Fajny filmik 👌 Mnie osobiście bardziej podeszla Gillette. Ponieważ po pierwsze : Jest 3 częściowa ze standardowym gwintem M5. Więc można do niej przykręcić dowolną rączkę. U mnie świetnie się sprawdza na stalowej rączce Bulldog 🙂 Po drugie King jak dla mnie jest bardziej przewidywalny. I mimo, że z racji używania obecnie znacznie bardziej skutecznych maszynek, dość rzadko sięgam po te dwie. To jednak cały czas fajniej mi się goli Kingiem.
Kurczę a mnie się lepiej goiło Gillette, przynajmniej mi się tak wydaje. Nie robiłem bezpośredniego porównania więc może faktycznie mi się wydaje. Tak czy inaczej, dzięki Heniu za Twóje porównanie bo sądzę że wielu początkującym się przyda.
Wiesz co, największy, taki odczuwalny zarzut, to to ze ta raczka Gillette faktycznie może się ślizgać. Jak goliłem się nimi oddzielnie, nie zwróciłem na to uwagi. W tym goleniu, tez mi się nie ślizgał, ale potencjalnie jest to dużo bardziej możliwe i jest faktycznie spora różnica w tym jak się te maszynki trzyma. Jeżeli chodzi o golenie, to różnic większych nie ma. Mimo wszystko, wziąłbym Wilkinsona, ale to nie dlatego ze goli o "niebo" lepiej, tylko dlatego ze po prostu minimalnie lepiej mi pasuje jego charakterystyka i czucie. Dzisiaj jak patrzę, bo Gillette wyraźnie czuć już zarost, a Wilkinson jeszcze cos tam walczy wiec skuteczność tez na plus. Gillette jest dla mnie bardzo mdła, myślę jednak ze dla poczatkujących obie będą wielce równoważne.
@@heniekf2979 No i właśnie o to chodzi że to nasze odczucia nam podpowiadają co nam lepiej pasuje. Różnice są minimalne więc tutaj wchodzą takie wielkości jak np. rączka , jaj długość, jej kształt, radełkowanie - czyli subtelne różnice które dla nas mają większe lub mniejsze znacznie.
Bardzo przydatne porównanie. Tym bardziej, że są to maszynki ogólnodostępne w nie wysokich cenach. A jak by je Pan porównał do R89 (skuteczność i łagodność)? Ja się lekko zraziłem do Muhle, bo gwint na tym pinie nie dawno po prostu mi odpadł. A wcale jakoś bardzo mocno rączki nie dokręcałem. Jedynie kwestia jest taka, że używałem jej przez kilka lat codziennie. Chociaż możliwe że miałem pecha i ten problem pojawił się tylko u mnie. Dla mnie R89 wydawała się być łagodna, ale jak próbowałem się dogolić to lekko podrażniała i prędzej coś dziabneła niż zgoliła włos przy samej skórze. Dodatkowo ostrze w niej było jednak lekko wyczuwalne. W King C widzę, że te dwa zjawiska nie występują. Dogoli przy skórze, a ostrza w ogóle nie czuć. Za to trzeba się trochę namachać. Muszę spróbować jeszcze tego Wilkinsona.
Słyszałem o tym, ze w 89 odpadały te piny. Te piny są zgrzewane, woda + mydło mogą zrobić swoje. Nie wiem natomiast, czy to poszła jakaś seria maszynek z tym problemem czy ma je większość. Mnie z żadnej nic nie odpadło, ale tez nie gole się nimi nie wiadomo ile, bo mam ich kilka. Oczywiście nie powinno się to dziać, ale na plus jest jednak dostępność i fakt, ze zawsze można dokupić sama głowice raz na kilka lat :) No chyba, że odpadło przed lustrem, wtedy zonk. Jeżeli chodzi o golenie, to nakręcę taki filmik, dzięki za dobry pomysł. Tak, z pamięci - DE89 (Edwin) czy R89 (Muhle) maja przede wszystkim lepszy balans. Moim zdaniem, tak na teraz jak sobie przypominam 89, a goliłem się nimi sporo kiedyś, to Gillette jest po prostu ociężała w porównaniu do nich, przez to, że bez sensu jest taka długa. W 89 jest też większy wybór wzorów/kolorów i radełkowania raczek. To może być duży plus dla kogoś kto kupuje swoją pierwszą maszynkę.
