Tylko problem jest tego typu, że ja wcale nie czuje sie zagubionym, obciążonym winom grzeszkiem z jednego prostego powodu - nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, staram sie zyć wg zasady "nie czyń tego co tobie nie miłe", więc raczej jest odwrotnie niż powiadasz i co najlepsze nadal żyję ;) Dla mnie to żaden powód do radości, wręcz przeciwnie.
Załóżmy, że jesteś winien komuś ogromne pieniądze. Za niespłacenie długu grożą Ci długie lata więzienia. Ale ty nie masz tych pieniędzy i nie możesz sam spłacić długu. I oto znalazł się ktoś, kto bezinteresownie za Ciebie ten dług spłacił, bo tak Cię kocha, że chciał, abyś uniknął kryminału. Czy będziesz mu wdzięczny, czy pogardzisz nim, i wybierzesz długie lata w więzieniu??? To prawda... żyjesz; ale tak, jak w więzieniu :(
Nie chodzi o twój rachunek sumienia (cokolwiek to znaczy) ale jeśli chcesz być uczciwy wobec siebie samego, to spróbuj rozważyć te pytania. Jeśli chcesz być uczciwy w swoim światopoglądzie, to spróbuj dowiedzieć się czegoś o Jezusie; masz wątpliwości czy istniał, to sięgnij do źródeł historycznych. Zachęcam Cię również do Biblii :), możesz zacząć od Ewangelii Jana:) Polecam Ci też dobre strony w necie np. "szukajac-boga" ; "dlaczegojezus?" (nie można tu podać linka do strony - poradzisz sobie)
Dobrze napisałeś: "staram się...", lecz czy Ci się to udaje? Czy z czystym sumieniem możesz powiedzieć, że nigdy nikogo nie skrzywdziłeś? Że nigdy o nikim nie pomyślałeś nic złego? Nigdy nie skłamałeś? nie wziąłeś czegoś, co nie należało do ciebie? Jeśli choć raz w życiu coś takiego Ci się przytrafiło, to prawda jest taka, że JESTEŚ grzesznikiem, i potrzebujesz Jezusa. Jezus mógł ocalić swoje życie, ale wolał ocalić Twoje. Wybrał śmierć w tak okrutny sposób, aby dać Ci szansę.
Jak można cieszyć sie z tego ze ktoś oddał życie w męczarniach za drugiego człowieka?Nie chce by ktokolwiek oddawał za mnie swoje zycie. Jezus jeśli istniał faktycznie był sadomasochistą, gdyż miał wybór zeby ocalic swoje żywot a wybrał smierć w okrutny sposób. Nie dam sie nabrać na próby wzbudzenia we mnie poczucia winy za cokolwiek w co nie miałem bezpośredniego udziału dlatego odrzucam Waszą religie.
1) widocznie nie jesteś aż tak dobrym człowiekiem za jakiego się uważasz 2) zły przykład, ponieważ są matki, które wcale nie kochają swoich dzieci a nawet uśmiercają je , poza tym miłość matki do dziecka potrafi być bardzo egoistyczna 3) masz rację co do kosmosu. Stworzył go właśnie Bóg Wszechmogący :) Zapraszam Cię na dobre strony w necie, takie jak: "Szukając Boga", "Dlaczego Jezus?" ale głownie zachęcam Cię do czytania Biblii - na początek może być Ewangelia Jana
Throooll, nie wiem czy zablokowałeś mnie;) ale nie mogę wysłać odpowiedzi do Twojego poprzedniego komentarza (pokazuje mi jakiś błąd), więc spróbuję wkleić ją tutaj poniżej: i pozdrawiam :)
Taka sytacja jest absurdalna, bo nikt by za mnie takiej sumy nie wylozył to raz. Dwa, nie ma na swiecie innej bezintereswonej milosci jak matki do dziecka wiec argument, ze "tak mnie kocha" jest o kant doopy rozstrzasnać. Teraz kmninisz, ze jednak jest z kosmosu? ;) Nie wiem skad sie wział, nie jestem wszechwiedzący, moze go zapoczątkowal go sam wszechmogący, czort wie ;)
Widzę se starasz sie bym zrobil sobie rachunek sumienia. Nie potrzebuje Jezusa by uwazac siebie za dobrego człowieka. Cale chrzesijanstwo jest oparte na jakims durnym poczuciu winy za cos na co sie nie mialo nawet najmniejszego wpływu. Wierz mi, ze ja Jezusa do niczego nie potrzebuje, odrzucam jego wiare bo jest niezgodna z moimi przekonaniami juz u samych podstaw. Oddał smierć na daremno ;)
Tylko problem jest tego typu, że ja wcale nie czuje sie zagubionym, obciążonym winom grzeszkiem z jednego prostego powodu - nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, staram sie zyć wg zasady "nie czyń tego co tobie nie miłe", więc raczej jest odwrotnie niż powiadasz i co najlepsze nadal żyję ;) Dla mnie to żaden powód do radości, wręcz przeciwnie.
