Dziękuję bardzo za Twoją pracę. Wedlug mnie Amy niestety zabiła swojego synka. Wiedziała o tym przed, miała takie plany i dlatego starała się aby synek miał dobre ostatnie chwile.
Uważam, że zabiła swoje dziecko. I nie cierpię określenia - rozszerzone samobójstwo. Samobójstwo zakłada, że osoba jaka odbiera SOBiE życie chce tego i robi to z własnej woli. Dziecko z pewnością nie chciało zakończyć swojego życia, zatem jeśli już to zamordowała własne dziecko, a potem popełniła samobójstwo. Warto jednak nazywać rzeczy po imieniu - chociażby z szacunku dla ofiary.
Według mnie dziecko nie żyje i było to samobójstwo rozszerzone, bardzo dokładnie zaplanowane. Celowo wymyśliła to w taki sposób by jej mąż szukał syna do usranej śmierci i nigdy nie zaznał spokoju oraz żeby myślał, że syn może być u innych ludzi. Jeżeli zabiła syna to trzeba jej przyznać, że mistrzowsko pozbyła się ciała, skoro nikt nigdy go nie znalazł, ale jest to możliwe. To, że była chora lub zaburzona nie oznacza, że nie była inteligentna i przebiegła. W mojej opinii chłopiec nigdy się nie odnajdzie bo od dawna nie żyje.
Myślę że Timmoty żyje, właściwie niewiele widzę argumentów za tym że go zabiła, może w jej głowie mąż był złym człowiekiem (a może nie tylko w jej głowie) i chciała uciec ale też nie porzucać syna. Jak zawsze świetna robota ! Zawsze tutaj wracam z pewnością że będzie czego słuchać :) dzięki !
To straszne, co choroba robi z ludźmi... Oczywiście nic nie usprawiedliwia działania Amy, szczególnie jeśli Timmothy faktycznie nie żyje, ale nie potrafię wyobrazić sobie, w jak złym stanie musiała być kobieta, żeby dopuścić się takich czynów. Nawet jako osoba, która sama zmaga się z problemami ze zdrowiem psychicznym i przechodziłam już różne stany, ciężko mi postawić się w jej sytuacji. Nie mam teorii, głównie smutno mi z powodu, że Amy albo nie otrzymała albo odmówiła pomocy i zapłaciło za to tyle osób. Dziękuję za odcinek, dużo zdrowia dla wszystkich 🤍
Mnie w ogóle nie dziwi to, że Emi miałaby na pożegnanie pocałować męża....zrobiła to bo od dawna miała swój plan, plan działania i na pewno nie chciała, żeby mąż coś podejrzewał, dlatego zapewne zachowywała się miło, normalnie żeby nie wzbudzać niepokoju u niego, żeby móc zrealizować swoje cele...To bardzo przykra historia...w głowie osoby chorej dzieją się różne, niezrozumiałe odczucia i myślę, że ona naprawdę nie potrafiła sobie poradzić sama ze sobą....listy które wysłała do rodziny też pokazują, że już wcześniej wszystko sobie przemyślała i trzymała się swojego planu...za to nie mam pojęcia co się stało z chłopczykiem, oby naprawdę Emi znalazła dla niego inny dom, choć to wydaję mi się mało prawdopodobne, skoro na jej telefonie nie znaleźli żadnego tropu , kontaktów, wyszukiwań czy czegokolwiek co by wskazywało na to, że szukała kogoś...tak samo czy tych osób nie ruszyło by sumienie...? Poza tym pozostawienie po sobie " dobrego imienia " bardzo się dla Emi liczyło moim zdaniem bo napisała nawet list z przeprosinami za bałagan w pokoju... Myślę też, że skoro sprawa jest tak medialna to 20 letni chłopak sam by się odezwał do swojego biologicznego Ojca, przecież na pewno pamięta urywki z dzieciństwa na 100 % a młodzi ludzie szukają kontaktu ze swoimi rodzicami nawet wtedy gdy Ci ich porzucili...
Chciałam zostawić bardzo podobny komentarz, zgadzam się całkowicie. W dodatku Amy zapewniła synowi miłe (ostatnie) chwile, tak jakby "jutra miało nie być". Myślę, że kluczowym punktem tego perfekcyjnie obmyślonego planu i zarazem zemsty na mężu jest właśnie ta niedająca spokoju niewiedza, czy Timmothy żyje.
