednak się łapie pod tą parodię... Nadal jestem wkurzony o cliffhangera. Te stare gry i ich cliffhangery są najgorsze...
Grałem i dobrze się bawiłem, choć nie uważam tej gry za świetną. Ba. Nawet ciężko jej być bardzo dobrą, ale ma parę ciekawych pomysłów jak np ta smycz jest fajna, a w pewnym momencie kampanii kierujemy wielkim potworem. A co do tych powolnych shooterów 7 generacji. Ja tam je lubię właśnie za to że są powolne i ,,realistyczne". Fajnie pograć w coś ,,nudnego" po nap znaczy graniu dużo w serious sama, Wolfa czy też króla Dooma. Oczywiście jeśli są zrobione one dobrze, czyli nie jak w singlu BF 4 (którego będę jebać jak Yeti Ryszarda z kapitana Bomby póki albo mi się nie znudzi lub nie znajdę czegoś gorszego).
Nigdy nie ogarnąłem zachwytu nad tą grą. Dla mnie to taki sam nijaki średniak jak te wszystkie "najważniejsze" boomer shootery ze sprite'ami vide klasyczny doom czy duke nukem.
Binary Domain było super, co do Bulletstorma to pierwszym okiem widać że to gra mocno inspirowana Gearsami z dolewką Painkillera. Twórcy się niestety nie nauczyli bo Outriders nie jest jakieś wybitne.
@@MocnyBrowarek Zauważ że People Can Fly nawet robiło jakieś Gearsy na PC i pomagało w klepaniu kolejnych części. Oni podpatrzyli te trendy i opatrzyli je swoją marką pod nazwą Outriders. Outridersy są o tyle ciekawe że tam nie leczysz się za osłonami a musisz atakować wrogów by regenerować z nich zdrowie tak więc chcieli zmusić do agresywnego stylu gry. Fajnie jakbyś kiedyś ją zrecenzował.
uraziłeś mnie Painkiller, a potem był NecroVision (Farm51 podobna zasada tylko wojna)rpozycje się nie nudzą, niskie wymagania, i zdobywanie punktów prosta zasada .. BULLETSTORM wybrałem w ciemno, no może jakies czasopiso opisywało, musiałem przegapić masowe recenzje, gameplaye no i trailer z targów gier E3 .. przyciągnęło mnie jedynie logo nazwa studia i to była solidna zabawa, nawet na PS3 gdzie nie do końca grafika, klimat i grywalność wystarczała (bo Painkiller HD PS3 był z gliczami i kastrowany w zawartość), w Bulletstorm kilka sprytnych mechanik i już hit PORT PS4 klapa zbyt późno zrobione, rozdawali darmowo w PS Plus nie pomogło.. mogł być sequel ale inny developer zrobił RAGE 2 gra która z tego czerpała :P
Lata temu ogrywałem Bulletstorma na pc a całkiem niedawno na plejce. Gra wciąż bawi i daje frajdę. Fabuła oczywiście głupia jak but, ale sama rozgrywka daje frajdę w przeciwieństwie choćby do najnowszego DOOMa jak dla mnie :/
Ktoś wie jak odpalić Bulletstorma w dzisiejszych czasach? Mam wersje na steam lecz ciagle wyskakiwał jakiś error i za nic nie dało się odpalić. Ponoć brakuje porzuconej technologii w stylu Windows Live.
Bardzo dobry lecz nie lepszy niż Crysis 2 czy Modern Warfare 3. Po prostu kolejna bardzo dobra gra z 2011 r. Też przeszedłem z 10 razy i bawiłem się świetnie. Ale świetnie bawiłem się też na wspomnianych wyżej. Remaster warto zagrać bo tam jest Duke Nukem. A Duke Nukem to automatyczny plus 3 do oceny.
Ta oryginalna wersja wcale nie jest aż tak gówno warta, da się ją odpalić. Sam grałem jakieś pół roku temu w dokładnie tę wersję którą trzymasz w ręku (nie chciałem grać w remastera tylko przypomnieć sobie w oryginalnej wersji). Wystarczy znaleźć w sieci odpowiednią łatkę która omija ten syfiasty GFWL. I od lat żałuję że nie zrobili drugiej części...
Szkoda mi po prostu Bulletstorma. To gra która zasługiwała na dużo większą uwagę, właśnie za to ile zabawy dostarczało masakrowanie hord wrogów i fabuła. Banalna, ale postaci zdecydowanie to nadrabiały. Zwłaszcza Trishka i Sarrano. I niestety sam muszę się rozejrzeć za nową kopią, gdyż lata temu wydałem 3 dychy na wersje PC.
Niedawno odświeżyłem sobie Bulletstorma i tak, gra jest średniakiem. Nic ponad to nic poniżej tego. To jest idealna definicja słowa średniak. System strzelania i zdobywania punktów na początku bawi ale potem staje się nużący i człowiek powtarza najszybsze kombinacje tylko by przejść dalej. Humor w tej grze jest... koszmarny i to nie ze względu na tematykę a na to, że jest napisany w taki sposób jakby osoba za to odpowiedzialna próbowała być śmieszna na siłę i rzucała kutasami na lewo i prawo by spodobało się to gimnazjalistom. Co do kanciastych twarzy to nie rozumiem argumentu, bohaterowie oryginalnego Dooma i Wolfenstein mieli nawet bardziej kanciaste mordy.
