Bardzo fajny merytoryczny materiał. Jedno do czego bym się przyczepił to kolejność omawianych wątków, ostatni powinien być na samym początku w moim odczuciu. Sam jestem osobą, która nie zwracam uwagi na kcal i dla mnie to nie ma znaczenia, mam wagę w oczach i liczę sobie dla hobby. Wcześniej potrafiłem zjeść po 2000 kcal i nie chudnąć(ważę~84kg), a teraz potrafię jeść po 5000 kcal i nie tyć. Chciałbym zaznaczyć, że jestem na węglach i robię to przy zdrowej mikrobiocie i świetnie ogarniętymi hormonami. W przypadku, kiedy testowałem keto musiałem liczyć się bardziej z kcal, gdyż mój organizm nie tak chętnie chciał wykorzystywać energie, na węglach nie czuję w ogóle stresu, a moje ciało bardzo chętnie wydatkuję energię. Z przygody z keto wyciągnąłem bardzo dużo, zwłaszcza zwracam uwagę na jakość tłuszczy i ich ilość teraz moje makro wynosi 20-25%B,30-35%T,40-50%W i tak się czuję najlepiej. Na keto miałem bardzo dziwne uczucie, byłem bardzo mocno skoncentrowany, moje myśli były bardzo precyzyjne i czułem, że energia jest wykorzystywana bardzo efektywnie, umysł był tak przejrzysty, a umiejętność analizy na tak wysokim poziomie, że aż było to nieprzyjemne, bardzo mnie to męczyło, węgle pozwalają mojemu umysłowi wrzucić na luz, ale nie mam brain foga, kiedyś miałem jak mój sposób żywienia był bardziej "dirty". Zdecydowanie bardziej wole pościć(tak jest to możliwe na węglach, z dnia na dzień można przestać jeść i człowiek nie skończy z hipoglikemia), mój umysł tak nie pędzi i lepiej mi się myśli. Ogólnie jeśli, ktoś ma podobnie na keto to polecam lekko zejść z białkiem, mi na tamten moment pomogło.
Ale prawdopodobne teraz "nie liczysz" kalorii, bo masz w głowie ile co ma. Wiesz na co możesz sobie pozwolić i w jakiej ilości, a na co tylko trochę, albo rzadko.
Dziękuję. Bardzo dobrze wytłumaczyłeś to. Po raz pierwszy spojrzałam na liczenie kalorii, jako na pomoc i przyspieszenie odchudzania. Wcześniej miałam podejście, że... 🤮 niedobrze mi się robi, gdy słyszę o tym. A już w ogóle wprowadzić liczenie calodzienne, to dla masochistów i tych którym się nudzi. Rzucałam to po zaliczeniu śniadania. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby ułożyć sobie w głowie potrzebę liczenia kalorii. Być może zacznę i to bez obrzydzenia do tego.
Ja liczyłem kalorie i makro jakieś pół roku, przyniosło to świetne rezultaty. Teraz już nie muszę, bo robi mi to mózg w tle. Czyli dalej liczę, ale nieświadomie. Do tego doszło lepsze czucie ciała. Mówię o poziomie dobrego zdrowia, samopoczucia, wyglądu i kondycji, a nie robienia życiówek i stałego progresu. Więc jest jak mówisz, jeśli zaczniesz liczyć, zrozumiesz, nauczysz się, ogarniesz liczby, temat, to zyskujesz wolność, w sensie uwalniasz się od biegania z wagą i klepania w apki. Przynajmniej tak to działa u mnie. Dziękuję za ten wykład, był bardzo dobry. Będę Cię odwiedzał częściej.
Dokładnie , jestem przykładem . Tylko tłuszcze , białko , if . W pewnym momencie waga stanęła . Ale jak to? Co mnie mogło wyrzucić z ketozy ? Przecież nie jem węgli . Może za mało tłuszczu ? Dodałam tłuszcz dalej nic. Ok za mało białka ? Dodałam tez nic . A potem , no ja to jestem jakaś inna . Wszyscy chudną , wysuszeni, same mięśnie i skóra a ja stoję . Najlepsze co usłyszałam : ja na keto siedziałem na kanapie i chudłem , tluszcz sam się topił. A ja Nic . Dzięki za te filmy bo zaczynam ogarniać o co tu chodzi .
Ja robię coś podobnego, można powiedzieć. Jak chcę przybrać jem ile chcę i czego chcę, z tym założeniem, że ma 80%+ ma być nieprzetworzone. Jak potrzebuję zrobić wagę, konkretnie na potrzeby ważenia (kategoria wagowa w sporcie) to warzywka plus mięsko, a wszystko inne oglądam z obu stron zanim skonsumuję. A wiem, że "to działa", bo po prostu kiedyś to przeliczyłem z obrazowego na numeryczny i wychodzi dostatecznie dokładnie. Żadne czary.
Dawid, wyjawiasz tajemnice którą wszyscy wielcy eksperci z intagrama i tiktoka przed nami ukrywali 😂 Bardzo fajny materiał, myślę że nie jednej osobie próbującej zredukować otworzył oczy Albo pozbawił komputera XD
Najtrudniejsze jest dla mnie ogarniecie zapotrzebowania kalorycznego, a przede wszystkim w miare precyzyjne określenie ilosci kalorii spalanych podczas konkretnych cwiczen (FBW, cwiczenia siłowe) Jeżeli koś ma na o jakiś patent, lub kalkulaor o byłbym wdzieczny.