Ja pomyślałam dosłownie tak samo. Wg mnie chłopiec nie żyje. We wszystkim rzeczywiście było bardzo dużo logiki i wszystko przemyślane i nie jestem psychiatrą, ale wydaje mi się ze mimo choroby, może być jakaś logika w działaniu. A ukrycie zabicia własnego dziecka jest po to, żeby nie pozostawić po sobie jeszcze gorszego wrażenia plus żeby ojciec dziecka się całe życie zastanawiał co się stało. Przecież wiadomo że ludzie czasami wola nawet najgorsza wiadomość niż życie w niepewności
Niestety myśle że synek nie żyje. Nie radziła sobie z własnym życiem, nie chciała tkwić w tym małżeństwie a jednak nie wyobrażala sobie zostawić syna pod opieka ojca. Uważa że ona planowala wszystko bardzo długo, dbając o to aby nikt nie podejrzewał że coś jest nie tak. Sugerowała że kiepsko sie czuje za kółkiem ale jednak zrobiła mnóstwo kilometrów ale zrealizowac swoje wizje. Uważam że znalazła miejsce na odludzi, może jakieś tereny zalesione lub skaliste i tam schowala ciało syna. List ktory zostawiła uważam jest forma zemsty, nie chodziło o to aby nie myśleli o niej zle ale o to że mąż bedzie już do końca dni motał się i szukał swojego syna. Myślę że wyobrażenie rodziny o niej, sugerowanie że nie zrobiłaby niczego złego dziecku jednak nie znajduje tutaj argumentów. Napisała że nikt nie byłby w stanie wpłynąć na jej decyzje. Potraktowała życie dziecka jako własność a wykazała się przebiegłością i determinacja. Raczej inaczej sobie wyobrażam człowieka na zakrecie zycuowym ktory nie radzi sobie z problemami.
A możliwe jest, że napis na trumnie był złośliwością? Ciężko w takich sytuacjach mówić o ironii ale czy wściekły na żonę za zniknięcie syna nie mógłby w ten sposób się zachować? Sądzę, że chlopiec nie zyje. Dlatego nie znaleziono jej ubrań. Gdyby miała do ukrycia kontakt z jakimiś osobami, ktorym oddała dziecko to znaleziono by cokolwiek w jej telefonie. Pozdrawiam serdecznie i dzięki za Twoje podcasty Julia 🙂
Ciekawy podkast , mieszkam na przedmieściach Chicago więc wszystkie miejsca o których opowiadasz są mi znane . Też jeździłam z córkami do Brookfield Zoo, dziękuję za ciekawy podkast
Leki przeciwhistaminowe stosowane są jako leki nasenne czy uspokajające. Np. te mocne nasenne co "zwalają z nóg". Strasznie przykra sprawa, ja myślę, że czarę goryczy przelało wtedy to zdanie Jamesa,że on przejmie opiekę nad dzieckiem. Zaburzenia emocjonalne to jedno, ale kobieta musiała mieć też zaburzenia osobowości. Chciała dziecko zabrać ze sobą na zawsze... Jestem ciekawa czy faktycznie życie tej pary było takie "normalne", co się stało, że kobieta posunęła się do zamorodowania dziecka, po czym odebrała sobie życie. Czy była aż tak mocno zaburzona, czy jednak stało się coś, że poczuła, że musi zabrac dziecko "ze sobą". Ja jej nie usprawiedliwiam, bo myślę, że nikt o zdrowym myśleniu czegoś takiego by nie zrobił. Próbuje tylko zrozumieć co dokładnie było jej motywem. Uważam, że Timmy zostal zamordowany.
Niestety, uważam, że chłopiec nie żyje..... Te wszystkie atrakcje czyli zoo, park wodny, zabawki, to były gesty pożegnania, spędzenie ostatnich dni z synem. Chciała ukarać męża dlatego napisała, że nigdy go nie znajdą i jest bezpieczny. Chciała aby on żył w niewiedzy i szukał go. I to jej się udało.... Zastanawia mnie dlaczego jej mąż nie zauważył, że jego żona była w tak fatalnym stanie psychicznym, planowała przecież samobójstwo, musiały być symptomy.
Jestem prawie pewna, że Amy zabiła synka. Zapewne, będąc w stanie ograniczonej poczytalności, a musiała być w takim, skoro zdecydowała się zakończyć swoje życie, uznała, że tak będzie mu lepiej. Oczywiście trzymam kciuki, żebym się mylila.
