Albo inną magię. Jakby co to jestem katolikiem ale rozumiem, że mówienie "Bóg tak zrobił" tam gdzie czegoś nie rozumiemy jest bez sensu. Ja wychodzę z założenia, że: nauka-określenie jak coś działa oraz dlaczego tak działa oraz określenie związków przyczynowo-skutkowych religia-powiadomienia człowieka o tym, kto/co to wszystko stworzył.
Tak, ale zauważ, że rozważając tak abstrakcyjne rzeczy jak powstanie Wszechświata, nie możemy wykluczyć opcji jakiegoś "Boga". Bo mimo, że w tym świecie zbadaliśmy wiele zjawisk i wiemy jak powstają, to nijak nie można tego odnieść do powstania tego wszystkiego.
Trafiłem dzisiaj na Twój kanał zupełnie przypadkiem no i muszę przyznać, że odwalasz kawał porządnej roboty! Takie kanały na polskim UA-cam są właśnie potrzebne. Życzę ci (i przy okazji sobie) by te treści trafiły do jak największego grona odbiorców, bo w tych szalonych czasach, gdzie ludzie częściej kierują się ślepymi emocjami niż rozsądkiem, propagowanie racjonalnego i samodzielnego myślenia jest największym ratunkiem dla naszej cywilizacji :) PS. masz jednego subskrybenta więcej ;)
Kiedy schodzimy do poziomu kwantowego, przyczyny i skutki trochę się gmatwają. Z reszta, Wielki Wybuch nie jest, według fizyków, początkiem wszechświata. Jest momentem, kiedy wszechświat przeszedł ze stanu bardzo gęstego i gorącego do mniej gęstego i gorącego. Uznaje się go za początek "strzałki czasu", ale przede wszystkim dlatego, że za cholerę nie mamy narzędzi, żeby zajrzeć wcześniej. Mechanika kwantowa za bardzo wywija mózg ne lewą stronę.
20:38 w godzinie zegarowej (a także i lekcyjnej) też mieści się nieskończenie wiele momentów :P Cały argument można podsumować tym, że żadna z jego przesłanek nie jest prawdziwa, a dodatkowo każda kolejna jest głupsza od poprzedniej. plus logiczna sprzeczność zdania 1 i 4
Nie rozumiem dlaczego odrzucać wariant braku początku wszechświata. W szczególności przez osoby, które uważają, że istnieje Bóg, który nie miał początku :P W tym miejscu przypomina mi się mem Joker'a: Powiedz, że Bóg nie miał początku i wszystko jest ok. Powiedz, że wszechświat nie miał początku i nagle wszystkim odwala
@@nfireOSX I co z tego? Jeśli wychodzę z domu i idę w jakimś kierunku, nie znaczy że ktoś musiał mnie w tym domu postawić. Mogłem tam być od urodzenia przez cały czas dopóki nie postanowiłem wyjść. Na razie wiemy tylko tyle, że wszechświat rozszerza się z konkretnego punktu. Nie mamy pojęcia, co działo się wcześniej. Możliwe że ta energia była tam zawsze, i w pewnym momencie doszło do wielkiego wybuchu.
O ja bezmyślny!!! Ja Ci tu o atomach i wybuchach, a najważniejsze przeoczyłem. Jeżeli poddajesz w wątpliwość założenie że z NICzego nie może powstać COŚ to podważasz tak zwany związek przyczynowo-skutkowy, mówiący że każdy skutek ma przyczynę. Zakładasz bowiem że niewykluczony jest skutek który nie ma przyczyny. Związek przyczynowo skutkowy to nie FUNDAMENT (można zbudować dom bez fundamentów) to JEDYNA podstawa logiki do której tak chętnie się odwołujesz, a także wszelkiej nauki. Jesteś genialny w swej nielogiczności. Obaliłeś Boga, logikę, wszelkie nauki, z matematyką na czele, obaliłeś Siebie i mnie i cały wszechświat. Bez związku przyczynowo skutkowego nie można o żadnym zjawisku powiedzieć więcej jak tylko to że jest. Ty na ten przykład mogłeś powstać nie tylko z komórek rozrodczych swoich szacownych rodziców, mogłeś powstać z waty cukrowej, z piasku, marzenia sennego Kevina Howinda, jak również z niczego po prostu. A ci szanowni naukowcy którzy jak stwierdziłeś nie mogą tego wykluczyć tym samym podważają sens nauki w ogóle. To nie naukowcy ale ideolodzy za wielkie pieniądze ...Ten Craigh... nigdy o nim nie słyszałem... facet mądrze myśli... dziękuję że o nim wspomniałeś... logicznie udowodnił potęgę Boga... gdyby poszedł dalej udowodniłby że wszechpotężny Bóg może być TYLKO nieskończoną miłością. Ha logika to potężne narzędzie... nie pozwala Nie wierzyć.
"Jeżeli poddajesz w wątpliwość założenie że z NICzego nie może powstać COŚ to podważasz tak zwany związek przyczynowo-skutkowy, mówiący że każdy skutek ma przyczynę. Zakładasz bowiem że niewykluczony jest skutek który nie ma przyczyny." Nieprawda. Byłby to raczej przypadek kiedy coś się zdarzyło bez żadnej przyczyny. Nie byłoby to skutkiem. Byłoby to zdarzeniem które się stało, bezprzyczynowo.
Zgadza się. W takiej sytuacji do wszystkich innych "prawdziwych" skutków można by założyć przypuszczenie że też stały się bezprzyczynowo jak ten Twój jeden jedyny przypadkowy. Też mogły zdarzyć się bezprzyczynowo skoro ten jeden się zdarzył. Komórki Twoich rodziców mogły nie odegrać żadnej roli. Mogłeś zdarzyć się bezprzyczynowo akurat w tym czasie w łonie Twojej mamusi. Upada więc logika i nauka. Przemyśl to jeszcze raz
Kurczę ryjesz głowe nieźle , bardzo fajnie się ciebie słucha , twój głos jest idealny 👌 a temat bardzo interesujący , często się zastanawiałam nad tym ale aż mnie głowa bolała 🙈
Brawo, Łukaszu. Chylę czoła. Takich jak Ty trzeba nam racjonalistów i erudytów. Bo choć wielu śmie wątpić, nieliczni potrafią swoje wątpliwości przekuć w słowa i ubrać w argumenty. Ściskam dłoń.
12:46 "Z pewnością jest to logicznie możliwe, że coś powstało bez przyczyny" "Jeżeli się nie zgadzasz musisz (...) dowieść, że to stwierdzenie zawiera jakąś sprzeczność" Ekhm, hmm. Brak dowodu fałszywości, nie jest dowodem prawdziwości. Kto wysuwa tezę, ten powinien dążyć do jej udowodnienia. Więc nikt nic nie musi udowadniać, poza autorem. Przed stwierdzeniem powyższego powiedziałeś: 12:36 "Nie mówię nawet, że coś może powstać z niczego. Tego też nie wiem", a później: 13:01 "Czy jest to fizycznie możliwe? (...) Nie wiem." Logika to inaczej poprawne myślenie, oparte na związkach przyczynowo-skutkowych. Więc stwierdzając: "z pewnością to logicznie możliwe" mówisz tak naprawdę: "Jestem przekonany, że to możliwe". Mając być może na myśli: "wydaje mi się, że jest to prawdopodobne". Czy jest to zaprzeczanie samemu sobie? Czyżbym obalił tezę, której obalać wcale nie trzeba było? Czy dziewczyna z mojej piwnicy kiedyś się uwolni? Nie wiem. Ale na większość z tych pytań odpowiedź jest chyba twierdząca.
to nie jest twierdzenie tylko argument skonstruowany wedlug zasad logiki. wiec on domaga sie aby ktos mu wytknal ewentualne zle uzycie schematu logicznego argumentu, to nie jest teza. on uwaza ze to jest mozliwe do zrobienia w sensie logicznym, ale niewiadomo, czy w fizycznym. tak jak logicznie mozliwe jest by powstal niemozliwy do poruszenia obiekt, w naszym swiecie na 99,9% nie powstanie nic takiego
Brawo chłopaku!... Nieźle ci to idzie. Ładnie to wszystko płynie, przekaz jest czysty, dobrze wyartykułowany, a dzięki temu ja, twój słuchacz/oglądacz... wiem co myślisz i dlaczego. Dodajmy, że nie jest to łatwe ani modne, bo "rozumowania" wielu ludzi z którymi rozmawiam o tych rzeczach nie spełniają warunków jakie stawiamy rozumowaniom, są poskładane ze strzępów, niewiele z tego do siebie pasuje, a to co trzyma je w kupie to przezroczysty klej gównowiedzy, sporządzony na podstawie ich amatorskich przepisów. :)
No tak, konsekwentne rozumowanie nie zawsze sprzyja;) Wniosek o tym ze wszystko ma przyczyne opieramy oczywiscie na obserwacji - bo wszystko co widzimy mialo przyczyne i skutek itd. Ale jesli juz mowimy o bytach "bezczasowych", to juz nie wazene jest ze nigdy nic "bezczasowego" nie udalo sie i pewnie nie uda zaobserwowac w przyrodzie:) No ale w koncu wazne zeby widziec tylko to co "wazne" i ignorowac to co "nieistotne":D
Ogladalem ostatnio wywiad z Andrzejem Draganem i jeśli dobrze zrozumiałem to gdyby istnialy byty poruszające się z prędkością przekraczającą prędkość światła to nie bylibyśmy w stanie ich zaobserwować. Ponadto dla takich bytow przestrzeń byłaby dwuwymiarowa a czas byłby trójwymiarowy xd. Obserwowane przez nas ciągi przyczynowo skutkowe dla tych bytow działałyby odwrotnie (skutek prowadziłby do przyczyny). Nie możemy z całkowitą pewnością zaprzeczyć istnieniu boga tak ja nikt nie może zapewnić ze on istnieje. Osobiście nie wykluczam istnienia bytu/bytów których istnienia ani działania nie jesteśmy w stanie zrozumieć Świetny material
11:04 a jak chcesz inaczej zdefiniować wszechświat? "Wszechświat, uniwersum - wszystko, co fizycznie istnieje: cała przestrzeń, czas, prawa fizyki, stałe fizyczne oraz wszystkie formy energii i materii"
ARGUMENT "KALAM" A STWÓRCA OSOBOWY. Argument "kalam" daje nam więcej niż tylko transcendentną przyczynę powstania wszechświata, implikuje również istnienie Stwórcy osobowego. Są dwa rodzaje wyjaśnień: naukowe i osobowe. Naukowe tłumaczą dane zjawisko w kategoriach pewnych początkowych warunków i praw natury, z których wynika, jak te warunki początkowe ewoluowały, doprowadzając do zaistnienia rozpatrywanego zjawiska. W przeciwieństwie do tego, wyjaśnienia osobowe tłumaczą daną rzecz przy pomocy działającego podmiotu i woli lub decyzji tego podmiotu. Na przykład: Wchodzę do kuchni i widzę tam czajnik z gotującą się wodą. Zadaję pytanie: "Dlaczego ta woda się gotuje?" Naukowa odpowiedź będzie brzmiała: "Ponieważ energia kinetyczna płomienia gazowego przechodzi przez metalowe dno czajnika i zostaje przekazana cząsteczkom wody, te drgają co raz szybciej, aż powstaje para". Odpowiedź osobowa: "Czajnik jest nastawiony, aby zaparzyć herbatę." Oba wyjaśnienia są poprawne, ale ukazują zjawisko w inny sposób. Nie może być naukowego wyjaśnienia początkowego stanu wszechświata, a ponieważ jest to jego pierwszy stan nie można tego wyjaśnić w kategoriach praw natury, ani warunków, które do tego stanu doprowadziły. Jeśli zatem istnieje wyjaśnienie początku stanu wszechświata, to musi być wyjaśnieniem osobowym. Musi istnieć podmiot mający wolę stworzenia go. Argument kosmologiczny ma jeszcze większą moc, gdy połączy się go z argumentem teleologicznym.
Witam. Fajny kanał prowadzisz. Już w połowie filmiku pomyślałem właśnie o cząstkach wirtualnych - jednakże i one mogą mieć przyczynę tego rzekomo 'spontanicznego' pojawiania się w danym kawałku przestrzeni. Gdyż właśnie ich spontaniczne pojawianie się może być własnością samej przestrzeni. Zresztą całkowita próżnia nie istnieje w żadnym miejscu we wcheświecie ponieważ wszędzie dociera takie czy inne promieniowanie oraz sama przestrzeń (nawet ta zdająca się być pusta) jest wciąż 'szturchana' falami grawitacyjnymi. Odnośnie samego pojęcia nicości - to bardzo potrzebne pojęcie na poziomie abstrakcyjnym (odpowiednik matematycznego zera) w inżynierii, natomiast zakładanie, że istnieje coś takiego jak kompletna nicość (co samo w sobie jest już błędnym logicznie zdaniem, bo nicość nie jest czymś) jest intuicyjnym absurdem. Nicość nie może w ogóle istnieć nigdzie i w żadnym wypadku, ponieważ z definicji nie istnieje. - Jest to abstrakt myślowy wynikły z bipolarnego podejścia do opisu otaczającej nas rzeczywistości, które koduje się nam od najmłodszych lat. tj: "ziemia - niebo, ciepło - zimno, przyjemność - ból, mam coś - nie mam, co ostatecznie zamieniliśmy na stan 0 i stan 1". Natomiast istnienie abstrakcyjnego pojęcia nicości - czyli zera - w żaden sposób nie implikuje zachodzenia tego samego w przestrzeni poza tą abstrakcją, czyli w otaczającej nas rzeczywistości. Być może właśnie podstawową własnością całego wszechświata/multiświata jest brak nicości, a wielki wybuch był 'punktem' o można by przyjąć 'wielkości' dążącej do zera, ale nigdy tego zera nie osiągającej, w której to wszystkie fizyczne cząstki jakie znamy nie mają prawa istnieć (przechodzą w stan superpozycji czy cokolwiek innego), przez co sam znany nam czas nie ma sensu bytu. Być może tego typu stan implikuje (może któryś z kolei) wielki wybuch. Stąd przyczyna istnienia wszechświata może być jednocześnie jej skutkiem gdyż zachodzi moment(proszę się nie śmiać nie znam bardziej pasującego słowa) przerwania ciągłości upływu czasu w przypadku zaistnienia zjawiska wielkiego kolapsu (wiem, trzeba przyjąć, ze w ogóle do niego dojdzie). Generalnie chodzi mi o to, że wszechświat nie musiał najpierw nie istnieć, żeby zaistnieć. A samo doszukiwanie się stanu braku jego istnienia wynika, z naszego ludzkiego podejścia do życia, które przecież jest czubkiem góry lodowej tego wszystkiego co rzeczywiście się dzieje, a czego nie jesteśmy świadomi z powodu ludzkich możliwości percepcyjnych.
Wszechświat zarówno powstaje jak i niepowstaje z przyczyny, która jednocześnie jest i nie jest nim samym, od czasu "bez początku", w wiecznym "tu i teraz", które istnieje jak i nie istnieje, jest i nie jest Twoim-Naszym Stanem Umysłu
Przecież to co napisałeś nie ma najmniejszego sensu. To tak jak bym napisał "Abrakadabra i stało się", też mogę stwierdzić iż jest to po za twoim umysłem. W ten sposób można niby potwierdzić każdy wymysł.
albo te filmiki są takie trudne albo to ja jestem taki głupi xD bardzo mnie ciekawią ale za kazdym razem musze zbierac mózg z podłogi i oglądać film po kilka razy xD
Coś nie może powstać z niczego - takie jest moje zdanie. Nicość jest pojęciem abstrakcyjnym - sama w sobie nie może istnieć bo jest zaprzeczeniem czy przeciwieństwem czegokolwiek. Przed wielkim wybuchem też nie mogła być nicość, bo to ("była nicość" z naciskiem na "była") sugeruje że przed wielkim wybuchem był czas, a ten jak wiemy istnieje w naszej rzeczywistości i jest też zmienny (zależnie od siły grawitacji i prędkości) więc jest czymś, a coś nie jest nicością. Co w takim razie robił czas w nicości? Jak długo trwała nicość? Co zmieniłoby się po tym czasie żeby z nicości powstało coś? - te pytania już dają do zrozumienia, że nie mogła być nicość przed wielkim wybuchem, albo że stworzyła go nicość albo że stworzyło go brak czegokolwiek. Też nie powinno się mówić że nicość jest, była, będzie, czy że istnieje albo "z nicości"( a przynajmniej trzeba mieć poprawke na te wyrazy i nie brać ich dosłownie w znaczeniu, bo sugerują istnienie nicości a to jak wiemy jest to sprzeczne i raczej chodzi o brak czegokolwiek) - piszę to bo czasami inaczej nie da się napisać jak "z nicości", "była nicość" itd. 1:05 - nie możesz stwierdzić, że wszystkie rzeczy napisane w tych zdaniach są błędne tylko dlatego że jedna rzecz się nie zgadza. wystarczy wstawić tam bezosobowy albo wcale nie użyć tych słów (osobowy, nieosobowy) 5:21 - tego nie wiesz, (stwierdziłeś "nie było takiej przyczyny") bo nie wiesz z czego składa się bóg (czy cokolwiek innego tam jest), a skoro nie wiemy z czego składa się bóg (inna sprawa, że zapewne to nie jest materia, ale czymś to jest skoro istnieje) to nie można odpowiedzieć na to pytanie "nie było takiej" i cokolwiek wnioskować. Prawidłowa odpowiedz to "nie wiem, ale z czegoś powstał, bo nicość nie może istnieć" Jak dla mnie stwierdzenie że "coś powstało z niczego" jest równoznaczne z tym że "powstało bez przyczyny" (jakiejkolwiek), bo inaczej byłaby nicość (brak jakiejkolwiek przyczyny, brak czegokolwiek). 16:35 - "Bez żadnej przyczyny", czyli z nicości, bo jak inaczej nazwiesz "żadna przyczyna" jak nie "nicość"? Zresztą naukowcy nie stwierdzili, że powstają bez przyczyny tylko mówią że "zdają się" - ja to rozumiem, jak słowa " powstają i znikają" albo że nie znają jej przyczyny, bo nie znaleźli czegokolwiek innego w tym zjawisku. 17:53 - znowu to samo "bez żadnej przyczyny". 18:03 Zaprzeczyłeś sam sobie mówiąc " w okolicznościach braku jakichkolwiek warunków" - bo to znaczy brak wszystkiego, czyli nicość, albo, czyli w okolicznościach nicości. Reasumując, Ty po prostu czasami inaczej nazywasz nicość jakby było coś innego jak "coś" i "brak czegokolwiek(nicość)" albo jakby brak czegokolwiek nie nazywałby się nicością, więc z tego co mówisz wynika, że coś powstało z niczego (z braku czegokolwiek) albo dokładniej mówiąc (żeby nie sugerować że nicość istaniała) twierdzisz, że coś powstało bez czegokolwiek (bez czegokolwiek = nicość). Wiem, że się jakby powtarzam, ale chce to samo nazwać w różny sposób, żebyś mnie lepiej zrozumiał. W ogole z tego co Ty mówisz i z tego jak doszukujesz sie udowadniania religii itd. to raczej powinno wynikać, że nie wiesz co jest po śmierci i czy jest tam jakiś stwórca, bóg, itd. Nie wiem co dokładnie masz na myśli mówiąc że jesteś ateistą, a i te pojęcie nie jest dla mnie do końca sprecyzowane, więc fajnie byłoby, gdybyś to napisał dokładnie.
