Mówiąc uczciwie , to jeśli człowiek nie kocha samego siebie to też nie będzie umiał kochać swego dziecka i nikogo innego. Nikt nie da nikomu tego czego sam nie ma.😊
Coś w tym jest,że te atrakcyjne kiedyś mamuśki odreagowują na swoich dzieciach,a zwłaszcza córkach,swoje macierzyństwo Szkoda tylko,że robią to bezrefleksyjnie i egoistycznie.Krzywdzą je bezlitośnie do końca swoich dni Zostawiają po sobie koszmarne wspomnienia i niezrozumienie Moim jedynym wrogiem jest moja matka i jestem przekonana o tym, że zrobiła sobie ze mnie ofiarę z premedytacją.
To jest nie prawda . Problem polega w matkach , które są toksyczne nie potrafią kochać są destrukcyjne i z pokoleniem nie ma to nic wspólnego , nie posiadają instynktu macierzyńskiego , nagromadziły potomstwa , bo otoczenie tego od nich wymagało , a to , że mężczyźni nie pomagają , to jest dodatkowy gwóźdź do trumny. Jeżeli w domu jest mąż , który kocha żonę to ta miłość się wtedy mnoży i mama dzieli ją na swoje dzieci .
Moja matka była kochaną jedynaczką, wiem bo mieszkaliśmy z Babcią. Tata był przecudownym człowiekiem, matka wręcz przeciwnie. Dopóki oni żyli (Tata 1986 [*], Babcia 2002 [*] to było poprawnie, chociaż znęcanie psychiczne pod Ich nieobecność było codziennością. Kary za wszystko, niszczenie moich rzeczy, opowiadanie bzdur na mój temat, całkowity brak prywatności. Ale dało się przeżyć bo żył Tata. Zmarł gdy miałam 18 lat. Usunęła Taty zdjęcia, wszystkie wspomnienia, jak by nie istniał. Ale udało mi się wyprowadzić z domu, właściwie uciec. Z tamtego okresu pochodzą pierwsze myśli samobójcze. Bez rozpisywania się jakoś ułożyłam życie ale jej służącą byłam przez kolejne 30 lat, opluwaną, krytykowaną, wykorzystywaną do wszystkiego. A ja głupia służyłam, myłam ją, gotowałam, sprzątałam, robiłam opatrunki, strzygłam, latałam w jej sprawach, targałam zakupy, zmieniałam cewniki pod koniec. Skończyło się moją zapaścią psychiczną a matka... No cóż? Swoją nienawiść przelała też na moje córki a swoje jedyne wnuczki. Ja wylądowałam u psychiatry, matka dogadała się z przyszywaną i bardzo chciwą rodzinką. Po jej śmierci chciałam się procesować ale z biegiem lat dochodzę do wniosku, że moje zdrowie jest ważniejsze a córki kiedyś rozwikłają ten majątkowy węzeł gordyjski który stworzyła babcia. Czy ją nienawidzę? Nie Czy mam pretensje? Nie Czy jestem w stanie zrozumieć? Nie Chciała bym tylko zapomnieć, że istniała i próbować żyć normalnie. Dzięki pomocy psychiatry i lekom, funkcjonuję. A najsmutniejsze jest to, że ja tą kobietę kochałam. Mimo wszystko. Pozdro, chyba mam gorszy dzień.
@@annazochowska1822Masz rację. Zostaw to za sobą. Moja matka nie wymaga jeszcze opieki. Jeśli będzie jej potrzebować, nie zamierzam kiwnąć nawet palcem, po tym jakie piekło mi wyrządziła. Karanie ciszą to norma. Obecnie 7 lat bez kontaktu. Nie powiadomiła mnie nawet o śmierci babci. Jest potworem w ludzkiej skórze
Moja mama właśnie skończyła 88 lat jest po wielu ciężkich chorobach na wózku i śpiewa piękne pieśni po polsku niemiecku i po rosyjsku wojna to była jedna trauma dla niej
To nie jest moda, a odwaga. Tylko rozmowa o tym i wyrzucenie z siebie traumy, przynosi ulgę. 40 lat skrywalam w sobie ból jaki wyrządzała mi moja matka. Powiem Panu co robiła. Kradła ojcu pieniądze i po cichu mówiła ojcu, że to ja. Śmiała się mi ukradkiem w oczy z dumą a ojciec patrzył na mnie z nienawiścią. Przez 30 lat nie odwiedziła mnie i męża w naszym domu. Nigdy!!! Gdy miałam około 8 lat, powiedziała mi cytuję "żebyś z d.e.c.h.l.a jak się urodziłaś". Uważa Pani, że z czymś takim nie należy iść do psychologa/psychiatry, nie trzeba rozmawiać, zwierzyć się? Jest mi lepiej i lżej, gdy o tym mówię. I to nie jest moda. To rodzaj terapii do której mam prawo.
