Radiomagnetofon z mojego dzieciństwa 5-15lat. Zachowało się do dzisiaj kilka kaset ale radiomagnetofon już nie. Miło było przypomnieć sobie wiele chwil związanym z tym sprzętem i w końcu dowiedzieć się po co był przełącznik ARC.
Byłem wtedy nastolatkiem. Nie słuchaliśmy pr pierwszego na falach długich. To był obciach, liczył się tylko UKF a głównie program trzeci skąd nagrywaliśmy muzę. Maja wyróżniała się wtedy dźwiękiem i głośnością.
Oglądam od początku, wiele potrzebnych informacji jest przekazywane w prosty sposób. Autor ma dużą wiedzę na temat elektroniki i przekazuję informację w rzetelny sposób.
Mam chwilę po północy, właśnie zaparkowałem pod blokiem swoją przyczepę kempingową, bo już po 640km jej ciągania nie mam siły odprowadzić jej do miejsca parkowania. Ale, że okolica średnia to i w niej nocuje. No i film jak znalazł w takiej sytuacji.
Jako dziecko widziałem taki o cioci, bardzo przygasała lampka zasilania przy włączeniu magnetofonu. Dziś za tak i sprzęt wyprodukowany obecnie trzeba by sporo zapłacić, mnóstwo materiału, ciężkie to było, sto razy wyższa jakość niż zachodnie magnetofony jakie miałem zużywające się po kilku miesiącach zabawy przez dziecko. Bardzo cichy, mały głośnik, słaby wzmacniacz i bardzo mała obudowa względem boomboxów dawała duże straty akustyczne ponieważ głośnik mimo ze pracował mechanicznie mocno to obudowa nie przenosiła basu, było to za małe radio. Klapka od kasety mocno strzelała do góry przy otwieraniu, było to źle zaprojektowane. Klawisze super, niesamowicie wygodne i wytrzymałe względem taniego zachodu. Obudowa straszna - jakieś drewno, dla dziecka to był obciach - mega dziadostwo. No i nie stereo :P . Zaletą była trwałość mechanizmu ale to było ciężkie względem zachodnich jednorazówek które mi starczały na 3-5 miesięcy. Podobnie słuchawki miałem tonsila, tanie , plastikowe i bez basu, głośne bardzo ale kable wtedy unitry wytrzymywały wielokrotnie tyle co sony czy panasonic. Zachodnie były dobre obudowy do głośników, znacznie więcej basu. Podobnie odtwarzacze CD Polskie wytrzymywały 15 lat a zachodnie w podobnej cenie - rok, gdy używało tego dziecko czyli często.
@Arek jak widzę Twój wpis to plusik w ciemno,przez skórę czuć,że się na tym znasz. Weź pod uwagę,że o ile nie musiało być źle zaprojektowane,to mogło już być źle wykonane. Epoka substytutów i materiałów zastępczych. Jak bym znał swego czasu takich ludzi jak Ty,to razem dalibyśmy radę na własny rachunek.
@@marius1677 Prawda, jedynie do obudowy słabej akustycznie się przyczepiam ale Polska wtedy nie znała zasad naukowych projektowania obudów bass-reflex, poza tym aż za dobrze jak na tak biedne Państwo jak Polska. Wszędzie na zachodzie, Japonii już używano komputerów symulacyjnych zawierających całą wiedzę naukową ludzkości, jak na projektowanie tylko przez człowieka byliśmy bardzo dobrzy.
@Arek dokładnie, byliśmy zacofani technologicznie o jakieś 50 lat patrząc na to realnie. Wcześniej najbardziej w historii wyniszczająca wojna,po niej taki,nie inny system polityczny zorientowany na wschód,odcięty od zachodu. A mimo to komuś się chciało i próbowaliśmy. Co do własności tych niewielkich kompaktowych obudów,to rzeczywiście one tak mają. Za to jak to kiedyś mówiono są przenośne (mobilne). Zapewne można by było w tym coś poprawić,pomyśleć i pokombinować,no ale to by pomogło o max kilkanaście % a koszty znowu by wzrosły. To klasa popularna,rozrywkowa,a nie stereo hi-fi dla melomanów? Pozdrawiam.
Miałem maje2, bardzo fajny magnetofon, przeżyliśmy razem sporo a ona dawała rady, miała świetny moduł UKF- odbierała mi stację Polskiego Radia Łódź(mieli świetne nocne programy i nie paprali paplaniną utworów więc nagrywanie było pełne) co po korespondencji na prawdę zadziwiło prowadzących gdy się dowiedzieli jak daleko mieszkam od ich nadajnika. Służyła wiele lat😃💪
jeśli dobrze pamiętam, to z premedytacją nie montowano gniazd "output" w popularnych radioodbiornikach które można podłączyć do magnetofonów. W cyfrowym sprzęcie jest na odwrót. Powszechnie są montowane cyfrowe (np. optyczne) gniazda "output" w kartach dźwiękowych i sprzęcie audio i TV. Trudno natomiast było dostać kartę z cyfrowym gniazdem "input".
Mój pierwszy wielofunkcyjny sprzęt. Oprócz funkcji radiowo-magnetofonowej służył jako dyktafon dzięki podłączeniu mikrofonu. Podłączałem do niego bas defila z uwagi na brak "pieca" - towaru ciężko dostępnego w późnych latach 80'. Dzięki za kolejny profesjonalny materiał i możliwość wędrówki w lata młodości!
*Dziękuję za ten odcinek szczególnie, gdyż miałem ten radiomagnetofon.* MAJA służyła mi naprawdę wiele lat i muszę przyznać, że dobrze ją wspominam. W początkach lat 80. wprowadziłem w niej drobne usprawnienia, tak elektroniczne jak i mechaniczne (np. blokada klawiszy przewijania, licznik obrotów taśmy) i dopiero kupno amplitunera z niezłymi tonsilowskimi kolumnami spowodowało, że MAJA poszła trochę w odstawkę. Co do jakości nagrywanego dźwięku, to faktycznie szału nie było, ale (tak jak wspominałeś) dobry 4 watowy głośnik dawał radę. Radia słuchało się bardzo dobrze, a dźwięk był przyjemny. Bateria 9V wytrzymywała dobrze ponad rok, więc też nie było z tym problemu. Problem był za to z anteną, która łatwo się wyłamywała, ale wymieniłem ją na inną i ten problem znikł. Kolega miał Grundiga RM 211 i jak porównywaliśmy dźwięk z naszych "grajków", to zgodnie stwierdziliśmy, że MAJA wypadła lepiej, tak w części radiowej, jak i magnetofonowej. Tak jak pisałem, bardzo dobrze ją wspominam. :) Pozdrawiam!
Dziękuję Szkoda że wśród młodego pokolenia nie ma takiej fascynacji sprzętem do słuchania. Czasy były ciężkie dla młodych nawet nie do ogarnięcia. Dziękuję za ten cykl łezka w oku się kręci. Szkoda że dziś nie widzę w telewizji takiego programu popularnonaukowego gdzie mógłby pan prezentować swoje filmy. Tylko czy dziś telewizja dociera do ludzi tak jak kiedyś? Swietna seria filmów pozdrawiam życzę wytrwałości w następnych produkcjach. Od nas oglądających zależy pozycja pańskiego kanału , zachęcam więc wszystkich udostępniajcie te filmy w śród znajomych i mediach tu już nie tylko chodzi o to by promować kanał, czasem można komuś zafundować fajna podróż w czasie. Pozdrawiam
JA tam nie narzekałem na MAJĘ. Była całkiem spoko jeśli chodziło o 'osiągi' wobec ceny. Zwłaszcza gdy się podpięło niewielką kolumnę zewnętrzną. Ilość programatorów( które były rewelacyjne wobec dotychczasowych rozwiązań) była zupełnie wystarczająca, albowiem generalnie na UKF słuchało się "Trójki". Ewentualnie 'rozgłośni harcerskiej' na 'dwójce', ale tylko dlatego że nadawali czasem programy na ATARI czy inne Spectrum i można je było sobie nagrać. Może w dużych miastach ilość stacji była większa, ale w Północnej Galicji było to co napisałem. Jedyny ból to była rolka dociskowa taśmy, która niemiłosiernie zbierała bród i pyłek zużywających się taśm, tworząc taką lepką powłokę, która w najmniej oczekiwanym momencie wciągała taśmę do wnętrza mechanizmu. Czasem pomagało przetarcie jej patyczkiem do uszu nasączonym w spirytusie, ale i tak ja trzeba było wymienić... No i głowica. Jak była nowa to dawała radę. Ale szybko przestawała być nowa, bo taśma wycierała w jej czole bruzdę ścierając też rdzeń ze szczeliną, która powiększając się zacierała zrozumiałość nagrań. Niemniej uważam ze była to całkiem udana konstrukcja jak na tamte czasy, a mechanizm Thomson`a był o niebo lepszy od późniejszych wynalazków typu Grundig, które w mojej ocenie śmiało można było nazwać - jednorazówki.
wtedy była komuna to i równość: wszyscy obywatele odbierali te same 4 programy (na UKF 2, 3 i 4, plus 1 na długich). Do tego dochodziły ewentualnie programy zagraniczne.
Znakomite. Pan Adam jak zwykle trzyma poziom. Jako ciekawostkę dodam, że paradoksalnie oryginalne francuskie mechanizmy serii MK należały już do ostatnich generacji własnych konstrukcji Thomsona i nie tylko. W drugiej połowie lat 70 nie zawsze z powodów technicznych ale często ekonomicznych czy to po prostu własnej chciwości większość zachodnich producentów zaczęło w magnetofonach kasetowych w tym i deckach stosować coraz lepsze ale i tanie japońskie mechanizmy. Np Braun stosował "mechy" od Funaia. Tym bardziej,ze synowie Nipponu dotowali jeszcze wtedy te gałęzie produkcji przy wsparciu słynnego japońskiego Ministerstwa Międzynarodowego Handlu i Przemysłu Japonii czyli MITI. Zachodni Europejczycy i Amerykanie zignorowali pomysł takiego wsparcia dla swoich wytwórców. Toteż mechanizmy magnetofonowe w Europie do przełomu lat 70 i 80 produkowali jeszcze tylko Philips i Grundig. Czasem stosując już w niektórych modelach także "mechy" japońskie głownie od Sanyo i jego poddostawców. Na początku lat 80 dali sobie już spokój z swoją produkcją w tym temacie. Tak wiec i nasze grundigowskie licencje to także był już powolny łabędzi śpiew i niemieckiego giganta w tej dziedzinie. W USA zaś z podobnych powodów dano sobie z tymi rzeczami spokój już przed 1975.
Рік тому
Ten mechanizm jest po prostu drogi w produkcji, ale fajny w naprawach. Aczkolwiek mam tu na myśli wcześniejsze, z większą ilością metalowych elementów.
@ Owszem, bo one jak na swoje czasy nie były złe. Były nawet OK. A rządy krajów zachodnich nie dawały takich ulg jak Japonia. Z innej beczki. W 1984 komisja handlowa EWG wykryła ze 70% japońskich magnetowidów wytwarzanych jest po cenach dumpingowych a rzad Nipponu refundował im to ulgami i dotacjami. Philips takich ulg nie dostawał. Oczywiście swój sukces Daleki Wschód osiągnął nie tylko dzięki takim metodom, ale także dzięki nim. W razie czego służę linkami. W 1986 kiedy GE przejmował z powrotem po 50 latach RCA firma była wciąż zyskowna. I to mimo wpadki z CEDem. A przejęli ją tylko z względu na to że kupili z nią razem NBC (wtedy własność RCA). Na NBC im zależało. RCA przęjęli i zlikwidowali bo nie była im potrzebna. A RCA prosiło wcześniej administracje Reagana o ratunek. Nie dostali. Zachód wiele tu olał. I nie zawsze był gorszy od Japończyków nawet wtedy. Vide solidność Mercedesów czy ówczesnych Volvo. Tak wiec mechanizmy europejskie z początku lat 70 nie były złe. Ale, jak i Pan zauważył, za drogie, bez dotacji i z zachodnim socjalem.
