Zawsze spotkana sytuacja. Gospodarz mówi niee nie musisz ściągać, gość na to nie no przestań nie będę Ci butami brudzil. Przynajmniej umnie taki zwyczaj :-)
@@marcinsz3791 Co to za salony, gdzie oczekują zdejmowania butów?😄 Jest obszar domu, mieszkania, bardziej osobisty, gdzie gość nie wchodzi wogole. Oczywiście mówię o niezdejmowaniu przez normalnego gościa, nie takiego, co włazi do sypialni i plącze się po całym domu. Gość ma siedzieć, gdzie go posadzimy. Gość bliski typu siostra, przyjaciółka, itp. może mieć u nas, swoje domowe obuwie, ale takie, żeby nie czuć się głupio lub śmiesznie. A kto ma fioła zarazkowego, tym bardziej nie powinien się narażać, na to co rozwiewa cudza stopa (w skarpetach są martwe drobinki naskórka, paskudniejsze od błota), lepiej dać gościowi nakładki na obuwie, choćby takie "woreczki"szpitalne, albo filcowe podkładki (od razu nam froteruje😄).
Bardzo ciekawy temat. Jeśli o mnie chodzi staram się zawsze zdejmować buty gdy wchodzę do czyjegoś domu. A to dlatego, że strasznie mnie irytuje jeśli ktoś przychodząc do mnie nie zdejmuje butów. Dom to czyjaś prywatność, czystość, higiena, miejsce gdzie być może chodzi boso po kąpieli. Wejście z zewnątrz w buciorach to wg mnie brak szacunku do gospodarza. Oczywiście pomijajac wyjątki jak szczególne okazję typu zaręczyny itp.
Ostatnio na moich urodzinach (atmosfera bardzo luźna, bez sukienek i garniturów) koleżanka pytała się mnie czy zostać w butach. Oczywiście powiedziałam, że jak chce. Ona z kolei spytała wprost jak ja zwykle chodzę (mogła nie zdążyć się przyjrzeć) i na moją odpowiedź, że bez butów podziękowała i poszła zdjąć swoje. Naprawdę doceniam ją za bezpośredniość i sprawne rozwiązanie tej sprawy
Panie Łukaszu, wywołał Pan istną burzę. Uśmiałam się, jeszcze nigdy nie przeczytałam tylu komentarzy. Po zaborach jest już 100lat, a u nas w dalszym ciągu jakby 3 kraje były...I ten częsty brak akceptacji i tolerancji dla odmienności poglądów, potrzeb. Klasyfikacja ludzi mieszczuchy wsioki. Pięknie Pan to przedstawił. Z pełną znajomością różnych podejść i tolerancją do potrzeb. Bez nakazów, zakazów i sztywnych reguł. Dziękuję za materiał. Ja pochodzę ze sztywnych reguł w kierunku ciągego przebywania w "oficjalnej całości"mimo dyskomfortu, a mąż raczej luz co do ubioru i koniecznie laczki na zmianę 😁 było trudno. Ale dało mi to dużo swobody i cieszenia się życiem. Pozdrawiam i gratuluję. Kanał jak widać bardzo potrzebny. 😍🤗
Logika: Jaka pogoda? Po czym się szło (jakie rezyduum na podeszwach - do usunięcia wycieraniem czy nie)? Odwiedziny luźne czy formalne spotkanie/uroczystość? Jaka woń stóp i skarpet (jeśli nie przygotowano się - spontan odwiedziny itp.)? Jakie pokrycie podłóg (na bujny dywan nie włazimy w ubłoconych buciorach, chyba że gospodarz ma za dużo środków na wymianę dywanu co miesiąc, a na panele już można, bo łatwiej wyczyścić, no chyba, że dzieci raczkują - wówczas nie wnośmy pyłów z ulicy)? Tak naprawdę dałoby się zrobić z tego prostą tabelę lub infografikę z algorytmem. Upodobania czy nawyki gospodarzy pomijam, bo to nie argument praktyczny. Dopiero ich prośba/zasada ze względów praktycznych jest argumentem praktycznym.
Ja zawsze mam problem z ludźmi ze spółdzielni, którzy muszą zdjąć u mnie buty. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś wchodził do mnie w butach, w których zapewne chodził też wyrzucać śmieci po drodze depcząc porozrzucane przez na przykład bezdomnych odpadki w altanie śmietnika. Dlaczego mam traktować innych lepiej niż siebie? Po takiej wizycie musiałabym natychmiast myć podłogę. Wybieram więc zwrócenie uwagi choć często spotyka się to ze zdziwieniem. Trudno.
Jestem nauczycielką języka obcego więc udzielam korepetycji w domach uczniów. Zawsze mam ze sobą takie szpitalne nakładki z flizeliny , bo nie lubię zdejmować butów . Nie wynika to z lenistwa ani braku szacunku do gospodarzy ale ze względów higienicznych. Często jadę do nich bezpośrednio po pracy w niezmienianych przez około 10 godzin rajstopach lub skarpetkach. Wiosną, latem to nie problem ale jesienią i zimą owszem ( ciepłe buty z futerkiem często sztucznym a co za tym idzie spocone stopy ). Kiedyś zostałam poproszona o zdjęcie butów mimo ochraniaczy , przez 45 minut czułam dyskomfort myśląc czy przypadkiem nie czuć moich nóg czy skarpet spod biurka. Pani domu posprzątała podłogi więc była nieprzejednana a ja cierpiałam katusze ;-)
Damskie bose i estetyczne stopy służą wyłącznie do natychmiastowego zarzucenia ich nam na ramiona. Ale poważnie - bardzo ważny i potrzebny materiał. Dobrze, że Pan wspomniał o kobietach, które mają jeszcze gorzej niż my. Zimno i natychmiast pończochy do wyrzucenia, nawet, jeżeli podłoga sterylna. Pończochy w ogóle nie posiadają "funkcji" chodzenia w nich po podłodze, tylko dopełnienia stroju i ozdabiania nóg (niech się ktoś nie zapyta, czy w nich chodziłem - nie - żyję nie bez udziału drugiej płci). Kiedyś do eleganckiego domu przychodziło się w kaloszach, które były nakładane na buty i pozostawiane w przedpokoju. Nikt nie paradował w "skarpetelkach" jak niepoważny, chciałem napisać dużo gorzej, ale jak czas gentlemanów, to czas. Na wsiach jest, to naturalne, dużo błota i innych pozostałości na podwórzu (choć i to się już zmienia, bo kury w zagrodach coraz częściej), wobec czego trzeba było ściągać obuwie, gdy zamiast tzw. "polepy", czy desek posypanych piaskiem lub trocinami pojawiły się tzw. mozaiki, albo, a co gorsza ostatnio - nędznej jakości panele z hipermarketów. Ktoś tu już wzbudził moja furię - przywołał krytycznie przykład ś.p. Bogusława Kaczyńskiego, który, jak sam mówił - jeżeli mu kazali zdejmować buty, to po prostu wychodził. Pan - czy Go lubić, czy nie - który bywał w najwyższych towarzystwach na świecie, w sprawach elegancji miał pełnię wiedzy i był najdalej od zaściankowości, powinien, choć pośmiertnie, nam tu sprawę ostatecznie wyjaśnić. Należy się natomiast zgodzić z Pana podziałem na wizyty bardziej oficjalne i wcale - takie do babci na pierogi wyjście - tam na pewno można siedzieć w damskich papuciach z noskami w kształcie tygrysków na przykład.. Generalnie jednak można poznać, KTO mniej więcej nas zaprasza po tym właśnie fakcie - czy zmusza nas do striptizu obuwniczego, czy nie. Dwa przykłady - przy wizycie pewna pani z jak najbardziej wysokiego towarzystwa mi się pojawiła na balkonie w jakimś obuwiu domowym, a przy spotkaniu w salonie ukazała się już w eleganckich butach, co bardzo mi, powiem szczerze, zaimponowało, że tak poważnie traktuje wizytę, no, no. A inny to potańcówka u kogoś, gdzie panie w tych nieszczęsnych pończochach, zaczepiających się o nowobogackie, długowłose dywany, panowie - analogicznie. Żenada. Generalnie jeżeli ktoś myśli i planuje przyjmować gości, to na parterze kładzie płytki. Po to architekci wydzielają część dzienną i pokoje prywatne w domach, żeby z dziennej korzystać po prostu normalnie. Bo jak nie, to mamy sytuację, że gość ma podziwiać wykończenie mieszkania (co też należało u niektórych do dobrego tonu przy pierwszej wizycie), a potem go najlepiej nawet nie muskać. Nie pamiętamy już, że kilkadziesiąt lat temu byli tacy, co nie tylko podłogi, ale i toalety w domu mieli tylko do pokazania, a nie do użytku. To bardziej jaskrawa sprawa, ale schemat myślenia ten sam.
Jarosław Chorzela noszę pończochy, rajstopy czy kabaretki. Nie zauważyłam, by były do wyrzucenia po takim sposobie użycia. Właściwie często w swoim domu chodzę w rajstopach bez butów. Faktycznie - drą się takie jednorazówki z supermarketu, ale one drą się od wszystkiego, także zazwyczaj nim wrócę do domu z miasta mam już kilka dziur. Polecam przekazać partnerce, że Gatta, Caldezona czy Adrian sprzedają rajstopy/pończochy/kabaretki z niedrących się materiałów. Zdecydowanie taniej w takie zainwestować niż w te jednorazówki, polecam :-)
@@Draggrat Wybacz, ale to Twoje zdanie i Twoje mieszkanie. Osobiście też zakładam pończochy, rajstopy, itd.. Na gołych podłogach slizgają się tak odziane stopy, więc nie jest to bezpieczne. Ale idąc w gości nie zdejmuję bucików, zawsze mogę poprosić o coś do przetarcia podeszwy. A i moim gościom nie polecam zdejmowania obuwia. Co innego spotkanie tzw. Luz rodzinnie u babci na dłużej niż kawa. I rozumiem podejście do tematu nieżyjącego już Pana B. Kaczyńskiego.
Anna K przykro mi, pojęcia nie mam co głosił pan Kaczyński, więc to wtrącenie nie ma dla mnie sensu. Zreszta, polityka to dość brudny temat i naprawdę nie rozumiem czemu została tu wrzucona. Co do reszty komentarza, niby mi Pani odpowiada, ale nie na temat. Mój komentarz był radą jak oszczędzać na wielorazowych rajstopach i nie miał związku ze sposobem zapraszania gości. Napisałam, że supermarketowe rajstopy drą się non stop i polecam kupować produkty z przeciętnej półki cenowej a wówczas są wielorazowe. To nie ma nic wspólnego z preferencjami chodzenia po podłodze.
@@Draggrat Nie polityk!! Nie żyjący już BOGUSŁAW KACZYŃSKI - publicysta i krytyk muzyczny, zwłaszcza populizator opery, operetki i muzyki poważnej. On właśnie kiedyś powiedział, że gdy idąc w gości, usłyszałby że musi zdjąć buty - to nawet by nie wszedł za próg. NO cóż, Natalia Osa, chyba nie masz pojęcia o POSTACI TEGO CZŁOWIEKA..... żałuj. Pozdrawiam. ... a polityką nie brudzę się.
Anna K cóż, wciąż uważam, że to nie na temat, o którym pisałam. Nie mam pojęcia o tej postaci ale nie wydaje się sympatyczny a raczej negatywny, więc na tę chwilę swój czas na doedukowanie się wolę poświęcić naukowcom. Niemniej, miło wiedzieć że ktoś taki istniał i dzięki za info.
XD Ale przypomniałeś Mi dzieciństwo, jak z siostrą się czasem tak bawiłem i trzeba było wyjść z pokoju dziennego, po wszystkim tylko nie po podłodze i opierdziel od śp. ojca, który zawsze wiedział, kiedy przyjść.
Ja mam zawsze ze sobą "lekkie" buty na przebranie, dopasowane do stroju ,bezpieczne dla podłóg .Czuję się dzięki temu elegancko i wygodnie .To samo tyczy teatru ,filharmonii,w porach roku kiedy nosi się" ciężkie" obuwie.
W tych komentarzach, to sama WYSOKA kultura i brak wywyższania się jednych nad drugimi. Ale dobrze przynajmniej widać kogo nie warto do domu wpuszczać :D
Jak dobrze ze ten temat zostal poruszony. Ja mam problem. W rodzinie mojej dziewczyny nie pozwalaja mi scisgac butow. W mojej sciagamy. Spotkanie dwóch rodzin w przyszlosci w warunkach domowych moze byc ciekawe ;p
@@krystiankoltuski4068 Ano, cywilizowani. Lata temu oczekiwanie, ze ktoś ściągnie buty było uważane za brak wychowania. Chyba, że ktoś wpadał do czyjegoś domu kiedy pogoda była kiepska - np. śnieg z deszczem, to sam proponował, że ściągnie buty.
Proponuję kompromis w razie wątpliwości - zawsze należy ściągać tylko jednego buta, wtedy wilk będzie syty i owca cała. A co z ludźmi, którzy mają tylko jedną nogę, zapytacie. Otóż oni wtedy z buta wysunąć winni samą piętę. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam, cześć.
JEDEN BUT.(zdejmuje jeden but) JEDNEGO BUTA- to ewentualnie BRAK . ZABRAKŁO MI JEDNEGO BUTA! Czemu coraz częściej, szczególnie młodzi mówią :jednego buta, podaj gwozdzia....... czy w podstawówce już tak słabo uczą języka polskiego?
znalazłam ten kanał dzisiaj, obejrzałam już kilka odcinków np. z 2017 roku i mogę szczerze powiedzieć, że bardzo miło się słucha Gentlemana :) ps. dobrze Panu w brodzie ;D
Ciekawy film. Dziękuję. Kobietom na szpilkach polecam specjalne silikonowe nakładki na obcas, jakie noszą tancerki na zawodowych turniejach. Dobrze trzymają się podłogi, nie kaleczac parkietu. W czasach PRL na prywatki moja mama robila na szydełku, pod kolor butów, specjalne koszyczki na obcas. To była jej wmowka, że nie zdejmie czolenek, które są częścią kreacji i nie będzie szkody dla drogiego parkietu.
Zdjęcie butów to nie tylko oznaka kultury, ale szacunku do czyjegoś królestwa, świątyni w której on mieszka. Dlatego też nie wnosi się brudu do czyjegoś domu nie tylko na podeszwie, ale też w sobie, a przynajmniej się go nie uwidacznia. Ktoś ci udostępnia czyjąś przestrzeń, nie wypada tego gestu nie uszanować.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie wchodzić do czyjegoś domu lub mieszkania w butach, chyba, że gospodarz sam sobie tego życzy. Nie mówię tu oczywiście o bardziej oficjalnych, eleganckich spotkaniach, gdzie obuwie jest elementem stroju, bo to inny temat, ale o luźnych towarzyskich spotkaniach. Jednak faktycznie, to chyba kwestia zależna od regionu, i to nawet w obrębie danego kraju. Ja całe życie, jak przychodziłam do kogoś, to zdejmowałam buty i było to oczywiste dla obu stron. Natomiast jak wyjechałam do miejsca oddalonego od mojego miejsca zamieszkania o 500 km, wraz z partnerem zaprosiliśmy jego rodzinę do nowego mieszkania. Na ciasto i herbatę. Tuż przed przyjściem gości (rodziców i babci) odkurzyłam i umyłam podłogę, ponieważ dwa tygodnie po przeprowadzce nie mogłam zapewnić domowego obuwia dla gości. Podłogi mamy drewniane, (nie panele, drewno), mieszkanie jest oddalone od poziomu gruntu, sama chodzę często na boso, i na chłód nie narzekam. Jakież więc było moje zaskoczenie, kiedy ojciec partnera, który właśnie pochodził z innego regionu niż pozostali, butów nie zdjął i nie zamierzał. Zrobił to, kiedy poprosił go syn, widząc moje niezadowolenie. Skoro takie sprzeczności w poglądach występują, powinniśmy szanować w takiej sytuacji zdanie gospodarza - jeżeli życzy sobie żeby zdjąć obuwie to zdejmujemy, a jeżeli prosi żeby buty zostały, to nie zdejmujmy ich na siłę.