@@heniekf2979 Od modelu 5 (wybita cyfra na spodzie czapki) PIN z gwintem jest nie ze Znalu a z mosiądzu, co ma poprawić jakość i wyeliminować w R89 ten problem. 🙂
Ooo widzisz ... bo ja mam kilka wersji z 4 a starsze w ogóle nie maja cyferki na spodzie. Wiadomo czego unikać :) Albo i nie, żeby nie było zamienił stryjek siekierkę na kijek :)
A gdzie te nowe polsilvery kupić? Kilka lat temu widziałem je w kiosku osiedlowym po 10 zł ale kupiłem Sobie Wilkinsony i zostałem przy nich ale bardziej podpasowały mi dorco prime
Mam obie maszynki i osobiście Wilkinsonem goli mi się lepiej jednak jak większość motylków potrafi czasami dziabnąć ale Gillettem zawsze mam więcej poprawek do roboty. Największym minusem obu maszynek jak dla mnie są te długaśne rączki ale tą od Wilka przynajmniej lepiej się trzyma. Gillette ma za to taki plus że żyletka aż tak nie wystaje.
Nie wiedziałem że motylki maja to do siebie, że potrafią dziabnąć … to dla mnie coś nowego, ale ja mam w sumie tylko tego Wilkinsona w takim wydaniu więc …
@@heniekf2979 nie wiem od czego to zależy ale chyba wszystkie motylki jakich używałem a miałem ich kilka miały mniejszą lub większą ukrytą agresję. Czytałem różne opinie i dużo osób też to stwierdziło. Może to wina budowy głowicy 🤷♂️
Fajny filmik 👌
Mnie osobiście bardziej podeszla Gillette.
Ponieważ po pierwsze :
Jest 3 częściowa ze standardowym gwintem M5.
Więc można do niej przykręcić dowolną rączkę.
U mnie świetnie się sprawdza na stalowej rączce Bulldog 🙂
Po drugie King jak dla mnie jest bardziej przewidywalny.
I mimo, że z racji używania obecnie znacznie bardziej skutecznych maszynek, dość rzadko sięgam po te dwie.
To jednak cały czas fajniej mi się goli Kingiem.
Jest coś w tej głowicy od Gillette, że jest bardzo przewidywalna. Może jakby miała inną rączkę, to wynik byłby inny ;)
Kurczę a mnie się lepiej goiło Gillette, przynajmniej mi się tak wydaje. Nie robiłem bezpośredniego porównania więc może faktycznie mi się wydaje. Tak czy inaczej, dzięki Heniu za Twóje porównanie bo sądzę że wielu początkującym się przyda.
Wiesz co, największy, taki odczuwalny zarzut, to to ze ta raczka Gillette faktycznie może się ślizgać. Jak goliłem się nimi oddzielnie, nie zwróciłem na to uwagi. W tym goleniu, tez mi się nie ślizgał, ale potencjalnie jest to dużo bardziej możliwe i jest faktycznie spora różnica w tym jak się te maszynki trzyma. Jeżeli chodzi o golenie, to różnic większych nie ma. Mimo wszystko, wziąłbym Wilkinsona, ale to nie dlatego ze goli o "niebo" lepiej, tylko dlatego ze po prostu minimalnie lepiej mi pasuje jego charakterystyka i czucie. Dzisiaj jak patrzę, bo Gillette wyraźnie czuć już zarost, a Wilkinson jeszcze cos tam walczy wiec skuteczność tez na plus. Gillette jest dla mnie bardzo mdła, myślę jednak ze dla poczatkujących obie będą wielce równoważne.
@@heniekf2979 No i właśnie o to chodzi że to nasze odczucia nam podpowiadają co nam lepiej pasuje. Różnice są minimalne więc tutaj wchodzą takie wielkości jak np. rączka , jaj długość, jej kształt, radełkowanie - czyli subtelne różnice które dla nas mają większe lub mniejsze znacznie.