Pssst zdradzę ci sekret, ale nikomu nie powtarzaj. Bohaterowie starych gier byli kanciaści ze względu na ograniczenia sprzętowe. Bohaterowie gier siódmej generacji ze względu na modę na "poważne szczelanki" dla dzieci chcących się poczuć jak prafcify soldat.
@@MocnyBrowarek Nie? Technologia nie była żadnym ograniczeniem. Donkey Kong i Mario nie są kwadratowi, postacie w Pokemonach (czy to w walkach czy to na mapie) nie były kwadratowe. Pac-Man nie był kwadratowy. Co więcej w Doomie masz cacodemona, który jest okrągły. Bohaterowie tamtych gier miały kanciaste mordy z tego samego powodu co bohaterowie Gears of War. Bo trzeba jakoś pokazać, że główny bohater to napakowany testosteronem męski ultra facet. To był ich świadomy wybór artystyczny.
@@Kisame888pl Tak, technologia nie miała żadnego wpływu na fakt, że do narysowania takiej buźki musiało wystarczyć jakieś 32x32 pixeli. Racja. Jaki ja głupi. Przy czym swoją drogą nawet te pocieszne mordki i kilkanaście animacji jakimi je obdarzono mają z trzysta razy więcej charyzmy niż postaci shooterów 7 generacji z kwadratowo szczękim typem z pierwszego Gears od War na czele (nie pamiętam nawet jak się wabi). Swoją drogą nie zrozumienie że porównywanie gry ery w której fabuła to "ty być twardziel, zabijać złych gości" do czasów gdzie liczyło się znacznie więcej i linia obrony "bo kiedyś też był kwadratowy twardziel" - 10/10. Wczesne shootery to przeniesienie na ekrany pc tempych filmów akcji i tyle miały robić. Można by się spodziewać że tyle lat później protagoniści nie powinni wciąż wyglądać jak pustak i mieć mu podobną charyzmę... no ale to był edgy okres "szczelajek dla dushyh chuopcuf".
Gdybym miał wymieniać wszystko po kolei to też bym znalazł świetne FPSy - jedne z najlepszych - takie jak Bioshock. Ale to są wciąż wyjątki, a ogólnie mówiąc - siódma generacja była najgorsza. No jeśli nawet wiecznie pozytywni i bojący się cokolwiek skrytykować weterani z Digital Foundry tak mówią, to coś w tym jest ;)
PCF ma wyjątkowo beznadziejny marketing co odbija się na sprzedaży ich gier pierwszy raz o Bulletstorm i Outriders(ten drugi jest beznadziejny) usłyszałem od kuzyna który pracuje w PCF zresztą to od niego dostałem Painkillera w big boxie oraz key do Bulletstorma.
@@MocnyBrowarek Ja w inne Painkillery nawet nie grałem chyba a big box jest właściwie nie otwarty bo płyty dalej mają folie na sobie bo ogrywam zawsze wersje cyfrową Black Edition. Z tego, co pamiętam to edycja pudełkowa Painkillera jest zabezpieczona DRM StarForce czyli tym co rozwala system po instalacji jeżeli to jest system nowszy niż XP xD.
Zwykle staram się zgadzać z Browarem...tak sądze...i tym razem nie będzie inaczej:) Choć...mam i tak do powiedzenia coś od siebie...głównie w strone pain killera Choć jego wkład jest nieoceniony...to ograwszy go troche na traumie i niżej...trauma blokuje ci nawet zakończenie i prawie nie korzystasz ze specjalnej zdolności więc to gówno nie sposób na gre ale nawet wtedy nie biegasz i skaczesz między wrogami a casualowo chodzisz między nimi i odstrzelasz Nawet gdy już zrobi się agresywniej to wciąż nie wystarczająco No i to 100%centowienie poziomów...ale co gorsza...ten zachwalany przez wszystkich arsenał mnie się raczej zdawał być bardziej deus ex machine niż kreatywny i pełnił bardziej role przedmiotu czy narzędzia do wykonywania pracy bo choć satyswakcjonójący to troche bez charakteru Więc z miejsca fajny serious sam w tym miejscu dobija przeciwnika i osobowością i klasycznym arsenałem przy czym gdy nie jest klasycznie nie oznacza źle..blood dla przykłady czy shadow warior Fortunnie...o bullet stormie raczej nie wiele różni się moje zdanie Choć to co zasłóguje na wypunktowanie to to że system oceniania...czyli tych skillshotów jest dość chermetyczny o czym zaraz się przekonata Sam grałem i mnie się podobało choć przystosowanie się jest specyficzne Ja miałem fullclip...byłem młody i naiwny...2gi raz bym tego nie zzrobił...J@#$! Rendyego Choć samoświadomy duke nukem co wie że nie powinno go tu być rozbawił mnie tak bardzo że gdy już zaczynałem być pewien...że duke jest przesadnie gloryfikowany to spowrotem na chwile stałem się jego fanem...nie gadajmy o tym podobnie jak o tym jak prawie nie zostałem Bronny dobra?XD Ale postaci z orginalnej gry to tak samo mistrzostwo...Rico jest dokładnie tym czego możesz spodziewać się od postaci zwanej Rico:) Tera co do hermetycznych skillpointów...powstało coś co jest "tym wyśnionym bullet stormem" Zwie się...ultra kill:) Jak pop@#$/^&*()! Trzeba być by wpaść na pomysł złączenia boomer shootera z devil may cryem? Co najmniej na moim poziomie ale twórca wiele razy pokazuje że jest ponad toXD Mnożenie stylu przez więkrzą ilość monet, rozdzielanie nimi pocisku, odbijanie railgunowego pocisku od monet, wywalanie w powietrze, wybóchiwanie, wślizgiwanie, parowanie, uderzanie strzału od strzelby by nadać mu mocy!? No i robot co jest śmiesznie rozczólający jak jakiś --->sweety bot...