Podobna historia dotyczy bliźniaczek Alessii i Livii Schepp zniknęły 30 stycznia 2011 roku, gdy miały po sześć lat. Ojciec zabrał je z domu, a następnie odebrał sobie życie w Cerignola. Do dnia dzisiejszego nie zostały odnalezione ani żywe ani martwe.
Moze byc tak, ze prawdziwym ojcem jest pierwszy maz (romans), czwarty maz faktycznie jest bezplodny. Matka zawiozla Timiego do jego biologicznego ojca - amisza. I dlatego napisala ze jest on pod dobra opieka...?
A ja po odsłuchaniu nie wiem czemu ale w stu procentach wcale nie jestem pewna, że On nie żyje. Natomiast byłabym w stanie uwierzyć, że oddała Go do jakiejś sekty czy innego miejsca (gdzie wcale nie wiadomo czy byłoby Mu tak dobrze :( ). Mam nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw.
Jeśli oddała chłopca obcym, zrobiła mu straszna krzywdę.Odebrala kochającego ojca i praktycznie zburzyła mu cały świat, bo przecież od tej chwili, nie miał też matki.Jesli zabiła, wiadomo.Mysle, że niestety zabiła.Jezdzila wcześniej, żeby znaleźć odpowiednie miejsce a wizyty w parkach, były takim creepy pożegnaniem.Gdyby jej zupełnie nie zależało na opinii ludzi i rodziny, nie pisałaby listów pożegnalnych.Kazda z tych dwóch opcji jest przerażająca i nie świadczy o niej dobrze, jako człowieku.Byla chora, ale potrafiła planować, więc wszystkie kroki jakie podjęła, bez względu na to, czy zabiła czy nie, są wyjątkowo bezduszne i perfidne bo w obu przypadkach, wiele osób cierpiało a najbardziej jej syn i mąż.Jakos jej nie lubię.
Cześć Duszyczko, mam ciekawostkę dla Pani prowadzącej. Mam koleżankę pochodzącą z Filipin i ona ma na imię Aurora, u nich to jest normalne imię jak nazwa tego miasta która Ci się spodobała. Pozdrawiam, słucham dalej i komentuję te moje zimne i niepopularne komentarze :)
Kiedyś słyszałam teorię, że Emi oddała Timiego pod opiekę mężczyzny, którego uważała za ojca dziecka. Mało logiczna dla mnie to teoria. Z drugiej strony, ta cała wyprawa po parkach wodnych, zoo, zakupach, nowe zabawki, ect. brzmią mi bardziej jak jakieś pożegnanie z dzieckiem i takie niby przeproszenie, że go zostawia. Wydaje mi się, że ona mogła chcieć oddać małego komuś i to było jej planem od dłuższego czasu. Możliwe, że coś poszło nie tak lub po prostu po oddaniu syna, Emi poczuła się tak źle, że zrobiła bałagan w pokoju i odebrała sobie życie. Po prostu chcę wierzyć, że dzieciak żyje
👍 x2. Nawet zakładając, że kobieta faktycznie popełniła samobójstwo i rzeczywiście oddała bezpośrednio przed nim synka w ręce innej osoby/osób...to niestety cokolwiek się stało - mocno prawdopodobne wydaje się być to, że dziecko jednak straciło życie (a z czyich rąk ? ...niekoniecznie matki - choć osoby zanurzone potrafią działać w sposób bardzo "przemyślany i planowany" ...aczkolwiek trudny do zrozumienia). Oczywiście mam nadzieję, że totalnie mylę się w mojej spekulacji ...Ale jeżeli Amy oddała dziecko komuś nawet w jej rozumieniu w tzw. "dobrej wierze" .... to absolutnie nie wyklucza tego, że dziecko trafiło w ręce osób, które ją wcześniej zanipulowały po to, aby przejąć chłopca dla najgorszych celów. Cokolwiek ta kobieta zrobiła ze swoim bezbronnym dzieckiem - w mojej ocenie - nie znajduje żadnego wytłumaczenia. Jedyną, rzeczą dla wyłączenia jej odpowiedzialności karnej w naszym systemie prawnym byłoby stwierdzenie, że działała w stanie wyłączonej poczytalności. Oczywiście jako, że nie żyje rozważanie tej kwestii jest bezprzedmiotowe. 😶 Pozdrawiam serdecznie 😊