Przede wszystkim osoby ciągle szczupłe, wysportowane, które mówią że "nie liczą kalorii", mają już w głowie i w małym paluszku co ile moze ważyć, ile ma kalorii. A w związku z tym JUŻ WIEDZĄ po miesiącach liczenia kalorii i ważenia, ile to jedt energii i makro składników. Wiedzą też na oko, na jaką ilość i kaloryczność, mogą sobie pozwolić w ciągu dnia, by utrzymać taką sylwetkę i poziom treningów. Teraz to "nie liczą i jedzą intuicyjnie"... 😄 Cała ich tajemnica i "sekret", że można "nie liczyć" i dobrze wyglądać /trenować.
Liczenie kcal dziala jak najbardziej... ja osobiscie wole nie liczyc, nie wracac do liczenia nie dlatego ze to nie działa, ale dlatego ze mam skonnosci do obsesji w tym kierunku. Wole policzyc sobie 1x w tygodniu bilans dzienny dla orientacji, bo sie boje ze obsesja kontroli kcal przejmie nade mna kontrole...
Zlinczujcie mnie, ale wciągu roku schudłem 19 kg i 16 cm w pasie z 99 kg i 110 cm tylko zmianą stylu jedzenia. Obecnie mam parametry jak 20 lat temu. Jem 3 posiłki w systemie 15/9 i te posiłki zostawiają mnie w stanie sytości, czyli nie jem pod korek. Ogólnie staram się spożywać produkty z niską ilością węglowodanów, a większą białek. Powoduje to u mnie jako cukrzyka typu 2 to, że po śniadaniu Wielkanocnym bez umiaru moja glukoza po godzinie wynosi ok. 140.
Dokładnie , jestem przykładem . Tylko tłuszcze , białko , if . W pewnym momencie waga stanęła . Ale jak to? Co mnie mogło wyrzucić z ketozy ? Przecież nie jem węgli . Może za mało tłuszczu ? Dodałam tłuszcz dalej nic. Ok za mało białka ? Dodałam tez nic . A potem , No ja to jestem jakaś inna . Wszyscy chudną , wysuszeni, same mięśnie i skóra a ja stoję . Najlepsze co usłyszałam ja na keto siedziałem na kanapie i chudłem . Tluszcz sam się topił. A ja Nic . Dzięki za te filmy bo zaczynam ogarniać o co tu chodzi .
Ja dzisiaj zjadłam warzywa z pulpecikami wołowymi i dwa ziemniaczki. Prawie bez przypraw 😂. Zjadłam połowę mniej niż bym zjadła gdyby te ziemniaczki były usmażone na masełku, a pulpeciki byłyby usmażone w panierce. 😂
Osobiście - dopóki nie doprowadziłem do w miarę stabilnego pozionu glukozy po posiłkach - to na deficycie kalorycznym mogłem się za przeproszeniem zesr**ć a waga i tak stała w miejscu. Organizm bronił się jak mógł. Stałem się zmarzluchem. Wydolność na treningach spadała. Wiedziałem że nie można przesadzać z deficytem ani z treningami. Mimo to przez ok 2 lata 2kg w górę i w dół. Więc proszę nie mówić że spalanie tłuszczu nie może być zablokowane.
Proszę nie mówić, ze nie chudles na deficycie kalorycznym, bo to jest oksymoron. Możesz jeść mało i ruszać się dużo, ale słowa mało i dużo mogą oznaczać wszystko i nic, są subiektywne i niemierzalne.
W lata byłeś na deficycie kalorycznym? Nieć dziwnego ze nie chudłam. Organizm przyzwyczaił się do mniejszej ilości kalorii i zafundowałeś mu długotrwały stres
Oczywista oczywistość. Na: nie chudniesz, bo za mało jesz! Odpowiadam: anorektyczki mają więc totalną nadwagę. A ikony pod moimi radami (wejdź na deficyt kaloryczny) na pięknych grupach zawsze robią mi dzień. Ale ja jestem troll i wredna bestia. Pewnie przez tarczycę.
Panie Dawidzie, to bardzo wazne co Pan mowi. Ma Pan absolutna racje ale... Majac insulinoopornosc mozemy liczyc kalorie, miec defizyt 1000, 1500 kcl a nawet wiecej dziennie (bardzo duzo chodze, robie 25tys do 30 tys krokow) a waga idzie w dol minimalnie (mimo b. zdrowego jedzenia- bardzo malo weglowodanow (tylko z warzyw), jedzenie nie przetworzone - mieso, jajka, sery...) Nie rezygnuje z takiego zywienia. Mam nadzieje/pewnosc, ze przy takim stylu zycia (zdrowe jedzenie, ruch) insulina dojdzie do prawidlowej normy a potem zaczne chudnac (mam ok. 15 kg nadwagi). Sam Pan mowil, ze insulinoopornosc blokuje rozpad komorek tluszczowych... (czyli blokuje chudniecie). Prosze nie mowic, ze liczenie kalorii (deficyt kaloryczny) spowoduje schudniecie (!) Prosze powiedziec, ze liczac kalorie i zmieniajac styl zycia (zdrowe jedzenie, ruch) mamy szanse opanowac insulinoopornosc a potem schudnac (latwo i przyjemnie). Pozdrawiam
Kompletnie się z Panią nie mogę zgodzić. Insulinoopornosc może do pewnego stopnia utrudniać redukcje tkanki tłuszczowej, ale to nie zmienia w żaden sposób zasad gry, a jedynie nieco zwiększa jej trudność, i to nie w sensie kalorii, co w sensie samopoczucia. I również nie jest tak, ze najpierw należy opanować IO, a dopiero potem schudnąć - jest dokładnie odwrotnie: najpierw należy zredukować nadwagę, bo to ona w najsilniejszym stopniu generuje IO.
