Byłem kiedyś w związku, było mi bardzo ciężko, a gdy poprosiłem Boga o pomoc to się rozpadł i bardzo dobrze. Widzę jak wiele złego zrobiłem i jak nie umiałem i nadal bez Boga nie umiem kochać. A to wszystko zrozumiałem po zerwaniu. Dzięki Bogu, że nie przechodziłem tego po ślubie.
. Twoje stwierdzenie że nie potrfisz kochać bez Boga to najpiękniejsze i najprawdziwsze wyznanie wiary jakie słyszałem. Bóg jest miłością więc bez niego możemy tylko udawać że kochamy a to będzie marna improwizacja która skończy się tragicznie. Niech Dobry Pan Bóg ma cię w opiece, strzegąc twych dróg życia. Amen.
Odcinek genialnie prawdziwy, boleśnie prawdziwy. Dla tych, co kochają za mało. Dla wszystkich... Żyjemy w szczelinie i tylko Bóg może nas z niej wydostać. Doświadczyłam tego w moim małżeństwie. Uczę się wołać. Uczę się słuchać męża. A nie jest to łatwe, gdy druga strona nie umie nie tylko wołać, ale nawet powiedzieć...
Dziękuję za te słowa. Wysłuchane w bezsenną noc, po kłótni z mężem, po której myślałam, że się już nie podniosę. Myślałam, że już wszystko skończone, że nie ma czego ratować. Rano porozmawiałam z mężem. Rozwiązanie kryzysu zajęło nam dużo czasu. Zranienie jest nadal, ale wiem, że będzie dobrze, bo warto wychodzić z kryzysu. Może też zabrzmi naiwnie, ale uświadomiłam sobie, że przed nami jeszcze mnóstwo kryzysów, które realnie budują związek, a nie go niszczą.
Coś mnie tu przyciągnęło do langusty i na ten kanał. Słucham i nie wierzę. Tyle prawdy o mnie, chcę słuchać i słuchać i ratować siebie i nasz związek ❤️
Wspanialy wykład ktory zostanie moim elementarzem w moim malzenstwie(19 lat wspolnie + 3 Nasze owoce ) i innych relacjach. Pieknie opowiedziane. Wszystkie wyklady Ojca sa rewelacyjne.
Drogi Ojcze, poklocilam się właśnie ze swoja Miłością, okropna awantura... Modlilam się do Boga i prosiłam o rozwiązanie. Podsunął mi ten filmik, dziękuję.
taką rozmowę między małżonkami nazwaliśmy dialogiem małżeńskim. Ich dwoje zapalone świeca stymbol obecności Jezus krótka modlitwa i szczera rozmowa co było nie tak w ostatnim tygodniu i jak to rozwiązać żeby było dobrze
W małżeństwie (mogę powiedzieć z własnego doświadczenia) kryzys na niemal 100% przydarzy się po narodzinach dziecka. Jest to piękne wydarzenie, ale wiąże się z nim wyczerpanie fizyczne i trochę psychiczne. Wtedy z człowieka potrafi wychodzić wszystko co ma paskudne w sobie. Ale dobry sposób to przygotować się psychicznie że taki kryzys będzie i nie jest to wtedy takim szokiem ☺ pozdrawiam wszystkich obecnych i przyszłych rodziców 😉
Leonard Cohen napisał w swojej piosence: ' There is a crack, a crack in everything That 'so how the light gets in.' Już 24 lata w małżeństwie, 4 dzieci, miasto zburzone i powolutku Pan Bóg w swojej mądrości i miłości nasze serca nawraca i uczy kochać. Z radością słuchałam tej katechezy. Każdego dnia jestem uczona co to znaczy kochać :) dziękuję Ojcze Adamie
Jak slucham O. Adama to nabieram coraz głębszego przekonania, że Biblia i teksty psychologiczne mówią zupełnie innymi językami, ale o bardzo podobnych obserwacjach natury ludzkiej :)
cos niesamowitego Ojcze Adamie ,po 22 latach jednego malzenstwa trafilam na cos zdecydowanie gorszego,mam slub koscielny jestem czlonkiem Kosciola ale te drugie lata TEZ 22 diabli wzieli.Wiec mam nadzieje na ostatni okres mojego zycia ile tych lat bedzie nie wiem ale oby wzglednie spokojnie I z Bogiem tak pod kazdym wzgledem.POzdrawiam wszystkich Langustowiczow .
nela piwowar moje malzenstwo sie rozpadlo, probowalam bezskutecznie znalezc Milosc i szacunek w innych zwiazkach, a teraz jestem sama bo zmeczona ludzmi i ich oczekiwaniami a moj ex poznal kobiete i robi dla niej wszystko, gdyby dal mi tyle uwagi i zainteresowania moze by mnie troche zrozumial i nie zdradzal przez kawal czasu wykorzystujac fakt ze ja mu ufalam jak glupia, a teraz sie puszy a mnie trudno to wszystko ogarnac. Wiem ze Bog nade mba czuwa ale czasami nie mam sily na takie zaklamanie i dwulicowosc. Pokladam nadzieje ze moje corki nie podziela mego losu bo przez ostatnie trzy pokolenia totalna kaszana. Duchu sw strzez moich dzieci. Blogoslawionego dnia
W mojej najbliższej relacji ciągle "iskrzy" między nami. Ostatnio bardziej z mojej strony, walczę, żebyśmy sobie z tym wspólnie poradzili. Czasem trzeba nacisnąć, czasem odpuścić, czasem wypomnieć błąd, czasem przyznać się do własnego, czasem nawet na chwilę odejść, żeby do siebie wrócić. Wymaga wielkiej pracy, ale warto.
Miałam to samo. Kryzys zjadał mi mózg i marzyłam o tych slodkich chwilach, zanim poznałam mojego męża. Postanowiłam, że pójdę zupelnie pod prąd. Wiedziałam, że będę później żałować, jeżeli teraz nic nie zrobię. Zaczęłam kupować poradniki małżeńskie. Wyciągam męża (prawie na siłę) na spacery, kino, itp. Poświęcam czas na terapię malżeńską, długaśne modlitwy, rozmowy o Star Warsach, itp. Po domu chodzę w makijażu i w mini. Wróciłam do zaniedbanego hobby - bardzo pomaga mi kończyć bezsensowne kłótnie i zrelaksować się, jak coś nie idzie najlepiej. Testuję nowe sytuacje łóżkowe. Staram się nie słuchac zbytnio emocji, a raczej rad tych, którym sie udało. Polecam nocne światła, jest cała seria pt. Jak (nie)stracić męża/ żony? www.radioplus.pl/program/1036?ph_kontent_30_offset=15 Czy czuję sie z tym jak idiotka? Jasne, że czasem tak. Ale odzyskałam poczucie pewności siebie, którego bardzo mi brakowało. Jeżeli sie nie uda, to trudno, ale przynajmniej nie zastanie mnie ta sytuacja całkiem bezbronnej.
