Moi mili, widać, że sporo osób pisze komentarze nawet nie chcąc wysłuchać tej dyskusji. Ani w tej rozmowie nie ma żadnego linczu Gaimana (ani innych postaci o których mówimy), ani ta rozmowa nie przesądza o winie, a nie w niej nie nawołujemy do hejtu, bojkotu czy cancellingu. My omawiamy konkretną sprawę i szereg podobnych z przeszłości. Zachęcamy do empatii, nie zamykaniu uszu i decydowania we własnym zakresie co z takich historii wyciągnąć i jak postąpić -- w oparciu o własną relację z autorem i jego dziełem. Komentujcie, ale zastanówcie się nim napiszecie, a jeszcze lepiej - po prostu wysłuchajcie.
To ja korzystając z okazji chciałabym podziękować Tobie oraz Jadze i Oskarowi za bardzo ciekawą i dającą do myślenia rozmowę. Planowałam włączyć tylko na chwilę do kawy, bo twórczość Gaimana jakoś mnie ominęła, ale poruszyliście tyle wątków i różnych aspektów, i w sposób moim zdaniem tak wyważony, że z przyjemnością wysłuchałam do końca i czuję się ubogacona. Dzięki!
Gdybyście ograniczyli się do rozważań nad tym jak zachować się w momencie, gdy ulubiony autor zostaje oskarżony o coś takiego jak Neil Gaiman, to wszystko byłoby w porządku. Niestety zarówno wy jak i czatowicze zabrnęliście znacznie dalej. Ta dyskusja była zbyt jednoznaczna, a przez to przedwczesna, infantylna i jałowa. Moim zdaniem znalazły się w niej niepotrzebne emocje, przesądzanie o winie i opowiadanie po jednej ze stron. A przecież to niezwykle delikatny obszar, a nie rozmowa o serialach, gdzie każdy "musi" mieć swoje zdanie. Mamy tu w końcu człowieka, któremu winę dopiero trzeba udowodnić, zawsze licząc się z możliwością, że nie zrobił tego, co się mu zarzuca. Mamy również, rzecz jasna, potencjalne ofiary, których głosu nie sposób zignorować, nad których słowami należy się bezwzględnie pochylić i których oskarżenia powinny zostać dogłębnie zbadane. Nie konieczne jednak przez was, czy jakichś innych domorosłych detektywów, tylko przez powołane do tego instytucje. W tej dyskusji zabrakło więc (moim zdaniem) dojrzałości i wyważenia. Zamiast rzetelnej analizy, pojawiły się uproszczone oceny i jednostronna perspektywa, co bardziej podsyca konflikt, niż prowadzi do zrozumienia sytuacji w jakiej znaleźliśmy się jako miłośnicy twórczości Gaimana. Tak skomplikowane kwestie wymagają spokojnej refleksji i poszanowania zarówno praw oskarżonego, jak i potrzeb POTENCJALNYCH ofiar. Abstrahując od wszystkiego co napisałem wyżej, osobiście uważam, że z dwojga złego lepiej kierować się zasadą „póki nie ma wyroku, nie ma winy” - nie tylko na sali sądowej, ale i w dyskursie publicznym - niż przesądzać o winie człowieka, unieważniać jego dorobek i kazać mu siedzieć pod kamieniem, dopóki nie dowiedzie swojej niewinności. Inaczej pozwolimy na to, by samo oskarżenie kogoś o coś mogło go zniszczyć. PS Przeraża mnie również to pytanie retoryczne jakie padło podczas tej dyskusji: "A co jeśli dowodów nie ma? Mamy udać że sprawy nie było?" Czy więc lepiej udawać, że sprawa jest, nie mogąc niczego nikomu udowodnić? Trzymać ludzi w jakiejś kafkowskiej matni i uznać, że są na zawsze naznaczeni, choć żaden z wytoczonych wobec nich zarzutów nie znalazł sądowego potwierdzenia? A może ich skazywać bez dowodów?
Przykro się robi, uwielbiam jego twórczość od kilku dekad. Życie jednak nauczyło mnie dwóch rzeczy. Jedno to oddzielenie artysty od jego twórczości, bez tego nie mógłbym się cieszyć z wielu wybitnych dzieł. Drugie to by podważać autorytety i nie przyjmować bezrefleksyjne ich postaw i twierdzeń.
1:12:00 O nie, ciekawa dyskusja, a tu przyszedł Krzysztof M. Maj na czat na moment i oczywiście ze szkodliwą bzdurą: nie, nikt nie udowodnił, że oskarżenie Kevina Spacey przez Anthony'ego Rappa było fałszywe. Spacey został uniewinniony, ale to nie dowodzi fałszywości oskarżenia. Dlaczego? Bo tak działa domniemanie niewinności - w sytuacjach, gdy nie ma wystarczająco silnych dowodów za żadną z wersji, oskarżony jest uniewinniany. Z kolei gdyby Spacey chciał pozwać Rappa o pomówienie, to domniemanie niewinności działałoby na korzyść tego drugiego, bo teraz to jemu trzeba byłoby udowodnić, że kłamał. W sprawach o gwałt/nadużycia seksualne jest ekstremalnie trudno o mocne dowody, zwłaszcza po latach, więc stawianie równości pomiędzy uniewinnieniem a fałszywym oskarżeniem to jedna z gorszych rzeczy, jakie można w tym temacie robić, zwyczajne pomówienie.
@@jk1427 zaraz, zaraz, a jeśli kogoś oskarżasz bez dowodów to to też nie jest wówczas wyłącznie pomówienie? Może to kogoś smucić lub nie, ale dopóki nie czytamy ludziom w myślach to trzeba mieć mocne podstawy do oskarżania innych, a niestety wszystko co związane z wykorzystywaniem seksualnym jest bardzo "wygodne".
@@buzdygan3000 To, co dokładnie może zostać uznane za pomówienie, to zależy od konkretnego kraju, ale jeśli piszesz o "mocnych podstawach do oskarżania innych", to, cóż, czyjeś wspomnienia wydają mi się te warunki spełniać. W innym wypadku dochodzimy do absurdu, że jeśli spotkało cię coś okropnego, ale nie masz na udowodnienie tego czegoś nagrania lub zeznań kilku świadków, to w ogóle nie możesz o tym mówić
@@jk1427 jeśli nie masz dowodów to możesz mówić, ale nie oczekuj sprawiedliwości w sądzie, bo inaczej świat który proponujesz wyglądałby tak, że mógłbym ciebie tu i teraz pomówić o molestowanie i co wtedy? przeciez nie mam dowodów, ale dwa lata temu dotykałeś mnie w miejsca intymne w nocnym autobusie, monitoring był akurat niesprawny, poza tym to było 2 lata temu, wiec juz nie istnieje. może mowie prawdę, może nie, ale niszczę ci życie, wywalają cie z pracy i nie masz z czego się utrzymać. wolisz taką rzeczywistość? (w sumie w niej juz żyjemy...)
Z innej beczki. Motywem przewodnim emocji, które ludzie mają z tym tematem (mówię ogólnie, nawet nie konkretnie o przypadku Gaimana) jest dysonans poznawczy. Mamy jakieś postrzeganie wycinka rzeczywistości w postaci jakiejś osoby. Jest to przeważnie postrzeganie wystarczające, natomiast zawsze niekompletne. Kiedy pojawiają się informacje, które cokolwiek w tym obrazie zaburzają, to mózg bardzo szybko chce ten konflikt zlikwidować i ten dyskomfort, który się wówczas pojawia, to właśnie dysonans poznawczy. Później jest kilka ścieżek możliwego rozwiązania tego zgrzytu. Stąd rozumiem, dlaczego jedni w takiej sytuacji chcą od razu kogoś skazać albo też są po drugiej stronie, żeby za wszelką cenę kogoś bronić. Te dwie ścieżki, niestety, jakkolwiek najszybsze, też przeważnie są obarczone największym błędem, bo rzeczywistość rzadko jest czarno-biała. Osobiście wolę podejście w postaci zauważenia tego dyskomfortu... przyjrzenie się temu, czym obraz tej osoby dla nas był. I dlatego tak ważne jest indywidualne podejście do tego, jak ludzie sobie z tego typu dysonansem radzą. Ja mam tylko problem, kiedy ktoś próbuje narzucić swoją własną narrację na taki temat. Wybrałeś szybką ścieżkę przez dysonans poznawczy? Good for you. Ale nie oczekuj ani nie zmuszaj do tego innych. Szczególnie, że naprawdę w takich sprawach, które są od nas tak bardzo odległe, nie ma potrzeby, żebyśmy mieli natychmiastową opinię na dany temat (nie ważne jak bardzo bardziej pierwotne przestrzenie naszego mózgu się tego domagają... one nie potrafią ocenić, że ten brak decyzji w takim przypadku nie jest zagrożeniem, bo nie rozpoznają jego odległości i niewielkiego wpływu na nasze przetrwanie). Rozmawiajmy... wymieniajmy się punktami widzenia... zastanawiajmy się nad tym, dlaczego czujemy tak, jak czujemy - to jest najcenniejsze, co można wyciągnąć z takich trudnych sytuacji. A opinię sobie na spokojnie z czasem każdy może wyrobić, jak pojawi się więcej informacji i też wedle tego, do czego ta opinia jest mu potrzebna. Moim zdaniem to podejście wystarcza, żeby unikać palenia kogoś na stosie. W takich sytuacjach każda ze stron konfliktu powinna mieć prawo opowiedzieć swoją historię. A kto komu uwierzy, to proces wymagający czasu i pośpiech nie służy mu zbyt dobrze. Jednocześnie, dopóki ktoś mi na siłę nie wpycha swojej opinii, nie będę osądzać ludzi, którzy wybierają szybką ścieżkę. Jak tylko ich wybór odnosi się tylko do nich samych, to mają ku temu swoje powody i pełne prawo.
Dziękuję za dyskusję. Tak jak pisałam na live, mamy prawo wyrazic opinię na dany temat, jesli z czymś sie zgadzamy czy nie. Kiedy dowiedzialam sie o calej sprawie to najpierw doznałam szoku, złości, gniewu, obrzydzenia i zażenowania, bo książki Gaimana i jego twórczość jest fantastyczna i zawiera elementy moralizatorskie.... I wlasnie chciałabym tutaj odnieść się do autorytetów, że pisarze od wieków byli traktowani jak autorytety, liderzy. O wiele wiele bardziej niż malarze, czy muzycy moim zdaniem. Moim zdaniem wynika to z tego że słowa i przekaz zawarty w literach jest prostszy do interpretacji niż obraz czy dźwięk. Jeśli się mylę to mnie poprawcie. Wyjatkiem od tej reguły jest poezja, bo tam zabaw słowem i nadawania nowuch znaczeń nie brakuje. Inaczej jest z powieściami, reportażami, felietonami, gdzie mają jasno określony przekaz. Gaiman jako autor książek fantastycznych mógł pokazywać moralność w innych rzeczywistościach i tak na chlopski rozum wziąć bardzo ciężko jako czytelnikowi przyjąć, że główny motyw serii, ktore jest pouczające jest niezgodne z przekonaniami autora. Cholera zdawało mi się zawsze, że pisarz ma coś do przekazania w książce. Gdyby tak nie było, to by nikt nie wpadł na pomysł listy lektur do szkół w Polsce (choć uważam, że jest okropnie przestarzała i do kosza, bo zniechęca do czytania). Dlatego uwazam że Gaimana zbytnio nie można stawiać na równi z influencerami czy aktorami z Hollywood. To gościu który ma talent i warsztat, a jezeli oszukiwał ludzi co do własnych przekonań, to niestety wyszło mu to mistrzowsko. Potwornie mistrzowsko. Jaga mówiąc o traumach Gaimana w przebywaniu w sekcie, przypomniała mi o "Koralinie". Czyż w tej krótkiej opowieści nie można by było znaleźć analogii do jego historii? Zastanawia mnie to bardzo. Też zauważyłam, że na live w komentarzach negatywnie o dyskusji wypowiadali się mężczyźni. Nie było żadnego głosu ze strony kobiet. Dlaczego? NIestety nadal, zwłaszcza w polsce podejrzenia o gwłt, zgloszenia ofiar czy same ofiary spotykają sie z ostracyzmem społecznym. Nadal jest źle jesli chodzi o dzialania policji po zgloszeniu sprawy i nie ważne czy sprawa była z wczoraj czy z przed pół roku. I nie dziwię się, że ofiary przemocy boją się i wstydzą o tym mówić. Nie jestem typową feministką, ktora twierdzi, że "wszyscy faceci są źli", bo znam i mam zajebistych męskich znajomych i przekonania mam dość mocno na prawo, to jednak naturalnie mam lęk przed wyjściem nawet do lasu na głupi spacer, że jakiś obcy typek zrobi mi krzywdę. Macie mężczyźni, takie myślenie? A jeżeli jest niektórym to ciężko wyobrazić to proszę, jezeli w przyszłości marzycie o dzieciach i by wam urodziła się córka, albo mielibyście kochającą żonę/ partnerke, chcecie żeby się też tak bała? Zyla w świecie gdzie nie mogoaby iść spokojnie do szkoły czy pracy, czy wrócić z imprezy, bo jakiś popapraniec ją dopadł? I jeżeli byście się sie o tym, dowiedzieli kilka miesięcy później to co? Zbagatelizowalibyście to? Bo śmiem w to wątpić. To że czegoś nie przeżywacie i często dotyczy to właśnie kobiet, to nie oznacza że tego nie ma. To tak jakbym powiedziała, że nie ma raka prostaty bo jej nie mam. Owszem może być tak, że jakaś franca sobie coś ubzdura, wpadnie z jakimś typkiem na imprezie i oskarży go niewinnie. Są takie, powinny być sądzone o zniesławienie, ale to mniejszość w porównaniu realnych krzywd. Miejcie to mężczyźni na uwadze. Chciałabym wierzyć, że ta sprawa wyjdzie inaczej, ale poszlaki z artykułu są tak dobitne, że szanse na happy end maleją. Jeszcze raz dziękuję za rozmowę i pozdrawiam!
Ciekawym kejsem z polskiego podwórka dotyczący tematu oskarżeń o konsensualność jest sprawa Gonciarza, kilka dziewczyn namawiane przez jego byłą partnerkę która miała w tym interes nagle w okresie pandory zaczęły wrzucać na niego story oskarżając właśnie o zachowania seksualne bez zgody jak chocby sławetny napis worek na S a po czasie Gonciarz pokazał dowody pokazujące ich manipulacje faktami i screenami, teraz udowadnia to w sądzie ale jak mowi o tym co go spotkalo to najczęstszym komentarzem jest "ile mozna gadac o tym samym"
No bo taka prawda, ile razy i jak długo można ciągnąć ten temat? Niech on ciągnie to w sądzie, a samemu idzie na terapię, przepracuje to i wróci do robienia normalnego kontentu zamiast zgrywać nafuranego koksem polskiego Andrew Tate'a (plus, nie pomaga fakt, że pomawia go zaledwie Kasia oraz Daria, ale dziewczyn z agencji medialnej było dużo, dużo więcej).
Zamieńmy teraz role. Ciekaw jestem co byś powiedział osobie która skrzywdzonej kobiecie mówi: Jezu przestań już marudzić. Idź na terapię albo do sądu. Ile można ciągnąć ten temat.
Przede wszystkim to nie jest dobry case tutaj, ponieważ Filip był jednym z pierwszych który na Gonciarza (nie kryjąc odrazy) medialnie napluł. Mimo zapewnienia, że kuma kinky gierki, to wyczuwam u niego osobniczą niechęć do mężczyzn uważających Christiana Greya za lamusa BDSM ;).
@@elvenoormg5919 Sprawy o zniesławienie potrafią trwać 2-3 lata. Na Gonciarzu już wszyscy wydali wyrok, większość tych ludzi ma w nosie, że Gonciarz przedstawił dowody obciążające oskarżycielki, a jeszcze bardziej w nosie będą mieli to za 2-3 lata. Nie mówiąc już o tych ludziach, którzy ewentualną wygraną Gonciarza będą sobie tlumaczyli tym, że "przecież on jest sławny i bogaty, dlatego wygrał sprawę". I nie, nie pomawia go zaledwie Kasia oraz Daria - wszystkie dziewczyny, które były w to zamieszane okazały się albo kłamać i manipulować, albo bezrefleksyjnie powielać kłamstwa innych.
