Witam. Ja miałem przysięgę na stadionie Apator Adriana Toruń 2006. Ciężko stwierdzić czy były to moje najpiękniejsze czasy w życiu. Raczej wojsko pamiętam jako zmarnowanie czasu. Zarazem będzie to coś co z pewnością ciekawie się wspomina. Uważam z perspektywy czasu, że te całe kiszenie się tyle miesięcy w koszarach to nic przyjemnego. Trochę jak w areszcie. Jak ktoś tęskni za wojskiem to go nie rozumiem. Na wolności można robić o niebo przydatniejsze rzeczy niż: czyszczenie kibli, grabienie liści, składanie wyra, zamiatanie korytarzy. Nauka dalmierza laserowego, który za 30 lat będzie przestarzały. Po co to komu? Całość ratuje co najwyżej strzelanie i nic poza tym. Do tego jak się nam trafia jakieś świry to naprawdę współczuje i nie dziwię się, że tylu młodych ludzie nie wraca z woja do domu. Niestety trzeba mieć silną psychikę by tam wytrzymać. O ile trafimy na kilku normalnych to wytrzymamy. Jeżeli na samych świrów i zlewającą na wszystko kadrę to może być ciężko. Są jednak i akcje których się nie zapomina. Takich miałem od groma. Czasami ciężkich czasami tak zabawnych, że można wnukom opowiadać. Wszystko zależy od klimatu na kampanii i na to na kogo traficie. Życzę wszystkim normalnych kumpli z woja. Pozdrawiam.
Witaj, masz absolutną rację - służba wojskowa to zupełnie różne doświadczenia w zależności od miejsca, jednostki, kompanii, a nawet dowództwa. Jedni wspominają wojsko jako spokojny okres, gdzie więcej było czekania niż działania, inni natomiast jako ciągłą harówkę, nieustanny rygor i wycisk fizyczny. Niektóre jednostki stawiały na szkolenie techniczne, inne na czystą dyscyplinę i porządek, a jeszcze gdzie indziej żołnierze mieli czas na przysłowiowe „zbieranie grzybów”. Wszystko zależało od struktury i podejścia przełożonych - jedni wymagali niemal wojennej gotowości, inni przymykali oko na pewne rzeczy. A najlepsze jest to, że każdy, kto był w wojsku, ma swoje unikalne historie, anegdoty i wspomnienia, które potrafią być kompletnie różne, choć formalnie służyli w tej samej armii. To pokazuje, jak wiele twarzy ma służba wojskowa - od luzu po ciężką harówę od rana do nocy.
Witam. Ja miałem przysięgę na stadionie Apator Adriana Toruń 2006. Ciężko stwierdzić czy były to moje najpiękniejsze czasy w życiu. Raczej wojsko pamiętam jako zmarnowanie czasu. Zarazem będzie to coś co z pewnością ciekawie się wspomina. Uważam z perspektywy czasu, że te całe kiszenie się tyle miesięcy w koszarach to nic przyjemnego. Trochę jak w areszcie. Jak ktoś tęskni za wojskiem to go nie rozumiem. Na wolności można robić o niebo przydatniejsze rzeczy niż: czyszczenie kibli, grabienie liści, składanie wyra, zamiatanie korytarzy. Nauka dalmierza laserowego, który za 30 lat będzie przestarzały. Po co to komu? Całość ratuje co najwyżej strzelanie i nic poza tym. Do tego jak się nam trafia jakieś świry to naprawdę współczuje i nie dziwię się, że tylu młodych ludzie nie wraca z woja do domu. Niestety trzeba mieć silną psychikę by tam wytrzymać. O ile trafimy na kilku normalnych to wytrzymamy. Jeżeli na samych świrów i zlewającą na wszystko kadrę to może być ciężko. Są jednak i akcje których się nie zapomina. Takich miałem od groma. Czasami ciężkich czasami tak zabawnych, że można wnukom opowiadać. Wszystko zależy od klimatu na kampanii i na to na kogo traficie. Życzę wszystkim normalnych kumpli z woja. Pozdrawiam.
Witaj, masz absolutną rację - służba wojskowa to zupełnie różne doświadczenia w zależności od miejsca, jednostki, kompanii, a nawet dowództwa. Jedni wspominają wojsko jako spokojny okres, gdzie więcej było czekania niż działania, inni natomiast jako ciągłą harówkę, nieustanny rygor i wycisk fizyczny.
Niektóre jednostki stawiały na szkolenie techniczne, inne na czystą dyscyplinę i porządek, a jeszcze gdzie indziej żołnierze mieli czas na przysłowiowe „zbieranie grzybów”. Wszystko zależało od struktury i podejścia przełożonych - jedni wymagali niemal wojennej gotowości, inni przymykali oko na pewne rzeczy.
A najlepsze jest to, że każdy, kto był w wojsku, ma swoje unikalne historie, anegdoty i wspomnienia, które potrafią być kompletnie różne, choć formalnie służyli w tej samej armii. To pokazuje, jak wiele twarzy ma służba wojskowa - od luzu po ciężką harówę od rana do nocy.