@@IvetSemua-qk3moa co z relacji z matki przeniosła pani na relacje że swoją córką, czy udało się pani być innym rodzicem czy jednak musi się pani trudzie by to jaki wzorzec relacji matka-corka pani przyswoiła w podświadomości mógł być uwolniony przez wybaczenie decyzją woli i głębokie uzdrowienie ?
Nie ma przepisu na bycie ..Dobra Matka...Dzieci zawsze oceniają Rodzicow..ale zawsze jest pytanie Co mozna zrobić..aby to dziecko potrafiło zrozumieć i nie oceniać...NIC..MUSI SAMO..
Na szacunek się pracuje , rodzice muszą być autorytetem i jeżeli stoją w prawdzie i nie są hipokrytami , to zaskarbią sobie miłość dzieci bezwarunkowo . Doświadczyłam tego z moimi najwspanialszymi dziadkami na świecie , nigdy nie poznałam lepszych ludzi , byli wzorem do naśladowania , mądrzy , utalentowani pracowici , pomocni każdemu i w każdej sytuacji , teraz po latach mogę stwierdzić, że przebywałam z aniołami Bóg podarował mi ogromny prezent .
Zgadzam sie z Pania Kasia w 100 procentach ! Nie kazda kobieta powinna miec dzieci a w zasadzie bardzo duzy procent nie powinien. Niestety. Nikt nas nie uczy bycia matka. Nie mozna isc na kurs...zostajemy nia i juz . Wydaje nam sie ,ze wystarczy kochac i napewno damy rade ,no i bedziemy najlepsza matka na swiecie. Zyjemy w zaklamaniu i zludnych wyobrazeniach po ktorych przychodzi rozczarowanie i rozgoryczenie czesto ukrywane przed innymi. Mysle ,ze nie wynika to z tego ,iz jestesmy zlymi ludzmi.To jest po prostu trudne ale nikt nam tego nie powie ,raczej slyszymy mocno pokolorowane opinie jak to cudownie miec dziecko i byc matka. Owszem to jest cudowne ,jednak jestesmy slabi i wlasne frustracje odbijaja sie na naszych dzieciach a one ida z tym w swiat. Mam 52 lata ,moja mama 84 i jest to bardzo trudna relacja pelna zalu ,pretensji,wymagan, wymowek,kontroli i niezrozumienia.....Po 40-tce inaczej spojrzalam na jej charakter i zachowanie. Zrozumialam ,ze jest z wojennego pokolenia, z wielodzietnej rodziny gdzie matka- babcia nie miala nic do powiedzenia za to ojciec - dziadek stosowal musztre i rezim wobec dzieci. Po takich wzorcach nie mozna byc dobra matka. Mama ma wiele zaburzen ale kto kiedys slyszal o psychologu.... Sama tez jestem matka i mimo ,ze zupelnie inaczej wychowywalam syna i jest dzis porzadnym ,zaradnym czlowiekiem bez nalogow to nasza relacja rowniez jest daleka od idealu. Obserwujac i analizujac relacje matek z dziecmi w swoim otoczeniu widze ,ze to jest ciezki temat i czesto traumatyczny.
Są matki potwory, jedna z nich jest moja matka. Kiedyś powiedziała mi, ze szkidavze nie zde..am gdy się urodziłam. Nigdy nie odwiedziła mnie po moim odejściu z domu rodzinnego. Od 7 lat każe mnie ciszą, bo odważyłam się opowiedzieć jej w liście o swoim bólu jaki mi sprawiała latami. Napisałam list bo nie odbierała ode mnie telefonów. Zabroniła też braciom i ojcu. Nienawidzi mnie. Ja wiem, że nigdy już jej nie zobaczę, nigdy nie będę już zabiegać o kontakt. Przerobiłam traumę i nie będzie już nigdy uczestniczyć w moim życiu.
