Doszłam do wniosku, że łzy są z trzech powodów. 1. Łzy toksyczne. Te łzy zadają ból i są z powodu niespełnionych pragnień. Trwają wiele dni, miesiący, mogą nawet i latami wciąż powracać. 2. Łzy lecznicze. Łzy, które przynoszą ulgę ciału, z powodu napięcia w ciele. Krótkotrwałe. 3. Łzy radości. Gdy śmiejemy się z czegoś zabawnego lub poczucia radości i spełnienia. Dopiero, gdy zrozumiałam, że ja miałam łzy toksyczne i nie przynoszą mi ulgi zajęłam się odpuszczaniem tego co pragnę na zewnątrz, a spełnienianiem pragnień do wewnętrz, czyli dawanie sobie tego czego bardzo mi brakowało, troski, opieki, czułości, zrozumienia.
Jestem w smutku od 8 miesięcy, kiedy zmarł mój Tato. Dopiero w marcu pierwszy raz płakałam po Tacie na jego grobie, a w domu przyszedł szloch i krzyk. Ale ten płacz mnie odblokował. Teraz już ten smutek jest jakby lżejszy, świadomy, mogę o Tacie w miarę spokojnie rozmawiać, nawet wspominać na wesoło. Natomiast moja Mama cały czas jest w tym smutku, codziennie płacze, nawet była w depresji. Codziennie rozmawiam z Mamą, żeby rozproszyć jej smutek, oderwać jej myśli od problemów, które są do rozwiązania po odejściu Taty, żeby wywołać na jej twarzy skromny na początku, a potem coraz częstszy uśmiech, miłe i radosne wspomnienia. Bo zbyt długo trwający smutek działa na nas źle, potrafi się tak głęboko zagnieździć w naszym mózgu, w naszej duszy, że grozi to pochłonięciem przez smutek, dalsze życie w atmosferze smutku. Nie chcę tego dla mojej Mamy. W rozproszeniu mojego smutku pomagają mi Poranne Strony (Piszu Piszu). Tam dzielę się moimi emocjami, uczuciami, wrażeniami, mobilizuję się, żeby zajmować się czymś kreatywnym, żeby zająć umysł nową nauką, nową wiedzą. Nie chciałam pomocy od najbliższych, od męża, Brata, Mamy. Zamykałam się sama z tym smutkiem. I chciałam sama poradzić sobie ze smutkiem, sama chciałam go osłabić i oswoić. Drobnymi kroczkami zmierzam do przodu, do pożegnania się z tym najgorszym smutkiem. Bo słabszy smutek będzie mi towarzyszyć do ostatniego oddechu. Dziękuję Wam za ten temat!❤️🫂❤️
Ja umie sprowokować w sobie każdą, jedną emocje zwykłą wyobraźnią i pogrążyć się w niej całym sercem. Natomiast boję się prawdziwych emocji w których będę miała konkretny, prawdziwy powód do odczuwania.
Też tak umiałam, umiałam każdą emocje wywołać, dopóki nie zaczęłam na prawdę je odczuwać. To było bardzo, bardzo trudne, ale teraz, gdy już ich jest mniej to nie mam ochoty w sobie wywoływać tych negatywnych wolę wywoływać te pozytywne i udaje mi się je na prawdę poczuć całą sobą.
Dziękuję Wam za te wspaniałe nagrania ❤
Są otulające jak miękki, ciepły koc w zimny, ponury dzień 🙏
Wysyłam dużo wdzięczności i miłości 🤗
Doszłam do wniosku, że łzy są z trzech powodów.
1. Łzy toksyczne. Te łzy zadają ból i są z powodu niespełnionych pragnień. Trwają wiele dni, miesiący, mogą nawet i latami wciąż powracać.
2. Łzy lecznicze. Łzy, które przynoszą ulgę ciału, z powodu napięcia w ciele. Krótkotrwałe.
