Mnie się podobał. Uwielbiam filmy o Hollywood, więc już za samo podjęcie tego tematu dostaje oczko wyżej. Poza tym pokazanie rozmachu i atmosfery kręcenia filmów niemych w latach 20tych meg ami się spodobał. Wręcz karmiłem się tym, przeżywałem, jakbym sam był na planie. A potem pierwsze filmy dźwiękowe - czułem gorąco płynące z jupiterów, napięcie całej ekipy filmowej - znowu przepiękne smaczki. Dźwiękowiec który nie rozumiał pozostałych - obcy człowiek którego nagle trzeba tolerować, bo ma być dźwięk. To zamknięcie się do studia filmowego - wow - no czuć te różnice - te plusy i minusy. Poza tym to co powiedzieliście o prasie plotkarskiej, o dziennikarce - to kolejne smaczki. Potem atmosfera skandali - to co się stało na przyjęciu. I dopiero od sceny z mafią coś mi nie zagrało. To całe podziemie niezbyt pasowało mi klimatem i poziomem okrucieństwa. Tu film siadł. Postacie wydały się irracjonalne. Ale rozumiem że chodziło o pokazanie że to co było na początku filmu przeszło teraz do podziemi. Końcówka czyli montaż filmów: wywołał u mnie dreszczyk, były znowu pozytywne emocje, radość z tego co dało mi kino przez te wszystkie lata. Także dziękuję, bawiłem się zacnie.
Ja zupełnie zwariowałam na punkcie tego filmu. W ogóle nie zauważyłam, ze trwał 3 godziny a nawet powiem, że dla mnie mógłby trwać nawet dłużej . Wszystko mi się podobało… dynamika, aktorstwo, scenografia, zdjęcia , montaż i oczywiście niesamowita muzyka! Niesamowity film o miłości do kina! Jak dla mnie po prostu bomba!
To jeszcze raz ja…..jakoś nie mogę uwierzyć , ze wam się nie podobał ! Ja muszę przyznać , że muszę trochę ochłonąć, bo od dwóch dni, odkąd zobaczyłam ten film, chodzę jak na szpilkach! Film dosłownie wbija się w pamięć( przynajmniej w moja😜)jest zrobiony w szalony nietuzinkowy sposób . Dawno nie widziałam takiego filmu o miłości do kina.
Trochę późno zobaczyłem film ale uważam że był naprawdę dobry. Szukałem różnych smaczków u osób ktore recenzują filmy i proponuję zajrzeć do Raczka tam jest dużo historii i własnych przeżyć które tłumaczą wiele scen.
jest zakończenie relacji z kelnerą - kończy się s*ksem ciekawa analiza, ale fakt że można o tym filmie rozmawiać i rozmawiać, doszukiwać się znaczeń i symboli świadczy na jego korzyść :)
25:30 Drodzy, więcej uwaznisci...nie oddam dokładnie, ale w ciągu kilku minut jest ujęcie, które jakby z balkonu zjeżdża na parter i na jego początku, po prawej stronie widać postać grana przez pitta, który seksi się z tą kelnerką. Piekne domknięcie wątku.
@@grzegorzgrzywacz6073 dlaczego bez znaczenia? Dzięki temu poznajemy rys charakterologiczny postaci - bawidamka, zdolnego do zdrady, bez kręgosłupa moralnego w tych kwestiach. Oprócz tego, reżyser dzięki temu buduje mit tej postaci, jego rozpoznawalność i prawdziwe umiłowanie, które prowadzi nawet do chęci bzyknięcia. To wszystko z kolei składa się na jego wiarygodne poczucie wyjątkowości w tym świecie, które później w ciągu rozwoju fabuły traci, co prowadzi do kolejnych konsekwencji. Po 2, wedlug mnie takie przedstawienie postaci granej przez Pita buduje mikronapiecia w relacji z Margot, bo mam wrażenie że można to prowadzić do ich seksualnego zbliżenia.