@IvetSemua-qk3mo Bardzo smutne. Niestety czesto sie to zdaza ,czesciej niz sie mowi. Mozna probowac ale sa przypadki nieuleczalne. Trzeba siebie ratowac.
matka nie jest w stanie wychowywać syna. Syna wychowuję ojciec! Syn wychowuję się poprzez relacje z ojcem, poprzez obserwacje relacji ojca z matką oraz poprzez wzorzec jaki reprezentuje ojciec sobą
Nad moją nikt się nie znęcał, była oczkiem w głowie dziadków, rodziców, dręczyła od urodzenia własne siostry, młodszą i starszą, nienawidziła ich. Nienawidzi obecnie mnie, cała rodzinę dalszą i ojca. Wyniosła jedynie na piedestał dwóch moich braci, którzy również mnie nienawidzą. Ojciec stał się chodzącym cieniem. Była kochana i dobrze zaopiekowana. Jednak od urodzenia jest chodzącym potworem. Jak to wytłumaczysz?
Moja mama bardzo często teraz wspomina piękne rzeczy z młodości i nie pamięta tych brzydkich które robiła również nam dzieciom bo to przecież nie była ona tylko podczepione demony a teraz ma Cudny czas na Oczyszczanie tych energii, ona jest teraz taka kochana(!)
Nasi rodzice byli bardzo ztraumatyzowani wojną i okresem po wojennym i my możemy teraz odnieść zwycięstwo kochając wybaczając i dziękując za życie jakie nam dali
Bez przesady z tym dziekowaniem za życie Co za absurd? Chwila przyjemności w seksie,to żadne poświęcenie.Wiele dzieci rodzi się przez przypadek i nie ma to nic wspólnego z wielkim dziełem .Ot,biologia.
Nikt ich o to życie nie prosił. Spłodzić i urodzić dziecko to żaden wyczyn. Kochać je i nim się czule opiekować - to jest wyczyn. Żadna trauma rodziców nie daje im prawa do tego, aby odreagowywać i krzywdzić dziecko. Nie mamy obowiązku aby to zrozumieć. Jak w ogóle można zrozumieć wyrządzanie dziecku krzywdy. Nie mam też obowiązku jej wybaczać, ale zrobiłam to wyłącznie dla siebie, bo nienawiść by mnie zniszczyła. Wybaczyłam, ale nie chce jej nigdy więcej widzieć.
@@IvetSemua-qk3moowocem wybaczenia z serca jest pokój który mamy w obecności osoby której wybaczyliśmy. Po owocach możemy poznać czy niewybaczenie z serca nadal rezonuje w naszych komórkach. I gdy modlimy się z pozycji pełnej miłości za naszych wrogów
bardzo dużo oczekuje się o mam, od ojców właściwie niczego, bo przecież jest matka, która powinna wszystko za niego i siebie
Ale bywa też odwrotnie
Mówiąc uczciwie , to jeśli człowiek nie kocha samego siebie to też nie będzie umiał kochać swego dziecka i nikogo innego.
Nikt nie da nikomu tego czego sam nie ma.😊
Taka matka to trauma na całe życie
Coś w tym jest,że te atrakcyjne kiedyś mamuśki odreagowują na swoich dzieciach,a zwłaszcza córkach,swoje macierzyństwo Szkoda tylko,że robią to bezrefleksyjnie i egoistycznie.Krzywdzą je bezlitośnie do końca swoich dni Zostawiają po sobie koszmarne wspomnienia i niezrozumienie Moim jedynym wrogiem jest moja matka i jestem przekonana o tym, że zrobiła sobie ze mnie ofiarę z premedytacją.
Rozumiem .Niestety .
Ja też cię rozumiem, napisałaś dokładnie to co ja czuję .
Wiem co czujesz i przechodzisz.
To samo mam,chociaż matka nie żyje od 1,5 roku. Odeszła opieka nad nią, ale niechęć i konflikt w rodzinie pozostał.
😢
Same były niekochane,to skąd mają wiedzieć,że niekochają.takie bycie bez zastanawiania biorą za normę.
