Lider wykorzystując brak wiedzy jednego z pracowników chciał mnie wsadzić na.minę licząc na to, że zaufam temu pracownikowi i zamontuję to co on mi dał do maszyny i ją zniszczę, doprowadzając do milionowych strat. Niestety miałem wiedzę i na.minę wsadzić się nie dałem...
Jest gorzej- nasze uczelnie (i ogólnie szkoły) nie kształcą intelektualistów; wychodzą z nich proste umysły z jakąś wiedzą, ale bardzo prostym postrzeganiem/ rozumowaniem (m. in. z modelem prusko-komunistycznym opartym na doświadczeniu). Nawet tytuł doktora już się zdewaluował, bo też potrafią mieć bardzo zamknięte umysły. Ja to zauważyłem już w liceum (i to w takim tzw. "elitarnym"), że "coś tutaj grubo nie trybi". Widzą to też najbardziej zamożni i wysyłają dzieci na zachód. W skrócie- jest tragedia i błędne koło, bo decydentami (w tym, w naszych firmach i to włącznie z C-Level) są właśnie spadkobiercy tej "tragedii". Jak to kiedyś powiedziała mi P. profesor pewnej uczelni: "Panie Marcinie- przecież 80% tych ludzi nigdy nie powinno studiować, bo nie mają odpowiednich predyspozycji". Rekrutowałem ludzi z tytułami psychologów/ socjologów/ zarządzania... W skrócie- to jest kpina z "czystego rozumu". Oni nic nie rozumieją. Niektórzy nawet coś wiedzą z danej dziedziny, ale tego nie rozumieją i nie są w stanie umiejętnie zastosować (bo nie ukształtowano im odpowiedniego umysłu). A jak próbują, to wychodzą herezje, bo tego nie rozumieją... Kabaret i tyle :D
@@MagdalenaWojtkowiak ale rozkminiłem "klucz". Nie są w stanie pojąć, że ich 20 lat doświadczenia (zakładając wysoką złożoność zagadnień, czyli "system") NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA, bo ktoś z naukowo ukształtowanym umysłem w 1-3 lata będzie lepszy od nich... Tylko oni nadal często decydują, więc patrzą na doświadczenie na konkretnym stanowisku, bo w nie wierzą, bo przecież oni tak się uczyli/ robili karierę (nawet ostatnio pewna firma HR mi napisała, żebym wypisał "czym dokładnie się zajmowałem" np. jako właściciel/ prezes; czyli nie są w stanie pojąć, że to są czynności BANALNE w tym kontekście). Ale dochodzi do paradoksu- można wypisać to "noszenie cegieł" i będą się ekscytowali (nie, nie uważam stanowiska np. dyrektora HR, czy rekrutacji, czy nawet łańcucha dostaw za zajęcie skomplikowane/ trudne (to zabawa intelektualna, a nie praca :D), ale rozumiem, że to dla kogoś "Próg Petera"), tylko trafić do firmy, która decyduje na podstawie doświadczenia, to jak walnąć się młotkiem w kolano (albo i nawet w łeb), bo tam musi być gruby kabaret... Tak na prawdę to trudność/ złożoność zaczyna się OD zarządu... Wszystko poniżej to zabawa intelektualna, a nie poważne myślenie (zakładając powyższe). Pozostaje tylko pytanie: Wyjaśniać, czy omijać??? Chyba omijać...
"Menedżerowi płacą za to jak pracuje jego zespół" HOT!
Lider wykorzystując brak wiedzy jednego z pracowników chciał mnie wsadzić na.minę licząc na to, że zaufam temu pracownikowi i zamontuję to co on mi dał do maszyny i ją zniszczę, doprowadzając do milionowych strat.
Niestety miałem wiedzę i na.minę wsadzić się nie dałem...
bardzo ciekawy materiał
Dziękuje
Dlaczego ten kanał jest niezbyt popularny?
Cały czas rośnie😀
bo autora usuwa większość komentów
Super film!
Dziękuje😀
Trzeba bardzo dużej wiedzy z kilku dziedzin nauki oraz talentów i odpowiedniego poziomu samorozwoju.
Inaczej to populizm...
Człowiek uczy się całe życie😉 choć niektórzy kończą na szkole średniej🙈
Jest gorzej- nasze uczelnie (i ogólnie szkoły) nie kształcą intelektualistów; wychodzą z nich proste umysły z jakąś wiedzą, ale bardzo prostym postrzeganiem/ rozumowaniem (m. in. z modelem prusko-komunistycznym opartym na doświadczeniu).
Nawet tytuł doktora już się zdewaluował, bo też potrafią mieć bardzo zamknięte umysły.
Ja to zauważyłem już w liceum (i to w takim tzw. "elitarnym"), że "coś tutaj grubo nie trybi".
Widzą to też najbardziej zamożni i wysyłają dzieci na zachód.
W skrócie- jest tragedia i błędne koło, bo decydentami (w tym, w naszych firmach i to włącznie z C-Level) są właśnie spadkobiercy tej "tragedii".
Jak to kiedyś powiedziała mi P. profesor pewnej uczelni: "Panie Marcinie- przecież 80% tych ludzi nigdy nie powinno studiować, bo nie mają odpowiednich predyspozycji".
Rekrutowałem ludzi z tytułami psychologów/ socjologów/ zarządzania...
W skrócie- to jest kpina z "czystego rozumu". Oni nic nie rozumieją. Niektórzy nawet coś wiedzą z danej dziedziny, ale tego nie rozumieją i nie są w stanie umiejętnie zastosować (bo nie ukształtowano im odpowiedniego umysłu). A jak próbują, to wychodzą herezje, bo tego nie rozumieją...
Kabaret i tyle :D
@@MagdalenaWojtkowiak ale rozkminiłem "klucz".
Nie są w stanie pojąć, że ich 20 lat doświadczenia (zakładając wysoką złożoność zagadnień, czyli "system") NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA, bo ktoś z naukowo ukształtowanym umysłem w 1-3 lata będzie lepszy od nich...
Tylko oni nadal często decydują, więc patrzą na doświadczenie na konkretnym stanowisku, bo w nie wierzą, bo przecież oni tak się uczyli/ robili karierę (nawet ostatnio pewna firma HR mi napisała, żebym wypisał "czym dokładnie się zajmowałem" np. jako właściciel/ prezes; czyli nie są w stanie pojąć, że to są czynności BANALNE w tym kontekście).
Ale dochodzi do paradoksu- można wypisać to "noszenie cegieł" i będą się ekscytowali (nie, nie uważam stanowiska np. dyrektora HR, czy rekrutacji, czy nawet łańcucha dostaw za zajęcie skomplikowane/ trudne (to zabawa intelektualna, a nie praca :D), ale rozumiem, że to dla kogoś "Próg Petera"), tylko trafić do firmy, która decyduje na podstawie doświadczenia, to jak walnąć się młotkiem w kolano (albo i nawet w łeb), bo tam musi być gruby kabaret...
Tak na prawdę to trudność/ złożoność zaczyna się OD zarządu...
Wszystko poniżej to zabawa intelektualna, a nie poważne myślenie (zakładając powyższe).
Pozostaje tylko pytanie:
Wyjaśniać, czy omijać???
Chyba omijać...