Cyprian Kamil Norwid - Do potomności

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 3 бер 2023
  • Cyprian Kamil Norwid był polskim poetą, dramaturgiem i artystą wizualnym. Jest uważany za jedną z najważniejszych postaci polskiego romantyzmu.
    Wiersz pt. "Do potomności" to jeden z najbardziej znanych dzieł artysty. Norwid wyraża w nim swoje zaniepokojenie faktem, iż jego sztuka i poezja mogą zostać zapomniane, a on sam zostanie zapomniany przez potomnych. Poeta przekazuje w nim swoją tęsknotę za wiecznością, pragnienie zostawienia po sobie śladu i chęć przekazania swojej wiedzy i doświadczenia przyszłym pokoleniom. Wskazuje również na wartość sztuki i kultury i społeczeństwa, a także na jej nieodzowność w procesie rozwoju człowieka.
    DO POTOMNOŚCI
    Klaskaniem mając obrzękłe prawice,
    Znudzony pieśnią, lud wołał o czyny;
    Wzdychały jeszcze dorodne wawrzyny,
    Konary swemi wietrząc błyskawice -
    Było w ojczyźnie laurowo i ciemno
    I już ni miejsca dawano, ni godzin
    Dla nieczekanych powić i narodzin,
    Gdy Boży palec zaświtał nade mną;
    Nie zdając liczby z rzeczy, które czyni,
    Żyć mi rozkazał w żywota pustyni.
    Dlatego od was, o laury, nie wziąłem
    Listka jednego, ni ząbeczka w liściu,
    Prócz może cieniu chłodnego nad czołem
    (Co nie należy wam, lecz słońca przyjściu);
    Nie wziąłem od was nic, o wielkoludy,
    Prócz dróg, zarosłych w piołun, mech i szalej,
    Prócz ziemi, klątwą spalonej, i nudy...
    Samotny wszedłem i sam błądzę dalej.
    Poobracanych w przeszłość, niepojętą
    A uwielbioną, spotkałem niemało,
    W ostrogi rdzawe utrafiałem piętą
    W ścieżkach, gdzie zbitych kul sporo padało.
    Nieraz obyczaj stary zawadziłem
    Z wyszczerzonemi na jutrznię zębami,
    Odziewający się na głowę pyłem,
    By noc przedłużyć, nie zerwać ze snami.
    Niewiast, zaklętych w umarłe formuły,
    Spotkałem tysiąc - i było mi smętno,
    Że wdzięków tyle widziałem, nieczuły,
    Źrenicą na nie patrząc beznamiętną.
    Tej, tamtej rękę tknąwszy marmurową,
    Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne,
    A motyl nocny wzleciał jej nad głową,
    Zadrżał i upadł... I odeszły senne.
    I nic nie wziąłem od nich w serca wnętrze,
    Stawszy się ku nim, jak one, bezwładny,
    Tak samo grzeczny i zarówno żądny,
    Że aż mi coraz szczęście niepojętsze!
    Czemu, dlaczego w przesytu niedzielę
    Przyszedłem witać i żegnać tak wiele?
    Nic nie uniósłszy na sercu, prócz szaty,
    Pytać was nie chcę i nie raczę, katy.
    Piszę, ot, czasem... Piszę na Babylon
    Do Jeruzalem - i dochodzą listy.
    To zaś mi mniejsza, czy bywam omylon,
    Albo nie. Piszę pamiętnik artysty,
    Ogryzmolony i w siebie pochylon,
    Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!
    Syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku,
    Co znika dzisiaj, iż czytane pędem.
    Za panowania panteizmu druku,
    Pod ołowianej litery urzędem -
    I, jak zdarzało się na rzymskim bruku,
    Mając pod stopy katakumb korytarz,
    Nad czołem słońce i jaw, ufny w błędzie,
    Tak znów odczyta on, co ty dziś czytasz,
    Ale on spomni mnie... Bo mnie nie będzie!
    #Norwid #pokolenia #testament

КОМЕНТАРІ • 5