Nie usprawiedliwiaj
To nie jest usprawiedliwianie, to jest tzw. klątwa pokoleń.
To jest nie prawda . Problem polega w matkach , które są toksyczne nie potrafią kochać są destrukcyjne i z pokoleniem nie ma to nic wspólnego , nie posiadają instynktu macierzyńskiego , nagromadziły potomstwa , bo otoczenie tego od nich wymagało , a to , że mężczyźni nie pomagają , to jest dodatkowy gwóźdź do trumny. Jeżeli w domu jest mąż , który kocha żonę to ta miłość się wtedy mnoży i mama dzieli ją na swoje dzieci .
Moja matka była kochaną jedynaczką, wiem bo mieszkaliśmy z Babcią. Tata był przecudownym człowiekiem, matka wręcz przeciwnie. Dopóki oni żyli (Tata 1986 [*], Babcia 2002 [*] to było poprawnie, chociaż znęcanie psychiczne pod Ich nieobecność było codziennością. Kary za wszystko, niszczenie moich rzeczy, opowiadanie bzdur na mój temat, całkowity brak prywatności. Ale dało się przeżyć bo żył Tata. Zmarł gdy miałam 18 lat. Usunęła Taty zdjęcia, wszystkie wspomnienia, jak by nie istniał. Ale udało mi się wyprowadzić z domu, właściwie uciec. Z tamtego okresu pochodzą pierwsze myśli samobójcze.
Bez rozpisywania się jakoś ułożyłam życie ale jej służącą byłam przez kolejne 30 lat, opluwaną, krytykowaną, wykorzystywaną do wszystkiego. A ja głupia służyłam, myłam ją, gotowałam, sprzątałam, robiłam opatrunki, strzygłam, latałam w jej sprawach, targałam zakupy, zmieniałam cewniki pod koniec.
Skończyło się moją zapaścią psychiczną a matka... No cóż? Swoją nienawiść przelała też na moje córki a swoje jedyne wnuczki. Ja wylądowałam u psychiatry, matka dogadała się z przyszywaną i bardzo chciwą rodzinką. Po jej śmierci chciałam się procesować ale z biegiem lat dochodzę do wniosku, że moje zdrowie jest ważniejsze a córki kiedyś rozwikłają ten majątkowy węzeł gordyjski który stworzyła babcia.
Czy ją nienawidzę? Nie
Czy mam pretensje? Nie
Czy jestem w stanie zrozumieć? Nie
Chciała bym tylko zapomnieć, że istniała i próbować żyć normalnie.
Dzięki pomocy psychiatry i lekom, funkcjonuję.
A najsmutniejsze jest to, że ja tą kobietę kochałam. Mimo wszystko.
Pozdro, chyba mam gorszy dzień.
@@annazochowska1822Masz rację. Zostaw to za sobą. Moja matka nie wymaga jeszcze opieki. Jeśli będzie jej potrzebować, nie zamierzam kiwnąć nawet palcem, po tym jakie piekło mi wyrządziła. Karanie ciszą to norma. Obecnie 7 lat bez kontaktu. Nie powiadomiła mnie nawet o śmierci babci. Jest potworem w ludzkiej skórze
Moja mama właśnie skończyła 88 lat jest po wielu ciężkich chorobach na wózku i śpiewa piękne pieśni po polsku niemiecku i po rosyjsku wojna to była jedna trauma dla niej
Kasiu ratujesz mi życie.
Trzeba zrozumiecie matkę bo może nie umiała inaczej kochać bo taki wzorzec wyniosła ze swojego domu rodzinnego.
Kochala i dbała jak umiała.
Ale o tym Kasia tez mowi, wprawdzie nie tutaj ale np w swoich ksiazkach i innych wywiadach
Nie tyle zrozumieć, bo będziemy racjonalizować wyrządzanie krzywdy, co wybaczyć dla siebie i odciąć się od tyrana.