:) Wszyscy wiedzą lepiej ?- Wszyscy wezmą odpowiedzialność za rozpad ? Wszyscy to nie Ty.. łatwo jest doradzać ......warto próbować i pracować nad związkiem ..trwaj w Bogu a będzie wszystko dobrze :)
Edyta Barcińska To chyba też nie do końca tak jest, że trzeba walczyć do upadłego, bez względu na wątpliwości. W sytuacji zdrady nawet Kościół szanuje uczucia jednej strony, która nie potrafi wybaczyć. Wtedy proponuje separację, jako rozwiązanie. Bądźmy ludźmi, a nie maszynami służącymi do utrzymania związku.
widziałam,że był w szczelinie. .w przepaści..Nie pozwolił się wydobyć..i co wtedy..? to nie jest tak proste..czasem poprostu się nie da wydobyć.. to nie ucieczka..Bóg był ze mną i resztkami sił wylewałam czułe serce..lecz on nie dał dostępu do swojego serca Bogu...podnosiła m .. i rósł w siłę owszem,jako zwycięzca,ktory dostał pokarm by kopnąć mocniej...byłam w ciszy i Bóg prowadził tylko jego chciałam słuchać. .mówił kochaj a Ja poprowadze to do końca..więc kochałam i murowalam. .ale nie uważam,że jeśli wciąż robi to tylko jedna osoba to się uda..serce wyglada choć cienia dobrej woli,bo to by wystarczyło. .mimo,że własne pracuje jak na ostrym dyżurze. .o.Adamie to nie do konca tak pięknie się buduje..pierwszy rax czuję ,że nie wszystko jest tu wzięte pod uwagę..byłoby cudnie gdyby można było murowac z kimś,kto czasem poda choć cegłę. .z pełną pokorą ośmielam się na taką puente. .
a jeśli w dodatku ucieka ten,który nawet cegły nie podał?..to nie oskarżenia i to nie pycha w żadnym razie..to zobaczenie rzeczywistości właśnie..jak można to pominąć..?nie zaczynać odctego to oczywiste..tak zgadza się !!!ale kiedy przychodzi czas spojrzenia prawdzie w oczy to nie łatwe dopuścić prawde,że on poprostu nawet cegly nie byl w stanie podac..nie robilam tego wczesniej nie patrzyłam na to, murowalam sama...wierzę,że Bóg pragnie byśmy robili co należy..i na podstawie tego prowadzi..widzi serce..intencje..i choć skoro nas zlączyl to jeśli ktoś nie robi nic by kochać On doprowadzi go do miejsca,gdzie się tego będzie mógł uczyć..ta strona,która chciała kochać nawet jeszcze nieudolnie,zostanie ocalona. .bo chce sie ucxyc i budować..ja zostałam ocalona..jakże to trudne..Dziękuję uwielbiam Pachnidła, ileż ja nie wiem..Dziękuję.
Krach...którego się nie da naprawić. 10 lat małżeństwa... i zawaliło się wszystko. Nie ruszylam, czekałam i zostałam sama bo mąż ruszył w innym kierunku. Teraz tylko wiara, że Pan nas uratuje. Nasza rodzinę, małżeństwo, nas.
Moje 43 letnie małżeństwo z czasem przeżyło przepaść i my nie patrzyliśmy w jedną stronę i jedyna córka nie mogła mieć dzieci , jak już pogodziłam się z losem to Bóg sprawił że przepaść zarosła roślinami i córka urodziła dwie dziewczynki i my jako dziadkowie odnaleźliśmy się w swym związku .. pewnie że nie wszytko jest ok ale teraz dzieli nas jedynie szczelinka ...
To prawda moja żona miała podobnie. Jak zaczęły się problemy i musiałem wrócić do pracy uciekła do rodziców. Wszystko było robione już wcześniej zeby mieszkała u rodziców. Jak poszła do rodziców porzuciła małżeństwo, a teściowie jej w tym pomogli...
Super. Tylko co zrobić jeśli po 10 latach zaczyna się duży kryzys. Żona boi się kolejnych badań gdy jest duże podejrzenie że ma raka, stwierdzona po dwóch ciężkich porodach przepuchlina kręgosłupa, brzuch, który się powiększa przez rozerwane mięśnie brzuszne po porodach również i przez to ciągła nerwowość w domu. Do tego brak finansów na operację brzucha. Nie wiem czy zostanę niedługo sam ale żyje dziś a jutro zależy na co Bóg mi pozwoli. Nie jest fajnie ale Boże Kocham Cie. Maryjo, nikt jak Ty tak codownie nie poprowadzisz nas do domu Ojca. Tak to prawda, uciekam w miłość do Maryi i proboje wołać i wołam! Boże, Kocham Cię, Tatusiu pomocy. Nie radzę sobie! Wiem że Bóg mnie słyszy i pomoże co robi codziennie gdy jak tylko wstane chwytam Maryję za rękę i próbuje nie denerwować się. Ale jestem taki słaby! Tato, pomocy. Bez Ciebie nie dam rady! Pociesz moje dzieci, moją żonę a mnie naucz ich Kochać!
Przeżyłam kiedyś kapitułę win... To mnie zdruzgotało. Odeszłam z zakonu. Bo wynikało z tego , że całe zło jakie się działo jest przeze mnie, a sposób w jaki to zrobiono.. doprowadziło do kryzysu kościoła wiary. Ale i do szukania odpowiedzi co to znaczy że jestem toksyczna osoba o toksycznym myśleniu, złość i nerwy i grożenie palcem... Nie będę więcej pisać. Jeśli takie wyrzucanie prawdy albo pseudo prawdy ma pomóc to mi pomogło odejść z tego toksycznego i manipulującego miejsca, manipulującego poczuciem winy, strachem albo i lękiem, ale najbardziej karaniem ciszą. Zobaczyłam to gdy zaczęłam słuchać czytać co to znaczy toksyczna osoba. Bo to co oni zrobili było toksyczne. Tak bardzo że do dziś mam trudność kiedy idę do spowiedzi. Bo niestety to wszystko zrobił ksiądz o toksycznej osobowości, o wielu twarzach.. które dopiero opadały gdy zamykał drzwi...