@@DawidDobropolski Podejmuje dyskusje nie dlatego, ze chce udowodnic, ze to ja mam racje- tylko dlatego, ze chce sie czegos konkretnego dowiedziec o IO wzgledem odchudzania i odwrotnie. Super to wyglada teoretycznie, to o czym Pan pisze. Z doswiadczenia wiem, ze odchudzanie przy IO i cukrzycy jest bardzo oporne. Nie zalamuje sie, ze waga idzie bardzo wolno na dol mimo, ze deficyt kaloryczny wynosi 1500 do 2000 kalorii dziennie. Kupilam specjalnie "urzadzenie" do liczenia krokow, liczenia zuzytych kalorii jak rowniez licze spozyte kolorie (NIE OKLAMUJE SIEBIE-spozywam nie wiecej niz 1500kcl a "urzadzenie" wskazuje mi spalanie ok. 3800 kcal dziennie- deficyt ponad 2000 kcl a ilosc krokow to od 25000 do 30000 - TO NIE SCIEMA (!)- POSTAWILAM NA ZDROWY STYL ZYCIA I RUCH, bo wykryto u mnie cukrzyce i wysokie cisnienie- a chudne od 600 do 900 gram tygodniowo. Teraz nie wiem jak myslec, bo zalozylam (zgodnie z Pana wczesniejsza wypowiedzia), ze to IO blokuje komorki tluszczowe utrudniajac chudniecie, ktore to jest konieczne do wycofania cukrzycy i wysokiego cisnienia krwi... Mnie cieszy nawet te 600gram tygodniowo - nie rezygnuje z przyjetego stylu zycia (chodzi przeciez o moje zdrowie (a nawet zycie))! BARDZO PANA PROSZE O WYTLUMACZENIE TEGO TEMATU (moze nie w odpowiedzi) a nastepnym wykladzie na YT. Pozdrawiam serdecznie PS. Mysle, ze ten temat pomoze tym, ktorzy widzac tak marne wyniki zniechecaja sie (wczesniej bylam to ja). Wiedza DLACZEGO TAK SIE DZIEJE i praca mentalna z soba jest bardzo potrzebna.
@@bozenafizek7236 robi Pani codziennie po ok 30km pieszo? Podziwiam. Z autopsji wiem, że zegarki przeszacowują. Mam Garmina z pomiarem tętna 24/dobę, od kiedy kupiłam, z wyjątkiem przerw na ładowanie. Wg niego, od lat powinnam już nic nie ważyć 😂 bo jestem prawie cały czas w deficycie, oprócz może w sumie ok. 20 dni w roku, gdzie surplus jest wg niego niewielki. To tak nie działa. Zegarki przeszacowują. A jak jedzie Pani autem, to nabijają kroki, nawet te najdroższe i niby najlepsze jak mój za bagatela 3k kilka lat temu zakupiony. Organizm ludzki jest dosyć złożony. Trudno mi sobie wyobrazić normalne funkcjonowanie na tak wysokim deficycie.
@@agar80 Teorie znosza wszystko a praktyka pokazuje swoje. Nie bede juz dyskutowac, bo nie mam zamiaru niczego udawadniac. Odpowiem Pani tylko na pytanie "Czy robie codziennie 30km piesz". Otoz droga Pani jeden krok, to nie jeden metr, a ja robie 18 do 20 km dziennie. Sprawdzilam - 10 km to ok. 14,5 do 15 tys krokow. Zegnam.
Liczenie kalorii to banał jak to ogarniesz, to 10 minut dziennie. Ale muszi wiedzieć, że - ważysz surowe produkty, mięso traci po obrócbe od 20-40% masy więc zamiast 140 gr, zważysz po obrócę 100 g na 300 g nawet chudej piersi robi się sporo - każdy z nas ma kilka typów śniadań, podziel sobie to miarki i porcje (wtedy nie musisz tego ważyć) - na redukcji na oko miary to błąd, musisz być dokładny - nie oszukuj się jak nie wiesz, ile coś waży, przyjmij górną granicę - nie pomijaj 2 jabłek dziennie, 5 kaw z mlekiem nawet bez cukru, jabłka i mleko też majak cl i tak np. do każdej szklanki dasz 50 ml, nawet jak będzie 1,5% to 135 KCL dziennie, jeśli byś się o tyle dziennie przejadała to rocznie przytyjesz 7 kg! Ludzie otyli nie jedzą dużo więcje, niż szczupli jedzą około 5-10% - jeśli pijesz dużo kawy z mlekiem, to nie licz każdej szklanki, ale wpisuj każdego dnia od razu 300 ml, jeśli wpadnie Ci mleko ekstra, to je dopisujesz - co jak zasuniesz sobie 3000 KCL, a kalorykę masz na 1800, nic żyjesz dalej i kontynujesz dietę, jak raz na jakiś czas „dasz sobie w palnik” to w dłuższje perspektywie nie ma to znaczenia, a czasmi psycha Ci odpocznie, a także będziesz się czuł/a jak „przeżarta świnia” :) to kara - co jak przed spaniem Cię potrzepie i zajrzysz do lodówki, a i tak przekroczyłeś plan o 100 KCL, do te 150 KCL, które skubnąłeś dodaj do przekąsek następnego dnia, będziesz miał mniej KCL tego dnia - nie pomijaj w kalkulacji mikro porcji orzechów, chipsów itd. to bomby kaloryczne i „garść” może mieć 70-270 KCL, - redukcja to nie wyścig to marsz, tak jak DD powiedział, 300-500 KCL dziennie to ilość, którą można znosić dość dobrze, - 300 KCL da Ci jakieś 1,5 kg -500 KCL około 2 kg, nie tyłeś/aś 5 kg miesięcznie, a 0,5/1 kg - jeśli obżerasz się wieczorami jedz duże śniadnie i późny obiad, wtedy na kolację już nie będzie Cię tak trzepać :), jak to nie pomaga, to jedz ogórki - warzywa do posiłku, jak zjesz 200 g chudego albo średnio tłustego mięsa, 200 g ziemiaków, to się średnio najesz, dorzuć 300-400 g warzyw, będziesz najedzony nie przejedzonyi długo to trzyma - nawet jak nie jesteś zbytnio głodny nie schodź z KCL zbyt nisko, chyba że dzień wcześniej miałeś bal - nie forsuj się na redukcji i raczej nie rób długi energetycznych