@@grzegorzgrzywacz6073 coś co nie ma znaczenia dla fabuły nie oznacza, że nie ma znaczenia dla całości filmu. Według mnie świetne, odważne kino, jestem w szoku ze coś takiego powstało w dzisiejszych czasach. Tzn film z takimi gwiazdami i budżetem, gdzie fabuła jest pretekstowa dla opowiedzenia o tamtym świecie, ludziach, ich emocjach. Przewiduje totalna porażkę finansową filmu, zbyt trudny i w sumie subtelny film dla "dzisiejszego" widza.
Chciałabym więcej Brada Pitta, mniej Margot Robbie. Chciałabym więcej zadumy nad upadkiem niemych ikon kina, mniej rozwodzenia się nad beztalenciem. To prawda, widowiskowy. Scena otwierająca porywająca, dynamiczna, wprowadza nas w film z impetem. Ale jakiejś równowagi mi zabrakło. A tak przy okazji tematu kobiet - reżyserek w kinie tamtych lat jest bardzo intersujący dokument Bądź sobą, czyli nieopowiedziana historia Alice Guy-Blache - przykład zakłamywania historii kina.
Za bardzo analizujecie, za mało odczuwacie, ten film to doświadczenie, trzeba wyluzowac i dać się porwać a nie roztrząsać każdą scenę i doszukiwać się miliona niuansów i znaczeń, poza tym porównywanie Babilonu do Inisherin jest trochę nie na miejscu, to dwa zupełnie inne filmy, spokojna intymna historia vs widowisko, mnie osobiście Colin i spółka trochę zmęczyli, a Babilon porwał na tyle że widziałem go 2 razy i zastanawiałem się nad trzecim.
Ale to tak nie działa, gdyby miało nas porwać, to by porwało. A tak, czuliśmy zgrzyty podczas seansu i je przeanalizowaliśmy. Poza tym Babilon to nie jest ot rozrywka, Chazelle ma wyraźnie sporo do powiedzenia o Hollywood i przemyśle filmowym, ale naszym zdaniem robi to nieporadnie. Nic na to nie poradzimy:)
Również bardzo się zdziwiłam się, że ten film na początku miał tak słabe oceny. Masę dobrego można o tym filmie powiedzieć, ja wręcz oglądałam z ogromnym zafascynowaniem. Przez te 3 godziny seansu nie było ani chwili, gdzie można było się nudzić czy zniechęcić do dalszego oglądania. Z chłopakiem byliśmy 2 razy na tym i również myślimy czy nie pójść jeszcze raz.
Ale tutaj można odczuwać znużenie i żadne "wyluzowanie" tutaj nie pomoże. Ja się cieszę na te recenzje bo mało mamy takich kanałów tak dobrze analizujących filmy będąc jednocześnie tak bardzo dobrze przygotowanym do tej analizy.
mnie ostatecznie oczarował:) choć dużo sprzecznych wrażeń w trakcie i czym dłużej myślę o postaci Nelli tym bardziej irytująca się wydaje, sekwencje kręcenia filmów dla mnie cudowne świetna recenzja!
Film świetny. Wyciąłbym ze 20 minut ale płynąłem przez seans i dałem się ponieść. Whiplash 8/10, La La Land (top 3 musicali ever) 10/10, First Man 9/10, Babilon 9/10. Czyli fanboy Chazelle'a.
Uwielbiam wasze recenzje. Piszę to, bo jest to prawda ;p ale też podobno komentarze pomagają na YT algorytmy, więc będę coś pisał pod każdym filmem ;p Pozdrawiam, Bartek ;)
To zejście do podziemi jest moim zdaniem odniesieniem do najgorszego syfu Hollywood. Do tego, o czym od lat mówi chociażby Mel Gibson. O panującej tam pedofilii, mrocznych obrzędach satanistycznych i klimatach wyspy Epsteina. Najgorszym syfie gdzie narkotyki i orgie to najmniejszy problem. Przyznam szczerze, że po takim zwariowanym początku byłem zaskoczony tamtymi scenami. Ogólnie rzecz ujmując, film dziwaczny, brawurowy i czasem obrzydliwy ale działa. Zleciały trzy godziny niewiadomo kiedy i bawiłem się świetnie!