3. Łzy radości. Gdy śmiejemy się z czegoś zabawnego lub poczucia radości i spełnienia.
Dopiero, gdy zrozumiałam, że ja miałam łzy toksyczne i nie przynoszą mi ulgi zajęłam się odpuszczaniem tego co pragnę na zewnątrz, a spełnienianiem pragnień do wewnętrz, czyli dawanie sobie tego czego bardzo mi brakowało, troski, opieki, czułości, zrozumienia.
Jestem w smutku od 8 miesięcy, kiedy zmarł mój Tato. Dopiero w marcu pierwszy raz płakałam po Tacie na jego grobie, a w domu przyszedł szloch i krzyk. Ale ten płacz mnie odblokował. Teraz już ten smutek jest jakby lżejszy, świadomy, mogę o Tacie w miarę spokojnie rozmawiać, nawet wspominać na wesoło. Natomiast moja Mama cały czas jest w tym smutku, codziennie płacze, nawet była w depresji. Codziennie rozmawiam z Mamą, żeby rozproszyć jej smutek, oderwać jej myśli od problemów, które są do rozwiązania po odejściu Taty, żeby wywołać na jej twarzy skromny na początku, a potem coraz częstszy uśmiech, miłe i radosne wspomnienia. Bo zbyt długo trwający smutek działa na nas źle, potrafi się tak głęboko zagnieździć w naszym mózgu, w naszej duszy, że grozi to pochłonięciem przez smutek, dalsze życie w atmosferze smutku. Nie chcę tego dla mojej Mamy.
W rozproszeniu mojego smutku pomagają mi Poranne Strony (Piszu Piszu). Tam dzielę się moimi emocjami, uczuciami, wrażeniami, mobilizuję się, żeby zajmować się czymś kreatywnym, żeby zająć umysł nową nauką, nową wiedzą. Nie chciałam pomocy od najbliższych, od męża, Brata, Mamy. Zamykałam się sama z tym smutkiem. I chciałam sama poradzić sobie ze smutkiem, sama chciałam go osłabić i oswoić. Drobnymi kroczkami zmierzam do przodu, do pożegnania się z tym najgorszym smutkiem. Bo słabszy smutek będzie mi towarzyszyć do ostatniego oddechu. Dziękuję Wam za ten temat!❤️🫂❤️
❤ Dziekuje ❤
Ja jestem wlasnie w smutku❤i samotnosci ❤Dziekuje ❤za wspanialy przekaz ❤❤❤
Wasze filmiki bardzo mi pomagaja❤❤❤🍀
Nic nie jest na zawsze, więc Twój smutek też przeminie :) .
Super się czuję, przeżyłam te Święta tak jak chciałam, w bliskości z sobą, moja rodziną, naturą i Stwórcą🙂
Witajcie dziewczyny❤. Dobrze że jesteście. Tak miło Was widzieć i słuchac😊
Ja też doświadczam wkurwy w "podziurawionym smutku" dziewczyny jesteście piękne i mądre ❤❤❤
Najlepsze ❤❤❤
Urocze jesteście ❤️❤️❤️
Dzięki dziewczyny
Dziekuje ❤❤
🍀🍀❤️
Na pierścionku wygrawerowałam słowa ..i to przeminie.
Ja umie sprowokować w sobie każdą, jedną emocje zwykłą wyobraźnią i pogrążyć się w niej całym sercem. Natomiast boję się prawdziwych emocji w których będę miała konkretny, prawdziwy powód do odczuwania.
Też tak umiałam, umiałam każdą emocje wywołać, dopóki nie zaczęłam na prawdę je odczuwać. To było bardzo, bardzo trudne, ale teraz, gdy już ich jest mniej to nie mam ochoty w sobie wywoływać tych negatywnych wolę wywoływać te pozytywne i udaje mi się je na prawdę poczuć całą sobą.
❤
Aaaaa jestem
Anglia pozdrawia
❤