Kryzysy w małżeństwie są ... ich jakość i moc zależą od tego czy od samego początku przedyskutowywali wszystkie możliwe aspekty ich dalszego wspólnego życia... oczywiście zależy to także od mocy siły miłości dwojga ludzi... czy oni rozwijają swoją miłość, celebrują ją, a może jakość ich małżeństwa spowszedniała... Czy wiecie że WSZYSTKO JEST TAK JAK MA BYĆ ❓... łączymy się w pary bo tak miało być, łączymy się w związkach żeby wspólnie coś przeżyć, niosąc obciążenia swoich rodów... co to znaczy, skoro każde z nas ma w sobie doświadczenia innych rodów (czasem traumatyczne). Jeśli przed zcementowaniem związku obgadamy z partnerem zasady współżycia to kryzysy będą kryzysikami ... Jeśli już jesteście w związku, którego nie stworzyliście w sposób prawidłowy, coś wymknęło się spod kontroli, a w sercu oprócz miłości pojawia się nienawiść, to jeszcze nie jest za późno na poprawę ... Dobrem można zyskać więcej niż walką 🌞💛 Kiedyś zastanawiałam się jak można być dobrym dla kogoś kto jest złym... źle rozumiałam słowa Biblii "nastaw drugi policzek" "taki twój krzyż" ... Życie ze 100% zaufaniem, że Bóg prowadzi, z poczuciem stalej obecności Boga jest absolutnie najlepszym co można dla Siebie samego zafundować ✋
Wszystko to prawda, ale to uda sie tylko gdy obydwie osoby wykazuja taka postawe jedna strona nie uratuje zwiazku a co w przypadku gdy wspolpartner jest mocno uzalezniony i nic nie robi zeby z tego choc troche wyjsc, co poglebia jego brak rozeznania w realnej sytuacji, dystans i chlod uczuciowy
Adaś pamiętaj że tyle samo kobiet zdradza co mężczyzn ani mniej ani więcej tylko tyle samo ponieważ facet idzie do łóżka z kobietą a nie z drugim facetem tak więc wynik jest równy dlatego nie jeździj tak mocno po facetach bo kobiety po raz kolejny czują się lepsze a statystyki w sądach są porażające pomimo że większość rozwodów jest orzekana bez winy za porozumieniem to tylko dlatego że ludzie nie chcą robić cyrku w sądzie pozdrawiam .
Ja mam to samo z mowieniem i pisaniem ale nie dlatego ze nawet uwazam ze mam rację bo nigdy nie jestem 100% pewna,bo jestes swiadoma ze moge zmienic zdanie i ze cos co dobre dla mnie nie bedzie dla kogos,takze nie chodzi o rację,tylko chodzi o to,ze ja nie postrzegam krytyki jako coś złego, bo nie obrazam,nie wyzywam tylko analizuję rozne opcje i je przedstawiam i mowie a sluchaj a moze popatrz na to z tej strony,a ktos sie czuje urazony,bo ja mam wrazenie,ze ludzie dzisiaj sa mało krytyczni,nie sprawdzają w ogole informacji ktore ktos kogo lubią im powie lub autorytet lub osoba majaca dany zawod uwazany za nieomylny np lekarz albo wlasnie ksiądz albo ktos z rodziny czy znajomy albo ktos kto umie sprzedac informacje jest tkzw przeze mnie blaznem lub plotkarzem i potrafi sprzedac siebie co nie znaczy ze mowi. prawdę. Ja tez bylam we wspolnotach gdzie mowiono sie do osoby co jej sie chcialo o niej powiedziec i ta osoba nie mogla sie odezwac. Tak samo jak cale zycie gralam w zespolach i tworzylilismy razem piosenkę,utwor nawet spiewajac w chorze czy wspolpravujac w kompizytorami bardzo znanymi z calego swiata kazdy z nas mowił, jak cos widzi i nikt tego nie odbieral jako krytykę taka ktora go obraza mimo iz nie raz nie owijalismy w bawelne i nie bawilismy sie w dobór słów. Zagrales to jak pijany zajac np i wszyscy sie smieja i ta osoba tez -nigdy nikt sie nie obraził. Albo z przyjaciołmi tez potragilismy sobie nie raz powiedziec ze zachowujesz sie jak debil albo glupi jestes ale nikt sie nie obrazal bo kazdy wiedzial ze sie kochamy miloscia braterska,bo sibie pomagalismy zawsze we wszystkim i spedzalismy ze soba masę czasu robiac masę szalonych rzeczy np basen na balkonie bedac doroslymi i kazey z nas był osobowoscią kazdy byl dziwny i szalony ale był z tego dumny i wszyscy wiedzielismy ze sie akceptujemy. Ja widze ze wiekszosc ludzi nie miała takiego sczescia,nie miala prawdziwych przyjaciół tylko znajomych ktorzy ich klepią po ramieniu i mowia ze wszystki ok a za plecami obmawiają, nie mieli okazji tworzyc czegos-tam nie ma vzasu na owijanie w bawelne. I są za bardzo przewrazliwieni na własnym punkcie,bo zuzywaja za duzo energii na ukrywanie tym kim są. A gdyby tylko wiedzieli jaka lekkosc daje zaakceptowaniw swoich szalenstw i swiadonosc ze kazdy jest szalony na swoj sposob ale to jest w nim piękne. Ja niektorych obrazam tym,ze jestem zbyt zadowolona a nie mam opuszczonego karku,ze sie nie krępuję tylko sie smieje całą gebą- nie mowie ze sie nie ktrpuje tzn zabieram no czyjas kawe i kubek i fotel i siadam nie bo jestem kulturalna-wielu ludzi nie jest bo nie mysli o innych nie potrafi np jak ktos nowy przychodzi do towarzystwa i rozmawiaja o sytuacjach i osobach ktora ta nowa osoba nie zna to nie potrafia opowiedziec jej tak zeby zrozumiala tylko sobie gadają to jest brak kultury ale nie o tym niektorych obraza to ze ja sie ciesze zyciem zamiast byc przygnebiona,zawstydzona i wystraszona. Są ludzie, którzy caly czas czuja sie obrazeni bo powiesz jakies slowo klucz o ktorym nie wiedziales a ktore w ich domu bylo uwazane za obrazliwe albo on to kojarzy z jakas sytuacja i juz sie obraza. Są tacy ludzie wiecznie smutni i przygnebieni i na siłę projektyjacy na ciebie twoje neszczescie i nawet jak mówisz komplement to nie wierzą i myslą ze obrazasz. Są tez i tacy.