Browarek ale trafiłeś z tematem. Idą Święta, więc pora u mnie na drobny maraton: Painkiller, Hard Reset i na deser właśnie Bullestorm 🤘
Doom najleprzyXD
No i ultrakill...of course...może dusk?
Nyeh...to serious sam jest niezastąpionyXD
No, i wreszcie ktoś ciekawy na święta, a nie familijne popierdółki.
Bardzo lubię Bulletstorma i wracam do niego co jakiś czas, podobno jak do Dooma 3, HL2, Call of Juraez Gunslinger oraz Prey 2006. Dla mnie jedyną poważną wadą Bulletstorma jest brak możliwości noszenia wszystkich broni na raz. Próbowałem ostatnio wrócić do Panikillera, ale się odbiłem - ta gra ma po prostu zbyt nudną pętlę rozgrywki lub jako nastolatek za dużo w niego grałem. Co do tych poważnych nie-staroszkolnych gier to akurat pokazywane w tle Gears of War bardzo przypadł mi do gustu, miał spoko klimat, był bardzo brutalny, sporo fajnych giwer, które wcale nie sprawiały wrażenia podobnych do siebie, no i jak się załapało jak to wszystko działa to przy drugim podejściu dynamika starć znacznie rosła. Co do samej kolorystyki tej gry to chyba taka była po prostu moda.
Obecnie gram głównie w Dirt Rally 2.0 i muszę przyznać, że odskocznia do takiego Call of Duty (grałem w części od 1 do Black Ops) jest naprawdę miłą odmianą. Bez 100% skupienia można postrzelać z ulubionych broni, misje są ciekawie zaprojekowane, a same gry bardzo dobrze wykonane. W późniejsze części nie grałem, choć opinie wskazują, że by mi się nie spodobały.
Myślę, że problemy są tutaj następujące:
1) gry są produkowane w dwóch skrajnych paradygmatach - doświadczenie lub wyzwanie. Zazwyczaj gry są mieszanką tych dwóch paradygmatów, dlatego jedni lubią symulatory chodzenia a inni Dooma, albo DMC, ale jest też grupa pomiędzy dla których idealne są kompromisy takie jak COD czy Gears of War. Pewnym problemem gry stanowiącej wyzwanie jest to, że to nie jest gra odpowiednia do tego żeby po ciężkim dniu usiąść i się przy niej zrelaksować, bez podnoszenia ciśnienia, że za wcześnie dodałem gazu na ostatnim zakręcie. Do takiej gry nalejelpiej jest usiąść jak jest się w miarę dobrym stanie psychicznym, bo granie w nie może być i satysfakcionujące i męczące jednocześnie, właśnie ze względu na wymagania jakie stawiają przed graczem. Z drugiej strony symulatory chodzenia albo gry z dużą ilością niepomijalnych cutscenek, też się w tej formie nie sprawdzają tak dobrze, ponieważ mało gramy, a dużo oglądamy. A w takim CoDdzie to w godzinę można ze dwie misje wypełnione po brzegi klimatem i gameplayem wykonać i mieć poczucie, że się tego czasu nie zmarnowało.
2) twórcy gier uznali, że to co stworzyły studia takie jak Bungie, Infinity Ward czy Epic Games to proste blueprinty na kasowy sukces, zaczęły mniej lub bardziej udanie kopiować te formuły (choć myślę, że formuła Halo była kopiowana w mniejszym stopniu), nasycając rynek. Co więcej tak wcześniej stało się w mojej opinii z klonami Dooma, HL, grami o WW2. No po prostu nie wieżę, że w końcówce lat 90 nikt nie był już znudzony grami wzorowanymi na Doomie.
3) Kiedy w latach 90 np. takie id software starało się eksperymentować (ale ciągle wychodziły im strzelanki) wiedząc, że Carmack zawsze może sprzedać swoje Ferari i kasy nie braknie, to wydawcy tacy jak EA, Ubisoft czy Activision stwierdzili, że po co ryzykować z eksperymentami, które się opłacą albo nie - studia, których są właścicielami znalazły złotą formułę i teraz trzeba ją eksploatować najbardziej jak to możliwe, po prostu kopiując i odświeżając to co znamy. Ponadto dla inwestorów tych firm liczy się wzrost, najlepiej nieustanny, a żeby taki wzrost mieć to trzeba gry tworzyć i sprzedawać coraz więcej, w tym nowe marki, obarczone ryzykiem porażki lub regularnie dostarczać nową odsłonę tej samej marki - coraz większą, coraz lepszą i coraz bardziej kasową. Proces ten działa tylko do pewnego stopnia, ale nie można go kontynuować w nieskończoności, ponieważ gry ala COD nie każdego interesują. Aby to skompensować nieustanny wzrost można prze jakiś czas robić coraz bardziej przyjazną dla szerszego grona odbiorców - mityczną grę dla wszystkich, która każdy kupi i od momentu zakupu będzie kupował jej kolejne odsłony co roku. A może nawet kupic jakieś DLC, albo season pass, albo mikropłatności, a jak by tak wykorzystać zdobycze psychologii behavioralnej.... to może kupowali by więcej mikrodlc i przestali grać w te głupie gry konkurencji i wybrali nasz produkt.