Wielu ludziom będzie trudno zrozumieć z 2 powodów. Jeden to taki, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne w BDSM jest zaufanie. To polega na tym, że wszyscy wiedzą i szanują wszystkie wcześniej przedyskutowane granice. Kiedy to zaufanie zostanie złamane, to już nie jest BDSM. Drugi natomiast jest taki, że tam dochodziło do manipulacji osób, które były z różnych powodów bardzo podatne na ten rodzaj manipulacji. Prawo oczywiście musi pójść swoim torem. Natomiast o takich rzeczach trzeba rozmawiać, ponieważ bardzo istotne jest to, jak się w takich okolicznościach bronić... jak zauważyć... jak pomóc komuś w takiej sytuacji. U samego Gaimana też są problemy i swoją drogą ten artykuł, pokazuje dużo okoliczności, które pokazują pewne poszlaki odnośnie tego, dlaczego Gaiman ma takie, a nie inne problemy omawiając potencjalną traumę z dzieciństwa. Traumy z dzieciństwa nie są usprawiedliwieniem, ale są wyjaśnieniem. Natomiast jakie zadośćuczynienie powinno mieć miejsce w tej sytuacji, nie mam pojęcia. Chociaż wiele wskazuje, że jakieś na pewno. W kwestii jego twórczości. Zawsze oddzielam twórczość od człowieka, więc osobiście nie mam tutaj problemu dalej konsumować jego twórczość.
otóż to. Kwestią kluczową w BDSM jest zgoda i respektowanie granic. Jeśli tej zgody nie ma, to już nie jest BDSM. A one prosiły, żeby przestał. Problem w tym, że Neila nie jarało BDSM jako takie, tylko sadyzm. Władza nad daną osobą. To, co się powtarza jako schemat, to że celował w młode, zależene od niego kobiety. Które niekoniecznie mogły tak łatwo powiedzieć nie. Co jest już w ogóle obrzydliwe, to że jego była żona naganiała mu te dziewczyny. Wiedziała, co może im zrobić.
Ciekawe. Rozmowa skupiła się na kinku pana pisarza (wiadomo voyeryzm) a właściwie większym skandalem jaki wynikł z tej historii był fakt wykorzystania bezdomnej kobiety do pracy za darmo we współpracy z żoną, panią Palmer i bardzo bardzo mroczny wątek z synem „Pana” Gaimana. Myślę że z tymi autorytetami lepiej poczekać do śmierci danego idola. Zwyczaj mówi że o zmarłych tylko dobrze albo wcale ale myślę że nic tak skutecznie jak historia nie pozwala nabrać dystansu by skutecznie oddzielić dzieło od artysty. Cóż Gaiman okazał się być oblechem teraz przynajmniej część kobiet może będzie czujna. Kolejna para hipokrytów obnażonych.
Nie skupił się na kinkach, ale masz rację, to było szczególnie bulwersujące. Podobnie jak fakt że Gaiman wykorzystał nianię kiedy mały syn spał tuż obok.
@@BezSchematu sam artykuł został skonstruowany tak, by wciągnąć czytelników w pewien modus operandi, chociaż osobiście uważam że co bardziej drastyczne opisy można było sobie darować. Ale nikogo nie oburzy wykorzystanie bezdomnej kobiety przez dwójkę cyników (u Pani Palmer wyczuwam pewną dodatkową podłość podyktowana własnym komfortem) gdyby właśnie nie detale. Odniosę się jeszcze do jednej kwestii: Temida jest ślepa i ma nie wiele wspólnego ze „sprawiedliwością”Rozbawił mnie wątek że skoro sąd nie skazał to nie ma rozmowy. Czasem to jest jedyna forma poczucia sprawiedliwości. Dopuszczenie do głosu i bycie wysłuchanym.
Tamte środowisko jest pełne specyficznych, często niestabilnych ludzi, którzy próbują naprawiać krzywdy przeszłości różnymi kinkami - jedni bardziej wymyślnymi od drugich. Mają na to pieniądze i chętnych nie brakuje. Ci często mają swoje traumy i łatwo nimi manipulować. I koło się toczy. Mało to takich kół? Pochodzenie też może nie być tu bez znaczenia. Z naturalnych powodów zabawa musi być mocniejsza. To nie jest świat dla każdego. Wierzę tym kobietom. Uwierzyłabym choćby była tylko jedna. Szczerze współczuję i nikomu nie życzę, by kiedykolwiek znalazł się w takiej zależności. Dziwię się ino, że fani są zdziwieni. Jego twórczość się sama nie napisała.
Największym problemem współczesności jest to, że postawiliśmy artystów na piedestale. W starym dobrym średniowieczu pozycja artysty albo komedianta cieszyła się szacunkiem społecznym analogicznym do prostytutki. I to nie zmieniało faktu, że zarówno artyści jak i prostytutki dostarczały ludziom wielu pozytywnych wrażeń, a osoby wykonujące te profesje cieszyły się powodzeniem płci obojga. Ale przynajmniej konwencja społeczna była taka, że skutecznie chroniła przed postawieniem takich osób jako autorytetów i wyzyskaniem swojej pozycji. Mam wrażenie, że dzisiaj nam tego wybitnie brakuje.
Adwokat here: przestępstwo popełnione istnieje niezależnie od wyroku sądu. Jak dam komuś po mordzie, to nie jest tak, że do czasu wyroku sądu, nie ma sprawy. Postępowania sądowe ze swojej natury są dziurowe jak drogi w Rosji, a w ameryce dodatkowo zwycięża strona z przewagą finansową
No ś.p. Tomasz Komenda też był z góry uznany za gwałciciela, a jak było naprawdę dowiedzieliśmy się 20 lat później. Więc ostrożnie Pani Adwokat z nazywaniem czyjegoś czynu przestępstwem jak nie było jeszcze porządnego śledztwa.
@@annamazur9485 A przed tym właśnie sądem postawił go prokurator, który nie poniósł żadnych konsekwencji za zniszczenie człowiekowi życia plus nie uważał, że popełnił błąd. Sąd przyklepał i człowieka zniszczył. Dlatego uważam, że bez niezbitych dowodów nie powinno się nikogo nazywać przestępcą, szczególnie w Polsce, gdzie wasza branża jest niestety zepsuta do szpiku kości. Jednak mam nadzieję, ze Pani jest wyjątkiem.
@@michad3768 przypadków takich jak Tomasz Komenda, gdzie ktoś jest niesłusznie skazany, jest zdecydowanie mniej niż takich, które nawet nie trafiły do sądu, bo z miejsca uznano, że nie ma tematu. Polecam wysłuchać rozmowy, pod którą ślepo komentujesz, zamiast pisać najpierw komentarze.
Oglądałam Waszą dyskusję i jako kobieta i matka córki jestem przerażona. 8 kobiet oskarża gościa o gwałt, brutalny, a w komentarzach będzie wyrok- będzie winny, może baby kłamią, a może się zgodziły ale im się nie spodobało. Odniósł się do jest wyrok jest/ nie ma winy. Wyroki w tych kilku sprawach: Cyntoia Brown, O J. Simpson, Michael Peterson, Aaron Hernandez; to tylko ułamek w sprawach gdzie wyrok nie ma nic wspólnego z winą. Polecam pooglądać procesy amerykańskie, tam nie chodzi o prawdę tylko show. Kolejna sprawa, zgoda. Nawet jeśli któraś z nich wyraziła zgodę na zbliżenie to nie wyraziła zgody na BDSM. To trochę tak jakbyś poszedł do fryzjera a on Cię oskalpował.BDSM ma swoje zasady, oparte jest na zaufaniu, obopólnej zgodzie. Dlaczego teraz, ano dlatego że gwałt zostawia w kobiecie, na jej psychice nieodwracalne zmiany. Gwałt nie odbiera kobiecie jedynie jej wolności, odbiera jej zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Niektóre kobiety mówią, że pozbawiono je godności i czują się brudne. To trauma na całe życie. I teraz ta kobieta już na skraju idzie na policję i jest przesłuchiwana przez mężczyznę, nie wszędzie są kobiety policjantki, dopytywania , wzywana kilka razy by opowiedziała co jej się przydarzyło jeszcze raz i jeszcze raz. Kto ma siłę to przetrwać? Ofiara czuję się jak "gówno", zaczyna myśleć, a może to moja wina. A jeszcze nie doszło do sprawy, gdzie schemat się powtarza. Dlatego ludzie którzy doświadczyli gwałtu nie zgłaszają tego na policję. W pojedynkę tylko nieliczni mają wystarczająco dużo siły. Jestem wystarczająco dojrzała by pamiętać "kawał" z przełomu lat 80/90 ;"Na sali sądowej sedzia pyta poszkodowanej: jak została Pani zgwałcona? Od przodu czy od tyłu?. Poszkodowana mówi: od tyłu. Niewinny powiada sędzia, mogła Pani uciec". Straszno i nie śmieszno.
@ w przypadku niektórych komentarzy palce w ogóle wyprzedziły myśli, co jest przykre, bo cała ta rozmowa nie sprowadza się do linczowania kogokolwiek tylko ćwiczeniu empatii, nie zamykaniu uszu i decydowania we własnym zakresie co z takich historii wyciągnąć i jak postąpić.
Jeszcze trzeba zwrócić uwagę, czy to oskarżenie i cała sprawa będzie miała charakter karny czy cywilny, bo jeśli karny to te kobiety nie mają szans na żadne odszkodowanie, ale Gaimanowi grozi wyrok. I zgadzam się, że sprawy o gwałt i ogólną przemoc seksualną, praktycznie nie są możliwe do ocenienia jednoznacznie , "ponad wszelką wątpliwość"| i opierają się na poszlakach. Bardzo dobrze cały ten proces opisuje Jon Krakauer w książce "Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim". Polecam przeczytać.
Filip ale ty masz dużo inceli wśród widzów, jestem w szoku. Gdyby nie ich ignoranckie komentarze o tym że nIe Ma DoWoDóW, to rozmowa byłaby o połowę krótsza ;)
Odnosząc się do tytułu: A co jeżeli jego sukces (książki) jest wynikiem tego że jest potworem. To znaczy nie interesuje się opinią, uczuciami innych osób. Pozbył się wstydu do swoich myśli dzięki czemu potrafił stworzyć tak przekonujące i intymne światy. Przez co tak samo nie czuję winy i wstydu za swoje działania względem ofiar.
Większy problem poznawczy miałem z Kaczmarskim. Zakładałem że każdy poeta ma wrażliwość żeby nie krzywdzic ludzi szczególnie bliskich. Ale etanol i narcyzm świetnego twórcy... Poetą był wielkim wg mnie ale człowiekiem małym... I tak słucham Go dalej Pytanie co musiałby zrobić artysta żebym miał niesmak w odbioerze dzieła taki żeby się nie dalo. Czy jakby się okazało że ktoś jest seryjnym moedercą ale piosenki miał świetne zanim go zamknęli? A Majkel co zbudował wesołe miasteczko dla dzieci żeby ... No właśnie co? Uwodzić dzieciaki? A obrazy Adolfa ?powiesili byście sobie obraz Adolfa w pokoju? Powiedzmy reprodukcje nie oryginał.
Tak, jeśli by mi się podobał, to bym powiesił obraz Austriackiego Akwarelisty nawet w pokoju gościnnym. Potrafię całkowicie oddzielić artystę od dzieła.
@@BezSchematu No. Jego twórczość uwielbiam, mało co mnie porusza aż tak jak jego utwory, ale mimo tego jego osoba mnie odrzuca, tym bardziej że miałam podobnego ojca
Przekleję mój komentarz spod filmu dla wspierających: Rozmawiajmy na ten i podobne tematy, ale nie głośmy wyroków. Nie widzę żadnego problemu w zrobieniu streama z dyskusją pod tytułem: "Hej, słuchajcie, zebraliśmy się tutaj ze względu na okropne doniesienia nt. Neila Gaimana. Jest oskarżany o A, B, C i D, tyle i tyle osób wystosowało oskarżenia itd., czekamy na rozwój sytuacji, ale chcielibyśmy podyskutować dzisiaj o autorytetach, twórcach i jak podchodzić do nich po takich rewelacjach", ale niestety tak ten stream nie został poprowadzony, tak samo jak Twój film dla wspierających, w którym jasno powiedziałeś, że dla Ciebie, wedle aktualnej wiedzy, on już jest potworem, a podczas streama kilka razy mówiłeś, że nawet jeśli wyrok będzie uniewinniający/nie dojdzie do rozprawy to nie będziesz w niego wierzył. Jeszcze raz powtórzę - dyskutujmy o tym, głośmy swoje opinie, ewidentnie "jakaś" sprawa jest ale - tak jak apelowałeś na początku streama - z otwartą głową, a niestety muszę zauważyć, że jedyną osobą z zamkniętą głową z waszej trójki byłeś Ty. Oskar bardzo rozważnie się wypowiadał, Jaga podobnie, choć miała mało przestrzeni żeby się w pełni rozwinąć. Zresztą ona apelowała, żeby szanować odmienne opinie innych osób na ten temat i jej wtórowałeś, więc liczę na to samo w tym miejscu.
@@zapp9674 wstawiłem go kilka godzin po moim pierwszym komentarzu - może dlatego. problem istnieje, a domniemanie niewinności w erze social mediów przestało...
Dyskusję trzeba będzie sobie jeszcze raz obejrzeć, bo, jak to mówią: "Synek, to trzeba na spokojnie". Tyle wątków, które umknęły przez czytanie czatu, że szok.
Skłaniam się do rozdzielania wartości dzieła od wartości człowieka, aczkolwiek gdy poznałam ciemną stronę charakteru artysty to jego dzieła przestały mi się aż tak bardzo podobać (np Picasso). Z drugiej strony, przecież nie przestaniemy używać żarówek, bo Edison miał niskie standardy moralne💡⚡️🐘
Gaiman jest już kolejnym przykładem, który powinien uzmysłowić ludziom jedno: żaden artysta nie powinien dla nikogo stawać się autorytetem moralnym, bez względu na to jak głośno i wiarygodnie przedstawia on siebie jako ów autorytet. Bez względu na to, jak rzeczywiście było (sam wierzę ofiarom), nic nie zmienia faktu, że Gaiman jest wybitnym pisarzem- obrzydliwość twórcy nie powinna determinować oceny jego dzieł. Przykro mi, że coraz bardziej łączy się twórców z dziełami, jednocześnie ich gloryfikując, bądź piętnując. Działa to w dwie strony- miernego artystę można wychwalać pod niebiosa, ponieważ pasują nam jego poglądy/osobowość lub wybitnemu twórcy umniejszać zdolności i talentu, bo się nam nie podoba. Wszystko staje się coraz bardziej płynne, rozmyte i pozbawione granic, zarówno w emocjach, jak i analizie. Nie tędy droga. Mam nadzieję, że tego typu, tragiczne, przypadki spowodują, że zaczniemy podchodzić do osób publicznych z większym dystansem, sprawiedliwie oceniając ich rzeczywiste dokonania, w oderwaniu od ich poglądów. Nie chodzi o to, że nie ma to znaczenia, bo ma, ale nie fundamentalne. Mam również nadzieję, że Gaiman sprawiedliwie odpowie za swoje czyny.
Dokładnie, świetnie ujęte. Tak samo było z grą Hogwarts Legacy i J.K. Rowling. Gra była bojkotowana przez aktywistów tylko dlatego, że nie podobały im się poglądy i wypowiedzi Rowling. Mało tego, wielu zapomina, że owa Rowling nie miała z tą grą NIC wspólnego przy jej produkcji - jedyna cecha, która ich kuła w oczy to samo uniwersum/świat przedstawiony oparty właśnie o prozę autorki Harrego Pottera. Skoro sama Rowling nie kiwnęła palcem przy tej produkcji, ale świat był wykreowany przez nią w książkach, no to trzeba też bojkotować dzieło niezwiązane z autorem? Niektórzy powiedzą, że tak.
na Johnego Deppa i z naszego podwórka na Jakuba Dymka również wylano wiadra pomyj przed wyrokiem sądu myśle że powinniśmy poczekać na wiecej informacji, rozprawy, zeznania i dowody zanim będziemy mieć jakieś mocne opinie...
Należałoby się zastanowić jak przebiega i na czym się opiera proces twórczy. Jeżeli ktoś porusza ciężkie i mroczne tematy w swojej twórczości (patrz Sandman) to należałoby się zastanowić nad tejże fundamentem. Sandmana czytałem bardzo dawno temu ale przyznam, że powrót do tej lektury dziś, wydaje mi się niezmiernie kuszącym. Uwierz mi Filipie, że już nigdy nie spojrzysz na jego twórczość w ten sam, moim zdaniem - "ograniczony" sposób. Cała ta sytuacja otworzyła intymny czy wręcz obnażający autora wymiar, dzięki któremu możesz spojrzeć na jego twórczość w sposób pełniejszy i głębszy. Czy gorszy? Na pewno prawdziwszy. Cała reszta zależy tylko od Twoich oczekiwań i potrzeb.