Ależ Adamie TYLKO Jezus jest bez grzechu! Tak mówi Biblia. Dlaczego matka Jezusa miałaby być bez grzechu. Była zwyczajną kobietą, bardzo pobożną, pokorną i posłuszną Bogu, ale z grzeszną ludzką naturą jak my wszyscy.
Zostałem przymuszony do wysłuchania tego odcinka i jeszcze kilku innych. Miało mi to pomóc w moim problemie. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że treści przekazywane przez tego głosiciela(zresztą innych też) mają na celu przymuszenie nas do bezwarunkowej wiary w jego przekonania(ideologie) jakimi są wiara w boga. Że tylko w bogu jest recepta na wszystkie słabości i nieszczęścia. Perfidnie wykorzystuje do tego celu najpiękniejsze uczucia, zachowania, sytuacje o których wszyscy w głębi siebie marzymy zwłaszcza przechodząc te swoje najróżniejsze kryzysy, słabości. To nie w bogu jest nasze szczęście bo ta wiara uzależnia jak narkotyk i czyni nasz szczęśliwymi w tym uzależnieniu. Takie szczęście, może trwać do śmierci ale czyni nas niewolnikami. Choć pewnie jest to łatwiejsza droga bo to ktoś inny podejmuje za nas decyzje. A nie jest to bóg.
Właśnie o to chodzi, jesteśmy niewolnikami Boga z wyboru. Oczywiście, że uzależnia. Jednak również bardzo pomaga, są przecież tysiące świadectw ludzi, którzy codziennie doświadczają cudów. To jest prawda, szczęście trwa do końca życia, bo Bóg jest wieczny. To jest świetne, bo przecież na tym polega wiara. Wiem, że ciężko to zrozumieć i możesz się tak czuć, bo też tak miałam. Zaczęłam naprawdę wierzyć w to, że tak jest bo psychologia mi nie pomagała. Możesz to porównać do tysięcy innych religii, sekt, czegokolwiek. Jednak wiara to wiara, nie masz wszytkiego na pewno. Musisz wierzyć, że tak jest, chodź z boku może to wyglądać jak zagrywka psychologiczna, w której oddajemy wszytko jakiejś nieznanej sile i nic z sobą nie robimy. Zakopujemy i naiwnie idzimy dalej z myślą, że to jakiś się ułoży. Bo przecież Bóg to za nas ogarnie. Jednak to prawda, będzie cholernie ciężko ale będziesz szczęśliwy bo masz Pana w sercu. Jasne, że to nie zwalnia Cię z pracy nad problem i sobą ale jest łatwiej bo wierzysz. Ja to zrozumiałam dopiero wtedy kiedy myślałam, że jestem sama, że nie mam nikogo, nie mam po co żyć. Taa banał... Ale tak było. Bóg przychodzi do nas najlepiej w naszych cierpieniach. Hmm skomplikowane wiara to zestawienie dwóch teoretycznie różnych, sprzecznych, rzeczy, które jednak są potrzebne żeby tworzyć całość.
Nie zmuszaj się do czegoś, czego ewidentnie nie chcesz. Jako wierzący zauważam, że Bóg przychodzi do człowieka w różnych sytuacjach. Często właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że już nic nie ma, albo, gdy jesteśmy na dnie. Bóg zaprasza, ale nie zmusza. Czasem naciskanie na wiarę przynosi odwrotne skutki. Droga każdego i każdej z nas jest inna. Wg mnie A. Szustak nie namawia do wiary. Wyjaśnia natomiast miłość ludzką w kontekście wiary i wskazuje, na co zwrócić uwagę w niektórych problemowych sytuacjach.
Byłem kiedyś w związku, było mi bardzo ciężko, a gdy poprosiłem Boga o pomoc to się rozpadł i bardzo dobrze. Widzę jak wiele złego zrobiłem i jak nie umiałem i nadal bez Boga nie umiem kochać. A to wszystko zrozumiałem po zerwaniu. Dzięki Bogu, że nie przechodziłem tego po ślubie.
. Twoje stwierdzenie że nie potrfisz kochać bez Boga to najpiękniejsze i najprawdziwsze wyznanie wiary jakie słyszałem. Bóg jest miłością więc bez niego możemy tylko udawać że kochamy a to będzie marna improwizacja która skończy się tragicznie. Niech Dobry Pan Bóg ma cię w opiece, strzegąc twych dróg życia. Amen.
Ojciec Adam jak zwykle w punkt i to idealnie w momencie, kiedy takich słów najbardziej potrzeba.. Bóg zapłać. Dziękuję.
Odcinek genialnie prawdziwy, boleśnie prawdziwy. Dla tych, co kochają za mało. Dla wszystkich... Żyjemy w szczelinie i tylko Bóg może nas z niej wydostać. Doświadczyłam tego w moim małżeństwie. Uczę się wołać. Uczę się słuchać męża. A nie jest to łatwe, gdy druga strona nie umie nie tylko wołać, ale nawet powiedzieć...
Dziękuję za te słowa. Wysłuchane w bezsenną noc, po kłótni z mężem, po której myślałam, że się już nie podniosę. Myślałam, że już wszystko skończone, że nie ma czego ratować. Rano porozmawiałam z mężem. Rozwiązanie kryzysu zajęło nam dużo czasu. Zranienie jest nadal, ale wiem, że będzie dobrze, bo warto wychodzić z kryzysu. Może też zabrzmi naiwnie, ale uświadomiłam sobie, że przed nami jeszcze mnóstwo kryzysów, które realnie budują związek, a nie go niszczą.
Coś mnie tu przyciągnęło do langusty i na ten kanał. Słucham i nie wierzę. Tyle prawdy o mnie, chcę słuchać i słuchać i ratować siebie i nasz związek ❤️
"Coś...związek❤️". Plus: coś dociera, stań w prawdzie, otwórz się, proś, kochaj Boga i człowieka, nigdy odwrotnie. Pozdrawiam.
