Silne służby specjalne kierujące się polskim interesem to podstawy istnienia państwa. Wywiad, kontrwywiad, trzyliterowe agencje działające wewnątrz kraju. Niestety u nas w Polsce działa tak jak wszystko czyli słabo. Politycy nie mają w ogóle ochrony kontrwywiadowczej, czego skutki widzimy co pewien czas. Obce specsłużby ze wschodu i z zachodu robią też w Polsce co chcą i szpiegują a także wywołują napięcia społeczne czy szantażują polskich polityków, wymuszając decyzje. Nie będzie sprawnego państwa, gospodarki, armii bez silnych służb kierujących się interesem państwa polskiego i polskiego narodu.
Najpierw przez gałęź trzeba przeżócić stalowe linki z pętlą samozaciągającą linkę na szyji zdrajców potem umiejętnie należy zapiąć na hak samochodu terenowego i rozpocząć przesłuchanie w formie grilowania palnikowego i dożylnie podawać kroplówkę toksykologiczną powodującą przyspieszanie pamięciowe i kontaktowe z osobami trzecimi z którymi razem spiskowali przeciwko Polsce i Polakom potem rozpalić ogień i rozgrzewać lepik z beczki aby pędzlem ściągnąć skórę Prokuratorowi Sędziemu lub funkcionariuszowi Policji którzy fikcyjnie oskarzali obywateli tylko z chęci zysku
Mi ABW ukradło odtwarzacz mp3. W roku 2009 wracałem z Politechnik Wrocławskiej do Warszawy do pracy i w okolicach Częstochowy mi ukradli. Coś psikneli do przedziału i zasnąłem. Kiedy pracowałem w Warszawie na "imprezę integracyjną" ciągnęła mnie sekretarka prezesa. Kilkukrotnie dopytywała mnie czy będę i że o mnie myśli i takie tam. Ani mi w głowie imprezy były ani inne duperele. Już wiem o co tak naprawdę chodziło o zrobienie zdjęć z całej akcji i do ewentualnego szantazu mnie. Dobrze że nie pojechałem. Później po firmie chodziły plotki że taki koleś ja bzyknął. Korek worek i rozporek. Tak działa SB. Podobnie było w ZNTK w Mińsku Mazowieckim. Tutaj dodatkowo próbowali mnie wrobić w przestepstwo.
Fajnie to wszystko wygląda w tym programie ale jednak to… „Telezakupy Mango”. Sam miałem dziwaczne spotkanie z ABW w knajpie. Pewnego dnia zadzwonił do mnie numer zastrzeżony a rozmówca oznajmił, że był u mnie w domu ale brat powiedział mu, że mnie nie ma, choć on wie, że byłem (czy mogło w ogóle być inaczej?). A dzwonił na numer sieci Heya, karta kupiona w kiosku, w czasach gdy jeszcze nie wymyślono pionierskiego chyba na tle całej UE rejestrowania numerów, czyli pewnie wpisał sobie losowo i wyszedł mu mój… chyba, że jest inne wyjaśnienie?). No i ten pan zaproponował spotkanie na rozmowę, a gdy spytałem w jakiej sprawie to oczywiście nie jest temat na telefon (powiało Jamesem Bondem, a ja jestem zwykłym robotnikiem jednej z fabryk na Podkarpaciu). No to zaproponowałem miejsce spotkania, bo zaczął wygadywać coś, że mnie wezwą (ciekawe w związku z czym? Bo żadnych przesłanek ku wzywaniu mnie przez kontrwywiad nie było, chyba, że zaspanie na pierwszą zmianę). Idę więc na to dziwaczne spotkanie do knajpy, której w rozmowie telefonicznej nie znał niby ów człowiek (a mieściła się naprzeciwko komendy powiatowej policji, co będzie ważne później). Idę więc na spotkanie z bezpieczniakiem, ch*j wie o co chodzi, ale znam z opowiadań dziadka z AK to i owo a polityką, w tym tą najnowszą czyli czasów tzw. transformacji też się trochę interesuję, tylko, że raczej poznawczo, a konspiracji żadnej nie robię 😃 ; jednak