@ Paradoksalnie i Grundig miał tu zjazd. Jego pierwsze kaseciaki z lat 1967-72, c 100 i rodzina c 200 miały porządne podobne do thomsonowskich metalowe w większości mechanizmy. Można to łatwo sprawdzić w sieci bo i serwisówki są już tam za darmo. Słynny "plastikowy" mechanizm Grundiga z równie słynnymi zębatkami pojawił się dopiero w 1973 w modelu c 2000 i jego pierwsze generacje jak twierdzą moi niemieccy znajomi były całkiem, całkiem. Dopiero po 1976 zaczęła się sypać ich jakość. No cóż, socjal brak wsparcia rządowego na wzór japoński i zdaniem wielu starzenie się Maxa Grundiga i w skutek tego dziwny kurs firmy w jej ostatnich latach przed przejęciem przez Philipsa, zrobiły swoje. A czemu Unitra pomimo współpracy z Sanyo i w miarę udanej Elisabethki i Marcina, nie poszła na współprace i w tanich kaseciakach, tego nie wiem. Podejrzewam oczekiwania Japończyków co do zapłaty w twardej walucie. Tak jak chciało Daihatsu od FSO w latach 80, kiedy krótko rozmawiano o licencji. Żadnych tam spłat w silnikach itp. Pozdrawiam.
Рік тому+1
Ale oczywiście, że Grundig też zaczynał od metalu, chyba wszyscy w Europie. Pierwsze plastiki w magnetofonach to Panasonic i Sanyo, są tak dobre, że nadal jak nowe (kilka takich urządzeń czeka na testy). Myśmy kupili już licencję na wypraski, właśnie po to by zredukować koszty. Generalnie nie był to zły patent, ale tłukł się no i nie przetrwał próby czasu. Nikt jednak nie obiecywał, że będą pracować pół wieku.
@ A prawda:). Moi niemieccy znajomi twierdza, że w pierwszej dekadzie pracy 80% tych grundigowskich plastikowców było trwałe nawet przy intensywnym użyciu. Problem zaczynał się po dekadzie. Na tyle było to policzone. Mieli nawet udane projekty mechanizmów deckowych, ale tu weszły koszta i szybko weszli w układy z Sanyo.
miałem maję i dlatego obejrzałem od początku do końca. Przypomniały mi się stare czasy. Słuchania programu 3 i listy przebojów, oraz studia nagrań na programie 4 i nagrywania płyt na kasety.
Bedac dzieckiem myslalem, ze taka budowa to musi byc. Pod koniec lat '80 jak kupilem decka sony to po odkreceniu obudowy - szok, jedna duza plytka, mniejsza z dotykiem i wskaznikami i pomiędzy nimi tasmy. Jak dla mnie, to właśnie definiowalo dwa rozne swiaty, ten z ktorego pochodzil soniak i ten moj swiat gdzie trafil wywolujac swoja budową szczery zachwyt.
@Ireneusz T. sprzęt audio czy video z tamtych lat to jedno. W końcu lat 90-tych dostałem "na części" kilka układów bodajże firmy Alcatel. To były zbędne już układy sterowania od maszyn z 1978 r. Już sam wygląd obudów z polerowanej "na lustro" stalowej nierdzewnej blachy robił wrażenie. Po ich otwarciu tak naprawdę 1-wszy raz w życiu zobaczyłem autentycznie profesjonalny projekt,wykonanie i montaż... Zawierały od jednej do trzech dwustronnych płytek z gęstymi,bardzo cienkimi pozłacanymi ścieżkami. Całość druku pokryta wytrzymałym lakierem z "maskami".Miniaturowe elektrolity,odrębne wsporniki dla dobieranych rezystorów o wysokiej dokładności,a co większe tranzystory w obudowach a'la BC 211 posiadały własne wciskane radiatory "skrzydełkowe" z miedzi lub aluminium. To zrobiło na mnie tak mocne wrażenie,że odtąd wyroby marki Toral,skądinąd niezłe wydawały mi się kpl.amatorką... Już nie mówiąc o płytach z innych demoludów,tym bardziej radzieckich. Trzymałem w rękach dzieło zawodowej elektroniki,nic więcej nie było trzeba żeby zdać sobie sprawę z przepaści,jaka nas dzieli od Zachodu. No i to pochodziło z lat 70-tych,a nasze o dekadę młodsze były,jakie były. Wyjaśnię,że serwisowałem też polskie układy sterowań do maszyn-zero porównań. Nie tylko wykonanie,ale gęstość upakowania,wykorzystanie powierzchni płytki,"przelotki" na drugą stronę druku, dużo by pisać.
Kiedyś dawno temu miałem Maję 2 i pamiętam że ojciec naprawiał ją co jakiś czas, głównie magnetofon. Nie pamiętam jak to grało ale pamiętam że słuchałem z tego nagrań z kaset i byłem zachwycony, ale to było bardzo dawno temu...
Mój tata taką "Mają" przegrywał muzykę ze "szpulowca" na kasety, w ten sposób na starą już dzisiaj technologię przerabiał jeszcze starszą, ale to było kiedyś... A żeby było śmieszniej, ani Mai ani tych kaset już dawno nie ma, a szpulowiec ma się całkiem dobrze ;-)
Głowica uniwersalna U-12-107, była popisem zaradności lubartowskich inżynierów. Była ona dostępna w handlu "uspołecznionym" przez całe lata 80-te. wadą było tworzywo w którym zalany był magnetowód. Dość szybko to tworzywo się ścierało i magnetowód wycinał wgłębienie w taśmie. Nie lubiliśmy naprawiać tych radiomagnetofonów, choć usterki były proste jak prosty był ten produkt.
Trudno zliczyć Ile to ja razy wymieniałem wzmacniacz mocy w Majce. To było tyle razy że druk na płytce musiałem drucikami zastępować. Wystarczyło krótkie zwarcie i scalaczka szlag trafiał. To były czasy :D
Z tym radiomagnetofonem i jego pierwszą awarią - brak nagrywania, zaczęła się moja przygoda - zainteresowanie elektroniką i jej naprawą zwłaszcza jak magnetofon wrócił z naprawy gwarancyjnej z ówczesnego ZURITu i okazało się że nagrywa ale zapis był mocno zniekształcony, przegłośniony. Dalej to już wszelkie naprawy , przeróbki ,ulepszanie parametröw to już własną ręką, były to lata 1980-85 miło to wspominam.Mimo wszystko radiomagnetofon nawet bez przeróbek wyróżniał się od innych brzmieniem dzięki dużemu głośnikowi a atutem była osobna regulacja tonów niskich i wysokich.
Czas i wydarzenia identyczne z moimi, tyle, że był to ZK140TM z Magmoru, umarł po 15 minutach, potem latanie do zurtu co dwa tygodnie chyba sześć razy, aż się wycinki gwarancyjne wyczerpały, potem już sam grzebałem i tak z elektroniką do dnia dzisiejszego :)
Wspomniane infradźwięki generowane przez mechanizm występowały również w przypadku MK125 - słychać było charakterystyczne cykliczne dudnienie w głośniku - dosyć uciążliwe w przypadku głośnika potrafiącego lepiej przenosić "dół". Więc jak widać była to chyba cecha wspólna tych mechanizmów.
Już jako nastolatek trochę obeznany z elektroniką uważałem za idiotyczne zastosowanie baterii 9V do zmiany pojemności warikapów. Dzień w dzień jako posiadacz tego wynalazku musiałem korygować programator. Mimo wszystko wspominam z sentymentem.
Polski magnetofon Maja, oczywiście monofoniczny , takie najczęściej kupowali obywatele PRL, ponieważ stereofoniczne były drogie lub trudno dostępne. Na AKAI, PIONEER, TECHNICS, TANDBERG itp. było marzeniem bo kosztowały fortunę, i to w dolarach lub DM- marki zachodnioniemieckie.
W latach siedemdziesiątych w Polsce chyba w ogóle nie wyprodukowano stereofonicznego magnetofonu przenośnego. Daria była zdaje się pierwsza, ale głównie czechosłowacka.
Ogólnie to lud nie miał pojęcia o Akai czy Tandberg. A Pioneer to kojarzył się z radiem monofonicznym Pionier które na talony mogły kupić parszywce, kanalie i zakały klasy robotniczej czyli przodownicy pracy niszczący normy i lachociągi sekretarzy POP.
Świetna "czołówka". Taka enigmatyczna, sentymentalna. Ideałem byłoby dla mnie wyciszenie talerza oprócz tego w końcówce w 15. sek. :) A Maja bez porównania piękniejsza od późniejszych MK choć jej stylistyka już w końcówce lat 70. była mocno przestarzała
Mój kolega przymocował ten radiomagnetofon nad drzwiami wejściowymi do domu i robiło to za dzwonek do drzwi a jak ktoś nacisnął na dzwonek do drzwi to załączała się kaseta i szczekanie psa w sumie dobry pomysł ha ha ha
3:25 - tymi metodami (powłoki galwaniczne na tworzywach) były robione pokrętła w pierwszych pralkach automatycznych (Polar PS z programatorem z Jugosławii, pierwsze pralki ładowane od góry P-565), potem niestety z tego zrezygnowano na rzecz gołych tworzyw. 9:14 To Centra miała oddział w Czarnkowie? :O
@dom ozs nie tylko abs. W starszych odbiornikach z czasem ta warstwa metaliczna się ścierała,a spod spodu wyłaziły różne kolory miększego plastiku,zwykle białego lub szarego. To białawe to mógł być polietylen lub pochodna.
Moi rodzice mieli Maję. Pamiętam, że nigdy nie działała prawidłowo, wciągała taśmę, napęd działał zbyt wolno. Mógł to być wcześniejszych nieudolnych napraw. Nie mam pojęcia, co się z nią stało.
Faktycznie, jak na przenośny radiomagnetofon, głośnik to to ma potężny - co ciekawe w wersji telewizyjnej (z małym magnesem). Takie same głośniki były w "klockach dzierżoniowskich" typu "Taraban", "Beskid", itp.
Nie całkiem pamiętam, kiedy i który, ale chyba ZK120T, jako grupa studentów w Gdańsku zostaliśmy zaproszeni do usuwania usterek tego magnetofonu w 1980r. - poprodukcyjnych (chyba coś koło tego roku). Była studencka spółdzielnia pracy na PG, która to zorganizowała. Nie zarobiliśmy wtedy na chleb, ponieważ rewident odrzucał kolejne naprawy. Tych usterek nie dawało się łatwo usuwać a byliśmy elektronikami. Później była praca w stoczni Gdańskiej z tejże spółdzielni i tam zarobiłem przez dwa tygodnie na radio Zodiak, które jeszcze było dostępne. Głupota, żeby za dwa tygodnie pracy kupować jakieś wtedy lepsze radio za jakieś 500 zł, ale tak wtedy było.
Przydałoby się. Kasprzak stereo z ostatnich lat produkcji potrafił nagrywać kasety w lepszej jakości niż pochodzący z tego samego okresu podobnej klasy zestaw Sony (też radio + magnetofon, ale z głośnikami odłączanymi). Zapewne dlatego, że w Kasprzaku występowała głowica kasująca, a w rzeczonym Sony kawałek magnesu.
@Pawel Swirek jakoś w pale mi się nie mieści stosowanie w magnetofonach tej marki głowic kasujących w postaci magnesów stałych... Pamiętając o tym,że na milion produktów Sony przypadało kilka milionów dalekowschodnich podróbek... "Uwiarygodnionych" poprzez wykorzystanie niektórych elementów tej firmy najczęściej z jej logo ... A "podzespoły towarzyszące" miewały "przypadkowo" zatarte fabrycznie oznaczenia... Nie bez powodu swego czasu istnieli Autoryzowani dystrybutorzy niektórych marek... Było drożej,ale było pewne nieomal na 100%. Czemu nieomal? Bo nawet oni wyjątkowo dawali się oszukać... No ale może i Sony wychodząc z jakiegoś segmentu potrafiło olać temat-ale nie w tamtych czasach...