Buty, wraz z płaszczem, kurtką i nakryciem głowy, stanowią ubiór wierzchni, z którego należy się rozebrać w przedpokoju, wchodząc do czyjegoś mieszkania/domu. Sam tak postępuję zawsze, i tego też stanowczo oczekuję od przychodzących do mnie gości. Miejscem spoczynku butów jest przedpokój! ( U mnie w mieszkaniu wszedzie sa ręcznie tkane dywany, wełniane i jedwabne, po których się w butach, ani w zadnym innym obuwiu z zasady nie chodzi...) Poza tym często przytaczany argument, że pozostawanie w samych skarpetach wprowadza dysharmonię do ubioru, wydaje się być nietrafiony: dziś skarpety produkowane sa w tak bogatym wzornictwie i kolorystyce, że zawsze jest mozliwe, by same w sobie stanowiły - przy odrobinie wysiłku i wyobraźni w doborze - eleganckie/fantazyjne "zamknięcie" od dołu całego ubioru!
@@zbigniewjarzabek2575 Ręcznie tkane dywany, jaki wysoki poziom, zapewne nie tylko w tym domu .... ... tylko czegoś brak.... szacunku dla GOŚCI... Pozdrawiam
Ekegancka sukienka , garnitur i laczki , to nienormalne , a jezeli ktos chce sobie zdjac buty , bo np, go sciskaja , to prosze bardzo , ale nigdy nie kazalam bym nikomu zdejmowac obuwia ,
Misiu Kudłaty nie mam tego problemu osobiście, ale nie wyobrażam sobie mieć miękkiego parkietu i panny w szpilkach po nim śmigającej. Właściciel domu ma prawo ustalać reguły we własnym domu i należy jakąkolwiek decyzję uszanować.
@@Draggrat Miękki parkiet? Jak kogoś stać na prawdziwy parkiet to ma prawdziwy parkiet i prawdziwe życie towarzyskie, a jak ktoś ma udawany parkiet (z sosny czy innej plasteliny...) to ma i udawane życie towarzyskie. "Oj, zdejmij, proszę szpilki, bo zrobisz dziury aż do piwnicy, oj, nie siadaj na sedesie, bo to atrapa, oj, nie pij tego koniaku, bo on tu stoi dla ozdoby od 1998 roku, od parapetówy!" Chłe, chłe... A co do reguł we własnym domu to i owszem, ale - w sytuacjach oficjalnych, a do takich należą WIZYTY - nie mogą one być sprzeczne z regułami savoir-vivre'u!!! Bo to się wtedy chamstwo nazywa...
Ja to jestem jeszcze starej daty i wyznaję zasadę,, gość w dom,,więc szanuję gości i zawsze chcę, aby się u mnie dobrze czuli i nie traktuję ich jak intruzow, nie zmuszam do ściągnięcia butów i nie stresuje się, że goście nabrudza. Większe imprezy po prostu organizuję poza domem i nie ma problemu. Jeśli u kogoś jest taki problem przymusowego zdejmowania obuwia a mnie to nie odpowiada to nie kontynuuje na dłuższą metę takiej znajomości.
@@jacekborowik1967 Pieknie to napisales i z humorem. A to rzadkosc na tym forum. Dobrze sie usmialem. Na zach. nikt nie sciga butow. Ma sie salony,czy pokoje przystosowane do tego, ze ludzie chodza w butach. Czasami jak lalo na dworze lub byl snieg podkladalo sie gosciowi jakis stary recznik pod nogi i tyle. Na zach. nie ma blota. kiedys w Polsce na wsiach w domach tez nikt nie sciagal butow. Dopiero w wiezowcach na nowych osiedlach , gdzie grzezlo sie w blocie , gdy sie do kogos szlo trzeba bylo zdjac buciory, bo bylo na nich pol kg blota, no i pan domu kupil ( zorganizowal ) sobie nowy dywan. No wiec w takim M-3 zablocic mu kompletnie mieszkanie, to tez nie byloby fair.
Nie wyobrażam sobie by ktokolwiek chodził w moim mieszkaniu w butach w których wcześniej chodzili w publicznych miejscach, toaletach np..cpn...a ja lubię pochodzić po moim mieszkaniu na boso, nie chcę załapać czegoś....dbam o czystość mieszkania i jeśli ktoś odmówi,,ciapci,, nie wyjdzie ode mnie z brudnym stopami..od tak mój sposób na mój komfort...pozdrawiam.
Ja dorastałam w środowisku, w którym powiedzenie gościowi "nie musisz zdejmować butów" to tak, jakby powiedzieć mu: "nie chcę żebyś się za długo u mnie rozsiadał, nie mam dla ciebie czasu". Zdjęcie butów zawsze oznacza dłuższą wizytę, a jak każemy nie zdejmować butów to tak jakbyśmy chcieli aby gość szybko "odbębnił" wizytę i opuścił nasz dom. Podobnie gdy gość sam nie chce zdejmować obuwia to oznacza, że się gdzieś spieszy i wpada do nas tylko na chwilę, więc lepiej go zbyt długo nie zabawiać i nie proponować kolejnych przekąsek. Jak to pogodzić z savoir vivrem?
Trudno takie zwyczaje godzić z s-v. Dlatego dobrze jest znać te zasady, żeby umieć dobrze ocenić daną sytuację i odpowiednio się zachować w kontakcie z różnymi ludźmi.
Ja akurat nie mam w życiu sztywnych, formalnych spotkań, znajomi którzy przychodzą zawsze zdejmują buty, i tak tak samo zdejmuje gdy przychodzę do nich
Kiedy ktoś wchodzi do mojego domu, zawsze zaznaczam żeby nie ściągał butów (wyjątkiem są sytuacje kiedy na dworze jest straszne błoto, lub śnieg), i sam też bardzo nie lubię ściągać butów w gościach.
... gorzej jak Ci się nadgorliwiec trafi"no,co Ty, zdejmę..."🤯, więc powtarzam"nie zdejmuj, wejdź proszę",a on"zdejmę, zdejmę"... No nic, tylko laczkiem pizdnąć...
dlaczego ktoś ma mi brudzić butami? myślisz że jak nie pada deszcz to buciki są czyste? skąd ja mogę wiedzieć kto co na nich wniesie, zdejmować i koniec tematu. ale kazdy zyje jak chce, ja syfu nie znoszę
@@tomas.namyslik3434 Jaka higiena ? Robili doswiadczenia na ilosc bakterii u ludzi ktorzzy maja hopla na punkcie sterylnosci, a raczej faszyzmu sterylnosci. Dezynfekuja wszystko i czyszcza bez opamietana , a w rezultacie bakteri jest u nich tyle samo co u innych z tym , ze ci co nie maja hopla sa zdrowi psychicznie ,a ci sterylni maja zjarane mozgi i nie da sie z nimi zyc. Rodzina musi =sie leczyc u psychiatry, bo matka zadrecza ich higiena.
Wszystko zależy od wielu czynników i trzeba je rozpoznać. Pora roku, pogoda, okazja formalna, nieformalna, inna. Rodzaj obuwia. Przyzwyczajenia, zwyczaje w danym domu. Stopień zażyłości, znajomości. Pozycja zapraszanego. Czy zabiorę swoje buty, kapcie? Czy gospodarz je ma i proponuje. Czy starczy dla mnie? Jaka podłoga i czy jest ciepła? A może jakieś drogie dywany? Wygoda i długość imprezy. ... Może jeszcze coś... Myślę że w Polsce nie ma twardych reguł..... ja ostatnio nie przepadam za zdejmowaniem butów kiedy jest ładna pogoda, buty czyste i miękkie. Dobrze wytrzeć i jest tak samo jak w kapciach.
Przychodzę w gości, elegancka sukienka i pantofle i gospodarze wciskają mi "domowe kapcie", podarte jak szmata i w rozmiarze 47 (ja noszę 35). Od swoich gości nie oczekuję szacunku dla podłóg tylko dobrej zabawy. Dom to nie muzeum, a sprzątanie po gościach oznacza, że mam przyjaciół. To pisałam ja, myszabojowa. PS W mokrych porach roku noszę ze sobą pantofle na zmianę. Pantofle, NIE KAPCIE!
myszabojowa Mysza, 100/100 Jeśli po przyjściu do kogoś na proszony obiad czy przyjęcie mam wymownie podsuwane kapciochy - więcej tam nie idę. A jeśli chcę mimo wszystko wykazać dobrą wolę w podtrzymywaniu towarzyskich stosunków, biorę pantofle na zmianę. Te osoby z reguły szybko „załapują” swoje braki w kindersztubie i więcej już kapciochów nie śmią nawet zaproponować. Wolę być boso, niż zakładać coś takiego!
Myszabojowa ,. Masz klasę. Zapraszam do mnie , do domu , bez względu w jakim obuwiu przyjdziesz. A ten pań od instrukcji jedzenia kebabów niech zostanie że swoimi dylematami.
@@ikselkaxl777 Dobrze mieć swoje zdanie w temacie pantofli, lata temu śp. Bogusław Kaczyński, związany z koncertami Chopinowskimi i różnymi operetkami, opowiadał w wywiadzie w telewizji...że został zaproszony na wykwintną kolację, zawsze elegancki, z "muchą" zamiast krawata, wchodząc do domu, gospodyni podała Mu pantofle... zawahał się chwilę i powiedział, że czegoś tam nie wyłączył w swoim mieszkaniu i musi wrócić. Wyszedł i odetchnął z ulgą i więcej tu już nie wrócił.
Mnie te zasady bardzo dziwiły. Zawsze jak ktoś przychodził do mnie albo ja do kogoś to zdejmowałam buty i to niezależnie czy jest zima, czy lato i mam ubrane baleriny i nie mam skarpetek. W zeszłym roku byłam u koleżanki na panieńskim, a taką imprezę można uznać za bardziej oficjalną a że odbyła się ona w domu to normalne było dla nas że buty się zdejmuje, a to był czerwiec więc wszystkie byłyśmy boso i nikomu to nie przeszkadzało.
Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego jakiego rodzaju jest to spotkanie, kim jest osoba którą odwiedzamy i jakie ona wyznaje zasady co do pozostawania czy zdejmowania butów przez gości i jednak pora roku, a co za tym idzie pogoda to kwestie, które również należy uwzględnić. Chyba nikt nie chce, aby goście wpakowali mu się do mieszkania w mokrych ubłoconych buciorach, nawet jesli jest zwolennikiem nie zdejmowania obuwia przez gości. Odrobina wyczucia, rozsądku i wyobraźni czy zwykłego zapytania wprost gospodarza o możliwość pozostania w butach - powinny rozwiać większość dylematów.
Panie Łukaszu, a może pojawi się pewnego dnia seria dla dam?:) Myślę, że nie jestem jedyną kobietą, która ogląda ten kanał i stara się wynieść z niego coś dla siebie. Jestem pewna, że większość z nas byłaby zachwycona :)
Jeśli już poruszyliśmy temat butów. Ciekawi mnie sposób zakładania. Jeśli nie mamy miejsca by usiąść, powinniśmy przyklęknąć, czy jednak niezdarnie podskakiwać na jednej nodze, a może też być w pozycji zgiętej. Nie chodzi o moment, w którym jesteśmy w gronie, tylko jeśli domownik stoi przy nas. W takim momencie prowadzenie rozmowy i przyklękanie, wydaje się być dziwne (lub to moje subiektywne odczucie).
Dodam tu jeszcze jedną ciekawostkę. Na filmach przedstawiających działanie "genkanu" w Japonii widać, że Japończycy nie dotykają butów albo przynajmniej maksymalnie ograniczają kontakt z nimi. We wszystkie buty starają się po prostu wcisnąć stopy, żeby nie musieć ich wiązać czy rozwiązywać. To z kolei z pewnością wpływa na trendy jakie panują na rynku obuwniczym w tym kraju. Zapewne podobnie będzie w innych krajach z takimi zwyczajami.
Bardzo trafne spostrzeżenie. Dodatkowo robimy z siebie kretyna w przedpokoju, w obecności innych gości, jeżeli pozwolimy sobie narzucić cyrk ze zdejmowaniem butów.
@@grzegorzgrzejdziak4828 są ludzie którym takie rzeczy nie pomagają :P pozwolę sobie zwrócić uwagę, że przeważnie jak ktoś idzie na przyjęcie wymagającego odpowiedniego ubioru to butów zazwyczaj się nie zdejmuje cały dzień i dam 1000 zł każdemu kto po całym dniu w butach będzie miał pachnące stopy, nie zależnie jakiego magicznego specyfiku użyje
Albo zakładasz jakieś kapcie (uwabaki xD) albo jak wolisz to latasz w skarpetkach, proste. Ja osobiście lubie w samych skarpetkach chodzić po domu bo ileż można w ciągu dnia chodzić w butach 😛 Chyba, że gospodarz wyraźnie mówi "nie zdejmuj butów" to podnosimy noge, szybki rzut oka na podeszwe i tekst "ale masz syf na podwórku" 😅
Wszystkie poradniki dotyczące savoir vivre'u mówią jednoznacznie - butów nie ściągamy! Totalnym faux pas jest wymaganie od gości aby ściągneli buty. Szczególnie jeśli kogoś słabo znamy, jest starszy lub ważniejszy. Sorry ale jeszcze raz to trzeba podkreślić - butów się nie ściąga. Dziwne, że na tym kanale gdzie temat wygody powinien iść na drugi plan jasno się nie wbija tych zasad do głowy. Sorry, że tak mocnym tonem to piszę ale słyszałem anegdotę, że właśnie po tym rozpoznawało się pochodzenie człowieka czy ściąga buty czy nie. To świadczyło jakie zasady wyniósł z domu a to znowu o jego pochodzeniu ;). Dlatego ja bym szczególnie na tym kanale, gdzie raczej "aspirujemy wyżej" żadnej furtki nie pozostawiał. Skąd ta mania ściągania butów w Polsce? Podobno chłop miał zawsze brudne buty, więc jak wracał z obory to musiał ściągać buty. Stąd te przyzwyczajenia. Historyczne zasady gentlemeńskie zaczerpnięte czy to z dworów, czy z mieszczaństwa były jednoznaczne. Wchodząc do kogoś do domu nikt sobie nie wyobrażał, że będzie się wymagało ściągnięcia butów. CZasy się trochę zmieniły i fakt faktem ja czasem ściągam buty jak idę w gości, ale zazwyczaj to zapowiadam albo podpytuję "na wejściu" czy u was zdejmuje się buty. Szczerze powiedziawszy liczę, że ktoś powie, że się nie ściąga. Pamiętajmy, że tu nie ma wymówki, że ktoś zabrudzi, zarysuje. Jeśli zapraszamy to dopuszczamy, że naszą podłogę trzeba będzie umyć. Zostało już też to dobitnie powiedziane w filmie ale warto jeszcze raz dodać, że mając garnitur czy panie będąc ładnie ubrane absolutnie nie powinny zdejmować obuwia. "Galowy" strój + skarpetka to śmieszność a urządzanie imprez, balów gdzie ludzie tańczą na bosaka to już dal mnie masakra. ...jakiś kinder bal ;). Czasem oglądam te zdjęcia z imprezek gdzie wszyscy są wystrojeni i albo widać u panów skarpetę a u pań stopę. No cóż nie od dziś się mówi, że frak dobrze leży na 3 pokoleniu :)
Zbyt sztywne trzymanie się zasad savoir vivre nie ma z tym kodeksem nic wspólnego. To musztra. Ale jeśli nie masz własnego wyczucia, to faktycznie, lepiej przestrzegać jego ,,litery".