Od profesora Meisnera(profesor UW) uslyszalem podczas jednego z jego wykladów, ze w naszym swiecie sa sytuacje kiedy cos powstaje z niczego. Zdazza sie to bardzo rzadko i bardzo malo i jesli dobrze pamietam profesor mowil, ze jeden proton powstaje z niczego w metrze szesciennym raz na miliard lat
Polecam wykłady Lawrence'a M. Krauss'a, fizyka teoretyka i kosmologa, nt. możliwości powstania Wszechświata z niczego. Debatował kiedyś z Craig'iem. Młot na teologów.
Wydaje mi się, że hipoteza o wiecznym czymś jest nieco bardziej racjonalna niż hipoteza mówiąca o tym, że wszechświat powstaje z filozoficznego niczego. Wystarczy zdefiniować pierwotną przyczynę jako pewien obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego. Wszechświat istniejący w czasie to produkt takiej właśnie przyczyny. Ja osobiście skłaniam się ku tezie, że pytanie jak coś mogło powstać z niczego jest zupełnie bezpodstawne ponieważ nic ( :P ) nie wskazuje na to, że "nic" jest w ogóle możliwe, prowadząc dalej takie gdybaniowe rozważania - a może to kłopotliwe pojęcie to po prostu przypadkowy produkt tego, że jakoś musieliśmy komunikować o braku. Ekstrapolując "brak" do filozoficznego niczego otrzymaliśmy pojęcie, które w rzeczywistości po prostu nie może występować. No, podsumowując ten bełkot, jestem zwolennikiem tezy, że "nic" nie jest możliwe. No i idąc dalej jest to pierwszy moment kiedy się z Tobą nie zgadzam. Według mnie nie mamy do wyboru dwóch zupełnie nieintuicyjnych rzeczy do wyboru. Mamy dwie propozycje, albo coś się wyłoniło z niczego, albo wszechświat jest wieczny ( rozumiem, ze tutaj pod słowem wszechświat rozumiesz też osobliwość "sprzed" ( używanie tego słowa w tym kontekście jest bez sensu - wiem) wielkiego wybuchu. Posłużmy się zasadą Sherlocka Holmesa: usuńmy wszystko to co niemożliwe, a to co zostanie musi być prawdą. W 1 opcji mamy "nic" , z którego miałby się wyłonić wszechświat, ale "nic" zakłada też brak istnienia mechanizmu pozwalającego na wyłonienie wszechświata z niczego - ergo sprzeczność. Stąd 2 opcja musi być prawdziwa. I rzeczywiście z drugą opcją fizyka się nie kłóci. I wcale nie jest tak jak mówisz w filmiku, cofając się o 20 miliardów lat w czasie wcale nie masz za sobą takiego samego czasu, ponieważ czas to obiekt skończony ( a przynajmniej połowicznie skończony jak półprosta). Cofając się wstecz w czasie trafiasz na koniec czasu, a cokolwiek jest dalej - jest bezczasową przyczyną - również przyczyną czasu.
Nie,nie,nie. Tu się akurat z autorem zgadzam. "Wydaje mi się, że hipoteza o wiecznym czymś jest nieco bardziej racjonalna niż hipoteza mówiąca o tym, że wszechświat powstaje z filozoficznego niczego" Hehe. Mam pytanie. Co jest wieczne, bez czasowe,bez przestrzenne, niezmienne, oraz może tworzyć światy? "Wystarczy zdefiniować pierwotną przyczynę jako pewien obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego." Odwoławszy się do wcześniejszego filmu (z którym to zapewne się zgadzasz), trzeba stwierdzić iż taki "obiekt" lub zbiór zasad nie mógłby nic zrobić, bo nie byłoby czasu które ten obiekt miałby zapoczątkować a w którym to musiałby zapoczątkować świat, włącznie z czasem. "obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego." Ale brak jednego wymiaru (czasu) deklasuje od razu wszystkie inne wymiary, co za tym idzie, nieświadomie obaliłeś hipotezę obiektu, co innego gdybyś dał hipotezę bytu.Zostają teraz zasady. Dlaczego to nie mogły być zasady? 1) Co definiowało by te "zasady"? 2) Skąd te zasady nabrały by właściwości stwórcze? 3)Jaka była by przyczyna tego obiektu i tych zasad? 4)Takie zasady są sprzeczne z naszym światem, ponieważ takowa zasada jest WARUNKIEM do zaistnienia świata, a jako iż ten warunek nie miałby początku ani końca to nasz świat również nie powinien mieć początku ani końca, jeżeli w ogóle mógłby powstać. "osobliwość "sprzed" ( używanie tego słowa w tym kontekście jest bez sensu - wiem) wielkiego wybuchu". Co było przyczynom osobliwości (jeśli w ogóle taka była). Gdyby była wieczna nawet nielinearnie, to i tak takowa osobliwość od początku swojego istnienia, byłaby identyczna do momentu wybuchu, więc musiała wybuchnąć zaraz po jej powstaniu, czyli znowu sprzeczność z jej bezczasowością, oraz z jej "wiecznością". Gdyby nie miała początku ani końca to warunek (osobliwość) eksplodowałby wieczność temu. Moim zdaniem coś musiało spowodować tą osobliwość. "Posłużmy się zasadą Sherlocka Holmesa: usuńmy wszystko to co niemożliwe, a to co zostanie musi być prawdą." Skoro to nie może być obiekt, ani nie mogą być to zasady, ani nawet osobliwość, to jedynym logicznym wyjaśnieniem może być Byt. Jedynie byt nie jest sprzeczny. Byt nie sugeruje przestrzeni więc może być bezczasowy, byt nie jest warunkiem do zaistnienia świata, lecz wola takowego bytu, a wola może być bądź może jej nie być. Wola ma swoją przyczynę w bycie, dlatego może zaistnieć i nie być sprzeczny z wiecznością bytu.
K darbah Zaczynając od początku, ja wyżej nie rozróżniam obiektu od bytu jeśli popełniłem tutaj błąd to przepraszam. Postaram się douczyć wolną chwilą. Oh, te zasady w tym modelu są bezprzyczynowe. Nic ich nie definiuje. Po prostu są i tyle. Akurat to jest ten sam krok, którzy wykonują teiści. Co do braku początku ani końca jeśli założyć wynikanie świata z nieskończonej przyczyny. Biorę prostą, albo płaszczyznę. Obojętnie. Biorę teraz funkcję losującą w nieskończonośc punkty lub odcinki z obiektu wcześniejszego. "Wuala mam nieskończony zbiór punktów lub odcinków" Utożsamiam wszechświat z takim punktem lub odcinkiem. Zasa wyłaniająca wszechświat to ta funkcja. Działa ona w sposób nieskończony, tworzywo, z którego tworzy też jest nieskończone. Tworzy skończone światy. Odcinek jest skończony. Ot taka zabawa intelektualna. Jeśli sypytasz co nadaje cechy tym obiektom zdefiniowanym wyżej to stwierdzę, że takie są bo tak. W końcu jest to pierwsza przyczyna.
"Co do braku początku ani końca jeśli założyć wynikanie świata z nieskończonej przyczyny. Biorę prostą, albo płaszczyznę. Obojętnie. Biorę teraz funkcję losującą w nieskończonośc punkty lub odcinki z obiektu wcześniejszego." Jeśli dobrze zrozumiałem, to w twojej teorii, jest potrzebny wieloświat, którego nie da się udowodnić, ani wykazać. Ale jest inny problem z twoją teorią. A mianowicie pomijając inne odcinki wylosowane z nieskończonej prostej, które to też powinny być światami podobnymi do naszego, lub całkiem odmiennymi. Jednakże taka funkcja losująca byłaby wieczna, więc losowała by przez wieczność, przez całą nieskończoną długość prostej. Co za tym idzie nasz, jak i inne światy powinny istnień tak długo jak istnieje ta funkcja, czyli przez wieczność. Gdyby ta funkcja zaistniała w pewnym momencie to musiałaby również posiadać przyczynę. A gdyby ta przyczyna również posiadała "nieosobową" przyczynę to powstałby nieskończony regres skutków i przyczyn. "Jeśli sypytasz co nadaje cechy tym obiektom zdefiniowanym wyżej to stwierdzę, że takie są bo tak. W końcu jest to pierwsza przyczyna." Z prawami i zasadami jest jeden mały problem. Są rozumowe...Jeśli zobaczysz wzór matematyczny na tablicy to pewnie będziesz podejrzewał sprawcę tego wzoru jako istotę rozumną a nie np. kamień, czy kwiatek. Rzeczy nie rozumne, nie tworzą praw, one jemu podlegają. Prawa musi tworzyć takowa "istota" która byłaby rozumna. Można nawet powiedzieć że my ludzie tworzymy prawa względem świata w skali mikro a ten "byt" tworzy zasady względem świata w skali makro. Z resztą to by nawet bardziej pasowało do naszych obserwacji. Teorie naukowe przeważnie zostawiają odpowiedz anie pytania. Twoja teoria ma więcej pytań niż odpowiedzi. Jakby to powiedział fizyk; "Twoja teoria jest nieelegancka". Ale interesująca. Dlatego nie potrafię wyobrazić sobie że coś nieskończonego i rozumowego, istnieje bez kogoś rozumnego, który by zapoczątkował właśnie coś rozumowego.
9:30 Wydaje mi się, że przestrzeń mierzy się w milimetrach, metrach, kilometrach itd. sześciennych a nie kwadratowych. Ale to szczegół bo programy Śmiem Wątpić są SUPER !
Bardo ciekawe rozumowanie, sam przeprowadziłem podobne gdy byłem jeszcze dzieckiem. Zawsze trapiła mnie myśl o początku wszechświata, często myślałem o nicości, tutaj musimy rozgraniczyć właśnie dwa pojęcia nicości, nicość idealna czyli taka w której absolutnie nic nie ma, oraz nicość w postaci próżni, co do tej drugiej to wiemy, że nie jest nicością, sama czasoprzestrzeń bez jakiejkolwiek materii zbudowana jest z czegoś i wypełniona polami, to nam sugeruję istnienie tzw multiświata , nasz wszechświat jest tylko jedną z możliwych postaci czegoś z czego jest zbudowany a podstawowe cegiełki czasoprzestrzeni istniały przed wielkim wybuchem, taka koncepcja sugeruje istnienie wielu wszechświatów powstających spontanicznie w każdej chwili, mających losowo dobrane parametry, większość tych wszechświatów nie nadaję się do życia, większość umiera chwilę po powstaniu i tak dalej, to doskonale tłumaczy nam, dlaczego świat w którym żyjemy ma tak perfekcyjnie dobrane stałe aby mogło istnieć złożone życie. A co do tej nicości idealnej , absolutnej , wydawać by się mogło, że istnienie czegoś takiego jest nieintuicyjne, niemożliwe. Ale jeśli zastanowimy się z drugiej strony, i spojrzymy nad istnieniem czegokolwiek , to czy nie wydaję się to równie absurdalne ? Zauważyłem wtedy że te dwie sytuacje są w zasadzie na równi, ponieważ powstanie czegokolwiek wydaje się nieprawdopodobne, stan w którym jest coś wymaga zdarzenia o mniejszym prawdopodobieństwie prawda? Ale czy gdy znajdziemy się w kompletnej nicości, bez zasad logiki, bez matematyki kompletnie bez niczego , to również zasady prawdopodobieństwa nie istnieją w takiej przestrzeni pojawienie się czegokolwiek wydaje się po prostu koniecznością, możliwe więc że, w takiej najbardziej pierwotnej nicości, powstają rzeczy tak po prostu. A i jeszcze jedna sprawa na która chciałbym zwrócić uwagę, mianowicie, wszechświat w chwili swojego powstania był bytem bardzo prostym. Widzimy ewolucje od prostych struktur do bardzo złożonych, wewnątrz zamkniętego systemu prostych podstawowych obiektów i zależności między nimi.
Andro co masz na myśli ? Do czego się odnosisz w moim komentarzu ? Oczywiste jest to co napisałeś, w naszym wszechświecie który obserwujemy nie moze być inaczej. Nic tu nie powstanie ekstra suma energii układu izolowanego pozostaje cały czas taka sama. Mój wywód był bardziej filozoficzny, niz fizyczny , zauważ ze rozważam pojęcia takie jak coś i nic i moge to uczynić tylko na gruncie czysto spekulacyjnym. Nasz wszechswiat jest czymś a my w tym czymś istniejemy w tym czymś relacje pomiędzy elementami to coś tworzącymi sa zdefiniowane i taki układ musi rządzić się regułami które tworzą coraz to bardziej złożone struktury, które to zaczynają rządzić się kolejnymi prawami i tak dalej. Jeżeli zaczniemy rozważać kompletna nicość to wszelkie reguły relacje , prawa , rowniez te podstawowe zasady zachowania. Po prostu nie istnieją , nie można nawet mówić o istnieniu czegoś takiego jak konkretne prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia wiec jeśli tak to istnienie nicości absolutnej jest tak samo pewne jak istnienie czegokolwiek ja tu widzę równość pomiędzy stanem nic a cos zwyczajnie nie wydaje mi się aby którykolwiek z tych stanów miał pierwszeństwo.
Według modelu Hartle'a-Hawkinga kosmos wytunelował z nicości do naszego wszechświata nadając sobie niezmienione prawa którym podlega. Pytanie, skąd wszechświat wiedział w co ma wytunelować, kiedy i jak sobie nadał prawa dzięki którym mogło do tego dojść i jeszcze które nie ulegają zmianie( stałe na ziemi nie zmieniły się od 2mld lat, głębiej nie mamy informacji a właściwości światła przychodzącego z głębokiego kosmosu około 12mld lat też się nie zmieniły). Ile ludzi tyle filozofii. Nasuwa mi się na myśl taki niecenzuralny problem? Jeśli komuś włożysz palec do d*py, to kto ma palec w d*pie, ty czy on?
mam bardzo prosty argumet skoro czas jest zależny od prędkości światła a prędkość światła od prędkości rozprzewszechniania się kosmosu. to jakim cudem bug by miał być ponad czasowy skoro czas jest zdarzeniem lokalnym idąc dalej przyczynom powstania świata to i powstanie czasu wiec kompletnie nic przed tym nie miało prawa istnieć no chyba ze werzniemy pod uwagę istnienie multi wszechświaty w którym były co najmniej 2 wielkie wybuchy wtedy czas można określić na postawie 1 wszechświatu. albo trzecią teorie przemijających wszechświatów jak się zakończy 1 wszechświat to morze stać się i 2 wtedy się odlicza czas od powstania lub zakończenia poprzedniego. to oznacza że w 1 argumencie i w 3 niema szans na istnienie boga. bo w pierwszym logicznie bug nie morze istnieć przed czasem, bo go nie było a w 3 warunkiem powstania jest zlikwidowanie wszystkiego by nowy wielki wybuch sie pojawił. wiec i bug by musiał zniknąć można to wyjaśnić tak ze każda materia która zniknie zostawia jakiś mały ślad który jeżeli zostanie zgromadzony w taj samej ilości co i kiedy powstał cykl się zapętli. przynajmniej ja tak to interpretuje
Szanowny Panie Łukaszu! Dziękuję za Pana pracę i argumenty. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w związku z komentowaniem. Parę spraw. 1. Chciał pan reductio ad absurdum. Nicość jest stanem bez przestrzeni. Pierwsza cząstka, osobliwośc, wielki wybuch potrzebują przestrzeni. Ergo nicość nie mogła stworzyć nawet najmniejszej cząstki. 2. Próżnia o której pan mówi jest bliska nicości ale tylko bliska. Nie istnieje próżnia doskonała na ziemi. W kosmosie nie znaleziono takiej również. Próżnia to nie nicość, bo można ją definiować. 3. Nawet jak istnieje samorzutne tworzenie się czegoś to i tak nie zaprzecza to Bogu. Bóg powiedział i stał się świat, moze oznaczać że ustalił że światy powstają w określonej sytuacji. 4. Komentuje pan słowa Craiga o kapeluszu, piwie korzennym itd. To trochę wynika z bycia częstym gościem debat- Craig jest i musi być trochę showmanem. Ja bym powiedział to inaczej:skoro wszechświat tworzy się spontanicznie to dlaczego wszechświaty nie tworzą się gdzieś teraz? Jeśli tworzą wyjaśnij stabilność tego systemu. Jeśli uważasz, że nie, niech pan powie jakie warunki są potrzebne. 5. Na początku według pana powstal z nicości jeden wszechświat. Dlaczego jeden? Wszechświat nie potrzebuje przyczyny. Skoro nie ma żadnych przyczyn to nie ma żadnych warunków ograniczających powstawanie wszechświata. W ogóle też była wtedy nicość. Ergo na początku powstało nieskończenie wiele wszechświatów. No chyba że przed wszechświatem było coś a nie nic. 6. Nieskończoność wszechświata to niemożliwość. Przyrządami nauki nie da się tego ustalic. Chyba że pan Krauss ma wieczne laboratorium.
Wszechświat jest malutką częścią nieskończonego istnienia jedną z możliwości pośród niezliczonej i nieskończonej ilość innych wszechświatów które na istnienie się składają.Nicość nie istnieje bo z definicji istnieć nie może. Tak to dobry koncept :)
*"Wszechświat jest malutką częścią nieskończonego istnienia jedną z możliwości pośród niezliczonej i nieskończonej ilość innych wszechświatów które na istnienie się składają."* Wykaż prawdziwość tego stwierdzenia. Albo się z niego wycofaj.