Dokładnie tak jest.
Bardzo przydatne porównanie. Tym bardziej, że są to maszynki ogólnodostępne w nie wysokich cenach. A jak by je Pan porównał do R89 (skuteczność i łagodność)? Ja się lekko zraziłem do Muhle, bo gwint na tym pinie nie dawno po prostu mi odpadł. A wcale jakoś bardzo mocno rączki nie dokręcałem. Jedynie kwestia jest taka, że używałem jej przez kilka lat codziennie. Chociaż możliwe że miałem pecha i ten problem pojawił się tylko u mnie. Dla mnie R89 wydawała się być łagodna, ale jak próbowałem się dogolić to lekko podrażniała i prędzej coś dziabneła niż zgoliła włos przy samej skórze. Dodatkowo ostrze w niej było jednak lekko wyczuwalne. W King C widzę, że te dwa zjawiska nie występują. Dogoli przy skórze, a ostrza w ogóle nie czuć. Za to trzeba się trochę namachać. Muszę spróbować jeszcze tego Wilkinsona.
Słyszałem o tym, ze w 89 odpadały te piny. Te piny są zgrzewane, woda + mydło mogą zrobić swoje. Nie wiem natomiast, czy to poszła jakaś seria maszynek z tym problemem czy ma je większość. Mnie z żadnej nic nie odpadło, ale tez nie gole się nimi nie wiadomo ile, bo mam ich kilka. Oczywiście nie powinno się to dziać, ale na plus jest jednak dostępność i fakt, ze zawsze można dokupić sama głowice raz na kilka lat :) No chyba, że odpadło przed lustrem, wtedy zonk. Jeżeli chodzi o golenie, to nakręcę taki filmik, dzięki za dobry pomysł. Tak, z pamięci - DE89 (Edwin) czy R89 (Muhle) maja przede wszystkim lepszy balans. Moim zdaniem, tak na teraz jak sobie przypominam 89, a goliłem się nimi sporo kiedyś, to Gillette jest po prostu ociężała w porównaniu do nich, przez to, że bez sensu jest taka długa. W 89 jest też większy wybór wzorów/kolorów i radełkowania raczek. To może być duży plus dla kogoś kto kupuje swoją pierwszą maszynkę.
@@heniekf2979
Od modelu 5
(wybita cyfra na spodzie czapki)
PIN z gwintem jest nie ze Znalu a z mosiądzu, co ma poprawić jakość i wyeliminować w R89 ten problem. 🙂
Ooo widzisz ... bo ja mam kilka wersji z 4 a starsze w ogóle nie maja cyferki na spodzie. Wiadomo czego unikać :) Albo i nie, żeby nie było zamienił stryjek siekierkę na kijek :)
A gdzie te nowe polsilvery kupić? Kilka lat temu widziałem je w kiosku osiedlowym po 10 zł ale kupiłem Sobie Wilkinsony i zostałem przy nich ale bardziej podpasowały mi dorco prime
Ostatnio kupiłem w groszku. Na necie teraz tez spokojnie można kupić prawie każda żyletkę łącznie z dorco.
Mam obie maszynki i osobiście Wilkinsonem goli mi się lepiej jednak jak większość motylków potrafi czasami dziabnąć ale Gillettem zawsze mam więcej poprawek do roboty. Największym minusem obu maszynek jak dla mnie są te długaśne rączki ale tą od Wilka przynajmniej lepiej się trzyma. Gillette ma za to taki plus że żyletka aż tak nie wystaje.
Nie wiedziałem że motylki maja to do siebie, że potrafią dziabnąć … to dla mnie coś nowego, ale ja mam w sumie tylko tego Wilkinsona w takim wydaniu więc …
@@heniekf2979 nie wiem od czego to zależy ale chyba wszystkie motylki jakich używałem a miałem ich kilka miały mniejszą lub większą ukrytą agresję. Czytałem różne opinie i dużo osób też to stwierdziło. Może to wina budowy głowicy 🤷♂️