Idealnie podsumowaliście to, czego nie potrafiłam wypowiedzieć o tym filmie! Miałam moment „Wow!”, ale i „za długo”, „no raczej nie…” i owszem, postać Margot jest pod koniec tak irytująca, ze wkurzająca. Najlepsze postaci to według mnie jazzman i Jack Conrad (ale nie bez „ale”).
Latwo to napisac z pozycji komentatora komentarza innych komentujacych…realia, jej pochodzenie, motywacje, rozterki i problemy z tego wynikajace sa nie do zrozumienia i taka ocena jest mocno oceniajaca, a takie niebieskie ptaki byly i beda w srodowiskach artystycznych i nie zrozumie tego ten kto nie ma w sobie genu i imperatywu artystycznego. Kropka.
Miałem podobne spostrzeżenia co do Margot Robbie, nawet mówiłem do kolegi po seansie, że już mi się znudziła na ekranie bo gra cały czas to samo i mnie denerwowała. Ogólnie dużo rzeczy mnie denerwowało w tym filmie.
Właśnie przed chwilą obejrzałam "Under the Silver Lake" (2018) - film, który również między innymi rozprawia się z gównianym symbolizmem Hollywood z mnóstwem nawiązań do historii kina. Nie pamiętam czy w "Mulholland Drive" też był taki syf w symbolizmie😅mimo wszystko zaciekawiliście mnie tym "Babilonem" 😘 dziękuję za ciekawą recenzję
Ja tak samo zauważyłem wiele zbędnych wątków, które możnaby spokojnie wyciąć. Jak właśnie kelnerka czy odbyt hollywood, który mimo że sam w sobie był ciekawą sekwencją to jakby wyrwał mnie z właściwego filmu, do którego niewiele wniósł. Postać Margot Robbie irytująca tylko. Pitt znacznie ciekawszy. Jakieś próby jej rozbudowania scenami typu wizyta polminutowa u matki w szpitalu wypadły dość biednie. Hurwitz jak zawsze dał radę. I słychać było wyraźnie motywy La La Landu wykorzystane w ścieżce dźwiękowej. Epilog mnie zachwycił, wyszedłem z kina oszołomiony i pełen przemyśleń na różne tematy i ogólnie oceniam ten film wysoko mimo niedociągnięć. Uważam, że należy mu się miejsce w nominowanej dziesiątce. Aczkolwiek wg mnie w rankingu ostatnich czterech filmów Chazella byłby czwarty. Co pokazuje, że talent facet ma niesamowity.
Fabuła filmu przypadła mi do gustu. Niektóre sceny interesujace. Aktorstwo też ok. Główny minus to dużo obleśnych scen, które można byłoby sobie darować. Wątek z Tobeyem Maguirem rewelacyjny. Dawno nie odczuwałem takiej atmosfery grozy i niepokoju w kinie.
Najlepszy był "La La Land". Reżyser sam mówił w wywiadzie, że "Whiplash" to był film prosty, napisany pod publiczkę, by zarobić kasę na "La La Land" właśnie. Ja też uważam "Whiplash" za dosyć prymitywny.
Jak już wspominamy ilość zbędnych scen, wątków i postaci to dosyć średniawy film, który właśnie dostał Oscara po ich usunięciu powinien trwać z 10 minut😂 Babilon w skali 1-5, bardzo mocne 4 plus dodatkowe 0,5 dla Diego Calvy .
Mnie się podobał. Uwielbiam filmy o Hollywood, więc już za samo podjęcie tego tematu dostaje oczko wyżej. Poza tym pokazanie rozmachu i atmosfery kręcenia filmów niemych w latach 20tych meg ami się spodobał. Wręcz karmiłem się tym, przeżywałem, jakbym sam był na planie. A potem pierwsze filmy dźwiękowe - czułem gorąco płynące z jupiterów, napięcie całej ekipy filmowej - znowu przepiękne smaczki. Dźwiękowiec który nie rozumiał pozostałych - obcy człowiek którego nagle trzeba tolerować, bo ma być dźwięk. To zamknięcie się do studia filmowego - wow - no czuć te różnice - te plusy i minusy. Poza tym to co powiedzieliście o prasie plotkarskiej, o dziennikarce - to kolejne smaczki. Potem atmosfera skandali - to co się stało na przyjęciu. I dopiero od sceny z mafią coś mi nie zagrało. To całe podziemie niezbyt pasowało mi klimatem i poziomem okrucieństwa. Tu film siadł. Postacie wydały się irracjonalne. Ale rozumiem że chodziło o pokazanie że to co było na początku filmu przeszło teraz do podziemi. Końcówka czyli montaż filmów: wywołał u mnie dreszczyk, były znowu pozytywne emocje, radość z tego co dało mi kino przez te wszystkie lata. Także dziękuję, bawiłem się zacnie.
