Dziekuje Wam za ta recenzje, obejrzalem dopiero dzisiaj, ale pojde jeszcze raz, na spokojnie obejrzec. Intrygujacy film . Glowna aktorka i nasi rosyjscy gangusi to jedna z lepszych rzeczy jakie w kinie widzialem ostatnio
Kocham ten film, numer 1 na topce roku z ok 80 filmów jakie w tym roku w kinie widziałem. Żaden film w tym roku tak bardzo nie gral na tak szerokiej gamie emocji. Finał sprawia, że kolejne seanse są tylko lepsze, ze wzgledu na możliwosć analizowania każdego grymasu na twarzy aktorki, każdej zmiany glosu, zakladanie kolejnych masek w różnych sytuacjach i przechodzenie miedzy nimi Coś takiego prawdziewego jest w tym filmie przez co bardziej mmie dotyka, zwłaszcza jak na niewielki niuansach jest wygrywana przez większość filmu postać Anory, by tym bliżej konca tym bardziej pokazać inną strone I motyw wizji wymarzonego szczęscia osiągnietego niewielkim kosztem, mocno ze mną zagrał jako cześć "kinoterapi", że tak to nazwę
Dawno żaden film mnie tak nie zachwycił - uwielbiam Seana Bakera, uwielbiam jego wrażliwość i czułość, z jaką przygląda się swoim bohaterom. Anora to zarazem najzabawniejszy i najsmutniejszy film jaki obejrzałam w tym roku i nie mogę się doczekać, aż obejrzę go kolejny raz. A na Mikey mam nadzieję że posypie się grad propozycji, bo dziewczyna ma tyle talentu w sobie, że aż chce się na nią patrzeć w każdej możliwej roli. Cudo, cudo, cudo, więcej takich filmów proszę!
Warto było czekać na recenzje :) Dla mnie to kino to przede wszystkim ultra immersyjne doświadczenie plus fenomen dysonansu. Ciężko mu było tutaj z kimkolwiek rezonować i motyw ślubu w Vegas totalnie odklejony pomysl, ale chlonalem każda minute filmu z fascynacja ❤
Jestem ciekawy innych filmów Bakera, bo właśnie Anora specjalnie do mnie nie przemówiła. Widze w tym wiele dobrego a zwłaszcza kunszt reżyserski! Najlepiej bawiłem się z pewnością na 2. akcie kiedy drużyna pierścienia szukała Ivana. Ale zwłaszcza na początku odrzuciło mnie w tym jak ekstensywnie nie było tam żadnego konfliktu wewnętrznego, czy zewnętrzengo w bohaterach. Po prostu taki pięknie wyglądający slice of life, a trwał on jednak bardzo długo. Na pewno zobacze inne filmy. Ten jego specyficzny styl czy mi się podoba czy nie, jest bardzo ciekawy i inny.
Świetne wykorzystanie historii Kopciuszka ale w takim bardziej ciężkim życiowym aspekcie czekam aż ten film pojawi się na jakiś kanałach streamingowych albo będzie bardziej dostępny w kinach
ja Anorę (postać) łyknęłam w całości, Mikey Madison jest niesamowita i na 100% wypłynie po tej roli na szerokie wody natomiast jak tylko pojawiał się na ekranie Vanya to miałam ochotę wyjść z sali i mam wrażenie, że nie chodziło o grę aktorską tylko o samą postać. Ciśnienie mi się podnosiło a frustracja sięgała zenitu. Jeśli taki był zamiar reżysera to chapeau bas
Ten film JEST Pretty Woman, w wersji, jaką dostał Disney jako scenariusz poważnego filmu dramatycznego. I nie mówię tego złośliwie, bo jestem akurat szczęśliwy z faktu, że wiem już, jakby wyglądała Pretty Woman, gdyby nazywała się Three Thousands. Jeszcze tylko muszę zmusić mój mózg, żeby wyprodukował wizję Richardu Giru grającego niesamowitego dupka dupka.
Jestem po seansie i przeszukuję internet z wyjaśnieniami końcowej sceny - siedzi mi mocno w głowie i pewnie długo nie wyjdzie. Jeśli Mikey nie dostanie chociaż nominacji do różnych nagród, będę mocno zawiedziona.