4) Ogromnym i rosnącym problemem branży gier jest ogromna rotacja pracowników tworzących gry. W takim Infinity Ward, Blizzardzie, Bungie czy choćby CD Projekt Red niewiele zostało osób z pierwotnych składów tych ekip. Z jednej strony dlatego, że kiedyś to były 20-50 osobowe zespoły, więc jak z połowa odeszła to, a obecnie studia te zatrudniają ok 1000 pracowników, to normalne, że tych ''orginalnych" jest niewiele. Pomiędzy kolejnymi odsłonami gier niczym pomiędzy kolejnymi sezonami odchodzą nie tylko ludzie odpowiedzialni za tekstury, ale też za wizję i sukces poprzednich części, a każda nowa osoba ma swoją wizję, albo jest bardziej uległa wobec księgowych. Sprawia to, że kolejne części tej samej serii zmieniają się z kolejnymi odsłonami, ale zmiany te coraz częściej nie są logiczną ewolucją, lecz zbitkiem chaotycznych zmian wywołaną przez promieniowanie pochodzące od księgowych, inwestorów i marketingowców. Efekt tego jest taki, że nowe osoby na stanowisku muszę się uczyć struktury organizacyjnej, stylu pracy i narzędzi. To nie jest tak, że jak ktoś trzaskał dzień w dzień tekstury do kolejnych gier, to może być w ciągu 1 dnia zastąpiony przez nową osobę i oczekiwać, że ta osoba będzie to robić z taką samą sprawnością - to przecież taki mały trybik, taka podstawowa i prosta praca. Ale tak się nie da, nowa osoba dochodzi do wniosku, że lepiej zmienić pracę i proces zaczyna się od nowa. Po jakimś czasie efekt się kumuluje i tworzenie gier zajmuje coraz więcej czasu, jest coraz bardziej kosztowne, a zespoły, mimo iż coraz większe są coraz gorzej zorganizowane, mniej wydajne i paradoksalnie coraz mniej doświadczone, co ostatecznie przekłada się na końcową jakość gier. Można by też ten problem rozwiązać dając staremu pracownikowi podwyżkę, nawet taką która wykracza poza "widełki" na danym stanowisku i zatrudnić mu kolejną do pomocy. Ale z punktu widzenia działów księgowych i HR to tylko mały trybik, który bez konsekwencji można wymienić na tańszy zamiennik. Przecież to nawet w samochodach nie zawsze działa.
5) Kwestie finansowe oraz idea niepodejmowania ryzyka stały się istotne dla dużych firm po kryzysie w 2008 r. Kto nie publikował hitów ten bankrutował, a jak to wcześniej pisałem z nowymi markami nigdy nie wiadomo czy obrócą się w złoto czy przyniosą straty. W tym okresie zaginął segment gier z średniej półki - nie tak dopracowanych, ale wciąż dobrych i podejmujących ryzyko gier. Dopiero w ostatnich latach rozwój segmentu niezależnych twórców i mniejszych wydawców zmieniło tą sytuację. Przecież kiedyś wiele z gier które dziś są wielkimi markami zaczynały jako gry z tej średniej kategorii - Call of Duty, GTA czy Wiedźmin. Dziś sytuacja się trochę odwróciła ponieważ mniejsze studia są wstanie produkować niszowe produkty dla konkretnych odbiorców - Hellblade, Euro Track Simulator, Spintires, Wargame, Divinity Original Sin, które właśnie dzięki wejściu w te niezagospodarowane nisze odniosły sukces.
Gier jest dzisiaj dużo, każdy może znaleźć coś dla siebie i ubolewanie nad tym, że część z tych gier po prostu nie jest dla nas jest stratą czasu. Wolę grać w stare gry jeżeli te nowe mi nie pasują, a już w szczególności lubię kiedy nowe odsłony danej marki np. Doom, wychodzą raz na kilka lat i są na tyle dobre i specyficzne (i mam nadzieję, że powstają bez crunchu), że przez te kolejne lata chce mi się wracać właśnie do nich a nie sięgać po nowe tytuły, co myślę, że jest długofalowym sukcesem twórców.
Bardzo fajnie mi się w to grało. Szkoda że się nie sprzedała i nie ma sequela. Większość graczy powiedziała "spoko gierka" po czym wróciła do brandzlowania się przy następnym odbitym od sztancy CoD. Bulletstorm był taki odświeżający, szybki ale też dający satysfakcję z kombinowania jak tu przeciwników ubić w fajny sposób.
Bo Cody były świetnie zrobione. Sam je chwale do Infinity Warfare. Co nie zmienia faktu że Bulletstorm też był znakomity.
Gra miała jeszcze jedną świetną kampanię reklamową. Przed premierą, zrobili konkurs, udostępnili demo, w którym trzeba było zdobyć jak najwięcej punktów. Zająłem miejsce, w pierwszej setce, co było nagrodzone świetną jakością T-shirt (em) z bohaterem gry. Sama gra, bardzo mi się podobała.
Heh jakbym wiedział to też bym chętnie przytulił.
Ja grałem w Bulletstorma i pokochałem ten rozpierdol, ta rozwałka mi tak przypadła do gustu, muzyka genialna, nazwy super strzałów nie raz doprowadzał mnie do śmiechu (Gejzer, gangbang i lustracja mnie najbardziej rozbawiało) no i oczywiście ta finezja która pozwalała mi się rozwinąć. Mi ta gra się spodobała mi te wady nawet nie przeszkadzały.