Tak, właśnie czasy się zmieniły i z nimi świadomość i higiena. W tej chwili zdejmowanie butów świadczy o wykształceniu i świadomości. Wnosimy komuś do domu cały brud z ulicy. Czyż nie jest świadomością i delikatnością oraz szacunkiem dla sprzedającego zdjęcie butów? Jestem z tzw szlachty. Moja prababka i tata i inni chodzili non stop w butach...problemy z grzybicą były ich udręką. To chłopi byli bardziej świadomi i bliżej zrozumienia potrzeb swojego ciała. Dajmy ludziom robić co czują, uważają i myślą, bo co kraj to obyczaj i to jest piękne. Tolerancja, szcunek i uznanie dla odmienności to mi się kojarzy z tzw Klasą . I Pan Łukasz daje temu wyraz. Pozdrawiam
Ja mieszkam w Hiszpanii i mi znajomi w butach wchodzą i mnie to denerwuje strasznie. A już najbardziej jak mój narzeczony najpierw założy buty, a potem sobie przypomni, że jeszcze śniadania nie zjadł albo stwierdzi, że jednak jeszcze posiedzi zanim wyjdzie... Ja się czuję jakby nie szanowali tego, że ja muszę posprzątać...
U mnie w domu goście nie muszą ściągać botów. Mamy dużego psa który jednym wyjściem na dwór w deszczową pogodę nabrudzi dużo bardziej niż jakikolwiek gość.
ja zawsze proszę gości o pozostawienie obuwia na nogach dlatego, że mam koty i łatwo pobrudzić sobie skarpety czy rajstopy wszędobylską kocią sierscią. Zazwyczaj goście się ze mną przepychają, że "jak to tak, trzeba przecież zdjąć". zazwyczaj po zdjęciu butów do następnej wizyty nie dochodzi :)
Ja też mam koty w domu, niewychodzące, dlatego u nas ściąga się obuwie - Są wirusy niebezpieczne dla kotów, które można przynieść do domu na butach. Czyste obuwie na zmianę rozwiązuje ten problem.
Mało jest chyba tak nierozstrzygniętych sporów jak ten. Zdjąć czy zostawić? Urażę bądź nie? Jak i kto zareaguje na moje zachowanie? Myślę, że jest tutaj pewne rozwiązanie, które ja osobiście preferuję. Gdy wiemy do kogo przyjdziemy, wtedy rzecz jasna wiemy też, w co się obujemy. Możemy zawczasu zabrać ze sobą właściwe obuwie docelowe - kapcie czy też coś bardziej reprezentacyjnego. Jeżeli problem wynika głównie z naszego stylu i poczucia smaku, to rozwiązaniem optymalnym jest zabranie ze sobą naszych, gustownych kapci i wraz z nimi również butów eleganckich i czystych, które założymy przed wejściem do mieszkania, bądź też na oczach gospodarzy, którzy będą dzięki temu wiedzieć, że chociaż są to buty wyjściowe, to zostały przygotowane i założone dopiero w ich mieszkaniu, co będzie również podnosiło jakość naszego wizerunku.
Zawsze irytuje mnie jak goście na siłę ściągają buty, gdy proszę o to by w nich pozostali. Drzwi frontowe otwarte, psy i koty biegają po całym domu, a gość w białych skarpetkach chce śmigać. Szczególnie przy spontanicznej wizycie, aż mi się nasuwa w wyobraźni "no skoro tak bardzo chcesz to zdejmij buty, tylko poczekaj sekundkę umyję przed Tobą podłogę"
@@piotrmroziewicz548 To po co tam chodzisz? Psy,koty,to są mieszkańcy tego domu.Ty jesteś tylko gościem.Nie podoba ci się? Wypad. Lepiej ty jaja robali wnieś na buciorach do czyjegoś domu,zwierzaki to zliżą ze swoich łapek i gospodarze mają problem . Może łatwiej skarpety wyprać,albo poprosić gospodarzy o laćki. Myślenie nie boli.
Mój dom moje zasady czyli skarpety ( kapcie lub buty na zmianę na skórce przeznaczone do chodzenia po domu ) nie buty na ulicę . W butach może wejść policjant ksiąc lub grabaż ( jak już nie będę widział)
A czy dopuszczalne jest, żeby przyjść na eleganckie przyjęcie (na przykład w zimie), i przy wejściu ściągnięcie zabłoconych butów, i założenie eleganckich wypucowanych? Nie raz się z takim zachowaniem spotkałem, i bardzo mi się ono podobało.
To zapraszam do Anglii. Anglicy w butach nawet leżą na sofie i wchodzą na pufę aby coś sięgać. Jadąc do Anglii twoja podeszwa jest czystsza niż angielski dywan i podłoga nawet odkurzany co tydzień. U mnie w rodzinie tylko 1 osoba ma "zapachowe" stopy, mimo że kąpiel bierze codziennie i jakieś leki od czasu do czasu co i tak nie pomagają.
mam przeczucie, że to jest kwestia klasowa... bardzo długo nie wiedziałam, że w ogóle istnieje taki pomysł, żeby zdejmować buty przychodząc do kogoś do domu, zaskoczyło mnie, że generalnie taka zasada obowiązuje, dziękuję za ten film.
Dom, mój czy czyjś, to nie namiot polowy. To wyjątkowy rodzaj miejsca, w którym klimat sprzyja poczuciu bezpieczeństwa, relaksu, odpoczynku. Nie wyobrażam sobie chodzić po własnym mieszkaniu w butach, tak jak nie chodzi się po dworze w kapciach (dla małego testu, można sobie pochodzić trochę w kapciach po dworze. Odwrócona sytuacja powinna zrodzić zdrową refleksję). Obuwie dostosowuje się do miejsca, w którym się przebywa. To wydaje się normalne i bezdyskusyjne. Buty się zakłada na czas wyjścia, wyruszenia w drogę. Gdy cel został osiągnięty, buty już można ściągnąć. Podróż zakończona. Jeśli jednak w wielkim domu, gospodarz chodzi w butach, bo wszędzie są płytki podłogowe, to z grzeczności zabieram się za ściągnięcie obuwia. Ale nie upieram się, gdy pan domu protestuje. W końcu to moje, a nie jego, skarpetki się potem nie dopiorą :))) Jednak gościom, których nie obchodziło moje raczkujące dziecko, i do małego przytulnego mieszkanka wchodzili jak do Lidla, od razu wyciągałam gościnne paputki z zapytaniem jaki wybierają kolor:)) Ani razu nie usłyszałam "nie, dziękuję, pozostanę w buciorach". Wszystko było jasne.
ZAWSZE jak idę do kogoś, zdejmuję buty i zakładam moje kapcie. To wspaniały zwyczaj z Pd Azji. Nawet we Włoszech rodzice znajomych to docenili - szacunek dla ich własności (wypolerowane podłogi). Zaskoczyło mnie, że zwyczaj ten dotarł do UK oraz USA, gdzie coraz częściej osoby proszą odwiedzających o zdjęcie butów.
absolutnie nie powinno się nikogo zmuszać do ściagania butów! u mnie w domu tez nie ma tego zwyczaju, trzeba się pozbyc niemodnych dywanów i będzie ok :)
Szanowny Pan, wyciąga wnioski z właściwej sobie klasy społecznej. Informuje Pana, że w pamiętnikach moich przodków wyraźnie można odczytać te różnice, że wchodząc do pałacu buty zdejmowalo chlopstwo i pracownicy plowi, ale nigdy ktokolwiek o jakimkolwiek osoby z wyższego stanu to nigdy nie sciagaly one obuwia. Dotyczyło to także plebana.
A ja w pamiętnikach dawnych lekarzy wyczytam że 100lat temu (jakoś tak) lekarze nie myli rąk przed operacjami "bo lekarz jest czysty". A potem zakażenia pacjenta i śmierć.
Wydaje mi się, że porusza Pan problem dość niszowy, nie wiem ilu obywateli naszego kraju zasiedla dziś pałace, ale Panu gratuluję posiadania takiego lokum :-)
@@kamilfutyma8060 ja niestety pałaców już nie posiadam gdyż władze naszego Państwa odebrał te majątki mojej rodzinie. Nie przeszkadza mi jednak w moim małym mieszkaniu kultywowac tradycje i dobre wzorce zachowania.
@@malgorzatamakowska9910 zapewniam Panią, że osoby pracujące w Pałacu były bardzo z tego faktu zadowolone co potwierdziłem osobiście podczas wizyty w okolicach gdzie potomkowie osób pracujących wciąż opowiadają historie jak dobrymi pracodawcami byli moi przodkowie i wciąż w donu przechowuja pamiątki związane z tamtymi czasami. Tak jak moi przodkowie szanowali i swoich gości oraz swoją służbę tak i ja swoich gości szanuje a pracy się nie boję i posprzątać mieszkanie nie jest dla mnie ujma.
Elegancja zabrania zdejmowania butów.Facet w garniturze przy stole świątecznie zastawionym siedzi w skarpetkach,a kobiety w pięknych toaletach i boso.Okropne.
Nie no jasne masz parkiet w salonie za 30 tys zl przyjdzie jakaś damulka w obcasie i podłoga do remontu po jednym razie... Ale co tam jak to wygląda a na kasie wszyscy przecież śpią.
@@alinaradwanski1103 Parkiet za 30 tys. nie będzie twardy, bo podłoga z naturalnego drewna (droższa) zawsze jest miększa - specyfika materiału. Sztuczne panele (tańsze) są twardsze.
Kiedyś byłam u kolegi, jego rodzice nie kazali mi zdejmować butów. Kiedy wyszłam z domu od razu za drzwiami było słychać sprzeczkę, dlaczego nie zdjęłam butów...
Niezaleznie czy u siebie czy u kogos w butach nie chodze po dywanach. Po podlodze moge chodzic u siebie jak i u kogos. Jesli ktos nawet mowi zeby nie zdejmowac ale ma dywan to zdejme - chyba ze ten dywan faktycznie wygladalby na taki co lepiej sie go trzymac odizolowanym 😂😎.
Ja nie lubię zdejmować butów bo mi strasznie walą skarpetki. Ale jak już muszę to mam na to sposób. Puszczam mocnego cichego bąka który będzie silniejszy i wmawiam komuś że to on.
Jak przychodzi do mnie kominiarz sprawdzać co roku wentylację albo jak mam awarię i przychodzi hydraulik lub też jak chodzi ksiądz po koledzie to żaden z tych panów nawet nie pomyśli że ma obuwie ściągać... A i Pana od butli z gazem też to dotyczy
Niektórzy ludzie mają problem z " zapachem" stóp :😷 Osobiście wolę by moi goście pozostali w swoim obuwiu. Zawsze można przygotować w przedpokoju specjalną matę do przetarcia podeszwy.
To dlatego chodzą ciarki po plecach, że nawyki dot. zasad ubioru są dopiero co ( od manifestu PKWN w 1944 r.) przyswajane przez lud polski. Po wyniszczeniu ziemiaństwa i inteligencji przez desant Stalina z Kujbyszewa lud musi czytać z internetu jak się zachować i ciężko mu to idzie. Bo nawyki z klepiska ciągle się odzywają. Dzieci ziemian przez stulecia były wychowywane wg zasad dobrego zachowania i było to dla nich naturalne i jasne. Dobrze ,że lud czyta o tych starych , dobrych obyczajach i próbuje choć w 1 procencie naśladować dawne wyższe sfery. Jednak robi to okazjonalnie i wyrywkowo. Stąd te rozterki jak u studenta który wchłania wiedzę ale niedokładnie i chaotycznie. Aby tylko zaliczyć. Niestety smoking leży dobrze dopiero w co najmniej 3 lub 5 pokoleniu. Inaczej taki nuworysz wygląda jak krowa z nałożonym siodłem. Taki niby mustang w ludowym wydaniu.
A co w sytiacji gdy przychodzisz do kogoś na przyjęcie i widzisz bardzo brudną podłogę? Zdejmować wówczas buty czy powiedzieć gospodarzowi, aby najpierw posprzątał mieszkanie? 😊
Ja miałam taką sytuację, że ubrałam rajstopy i kozaki. Przyszłam do mieszkania do znajomych, gdzie chodzi się boso. Po zdjęciu butów rozerwałam na jednej nodze rajstopy. Warto nosić ze sobą zapasowe skarpetki lub nawet rajstopy, wtedy założyłam skarpetki i nie było widać dziury. :)
U mnie ciotka z mężem i dwójką dzieci weszła na nowiutki dywan w butach w których przyszła a akurat padał deszcz,i ciężko było wyczyści ten dywan bo tak ładnie wtarli to błoto w niego, że trzy dniowy dywan musiał jechać do prania 😒😒
Za 3,5 zł para są już dostępne wysokiej jakości, uniwersalne i wygodne jednorazówki hotelowe z grubą podeszwą. Tych najtańszych, za 1 zł nie polecam, faktycznie nie są zbyt wygodne. Plus warto też mieć „szpitalne nakładki” na buty dla opornych, serwisantów lub dla siebie gdy ktoś zapaskudzi nam windę czy schody. Pozdrawiam fanów higieny i czystości ;)
Moja pierwsza sunia zmarła na parwowirozę. Prawdopodobnie złapała ją jeszcze w hodowli, ale jest prawdopodobne, że mogliśmy przynieść wirusa na butach do domu. To nie tylko kurz i błoto, ale również chorobotwórcze drobnoustroje. Jestem za zdejmowaniem butów w domu.
@@zbigniewjarzabek2575 Wet potwierdził, że najprawdopodobniej w hodowli, bo symptomy się pojawiły po 3-4 dniach jak trafiła do nas. Powinna być po szczepieniach. 🤷🏻♀️ Swojego psa szczepię co roku, co roku robię badania krwi i USG brzucha i badania kału staram się co 3 miesiące robić.
Zwyczaj zdejmowania botów wywodzi się z prostego faktu powszechnego baku chodników wyłożonych cementem i braku kanalizacji. Wszystkie odchody były wyrzucane na ulice. Chodziliśmy w błocie wymieszanym z kalem i moczem. Musimy sobie to uświadomić że ten okres mamy już dawno za sobą, dlatego jestem zwolennikiem botów w każdej sytuacji.
Nigdy nie zdejmuję butów, jeśli przychodzę do kogoś z wizytą. Uważam to za niestosowne, nie pozwalam też na zdejmowanie obuwia przez moich gości, a już nie daj Boże częstowanie ich kapciami moich domowników. Dziurawe skarpety to pół biedy, ale dramatem są śmierdzące skarpety, to jedno, a drugie to, że po moim mieszkaniu grasuje sierściuch, który roznosi kudły po całej podłodze, nie muszę mówić co dzieje się na skarpetkach. A tak wogóle to zwyczaj zdejmowania butów - bez urazy wziął się że wsi, bo kiedy chłop wracał z pola, albo z obory to swoje brudne buty zostawiał przed drzwiami i tak jest do dzisiaj. Nie ma w tym nic niestosownego, ale niestosownym było przeniesienie tego zwyczaju do miasta. Okazaniem szacunku dla pani domu nie jest zdjęcie butów, ale właściwy strój, kwiaty itp.
Mnie zdarzyła się przyjemna niespodzianka u znajomej starszej o pokolenie. Miała zawsze wystarczającą ilość wygodnych i ładnych kapci zrobionych na drutach, które traktowała jako jednorazówki, to znaczy dla higieny prała po każdym użyciu. Miłe, wygodne, niekrępujące i bez obaw, że kapcie nosiły nogi wielu poprzedników.
Ja bym podzielił sytuacje tylko na dwie grupy: spotkania oficjalne i cała reszta. W pierwszym przypadku, gdzie ubiera się stroje wieczorowe, butów nie ściągamy. W reszcie sytuacji dostosowujemy się do gospodarza. Imieniny cioci, to nie jest chyba aż tak oficjalne wydarzenie, żeby komuś brudzić podłogi buciorami. Z drugiej strony, jeśli ktoś w swoim domu cały czas chodzi w butach, to my również możemy, nawet przychodząc tylko na przysłowiową kawę i ciastko.