Mówicie że komedia roku, może byście zrobili takie podsumowanie a’la oscary z podobnym podziałem na kategorie? myślę że ciekawe, jak to wszystko by się faktycznie rozłożyło
[MOŻLIWE SPOILERY] . . . Nie zgodzę się z tym, że film mógłby być drugą Pretty Woman. Porównania są na pewno zasadne ale Pretty Woman działa dzięki temu że postać Gere to była osoba wykształcona, inteligentna, zajmująca poważne stanowisko, posiadający charakter i prezencje. Vania to rozpuszczony dzieciak, który nic sobą nie reprezentuje, nic nie potrafi, nie ma pojęcia o świecie, nie zna wartości pieniądza i jedyne co robi to szasta na lewo i prawo kasą wpływowych rodziców. Jedyne co go łączy z Anorą to seks i wieczne imprezowanie i choć ona mogłaby się dzięki niemu wyrwać ze swojego świata i zaznać lepszego życia (analogicznie do Pretty Woman), to absolutnie nie ma tu szans na pójście w tą stronę ponieważ decyzja ta nie zależy od nich. Natomiast co do samego filmu spodziewałem się czegoś trochę innego, zaskoczyłem się pozytywnie. Uważam że wstęp jest trochę za długi i przeseksualizowany, można by to skrócić. Ta długość aktu pierwszego który ukazuje wieczną imprezę działałaby świetnie gdyby to był inny film i np w akcie drugim oni wrócili do jego kraju, do rodziców i tam zaczęło się jej piekło bo skończyła się bajka, a zaczęło życie w domu z rodzicami Vani którzy jej nie akceptują i na każdym kroku dają upust swojej niechęci. Drugi akt natomiast był po prostu cudowny. Spodziewałem się silnoręcy będą ich napastować, że zacznie się jakiś cyrk, ucieczka, próba ugrania swojego, ale fakt że ci goście po których spodziewasz się wszystkiego najgorszego są tak cudownie nieporadni, że starają się załatwić wszystko legalnie i po dobroci był świetny. W sumie bardzo szybko zacząłem im współczuć, biedni goście zatrudnieni przez bogatych ludzi do pilnowania rozwydrzonego synalka, który sprawia im tylko problemy i wyrywa ich z codziennego spokojnego życia. To jak szef dzwoniący do ciebie w sobotę że coś się posypało w firmie i musisz interweniować. No i trzeci akt, przewidywalny finał związku, ale nie do końca przewidywalna scena w samochodzie dająca upust wszystkim nagromadzonym emocjom. Dobry film, przyjemne zaskoczenie, na pewno jeden z lepszych tego roku.
Moim zdaniem, to że "goście po których spodziewasz się najgorszego" są pokazani tak, że wywołują współczucie - to akurat jest kłamliwe i bajkowe. To, że ci bohaterowie są tak pokazani w czasie wojny, podczas której rosyjscy żołnierze gwałcą i mordują cywilów, wygląda dla mnie bardzo dziwnie.
Dla mnie zakończenie nie było nożem pod żebra, a logicznym ciągiem wydarzeń, co nie zmienia faktu, że film jest bardzo dobry, jak również świetnie zagrany. Mnie osobiście najbardziej podobała się postać Torosa.
Ale ja nie mówię, że ono jest jakimś twistem (zresztą wspominam w recenzji, że spodziewałam się takiego zakończenia wątku), tylko że tak intensywnie działa ;). /A.
Wszyscy gadają o finale i o tym jak to wszystko zmienia... a dla mnie to było tam na siłę i na chama. Jakby na ostatniej prostej produkcji, już zwijając plan zdjęciowy, Sean Baker przypomniał sobie, że nazywa się Sean Baker i musi mieć coś "po swojemu", więc zatrzymał jedynych aktorów, jakich jeszcze miał, dograł te kilka scen i stwierdził "dobra, mamy to, moja reputacja uratowana, co najmniej Złoty Glob przede mną". Ten film powinien się skończyć jak nie w urzędzie stanu w Las Vegas, to w samolocie w drodze powrotnej. Zmieniłoby to absolutnie NIC, a nie pozostawiałoby poczucia, że Baker bardzo, ale to bardzo chciał tym filmem wygrywać nagrody. Jest to tak strasznie na siłę, sztucznie i kompletnie rozwala naprawdę świetnie zagrany i równie dobrze napisany film, waląc na sam koniec widza pałką po głowie. Nie wiem jak inni, ale ja akurat nie jestem amatorem bycia okładanym bejzbolem. Pół godziny do finału już były pierwsze sygnały co tu się szykuje i resztę seansu powtarzałem sobie z każdą kolejną scenką rodzajową pt "fajny ziomek Igor", żeby to tylko nie poszło tam, gdzie ewidentnie zmierza. No i doszło. I spieprzyło koncertowo naprawdę świetną tragifarsę, próbując być czymś, co jakby nakręcono w Polsce, spokojnie kwalifikowałoby się do niechlubnego gatunku "ciężka Polska". A równocześnie mając jeszcze dziwniejsze zapędy, by wyprodukować namiastkę naprawdę popierdolonego (bo inaczej się tego nie da nazwać) happy endu, na którym wszyscy płaczą, że "jest jeszcze nadzieja". Film jest spokojnie 9/10 i jedna z lepszych rzeczy, jaka przez cały rok wyszła... pod warunkiem, że wypieprzy się te ostatnie kilka minut. Z nimi zmienia się w ckliwe gówno, które otwarcie mówi "tu należy się nominacja do Oskara, proszę nominować". Nienawidzę takich sztuczek i baitowania krytyków oraz amerykańskiej akademii filmowej.
