Albo ja jestem głupi, albo czegoś nie rozumiem. Ludzie dostali odszkodowania z pieniędzy pochodzących z napadu na bank w Przemyślu, a czy tam była tylko kasa państwowa, nie to była też kasa normalnych ludzi, którzy chcieli żyć normalnie po zakończeniu II Wojny Światowej. Czemu ŚP. Pan Generał Góra mógł w miarę normalnie funkcjonować i pracować na WSK w okresie PRL, niczego nie insynuuje bo bardzo szanuje osobę Pana Generała, ale Przysiężniak nie miał odpowiadać za działalność podziemia tylko napady na ludność Ukraińską i za napad na bank.
Pomieszane z poplątaniem. Typowe dla powojnia nie było to, że jeden generał (jak się domyślam: przedwojenny) pracował w WSK, bo regułą w PL a potem w PRL było aresztowanie oficerów czy to przedwojennych,czy "tych od Andersa", dręczenie ich złośliwymi śledztwami, torturowanie i skazywanie na długoletnie więzienia, jako możliwych wrogów Polski Ludowej, mordowanie, a nawet zsyłanie do łagrów w ZSRR. Prześladowano nie tylko ich,ale i ich rodziny. Np. dzieci takich oficerów albo nie mogły się dostać na studia, albo - jeśli się przez jakieś niedopatrzenie tam dostały - były albo podczas kolejnych czystek wyrzucane z uczelni, albo potem złośliwie kierowano je do gorszej i gorzej płatnej pracy; możliwości dokuczania im były nieograniczone. Z reguły takie osoby nie otrzymywały paszportów upoważniających do wyjeżdżania na Zachód. Mowy być nie mogło, aby dostawały pracę we "wrażliwych" instytucjach, jak np. w służbie zagranicznej, chyba że godziły się uprzednio na tajną współpracę z UB czy Informacją Wojskową. Dużo by trzeba było pisać, aby to opisać. I to jest jedna strona medalu. Natomiast druga strona wymagałaby rozważenia, czy po zdradzeniu Polski przez W. Brytanię i USA w Teheranie, Jałcie i Poczdamie sens miały takie bohaterskie czyny, jak bitwa pod Kuryłówką i podobne, skoro już było wiadomo, że nasi zachodni alianci palcem w bucie nie kiwną w obronie polskich interesów? Czy wtedy nie lepszym wyjściem nie byłoby nastawienie się na trudy podejmowania "pracy organicznej" tam, gdzie to było możliwe, a więc nauka w kierunkach nie prześladowanych przez UB i podejmowanie twórczej pracy tam, gdzie to było możliwe?
Albo ja jestem głupi, albo czegoś nie rozumiem. Ludzie dostali odszkodowania z pieniędzy pochodzących z napadu na bank w Przemyślu, a czy tam była tylko kasa państwowa, nie to była też kasa normalnych ludzi, którzy chcieli żyć normalnie po zakończeniu II Wojny Światowej. Czemu ŚP. Pan Generał Góra mógł w miarę normalnie funkcjonować i pracować na WSK w okresie PRL, niczego nie insynuuje bo bardzo szanuje osobę Pana Generała, ale Przysiężniak nie miał odpowiadać za działalność podziemia tylko napady na ludność Ukraińską i za napad na bank.
Pomieszane z poplątaniem. Typowe dla powojnia nie było to, że jeden generał (jak się domyślam: przedwojenny) pracował w WSK, bo regułą w PL a potem w PRL było aresztowanie oficerów czy to przedwojennych,czy "tych od Andersa", dręczenie ich złośliwymi śledztwami, torturowanie i skazywanie na długoletnie więzienia, jako możliwych wrogów Polski Ludowej, mordowanie, a nawet zsyłanie do łagrów w ZSRR. Prześladowano nie tylko ich,ale i ich rodziny. Np. dzieci takich oficerów albo nie mogły się dostać na studia, albo - jeśli się przez jakieś niedopatrzenie tam dostały - były albo podczas kolejnych czystek wyrzucane z uczelni, albo potem złośliwie kierowano je do gorszej i gorzej płatnej pracy; możliwości dokuczania im były nieograniczone. Z reguły takie osoby nie otrzymywały paszportów upoważniających do wyjeżdżania na Zachód. Mowy być nie mogło, aby dostawały pracę we "wrażliwych" instytucjach, jak np. w służbie zagranicznej, chyba że godziły się uprzednio na tajną współpracę z UB czy Informacją Wojskową. Dużo by trzeba było pisać, aby to opisać. I to jest jedna strona medalu. Natomiast druga strona wymagałaby rozważenia, czy po zdradzeniu Polski przez W. Brytanię i USA w Teheranie, Jałcie i Poczdamie sens miały takie bohaterskie czyny, jak bitwa pod Kuryłówką i podobne, skoro już było wiadomo, że nasi zachodni alianci palcem w bucie nie kiwną w obronie polskich interesów? Czy wtedy nie lepszym wyjściem nie byłoby nastawienie się na trudy podejmowania "pracy organicznej" tam, gdzie to było możliwe, a więc nauka w kierunkach nie prześladowanych przez UB i podejmowanie twórczej pracy tam, gdzie to było możliwe?