Zakładając, że: 1. Wszystko co istnieje ma przyczynę 2. Wszechświat istnieje 3. Wszechświat ma przyczynę To: 4. Przyczyna wszechświata ma przyczynę, bo aby być przyczyną wszechświata musi istnieć
Skoro Bóg jest przyczyną wszechświata, a sam nie ma przyczyny, to przesłanka 1. jest fałszywa, więc całe stwierdzenie mające udowodnić istnienie Boga jako przyczyny wszechświata jest samo w sobie wewnętrznie sprzeczne
W tym cytacie o "przygladaniu się ciemnosci" chyba koleżanka nie wyjaśniła Ci kontekstu. Bo to jest akurat cytat z Nietzschego i chodzi w nim o to, ze walcząc ze złem sami możemy stać się źli. Ciemność jest metaforą cech wroga które chcemy zwalczyć. PS: Chyba wiem o co jej wtedy chodziło XD
Cóż, założyłbym się o wszystkie moje oszczędności że ona nie czytała Nitezshego ;P Ale dobrze znać źródło tego zdania, oraz dobrze wiedzieć że stoi za nim coś więcej!! :D
No to chyba chodziło jej o to, że walcząc z fanatycznymi wierzącymi sam możesz stać się fanatykiem. Tak by to chyba trzeba było rozumieć ... w zależności od tego w jakiego rodzaju rozmowie Ci to powiedziała, bo ja tam nie wiem XD
@@ŚmiemWątpić oczywiscie jest to metafora a odnosi sie do tego ze np, człowiek obcujący ze złem, uzaleznieniem, itp itd moze sam nim przesiaknąć. Co do twojego filmiku odnosisz sie w nim do tego wszechswiata. nie pomyslales ze moze byc to tylko 1 z wielu wrzechswiatow? tak samo jak prawa poza nim moga byc kompletnie inne niz w nim? uważam ze potrzeganie wszystkiego, natury czloiweka stworzenia czlowieka wszechswiata praw fizyki itp, nie mozna postrzegac przez pryzmat dowodów, praw ludzkich i znanej nam wiedzy. To jest coś co wykracza poza nasze pojmowanie. Przynajmniej na obecnym etapie. Albo można założyc ze wykracza. Jest to możliwe.
18:16 To jest niestety argument ad ignorantiam. I nie mam nic przeciwko jego używania, jeśli twój przeciwnik mówi iż nie istnieje żadna inna możliwość jak istnienie boga - ale jeśli argumentuje swoje przekonania konkretnie, ten argument jest niestety niepoprawny.
Kiedy spytałam katechetki czy bóg istnieje to użyła powyższych argumentów a gdy spytałam co to bóg ona stwierdziła, że to wiara w coś czego nie można udowodnić. Osobiście mnie to nie przekonuje, a ty? Co myślisz?
Czy bóg jest taki słaby czy tylko wybiera sobie słabych obrońców? Czy nie lepiej aby ukazał się na forum publicznym, gdzieś przed kamerami i byłoby po sprawie, ciach i nie ma dylematu! 🙄😎🤘
Można dodać że coś było przed wielkim wybuchem np. Inny wszechświat który "umarł" Bo ten wszechświat też kiedyś zniknie kompletnie 16:30 ta teoria wykorzystuje tą zasadę i według niej wielki wybuch był tym spowodowany A przynajmniej tak to zrozumiałem
Ruch wyprzedza nadejście czasu (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Jest to skomplikowane, ale jak mówisz, że ruch wymaga czasu to jest błąd. Już w obrębie działania teorii względności, czyli na pewno w naszej przestrzeni (względnie ustabilizowanej) obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej. W przypadku teorii Wielkiego Wybuchu prędkości początkowe przestrzeni i ruchu cząstek były tysiące razy większe od prędkości światła, także zapomnij o czasie (a już na pewno o czasie jaki my znamy i odczuwamy) w takich warunkach jest to przestrzeń bezczasowa (względnie innoczasowa).
*"obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej"* Nie mam pojęcia co to znaczy. Brzmi jakbyś wyciągnął to prosto z... sam wiesz skąd. Proszę dostarcz jakiekolwiek źródło takiej informacji, ponieważ "dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej" brzmi dla mnie jak bełkot sfabrykowany na potrzeby uniknięcia falsyfikacji bezczasowych koncepcji Boga.
To dziwne zdanie „obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej” bardziej poprawnie będzie brzmiało „obiekt poruszając się z prędkością światła będzie w tunelu czasoprzestrzennym” co też dziwnie brzmi. Źródłem jest szczególna teorii względności Einsteina. Przede wszystkim jednak chciałem zwrócić uwagę, że do opisu Wielkiego Wybuchu nie można stosować fizyki klasycznej. Czyli jak mówisz ruch wymaga czasu to jesteś w obrębie fizyki klasycznej, a opisujesz zdarzenie zachodzące w ramach fizyki kwantowej dlatego uważam, że masz błąd.
Cząsteczka dla samej siebie nie wymaga czasu, bo cząsteczka dla samej siebie pozostaje w spoczynku - jest NIERUCHOMA i nie ma nawet znaczenia, czy porusza się ona z prędkością światła czy nie (względem innych). Co więcej, to nie musi być nawet cząsteczka, to możesz być ty sam. Jedziesz windą, która nie ma szyb, jest zamknięta, ty stoisz w niej nieruchomo, a winda porusza się ruchem jednostajnym. Względem windy jesteś nieruchomy(!) i czas NIE PŁYNIE. Aby określić ruch musisz podać względem czego ten ruch mierzysz. A to wymaga porównania przynajmniej dwóch cząsteczek, które poruszają się z różnymi prędkościami lub w różnych kierunkach. Zaplatałeś się paczacz we własne nogi, więc wymyśliłeś na własne potrzeby "przestrzeń bezczasową/innoczasową". Przestudiuj sobie jeszcze raz teorię WZGLĘDNOŚCI, bo chyba nic z niej nie rozumiesz, a przecież ona sam ma w nazwie słowo WZGLĘDNOŚĆ.
"obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej" - to jest kompletna bzdura. paczacz miesza pojęcia, bo nie zrozumiał teorii względności. Miesza ruch względny z faktem, że każdy przedmiot dla samego siebie jest nieruchomy(!).
@@ŚmiemWątpić Zachęcam do poznania Szczególnej teorii względności na poziomie szkoły średniej lub wyższej ale niekoniecznie z wydziałów fizyki. Hasło klucz to dylatacja czasu. W dużym skrócie. Wymagane są dwa inercjalne układy odniesienia poruszające się względem siebie, dwóch obserwatorów i dwa obserwowane zdarzenia. Wówczas może zajść sytuacja że w jednym układzie zaobserwuje się inny czas jaki upłynął pomiędzy zdarzeniami niż w tym drugim. Ale Teoria nie twierdzi że gdzieś czas płynie wolniej lub szybciej. Ot relatywistyka. Na nasze wyglądałoby to tak że Ty oglądając ten filmik u siebie na kompie stwierdzasz że trwa on 22:09. Ale gdy ja patrzyłbym na Twój monitor z rakiety która zasuwa prawie z prędkością światła to na moim zegarku wyszedłby czas np. 3 minuty i wydałby mi się on przyspieszony. Jaka jal berety, wiem ale to da się wyliczyć i sprawdzić tylko w skromniejszej skali bo nie latamy tak szybko. Gdybym leciał samolotem by powtórzyć doświadczenie to wyszłyby jakieś pomijalne różnice typu 0.003 sekundy różnicy. Ale takie cuda tylko przy założeniach jak na początku. Co mnie osobiście smuci w Tobie to stwierdzenie że nie jesteś fizykiem i że się na tym nie znasz. A z innych filmów zapamiętałem że dążysz do prawdy a ona jest tylko JEDNA. Nie pomijaj narzędzi dążenia do prawdy tylko dlatego że nie są Twoim konikiem. Moim nie jest filozofia. Ale lubię poczytać lub posłuchać takich filmików jak ten bo ciekawość nie zna podziału na nauki ścisłe humanistyczne itp. i jak ktoś chce wiedzieć to szuka i chłonie. Bo to jest jak głód który nie daje spokoju aż sie go nie zaspokoi treścią. Pozdro.
"Wielkie Pragnienie" to całkiem udana koncepcja przyczyny zaistnienia. Wg słów mego ojca, sam zaistniałem z tej przyczyny... Z drugiej strony wielkie pragnienie przeważnie jawi mi się jako skutek, nie przyczyna. Jako skutek wielkiego nieumiarkowania mianowicie...
Można uznać że wszechświat w tej czy innej formie istniał od zawsze. I w tej sytuacji cała ta dyskusja o początkach wszechświata, traci jakikolwiek sens.
Hej *Jasiu!* 🙂 Tylko że jeżeli przez "istniał od zawsze" masz na myśli "jest nieskończony w przeszłości/istniała nieskończona liczba przeszłych momentów" to jest to dokładnie ta rzecz której NIE wiemy (odsyłam do źródeł takich jak Sean Carroll lub Alan Guth). A więc ateista, jeżeli chce być uczciwy, powinien przyznać iż nie wiadomo jeszcze czy wszechświat jest skończony w czasie czy nie.
16:00 - skoro już czepiasz się słówek, to chyba ja też mogę ^^? Hiperbolizujący epitet "absolutna" do określenia nicości jest pleonazmem. Nicość to z definicji niebyt, a nie można tylko troszkę nie istnieć. Tak samo, jak nie można trochę zajść w ciążę. Nie napisałem tego, aby szerzyć polszczyznę, spełniać moje humanistyczne żądze czy cokolwiek. Ot taka ciekawostka, której poprawności właściwie nie jestem pewien.
Sądzę że jeśli ktokolwiek postuluje Boga jako stwórcę wszechświata , który sam nie posiada przyczyny to w konsekwencji twierdzi że chociaż jeden byt nie musi mieć przyczyny . Wtedy możesz postulować wszechświat jako coś co nie ma przyczyny .
5 років тому
Święta racja, nomen omen. :) Proste i logiczne, ale gdyby autor posłużył się tym rozumowaniem wtedy film trwałby tylko 15 sekund... ;)
Wszechświat istnieje od zawsze. Przestrzeń jest skończona. Wszechświat jest tylko jeden. Początek wszechświata możemy oznaczyć w dowolnym momencie. Początek ma swój koniec, a koniec ma swój początek. NICOŚĆ jest tylko wymysłem człowieka. Zawsze jest COŚ. Więcej?
Tak, chciałbym usłyszeć więcej. Ale nie stwierdzeń lecz uzasadnień. "Wszechświat istnieje od zawsze." Czy chcesz przez to powiedzieć że wszechświat istniał przez nieskończoną ilość wcześniejszych chwil (np. minut)? Jeżeli tak, skąd ta pewność?
Czas wynika z przestrzeni - mawiamy przecież czasoprzestrzeń. Skoro napisałem, że przestrzeń jest skończona, dotyczy to również czasu. NIESKOŃCZONOŚĆ jest naszym wymysłem. Wszechświat zawsze wróci do punktu, który wskażesz. Przeżywasz swoje życie po raz kolejny, jednak wciąż jest to ten pierwszy wyjątkowy raz. Wydaje ci się, że moje wywody są niewystarczające. Zadaj kolejne pytanie.
Myślę, że niezrozumiałość wytłumaczenia pojawia się wcześniej, gdyż jeśli przyjmiemy teorię wielkiego wybuchu, następuje cała gama zjawisk kwantowych, gdyż przy powstaniu cząstek elementarnych to ona opisuje co mogło się dziać. Odnosząc się z kolei do mechaniki kwantowej, zjawiska obserwowane, używane choćby w telefonach komórkowych (tunelowanie kwantowe) są z punktu widzenia MK możliwe, a z punktu widzenia intuicji kompletnie niezrozumiałe. Wobec tego, to może bóg siedzi w każdej diodzie tunelowej? "Jeśli wydaje Ci się, że rozumiesz fizykę kwantową, to znaczy, że jej nie rozumiesz" :D Jestem przekonany, że fizyczne wytłumaczenie powstania świata, nawet jeśli zostanie odkryte, to teiści powiedzą: nie, to nie ma sensu, to niezrozumiałe, a to, że bóg stworzył świat jest proste i przyjemne XD
Witam. Dziś trafiłem na twój kanał i mnie zaciekawił. Tak wiem ,że ten filmik powstał jeszcze w 2016 jednak ja obejrzałem go dziś. Tak słuchając twoich wypowiedzi do tej pory na temat Kalam trochę mi się to kojarzy ze sprawą sądową. Już tłumaczę co konkretnie mam na myśli. Jest sprawa sądowa o morderstwo (fakt dokonany czyli wszechświat istnieje). Nikt nie ma żadnych dowodów na dokonanie morderstwa poza tym ,że znaleziono zwłoki (czyli wszechświat istnieje). Policja przyprowadza losowego obywatela przed sąd by osądził czy dana osoba popełniła to morderstwo. Oskarżyciele (czyli ludzie mówiący ,że to była osoba/byt itp) mówią ,że ten losowy obywatel dokonał morderstwa jednak nie mają ,żadnych konkretnych dowodów ,że to on. Podobnie jest z obroną (mam tu na myśli ciebie Łukaszu z roku 2016 ) też nie ma dowodów na to aby obalić tą tezę. Więc wszystko rozgrywa się na argumenty słowne i powołania na inne podobne sprawy jakie miały miejsce w sądach (czyli jakieś badania naukowe na które się powołujecie) pasujące tylko powierzchownie do tej sprawy bo np inna powołana sprawa miała jakieś dowody. Jako ,że obie strony się nawzajem kontrują na tego typu argumenty to rozbieracie swoje wypowiedzi na czynniki pierwsze i szukacie luk w argumentacji której tak naprawdę nie macie bo to wszystko tylko spekulacje. Gdzie sąd (w tym przypadku widz) tak słucha tych wypowiedzi i w sumie może stwierdzić ,że obie strony mogą się tak kłócić do woli bo nie mają ,żadnych dowodów ,że ten konkretnie losowy obywatel jest winny lub nie więc zwalnia obywatela z więzienia. Innymi słowy sprawa sądowa czyli wykłócanie się obydwóch stron było stratą czasu sądu oskarżyciela oraz obrony bo nic nie udowadniają. A tak na ludzki to trochę mam niesmak zmarnowanego czasu jednak daje to wszystko do myślenia więc nie jest to do końca zmarnowany czas bo pomaga się rozwinąć w logicznym myśleniu. Mam nadzieje ,że to wszytko jest zrozumiałe oraz nikogo nie obraziłem bo naprawdę nie miałem złych zamiarów.
Bardzo lubie Twoje programy, choć czasem mnie , czasem więcej ;-). Ponieważ szanuję Cie , mała podpowiedź - oboje, obydwoje «liczebnik zbiorowy odpowiadający liczebnikowi obaj, używany wyłącznie w odniesieniu do osób różnej płci i do dzieci»
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden przekonujący powód, dla którego jakikolwiek Bóg miałby istnieć. Nie wspominając już o jakichkolwiek dowodach na istnienie takiego bytu.
Wprowadziłbym jeszcze odróżnienie rozpoczynania istnienia od powstania. X powstało, gdy był taki czas gdy X nie istniało oraz jest taki czas, gdy X zaczęło istnieć. Najlepszą odpowiedzią wydaje mi się, że wszechświat (a zarazem jego pierwszy moment) zaczął istnieć na początku czasu. Nie musi mieć przyczyny, ponieważ nie powstał. Zasada "wszystko co powstało ma przyczynę" wydaje się prawdziwa, ale nie "wszystko co zaczyna istnieć ma przyczynę". Nie widzę powodu dla którego coś wiecznego nie musi mieć przyczyny, a coś, co nie powstało, ale skończy istnienie już musi. Ogólnie wydaje mi się, że pytanie "Dlaczego cokolwiek istnieje?" to tylko iluzja tajemnicy. Nie ma żadnego wyjaśnienia istnienia świata. Jedyne sensowne to byłaby konieczność logiczna, ale wiemy, że istnienie wszystkiego można zanegować bez popadania w sprzeczność.
We wszechświecie pojawiają się rzeczy z niczego. Są to cząstki wirtualne. Co prawda od razu anihilują, ale pozostaje po nich energia. Z tego co słyszałem również fizycy zakładają, iż możliwe jest, by wszechświat wziął się z niczego.
Cały problem polega na tym, że w żaden sposób nie potrafimy, za pomocą współczesnego słownictwa, określić NIC. Już samo wypowiadanie się w tej kwestii "ucieleśnia" NIC i NIC staje się czymś.
Owszem nic, to tylko taki model który nie istnieje w rzeczywistości. To tak jak i nie istnieje w rzeczywistości idealna kula, idealny kwadrat itd. to są modele które używamy do nauki i często obliczeń.
Co to znaczy że coś istnieje w swojej ostatecznej formie? To znaczy, że ja jeszcze nie istnieje, tylko tuż przed śmiercią będę istniał w mojej ostatecznej formie? Widac, ze nie studiowales Arystorelesa i jego teorii materii i formy, o akcie i możności nie wspomnę... Przepraszam, ale to jest jakiś bełkot, który na "chlopski rozum" chce coś sobie wyjaśnić, nie zagłębiając się w całość filozofii Stagiryty.
Fluktuacje kwantowe powstają z niczego w uproszczeniu. Według Astrofazy na przykład zapożyczają one energię z pól kwantowych... No i faktycznie potrzebują one przyczyny. 1. Zaistnienia czasu. 2. Zaistnienia przestrzeni. 3. Zaistnienia kwantowej próżni. 4. Zaistnienia pól kwantowych. ;)
Nie nie nie ... nic nie istnieje bez czasu ?, z tym że czas też nie istnieje , to tylko nasza wyimaginowana miara przemijania , naprawdę dołożyć do tego liniowość i punkty na wykresie i mamy czasomierz , no i możemy określić ile czasu będziemy istnieć . Jeśli zaś wyeliminujemy czas ... i to co teraz wszystko widzimy to interpretacja naszego mózgu lub jego nadinterpretacja . A że czas we wszystkim co widzimy i czujemy nie operujemy na niczym co znamy , operujemy na przeszłości , na przemijaniu . bez przemijania nie było by jak odmierzyć czasu . Przykład klepsydra - gdy nie spadnie żadne ziarno w klepsydrze to czas mija ? nie czas stoi w miejscu (w ogóle nie istnieje), ale gdy ziarno zaczyna podążać w dół i spadnie nasza łatwość w określeniu czasu następuje . Ale w słownictwie następuje też czas przeszły ,czyli czasem jest ruch , odległość i przemijanie - wtedy następuje ułuda że żyjemy w danej przestrzeni czasu którą odmierzyliśmy . Czyli czas jest następstwem działania , oddziaływania i nie istniejącego życia . Wszystko co jest jest przeszłością "więc nie istnieje" zostaje tylko tak zinterpretowane przez nasz mózg . Więc czym my tak naprawdę żyjemy ? ano projekcją naszej pamięci która też przemija jest ulotna itp . Więc pytanie czy żyjemy , czy istniejemy ? i czy wogóle był jakiś wybuch i początek . Może to w czym my teraz żyjemy jest tym pra wybuchem , ekspresją . Pomyślmy wszystko przed jest jasnowidzeniem czyli bardzo nie realne , wszystko po przecinku to przeszłość nie istnieje , a punkt nieskończenie mały zdał by się tą teraźniejszością . Teraz wyjaśnimy sobie fakt że przeszłość zaistniała (była) , dlaczego przyszłość nie istnieje , jest bliższa prawdy . A więc istnieje i jest odczytywana przez nielicznych którzy mglisto interpretują co nastąpi i to mamy pole do popisu dla nauki .
myślę, że argumentacja mogłaby być łagodniejsza, gdybyśmy nie uznawali obecnego Wszechświata za "jedyny możliwy świat", tylko za część istnienia. Niekoniecznie mam na myśli hipotezę wieloswiatów, bo to sugerował oby identyczną tezę, ale bardziej fakt, że rozmyślanie co do determinizmu tylko tego Wszechświata, którego doświadczamy jest ograniczające
Jednakże jakby wszechświat był cykliczny (wielki wybuch - rozszerzanie - cofanie - zebranie w punkt - kolejny wybuch, lub inna cykliczność) to wtedy czas by nie istniał, byłby wtedy tylko okres między cyklami, a my byśmy czuli pozorny czas, a wyglądałby on jak obecny. Wtedy cała myśl o nieskończonym czasie jest logiczna, linia czasu stała by się kołem jak np pory roku. Tylko jak na razie obecne obserwacje nie dają żadnej pewności, że rozszerzanie wszechświata ustanie, zwolni albo chociaż nie przyśpieszy...