Mega ciekawy live! Jak widać przynajmniej połowa Hollywood to alkoholicy/narkomani/gwałciciele... Dlatego uważam, że jeszcze nie raz przeczytamy/usłyszymy o tego typu historiach...Jeżeli zaś chodzi o serial The Sandman, jak dla mnie jest rewelacyjny i mam nadzieję, że się doczekam na 2 sezon.
Teraz kwestia tego czy showbuisness naturalnie przyciąga takie osoby, czy to środowisko sprzyja powstawaniu takich patologii, czy może po prostu w nim więcej spraw zdobywa rozgłos?
Mieć to w dupie bo dzieła takich ludzi nie przestają być świetne i można nadal się nimi cieszyć. Dlatego ja nawet nie staram się sprawdzać i przywiązywać się do twórców a właśnie do samych dzieł 🤷
Drogi Filipie i tutaj zgromadzeni: 3 sezon Good Omens w wyniku sytuacji z Gaimanem został skrócony z 6 odcinków do 1,5 godziny (taki jakby film na koniec), a sam Gaiman został wypisany z projektu i będą za niego robić robotę inni ludzie. W kwestii Sandmana nic nie wiem, ale dziękuję za uwagę
@@BezSchematubardzo rozumiem twoje zdanie dlatego, że dużo osób w fandomie je podziela. Ja jeszcze latem tego roku (bo już mocno wybiło szambo, po prostu nie było aż tylu kobiet, artykułu etc.) stałam się dość obojętna i nawet cancel serialu spłynąłby po mnie jak po kaczce, ale nie sądzę, że domaganie się fanów jest roszczeniowe czy coś, byłoby to głupie z mojej strony. Niespieszno mi do finału, pewnie obejrzę, ale nie z taką podjarką jak sezon drugi, jak już będę się jarać z wkładu ludzi którzy ciągle są w porządku z Davidem i Michaelem na czele. Bo właśnie cała moja radość z Good Omens została po stronie wkładu fanów czyli też np. aktorów, cieszą mnie piękne fanarty i nie zasmuci mnie aż tak jak w innym przypadku skapcanionione zwieńczenie, bo bez wyrzutów sumienia za kanoniczny uznam jakiś fanfik. Szkoda tylko, że będą powstawać z rozżalenia
Bardzo dobra dyskusja. Podziwiam stoicyzm Jagi, Filipa i Oskara. Jestem ciekawa, czy panowie z czatu, tak namiętnie, acz monotonnie broniący Gaimana, bo "jeszcze nie ma wyroku", bo to lincz, bo Amber itp, spędzili tyle samo czasu broniąc tego pana, co uciekł do EA? Też nie ma wyroku. Czy tylko przemoc wobec kobiet wzbudza w nich taką podejrzliwość o mataczenie ze strony ofiar?
Ja podobny dylemat (czy isc czy nie isc) kiedy przed ostatnim koncertem Arcade Fire wyplynęły oskarzenia wobec wokalisty. Feist, ktora miala grac jako support, wycofala sie wyedy z trasy wlasnie z ich powodu.
Ja sie tylko utwierdziłem w tym, co ostatnio pisalem. Popkultura jako punkt wyjscia do dyskusji spolecznych to jest zdecydowanie (obok eseji) najmocniejszy punkt Bez/Schematu. Sam temat jest niezwykle delikatny, a ludzie zazwyczaj maja z taką delikatnością problem. Cale Me Too pokazalo z jednej strony, ze molestowanie kobiet to w zachodnim, teoretycznie juz tak rozwinietym swiecie wciąż jest ogromny problem, ale jednoczesnie dalo nam wiele przykładów na to, jaką siłę w rękach kobiet (przewaznie) ma słowo i jak wiele z nich korzysta z niego dla wlasnych, niekoniecznie etycznych celów. Zbyt wiele osób traktuje to zero-jedynkowo. To nie jest tak, ze co drugi przedstawiciel swiata kultury to gwałciciel i molestator, ale to tez nie jest tak, ze wszystkie kobiety to cyniczne wyłudzaczki pieniędzy i atencji. Każdą taką sprawę nalezy traktowac indywidualnie. Tymczasem wiekszosc ludzi jak slyszy o nowej "aferze" podobnego pokroju, zabiera stanowisko zanim w ogole zapozna się z tematem. Bardzo podoba mi sie, jak cała trójką dyskutantów w wywazony sposób oceniła temat przewodni dyskusji. Swietnie się tego słuchało.
W tej rozmowie ewidentnie brakuje strony przeciwnej, we trójkę przedstawiacie ten sam punkt widzenie, następnym razem proponuję dobierac gości z innym zdaniem. Rozmowa była by ciekawsza jak by się można było z kimś pospierać
Ale co jest stroną przeciwną w tej dyskusji? Ktoś kto by przyszedł i powiedział: "nie możesz podchodzić do dzieła jak chcesz musisz je spalić/czytać dalej"? Trochę nie wiem czym jest "przeciwny punkt widzenia" w kwestii osobistej reakcji na tego typu informacje.
Wgl zauważyłam, że w przypadku cancelingu, obok obrzydzenia do autora, dużo się mówi o tym by nie zarabiał na swoich dziełach. Zastanawia mnie jak to wygląda z perspektywy konsumowania ich z nielegalnych źródeł. Jak wiele ludzi było by skłonnych wyłowić coś z zatoki piratów byle by np. Rowling nie zarobiła tantiemów z gry.
Szczerze mówiąc, prócz animowanej Koraliny nigdy nie interesowałam się twórczością Gainmana i nie mam ządnego związku z nim jako artystą, więc tutaj nie mam też odczuć. Wiem, że to dużo mniejsza sprawa, ale ja miałam moment "nie będę mieć artystycznych idoli" w gimnazjum, gdy zaczęłam lepiej znać angielski i byli artyści, których lubiłam obserwować, wtedy na deviantarcie, byli tacy, którzy byli animatorami i autorami komiksów/webkomicsów. Wcześniej znałam ich tylko po rysunkach, bo opisów pod nimi nie rozumiałam. Gdy zaczęłam ich wypowiedzi rozumieć, w wielu kwestiach bardzo mnie zabolały i się nimi zawiodłam. Były to naprawdę drobiazgi typu "ktoś narysował fanart do kreskówki którą bardzo lubię, ale w opisie bardzo surowo ją ocenia" albo uważałam, że ich odpowiedzi na komentarze potrafiły być niewspółmiernie niemiłe. Oczywiście, nie była to sprawa tak poważna, ale dla mnie ten moment zwrotny, zauważenie, ze ktoś kogo lubię może się mocno ze mną nie zgadzać, mogą mnie jego opinie bolec i wolałabym ich nie znać. Więc jeżeli wychodzą podobne sytuacje co tu, też umiem się odciąć. Mam dużo większe problemy ze zmianami społecznymi ogólnie. Nie wiem gdzie stoję i jak się czuję i czy będę wiedzieć do końca życia. Widziałam w komentarzach wspomniany dysonans poznawczy i ja w takim żyję od 10 lat stale. Przykładowo, ostatnio mignęła mi wypowiedź, że według obecnych standardów, ponad 90% rodzin naszych Dziadków byłaby skategoryzowana jako patologiczna. Więc praktycznie każdy starszy artysta. Według tego jak szybko zmienia się społeczeństwo, jesteś na starcie gorszy moralnie od dziecka, które się teraz rodzi albo od osób 10 lat młodszych od ciebie. Nie wiem co sądzić o tym, że klepnięcie kogoś w ramie jest uważane za molestowanie, ale jednocześnie mówi się o tym, ze ludzie są coraz bardziej samotni i odosobnieni w relacjach.
Na pewno wpływy i pieniądze deprawuja, pytanie ilu byśmy mieli więcej takich "Gaimanów" gdyby więcej ludzi było tak majętnych, czysto hipotetycznie, pewno przybyło by sporo. Chociaż pieniądze to też możliwości dobry przykład to sprawa dopingu Igi Świątek. Wielu tenisistów w śodowisku ma za złe ITIA że nierówno i niesprawiedliwie traktuje tenisistów i inaczej odnosi się do kogoś z top10 a inaczej jak ktoś jest powiedzmy #250. Chociaż tak jak w sprawie z Gaimanem nie należy wyciągać pochopnych wniosków bez zagłębiania się w detale, chociaż my takiej możliwości nie mamy. W swoim oświadczeniu Iga wytłumaczyła że tak szybkie załatwienie całej sprawy było możliwe dzięki pieniądzom, padły nawet kwoty na opłacenie testow próbek i kancelarii adwokackiej poszlo 85k dolarów, dla zawodników niżej notowanych to dużo pieniędzy. Gaiman na pewno miałby trudniej z realizacją gwałtów (bo tak to wygląda) gdyby nie pieniądze, ile razy jeszcze będziemy świadkami czegoś podobnego.
Dwie uwagi. Nie wszystko za obopólną zgodą jest w porządku. Wszystko ma jakieś granice rozsądku. A druga kwestia jest taka, że Kevin Spacey został oczyszczony ze wszystkich zarzutów - nadal jednak nie uważam, że nie można o tym rozmawiać. Natomiast trzeba być naprawdę ostrożnym i sceptycznym.
Myślę, że dopóki nie dochodzi do permanentnej krzywdy kogokolwiek to generalnie wszystko za obopólną zgodą jest ok. No a co do Spacey'ego to dalej nagrał ten paskudny filmik i bez względu na wyrok sądu dalej widać, że jest paskudną osobą.
Czytałem jego książki, komiksy i wyraźnie widać w jego twórczości że lubi ostre i mroczne klimaty. Także zero zdziwienia. Są artyści którzy spełniają się w swojej sztuce i to tam przeżywają swoje fantazje. Są tacy którzy jednak próbują w rzeczywistości spełniać swoje ciągotki. Tutaj widać jak dwulicowym jest człowiekiem, w wywiadach udaje dobrodusznego pana a tymczasem jest kimś zgoła innym. Pomyślcie ilu jest takich ludzi na świecie ... czasami mozna się srogo zdziwić. Nie mam z tym problemu, dalej będę fanem jego twórczości ponieważ jest wspaniała. Jeśli to prawda, niech zrobią proces i go ukarzą - nie może być tak że wykorzystuje się swoją pozycję aby gwałcić. Oddzielam twórcę od tworu, nie jest moim kumplem abym go musiał lubić - jako artystę zawsze bedę go cenił.
W temacie dyskusji, dla mnie nie ma znaczenia kim jest autor, interesuje mnie jakość dzieła. Niech za przykład posłuży pan Sapkowski, nie podoba mi się to co o nim słyszałam, ale nie mogę mu odmówić stworzenia czegoś co lubię, więc nie skupiam się na autorze, a na dziele. Zbyt wiele czasu poświęcanego obcym, których wydaje się nam że znamy, to tworzenie relacji para socjalnej i nic ponad to. W mojej opinii na miano autorytetu, naprawdę ciężko sobie zasłużyć, mogę podziwiać czyjąś wiedzę i inspirować się czyimiś dokonaniami, ale autorytet budowany na relacji para socjalnej, to coś wątpliwego. 1:49:33 Nikt niemiałby z tym problemu, gdyby za tym szła jakoś. Na pewno sam zauważyłeś, że te produkcje, które reklamują się DEI, są wątpliwej jakości, więc nie dziwię się przeczulicy. Jeden z nowszych przykładów: Dragon Age -w każdej części, był wybór z kim podejmiesz romans, włączając romans z osobą tej samej płci, a w Inkwizycji był poruszany temat nie binarności i nikt nie miał z tym problemu. Wyjątkiem jest najnowsza część, która zamiast bawić, próbuje nauczać i moralizować. Gry, filmy czy seriale, są po to, by dostarczać rozrywki, a nie fundować kaca moralnego i wpajać co podatniejszym konkretną ideologię.
Jestem przerażona niektórymi komentarzami. "Kultura" gwałtu w pełnej krasie. Aż strach ilu ludzi mijanych na ulicy czy nawet znajomych ma tak spaczone schematy myślowe.
Dzięki, moje dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa właśnie wylądowało w koszu na śmieci :/. Chyba najwyższy czas na zrewidowanie najwyraźniej błędnych założeń. Mea culpa
53:15 - Tak, chcę funkcjonować w takim społeczeństwie. W społeczeństwie w którym istnieje domniemanie niewinności, a ofiary muszą mieć przekonywujący dowód. Dlaczego? Ponieważ nie zamierzam współdzielić czyichś potencjalnych domniemań, uprzedzeń, tendencji do zniesławień czy paranoidalnych urojeń. Nie mam zamiaru żyć w społeczeństwie, w którym jeśli ktoś nie ma pomysłu na to jak kreować się w internecie, przestrzeni publicznej, nazywając się twórcą, czy też nie wie jak inaczej zaistnieć przed znajomymi popisuje się oskarżając inne osoby, po czym łatwo znajduje grupę klakierów powołujących się na "moralność", która to grupa klakierów zaczyna nagrywać na UA-cam filmiki o domniemanej winie tego człowieka. Jak widzicie, domniemanie niewinności działa w obie strony, i tak jak na takie domniemanie zasługuje osoba przeciwko której wystosowane są zarzuty, tak samo nie można zarzucać schizofrenii, kłamstwa, urojeń, atencyjności osobom z takimi zarzutami występującymi. Jednakże, moje osobiste preferencje są takie, że wolę żyć w społeczeństwie, w którym z braku dowodów nie ucierpi osoba w tej sprawie bierna, a nie osoba, która wysnuła swoje oskarżenie. Ponadto wolę żyć w takim społeczeństwie też dlatego, ponieważ ryzyko molestowania czy zgwałcenia jest wobec mnie, moich bliskich nieporównywalnie mniejsze w porównaniu do ryzyka pomówienia, czy zawracania głowy i zatruwania życia przez osoby pomawiające.
Gaiman to jakiś oślizgły facet. Uprawdopodobniają sprawę liczne zeznania różnych kobiet. Ale tak samo Polska zosttała pozwana za więzienie bez wyroku terrorystów islamskich. Ludzi o których była wiedza "operacyjna" służb. I tez padały argumenty, że póki nie zostali osądzeni to są niewinni.
@@BezSchematu Tak, Żeby była jasność, to nie jest w żaden sposób krytyka p. Jagny (btw, robi doskonałą robotę swoim profilem na Insta, książek niestety nie miałem okazji przeczytać); po prostu ciekawe, że pojawia się w kontekście tej rozmowy.
@ElementaryKnowledge3000 żeby była jasność - nie znam żadnego autora publikującego w FS poza bardzo powierzchownym zapoznaniem z A. Pupinem (który jest bardzo miłym człowiekiem w kontakcie i nową osobą w stajni Fabryki). Nie czytuję też autorów ze „starej gwardii” FS poza Grzędowiczem. Zaznaczę dodatkowo, że naczelny przedstawiciel niechęci do kobiet - „rozwija się już poza strukturami firmy”, że tak po korporacyjnemu napiszę :D Jego nowe powieści ukazują się teraz w Wydawnictwie Znak (chyba).
Właśnie myślałam o tym, że je to ciekawe spojrzenie, na ile Geiman pisał w tym fragmencie o sobie. A jeśli tak, to ciekawym robi się fakt, że w historii pisarz zostaje srogo ukarany. Tak z czysto ludzkiego punktu widzenia, jest coś bardzo fascynującego, jak każdy postrzega swój własny mrok.
@ zgadzam się, że taka interpretacja może być kulą w płot, więc nie jest czymś, przy czym bym się nie upierała. Ale nie będę ukrywać, że mój mózg bardzo chce te kropki tak połączyć. Myślę, że po prostu mi się bardzo mocno uruchomiły skojarzenia z jungowskim cieniem, który jest dla mnie jednym z najbardziej fascynujących konceptów ludzkiej psychiki.
Trzeba umieć oddzielać artystów od twórczości, bo inaczej trzeba by zbojkotować większość Hollywood i przemysłu muzycznego, bo ciągle się dowiadujemy nowych nazwisk, które albo były na wyspie u Epsteina albo imprezach u Diddy-ego.
Tak nie odnośnie tematu, a samego nagrania - jestem fanem Hollow Knighta, ale zapętlony combat theme z Forgotten Crossroads strasznie mi przeszkadzał podczas oglądania. Jest krótki i bardzo wyrazisty, zwłaszcza w tej swojej dynamicznej części,. Bardzo mi się wybijał i nie pasował. Może to tylko mój problem związany z wyczuleniem na soundtrack tej gry, sygnalizuję bo może nie tylko ja tak mam
Co do incydentu kałowego w wykonaniu Amber Heard spieszę przypomnieć że jest zdjęcie i zeznanie pomocy domowej - równie mocne dowody jak na winę Gaimana. Oskar, to Filip przez całą rozmowę sugerował, że nawet jak wyrok sądu będzie uniewinniający to i tak wiadomo, że pokrzywdzone poszły pewnie na ugodę. więc nie mów, że wyroki sądów w tej rozmowie nie były podważane.