Wspanialy wykład ktory zostanie moim elementarzem w moim malzenstwie(19 lat wspolnie + 3 Nasze owoce ) i innych relacjach.
Pieknie opowiedziane.
Wszystkie wyklady Ojca sa rewelacyjne.
Ojcze Adamie ty Jestes Nie samowity.Laska siadla .Dziekuje za ten odcinek.Niech cie Pan Blogoslawi .
Dzięki Ojcze, niech Cię Bóg błogosławi za te słowa. Teraz już wiem, co bylo źle i jak to naprawiać... :)
Drogi Ojcze, poklocilam się właśnie ze swoja Miłością, okropna awantura... Modlilam się do Boga i prosiłam o rozwiązanie. Podsunął mi ten filmik, dziękuję.
Patrycja Iciak
Dziękuję ojcze Adamie :-D jak dla mnie najlepszy odcinek pachnidel do tej pory (a reszta wcale nie gorsza) ! :-D
taką rozmowę między małżonkami nazwaliśmy dialogiem małżeńskim. Ich dwoje zapalone świeca stymbol obecności Jezus krótka modlitwa i szczera
rozmowa co było nie tak
w ostatnim tygodniu i jak
to rozwiązać żeby było dobrze
W małżeństwie (mogę powiedzieć z własnego doświadczenia) kryzys na niemal 100% przydarzy się po narodzinach dziecka. Jest to piękne wydarzenie, ale wiąże się z nim wyczerpanie fizyczne i trochę psychiczne. Wtedy z człowieka potrafi wychodzić wszystko co ma paskudne w sobie. Ale dobry sposób to przygotować się psychicznie że taki kryzys będzie i nie jest to wtedy takim szokiem ☺ pozdrawiam wszystkich obecnych i przyszłych rodziców 😉
Genialne! Cieszę się, że mogłam tej konferencji posłuchać. Wielka pomoc w codziennym zyciu dzięki tlumaczeniom o. Adama. w tak dostępny sposób.
O. Adami dziękuje wiele mi ta konferencja wytłumaczyła i dziękuje za komentarze langustowiczow które tez bardzo dają do myślenia :) z Panem Bogiem
Niesamowity odcinek bardzo ważny i bardzo potrzebny . Pozwala zrozumieć i zobaczyć to inaczej .
Nxbjjjjj
o... to dla mnie, 40 lat w małżeństwie i dopiero teraz mi się w głowie przejaśniło. Tzn. kochany Ojciec Adam mi "przejaśnił"
Bede to sobie słuchać raz w tyhodniu !!!! Abym w końcu umiała być taka dobra
Dziękuję ojcze Adamie :) piękne słowa
Leonard Cohen napisał w swojej piosence: ' There is a crack, a crack in everything That 'so how the light gets in.' Już 24 lata w małżeństwie, 4 dzieci, miasto zburzone i powolutku Pan Bóg w swojej mądrości i miłości nasze serca nawraca i uczy kochać. Z radością słuchałam tej katechezy. Każdego dnia jestem uczona co to znaczy kochać :) dziękuję Ojcze Adamie
Dziękuję za ten ważny odcinek, jak każdy w sumie...
Jak slucham O. Adama to nabieram coraz głębszego przekonania, że Biblia i teksty psychologiczne mówią zupełnie innymi językami, ale o bardzo podobnych obserwacjach natury ludzkiej :)
Dziękuję.
cos niesamowitego Ojcze Adamie ,po 22 latach jednego malzenstwa trafilam na cos zdecydowanie gorszego,mam slub koscielny jestem czlonkiem Kosciola ale te drugie lata TEZ 22 diabli wzieli.Wiec mam nadzieje na ostatni okres mojego zycia ile tych lat bedzie nie wiem ale oby wzglednie spokojnie I z Bogiem tak pod kazdym wzgledem.POzdrawiam wszystkich Langustowiczow .
piękne nazwisko, mam takie samo;) A mówią że takie rzadkie:) Pozdrawiam
Ja rowniez pozdrawiam
nela piwowar moje malzenstwo sie rozpadlo, probowalam bezskutecznie znalezc Milosc i szacunek w innych zwiazkach, a teraz jestem sama bo zmeczona ludzmi i ich oczekiwaniami a moj ex poznal kobiete i robi dla niej wszystko, gdyby dal mi tyle uwagi i zainteresowania moze by mnie troche zrozumial i nie zdradzal przez kawal czasu wykorzystujac fakt ze ja mu ufalam jak glupia, a teraz sie puszy a mnie trudno to wszystko ogarnac. Wiem ze Bog nade mba czuwa ale czasami nie mam sily na takie zaklamanie i dwulicowosc. Pokladam nadzieje ze moje corki nie podziela mego losu bo przez ostatnie trzy pokolenia totalna kaszana. Duchu sw strzez moich dzieci. Blogoslawionego dnia
W mojej najbliższej relacji ciągle "iskrzy" między nami. Ostatnio bardziej z mojej strony, walczę, żebyśmy sobie z tym wspólnie poradzili. Czasem trzeba nacisnąć, czasem odpuścić, czasem wypomnieć błąd, czasem przyznać się do własnego, czasem nawet na chwilę odejść, żeby do siebie wrócić. Wymaga wielkiej pracy, ale warto.
Piękne słowa!
Kolejna piękna konferencja 🤍
Mój tata zawsze mnie i mojemu rodzeństwu mówił przy naszych rozmowach: "intonacja" (to w odniesieniu do tego jak mówimy).
Jestem w głębpkiej szczelinie. Wszyscy mówią ROZWIEDZ SIĘ. Też ten głos często słysze co mnie powstrzymuje??? pozdrawiam i SIŁY WSZYSTKIM ŻYCZĘ;)))
polecam nowennę pompejańską, na languscie znajdziesz :)
Agata Horodyńska a znasz sychar.org.pl wejdź na stronę i rozgość się.