nie byłam jeszcze, nie widziałam, ale ufam Tomkowi Raczkowi, który mówi do nas: 'nie mów, takich świństw to ja nie lubię - LUBISZ'.
dla mnie ten film to cudeńko, dobrze sie bawiłam 9/10
Ja zupełnie zwariowałam na punkcie tego filmu. W ogóle nie zauważyłam, ze trwał 3 godziny a nawet powiem, że dla mnie mógłby trwać nawet dłużej . Wszystko mi się podobało… dynamika, aktorstwo, scenografia, zdjęcia , montaż i oczywiście niesamowita muzyka! Niesamowity film o miłości do kina! Jak dla mnie po prostu bomba!
To jeszcze raz ja…..jakoś nie mogę uwierzyć , ze wam się nie podobał ! Ja muszę przyznać , że muszę trochę ochłonąć, bo od dwóch dni, odkąd zobaczyłam ten film, chodzę jak na szpilkach! Film dosłownie wbija się w pamięć( przynajmniej w moja😜)jest zrobiony w szalony nietuzinkowy sposób . Dawno nie widziałam takiego filmu o miłości do kina.
Czekam na Waszą recenzję Sick of Myslef!
Tak! Koniecznie :))
Trochę późno zobaczyłem film ale uważam że był naprawdę dobry. Szukałem różnych smaczków u osób ktore recenzują filmy i proponuję zajrzeć do Raczka tam jest dużo historii i własnych przeżyć które tłumaczą wiele scen.
A według mnie świetny!
jest zakończenie relacji z kelnerą - kończy się s*ksem
ciekawa analiza, ale fakt że można o tym filmie rozmawiać i rozmawiać, doszukiwać się znaczeń i symboli świadczy na jego korzyść :)
25:30 Drodzy, więcej uwaznisci...nie oddam dokładnie, ale w ciągu kilku minut jest ujęcie, które jakby z balkonu zjeżdża na parter i na jego początku, po prawej stronie widać postać grana przez pitta, który seksi się z tą kelnerką. Piekne domknięcie wątku.
Czyli jednak wtedy mrugnąłem;)
@@DrugiSeans Ale i tak cała sekwencja scen z kelnerką bez znaczenia tak więc mrugnięcie bez konsekwencji:)
@@grzegorzgrzywacz6073 dlaczego bez znaczenia? Dzięki temu poznajemy rys charakterologiczny postaci - bawidamka, zdolnego do zdrady, bez kręgosłupa moralnego w tych kwestiach. Oprócz tego, reżyser dzięki temu buduje mit tej postaci, jego rozpoznawalność i prawdziwe umiłowanie, które prowadzi nawet do chęci bzyknięcia. To wszystko z kolei składa się na jego wiarygodne poczucie wyjątkowości w tym świecie, które później w ciągu rozwoju fabuły traci, co prowadzi do kolejnych konsekwencji. Po 2, wedlug mnie takie przedstawienie postaci granej przez Pita buduje mikronapiecia w relacji z Margot, bo mam wrażenie że można to prowadzić do ich seksualnego zbliżenia.
@@grzegorzgrzywacz6073 coś co nie ma znaczenia dla fabuły nie oznacza, że nie ma znaczenia dla całości filmu. Według mnie świetne, odważne kino, jestem w szoku ze coś takiego powstało w dzisiejszych czasach. Tzn film z takimi gwiazdami i budżetem, gdzie fabuła jest pretekstowa dla opowiedzenia o tamtym świecie, ludziach, ich emocjach. Przewiduje totalna porażkę finansową filmu, zbyt trudny i w sumie subtelny film dla "dzisiejszego" widza.