@@marius1677 akurat w tym kaseciaku pamiętam, że był magnes. Patent z magnesem już był wcześniej na tym kanale omawiany w sprzętach dalekowschodnich. Ten dwukaseciak z radiem i 3-zakresowym korektorem był zakupiony w Pewexie albo nieistniejącym już krakowskim salonie firmowym Sony na Karmelickiej w okolicy 1990/91 roku. Niestety nie jestem w stanie porobić zdjęć tego sprzętu, gdyż nie wiem, kto obecnie jest w jego posiadaniu. A z użytkownikiem tego sprzętu z tamtego okresu nie utrzymuję kontaktów.
Posiadasz niezwykły "przekrój" odbiorców. Od niedzielnych piwoszy,poprzez młodych "szperaczy",ludzi z nostalgią z tamtych lat,normalnych starszych pamiętających czy byłych specjalistów,do inżynierów,doktorów czy projektantów,starszych i młodszych... "Dorobiłeś się"niestety także psychofobów,miłośników teorii spiskowych rozmaitego kalibru... Nie rozumiejących treści,sensu i przesłania kanału... Ale to oznacza,że będzie się rozwijał. Może nie błyskawicznie,ale już jesteś dobrze znany. Czytałem komentarze pod filmem o promieniowaniu... W pewnym momencie przestałem czytać komentarze tego czuba(nie pamiętam nicku,ale to pewnie lepsze dla zdrowia!),a patrzyłem na Twoje reakcje... Myślałem,jaka jest cena za popularność,kiedy bardzo inteligentny i spokojny człowiek z dużą wiedzą i bardzo pracowity zareaguje tak,jak powinien... Doczekałem się . Ten troll,widać że typ ogarnięty i wykształcony przesiąkł na wylot patologią paniki i spisku... Odesłał "na śmietnik" długie wieki dorobku nauki... Udowodnionych FAKTÓW... Pozwól,że nazwę to wyraziście: jak można być pojebanym,to nie ma żadnych granic rozsądku...
Ja miałem okazję mieć mk2500. To ten zintegrowany z radiem. Jedna płyta i jeden praktycznie bąbel cyny. Jak chciało się używać baterii to trzeba było podziwiać królestwo cynowe.
Fajny ale taki trochę pstrokaty. Mam nieodparte wrażenie jakby ktoś do decka wsadził radio i się tym pochwalił . Programator na 3 stacje ,to wg mnie zbędny dodatek. Bo i tak się kręciło skala aby uzyskać najlepszy odbiór. Być może w domu stacjonarnie , no może . Choć Amator Stereo programatora nie miał i nikt z tego powodu włosów nie rwał, bo ...przyjemnie się kręciło na seledynowej skali😃. Uważam też że polskie magnetofony od mk125. do M9012, na przykład , grały 10 razy lepiej niż umożliwiały to tragiczne nośniki w polskich kasetach. Próbowałem wysterować kasetę Stilon Gorzów , na magnetofonie z regulacja prądu podkładu ( jest wbudowany generator 400Hz i 10kHz) Taśma Stilonu , nie jest w stanie wysterować tych wartości na poziomie wejścia i wyjścia. Każdy żelazowy Maxell wysterowuje znaczniki kalibracji w zadanej wartości, a Stilon nie. Stąd wszystko grało jak kubeł a grać mogło o wiele ,wiele lepiej. Trochę ratowały się szpulowce , bo 19cm/s dawalo radę , choc 9,5cm/s niekoniecznie. Pozdrówka 😃😃😃
Ciekawy odcinek. Myślę, że z jakością dźwięku nie było najgorzej. Trzeba pamiętać, że wtedy nie było jeszcze płyt CD. Brak fal długich uważam za błąd, ale ogólnie sprzęt dość przemyślany, pomijając milczeniem oczywiście środek urządzenia.
Dziwi mnie, że po licencji Thonsona pewnie z 1971, po dosłownie kilku latach zakupiono licencję Grundiga, chociaż na szpulowe była już od początku lat siedemdziesiątych. Ja w 79’ miałem zarówno Kaprala czyli Thomson jak i Grundiga MK232. Różnice konstrukcyjne zauważyłem dopiero po rozebraniu obydwu na części pierwsze.
Рік тому+2
Grundig w produkcji był niebywale tańszy, to były wypraski z matrycy, a nie tłoczone blachy.
Prócz powodów które podał Pan Adam także były te, że Grundig w pierwszej połowie naprawdę był jeszcze niezły i był obok Philipsa jednym z ostatnich producentów mechanizmów magnetofonowych w Europie. Thomson pozbywał się takiej produkcji na rzecz Dalekiego Wschodu. Tu pojawia się inne pytanie dlaczego nie dogadano się z Sanyo.
z tą pamięcią to ktoś rozwinął skrzydła fantazji... potem nadszedł kryzys i poza hi-fi już w żadnym urządzeniu nie stosowano tego patentu, i to mimo że do produkcji weszła scalona przetwornica dająca stabilizowane 30v, idealna do zasilania warikapów - królowały skale z ciężko przesuwającą się wskazówką i obowiązkowymi zakresami co najmniej długich i średnich
kaem3. Gość jest bardzo sympatyczny i fajnie mówi, w przeciwieństwie do różnych konstruktorów z Unitry przewijających się w różnych filmikach. Ci to potrafią takie fantasmagorie snuć, że słuchając ich to można odnieść wrażenie że żyło się w zupełnie innym PRL i używało jakiegoś alternatywnego sprzętu.
To jest chyba mechanizm,który był montowany w magnetofonach M 531s i M 532SD,miałem oba,pierwszy był o słabszych parametrach,ale ze wzmacniaczem,a drugi już jako deck. Mechanizmy nigdy się nie psuły...zrobiłem na nich bardzo dużo imprez w latach 80 i nawet 90... Ten mechanizm zabijał wszystkie inne,był żwawy,dosyć szybko przewijał taśmę i do tego przewijanie odbywało się na zasadzie trzymania palca na przycisku...po jego puszczeniu natychmiast przestawał przewijać. Był to dobry,choć o bardzo przeciętnych parametrach magnetofon,ale który nigdy się nie psuł!!!
Рік тому
To już zależy jak został złożony, jeśli dobrze, to był rzeczywiście nie do zdarcia i w zasadzie działa do dziś.
Witam! Powstanie kiedyś odcinek o amplitunerze Rema Toccata? Ciekawa konstrukcja, niestety jak widzę rzadko spotykana. Mogę udostępnić egzemplarz do filmu, gdyż kupiłem dwie sztuki tego sprzętu. Pozdrawiam!
@@jerzyjerzewski6162 niekoniecznie, obie sztuki były wystawione jako jedno ogłoszenie, do zakupu skusiła mnie zwykła ciekawość. Chciałbym dowiedzieć się o tym sprzęcie czegoś więcej, a w internecie informacji jest dość mało. Jak na razie wychodzi na to że jest to (według mnie) brzydsza ale równie fajna i przede wszystkim tańsza alternatywa dla rodzimego Radmora
@TheKillerPL nie tłumacz się! 😁👍 To taki klimatyczny żart z epoki... Ja się z tego wpisu śmiałem kilka minut,wystarczyło jedno słowo... Pamiętaj,że spekulant to "wróg klasy pracującej" oraz "wrzód na zdrowym ciele ludowej ojczyzny"!!!
@@marius1677 Dodałbym jeszcze że "każdy kilogram zebranego bobu to cios w podżegaczy wojennych." Hasła na murach to był nieodłączny element socjalizmu.
Dobry wieczór, jedno pytanie. Czy podczas przewijania kasety trzeba było trzymać przycisk przewijania tak jak w Thomsonie czy klawisz blokował się automatycznie ?
Ale po zakończeniu przewijania nie było auto-stopa? Trzeba było uważać na naprężenia tamtych taśm, no ale zawsze coś,usprawnienie. Kreatywni mieli lżej... Druga połowa lat 80-tych,u mnie w pierwszej pracy kierownik(zawodowy elektryk) spalił miernik lavo,nie pamiętam numeracji,ale to wtedy był full wypas,bardzo mu na nim zależało. Próbował on,próbowali inni elektrycy,skądinąd zęby na tym zjedli,autentycznie dobrzy. No ale elektrycy,jak tam który wiedział,co to jest dioda albo mostek,to max. Na zakresie pomiaru Ohm zjarały się 2 zakresy. Tak,że nie dało się odczytać wartości rezystorów.. Więc wkładali to,co było na schemacie,kombinowali z innymi wartościami i albo nie chodził,albo znów się paliły. Po chyba 4-rech miesiącach przyszedł do mnie-a ponieważ zgubiłem tzw. markę narzędziową,ktoś znalazł i pobrał sobie wiertarkę,za którą miałem płacić,powiedział że jak mu go naprawię,to mi załatwi anulowanie (dobrze wiedział że to on sam,ale nie miałem dowodów). Popatrzyłem na schemat,na którym może umyślnie rezystory nie malały dekadowo na dekadowych zakresach. Dziecinne,a fachowcy nie ogarniali... Dobrałem,złośliwie bez oznaczeń,następnego dnia miał sprawne. Dotrzymał słowa z wiertarką, mało tego: odtąd zaczął inaczej patrzeć i traktować "młodego",zaraz cały zakład wiedział,co się wydarzyło i już byłem "swój,nie nowy". Tak się zdobywało szacunek w tamtych dziwnych czasach,ale ludzie byli zawsze tacy sami... Sorry za opowieść!
A jakie kasety do angrywania były dostępne w Polsce w momencie pojawienia się pierwszych magnetofonów? Zawsze wydawało mi się, że Stilony pojawiły się w drugiej połowie lat 70. Najstarszą kasetę mam Philipsa chyba jeszcze z lat 60.
Stilon Gorzów i Superton Wiskord Szczecin. Pamiętam że w połowie lat 80 TDK 60 w Pewexie była za 1 dolara,30 centów. Można było też kupić różne podróby ale niemieckie też Agfa BASF ale tańsze HGS Electronic ta ostatnia nazwa była nawet na polskiej wieży Unitry w RFN😊 Pamiętam jak kolega wpadł na pomysł że zostaniemy milionerami bo mógł tanio kupić te kasety HGS no i mieliśmy sprzedawać..... sprzedaliśmy 7 kaset resztę zostało....ale potem mieliśmy na czym nagrywać 😊
Miałem Maję za nastolatka. Kupiona była w Tarnowie spod lady po znajomości w sklepie przy ul.Narutowicza, teraz jest tam salon meblowy. Byłem z niej zadowolony, ładnie grała jak na ówczesne realia.
mialem maje 2. najwiekszym mankamentem to byla kiepskiej jakosci raczka. przy przenoszeniu pekala pod ciezarem. co do baterii. 9v wytrzymywala baaaaaaardzo dlugo. R14 natomiast o ile dobrze pamietam instrukcja podawala przy zasilaniu pradowym trzeba bylo wyciagac. kiedys zostawilem zuzyte baterie i wyszlo jakby sie podladowaly. zaleta bylo gniazdo wyjsciowe. wzmacniacz i kolumny i heja caly regulator. grundiki i kasprzaki sie chowaly
@kia00007 z tymi bateriami to jak i z czego miałyby się podładować? A diabeł tkwi w szczegółach... Ówczesna baterie węglowo-cynkowe były miernej jakości Przy poborze większego prądu rozgrzewały się,przez co rósł opór wewnętrzny i spadała wydajność. A po ostygnięciu odzyskiwały ją i to mogło stwarzać pozory "podladowania". Proste,co nie?