Miałam to samo. Kryzys zjadał mi mózg i marzyłam o tych slodkich chwilach, zanim poznałam mojego męża. Postanowiłam, że pójdę zupelnie pod prąd. Wiedziałam, że będę później żałować, jeżeli teraz nic nie zrobię. Zaczęłam kupować poradniki małżeńskie. Wyciągam męża (prawie na siłę) na spacery, kino, itp. Poświęcam czas na terapię malżeńską, długaśne modlitwy, rozmowy o Star Warsach, itp. Po domu chodzę w makijażu i w mini. Wróciłam do zaniedbanego hobby - bardzo pomaga mi kończyć bezsensowne kłótnie i zrelaksować się, jak coś nie idzie najlepiej. Testuję nowe sytuacje łóżkowe. Staram się nie słuchac zbytnio emocji, a raczej rad tych, którym sie udało.
Polecam nocne światła, jest cała seria pt. Jak (nie)stracić męża/ żony?
www.radioplus.pl/program/1036?ph_kontent_30_offset=15
Czy czuję sie z tym jak idiotka? Jasne, że czasem tak. Ale odzyskałam poczucie pewności siebie, którego bardzo mi brakowało. Jeżeli sie nie uda, to trudno, ale przynajmniej nie zastanie mnie ta sytuacja całkiem bezbronnej.
:) Wszyscy wiedzą lepiej ?- Wszyscy wezmą odpowiedzialność za rozpad ? Wszyscy to nie Ty.. łatwo jest doradzać ......warto próbować i pracować nad związkiem ..trwaj w Bogu a będzie wszystko dobrze :)
Edyta Barcińska To chyba też nie do końca tak jest, że trzeba walczyć do upadłego, bez względu na wątpliwości. W sytuacji zdrady nawet Kościół szanuje uczucia jednej strony, która nie potrafi wybaczyć. Wtedy proponuje separację, jako rozwiązanie. Bądźmy ludźmi, a nie maszynami służącymi do utrzymania związku.
widziałam,że był w szczelinie. .w przepaści..Nie pozwolił się wydobyć..i co wtedy..? to nie jest tak proste..czasem poprostu się nie da wydobyć.. to nie ucieczka..Bóg był ze mną i resztkami sił wylewałam czułe serce..lecz on nie dał dostępu do swojego serca Bogu...podnosiła m .. i rósł w siłę owszem,jako zwycięzca,ktory dostał pokarm by kopnąć mocniej...byłam w ciszy i Bóg prowadził tylko jego chciałam słuchać. .mówił kochaj a Ja poprowadze to do końca..więc kochałam i murowalam. .ale nie uważam,że jeśli wciąż robi to tylko jedna osoba to się uda..serce wyglada choć cienia dobrej woli,bo to by wystarczyło. .mimo,że własne pracuje jak na ostrym dyżurze. .o.Adamie to nie do konca tak pięknie się buduje..pierwszy rax czuję ,że nie wszystko jest tu wzięte pod uwagę..byłoby cudnie gdyby można było murowac z kimś,kto czasem poda choć cegłę. .z pełną pokorą ośmielam się na taką puente. .
a jeśli w dodatku ucieka ten,który nawet cegły nie podał?..to nie oskarżenia i to nie pycha w żadnym razie..to zobaczenie rzeczywistości właśnie..jak można to pominąć..?nie zaczynać odctego to oczywiste..tak zgadza się !!!ale kiedy przychodzi czas spojrzenia prawdzie w oczy to nie łatwe dopuścić prawde,że on poprostu nawet cegly nie byl w stanie podac..nie robilam tego wczesniej nie patrzyłam na to, murowalam sama...wierzę,że Bóg pragnie byśmy robili co należy..i na podstawie tego prowadzi..widzi serce..intencje..i choć skoro nas zlączyl to jeśli ktoś nie robi nic by kochać On doprowadzi go do miejsca,gdzie się tego będzie mógł uczyć..ta strona,która chciała kochać nawet jeszcze nieudolnie,zostanie ocalona. .bo chce sie ucxyc i budować..ja zostałam ocalona..jakże to trudne..Dziękuję uwielbiam Pachnidła, ileż ja nie wiem..Dziękuję.
Ewa R
Dzisiaj ucieka ale moze przyjdzie opamietanie I poda tą cegłę,kiedy przejrzy
Dziękuję!
Krach...którego się nie da naprawić. 10 lat małżeństwa... i zawaliło się wszystko. Nie ruszylam, czekałam i zostałam sama bo mąż ruszył w innym kierunku. Teraz tylko wiara, że Pan nas uratuje. Nasza rodzinę, małżeństwo, nas.
kasedo34
sycharku nasz kochany pozdrawiam Cię serdecznie zaufaj Panu.
kasedo34
Adam Gilowski Tak?
kasedo34 udało się?
Kasedo i co u was?
Moje 43 letnie małżeństwo z czasem przeżyło przepaść i my nie patrzyliśmy w jedną stronę i jedyna córka nie mogła mieć dzieci , jak już pogodziłam się z losem to Bóg sprawił że przepaść zarosła roślinami i córka urodziła dwie dziewczynki i my jako dziadkowie odnaleźliśmy się w swym związku .. pewnie że nie wszytko jest ok ale teraz dzieli nas jedynie szczelinka ...
Longina Cerańska 8
Longina Cerańska
Właśnie wczoraj był 1szy odcinek filmu " sanson i dalila" na tw trwam o 22giej. Polecam!
To prawda moja żona miała podobnie. Jak zaczęły się problemy i musiałem wrócić do pracy uciekła do rodziców.
Wszystko było robione już wcześniej zeby mieszkała u rodziców. Jak poszła do rodziców porzuciła małżeństwo, a teściowie jej w tym pomogli...
Cały czas karmimy siebie słowami ... dobrze by było gdyby te słowa były słodkie , dobre , smaczne ...
Konferencja też spoko ;)
❤️
Super. Tylko co zrobić jeśli po 10 latach zaczyna się duży kryzys. Żona boi się kolejnych badań gdy jest duże podejrzenie że ma raka, stwierdzona po dwóch ciężkich porodach przepuchlina kręgosłupa, brzuch, który się powiększa przez rozerwane mięśnie brzuszne po porodach również i przez to ciągła nerwowość w domu. Do tego brak finansów na operację brzucha. Nie wiem czy zostanę niedługo sam ale żyje dziś a jutro zależy na co Bóg mi pozwoli. Nie jest fajnie ale Boże Kocham Cie. Maryjo, nikt jak Ty tak codownie nie poprowadzisz nas do domu Ojca. Tak to prawda, uciekam w miłość do Maryi i proboje wołać i wołam! Boże, Kocham Cię, Tatusiu pomocy. Nie radzę sobie! Wiem że Bóg mnie słyszy i pomoże co robi codziennie gdy jak tylko wstane chwytam Maryję za rękę i próbuje nie denerwować się. Ale jestem taki słaby! Tato, pomocy. Bez Ciebie nie dam rady! Pociesz moje dzieci, moją żonę a mnie naucz ich Kochać!