mimo wszystko nie mam ze sobą telefonu. No więc zaczynamy rozmowę z lokalu Społem gdzie podają całkiem dobre jedzenie ale jakoś nie mam apetytu więc uprzejmie rezygnuję z obiadu na koszt III RP prosząc jedynie o wodę. Pytam o co chodzi w ogóle z całym tym spotkaniem (wcześniej powiedziałem o nim wszystkim znajomym, których temat taki mógłby teoretycznie dotyczyć, bo np. kolekcjonują płyty brytyjskich zespołów z lat 80-ych i już mieli takie nieprzyjemności). A pan oficer mówi mi, że „chcieli mnie poznać”. Taki mnie zaszczyt spotkał, że nie omieszkałem spytać z jakiegoż to powodu? A ten mi nawija, że oni wiedzą (LOL), że ja to gdzieś tu coś tam, że bywam tu i ówdzie, że byłem tu i tu, że znajomych mam takich i takich (tutaj mi pan oficer zaimponował wiedzą, że byłem z tym i tamtym w Czechach a u tego i owego na weselu). No, ale co w związku z tym? A nic w sumie… no wie pan, pan to taki rozsądny jest, mądry (połechtanie hehe), my nic do pana nie mamy ani do legalnych organizacji jak ONR czy MW, nam to o ekstremistów chodzi. Pytam więc co ja do tego mam? A bo pan się z nimi zna. O… to ciekawe. Następuje teraz prezentacja, z kim byłem i gdzie. No był pan przecież u B z Tarnobrzega na weselu, był pan z M z Krakowa w Brnie w Czechach, był na w Gorzowie Wielkopolskim z F z Nowego Sącza (wymienieni ludzie to nie żadni ekstremiści w potocznym znaczeniu, ani bandyci, ani nikt podejrzany o cokolwiek poza wyobrażeniami bezpieczniaków specjalnej troski)… byłem też z A.B.C.D.E… na festynie na błoniach i MOSiRze kiedyś, ale co to ma do rzeczy? „A bo wie pan… ci z Krakowa to się chwalą, że mają broń, są jeszcze ci, te „Białe Diabły” z Galicji i te z Pomorza („Pomeranian Warriors”, gdzieś mi się kiedyś obiło o uszy, może nawet gdzieś ich widziałem). Mówię mu… „proszę pana, nie wiem, lubię muzykę, jeżdżę na koncerty, nie wiem o kim pan mówi, z żadnymi takimi grupami nie mam nic wspólnego, a jeśli ktoś ma broń nielegalnie to nie ja mam wiedzieć tylko wy”. No dobra… przejście do kolejnej fazy operacyjnej (dobra beka). Jak w Stalowej Woli z Arabami? „ Arabami?” - pytam z niedowierzaniem nie wiedząc o co mu chodzi. A ten mi zaczyna wymieniać nazwy kebabów, których ja nawet nie znałem wszystkich, czy tam z nimi są jakieś problemy (poczułem się lekko urażony tym, że oni naprawdę mogli myśleć o mnie jako o kimś kto walczy z budkami z kebabem, mimo że chwilę wcześniej mi cukrował). Tu przypominam, że w rozmowie telefonicznej udawał, że nie wie gdzie jest „Słoneczko”, w którym ta rozmowa się toczyła ale wszystkie kebaby w mieście zna. No i w końcu jesteśmy w domu. Pada pytanie: „A jak tam u pana finansowo?” W tym momencie myślę sobie, czy to się dzieję naprawdę i ledwo powstrzymuję śmiech bo znam chyba rozwój sytuacji. Oczywiście nie myliłem się. „Bo wie pan, wielu ludziom w Polsce pomogliśmy”. „Nie wątpię” - odpowiadam i dodaję, że nie narzekam bo byłem kilka lat za granicą, teraz mam tutaj pracę i żadne propozycje mnie interesują ani w żadne konszachty z wami, z których już się nie wychodzi, wchodzić nie chcę i chyba czas zakończyć to spotkanie. Na koniec pan oficer, uprzejmy jednak (nie jak psy kryminalne z KPP czy krawężniki) i dysponujący jakąś wiedzą (czym oni się zajmują to ręce opadają), który w pewnych momentach mnie nią zaskoczył tak w szczegółach, nie żeby