Chciałabym więcej Brada Pitta, mniej Margot Robbie. Chciałabym więcej zadumy nad upadkiem niemych ikon kina, mniej rozwodzenia się nad beztalenciem. To prawda, widowiskowy. Scena otwierająca porywająca, dynamiczna, wprowadza nas w film z impetem. Ale jakiejś równowagi mi zabrakło.
A tak przy okazji tematu kobiet - reżyserek w kinie tamtych lat jest bardzo intersujący dokument Bądź sobą, czyli nieopowiedziana historia Alice Guy-Blache - przykład zakłamywania historii kina.
Dzięki za polecenie dokumentu, obejrzymy!
Ten film jest tak przebombastyczny, że nie sposób go nie pokochać. Ale projekcja moim zdaniem tylko w kinie.
My w Imaxie, ale to i tak w naszym przypadku nie pomogło;)
Za bardzo analizujecie, za mało odczuwacie, ten film to doświadczenie, trzeba wyluzowac i dać się porwać a nie roztrząsać każdą scenę i doszukiwać się miliona niuansów i znaczeń, poza tym porównywanie Babilonu do Inisherin jest trochę nie na miejscu, to dwa zupełnie inne filmy, spokojna intymna historia vs widowisko, mnie osobiście Colin i spółka trochę zmęczyli, a Babilon porwał na tyle że widziałem go 2 razy i zastanawiałem się nad trzecim.
Ale to tak nie działa, gdyby miało nas porwać, to by porwało. A tak, czuliśmy zgrzyty podczas seansu i je przeanalizowaliśmy. Poza tym Babilon to nie jest ot rozrywka, Chazelle ma wyraźnie sporo do powiedzenia o Hollywood i przemyśle filmowym, ale naszym zdaniem robi to nieporadnie. Nic na to nie poradzimy:)
No ale w Babilonie jest milion niuansów i znaczeń z historii kina :D
Również bardzo się zdziwiłam się, że ten film na początku miał tak słabe oceny. Masę dobrego można o tym filmie powiedzieć, ja wręcz oglądałam z ogromnym zafascynowaniem. Przez te 3 godziny seansu nie było ani chwili, gdzie można było się nudzić czy zniechęcić do dalszego oglądania. Z chłopakiem byliśmy 2 razy na tym i również myślimy czy nie pójść jeszcze raz.
Ale tutaj można odczuwać znużenie i żadne "wyluzowanie" tutaj nie pomoże. Ja się cieszę na te recenzje bo mało mamy takich kanałów tak dobrze analizujących filmy będąc jednocześnie tak bardzo dobrze przygotowanym do tej analizy.
@@DrugiSeans no ja też nie poradzę, Chazelle, Linus i Robbie trafili tym obrazem prosto w moje serce :)
według mnie najlepszy film roku
mnie ostatecznie oczarował:) choć dużo sprzecznych wrażeń w trakcie i czym dłużej myślę o postaci Nelli tym bardziej irytująca się wydaje, sekwencje kręcenia filmów dla mnie cudowne
świetna recenzja!
Film świetny. Wyciąłbym ze 20 minut ale płynąłem przez seans i dałem się ponieść. Whiplash 8/10, La La Land (top 3 musicali ever) 10/10, First Man 9/10, Babilon 9/10. Czyli fanboy Chazelle'a.
Skrócić scenę walki ze żmiją???? Po co? To bardzo fajna scena, mi się podobała.
Uwielbiam wasze recenzje. Piszę to, bo jest to prawda ;p ale też podobno komentarze pomagają na YT algorytmy, więc będę coś pisał pod każdym filmem ;p
Pozdrawiam, Bartek ;)
Dzięki!
To zejście do podziemi jest moim zdaniem odniesieniem do najgorszego syfu Hollywood. Do tego, o czym od lat mówi chociażby Mel Gibson. O panującej tam pedofilii, mrocznych obrzędach satanistycznych i klimatach wyspy Epsteina. Najgorszym syfie gdzie narkotyki i orgie to najmniejszy problem. Przyznam szczerze, że po takim zwariowanym początku byłem zaskoczony tamtymi scenami. Ogólnie rzecz ujmując, film dziwaczny, brawurowy i czasem obrzydliwy ale działa. Zleciały trzy godziny niewiadomo kiedy i bawiłem się świetnie!