Łukaszu, odcinek bardzo ciekawy, mam jednak jedno pytanie. Pracuję jako korepetytor, uważam siebie za profesjonalistę, każdorazowo, gdy do mojego lokalu przychodzi nowy uczeń, mówię mu, że nie musi ściągać butów. Uważam, że to byłoby niekulturalne z mojej strony, ponieważ traktuję swoich uczniów z szacunkiem, a wymaganie zdjęcia obuwia od (jakby nie patrzeć) swoich klientów jest dla mnie absurdalne. Nie każdy się ze mną zgadza, twierdząc, że ich mieszkania to ich zasady. Jednak co, jeżeli mieszkanie jest też miejscem pracy? Kto ma tu rację? Pozdrawiam i życzę samych sukcesów.
Bardzo fajne tematy są poruszane na tym kanale. Każdy powinien sobie przyswoić pana kanał. P.S. Co to za koszula w paski na początku filmu ? Kupiłbym sobie taką :)
Mam taki problem: udzielam prywatnych lekcji w domu uczennicy, przy czym to dom jednej z uczennic, a prócz niej dojeżdżają tam na lekcje jeszcze trzy, tego samego dnia, jedna po drugiej. W domu wszyscy zdejmują buty. Ja butów nie lubię zdejmować, źle się czuję bez nich, szczególnie przy uczniach. Nie zdejmuję ich tam, bo uważam, że jestem tam bardziej nauczycielem, niż gościem. Czy bardzo źle robię? Sam nigdy nie każę w swoim domu nikomu ściągać butów, wręcz zabraniam ściągać.
Interesujący i wyjaśniający pewne dylematy odcinek, dziękuję bardzo za niego :) Mnie zastanawia jeszcze jedna kwestia, mianowicie, gdy latem kobiety chodzą w sandałkach. Zdarzyła mi się taka sytuacja, gdzie koleżanka wpadła na kawę (czyli było to spotkanie nieformalne), ale właśnie miała na sobie wyżej wymienione obuwie, tradycyjnie zdjęła buty i chodziła po mieszkaniu "bosą stopą". Czy w takiej sytuacji powinna ona zdjąć buty, czy jednak pozostać w nich? Mi osobiście trochę to przeszkadzało, ale nie chciałam stawiać jej w kłopotliwej sytuacji, dlatego przełknęłam swój, mhm, wstręt, i pozwoliłam jej chodzić tak jak chodziła. Dlatego zastanawiam się, czy jest to jakiś mój wymysł i nie powinno mieć dla mnie znaczenia, czy gość jest w skarpetkach czy chodzi boso, czy jednak jakieś zasady mówią o tym, żeby nie chodzić po cudzym mieszkaniu na bosaka? Pozdrawia serdecznie :)
Mi też przeszkadzałyby bose stopy. Jak zazwyczaj proszę gości o zdjęcie butów, tak tamta koleżanka mogłaby zostać w butach,. Jak dla mnie byłoby wtedy bardziej higienicznie :)
@@LukaszKielban Teraz jeszcze sobie pomyślałam, że w takiej sytuacji dobrym wyjściem byłoby noszenie przez kobiety w torebce czystej pary skarpetek typu "stopki", które można by było założyć po zdjęciu butów i wtedy byłaby to chyba najbardziej higieniczna opcja :)
Ja dałabym jakieś zapasowe kapcie. Byłam w sytuacji że znajomy zdjął buty i miał bosa stopę. Na całych panelach później były odbite ślady tych stóp. Niefajnie
@@LukaszKielban , mi się wydaje bardzo niehigieniczne chodzenie po domu boso/w skarpetkach a potem wkładanie stopy z tym wszystkim, co się zebrało z podłogi, do buta...
A jak na spotkanie typu korepetycje? Wiadomo, że uczeń płaci, przychodzi i ma prawo czuć się komfortowo w butach, ale co będzie jak przyjdzie w ubłoconych?
trzeba kupić zapas ochraniaczy szpitalnych i dać uczniowi wybór: albo zakłada ochraniacze ( wtedy np. dopłaca złotówkę do honorarium za lekcję ) albo zdejmuje buty i śmiga w skarpetach....
A może po prostu jeśli zapraszasz to mów o zabraniu kapci,bo faktycznie w używanych nie czuje się najlepiej,wolał bym zostać w skarpetkach,bo dywany to raczej przeżytek,chociaż ładne,ale niepraktyczne w porównaniu z parkietami czy panelami,to tylko moja opinia.Co do kobiet jeśli nie jest to oficjalna feta a nie chce wyglądać nieciekawie powinna wziąć swoje domowe obuwie i będzie po sprawie.
Kiedyś znajoma policjantka opowiadała jak przyjechała na interwencję do agresywnego i pijanego faceta, a pani poszkodowana poprosiła ją i drugiego bagietę, żeby ściągnęli buty zanim wejdą do pokoju po jegomościa, bo dywan niedawno prała ;) (to było w Polsce)
Moja propozycja: Automatyczny dozownik ochraniaczy na buty maszyna ... Lub: Bierzesz ze sobą w worku obuwie zmienne... Lub: Bawisz się w przedpokoju... I ostatnia opcja: Zakładasz kapcie po domownikach.
Jak dla mnie to dramat z tymi używanymi papciami/laciami/kapciami. O ile jestem za tym by NIE chodzić w butach po domu, o tyle nie rozumiem po cholere wciskać gościom używane kapcie (fuj! Nie, dziękuję). Czyste stopy/swoje obuwie podomowe czy skarpetki, tak jak byś chodził u siebie w domu i tyle. Uważam że w domu NIE robi się na tyle formalnych wizyt aby zdjęcie obuwia było problem. Do domu zaprasza się wg mnie ludzi na tyle bliskich żeby czuli się oni jak u siebie = chodzili w tym co u siebie czy to skarpetki czy ich domowe obuwie. Jeśli zapraszasz kogoś kogo skarpet na swoich podłogach nie jesteś w stanie strawić to wg moich standardów nie jest to ktoś kogo zaprosiła bym do swojego domu. Imprezy na tyle formalne że nie wypada gości prosić o zdjęcie obuwia należy organizować gdzieś, gdzie to obuwie po prostu nie będzie przeszkadzać i już. Jakiś lokal czy coś. A w domu na tyle prywatnie i komfortowo żeby zdjęcie obuwia nie było problemem.
Nie założę cudzych kapci, nie będę chodziła boso po cudzym mieszkaniu. Rozwiązaniem mogą być jednorazowe nakładki na buty. I jeszcze to, że ludzie nie potrafią zmieniać butów po wejściu, w miejscu gdzie wdeptali brudnymi buciskami wdeptują w kapciach
Myślę, że najprostsza zasada jest taka: kto ma ochotę to zdejmuje a kto nie ma - nie zdejmuje. Niegrzeczne jest według mnie wymaganie od gościa aby obuwie zdejmował. Wycieraczka przed drzwiami jest po to aby buty wytrzeć. Nawet jeśli trochę się nabrudzi to trudno, trzeba odżałować i po gościu posprzątać. A jeżeli własne podłogi szanujemy bardziej niż gości, to ich po prostu nie zapraszajmy. Gość w dom. Bóg w dom. Skoro podłoga jest ważniejsza od gościa to radzę omijać takie domy i taką gościnę.
Przy większych przyjęciach pewnie, że w butach. Za to na codzień u mnie w domu nosi się kapcie. U wszystkich moich znajomych i w rodzinie jest tak samo. Jak czasem wpadniemy do siebie w gości, również.
Dla mnie ja mniej najgorsze w odczuciu jest, kiedy trzeba zdjąć buty a gospodarze mają zwierzaki. Gorzej jeszcze kiedy mamy buty bez skarpetek, wtedy też je zdjąć?
Ja nawet jak wpadnę z krótką-zapowiedziana wizytą OKROPNIE się czuję,jak musze zdejmowac buty! Bardzo źle sie czuję z bosymi stopami-tym bardziej np. na panelach- jest mi po prostu zimno! Poza tym jestem niska, i w butach -choćby na lekkim podwyższeniu lepiej się czuję. A jak ktoś przyniesie mi miękkie kapcie na cieniutkiej podeszwie-takie "ciapy" to moja starannie dobrana kreacja bardzo traci, bo po prostu wyglądam śmiesznie.Jeżeli jest błoto, albo pada deszcz- zabieram jakieś buty (bez twardej podeszwy) ze sobą.
Dlatego ja bardzo doceniam koleżankę, która na moją odpowiedź "jak chcesz" zapytała wprost czy ja mam buty (było zamieszanie, więc mogła nie zdążyć sprawdzić) i słysząc, że nie podziękowała i zdjęła swoje. Cenię za bezpośredniość i rozwiązanie sprawy szybko i logicznie
Może nie zadaję się z dostatecznie nowoczesnymi, nowobogackimi, jakże prestiżowymi ludźmi, bowiem zawsze, gdziekolwiek bywam u kogoś w domu, zawsze taktem było zdjęcie butów. Miałbym opór aby chodzić po własnym domu (w kapciach, czy boso) ze świadomością, że dzień wcześniej gromada ludzi naniosła mi na dywan brud z ulicy.
Mnie zawsze rodzice uczyli, że gości nigdy się nie "rozbiera" z butów i tego się trzymam. U większości moich znajomych jednak zwyczaj zdejmowania butów panuje i ja się do niego stosuję, ale sam go nie praktykuje nawet na nieoficjalnych spotkaniach. Często osoba która przychodzi do mnie w gościnę sama ściąga buty, i następuje rytualny dialog "nie, nie musisz sciagac" , "sciagne bedzie mi wygodniej ( lub nie bede ci tu wchodził w butach)" :D ktoś już nizej o tym wspomniał
Potem na spotkaniu: prosimy do zdjęcia! Uśmiech! Cheese! I co? Piękne sukienki, ładne garnitury, koszule, a na dole kapciuchy, klapki gumowe lub śmierdzące skarpety. Jak do kogoś idę w odwiedziny to ubieram czyste ubrania i dbam o czystość butów. Tego samego spodziewam się po przybyszach. Jeżeli ktoś jest fleja to niech zrozumie, że przed spotkaniem trzeba się umyć, ubrać ładnie i wyczyscić buty, o!
Jeżeli gospodarz jest zwolennikiem zdejmowania butów, to powinien zadbać o wystarczającą liczbę obuwia domowego dla swoich gości i to w różnych rozmiarach. W moim domu faworyzuję obuwie plastykowe, które są łatwe w utrzymaniu higieny. Od czasu do czasu zamaczam je w roztworze z chlorem.
Zawsze spotkana sytuacja. Gospodarz mówi niee nie musisz ściągać, gość na to nie no przestań nie będę Ci butami brudzil. Przynajmniej umnie taki zwyczaj :-)
Prawda. To własnie jest kurtuazja :)
@@LukaszKielban oj jak często :D
Łatwiej pozamiatać niż wywietrzyć
Zdejmuj buciory bo gnoju naniesiesz na salony
@@marcinsz3791 Co to za salony, gdzie oczekują zdejmowania butów?😄 Jest obszar domu, mieszkania, bardziej osobisty, gdzie gość nie wchodzi wogole. Oczywiście mówię o niezdejmowaniu przez normalnego gościa, nie takiego, co włazi do sypialni i plącze się po całym domu. Gość ma siedzieć, gdzie go posadzimy. Gość bliski typu siostra, przyjaciółka, itp. może mieć u nas, swoje domowe obuwie, ale takie, żeby nie czuć się głupio lub śmiesznie. A kto ma fioła zarazkowego, tym bardziej nie powinien się narażać, na to co rozwiewa cudza stopa (w skarpetach są martwe drobinki naskórka, paskudniejsze od błota), lepiej dać gościowi nakładki na obuwie, choćby takie "woreczki"szpitalne, albo filcowe podkładki (od razu nam froteruje😄).
Ja zalatwilem ten problem raz na zawsze do nikogo nie chodze i sam nikogo nie zapraszam.
👍👍👍😄😄😄
Jak niemasz znajomych to nic dziwnego .
Muszę wypróbować to rozwiązanie!
Co za gbur z ciebie !
XD
Bardzo ciekawy temat. Jeśli o mnie chodzi staram się zawsze zdejmować buty gdy wchodzę do czyjegoś domu. A to dlatego, że strasznie mnie irytuje jeśli ktoś przychodząc do mnie nie zdejmuje butów. Dom to czyjaś prywatność, czystość, higiena, miejsce gdzie być może chodzi boso po kąpieli. Wejście z zewnątrz w buciorach to wg mnie brak szacunku do gospodarza. Oczywiście pomijajac wyjątki jak szczególne okazję typu zaręczyny itp.
Ostatnio na moich urodzinach (atmosfera bardzo luźna, bez sukienek i garniturów) koleżanka pytała się mnie czy zostać w butach. Oczywiście powiedziałam, że jak chce. Ona z kolei spytała wprost jak ja zwykle chodzę (mogła nie zdążyć się przyjrzeć) i na moją odpowiedź, że bez butów podziękowała i poszła zdjąć swoje. Naprawdę doceniam ją za bezpośredniość i sprawne rozwiązanie tej sprawy
Panie Łukaszu, wywołał Pan istną burzę. Uśmiałam się, jeszcze nigdy nie przeczytałam tylu komentarzy. Po zaborach jest już 100lat, a u nas w dalszym ciągu jakby 3 kraje były...I ten częsty brak akceptacji i tolerancji dla odmienności poglądów, potrzeb. Klasyfikacja ludzi mieszczuchy wsioki. Pięknie Pan to przedstawił. Z pełną znajomością różnych podejść i tolerancją do potrzeb. Bez nakazów, zakazów i sztywnych reguł. Dziękuję za materiał. Ja pochodzę ze sztywnych reguł w kierunku ciągego przebywania w "oficjalnej całości"mimo dyskomfortu, a mąż raczej luz co do ubioru i koniecznie laczki na zmianę 😁 było trudno. Ale dało mi to dużo swobody i cieszenia się życiem. Pozdrawiam i gratuluję. Kanał jak widać bardzo potrzebny. 😍🤗
Oglądanie Pana filmów to bardzo niestresująca nauka zasad dobrego wychowania :) przyjemnie jest Pana słuchać :)
Bardzo mi miło. Dziękuję! :)
Logika: Jaka pogoda? Po czym się szło (jakie rezyduum na podeszwach - do usunięcia wycieraniem czy nie)? Odwiedziny luźne czy formalne spotkanie/uroczystość? Jaka woń stóp i skarpet (jeśli nie przygotowano się - spontan odwiedziny itp.)? Jakie pokrycie podłóg (na bujny dywan nie włazimy w ubłoconych buciorach, chyba że gospodarz ma za dużo środków na wymianę dywanu co miesiąc, a na panele już można, bo łatwiej wyczyścić, no chyba, że dzieci raczkują - wówczas nie wnośmy pyłów z ulicy)? Tak naprawdę dałoby się zrobić z tego prostą tabelę lub infografikę z algorytmem. Upodobania czy nawyki gospodarzy pomijam, bo to nie argument praktyczny. Dopiero ich prośba/zasada ze względów praktycznych jest argumentem praktycznym.
😉😁
Można też być jak Cejrowski, wszędzie na boso więc butów się nie ma, więc ich nie można zdjąć lub nie zdjąć (tylko zimą jest problem)
W takiej sytuacji zimą jedziemy do texasu
Wówczas należałoby jeszcze ustawiać przy wejściach misy z wodą do opłukiwania stóp. :)
@@LukaszKielban albo tarke do sera
Cejrowski jeżeli obyczaj nakazuje przyjść w butach, przychodzi w butach
@@LukaszKielban może od razu całe stągwie jak u Żydów
Ja zawsze mam problem z ludźmi ze spółdzielni, którzy muszą zdjąć u mnie buty. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś wchodził do mnie w butach, w których zapewne chodził też wyrzucać śmieci po drodze depcząc porozrzucane przez na przykład bezdomnych odpadki w altanie śmietnika. Dlaczego mam traktować innych lepiej niż siebie? Po takiej wizycie musiałabym natychmiast myć podłogę. Wybieram więc zwrócenie uwagi choć często spotyka się to ze zdziwieniem. Trudno.