Gdzieś słyszałem zdanie, że "Nic to to o czym marzą kamienie" ale nie pamiętam czyj to cytat Już miałem pisać o fluktuacji, ale mnie wyprzedziłeś :D Można wiedzieć, z jakich materiałów korzystasz, jakie artykuły, filmiki i książki cię do obecnego punktu widzenia PS: Napisał byś mi, czy koncepcja, że Bóg jest dobrem(lub miłością) jest w jakiś sposób wewnętrznie sprzeczna oraz, czy nagrał byś coś na temat wolnej woli oraz wolnej woli w chrześcijaństwie
Słowo "Bóg" to tylko idea. Idea boga i można przez nie rozumieć różne subiektywne odczucia, czy też emocję, ogół posiadanej wiedzy, albo sam fakt istnienia czegokolwiek itd itp. Wszystko jednak sprowadza się do pytania - Czy uważasz, że Bóg/stwórca/prawodawca jest świadomy (wie, że jest tym kim jest, czy nie)? Wolna wola - chrześcijański (świadomy) Bóg jest Wszech-Wszystko; -zna przeszłość -zna teraźniejszość -zna przyszłość Jest obecny wszędzie, jednocześnie. Bez wchodzenia w sprawy dogmatów i prawd objawionych, rozumując bez wiary w nie, dochodzimy do wniosku, że brak tu miejsca na wolną wolę u człowieka w oczach Boga.
Owszem, ale jeżeli nie wie co się dzieje w jego "dziele stworzenia" (rozumianym też jako twojej przyszłości, procesach zachodzących w twoim mózgu, tym co teraz myślisz, co zaraz pomyślisz ) - to tak jak powiedzieć - "traci kontrolę na chwilę by zaraz ją odzyskać" to jak swego rodzaju pójście spokojnie spać (dlaczego w ogóle śpimy?) bo nie trzeba martwić i rozmyślać na własną śmiercią jutro rano (bo nie mamy czasu nad zaprzątaniem sobie głowy myśleniem o tym), gdyż jesteśmy zdrowi a mamy przecież WAŻNIEJSZE SPRAWY, jutro... ;) proste.
Patryk Wielgosz jeżeli chce byśmy mieli wolną wole to możemy ją mieć ale wtedy on ma na nas wyje*ane i nikt nie mówi, że jest dobry bo działa w Naszym świecie tylko, przez to że dał życie, nam i innym stworzeniom moc poznawania przez niego jego własnego dzieła ale tylko tyle i aż tyle i "zaraz zniknął". Nie wiemy gdzie jest, może nawet gdzieś jest" ale nic poza tym. Mamy obraz ale czym jest sam film?
+CAPSULE CORP. OK, ale wszechwiedza nie musi kolidować z czyjąś wolną wolą, Bóg może po prostu wiedzieć jakie decyzje podejmiemy, ale w nie nie ingerować, co ty na to ?
Ciekawa myśl przyszła mi do głowy... Czy wy też sądzicie, że jest problem z określeniem dokładnego momentu, kiedy cokolwiek powstało? Weźmy np. spodnie: czy powstały wtedy, gdy już zaczęły je przypominać? (gdy, dajmy na to, brakowało im już tylko jednej nogawki?) Albo może gdy miały już wszystkie elementy, ale np. trzeba było jeszcze dodać jakiś szew. Przecież bez tego szwu możnaby je nosić, no nie? Albo DOM. Wtedy kiedy ma już mury i dach, ale nie ma jeszcze np.drzwi/okien? Czy może dopiero jak posiada wszystkie elementy, ale np. nie jest jeszcze wykończony? Wiecie o co chodzi, nie? :D Może to zbyt frywolne porównanie, ale czy nie jest podobnie z człowiekiem? Też nie możemy się zgodzić kiedy tak naprawdę możemy mówić, że ten człowiek jest już "gotowy". Czy już w okresie prenatalnym? Jeśli tak to w jakim dokładnie momencie? Kiedy jest ta chwila kiedy możemy powiedzieć, że to już jest TO, ale sekundę temu jeszcze tym nie było.
A może po prostu czas nie istnieje tylko różnica prędkości różnych rzeczy? ... najebałem się i taka myśl mi przeszła przez głowę Edit. No bo załóżmy, że mamy do dyspozycji nieskończoną przestrzeń w której istnieje jedna piłka ping-pongowa mająca prędkość x to jak ustalić czy ona się w ogóle porusza, kiedy nie ma innego obiektu o innej prędkości jako punktu odniesienia?
Ej, dziwni ci chrześcijanie. Zarzucają ateistom, że wierzą, iż wszechświat sam powstał z niczego, a sami wierzą, że wszechświat został stworzony przez jakąś wieczną wszechmocną istotę... Z NICZEGO. Hmm... Co jest bardziej prawdopodobne XD
Obie teorie są prawdopodobne. Teoretycznie wszystko jest możliwe... Moim zdaniem nie można w tym przypadku twierdzić, można jedynie przypuszczać. Według ludzkiego pojmowania teoretycznie nie powinniśmy istnieć, a jednak istniejemy... powiem więcej... w teorii nic nie powinno istnieć! Więc idąc tym tropem, wszystko jest możliwe i niczego nie można wykluczać! Nie potrafię nawet znaleźć słów jak ja to rozumie. Jestem człowiekiem wierzącym i nie wierze w przypadki. Spójrzcie na układ słoneczny, gdyby zabrakło chociaż jednego elementu np. Jowisza lub księżyca, życie na ziemi by nie powstało. Zbyt wiele przypadków które w naturze rzadko się zdarzają, tym bardziej na taką skalę. Skoro wszechświat jest nieskończony to teoretycznie jest nieskończenie wiele cywilizacji. Jak do tej pory z żadną nie nawiązaliśmy kontaktu :-( Pamiętajcie teoria to tylko teoria... i działa w dwie strony... jeśli chodzi o religie i jeśli chodzi o naukę. Pozdrawiam
Skoro Istota jak piszesz jest wszechmocna, to bardziej prawdopodobne jest że ta wszechmocna Istota stworzyła coś z niczego, niż wariant że coś powstało z niczego bez udziału kogokolwiek.
@@Sznazi O idealnym układzie słonecznym. To już dawno nie argument w stronę boga. Dlaczego? Bo nikt nie uwzględnia całego wszechświata z miliardami drugich układów podobnych do naszego. Chociaż ten sam Kepler - 90. A więc, jeżeli jest bardzo bardzo długi okres i mamy bardzo bardzo dużo prób ( a wielkość i wiek wszechświata nam na to pozwala) to nawet mało prawdopodobne zdarzenia się zdarzają. Zatem do próby utworzenia się życia mamy nie tylko naszą ziemię ale i inne egzoplanety, na których działają te same prawa fizyki i zachodzą te same reakcje chemiczne. Tylko że ziemia ma najbardziej idealne warunki do tego. Ale ziemia ma warunki nie dlatego żeby na ziemi zarodziło się życie, ale to życie się zarodziło bo właśnie odpowiadają jej warunki. To istotna różnica. Podam dwa przykłady. Weź sto podobnych planet jak ziemia. Odżućmy połowę, bo mają słabe pole magnetyczne, odżućmy jeszcze połowę bo mają za mały obrót wokół osi, odżućmy 10 bo jeszcze tam coś i w końcu zostanie planeta która ma wszystko, i byc może nie jedna. A takich planet miliardy. Inny przykład - weź jedną szczurę wsadź do gorącego pieca, inną podaj promieniowaniu a trzecią wsadż do piwnicy. Żywa zostanie ostatnia. I teraz uwaga....rozumując twoim tokiem myślenia - piwnica została stworzona po to, aby mysz mogła tam przeżyć, jednak ja mówię że mysz mogła tam przeżyć bo byli do tego warunki. Tak jest i z ziemią. Na miliardach planet działo się to samo, ale kilka różnic dało to, co dziś nazywamy życiem.
@@darjusvasiukevic2120 nurtuje mnie tylko pytanie jak "coś" mogło powstać z niczego? A jednak powstało ponieważ istniejemy i widzimy ogrom materii jaki nas otacza? Potrafisz sobie wyobrazić że coś zawsze istniało i nigdy nie było początku? Naukowcy mówią o osobliwości i wielkim wybuchu. Skąd ta osobliwość się wzięła skoro nawet czasu nie było? Czas powstał razem z wielkim wybuchem? Ale skoro nie było czasu to jak mogło dojść do wybuchu? Jest to strasznie nielogiczne - przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia. Naukowcy bombarduja nas wciąż nowymi teorami, nie popartymi twardymi dowodami. Więc według mnie można we wszystko wierzyć i wszystko w "teorii" jest możliwe.
@@Sznazi przeskakujesz z pytania na pytanie. Bo odpowiedź była na jedno pytanie a ty o drugim. To się nazywa "polowanie na uciekający cel". A jednak poprobuję wyjaśnić. 1. To że nie możemy przedstawić syngularności do czasu nie oznacza że to bóg. Pozaczasowe prawa fizyki dźwięczą bardziej prawdopodobnie niż umysł boga, bo prawa fizyki są widziane i dziś. Np fotonowi czas nie egzystuje. Foton poruszając się w przeszczeni sam sobie nie liczy czasu. Czas po prostu mu stoji na miejscu a jednak foton ma za sobą przyczynowe - skutkowe więzi. Więc czas pojęcie względne. 2. Naukowcy bombardują teoriami które właśnie można zmierzyć i to właśnie robią. To nie są pogaduszki przy stole 'a może tak, a może siak' a dokładne eksperymenty i obliczenia które w naszym świecie działają. Nie wszystko ma poparcie ale to co daje nauka to więcej niż zero które daje wiara w boga. 3. Kosmiczne 'nic' to nie pustka i w nicość jest przepełniona prawami fizyki. Potwierdzone kwantowe fluktuacje i teoria inflacji zbliża nas do początku.
6:10: "sytuacja wyjątkowa, niepodobna do żadnej".. Czyli taka, której nie da się zbadać naukowo, przeprowadzić eksperymentu ani potwierdzić w żaden sposób ? Jednostkowe zdarzenie, którego nie potrafimy wytłumaczyć żadnymi prawami fizyki ani potwierdzić w laboratorium ?? Eeee to się przecież zwyczajnie nazywa CUD :)
Tak zupełnie szczerze. Choć nie zawsze się zgadzam z argumentami (raczej szczegóły) to pełen szacun za kanał i poziom merytoryczny filmów. Z filmu na film coraz lepsza forma. Może kwestia ekspresji nie zawsze mi odpowiada, ale to bardzo indywidualna rzecz. Nie ma co jej roztrząsać. Czy myślałeś o jakiejś książce? Spekuluję, że może nie chciałbyś wchodzić (przez skromność) na grunt ściśle naukowy, ale książka o charakterze popularnym jak najbardziej. Kupiłbym! Jak by co złożyłbym Ci ją (DTP) za free :) Jak by co polecam się.
Hej, Czy istniej naukowe wytłumaczenie gwałtownych zmian jakie zachodzą w czasie tzw. nawróceń? Mam tu na myśli moment, kiedy człowiek mniej lub bardziej radykalnie zmienia się w warstwie psychicznej, myśli, fizycznej (uzależnienia), zachowań. Np. przestaje pić alkohol po tym, kiedy poczuł coś co nazywa się "skruchą, poczuciem winny, zmianą sposobu myślenia" i "oddał się Jezusowi". Elementem wspólnym wszystkich świadectw chrześcijan jest coś w rodzaju "nieracjonalnej" zmiany w jakimś obszarze życia. Czegoś w rodzaju zewnętrznej ingerencji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dzieje się to wśród różnych narodowości, w różnym czasie i krajobrazie, wśród gwiazd hoolywood'u i pijaczków spod żabki - część wspólna, skurcha, zmiana, osoba - Jezus. Co o tym myślisz, czy masz na to swoje wytłumaczenie? PS: nie mam na myśli tzw. religijnych ekstaz tylko rzeczywiste, trwałe zmiany w różnych obszarach życia.
Więc, myślę że zarówno mnie jak i ciebie bardziej interesuje pytanie "czy takie zmiany w ludzkich życiach stanowią podstawy żeby sądzić że chrześcijański Bóg istnieje?". Jeżeli się mylę to mnie popraw. Nie sądzę że stanowią. Mamy badania nad ludźmi którzy zaczynają medytować używając techniki "mindfulness". Wyniki mówią że poprawia to ich jakość życia. Również mamy przykłady ludzi którzy dołączyli do sekty Jima Jonesa. Prawie każdy z jego zwolenników który zdecydował się dołączyć do jego kolonii Jamestown okazał się również gotów oddać życie za Jima kiedy ten im to polecił. Więc zdaje mi się że mógłbym cię sparafrazować mówiąc coś w rodzaju "cześć wspólna - szczęście, zmiana, osoba - Jim Jones". Rzeczywiste, trwałe zmiany w różnych obszarach życia zdają mi się nie wymagać niczego więcej jak tylko zmiany w WIERZENIACH. Jak bardzo trwale i jak bardzo realnie musiała zmienić zamachowców WTC ich religijność? Plus, chrześcijaństwo uważam za religię która promuje tego typu drastyczne nawrócenia. Opis nawrócenia Pawła oraz frazem "Jesus saves" i "I was born again" to coś co stało się częścią pop-kultury. Więc nie dziwię się kiedy ludzie powielają ten przykład. Ps. Czy ty wierzysz że Bóg istnieje? Czemu tak sądzisz?
Poszukam. Analizowałem te zjawiska przed kilku laty, gdy związany byłem blisko z Wydziałem Psychologii UŚl. Odpowiedzi i neurologiczno-psychologiczne wytłumaczenie zmian, nawiedzeń, opętań itp. mnie usatysfakcjonowały. Nie przechowuję niestety tych materiałów, jeśli jednak trafię - podeślę.
Wiem, data, alee.. Tak w kontekście "coś" i "nic" przypomniało mi się zdanie: "Nic nie jest lepsze od czegoś, nic to po prostu nic" wypowiedziane przez Aryę Stark. Tak z dupy trochę ten mój cytat ale co tam. Ps. Super filmik
Foch zaczyna istnieć, a nie posiada przyczyny
phahahaha :D :D :D
COŚ W TYM JEST!!!
Przyczyną Focha u kobiet jest brak dobrego bolca 🤣😂 Więc jeśli baba ci się Focha to masz przyczynę ziom 😁😁
@@ŚmiemWątpić Świetnym przykładem do zanegowania pierwszej przesłanki jest KREACJA CZĄSTEK WIRTUALNYCH / WIRTUALNA KREACJA PAR
Okresssssssssssss...........
Tak na przykład :P
@@lanthiandokenhennes1805 hahahahahah prawda
Miałeś 8 lat i już rysowałeś lepiej niż ja dzisiaj ( ; __ ; )
;P
ludzie od zawsze gdy nie wiedzieli jak to działa i co jest czegoś przyczyną to wkładali tam zawsze Boga.
Albo inną magię.
Jakby co to jestem katolikiem ale rozumiem, że mówienie "Bóg tak zrobił" tam gdzie czegoś nie rozumiemy jest bez sensu.
Ja wychodzę z założenia, że:
nauka-określenie jak coś działa oraz dlaczego tak działa oraz określenie związków przyczynowo-skutkowych
religia-powiadomienia człowieka o tym, kto/co to wszystko stworzył.
Tak, ale zauważ, że rozważając tak abstrakcyjne rzeczy jak powstanie Wszechświata, nie możemy wykluczyć opcji jakiegoś "Boga". Bo mimo, że w tym świecie zbadaliśmy wiele zjawisk i wiemy jak powstają, to nijak nie można tego odnieść do powstania tego wszystkiego.
@@mrsejd3446 bez sensu
Fizyka relatywistyczna i tym bardziej mechanika kwantowa nie są ani trochę intuicyjne... a działają :D
Jak to się odnosi do tego filmu?
19:58
Po prostu zaproponowałem kolejny kontrargument jaki mogłeś tutaj podać
Można jeszcze dodać, że mechanika kwantowa jest jak do tej pory najdokładniejszą teorią naukową, tzn obserwacje najdokładniej pokrywają się z teorią.
Nie są intuicyjne? Moja intuicja zawodzi...
21:01 "Jeżeli szukasz satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie, to znajdź sobie inne pytanie."
To jest złoto :)
Trafiłem dzisiaj na Twój kanał zupełnie przypadkiem no i muszę przyznać, że odwalasz kawał porządnej roboty! Takie kanały na polskim UA-cam są właśnie potrzebne. Życzę ci (i przy okazji sobie) by te treści trafiły do jak największego grona odbiorców, bo w tych szalonych czasach, gdzie ludzie częściej kierują się ślepymi emocjami niż rozsądkiem, propagowanie racjonalnego i samodzielnego myślenia jest największym ratunkiem dla naszej cywilizacji :)
PS. masz jednego subskrybenta więcej ;)
Bardzo, bardzo dziękuję!!! :)
Kiedy schodzimy do poziomu kwantowego, przyczyny i skutki trochę się gmatwają.
Z reszta, Wielki Wybuch nie jest, według fizyków, początkiem wszechświata. Jest momentem, kiedy wszechświat przeszedł ze stanu bardzo gęstego i gorącego do mniej gęstego i gorącego. Uznaje się go za początek "strzałki czasu", ale przede wszystkim dlatego, że za cholerę nie mamy narzędzi, żeby zajrzeć wcześniej. Mechanika kwantowa za bardzo wywija mózg ne lewą stronę.
to prawda - nie wiemy jak powstał ten bardzo mały i gęsty świat
20:38 w godzinie zegarowej (a także i lekcyjnej) też mieści się nieskończenie wiele momentów :P Cały argument można podsumować tym, że żadna z jego przesłanek nie jest prawdziwa, a dodatkowo każda kolejna jest głupsza od poprzedniej. plus logiczna sprzeczność zdania 1 i 4
Nie rozumiem dlaczego odrzucać wariant braku początku wszechświata. W szczególności przez osoby, które uważają, że istnieje Bóg, który nie miał początku :P
W tym miejscu przypomina mi się mem Joker'a: Powiedz, że Bóg nie miał początku i wszystko jest ok. Powiedz, że wszechświat nie miał początku i nagle wszystkim odwala
No ale skoro wszechświat się rozszerza w czasie, to chyba gdzieś musiał być ten punkt startowy, punkt zero.