❤️
Przeżyłam kiedyś kapitułę win... To mnie zdruzgotało. Odeszłam z zakonu. Bo wynikało z tego , że całe zło jakie się działo jest przeze mnie, a sposób w jaki to zrobiono.. doprowadziło do kryzysu kościoła wiary. Ale i do szukania odpowiedzi co to znaczy że jestem toksyczna osoba o toksycznym myśleniu, złość i nerwy i grożenie palcem... Nie będę więcej pisać. Jeśli takie wyrzucanie prawdy albo pseudo prawdy ma pomóc to mi pomogło odejść z tego toksycznego i manipulującego miejsca, manipulującego poczuciem winy, strachem albo i lękiem, ale najbardziej karaniem ciszą. Zobaczyłam to gdy zaczęłam słuchać czytać co to znaczy toksyczna osoba. Bo to co oni zrobili było toksyczne. Tak bardzo że do dziś mam trudność kiedy idę do spowiedzi. Bo niestety to wszystko zrobił ksiądz o toksycznej osobowości, o wielu twarzach.. które dopiero opadały gdy zamykał drzwi...
Szkoda, że nie usłyszałam tego rok temu. Może dałoby się uratować nasze małżeństwo. Teraz....
a moze jeszcz da sie.... :)....z Bogiem wszystko mozliwe :)
Może... Jeśli tylko Pan Bóg znajdzie sposób żeby skruszyć serce mojego męża...
Kryzysy w małżeństwie są ... ich jakość i moc zależą od tego czy od samego początku przedyskutowywali wszystkie możliwe aspekty ich dalszego wspólnego życia... oczywiście zależy to także od mocy siły miłości dwojga ludzi... czy oni rozwijają swoją miłość, celebrują ją, a może jakość ich małżeństwa spowszedniała...
Czy wiecie że WSZYSTKO JEST TAK JAK MA BYĆ ❓... łączymy się w pary bo tak miało być, łączymy się w związkach żeby wspólnie coś przeżyć, niosąc obciążenia swoich rodów... co to znaczy, skoro każde z nas ma w sobie doświadczenia innych rodów (czasem traumatyczne). Jeśli przed zcementowaniem związku obgadamy z partnerem zasady współżycia to kryzysy będą kryzysikami ...
Jeśli już jesteście w związku, którego nie stworzyliście w sposób prawidłowy, coś wymknęło się spod kontroli, a w sercu oprócz miłości pojawia się nienawiść, to jeszcze nie jest za późno na poprawę ...
Dobrem można zyskać więcej niż walką 🌞💛
Kiedyś zastanawiałam się jak można być dobrym dla kogoś kto jest złym... źle rozumiałam słowa Biblii "nastaw drugi policzek" "taki twój krzyż" ...
Życie ze 100% zaufaniem, że Bóg prowadzi, z poczuciem stalej obecności Boga jest absolutnie najlepszym co można dla Siebie samego zafundować ✋
Wszystko to prawda, ale to uda sie tylko gdy obydwie osoby wykazuja taka postawe
jedna strona nie uratuje zwiazku
a co w przypadku gdy wspolpartner jest mocno uzalezniony i nic nie robi zeby z tego choc troche wyjsc, co poglebia jego brak rozeznania w realnej sytuacji, dystans i chlod uczuciowy
PADRE, a może byś coś pogadał o przeklinaniu? Po prostu o brzydkich słowach, o mocy słowa, też tej złej..!
właściwie napisałam to przed słuchaniem odcinka...a tam właśnie o mocy słowa mowa!!:-o :-))
Adaś pamiętaj że tyle samo kobiet zdradza co mężczyzn ani mniej ani więcej tylko tyle samo ponieważ facet idzie do łóżka z kobietą a nie z drugim facetem tak więc wynik jest równy dlatego nie jeździj tak mocno po facetach bo kobiety po raz kolejny czują się lepsze a statystyki w sądach są porażające pomimo że większość rozwodów jest orzekana bez winy za porozumieniem to tylko dlatego że ludzie nie chcą robić cyrku w sądzie pozdrawiam .