Jestem nauczycielką języka obcego więc udzielam korepetycji w domach uczniów. Zawsze mam ze sobą takie szpitalne nakładki z flizeliny , bo nie lubię zdejmować butów . Nie wynika to z lenistwa ani braku szacunku do gospodarzy ale ze względów higienicznych. Często jadę do nich bezpośrednio po pracy w niezmienianych przez około 10 godzin rajstopach lub skarpetkach. Wiosną, latem to nie problem ale jesienią i zimą owszem ( ciepłe buty z futerkiem często sztucznym a co za tym idzie spocone stopy ). Kiedyś zostałam poproszona o zdjęcie butów mimo ochraniaczy , przez 45 minut czułam dyskomfort myśląc czy przypadkiem nie czuć moich nóg czy skarpet spod biurka. Pani domu posprzątała podłogi więc była nieprzejednana a ja cierpiałam katusze ;-)
Lizaniem rowków jest oczywiście higieniczne.
Damskie bose i estetyczne stopy służą wyłącznie do natychmiastowego zarzucenia ich nam na ramiona. Ale poważnie - bardzo ważny i potrzebny materiał. Dobrze, że Pan wspomniał o kobietach, które mają jeszcze gorzej niż my. Zimno i natychmiast pończochy do wyrzucenia, nawet, jeżeli podłoga sterylna. Pończochy w ogóle nie posiadają "funkcji" chodzenia w nich po podłodze, tylko dopełnienia stroju i ozdabiania nóg (niech się ktoś nie zapyta, czy w nich chodziłem - nie - żyję nie bez udziału drugiej płci). Kiedyś do eleganckiego domu przychodziło się w kaloszach, które były nakładane na buty i pozostawiane w przedpokoju. Nikt nie paradował w "skarpetelkach" jak niepoważny, chciałem napisać dużo gorzej, ale jak czas gentlemanów, to czas. Na wsiach jest, to naturalne, dużo błota i innych pozostałości na podwórzu (choć i to się już zmienia, bo kury w zagrodach coraz częściej), wobec czego trzeba było ściągać obuwie, gdy zamiast tzw. "polepy", czy desek posypanych piaskiem lub trocinami pojawiły się tzw. mozaiki, albo, a co gorsza ostatnio - nędznej jakości panele z hipermarketów. Ktoś tu już wzbudził moja furię - przywołał krytycznie przykład ś.p. Bogusława Kaczyńskiego, który, jak sam mówił - jeżeli mu kazali zdejmować buty, to po prostu wychodził. Pan - czy Go lubić, czy nie - który bywał w najwyższych towarzystwach na świecie, w sprawach elegancji miał pełnię wiedzy i był najdalej od zaściankowości, powinien, choć pośmiertnie, nam tu sprawę ostatecznie wyjaśnić. Należy się natomiast zgodzić z Pana podziałem na wizyty bardziej oficjalne i wcale - takie do babci na pierogi wyjście - tam na pewno można siedzieć w damskich papuciach z noskami w kształcie tygrysków na przykład.. Generalnie jednak można poznać, KTO mniej więcej nas zaprasza po tym właśnie fakcie - czy zmusza nas do striptizu obuwniczego, czy nie. Dwa przykłady - przy wizycie pewna pani z jak najbardziej wysokiego towarzystwa mi się pojawiła na balkonie w jakimś obuwiu domowym, a przy spotkaniu w salonie ukazała się już w eleganckich butach, co bardzo mi, powiem szczerze, zaimponowało, że tak poważnie traktuje wizytę, no, no. A inny to potańcówka u kogoś, gdzie panie w tych nieszczęsnych pończochach, zaczepiających się o nowobogackie, długowłose dywany, panowie - analogicznie. Żenada. Generalnie jeżeli ktoś myśli i planuje przyjmować gości, to na parterze kładzie płytki. Po to architekci wydzielają część dzienną i pokoje prywatne w domach, żeby z dziennej korzystać po prostu normalnie. Bo jak nie, to mamy sytuację, że gość ma podziwiać wykończenie mieszkania (co też należało u niektórych do dobrego tonu przy pierwszej wizycie), a potem go najlepiej nawet nie muskać. Nie pamiętamy już, że kilkadziesiąt lat temu byli tacy, co nie tylko podłogi, ale i toalety w domu mieli tylko do pokazania, a nie do użytku. To bardziej jaskrawa sprawa, ale schemat myślenia ten sam.
Jarosław Chorzela noszę pończochy, rajstopy czy kabaretki. Nie zauważyłam, by były do wyrzucenia po takim sposobie użycia. Właściwie często w swoim domu chodzę w rajstopach bez butów.
Faktycznie - drą się takie jednorazówki z supermarketu, ale one drą się od wszystkiego, także zazwyczaj nim wrócę do domu z miasta mam już kilka dziur. Polecam przekazać partnerce, że Gatta, Caldezona czy Adrian sprzedają rajstopy/pończochy/kabaretki z niedrących się materiałów. Zdecydowanie taniej w takie zainwestować niż w te jednorazówki, polecam :-)
@@Draggrat Wybacz, ale to Twoje zdanie i Twoje mieszkanie. Osobiście też zakładam pończochy, rajstopy, itd.. Na gołych podłogach slizgają się tak odziane stopy, więc nie jest to bezpieczne. Ale idąc w gości nie zdejmuję bucików, zawsze mogę poprosić o coś do przetarcia podeszwy. A i moim gościom nie polecam zdejmowania obuwia. Co innego spotkanie tzw. Luz rodzinnie u babci na dłużej niż kawa.
I rozumiem podejście do tematu nieżyjącego już Pana B. Kaczyńskiego.
Anna K przykro mi, pojęcia nie mam co głosił pan Kaczyński, więc to wtrącenie nie ma dla mnie sensu. Zreszta, polityka to dość brudny temat i naprawdę nie rozumiem czemu została tu wrzucona.
Co do reszty komentarza, niby mi Pani odpowiada, ale nie na temat. Mój komentarz był radą jak oszczędzać na wielorazowych rajstopach i nie miał związku ze sposobem zapraszania gości. Napisałam, że supermarketowe rajstopy drą się non stop i polecam kupować produkty z przeciętnej półki cenowej a wówczas są wielorazowe. To nie ma nic wspólnego z preferencjami chodzenia po podłodze.
@@Draggrat Nie polityk!!
Nie żyjący już BOGUSŁAW KACZYŃSKI - publicysta i krytyk muzyczny, zwłaszcza populizator opery, operetki i muzyki poważnej. On właśnie kiedyś powiedział, że gdy idąc w gości, usłyszałby że musi zdjąć buty - to nawet by nie wszedł za próg.
NO cóż, Natalia Osa, chyba nie masz pojęcia o POSTACI TEGO CZŁOWIEKA..... żałuj.
Pozdrawiam.
... a polityką nie brudzę się.
Anna K cóż, wciąż uważam, że to nie na temat, o którym pisałam. Nie mam pojęcia o tej postaci ale nie wydaje się sympatyczny a raczej negatywny, więc na tę chwilę swój czas na doedukowanie się wolę poświęcić naukowcom. Niemniej, miło wiedzieć że ktoś taki istniał i dzięki za info.
Nie wiedzę tutaj problemu.
Podłoga to lawa.
XD Ale przypomniałeś Mi dzieciństwo, jak z siostrą się czasem tak bawiłem i trzeba było wyjść z pokoju dziennego, po wszystkim tylko nie po podłodze i opierdziel od śp. ojca, który zawsze wiedział, kiedy przyjść.
Ja się bawiłam, że podłoga to woda i pływa w niej rekin 😁
@@SuperQnaa O kurde. Siostra też tak mówiła. :)
Ja mam zawsze ze sobą "lekkie" buty na przebranie, dopasowane do stroju ,bezpieczne dla podłóg .Czuję się dzięki temu elegancko i wygodnie .To samo tyczy teatru ,filharmonii,w porach roku kiedy nosi się" ciężkie" obuwie.
Pamietam ze nauczyciel informatyki zawsze nosil ze soba "kapcie", ciekawy zwyczaj
Biorę że sobą pantofle lub lekkie buty domowe.
@@alinealine2585 No chyba! Najlepiej miec przy sobie walizke z obuwiem! Ha,ha!
moj komentarz jest taki , najlepsze sa komentarze do tego filmiku, dawno sie tak nie usmialam, a jaka roznorodnosc opini
Ha, ja doszłam do wniosku, że to fantastyczny temat by poznać ile człowiek jest dla drugiego wart 😉
W tych komentarzach, to sama WYSOKA kultura i brak wywyższania się jednych nad drugimi. Ale dobrze przynajmniej widać kogo nie warto do domu wpuszczać :D
Jak dobrze ze ten temat zostal poruszony. Ja mam problem. W rodzinie mojej dziewczyny nie pozwalaja mi scisgac butow. W mojej sciagamy. Spotkanie dwóch rodzin w przyszlosci w warunkach domowych moze byc ciekawe ;p
Zazwyczaj powinno się stosować do zwyczajów gospodarza.
@@Petaurista13 Dokładnie. Niemniej chętnie bym przeczytał relację z takiego spotkania. Może być ciekawe do analizy.
Czywilizowani ludzie ta rodzina Twojej dziewczyny 👍
@@krystiankoltuski4068 Ano, cywilizowani. Lata temu oczekiwanie, ze ktoś ściągnie buty było uważane za brak wychowania. Chyba, że ktoś wpadał do czyjegoś domu kiedy pogoda była kiepska - np. śnieg z deszczem, to sam proponował, że ściągnie buty.
Normalnie rodzinka.pl z buciorami na kanapę, jak uroczo :D
Proponuję kompromis w razie wątpliwości - zawsze należy ściągać tylko jednego buta, wtedy wilk będzie syty i owca cała. A co z ludźmi, którzy mają tylko jedną nogę, zapytacie. Otóż oni wtedy z buta wysunąć winni samą piętę. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam, cześć.
👍
😂
😂😂😂😂😂dowcipkarz...
To juz lepiej wcale nie miec nog. Problem z glowy.
JEDEN BUT.(zdejmuje jeden but)
JEDNEGO BUTA- to ewentualnie BRAK . ZABRAKŁO MI JEDNEGO BUTA!
Czemu coraz częściej, szczególnie młodzi mówią :jednego buta, podaj gwozdzia....... czy w podstawówce już tak słabo uczą języka polskiego?
znalazłam ten kanał dzisiaj, obejrzałam już kilka odcinków np. z 2017 roku i mogę szczerze powiedzieć, że bardzo miło się słucha Gentlemana :) ps. dobrze Panu w brodzie ;D
Kanał rozwija się od dawna, polecam jeszcze starsze odcinki :)
Ciekawy film. Dziękuję. Kobietom na szpilkach polecam specjalne silikonowe nakładki na obcas, jakie noszą tancerki na zawodowych
turniejach. Dobrze trzymają się podłogi, nie kaleczac parkietu. W czasach PRL na prywatki moja mama robila na szydełku, pod kolor butów, specjalne koszyczki na obcas. To była jej wmowka, że nie zdejmie czolenek, które są częścią kreacji i nie będzie szkody dla drogiego parkietu.
Zdjęcie butów to nie tylko oznaka kultury, ale szacunku do czyjegoś królestwa, świątyni w której on mieszka. Dlatego też nie wnosi się brudu do czyjegoś domu nie tylko na podeszwie, ale też w sobie, a przynajmniej się go nie uwidacznia. Ktoś ci udostępnia czyjąś przestrzeń, nie wypada tego gestu nie uszanować.
Zdejmowanie butów zwyczaj z czasów U. B . odzierania z godności przez rozbieranie przesluchiwanego
Ja rozwiązałem problem: wszędzie gdzie gości zapraszam mam kafelki. Ładne, praktyczne, odporne. Wymyć to kilka minut.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie wchodzić do czyjegoś domu lub mieszkania w butach, chyba, że gospodarz sam sobie tego życzy. Nie mówię tu oczywiście o bardziej oficjalnych, eleganckich spotkaniach, gdzie obuwie jest elementem stroju, bo to inny temat, ale o luźnych towarzyskich spotkaniach. Jednak faktycznie, to chyba kwestia zależna od regionu, i to nawet w obrębie danego kraju. Ja całe życie, jak przychodziłam do kogoś, to zdejmowałam buty i było to oczywiste dla obu stron. Natomiast jak wyjechałam do miejsca oddalonego od mojego miejsca zamieszkania o 500 km, wraz z partnerem zaprosiliśmy jego rodzinę do nowego mieszkania. Na ciasto i herbatę. Tuż przed przyjściem gości (rodziców i babci) odkurzyłam i umyłam podłogę, ponieważ dwa tygodnie po przeprowadzce nie mogłam zapewnić domowego obuwia dla gości. Podłogi mamy drewniane, (nie panele, drewno), mieszkanie jest oddalone od poziomu gruntu, sama chodzę często na boso, i na chłód nie narzekam. Jakież więc było moje zaskoczenie, kiedy ojciec partnera, który właśnie pochodził z innego regionu niż pozostali, butów nie zdjął i nie zamierzał. Zrobił to, kiedy poprosił go syn, widząc moje niezadowolenie. Skoro takie sprzeczności w poglądach występują, powinniśmy szanować w takiej sytuacji zdanie gospodarza - jeżeli życzy sobie żeby zdjąć obuwie to zdejmujemy, a jeżeli prosi żeby buty zostały, to nie zdejmujmy ich na siłę.
Buty, wraz z płaszczem, kurtką i nakryciem głowy, stanowią ubiór wierzchni, z którego należy się rozebrać w przedpokoju, wchodząc do czyjegoś mieszkania/domu. Sam tak postępuję zawsze, i tego też stanowczo oczekuję od przychodzących do mnie gości. Miejscem spoczynku butów jest przedpokój! ( U mnie w mieszkaniu wszedzie sa ręcznie tkane dywany, wełniane i jedwabne, po których się w butach, ani w zadnym innym obuwiu z zasady nie chodzi...) Poza tym często przytaczany argument, że pozostawanie w samych skarpetach wprowadza dysharmonię do ubioru, wydaje się być nietrafiony: dziś skarpety produkowane sa w tak bogatym wzornictwie i kolorystyce, że zawsze jest mozliwe, by same w sobie stanowiły - przy odrobinie wysiłku i wyobraźni w doborze - eleganckie/fantazyjne "zamknięcie" od dołu całego ubioru!
Wyrazy współczucia.
@@zbigniewjarzabek2575 Ręcznie tkane dywany, jaki wysoki poziom, zapewne nie tylko w tym domu .... ... tylko czegoś brak.... szacunku dla GOŚCI... Pozdrawiam
Ekegancka sukienka , garnitur i laczki , to nienormalne , a jezeli ktos chce sobie zdjac buty , bo np, go sciskaja , to prosze bardzo , ale nigdy nie kazalam bym nikomu zdejmowac obuwia ,
Misiu Kudłaty nie mam tego problemu osobiście, ale nie wyobrażam sobie mieć miękkiego parkietu i panny w szpilkach po nim śmigającej. Właściciel domu ma prawo ustalać reguły we własnym domu i należy jakąkolwiek decyzję uszanować.