błysnął czymś strasznie, bo czym by mógł w odniesieniu do robotnika z fabryki amelinium, oznajmił mi, że ma do mnie numer (szok i niedowierzanie) i jakby co (czyli niby, kurwa, co?) to się odezwie. Do tej pory się nie odezwał, widocznie ma dużo ważniejszych spraw. Aha, na koniec jeszcze padła prośba, żeby nikomu o tym spotkaniu nie mówił z zaznaczeniem, że wie, że już powiedziałem albo powiem (potwierdziłem). Wszystko to odnosiło się prawdopodobnie do organizacji wyjazdów na Marsz Niepodległości (za czasów PO). Pani od PR ubolewa, że nadal kojarzone to wszystko jest ze Służbą Bezpieczeństwa, ale... kurwa, jak tego tak nie kojarzyć? "Pojawili się nowi bohaterzy" (pisownia oryginalna" i ci "nowi bohaterzy" odwalają to co powyżej. Z waszych akcji (ABW, policja itd.) już w tzw. nowych czasach to można by książkę napisać. Jakieś zbrojne najazdy (sam w 2014 zostałem wyciągnięty z pracy o 6 rano przez rzeszowski CBŚ, przeszukali mi mieszkanie, zabrali komputery, telefony, karty pamięci, aparat, całe pudła książek, czasopism, transparentów; zwrócone następnie bo ta sprawa była z d…) a kika dni później dowiedziałem się z Wyborczej, Interii, Onetu itd. że byłem jednym z 50 osób (i czterech z mojego miasta) zaangażowanych w (właśnie rozbitą, uff…) grupę 50 osób zamierzających siłą obalić demokratyczny ustrój państwa. Za tą, szumnie ogłoszoną w mediach akcją (wspominano o broni, materiałach wybuchowych etc.) nie poszło ani jedno aresztowanie, czyli została odwalona szopka ciesząca media (a może zamówiona?). Także, dziewczyny, zanim zaczniecie tam licealistom nawijać makaron na uszy to … no wiecie… Polskie służby nadal „nie umiejo w PR”.
Dodaje plus ponieważ Pani mnie przekonała. Zawody cieśli, murarza są równie budujące jak wywiadowcy. Budująca rozmowa! Babki świetne, MĄDRE, przekonujące. Chciałbym się kolegować.
Prowadzący fachowiec 100% .... niestety zaproszone specjalistki słabiutkie. Prosty przykład niewielkiej wiedzy fachowej: Pani Sylwia dużo mówi o tworzeniu strategii komunikacji, jednak ani razu nie wspomina o najważniejszym zadaniu w każdej kampanii informacyjnej, reklamowej, edukacyjnej czyli o konieczności takiego projektowania które umożliwia dobry force feedback, czyli poznanie JAKOŚCI TEJ KAMPANI, zmierzenie jej. Druga Pani, wykładowca opowiada o tym że nie warto używać odwołań do postaci historycznych. W reklamie i marketingu nie używa się INTUICJI, tylko narzędzi. Więc o tym czego warto używać, a czego nie decydują BADANIA które należy przeprowadzać przed podjęciem decyzji o np. realizacji filmów reklamowych/edukacyjnych. Jeżeli wykładowca na AGH jest takim IGNORANEM (uważa że ma wiedzę z zakresu marketingu) to każde kolejne wygłoszone zdanie i tezy ... są mało wiarygodne. Pozdrawiam serdecznie twórców Defence24, Wy jesteście naprawdę profesjonalni.
Jak nie mieć złego zdania o ABW skro jej agenci najeżdżają zbrojnie kolekcjonerów płyt z muzyką i uczestników legalnych demonstracji a następnie chwalą się w mediach, że "rozbili" jakieś "grupy zagrażające demokratycznemu porządkowi państwa". Śmiech na sali. Najwidoczniej udają, że coś robią albo naprawdę działają na polityczne zamówienie przeciwko polskim obywatelom. A co zrobiliście gdy w lutym 2019 roku w Warszawie demonstrowali irańscy terroryści spod znaku Ludowych Mudżahedinów z ich symbolami?