Świetna gra szkoda że do tej pory nie wyszła kontynuacja. :(
Bardzo długą historię mam z bulletstorma :) znam, widziałem zapowiedzi wszystko widziałem co się dało :) i dopiero po ponad 10 latach zagralem
Genialna giera i w związku z tym można wiele wybaczyć twórcom - w tym kity, o których wspomniałeś :)
No to oglądamy 😎
Ten materiał świetnie się dopasował do dobrze doprawionych łazanek oraz puszki odpowiednio schłodzonego piwa (piszę teraz, bo wcześniej, kiedy jadłem obiad do recenzji to po tym wypadło mi kirka rzeczy i dopiero teraz mogę na spokojnie skomentować). Wielkie dzięki.
Co do Bulletstorm. Szczerze tytuł może był zbyt nietuzinkowy przez mechanikę Superstrzałów (przetłumaczenie skillshotów jeśli dobrze pamiętam). Może wielu graczy uznało, że wymóg wykonywania skillshotów w dynamicznym fps będzie zbyt uciążliwa, męcząca na dłuższą metę lub po prostu nie będą w stanie ogarnąć. Skoro mowa o hipokryzji Bulletstorma, to aż się dziwię, iż nie wspomniałeś w filmie o walce QTE z ostatnim przeciwnikiem (w jednej recenzji o tym słyszałem). Z niemożnością noszenia wszystkich broni muszę się zgodzić, dziwne to trochę. Jednakże być może autoregeneracja została wprowadzona w formie syntezy z poziomem trudności normal. Samoregeneracja w połączeniu z tym, że wrogowie na normalu ponoć nie zadają zbyt dużych obrażeń sprawia, iż możemy spokojnie obmyślać plan, na jak najskuteczniejsze zabijanie wrogów skillshotami , beż obawiania się o nasze zdrowie.
Czemu nie wspomniałeś o trybie ECHO (o multik nie pytam, bo to nie twoja broszka)? Olewałeś go, nie uważałeś za dość wartościowy by o nim wspomnieć?
PS: Będziesz ogrywał Kroniki Myrtany na premierę (10 grudnia tego roku)?
Grałem trochę w multi w okolicach premiery. Mam tylko negatywne wspomnienia. Taki horde mode w którym by przejść dalej trzeba zdobywać coraz więcej punktów, tyle że ZAWSZE, ale to ZAWSZE byłem jedyną osobą w drużynie która się o to starała. 90% osób zabijało wrogów kopem na kolce, 5% strzelając jak w każdej innej grze, a 5% biegało jak kurczaki bez głów...
1. Brakuje tylko nawiązania do Kapitana Bomby i sceny, gdzie Bomba chwali się tym, jaki to był dobry, we wsadzaniu karabinka w dupę
2. Ciekawe byłoby zobaczyć, jak ta wyglądałaby bez tych wszystkich wad. Na przykład minigun, który byłby potężny fhui, ale by się przegrzewał. Co by sprawiało, że nie moglibyśmy go używać przez chwilę, ale zamiast tego byłby tak gorący, że jedno pierdolnięcie w łeb by skutecznie zabijało wroga. I jasne, mogłoby być to sytuacyjne, ale kto nie chciałby wsadzić gorącego karabinku, w dupsztala wroga, by go rodziewiczyć?
No cóż, świetny tytuł i nie jestem w stanie już zliczyć ile razy ja do tej gry wracałem. I tak przy okazji, grałeś już w tego SS4?
Mam nadzieję że będzie część 2
Wyobraźmy sobie, że lokacje, postacie i bronie z Bulletstorma znalazłyby się w którejś z gier z serii Gears of War. Czy gracze poczuliby, że coś tu nie pasuje? Bynajmniej. Moim zdaniem problemem dzieła People Can Fly jest to, że swoją estetyką za bardzo przypomina gry z serii Gears of War. Do licha. Bulletstorm mógłby wyjść jako FPS-owy spin-off Gearsów, którego akcja dzieje się co prawda na innej planecie, ale w tym samym uniwersum i wszyscy gracze by to łyknęli.
Z tą róznicą że od gearsów ma żywsze kolory ;P
Grałem raz czy dwa...no miałem problem z tą grą - z jednej strony ten system rozwałki nabijania punktów był ciekawy...ale z drugiej strony dla mnie męczący i ogólnie grało się jakoś ociężale.
Zgaduje że wolisz efektywne pokonywanie wrogów od efekciarskiego.
ja mam to samo, a własnie próbuje do niej wrócić
Podobny problem z wyśmiewaniem miał podobno jeszcze no more Heroes 3 gdzie jeszcze niektóre mechaniki były spartolone po całości
Ps. Podczas recenzji skończyłem Serious Sama drugie starcie
Oraz DUke Nukem Forever
Jedna z najlepszych gier, które skończyłem tylko raz.
Pamiętam, że się od tej gry odbiłem jakoś po godzinie, ale już nie pamiętam, co mi nie pasowało. Na pewno irytowały mnie te wyskakujące napisy z punktami (choć możliwe, że jest opcja wyłączenia tego). Swoją drogą też nie znoszę takich postaci z poziomem męskości 300%. PS. Znalezienie fixa do GfWL zajęło mi jakieś 30 sekund.
Może teraz powstał jakiś lepszy, bo jak lata temu szukałem coś by odświeżyć Wheelmana to były problemy.