@@marius1677 Da się nieco podładować baterie. Bywały takie eksperymenty, chyba z użyciem niewielkiego prądu pulsującego to było. Jedna z metod, to prąd przemienny, przez dwie diody z różnymi rezystorami, aby prąd ładowania nie przekroczył 1/25C (pojemności baterii), a rozładowania 1/100C. Podobno kilkukrotnie da się w ten sposób zregenerować baterie.
@@kia00007 Ale ja wiem, bo miałem MAJĘ i schemat ideowy do niej, poza tym rozbierałem ją, patrzyłem jak jest zbudowana, a potem wprowadziłem kilka ulepszeń (choć akurat nie w zasilaniu). :)
Kurczę, ładniutka jest :) A robił Pan recenzję tego kasetowego na licencji Thomsona? Mój drugi magnetofon po ZK120. To wtedy właśnie zrozumiałem, że nowsze nie oznacza lepsze :)
@@bentlej3993 Guzik prawda ! Najgorszy był B 303 UŁAN ! W pół roku całkowicie wyczerpał kupony w karcie gwarancyjnej i trafił do piekła. A ja za odzyskane pieniądze i coś tam jeszcze upolowałem MK 232 Grundig który przy ułanie był generałem.
@@jerzyjerzewski6162 Ułan? Nie znam. W np w kapralu był taki feler,że utlenialy się styki zasilania co powodowało, że magnetofon przy zasilaniu sieciowym zachowywał się jakby grał na wyczerpanych bateriach. Wiele razy oddawałem z tego powodu do zuritu. A dodatkowo kapral tolerowal kasety nie dłuższe niż 60 minut. Dłuższe mielił. A ten ułan to może klon kaprala? Sprawdzę w necie.
Umknęło mi albo w filmie tym razem zabrakło podania roku produkcji konkretnego przedstawionego modelu. W sieci coś tam jest,trzeba by dłużej "poszperać"... Widzę że Eltra i podobno od 1975 r. Warto zauważyć,że lata 70-te to już tranzystory krzemowe. Mam wrażenie,że większość z nich to elementy importowane z tzw. "wsadem dewizowym"... Co wyszło na dobre sprzętowi,ale również dlatego nabywca musiał się zadłużać finansowo,albo po prostu oszczędzać długimi miesiącami ... No i przewaga krzemu nad germanem nie podlega dyskusji. Dlatego po dekadach urządzenie będzie działać pod względem elektronicznym,bez mierzalnych różnic prądów wstecznych,upływu etc.
Рік тому+2
Ten egzemplarz jest z 77 roku (widać na naklejkach), ale projekt z 75. Tranzystory są może długowieczne, ale gorzej z kondensatorami, a najgorzej już ze złączami i potencjometrami.
Przez parę dekad,albo i kilka widziałem tyle tych nadruków czy naklejek,że może przestałem na to zwracać uwagę (zboczenie zawodowe), tylko w przypadku kondensatorów albo jakimś szczególnym. Co do złącz to wprawiony typ nie powinien mieć z nimi problemu,z mechanizmami też, natomiast co do kondensatorów TEWA to mam w tej kwestii mieszane wspomnienia. Oczywiście po dekadach to jest problem i jest z tym sporo zabawy,głównie czasowo.
Maja miała jaja. Boazeria, chromy, światełko i okręcana skala a do tego programator wszystkich trzech stacji i niezbyt dyskretnie połknięty Thomson. Szkoda że nie ma już klawiatury z MK122 z szerokim przyciskiem zapisu.
I to takiej z ołowiem! Grube tysiące ludzi te opary wdychało przy lutowaniu, potem umierali np. na raka ale o tym, że to był rak to nie szło wtedy się dowiedzieć bo w znakomitej większości jedynym dostępnym specjalistycznym badaniem był RTG z kontrastem. Jak ktoś umarł to lekarz pytał się rodziny na co denat się leczył. Jak na cukrzycę, to umarł na cukrzycę, jak na nadciśnienie, to zmarł na serce. Ilu ludzi miało raka w PRL to dowiedzieliśmy się już na początku lat 90'tych, jak zakupiono pierwsze powszechnie dostępne w województwach tomografy komputerowe czy rezonans magnetyczny, a USG stało się powszechne. Na hali pewnie były jakieś wyciągi, ale jak to w PRL, działało albo nie. Praca w PRL nie należała do bezpiecznych i zdrowych, wdychanie takiej cyny z ołowiem codziennie przez 6 godzin i przez wiele lat z pewnością ślad w organizmie zostawiało.
Dodam także że modułowość wielu urządzeń Unitry i nie tylko była wymuszona realiami ekonomiczno technologicznymi. Pan Adam ma rację, mówiąc, że można było zaprojektować taki układ w miesiąc. Znakomitych Inżynierów na to mieliśmy. Jednak nie mieliśmy pieniędzy na na wpół zautomatyzowane linie technologiczne i montażowe dla konstrukcji jedno modułowych. Których produkcja najpierw w USA potem głownie w Japonii choć nie tylko była już mocno zautomatyzowana. Porządnych urządzeń modularnych zresztą także. U nas wyposażenie takich fabryk było jakie było. W tej sytuacji tania konstrukcja modularna była dla naszych wytwórców po prostu tania przy na wpół ręcznej produkcji. Ponadto w teorii ułatwiało to serwis i cięło jego koszty.
Рік тому+1
Ale właśnie dlatego dla obniżenia kosztów należało zrezygnować z budowy modułowej. Kasprzaki na bazie Grundigów właśnie tak były zbudowane - wszystko na jednej płycie, łącznie z gniazdami.
@ Ależ i owszem Panie Adamie. Bo kupiliśmy u Grundiga i jego dostawców całą linie technologiczną do produkcji mechanizmów i elektroniki. I wtedy mogliśmy ciąć koszty. U Thomsona tego nie kupiliśmy. A przy takiej chałupniczej produkcji jak ta nasza przed Grundigiem, opłacało się robić wiele małych płytek. Bo można ich było więcej tłuc przy na wpół manualnej produkcji, bo były małe. Plus jak Pan zauważył zwiększało to etaty.
Рік тому+2
Ale u Tomsona kupiliśmy tylko mechanikę, elektronika jest rodzima (fakt - podpatrzona, ale projektowana u nas). Z wielkością płytek nie było żadnego problemu już od wielu lat - seria ZK120, telewizory, radia lampowe. To jest po prostu brak woli i nic nadto. Etatów to akurat w komunie było zawsze więcej niż chętnych, gazety były zasypane ogłoszeniami "Zjednoczenie BudŁup przyjmie od zaraz...".
Powiedz coś więcej o tej produkcji w USA... od wczesnych lat 70tych (albo i wczesniej) praktycznie całe audio w USA bylo produkcji Japonskiej... nawet firmy amerykanskie typu MCS (modular Component Systems) czy Sears mają z tyłu made in Japan. Jedyne radio na rynek amerykański jakie mam (a mam ich dwa tuziny) to wielki grunding na 110V ale nawet nie zmienili napisów na angielskie
mieliśmy znakomitych inżynierów, którzy jedyne co potrafili to nieudolnie wytwarzać produkty licencyjne, przy okazji niemiłosiernie je psując (choć to akurat nie była może ich wina, a bardziej powszechnego niedoboru materiałów). Pracochłonność produkcji? Im wyższa tym lepiej! - komuna zapobiegała w ten sposób bezrobociu, a siła robocza była praktycznie darmowa (dniówka pracownika wynosiła $1)
Przecież ta Maja to jest takie Arduino swoich czasów. Tu płyteczka magnetofonu tam radyjka, a jeszcze dalej wzmacniacza i zasilacza. Każdą robił kto inny i każdy pewnie miał nadzieję że zostanie użyty jako klocek w wielu innych produktach. Z perspektywy tamtych czasów to mogło mieć sens.
To miało sens. Zakłady elektroniczne to manufaktury zatrudniające wiele tysięcy osób. Mniej konstrukcyjnie zaawansowane płytki mogli wykonywać (lutować) np. uczniowie szkół przyzakładowych odciążając tym samym macierzystą załogę. Potem to wszystko składano do kupy.
Panie Adamie - Trwaj Pan .Robisz Pan olbrzymią przyjemność swoim kanałem.
Konieczny jest też odcinek o "Finezji" hi-fi :)
Dokładnie jestem ZA😁👍👍👍
Kondor i inne klasyki polskiej elektroniki
Miałem Finezję 😁
@@SmakoszPilat Którą, bo były 3 wersje.
Jak zwykle rewelacja. Chylę czoła przed starannością i ogromem wiedzy.
Radiomagnetofon z mojego dzieciństwa 5-15lat. Zachowało się do dzisiaj kilka kaset ale radiomagnetofon już nie. Miło było przypomnieć sobie wiele chwil związanym z tym sprzętem i w końcu dowiedzieć się po co był przełącznik ARC.
Byłem wtedy nastolatkiem. Nie słuchaliśmy pr pierwszego na falach długich. To był obciach, liczył się tylko UKF a głównie program trzeci skąd nagrywaliśmy muzę. Maja wyróżniała się wtedy dźwiękiem i głośnością.
I urodą.
Ojjj...co do tej urody jednak staruszka mocno mychą trąci...
Oglądam od początku, wiele potrzebnych informacji jest przekazywane w prosty sposób. Autor ma dużą wiedzę na temat elektroniki i przekazuję informację w rzetelny sposób.
Mam chwilę po północy, właśnie zaparkowałem pod blokiem swoją przyczepę kempingową, bo już po 640km jej ciągania nie mam siły odprowadzić jej do miejsca parkowania. Ale, że okolica średnia to i w niej nocuje. No i film jak znalazł w takiej sytuacji.
A kogo to obchodzi co ty parkowaleś, o której godzinie, i dlaczego
Mnie obchodzi :)
Trolle "nichiliści" to też są ludzie jak my,tylko że wymagający psychicznej rehabilitacji...
Jako dziecko widziałem taki o cioci, bardzo przygasała lampka zasilania przy włączeniu magnetofonu. Dziś za tak i sprzęt wyprodukowany obecnie trzeba by sporo zapłacić, mnóstwo materiału, ciężkie to było, sto razy wyższa jakość niż zachodnie magnetofony jakie miałem zużywające się po kilku miesiącach zabawy przez dziecko. Bardzo cichy, mały głośnik, słaby wzmacniacz i bardzo mała obudowa względem boomboxów dawała duże straty akustyczne ponieważ głośnik mimo ze pracował mechanicznie mocno to obudowa nie przenosiła basu, było to za małe radio. Klapka od kasety mocno strzelała do góry przy otwieraniu, było to źle zaprojektowane. Klawisze super, niesamowicie wygodne i wytrzymałe względem taniego zachodu. Obudowa straszna - jakieś drewno, dla dziecka to był obciach - mega dziadostwo. No i nie stereo :P . Zaletą była trwałość mechanizmu ale to było ciężkie względem zachodnich jednorazówek które mi starczały na 3-5 miesięcy. Podobnie słuchawki miałem tonsila, tanie , plastikowe i bez basu, głośne bardzo ale kable wtedy unitry wytrzymywały wielokrotnie tyle co sony czy panasonic. Zachodnie były dobre obudowy do głośników, znacznie więcej basu. Podobnie odtwarzacze CD Polskie wytrzymywały 15 lat a zachodnie w podobnej cenie - rok, gdy używało tego dziecko czyli często.
@Arek jak widzę Twój wpis to plusik w ciemno,przez skórę czuć,że się na tym znasz. Weź pod uwagę,że o ile nie musiało być źle zaprojektowane,to mogło już być źle wykonane. Epoka substytutów i materiałów zastępczych. Jak bym znał swego czasu takich ludzi jak Ty,to razem dalibyśmy radę na własny rachunek.
@@marius1677 Prawda, jedynie do obudowy słabej akustycznie się przyczepiam ale Polska wtedy nie znała zasad naukowych projektowania obudów bass-reflex, poza tym aż za dobrze jak na tak biedne Państwo jak Polska. Wszędzie na zachodzie, Japonii już używano komputerów symulacyjnych zawierających całą wiedzę naukową ludzkości, jak na projektowanie tylko przez człowieka byliśmy bardzo dobrzy.