Wartościowe i świadome osoby nigdy się tam nie dostaną. To jest coś jak konkurs na stanowisko naczelnika wydziału XYZ w Urzędzie Miasta. Konkurs jest bo być musi a robotę dostają Ci co mają dostać. Plecaki po dzis dzień.
19:20 "Ludzie od cyber nie wychodza z domu czesto" tak jest Pani PRowczyni... ja pierdolę...widzę, że lepszej osoby do "łamania stereotypów o służbach" już nie dało się znaleźć, faktycznie, od stereotypów jest ekspertką.
Moim zdaniem przez to że służby specjalne podlegają de fakto prezesowi rządzącej partii, które nie są lubiane przez wykształcone młode pokolenie i nie są przesiąknięte tą propagandę w publicznej telewizji i który nie odpowiada te komiczne zachowanie większość polityków partii, na którą my wszyscy się składamy w podatkach, a nie tak jak kluczowi politycy, za przeproszeniem pieprzą w np. tv , z tych dwóch rządzących partii, które się wymieniają co jakiś czas, że to państwo daje swoje własne pieniądze obywatelom polski, także nie dziwie się że jest tak dużo młodych osób, które nie chcą służyć i uczestniczyć w tym cyrku na wiejskiej. Sam chciałem za dzieciaka wstąpić do służb państwowych np. do wojska , no ale częściowo to politycy zniechęcili mnie do tego i przez to jak moje życie potoczyło się.
Nie jest to prawdą, to Twoja niczym nie poparta teza. Ani Donald Tusk, ani Jarosław Kaczyński nie mają żadnego wpływu na SKW czy ABW, to nie ten poziom uwierz mi na słowo, bo to nie ja stawiam tezę ... lecz Ty i Ty musisz ją udowodnić.
@@tomy3d NO może bezpośrednio nie ma Pan Jarosław Kaczyński wpływu na SKW czy ABW, no ale to lider danej partii rządzącej w obecnym czasie, decyduje o wielkości finansowaniu tych dwóch struktur państwowych i wybiera szefów.
Pójdę do pracy w AW, ABW, CBŚ czy innej służbie, a za 20 lat zmieni się opcja polityczna i powiedzą, że pracowałem nie dla kraju, tylko dla reżimu, zabiorą mi emeryturę i zostanę na lodzie... Do tego będę "na cenzurowanym" i jedyną pracę jaką znajdę to jako cieć na budowie, albo konserwator powierzchni płaskich... dziękuję bardzo.
Pobierz formularze z ich strony. Gdy przeczytasz że masz sobie przypomnieć ile jabłek ukradłeś w sadzie u sąsiada 40 lat temu ... odpuścisz. Żądają informacji tak głębokich (od kandydatów) że ... mało kto tyle o sobie wie :)
Zachęcamy do odwiedzenia naszej księgarni w Sklep Defence24, w której znajdziecie Metody przesłuchań stosowane przez FBI bit.ly/3XvPUYQ
Silne służby specjalne kierujące się polskim interesem to podstawy istnienia państwa. Wywiad, kontrwywiad, trzyliterowe agencje działające wewnątrz kraju. Niestety u nas w Polsce działa tak jak wszystko czyli słabo. Politycy nie mają w ogóle ochrony kontrwywiadowczej, czego skutki widzimy co pewien czas. Obce specsłużby ze wschodu i z zachodu robią też w Polsce co chcą i szpiegują a także wywołują napięcia społeczne czy szantażują polskich polityków, wymuszając decyzje. Nie będzie sprawnego państwa, gospodarki, armii bez silnych służb kierujących się interesem państwa polskiego i polskiego narodu.
Najpierw przez gałęź trzeba przeżócić stalowe linki z pętlą samozaciągającą linkę na szyji zdrajców potem umiejętnie należy zapiąć na hak samochodu terenowego i rozpocząć przesłuchanie w formie grilowania palnikowego i dożylnie podawać kroplówkę toksykologiczną powodującą przyspieszanie pamięciowe i kontaktowe z osobami trzecimi z którymi razem spiskowali przeciwko Polsce i Polakom potem rozpalić ogień i rozgrzewać lepik z beczki aby pędzlem ściągnąć skórę Prokuratorowi Sędziemu lub funkcionariuszowi Policji którzy fikcyjnie oskarzali obywateli tylko z chęci zysku
Porządne babki, oby ich Patriotyzm, wiedza, idea były powszechne.