@@Draggrat Miękki parkiet? Jak kogoś stać na prawdziwy parkiet to ma prawdziwy parkiet i prawdziwe życie towarzyskie, a jak ktoś ma udawany parkiet (z sosny czy innej plasteliny...) to ma i udawane życie towarzyskie. "Oj, zdejmij, proszę szpilki, bo zrobisz dziury aż do piwnicy, oj, nie siadaj na sedesie, bo to atrapa, oj, nie pij tego koniaku, bo on tu stoi dla ozdoby od 1998 roku, od parapetówy!" Chłe, chłe... A co do reguł we własnym domu to i owszem, ale - w sytuacjach oficjalnych, a do takich należą WIZYTY - nie mogą one być sprzeczne z regułami savoir-vivre'u!!! Bo to się wtedy chamstwo nazywa...
Ja to jestem jeszcze starej daty i wyznaję zasadę,, gość w dom,,więc szanuję gości i zawsze chcę, aby się u mnie dobrze czuli i nie traktuję ich jak intruzow, nie zmuszam do ściągnięcia butów i nie stresuje się, że goście nabrudza. Większe imprezy po prostu organizuję poza domem i nie ma problemu. Jeśli u kogoś jest taki problem przymusowego zdejmowania obuwia a mnie to nie odpowiada to nie kontynuuje na dłuższą metę takiej znajomości.
@@jacekborowik1967 Pieknie to napisales i z humorem. A to rzadkosc na tym forum. Dobrze sie usmialem.
Na zach. nikt nie sciga butow. Ma sie salony,czy pokoje przystosowane do tego, ze ludzie chodza w butach. Czasami jak lalo na dworze lub byl snieg podkladalo sie gosciowi jakis stary recznik pod nogi i tyle. Na zach. nie ma blota. kiedys w Polsce na wsiach w domach tez nikt nie sciagal butow. Dopiero w wiezowcach na nowych osiedlach , gdzie grzezlo sie w blocie , gdy sie do kogos szlo trzeba bylo zdjac buciory, bo bylo na nich pol kg blota, no i pan domu kupil ( zorganizowal ) sobie nowy dywan.
No wiec w takim M-3 zablocic mu kompletnie mieszkanie, to tez nie byloby fair.
Zawsze miło Pana posłuchać ;) Kanał z klasą. Pozdrawiam ;)
Dziękuję!
rozwiązaniem jest wzięcie ze sobą butów na zmianę :) eleganckich ale czystych :)
Powodzenia z butami w torebce :)
Nie wyobrażam sobie by ktokolwiek chodził w moim mieszkaniu w butach w których wcześniej chodzili w publicznych miejscach, toaletach np..cpn...a ja lubię pochodzić po moim mieszkaniu na boso, nie chcę załapać czegoś....dbam o czystość mieszkania i jeśli ktoś odmówi,,ciapci,, nie wyjdzie ode mnie z brudnym stopami..od tak mój sposób na mój komfort...pozdrawiam.
Ja dorastałam w środowisku, w którym powiedzenie gościowi "nie musisz zdejmować butów" to tak, jakby powiedzieć mu: "nie chcę żebyś się za długo u mnie rozsiadał, nie mam dla ciebie czasu". Zdjęcie butów zawsze oznacza dłuższą wizytę, a jak każemy nie zdejmować butów to tak jakbyśmy chcieli aby gość szybko "odbębnił" wizytę i opuścił nasz dom. Podobnie gdy gość sam nie chce zdejmować obuwia to oznacza, że się gdzieś spieszy i wpada do nas tylko na chwilę, więc lepiej go zbyt długo nie zabawiać i nie proponować kolejnych przekąsek. Jak to pogodzić z savoir vivrem?
Trudno takie zwyczaje godzić z s-v. Dlatego dobrze jest znać te zasady, żeby umieć dobrze ocenić daną sytuację i odpowiednio się zachować w kontakcie z różnymi ludźmi.
Ja akurat nie mam w życiu sztywnych, formalnych spotkań, znajomi którzy przychodzą zawsze zdejmują buty, i tak tak samo zdejmuje gdy przychodzę do nich
Kiedy ktoś wchodzi do mojego domu, zawsze zaznaczam żeby nie ściągał butów (wyjątkiem są sytuacje kiedy na dworze jest straszne błoto, lub śnieg), i sam też bardzo nie lubię ściągać butów w gościach.
A to dlaczego ? To może zacznij dbać o higienę . Niewyobrażam sobie byś mi chodził w( buciorach) po parkiecie.
Bez urazy przyjacielu :)
@@tomas.namyslik3434 o higienę dbam. Jak przychodzę do kogoś, to zawsze ściągam buty, jeżeli gospodarz sobie tego życzy
... gorzej jak Ci się nadgorliwiec trafi"no,co Ty, zdejmę..."🤯, więc powtarzam"nie zdejmuj, wejdź proszę",a on"zdejmę, zdejmę"...
No nic, tylko laczkiem pizdnąć...
dlaczego ktoś ma mi brudzić butami? myślisz że jak nie pada deszcz to buciki są czyste? skąd ja mogę wiedzieć kto co na nich wniesie, zdejmować i koniec tematu. ale kazdy zyje jak chce, ja syfu nie znoszę
@@tomas.namyslik3434 Jaka higiena ? Robili doswiadczenia na ilosc bakterii u ludzi ktorzzy maja hopla na punkcie sterylnosci, a raczej faszyzmu sterylnosci. Dezynfekuja wszystko i czyszcza bez opamietana , a w rezultacie bakteri jest u nich tyle samo co u innych z tym , ze ci co nie maja hopla sa zdrowi psychicznie ,a ci sterylni maja zjarane mozgi i nie da sie z nimi zyc.
Rodzina musi =sie leczyc u psychiatry, bo matka zadrecza ich higiena.
Wejście do czyjegoś domu w butach z dworu to nie aż taki problem. Znacznie gorzej jest w Małopolsce, gdzie do domu najczęściej wchodzi się z pola :)
Przyznaję, u nas jak się wchodzi z pola to można nanieść nie tylko ziemi z pola na podeszwach, ale wręcz ziemniaków 😁😁😁
Nie ma z tym problemu z innej części Polski gdzie do domu wchodzi np z dachu budynku dworskiego
jUZ NIE.Taki zwyczaj mieli 50 lat temu. Teraz na wsi kultura na wysokim poziomie.:)
Ja nie narzekam...
Hahaha :)
Wszystko zależy od wielu czynników i trzeba je rozpoznać. Pora roku, pogoda, okazja formalna, nieformalna, inna. Rodzaj obuwia. Przyzwyczajenia, zwyczaje w danym domu. Stopień zażyłości, znajomości. Pozycja zapraszanego. Czy zabiorę swoje buty, kapcie? Czy gospodarz je ma i proponuje. Czy starczy dla mnie? Jaka podłoga i czy jest ciepła? A może jakieś drogie dywany? Wygoda i długość imprezy. ... Może jeszcze coś... Myślę że w Polsce nie ma twardych reguł..... ja ostatnio nie przepadam za zdejmowaniem butów kiedy jest ładna pogoda, buty czyste i miękkie. Dobrze wytrzeć i jest tak samo jak w kapciach.
Racja
Przychodzę w gości, elegancka sukienka i pantofle i gospodarze wciskają mi "domowe kapcie", podarte jak szmata i w rozmiarze 47 (ja noszę 35).
Od swoich gości nie oczekuję szacunku dla podłóg tylko dobrej zabawy. Dom to nie muzeum, a sprzątanie po gościach oznacza, że mam przyjaciół.
To pisałam ja, myszabojowa.
PS W mokrych porach roku noszę ze sobą pantofle na zmianę. Pantofle, NIE KAPCIE!
myszabojowa
Mysza, 100/100
Jeśli po przyjściu do kogoś na proszony obiad czy przyjęcie mam wymownie podsuwane kapciochy - więcej tam nie idę. A jeśli chcę mimo wszystko wykazać dobrą wolę w podtrzymywaniu towarzyskich stosunków, biorę pantofle na zmianę. Te osoby z reguły szybko „załapują” swoje braki w kindersztubie i więcej już kapciochów nie śmią nawet zaproponować.
Wolę być boso, niż zakładać coś takiego!
Myszabojowa ,.
Masz klasę. Zapraszam do mnie , do domu , bez względu w jakim obuwiu przyjdziesz.
A ten pań od instrukcji jedzenia kebabów niech zostanie że swoimi dylematami.
@@ikselkaxl777 Dobrze mieć swoje zdanie w temacie pantofli, lata temu śp. Bogusław Kaczyński, związany z koncertami Chopinowskimi i różnymi operetkami, opowiadał w wywiadzie w telewizji...że został zaproszony na wykwintną kolację, zawsze elegancki, z "muchą" zamiast krawata, wchodząc do domu, gospodyni podała Mu pantofle... zawahał się chwilę i powiedział, że czegoś tam nie wyłączył w swoim mieszkaniu i musi wrócić. Wyszedł i odetchnął z ulgą i więcej tu już nie wrócił.
Mnie te zasady bardzo dziwiły. Zawsze jak ktoś przychodził do mnie albo ja do kogoś to zdejmowałam buty i to niezależnie czy jest zima, czy lato i mam ubrane baleriny i nie mam skarpetek. W zeszłym roku byłam u koleżanki na panieńskim, a taką imprezę można uznać za bardziej oficjalną a że odbyła się ona w domu to normalne było dla nas że buty się zdejmuje, a to był czerwiec więc wszystkie byłyśmy boso i nikomu to nie przeszkadzało.
Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego jakiego rodzaju jest to spotkanie, kim jest osoba którą odwiedzamy i jakie ona wyznaje zasady co do pozostawania czy zdejmowania butów przez gości i jednak pora roku, a co za tym idzie pogoda to kwestie, które również należy uwzględnić.
Chyba nikt nie chce, aby goście wpakowali mu się do mieszkania w mokrych ubłoconych buciorach, nawet jesli jest zwolennikiem nie zdejmowania obuwia przez gości.
Odrobina wyczucia, rozsądku i wyobraźni czy zwykłego zapytania wprost gospodarza o możliwość pozostania w butach - powinny rozwiać większość dylematów.
Bardzo przydatny materiał! Warto doprecyzować, że w Japonii zdejmowanie butów jest związane również z postrzeganiem sfery czystości. :)
Japonia Inaczej ale u nas nie siedzimy i nie jemy na podłodze.
Panie Łukaszu, a może pojawi się pewnego dnia seria dla dam?:) Myślę, że nie jestem jedyną kobietą, która ogląda ten kanał i stara się wynieść z niego coś dla siebie. Jestem pewna, że większość z nas byłaby zachwycona :)
Nie pojawi się ponieważ sama nazwa kanału narzuca już jacy odbiorcy to oglądają
@@hs6720 w sumie w dzisiejszych niespokojnych czasach, pewno nie jedna niewiasta czuje się gentelmanem. Albo co gorsza, jest.
jest wystarczająco dużo kanałów dla "dam"
@@MrZadzik podpowiesz jakie? Chętnie obejrzę.
też jestem kobieta i zaciekawił mnie ten kanał mimo że jest bardziej skierowany do mężczyzn ;)
Dla mnie jest gość ważniejszy niż podłoga.
Jeśli już poruszyliśmy temat butów. Ciekawi mnie sposób zakładania. Jeśli nie mamy miejsca by usiąść, powinniśmy przyklęknąć, czy jednak niezdarnie podskakiwać na jednej nodze, a może też być w pozycji zgiętej. Nie chodzi o moment, w którym jesteśmy w gronie, tylko jeśli domownik stoi przy nas. W takim momencie prowadzenie rozmowy i przyklękanie, wydaje się być dziwne (lub to moje subiektywne odczucie).
Przyklęknięcie będzie na pewno lepsze, ale gospodarz nie powinien pozwolić, żeby goście gimnastykowali się zakładając buty.
Jeśli chodzi o samo zakładanie, nie sznurowanie, to może rozejrzeć się albo zapytać o łyżkę do butów.
Dodam tu jeszcze jedną ciekawostkę. Na filmach przedstawiających działanie "genkanu" w Japonii widać, że Japończycy nie dotykają butów albo przynajmniej maksymalnie ograniczają kontakt z nimi. We wszystkie buty starają się po prostu wcisnąć stopy, żeby nie musieć ich wiązać czy rozwiązywać. To z kolei z pewnością wpływa na trendy jakie panują na rynku obuwniczym w tym kraju.
Zapewne podobnie będzie w innych krajach z takimi zwyczajami.
Bardzo trafne spostrzeżenie. Dodatkowo robimy z siebie kretyna w przedpokoju, w obecności innych gości, jeżeli pozwolimy sobie narzucić cyrk ze zdejmowaniem butów.
weźmy jednak pod uwagę sytuację kiedy zapach stóp jest delikatnie mówiąc niekorzystny. to też przemawia za nie zdejmowaniem butów
trudno, żeby ci zaczęły fiołkami pachnieć jeśli nawet w domu w butach chodzisz XD
kłania się dbanie o higienę stóp. Są sole lecznicze, które pomagają zniwelować zapach a przy okazji leczą i dezynfekują stopy.
@@grzegorzgrzejdziak4828 są ludzie którym takie rzeczy nie pomagają :P pozwolę sobie zwrócić uwagę, że przeważnie jak ktoś idzie na przyjęcie wymagającego odpowiedniego ubioru to butów zazwyczaj się nie zdejmuje cały dzień i dam 1000 zł każdemu kto po całym dniu w butach będzie miał pachnące stopy, nie zależnie jakiego magicznego specyfiku użyje
Albo zakładasz jakieś kapcie (uwabaki xD) albo jak wolisz to latasz w skarpetkach, proste.
Ja osobiście lubie w samych skarpetkach chodzić po domu bo ileż można w ciągu dnia chodzić w butach 😛
Chyba, że gospodarz wyraźnie mówi "nie zdejmuj butów" to podnosimy noge, szybki rzut oka na podeszwe i tekst "ale masz syf na podwórku" 😅
Co to są uwabaki?😂😂😂😂😂
Wszystkie poradniki dotyczące savoir vivre'u mówią jednoznacznie - butów nie ściągamy! Totalnym faux pas jest wymaganie od gości aby ściągneli buty. Szczególnie jeśli kogoś słabo znamy, jest starszy lub ważniejszy. Sorry ale jeszcze raz to trzeba podkreślić - butów się nie ściąga. Dziwne, że na tym kanale gdzie temat wygody powinien iść na drugi plan jasno się nie wbija tych zasad do głowy. Sorry, że tak mocnym tonem to piszę ale słyszałem anegdotę, że właśnie po tym rozpoznawało się pochodzenie człowieka czy ściąga buty czy nie. To świadczyło jakie zasady wyniósł z domu a to znowu o jego pochodzeniu ;). Dlatego ja bym szczególnie na tym kanale, gdzie raczej "aspirujemy wyżej" żadnej furtki nie pozostawiał. Skąd ta mania ściągania butów w Polsce? Podobno chłop miał zawsze brudne buty, więc jak wracał z obory to musiał ściągać buty. Stąd te przyzwyczajenia. Historyczne zasady gentlemeńskie zaczerpnięte czy to z dworów, czy z mieszczaństwa były jednoznaczne. Wchodząc do kogoś do domu nikt sobie nie wyobrażał, że będzie się wymagało ściągnięcia butów. CZasy się trochę zmieniły i fakt faktem ja czasem ściągam buty jak idę w gości, ale zazwyczaj to zapowiadam albo podpytuję "na wejściu" czy u was zdejmuje się buty. Szczerze powiedziawszy liczę, że ktoś powie, że się nie ściąga. Pamiętajmy, że tu nie ma wymówki, że ktoś zabrudzi, zarysuje. Jeśli zapraszamy to dopuszczamy, że naszą podłogę trzeba będzie umyć. Zostało już też to dobitnie powiedziane w filmie ale warto jeszcze raz dodać, że mając garnitur czy panie będąc ładnie ubrane absolutnie nie powinny zdejmować obuwia. "Galowy" strój + skarpetka to śmieszność a urządzanie imprez, balów gdzie ludzie tańczą na bosaka to już dal mnie masakra. ...jakiś kinder bal ;). Czasem oglądam te zdjęcia z imprezek gdzie wszyscy są wystrojeni i albo widać u panów skarpetę a u pań stopę. No cóż nie od dziś się mówi, że frak dobrze leży na 3 pokoleniu :)
Rozpisales sie...Tylko ze nie wszystko jest czarne albo biale. O czym mowi gosc na tym filmie.