Cześć, to games for windows da się teraz obejść z tego, co pamiętam...
Fajny kanał, pozdrawiam
Namówiłeś mnie. Redownload i pyk na switchu. Jedziemy
Czekam na porównanie, którą gra jest większym rozczarowaniem: Serious Sam 3 czy 4
Przeszedłem zarówno w wersji x360 jak i remaster. Niestety w obu przypadkach wylądowała w drugim rzędzie jakości - grałem, dobre ale nie ma po co wracać. Z czasów x360 jedynym fps dla mnie ponad to klase był half life 2 a w erze Xbox one natomiast doom 2016
Jak zwykle świetna recka, ale mam pytanie z innej beczki. Podczas streamu Half life powiedziałeś, że do końca roku masz zamiar zrobić recke HL1 i 2 i modów do tych gier. Myślisz, że się z nimi wyrobisz ?
Nie. Zrobię w przyszłym roku. Może na wiosnę.
@@MocnyBrowarek Spoko
Z tymi napompowanymi postaciami. Ja to lubię w tym tytule. Przez to mamy Graysona który wygląda jak goryl po wódzie. Albo jak Marcus Pheonix z gearsów.. też po wódzie.
Jak po wódzie to bardziej by mi odpowiadał ktoś taki jak Bogdan Boner... :3
Będzie kiedyś coś o pierwszym Painkillerze, albo Painkiller Hell and Damnation?
Najbardziej popularnym arenowym szutrem wydaję mi się Halo Invint
Pojawią się kiedyś u ciebie gry Quantic Dream?
Fajny film . 🎞️🎥🎬👍
Za krótka gra, szkoda że nie jest dłuższa, mogli stworzyć 2 część 😈😶
Super film :)
Gierka super
Jestem przyzwyczajony do efektywnego zabijania przeciwników ta gra wymusza ode mnie efekciarskie zabijanie co sprawiło że przejście gry było dosyć męczące.
Pamiętam tą ich reklamę z parodią CoDa. Po czym przeszedłem BSa i trochę jednak się łapie pod tą parodię...
Nadal jestem wkurzony o cliffhangera. Te stare gry i ich cliffhangery są najgorsze...
Pewnie chcieli robić sequel, ale gra się nie sprzedała.
Grałem i dobrze się bawiłem, choć nie uważam tej gry za świetną. Ba. Nawet ciężko jej być bardzo dobrą, ale ma parę ciekawych pomysłów jak np ta smycz jest fajna, a w pewnym momencie kampanii kierujemy wielkim potworem.
A co do tych powolnych shooterów 7 generacji. Ja tam je lubię właśnie za to że są powolne i ,,realistyczne". Fajnie pograć w coś ,,nudnego" po nap znaczy graniu dużo w serious sama, Wolfa czy też króla Dooma. Oczywiście jeśli są zrobione one dobrze, czyli nie jak w singlu BF 4 (którego będę jebać jak Yeti Ryszarda z kapitana Bomby póki albo mi się nie znudzi lub nie znajdę czegoś gorszego).
Dobra gierka, przyznaje się ze nie skończyłem jej. Czas nadrobić błąd
Nigdy nie ogarnąłem zachwytu nad tą grą. Dla mnie to taki sam nijaki średniak jak te wszystkie "najważniejsze" boomer shootery ze sprite'ami vide klasyczny doom czy duke nukem.
Widzę, że nie tylko ja "niezbyt lubię" Randy'ego.
Binary Domain było super, co do Bulletstorma to pierwszym okiem widać że to gra mocno inspirowana Gearsami z dolewką Painkillera. Twórcy się niestety nie nauczyli bo Outriders nie jest jakieś wybitne.
Może nie do końca tymi Gearsami, ale po prostu trendami. Podobieństwa do Gearsów są raczej efektem współpracy z Epic.
@@MocnyBrowarek Zauważ że People Can Fly nawet robiło jakieś Gearsy na PC i pomagało w klepaniu kolejnych części. Oni podpatrzyli te trendy i opatrzyli je swoją marką pod nazwą Outriders. Outridersy są o tyle ciekawe że tam nie leczysz się za osłonami a musisz atakować wrogów by regenerować z nich zdrowie tak więc chcieli zmusić do agresywnego stylu gry. Fajnie jakbyś kiedyś ją zrecenzował.
Fajna recka
Grałeś w Transformers wojna o cybertron lub upadek cybertronu ?
W żadną z nich.
@@MocnyBrowarek To polecam zagrać :-)
Mnie jednemu fabula Bulletstorm-u przypomina stary Pyl 1998 ?
chyba kupię tą grę na xboxa bo w demo grałem już 10 tys razy
Jak mi wiadomo to Randy Pitchford juz nie jest prezesem gearbox wiec kaska z promki nie pójdzie do jego kieszeni :v
uraziłeś mnie Painkiller, a potem był NecroVision (Farm51 podobna zasada tylko wojna)rpozycje się nie nudzą, niskie wymagania, i zdobywanie punktów prosta zasada .. BULLETSTORM wybrałem w ciemno, no może jakies czasopiso opisywało, musiałem przegapić masowe recenzje, gameplaye no i trailer z targów gier E3 .. przyciągnęło mnie jedynie logo nazwa studia i to była solidna zabawa, nawet na PS3 gdzie nie do końca grafika, klimat i grywalność wystarczała (bo Painkiller HD PS3 był z gliczami i kastrowany w zawartość), w Bulletstorm kilka sprytnych mechanik i już hit PORT PS4 klapa zbyt późno zrobione, rozdawali darmowo w PS Plus nie pomogło.. mogł być sequel ale inny developer zrobił RAGE 2 gra która z tego czerpała :P
Lata temu ogrywałem Bulletstorma na pc a całkiem niedawno na plejce. Gra wciąż bawi i daje frajdę. Fabuła oczywiście głupia jak but, ale sama rozgrywka daje frajdę w przeciwieństwie choćby do najnowszego DOOMa jak dla mnie :/
Ktoś wie jak odpalić Bulletstorma w dzisiejszych czasach? Mam wersje na steam lecz ciagle wyskakiwał jakiś error i za nic nie dało się odpalić. Ponoć brakuje porzuconej technologii w stylu Windows Live.