Komendant główny policji zrobił naprawdę świetny PR! Zwłaszcza to, że włos mu z głowy nie spadł buduje zaufanie społeczeństwa do służb
Mi ABW ukradło odtwarzacz mp3.
W roku 2009 wracałem z Politechnik Wrocławskiej do Warszawy do pracy i w okolicach Częstochowy mi ukradli. Coś psikneli do przedziału i zasnąłem.
Kiedy pracowałem w Warszawie na "imprezę integracyjną" ciągnęła mnie sekretarka prezesa. Kilkukrotnie dopytywała mnie czy będę i że o mnie myśli i takie tam. Ani mi w głowie imprezy były ani inne duperele.
Już wiem o co tak naprawdę chodziło o zrobienie zdjęć z całej akcji i do ewentualnego szantazu mnie. Dobrze że nie pojechałem. Później po firmie chodziły plotki że taki koleś ja bzyknął.
Korek worek i rozporek. Tak działa SB.
Podobnie było w ZNTK w Mińsku Mazowieckim. Tutaj dodatkowo próbowali mnie wrobić w przestepstwo.
Fajnie to wszystko wygląda w tym programie ale jednak to… „Telezakupy Mango”. Sam miałem dziwaczne spotkanie z ABW w knajpie. Pewnego dnia zadzwonił do mnie numer zastrzeżony a rozmówca oznajmił, że był u mnie w domu ale brat powiedział mu, że mnie nie ma, choć on wie, że byłem (czy mogło w ogóle być inaczej?). A dzwonił na numer sieci Heya, karta kupiona w kiosku, w czasach gdy jeszcze nie wymyślono pionierskiego chyba na tle całej UE rejestrowania numerów, czyli pewnie wpisał sobie losowo i wyszedł mu mój… chyba, że jest inne wyjaśnienie?).
No i ten pan zaproponował spotkanie na rozmowę, a gdy spytałem w jakiej sprawie to oczywiście nie jest temat na telefon (powiało Jamesem Bondem, a ja jestem zwykłym robotnikiem jednej z fabryk na Podkarpaciu).
No to zaproponowałem miejsce spotkania, bo zaczął wygadywać coś, że mnie wezwą (ciekawe w związku z czym? Bo żadnych przesłanek ku wzywaniu mnie przez kontrwywiad nie było, chyba, że zaspanie na pierwszą zmianę). Idę więc na to dziwaczne spotkanie do knajpy, której w rozmowie telefonicznej nie znał niby ów człowiek (a mieściła się naprzeciwko komendy powiatowej policji, co będzie ważne później).
Idę więc na spotkanie z bezpieczniakiem, ch*j wie o co chodzi, ale znam z opowiadań dziadka z AK to i owo a polityką, w tym tą najnowszą czyli czasów tzw. transformacji też się trochę interesuję, tylko, że raczej poznawczo, a konspiracji żadnej nie robię 😃 ; jednak mimo wszystko nie mam ze sobą telefonu.
No więc zaczynamy rozmowę z lokalu Społem gdzie podają całkiem dobre jedzenie ale jakoś nie mam apetytu więc uprzejmie rezygnuję z obiadu na koszt III RP prosząc jedynie o wodę. Pytam o co chodzi w ogóle z całym tym spotkaniem (wcześniej powiedziałem o nim wszystkim znajomym, których temat taki mógłby teoretycznie dotyczyć, bo np. kolekcjonują płyty brytyjskich zespołów z lat 80-ych i już mieli takie nieprzyjemności). A pan oficer mówi mi, że „chcieli mnie poznać”. Taki mnie zaszczyt spotkał, że nie omieszkałem spytać z jakiegoż to powodu? A ten mi nawija, że oni wiedzą (LOL), że ja to gdzieś tu coś tam, że bywam tu i ówdzie, że byłem tu i tu, że znajomych mam takich i takich (tutaj mi pan oficer zaimponował wiedzą, że byłem z tym i tamtym w Czechach a u tego i owego na weselu). No, ale co w związku z tym? A nic w sumie… no wie pan, pan to taki rozsądny jest, mądry (połechtanie hehe), my nic do pana nie mamy ani do legalnych organizacji jak ONR czy MW, nam to o ekstremistów chodzi.