@@nfireOSX I co z tego? Jeśli wychodzę z domu i idę w jakimś kierunku, nie znaczy że ktoś musiał mnie w tym domu postawić. Mogłem tam być od urodzenia przez cały czas dopóki nie postanowiłem wyjść. Na razie wiemy tylko tyle, że wszechświat rozszerza się z konkretnego punktu. Nie mamy pojęcia, co działo się wcześniej. Możliwe że ta energia była tam zawsze, i w pewnym momencie doszło do wielkiego wybuchu.
O ja bezmyślny!!! Ja Ci tu o atomach i wybuchach, a najważniejsze przeoczyłem. Jeżeli poddajesz w wątpliwość założenie że z NICzego nie może powstać COŚ to podważasz tak zwany związek przyczynowo-skutkowy, mówiący że każdy skutek ma przyczynę. Zakładasz bowiem że niewykluczony jest skutek który nie ma przyczyny.
Związek przyczynowo skutkowy to nie FUNDAMENT (można zbudować dom bez fundamentów) to JEDYNA podstawa logiki do której tak chętnie się odwołujesz, a także wszelkiej nauki. Jesteś genialny w swej nielogiczności. Obaliłeś Boga, logikę, wszelkie nauki, z matematyką na czele, obaliłeś Siebie i mnie i cały wszechświat.
Bez związku przyczynowo skutkowego nie można o żadnym zjawisku powiedzieć więcej jak tylko to że jest. Ty na ten przykład mogłeś powstać nie tylko z komórek rozrodczych swoich szacownych rodziców, mogłeś powstać z waty cukrowej, z piasku, marzenia sennego Kevina Howinda, jak również z niczego po prostu. A ci szanowni naukowcy którzy jak stwierdziłeś nie mogą tego wykluczyć tym samym podważają sens nauki w ogóle. To nie naukowcy ale ideolodzy za wielkie pieniądze
...Ten Craigh... nigdy o nim nie słyszałem... facet mądrze myśli... dziękuję że o nim wspomniałeś... logicznie udowodnił potęgę Boga... gdyby poszedł dalej udowodniłby że wszechpotężny Bóg może być TYLKO nieskończoną miłością. Ha logika to potężne narzędzie... nie pozwala Nie wierzyć.
"Jeżeli poddajesz w wątpliwość założenie że z NICzego nie może powstać COŚ to podważasz tak zwany związek przyczynowo-skutkowy, mówiący że każdy skutek ma przyczynę.
Zakładasz bowiem że niewykluczony jest skutek który nie ma przyczyny."
Nieprawda. Byłby to raczej przypadek kiedy coś się zdarzyło bez żadnej przyczyny. Nie byłoby to skutkiem. Byłoby to zdarzeniem które się stało, bezprzyczynowo.
Zgadza się. W takiej sytuacji do wszystkich innych "prawdziwych" skutków można by założyć przypuszczenie że też stały się bezprzyczynowo jak ten Twój jeden jedyny przypadkowy. Też mogły zdarzyć się bezprzyczynowo skoro ten jeden się zdarzył. Komórki Twoich rodziców mogły nie odegrać żadnej roli. Mogłeś zdarzyć się bezprzyczynowo akurat w tym czasie w łonie Twojej mamusi. Upada więc logika i nauka. Przemyśl to jeszcze raz
"Czy coś może powstać z Nietszchego?" (głupi żarcik, wiem :P)
:D
Idę kupić
"zNietzsche"
+temmob Nie ma się co śmiać z "Nietchze'go"
Patryk Wielgosz "Pan jest pasterzem moim
Nietzschego mi nie brak" :P
"Ja pierNietzsche"
Kurczę ryjesz głowe nieźle , bardzo fajnie się ciebie słucha , twój głos jest idealny 👌 a temat bardzo interesujący , często się zastanawiałam nad tym ale aż mnie głowa bolała 🙈
Brawo, Łukaszu. Chylę czoła. Takich jak Ty trzeba nam racjonalistów i erudytów. Bo choć wielu śmie wątpić, nieliczni potrafią swoje wątpliwości przekuć w słowa i ubrać w argumenty. Ściskam dłoń.
Świetny film, fajnie oglądać potwierdzenie swoich własnych przemyśleń.
12:46 "Z pewnością jest to logicznie możliwe, że coś powstało bez przyczyny"
"Jeżeli się nie zgadzasz musisz (...) dowieść, że to stwierdzenie zawiera jakąś sprzeczność"
Ekhm, hmm. Brak dowodu fałszywości, nie jest dowodem prawdziwości.
Kto wysuwa tezę, ten powinien dążyć do jej udowodnienia. Więc nikt nic nie musi udowadniać, poza autorem.
Przed stwierdzeniem powyższego powiedziałeś: 12:36 "Nie mówię nawet, że coś może powstać z niczego. Tego też nie wiem",
a później: 13:01 "Czy jest to fizycznie możliwe? (...) Nie wiem."
Logika to inaczej poprawne myślenie, oparte na związkach przyczynowo-skutkowych.
Więc stwierdzając: "z pewnością to logicznie możliwe" mówisz tak naprawdę: "Jestem przekonany, że to możliwe".
Mając być może na myśli: "wydaje mi się, że jest to prawdopodobne".
Czy jest to zaprzeczanie samemu sobie?
Czyżbym obalił tezę, której obalać wcale nie trzeba było?
Czy dziewczyna z mojej piwnicy kiedyś się uwolni?
Nie wiem.
Ale na większość z tych pytań odpowiedź jest chyba twierdząca.
to nie jest twierdzenie tylko argument skonstruowany wedlug zasad logiki. wiec on domaga sie aby ktos mu wytknal ewentualne zle uzycie schematu logicznego argumentu, to nie jest teza. on uwaza ze to jest mozliwe do zrobienia w sensie logicznym, ale niewiadomo, czy w fizycznym. tak jak logicznie mozliwe jest by powstal niemozliwy do poruszenia obiekt, w naszym swiecie na 99,9% nie powstanie nic takiego
No muszę przyznać...dałeś kawał dobrej roboty! :D
Dziękuję! :D
gadanie o niczym które nic nie udowadnia ani nie obala.... ale bardzo fajnie się słuchało ;) pozdrawiam !
Ach! Wspaniała robota ;)
Dziękuję! :D
Brawo chłopaku!... Nieźle ci to idzie. Ładnie to wszystko płynie, przekaz jest czysty, dobrze wyartykułowany, a dzięki temu ja, twój słuchacz/oglądacz... wiem co myślisz i dlaczego. Dodajmy, że nie jest to łatwe ani modne, bo "rozumowania" wielu ludzi z którymi rozmawiam o tych rzeczach nie spełniają warunków jakie stawiamy rozumowaniom, są poskładane ze strzępów, niewiele z tego do siebie pasuje, a to co trzyma je w kupie to przezroczysty klej gównowiedzy, sporządzony na podstawie ich amatorskich przepisów. :)
Skoro stwórca może nie mieć stwórcy, to i wszechświat nie musi. Helloł.
No tak, konsekwentne rozumowanie nie zawsze sprzyja;) Wniosek o tym ze wszystko ma przyczyne opieramy oczywiscie na obserwacji - bo wszystko co widzimy mialo przyczyne i skutek itd. Ale jesli juz mowimy o bytach "bezczasowych", to juz nie wazene jest ze nigdy nic "bezczasowego" nie udalo sie i pewnie nie uda zaobserwowac w przyrodzie:) No ale w koncu wazne zeby widziec tylko to co "wazne" i ignorowac to co "nieistotne":D
Ogladalem ostatnio wywiad z Andrzejem Draganem i jeśli dobrze zrozumiałem to gdyby istnialy byty poruszające się z prędkością przekraczającą prędkość światła to nie bylibyśmy w stanie ich zaobserwować. Ponadto dla takich bytow przestrzeń byłaby dwuwymiarowa a czas byłby trójwymiarowy xd. Obserwowane przez nas ciągi przyczynowo skutkowe dla tych bytow działałyby odwrotnie (skutek prowadziłby do przyczyny). Nie możemy z całkowitą pewnością zaprzeczyć istnieniu boga tak ja nikt nie może zapewnić ze on istnieje. Osobiście nie wykluczam istnienia bytu/bytów których istnienia ani działania nie jesteśmy w stanie zrozumieć
Świetny material
11:04 a jak chcesz inaczej zdefiniować wszechświat?
"Wszechświat, uniwersum - wszystko, co fizycznie istnieje: cała przestrzeń, czas, prawa fizyki, stałe fizyczne oraz wszystkie formy energii i materii"
To że nauka czegoś nie odkryła nie znaczy że tego nie ma.
Tak uważam.
Ale wierzàcy znajà już wszystkie odpowiedzi! 🤭
szczerze mówiąc to moje ulubione pytanie
ARGUMENT "KALAM" A STWÓRCA OSOBOWY.
Argument "kalam" daje nam więcej niż tylko transcendentną przyczynę powstania wszechświata, implikuje również istnienie Stwórcy osobowego.
Są dwa rodzaje wyjaśnień: naukowe i osobowe. Naukowe tłumaczą dane zjawisko w kategoriach pewnych początkowych warunków i praw natury, z których wynika, jak te warunki początkowe ewoluowały, doprowadzając do zaistnienia rozpatrywanego zjawiska. W przeciwieństwie do tego, wyjaśnienia osobowe tłumaczą daną rzecz przy pomocy działającego podmiotu i woli lub decyzji tego podmiotu.
Na przykład: Wchodzę do kuchni i widzę tam czajnik z gotującą się wodą. Zadaję pytanie: "Dlaczego ta woda się gotuje?" Naukowa odpowiedź będzie brzmiała: "Ponieważ energia kinetyczna płomienia gazowego przechodzi przez metalowe dno czajnika i zostaje przekazana cząsteczkom wody, te drgają co raz szybciej, aż powstaje para". Odpowiedź osobowa: "Czajnik jest nastawiony, aby zaparzyć herbatę."
Oba wyjaśnienia są poprawne, ale ukazują zjawisko w inny sposób. Nie może być naukowego wyjaśnienia początkowego stanu wszechświata, a ponieważ jest to jego pierwszy stan nie można tego wyjaśnić w kategoriach praw natury, ani warunków, które do tego stanu doprowadziły. Jeśli zatem istnieje wyjaśnienie początku stanu wszechświata, to musi być wyjaśnieniem osobowym. Musi istnieć podmiot mający wolę stworzenia go.
Argument kosmologiczny ma jeszcze większą moc, gdy połączy się go z argumentem teleologicznym.
Hej Eligiusz! :)
Tak się składa że omawiam DOKŁADNIE TEN argument w moim wcześniejszym filmie:
ua-cam.com/video/7-3XPKKmrKE/v-deo.html
Jestem katoliczką i nie do konca zgadzam sie z wszystkim co mowisz, ale uwielbiam ogladac twoje filmy❤
Dziękuję :)
Ciekawy jestem z czym dokładnie się nie zgadzasz?
Nie lubię takich komentarzy. Jak się z czymś nie zgadzasz, to napisz z czym.
Gratuluję, bardzo dobrze zrobiony film, merytoryczny i dobrze się słucha.
jeśli chcesz ponad wszelką wątpliwość wiedzieć czy wszechświat miał przyczynę, zapytaj kota, odpowie ci
nie mam akurat kota w domu, ale obiecuje że jak jakiegoś znajdę to zapytam.
Dam znać jak poszło!
Powiedział że miauł
widzisz, kot jest mądry on swoje wie
O, a mój kot powiedział jakoś tak: "Mararooow". Ja wiem, może to jakiś indiański dialekt albo węgierskie przekleństwo?...
Witam. Fajny kanał prowadzisz.
Już w połowie filmiku pomyślałem właśnie o cząstkach wirtualnych - jednakże i one mogą mieć przyczynę tego rzekomo 'spontanicznego' pojawiania się w danym kawałku przestrzeni. Gdyż właśnie ich spontaniczne pojawianie się może być własnością samej przestrzeni. Zresztą całkowita próżnia nie istnieje w żadnym miejscu we wcheświecie ponieważ wszędzie dociera takie czy inne promieniowanie oraz sama przestrzeń (nawet ta zdająca się być pusta) jest wciąż 'szturchana' falami grawitacyjnymi.
Odnośnie samego pojęcia nicości - to bardzo potrzebne pojęcie na poziomie abstrakcyjnym (odpowiednik matematycznego zera) w inżynierii, natomiast zakładanie, że istnieje coś takiego jak kompletna nicość (co samo w sobie jest już błędnym logicznie zdaniem, bo nicość nie jest czymś) jest intuicyjnym absurdem. Nicość nie może w ogóle istnieć nigdzie i w żadnym wypadku, ponieważ z definicji nie istnieje. - Jest to abstrakt myślowy wynikły z bipolarnego podejścia do opisu otaczającej nas rzeczywistości, które koduje się nam od najmłodszych lat. tj: "ziemia - niebo, ciepło - zimno, przyjemność - ból, mam coś - nie mam, co ostatecznie zamieniliśmy na stan 0 i stan 1".
Natomiast istnienie abstrakcyjnego pojęcia nicości - czyli zera - w żaden sposób nie implikuje zachodzenia tego samego w przestrzeni poza tą abstrakcją, czyli w otaczającej nas rzeczywistości.
Być może właśnie podstawową własnością całego wszechświata/multiświata jest brak nicości, a wielki wybuch był 'punktem' o można by przyjąć 'wielkości' dążącej do zera, ale nigdy tego zera nie osiągającej, w której to wszystkie fizyczne cząstki jakie znamy nie mają prawa istnieć (przechodzą w stan superpozycji czy cokolwiek innego), przez co sam znany nam czas nie ma sensu bytu. Być może tego typu stan implikuje (może któryś z kolei) wielki wybuch. Stąd przyczyna istnienia wszechświata może być jednocześnie jej skutkiem gdyż zachodzi moment(proszę się nie śmiać nie znam bardziej pasującego słowa) przerwania ciągłości upływu czasu w przypadku zaistnienia zjawiska wielkiego kolapsu (wiem, trzeba przyjąć, ze w ogóle do niego dojdzie).
Generalnie chodzi mi o to, że wszechświat nie musiał najpierw nie istnieć, żeby zaistnieć. A samo doszukiwanie się stanu braku jego istnienia wynika, z naszego ludzkiego podejścia do życia, które przecież jest czubkiem góry lodowej tego wszystkiego co rzeczywiście się dzieje, a czego nie jesteśmy świadomi z powodu ludzkich możliwości percepcyjnych.
Ciekawy materiał. Dziękuje
Bardzo dobrze opisany argument :) Pozdrawiam...
Wszechświat zarówno powstaje jak i niepowstaje z przyczyny, która jednocześnie jest i nie jest nim samym, od czasu "bez początku", w wiecznym "tu i teraz", które istnieje jak i nie istnieje, jest i nie jest Twoim-Naszym Stanem Umysłu
Przecież to co napisałeś nie ma najmniejszego sensu. To tak jak bym napisał "Abrakadabra i stało się", też mogę stwierdzić iż jest to po za twoim umysłem. W ten sposób można niby potwierdzić każdy wymysł.
albo te filmiki są takie trudne albo to ja jestem taki głupi xD bardzo mnie ciekawią ale za kazdym razem musze zbierac mózg z podłogi i oglądać film po kilka razy xD
wszystko jest we wszystkim, wszystko da się sprowadzić do wszystkiego i wszystko kiedyś stanie się wszystkim
Coś nie może powstać z niczego - takie jest moje zdanie. Nicość jest
pojęciem abstrakcyjnym - sama w sobie nie może istnieć bo jest
zaprzeczeniem czy przeciwieństwem czegokolwiek. Przed wielkim wybuchem
też nie mogła być nicość, bo to ("była nicość" z naciskiem na "była")
sugeruje że przed wielkim wybuchem był czas, a ten jak wiemy istnieje w
naszej rzeczywistości i jest też zmienny (zależnie od siły grawitacji i
prędkości) więc jest czymś, a coś nie jest nicością. Co w takim razie
robił czas w nicości? Jak długo trwała nicość? Co zmieniłoby się po tym czasie żeby z nicości powstało coś? - te pytania już dają do
zrozumienia, że nie mogła być nicość przed wielkim wybuchem, albo że
stworzyła go nicość albo że stworzyło go brak czegokolwiek. Też nie powinno się mówić że nicość jest, była, będzie, czy że istnieje albo "z nicości"( a przynajmniej trzeba mieć poprawke na te wyrazy i nie brać ich dosłownie w znaczeniu, bo sugerują istnienie nicości a to jak wiemy jest to sprzeczne i raczej chodzi o brak czegokolwiek) - piszę to bo czasami inaczej nie da się napisać jak "z nicości", "była nicość" itd.
1:05 - nie możesz stwierdzić, że wszystkie rzeczy napisane w tych
zdaniach są błędne tylko dlatego że jedna rzecz się nie zgadza.
wystarczy wstawić tam bezosobowy albo wcale nie użyć tych słów (osobowy,
nieosobowy)
5:21 - tego nie wiesz, (stwierdziłeś "nie było takiej przyczyny") bo nie
wiesz z czego składa się bóg (czy cokolwiek innego tam jest), a skoro
nie wiemy z czego składa się bóg (inna sprawa, że zapewne to nie jest materia, ale czymś to jest skoro istnieje) to nie można odpowiedzieć na to pytanie "nie było takiej" i cokolwiek
wnioskować. Prawidłowa odpowiedz to "nie wiem, ale z czegoś powstał, bo
nicość nie może istnieć"
Jak dla mnie stwierdzenie że "coś powstało z niczego" jest równoznaczne z
tym że "powstało bez przyczyny" (jakiejkolwiek), bo inaczej byłaby
nicość (brak jakiejkolwiek przyczyny, brak czegokolwiek).
16:35 - "Bez żadnej przyczyny", czyli z nicości, bo jak inaczej nazwiesz "żadna przyczyna" jak nie "nicość"? Zresztą naukowcy nie stwierdzili, że powstają bez przyczyny
tylko mówią że "zdają się" - ja to rozumiem, jak słowa " powstają i
znikają" albo że nie znają jej przyczyny, bo nie znaleźli czegokolwiek
innego w tym zjawisku. 17:53 - znowu to samo "bez żadnej przyczyny".
18:03 Zaprzeczyłeś sam sobie mówiąc " w okolicznościach braku
jakichkolwiek warunków" - bo to znaczy brak wszystkiego, czyli nicość,
albo, czyli w okolicznościach nicości. Reasumując, Ty po prostu czasami
inaczej nazywasz nicość jakby było coś innego jak "coś" i "brak czegokolwiek(nicość)" albo jakby brak czegokolwiek nie nazywałby się nicością, więc z tego co mówisz wynika, że coś powstało z niczego (z braku czegokolwiek) albo dokładniej mówiąc (żeby nie sugerować że nicość istaniała) twierdzisz, że coś powstało bez czegokolwiek (bez czegokolwiek = nicość). Wiem, że się jakby powtarzam, ale chce to samo nazwać w różny sposób, żebyś mnie lepiej zrozumiał.