Bardzo dobry lecz nie lepszy niż Crysis 2 czy Modern Warfare 3. Po prostu kolejna bardzo dobra gra z 2011 r. Też przeszedłem z 10 razy i bawiłem się świetnie. Ale świetnie bawiłem się też na wspomnianych wyżej. Remaster warto zagrać bo tam jest Duke Nukem. A Duke Nukem to automatyczny plus 3 do oceny.
Akurat kupiłem Bullestorm Epic Edition na Xboxa 360 za dwoe dyszki.
Ta oryginalna wersja wcale nie jest aż tak gówno warta, da się ją odpalić. Sam grałem jakieś pół roku temu w dokładnie tę wersję którą trzymasz w ręku (nie chciałem grać w remastera tylko przypomnieć sobie w oryginalnej wersji). Wystarczy znaleźć w sieci odpowiednią łatkę która omija ten syfiasty GFWL. I od lat żałuję że nie zrobili drugiej części...
Dobrze wiedzieć na przyszłość.
Szkoda mi po prostu Bulletstorma. To gra która zasługiwała na dużo większą uwagę, właśnie za to ile zabawy dostarczało masakrowanie hord wrogów i fabuła. Banalna, ale postaci zdecydowanie to nadrabiały. Zwłaszcza Trishka i Sarrano. I niestety sam muszę się rozejrzeć za nową kopią, gdyż lata temu wydałem 3 dychy na wersje PC.
i tak powstało epic games poland
Niedawno odświeżyłem sobie Bulletstorma i tak, gra jest średniakiem. Nic ponad to nic poniżej tego. To jest idealna definicja słowa średniak. System strzelania i zdobywania punktów na początku bawi ale potem staje się nużący i człowiek powtarza najszybsze kombinacje tylko by przejść dalej. Humor w tej grze jest... koszmarny i to nie ze względu na tematykę a na to, że jest napisany w taki sposób jakby osoba za to odpowiedzialna próbowała być śmieszna na siłę i rzucała kutasami na lewo i prawo by spodobało się to gimnazjalistom. Co do kanciastych twarzy to nie rozumiem argumentu, bohaterowie oryginalnego Dooma i Wolfenstein mieli nawet bardziej kanciaste mordy.
Pssst zdradzę ci sekret, ale nikomu nie powtarzaj.
Bohaterowie starych gier byli kanciaści ze względu na ograniczenia sprzętowe. Bohaterowie gier siódmej generacji ze względu na modę na "poważne szczelanki" dla dzieci chcących się poczuć jak prafcify soldat.
@@MocnyBrowarek Nie? Technologia nie była żadnym ograniczeniem. Donkey Kong i Mario nie są kwadratowi, postacie w Pokemonach (czy to w walkach czy to na mapie) nie były kwadratowe. Pac-Man nie był kwadratowy. Co więcej w Doomie masz cacodemona, który jest okrągły. Bohaterowie tamtych gier miały kanciaste mordy z tego samego powodu co bohaterowie Gears of War. Bo trzeba jakoś pokazać, że główny bohater to napakowany testosteronem męski ultra facet. To był ich świadomy wybór artystyczny.
@@Kisame888pl Tak, technologia nie miała żadnego wpływu na fakt, że do narysowania takiej buźki musiało wystarczyć jakieś 32x32 pixeli. Racja. Jaki ja głupi.
Przy czym swoją drogą nawet te pocieszne mordki i kilkanaście animacji jakimi je obdarzono mają z trzysta razy więcej charyzmy niż postaci shooterów 7 generacji z kwadratowo szczękim typem z pierwszego Gears od War na czele (nie pamiętam nawet jak się wabi).
Swoją drogą nie zrozumienie że porównywanie gry ery w której fabuła to "ty być twardziel, zabijać złych gości" do czasów gdzie liczyło się znacznie więcej i linia obrony "bo kiedyś też był kwadratowy twardziel" - 10/10. Wczesne shootery to przeniesienie na ekrany pc tempych filmów akcji i tyle miały robić. Można by się spodziewać że tyle lat później protagoniści nie powinni wciąż wyglądać jak pustak i mieć mu podobną charyzmę... no ale to był edgy okres "szczelajek dla dushyh chuopcuf".
Zrecenzujesz "Sekiro"?
Kupiłem to na PS3, potem na PS4 a ani razu tego nie ukończyłem. Za każdym razem po godzinę wyłączałem bo nic ciekawego nie było.
Mam taką samą bluzę xD Bulletstorm, fajny ale dupy nie urywa i w złym momencie wyszedł
Może kiedyś coś o DUSK?