Dziekuje Wam za ta recenzje, obejrzalem dopiero dzisiaj, ale pojde jeszcze raz, na spokojnie obejrzec. Intrygujacy film . Glowna aktorka i nasi rosyjscy gangusi to jedna z lepszych rzeczy jakie w kinie widzialem ostatnio
Kocham ten film, numer 1 na topce roku z ok 80 filmów jakie w tym roku w kinie widziałem. Żaden film w tym roku tak bardzo nie gral na tak szerokiej gamie emocji.
Finał sprawia, że kolejne seanse są tylko lepsze, ze wzgledu na możliwosć analizowania każdego grymasu na twarzy aktorki, każdej zmiany glosu, zakladanie kolejnych masek w różnych sytuacjach i przechodzenie miedzy nimi
Coś takiego prawdziewego jest w tym filmie przez co bardziej mmie dotyka, zwłaszcza jak na niewielki niuansach jest wygrywana przez większość filmu postać Anory, by tym bliżej konca tym bardziej pokazać inną strone
I motyw wizji wymarzonego szczęscia osiągnietego niewielkim kosztem, mocno ze mną zagrał jako cześć "kinoterapi", że tak to nazwę
Dawno żaden film mnie tak nie zachwycił - uwielbiam Seana Bakera, uwielbiam jego wrażliwość i czułość, z jaką przygląda się swoim bohaterom. Anora to zarazem najzabawniejszy i najsmutniejszy film jaki obejrzałam w tym roku i nie mogę się doczekać, aż obejrzę go kolejny raz. A na Mikey mam nadzieję że posypie się grad propozycji, bo dziewczyna ma tyle talentu w sobie, że aż chce się na nią patrzeć w każdej możliwej roli. Cudo, cudo, cudo, więcej takich filmów proszę!
Absolutnie moje kino. Kocham wszystko w tym filmie 🧡
Nie spodziewałem się tej recenzji, więc radość z recenzji podwójna ❤️❤️
To się nazywa influence. Wasze wideo obejrzane, jutro idę na film😎🔥
Byłam na tym w kinie , więc super że wleciała recenzja od was🎉
Warto było czekać na recenzje :) Dla mnie to kino to przede wszystkim ultra immersyjne doświadczenie plus fenomen dysonansu. Ciężko mu było tutaj z kimkolwiek rezonować i motyw ślubu w Vegas totalnie odklejony pomysl, ale chlonalem każda minute filmu z fascynacja ❤
dawno nie miałam tak że nie chciałam żeby jakiś film się skończył. bardzo mi się podobało, a mikey madison genialna!
Dziękuję 😘
Kto jeszcze nie słyszał o tym filmie?? 😂
Zdziwiłabyś się :) / Dawid
Ja. Właśnie teraz się zaznajamiam z recenzją od Sfilmowanych.
Ja również dowiedziałem się o tym filmie z recenzji. Za którą pięknie dziękuję! Czuję się zachęcony do obejrzenia 🙂
✌️✌️
@@MrsMagdalenaKamila smutne że w Polsce w ogóle ten film nie jest wypromowany najbliższy seans mam 100 km ode mnie a ten film jest świetny!!
Świetna recenzja 🤍
Oglądałem ostatnio bardzo fajny film to jest
Jestem ciekawy innych filmów Bakera, bo właśnie Anora specjalnie do mnie nie przemówiła. Widze w tym wiele dobrego a zwłaszcza kunszt reżyserski! Najlepiej bawiłem się z pewnością na 2. akcie kiedy drużyna pierścienia szukała Ivana. Ale zwłaszcza na początku odrzuciło mnie w tym jak ekstensywnie nie było tam żadnego konfliktu wewnętrznego, czy zewnętrzengo w bohaterach. Po prostu taki pięknie wyglądający slice of life, a trwał on jednak bardzo długo.
Na pewno zobacze inne filmy. Ten jego specyficzny styl czy mi się podoba czy nie, jest bardzo ciekawy i inny.