W ogole z tego co Ty mówisz i z tego jak doszukujesz sie udowadniania
religii itd. to raczej powinno wynikać, że nie wiesz co jest po śmierci i
czy jest tam jakiś stwórca, bóg, itd. Nie wiem co dokładnie masz na
myśli mówiąc że jesteś ateistą, a i te pojęcie nie jest dla mnie do
końca sprecyzowane, więc fajnie byłoby, gdybyś to napisał dokładnie.
Od profesora Meisnera(profesor UW) uslyszalem podczas jednego z jego wykladów, ze w naszym swiecie sa sytuacje kiedy cos powstaje z niczego. Zdazza sie to bardzo rzadko i bardzo malo i jesli dobrze pamietam profesor mowil, ze jeden proton powstaje z niczego w metrze szesciennym raz na miliard lat
20:30 Moja intuicja mówi, że coś nie może być nieskończone, a najwyżej dążyć do nieskończoności
Czy uważasz że w takiej sprawie jak początek wszystkiego co istnieje (lub tego początku brak) możemy polegać na tym co podpowiada nam intuicja?
+Śmiem Wątpić Absolutnie nie, ja tylko odpowiedziałem na pytanie.
Okej! :)
3:58 Arystoteles wprowadził kategorię przyczyn: materialnej, formalnej, celowej i sprawczej. Wedlug niego każdy byt (poza Absolutem) ma wszystkie 4.
No to czekamy :p
Dobra robota.
Polecam wykłady Lawrence'a M. Krauss'a, fizyka teoretyka i kosmologa, nt. możliwości powstania Wszechświata z niczego. Debatował kiedyś z Craig'iem. Młot na teologów.
Wydaje mi się, że hipoteza o wiecznym czymś jest nieco bardziej racjonalna niż hipoteza mówiąca o tym, że wszechświat powstaje z filozoficznego niczego. Wystarczy zdefiniować pierwotną przyczynę jako pewien obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego. Wszechświat istniejący w czasie to produkt takiej właśnie przyczyny. Ja osobiście skłaniam się ku tezie, że pytanie jak coś mogło powstać z niczego jest zupełnie bezpodstawne ponieważ nic ( :P ) nie wskazuje na to, że "nic" jest w ogóle możliwe, prowadząc dalej takie gdybaniowe rozważania - a może to kłopotliwe pojęcie to po prostu przypadkowy produkt tego, że jakoś musieliśmy komunikować o braku. Ekstrapolując "brak" do filozoficznego niczego otrzymaliśmy pojęcie, które w rzeczywistości po prostu nie może występować. No, podsumowując ten bełkot, jestem zwolennikiem tezy, że "nic" nie jest możliwe.
No i idąc dalej jest to pierwszy moment kiedy się z Tobą nie zgadzam. Według mnie nie mamy do wyboru dwóch zupełnie nieintuicyjnych rzeczy do wyboru. Mamy dwie propozycje, albo coś się wyłoniło z niczego, albo wszechświat jest wieczny ( rozumiem, ze tutaj pod słowem wszechświat rozumiesz też osobliwość "sprzed" ( używanie tego słowa w tym kontekście jest bez sensu - wiem) wielkiego wybuchu. Posłużmy się zasadą Sherlocka Holmesa: usuńmy wszystko to co niemożliwe, a to co zostanie musi być prawdą. W 1 opcji mamy "nic" , z którego miałby się wyłonić wszechświat, ale "nic" zakłada też brak istnienia mechanizmu pozwalającego na wyłonienie wszechświata z niczego - ergo sprzeczność. Stąd 2 opcja musi być prawdziwa. I rzeczywiście z drugą opcją fizyka się nie kłóci. I wcale nie jest tak jak mówisz w filmiku, cofając się o 20 miliardów lat w czasie wcale nie masz za sobą takiego samego czasu, ponieważ czas to obiekt skończony ( a przynajmniej połowicznie skończony jak półprosta). Cofając się wstecz w czasie trafiasz na koniec czasu, a cokolwiek jest dalej - jest bezczasową przyczyną - również przyczyną czasu.
Nie,nie,nie. Tu się akurat z autorem zgadzam.
"Wydaje mi się, że hipoteza o wiecznym czymś jest nieco bardziej
racjonalna niż hipoteza mówiąca o tym, że wszechświat powstaje z
filozoficznego niczego"
Hehe. Mam pytanie. Co jest wieczne, bez czasowe,bez przestrzenne, niezmienne, oraz może tworzyć światy?
"Wystarczy zdefiniować pierwotną przyczynę jako pewien obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego."
Odwoławszy się do wcześniejszego filmu (z którym to zapewne się zgadzasz), trzeba stwierdzić iż taki "obiekt" lub zbiór zasad nie mógłby nic zrobić, bo nie byłoby czasu które ten obiekt miałby zapoczątkować a w którym to musiałby zapoczątkować świat, włącznie z czasem.
"obiekt - czy też zbiór zasad jako coś bezczasowego."
Ale brak jednego wymiaru (czasu) deklasuje od razu wszystkie inne wymiary, co za tym idzie, nieświadomie obaliłeś hipotezę obiektu, co innego gdybyś dał hipotezę bytu.Zostają teraz zasady. Dlaczego to nie mogły być zasady?
1) Co definiowało by te "zasady"?
2) Skąd te zasady nabrały by właściwości stwórcze?
3)Jaka była by przyczyna tego obiektu i tych zasad?
4)Takie zasady są sprzeczne z naszym światem, ponieważ takowa zasada jest WARUNKIEM do zaistnienia świata, a jako iż ten warunek nie miałby początku ani końca to nasz świat również nie powinien mieć początku ani końca, jeżeli w ogóle mógłby powstać.
"osobliwość "sprzed" ( używanie tego słowa w tym kontekście jest bez sensu - wiem) wielkiego wybuchu".
Co było przyczynom osobliwości (jeśli w ogóle taka była). Gdyby była wieczna nawet nielinearnie, to i tak takowa osobliwość od początku swojego istnienia, byłaby identyczna do momentu wybuchu, więc musiała wybuchnąć zaraz po jej powstaniu, czyli znowu sprzeczność z jej bezczasowością, oraz z jej "wiecznością". Gdyby nie miała początku ani końca to warunek (osobliwość) eksplodowałby wieczność temu. Moim zdaniem coś musiało spowodować tą osobliwość.
"Posłużmy się zasadą Sherlocka Holmesa: usuńmy wszystko to co niemożliwe, a to co zostanie musi być prawdą."
Skoro to nie może być obiekt, ani nie mogą być to zasady, ani nawet osobliwość, to jedynym logicznym wyjaśnieniem może być Byt. Jedynie byt nie jest sprzeczny. Byt nie sugeruje przestrzeni więc może być bezczasowy, byt nie jest warunkiem do zaistnienia świata, lecz wola takowego bytu, a wola może być bądź może jej nie być. Wola ma swoją przyczynę w bycie, dlatego może zaistnieć i nie być sprzeczny z wiecznością bytu.
K darbah Zaczynając od początku, ja wyżej nie rozróżniam obiektu od bytu jeśli popełniłem tutaj błąd to przepraszam. Postaram się douczyć wolną chwilą.
Oh, te zasady w tym modelu są bezprzyczynowe. Nic ich nie definiuje. Po prostu są i tyle. Akurat to jest ten sam krok, którzy wykonują teiści.
Co do braku początku ani końca jeśli założyć wynikanie świata z nieskończonej przyczyny. Biorę prostą, albo płaszczyznę. Obojętnie. Biorę teraz funkcję losującą w nieskończonośc punkty lub odcinki z obiektu wcześniejszego. "Wuala mam nieskończony zbiór punktów lub odcinków" Utożsamiam wszechświat z takim punktem lub odcinkiem. Zasa wyłaniająca wszechświat to ta funkcja. Działa ona w sposób nieskończony, tworzywo, z którego tworzy też jest nieskończone. Tworzy skończone światy. Odcinek jest skończony.
Ot taka zabawa intelektualna. Jeśli sypytasz co nadaje cechy tym obiektom zdefiniowanym wyżej to stwierdzę, że takie są bo tak. W końcu jest to pierwsza przyczyna.
"Co do braku początku ani końca jeśli założyć wynikanie świata z
nieskończonej przyczyny. Biorę prostą, albo płaszczyznę. Obojętnie.
Biorę teraz funkcję losującą w nieskończonośc punkty lub odcinki z
obiektu wcześniejszego."
Jeśli dobrze zrozumiałem, to w twojej teorii, jest potrzebny wieloświat, którego nie da się udowodnić, ani wykazać. Ale jest inny problem z twoją teorią. A mianowicie pomijając inne odcinki wylosowane z nieskończonej prostej, które to też powinny być światami podobnymi do naszego, lub całkiem odmiennymi.
Jednakże taka funkcja losująca byłaby wieczna, więc losowała by przez wieczność, przez całą nieskończoną długość prostej. Co za tym idzie nasz, jak i inne światy powinny istnień tak długo jak istnieje ta funkcja, czyli przez wieczność. Gdyby ta funkcja zaistniała w pewnym momencie to musiałaby również posiadać przyczynę. A gdyby ta przyczyna również posiadała "nieosobową" przyczynę to powstałby nieskończony regres skutków i przyczyn.
"Jeśli sypytasz co nadaje cechy tym obiektom zdefiniowanym wyżej to
stwierdzę, że takie są bo tak. W końcu jest to pierwsza przyczyna."
Z prawami i zasadami jest jeden mały problem. Są rozumowe...Jeśli zobaczysz wzór matematyczny na tablicy to pewnie będziesz podejrzewał sprawcę tego wzoru jako istotę rozumną a nie np. kamień, czy kwiatek. Rzeczy nie rozumne, nie tworzą praw, one jemu podlegają. Prawa musi tworzyć takowa "istota" która byłaby rozumna. Można nawet powiedzieć że my ludzie tworzymy prawa względem świata w skali mikro a ten "byt" tworzy zasady względem świata w skali makro. Z resztą to by nawet bardziej pasowało do naszych obserwacji. Teorie naukowe przeważnie zostawiają odpowiedz anie pytania. Twoja teoria ma więcej pytań niż odpowiedzi. Jakby to powiedział fizyk; "Twoja teoria jest nieelegancka". Ale interesująca.
Dlatego nie potrafię wyobrazić sobie że coś nieskończonego i rozumowego, istnieje bez kogoś rozumnego, który by zapoczątkował właśnie coś rozumowego.
Wygląda na to, że jesteś agnostycznym ateistą. Jest to rozsądne stanowisko, gratulacje :)
9:30 Wydaje mi się, że przestrzeń mierzy się w milimetrach, metrach, kilometrach itd. sześciennych a nie kwadratowych. Ale to szczegół bo programy Śmiem Wątpić są SUPER !
przestrzeni nie podaje się w jednostkach kwadratowych, a w sześciennych. I cały filmik szlag trafił. (9:30)
Cały filmik własnie UMARŁ! ;)
Bardo ciekawe rozumowanie, sam przeprowadziłem podobne gdy byłem jeszcze dzieckiem. Zawsze trapiła mnie myśl o początku wszechświata, często myślałem o nicości, tutaj musimy rozgraniczyć właśnie dwa pojęcia nicości, nicość idealna czyli taka w której absolutnie nic nie ma, oraz nicość w postaci próżni, co do tej drugiej to wiemy, że nie jest nicością, sama czasoprzestrzeń bez jakiejkolwiek materii zbudowana jest z czegoś i wypełniona polami, to nam sugeruję istnienie tzw multiświata , nasz wszechświat jest tylko jedną z możliwych postaci czegoś z czego jest zbudowany a podstawowe cegiełki czasoprzestrzeni istniały przed wielkim wybuchem, taka koncepcja sugeruje istnienie wielu wszechświatów powstających spontanicznie w każdej chwili, mających losowo dobrane parametry, większość tych wszechświatów nie nadaję się do życia, większość umiera chwilę po powstaniu i tak dalej, to doskonale tłumaczy nam, dlaczego świat w którym żyjemy ma tak perfekcyjnie dobrane stałe aby mogło istnieć złożone życie. A co do tej nicości idealnej , absolutnej , wydawać by się mogło, że istnienie czegoś takiego jest nieintuicyjne, niemożliwe. Ale jeśli zastanowimy się z drugiej strony, i spojrzymy nad istnieniem czegokolwiek , to czy nie wydaję się to równie absurdalne ? Zauważyłem wtedy że te dwie sytuacje są w zasadzie na równi, ponieważ powstanie czegokolwiek wydaje się nieprawdopodobne, stan w którym jest coś wymaga zdarzenia o mniejszym prawdopodobieństwie prawda? Ale czy gdy znajdziemy się w kompletnej nicości, bez zasad logiki, bez matematyki kompletnie bez niczego , to również zasady prawdopodobieństwa nie istnieją w takiej przestrzeni pojawienie się czegokolwiek wydaje się po prostu koniecznością, możliwe więc że, w takiej najbardziej pierwotnej nicości, powstają rzeczy tak po prostu. A i jeszcze jedna sprawa na która chciałbym zwrócić uwagę, mianowicie, wszechświat w chwili swojego powstania był bytem bardzo prostym. Widzimy ewolucje od prostych struktur do bardzo złożonych, wewnątrz zamkniętego systemu prostych podstawowych obiektów i zależności między nimi.
ktosinnyniety Układ o zdrowej energii, ładunku i pędzie nie może sam ewoluować.
Andro co masz na myśli ? Do czego się odnosisz w moim komentarzu ? Oczywiste jest to co napisałeś, w naszym wszechświecie który obserwujemy nie moze być inaczej. Nic tu nie powstanie ekstra suma energii układu izolowanego pozostaje cały czas taka sama. Mój wywód był bardziej filozoficzny, niz fizyczny , zauważ ze rozważam pojęcia takie jak coś i nic i moge to uczynić tylko na gruncie czysto spekulacyjnym. Nasz wszechswiat jest czymś a my w tym czymś istniejemy w tym czymś relacje pomiędzy elementami to coś tworzącymi sa zdefiniowane i taki układ musi rządzić się regułami które tworzą coraz to bardziej złożone struktury, które to zaczynają rządzić się kolejnymi prawami i tak dalej. Jeżeli zaczniemy rozważać kompletna nicość to wszelkie reguły relacje , prawa , rowniez te podstawowe zasady zachowania. Po prostu nie istnieją , nie można nawet mówić o istnieniu czegoś takiego jak konkretne prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia wiec jeśli tak to istnienie nicości absolutnej jest tak samo pewne jak istnienie czegokolwiek ja tu widzę równość pomiędzy stanem nic a cos zwyczajnie nie wydaje mi się aby którykolwiek z tych stanów miał pierwszeństwo.
Według modelu Hartle'a-Hawkinga kosmos wytunelował z nicości do naszego wszechświata nadając sobie niezmienione prawa którym podlega. Pytanie, skąd wszechświat wiedział w co ma wytunelować, kiedy i jak sobie nadał prawa dzięki którym mogło do tego dojść i jeszcze które nie ulegają zmianie( stałe na ziemi nie zmieniły się od 2mld lat, głębiej nie mamy informacji a właściwości światła przychodzącego z głębokiego kosmosu około 12mld lat też się nie zmieniły).
Ile ludzi tyle filozofii. Nasuwa mi się na myśl taki niecenzuralny problem?
Jeśli komuś włożysz palec do d*py, to kto ma palec w d*pie, ty czy on?
Tęsknię za tym tłem
prosze wiecej o astronomi !podoba mi sie whuj
mam bardzo prosty argumet
skoro czas jest zależny od prędkości światła a prędkość światła od prędkości rozprzewszechniania się kosmosu.
to jakim cudem bug by miał być ponad czasowy
skoro czas jest zdarzeniem lokalnym
idąc dalej przyczynom powstania świata
to i powstanie czasu wiec kompletnie nic przed tym nie miało prawa istnieć
no chyba ze werzniemy pod uwagę istnienie multi wszechświaty
w którym były co najmniej 2 wielkie wybuchy wtedy czas można określić na postawie 1 wszechświatu.
albo trzecią teorie
przemijających wszechświatów
jak się zakończy 1 wszechświat to morze stać się i 2
wtedy się odlicza czas od powstania lub zakończenia poprzedniego.
to oznacza że w 1 argumencie i w 3 niema szans na istnienie boga.
bo w pierwszym logicznie bug nie morze istnieć przed czasem, bo go nie było
a w 3 warunkiem powstania jest zlikwidowanie wszystkiego by nowy wielki wybuch sie pojawił.
wiec i bug by musiał zniknąć można to wyjaśnić tak ze każda materia która zniknie zostawia jakiś mały ślad
który jeżeli zostanie zgromadzony w taj samej ilości co i kiedy powstał cykl się zapętli.
przynajmniej ja tak to interpretuje
Szanowny Panie Łukaszu! Dziękuję za Pana pracę i argumenty. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w związku z komentowaniem. Parę spraw.
1. Chciał pan reductio ad absurdum. Nicość jest stanem bez przestrzeni. Pierwsza cząstka, osobliwośc, wielki wybuch potrzebują przestrzeni. Ergo nicość nie mogła stworzyć nawet najmniejszej cząstki.
2. Próżnia o której pan mówi jest bliska nicości ale tylko bliska. Nie istnieje próżnia doskonała na ziemi. W kosmosie nie znaleziono takiej również. Próżnia to nie nicość, bo można ją definiować.
3. Nawet jak istnieje samorzutne tworzenie się czegoś to i tak nie zaprzecza to Bogu. Bóg powiedział i stał się świat, moze oznaczać że ustalił że światy powstają w określonej sytuacji.
4. Komentuje pan słowa Craiga o kapeluszu, piwie korzennym itd. To trochę wynika z bycia częstym gościem debat- Craig jest i musi być trochę showmanem. Ja bym powiedział to inaczej:skoro wszechświat tworzy się spontanicznie to dlaczego wszechświaty nie tworzą się gdzieś teraz? Jeśli tworzą wyjaśnij stabilność tego systemu. Jeśli uważasz, że nie, niech pan powie jakie warunki są potrzebne.
5. Na początku według pana powstal z nicości jeden wszechświat. Dlaczego jeden? Wszechświat nie potrzebuje przyczyny. Skoro nie ma żadnych przyczyn to nie ma żadnych warunków ograniczających powstawanie wszechświata. W ogóle też była wtedy nicość. Ergo na początku powstało nieskończenie wiele wszechświatów. No chyba że przed wszechświatem było coś a nie nic.
6. Nieskończoność wszechświata to niemożliwość. Przyrządami nauki nie da się tego ustalic. Chyba że pan Krauss ma wieczne laboratorium.
Wszechświat jest malutką częścią nieskończonego istnienia jedną z możliwości pośród niezliczonej i nieskończonej ilość innych wszechświatów które na istnienie się składają.Nicość nie istnieje bo z definicji istnieć nie może. Tak to dobry koncept :)
*"Wszechświat jest malutką częścią nieskończonego istnienia jedną z możliwości pośród niezliczonej i nieskończonej ilość innych wszechświatów które na istnienie się składają."*
Wykaż prawdziwość tego stwierdzenia. Albo się z niego wycofaj.