Będzie ^^
@@MocnyBrowarek No i kozak 😎
Myślę że bulletstorm jest trochę podobna do Alien Rage
Może... gdyby Alien Rage nie był robionym na szybko, tanio, przez pozbawionych kreatywności twórców, gdyby nie był pełen błędów etc.
Ty sie o Pitchforda boisz??? Typciu People can fly ma współprace ze uroczy szczyl inc
Będąc szczery szczelanki siódmej generacji nie były złe
Ale też były najgorsze spośród wszystkich generacji ;)
Było dużo dobrych, "rzemieślniczych" średniaków... które imo nieźle bronią się po latach.
Gdybym miał wymieniać wszystko po kolei to też bym znalazł świetne FPSy - jedne z najlepszych - takie jak Bioshock. Ale to są wciąż wyjątki, a ogólnie mówiąc - siódma generacja była najgorsza. No jeśli nawet wiecznie pozytywni i bojący się cokolwiek skrytykować weterani z Digital Foundry tak mówią, to coś w tym jest ;)
@@MocnyBrowarek Sporo gier z siódmej mi się naajbardziej podoba :/
@@TheRockNatural Mi też ;) ale jeszcze więcej uważam za średniaki i kiepskawe popierdółki.
Czyli w skrócie BS to takie "bunkrów nie ma, ale też jest zajeb..... "
akurat do papieroska i kawy porannej
PCF ma wyjątkowo beznadziejny marketing co odbija się na sprzedaży ich gier pierwszy raz o Bulletstorm i Outriders(ten drugi jest beznadziejny) usłyszałem od kuzyna który pracuje w PCF zresztą to od niego dostałem Painkillera w big boxie oraz key do Bulletstorma.
Niestety... Szkoda ludzi którzy mają talent.
Swoją drogą big boxa zazdroszczę. Chciałbym mieć całą kolekcję Painkillera w ładnych wydaniach.
@@MocnyBrowarek Ja w inne Painkillery nawet nie grałem chyba a big box jest właściwie nie otwarty bo płyty dalej mają folie na sobie bo ogrywam zawsze wersje cyfrową Black Edition. Z tego, co pamiętam to edycja pudełkowa Painkillera jest zabezpieczona DRM StarForce czyli tym co rozwala system po instalacji jeżeli to jest system nowszy niż XP xD.
Kapitan Bomba trochę zmarnowany potencjał
Zwykle staram się zgadzać z Browarem...tak sądze...i tym razem nie będzie inaczej:)
Choć...mam i tak do powiedzenia coś od siebie...głównie w strone pain killera
Choć jego wkład jest nieoceniony...to ograwszy go troche na traumie i niżej...trauma blokuje ci nawet zakończenie i prawie nie korzystasz ze specjalnej zdolności więc to gówno nie sposób na gre ale nawet wtedy nie biegasz i skaczesz między wrogami a casualowo chodzisz między nimi i odstrzelasz
Nawet gdy już zrobi się agresywniej to wciąż nie wystarczająco
No i to 100%centowienie poziomów...ale co gorsza...ten zachwalany przez wszystkich arsenał mnie się raczej zdawał być bardziej deus ex machine niż kreatywny i pełnił bardziej role przedmiotu czy narzędzia do wykonywania pracy bo choć satyswakcjonójący to troche bez charakteru
Więc z miejsca fajny serious sam w tym miejscu dobija przeciwnika i osobowością i klasycznym arsenałem przy czym gdy nie jest klasycznie nie oznacza źle..blood dla przykłady czy shadow warior
Fortunnie...o bullet stormie raczej nie wiele różni się moje zdanie
Choć to co zasłóguje na wypunktowanie to to że system oceniania...czyli tych skillshotów jest dość chermetyczny o czym zaraz się przekonata
Sam grałem i mnie się podobało choć przystosowanie się jest specyficzne
Ja miałem fullclip...byłem młody i naiwny...2gi raz bym tego nie zzrobił...J@#$! Rendyego
Choć samoświadomy duke nukem co wie że nie powinno go tu być rozbawił mnie tak bardzo że gdy już zaczynałem być pewien...że duke jest przesadnie gloryfikowany to spowrotem na chwile stałem się jego fanem...nie gadajmy o tym podobnie jak o tym jak prawie nie zostałem Bronny dobra?XD
Ale postaci z orginalnej gry to tak samo mistrzostwo...Rico jest dokładnie tym czego możesz spodziewać się od postaci zwanej Rico:)
Tera co do hermetycznych skillpointów...powstało coś co jest "tym wyśnionym bullet stormem"
Zwie się...ultra kill:)
Jak pop@#$/^&*()! Trzeba być by wpaść na pomysł złączenia boomer shootera z devil may cryem?
Co najmniej na moim poziomie ale twórca wiele razy pokazuje że jest ponad toXD
Mnożenie stylu przez więkrzą ilość monet, rozdzielanie nimi pocisku, odbijanie railgunowego pocisku od monet, wywalanie w powietrze, wybóchiwanie, wślizgiwanie, parowanie, uderzanie strzału od strzelby by nadać mu mocy!?
No i robot co jest śmiesznie rozczólający jak jakiś --->sweety bot...
Cyt.: "zasłóguje" to aż kłuje w oczy Poza tym tego bełkotu nawet nie idzie zrozumieć, gdzie co chwilę wstawiasz (...).
Brzmi na tyle godnie by wydać te 10 zł na fizyczną wersje tej gry na xbox360.
Aż muszę zobaczyć porównywanie wersji X360 vs One...
Gruzja