Pytam więc co ja do tego mam? A bo pan się z nimi zna. O… to ciekawe. Następuje teraz prezentacja, z kim byłem i gdzie. No był pan przecież u B z Tarnobrzega na weselu, był pan z M z Krakowa w Brnie w Czechach, był na w Gorzowie Wielkopolskim z F z Nowego Sącza (wymienieni ludzie to nie żadni ekstremiści w potocznym znaczeniu, ani bandyci, ani nikt podejrzany o cokolwiek poza wyobrażeniami bezpieczniaków specjalnej troski)… byłem też z A.B.C.D.E… na festynie na błoniach i MOSiRze kiedyś, ale co to ma do rzeczy?
„A bo wie pan… ci z Krakowa to się chwalą, że mają broń, są jeszcze ci, te „Białe Diabły” z Galicji i te z Pomorza („Pomeranian Warriors”, gdzieś mi się kiedyś obiło o uszy, może nawet gdzieś ich widziałem). Mówię mu… „proszę pana, nie wiem, lubię muzykę, jeżdżę na koncerty, nie wiem o kim pan mówi, z żadnymi takimi grupami nie mam nic wspólnego, a jeśli ktoś ma broń nielegalnie to nie ja mam wiedzieć tylko wy”.
No dobra… przejście do kolejnej fazy operacyjnej (dobra beka). Jak w Stalowej Woli z Arabami? „ Arabami?” - pytam z niedowierzaniem nie wiedząc o co mu chodzi. A ten mi zaczyna wymieniać nazwy kebabów, których ja nawet nie znałem wszystkich, czy tam z nimi są jakieś problemy (poczułem się lekko urażony tym, że oni naprawdę mogli myśleć o mnie jako o kimś kto walczy z budkami z kebabem, mimo że chwilę wcześniej mi cukrował). Tu przypominam, że w rozmowie telefonicznej udawał, że nie wie gdzie jest „Słoneczko”, w którym ta rozmowa się toczyła ale wszystkie kebaby w mieście zna.
No i w końcu jesteśmy w domu. Pada pytanie: „A jak tam u pana finansowo?” W tym momencie myślę sobie, czy to się dzieję naprawdę i ledwo powstrzymuję śmiech bo znam chyba rozwój sytuacji.
Oczywiście nie myliłem się. „Bo wie pan, wielu ludziom w Polsce pomogliśmy”.
„Nie wątpię” - odpowiadam i dodaję, że nie narzekam bo byłem kilka lat za granicą, teraz mam tutaj pracę i żadne propozycje mnie interesują ani w żadne konszachty z wami, z których już się nie wychodzi, wchodzić nie chcę i chyba czas zakończyć to spotkanie. Na koniec pan oficer, uprzejmy jednak (nie jak psy kryminalne z KPP czy krawężniki) i dysponujący jakąś wiedzą (czym oni się zajmują to ręce opadają), który w pewnych momentach mnie nią zaskoczył tak w szczegółach, nie żeby błysnął czymś strasznie, bo czym by mógł w odniesieniu do robotnika z fabryki amelinium, oznajmił mi, że ma do mnie numer (szok i niedowierzanie) i jakby co (czyli niby, kurwa, co?) to się odezwie. Do tej pory się nie odezwał, widocznie ma dużo ważniejszych spraw.
Aha, na koniec jeszcze padła prośba, żeby nikomu o tym spotkaniu nie mówił z zaznaczeniem, że wie, że już powiedziałem albo powiem (potwierdziłem). Wszystko to odnosiło się prawdopodobnie do organizacji wyjazdów na Marsz Niepodległości (za czasów PO). Pani od PR ubolewa, że nadal kojarzone to wszystko jest ze Służbą Bezpieczeństwa, ale... kurwa, jak tego tak nie kojarzyć? "Pojawili się nowi bohaterzy" (pisownia oryginalna" i ci "nowi bohaterzy" odwalają to co powyżej.