treningów, potem dostaniesz wilczego głodu, jak ogrniazm się zorientuje co wyprawiasz. :) Potrafiłem na treningu spliać 800 KCL w godzinę na góralu, ale co z tego, jak w domu opierd… garnek z pokrywką na redukcji to niewskazane - redukcja to duży stres dla organizmu, dabaj oa siebie, śpij niewsypany „nażresz jak się jak bąk” - kup sobie dobry zegarek sportowy one już całkiem dobrze pokazują, ile KCL się spala, to pomaga widzieć co robisz, Nie znam osoby, która schudła trwale, jeśli nie włączyła, choćby minimalnej aktywność, a najlepiej średniej, nie trzeba machać ciężaremii (choć to wskazane), nie trzeba biegać martonów, wystarczy 5 -6 km 3 razy w tygodniu plus spacery, szybki marasz spala 30-500 KCL na godzinę zależnie od osoby. Ustawiasz sobie dietę na 2000 KCL, a 300 -500 KCL generujesz zruchu (dla różnych osób będą to różne liczby). Ale zawsze pamiętaj, że dieta to podstawa, jeśli nie spalasz 5000 kalk. Je teść tylko człowiekiem i wiecznie „zawodzisz”, jak się przejesz itd. idziesz dalej, ziemia się nie przestańaie kręcić nikt nie zauważy, że tego dnia dałeś/aś ciała, więc sam się tym bardziej nie przejmuj. Ale nie tych potknięć nie traktuj, jak wymówek i nie rób tego często. Czasmi wrzuć sobie jakieś śmieci, po prostu dolicz sobie to do kaloryki, jak np. lubię hamburgery w maku i jak zjem to traktuje, to jako np. obiad, wiem, ile mak cl i wiem, że nie mogę być głodny po 800 KCL. Od jednego oreo lub 25-30 g chipsów też się nie umiera od czasu do czasu, a nawet codzinnie jak reszta diety jest ok nikogo nie zabije i nie zrujnuje zdrowia. Czym wyższe sobie wkręcić standardy eminliacji itp. tym będzie Ci ciężej i szybciej się poddasz. Pamięta jesteś tylko człowiekiem! Dawno temu, jak na Ketonie „boczkę i smalec”, były dobre nawet na odrastenie kończyn. Schudłem z 108 kg do 78 kg dokładanie w 6 miesięcy -30 kg na diecie high crab. Potem miałem do czynienia trochę paleo, trochę keto, ale szybko potrafię się ograniać i nie wmawiać sobie benefitów, że jest ok. Schudłem tyle dzięi liczeniu KCL. Na każdej z tych diet można tyć i chudnąć jedyńmy kluczem, który tym zarządza jest minus kaloryczny. Trzymałem wagę latami, choć zawsze musiałem się trochę pilnować, COVID-u w sumie nie przeszedłem ciężko, ale bardzo ciężko mi było wrócić do sportu i przywaliło mi + 12-13 kg i hoojowe wyniki. Jak się wziąłem za siebie, to schudłem już wolniej w 8 -9 miesięcy do 82 kg. 51 lat, wyniki modelowe od morfolgi i hormonów. Tym razem byłem na diecie BTW, dobrze trzymać białko na 2 g na masę ciała, a resztę możesz wypełnić T lub W, ja uważam na tłuszcze, bo one są kaloryczne i organizm je odkłada na magazym tylko kosztem 3% energia a np. W to już 20%. Zawsze tyjesz od nadmiaru kalori ale to tłuszcze idą na ogół w doopę a W idzie na spalanie. Nie wiem czy komuś to pomoże ale stosując te zasdy chudnąć jest prosto Pamiętaj samo się nie zrobi, musisz być konsekwentn/a w działaniu
„to że schudłeś nie licząc kalorii nie zmienia faktu, że byłeś w deficycie kalorycznym” - amen ❤❤❤
Nie musisz liczyć kalorii ale musisz liczyć się z kaloriami - chyba gdzieś już to słyszałem 🤔😁, ale zdecydowanie zgadzam się z tym
Bardzo fajny merytoryczny materiał. Jedno do czego bym się przyczepił to kolejność omawianych wątków, ostatni powinien być na samym początku w moim odczuciu. Sam jestem osobą, która nie zwracam uwagi na kcal i dla mnie to nie ma znaczenia, mam wagę w oczach i liczę sobie dla hobby. Wcześniej potrafiłem zjeść po 2000 kcal i nie chudnąć(ważę~84kg), a teraz potrafię jeść po 5000 kcal i nie tyć. Chciałbym zaznaczyć, że jestem na węglach i robię to przy zdrowej mikrobiocie i świetnie ogarniętymi hormonami. W przypadku, kiedy testowałem keto musiałem liczyć się bardziej z kcal, gdyż mój organizm nie tak chętnie chciał wykorzystywać energie, na węglach nie czuję w ogóle stresu, a moje ciało bardzo chętnie wydatkuję energię. Z przygody z keto wyciągnąłem bardzo dużo, zwłaszcza zwracam uwagę na jakość tłuszczy i ich ilość teraz moje makro wynosi 20-25%B,30-35%T,40-50%W i tak się czuję najlepiej. Na keto miałem bardzo dziwne uczucie, byłem bardzo mocno skoncentrowany, moje myśli były bardzo precyzyjne i czułem, że energia jest wykorzystywana bardzo efektywnie, umysł był tak przejrzysty, a umiejętność analizy na tak wysokim poziomie, że aż było to nieprzyjemne, bardzo mnie to męczyło, węgle pozwalają mojemu umysłowi wrzucić na luz, ale nie mam brain foga, kiedyś miałem jak mój sposób żywienia był bardziej "dirty". Zdecydowanie bardziej wole pościć(tak jest to możliwe na węglach, z dnia na dzień można przestać jeść i człowiek nie skończy z hipoglikemia), mój umysł tak nie pędzi i lepiej mi się myśli. Ogólnie jeśli, ktoś ma podobnie na keto to polecam lekko zejść z białkiem, mi na tamten moment pomogło.