@Arek dokładnie, byliśmy zacofani technologicznie o jakieś 50 lat patrząc na to realnie. Wcześniej najbardziej w historii wyniszczająca wojna,po niej taki,nie inny system polityczny zorientowany na wschód,odcięty od zachodu. A mimo to komuś się chciało i próbowaliśmy. Co do własności tych niewielkich kompaktowych obudów,to rzeczywiście one tak mają. Za to jak to kiedyś mówiono są przenośne (mobilne). Zapewne można by było w tym coś poprawić,pomyśleć i pokombinować,no ale to by pomogło o max kilkanaście % a koszty znowu by wzrosły. To klasa popularna,rozrywkowa,a nie stereo hi-fi dla melomanów? Pozdrawiam.
Miałem maje2, bardzo fajny magnetofon, przeżyliśmy razem sporo a ona dawała rady, miała świetny moduł UKF- odbierała mi stację Polskiego Radia Łódź(mieli świetne nocne programy i nie paprali paplaniną utworów więc nagrywanie było pełne) co po korespondencji na prawdę zadziwiło prowadzących gdy się dowiedzieli jak daleko mieszkam od ich nadajnika.
Służyła wiele lat😃💪
Świetny film. Moja maja czeka na renowację :)
Ale fajnie się pańskie filmy ogląda.
jeśli dobrze pamiętam, to z premedytacją nie montowano gniazd "output" w popularnych radioodbiornikach które można podłączyć do magnetofonów. W cyfrowym sprzęcie jest na odwrót. Powszechnie są montowane cyfrowe (np. optyczne) gniazda "output" w kartach dźwiękowych i sprzęcie audio i TV. Trudno natomiast było dostać kartę z cyfrowym gniazdem "input".
Ależ pięknię rozkminiłeś i wyjaśniłeś schemat, lubię takie podejście
Mój pierwszy wielofunkcyjny sprzęt. Oprócz funkcji radiowo-magnetofonowej służył jako dyktafon dzięki podłączeniu mikrofonu. Podłączałem do niego bas defila z uwagi na brak "pieca" - towaru ciężko dostępnego w późnych latach 80'. Dzięki za kolejny profesjonalny materiał i możliwość wędrówki w lata młodości!
Podobno przeboje i podobno żarty - te smaczki dopełniają ciekawy wykład do pełni. Moja zadowolona!
*Dziękuję za ten odcinek szczególnie, gdyż miałem ten radiomagnetofon.* MAJA służyła mi naprawdę wiele lat i muszę przyznać, że dobrze ją wspominam. W początkach lat 80. wprowadziłem w niej drobne usprawnienia, tak elektroniczne jak i mechaniczne (np. blokada klawiszy przewijania, licznik obrotów taśmy) i dopiero kupno amplitunera z niezłymi tonsilowskimi kolumnami spowodowało, że MAJA poszła trochę w odstawkę.
Co do jakości nagrywanego dźwięku, to faktycznie szału nie było, ale (tak jak wspominałeś) dobry 4 watowy głośnik dawał radę. Radia słuchało się bardzo dobrze, a dźwięk był przyjemny. Bateria 9V wytrzymywała dobrze ponad rok, więc też nie było z tym problemu. Problem był za to z anteną, która łatwo się wyłamywała, ale wymieniłem ją na inną i ten problem znikł.
Kolega miał Grundiga RM 211 i jak porównywaliśmy dźwięk z naszych "grajków", to zgodnie stwierdziliśmy, że MAJA wypadła lepiej, tak w części radiowej, jak i magnetofonowej. Tak jak pisałem, bardzo dobrze ją wspominam. :)
Pozdrawiam!
😎👍🤓 Chylę czoła! Każdy odcinek jest niesamowitą podróżą w czasie! 😎👍🤓
23:00 Brylant, jak to mówią Anglosasi. Chodzby dla takich kwiatków warto oglądać kanał Adama Śmiałka:)
Dziękuję
Szkoda że wśród młodego pokolenia nie ma takiej fascynacji sprzętem do słuchania. Czasy były ciężkie dla młodych nawet nie do ogarnięcia. Dziękuję za ten cykl łezka w oku się kręci. Szkoda że dziś nie widzę w telewizji takiego programu popularnonaukowego gdzie mógłby pan prezentować swoje filmy. Tylko czy dziś telewizja dociera do ludzi tak jak kiedyś? Swietna seria filmów pozdrawiam życzę wytrwałości w następnych produkcjach. Od nas oglądających zależy pozycja pańskiego kanału , zachęcam więc wszystkich udostępniajcie te filmy w śród znajomych i mediach tu już nie tylko chodzi o to by promować kanał, czasem można komuś zafundować fajna podróż w czasie. Pozdrawiam
JA tam nie narzekałem na MAJĘ. Była całkiem spoko jeśli chodziło o 'osiągi' wobec ceny. Zwłaszcza gdy się podpięło niewielką kolumnę zewnętrzną. Ilość programatorów( które były rewelacyjne wobec dotychczasowych rozwiązań) była zupełnie wystarczająca, albowiem generalnie na UKF słuchało się "Trójki". Ewentualnie 'rozgłośni harcerskiej' na 'dwójce', ale tylko dlatego że nadawali czasem programy na ATARI czy inne Spectrum i można je było sobie nagrać. Może w dużych miastach ilość stacji była większa, ale w Północnej Galicji było to co napisałem. Jedyny ból to była rolka dociskowa taśmy, która niemiłosiernie zbierała bród i pyłek zużywających się taśm, tworząc taką lepką powłokę, która w najmniej oczekiwanym momencie wciągała taśmę do wnętrza mechanizmu. Czasem pomagało przetarcie jej patyczkiem do uszu nasączonym w spirytusie, ale i tak ja trzeba było wymienić... No i głowica. Jak była nowa to dawała radę. Ale szybko przestawała być nowa, bo taśma wycierała w jej czole bruzdę ścierając też rdzeń ze szczeliną, która powiększając się zacierała zrozumiałość nagrań. Niemniej uważam ze była to całkiem udana konstrukcja jak na tamte czasy, a mechanizm Thomson`a był o niebo lepszy od późniejszych wynalazków typu Grundig, które w mojej ocenie śmiało można było nazwać - jednorazówki.
Rozgłośnia Harcerska nadawała wpaść mnie programu czwartego a nie drugiego. A radio komputer to emitowany pod koniec lat osiemdziesiątych.
wtedy była komuna to i równość: wszyscy obywatele odbierali te same 4 programy (na UKF 2, 3 i 4, plus 1 na długich). Do tego dochodziły ewentualnie programy zagraniczne.
Znakomite. Pan Adam jak zwykle trzyma poziom. Jako ciekawostkę dodam, że paradoksalnie oryginalne francuskie mechanizmy serii MK należały już do ostatnich generacji własnych konstrukcji Thomsona i nie tylko. W drugiej połowie lat 70 nie zawsze z powodów technicznych ale często ekonomicznych czy to po prostu własnej chciwości większość zachodnich producentów zaczęło w magnetofonach kasetowych w tym i deckach stosować coraz lepsze ale i tanie japońskie mechanizmy. Np Braun stosował "mechy" od Funaia. Tym bardziej,ze synowie Nipponu dotowali jeszcze wtedy te gałęzie produkcji przy wsparciu słynnego japońskiego Ministerstwa Międzynarodowego Handlu i Przemysłu Japonii czyli MITI. Zachodni Europejczycy i Amerykanie zignorowali pomysł takiego wsparcia dla swoich wytwórców. Toteż mechanizmy magnetofonowe w Europie do przełomu lat 70 i 80 produkowali jeszcze tylko Philips i Grundig. Czasem stosując już w niektórych modelach także "mechy" japońskie głownie od Sanyo i jego poddostawców. Na początku lat 80 dali sobie już spokój z swoją produkcją w tym temacie. Tak wiec i nasze grundigowskie licencje to także był już powolny łabędzi śpiew i niemieckiego giganta w tej dziedzinie. W USA zaś z podobnych powodów dano sobie z tymi rzeczami spokój już przed 1975.
Ten mechanizm jest po prostu drogi w produkcji, ale fajny w naprawach. Aczkolwiek mam tu na myśli wcześniejsze, z większą ilością metalowych elementów.
@ Owszem, bo one jak na swoje czasy nie były złe. Były nawet OK. A rządy krajów zachodnich nie dawały takich ulg jak Japonia. Z innej beczki. W 1984 komisja handlowa EWG wykryła ze 70% japońskich magnetowidów wytwarzanych jest po cenach dumpingowych a rzad Nipponu refundował im to ulgami i dotacjami. Philips takich ulg nie dostawał. Oczywiście swój sukces Daleki Wschód osiągnął nie tylko dzięki takim metodom, ale także dzięki nim. W razie czego służę linkami. W 1986 kiedy GE przejmował z powrotem po 50 latach RCA firma była wciąż zyskowna. I to mimo wpadki z CEDem. A przejęli ją tylko z względu na to że kupili z nią razem NBC (wtedy własność RCA). Na NBC im zależało. RCA przęjęli i zlikwidowali bo nie była im potrzebna. A RCA prosiło wcześniej administracje Reagana o ratunek. Nie dostali. Zachód wiele tu olał. I nie zawsze był gorszy od Japończyków nawet wtedy. Vide solidność Mercedesów czy ówczesnych Volvo. Tak wiec mechanizmy europejskie z początku lat 70 nie były złe. Ale, jak i Pan zauważył, za drogie, bez dotacji i z zachodnim socjalem.
@ Paradoksalnie i Grundig miał tu zjazd. Jego pierwsze kaseciaki z lat 1967-72, c 100 i rodzina c 200 miały porządne podobne do thomsonowskich metalowe w większości mechanizmy. Można to łatwo sprawdzić w sieci bo i serwisówki są już tam za darmo. Słynny "plastikowy" mechanizm Grundiga z równie słynnymi zębatkami pojawił się dopiero w 1973 w modelu c 2000 i jego pierwsze generacje jak twierdzą moi niemieccy znajomi były całkiem, całkiem. Dopiero po 1976 zaczęła się sypać ich jakość. No cóż, socjal brak wsparcia rządowego na wzór japoński i zdaniem wielu starzenie się Maxa Grundiga i w skutek tego dziwny kurs firmy w jej ostatnich latach przed przejęciem przez Philipsa, zrobiły swoje. A czemu Unitra pomimo współpracy z Sanyo i w miarę udanej Elisabethki i Marcina, nie poszła na współprace i w tanich kaseciakach, tego nie wiem. Podejrzewam oczekiwania Japończyków co do zapłaty w twardej walucie. Tak jak chciało Daihatsu od FSO w latach 80, kiedy krótko rozmawiano o licencji. Żadnych tam spłat w silnikach itp. Pozdrawiam.
Ale oczywiście, że Grundig też zaczynał od metalu, chyba wszyscy w Europie. Pierwsze plastiki w magnetofonach to Panasonic i Sanyo, są tak dobre, że nadal jak nowe (kilka takich urządzeń czeka na testy). Myśmy kupili już licencję na wypraski, właśnie po to by zredukować koszty. Generalnie nie był to zły patent, ale tłukł się no i nie przetrwał próby czasu. Nikt jednak nie obiecywał, że będą pracować pół wieku.
@ A prawda:). Moi niemieccy znajomi twierdza, że w pierwszej dekadzie pracy 80% tych grundigowskich plastikowców było trwałe nawet przy intensywnym użyciu. Problem zaczynał się po dekadzie. Na tyle było to policzone. Mieli nawet udane projekty mechanizmów deckowych, ale tu weszły koszta i szybko weszli w układy z Sanyo.
miałem maję i dlatego obejrzałem od początku do końca. Przypomniały mi się stare czasy. Słuchania programu 3 i listy przebojów, oraz studia nagrań na programie 4 i nagrywania płyt na kasety.
to chyba był Wieczór płytowy w programie drugim
Dziękuję za kolejny odcinek przypominający nam sprzęt audio z minionej epoki. Pozdrawiam.
