@lidia.monstera1186 To nie jest prawda, te roztocza nie działają, podczas gdy masz plagę szkodników. Wydasz kasę, a robaki zostaną. Roztocza możesz co najwyżej kupić kiedy robaków jest bardzo niewiele. Przy takiej pladze one po prostu nie są w stanie tego zjeść. Wiec wydasz kasę na roztocza a potem i tak wydasz kasę na oprysk i zabijesz wszystko lol. Więc tak naprawdę teraz jedyne co możesz zrobić to mega silny oprysk i potem roztocza, albo wywalić po prostu te rośliny, jest już po nich w tym stanie... Poza tym te roztocza potrzebują wysokiej wilgotności żeby w ogóle się wykluć... i potrzebują dużo czasu żeby zjeść szkodniki i jest kolejny myk, dorosłych robaków one nie jedzą... Więc generalnie kasa wyrzucona a rosliny zjedzone zanim roztocza to ogarną.
Dzięki za info ! Czyli w to można się bawić jak się ma pewność, że robaków nie ma plus dawno nie robiło się oprysku. Tak w fazie jak się jeden czy dwa trafi to zjedzą. Kurcze ciężki temat widzę.
@@leokadiasyczowa5196 Tak ale one służą żeby zapobiegać, a nie działają podczas gdy szkodników jest już dużo i kwiaty wyglądają jak na filmie... Ale polecam próbować jak ktoś ma dużo kasy i czasu i chce obserwować biegające szkodniki i biegające roztocza ;p Koszt 10 saszetek roztoczy to koszt zdrowych dwóch nowych kwiatów lol...
Witam! Nie wiem jak verrucosum zareagowałoby na prysznicowanie ze wzgledu na odporność na pleśnie i grzyby co 2-3 dni przez okres okolo3-4 tygodni albo zamkniecie rosliny w celofanowej osłonie po wcześniejszym wyprysznicowaniu na około 2 tygodnie, ale ten sposób świetnie działa na przędziorki i wełnowce bez używania jakichkolwiek oprysków. Jak dotąd żadna roślina (a miałam te dziady na np. mandarynce, beniaminku, syngoniach, diffenbachii, birkinie..) nie umarła po takich zabiegach a przędziory i wełnowce znikły.. Moze warto spróbować.. Pozdrawiam
Przyznam, że go pocięłam bo był w tak okropnym stanie, że nie mogłam na niego patrzeć. Teraz kolejny krok żeby go ukorzenić, co też łatwe nie jest.Dziekuję pięknie za radę przyda się jeśli wrócą te szkodniki. Teraz trzymam kciuki, żeby oprysk zadziałał.
@@lidia.monstera1186 Życzę aby się ukorzenił:). Co do prysznicowania to naprawdę z czystym sumienirm polecam. Zanim przeczytałam gdzieś, że wełnowce i przędziory to słabi zawodnicy w starciu z wodą, pomimo oprysków zżarły kilka roślin.. Aż do mandarynki;), która gdy zauważyłam przędziory była prawie cala w pajęczynie i już miała iść na śmietnik.. I wtedy dowiedziałam sie o tym prostym sposobie.. Pomyślałam, że nic nie stracę próbując z wodą. No i dziś po trzech latach nadal cieszy oczy:). Ładnie się zagęściła i dwa lata z rzędu owocowała:). Pozdrawiam
O matko, takie piękne rośliny, tak zeżarte, płakać się chce, dziady jedne.
Mam nadzieję, że walkę zakończysz sukcesem, trzymam kciuki
Trzymanie kciuków się przyda - ciężki zawodnik mi się trafił.
Współczuję walka z robactwem trudna do wygrania
Straty są większe niż myślałam. Dzięki ! 💚💚💚
Polecam roztocza, naturalny wróg. W ciągu kilku dni pozbędziesz się szkodników.
Bardzo dużo osób do mnie w tej sprawie pisało... I muszę to przemyśleć
@lidia.monstera1186 To nie jest prawda, te roztocza nie działają, podczas gdy masz plagę szkodników. Wydasz kasę, a robaki zostaną. Roztocza możesz co najwyżej kupić kiedy robaków jest bardzo niewiele. Przy takiej pladze one po prostu nie są w stanie tego zjeść. Wiec wydasz kasę na roztocza a potem i tak wydasz kasę na oprysk i zabijesz wszystko lol. Więc tak naprawdę teraz jedyne co możesz zrobić to mega silny oprysk i potem roztocza, albo wywalić po prostu te rośliny, jest już po nich w tym stanie... Poza tym te roztocza potrzebują wysokiej wilgotności żeby w ogóle się wykluć... i potrzebują dużo czasu żeby zjeść szkodniki i jest kolejny myk, dorosłych robaków one nie jedzą... Więc generalnie kasa wyrzucona a rosliny zjedzone zanim roztocza to ogarną.
Dzięki za info ! Czyli w to można się bawić jak się ma pewność, że robaków nie ma plus dawno nie robiło się oprysku. Tak w fazie jak się jeden czy dwa trafi to zjedzą. Kurcze ciężki temat widzę.
Używam roztocza regularnie, mniej więcej co 2, 3 miesiące kupuję i rozwieszam. Wolę to niż truć się opryskami.
@@leokadiasyczowa5196 Tak ale one służą żeby zapobiegać, a nie działają podczas gdy szkodników jest już dużo i kwiaty wyglądają jak na filmie... Ale polecam próbować jak ktoś ma dużo kasy i czasu i chce obserwować biegające szkodniki i biegające roztocza ;p Koszt 10 saszetek roztoczy to koszt zdrowych dwóch nowych kwiatów lol...
I jak? Wygrałaś tą walkę?
Połowicznie - kilka roślin zostało spisanych na straty.
Witam! Nie wiem jak verrucosum zareagowałoby na prysznicowanie ze wzgledu na odporność na pleśnie i grzyby co 2-3 dni przez okres okolo3-4 tygodni albo zamkniecie rosliny w celofanowej osłonie po wcześniejszym wyprysznicowaniu na około 2 tygodnie, ale ten sposób świetnie działa na przędziorki i wełnowce bez używania jakichkolwiek oprysków. Jak dotąd żadna roślina (a miałam te dziady na np. mandarynce, beniaminku, syngoniach, diffenbachii, birkinie..) nie umarła po takich zabiegach a przędziory i wełnowce znikły.. Moze warto spróbować.. Pozdrawiam
Przyznam, że go pocięłam bo był w tak okropnym stanie, że nie mogłam na niego patrzeć. Teraz kolejny krok żeby go ukorzenić, co też łatwe nie jest.Dziekuję pięknie za radę przyda się jeśli wrócą te szkodniki. Teraz trzymam kciuki, żeby oprysk zadziałał.
@@lidia.monstera1186 Życzę aby się ukorzenił:).
Co do prysznicowania to naprawdę z czystym sumienirm polecam. Zanim przeczytałam gdzieś, że wełnowce i przędziory to słabi zawodnicy w starciu z wodą, pomimo oprysków zżarły kilka roślin.. Aż do mandarynki;), która gdy zauważyłam przędziory była prawie cala w pajęczynie i już miała iść na śmietnik.. I wtedy dowiedziałam sie o tym prostym sposobie.. Pomyślałam, że nic nie stracę próbując z wodą. No i dziś po trzech latach nadal cieszy oczy:). Ładnie się zagęściła i dwa lata z rzędu owocowała:). Pozdrawiam