Świetne wykorzystanie historii Kopciuszka ale w takim bardziej ciężkim życiowym aspekcie czekam aż ten film pojawi się na jakiś kanałach streamingowych albo będzie bardziej dostępny w kinach
Witajcie. zajebistego sylwestra wam życze. pozdro
Wzajemnie!
ja Anorę (postać) łyknęłam w całości, Mikey Madison jest niesamowita i na 100% wypłynie po tej roli na szerokie wody natomiast jak tylko pojawiał się na ekranie Vanya to miałam ochotę wyjść z sali i mam wrażenie, że nie chodziło o grę aktorską tylko o samą postać. Ciśnienie mi się podnosiło a frustracja sięgała zenitu. Jeśli taki był zamiar reżysera to chapeau bas
W końcu!!!!
Mój nr 3 w 2024 roku. Finałowa scena rozwaliła mnie doszczętnie, bardzo rzadko się zdarzają tak dobre zamknięcia.
Gdzie to obejrzę?
Świetny film! Realistyczne „Pretty woman”. Film obejrzałam w kinie pierwszego stycznia . Ten rok filmowy dobrze się zaczął!
Ten film JEST Pretty Woman, w wersji, jaką dostał Disney jako scenariusz poważnego filmu dramatycznego. I nie mówię tego złośliwie, bo jestem akurat szczęśliwy z faktu, że wiem już, jakby wyglądała Pretty Woman, gdyby nazywała się Three Thousands. Jeszcze tylko muszę zmusić mój mózg, żeby wyprodukował wizję Richardu Giru grającego niesamowitego dupka dupka.
Już wiem, co będę robić w nowym roku ;)
Jestem po seansie i przeszukuję internet z wyjaśnieniami końcowej sceny - siedzi mi mocno w głowie i pewnie długo nie wyjdzie. Jeśli Mikey nie dostanie chociaż nominacji do różnych nagród, będę mocno zawiedziona.
Mówicie że komedia roku, może byście zrobili takie podsumowanie a’la oscary z podobnym podziałem na kategorie? myślę że ciekawe, jak to wszystko by się faktycznie rozłożyło
Absolutny top roku
[MOŻLIWE SPOILERY]
.
.
.
Nie zgodzę się z tym, że film mógłby być drugą Pretty Woman. Porównania są na pewno zasadne ale Pretty Woman działa dzięki temu że postać Gere to była osoba wykształcona, inteligentna, zajmująca poważne stanowisko, posiadający charakter i prezencje. Vania to rozpuszczony dzieciak, który nic sobą nie reprezentuje, nic nie potrafi, nie ma pojęcia o świecie, nie zna wartości pieniądza i jedyne co robi to szasta na lewo i prawo kasą wpływowych rodziców. Jedyne co go łączy z Anorą to seks i wieczne imprezowanie i choć ona mogłaby się dzięki niemu wyrwać ze swojego świata i zaznać lepszego życia (analogicznie do Pretty Woman), to absolutnie nie ma tu szans na pójście w tą stronę ponieważ decyzja ta nie zależy od nich.
Natomiast co do samego filmu spodziewałem się czegoś trochę innego, zaskoczyłem się pozytywnie. Uważam że wstęp jest trochę za długi i przeseksualizowany, można by to skrócić. Ta długość aktu pierwszego który ukazuje wieczną imprezę działałaby świetnie gdyby to był inny film i np w akcie drugim oni wrócili do jego kraju, do rodziców i tam zaczęło się jej piekło bo skończyła się bajka, a zaczęło życie w domu z rodzicami Vani którzy jej nie akceptują i na każdym kroku dają upust swojej niechęci. Drugi akt natomiast był po prostu cudowny. Spodziewałem się silnoręcy będą ich napastować, że zacznie się jakiś cyrk, ucieczka, próba ugrania swojego, ale fakt że ci goście po których spodziewasz się wszystkiego najgorszego są tak cudownie nieporadni, że starają się załatwić wszystko legalnie i po dobroci był świetny. W sumie bardzo szybko zacząłem im współczuć, biedni goście zatrudnieni przez bogatych ludzi do pilnowania rozwydrzonego synalka, który sprawia im tylko problemy i wyrywa ich z codziennego spokojnego życia. To jak szef dzwoniący do ciebie w sobotę że coś się posypało w firmie i musisz interweniować. No i trzeci akt, przewidywalny finał związku, ale nie do końca przewidywalna scena w samochodzie dająca upust wszystkim nagromadzonym emocjom.
Dobry film, przyjemne zaskoczenie, na pewno jeden z lepszych tego roku.
