Cenna rozmowa, pomiędzy osobami, które bardzo cenię jako przewodników po naszym łez padole. Dziękuję że była to dyskusja uczestnicząca, a nie pouczająca. Chiałbym jednak zadać smutne pytanie - ile osób wzięło czynny udział w bez mała 30 debatach akademickich w Poznaniu? Czy jest to agora, czy wieża z kości słoniowej? Proszę zwrócić uwagę na wybór transmisyjnej formy przekazu, wykluczającej debatę powszechną, a mowa jest o realnym zagrożeniu naszej egzystencji. Jak spowodować by w poznańskiej agorze uczynić miejsce dla akademickiego prekariatu, który wprawdzie zarabia w miarę godnie, ale nie stać go na oderwanie się od kieratu produkującego prestiż dla swojej korporacji? Czy jest w Akademii miejsce dla aktywności społecznej, czyli poza regułą wewnętrznej konkurencji? Nawet "kryterium trzecie" zostało tak skonstruowane, że skutecznie zniechęca do aktywności na rzecz realnej społecznej zmiany, a nagradza jedynie technologie opisowe. Dlatego zapytałbym o koniec świata Uniwersytetu. Zastanawiam się czy już nastąpił, bo widzę, że akademicka agora została usunięta z centrum i sprowadzona do roli fabryki. Nawet gdy będziemy federacją siedmiu korporacji będziemy postrzegani głównie jako pracodawca. Wielkość nie ma znaczenia, również w zadaniu powstrzymania końca Świata i końca Miasta. Miasto żyje swoim życiem, z akademią decydenci się nie liczą. Będą nas chwalić za precyzję naukowego opisu upadku cywilizacji, jednak ręka wyciągnięta do głaskania jednocześnie utrzymuje dystans.
Cenna rozmowa, pomiędzy osobami, które bardzo cenię jako przewodników po naszym łez padole. Dziękuję że była to dyskusja uczestnicząca, a nie pouczająca. Chiałbym jednak zadać smutne pytanie - ile osób wzięło czynny udział w bez mała 30 debatach akademickich w Poznaniu? Czy jest to agora, czy wieża z kości słoniowej? Proszę zwrócić uwagę na wybór transmisyjnej formy przekazu, wykluczającej debatę powszechną, a mowa jest o realnym zagrożeniu naszej egzystencji.
Jak spowodować by w poznańskiej agorze uczynić miejsce dla akademickiego prekariatu, który wprawdzie zarabia w miarę godnie, ale nie stać go na oderwanie się od kieratu produkującego prestiż dla swojej korporacji? Czy jest w Akademii miejsce dla aktywności społecznej, czyli poza regułą wewnętrznej konkurencji? Nawet "kryterium trzecie" zostało tak skonstruowane, że skutecznie zniechęca do aktywności na rzecz realnej społecznej zmiany, a nagradza jedynie technologie opisowe.
Dlatego zapytałbym o koniec świata Uniwersytetu. Zastanawiam się czy już nastąpił, bo widzę, że akademicka agora została usunięta z centrum i sprowadzona do roli fabryki. Nawet gdy będziemy federacją siedmiu korporacji będziemy postrzegani głównie jako pracodawca. Wielkość nie ma znaczenia, również w zadaniu powstrzymania końca Świata i końca Miasta. Miasto żyje swoim życiem, z akademią decydenci się nie liczą. Będą nas chwalić za precyzję naukowego opisu upadku cywilizacji, jednak ręka wyciągnięta do głaskania jednocześnie utrzymuje dystans.
Nic nowego, nic oryginalnego, nic błyskotliwego intelektualnie. Po prostu UAM i UEP, czyli dziesiąta setka w światowym rankingu uczelni.