Pan Ostrowski nie sprawdza obecności na koncertach, bo zawsze z góry traktował publiczność. Bywałem na toruńskich koncertach CKOD regularnie, co roku, grali w małej knajpie. Po koncercie zajmowali stolik, mieli naburmuszone miny i sprawiali wrażenie, że nie chcą, bardzo nie chcą, żeby im motłoch przeszkadzał. Jeden Jacek Frąś był normalny i do pogadania. Można było z nim stanąć z boku, piwko wypić - normalny, niezmanierowany gość. Może dlatego odszedł z zespołu.
nie kumam mam wrażenie że w tych wywiadach ciągle padają te same pytania no do porzygu! i dlaczego studentom dorabia się gęby? jakby to jakieś gówno na patyku było.
Jest gdzieś ciąg dalszy?
Najbardziej podobała mi się wypowiedź na temat koncertu z 30 seconds to Mars hahaha :)
Pan Ostrowski nie sprawdza obecności na koncertach, bo zawsze z góry traktował publiczność. Bywałem na toruńskich koncertach CKOD regularnie, co roku, grali w małej knajpie. Po koncercie zajmowali stolik, mieli naburmuszone miny i sprawiali wrażenie, że nie chcą, bardzo nie chcą, żeby im motłoch przeszkadzał. Jeden Jacek Frąś był normalny i do pogadania. Można było z nim stanąć z boku, piwko wypić - normalny, niezmanierowany gość. Może dlatego odszedł z zespołu.
nie kumam mam wrażenie że w tych wywiadach ciągle padają te same pytania no do porzygu! i dlaczego studentom dorabia się gęby? jakby to jakieś gówno na patyku było.
Kto by przypuszczal, ze ten wulgarny w sztuce geniusz moze byc taki wrazliwy i introwertyczny...