Hipoteza Multiwersum
hipoteza multiwersum to właśnie to. Hipoteza.
Zakładając, że:
1. Wszystko co istnieje ma przyczynę
2. Wszechświat istnieje
3. Wszechświat ma przyczynę
To:
4. Przyczyna wszechświata ma przyczynę, bo aby być przyczyną wszechświata musi istnieć
Skoro Bóg jest przyczyną wszechświata, a sam nie ma przyczyny, to przesłanka 1. jest fałszywa, więc całe stwierdzenie mające udowodnić istnienie Boga jako przyczyny wszechświata jest samo w sobie wewnętrznie sprzeczne
W tym cytacie o "przygladaniu się ciemnosci" chyba koleżanka nie wyjaśniła Ci kontekstu. Bo to jest akurat cytat z Nietzschego i chodzi w nim o to, ze walcząc ze złem sami możemy stać się źli. Ciemność jest metaforą cech wroga które chcemy zwalczyć. PS: Chyba wiem o co jej wtedy chodziło XD
Cóż, założyłbym się o wszystkie moje oszczędności że ona nie czytała Nitezshego ;P
Ale dobrze znać źródło tego zdania, oraz dobrze wiedzieć że stoi za nim coś więcej!! :D
No to chyba chodziło jej o to, że walcząc z fanatycznymi wierzącymi sam możesz stać się fanatykiem. Tak by to chyba trzeba było rozumieć ... w zależności od tego w jakiego rodzaju rozmowie Ci to powiedziała, bo ja tam nie wiem XD
@@ŚmiemWątpić oczywiscie jest to metafora a odnosi sie do tego ze np, człowiek obcujący ze złem, uzaleznieniem, itp itd moze sam nim przesiaknąć. Co do twojego filmiku odnosisz sie w nim do tego wszechswiata. nie pomyslales ze moze byc to tylko 1 z wielu wrzechswiatow? tak samo jak prawa poza nim moga byc kompletnie inne niz w nim? uważam ze potrzeganie wszystkiego, natury czloiweka stworzenia czlowieka wszechswiata praw fizyki itp, nie mozna postrzegac przez pryzmat dowodów, praw ludzkich i znanej nam wiedzy. To jest coś co wykracza poza nasze pojmowanie. Przynajmniej na obecnym etapie. Albo można założyc ze wykracza. Jest to możliwe.
Nasz wszechświat jest płaski i są na to dowody naukowe. Dlatego jest taka możliwość, że w naszym wszechświecie powstaje coś z niczego.
18:16 To jest niestety argument ad ignorantiam. I nie mam nic przeciwko jego używania, jeśli twój przeciwnik mówi iż nie istnieje żadna inna możliwość jak istnienie boga - ale jeśli argumentuje swoje przekonania konkretnie, ten argument jest niestety niepoprawny.
Kiedy spytałam katechetki czy bóg istnieje to użyła powyższych argumentów a gdy spytałam co to bóg ona stwierdziła, że to wiara w coś czego nie można udowodnić. Osobiście mnie to nie przekonuje, a ty? Co myślisz?
Czy bóg jest taki słaby czy tylko wybiera sobie słabych obrońców? Czy nie lepiej aby ukazał się na forum publicznym, gdzieś przed kamerami i byłoby po sprawie, ciach i nie ma dylematu! 🙄😎🤘
Można dodać że coś było przed wielkim wybuchem np. Inny wszechświat który "umarł"
Bo ten wszechświat też kiedyś zniknie kompletnie
16:30 ta teoria wykorzystuje tą zasadę i według niej wielki wybuch był tym spowodowany
A przynajmniej tak to zrozumiałem
Fioletowy Aligator Nikodem wtedy rodzi się pytanie "co było wcześniej, zanim ten poprzedni świat zaczął istnieć?". Ale wtedy łatwo wpaść w kołowatość.
Marcin Kula a kto to wie może to samo
Ruch wyprzedza nadejście czasu (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Jest to skomplikowane, ale jak mówisz, że ruch wymaga czasu to jest błąd. Już w obrębie działania teorii względności, czyli na pewno w naszej przestrzeni (względnie ustabilizowanej) obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej. W przypadku teorii Wielkiego Wybuchu prędkości początkowe przestrzeni i ruchu cząstek były tysiące razy większe od prędkości światła, także zapomnij o czasie (a już na pewno o czasie jaki my znamy i odczuwamy) w takich warunkach jest to przestrzeń bezczasowa (względnie innoczasowa).
*"obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej"*
Nie mam pojęcia co to znaczy.
Brzmi jakbyś wyciągnął to prosto z... sam wiesz skąd.
Proszę dostarcz jakiekolwiek źródło takiej informacji, ponieważ "dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej" brzmi dla mnie jak bełkot sfabrykowany na potrzeby uniknięcia falsyfikacji bezczasowych koncepcji Boga.
To dziwne zdanie „obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej” bardziej poprawnie będzie brzmiało „obiekt poruszając się z prędkością światła będzie w tunelu czasoprzestrzennym” co też dziwnie brzmi. Źródłem jest szczególna teorii względności Einsteina.
Przede wszystkim jednak chciałem zwrócić uwagę, że do opisu Wielkiego Wybuchu nie można stosować fizyki klasycznej. Czyli jak mówisz ruch wymaga czasu to jesteś w obrębie fizyki klasycznej, a opisujesz zdarzenie zachodzące w ramach fizyki kwantowej dlatego uważam, że masz błąd.
Cząsteczka dla samej siebie nie wymaga czasu, bo cząsteczka dla samej siebie pozostaje w spoczynku - jest NIERUCHOMA i nie ma nawet znaczenia, czy porusza się ona z prędkością światła czy nie (względem innych). Co więcej, to nie musi być nawet cząsteczka, to możesz być ty sam. Jedziesz windą, która nie ma szyb, jest zamknięta, ty stoisz w niej nieruchomo, a winda porusza się ruchem jednostajnym. Względem windy jesteś nieruchomy(!) i czas NIE PŁYNIE. Aby określić ruch musisz podać względem czego ten ruch mierzysz. A to wymaga porównania przynajmniej dwóch cząsteczek, które poruszają się z różnymi prędkościami lub w różnych kierunkach. Zaplatałeś się paczacz we własne nogi, więc wymyśliłeś na własne potrzeby "przestrzeń bezczasową/innoczasową". Przestudiuj sobie jeszcze raz teorię WZGLĘDNOŚCI, bo chyba nic z niej nie rozumiesz, a przecież ona sam ma w nazwie słowo WZGLĘDNOŚĆ.
"obiekt poruszając się z prędkością światła dla samego siebie będzie w przestrzeni bezczasowej"
- to jest kompletna bzdura. paczacz miesza pojęcia, bo nie zrozumiał teorii względności. Miesza ruch względny z faktem, że każdy przedmiot dla samego siebie jest nieruchomy(!).
@@ŚmiemWątpić Zachęcam do poznania Szczególnej teorii względności na poziomie szkoły średniej lub wyższej ale niekoniecznie z wydziałów fizyki. Hasło klucz to dylatacja czasu. W dużym skrócie. Wymagane są dwa inercjalne układy odniesienia poruszające się względem siebie, dwóch obserwatorów i dwa obserwowane zdarzenia. Wówczas może zajść sytuacja że w jednym układzie zaobserwuje się inny czas jaki upłynął pomiędzy zdarzeniami niż w tym drugim. Ale Teoria nie twierdzi że gdzieś czas płynie wolniej lub szybciej. Ot relatywistyka.
Na nasze wyglądałoby to tak że Ty oglądając ten filmik u siebie na kompie stwierdzasz że trwa on 22:09. Ale gdy ja patrzyłbym na Twój monitor z rakiety która zasuwa prawie z prędkością światła to na moim zegarku wyszedłby czas np. 3 minuty i wydałby mi się on przyspieszony. Jaka jal berety, wiem ale to da się wyliczyć i sprawdzić tylko w skromniejszej skali bo nie latamy tak szybko. Gdybym leciał samolotem by powtórzyć doświadczenie to wyszłyby jakieś pomijalne różnice typu 0.003 sekundy różnicy. Ale takie cuda tylko przy założeniach jak na początku.
Co mnie osobiście smuci w Tobie to stwierdzenie że nie jesteś fizykiem i że się na tym nie znasz. A z innych filmów zapamiętałem że dążysz do prawdy a ona jest tylko JEDNA. Nie pomijaj narzędzi dążenia do prawdy tylko dlatego że nie są Twoim konikiem. Moim nie jest filozofia. Ale lubię poczytać lub posłuchać takich filmików jak ten bo ciekawość nie zna podziału na nauki ścisłe humanistyczne itp. i jak ktoś chce wiedzieć to szuka i chłonie. Bo to jest jak głód który nie daje spokoju aż sie go nie zaspokoi treścią. Pozdro.
...wspaniały...
Albo inaczej:
1. Wszystko co istnieje ma przyczynę
2. Nieposiadający przyczyny Bóg istnieje
3. Nieposiadający przyczyny Bóg ma przyczynę
jeżeli coś powstało bez przyczyny jaka jest celowość żeby to coś istniało?
"Wielkie Pragnienie" to całkiem udana koncepcja przyczyny zaistnienia. Wg słów mego ojca, sam zaistniałem z tej przyczyny... Z drugiej strony wielkie pragnienie przeważnie jawi mi się jako skutek, nie przyczyna. Jako skutek wielkiego nieumiarkowania mianowicie...
14:20 - "...Uuu!" - padłam przy tym, knock out XD
Można uznać że wszechświat w tej czy innej formie istniał od zawsze.
I w tej sytuacji cała ta dyskusja o początkach wszechświata, traci jakikolwiek sens.
Hej *Jasiu!* 🙂
Tylko że jeżeli przez "istniał od zawsze" masz na myśli "jest nieskończony w przeszłości/istniała nieskończona liczba przeszłych momentów" to jest to dokładnie ta rzecz której NIE wiemy (odsyłam do źródeł takich jak Sean Carroll lub Alan Guth).
A więc ateista, jeżeli chce być uczciwy, powinien przyznać iż nie wiadomo jeszcze czy wszechświat jest skończony w czasie czy nie.
Dzięki!!
Do usług!! :)
16:00 - skoro już czepiasz się słówek, to chyba ja też mogę ^^? Hiperbolizujący epitet "absolutna" do określenia nicości jest pleonazmem. Nicość to z definicji niebyt, a nie można tylko troszkę nie istnieć. Tak samo, jak nie można trochę zajść w ciążę. Nie napisałem tego, aby szerzyć polszczyznę, spełniać moje humanistyczne żądze czy cokolwiek. Ot taka ciekawostka, której poprawności właściwie nie jestem pewien.
Sądzę że jeśli ktokolwiek postuluje Boga jako stwórcę wszechświata , który sam nie posiada przyczyny to w konsekwencji twierdzi że chociaż jeden byt nie musi mieć przyczyny . Wtedy możesz postulować wszechświat jako coś co nie ma przyczyny .
Święta racja, nomen omen. :) Proste i logiczne, ale gdyby autor posłużył się tym rozumowaniem wtedy film trwałby tylko 15 sekund... ;)
Wszechświat w tym założeniu nie ma mocy sprawczej
Wszechświat istnieje od zawsze. Przestrzeń jest skończona. Wszechświat jest tylko jeden. Początek wszechświata możemy oznaczyć w dowolnym momencie. Początek ma swój koniec, a koniec ma swój początek. NICOŚĆ jest tylko wymysłem człowieka. Zawsze jest COŚ.
Więcej?
Tak, chciałbym usłyszeć więcej. Ale nie stwierdzeń lecz uzasadnień.
"Wszechświat istnieje od zawsze."
Czy chcesz przez to powiedzieć że wszechświat istniał przez nieskończoną ilość wcześniejszych chwil (np. minut)?
Jeżeli tak, skąd ta pewność?
Czas wynika z przestrzeni - mawiamy przecież czasoprzestrzeń. Skoro napisałem, że przestrzeń jest skończona, dotyczy to również czasu. NIESKOŃCZONOŚĆ jest naszym wymysłem. Wszechświat zawsze wróci do punktu, który wskażesz. Przeżywasz swoje życie po raz kolejny, jednak wciąż jest to ten pierwszy wyjątkowy raz.
Wydaje ci się, że moje wywody są niewystarczające. Zadaj kolejne pytanie.
@FMGM1PCE7L: co powiesz na Nobla? Po co się „męczysz” tutaj? Daj z „całej mocy” i już Ci nikt nie podskoczy!
Myślę, że niezrozumiałość wytłumaczenia pojawia się wcześniej, gdyż jeśli przyjmiemy teorię wielkiego wybuchu, następuje cała gama zjawisk kwantowych, gdyż przy powstaniu cząstek elementarnych to ona opisuje co mogło się dziać. Odnosząc się z kolei do mechaniki kwantowej, zjawiska obserwowane, używane choćby w telefonach komórkowych (tunelowanie kwantowe) są z punktu widzenia MK możliwe, a z punktu widzenia intuicji kompletnie niezrozumiałe. Wobec tego, to może bóg siedzi w każdej diodzie tunelowej?
"Jeśli wydaje Ci się, że rozumiesz fizykę kwantową, to znaczy, że jej nie rozumiesz" :D Jestem przekonany, że fizyczne wytłumaczenie powstania świata, nawet jeśli zostanie odkryte, to teiści powiedzą: nie, to nie ma sensu, to niezrozumiałe, a to, że bóg stworzył świat jest proste i przyjemne XD
Dzięki
Większość tego co ludzie nazywają cudami boskimi teraz można wytłumaczyć naukowo i według mnie już to jest dowodem na to że boga nie ma
Przez cb mam kryzys wiary 🤭 popsułeś mi głowę 😅
Witam. Dziś trafiłem na twój kanał i mnie zaciekawił. Tak wiem ,że ten filmik powstał jeszcze w 2016 jednak ja obejrzałem go dziś. Tak słuchając twoich wypowiedzi do tej pory na temat Kalam trochę mi się to kojarzy ze sprawą sądową. Już tłumaczę co konkretnie mam na myśli. Jest sprawa sądowa o morderstwo (fakt dokonany czyli wszechświat istnieje). Nikt nie ma żadnych dowodów na dokonanie morderstwa poza tym ,że znaleziono zwłoki (czyli wszechświat istnieje). Policja przyprowadza losowego obywatela przed sąd by osądził czy dana osoba popełniła to morderstwo. Oskarżyciele (czyli ludzie mówiący ,że to była osoba/byt itp) mówią ,że ten losowy obywatel dokonał morderstwa jednak nie mają ,żadnych konkretnych dowodów ,że to on. Podobnie jest z obroną (mam tu na myśli ciebie Łukaszu z roku 2016 ) też nie ma dowodów na to aby obalić tą tezę. Więc wszystko rozgrywa się na argumenty słowne i powołania na inne podobne sprawy jakie miały miejsce w sądach (czyli jakieś badania naukowe na które się powołujecie) pasujące tylko powierzchownie do tej sprawy bo np inna powołana sprawa miała jakieś dowody. Jako ,że obie strony się nawzajem kontrują na tego typu argumenty to rozbieracie swoje wypowiedzi na czynniki pierwsze i szukacie luk w argumentacji której tak naprawdę nie macie bo to wszystko tylko spekulacje. Gdzie sąd (w tym przypadku widz) tak słucha tych wypowiedzi i w sumie może stwierdzić ,że obie strony mogą się tak kłócić do woli bo nie mają ,żadnych dowodów ,że ten konkretnie losowy obywatel jest winny lub nie więc zwalnia obywatela z więzienia. Innymi słowy sprawa sądowa czyli wykłócanie się obydwóch stron było stratą czasu sądu oskarżyciela oraz obrony bo nic nie udowadniają. A tak na ludzki to trochę mam niesmak zmarnowanego czasu jednak daje to wszystko do myślenia więc nie jest to do końca zmarnowany czas bo pomaga się rozwinąć w logicznym myśleniu. Mam nadzieje ,że to wszytko jest zrozumiałe oraz nikogo nie obraziłem bo naprawdę nie miałem złych zamiarów.
Na początek mówisz że masz serduszko. Na koniec zastanawiam się czy masz móżdżek.
Bardzo lubie Twoje programy, choć czasem mnie , czasem więcej ;-). Ponieważ szanuję Cie , mała podpowiedź - oboje, obydwoje «liczebnik zbiorowy odpowiadający liczebnikowi obaj, używany wyłącznie w odniesieniu do osób różnej płci i do dzieci»
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden przekonujący powód, dla którego jakikolwiek Bóg miałby istnieć.
Nie wspominając już o jakichkolwiek dowodach na istnienie takiego bytu.
Poco my o tym myślimy przecierz prawdopodobnie nie dorzyjemy czasów w których będziemy w stanie to wykorzystać
Wprowadziłbym jeszcze odróżnienie rozpoczynania istnienia od powstania. X powstało, gdy był taki czas gdy X nie istniało oraz jest taki czas, gdy X zaczęło istnieć. Najlepszą odpowiedzią wydaje mi się, że wszechświat (a zarazem jego pierwszy moment) zaczął istnieć na początku czasu. Nie musi mieć przyczyny, ponieważ nie powstał.
Zasada "wszystko co powstało ma przyczynę" wydaje się prawdziwa, ale nie "wszystko co zaczyna istnieć ma przyczynę". Nie widzę powodu dla którego coś wiecznego nie musi mieć przyczyny, a coś, co nie powstało, ale skończy istnienie już musi.
Ogólnie wydaje mi się, że pytanie "Dlaczego cokolwiek istnieje?" to tylko iluzja tajemnicy. Nie ma żadnego wyjaśnienia istnienia świata. Jedyne sensowne to byłaby konieczność logiczna, ale wiemy, że istnienie wszystkiego można zanegować bez popadania w sprzeczność.
We wszechświecie pojawiają się rzeczy z niczego. Są to cząstki wirtualne. Co prawda od razu anihilują, ale pozostaje po nich energia. Z tego co słyszałem również fizycy zakładają, iż możliwe jest, by wszechświat wziął się z niczego.
Cały problem polega na tym, że w żaden sposób nie potrafimy, za pomocą współczesnego słownictwa, określić NIC. Już samo wypowiadanie się w tej kwestii "ucieleśnia" NIC i NIC staje się czymś.
Owszem nic, to tylko taki model który nie istnieje w rzeczywistości. To tak jak i nie istnieje w rzeczywistości idealna kula, idealny kwadrat itd. to są modele które używamy do nauki i często obliczeń.
Co to znaczy że coś istnieje w swojej ostatecznej formie? To znaczy, że ja jeszcze nie istnieje, tylko tuż przed śmiercią będę istniał w mojej ostatecznej formie? Widac, ze nie studiowales Arystorelesa i jego teorii materii i formy, o akcie i możności nie wspomnę... Przepraszam, ale to jest jakiś bełkot, który na "chlopski rozum" chce coś sobie wyjaśnić, nie zagłębiając się w całość filozofii Stagiryty.