Moda na obrzucanie blotem rodzicow matek .bardzo to potrzebne.kto to wymyslił taką szczerą spowiedz
To nie jest moda, a odwaga. Tylko rozmowa o tym i wyrzucenie z siebie traumy, przynosi ulgę. 40 lat skrywalam w sobie ból jaki wyrządzała mi moja matka. Powiem Panu co robiła. Kradła ojcu pieniądze i po cichu mówiła ojcu, że to ja. Śmiała się mi ukradkiem w oczy z dumą a ojciec patrzył na mnie z nienawiścią. Przez 30 lat nie odwiedziła mnie i męża w naszym domu. Nigdy!!! Gdy miałam około 8 lat, powiedziała mi cytuję "żebyś z d.e.c.h.l.a jak się urodziłaś". Uważa Pani, że z czymś takim nie należy iść do psychologa/psychiatry, nie trzeba rozmawiać, zwierzyć się? Jest mi lepiej i lżej, gdy o tym mówię. I to nie jest moda. To rodzaj terapii do której mam prawo.
@@IvetSemua-qk3moa co z relacji z matki przeniosła pani na relacje że swoją córką, czy udało się pani być innym rodzicem czy jednak musi się pani trudzie by to jaki wzorzec relacji matka-corka pani przyswoiła w podświadomości mógł być uwolniony przez wybaczenie decyzją woli i głębokie uzdrowienie ?
@@Mmm-o7o1x Nie mam dzieci.
Moja matka stwierdziła, że wolała by trzech synów,ale nie taką dziwe jak ja.
Moja mi kiedyś powiedziała "szkoda że nie zd....chlas jak się urodziłaś". Pamiętam to do dziś, a minęło 40 lat.
Nie ma przepisu na bycie ..Dobra Matka...Dzieci zawsze oceniają Rodzicow..ale zawsze jest pytanie Co mozna zrobić..aby to dziecko potrafiło zrozumieć i nie oceniać...NIC..MUSI SAMO..
Na szacunek się pracuje , rodzice muszą być autorytetem i jeżeli stoją w prawdzie i nie są hipokrytami , to zaskarbią sobie miłość dzieci bezwarunkowo . Doświadczyłam tego z moimi najwspanialszymi dziadkami na świecie , nigdy nie poznałam lepszych ludzi , byli wzorem do naśladowania , mądrzy , utalentowani pracowici , pomocni każdemu i w każdej sytuacji , teraz po latach mogę stwierdzić, że przebywałam z aniołami Bóg podarował mi ogromny prezent .
Znam to uczucie nigdy nie zaznalam matczynej troski i milosci !
Zgadzam sie z Pania Kasia w 100 procentach ! Nie kazda kobieta powinna miec dzieci a w zasadzie bardzo duzy procent nie powinien. Niestety. Nikt nas nie uczy bycia matka. Nie mozna isc na kurs...zostajemy nia i juz . Wydaje nam sie ,ze wystarczy kochac i napewno damy rade ,no i bedziemy najlepsza matka na swiecie. Zyjemy w zaklamaniu i zludnych wyobrazeniach po ktorych przychodzi rozczarowanie i rozgoryczenie czesto ukrywane przed innymi. Mysle ,ze nie wynika to z tego ,iz jestesmy zlymi ludzmi.To jest po prostu trudne ale nikt nam tego nie powie ,raczej slyszymy mocno pokolorowane opinie jak to cudownie miec dziecko i byc matka. Owszem to jest cudowne ,jednak jestesmy slabi i wlasne frustracje odbijaja sie na naszych dzieciach a one ida z tym w swiat. Mam 52 lata ,moja mama 84 i jest to bardzo trudna relacja pelna zalu ,pretensji,wymagan, wymowek,kontroli i niezrozumienia.....Po 40-tce inaczej spojrzalam na jej charakter i zachowanie. Zrozumialam ,ze jest z wojennego pokolenia, z wielodzietnej rodziny gdzie matka- babcia nie miala nic do powiedzenia za to ojciec - dziadek stosowal musztre i rezim wobec dzieci. Po takich wzorcach nie mozna byc dobra matka. Mama ma wiele zaburzen ale kto kiedys slyszal o psychologu.... Sama tez jestem matka i mimo ,ze zupelnie inaczej wychowywalam syna i jest dzis porzadnym ,zaradnym czlowiekiem bez nalogow to nasza relacja rowniez jest daleka od idealu. Obserwujac i analizujac relacje matek z dziecmi w swoim otoczeniu widze ,ze to jest ciezki temat i czesto traumatyczny.
