2023 Kreta 4x4 01 Chania Menies Frangokastello Aradena

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 10 вер 2023
  • Wracamy na Kretę! Do tej pory wiele razy podróżowaliśmy samolotem. Tym razem zabieramy naszego koziołka Krikri do matecznika. Pierwszy nocleg koło Katerin i wskakujemy na pustą i szybką autostradę do Aten. Brutalne zderzenie z korkami przed Pireusem. Następne czekanie na wjazd na prom, gdyż jak się okazuje jesteśmy za duzi i okrętujemy się na końcu w strefie TIRów. Ze względu na przejazd z psem obowiązkowa ekskluzywna podróż w kabinie. Rano, o szóstej, jesteśmy w Heraklionie. Nawet w dzień nie oferuje on zbyt wiele atrakcji więc bez żalu ruszamy dalej. W dylemacie, w prawo czy w lewo z Heraklionu, zwycięża opcja wypoczynkowo-plażowa. W prawo - w stronę Chani i Elafonissi. Mieliśmy na chwilę i szybkie śniadanie wpaść do Rethymno, skończyło się na zwiedzaniu twierdzy i szwendaniu się po starych uliczkach. Dzisiaj miast dosyć. Mijamy Chanię i wbijamy na szutry w stronę plaży Menies. Ok. 20 km pięknej drogi i lądujemy na plaży. O dziwo, nie tylko woda krystaliczna ale sama plaża niesamowicie czysta, co nie wszędzie jest oczywiste. Do tego trochę antycznych resztek po osadzie Dyktinaion, kóz i czasowych turystów z łodzi dobijających na godziny. Po południu zatoka i plaża się wyludnia i zostajemy sami. Doskonałe miejsce na reset po podróży.
    Koniec lenistwa na plaży. Ruszmy do Chani. Jest piątek i do tego trafiamy na jakieś uroczystości pod Muzeum Marynarki. Pierwsze ostrzeżenie, nie będzie dziś łatwo. Tłumy i masa samochodów. Cudem parkujemy naszą Krikri, ale i tak coś dzisiaj nie idzie. Wbijamy w starówkę i okazuje się, że pieniądze zostały na parkingu. Następne puste kółeczko do samochodu. Śniadanie i spacer kolorowymi uliczkami poprawiają nastrój, jednak nie na długo. Dzisiaj w planach odwiedziny miejsc, w których już kiedyś byliśmy. Ruszamy przez góry w stronę Elafonisi. Pogoda się psuje, zaczyna padać a temperatura spada do 15 stopni. Niebo płacze nad Kefali, które kiedyś odwiedziliśmy i doskonale wspominamy. Niby tawerna jest, miejsce z piękną panoramą jest. Niestety, nie ma śladu po Irene, która była duszą tej miejscówki. Sałatka grecka niby poprawna, souvlaki prawie dobre ale stifado tragicznie niedoprawione. Zostajemy przy wspomnieniach i opuszczamy Kefali żeby poprawić humory dobrą miejscówką na nocleg na plaży w Elafonisi. I tu następny ZONK! Plaża cała oszlabanowana. Zero dostępu. Można sobie wykupić miejsce na betonowym parkingu na zewnątrz za 5Euro/dobę. Porażka! Do tego wiatr głowy urywa, plus- jest dość ciepło. Pozostaje szukanie osłoniętego miejsca na nocleg. Kawałek od brzegu, na skraju oliwnego sadu znajdujemy zaciszną w miarę wnękę osłoniętą wysokimi skałami i krzaczorami. Rozbijamy biwak otoczeni kozimi dzwonkami. Jutro jedziemy do Frangokastello. Zobaczymy czy to nie będzie kolejna porażka.
    Dzisiaj ciąg dalszy podróży po starych kątach. Z pewną obawą jedziemy w stronę Frangokastello. Na wjeździe pierwsza na Krecie twierdza wenecka. Stoi jak stała - pierwszy plus. Nieco dalej, mały, zadbany kościółek, stoi jak stał. Znajome apartamenty w sadzie oliwnym nadal w sadzie oliwnym. Sympatyczna obsługa. Robimy sobie dzień na odgruzowanie z kąpielą i spaniem w pościeli szczególnie, że wiatr okrutny białe panny po wodzie goni. A do tego wszystkiego, jak najbardziej na swoim miejscu jest nasza ulubiona tawerna. Pierwszy wieczór pokazuje, że nic nie straciła na jakości. Wzorowe klasyki: chleb z gorzkawą lokalną oliwą na start, sałatka grecka, souvlaki dokładnie takie jak trzeba do tego pasta z bakłażana i ewidentne mistrzostwo w znanym nam świecie czyli smażona cukinia. To wszystko popchnięte tradycyjnym "kilo krasi aspro" i zakończone puddingiem z miodem i kieliszkiem mrożonej raki od gospodarzy. Nooo, nie możemy tego tak zostawić, niezbędny jest przynajmniej jeszcze jeden dzień w tej miejscówce. W ramach przerwy między wizytami w tawernie odwiedzamy z rana Chora Sfakion z malutkim portem, jeszcze mniejszą plażyczką miejską i normalnej wielkości śniadaniem z widokiem na promy. Krętą drogą wspinamy się w okolicę Aradeny by podziwiać wąwóz, spektakularny most ażurowy z własną oprawa akustyczną i fotogeniczne a wszędobylskie kozy Krikri. Przestrzeń, kolory, zapachy, smak, słońce - Kreta wróciła na swoje miejsce.

КОМЕНТАРІ • 4

  • @stanislawfaron7810
    @stanislawfaron7810 8 місяців тому +2

    👍

  • @pawelszymkiewicz8158
    @pawelszymkiewicz8158 8 місяців тому +1

    pięknie :)

  • @rybakiwpodrozy
    @rybakiwpodrozy 8 місяців тому +1

    Widzę, że jak zwykle konkretna podróż :) Grecja jest Piękna ! My pojutrze ruszamy Albania, Kosowo, Macedonia :) i w Listopadzie Sri Lanka. Mamy pytanie... za rok planujemy właśnie takiego tripa po Grecji... Jak wygląda kwestia przepłynięcia promem z samochodem ? Jest to droga sprawa, żeby przetransportować się z samochodem i czy można to wykupić już będąc w Polsce, czy takie rzeczy się kupuje na miejscu w Porcie w Pireusie ? Pozdrawiam !:)

    • @asoykrikri
      @asoykrikri  8 місяців тому +2

      Niedawno wróciliśmy z wyprawy po Skandynawii i rozgrzewamy się filmami z Krety ; ))) Nie ma problemu z promami na Kretę. Jest kilka linii w różnych cenach. Warto poszperać w internetowych portalach promowych i bezpośrednio na stronach przewoźników. My tak zrobiliśmy. Kupiliśmy bilety jeszcze w kraju, ale na miejscu też to jest możliwe w porcie. Rejs na Kretę i z powrotem z samochodem kosztował nas ok. 2 tys, ale musieliśmy wykupić kabinę bo podróżujemy z psem i inaczej się nie dało. Bez psa i kabiny można kupić dużo tańsze bilety. Kreta niestety coraz bardziej się cywilizuje. Nawet południe nie jest takie fajne jak jeszcze kilka lat temu, ale ciągle warto. Każdy znajdzie jakiś kącik dla siebie ;). Trzymamy kciuki za Sri Lankę i pozdrawiamy ;) Ps. Podglądałem Waszą podróż na Ukrainę, robi wrażenie 👍