Twoja wiara jest jak ten przyklad - wzieta z kosmosu. Mykam.
Załóżmy, że jesteś winien komuś ogromne pieniądze. Za niespłacenie długu grożą Ci długie lata więzienia. Ale ty nie masz tych pieniędzy i nie możesz sam spłacić długu. I oto znalazł się ktoś, kto bezinteresownie za Ciebie ten dług spłacił, bo tak Cię kocha, że chciał, abyś uniknął kryminału. Czy będziesz mu wdzięczny, czy pogardzisz nim, i wybierzesz długie lata w więzieniu??? To prawda... żyjesz; ale tak, jak w więzieniu :(
Nie chodzi o twój rachunek sumienia (cokolwiek to znaczy) ale jeśli chcesz być uczciwy wobec siebie samego, to spróbuj rozważyć te pytania. Jeśli chcesz być uczciwy w swoim światopoglądzie, to spróbuj dowiedzieć się czegoś o Jezusie; masz wątpliwości czy istniał, to sięgnij do źródeł historycznych. Zachęcam Cię również do Biblii :), możesz zacząć od Ewangelii Jana:) Polecam Ci też dobre strony w necie np. "szukajac-boga" ; "dlaczegojezus?" (nie można tu podać linka do strony - poradzisz sobie)
Dobrze napisałeś: "staram się...", lecz czy Ci się to udaje? Czy z czystym sumieniem możesz powiedzieć, że nigdy nikogo nie skrzywdziłeś? Że nigdy o nikim nie pomyślałeś nic złego? Nigdy nie skłamałeś? nie wziąłeś czegoś, co nie należało do ciebie? Jeśli choć raz w życiu coś takiego Ci się przytrafiło, to prawda jest taka, że JESTEŚ grzesznikiem, i potrzebujesz Jezusa. Jezus mógł ocalić swoje życie, ale wolał ocalić Twoje. Wybrał śmierć w tak okrutny sposób, aby dać Ci szansę.
Śmiem wątpić czy Barabasz mógł pomyślec w ten sposób. Był złoczyńca, wiec pewnie pomyślał "uffff, upiekło mi się" ;)
słuchałam wypowiedz jednego z pastorów który powiedział ze Barabasz to ty ja jak inni ludzie bóg oddał życie za mnie za ciebie i za Barabasza
No niestety, nie udało się ;(
Jak można cieszyć sie z tego ze ktoś oddał życie w męczarniach za drugiego człowieka?Nie chce by ktokolwiek oddawał za mnie swoje zycie. Jezus jeśli istniał faktycznie był sadomasochistą, gdyż miał wybór zeby ocalic swoje żywot a wybrał smierć w okrutny sposób. Nie dam sie nabrać na próby wzbudzenia we mnie poczucia winy za cokolwiek w co nie miałem bezpośredniego udziału dlatego odrzucam Waszą religie.
1) widocznie nie jesteś aż tak dobrym człowiekiem za jakiego się uważasz
2) zły przykład, ponieważ są matki, które wcale nie kochają swoich dzieci a nawet
uśmiercają je , poza tym miłość matki do dziecka potrafi być bardzo egoistyczna
3) masz rację co do kosmosu. Stworzył go właśnie Bóg Wszechmogący :)
Zapraszam Cię na dobre strony w necie, takie jak: "Szukając Boga", "Dlaczego Jezus?"
ale głownie zachęcam Cię do czytania Biblii - na początek może być Ewangelia Jana
Throooll, nie wiem czy zablokowałeś mnie;) ale nie mogę wysłać odpowiedzi do Twojego poprzedniego komentarza (pokazuje mi jakiś błąd), więc spróbuję wkleić ją tutaj poniżej:
i pozdrawiam :)
Przykład absolutnie nie jest z kosmosu, a Ty unikasz rzetelnej oceny. Mykasz nie przede mną lecz przed sobą.
A propos: skąd się wziął kosmos?
Taka sytacja jest absurdalna, bo nikt by za mnie takiej sumy nie wylozył to raz. Dwa, nie ma na swiecie innej bezintereswonej milosci jak matki do dziecka wiec argument, ze "tak mnie kocha" jest o kant doopy rozstrzasnać. Teraz kmninisz, ze jednak jest z kosmosu? ;) Nie wiem skad sie wział, nie jestem wszechwiedzący, moze go zapoczątkowal go sam wszechmogący, czort wie ;)
Widzę se starasz sie bym zrobil sobie rachunek sumienia. Nie potrzebuje Jezusa by uwazac siebie za dobrego człowieka. Cale chrzesijanstwo jest oparte na jakims durnym poczuciu winy za cos na co sie nie mialo nawet najmniejszego wpływu. Wierz mi, ze ja Jezusa do niczego nie potrzebuje, odrzucam jego wiare bo jest niezgodna z moimi przekonaniami juz u samych podstaw. Oddał smierć na daremno ;)