Moim zdaniem, to że "goście po których spodziewasz się najgorszego" są pokazani tak, że wywołują współczucie - to akurat jest kłamliwe i bajkowe. To, że ci bohaterowie są tak pokazani w czasie wojny, podczas której rosyjscy żołnierze gwałcą i mordują cywilów, wygląda dla mnie bardzo dziwnie.
Dla mnie film był po prostu spoko, ale totalnie nie rozumiem tych zachwytów. Może po porstu do mnie nie trafił.
Dzień Dobry
Jest szansa na rankingi międzynarodowe w tym roku czy nie ma co się nastawiać?
hmmm. no to już wiem co obejrzeć
Wg mnie wydźwięk filmu na tyle dramatyczny, że nie ma możliwości, abym go skategoryzowała jako komedię
Kiedy jakiś paździerz?
Pewnie jak obejrzymy jakiś paździerz. / Dawid
jaka nora?
w Trójmieście to weszło i wyszło, nawet nie było jak obejrzeć :(
@@statelessfaithless671 było w Gdańsku w kiniach studyjnych. Ja widziałem w spectrum tydzień po premierze
@@skykonradino o nie znam spectrum, dzięki za polecenie, będę śledzić
To jest Euforia w wersji filmowej ❤
Skądże
Dla mnie zakończenie nie było nożem pod żebra, a logicznym ciągiem wydarzeń, co nie zmienia faktu, że film jest bardzo dobry, jak również świetnie zagrany. Mnie osobiście najbardziej podobała się postać Torosa.
Ale ja nie mówię, że ono jest jakimś twistem (zresztą wspominam w recenzji, że spodziewałam się takiego zakończenia wątku), tylko że tak intensywnie działa ;). /A.
My z mężem byliśmy wczoraj w knh. Warto było się wynurzyć z domu.
Bracia Coen do kwadratu.
Igor jest doskonały, przypominał mi Jacka Belera, ale bardziej miękkiego i czułego. Co by nie mówić o Rosjanach, aktorów mają rewelacyjnych
Szkoda, że wiele słabych filmów ma szybko recenzje, a ten, "uncut gem" tego roku, ma dopiero teraz
Ile słabych filmów miało u nas w tym roku szybko recenzje? Ciekawa jestem. Robimy, co możemy żeby zachować balans./A.
🪻
Wszyscy gadają o finale i o tym jak to wszystko zmienia... a dla mnie to było tam na siłę i na chama. Jakby na ostatniej prostej produkcji, już zwijając plan zdjęciowy, Sean Baker przypomniał sobie, że nazywa się Sean Baker i musi mieć coś "po swojemu", więc zatrzymał jedynych aktorów, jakich jeszcze miał, dograł te kilka scen i stwierdził "dobra, mamy to, moja reputacja uratowana, co najmniej Złoty Glob przede mną".
Ten film powinien się skończyć jak nie w urzędzie stanu w Las Vegas, to w samolocie w drodze powrotnej. Zmieniłoby to absolutnie NIC, a nie pozostawiałoby poczucia, że Baker bardzo, ale to bardzo chciał tym filmem wygrywać nagrody. Jest to tak strasznie na siłę, sztucznie i kompletnie rozwala naprawdę świetnie zagrany i równie dobrze napisany film, waląc na sam koniec widza pałką po głowie.
Nie wiem jak inni, ale ja akurat nie jestem amatorem bycia okładanym bejzbolem. Pół godziny do finału już były pierwsze sygnały co tu się szykuje i resztę seansu powtarzałem sobie z każdą kolejną scenką rodzajową pt "fajny ziomek Igor", żeby to tylko nie poszło tam, gdzie ewidentnie zmierza. No i doszło. I spieprzyło koncertowo naprawdę świetną tragifarsę, próbując być czymś, co jakby nakręcono w Polsce, spokojnie kwalifikowałoby się do niechlubnego gatunku "ciężka Polska". A równocześnie mając jeszcze dziwniejsze zapędy, by wyprodukować namiastkę naprawdę popierdolonego (bo inaczej się tego nie da nazwać) happy endu, na którym wszyscy płaczą, że "jest jeszcze nadzieja".
Film jest spokojnie 9/10 i jedna z lepszych rzeczy, jaka przez cały rok wyszła... pod warunkiem, że wypieprzy się te ostatnie kilka minut. Z nimi zmienia się w ckliwe gówno, które otwarcie mówi "tu należy się nominacja do Oskara, proszę nominować". Nienawidzę takich sztuczek i baitowania krytyków oraz amerykańskiej akademii filmowej.