Kochana kobietko🎉😂😂Dziekuke za Twoje🎉 😊 bardzo ciekawie podkasty.Jestes bardzo wyrafinoeana❤❤ intieligietna i wiesz co mowisz.Jako ze mieszkam w USA skad pochodza Twoje podkasty z ktorych kozystam🎉🎉bo biore mape😂😂😮I wiem wiecej dzieki Tobie😊❤❤❤.pojawila sie kobieta ktora urzywa Twojego podkasty jako😮😢czarna wdowa😂😂wiec Napisalam do niej na wszelki wypadek🎉😂😂ze jest ograniczona🎉🎉pod kazdym wzgledem I ze nie doradta❤❤❤❤Ci do piet🎉🎉to jest jakies inny glos,poradzilam jej zeby wymyslila swoj😮😮🎉wlasny tytul.🎉🎉❤❤przepraszam jesli to Ty.Ale tylko Ty wtracasz swoje dyeagacje ❤❤ktore sa🎉🎉🎉fantastycznie blyskotliwe🎉🎉❤❤pozdrawiam z daleka Gracie Grace Malgosia😊🎉😂😂😂❤❤
Myślę, że matka zabiła chłopca. Te zabawy w parkach wodnych, te zabawki, które mu kupiła, miały być (moim zdaniem),takimi ostatnimi przyjemnościami. Nią kierowała rozpacz, nie chciała być z mężem a nie mogła odejść ze względu na dziecko. Zachwiana psychika, wewnętrzna rozpacz popchnęły ją do tak strasznego czynu. W myśl zasady:nie mogę mieć przy sobie dziecka to ty też nie będziesz miał "!Treść listu to kara...nie odnajdziesz syna NIGDY!!!Nigdy, bo nie żyje!!Szukaj i cierp!
Wydaje mi się, że chłopiec nie żyje. Czemu ukryła ciało? Można spekulować, ale nie jest to pierwszy taki przypadek. Nie tak dawno w Polsce była sprawa kilkuletniego chłopca, poszukiwanego po odnalezieniu ciała jego ojca, który rzucił się pod pociąg. Nie pamiętam po jakim czasie odnaleźli ciało chłopca, ale było dobrze ukryte. Motyw, który był wtedy podawany to strach przed ograniczeniem kontaktu z synem. Może w przypadku tej sprawy motywacje były podobne
Moim zdaniem, szczególnie od momentu w którym James zaczął szantażować swoją Żonę, jawił mi się jako "śliski typ", hipoteza która wydaje mi się jako najbardziej prawdopodobna zakłada, że ten mógł za zamkniętymi drzwiami, przestać być kochającym ojcem, który spogląda na Nas z mediów społecznościowych, a gdyby tak założyć że był tyranem względem Żony i małego Timotiego z asem w rękawie, w postaci leczenia psychiatrycznego Amy, która nie mogła odejść bo kochała synka, przytłoczona problemami i poczuciem życia w potrzasku postanowiła odebrać sobie życie a chłopcu zorganizować kochajacy, bezpieczny dom z dala od przemocowego ojca, również list który nie do końca jest jasny mógłna to wskazywać. Nie jest to teoria idealna, na pewno jest optymistyczna względem zaginionego. W tym wypadku jest wiele niewiadomych, natomiast jako że ta hipoteza nie wybrzmiała w tym podkaście, pomyślałam, że podrzucę ją do wiaderka z pomysłami. Hulaj Duszyczko, jak zawsze, kawał dobrej pracy, dziękujemy!