Fluktuacje kwantowe powstają z niczego w uproszczeniu. Według Astrofazy na przykład zapożyczają one energię z pól kwantowych... No i faktycznie potrzebują one przyczyny. 1. Zaistnienia czasu. 2. Zaistnienia przestrzeni. 3. Zaistnienia kwantowej próżni. 4. Zaistnienia pól kwantowych. ;)
Nicość też czymś jest !
Nawet gdy jednoznacznie nie potrafimy jej zdefiniować .
Nie nie nie ... nic nie istnieje bez czasu ?, z tym że czas też nie istnieje , to tylko nasza wyimaginowana miara przemijania , naprawdę dołożyć do tego liniowość i punkty na wykresie i mamy czasomierz , no i możemy określić ile czasu będziemy istnieć .
Jeśli zaś wyeliminujemy czas ... i to co teraz wszystko widzimy to interpretacja naszego mózgu lub jego nadinterpretacja . A że czas we wszystkim co widzimy i czujemy nie operujemy na niczym co znamy , operujemy na przeszłości , na przemijaniu . bez przemijania nie było by jak odmierzyć czasu .
Przykład klepsydra - gdy nie spadnie żadne ziarno w klepsydrze to czas mija ? nie czas stoi w miejscu (w ogóle nie istnieje), ale gdy ziarno zaczyna podążać w dół i spadnie nasza łatwość w określeniu czasu następuje .
Ale w słownictwie następuje też czas przeszły ,czyli czasem jest ruch , odległość i przemijanie - wtedy następuje ułuda że żyjemy w danej przestrzeni czasu którą odmierzyliśmy .
Czyli czas jest następstwem działania , oddziaływania i nie istniejącego życia . Wszystko co jest jest przeszłością "więc nie istnieje" zostaje tylko tak zinterpretowane przez nasz mózg .
Więc czym my tak naprawdę żyjemy ? ano projekcją naszej pamięci która też przemija jest ulotna itp .
Więc pytanie czy żyjemy , czy istniejemy ? i czy wogóle był jakiś wybuch i początek . Może to w czym my teraz żyjemy jest tym pra wybuchem , ekspresją .
Pomyślmy wszystko przed jest jasnowidzeniem czyli bardzo nie realne , wszystko po przecinku to przeszłość nie istnieje , a punkt nieskończenie mały zdał by się tą teraźniejszością .
Teraz wyjaśnimy sobie fakt że przeszłość zaistniała (była) , dlaczego przyszłość nie istnieje , jest bliższa prawdy . A więc istnieje i jest odczytywana przez nielicznych którzy mglisto interpretują co nastąpi i to mamy pole do popisu dla nauki .
Jedyna rzetelna postawa, to agnostycyzm!
myślę, że argumentacja mogłaby być łagodniejsza, gdybyśmy nie uznawali obecnego Wszechświata za "jedyny możliwy świat", tylko za część istnienia. Niekoniecznie mam na myśli hipotezę wieloswiatów, bo to sugerował oby identyczną tezę, ale bardziej fakt, że rozmyślanie co do determinizmu tylko tego Wszechświata, którego doświadczamy jest ograniczające
Jednakże jakby wszechświat był cykliczny (wielki wybuch - rozszerzanie - cofanie - zebranie w punkt - kolejny wybuch, lub inna cykliczność) to wtedy czas by nie istniał, byłby wtedy tylko okres między cyklami, a my byśmy czuli pozorny czas, a wyglądałby on jak obecny. Wtedy cała myśl o nieskończonym czasie jest logiczna, linia czasu stała by się kołem jak np pory roku. Tylko jak na razie obecne obserwacje nie dają żadnej pewności, że rozszerzanie wszechświata ustanie, zwolni albo chociaż nie przyśpieszy...
Gdzieś słyszałem zdanie, że
"Nic to to o czym marzą kamienie" ale nie pamiętam czyj to cytat
Już miałem pisać o fluktuacji, ale mnie wyprzedziłeś :D
Można wiedzieć, z jakich materiałów korzystasz, jakie artykuły, filmiki i książki cię do obecnego punktu widzenia
PS: Napisał byś mi, czy koncepcja, że Bóg jest dobrem(lub miłością) jest w jakiś sposób wewnętrznie sprzeczna
oraz, czy nagrał byś coś na temat wolnej woli oraz wolnej woli w chrześcijaństwie
Słowo "Bóg" to tylko idea. Idea boga i można przez nie rozumieć różne subiektywne odczucia, czy też emocję, ogół posiadanej wiedzy, albo sam fakt istnienia czegokolwiek itd itp.
Wszystko jednak sprowadza się do pytania -
Czy uważasz, że Bóg/stwórca/prawodawca jest świadomy (wie, że jest tym kim jest, czy nie)?
Wolna wola - chrześcijański (świadomy) Bóg jest Wszech-Wszystko;
-zna przeszłość
-zna teraźniejszość
-zna przyszłość
Jest obecny wszędzie, jednocześnie.
Bez wchodzenia w sprawy dogmatów i prawd objawionych, rozumując bez wiary w nie, dochodzimy do wniosku, że brak tu miejsca na wolną wolę u człowieka w oczach Boga.
+CAPSULE CORP. Spotkałem się z argumentem, że skoro Bóg jest wszechmocny to może sprawić by nasza wolna wola istniała
Owszem, ale jeżeli nie wie co się dzieje w jego "dziele stworzenia" (rozumianym też jako twojej przyszłości, procesach zachodzących w twoim mózgu, tym co teraz myślisz, co zaraz pomyślisz ) - to tak jak powiedzieć - "traci kontrolę na chwilę by zaraz ją odzyskać" to jak swego rodzaju pójście spokojnie spać (dlaczego w ogóle śpimy?) bo nie trzeba martwić i rozmyślać na własną śmiercią jutro rano (bo nie mamy czasu nad zaprzątaniem sobie głowy myśleniem o tym), gdyż jesteśmy zdrowi a mamy przecież WAŻNIEJSZE SPRAWY, jutro... ;)
proste.
Patryk Wielgosz jeżeli chce byśmy mieli wolną wole to możemy ją mieć ale wtedy on ma na nas wyje*ane i nikt nie mówi, że jest dobry bo działa w Naszym świecie tylko, przez to że dał życie, nam i innym stworzeniom moc poznawania przez niego jego własnego dzieła ale tylko tyle i aż tyle i "zaraz zniknął". Nie wiemy gdzie jest, może nawet gdzieś jest" ale nic poza tym. Mamy obraz ale czym jest sam film?
+CAPSULE CORP. OK, ale wszechwiedza nie musi kolidować z czyjąś wolną wolą, Bóg może po prostu wiedzieć jakie decyzje podejmiemy, ale w nie nie ingerować, co ty na to ?
Ciekawa myśl przyszła mi do głowy... Czy wy też sądzicie, że jest problem z określeniem dokładnego momentu, kiedy cokolwiek powstało? Weźmy np. spodnie: czy powstały wtedy, gdy już zaczęły je przypominać? (gdy, dajmy na to, brakowało im już tylko jednej nogawki?) Albo może gdy miały już wszystkie elementy, ale np. trzeba było jeszcze dodać jakiś szew. Przecież bez tego szwu możnaby je nosić, no nie? Albo DOM. Wtedy kiedy ma już mury i dach, ale nie ma jeszcze np.drzwi/okien? Czy może dopiero jak posiada wszystkie elementy, ale np. nie jest jeszcze wykończony?
Wiecie o co chodzi, nie? :D
Może to zbyt frywolne porównanie, ale czy nie jest podobnie z człowiekiem? Też nie możemy się zgodzić kiedy tak naprawdę możemy mówić, że ten człowiek jest już "gotowy". Czy już w okresie prenatalnym? Jeśli tak to w jakim dokładnie momencie?
Kiedy jest ta chwila kiedy możemy powiedzieć, że to już jest TO, ale sekundę temu jeszcze tym nie było.
A może po prostu czas nie istnieje tylko różnica prędkości różnych rzeczy? ... najebałem się i taka myśl mi przeszła przez głowę
Edit. No bo załóżmy, że mamy do dyspozycji nieskończoną przestrzeń w której istnieje jedna piłka ping-pongowa mająca prędkość x to jak ustalić czy ona się w ogóle porusza, kiedy nie ma innego obiektu o innej prędkości jako punktu odniesienia?
Ej, dziwni ci chrześcijanie.
Zarzucają ateistom, że wierzą, iż wszechświat sam powstał z niczego, a sami wierzą, że wszechświat został stworzony przez jakąś wieczną wszechmocną istotę... Z NICZEGO.
Hmm... Co jest bardziej prawdopodobne XD
Obie teorie są prawdopodobne. Teoretycznie wszystko jest możliwe... Moim zdaniem nie można w tym przypadku twierdzić, można jedynie przypuszczać. Według ludzkiego pojmowania teoretycznie nie powinniśmy istnieć, a jednak istniejemy... powiem więcej... w teorii nic nie powinno istnieć! Więc idąc tym tropem, wszystko jest możliwe i niczego nie można wykluczać! Nie potrafię nawet znaleźć słów jak ja to rozumie. Jestem człowiekiem wierzącym i nie wierze w przypadki. Spójrzcie na układ słoneczny, gdyby zabrakło chociaż jednego elementu np. Jowisza lub księżyca, życie na ziemi by nie powstało. Zbyt wiele przypadków które w naturze rzadko się zdarzają, tym bardziej na taką skalę. Skoro wszechświat jest nieskończony to teoretycznie jest nieskończenie wiele cywilizacji. Jak do tej pory z żadną nie nawiązaliśmy kontaktu :-( Pamiętajcie teoria to tylko teoria... i działa w dwie strony... jeśli chodzi o religie i jeśli chodzi o naukę. Pozdrawiam
Skoro Istota jak piszesz jest wszechmocna, to bardziej prawdopodobne jest że ta wszechmocna Istota stworzyła coś z niczego, niż wariant że coś powstało z niczego bez udziału kogokolwiek.
@@Sznazi O idealnym układzie słonecznym. To już dawno nie argument w stronę boga. Dlaczego? Bo nikt nie uwzględnia całego wszechświata z miliardami drugich układów podobnych do naszego. Chociaż ten sam Kepler - 90. A więc, jeżeli jest bardzo bardzo długi okres i mamy bardzo bardzo dużo prób ( a wielkość i wiek wszechświata nam na to pozwala) to nawet mało prawdopodobne zdarzenia się zdarzają. Zatem do próby utworzenia się życia mamy nie tylko naszą ziemię ale i inne egzoplanety, na których działają te same prawa fizyki i zachodzą te same reakcje chemiczne. Tylko że ziemia ma najbardziej idealne warunki do tego. Ale ziemia ma warunki nie dlatego żeby na ziemi zarodziło się życie, ale to życie się zarodziło bo właśnie odpowiadają jej warunki. To istotna różnica. Podam dwa przykłady. Weź sto podobnych planet jak ziemia. Odżućmy połowę, bo mają słabe pole magnetyczne, odżućmy jeszcze połowę bo mają za mały obrót wokół osi, odżućmy 10 bo jeszcze tam coś i w końcu zostanie planeta która ma wszystko, i byc może nie jedna. A takich planet miliardy. Inny przykład - weź jedną szczurę wsadź do gorącego pieca, inną podaj promieniowaniu a trzecią wsadż do piwnicy. Żywa zostanie ostatnia. I teraz uwaga....rozumując twoim tokiem myślenia - piwnica została stworzona po to, aby mysz mogła tam przeżyć, jednak ja mówię że mysz mogła tam przeżyć bo byli do tego warunki. Tak jest i z ziemią. Na miliardach planet działo się to samo, ale kilka różnic dało to, co dziś nazywamy życiem.
@@darjusvasiukevic2120 nurtuje mnie tylko pytanie jak "coś" mogło powstać z niczego? A jednak powstało ponieważ istniejemy i widzimy ogrom materii jaki nas otacza? Potrafisz sobie wyobrazić że coś zawsze istniało i nigdy nie było początku? Naukowcy mówią o osobliwości i wielkim wybuchu. Skąd ta osobliwość się wzięła skoro nawet czasu nie było? Czas powstał razem z wielkim wybuchem? Ale skoro nie było czasu to jak mogło dojść do wybuchu? Jest to strasznie nielogiczne - przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia. Naukowcy bombarduja nas wciąż nowymi teorami, nie popartymi twardymi dowodami. Więc według mnie można we wszystko wierzyć i wszystko w "teorii" jest możliwe.
@@Sznazi przeskakujesz z pytania na pytanie. Bo odpowiedź była na jedno pytanie a ty o drugim. To się nazywa "polowanie na uciekający cel". A jednak poprobuję wyjaśnić.
1. To że nie możemy przedstawić syngularności do czasu nie oznacza że to bóg. Pozaczasowe prawa fizyki dźwięczą bardziej prawdopodobnie niż umysł boga, bo prawa fizyki są widziane i dziś. Np fotonowi czas nie egzystuje. Foton poruszając się w przeszczeni sam sobie nie liczy czasu. Czas po prostu mu stoji na miejscu a jednak foton ma za sobą przyczynowe - skutkowe więzi. Więc czas pojęcie względne.
2. Naukowcy bombardują teoriami które właśnie można zmierzyć i to właśnie robią. To nie są pogaduszki przy stole 'a może tak, a może siak' a dokładne eksperymenty i obliczenia które w naszym świecie działają. Nie wszystko ma poparcie ale to co daje nauka to więcej niż zero które daje wiara w boga.
3. Kosmiczne 'nic' to nie pustka i w nicość jest przepełniona prawami fizyki. Potwierdzone kwantowe fluktuacje i teoria inflacji zbliża nas do początku.
14:30 Oczywista metafora to dość kiepski przykład do brania pod lupę z perspektywy fizyki.
Wiem że nic nie wiem, ja też, ale mam nadzieje że będę wiedział, wiarą nie jestem zainteresowany.
17:50
Zaprzeczasz fizyce i nauce i przede wszystkim w wiarygodność najważniejszego równania E=mc^2
Szach mat.
Chwili przed powstaniem wszechświata nie było czasu ani praw jakie teraz znamy więc szach mat
6:10: "sytuacja wyjątkowa, niepodobna do żadnej".. Czyli taka, której nie da się zbadać naukowo, przeprowadzić eksperymentu ani potwierdzić w żaden sposób ? Jednostkowe zdarzenie, którego nie potrafimy wytłumaczyć żadnymi prawami fizyki ani potwierdzić w laboratorium ?? Eeee to się przecież zwyczajnie nazywa CUD :)
6:03 jak już
Tak zupełnie szczerze. Choć nie zawsze się zgadzam z argumentami (raczej szczegóły) to pełen szacun za kanał i poziom merytoryczny filmów. Z filmu na film coraz lepsza forma. Może kwestia ekspresji nie zawsze mi odpowiada, ale to bardzo indywidualna rzecz. Nie ma co jej roztrząsać.
Czy myślałeś o jakiejś książce? Spekuluję, że może nie chciałbyś wchodzić (przez skromność) na grunt ściśle naukowy, ale książka o charakterze popularnym jak najbardziej. Kupiłbym! Jak by co złożyłbym Ci ją (DTP) za free :) Jak by co polecam się.
6:49 wolę wierzyć fizykę, że fluktuacje kwantowe biorą się znikąd.
Hej, Czy istniej naukowe wytłumaczenie gwałtownych zmian jakie zachodzą w czasie tzw. nawróceń? Mam tu na myśli moment, kiedy człowiek mniej lub bardziej radykalnie zmienia się w warstwie psychicznej, myśli, fizycznej (uzależnienia), zachowań. Np. przestaje pić alkohol po tym, kiedy poczuł coś co nazywa się "skruchą, poczuciem winny, zmianą sposobu myślenia" i "oddał się Jezusowi". Elementem wspólnym wszystkich świadectw chrześcijan jest coś w rodzaju "nieracjonalnej" zmiany w jakimś obszarze życia. Czegoś w rodzaju zewnętrznej ingerencji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dzieje się to wśród różnych narodowości, w różnym czasie i krajobrazie, wśród gwiazd hoolywood'u i pijaczków spod żabki - część wspólna, skurcha, zmiana, osoba - Jezus. Co o tym myślisz, czy masz na to swoje wytłumaczenie? PS: nie mam na myśli tzw. religijnych ekstaz tylko rzeczywiste, trwałe zmiany w różnych obszarach życia.
Więc, myślę że zarówno mnie jak i ciebie bardziej interesuje pytanie "czy takie zmiany w ludzkich życiach stanowią podstawy żeby sądzić że chrześcijański Bóg istnieje?". Jeżeli się mylę to mnie popraw.
Nie sądzę że stanowią.
Mamy badania nad ludźmi którzy zaczynają medytować używając techniki "mindfulness". Wyniki mówią że poprawia to ich jakość życia.
Również mamy przykłady ludzi którzy dołączyli do sekty Jima Jonesa. Prawie każdy z jego zwolenników który zdecydował się dołączyć do jego kolonii Jamestown okazał się również gotów oddać życie za Jima kiedy ten im to polecił. Więc zdaje mi się że mógłbym cię sparafrazować mówiąc coś w rodzaju "cześć wspólna - szczęście, zmiana, osoba - Jim Jones".
Rzeczywiste, trwałe zmiany w różnych obszarach życia zdają mi się nie wymagać niczego więcej jak tylko zmiany w WIERZENIACH. Jak bardzo trwale i jak bardzo realnie musiała zmienić zamachowców WTC ich religijność?
Plus, chrześcijaństwo uważam za religię która promuje tego typu drastyczne nawrócenia. Opis nawrócenia Pawła oraz frazem "Jesus saves" i "I was born again" to coś co stało się częścią pop-kultury. Więc nie dziwię się kiedy ludzie powielają ten przykład.
Ps. Czy ty wierzysz że Bóg istnieje?
Czemu tak sądzisz?
Dzięki za odpowiedź. Odniosę się wkrótce.
Wszystkie te zmiany opisywane są przez psychologów i neurologów i nie stanowią dla nich szczególnej zagadki.
Jeśli mogę prosić link do jakiś artykułów związanych z tematem to będę dźwięczny. Dzięki :)
Poszukam. Analizowałem te zjawiska przed kilku laty, gdy związany byłem blisko z Wydziałem Psychologii UŚl. Odpowiedzi i neurologiczno-psychologiczne wytłumaczenie zmian, nawiedzeń, opętań itp. mnie usatysfakcjonowały. Nie przechowuję niestety tych materiałów, jeśli jednak trafię - podeślę.
Wiem, data, alee..
Tak w kontekście "coś" i "nic" przypomniało mi się zdanie:
"Nic nie jest lepsze od czegoś, nic to po prostu nic" wypowiedziane przez Aryę Stark. Tak z dupy trochę ten mój cytat ale co tam.
Ps. Super filmik
Ja też uwielbiam ten fragment!!
Oto jak bardzo:
ua-cam.com/video/lvhhXyBNNc0/v-deo.html