Nie no, dalej możesz wierzyć, że Amber Hears zesrała się do własnego łóżka i tak to zostawiła, żeby pani sprzątaczka zrobiła zdjęcie, jeśli rzeczywiście jesteś specjalistą od spraw fekalnych i potrafisz rozróżnić co i jak.
@@BezSchematu Filip, zrobię to co Ty zrobiłeś i powiem: "Ona temu nie zaprzeczyła". Nie zaprzeczyła, a w dodatku próbowała zwalić winę na psa, czyli idąc analogią do twoich wypowiedzi - przyznała się, że gówno było, świadkowie twierdzą, że było ludzkie, są zdjęcia. Ale Ty teraz mówisz tu o "wierze". Pokładam w to dokładnie taką samą wiarę na podstawie przedstawionych zeznań i dowodów, jak ty w winę Gaimana. "rzeczywiście jesteś specjalistą od spraw fekalnych i potrafisz rozróżnić co i jak" - tak jak Ty specjalistą od BDSM i relacji łóżkowych kompletnie nieznanych sobie osób. Sam się punktujesz swoimi komentarzami. i jeszcze raz - jeśli Gaiman dopuszczał się rzeczy o które jest oskarżany to niech smaży się w piekle, bo wykorzystywanie słabości i uległości innych jest godne największego potępienia.
fakty są takie, że to zrobiła zrzucając wine na psa i sprytnie manipulując faktami chcąc udupić Deppa . Panie ( w większości ) jeśli chodzi o manipulacje są w tym perfekcyjne w porównaniu do mężczyzn bo działają bardziej emocjonalnie.@@BezSchematu
Cóż za gorzka satysfakcja. Ile to się człowiek nasłuchał i naczytał w latach dwutysięcznych i nastych, że mówienie o potrzebie posiadania autorytetów i ich kryzysie oznacza zewnątrzsterowność oraz osobowość autorytarną...
Ten moment gadania co Trump komu wsadził to była ta chwila kiedy dyskusja z bardzo fajnego poziomu poszorowała brzuchem po dnie. Nie dało się pozostać przy słowie molestowanie? Dawajcie jakieś kurde granice słownictwa jak podejmujecie temat przemocy $eksualnej bo nawet osoba która jej nie doświadczyła może poczuć się źle a gwarantuje że oglądając was teraz osoby z trudną przeszłością.
Super ciekawa i ważna dyskusja PS. Co do tytułu - moje 'ale' dotyczy tego, że używając takiego konkretnego doboru słów w połączeniu z Sandmanem w tle dyskusji i Gaimanem na okładce jest to jakby zbyt stanowcze odniesienie do sprawy, która właściwie dopiero co wypłynęła? Dowiedziałam sie o tym, gdy wspomniałeś o tej dyskusji na wczorajszym steramie - więc ewidentnie nie jestem w najświeższych newsach, ale wydaje mi się, że jednak jest to na tyle świeże, że nie używałabym takiego sugerującego tytułu. Nie przeczę, ze Gaiman zrobił rzeczy, o które jest oskarżany. Tak jak wspominaliście, jest to porządny materiał dziennikarski, a nie rzucona plotka. Ale wydaje mi sie, że on, jako strona oskarżana, nie miał jeszcze opcji zareagować jakkowiek, więc to narazie taki pierwszy "boom"? Wygląda na to, że to jest coś realnego a nie jakieś zmowy, jednak chyba użycie słowa Potwór w sprawie tak świeżej jest po prostu dla mnie jest hm, nadmierne?
Kluczowe słowa padły ok. 50:00. Jest domniemanie niewinności, tak działają sądy. "Ale my nie jesteśmy sądami." No kur... To tak jak babcia w Samych Swoich: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie." Przypomnę tylko dwa nazwiska, które też już zostały skazane przez wszystkich wokół: Kevin Spacey i Benjamin Mendy. Czasem warto się wstrzymać ze swoimi tezami.
Po raz kolejny świat oczekuje ode mnie udziału w jakiejś krzywej akcji. Masz weź kamień, no masz, no może chociaż garść żwiru... kto to jest? no nie wiesz, ledwo kojarzysz? aaaa za stary jesteś ale serial widziałeś... masz rzuć sobie - tak trzeba. To zły człowiek jest, wierz mi, tak jak ten poprzedni, źle ci z tym było?. Że sądy? wyroki, kary? To przecież nie duży kamień jest.
Weź wysłuchaj tej dyskusji, bo widać, że komentujesz na ślepo. Mówimy coś ODWROTNEGO. Że nie musisz i nikt nie powinien cię do tego namawiać. Sam masz prawo i swobodę ocenić takie historie i twórcę.
Mam wrazenie że to jest konflikt typu podejscie konserwatywne, a zupełnie nowa kultura poprawnosci i innej moralności, w której z jednej strony na piedestale jest wolność i indywidualizm, a z drugiej jest obalanie starego porządku i autorytetów, idoli, ikon. Era me too zatrzęsła tym starym porządkiem, ale nadal jest ta przeciwwaga czyli chronienie idoli i osądzanie tej strony która odważyła się mówić o czymś głośno. Jak słyszę glosy typu nie osądzaj bez dowodów, o kulturze cancelowania, o wylewaniu dziecka z kąpielą itp. to mi sie wydaje że to jednak jest mniejsze zło. Bo to jest jak w tym powiedzeniu, że mężczyzna się boi, że kobieta go wyśmieje, ośmieszy, odrzuci i umniejszy ego, a kobieta się boi, ze zostanie zgwałcona , pobita lub zabita. Tu nie ma równości w krzywdzie, więc jak można nadal zamykac usta ofiarom, mówiąc, że to komuś zepsuje PR. Odsetek faktycznie falszywych oskarżeń o tego typu przestępstwa jest bardzo mały, skala nadużyć bogatych, znanych, posiadajacych władzę osób jest ogromna, wymieniliście tu w dyskusji kilku ale mi ciagle do głowy przychodzili kolejni, choćby Cosby czy ten od którego się rozgłos rozpoczął czyli Harvey...R Kelly, Polański, P Diddy, no mozna by tak wymieniać, a to jest tylko czubek góry lodowej po prostu dlatego że to są " gwiazdy" a nie po prostu prezesi i inni uprzywilejowani mniej, ale wystarczajaco by tą władze niecnie wykorzystywać. Osąd społeczny jest skuteczną bronią by chociaż w jakimś stopniu zmienić ten nierówny układ sił, bo lęk przed tym że ofiara nadużycia nie będzie cicho, że wszystko wyjdzie na jaw i pojawi się konsekwencja w postaci ostracyzmu, a póki co chyba takie lęki nie były powszechne i poczucie bezkarności musiało być wielkie dla osób, które sie tego dopuszczały. To jest chyba ta zmiana, która jest potrzebna. Opowieść o kobietach które kłamią by coś zyskać w kontrze do tego są kompletnie nieadekwatne. Powinno się indywidualnie rozpatrywać te przypadki oczywiście, bo jest przecież Michael Jackson i ja tu jestem zupełnie zgubiona, ale jest jednak ogólny schemat którego nie można nie widzieć, w którym najprawdopodobniej strona "słabsza" ma większe szanse być ofiarą i jeśli informuje że jest to nie można jej po prostu nie uwierzyć, bo zbyt wiele zła i bólu to może spowodować, więcej niż nadszarpnięta reputacja i kariera. Może faktycznie oczekujemy od ludzi na świeczniku, takich co osiągnęli więcej od większości żeby byli lepsi, ale może właśnie powinnyśmy, im wyżej sie wzbijasz tym głośniej upadasz i tym bardziej powinieneś się starać, żeby być przykladem i autorytetem, a przynajmniej nie być przestępcą seksualnym 😃
Czyli najsensowniej byłoby anulować społecznie, mam na myśli to że niech sobie tam tworzy u siebie w domu co tam chce i to wydaje ale zero spotkań z fanami, zero koncertów i ogólnie minimalizowanie interakcji ze społeczeństwem.
@BezSchematu ale jeżeli mamy silne przesłanki, że gość krzywdzi i wyszukuje swoje ofiary na spotkaniach to wydaje mi się powinno mu się ograniczać takie możliwości.
Świetna rozmowa. Oczywiście jak zawsze się spóźniłem i musiałem słuchać powtórkę przed snem. Ja dodam od siebie, że jako fan (nie lubię tego słowa) zespołu Queen znienawidziłem osobę Freddiego Mercury'ego za jego... pozasceniczne „osiągnięcia". Ale na szczęście zapłacił on za to najwyższą cenę. W takim przypadku musiałbym spalić całą swoją kolekcję oryginalnych płyt Queenu, ale tego nie zrobię. Dlatego nauczyłem się oddzielać dorobek artystyczny danego twórcy od jego życia pozascenicznego, choć taka osoba mnie obrzydza. Dobrym przykładem jest osoba Marylina Mansona przytoczona chyba przez Filipa. Drugą sprawę poruszyliście pod koniec podcastu odnośnie autorytetów i idoli. Powiem na swoim przykładzie, że pozbyłem się wszelkich autorytetów i idoli w roku 1996, w wieku 13 lat. Wtedy doznałem dysonansu poznawczego, bo byliśmy na wycieczce w Wiśle, a mieli tam zgrupowanie piłkarze reprezentacji Polski. To było przed tym meczem w październiku 1996 roku kiedy Marek Citko strzelił Anglikom gola na Wembley. Po tej wycieczce życzyłem im aby dostali od Anglików. 😂 Od tamtej pory już nie ideologizuję innych ludzi. Druga sprawa związana z tym. Poruszyliście też temat, że w dzisiejszych czasach ludzie szukają idoli, a nawet porad, u influencerów, jakby byli autorytetami w danej dziedzinie. Któreś z Was przytoczyło przykład z tą poradą odnośnie jak zagłosować w wyborach, a ta osoba odpowiedziała, że się nie zna i nie interesuje się polityką. A za odpowiedź typu „to się zainteresuj" odpisałbym „vice versa" i jeszcze bym ją zablokował. Denerwuje mnie ten trend w internecie, że ludzie chcą usłyszeć opinii swoich „guru". Ja nie wiem czy to społeczeństwo cofa się w rozwoju i nikt nie ma swojego własnego mózgu, że go nie używa? I czeka na opinię jakiegoś randoma z internetu? Ja to bym od razu pogonił takie osoby. Przepraszam za taki długi komentarz. Od razu podaję dalej ten podcast, bo jest potrzebny. 🙂👍
Jakie "pozasceniczne" odciągnięcia masz na myśli? Freddie nigdy nikogo nie krzywdził, nie molestował, ani nie dopuszczał się innych czynów o tym charakterze wobec kogokolwiek, chodzi Ci po prostu o to że był gejem?
@@MrAnikiesPoczytaj sobie książki o nim. Ja przeczytałem o nim cztery książki. A tak poza tym był biseksualny. On też lubił wykorzystać swoją pozycję, że był już sławny i miał pieniądze. Poczytaj trochę o nim.
@@BezSchematu oj szanse dawałem za często, na NK też, kompletnie ten typ mi nie leży. Ciebie Filip bardzo lubię i często słucham twoich materiałów, zawsze myślałem, że potrafisz dobierać rozmówców. Człowiek uczy się jednak całe życie. Pozdrawiam
@@damiankaim2553 Filip potrafi dobierać sobie rozmówców, a to, że Oskar ci "nie leży" (choć nawet nie napisałeś dlaczego + nie dałeś szansy na przesłuchanie co ma do powiedzenia), to już twoja kwestia.
Domniemanie niewinności jest jednym z najważniejszych fundamentów funkcjonowania państwa prawa, a to, co Państwo tu robicie, bez wyroku sądu, też ma swoją nazwę. To jest lincz - samosąd. Gorąco zachęcam do zaprzestania prób wywracania podstaw naszej cywilizacji i powrotu do tego, do czego się Państwo nadajecie - recenzowania wytworów popkultury.
Biedny Gaiman się po tym lajwie nie podniesie. A tak serio: kolejny komentarz pisany bez wysłuchania dyskusji, na ślepo i z zaciśniętymi zębami, za to pouczający innych co mają robić a czego niego. Co jest o tyle zabawne że my proponujemy coś dokładnie przeciwnego ;)
@ ależ obejrzałem i dlatego zostawiłem komentarz. Od oceniania poszlak jest niezawisły sąd a nie vloger, który nie ma ku temu wiedzy, doświadczenia ani ustrojowego umocowania.
Co? To znaczy że tylko krytyk może oceniać film? Jest sprawa, głośna, zwiazana z popkulturą. Można o niej rozmawiac i wyrazić swoje zdanie. Tak jak o wszystkim.
@@szyszkazajebistosci2370 nawet jeśli to jest ironia i troll, to bardzo niesmaczne. Równie zabawne, co żart Leppera: "No pierwsze, to jak można prostytutkę zgwałcić, no? 😏"
Moi mili, widać, że sporo osób pisze komentarze nawet nie chcąc wysłuchać tej dyskusji. Ani w tej rozmowie nie ma żadnego linczu Gaimana (ani innych postaci o których mówimy), ani ta rozmowa nie przesądza o winie, a nie w niej nie nawołujemy do hejtu, bojkotu czy cancellingu. My omawiamy konkretną sprawę i szereg podobnych z przeszłości. Zachęcamy do empatii, nie zamykaniu uszu i decydowania we własnym zakresie co z takich historii wyciągnąć i jak postąpić -- w oparciu o własną relację z autorem i jego dziełem. Komentujcie, ale zastanówcie się nim napiszecie, a jeszcze lepiej - po prostu wysłuchajcie.
To ja korzystając z okazji chciałabym podziękować Tobie oraz Jadze i Oskarowi za bardzo ciekawą i dającą do myślenia rozmowę. Planowałam włączyć tylko na chwilę do kawy, bo twórczość Gaimana jakoś mnie ominęła, ale poruszyliście tyle wątków i różnych aspektów, i w sposób moim zdaniem tak wyważony, że z przyjemnością wysłuchałam do końca i czuję się ubogacona. Dzięki!
@@lunar_lightpssst… ale to był Oskar ;)
@@BezSchematu hahaha, ja nie umiem w imiona, wybaczcie 🙈 już poprawiam, Bartoszu/Filipie ;)
Póki nikt mi nie wkłada palca w dupę,jestem skłonny wybaczyć.
Gdybyście ograniczyli się do rozważań nad tym jak zachować się w momencie, gdy ulubiony autor zostaje oskarżony o coś takiego jak Neil Gaiman, to wszystko byłoby w porządku. Niestety zarówno wy jak i czatowicze zabrnęliście znacznie dalej. Ta dyskusja była zbyt jednoznaczna, a przez to przedwczesna, infantylna i jałowa. Moim zdaniem znalazły się w niej niepotrzebne emocje, przesądzanie o winie i opowiadanie po jednej ze stron. A przecież to niezwykle delikatny obszar, a nie rozmowa o serialach, gdzie każdy "musi" mieć swoje zdanie.
Mamy tu w końcu człowieka, któremu winę dopiero trzeba udowodnić, zawsze licząc się z możliwością, że nie zrobił tego, co się mu zarzuca. Mamy również, rzecz jasna, potencjalne ofiary, których głosu nie sposób zignorować, nad których słowami należy się bezwzględnie pochylić i których oskarżenia powinny zostać dogłębnie zbadane. Nie konieczne jednak przez was, czy jakichś innych domorosłych detektywów, tylko przez powołane do tego instytucje.
W tej dyskusji zabrakło więc (moim zdaniem) dojrzałości i wyważenia. Zamiast rzetelnej analizy, pojawiły się uproszczone oceny i jednostronna perspektywa, co bardziej podsyca konflikt, niż prowadzi do zrozumienia sytuacji w jakiej znaleźliśmy się jako miłośnicy twórczości Gaimana. Tak skomplikowane kwestie wymagają spokojnej refleksji i poszanowania zarówno praw oskarżonego, jak i potrzeb POTENCJALNYCH ofiar.