Z waszych akcji (ABW, policja itd.) już w tzw. nowych czasach to można by książkę napisać. Jakieś zbrojne najazdy (sam w 2014 zostałem wyciągnięty z pracy o 6 rano przez rzeszowski CBŚ, przeszukali mi mieszkanie, zabrali komputery, telefony, karty pamięci, aparat, całe pudła książek, czasopism, transparentów; zwrócone następnie bo ta sprawa była z d…) a kika dni później dowiedziałem się z Wyborczej, Interii, Onetu itd. że byłem jednym z 50 osób (i czterech z mojego miasta) zaangażowanych w (właśnie rozbitą, uff…) grupę 50 osób zamierzających siłą obalić demokratyczny ustrój państwa.
Za tą, szumnie ogłoszoną w mediach akcją (wspominano o broni, materiałach wybuchowych etc.) nie poszło ani jedno aresztowanie, czyli została odwalona szopka ciesząca media (a może zamówiona?). Także, dziewczyny, zanim zaczniecie tam licealistom nawijać makaron na uszy to … no wiecie… Polskie służby nadal „nie umiejo w PR”.
Sprawność,elegancja i inteligencja.Nie za duza😊
Dodaje plus ponieważ Pani mnie przekonała. Zawody cieśli, murarza są równie budujące jak wywiadowcy. Budująca rozmowa! Babki świetne, MĄDRE, przekonujące. Chciałbym się kolegować.
ABW, czy SKW ktoś wierzy lub ufa? Po rozwaleniu UOP czy WSI??
Tych co legalnie rekrutują ,to nie jest świat co widzi Lubię Was.Bo jesteśmy inteligentni
A kto ma zrozumieć sieć specyficznych powiązań.Kazdy niech robi swoją robotę.Wywiad,a szczególnie kontrwywiad,to taka szermierka.Z samym sobą.
To jest sprawdzanie,moich prowieniencji
Prowadzący fachowiec 100% .... niestety zaproszone specjalistki słabiutkie. Prosty przykład niewielkiej wiedzy fachowej: Pani Sylwia dużo mówi o tworzeniu strategii komunikacji, jednak ani razu nie wspomina o najważniejszym zadaniu w każdej kampanii informacyjnej, reklamowej, edukacyjnej czyli o konieczności takiego projektowania które umożliwia dobry force feedback, czyli poznanie JAKOŚCI TEJ KAMPANI, zmierzenie jej. Druga Pani, wykładowca opowiada o tym że nie warto używać odwołań do postaci historycznych. W reklamie i marketingu nie używa się INTUICJI, tylko narzędzi. Więc o tym czego warto używać, a czego nie decydują BADANIA które należy przeprowadzać przed podjęciem decyzji o np. realizacji filmów reklamowych/edukacyjnych. Jeżeli wykładowca na AGH jest takim IGNORANEM (uważa że ma wiedzę z zakresu marketingu) to każde kolejne wygłoszone zdanie i tezy ... są mało wiarygodne.
Pozdrawiam serdecznie twórców Defence24, Wy jesteście naprawdę profesjonalni.
Bardzo dobra ocena Zawodowców się nie pomija.Tylko ja na to patrzę psychologicznie i pedagogicznie.I tak mnie sprawdzicie.😊
Jak nie mieć złego zdania o ABW skro jej agenci najeżdżają zbrojnie kolekcjonerów płyt z muzyką i uczestników legalnych demonstracji a następnie chwalą się w mediach, że "rozbili" jakieś "grupy zagrażające demokratycznemu porządkowi państwa". Śmiech na sali. Najwidoczniej udają, że coś robią albo naprawdę działają na polityczne zamówienie przeciwko polskim obywatelom. A co zrobiliście gdy w lutym 2019 roku w Warszawie demonstrowali irańscy terroryści spod znaku Ludowych Mudżahedinów z ich symbolami?
