A.J.K.S. - Reklamacje Nie Będą Uwzględniane
Вставка
- Опубліковано 23 гру 2024
- TxT:
[I.]
Mam krew na rękach, ślady po mordowaniu piękna,
Mocno zaciśnięta pętla, a iluzja nie wymięka,
To męka przebrała się w szaty normalności,
Następna, wiesz, relacja z eksterminacji godności,
No i nic oprócz złości, dla tych pokurwionych zjebów,
Którzy dają dobre rady, te wymyślone na biegu,
I to wcale nie jest szczegół, no bo dzieje się i teraz,
Zapomnieliście, że wolno wam samym przecież wybierać,
Swoją drogę, człowieku powiedz, w czym ja Ci pomogę,
Myśl o sobie i od chorych szeptów ochroń swoją głowę,
Pierdol przynależność, a jak chcesz się zamknąć w klatce,
Daj się złapać i osądzić, zrozum, tak będzie łatwiej,
Po co masz kupować łaskę, żebrać o akceptację,
To że szmata ma gadane, to nie znaczy, że ma rację,
Postępują zgodnie z planem, wiem, nie jesteś winny,
Ale masz tak najebane, że pozwalasz myśleć innym,
Za siebie, a emocje też wyprofilowali,
Częstotliwości radiowe wraz z pustymi refrenami,
Potem debaty tych drani, walka o cudze poglądy,
Ryje z pustymi hasłami beznamiętnie brną do świątyń,
I oddają na klęczkach godność tej kupie gówna,
Co udaje, że nie daje się mu w zasadach dorównać,
Uwierz, to zwykła kurwa, co się bogaci na głupocie,
Trzeba z ziemią zrównać i nie myśleć co będzie potem,
Bo kto nas oceni? Przeciętny obywatel?
Ten ma żonę, rodzinę, myśli, że znalazł patent,
Na szczęście, co przekłada się co miesiąc na wypłatę,
Wśród normalnych idiotów zawsze lepiej być wariatem,
I musisz być gotów, bo będą z Ciebie szydzić,
Sami unikają luster, bo są tacy obrzydliwi,
W sercach mają pustkę, którą wciąż wypełnia moda,
Pierdolić ich zasady, nie jest mi ich szkoda, bo
[REF.]
Miasta płaczą za tych, którzy łez się wyparli,
Obojętność to królowa, wszyscy są tak bardzo marni,
Pokazówki na sprzedaż i trendy propaganda,
A na dworcach zamarza rój bezdomnych, w poczekalniach,
To przecież nie są ludzie i nic złego się nie stanie,
Żebyś poznał co to mróz, ty pierdolony chamie,
Bo upadek się czai jakieś dwie stacje dalej,
Zawsze przeciw wykluczeniu, ołów w rządowe sale.
[II.]
Maska wgryzła się w skórę, zapomniałeś kim byłeś,
System zmienił ci strukturę, wystarczyło tylko tyle,
Żebyś był posłusznym trybem, polaryzował dwunożnych,
Obiecuję, kiedy wbiję sztylet nie będę ostrożny,
Zniknął handel obwoźny, wyjebali z kamienic ludzi,
Jesteśmy groźni, chociaż mali, będziemy budzić,
Świadomość tego, że się dałeś zrobić w chuja,
Niepoprawni politycznie? Ekstremalni? Co za bzdura,
No widzisz, ja akurat się nie bratam z mainstreamem,
Nie uśmiecham się do kamer, a na mnie chcą zrzucić winę,
Nie szlocham na policji, którą ponoć chcecie jebać,
Salonowo-kawiorowy bunt, tak bardzo nie trzeba,
Mnie tu, mam własny świat, swoich sprzymierzeńców,
I sram prosto do pysków tych domorosłych mędrców,
Co budują pozycję walcząc z totalitaryzmem,
A za Twoje poglądy są gotowi dać Ci w pizdę,
Kwestionuj stan rzeczy, masz prawo się nie zgadzać,
Nie będzie Ci kretyn gadał, że nie wypada,
A umysł nie może tkwić w objęciach imadła,
Rozbita butelka skutecznie podrzyna gardła,
Prawda, świadomie nawołuję do przemocy,
Masz wrogów? Nie pozwól im przeżyć kolejnej nocy,
Zabijać? No co Ty, widać kończy się wściekłość,
Kiedy trzeba wyważyć drzwi, za którymi jest piekło!
Wyrzutów sumienia, paranoi prześladowań,
I strachem przed momentem, gdy nie będzie się gdzie schować,
Pęka Ci głowa, a stres jest tak ogromny,
Jesteśmy na wojnie o to, żebyś mógł być wolny,
Od generalizowania śmiechu i szufladkowania,
Od narzuconych norm i od rozkazów barana,
Skonstruuj własną broń, bo najpierw trzeba zniszczyć,
Ten syf, budować raj, na fundamencie zgliszczy.
[REF.]
Miasta płaczą za tych, którzy łez się wyparli,
Obojętność to królowa, wszyscy są tak bardzo marni,
Pokazówki na sprzedaż i trendy propaganda,
A na dworcach zamarza rój bezdomnych, w poczekalniach,
To przecież nie są ludzie i nic złego się nie stanie,
Żebyś poznał co to mróz ty pierdolony chamie,
Bo upadek się czai jakieś dwie stacje dalej,
Zawsze przeciw wykluczeniu, ołów w rządowe sale.