Abstrahując od wszystkiego co napisałem wyżej, osobiście uważam, że z dwojga złego lepiej kierować się zasadą „póki nie ma wyroku, nie ma winy” - nie tylko na sali sądowej, ale i w dyskursie publicznym - niż przesądzać o winie człowieka, unieważniać jego dorobek i kazać mu siedzieć pod kamieniem, dopóki nie dowiedzie swojej niewinności. Inaczej pozwolimy na to, by samo oskarżenie kogoś o coś mogło go zniszczyć.
PS
Przeraża mnie również to pytanie retoryczne jakie padło podczas tej dyskusji: "A co jeśli dowodów nie ma? Mamy udać że sprawy nie było?" Czy więc lepiej udawać, że sprawa jest, nie mogąc niczego nikomu udowodnić? Trzymać ludzi w jakiejś kafkowskiej matni i uznać, że są na zawsze naznaczeni, choć żaden z wytoczonych wobec nich zarzutów nie znalazł sądowego potwierdzenia? A może ich skazywać bez dowodów?
Przykro się robi, uwielbiam jego twórczość od kilku dekad.
Życie jednak nauczyło mnie dwóch rzeczy. Jedno to oddzielenie artysty od jego twórczości, bez tego nie mógłbym się cieszyć z wielu wybitnych dzieł.
Drugie to by podważać autorytety i nie przyjmować bezrefleksyjne ich postaw i twierdzeń.
1:12:00 O nie, ciekawa dyskusja, a tu przyszedł Krzysztof M. Maj na czat na moment i oczywiście ze szkodliwą bzdurą: nie, nikt nie udowodnił, że oskarżenie Kevina Spacey przez Anthony'ego Rappa było fałszywe. Spacey został uniewinniony, ale to nie dowodzi fałszywości oskarżenia. Dlaczego? Bo tak działa domniemanie niewinności - w sytuacjach, gdy nie ma wystarczająco silnych dowodów za żadną z wersji, oskarżony jest uniewinniany. Z kolei gdyby Spacey chciał pozwać Rappa o pomówienie, to domniemanie niewinności działałoby na korzyść tego drugiego, bo teraz to jemu trzeba byłoby udowodnić, że kłamał. W sprawach o gwałt/nadużycia seksualne jest ekstremalnie trudno o mocne dowody, zwłaszcza po latach, więc stawianie równości pomiędzy uniewinnieniem a fałszywym oskarżeniem to jedna z gorszych rzeczy, jakie można w tym temacie robić, zwyczajne pomówienie.
Plus, zbiegiem okoliczności trzy osoby, które były oskarżycielami zmarły w przeciągu jednego roku.
@@jk1427 zaraz, zaraz, a jeśli kogoś oskarżasz bez dowodów to to też nie jest wówczas wyłącznie pomówienie? Może to kogoś smucić lub nie, ale dopóki nie czytamy ludziom w myślach to trzeba mieć mocne podstawy do oskarżania innych, a niestety wszystko co związane z wykorzystywaniem seksualnym jest bardzo "wygodne".
@@pawelzabicki7785 plus, Spacey potem nagrał filmik, w który mówił o "zabijaniu życzliwością" ("killing with kindness").
@@buzdygan3000 To, co dokładnie może zostać uznane za pomówienie, to zależy od konkretnego kraju, ale jeśli piszesz o "mocnych podstawach do oskarżania innych", to, cóż, czyjeś wspomnienia wydają mi się te warunki spełniać. W innym wypadku dochodzimy do absurdu, że jeśli spotkało cię coś okropnego, ale nie masz na udowodnienie tego czegoś nagrania lub zeznań kilku świadków, to w ogóle nie możesz o tym mówić
@@jk1427 jeśli nie masz dowodów to możesz mówić, ale nie oczekuj sprawiedliwości w sądzie, bo inaczej świat który proponujesz wyglądałby tak, że mógłbym ciebie tu i teraz pomówić o molestowanie i co wtedy? przeciez nie mam dowodów, ale dwa lata temu dotykałeś mnie w miejsca intymne w nocnym autobusie, monitoring był akurat niesprawny, poza tym to było 2 lata temu, wiec juz nie istnieje. może mowie prawdę, może nie, ale niszczę ci życie, wywalają cie z pracy i nie masz z czego się utrzymać. wolisz taką rzeczywistość? (w sumie w niej juz żyjemy...)
Z innej beczki. Motywem przewodnim emocji, które ludzie mają z tym tematem (mówię ogólnie, nawet nie konkretnie o przypadku Gaimana) jest dysonans poznawczy. Mamy jakieś postrzeganie wycinka rzeczywistości w postaci jakiejś osoby. Jest to przeważnie postrzeganie wystarczające, natomiast zawsze niekompletne. Kiedy pojawiają się informacje, które cokolwiek w tym obrazie zaburzają, to mózg bardzo szybko chce ten konflikt zlikwidować i ten dyskomfort, który się wówczas pojawia, to właśnie dysonans poznawczy. Później jest kilka ścieżek możliwego rozwiązania tego zgrzytu. Stąd rozumiem, dlaczego jedni w takiej sytuacji chcą od razu kogoś skazać albo też są po drugiej stronie, żeby za wszelką cenę kogoś bronić. Te dwie ścieżki, niestety, jakkolwiek najszybsze, też przeważnie są obarczone największym błędem, bo rzeczywistość rzadko jest czarno-biała. Osobiście wolę podejście w postaci zauważenia tego dyskomfortu... przyjrzenie się temu, czym obraz tej osoby dla nas był. I dlatego tak ważne jest indywidualne podejście do tego, jak ludzie sobie z tego typu dysonansem radzą. Ja mam tylko problem, kiedy ktoś próbuje narzucić swoją własną narrację na taki temat. Wybrałeś szybką ścieżkę przez dysonans poznawczy? Good for you. Ale nie oczekuj ani nie zmuszaj do tego innych. Szczególnie, że naprawdę w takich sprawach, które są od nas tak bardzo odległe, nie ma potrzeby, żebyśmy mieli natychmiastową opinię na dany temat (nie ważne jak bardzo bardziej pierwotne przestrzenie naszego mózgu się tego domagają... one nie potrafią ocenić, że ten brak decyzji w takim przypadku nie jest zagrożeniem, bo nie rozpoznają jego odległości i niewielkiego wpływu na nasze przetrwanie). Rozmawiajmy... wymieniajmy się punktami widzenia... zastanawiajmy się nad tym, dlaczego czujemy tak, jak czujemy - to jest najcenniejsze, co można wyciągnąć z takich trudnych sytuacji. A opinię sobie na spokojnie z czasem każdy może wyrobić, jak pojawi się więcej informacji i też wedle tego, do czego ta opinia jest mu potrzebna. Moim zdaniem to podejście wystarcza, żeby unikać palenia kogoś na stosie. W takich sytuacjach każda ze stron konfliktu powinna mieć prawo opowiedzieć swoją historię. A kto komu uwierzy, to proces wymagający czasu i pośpiech nie służy mu zbyt dobrze. Jednocześnie, dopóki ktoś mi na siłę nie wpycha swojej opinii, nie będę osądzać ludzi, którzy wybierają szybką ścieżkę. Jak tylko ich wybór odnosi się tylko do nich samych, to mają ku temu swoje powody i pełne prawo.
Tak, tak i stokroć tak. Dysonans poznawczy i u kobiet, które mówią o wykorzystaniu. I u nas fanów.
Dziękuję za dyskusję. Tak jak pisałam na live, mamy prawo wyrazic opinię na dany temat, jesli z czymś sie zgadzamy czy nie. Kiedy dowiedzialam sie o calej sprawie to najpierw doznałam szoku, złości, gniewu, obrzydzenia i zażenowania, bo książki Gaimana i jego twórczość jest fantastyczna i zawiera elementy moralizatorskie....
I wlasnie chciałabym tutaj odnieść się do autorytetów, że pisarze od wieków byli traktowani jak autorytety, liderzy. O wiele wiele bardziej niż malarze, czy muzycy moim zdaniem. Moim zdaniem wynika to z tego że słowa i przekaz zawarty w literach jest prostszy do interpretacji niż obraz czy dźwięk. Jeśli się mylę to mnie poprawcie. Wyjatkiem od tej reguły jest poezja, bo tam zabaw słowem i nadawania nowuch znaczeń nie brakuje. Inaczej jest z powieściami, reportażami, felietonami, gdzie mają jasno określony przekaz.
Gaiman jako autor książek fantastycznych mógł pokazywać moralność w innych rzeczywistościach i tak na chlopski rozum wziąć bardzo ciężko jako czytelnikowi przyjąć, że główny motyw serii, ktore jest pouczające jest niezgodne z przekonaniami autora. Cholera zdawało mi się zawsze, że pisarz ma coś do przekazania w książce. Gdyby tak nie było, to by nikt nie wpadł na pomysł listy lektur do szkół w Polsce (choć uważam, że jest okropnie przestarzała i do kosza, bo zniechęca do czytania). Dlatego uwazam że Gaimana zbytnio nie można stawiać na równi z influencerami czy aktorami z Hollywood. To gościu który ma talent i warsztat, a jezeli oszukiwał ludzi co do własnych przekonań, to niestety wyszło mu to mistrzowsko. Potwornie mistrzowsko.
Jaga mówiąc o traumach Gaimana w przebywaniu w sekcie, przypomniała mi o "Koralinie". Czyż w tej krótkiej opowieści nie można by było znaleźć analogii do jego historii? Zastanawia mnie to bardzo.
Też zauważyłam, że na live w komentarzach negatywnie o dyskusji wypowiadali się mężczyźni. Nie było żadnego głosu ze strony kobiet. Dlaczego? NIestety nadal, zwłaszcza w polsce podejrzenia o gwłt, zgloszenia ofiar czy same ofiary spotykają sie z ostracyzmem społecznym. Nadal jest źle jesli chodzi o dzialania policji po zgloszeniu sprawy i nie ważne czy sprawa była z wczoraj czy z przed pół roku. I nie dziwię się, że ofiary przemocy boją się i wstydzą o tym mówić. Nie jestem typową feministką, ktora twierdzi, że "wszyscy faceci są źli", bo znam i mam zajebistych męskich znajomych i przekonania mam dość mocno na prawo, to jednak naturalnie mam lęk przed wyjściem nawet do lasu na głupi spacer, że jakiś obcy typek zrobi mi krzywdę. Macie mężczyźni, takie myślenie? A jeżeli jest niektórym to ciężko wyobrazić to proszę, jezeli w przyszłości marzycie o dzieciach i by wam urodziła się córka, albo mielibyście kochającą żonę/ partnerke, chcecie żeby się też tak bała? Zyla w świecie gdzie nie mogoaby iść spokojnie do szkoły czy pracy, czy wrócić z imprezy, bo jakiś popapraniec ją dopadł? I jeżeli byście się sie o tym, dowiedzieli kilka miesięcy później to co? Zbagatelizowalibyście to? Bo śmiem w to wątpić. To że czegoś nie przeżywacie i często dotyczy to właśnie kobiet, to nie oznacza że tego nie ma. To tak jakbym powiedziała, że nie ma raka prostaty bo jej nie mam. Owszem może być tak, że jakaś franca sobie coś ubzdura, wpadnie z jakimś typkiem na imprezie i oskarży go niewinnie. Są takie, powinny być sądzone o zniesławienie, ale to mniejszość w porównaniu realnych krzywd. Miejcie to mężczyźni na uwadze.
Chciałabym wierzyć, że ta sprawa wyjdzie inaczej, ale poszlaki z artykułu są tak dobitne, że szanse na happy end maleją.
Jeszcze raz dziękuję za rozmowę i pozdrawiam!
Ciekawym kejsem z polskiego podwórka dotyczący tematu oskarżeń o konsensualność jest sprawa Gonciarza, kilka dziewczyn namawiane przez jego byłą partnerkę która miała w tym interes nagle w okresie pandory zaczęły wrzucać na niego story oskarżając właśnie o zachowania seksualne bez zgody jak chocby sławetny napis worek na S a po czasie Gonciarz pokazał dowody pokazujące ich manipulacje faktami i screenami, teraz udowadnia to w sądzie ale jak mowi o tym co go spotkalo to najczęstszym komentarzem jest "ile mozna gadac o tym samym"
No bo taka prawda, ile razy i jak długo można ciągnąć ten temat? Niech on ciągnie to w sądzie, a samemu idzie na terapię, przepracuje to i wróci do robienia normalnego kontentu zamiast zgrywać nafuranego koksem polskiego Andrew Tate'a (plus, nie pomaga fakt, że pomawia go zaledwie Kasia oraz Daria, ale dziewczyn z agencji medialnej było dużo, dużo więcej).
Zamieńmy teraz role. Ciekaw jestem co byś powiedział osobie która skrzywdzonej kobiecie mówi: Jezu przestań już marudzić. Idź na terapię albo do sądu. Ile można ciągnąć ten temat.
Przede wszystkim to nie jest dobry case tutaj, ponieważ Filip był jednym z pierwszych który na Gonciarza (nie kryjąc odrazy) medialnie napluł.
Mimo zapewnienia, że kuma kinky gierki, to wyczuwam u niego osobniczą niechęć do mężczyzn uważających Christiana Greya za lamusa BDSM ;).
@@elvenoormg5919 Sprawy o zniesławienie potrafią trwać 2-3 lata. Na Gonciarzu już wszyscy wydali wyrok, większość tych ludzi ma w nosie, że Gonciarz przedstawił dowody obciążające oskarżycielki, a jeszcze bardziej w nosie będą mieli to za 2-3 lata. Nie mówiąc już o tych ludziach, którzy ewentualną wygraną Gonciarza będą sobie tlumaczyli tym, że "przecież on jest sławny i bogaty, dlatego wygrał sprawę". I nie, nie pomawia go zaledwie Kasia oraz Daria - wszystkie dziewczyny, które były w to zamieszane okazały się albo kłamać i manipulować, albo bezrefleksyjnie powielać kłamstwa innych.
Wielu ludziom będzie trudno zrozumieć z 2 powodów. Jeden to taki, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne w BDSM jest zaufanie. To polega na tym, że wszyscy wiedzą i szanują wszystkie wcześniej przedyskutowane granice. Kiedy to zaufanie zostanie złamane, to już nie jest BDSM. Drugi natomiast jest taki, że tam dochodziło do manipulacji osób, które były z różnych powodów bardzo podatne na ten rodzaj manipulacji. Prawo oczywiście musi pójść swoim torem. Natomiast o takich rzeczach trzeba rozmawiać, ponieważ bardzo istotne jest to, jak się w takich okolicznościach bronić... jak zauważyć... jak pomóc komuś w takiej sytuacji. U samego Gaimana też są problemy i swoją drogą ten artykuł, pokazuje dużo okoliczności, które pokazują pewne poszlaki odnośnie tego, dlaczego Gaiman ma takie, a nie inne problemy omawiając potencjalną traumę z dzieciństwa. Traumy z dzieciństwa nie są usprawiedliwieniem, ale są wyjaśnieniem. Natomiast jakie zadośćuczynienie powinno mieć miejsce w tej sytuacji, nie mam pojęcia. Chociaż wiele wskazuje, że jakieś na pewno.
W kwestii jego twórczości. Zawsze oddzielam twórczość od człowieka, więc osobiście nie mam tutaj problemu dalej konsumować jego twórczość.
Dzięki za ten komentarz.
otóż to. Kwestią kluczową w BDSM jest zgoda i respektowanie granic. Jeśli tej zgody nie ma, to już nie jest BDSM. A one prosiły, żeby przestał. Problem w tym, że Neila nie jarało BDSM jako takie, tylko sadyzm. Władza nad daną osobą. To, co się powtarza jako schemat, to że celował w młode, zależene od niego kobiety. Które niekoniecznie mogły tak łatwo powiedzieć nie. Co jest już w ogóle obrzydliwe, to że jego była żona naganiała mu te dziewczyny. Wiedziała, co może im zrobić.
Aby nie spierać się o słowa, polecam na początek rozprawkę "Co to jest autorytet?" niejakiego Bocheńskiego.
Ciekawe. Rozmowa skupiła się na kinku pana pisarza (wiadomo voyeryzm) a właściwie większym skandalem jaki wynikł z tej historii był fakt wykorzystania bezdomnej kobiety do pracy za darmo we współpracy z żoną, panią Palmer i bardzo bardzo mroczny wątek z synem „Pana” Gaimana. Myślę że z tymi autorytetami lepiej poczekać do śmierci danego idola. Zwyczaj mówi że o zmarłych tylko dobrze albo wcale ale myślę że nic tak skutecznie jak historia nie pozwala nabrać dystansu by skutecznie oddzielić dzieło od artysty. Cóż Gaiman okazał się być oblechem teraz przynajmniej część kobiet może będzie czujna. Kolejna para hipokrytów obnażonych.