Ale prawdopodobne teraz "nie liczysz" kalorii, bo masz w głowie ile co ma. Wiesz na co możesz sobie pozwolić i w jakiej ilości, a na co tylko trochę, albo rzadko.
Dobrze mądrego posłuchać 💪
Dziękuję. Bardzo dobrze wytłumaczyłeś to. Po raz pierwszy spojrzałam na liczenie kalorii, jako na pomoc i przyspieszenie odchudzania. Wcześniej miałam podejście, że... 🤮 niedobrze mi się robi, gdy słyszę o tym. A już w ogóle wprowadzić liczenie calodzienne, to dla masochistów i tych którym się nudzi. Rzucałam to po zaliczeniu śniadania. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby ułożyć sobie w głowie potrzebę liczenia kalorii. Być może zacznę i to bez obrzydzenia do tego.
Thanks
Dawidzie, dajesz za darmo wiedzę, której inni nie dadzą nawet za pieniądze!
Ja liczyłem kalorie i makro jakieś pół roku, przyniosło to świetne rezultaty. Teraz już nie muszę, bo robi mi to mózg w tle. Czyli dalej liczę, ale nieświadomie. Do tego doszło lepsze czucie ciała. Mówię o poziomie dobrego zdrowia, samopoczucia, wyglądu i kondycji, a nie robienia życiówek i stałego progresu. Więc jest jak mówisz, jeśli zaczniesz liczyć, zrozumiesz, nauczysz się, ogarniesz liczby, temat, to zyskujesz wolność, w sensie uwalniasz się od biegania z wagą i klepania w apki. Przynajmniej tak to działa u mnie. Dziękuję za ten wykład, był bardzo dobry. Będę Cię odwiedzał częściej.
Też tak chcę.
Dokładnie , jestem przykładem . Tylko tłuszcze , białko , if . W pewnym momencie waga stanęła . Ale jak to? Co mnie mogło wyrzucić z ketozy ? Przecież nie jem węgli . Może za mało tłuszczu ? Dodałam tłuszcz dalej nic. Ok za mało białka ? Dodałam tez nic . A potem , no ja to jestem jakaś inna . Wszyscy chudną , wysuszeni, same mięśnie i skóra a ja stoję . Najlepsze co usłyszałam : ja na keto siedziałem na kanapie i chudłem , tluszcz sam się topił. A ja Nic . Dzięki za te filmy bo zaczynam ogarniać o co tu chodzi .
skoro dodałaś tłuszcz a potem białka to nic dziwnego, że tym bardziej nie schudłaś, trzeba było odjąć białka i tłuszcz...
Głos rozsądku 👍🏻💪🏻
👊
Ja robię coś podobnego, można powiedzieć.
Jak chcę przybrać jem ile chcę i czego chcę, z tym założeniem, że ma 80%+ ma być nieprzetworzone.
Jak potrzebuję zrobić wagę, konkretnie na potrzeby ważenia (kategoria wagowa w sporcie) to warzywka plus mięsko, a wszystko inne oglądam z obu stron zanim skonsumuję.
A wiem, że "to działa", bo po prostu kiedyś to przeliczyłem z obrazowego na numeryczny i wychodzi dostatecznie dokładnie. Żadne czary.
Dokładnie, jak jest w miarę przypilnowane, to nawet nie trzeba tego za bardzo liczyć, żeby było policzone. 🤌
Dawid, wyjawiasz tajemnice którą wszyscy wielcy eksperci z intagrama i tiktoka przed nami ukrywali 😂
Bardzo fajny materiał, myślę że nie jednej osobie próbującej zredukować otworzył oczy
Albo pozbawił komputera XD
Najtrudniejsze jest dla mnie ogarniecie zapotrzebowania kalorycznego, a przede wszystkim w miare precyzyjne określenie ilosci kalorii spalanych podczas konkretnych cwiczen (FBW, cwiczenia siłowe) Jeżeli koś ma na o jakiś patent, lub kalkulaor o byłbym wdzieczny.
Hej mistrzu.
1st.: Kiedy będzie można zadać pytania na kolejne QA?:)
2nd.: Znana dokładniejsza data release apki?