Witam, miałem kiedyś taki radiomagnetofon Maja 2 :))) łezka się zakręciła w oku 🥲🥲
Posiadam MAJĘ 2 do dziś.
Super film.
Czekam na twój materiał i jak zwykle świetny !zazdroszczę Ci twej wiedzy!pozdrawiam
Bedac dzieckiem myslalem, ze taka budowa to musi byc. Pod koniec lat '80 jak kupilem decka sony to po odkreceniu obudowy - szok, jedna duza plytka, mniejsza z dotykiem i wskaznikami i pomiędzy nimi tasmy. Jak dla mnie, to właśnie definiowalo dwa rozne swiaty, ten z ktorego pochodzil soniak i ten moj swiat gdzie trafil wywolujac swoja budową szczery zachwyt.
@Ireneusz T. sprzęt audio czy video z tamtych lat to jedno. W końcu lat 90-tych dostałem "na części" kilka układów bodajże firmy Alcatel. To były zbędne już układy sterowania od maszyn z 1978 r. Już sam wygląd obudów z polerowanej "na lustro" stalowej nierdzewnej blachy robił wrażenie. Po ich otwarciu tak naprawdę 1-wszy raz w życiu zobaczyłem autentycznie profesjonalny projekt,wykonanie i montaż... Zawierały od jednej do trzech dwustronnych płytek z gęstymi,bardzo cienkimi pozłacanymi ścieżkami. Całość druku pokryta wytrzymałym lakierem z "maskami".Miniaturowe elektrolity,odrębne wsporniki dla dobieranych rezystorów o wysokiej dokładności,a co większe tranzystory w obudowach a'la BC 211 posiadały własne wciskane radiatory "skrzydełkowe" z miedzi lub aluminium. To zrobiło na mnie tak mocne wrażenie,że odtąd wyroby marki Toral,skądinąd niezłe wydawały mi się kpl.amatorką... Już nie mówiąc o płytach z innych demoludów,tym bardziej radzieckich. Trzymałem w rękach dzieło zawodowej elektroniki,nic więcej nie było trzeba żeby zdać sobie sprawę z przepaści,jaka nas dzieli od Zachodu. No i to pochodziło z lat 70-tych,a nasze o dekadę młodsze były,jakie były. Wyjaśnię,że serwisowałem też polskie układy sterowań do maszyn-zero porównań. Nie tylko wykonanie,ale gęstość upakowania,wykorzystanie powierzchni płytki,"przelotki" na drugą stronę druku, dużo by pisać.
jak zawsze świetny materiał.Pozdrawiam
Kiedyś dawno temu miałem Maję 2 i pamiętam że ojciec naprawiał ją co jakiś czas, głównie magnetofon. Nie pamiętam jak to grało ale pamiętam że słuchałem z tego nagrań z kaset i byłem zachwycony, ale to było bardzo dawno temu...
Mój tata taką "Mają" przegrywał muzykę ze "szpulowca" na kasety, w ten sposób na starą już dzisiaj technologię przerabiał jeszcze starszą, ale to było kiedyś...
A żeby było śmieszniej, ani Mai ani tych kaset już dawno nie ma, a szpulowiec ma się całkiem dobrze ;-)
Kolejny ciekawy odcinek 🙂Dziękuję!
Szanuję za pasję i wiedzę
Ślicznie dziękuję!
Głowica uniwersalna U-12-107, była popisem zaradności lubartowskich inżynierów. Była ona dostępna w handlu "uspołecznionym" przez całe lata 80-te. wadą było tworzywo w którym zalany był magnetowód. Dość szybko to tworzywo się ścierało i magnetowód wycinał wgłębienie w taśmie. Nie lubiliśmy naprawiać tych radiomagnetofonów, choć usterki były proste jak prosty był ten produkt.
Pamiętam te głowice. W MK-232P też były. We wcześniejszych wersjach była S1AW3.8.
Trudno zliczyć Ile to ja razy wymieniałem wzmacniacz mocy w Majce. To było tyle razy że druk na płytce musiałem drucikami zastępować. Wystarczyło krótkie zwarcie i scalaczka szlag trafiał. To były czasy :D
Swietny odcinek,mój wójek taki miał,bawiłem się nim
Gorąco Pozdrawiam
Thanks!
Dziękuję bardzo :)
Już mamy sierpień a tu sprzęt z maja. Czekam na radiomagnetofon czerwca i lipca.
Telewizor Czerwiec wystąpi w listopadzie, a gramofon Lipiec w lutym :)
Cudawianki!
Z tym radiomagnetofonem i jego pierwszą awarią - brak nagrywania, zaczęła się moja przygoda - zainteresowanie elektroniką i jej naprawą zwłaszcza jak magnetofon wrócił z naprawy gwarancyjnej z ówczesnego ZURITu i okazało się że nagrywa ale zapis był mocno zniekształcony, przegłośniony. Dalej to już wszelkie naprawy , przeróbki ,ulepszanie parametröw to już własną ręką, były to lata 1980-85 miło to wspominam.Mimo wszystko radiomagnetofon nawet bez przeróbek wyróżniał się od innych brzmieniem dzięki dużemu głośnikowi a atutem była osobna regulacja tonów niskich i wysokich.
Kupił mi go ojciec na początku l.80tych i ani razu nie był w naprawie. Ale taki egzemplarz, to wtedy był jak trafny los na loterii.
Czas i wydarzenia identyczne z moimi, tyle, że był to ZK140TM z Magmoru, umarł po 15 minutach, potem latanie do zurtu co dwa tygodnie chyba sześć razy, aż się wycinki gwarancyjne wyczerpały, potem już sam grzebałem i tak z elektroniką do dnia dzisiejszego :)
Wspomniane infradźwięki generowane przez mechanizm występowały również w przypadku MK125 - słychać było charakterystyczne cykliczne dudnienie w głośniku - dosyć uciążliwe w przypadku głośnika potrafiącego lepiej przenosić "dół". Więc jak widać była to chyba cecha wspólna tych mechanizmów.
Już jako nastolatek trochę obeznany z elektroniką uważałem za idiotyczne zastosowanie baterii 9V do zmiany pojemności warikapów. Dzień w dzień jako posiadacz tego wynalazku musiałem korygować programator. Mimo wszystko wspominam z sentymentem.
był projekt przetwornicy w to miejsce opisany w radioelektroniku albo wcześniej radioamatorze, już nie pamiętam kiedy.
Wspomnień czar, lub jak kto woli kilkunastominutowa podróż w czasie...
Polski magnetofon Maja, oczywiście monofoniczny , takie najczęściej kupowali obywatele PRL, ponieważ stereofoniczne były drogie lub trudno dostępne. Na AKAI, PIONEER, TECHNICS, TANDBERG itp. było marzeniem bo kosztowały fortunę, i to w dolarach lub DM- marki zachodnioniemieckie.
Albo za bony Pekao 🙂
W latach siedemdziesiątych w Polsce chyba w ogóle nie wyprodukowano stereofonicznego magnetofonu przenośnego. Daria była zdaje się pierwsza, ale głównie czechosłowacka.
Ogólnie to lud nie miał pojęcia o Akai czy Tandberg. A Pioneer to kojarzył się z radiem monofonicznym Pionier które na talony mogły kupić parszywce, kanalie i zakały klasy robotniczej czyli przodownicy pracy niszczący normy i lachociągi sekretarzy POP.
@@jerzyjerzewski6162 dlaczego już nie struś?
@@jerryl6634 Bo jeż.
Świetna "czołówka". Taka enigmatyczna, sentymentalna. Ideałem byłoby dla mnie wyciszenie talerza oprócz tego w końcówce w 15. sek. :) A Maja bez porównania piękniejsza od późniejszych MK choć jej stylistyka już w końcówce lat 70. była mocno przestarzała
Zainspirowany filmem wyszukałem w sieci swój pierwszy magnetofon - Jola 2. Przez kilka minut napawałem się sentymentem. 😀
Dokładnie to samo zrobiłem, bo też miałem Jolę :) przez długi czas była dla mnie źródłem dźwięku z ośmiobitowego Atari :D
Mój kolega przymocował ten radiomagnetofon nad drzwiami wejściowymi do domu i robiło to za dzwonek do drzwi a jak ktoś nacisnął na dzwonek do drzwi to załączała się kaseta i szczekanie psa w sumie dobry pomysł ha ha ha
jak w Kevinie samym w domu
Miałem 12 lat gdy kupiłem swój pierwszy magnetofon od kolegi a był to ten przedstawiony na zdjęciu 1:15 minuty.
3:25 - tymi metodami (powłoki galwaniczne na tworzywach) były robione pokrętła w pierwszych pralkach automatycznych (Polar PS z programatorem z Jugosławii, pierwsze pralki ładowane od góry P-565), potem niestety z tego zrezygnowano na rzecz gołych tworzyw.
9:14 To Centra miała oddział w Czarnkowie? :O
albo według innej terminologii: "abs metalizowany". Choćby znaczek na pf126p "licencja fiat".
@dom ozs nie tylko abs. W starszych odbiornikach z czasem ta warstwa metaliczna się ścierała,a spod spodu wyłaziły różne kolory miększego plastiku,zwykle białego lub szarego. To białawe to mógł być polietylen lub pochodna.
Moi rodzice mieli Maję.
Pamiętam, że nigdy nie działała prawidłowo, wciągała taśmę, napęd działał zbyt wolno. Mógł to być wcześniejszych nieudolnych napraw.
Nie mam pojęcia, co się z nią stało.
Faktycznie, jak na przenośny radiomagnetofon, głośnik to to ma potężny - co ciekawe w wersji telewizyjnej (z małym magnesem). Takie same głośniki były w "klockach dzierżoniowskich" typu "Taraban", "Beskid", itp.
Obudowa i umieszczenie napędu przypomina ZRK M-532SD
Ta Maja jakoś mnie… "ominęła" - pierwszy raz o jej istnieniu dowiaduję się z powyższego filmu!
Nie całkiem pamiętam, kiedy i który, ale chyba ZK120T, jako grupa studentów w Gdańsku zostaliśmy zaproszeni do usuwania usterek tego magnetofonu w 1980r. - poprodukcyjnych (chyba coś koło tego roku). Była studencka spółdzielnia pracy na PG, która to zorganizowała. Nie zarobiliśmy wtedy na chleb, ponieważ rewident odrzucał kolejne naprawy. Tych usterek nie dawało się łatwo usuwać a byliśmy elektronikami. Później była praca w stoczni Gdańskiej z tejże spółdzielni i tam zarobiłem przez dwa tygodnie na radio Zodiak, które jeszcze było dostępne. Głupota, żeby za dwa tygodnie pracy kupować jakieś wtedy lepsze radio za jakieś 500 zł, ale tak wtedy było.
Ja miałem "Jola 2" w 1974 roku.
Mialem Maje 2 Bardzo glosno grala Pana film uwazam za B DB powyzej oczekiwan a zatem jasny i wyczerpujacy
podobno przebojów i podobno żartów ;) ale głównie koszmarków z pop sieczki
Panie Adamie czekamy też w przyszłości na recenzję czegoś z Kasprzaka
Przydałoby się. Kasprzak stereo z ostatnich lat produkcji potrafił nagrywać kasety w lepszej jakości niż pochodzący z tego samego okresu podobnej klasy zestaw Sony (też radio + magnetofon, ale z głośnikami odłączanymi). Zapewne dlatego, że w Kasprzaku występowała głowica kasująca, a w rzeczonym Sony kawałek magnesu.