Nie skupił się na kinkach, ale masz rację, to było szczególnie bulwersujące. Podobnie jak fakt że Gaiman wykorzystał nianię kiedy mały syn spał tuż obok.
@@BezSchematu sam artykuł został skonstruowany tak, by wciągnąć czytelników w pewien modus operandi, chociaż osobiście uważam że co bardziej drastyczne opisy można było sobie darować. Ale nikogo nie oburzy wykorzystanie bezdomnej kobiety przez dwójkę cyników (u Pani Palmer wyczuwam pewną dodatkową podłość podyktowana własnym komfortem) gdyby właśnie nie detale. Odniosę się jeszcze do jednej kwestii: Temida jest ślepa i ma nie wiele wspólnego ze „sprawiedliwością”Rozbawił mnie wątek że skoro sąd nie skazał to nie ma rozmowy. Czasem to jest jedyna forma poczucia sprawiedliwości. Dopuszczenie do głosu i bycie wysłuchanym.
Tamte środowisko jest pełne specyficznych, często niestabilnych ludzi, którzy próbują naprawiać krzywdy przeszłości różnymi kinkami - jedni bardziej wymyślnymi od drugich. Mają na to pieniądze i chętnych nie brakuje. Ci często mają swoje traumy i łatwo nimi manipulować. I koło się toczy. Mało to takich kół?
Pochodzenie też może nie być tu bez znaczenia. Z naturalnych powodów zabawa musi być mocniejsza. To nie jest świat dla każdego.
Wierzę tym kobietom. Uwierzyłabym choćby była tylko jedna. Szczerze współczuję i nikomu nie życzę, by kiedykolwiek znalazł się w takiej zależności.
Dziwię się ino, że fani są zdziwieni. Jego twórczość się sama nie napisała.
Największym problemem współczesności jest to, że postawiliśmy artystów na piedestale. W starym dobrym średniowieczu pozycja artysty albo komedianta cieszyła się szacunkiem społecznym analogicznym do prostytutki. I to nie zmieniało faktu, że zarówno artyści jak i prostytutki dostarczały ludziom wielu pozytywnych wrażeń, a osoby wykonujące te profesje cieszyły się powodzeniem płci obojga. Ale przynajmniej konwencja społeczna była taka, że skutecznie chroniła przed postawieniem takich osób jako autorytetów i wyzyskaniem swojej pozycji. Mam wrażenie, że dzisiaj nam tego wybitnie brakuje.
Adwokat here: przestępstwo popełnione istnieje niezależnie od wyroku sądu. Jak dam komuś po mordzie, to nie jest tak, że do czasu wyroku sądu, nie ma sprawy. Postępowania sądowe ze swojej natury są dziurowe jak drogi w Rosji, a w ameryce dodatkowo zwycięża strona z przewagą finansową
No ś.p. Tomasz Komenda też był z góry uznany za gwałciciela, a jak było naprawdę dowiedzieliśmy się 20 lat później. Więc ostrożnie Pani Adwokat z nazywaniem czyjegoś czynu przestępstwem jak nie było jeszcze porządnego śledztwa.
@@michad3768 pana Komendę na gwałciciele uznano właśnie wyrokiem Sądu
@@annamazur9485 A przed tym właśnie sądem postawił go prokurator, który nie poniósł żadnych konsekwencji za zniszczenie człowiekowi życia plus nie uważał, że popełnił błąd. Sąd przyklepał i człowieka zniszczył. Dlatego uważam, że bez niezbitych dowodów nie powinno się nikogo nazywać przestępcą, szczególnie w Polsce, gdzie wasza branża jest niestety zepsuta do szpiku kości. Jednak mam nadzieję, ze Pani jest wyjątkiem.
@@michad3768 przypadków takich jak Tomasz Komenda, gdzie ktoś jest niesłusznie skazany, jest zdecydowanie mniej niż takich, które nawet nie trafiły do sądu, bo z miejsca uznano, że nie ma tematu. Polecam wysłuchać rozmowy, pod którą ślepo komentujesz, zamiast pisać najpierw komentarze.
@@jip8793 i równie wielu ludzi jest niesłusznie uniewinnianych
Oglądałam Waszą dyskusję i jako kobieta i matka córki jestem przerażona. 8 kobiet oskarża gościa o gwałt, brutalny, a w komentarzach będzie wyrok- będzie winny, może baby kłamią, a może się zgodziły ale im się nie spodobało. Odniósł się do jest wyrok jest/ nie ma winy. Wyroki w tych kilku sprawach: Cyntoia Brown, O J. Simpson, Michael Peterson, Aaron Hernandez; to tylko ułamek w sprawach gdzie wyrok nie ma nic wspólnego z winą. Polecam pooglądać procesy amerykańskie, tam nie chodzi o prawdę tylko show.
Kolejna sprawa, zgoda. Nawet jeśli któraś z nich wyraziła zgodę na zbliżenie to nie wyraziła zgody na BDSM. To trochę tak jakbyś poszedł do fryzjera a on Cię oskalpował.BDSM ma swoje zasady, oparte jest na zaufaniu, obopólnej zgodzie.
Dlaczego teraz, ano dlatego że gwałt zostawia w kobiecie, na jej psychice nieodwracalne zmiany. Gwałt nie odbiera kobiecie jedynie jej wolności, odbiera jej zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Niektóre kobiety mówią, że pozbawiono je godności i czują się brudne. To trauma na całe życie. I teraz ta kobieta już na skraju idzie na policję i jest przesłuchiwana przez mężczyznę, nie wszędzie są kobiety policjantki, dopytywania , wzywana kilka razy by opowiedziała co jej się przydarzyło jeszcze raz i jeszcze raz. Kto ma siłę to przetrwać? Ofiara czuję się jak "gówno", zaczyna myśleć, a może to moja wina. A jeszcze nie doszło do sprawy, gdzie schemat się powtarza. Dlatego ludzie którzy doświadczyli gwałtu nie zgłaszają tego na policję. W pojedynkę tylko nieliczni mają wystarczająco dużo siły.
Jestem wystarczająco dojrzała by pamiętać "kawał" z przełomu lat 80/90 ;"Na sali sądowej sedzia pyta poszkodowanej: jak została Pani zgwałcona? Od przodu czy od tyłu?. Poszkodowana mówi: od tyłu. Niewinny powiada sędzia, mogła Pani uciec".
Straszno i nie śmieszno.
Dzięki za ten komentarz.
@BezSchematu niestety palce nie nadążają za myślami. Przepraszam za błędy.
@ w przypadku niektórych komentarzy palce w ogóle wyprzedziły myśli, co jest przykre, bo cała ta rozmowa nie sprowadza się do linczowania kogokolwiek tylko ćwiczeniu empatii, nie zamykaniu uszu i decydowania we własnym zakresie co z takich historii wyciągnąć i jak postąpić.
Jeszcze trzeba zwrócić uwagę, czy to oskarżenie i cała sprawa będzie miała charakter karny czy cywilny, bo jeśli karny to te kobiety nie mają szans na żadne odszkodowanie, ale Gaimanowi grozi wyrok. I zgadzam się, że sprawy o gwałt i ogólną przemoc seksualną, praktycznie nie są możliwe do ocenienia jednoznacznie , "ponad wszelką wątpliwość"| i opierają się na poszlakach. Bardzo dobrze cały ten proces opisuje Jon Krakauer w książce "Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim". Polecam przeczytać.
Filip ale ty masz dużo inceli wśród widzów, jestem w szoku. Gdyby nie ich ignoranckie komentarze o tym że nIe Ma DoWoDóW, to rozmowa byłaby o połowę krótsza ;)
Odnosząc się do tytułu: A co jeżeli jego sukces (książki) jest wynikiem tego że jest potworem. To znaczy nie interesuje się opinią, uczuciami innych osób. Pozbył się wstydu do swoich myśli dzięki czemu potrafił stworzyć tak przekonujące i intymne światy. Przez co tak samo nie czuję winy i wstydu za swoje działania względem ofiar.
Większy problem poznawczy miałem z Kaczmarskim. Zakładałem że każdy poeta ma wrażliwość żeby nie krzywdzic ludzi szczególnie bliskich. Ale etanol i narcyzm świetnego twórcy...
Poetą był wielkim wg mnie ale człowiekiem małym...
I tak słucham Go dalej
Pytanie co musiałby zrobić artysta żebym miał niesmak w odbioerze dzieła taki żeby się nie dalo. Czy jakby się okazało że ktoś jest seryjnym moedercą ale piosenki miał świetne zanim go zamknęli?
A Majkel co zbudował wesołe miasteczko dla dzieci żeby ... No właśnie co? Uwodzić dzieciaki?
A obrazy Adolfa ?powiesili byście sobie obraz Adolfa w pokoju? Powiedzmy reprodukcje nie oryginał.
Oj. Aż szkoda że nie wspomnieliśmy i Kaczmarskim bo to świeży i bolesny przykład.
Tak, jeśli by mi się podobał, to bym powiesił obraz Austriackiego Akwarelisty nawet w pokoju gościnnym. Potrafię całkowicie oddzielić artystę od dzieła.
@@BezSchematu
No. Jego twórczość uwielbiam, mało co mnie porusza aż tak jak jego utwory, ale mimo tego jego osoba mnie odrzuca, tym bardziej że miałam podobnego ojca
Przekleję mój komentarz spod filmu dla wspierających:
Rozmawiajmy na ten i podobne tematy, ale nie głośmy wyroków. Nie widzę żadnego problemu w zrobieniu streama z dyskusją pod tytułem: "Hej, słuchajcie, zebraliśmy się tutaj ze względu na okropne doniesienia nt. Neila Gaimana. Jest oskarżany o A, B, C i D, tyle i tyle osób wystosowało oskarżenia itd., czekamy na rozwój sytuacji, ale chcielibyśmy podyskutować dzisiaj o autorytetach, twórcach i jak podchodzić do nich po takich rewelacjach", ale niestety tak ten stream nie został poprowadzony, tak samo jak Twój film dla wspierających, w którym jasno powiedziałeś, że dla Ciebie, wedle aktualnej wiedzy, on już jest potworem, a podczas streama kilka razy mówiłeś, że nawet jeśli wyrok będzie uniewinniający/nie dojdzie do rozprawy to nie będziesz w niego wierzył.
Jeszcze raz powtórzę - dyskutujmy o tym, głośmy swoje opinie, ewidentnie "jakaś" sprawa jest ale - tak jak apelowałeś na początku streama - z otwartą głową, a niestety muszę zauważyć, że jedyną osobą z zamkniętą głową z waszej trójki byłeś Ty. Oskar bardzo rozważnie się wypowiadał, Jaga podobnie, choć miała mało przestrzeni żeby się w pełni rozwinąć. Zresztą ona apelowała, żeby szanować odmienne opinie innych osób na ten temat i jej wtórowałeś, więc liczę na to samo w tym miejscu.
Ciekawe że akurat na ten komentarz nie odpowiedział. Sam tytuł już stawia konkretną tezę co moim zdaniem ukazuje problem współczesnego społeczeństwa.
@@zapp9674 wstawiłem go kilka godzin po moim pierwszym komentarzu - może dlatego. problem istnieje, a domniemanie niewinności w erze social mediów przestało...
Dyskusję trzeba będzie sobie jeszcze raz obejrzeć, bo, jak to mówią: "Synek, to trzeba na spokojnie". Tyle wątków, które umknęły przez czytanie czatu, że szok.
Lepiej bez czytania czatu 🫣
Skłaniam się do rozdzielania wartości dzieła od wartości człowieka, aczkolwiek gdy poznałam ciemną stronę charakteru artysty to jego dzieła przestały mi się aż tak bardzo podobać (np Picasso). Z drugiej strony, przecież nie przestaniemy używać żarówek, bo Edison miał niskie standardy moralne💡⚡️🐘
Gaiman jest już kolejnym przykładem, który powinien uzmysłowić ludziom jedno: żaden artysta nie powinien dla nikogo stawać się autorytetem moralnym, bez względu na to jak głośno i wiarygodnie przedstawia on siebie jako ów autorytet.
Bez względu na to, jak rzeczywiście było (sam wierzę ofiarom), nic nie zmienia faktu, że Gaiman jest wybitnym pisarzem- obrzydliwość twórcy nie powinna determinować oceny jego dzieł. Przykro mi, że coraz bardziej łączy się twórców z dziełami, jednocześnie ich gloryfikując, bądź piętnując. Działa to w dwie strony- miernego artystę można wychwalać pod niebiosa, ponieważ pasują nam jego poglądy/osobowość lub wybitnemu twórcy umniejszać zdolności i talentu, bo się nam nie podoba. Wszystko staje się coraz bardziej płynne, rozmyte i pozbawione granic, zarówno w emocjach, jak i analizie. Nie tędy droga.
Mam nadzieję, że tego typu, tragiczne, przypadki spowodują, że zaczniemy podchodzić do osób publicznych z większym dystansem, sprawiedliwie oceniając ich rzeczywiste dokonania, w oderwaniu od ich poglądów. Nie chodzi o to, że nie ma to znaczenia, bo ma, ale nie fundamentalne. Mam również nadzieję, że Gaiman sprawiedliwie odpowie za swoje czyny.
Dokładnie, świetnie ujęte. Tak samo było z grą Hogwarts Legacy i J.K. Rowling. Gra była bojkotowana przez aktywistów tylko dlatego, że nie podobały im się poglądy i wypowiedzi Rowling. Mało tego, wielu zapomina, że owa Rowling nie miała z tą grą NIC wspólnego przy jej produkcji - jedyna cecha, która ich kuła w oczy to samo uniwersum/świat przedstawiony oparty właśnie o prozę autorki Harrego Pottera. Skoro sama Rowling nie kiwnęła palcem przy tej produkcji, ale świat był wykreowany przez nią w książkach, no to trzeba też bojkotować dzieło niezwiązane z autorem? Niektórzy powiedzą, że tak.
na Johnego Deppa i z naszego podwórka na Jakuba Dymka również wylano wiadra pomyj przed wyrokiem sądu myśle że powinniśmy poczekać na wiecej informacji, rozprawy, zeznania i dowody zanim będziemy mieć jakieś mocne opinie...
Należałoby się zastanowić jak przebiega i na czym się opiera proces twórczy. Jeżeli ktoś porusza ciężkie i mroczne tematy w swojej twórczości (patrz Sandman) to należałoby się zastanowić nad tejże fundamentem. Sandmana czytałem bardzo dawno temu ale przyznam, że powrót do tej lektury dziś, wydaje mi się niezmiernie kuszącym. Uwierz mi Filipie, że już nigdy nie spojrzysz na jego twórczość w ten sam, moim zdaniem - "ograniczony" sposób. Cała ta sytuacja otworzyła intymny czy wręcz obnażający autora wymiar, dzięki któremu możesz spojrzeć na jego twórczość w sposób pełniejszy i głębszy. Czy gorszy? Na pewno prawdziwszy. Cała reszta zależy tylko od Twoich oczekiwań i potrzeb.
Mega ciekawy live! Jak widać przynajmniej połowa Hollywood to alkoholicy/narkomani/gwałciciele... Dlatego uważam, że jeszcze nie raz przeczytamy/usłyszymy o tego typu historiach...Jeżeli zaś chodzi o serial The Sandman, jak dla mnie jest rewelacyjny i mam nadzieję, że się doczekam na 2 sezon.
Teraz kwestia tego czy showbuisness naturalnie przyciąga takie osoby, czy to środowisko sprzyja powstawaniu takich patologii, czy może po prostu w nim więcej spraw zdobywa rozgłos?
Mieć to w dupie bo dzieła takich ludzi nie przestają być świetne i można nadal się nimi cieszyć. Dlatego ja nawet nie staram się sprawdzać i przywiązywać się do twórców a właśnie do samych dzieł 🤷
Drogi Filipie i tutaj zgromadzeni: 3 sezon Good Omens w wyniku sytuacji z Gaimanem został skrócony z 6 odcinków do 1,5 godziny (taki jakby film na koniec), a sam Gaiman został wypisany z projektu i będą za niego robić robotę inni ludzie. W kwestii Sandmana nic nie wiem, ale dziękuję za uwagę
To prawda. I bardzo tego żałuję. Uważam, że to nie powinno uderzać w widzów i fanów.