1. Dzisiaj na tablice wrzucę post, pod którym zapraszam do zostawienia pytań. :)
2. Apke jeszcze mocno ulepszamy, myśle, ze rejony czerwca-lipca.
Przede wszystkim osoby ciągle szczupłe, wysportowane, które mówią że "nie liczą kalorii", mają już w głowie i w małym paluszku co ile moze ważyć, ile ma kalorii. A w związku z tym JUŻ WIEDZĄ po miesiącach liczenia kalorii i ważenia, ile to jedt energii i makro składników. Wiedzą też na oko, na jaką ilość i kaloryczność, mogą sobie pozwolić w ciągu dnia, by utrzymać taką sylwetkę i poziom treningów. Teraz to "nie liczą i jedzą intuicyjnie"... 😄 Cała ich tajemnica i "sekret", że można "nie liczyć" i dobrze wyglądać /trenować.
Liczenie kcal dziala jak najbardziej... ja osobiscie wole nie liczyc, nie wracac do liczenia nie dlatego ze to nie działa, ale dlatego ze mam skonnosci do obsesji w tym kierunku. Wole policzyc sobie 1x w tygodniu bilans dzienny dla orientacji, bo sie boje ze obsesja kontroli kcal przejmie nade mna kontrole...
Wow. Ja znów jestem ignorantką w kwestii liczenia kalorii. Ale pewnie u nas na wadze widać nasze podejscie do tematu liczenia kalorii...
Zlinczujcie mnie, ale wciągu roku schudłem 19 kg i 16 cm w pasie z 99 kg i 110 cm tylko zmianą stylu jedzenia. Obecnie mam parametry jak 20 lat temu. Jem 3 posiłki w systemie 15/9 i te posiłki zostawiają mnie w stanie sytości, czyli nie jem pod korek. Ogólnie staram się spożywać produkty z niską ilością węglowodanów, a większą białek. Powoduje to u mnie jako cukrzyka typu 2 to, że po śniadaniu Wielkanocnym bez umiaru moja glukoza po godzinie wynosi ok. 140.
Nikt Cię tu linczować nie będzie, jeśli zgubiłeś nadprogramowe kilogramy, naprawdę chwała Tobie za to. :)
Dokładnie , jestem przykładem . Tylko tłuszcze , białko , if . W pewnym momencie waga stanęła . Ale jak to? Co mnie mogło wyrzucić z ketozy ? Przecież nie jem węgli . Może za mało tłuszczu ? Dodałam tłuszcz dalej nic. Ok za mało białka ? Dodałam tez nic . A potem , No ja to jestem jakaś inna . Wszyscy chudną , wysuszeni, same mięśnie i skóra a ja stoję . Najlepsze co usłyszałam ja na keto siedziałem na kanapie i chudłem . Tluszcz sam się topił. A ja Nic . Dzięki za te filmy bo zaczynam ogarniać o co tu chodzi .
🧡
ok
👍😘
Ja dzisiaj zjadłam warzywa z pulpecikami wołowymi i dwa ziemniaczki. Prawie bez przypraw 😂. Zjadłam połowę mniej niż bym zjadła gdyby te ziemniaczki były usmażone na masełku, a pulpeciki byłyby usmażone w panierce. 😂
Cenna wiedza o sobie!
Osobiście - dopóki nie doprowadziłem do w miarę stabilnego pozionu glukozy po posiłkach - to na deficycie kalorycznym mogłem się za przeproszeniem zesr**ć a waga i tak stała w miejscu. Organizm bronił się jak mógł. Stałem się zmarzluchem. Wydolność na treningach spadała. Wiedziałem że nie można przesadzać z deficytem ani z treningami. Mimo to przez ok 2 lata 2kg w górę i w dół. Więc proszę nie mówić że spalanie tłuszczu nie może być zablokowane.
Chciałeś inaczej napisać że jadłeś mało i nie chudłeś :D
Proszę nie mówić, ze nie chudles na deficycie kalorycznym, bo to jest oksymoron. Możesz jeść mało i ruszać się dużo, ale słowa mało i dużo mogą oznaczać wszystko i nic, są subiektywne i niemierzalne.
W lata byłeś na deficycie kalorycznym? Nieć dziwnego ze nie chudłam. Organizm przyzwyczaił się do mniejszej ilości kalorii i zafundowałeś mu długotrwały stres
Oczywista oczywistość. Na: nie chudniesz, bo za mało jesz! Odpowiadam: anorektyczki mają więc totalną nadwagę. A ikony pod moimi radami (wejdź na deficyt kaloryczny) na pięknych grupach zawsze robią mi dzień. Ale ja jestem troll i wredna bestia. Pewnie przez tarczycę.