Są matki potwory, jedna z nich jest moja matka. Kiedyś powiedziała mi, ze szkidavze nie zde..am gdy się urodziłam. Nigdy nie odwiedziła mnie po moim odejściu z domu rodzinnego. Od 7 lat każe mnie ciszą, bo odważyłam się opowiedzieć jej w liście o swoim bólu jaki mi sprawiała latami. Napisałam list bo nie odbierała ode mnie telefonów. Zabroniła też braciom i ojcu. Nienawidzi mnie. Ja wiem, że nigdy już jej nie zobaczę, nigdy nie będę już zabiegać o kontakt. Przerobiłam traumę i nie będzie już nigdy uczestniczyć w moim życiu.
@IvetSemua-qk3mo Bardzo smutne. Niestety czesto sie to zdaza ,czesciej niz sie mowi. Mozna probowac ale sa przypadki nieuleczalne. Trzeba siebie ratowac.
matka nie jest w stanie wychowywać syna. Syna wychowuję ojciec! Syn wychowuję się poprzez relacje z ojcem, poprzez obserwacje relacji ojca z matką oraz poprzez wzorzec jaki reprezentuje ojciec sobą
Najważniejsza rzeczą jest milosc matki
Widocznie taki wzorzec wyniosła z rodzinnego domu. Kochała jak umiała. Trzeba Ją zrozumieć.
Jaki wrzozcec, nie umie myśleć, niech nie rodzi dzieci proste
Nad moją nikt się nie znęcał, była oczkiem w głowie dziadków, rodziców, dręczyła od urodzenia własne siostry, młodszą i starszą, nienawidziła ich. Nienawidzi obecnie mnie, cała rodzinę dalszą i ojca. Wyniosła jedynie na piedestał dwóch moich braci, którzy również mnie nienawidzą. Ojciec stał się chodzącym cieniem.
Była kochana i dobrze zaopiekowana. Jednak od urodzenia jest chodzącym potworem. Jak to wytłumaczysz?
@@irenanuckowska9416 zrozumieć? a. niby co tu rozumieć? bzdura
Prawda...
Ja też tak mam ,moja matka ma dziś 86lat i jest okeutna
ważny temat
Moja mama bardzo często teraz wspomina piękne rzeczy z młodości i nie pamięta tych brzydkich które robiła również nam dzieciom bo to przecież nie była ona tylko podczepione demony a teraz ma Cudny czas na Oczyszczanie tych energii, ona jest teraz taka kochana(!)
Gdyby mężczyźni kochali swoje dzieci to świat byłby dokochany !!!
Nasi rodzice byli bardzo ztraumatyzowani wojną i okresem po wojennym i my możemy teraz odnieść zwycięstwo kochając wybaczając i dziękując za życie jakie nam dali
Bez przesady z tym dziekowaniem za życie Co za absurd? Chwila przyjemności w seksie,to żadne poświęcenie.Wiele dzieci rodzi się przez przypadek i nie ma to nic wspólnego z wielkim dziełem .Ot,biologia.
Nikt ich o to życie nie prosił. Spłodzić i urodzić dziecko to żaden wyczyn. Kochać je i nim się czule opiekować - to jest wyczyn. Żadna trauma rodziców nie daje im prawa do tego, aby odreagowywać i krzywdzić dziecko. Nie mamy obowiązku aby to zrozumieć. Jak w ogóle można zrozumieć wyrządzanie dziecku krzywdy. Nie mam też obowiązku jej wybaczać, ale zrobiłam to wyłącznie dla siebie, bo nienawiść by mnie zniszczyła. Wybaczyłam, ale nie chce jej nigdy więcej widzieć.
@@annawiechowicz4183Pięknie ujęte.
@@IvetSemua-qk3mo dokładnie tak.Zgadzam się
@@IvetSemua-qk3moowocem wybaczenia z serca jest pokój który mamy w obecności osoby której wybaczyliśmy. Po owocach możemy poznać czy niewybaczenie z serca nadal rezonuje w naszych komórkach. I gdy modlimy się z pozycji pełnej miłości za naszych wrogów
Wojna i traumy z nią związane. Tyle
Nie daje to nikomu prawa do znęcania się nad dziećmi.