Zbyt sztywne trzymanie się zasad savoir vivre nie ma z tym kodeksem nic wspólnego. To musztra.
Ale jeśli nie masz własnego wyczucia, to faktycznie, lepiej przestrzegać jego ,,litery".
Tak, właśnie czasy się zmieniły i z nimi świadomość i higiena. W tej chwili zdejmowanie butów świadczy o wykształceniu i świadomości. Wnosimy komuś do domu cały brud z ulicy. Czyż nie jest świadomością i delikatnością oraz szacunkiem dla sprzedającego zdjęcie butów? Jestem z tzw szlachty. Moja prababka i tata i inni chodzili non stop w butach...problemy z grzybicą były ich udręką. To chłopi byli bardziej świadomi i bliżej zrozumienia potrzeb swojego ciała. Dajmy ludziom robić co czują, uważają i myślą, bo co kraj to obyczaj i to jest piękne. Tolerancja, szcunek i uznanie dla odmienności to mi się kojarzy z tzw Klasą . I Pan Łukasz daje temu wyraz. Pozdrawiam
W Japonii i Korei Południowej ściągają buty ludzie zarówno z biedniejszych, jak i bogatszych warstw.
W Hiszpanii chciałem zdjąć buty ale znajoma powiedziała mi że to bardzo nie kulturalne
niekulturalne
Ja mieszkam w Hiszpanii i mi znajomi w butach wchodzą i mnie to denerwuje strasznie. A już najbardziej jak mój narzeczony najpierw założy buty, a potem sobie przypomni, że jeszcze śniadania nie zjadł albo stwierdzi, że jednak jeszcze posiedzi zanim wyjdzie... Ja się czuję jakby nie szanowali tego, że ja muszę posprzątać...
@@kaminami722 Wcale nie musisz. No ale skoro uważasz, że musisz, to tak też Cię traktują.
@@KasiaBSalak Nie muszę sprzątać w swoim mieszkaniu? Ja tam lubię w czystym być.
@@kaminami722 To nie narzekaj, jak lubisz. Sprytniejszy jest Twój narzeczony, co też pewnie lubi, a sprzątać nie musi. ;-)
U mnie w domu goście nie muszą ściągać botów. Mamy dużego psa który jednym wyjściem na dwór w deszczową pogodę nabrudzi dużo bardziej niż jakikolwiek gość.
ja zawsze proszę gości o pozostawienie obuwia na nogach dlatego, że mam koty i łatwo pobrudzić sobie skarpety czy rajstopy wszędobylską kocią sierscią. Zazwyczaj goście się ze mną przepychają, że "jak to tak, trzeba przecież zdjąć". zazwyczaj po zdjęciu butów do następnej wizyty nie dochodzi :)
Ja też mam koty w domu, niewychodzące, dlatego u nas ściąga się obuwie - Są wirusy niebezpieczne dla kotów, które można przynieść do domu na butach. Czyste obuwie na zmianę rozwiązuje ten problem.
Mało jest chyba tak nierozstrzygniętych sporów jak ten. Zdjąć czy zostawić? Urażę bądź nie? Jak i kto zareaguje na moje zachowanie? Myślę, że jest tutaj pewne rozwiązanie, które ja osobiście preferuję. Gdy wiemy do kogo przyjdziemy, wtedy rzecz jasna wiemy też, w co się obujemy. Możemy zawczasu zabrać ze sobą właściwe obuwie docelowe - kapcie czy też coś bardziej reprezentacyjnego. Jeżeli problem wynika głównie z naszego stylu i poczucia smaku, to rozwiązaniem optymalnym jest zabranie ze sobą naszych, gustownych kapci i wraz z nimi również butów eleganckich i czystych, które założymy przed wejściem do mieszkania, bądź też na oczach gospodarzy, którzy będą dzięki temu wiedzieć, że chociaż są to buty wyjściowe, to zostały przygotowane i założone dopiero w ich mieszkaniu, co będzie również podnosiło jakość naszego wizerunku.
No no, to mi się ciekawy kanał trafił. Sub za ciekawy materiał i sympatycznego prowadzącego.
Zawsze irytuje mnie jak goście na siłę ściągają buty, gdy proszę o to by w nich pozostali. Drzwi frontowe otwarte, psy i koty biegają po całym domu, a gość w białych skarpetkach chce śmigać. Szczególnie przy spontanicznej wizycie, aż mi się nasuwa w wyobraźni "no skoro tak bardzo chcesz to zdejmij buty, tylko poczekaj sekundkę umyję przed Tobą podłogę"
Bingo! Psy, koty i robaki ;) a ja mam to swoimi skarpetkami posprzątać, sorry dziekuję.
@@piotrmroziewicz548 To po co tam chodzisz? Psy,koty,to są mieszkańcy tego domu.Ty jesteś tylko gościem.Nie podoba ci się? Wypad. Lepiej ty jaja robali wnieś na buciorach do czyjegoś domu,zwierzaki to zliżą ze swoich łapek i gospodarze mają problem . Może łatwiej skarpety wyprać,albo poprosić gospodarzy o laćki. Myślenie nie boli.
Mój dom moje zasady czyli skarpety ( kapcie lub buty na zmianę na skórce przeznaczone do chodzenia po domu ) nie buty na ulicę . W butach może wejść policjant ksiąc lub grabaż ( jak już nie będę widział)
A czy dopuszczalne jest, żeby przyjść na eleganckie przyjęcie (na przykład w zimie), i przy wejściu ściągnięcie zabłoconych butów, i założenie eleganckich wypucowanych? Nie raz się z takim zachowaniem spotkałem, i bardzo mi się ono podobało.
Najlepiej chyba "iść na żywioł" i po prostu dostosować się w tym temacie do zwyczajów panujących w domu gospodarza, do którego jesteśmy zaproszeni😉
Jak zwykle świetny filmik 👍
Nie wolno zdejmowac butow.
Śmierdzące skarpety to obrzydliwosc.To kmioty tylko zdejmuja.Sama wiocha.
To zapraszam do Anglii. Anglicy w butach nawet leżą na sofie i wchodzą na pufę aby coś sięgać. Jadąc do Anglii twoja podeszwa jest czystsza niż angielski dywan i podłoga nawet odkurzany co tydzień. U mnie w rodzinie tylko 1 osoba ma "zapachowe" stopy, mimo że kąpiel bierze codziennie i jakieś leki od czasu do czasu co i tak nie pomagają.
Dziękuję za ten film!
mam przeczucie, że to jest kwestia klasowa... bardzo długo nie wiedziałam, że w ogóle istnieje taki pomysł, żeby zdejmować buty przychodząc do kogoś do domu, zaskoczyło mnie, że generalnie taka zasada obowiązuje, dziękuję za ten film.
Na Lubelszczyźnie ściąga sie a na podkarpaciu nie xd
mnie z kolei zaskakuje, ze ludzie laza w butach po nie swoim domu
@@quartosomadre u mnie zawsze ludzie ściągają chcialem u wójka ściągnąć na podkarpaciu to powiedzial że byłaby to obraza dla gospodarza xd
Hahaha a Pani Anna z wyższej klasy nas tu zaszczyciła obecnością? :)
Anna Bugaj zaskakuje mnie zawsze rząd butów na klatce przy wejściu do mieszkań🤨😂
Dom, mój czy czyjś, to nie namiot polowy. To wyjątkowy rodzaj miejsca, w którym klimat sprzyja poczuciu bezpieczeństwa, relaksu, odpoczynku. Nie wyobrażam sobie chodzić po własnym mieszkaniu w butach, tak jak nie chodzi się po dworze w kapciach (dla małego testu, można sobie pochodzić trochę w kapciach po dworze. Odwrócona sytuacja powinna zrodzić zdrową refleksję). Obuwie dostosowuje się do miejsca, w którym się przebywa. To wydaje się normalne i bezdyskusyjne. Buty się zakłada na czas wyjścia, wyruszenia w drogę. Gdy cel został osiągnięty, buty już można ściągnąć. Podróż zakończona. Jeśli jednak w wielkim domu, gospodarz chodzi w butach, bo wszędzie są płytki podłogowe, to z grzeczności zabieram się za ściągnięcie obuwia. Ale nie upieram się, gdy pan domu protestuje. W końcu to moje, a nie jego, skarpetki się potem nie dopiorą :))) Jednak gościom, których nie obchodziło moje raczkujące dziecko, i do małego przytulnego mieszkanka wchodzili jak do Lidla, od razu wyciągałam gościnne paputki z zapytaniem jaki wybierają kolor:)) Ani razu nie usłyszałam "nie, dziękuję, pozostanę w buciorach". Wszystko było jasne.
ZAWSZE jak idę do kogoś, zdejmuję buty i zakładam moje kapcie. To wspaniały zwyczaj z Pd Azji. Nawet we Włoszech rodzice znajomych to docenili - szacunek dla ich własności (wypolerowane podłogi). Zaskoczyło mnie, że zwyczaj ten dotarł do UK oraz USA, gdzie coraz częściej osoby proszą odwiedzających o zdjęcie butów.
absolutnie nie powinno się nikogo zmuszać do ściagania butów! u mnie w domu tez nie ma tego zwyczaju, trzeba się pozbyc niemodnych dywanów i będzie ok :)
Szanowny Pan, wyciąga wnioski z właściwej sobie klasy społecznej. Informuje Pana, że w pamiętnikach moich przodków wyraźnie można odczytać te różnice, że wchodząc do pałacu buty zdejmowalo chlopstwo i pracownicy plowi, ale nigdy ktokolwiek o jakimkolwiek osoby z wyższego stanu to nigdy nie sciagaly one obuwia. Dotyczyło to także plebana.
A ja w pamiętnikach dawnych lekarzy wyczytam że 100lat temu (jakoś tak) lekarze nie myli rąk przed operacjami "bo lekarz jest czysty". A potem zakażenia pacjenta i śmierć.
Wydaje mi się, że porusza Pan problem dość niszowy, nie wiem ilu obywateli naszego kraju zasiedla dziś pałace, ale Panu gratuluję posiadania takiego lokum :-)
pana przodkowie mieli klase nizsza do sprzatania i napewno zadnych sporow z syndykatem
@@kamilfutyma8060 ja niestety pałaców już nie posiadam gdyż władze naszego Państwa odebrał te majątki mojej rodzinie. Nie przeszkadza mi jednak w moim małym mieszkaniu kultywowac tradycje i dobre wzorce zachowania.
@@malgorzatamakowska9910 zapewniam Panią, że osoby pracujące w Pałacu były bardzo z tego faktu zadowolone co potwierdziłem osobiście podczas wizyty w okolicach gdzie potomkowie osób pracujących wciąż opowiadają historie jak dobrymi pracodawcami byli moi przodkowie i wciąż w donu przechowuja pamiątki związane z tamtymi czasami.
Tak jak moi przodkowie szanowali i swoich gości oraz swoją służbę tak i ja swoich gości szanuje a pracy się nie boję i posprzątać mieszkanie nie jest dla mnie ujma.
Elegancja zabrania zdejmowania butów.Facet w garniturze przy stole świątecznie zastawionym siedzi w skarpetkach,a kobiety w pięknych toaletach i boso.Okropne.
Dlatego do domu gdzie należy zdejmować buty, lepiej nie przychodzić w eleganckim ubraniu
Nie no jasne masz parkiet w salonie za 30 tys zl przyjdzie jakaś damulka w obcasie i podłoga do remontu po jednym razie... Ale co tam jak to wygląda a na kasie wszyscy przecież śpią.
Parkiet za 30 tys. powinien być twardy ,ale moze bezpieczniej jest zrobić podłogę z terakoty,tez moze być piękna i odporna na obcasiki.
Slusznie i naukowo.Tylko excentryk nakazuje zdjecie obuwia!
@@alinaradwanski1103 Parkiet za 30 tys. nie będzie twardy, bo podłoga z naturalnego drewna (droższa) zawsze jest miększa - specyfika materiału. Sztuczne panele (tańsze) są twardsze.
Kiedyś byłam u kolegi, jego rodzice nie kazali mi zdejmować butów. Kiedy wyszłam z domu od razu za drzwiami było słychać sprzeczkę, dlaczego nie zdjęłam butów...
Też spotkałam się z taką dziwnie pojmowaną 'kurtuazją' wobec gościa. Lepiej jasno przedstawić zasady panujące w domu.
Niezaleznie czy u siebie czy u kogos w butach nie chodze po dywanach. Po podlodze moge chodzic u siebie jak i u kogos. Jesli ktos nawet mowi zeby nie zdejmowac ale ma dywan to zdejme - chyba ze ten dywan faktycznie wygladalby na taki co lepiej sie go trzymac odizolowanym 😂😎.
Ja nie lubię zdejmować butów bo mi strasznie walą skarpetki. Ale jak już muszę to mam na to sposób. Puszczam mocnego cichego bąka który będzie silniejszy i wmawiam komuś że to on.
Jak przychodzi do mnie kominiarz sprawdzać co roku wentylację albo jak mam awarię i przychodzi hydraulik lub też jak chodzi ksiądz po koledzie to żaden z tych panów nawet nie pomyśli że ma obuwie ściągać... A i Pana od butli z gazem też to dotyczy
Praktycznie wziasc drugie buty ze soba / aby nie szpilki bo faktycznie moga zniczyc podloge./
Niektórzy ludzie mają problem z " zapachem" stóp :😷 Osobiście wolę by moi goście pozostali w swoim obuwiu. Zawsze można przygotować w przedpokoju specjalną matę do przetarcia podeszwy.
Można też przyjść w butach odpowiednich do pogody i zmienić je na pasujące do stroju i rodzaju wizyty. Pozdro
Dzisiaj mi się śniło, że do garnituru założyłem sandały :) Ciarki do tej pory na plecach :D
To dlatego chodzą ciarki po plecach, że nawyki dot. zasad ubioru są dopiero co ( od manifestu PKWN w 1944 r.) przyswajane przez lud polski. Po wyniszczeniu ziemiaństwa i inteligencji przez desant Stalina z Kujbyszewa lud musi czytać z internetu jak się zachować i ciężko mu to idzie. Bo nawyki z klepiska ciągle się odzywają. Dzieci ziemian przez stulecia były wychowywane wg zasad dobrego zachowania i było to dla nich naturalne i jasne. Dobrze ,że lud czyta o tych starych , dobrych obyczajach i próbuje choć w 1 procencie naśladować dawne wyższe sfery. Jednak robi to okazjonalnie i wyrywkowo. Stąd te rozterki jak u studenta który wchłania wiedzę ale niedokładnie i chaotycznie. Aby tylko zaliczyć. Niestety smoking leży dobrze dopiero w co najmniej 3 lub 5 pokoleniu. Inaczej taki nuworysz wygląda jak krowa z nałożonym siodłem. Taki niby mustang w ludowym wydaniu.
A co w sytiacji gdy przychodzisz do kogoś na przyjęcie i widzisz bardzo brudną podłogę? Zdejmować wówczas buty czy powiedzieć gospodarzowi, aby najpierw posprzątał mieszkanie? 😊
Ja miałam taką sytuację, że ubrałam rajstopy i kozaki. Przyszłam do mieszkania do znajomych, gdzie chodzi się boso. Po zdjęciu butów rozerwałam na jednej nodze rajstopy. Warto nosić ze sobą zapasowe skarpetki lub nawet rajstopy, wtedy założyłam skarpetki i nie było widać dziury. :)
Świetny odcinek. Wszystko fajnie i klarowie powiedziane 👍
Dzięki!