Panie Dawidzie, to bardzo wazne co Pan mowi. Ma Pan absolutna racje ale... Majac insulinoopornosc mozemy liczyc kalorie, miec defizyt 1000, 1500 kcl a nawet wiecej dziennie (bardzo duzo chodze, robie 25tys do 30 tys krokow) a waga idzie w dol minimalnie (mimo b. zdrowego jedzenia- bardzo malo weglowodanow (tylko z warzyw), jedzenie nie przetworzone - mieso, jajka, sery...) Nie rezygnuje z takiego zywienia. Mam nadzieje/pewnosc, ze przy takim stylu zycia (zdrowe jedzenie, ruch) insulina dojdzie do prawidlowej normy a potem zaczne chudnac (mam ok. 15 kg nadwagi). Sam Pan mowil, ze insulinoopornosc blokuje rozpad komorek tluszczowych... (czyli blokuje chudniecie). Prosze nie mowic, ze liczenie kalorii (deficyt kaloryczny) spowoduje schudniecie (!) Prosze powiedziec, ze liczac kalorie i zmieniajac styl zycia (zdrowe jedzenie, ruch) mamy szanse opanowac insulinoopornosc a potem schudnac (latwo i przyjemnie). Pozdrawiam
Kompletnie się z Panią nie mogę zgodzić. Insulinoopornosc może do pewnego stopnia utrudniać redukcje tkanki tłuszczowej, ale to nie zmienia w żaden sposób zasad gry, a jedynie nieco zwiększa jej trudność, i to nie w sensie kalorii, co w sensie samopoczucia. I również nie jest tak, ze najpierw należy opanować IO, a dopiero potem schudnąć - jest dokładnie odwrotnie: najpierw należy zredukować nadwagę, bo to ona w najsilniejszym stopniu generuje IO.
@@DawidDobropolski 👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌
@@DawidDobropolski Podejmuje dyskusje nie dlatego, ze chce udowodnic, ze to ja mam racje- tylko dlatego, ze chce sie czegos konkretnego dowiedziec o IO wzgledem odchudzania i odwrotnie. Super to wyglada teoretycznie, to o czym Pan pisze. Z doswiadczenia wiem, ze odchudzanie przy IO i cukrzycy jest bardzo oporne. Nie zalamuje sie, ze waga idzie bardzo wolno na dol mimo, ze deficyt kaloryczny wynosi 1500 do 2000 kalorii dziennie. Kupilam specjalnie "urzadzenie" do liczenia krokow, liczenia zuzytych kalorii jak rowniez licze spozyte kolorie (NIE OKLAMUJE SIEBIE-spozywam nie wiecej niz 1500kcl a "urzadzenie" wskazuje mi spalanie ok. 3800 kcal dziennie- deficyt ponad 2000 kcl a ilosc krokow to od 25000 do 30000 - TO NIE SCIEMA (!)- POSTAWILAM NA ZDROWY STYL ZYCIA I RUCH, bo wykryto u mnie cukrzyce i wysokie cisnienie- a chudne od 600 do 900 gram tygodniowo. Teraz nie wiem jak myslec, bo zalozylam (zgodnie z Pana wczesniejsza wypowiedzia), ze to IO blokuje komorki tluszczowe utrudniajac chudniecie, ktore to jest konieczne do wycofania cukrzycy i wysokiego cisnienia krwi... Mnie cieszy nawet te 600gram tygodniowo - nie rezygnuje z przyjetego stylu zycia (chodzi przeciez o moje zdrowie (a nawet zycie))! BARDZO PANA PROSZE O WYTLUMACZENIE TEGO TEMATU (moze nie w odpowiedzi) a nastepnym wykladzie na YT. Pozdrawiam serdecznie
PS. Mysle, ze ten temat pomoze tym, ktorzy widzac tak marne wyniki zniechecaja sie (wczesniej bylam to ja). Wiedza DLACZEGO TAK SIE DZIEJE i praca mentalna z soba jest bardzo potrzebna.
@@bozenafizek7236 robi Pani codziennie po ok 30km pieszo? Podziwiam. Z autopsji wiem, że zegarki przeszacowują. Mam Garmina z pomiarem tętna 24/dobę, od kiedy kupiłam, z wyjątkiem przerw na ładowanie. Wg niego, od lat powinnam już nic nie ważyć 😂 bo jestem prawie cały czas w deficycie, oprócz może w sumie ok. 20 dni w roku, gdzie surplus jest wg niego niewielki.
To tak nie działa. Zegarki przeszacowują. A jak jedzie Pani autem, to nabijają kroki, nawet te najdroższe i niby najlepsze jak mój za bagatela 3k kilka lat temu zakupiony.
Organizm ludzki jest dosyć złożony.
Trudno mi sobie wyobrazić normalne funkcjonowanie na tak wysokim deficycie.
@@agar80 Teorie znosza wszystko a praktyka pokazuje swoje. Nie bede juz dyskutowac, bo nie mam zamiaru niczego udawadniac. Odpowiem Pani tylko na pytanie "Czy robie codziennie 30km piesz". Otoz droga Pani jeden krok, to nie jeden metr, a ja robie 18 do 20 km dziennie. Sprawdzilam - 10 km to ok. 14,5 do 15 tys krokow. Zegnam.
.
Liczenie kalorii to banał jak to ogarniesz, to 10 minut dziennie.