@@BezSchematubardzo rozumiem twoje zdanie dlatego, że dużo osób w fandomie je podziela. Ja jeszcze latem tego roku (bo już mocno wybiło szambo, po prostu nie było aż tylu kobiet, artykułu etc.) stałam się dość obojętna i nawet cancel serialu spłynąłby po mnie jak po kaczce, ale nie sądzę, że domaganie się fanów jest roszczeniowe czy coś, byłoby to głupie z mojej strony. Niespieszno mi do finału, pewnie obejrzę, ale nie z taką podjarką jak sezon drugi, jak już będę się jarać z wkładu ludzi którzy ciągle są w porządku z Davidem i Michaelem na czele. Bo właśnie cała moja radość z Good Omens została po stronie wkładu fanów czyli też np. aktorów, cieszą mnie piękne fanarty i nie zasmuci mnie aż tak jak w innym przypadku skapcanionione zwieńczenie, bo bez wyrzutów sumienia za kanoniczny uznam jakiś fanfik. Szkoda tylko, że będą powstawać z rozżalenia
Bardzo dobra dyskusja. Podziwiam stoicyzm Jagi, Filipa i Oskara.
Jestem ciekawa, czy panowie z czatu, tak namiętnie, acz monotonnie broniący Gaimana, bo "jeszcze nie ma wyroku", bo to lincz, bo Amber itp, spędzili tyle samo czasu broniąc tego pana, co uciekł do EA? Też nie ma wyroku. Czy tylko przemoc wobec kobiet wzbudza w nich taką podejrzliwość o mataczenie ze strony ofiar?
Ja podobny dylemat (czy isc czy nie isc) kiedy przed ostatnim koncertem Arcade Fire wyplynęły oskarzenia wobec wokalisty. Feist, ktora miala grac jako support, wycofala sie wyedy z trasy wlasnie z ich powodu.
Ja sie tylko utwierdziłem w tym, co ostatnio pisalem. Popkultura jako punkt wyjscia do dyskusji spolecznych to jest zdecydowanie (obok eseji) najmocniejszy punkt Bez/Schematu.
Sam temat jest niezwykle delikatny, a ludzie zazwyczaj maja z taką delikatnością problem. Cale Me Too pokazalo z jednej strony, ze molestowanie kobiet to w zachodnim, teoretycznie juz tak rozwinietym swiecie wciąż jest ogromny problem, ale jednoczesnie dalo nam wiele przykładów na to, jaką siłę w rękach kobiet (przewaznie) ma słowo i jak wiele z nich korzysta z niego dla wlasnych, niekoniecznie etycznych celów. Zbyt wiele osób traktuje to zero-jedynkowo. To nie jest tak, ze co drugi przedstawiciel swiata kultury to gwałciciel i molestator, ale to tez nie jest tak, ze wszystkie kobiety to cyniczne wyłudzaczki pieniędzy i atencji. Każdą taką sprawę nalezy traktowac indywidualnie. Tymczasem wiekszosc ludzi jak slyszy o nowej "aferze" podobnego pokroju, zabiera stanowisko zanim w ogole zapozna się z tematem. Bardzo podoba mi sie, jak cała trójką dyskutantów w wywazony sposób oceniła temat przewodni dyskusji. Swietnie się tego słuchało.
Kiedy wypłynęły na jaw te wszystkie sensacje.
Porąbane.
W tej rozmowie ewidentnie brakuje strony przeciwnej, we trójkę przedstawiacie ten sam punkt widzenie, następnym razem proponuję dobierac gości z innym zdaniem. Rozmowa była by ciekawsza jak by się można było z kimś pospierać
Ale co jest stroną przeciwną w tej dyskusji? Ktoś kto by przyszedł i powiedział: "nie możesz podchodzić do dzieła jak chcesz musisz je spalić/czytać dalej"? Trochę nie wiem czym jest "przeciwny punkt widzenia" w kwestii osobistej reakcji na tego typu informacje.
A czy w czatach nie było czasem różnych przeciwnych nam punktów widzenia?
Wgl zauważyłam, że w przypadku cancelingu, obok obrzydzenia do autora, dużo się mówi o tym by nie zarabiał na swoich dziełach. Zastanawia mnie jak to wygląda z perspektywy konsumowania ich z nielegalnych źródeł. Jak wiele ludzi było by skłonnych wyłowić coś z zatoki piratów byle by np. Rowling nie zarobiła tantiemów z gry.
,,Sądny Dzień " świetna książka.
dziękuję!
Dzięki za filmik!
Szczerze mówiąc, prócz animowanej Koraliny nigdy nie interesowałam się twórczością Gainmana i nie mam ządnego związku z nim jako artystą, więc tutaj nie mam też odczuć. Wiem, że to dużo mniejsza sprawa, ale ja miałam moment "nie będę mieć artystycznych idoli" w gimnazjum, gdy zaczęłam lepiej znać angielski i byli artyści, których lubiłam obserwować, wtedy na deviantarcie, byli tacy, którzy byli animatorami i autorami komiksów/webkomicsów. Wcześniej znałam ich tylko po rysunkach, bo opisów pod nimi nie rozumiałam. Gdy zaczęłam ich wypowiedzi rozumieć, w wielu kwestiach bardzo mnie zabolały i się nimi zawiodłam. Były to naprawdę drobiazgi typu "ktoś narysował fanart do kreskówki którą bardzo lubię, ale w opisie bardzo surowo ją ocenia" albo uważałam, że ich odpowiedzi na komentarze potrafiły być niewspółmiernie niemiłe. Oczywiście, nie była to sprawa tak poważna, ale dla mnie ten moment zwrotny, zauważenie, ze ktoś kogo lubię może się mocno ze mną nie zgadzać, mogą mnie jego opinie bolec i wolałabym ich nie znać. Więc jeżeli wychodzą podobne sytuacje co tu, też umiem się odciąć.
Mam dużo większe problemy ze zmianami społecznymi ogólnie. Nie wiem gdzie stoję i jak się czuję i czy będę wiedzieć do końca życia. Widziałam w komentarzach wspomniany dysonans poznawczy i ja w takim żyję od 10 lat stale. Przykładowo, ostatnio mignęła mi wypowiedź, że według obecnych standardów, ponad 90% rodzin naszych Dziadków byłaby skategoryzowana jako patologiczna. Więc praktycznie każdy starszy artysta. Według tego jak szybko zmienia się społeczeństwo, jesteś na starcie gorszy moralnie od dziecka, które się teraz rodzi albo od osób 10 lat młodszych od ciebie. Nie wiem co sądzić o tym, że klepnięcie kogoś w ramie jest uważane za molestowanie, ale jednocześnie mówi się o tym, ze ludzie są coraz bardziej samotni i odosobnieni w relacjach.
Na pewno wpływy i pieniądze deprawuja, pytanie ilu byśmy mieli więcej takich "Gaimanów" gdyby więcej ludzi było tak majętnych, czysto hipotetycznie, pewno przybyło by sporo. Chociaż pieniądze to też możliwości dobry przykład to sprawa dopingu Igi Świątek.
Wielu tenisistów w śodowisku ma za złe ITIA że nierówno i niesprawiedliwie traktuje tenisistów i inaczej odnosi się do kogoś z top10 a inaczej jak ktoś jest powiedzmy #250.
Chociaż tak jak w sprawie z Gaimanem nie należy wyciągać pochopnych wniosków bez zagłębiania się w detale, chociaż my takiej możliwości nie mamy.
W swoim oświadczeniu Iga wytłumaczyła że tak szybkie załatwienie całej sprawy było możliwe dzięki pieniądzom, padły nawet kwoty na opłacenie testow próbek i kancelarii adwokackiej poszlo 85k dolarów, dla zawodników niżej notowanych to dużo pieniędzy.
Gaiman na pewno miałby trudniej z realizacją gwałtów (bo tak to wygląda) gdyby nie pieniądze, ile razy jeszcze będziemy świadkami czegoś podobnego.
Dwie uwagi. Nie wszystko za obopólną zgodą jest w porządku. Wszystko ma jakieś granice rozsądku. A druga kwestia jest taka, że Kevin Spacey został oczyszczony ze wszystkich zarzutów - nadal jednak nie uważam, że nie można o tym rozmawiać. Natomiast trzeba być naprawdę ostrożnym i sceptycznym.
Myślę, że dopóki nie dochodzi do permanentnej krzywdy kogokolwiek to generalnie wszystko za obopólną zgodą jest ok. No a co do Spacey'ego to dalej nagrał ten paskudny filmik i bez względu na wyrok sądu dalej widać, że jest paskudną osobą.
@@napisykoncowe8806 Jaki filmik?
Miło was widzieć razem, a w szczególności Jage 😊 , dawno jej nie było pozdrawiam i chętnie posłucham co macie do powiedzenia
Czytałem jego książki, komiksy i wyraźnie widać w jego twórczości że lubi ostre i mroczne klimaty. Także zero zdziwienia. Są artyści którzy spełniają się w swojej sztuce i to tam przeżywają swoje fantazje. Są tacy którzy jednak próbują w rzeczywistości spełniać swoje ciągotki. Tutaj widać jak dwulicowym jest człowiekiem, w wywiadach udaje dobrodusznego pana a tymczasem jest kimś zgoła innym. Pomyślcie ilu jest takich ludzi na świecie ... czasami mozna się srogo zdziwić. Nie mam z tym problemu, dalej będę fanem jego twórczości ponieważ jest wspaniała. Jeśli to prawda, niech zrobią proces i go ukarzą - nie może być tak że wykorzystuje się swoją pozycję aby gwałcić. Oddzielam twórcę od tworu, nie jest moim kumplem abym go musiał lubić - jako artystę zawsze bedę go cenił.
W temacie dyskusji, dla mnie nie ma znaczenia kim jest autor, interesuje mnie jakość dzieła. Niech za przykład posłuży pan Sapkowski, nie podoba mi się to co o nim słyszałam, ale nie mogę mu odmówić stworzenia czegoś co lubię, więc nie skupiam się na autorze, a na dziele. Zbyt wiele czasu poświęcanego obcym, których wydaje się nam że znamy, to tworzenie relacji para socjalnej i nic ponad to.
W mojej opinii na miano autorytetu, naprawdę ciężko sobie zasłużyć, mogę podziwiać czyjąś wiedzę i inspirować się czyimiś dokonaniami, ale autorytet budowany na relacji para socjalnej, to coś wątpliwego.
1:49:33 Nikt niemiałby z tym problemu, gdyby za tym szła jakoś. Na pewno sam zauważyłeś, że te produkcje, które reklamują się DEI, są wątpliwej jakości, więc nie dziwię się przeczulicy. Jeden z nowszych przykładów: Dragon Age -w każdej części, był wybór z kim podejmiesz romans, włączając romans z osobą tej samej płci, a w Inkwizycji był poruszany temat nie binarności i nikt nie miał z tym problemu. Wyjątkiem jest najnowsza część, która zamiast bawić, próbuje nauczać i moralizować. Gry, filmy czy seriale, są po to, by dostarczać rozrywki, a nie fundować kaca moralnego i wpajać co podatniejszym konkretną ideologię.
Jestem przerażona niektórymi komentarzami. "Kultura" gwałtu w pełnej krasie. Aż strach ilu ludzi mijanych na ulicy czy nawet znajomych ma tak spaczone schematy myślowe.
Ja jestem przerażony, ale zupełnie nie zdziwiony.
Dzięki, moje dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa właśnie wylądowało w koszu na śmieci :/. Chyba najwyższy czas na zrewidowanie najwyraźniej błędnych założeń. Mea culpa
Dzięki za materiał, dał mi sporo do myślenia
Może wybierz niedźwiedzia. Może zrozumiesz skąd ta "kultura" jak ją nazywasz się wzięła.
Duża część komentujących chyba nie obejrzała filmu w całości albo nie potrafi słuchać ze zrozumieniem.
Witaj na UA-cam. Komentowanie wyłącznie na podstawie okładki jest tu normą.
Polecam nie mieć ,,idoli,,
53:15 - Tak, chcę funkcjonować w takim społeczeństwie. W społeczeństwie w którym istnieje domniemanie niewinności, a ofiary muszą mieć przekonywujący dowód. Dlaczego? Ponieważ nie zamierzam współdzielić czyichś potencjalnych domniemań, uprzedzeń, tendencji do zniesławień czy paranoidalnych urojeń. Nie mam zamiaru żyć w społeczeństwie, w którym jeśli ktoś nie ma pomysłu na to jak kreować się w internecie, przestrzeni publicznej, nazywając się twórcą, czy też nie wie jak inaczej zaistnieć przed znajomymi popisuje się oskarżając inne osoby, po czym łatwo znajduje grupę klakierów powołujących się na "moralność", która to grupa klakierów zaczyna nagrywać na UA-cam filmiki o domniemanej winie tego człowieka.
Jak widzicie, domniemanie niewinności działa w obie strony, i tak jak na takie domniemanie zasługuje osoba przeciwko której wystosowane są zarzuty, tak samo nie można zarzucać schizofrenii, kłamstwa, urojeń, atencyjności osobom z takimi zarzutami występującymi.
Jednakże, moje osobiste preferencje są takie, że wolę żyć w społeczeństwie, w którym z braku dowodów nie ucierpi osoba w tej sprawie bierna, a nie osoba, która wysnuła swoje oskarżenie. Ponadto wolę żyć w takim społeczeństwie też dlatego, ponieważ ryzyko molestowania czy zgwałcenia jest wobec mnie, moich bliskich nieporównywalnie mniejsze w porównaniu do ryzyka pomówienia, czy zawracania głowy i zatruwania życia przez osoby pomawiające.
Gaiman to jakiś oślizgły facet. Uprawdopodobniają sprawę liczne zeznania różnych kobiet.
Ale tak samo Polska zosttała pozwana za więzienie bez wyroku terrorystów islamskich. Ludzi o których była wiedza "operacyjna" służb.
I tez padały argumenty, że póki nie zostali osądzeni to są niewinni.
Ciekawa rozmowa. Ciekawe też, że Jaga Moder wydaje w Fabryce Słów, która jest wręcz wylęgarnią miozgonów.
W rozumieniu autorów którzy są tam wydawani?
@@BezSchematu Tak, Żeby była jasność, to nie jest w żaden sposób krytyka p. Jagny (btw, robi doskonałą robotę swoim profilem na Insta, książek niestety nie miałem okazji przeczytać); po prostu ciekawe, że pojawia się w kontekście tej rozmowy.
@ElementaryKnowledge3000 żeby była jasność - nie znam żadnego autora publikującego w FS poza bardzo powierzchownym zapoznaniem z A. Pupinem (który jest bardzo miłym człowiekiem w kontakcie i nową osobą w stajni Fabryki). Nie czytuję też autorów ze „starej gwardii” FS poza Grzędowiczem. Zaznaczę dodatkowo, że naczelny przedstawiciel niechęci do kobiet - „rozwija się już poza strukturami firmy”, że tak po korporacyjnemu napiszę :D Jego nowe powieści ukazują się teraz w Wydawnictwie Znak (chyba).
@@Legendystka Dziękuję za odniesienie się. I życzę sukcesów literackich :)
@ Dziękuję!
Nie spodziewałem się, że opowiadanie Kaliope to część autobiografii
Właśnie myślałam o tym, że je to ciekawe spojrzenie, na ile Geiman pisał w tym fragmencie o sobie. A jeśli tak, to ciekawym robi się fakt, że w historii pisarz zostaje srogo ukarany. Tak z czysto ludzkiego punktu widzenia, jest coś bardzo fascynującego, jak każdy postrzega swój własny mrok.
Nieprzyjemna koincydencja. Tak daleko w interpretacje bym nie szedł
@ zgadzam się, że taka interpretacja może być kulą w płot, więc nie jest czymś, przy czym bym się nie upierała. Ale nie będę ukrywać, że mój mózg bardzo chce te kropki tak połączyć. Myślę, że po prostu mi się bardzo mocno uruchomiły skojarzenia z jungowskim cieniem, który jest dla mnie jednym z najbardziej fascynujących konceptów ludzkiej psychiki.
Trzeba umieć oddzielać artystów od twórczości, bo inaczej trzeba by zbojkotować większość Hollywood i przemysłu muzycznego, bo ciągle się dowiadujemy nowych nazwisk, które albo były na wyspie u Epsteina albo imprezach u Diddy-ego.
Tak nie odnośnie tematu, a samego nagrania - jestem fanem Hollow Knighta, ale zapętlony combat theme z Forgotten Crossroads strasznie mi przeszkadzał podczas oglądania. Jest krótki i bardzo wyrazisty, zwłaszcza w tej swojej dynamicznej części,. Bardzo mi się wybijał i nie pasował. Może to tylko mój problem związany z wyczuleniem na soundtrack tej gry, sygnalizuję bo może nie tylko ja tak mam
Co do incydentu kałowego w wykonaniu Amber Heard spieszę przypomnieć że jest zdjęcie i zeznanie pomocy domowej - równie mocne dowody jak na winę Gaimana.
