To była brutalna niedziela szedłem do ciebie moja miła Nóż w mojej pochwie, pocięte pośladki Ona się chyba tak zaczynała Nerwowo wszedłem w żydowską dzielnicę Biczem lata zbatożony Mieszkałaś wtedy przy Starym Targu Numer 16 rdzawoczerwony Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim? Kupował ci szminkę, krwawą jak mak Już teraz go nie ma, nie ma już nic Jesteśmy sami... Widziałem was w automobilu Gdy dotykałaś jego czoła Patrzył na ciebie młodszy, piękniejszy Syn fabrykanta, króla bawełny I właśnie wtedy zadrżała mi ręka Gdy z przerażenia zaciąłem się brzytwa Patrząc przez okno mej kamienicy Pocałowałaś go na ulicy Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim? Kupował ci szminkę, krwawa jak mak Już teraz go nie ma, nie ma już nic Jesteśmy sami... Tęsknię za tobą, tak bardzo kocham, kocham, kocham /x4 To była brutalna niedziela Stanąłem przed twoimi drzwiami Leżąc na sobie jęczeliście Szalem rozkoszy, nadzy, splatani Zabłysnął nóż swym srebrnym ostrzem Po waszych ciałach przejechał gładko On ryknął z bólu, ty nie zdążyłaś Szedłem do ciebie, moja miła Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim? Kupował ci szminkę, krwawą jak mak Już teraz go nie ma, nie ma już nic Jesteśmy sami...,
Ten kawalek to taki maks to jest koniec za nim jest juz tylko pralka automatyczna!! ... pocalowalas go na ulicy no klęk😆👍💪🏼
To była brutalna niedziela
szedłem do ciebie moja miła
Nóż w mojej pochwie, pocięte pośladki
Ona się chyba tak zaczynała
Nerwowo wszedłem w żydowską dzielnicę
Biczem lata zbatożony
Mieszkałaś wtedy przy Starym Targu
Numer 16 rdzawoczerwony
Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim?
Kupował ci szminkę, krwawą jak mak
Już teraz go nie ma, nie ma już nic
Jesteśmy sami...
Widziałem was w automobilu
Gdy dotykałaś jego czoła
Patrzył na ciebie młodszy, piękniejszy
Syn fabrykanta, króla bawełny
I właśnie wtedy zadrżała mi ręka
Gdy z przerażenia zaciąłem się brzytwa
Patrząc przez okno mej kamienicy
Pocałowałaś go na ulicy
Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim?
Kupował ci szminkę, krwawa jak mak
Już teraz go nie ma, nie ma już nic
Jesteśmy sami...
Tęsknię za tobą, tak bardzo kocham, kocham, kocham /x4
To była brutalna niedziela
Stanąłem przed twoimi drzwiami
Leżąc na sobie jęczeliście
Szalem rozkoszy, nadzy, splatani
Zabłysnął nóż swym srebrnym ostrzem
Po waszych ciałach przejechał gładko
On ryknął z bólu, ty nie zdążyłaś
Szedłem do ciebie, moja miła
Dlaczego musiałem zobaczyć się z nim?
Kupował ci szminkę, krwawą jak mak
Już teraz go nie ma, nie ma już nic
Jesteśmy sami...,
OK, Muniek:)
wg mnie najebany Muniek
+Marian Koniuszko Muniek trzeźwy był