Niestety, uważam że Timmoty nie żyje. Matka zabiła go w jakimś sobie znanym miejscu i ukryła tam ciało. Właśnie dlatego jeździła tam wcześniej. Dlatego potem napisała, że nie zostanie znaleziony - gdyby dała go jakimś ludziom, zawsze mógłby kiedyś wrócić do domu. Skoro dałaby jakimś ludziom, to musiałaby im wcisnąć jakąś historyjkę, np - że jest śmiertelnie chora i nie ma żadnej rodziny, której może powierzyć dziecko na wychowanie. Mogliby jej uwierzyć, jednak potem, gdy nagłośniono sprawę, gdy poszukiwania ruszyły, zorientowaliby się, że zostali oszukani i raczej zwróciliby dziecko. Gdyby Amy chciała sama odejść, to syn miał przecież troskliwego ojca i ten byłby najlepszym opiekunem, a nie jacyś obcy ludzie - skąd niby wiadomo, że rzeczywiście "dobrzy"
Moim zdaniem na bank nie żyje... Matka wiedziała, że ta niepewność będzie jeszcze gorsza dla ojca dziecka. Chociaż chora psychicznie, to jednak zdawała sobie z tego sprawę. Być może w swoje "zaginione" ubrania zawinęła syna i ukryła gdzieś na pustkowiu. Dlatego na jej oponach odnaleziono rośliny, po których nigdy nikt nie chodził 🧐
Chciałabym wierzyć, że żyje, ale raczej skłaniam się ku rozszerzonemu samobójstwu schowaniu zwłok, napisania listów żeby jej źle nie wspominać.. ten drugi list do rodziny dał mi do myślenia 😢 i nie lubię tej wersji historii😕
Myślę,ze dziecko nie żyje.Chciała przed jego śmiercią dać mu trochę rozrywki ,albo zmylić jego czujność.Dzieci też wyczuwają niebezpieczeństwo.Chora kobieta ,a swój rozum miała.
Mój wniosek jest taki, że Amy ukarała męża niewiedzą,bo to jest tu najgorsze.A co do chłopca ,to myślę, że nie żyje, ponieważ jego matka była niestabilna ,a tacy ludzie naprawdę potrafią logicznie myśleć i działać,, właśnie po to by zrealizować swoje plany ...
Ja, niestety, myślę, że chłopiec nie żyje. Teoretycznie nadzieję mogłoby dawać to, że ciała syna nie znaleziono z nią. Ale to może być mylące. W swojej głowie mogła sobie ułożyć, że zabicie go w jakimś konkretnym miejscu, zostawienie ciała w konkretnym miejscu, mogło zupełnie inaczej wyglądać w jej wyobraźni, niż w wyobraźni zwykłego człowieka. Sprawianie dziecku przyjemności, kupowanie zabawek też za tym przemawiają. Umilanie końca życia. Wydaje mi się też, że nie znalazłaby ludzi tak zaufanych, którzy przez lata przetrzymywaliby chłopca. Chyba, że miałaby ich wcześniej. Być może nawet śmierć dziecka wyparła. I dlatego sama się wprowadziła w przekonanie, że jest bezpieczny. Działania ludzi chorych nie można rozpatrywać tak logicznie. Mam nadzieję, że tak czy inaczej, sprawa się rozwiąże. Jakiekolwiek będzie to rozwiązanie.
Amy mogla i zaplanowac wszystko i zabic dziecko, spedzila z nim ostatnie chwile w miejscach, ktore dziecko lubilo i wcale a wcale nie musiala miec gdzies, co o niej beda myslec po smierci. Wielu osobom nie jest to obojetne, co po sobie zostawia, rowniez co beda o nich myslec, kiedy ich juz nie bedzie. Byla mocno zaburzona, mogla szczerze wierzyc, ze robi dziecku przysluge, przeciez takiej narracji w sprawach kryminalnych o matkach mordujacych wlasne dzieci jest bardzo duzo, a tym bardziej jesli miala tendencje do bycia zaborcza osoba, wszystko na to wskazywalo zreszta. Jesli bedziemy starac sie to rozumiec z perspektywy osoby zdrowej psychicznie, to tego nie pojmiemy, ale ona psychcznie zdrowa nie byla i tu nalezy kierowac sie jej kategoriami. W jej kategoriach zabranie dziecka ze soba w zaswiaty moglo byc czyms dobrym. Miala borderline lub chorobe afektywno dwubiegunowa, nie brala lekow, byc moze moment, w ktorym zabala dziecko przypadl na jej spadek formy, delikatnie mowiac, jakis epizod maniakalno depresyjny, byc moze bylo do tego stopnia zle, swiat i ludzie dookola byli na tyle zli i zagrazajacy, ze zabranie dziecka z tego okrutnego swiata moglo byc czyms wrecz wspaniałomyślnym. W to, ze zrobila to na zlosc mezowi jakos nie wierze.