Widzę kaperowanie.Kiedyś to służby wybierały
Myślę,że wypada zachować.Dyskrecje.Dobrze przeprowadzony program.Ale jednak nie powinno się ujawniać zbyt dużo rzeczy.Cyzelowac
Wartościowe i świadome osoby nigdy się tam nie dostaną. To jest coś jak konkurs na stanowisko naczelnika wydziału XYZ w Urzędzie Miasta. Konkurs jest bo być musi a robotę dostają Ci co mają dostać. Plecaki po dzis dzień.
Powiem tak.Czasem wypada wypaść ze spadochronem z AN 2.Panie wiedzą,że Panie nie stanowią oparcia,życie w tej branży nie jesteś Jamesem Bondem.
"AGH w Krakowie", zupełnie jakby było jeszcze jakieś inne AGH ;)
Niby o kontrwywiadzie a w sumie to wszystkich służbach...
Życzę jak najwięcej dobrego PR wszystkim służbom w naszym kraju!
Powinno się selekcjonować na studiach.Psycholodzy,wuefmeni,i techniczni.
Dyskutujmy!
Bardzo dobry materiał.
Zawsze można ufundować stypendium.
Ze słownika SKW ua-cam.com/play/PLPP-WJBjr2194MoJcmp4fSTLx7yUCQdjl.html
Sztuka przetrwania i analizy,jest w milczeniu.Lub słów cyzelowania.Dziewczyny i prowadzący zachowali się stosownie.
Najbardziej lubię ambasadora z granatnikiem i bratem w grupie przestępczej.
uszy bolą.... taka tam pogadanka.
Zawsze Was rozumiałem.Tylko nie wypada o tym mówić.Zbyt głośno
19:20 "Ludzie od cyber nie wychodza z domu czesto" tak jest Pani PRowczyni... ja pierdolę...widzę, że lepszej osoby do "łamania stereotypów o służbach" już nie dało się znaleźć, faktycznie, od stereotypów jest ekspertką.
Dokładnie, przeczytaj mój komentarz powyżej, Pani Sylwia ZIELONEGO POJĘCIA nie ma o PR i MARKETINGU.
Moim zdaniem przez to że służby specjalne podlegają de fakto prezesowi rządzącej partii, które nie są lubiane przez wykształcone młode pokolenie i nie są przesiąknięte tą propagandę w publicznej telewizji i który nie odpowiada te komiczne zachowanie większość polityków partii, na którą my wszyscy się składamy w podatkach, a nie tak jak kluczowi politycy, za przeproszeniem pieprzą w np. tv , z tych dwóch rządzących partii, które się wymieniają co jakiś czas, że to państwo daje swoje własne pieniądze obywatelom polski, także nie dziwie się że jest tak dużo młodych osób, które nie chcą służyć i uczestniczyć w tym cyrku na wiejskiej.
Sam chciałem za dzieciaka wstąpić do służb państwowych np. do wojska , no ale częściowo to politycy zniechęcili mnie do tego i przez to jak moje życie potoczyło się.
Nie jest to prawdą, to Twoja niczym nie poparta teza. Ani Donald Tusk, ani Jarosław Kaczyński nie mają żadnego wpływu na SKW czy ABW, to nie ten poziom uwierz mi na słowo, bo to nie ja stawiam tezę ... lecz Ty i Ty musisz ją udowodnić.
@@tomy3d NO może bezpośrednio nie ma Pan Jarosław Kaczyński wpływu na SKW czy ABW, no ale to lider danej partii rządzącej w obecnym czasie, decyduje o wielkości finansowaniu tych dwóch struktur państwowych i wybiera szefów.
Pójdę do pracy w AW, ABW, CBŚ czy innej służbie, a za 20 lat zmieni się opcja polityczna i powiedzą, że pracowałem nie dla kraju, tylko dla reżimu, zabiorą mi emeryturę i zostanę na lodzie... Do tego będę "na cenzurowanym" i jedyną pracę jaką znajdę to jako cieć na budowie, albo konserwator powierzchni płaskich... dziękuję bardzo.
Pobierz formularze z ich strony. Gdy przeczytasz że masz sobie przypomnieć ile jabłek ukradłeś w sadzie u sąsiada 40 lat temu ... odpuścisz. Żądają informacji tak głębokich (od kandydatów) że ... mało kto tyle o sobie wie :)
Jak widać nikogo to nie interesuje