Ale muszi wiedzieć, że
- ważysz surowe produkty, mięso traci po obrócbe od 20-40% masy więc zamiast 140 gr, zważysz po obrócę 100 g na 300 g nawet chudej piersi robi się sporo
- każdy z nas ma kilka typów śniadań, podziel sobie to miarki i porcje (wtedy nie musisz tego ważyć)
- na redukcji na oko miary to błąd, musisz być dokładny
- nie oszukuj się jak nie wiesz, ile coś waży, przyjmij górną granicę
- nie pomijaj 2 jabłek dziennie, 5 kaw z mlekiem nawet bez cukru, jabłka i mleko też majak cl i tak np. do każdej szklanki dasz 50 ml, nawet jak będzie 1,5% to 135 KCL dziennie, jeśli byś się o tyle dziennie przejadała to rocznie przytyjesz 7 kg! Ludzie otyli nie jedzą dużo więcje, niż szczupli jedzą około 5-10%
- jeśli pijesz dużo kawy z mlekiem, to nie licz każdej szklanki, ale wpisuj każdego dnia od razu 300 ml, jeśli wpadnie Ci mleko ekstra, to je dopisujesz
- co jak zasuniesz sobie 3000 KCL, a kalorykę masz na 1800, nic żyjesz dalej i kontynujesz dietę, jak raz na jakiś czas „dasz sobie w palnik” to w dłuższje perspektywie nie ma to znaczenia, a czasmi psycha Ci odpocznie, a także będziesz się czuł/a jak „przeżarta świnia” :) to kara
- co jak przed spaniem Cię potrzepie i zajrzysz do lodówki, a i tak przekroczyłeś plan o 100 KCL, do te 150 KCL, które skubnąłeś dodaj do przekąsek następnego dnia, będziesz miał mniej KCL tego dnia
- nie pomijaj w kalkulacji mikro porcji orzechów, chipsów itd. to bomby kaloryczne i „garść” może mieć 70-270 KCL,
- redukcja to nie wyścig to marsz, tak jak DD powiedział, 300-500 KCL dziennie to ilość, którą można znosić dość dobrze, - 300 KCL da Ci jakieś 1,5 kg -500 KCL około 2 kg, nie tyłeś/aś 5 kg miesięcznie, a 0,5/1 kg
- jeśli obżerasz się wieczorami jedz duże śniadnie i późny obiad, wtedy na kolację już nie będzie Cię tak trzepać :), jak to nie pomaga, to jedz ogórki
- warzywa do posiłku, jak zjesz 200 g chudego albo średnio tłustego mięsa, 200 g ziemiaków, to się średnio najesz, dorzuć 300-400 g warzyw, będziesz najedzony nie przejedzonyi długo to trzyma
- nawet jak nie jesteś zbytnio głodny nie schodź z KCL zbyt nisko, chyba że dzień wcześniej miałeś bal
- nie forsuj się na redukcji i raczej nie rób długi energetycznych treningów, potem dostaniesz wilczego głodu, jak ogrniazm się zorientuje co wyprawiasz. :) Potrafiłem na treningu spliać 800 KCL w godzinę na góralu, ale co z tego, jak w domu opierd… garnek z pokrywką na redukcji to niewskazane
- redukcja to duży stres dla organizmu, dabaj oa siebie, śpij niewsypany „nażresz jak się jak bąk”
- kup sobie dobry zegarek sportowy one już całkiem dobrze pokazują, ile KCL się spala, to pomaga widzieć co robisz,
Nie znam osoby, która schudła trwale, jeśli nie włączyła, choćby minimalnej aktywność, a najlepiej średniej, nie trzeba machać ciężaremii (choć to wskazane), nie trzeba biegać martonów, wystarczy 5 -6 km 3 razy w tygodniu plus spacery, szybki marasz spala 30-500 KCL na godzinę zależnie od osoby.
Ustawiasz sobie dietę na 2000 KCL, a 300 -500 KCL generujesz zruchu (dla różnych osób będą to różne liczby).
Ale zawsze pamiętaj, że dieta to podstawa, jeśli nie spalasz 5000 kalk.
Je teść tylko człowiekiem i wiecznie „zawodzisz”, jak się przejesz itd. idziesz dalej, ziemia się nie przestańaie kręcić nikt nie zauważy, że tego dnia dałeś/aś ciała, więc sam się tym bardziej nie przejmuj. Ale nie tych potknięć nie traktuj, jak wymówek i nie rób tego często.
Czasmi wrzuć sobie jakieś śmieci, po prostu dolicz sobie to do kaloryki, jak np. lubię hamburgery w maku i jak zjem to traktuje, to jako np. obiad, wiem, ile mak cl i wiem, że nie mogę być głodny po 800 KCL. Od jednego oreo lub 25-30 g chipsów też się nie umiera od czasu do czasu, a nawet codzinnie jak reszta diety jest ok nikogo nie zabije i nie zrujnuje zdrowia.
Czym wyższe sobie wkręcić standardy eminliacji itp. tym będzie Ci ciężej i szybciej się poddasz.
Pamięta jesteś tylko człowiekiem!
Dawno temu, jak na Ketonie „boczkę i smalec”, były dobre nawet na odrastenie kończyn.
Schudłem z 108 kg do 78 kg dokładanie w 6 miesięcy -30 kg na diecie high crab. Potem miałem do czynienia trochę paleo, trochę keto, ale szybko potrafię się ograniać i nie wmawiać sobie benefitów, że jest ok. Schudłem tyle dzięi liczeniu KCL.
Na każdej z tych diet można tyć i chudnąć jedyńmy kluczem, który tym zarządza jest minus kaloryczny.
Trzymałem wagę latami, choć zawsze musiałem się trochę pilnować, COVID-u w sumie nie przeszedłem ciężko, ale bardzo ciężko mi było wrócić do sportu i przywaliło mi + 12-13 kg i hoojowe wyniki.
Jak się wziąłem za siebie, to schudłem już wolniej w 8 -9 miesięcy do 82 kg.
51 lat, wyniki modelowe od morfolgi i hormonów.
Tym razem byłem na diecie BTW, dobrze trzymać białko na 2 g na masę ciała, a resztę możesz wypełnić T lub W, ja uważam na tłuszcze, bo one są kaloryczne i organizm je odkłada na magazym tylko kosztem 3% energia a np. W to już 20%. Zawsze tyjesz od nadmiaru kalori ale to tłuszcze idą na ogół w doopę a W idzie na spalanie.
Nie wiem czy komuś to pomoże ale stosując te zasdy chudnąć jest prosto
Pamiętaj samo się nie zrobi, musisz być konsekwentn/a w działaniu