OSTATKI TRADYCYJNE w Gminie Radziechowy-WIeprz cz.1

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 15 лют 2021
  • Wielkimi krokami zbliża się koniec karnawału, a tym samym początek Wielkiego Postu. Zanim jednak rozpocznie się czas postu, mamy chwile na ciekawe wydarzenie, jakim są ostatki. W Polskiej tradycji, ostatki to ostatnie dni karnawału rozpoczynające się w Tłusty Czwartek a kończące się we wtorek, zwany „śledzikiem” przed Środą Popielcową. Ostatki, dawniej nazywano też zapustami albo mięsopustami to święto głównie polega na hucznej i radosnej zabawie przed okresem wstrzemięźliwości.
    Pierwszy dzień zapustów to Tłusty Czwartek, który wielu z nas kojarzy się z pączkami, chrustem-faworkami, czyli ogólnym pozwoleniem na objadanie się. W Polsce ten dzień jest szczególnie obchodzony, w każdym domu na stole pojawiają się pączki w różnych formach, z różnymi nadzieniami i polewami. Są pączki na słodko, klasyczne z dżemem, a adwokatem, z bitą śmietaną, ze słonym karmelem i wieloma innymi smakami; są z cukrem pudrem, kolorowymi lukrami i tez na słono, z boczkiem lub mięsem.
    W czasach, które pamiętają nasze babcie, ostatki również świętowano bardzo hucznie. Ten rodzaj zabawy często poprzedzało wydarzenie „śkubacki”, które polegało na tym, że przez dwa tygodnie przed ostatkami zaczynano wyskubywać pióra gęsiom, i każdego dnia działo się to u innego sąsiada. Ostatniego dnia zbierali się u ostatniego sąsiada i wtedy sąsiedzi zgadywali się, i tam piekli „bukty z masłem”, a każdy z gości przynosił to, co miał w domu: kiełbasę, jakąś szynkę, trochę sera i wino, bimber czy co kto miał w domu. I co najważniejsze, wszystko pochodziło z gospodarstw a każde danie było przygotowywane ręcznie. W ten ostatni dzień zapraszano grajków ze wsi i rozpoczynała się zabawa.
    Pamiętam jak moja babcia opowiadała, ze zawsze wybierali sąsiada, którego „izba” była największa, „coby się dużo ludzi zmieściło i było miejsce tańcować”. Bo właśnie taniec tez był jednym z takich zwyczajów ostatków. Obowiązkiem wszystkich gospodyń było „tajcować na urodzaj kwacków, ziemnioków, łowsa”. Ten rodzaj tańca nazywa się „bon”, i jego głównym celem jest magiczne wpłynięcie na dobry urodzaj plonów. Jego początki wiążą się z wsiami Sopotnia Mała i Sopotnia Wielka. Taniec ten był tańcem tylko kobiet - gospodyń, które w rękach trzymały garnuszki, kubki wypełnione winem. Bon rozpoczynał się ruchem w stronę słońca, a polegał na tupaniu nogami, pohukiwaniu, okręcaniu się i śpiewaniu. Na zakończenie tej „babskiej części zaklinania ziemi” pojawiało się klaskanie do nieba. Później, do zabawy włączali się mężczyźni i wspólnie tańczyli tańce takie jak obyrtka, polka i podobne. Oczywiście w czasie ostatków nie mogło tez zabraknąć śpiewów, bo jak się bawić to hucznie i na całego!
    Ostatki to był też czas szukania męża lub żony. W czasie wspólnego gromadzenia się przy skubaniu gęsi, przędzeniu czy innych wieczornych czynnościach, sprawdzało się, czy ta dziewczyna wpadła jakiemuś chłopcu w oko, a jeśli tak, to swat organizował spotkania między rodzinami i ustalało się ożenek. Ważne było to, by nie zostać starą panną, kawalerem na czas postu.
    A jak to wygląda teraz?
    „Na czas Wielkiego Postu chciałbym życzyć dużo zdrowia i wewnętrznego spokoju” - mówi Maciej Mika, wójt Gminy Radziechowy - Wieprz.
    autor: Patrycja Mędrala

КОМЕНТАРІ •