Ja mam to samo z mowieniem i pisaniem ale nie dlatego ze nawet uwazam ze mam rację bo nigdy nie jestem 100% pewna,bo jestes swiadoma ze moge zmienic zdanie i ze cos co dobre dla mnie nie bedzie dla kogos,takze nie chodzi o rację,tylko chodzi o to,ze ja nie postrzegam krytyki jako coś złego, bo nie obrazam,nie wyzywam tylko analizuję rozne opcje i je przedstawiam i mowie a sluchaj a moze popatrz na to z tej strony,a ktos sie czuje urazony,bo ja mam wrazenie,ze ludzie dzisiaj sa mało krytyczni,nie sprawdzają w ogole informacji ktore ktos kogo lubią im powie lub autorytet lub osoba majaca dany zawod uwazany za nieomylny np lekarz albo wlasnie ksiądz albo ktos z rodziny czy znajomy albo ktos kto umie sprzedac informacje jest tkzw przeze mnie blaznem lub plotkarzem i potrafi sprzedac siebie co nie znaczy ze mowi. prawdę. Ja tez bylam we wspolnotach gdzie mowiono sie do osoby co jej sie chcialo o niej powiedziec i ta osoba nie mogla sie odezwac. Tak samo jak cale zycie gralam w zespolach i tworzylilismy razem piosenkę,utwor nawet spiewajac w chorze czy wspolpravujac w kompizytorami bardzo znanymi z calego swiata kazdy z nas mowił, jak cos widzi i nikt tego nie odbieral jako krytykę taka ktora go obraza mimo iz nie raz nie owijalismy w bawelne i nie bawilismy sie w dobór słów. Zagrales to jak pijany zajac np i wszyscy sie smieja i ta osoba tez -nigdy nikt sie nie obraził. Albo z przyjaciołmi tez potragilismy sobie nie raz powiedziec ze zachowujesz sie jak debil albo glupi jestes ale nikt sie nie obrazal bo kazdy wiedzial ze sie kochamy miloscia braterska,bo sibie pomagalismy zawsze we wszystkim i spedzalismy ze soba masę czasu robiac masę szalonych rzeczy np basen na balkonie bedac doroslymi i kazey z nas był osobowoscią kazdy byl dziwny i szalony ale był z tego dumny i wszyscy wiedzielismy ze sie akceptujemy. Ja widze ze wiekszosc ludzi nie miała takiego sczescia,nie miala prawdziwych przyjaciół tylko znajomych ktorzy ich klepią po ramieniu i mowia ze wszystki ok a za plecami obmawiają, nie mieli okazji tworzyc czegos-tam nie ma vzasu na owijanie w bawelne. I są za bardzo przewrazliwieni na własnym punkcie,bo zuzywaja za duzo energii na ukrywanie tym kim są. A gdyby tylko wiedzieli jaka lekkosc daje zaakceptowaniw swoich szalenstw i swiadonosc ze kazdy jest szalony na swoj sposob ale to jest w nim piękne. Ja niektorych obrazam tym,ze jestem zbyt zadowolona a nie mam opuszczonego karku,ze sie nie krępuję tylko sie smieje całą gebą- nie mowie ze sie nie ktrpuje tzn zabieram no czyjas kawe i kubek i fotel i siadam nie bo jestem kulturalna-wielu ludzi nie jest bo nie mysli o innych nie potrafi np jak ktos nowy przychodzi do towarzystwa i rozmawiaja o sytuacjach i osobach ktora ta nowa osoba nie zna to nie potrafia opowiedziec jej tak zeby zrozumiala tylko sobie gadają to jest brak kultury ale nie o tym niektorych obraza to ze ja sie ciesze zyciem zamiast byc przygnebiona,zawstydzona i wystraszona. Są ludzie, którzy caly czas czuja sie obrazeni bo powiesz jakies slowo klucz o ktorym nie wiedziales a ktore w ich domu bylo uwazane za obrazliwe albo on to kojarzy z jakas sytuacja i juz sie obraza. Są tacy ludzie wiecznie smutni i przygnebieni i na siłę projektyjacy na ciebie twoje neszczescie i nawet jak mówisz komplement to nie wierzą i myslą ze obrazasz. Są tez i tacy.
Jak zwykle w sedno i jeszcze w takim momencie....
Gwoli ścisłości bazyliszki są jaszczurkami, kobra jest wężem :D
pl.wikipedia.org/wiki/Bazyliszki
pl.wikipedia.org/wiki/Kobra_czarnoszyja
Ależ Adamie TYLKO Jezus jest bez grzechu! Tak mówi Biblia. Dlaczego matka Jezusa miałaby być bez grzechu. Była zwyczajną kobietą, bardzo pobożną, pokorną i posłuszną Bogu, ale z grzeszną ludzką naturą jak my wszyscy.
22.30
27.0!
32.30
słychać coś jakby SMS przyszedł ;D
Z1 Ę40
Zostałem przymuszony do wysłuchania tego odcinka i jeszcze kilku innych. Miało mi to pomóc w moim problemie. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że treści przekazywane przez tego głosiciela(zresztą innych też) mają na celu przymuszenie nas do bezwarunkowej wiary w jego przekonania(ideologie) jakimi są wiara w boga. Że tylko w bogu jest recepta na wszystkie słabości i nieszczęścia. Perfidnie wykorzystuje do tego celu najpiękniejsze uczucia, zachowania, sytuacje o których wszyscy w głębi siebie marzymy zwłaszcza przechodząc te swoje najróżniejsze kryzysy, słabości. To nie w bogu jest nasze szczęście bo ta wiara uzależnia jak narkotyk i czyni nasz szczęśliwymi w tym uzależnieniu. Takie szczęście, może trwać do śmierci ale czyni nas niewolnikami. Choć pewnie jest to łatwiejsza droga bo to ktoś inny podejmuje za nas decyzje. A nie jest to bóg.
Właśnie o to chodzi, jesteśmy niewolnikami Boga z wyboru. Oczywiście, że uzależnia.
Jednak również bardzo pomaga, są przecież tysiące świadectw ludzi, którzy codziennie doświadczają cudów. To jest prawda, szczęście trwa do końca życia, bo Bóg jest wieczny. To jest świetne, bo przecież na tym polega wiara.
Wiem, że ciężko to zrozumieć i możesz się tak czuć, bo też tak miałam. Zaczęłam naprawdę wierzyć w to, że tak jest bo psychologia mi nie pomagała.
Możesz to porównać do tysięcy innych religii, sekt, czegokolwiek.
Jednak wiara to wiara, nie masz wszytkiego na pewno. Musisz wierzyć, że tak jest, chodź z boku może to wyglądać jak zagrywka psychologiczna, w której oddajemy wszytko jakiejś nieznanej sile i nic z sobą nie robimy. Zakopujemy i naiwnie idzimy dalej z myślą, że to jakiś się ułoży. Bo przecież Bóg to za nas ogarnie. Jednak to prawda, będzie cholernie ciężko ale będziesz szczęśliwy bo masz Pana w sercu.
Jasne, że to nie zwalnia Cię z pracy nad problem i sobą ale jest łatwiej bo wierzysz. Ja to zrozumiałam dopiero wtedy kiedy myślałam, że jestem sama, że nie mam nikogo, nie mam po co żyć. Taa banał...
Ale tak było.
Bóg przychodzi do nas najlepiej w naszych cierpieniach.
Hmm skomplikowane wiara to zestawienie dwóch teoretycznie różnych, sprzecznych, rzeczy, które jednak są potrzebne żeby tworzyć całość.
Nie zmuszaj się do czegoś, czego ewidentnie nie chcesz.
Jako wierzący zauważam, że Bóg przychodzi do człowieka w różnych sytuacjach. Często właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że już nic nie ma, albo, gdy jesteśmy na dnie.
Bóg zaprasza, ale nie zmusza. Czasem naciskanie na wiarę przynosi odwrotne skutki. Droga każdego i każdej z nas jest inna. Wg mnie A. Szustak nie namawia do wiary. Wyjaśnia natomiast miłość ludzką w kontekście wiary i wskazuje, na co zwrócić uwagę w niektórych problemowych sytuacjach.
Dziękuję.
❤