Będą :)
@Pawel Swirek jakoś w pale mi się nie mieści stosowanie w magnetofonach tej marki głowic kasujących w postaci magnesów stałych... Pamiętając o tym,że na milion produktów Sony przypadało kilka milionów dalekowschodnich podróbek... "Uwiarygodnionych" poprzez wykorzystanie niektórych elementów tej firmy najczęściej z jej logo ... A "podzespoły towarzyszące" miewały "przypadkowo" zatarte fabrycznie oznaczenia... Nie bez powodu swego czasu istnieli Autoryzowani dystrybutorzy niektórych marek... Było drożej,ale było pewne nieomal na 100%. Czemu nieomal? Bo nawet oni wyjątkowo dawali się oszukać... No ale może i Sony wychodząc z jakiegoś segmentu potrafiło olać temat-ale nie w tamtych czasach...
@@marius1677 akurat w tym kaseciaku pamiętam, że był magnes. Patent z magnesem już był wcześniej na tym kanale omawiany w sprzętach dalekowschodnich. Ten dwukaseciak z radiem i 3-zakresowym korektorem był zakupiony w Pewexie albo nieistniejącym już krakowskim salonie firmowym Sony na Karmelickiej w okolicy 1990/91 roku. Niestety nie jestem w stanie porobić zdjęć tego sprzętu, gdyż nie wiem, kto obecnie jest w jego posiadaniu. A z użytkownikiem tego sprzętu z tamtego okresu nie utrzymuję kontaktów.
Posiadasz niezwykły "przekrój" odbiorców. Od niedzielnych piwoszy,poprzez młodych "szperaczy",ludzi z nostalgią z tamtych lat,normalnych starszych pamiętających czy byłych specjalistów,do inżynierów,doktorów czy projektantów,starszych i młodszych... "Dorobiłeś się"niestety także psychofobów,miłośników teorii spiskowych rozmaitego kalibru... Nie rozumiejących treści,sensu i przesłania kanału... Ale to oznacza,że będzie się rozwijał. Może nie błyskawicznie,ale już jesteś dobrze znany. Czytałem komentarze pod filmem o promieniowaniu... W pewnym momencie przestałem czytać komentarze tego czuba(nie pamiętam nicku,ale to pewnie lepsze dla zdrowia!),a patrzyłem na Twoje reakcje... Myślałem,jaka jest cena za popularność,kiedy bardzo inteligentny i spokojny człowiek z dużą wiedzą i bardzo pracowity zareaguje tak,jak powinien... Doczekałem się . Ten troll,widać że typ ogarnięty i wykształcony przesiąkł na wylot patologią paniki i spisku... Odesłał "na śmietnik" długie wieki dorobku nauki... Udowodnionych FAKTÓW... Pozwól,że nazwę to wyraziście: jak można być pojebanym,to nie ma żadnych granic rozsądku...
W następnym filmie proszę zaprezentować radiomagnetofon Azteka 😁.
Miałem taki sprzęt - dziś gdybym mógł zakupiłbym takowy w pełni sprawny lub do niewielkiej naprawy.
MK232P miałem to cudo -klasyk !
Ja miałem okazję mieć mk2500. To ten zintegrowany z radiem. Jedna płyta i jeden praktycznie bąbel cyny. Jak chciało się używać baterii to trzeba było podziwiać królestwo cynowe.
Fajny ale taki trochę pstrokaty. Mam nieodparte wrażenie jakby ktoś do decka wsadził radio i się tym pochwalił . Programator na 3 stacje ,to wg mnie zbędny dodatek. Bo i tak się kręciło skala aby uzyskać najlepszy odbiór. Być może w domu stacjonarnie , no może . Choć Amator Stereo programatora nie miał i nikt z tego powodu włosów nie rwał, bo ...przyjemnie się kręciło na seledynowej skali😃. Uważam też że polskie magnetofony od mk125. do M9012, na przykład , grały 10 razy lepiej niż umożliwiały to tragiczne nośniki w polskich kasetach. Próbowałem wysterować kasetę Stilon Gorzów , na magnetofonie z regulacja prądu podkładu ( jest wbudowany generator 400Hz i 10kHz) Taśma Stilonu , nie jest w stanie wysterować tych wartości na poziomie wejścia i wyjścia. Każdy żelazowy Maxell wysterowuje znaczniki kalibracji w zadanej wartości, a Stilon nie. Stąd wszystko grało jak kubeł a grać mogło o wiele ,wiele lepiej. Trochę ratowały się szpulowce , bo 19cm/s dawalo radę , choc 9,5cm/s niekoniecznie. Pozdrówka 😃😃😃
Ja miałem Martę👍😊
👍👍
Ciekawy odcinek. Myślę, że z jakością dźwięku nie było najgorzej. Trzeba pamiętać, że wtedy nie było jeszcze płyt CD. Brak fal długich uważam za błąd, ale ogólnie sprzęt dość przemyślany, pomijając milczeniem oczywiście środek urządzenia.
Brzmienie jest przyjemne.
mam to cudo od nówki ! pierwszy magnetofon który kupiłem
Nareszcie nowy odcinek ps kiedyś naprawiałem koledze Maję
Pozdrawiam.#
Może warto by wspomnieć o poprzedniczce Mai czyli o Joli ,która posiadała nie zmodyfikowany jeszcze mechanizm wyciągnięty żywcem z Mk122/125
Super odcinek
Dziwi mnie, że po licencji Thonsona pewnie z 1971, po dosłownie kilku latach zakupiono licencję Grundiga, chociaż na szpulowe była już od początku lat siedemdziesiątych. Ja w 79’ miałem zarówno Kaprala czyli Thomson jak i Grundiga MK232. Różnice konstrukcyjne zauważyłem dopiero po rozebraniu obydwu na części pierwsze.
Grundig w produkcji był niebywale tańszy, to były wypraski z matrycy, a nie tłoczone blachy.
Prócz powodów które podał Pan Adam także były te, że Grundig w pierwszej połowie naprawdę był jeszcze niezły i był obok Philipsa jednym z ostatnich producentów mechanizmów magnetofonowych w Europie. Thomson pozbywał się takiej produkcji na rzecz Dalekiego Wschodu. Tu pojawia się inne pytanie dlaczego nie dogadano się z Sanyo.
miałem taki :) ależ byłem dumny.... pamięci miał :)
z tą pamięcią to ktoś rozwinął skrzydła fantazji... potem nadszedł kryzys i poza hi-fi już w żadnym urządzeniu nie stosowano tego patentu, i to mimo że do produkcji weszła scalona przetwornica dająca stabilizowane 30v, idealna do zasilania warikapów - królowały skale z ciężko przesuwającą się wskazówką i obowiązkowymi zakresami co najmniej długich i średnich
A gdzie jest ten facet z Bydgoszczy, który zawsze twierdzi, że nazwa "Maja" jest na cześć jego cioci pracującej w radiowęźle w Eltrze? :)
Adam Sosnowski o tym mówisz. Jego babcia pracowała.
kaem3. Gość jest bardzo sympatyczny i fajnie mówi, w przeciwieństwie do różnych konstruktorów z Unitry przewijających się w różnych filmikach. Ci to potrafią takie fantasmagorie snuć, że słuchając ich to można odnieść wrażenie że żyło się w zupełnie innym PRL i używało jakiegoś alternatywnego sprzętu.
To jest chyba mechanizm,który był montowany w magnetofonach M 531s i M 532SD,miałem oba,pierwszy był o słabszych parametrach,ale ze wzmacniaczem,a drugi już jako deck.
Mechanizmy nigdy się nie psuły...zrobiłem na nich bardzo dużo imprez w latach 80 i nawet 90...
Ten mechanizm zabijał wszystkie inne,był żwawy,dosyć szybko przewijał taśmę i do tego przewijanie odbywało się na zasadzie trzymania palca na przycisku...po jego puszczeniu natychmiast przestawał przewijać.
Był to dobry,choć o bardzo przeciętnych parametrach magnetofon,ale który nigdy się nie psuł!!!
To już zależy jak został złożony, jeśli dobrze, to był rzeczywiście nie do zdarcia i w zasadzie działa do dziś.
Witam! Powstanie kiedyś odcinek o amplitunerze Rema Toccata? Ciekawa konstrukcja, niestety jak widzę rzadko spotykana. Mogę udostępnić egzemplarz do filmu, gdyż kupiłem dwie sztuki tego sprzętu. Pozdrawiam!
Spekulant !
@@jerzyjerzewski6162 niekoniecznie, obie sztuki były wystawione jako jedno ogłoszenie, do zakupu skusiła mnie zwykła ciekawość. Chciałbym dowiedzieć się o tym sprzęcie czegoś więcej, a w internecie informacji jest dość mało. Jak na razie wychodzi na to że jest to (według mnie) brzydsza ale równie fajna i przede wszystkim tańsza alternatywa dla rodzimego Radmora
@TheKillerPL nie tłumacz się! 😁👍 To taki klimatyczny żart z epoki... Ja się z tego wpisu śmiałem kilka minut,wystarczyło jedno słowo... Pamiętaj,że spekulant to "wróg klasy pracującej" oraz "wrzód na zdrowym ciele ludowej ojczyzny"!!!
@@marius1677 Dodałbym jeszcze że "każdy kilogram zebranego bobu to cios w podżegaczy wojennych." Hasła na murach to był nieodłączny element socjalizmu.
Jak ładnie wklejony w film obrazek :P
Czekam na coś nowszego z drugiej połowy lat 80tych, Manuela, Edyta, Condor...
Dobry wieczór, jedno pytanie. Czy podczas przewijania kasety trzeba było trzymać przycisk przewijania tak jak w Thomsonie czy klawisz blokował się automatycznie ?
Tu blokady nie ma, ale to się da przerobić.
@ Ok, dziękuję za informację.
@ Ja tak właśnie przerobiłem moją MAJĘ, wystarczyło nawiercić mały otworek w blaszce pod klawiszami przewijania. :)
Ale po zakończeniu przewijania nie było auto-stopa? Trzeba było uważać na naprężenia tamtych taśm, no ale zawsze coś,usprawnienie. Kreatywni mieli lżej... Druga połowa lat 80-tych,u mnie w pierwszej pracy kierownik(zawodowy elektryk) spalił miernik lavo,nie pamiętam numeracji,ale to wtedy był full wypas,bardzo mu na nim zależało. Próbował on,próbowali inni elektrycy,skądinąd zęby na tym zjedli,autentycznie dobrzy. No ale elektrycy,jak tam który wiedział,co to jest dioda albo mostek,to max. Na zakresie pomiaru Ohm zjarały się 2 zakresy. Tak,że nie dało się odczytać wartości rezystorów.. Więc wkładali to,co było na schemacie,kombinowali z innymi wartościami i albo nie chodził,albo znów się paliły. Po chyba 4-rech miesiącach przyszedł do mnie-a ponieważ zgubiłem tzw. markę narzędziową,ktoś znalazł i pobrał sobie wiertarkę,za którą miałem płacić,powiedział że jak mu go naprawię,to mi załatwi anulowanie (dobrze wiedział że to on sam,ale nie miałem dowodów). Popatrzyłem na schemat,na którym może umyślnie rezystory nie malały dekadowo na dekadowych zakresach. Dziecinne,a fachowcy nie ogarniali... Dobrałem,złośliwie bez oznaczeń,następnego dnia miał sprawne. Dotrzymał słowa z wiertarką, mało tego: odtąd zaczął inaczej patrzeć i traktować "młodego",zaraz cały zakład wiedział,co się wydarzyło i już byłem "swój,nie nowy". Tak się zdobywało szacunek w tamtych dziwnych czasach,ale ludzie byli zawsze tacy sami... Sorry za opowieść!
A jakie kasety do angrywania były dostępne w Polsce w momencie pojawienia się pierwszych magnetofonów? Zawsze wydawało mi się, że Stilony pojawiły się w drugiej połowie lat 70. Najstarszą kasetę mam Philipsa chyba jeszcze z lat 60.