Brad Pitt kopuluje z kelnerką. Przeoczyliście to?
Idealnie podsumowaliście to, czego nie potrafiłam wypowiedzieć o tym filmie! Miałam moment „Wow!”, ale i „za długo”, „no raczej nie…” i owszem, postać Margot jest pod koniec tak irytująca, ze wkurzająca. Najlepsze postaci to według mnie jazzman i Jack Conrad (ale nie bez „ale”).
Latwo to napisac z pozycji komentatora komentarza innych komentujacych…realia, jej pochodzenie, motywacje, rozterki i problemy z tego wynikajace sa nie do zrozumienia i taka ocena jest mocno oceniajaca, a takie niebieskie ptaki byly i beda w srodowiskach artystycznych i nie zrozumie tego ten kto nie ma w sobie genu i imperatywu artystycznego. Kropka.
Miałem podobne spostrzeżenia co do Margot Robbie, nawet mówiłem do kolegi po seansie, że już mi się znudziła na ekranie bo gra cały czas to samo i mnie denerwowała. Ogólnie dużo rzeczy mnie denerwowało w tym filmie.
Właśnie przed chwilą obejrzałam "Under the Silver Lake" (2018) - film, który również między innymi rozprawia się z gównianym symbolizmem Hollywood z mnóstwem nawiązań do historii kina. Nie pamiętam czy w "Mulholland Drive" też był taki syf w symbolizmie😅mimo wszystko zaciekawiliście mnie tym "Babilonem" 😘 dziękuję za ciekawą recenzję
Mieliśmy skojarzenia z Silver Lake:) Mullholand chyba uderza jednak w inne tony;)
Mulholland Drive uderza w tony "casting couch"
Chazelle chyba jednak nie kończy bo przed premierą Babilonu jego firma produkcyjna podpisała wieloletni kontrakt z Paramount.
Ja tak samo zauważyłem wiele zbędnych wątków, które możnaby spokojnie wyciąć. Jak właśnie kelnerka czy odbyt hollywood, który mimo że sam w sobie był ciekawą sekwencją to jakby wyrwał mnie z właściwego filmu, do którego niewiele wniósł. Postać Margot Robbie irytująca tylko. Pitt znacznie ciekawszy. Jakieś próby jej rozbudowania scenami typu wizyta polminutowa u matki w szpitalu wypadły dość biednie. Hurwitz jak zawsze dał radę. I słychać było wyraźnie motywy La La Landu wykorzystane w ścieżce dźwiękowej. Epilog mnie zachwycił, wyszedłem z kina oszołomiony i pełen przemyśleń na różne tematy i ogólnie oceniam ten film wysoko mimo niedociągnięć. Uważam, że należy mu się miejsce w nominowanej dziesiątce. Aczkolwiek wg mnie w rankingu ostatnich czterech filmów Chazella byłby czwarty. Co pokazuje, że talent facet ma niesamowity.
Szkoda że tylko około 500 razy w tej recenzji powiedzieliście zdanie z podmiotem "Chazelle". Powinno być 5000 razy
Fabuła filmu przypadła mi do gustu. Niektóre sceny interesujace. Aktorstwo też ok. Główny minus to dużo obleśnych scen, które można byłoby sobie darować. Wątek z Tobeyem Maguirem rewelacyjny. Dawno nie odczuwałem takiej atmosfery grozy i niepokoju w kinie.
Postać Margot Robbie była nieco inspirowana Cheryl Brow.
Najlepszy był "La La Land". Reżyser sam mówił w wywiadzie, że "Whiplash" to był film prosty, napisany pod publiczkę, by zarobić kasę na "La La Land" właśnie. Ja też uważam "Whiplash" za dosyć prymitywny.
Whiplash jest swietny
Jak już wspominamy ilość zbędnych scen, wątków i postaci to dosyć średniawy film, który właśnie dostał Oscara po ich usunięciu powinien trwać z 10 minut😂 Babilon w skali 1-5, bardzo mocne 4 plus dodatkowe 0,5 dla Diego Calvy .