Przynajmniej się starałem. I swe Zmienić życie chciałem, to prawda że wiele upadków w życiu doświadczałem. Że gorszyłem, i przykładu innym ludziom nie dawałem. Że egoistą byłem, że więcej ulegałem, Pokusom, nieczuwałem, a znam je już od dziecka. Niewierzyłem, bo stale mnie dotykały, i w duszę wnikały, ciemność siały, przenikały, Z oczu popłyneła uwierz mi nie jedna łezka, Uważaj na siebie To jest sprawa niebiezpieczna, A tym bardziej że dotyczy tutaj zranionego dziecka. Które zamiast serca spotykało ciągle rany, zamiast serca kamień, Twarde skały w realiach swej codzienności stałe mnie kreowały i kształtowały. Jak wam się wydaje? Łatwe życie miałem? Wiem, że raniłem, antyświadectwem swą rodzinę. Zabijałem wiarę razem z zaufaniem, a skutkiem było Że ŁZY Matki też widziałem! I co najsmutniejsze, przeze mnie były one wylewane. Kpiłem z życia, drwiłem, a sie myliłem! Przyznaje! Wciąż siebie się pytałem, tym 0⁰00pytaniem: "DLACZEGO"?! Dlaczego z łatwością ciągnie mnie do złego?! Dlaczego nie zauważałem w swym życiu tego?! Dlaczego ponad dobrem oraz BOŻEJ łaski, mnie pokonuje ego, jest płacz ,miały być oklaski, wrzawa i brawa! UFNOŚĆ, miłość i wiara! Serca pokora Miała być duma, a brak jej nawet grama, tak jakby przed twarzą była postawiona ściana. Jakby zabrakło zaakceptowania. I było niepoznane dowartościowanie, ale zamiast tego odbywało się ciągłe karanie. Które bunt zrodziło, wobec tej rzeczywistości. Którą doświadczałem, bo więcej piekła i zła niż nieba tu ujżałem, patologię smakowałem. rodziny uwierzcie mi nie wybierałem. A pomimo wszystko ją kocham i zawsze szczerze kochałem, i uwierzcie mi że jej wybaczałem. To wszystko czyniłem tak jak to umiałem. Zawsze Sobą zostać chciałem. I starałem się iść z podniesioną głową, i od pory to jest to moje logo, pomagało mi żyć błogo. Nawet przez pewien etap życia było drogą! Którą kroczyłem , lecz nie rozumiałem, Po co w takim razie tutaj zaistniałem? Z kąd przychodzę dokąd idę? Czy to jest przypadek? Sens a może plan? Czy w ogóle istnieje jakiś Bóg, stworca i Pan? A może to jest iluzją? No bo nie wiem sam. To dziwny stan, gdy nad tym myślałem , w obecnej chwili sobie uświadamiałem,
💰Kup bit tutaj: bsta.rs/AylFvE
BPM: 160
KEY: D MINOR
wiecej takich! te sample robią klimat
Przynajmniej się starałem. I swe Zmienić życie chciałem, to prawda że wiele upadków w życiu doświadczałem. Że gorszyłem, i przykładu innym ludziom nie dawałem. Że egoistą byłem, że więcej ulegałem, Pokusom, nieczuwałem, a znam je już od dziecka. Niewierzyłem, bo stale mnie dotykały, i w duszę wnikały, ciemność siały, przenikały, Z oczu popłyneła uwierz mi nie jedna łezka, Uważaj na siebie To jest sprawa niebiezpieczna, A tym bardziej że dotyczy tutaj zranionego dziecka. Które zamiast serca spotykało ciągle rany, zamiast serca kamień, Twarde skały w realiach swej codzienności stałe mnie kreowały i kształtowały. Jak wam się wydaje? Łatwe życie miałem? Wiem, że raniłem, antyświadectwem swą rodzinę. Zabijałem wiarę razem z zaufaniem, a skutkiem było Że ŁZY Matki też widziałem! I co najsmutniejsze, przeze mnie były one wylewane. Kpiłem z życia, drwiłem, a sie myliłem! Przyznaje! Wciąż siebie się pytałem, tym 0⁰00pytaniem: "DLACZEGO"?! Dlaczego z łatwością ciągnie mnie do złego?! Dlaczego nie zauważałem w swym życiu tego?! Dlaczego ponad dobrem oraz BOŻEJ łaski, mnie pokonuje ego, jest płacz ,miały być oklaski, wrzawa i brawa! UFNOŚĆ, miłość i wiara! Serca pokora Miała być duma, a brak jej nawet grama, tak jakby przed twarzą była postawiona ściana. Jakby zabrakło zaakceptowania. I było niepoznane dowartościowanie, ale zamiast tego odbywało się ciągłe karanie. Które bunt zrodziło, wobec tej rzeczywistości. Którą doświadczałem, bo więcej piekła i zła niż nieba tu ujżałem, patologię smakowałem. rodziny uwierzcie mi nie wybierałem. A pomimo wszystko ją kocham i zawsze szczerze kochałem, i uwierzcie mi że jej wybaczałem. To wszystko czyniłem tak jak to umiałem. Zawsze Sobą zostać chciałem. I starałem się iść z podniesioną głową, i od pory to jest to moje logo, pomagało mi żyć błogo. Nawet przez pewien etap życia było drogą! Którą kroczyłem , lecz nie rozumiałem, Po co w takim razie tutaj zaistniałem? Z kąd przychodzę dokąd idę? Czy to jest przypadek? Sens a może plan? Czy w ogóle istnieje jakiś Bóg, stworca i Pan? A może to jest iluzją? No bo nie wiem sam. To dziwny stan, gdy nad tym myślałem , w obecnej chwili sobie uświadamiałem,
rozjebales, leci subik bang bang
🙏
spoko beat