Oskar, to Filip przez całą rozmowę sugerował, że nawet jak wyrok sądu będzie uniewinniający to i tak wiadomo, że pokrzywdzone poszły pewnie na ugodę. więc nie mów, że wyroki sądów w tej rozmowie nie były podważane.
Nie no, dalej możesz wierzyć, że Amber Hears zesrała się do własnego łóżka i tak to zostawiła, żeby pani sprzątaczka zrobiła zdjęcie, jeśli rzeczywiście jesteś specjalistą od spraw fekalnych i potrafisz rozróżnić co i jak.
Czekaj czekaj - ale jest różnica między ugodą o uniewinnieniem.
@@BezSchematu Filip, zrobię to co Ty zrobiłeś i powiem: "Ona temu nie zaprzeczyła". Nie zaprzeczyła, a w dodatku próbowała zwalić winę na psa, czyli idąc analogią do twoich wypowiedzi - przyznała się, że gówno było, świadkowie twierdzą, że było ludzkie, są zdjęcia. Ale Ty teraz mówisz tu o "wierze". Pokładam w to dokładnie taką samą wiarę na podstawie przedstawionych zeznań i dowodów, jak ty w winę Gaimana.
"rzeczywiście jesteś specjalistą od spraw fekalnych i potrafisz rozróżnić co i jak" - tak jak Ty specjalistą od BDSM i relacji łóżkowych kompletnie nieznanych sobie osób.
Sam się punktujesz swoimi komentarzami.
i jeszcze raz - jeśli Gaiman dopuszczał się rzeczy o które jest oskarżany to niech smaży się w piekle, bo wykorzystywanie słabości i uległości innych jest godne największego potępienia.
@napisykoncowe8806 zgadzam się, zdecydowanie. tu skróciłem myśl, przyznaję. ale nie to było sednem mojego komentarza ;)
fakty są takie, że to zrobiła zrzucając wine na psa i sprytnie manipulując faktami chcąc udupić Deppa . Panie ( w większości ) jeśli chodzi o manipulacje są w tym perfekcyjne w porównaniu do mężczyzn bo działają bardziej emocjonalnie.@@BezSchematu
Jak ktoś kojarzy Jaśmin i kanał Stanowo to nagrała podcast na ten temat. Polecam
Cóż za gorzka satysfakcja. Ile to się człowiek nasłuchał i naczytał w latach dwutysięcznych i nastych, że mówienie o potrzebie posiadania autorytetów i ich kryzysie oznacza zewnątrzsterowność oraz osobowość autorytarną...
Ten moment gadania co Trump komu wsadził to była ta chwila kiedy dyskusja z bardzo fajnego poziomu poszorowała brzuchem po dnie. Nie dało się pozostać przy słowie molestowanie? Dawajcie jakieś kurde granice słownictwa jak podejmujecie temat przemocy $eksualnej bo nawet osoba która jej nie doświadczyła może poczuć się źle a gwarantuje że oglądając was teraz osoby z trudną przeszłością.
Super ciekawa i ważna dyskusja
PS. Co do tytułu - moje 'ale' dotyczy tego, że używając takiego konkretnego doboru słów w połączeniu z Sandmanem w tle dyskusji i Gaimanem na okładce jest to jakby zbyt stanowcze odniesienie do sprawy, która właściwie dopiero co wypłynęła? Dowiedziałam sie o tym, gdy wspomniałeś o tej dyskusji na wczorajszym steramie - więc ewidentnie nie jestem w najświeższych newsach, ale wydaje mi się, że jednak jest to na tyle świeże, że nie używałabym takiego sugerującego tytułu.
Nie przeczę, ze Gaiman zrobił rzeczy, o które jest oskarżany. Tak jak wspominaliście, jest to porządny materiał dziennikarski, a nie rzucona plotka. Ale wydaje mi sie, że on, jako strona oskarżana, nie miał jeszcze opcji zareagować jakkowiek, więc to narazie taki pierwszy "boom"?
Wygląda na to, że to jest coś realnego a nie jakieś zmowy, jednak chyba użycie słowa Potwór w sprawie tak świeżej jest po prostu dla mnie jest hm, nadmierne?
Zmienię na mniej wymowną
Phi. U nas Kąckiego umorzyli.
Kluczowe słowa padły ok. 50:00. Jest domniemanie niewinności, tak działają sądy. "Ale my nie jesteśmy sądami." No kur... To tak jak babcia w Samych Swoich: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie." Przypomnę tylko dwa nazwiska, które też już zostały skazane przez wszystkich wokół: Kevin Spacey i Benjamin Mendy. Czasem warto się wstrzymać ze swoimi tezami.
Po raz kolejny świat oczekuje ode mnie udziału w jakiejś krzywej akcji. Masz weź kamień, no masz, no może chociaż garść żwiru... kto to jest? no nie wiesz, ledwo kojarzysz? aaaa za stary jesteś ale serial widziałeś... masz rzuć sobie - tak trzeba. To zły człowiek jest, wierz mi, tak jak ten poprzedni, źle ci z tym było?. Że sądy? wyroki, kary? To przecież nie duży kamień jest.
@@Wojt0k pięknie napisane 👏
Jeśli zgłębiasz świat popkultury, siłą rzeczy musisz się dowiedzieć, o co chodzi i dlaczego ludzie są przeciw Gaimanowi.
Weź wysłuchaj tej dyskusji, bo widać, że komentujesz na ślepo. Mówimy coś ODWROTNEGO. Że nie musisz i nikt nie powinien cię do tego namawiać. Sam masz prawo i swobodę ocenić takie historie i twórcę.
Mam wrazenie że to jest konflikt typu podejscie konserwatywne, a zupełnie nowa kultura poprawnosci i innej moralności, w której z jednej strony na piedestale jest wolność i indywidualizm, a z drugiej jest obalanie starego porządku i autorytetów, idoli, ikon. Era me too zatrzęsła tym starym porządkiem, ale nadal jest ta przeciwwaga czyli chronienie idoli i osądzanie tej strony która odważyła się mówić o czymś głośno. Jak słyszę glosy typu nie osądzaj bez dowodów, o kulturze cancelowania, o wylewaniu dziecka z kąpielą itp. to mi sie wydaje że to jednak jest mniejsze zło. Bo to jest jak w tym powiedzeniu, że mężczyzna się boi, że kobieta go wyśmieje, ośmieszy, odrzuci i umniejszy ego, a kobieta się boi, ze zostanie zgwałcona , pobita lub zabita. Tu nie ma równości w krzywdzie, więc jak można nadal zamykac usta ofiarom, mówiąc, że to komuś zepsuje PR. Odsetek faktycznie falszywych oskarżeń o tego typu przestępstwa jest bardzo mały, skala nadużyć bogatych, znanych, posiadajacych władzę osób jest ogromna, wymieniliście tu w dyskusji kilku ale mi ciagle do głowy przychodzili kolejni, choćby Cosby czy ten od którego się rozgłos rozpoczął czyli Harvey...R Kelly, Polański, P Diddy, no mozna by tak wymieniać, a to jest tylko czubek góry lodowej po prostu dlatego że to są " gwiazdy" a nie po prostu prezesi i inni uprzywilejowani mniej, ale wystarczajaco by tą władze niecnie wykorzystywać. Osąd społeczny jest skuteczną bronią by chociaż w jakimś stopniu zmienić ten nierówny układ sił, bo lęk przed tym że ofiara nadużycia nie będzie cicho, że wszystko wyjdzie na jaw i pojawi się konsekwencja w postaci ostracyzmu, a póki co chyba takie lęki nie były powszechne i poczucie bezkarności musiało być wielkie dla osób, które sie tego dopuszczały. To jest chyba ta zmiana, która jest potrzebna. Opowieść o kobietach które kłamią by coś zyskać w kontrze do tego są kompletnie nieadekwatne. Powinno się indywidualnie rozpatrywać te przypadki oczywiście, bo jest przecież Michael Jackson i ja tu jestem zupełnie zgubiona, ale jest jednak ogólny schemat którego nie można nie widzieć, w którym najprawdopodobniej strona "słabsza" ma większe szanse być ofiarą i jeśli informuje że jest to nie można jej po prostu nie uwierzyć, bo zbyt wiele zła i bólu to może spowodować, więcej niż nadszarpnięta reputacja i kariera. Może faktycznie oczekujemy od ludzi na świeczniku, takich co osiągnęli więcej od większości żeby byli lepsi, ale może właśnie powinnyśmy, im wyżej sie wzbijasz tym głośniej upadasz i tym bardziej powinieneś się starać, żeby być przykladem i autorytetem, a przynajmniej nie być przestępcą seksualnym 😃
Czyli najsensowniej byłoby anulować społecznie, mam na myśli to że niech sobie tam tworzy u siebie w domu co tam chce i to wydaje ale zero spotkań z fanami, zero koncertów i ogólnie minimalizowanie interakcji ze społeczeństwem.
A może niech każdy zdecyduje sam we własnym sileniu jaką chce mieć relacje z autorem i jego dziełami. O tym jest cały ten lajw.
@BezSchematu ale jeżeli mamy silne przesłanki, że gość krzywdzi i wyszukuje swoje ofiary na spotkaniach to wydaje mi się powinno mu się ograniczać takie możliwości.
Świetna rozmowa. Oczywiście jak zawsze się spóźniłem i musiałem słuchać powtórkę przed snem.
Ja dodam od siebie, że jako fan (nie lubię tego słowa) zespołu Queen znienawidziłem osobę Freddiego Mercury'ego za jego... pozasceniczne „osiągnięcia". Ale na szczęście zapłacił on za to najwyższą cenę. W takim przypadku musiałbym spalić całą swoją kolekcję oryginalnych płyt Queenu, ale tego nie zrobię. Dlatego nauczyłem się oddzielać dorobek artystyczny danego twórcy od jego życia pozascenicznego, choć taka osoba mnie obrzydza. Dobrym przykładem jest osoba Marylina Mansona przytoczona chyba przez Filipa.
Drugą sprawę poruszyliście pod koniec podcastu odnośnie autorytetów i idoli. Powiem na swoim przykładzie, że pozbyłem się wszelkich autorytetów i idoli w roku 1996, w wieku 13 lat. Wtedy doznałem dysonansu poznawczego, bo byliśmy na wycieczce w Wiśle, a mieli tam zgrupowanie piłkarze reprezentacji Polski. To było przed tym meczem w październiku 1996 roku kiedy Marek Citko strzelił Anglikom gola na Wembley. Po tej wycieczce życzyłem im aby dostali od Anglików. 😂 Od tamtej pory już nie ideologizuję innych ludzi.
Druga sprawa związana z tym. Poruszyliście też temat, że w dzisiejszych czasach ludzie szukają idoli, a nawet porad, u influencerów, jakby byli autorytetami w danej dziedzinie. Któreś z Was przytoczyło przykład z tą poradą odnośnie jak zagłosować w wyborach, a ta osoba odpowiedziała, że się nie zna i nie interesuje się polityką. A za odpowiedź typu „to się zainteresuj" odpisałbym „vice versa" i jeszcze bym ją zablokował. Denerwuje mnie ten trend w internecie, że ludzie chcą usłyszeć opinii swoich „guru". Ja nie wiem czy to społeczeństwo cofa się w rozwoju i nikt nie ma swojego własnego mózgu, że go nie używa? I czeka na opinię jakiegoś randoma z internetu? Ja to bym od razu pogonił takie osoby.
Przepraszam za taki długi komentarz. Od razu podaję dalej ten podcast, bo jest potrzebny. 🙂👍
Jakie "pozasceniczne" odciągnięcia masz na myśli? Freddie nigdy nikogo nie krzywdził, nie molestował, ani nie dopuszczał się innych czynów o tym charakterze wobec kogokolwiek, chodzi Ci po prostu o to że był gejem?
@@MrAnikiesPoczytaj sobie książki o nim. Ja przeczytałem o nim cztery książki. A tak poza tym był biseksualny. On też lubił wykorzystać swoją pozycję, że był już sławny i miał pieniądze. Poczytaj trochę o nim.
Co do muzyki, w słuchawkach słychać, ale nie przeszkadza absolutnie :P Pozdrawiam - konsument treści B/S w wersji premium.
Szacuneczek, Panie Kierowniku 🙏
Widzę Oskarka to wychodzę. Dziękuję i do zobaczenia w innym gronie
Chciałbym napisać: widzę komentarz i usuwam, ale jednak tego zrobię. Nie w moim stylu, bo chcę żeby inni mogli ocenić. Ty Oskarowi szansy nie dałeś ;)
Mam tak samo (lustro to mój kryptonit).
@@BezSchematu oj szanse dawałem za często, na NK też, kompletnie ten typ mi nie leży. Ciebie Filip bardzo lubię i często słucham twoich materiałów, zawsze myślałem, że potrafisz dobierać rozmówców. Człowiek uczy się jednak całe życie. Pozdrawiam
@@damiankaim2553 Filip potrafi dobierać sobie rozmówców, a to, że Oskar ci "nie leży" (choć nawet nie napisałeś dlaczego + nie dałeś szansy na przesłuchanie co ma do powiedzenia), to już twoja kwestia.
wciąż interesują mnie jego twory
Mnie także. Nic nie straciły, a Sandman pozostanie arcydziełem
@@BezSchematu chciałbym tylko znaleźć w wersji z audiobookiem
@@BezSchematu ale jest to absurd, że możesz jednocześnie pięknie śpiewać i puszczać ogromne bąki
Ta bedzie jak z amber i gonciarzem. Dlaczego zawsze ludzie staja na stanowiskubtrustball women?
To zdanie jest po polsku? Nie rozumiem go
No ale były też sprawy o gwałty na mężczyznach 🫡
Najbardziej racjonalna w tej dyskusji jest kobieta... mężczyźni są tu "radykalni"... udając wrażliwość
Skąd wiesz, że udają?
@@The-Naturat86 Ok... są "radykalni" i nie udają 😉
Racjonalność się nie klika na UA-cam:)
@@michaglapiak1138 ale ja nie kwestionowałem Twojego zdania. Pytałem o źródło Twojej wiedzy czy też poglądu.
W jaki sposób jestem „radykalny”?
Konkret
Ja tak miałem z Robertem biedroniem xD
Niewątpliwy mistrz literatury, mój osobisty idol.
Mój także. Ale właśnie spada z piedestału.
problemy lewaków
Domniemanie niewinności jest jednym z najważniejszych fundamentów funkcjonowania państwa prawa, a to, co Państwo tu robicie, bez wyroku sądu, też ma swoją nazwę. To jest lincz - samosąd. Gorąco zachęcam do zaprzestania prób wywracania podstaw naszej cywilizacji i powrotu do tego, do czego się Państwo nadajecie - recenzowania wytworów popkultury.
Biedny Gaiman się po tym lajwie nie podniesie. A tak serio: kolejny komentarz pisany bez wysłuchania dyskusji, na ślepo i z zaciśniętymi zębami, za to pouczający innych co mają robić a czego niego. Co jest o tyle zabawne że my proponujemy coś dokładnie przeciwnego ;)
@ ależ obejrzałem i dlatego zostawiłem komentarz. Od oceniania poszlak jest niezawisły sąd a nie vloger, który nie ma ku temu wiedzy, doświadczenia ani ustrojowego umocowania.
Co? To znaczy że tylko krytyk może oceniać film? Jest sprawa, głośna, zwiazana z popkulturą. Można o niej rozmawiac i wyrazić swoje zdanie. Tak jak o wszystkim.
Od razu potwór, wszyscy popełniamy błędy i zdarza się nam mieć gorsze dni. To normalne
Wykorzystywanie swojej pozycji i forsowanie pewnych praktyk 5eksualnych bez zgody drugiej strony to nie jest "błąd" ani "gorszy dzień".
Czy ty właśnie nazwałeś oskarżenia o gwałt „gorszym dniem”?
Cóż, życzę ci w takim razie samych dobrych dni.
Ktoś tu nie zrozumiał ironii xd
A nie, no to śmieszne.
@@szyszkazajebistosci2370 nawet jeśli to jest ironia i troll, to bardzo niesmaczne. Równie zabawne, co żart Leppera: "No pierwsze, to jak można prostytutkę zgwałcić, no? 😏"
gainman to złoty człowiek. A co kogo obchodzi zdanie jakiegoś bez/schematu?
"Złoty człowiek"? No właśnie nie do końca.
Pieprzyć moje zdanie. Można wysłuchać kobiet.
@@BezSchematu Można też wysłuchać wyroku sądu. A nie, zaraz...
a nie, zaraz, możesz wysłuchać nas i dowiedzieć się dlaczego to nie takie proste
@@BezSchematuyes master mów owieczka jak myśleć 😂