Stilon Gorzów i Superton Wiskord Szczecin. Pamiętam że w połowie lat 80 TDK 60 w Pewexie była za 1 dolara,30 centów. Można było też kupić różne podróby ale niemieckie też Agfa BASF ale tańsze HGS Electronic ta ostatnia nazwa była nawet na polskiej wieży Unitry w RFN😊 Pamiętam jak kolega wpadł na pomysł że zostaniemy milionerami bo mógł tanio kupić te kasety HGS no i mieliśmy sprzedawać..... sprzedaliśmy 7 kaset resztę zostało....ale potem mieliśmy na czym nagrywać 😊
Miałem Maję za nastolatka. Kupiona była w Tarnowie spod lady po znajomości w sklepie przy ul.Narutowicza, teraz jest tam salon meblowy. Byłem z niej zadowolony, ładnie grała jak na ówczesne realia.
Witam z Tarnowa
Mieszkałem obok tego pawilonu. Często tam bywałem. Teraz jestem elektronikiem
miałem super sprzęt
Miałem taki,taki sam,identyczny
mialem maje 2. najwiekszym mankamentem to byla kiepskiej jakosci raczka. przy przenoszeniu pekala pod ciezarem. co do baterii. 9v wytrzymywala baaaaaaardzo dlugo. R14 natomiast o ile dobrze pamietam instrukcja podawala przy zasilaniu pradowym trzeba bylo wyciagac. kiedys zostawilem zuzyte baterie i wyszlo jakby sie podladowaly. zaleta bylo gniazdo wyjsciowe. wzmacniacz i kolumny i heja caly regulator. grundiki i kasprzaki sie chowaly
@kia00007 z tymi bateriami to jak i z czego miałyby się podładować? A diabeł tkwi w szczegółach... Ówczesna baterie węglowo-cynkowe były miernej jakości
Przy poborze większego prądu rozgrzewały się,przez co rósł opór wewnętrzny i spadała wydajność. A po ostygnięciu odzyskiwały ją i to mogło stwarzać pozory "podladowania". Proste,co nie?
Nie trzeba było baterii wyciągać, bo konstrukcja gniazda sieciowego była taka, że odcinała baterie przy zasilaniu ~220V.
@@marius1677 Da się nieco podładować baterie. Bywały takie eksperymenty, chyba z użyciem niewielkiego prądu pulsującego to było.
Jedna z metod, to prąd przemienny, przez dwie diody z różnymi rezystorami, aby prąd ładowania nie przekroczył 1/25C (pojemności baterii), a rozładowania 1/100C. Podobno kilkukrotnie da się w ten sposób zregenerować baterie.
@@Radek.68 takie bylo zalecenie producenta. a czy odcinalo to nie wiem
@@kia00007 Ale ja wiem, bo miałem MAJĘ i schemat ideowy do niej, poza tym rozbierałem ją, patrzyłem jak jest zbudowana, a potem wprowadziłem kilka ulepszeń (choć akurat nie w zasilaniu). :)
Mam gdzieś taką, za gówniaka słuchałem na niej kaset, całkiem udany sprzęt. Dostałem po ojcu, teraz gdzieś leży w piwnicy
dawała piękną intermodulację z z sygnałem 19 khz, pożałowano na filtrze, nie dało się nagrywać
Kurczę, ładniutka jest :) A robił Pan recenzję tego kasetowego na licencji Thomsona? Mój drugi magnetofon po ZK120. To wtedy właśnie zrozumiałem, że nowsze nie oznacza lepsze :)
122 był, 125 czeka.
W porownaniu do Kaprala jekiego mialem ten to byl sprzet
Oj tak, kapral B113, mój pierwszy taśmociąg... To byl najgorszy magnetofon na ówczesnym rynku.
@@bentlej3993 Guzik prawda !
Najgorszy był B 303 UŁAN !
W pół roku całkowicie wyczerpał kupony w karcie gwarancyjnej i trafił do piekła. A ja za odzyskane pieniądze i coś tam jeszcze upolowałem MK 232 Grundig który przy ułanie był generałem.
@@jerzyjerzewski6162 Ułan? Nie znam. W np w kapralu był taki feler,że utlenialy się styki zasilania co powodowało, że magnetofon przy zasilaniu sieciowym zachowywał się jakby grał na wyczerpanych bateriach. Wiele razy oddawałem z tego powodu do zuritu. A dodatkowo kapral tolerowal kasety nie dłuższe niż 60 minut. Dłuższe mielił. A ten ułan to może klon kaprala? Sprawdzę w necie.
Umknęło mi albo w filmie tym razem zabrakło podania roku produkcji konkretnego przedstawionego modelu. W sieci coś tam jest,trzeba by dłużej "poszperać"... Widzę że Eltra i podobno od 1975 r. Warto zauważyć,że lata 70-te to już tranzystory krzemowe. Mam wrażenie,że większość z nich to elementy importowane z tzw. "wsadem dewizowym"... Co wyszło na dobre sprzętowi,ale również dlatego nabywca musiał się zadłużać finansowo,albo po prostu oszczędzać długimi miesiącami ... No i przewaga krzemu nad germanem nie podlega dyskusji. Dlatego po dekadach urządzenie będzie działać pod względem elektronicznym,bez mierzalnych różnic prądów wstecznych,upływu etc.
Ten egzemplarz jest z 77 roku (widać na naklejkach), ale projekt z 75. Tranzystory są może długowieczne, ale gorzej z kondensatorami, a najgorzej już ze złączami i potencjometrami.
Przez parę dekad,albo i kilka widziałem tyle tych nadruków czy naklejek,że może przestałem na to zwracać uwagę (zboczenie zawodowe), tylko w przypadku kondensatorów albo jakimś szczególnym. Co do złącz to wprawiony typ nie powinien mieć z nimi problemu,z mechanizmami też, natomiast co do kondensatorów TEWA to mam w tej kwestii mieszane wspomnienia. Oczywiście po dekadach to jest problem i jest z tym sporo zabawy,głównie czasowo.
A może trzeba przyznać,że oglądam częściowo na telefonie,tym razem bez okularów,a wzrok już nie ten :)
Czyli jednak "Thomson" ;)
ciekawe czy można tam dać podbicie basu +20dB przy 75Hz
Tyle to chyba nie, aczkolwiek z konturem razem pewnie będzie.
Nie zapominajmy że przed "Mają" była "Jola"
Maja była pracownicą zakładowego radiowęzła, no ale kim była Jola? 🤔
Witam Pana co sadzi pan na temat unitra M 531 mam okazję kupic w dobrym stanie za 150zl czy warto ??
Ten magnetofon jest łatwy w serwisowaniu, ale czy warto... Raczej do grzebania i radości z tym związanej.
Panie Adamie super film , magnetofon - katastrofa 😝😝😝😝😝
Moja ciocia Majka miała taką Maję
Maja miała jaja. Boazeria, chromy, światełko i okręcana skala a do tego programator wszystkich trzech stacji i niezbyt dyskretnie połknięty Thomson. Szkoda że nie ma już klawiatury z MK122 z szerokim przyciskiem zapisu.
Stacje radiowe w polsce. same żarty i same przeboje.
Albowiem czasy mamy wesołe.
Ok.
@10:46 Ale zużycie cyny! 😯
I to takiej z ołowiem! Grube tysiące ludzi te opary wdychało przy lutowaniu, potem umierali np. na raka ale o tym, że to był rak to nie szło wtedy się dowiedzieć bo w znakomitej większości jedynym dostępnym specjalistycznym badaniem był RTG z kontrastem. Jak ktoś umarł to lekarz pytał się rodziny na co denat się leczył. Jak na cukrzycę, to umarł na cukrzycę, jak na nadciśnienie, to zmarł na serce. Ilu ludzi miało raka w PRL to dowiedzieliśmy się już na początku lat 90'tych, jak zakupiono pierwsze powszechnie dostępne w województwach tomografy komputerowe czy rezonans magnetyczny, a USG stało się powszechne. Na hali pewnie były jakieś wyciągi, ale jak to w PRL, działało albo nie. Praca w PRL nie należała do bezpiecznych i zdrowych, wdychanie takiej cyny z ołowiem codziennie przez 6 godzin i przez wiele lat z pewnością ślad w organizmie zostawiało.
Dodam także że modułowość wielu urządzeń Unitry i nie tylko była wymuszona realiami ekonomiczno technologicznymi. Pan Adam ma rację, mówiąc, że można było zaprojektować taki układ w miesiąc. Znakomitych Inżynierów na to mieliśmy. Jednak nie mieliśmy pieniędzy na na wpół zautomatyzowane linie technologiczne i montażowe dla konstrukcji jedno modułowych. Których produkcja najpierw w USA potem głownie w Japonii choć nie tylko była już mocno zautomatyzowana. Porządnych urządzeń modularnych zresztą także. U nas wyposażenie takich fabryk było jakie było. W tej sytuacji tania konstrukcja modularna była dla naszych wytwórców po prostu tania przy na wpół ręcznej produkcji. Ponadto w teorii ułatwiało to serwis i cięło jego koszty.
Ale właśnie dlatego dla obniżenia kosztów należało zrezygnować z budowy modułowej. Kasprzaki na bazie Grundigów właśnie tak były zbudowane - wszystko na jednej płycie, łącznie z gniazdami.
@ Ależ i owszem Panie Adamie. Bo kupiliśmy u Grundiga i jego dostawców całą linie technologiczną do produkcji mechanizmów i elektroniki. I wtedy mogliśmy ciąć koszty. U Thomsona tego nie kupiliśmy. A przy takiej chałupniczej produkcji jak ta nasza przed Grundigiem, opłacało się robić wiele małych płytek. Bo można ich było więcej tłuc przy na wpół manualnej produkcji, bo były małe. Plus jak Pan zauważył zwiększało to etaty.
Ale u Tomsona kupiliśmy tylko mechanikę, elektronika jest rodzima (fakt - podpatrzona, ale projektowana u nas). Z wielkością płytek nie było żadnego problemu już od wielu lat - seria ZK120, telewizory, radia lampowe. To jest po prostu brak woli i nic nadto. Etatów to akurat w komunie było zawsze więcej niż chętnych, gazety były zasypane ogłoszeniami "Zjednoczenie BudŁup przyjmie od zaraz...".
Powiedz coś więcej o tej produkcji w USA... od wczesnych lat 70tych (albo i wczesniej) praktycznie całe audio w USA bylo produkcji Japonskiej... nawet firmy amerykanskie typu MCS (modular Component Systems) czy Sears mają z tyłu made in Japan. Jedyne radio na rynek amerykański jakie mam (a mam ich dwa tuziny) to wielki grunding na 110V ale nawet nie zmienili napisów na angielskie
mieliśmy znakomitych inżynierów, którzy jedyne co potrafili to nieudolnie wytwarzać produkty licencyjne, przy okazji niemiłosiernie je psując (choć to akurat nie była może ich wina, a bardziej powszechnego niedoboru materiałów). Pracochłonność produkcji? Im wyższa tym lepiej! - komuna zapobiegała w ten sposób bezrobociu, a siła robocza była praktycznie darmowa (dniówka pracownika wynosiła $1)
JA miałem FINEZJę :)
Finezja wyglądała finezyjnie
Przecież ta Maja to jest takie Arduino swoich czasów. Tu płyteczka magnetofonu tam radyjka, a jeszcze dalej wzmacniacza i zasilacza. Każdą robił kto inny i każdy pewnie miał nadzieję że zostanie użyty jako klocek w wielu innych produktach. Z perspektywy tamtych czasów to mogło mieć sens.
Tak panie Michale, racja. Zobaczmy jak był zbudowany Radmor.
To miało sens. Zakłady elektroniczne to manufaktury zatrudniające wiele tysięcy osób. Mniej konstrukcyjnie zaawansowane płytki mogli wykonywać (lutować) np. uczniowie szkół przyzakładowych odciążając tym samym macierzystą załogę. Potem to wszystko składano do kupy.
Jaki to dokładnie model? Ja znam tylko Maję rms817.
Jeszcze nie miała swojego rozwinięcia w nazwie.
Rms-817 nie ma w nazwie żadnego oznaczenia w postaci nazwy własnej. Ten model, to odpowiednik skr-700 produkcji DDR.