U mnie ciotka z mężem i dwójką dzieci weszła na nowiutki dywan w butach w których przyszła a akurat padał deszcz,i ciężko było wyczyści ten dywan bo tak ładnie wtarli to błoto w niego, że trzy dniowy dywan musiał jechać do prania 😒😒
Za 3,5 zł para są już dostępne wysokiej jakości, uniwersalne i wygodne jednorazówki hotelowe z grubą podeszwą. Tych najtańszych, za 1 zł nie polecam, faktycznie nie są zbyt wygodne. Plus warto też mieć „szpitalne nakładki” na buty dla opornych, serwisantów lub dla siebie gdy ktoś zapaskudzi nam windę czy schody. Pozdrawiam fanów higieny i czystości ;)
Moja pierwsza sunia zmarła na parwowirozę. Prawdopodobnie złapała ją jeszcze w hodowli, ale jest prawdopodobne, że mogliśmy przynieść wirusa na butach do domu. To nie tylko kurz i błoto, ale również chorobotwórcze drobnoustroje. Jestem za zdejmowaniem butów w domu.
Trzeba było psa zaszczepić , a nie zwalać winę na kogoś innego.
@@zbigniewjarzabek2575 Wet potwierdził, że najprawdopodobniej w hodowli, bo symptomy się pojawiły po 3-4 dniach jak trafiła do nas. Powinna być po szczepieniach. 🤷🏻♀️
Swojego psa szczepię co roku, co roku robię badania krwi i USG brzucha i badania kału staram się co 3 miesiące robić.
Zwyczaj zdejmowania botów wywodzi się z prostego faktu powszechnego baku chodników wyłożonych cementem i braku kanalizacji. Wszystkie odchody były wyrzucane na ulice. Chodziliśmy w błocie wymieszanym z kalem i moczem. Musimy sobie to uświadomić że ten okres mamy już dawno za sobą, dlatego jestem zwolennikiem botów w każdej sytuacji.
Nigdy nie zdejmuję butów, jeśli przychodzę do kogoś z wizytą. Uważam to za niestosowne, nie pozwalam też na zdejmowanie obuwia przez moich gości, a już nie daj Boże częstowanie ich kapciami moich domowników. Dziurawe skarpety to pół biedy, ale dramatem są śmierdzące skarpety, to jedno, a drugie to, że po moim mieszkaniu grasuje sierściuch, który roznosi kudły po całej podłodze, nie muszę mówić co dzieje się na skarpetkach.
A tak wogóle to zwyczaj zdejmowania butów - bez urazy wziął się że wsi, bo kiedy chłop wracał z pola, albo z obory to swoje brudne buty zostawiał przed drzwiami i tak jest do dzisiaj. Nie ma w tym nic niestosownego, ale niestosownym było przeniesienie tego zwyczaju do miasta. Okazaniem szacunku dla pani domu nie jest zdjęcie butów, ale właściwy strój, kwiaty itp.
Mnie zdarzyła się przyjemna niespodzianka u znajomej starszej o pokolenie. Miała zawsze wystarczającą ilość wygodnych i ładnych kapci zrobionych na drutach, które traktowała jako jednorazówki, to znaczy dla higieny prała po każdym użyciu. Miłe, wygodne, niekrępujące i bez obaw, że kapcie nosiły nogi wielu poprzedników.
Ja bym podzielił sytuacje tylko na dwie grupy: spotkania oficjalne i cała reszta. W pierwszym przypadku, gdzie ubiera się stroje wieczorowe, butów nie ściągamy. W reszcie sytuacji dostosowujemy się do gospodarza. Imieniny cioci, to nie jest chyba aż tak oficjalne wydarzenie, żeby komuś brudzić podłogi buciorami. Z drugiej strony, jeśli ktoś w swoim domu cały czas chodzi w butach, to my również możemy, nawet przychodząc tylko na przysłowiową kawę i ciastko.
Łukaszu, odcinek bardzo ciekawy, mam jednak jedno pytanie.
Pracuję jako korepetytor, uważam siebie za profesjonalistę, każdorazowo, gdy do mojego lokalu przychodzi nowy uczeń, mówię mu, że nie musi ściągać butów. Uważam, że to byłoby niekulturalne z mojej strony, ponieważ traktuję swoich uczniów z szacunkiem, a wymaganie zdjęcia obuwia od (jakby nie patrzeć) swoich klientów jest dla mnie absurdalne. Nie każdy się ze mną zgadza, twierdząc, że ich mieszkania to ich zasady. Jednak co, jeżeli mieszkanie jest też miejscem pracy? Kto ma tu rację?
Pozdrawiam i życzę samych sukcesów.
Michale, dobrze robisz.
@@LukaszKielban A pracując u kogoś w mieszkaniu? Zwłaszcza jeśli buty zwyczajnie przeszkadzały by w pracy.
Bardzo fajne tematy są poruszane na tym kanale. Każdy powinien sobie przyswoić pana kanał.
P.S. Co to za koszula w paski na początku filmu ? Kupiłbym sobie taką :)
Mam taki problem: udzielam prywatnych lekcji w domu uczennicy, przy czym to dom jednej z uczennic, a prócz niej dojeżdżają tam na lekcje jeszcze trzy, tego samego dnia, jedna po drugiej. W domu wszyscy zdejmują buty. Ja butów nie lubię zdejmować, źle się czuję bez nich, szczególnie przy uczniach. Nie zdejmuję ich tam, bo uważam, że jestem tam bardziej nauczycielem, niż gościem. Czy bardzo źle robię? Sam nigdy nie każę w swoim domu nikomu ściągać butów, wręcz zabraniam ściągać.
Interesujący i wyjaśniający pewne dylematy odcinek, dziękuję bardzo za niego :)
Mnie zastanawia jeszcze jedna kwestia, mianowicie, gdy latem kobiety chodzą w sandałkach. Zdarzyła mi się taka sytuacja, gdzie koleżanka wpadła na kawę (czyli było to spotkanie nieformalne), ale właśnie miała na sobie wyżej wymienione obuwie, tradycyjnie zdjęła buty i chodziła po mieszkaniu "bosą stopą". Czy w takiej sytuacji powinna ona zdjąć buty, czy jednak pozostać w nich? Mi osobiście trochę to przeszkadzało, ale nie chciałam stawiać jej w kłopotliwej sytuacji, dlatego przełknęłam swój, mhm, wstręt, i pozwoliłam jej chodzić tak jak chodziła.
Dlatego zastanawiam się, czy jest to jakiś mój wymysł i nie powinno mieć dla mnie znaczenia, czy gość jest w skarpetkach czy chodzi boso, czy jednak jakieś zasady mówią o tym, żeby nie chodzić po cudzym mieszkaniu na bosaka?
Pozdrawia serdecznie :)
Mi też przeszkadzałyby bose stopy. Jak zazwyczaj proszę gości o zdjęcie butów, tak tamta koleżanka mogłaby zostać w butach,. Jak dla mnie byłoby wtedy bardziej higienicznie :)
To już raczej zależy od własnych preferencji. Pytanie co wydaje się nam bardziej higieniczne: buty z dworu czy bose stopy?
@@LukaszKielban Teraz jeszcze sobie pomyślałam, że w takiej sytuacji dobrym wyjściem byłoby noszenie przez kobiety w torebce czystej pary skarpetek typu "stopki", które można by było założyć po zdjęciu butów i wtedy byłaby to chyba najbardziej higieniczna opcja :)
Ja dałabym jakieś zapasowe kapcie. Byłam w sytuacji że znajomy zdjął buty i miał bosa stopę. Na całych panelach później były odbite ślady tych stóp. Niefajnie
@@LukaszKielban , mi się wydaje bardzo niehigieniczne chodzenie po domu boso/w skarpetkach a potem wkładanie stopy z tym wszystkim, co się zebrało z podłogi, do buta...
A jak na spotkanie typu korepetycje? Wiadomo, że uczeń płaci, przychodzi i ma prawo czuć się komfortowo w butach, ale co będzie jak przyjdzie w ubłoconych?
trzeba kupić zapas ochraniaczy szpitalnych i dać uczniowi wybór: albo zakłada ochraniacze ( wtedy np. dopłaca złotówkę do honorarium za lekcję ) albo zdejmuje buty i śmiga w skarpetach....
A może po prostu jeśli zapraszasz to mów o zabraniu kapci,bo faktycznie w używanych nie czuje się najlepiej,wolał bym zostać w skarpetkach,bo dywany to raczej przeżytek,chociaż ładne,ale niepraktyczne w porównaniu z parkietami czy panelami,to tylko moja opinia.Co do kobiet jeśli nie jest to oficjalna feta a nie chce wyglądać nieciekawie powinna wziąć swoje domowe obuwie i będzie po sprawie.
Tradycja nakazuje gdzie jesteśmy.
W Polsce raczej tak .
W Szwecji koniecznie ,nawet inkasent chcąc spisać stan licznika za światło ,zdejmuje buty.
Kiedyś znajoma policjantka opowiadała jak przyjechała na interwencję do agresywnego i pijanego faceta, a pani poszkodowana poprosiła ją i drugiego bagietę, żeby ściągnęli buty zanim wejdą do pokoju po jegomościa, bo dywan niedawno prała ;) (to było w Polsce)
Zdejmuję buty i kategorycznie żądam tego od moich gości.
Wobec tego jesteś taką 'damą' jak 'gentleman' z tego filmu.
Moja propozycja:
Automatyczny dozownik ochraniaczy na buty maszyna ...
Lub:
Bierzesz ze sobą w worku obuwie zmienne...
Lub:
Bawisz się w przedpokoju...
I ostatnia opcja:
Zakładasz kapcie po domownikach.
Jak dla mnie to dramat z tymi używanymi papciami/laciami/kapciami. O ile jestem za tym by NIE chodzić w butach po domu, o tyle nie rozumiem po cholere wciskać gościom używane kapcie (fuj! Nie, dziękuję). Czyste stopy/swoje obuwie podomowe czy skarpetki, tak jak byś chodził u siebie w domu i tyle. Uważam że w domu NIE robi się na tyle formalnych wizyt aby zdjęcie obuwia było problem. Do domu zaprasza się wg mnie ludzi na tyle bliskich żeby czuli się oni jak u siebie = chodzili w tym co u siebie czy to skarpetki czy ich domowe obuwie. Jeśli zapraszasz kogoś kogo skarpet na swoich podłogach nie jesteś w stanie strawić to wg moich standardów nie jest to ktoś kogo zaprosiła bym do swojego domu. Imprezy na tyle formalne że nie wypada gości prosić o zdjęcie obuwia należy organizować gdzieś, gdzie to obuwie po prostu nie będzie przeszkadzać i już. Jakiś lokal czy coś. A w domu na tyle prywatnie i komfortowo żeby zdjęcie obuwia nie było problemem.
Nie założę cudzych kapci, nie będę chodziła boso po cudzym mieszkaniu. Rozwiązaniem mogą być jednorazowe nakładki na buty. I jeszcze to, że ludzie nie potrafią zmieniać butów po wejściu, w miejscu gdzie wdeptali brudnymi buciskami wdeptują w kapciach
Myślę, że najprostsza zasada jest taka: kto ma ochotę to zdejmuje a kto nie ma - nie zdejmuje. Niegrzeczne jest według mnie wymaganie od gościa aby obuwie zdejmował. Wycieraczka przed drzwiami jest po to aby buty wytrzeć. Nawet jeśli trochę się nabrudzi to trudno, trzeba odżałować i po gościu posprzątać. A jeżeli własne podłogi szanujemy bardziej niż gości, to ich po prostu nie zapraszajmy. Gość w dom. Bóg w dom. Skoro podłoga jest ważniejsza od gościa to radzę omijać takie domy i taką gościnę.
Przy większych przyjęciach pewnie, że w butach. Za to na codzień u mnie w domu nosi się kapcie. U wszystkich moich znajomych i w rodzinie jest tak samo. Jak czasem wpadniemy do siebie w gości, również.
Dla mnie ja mniej najgorsze w odczuciu jest, kiedy trzeba zdjąć buty a gospodarze mają zwierzaki.
Gorzej jeszcze kiedy mamy buty bez skarpetek, wtedy też je zdjąć?
O tym właściciel nie pomyśli :(
Nie wchodzę, wymyślam pierwszą lepszą wymówkę i już mnie tam nie ma, dziękuję za gościnę.
Ja nawet jak wpadnę z krótką-zapowiedziana wizytą OKROPNIE się czuję,jak musze zdejmowac buty! Bardzo źle sie czuję z bosymi stopami-tym bardziej np. na panelach- jest mi po prostu zimno! Poza tym jestem niska, i w butach -choćby na lekkim podwyższeniu lepiej się czuję. A jak ktoś przyniesie mi miękkie kapcie na cieniutkiej podeszwie-takie "ciapy" to moja starannie dobrana kreacja bardzo traci, bo po prostu wyglądam śmiesznie.Jeżeli jest błoto, albo pada deszcz- zabieram jakieś buty (bez twardej podeszwy) ze sobą.
Szczerze mówiąc , to wolę , kiedy goście wejdą w butach , niż bez butów i skarpetek...Gole , spocone stopy to najgorsza opcja.
Pytanie się gospodarza o to czy buty zdjąć czy nie jest złym pomysłem bo wiadomo że z grzecznosci odpowie że nie ma problemu można wejść w butach
Dlatego ja bardzo doceniam koleżankę, która na moją odpowiedź "jak chcesz" zapytała wprost czy ja mam buty (było zamieszanie, więc mogła nie zdążyć sprawdzić) i słysząc, że nie podziękowała i zdjęła swoje. Cenię za bezpośredniość i rozwiązanie sprawy szybko i logicznie
Może nie zadaję się z dostatecznie nowoczesnymi, nowobogackimi, jakże prestiżowymi ludźmi, bowiem zawsze, gdziekolwiek bywam u kogoś w domu, zawsze taktem było zdjęcie butów.
Miałbym opór aby chodzić po własnym domu (w kapciach, czy boso) ze świadomością, że dzień wcześniej gromada ludzi naniosła mi na dywan brud z ulicy.
Mnie zawsze rodzice uczyli, że gości nigdy się nie "rozbiera" z butów i tego się trzymam. U większości moich znajomych jednak zwyczaj zdejmowania butów panuje i ja się do niego stosuję, ale sam go nie praktykuje nawet na nieoficjalnych spotkaniach. Często osoba która przychodzi do mnie w gościnę sama ściąga buty, i następuje rytualny dialog "nie, nie musisz sciagac" , "sciagne bedzie mi wygodniej ( lub nie bede ci tu wchodził w butach)" :D ktoś już nizej o tym wspomniał
A co zrobić gdy gospodarz wciska na wejściu laczki mimo, że mogą nie mieć naszego rozmiaru?
Potem na spotkaniu: prosimy do zdjęcia! Uśmiech! Cheese! I co? Piękne sukienki, ładne garnitury, koszule, a na dole kapciuchy, klapki gumowe lub śmierdzące skarpety. Jak do kogoś idę w odwiedziny to ubieram czyste ubrania i dbam o czystość butów. Tego samego spodziewam się po przybyszach. Jeżeli ktoś jest fleja to niech zrozumie, że przed spotkaniem trzeba się umyć, ubrać ładnie i wyczyscić buty, o!
Często nosilam swoje własne klapki zwłaszcza gdy wiedzialam że wizyta u znajomych potrwa dużo dłużej.
suicide6redemption błagałam o nie ściąganie butów kolegów moich córek. Wolałam sprzątać niż wąchać.
Jeżeli gospodarz jest zwolennikiem zdejmowania butów, to powinien zadbać o wystarczającą liczbę obuwia domowego dla swoich gości i to w różnych rozmiarach. W moim domu faworyzuję obuwie plastykowe, które są łatwe w utrzymaniu higieny. Od czasu do czasu zamaczam je w roztworze z chlorem.