Nigdy nie pojmę kobiet, które myślą przede wszystkim o swojej relacji w związku choć są matkami...i wszystko co robią (włącznie z samobójstwem) ma przynieść ulgę i satysfakcję tylko im. Nawet gdyby chłopiec żył to właśnie ona wyrządziła mu największą z możliwych krzywd...odebrała mu wszystko co miał i zafundowała niewyobrażalną traumę. Chory i zły i egocentryczny umysł. Rozgrywający swoje życie jak bóg, który sam podejmuje decyzję o życiu i śmierci. Ohydna postać. Oczywiście takie osoby także są skrzywdzone ale są miliony krzywdzonych, którzy nie potrzebują same krzywdzić innych...więc można. Ludzie mają świadomość co jest dobre a co złe...ponoć tym różnimy się od innych organizmów żywych. Gdyby np mąż był pedofilem i krzywdził syna....to nawet wtedy miała by wiele innych możliwości. Jednak wiele wskazuje na to, że trafił jej się dobry człowiek. Mał było, nudziła się...a może miała schizofrenię? O ile to był na pewno potomek jej męża...można by szukać podobnych dna w świecie, na zasadzie szukania pokrewieństwa.
Myślę że matka myślała jednak o swoim dobrym imieniu i nie chciała być kojarzona z dzieciobójstwem. Stąd ukrycie zwłok. Gdyby było inaczej i wszystko byłoby jej jedno, nie pisałaby listu z przeprosinami do obsługi motelu.
Przerażają mnie te sztuczne uśmiechy Amerykanów. Na większości zdjęć w podcastach kryminalnych zabójcy uśmiechają się od ucha do ucha, ukrywając swoje "psychopatyczne ja". Uśmiech Amy jest wyjątkowo niepokojący. Sztuczność na sztuczności. PS Uważam, że zabiła syna. :(
Chyba jestem bardziej za teorią, że kobieta zabiła swojego syna. No oczywiście, że nie powinno jej obchodzić co ludzie powiedzą po jej śmierci i dlatego nie powinna go ukrywać, ale gdyby tak było to nie zostawiłaby listu dla sprzątaczki zeby ją przeprosić.
Moim zdaniem dziecko nie żyje. Teoria z Amiszami była ciekawa, ale wydaje mi się, że nie oddała by syna nikomu. Prędzej na tych odległych terenach gdzie funkcjonują Amisze, Timmi został pogrzebany.
Bardzo bym chciała żeby Timmothy żył, ale jednak słowa " nigdy nie zostanie odnaleziony wiele mówią. Myślę, że na pewno w małżeństwie Pitzen "działo się".
Nie jest to ani pierwszy ani drugi przypadek, kiedy jedno z rodziców morduje dziecko aby drugi rodzic dziecka już nie miał. To była potworna i obleśna (co widać na zdjęciach) baba
Ta cala Amy byla jakas odpychaja..ludzie ktorzy choruja psychicznie potrafia uprzykrzyc zycie innym, ojjj potrafia. Czesto zupelnie nieswiadomie. Bo sa to osoby chore umyslowo. Nie wiedza czesto co robia. No a najblizsi tych osob moga przy nich, mowiac kolokwialnie, zwariowac.
Dziękuję 👍
Dziękuję bardzo za Twoją pracę. Wedlug mnie Amy niestety zabiła swojego synka. Wiedziała o tym przed, miała takie plany i dlatego starała się aby synek miał dobre ostatnie chwile.
Uważam, że zabiła swoje dziecko. I nie cierpię określenia - rozszerzone samobójstwo. Samobójstwo zakłada, że osoba jaka odbiera SOBiE życie chce tego i robi to z własnej woli. Dziecko z pewnością nie chciało zakończyć swojego życia, zatem jeśli już to zamordowała własne dziecko, a potem popełniła samobójstwo. Warto jednak nazywać rzeczy po imieniu - chociażby z szacunku dla ofiary.
Nadzieja umiera ostatnia😢😢😢😢
Według mnie dziecko nie żyje i było to samobójstwo rozszerzone, bardzo dokładnie zaplanowane. Celowo wymyśliła to w taki sposób by jej mąż szukał syna do usranej śmierci i nigdy nie zaznał spokoju oraz żeby myślał, że syn może być u innych ludzi. Jeżeli zabiła syna to trzeba jej przyznać, że mistrzowsko pozbyła się ciała, skoro nikt nigdy go nie znalazł, ale jest to możliwe. To, że była chora lub zaburzona nie oznacza, że nie była inteligentna i przebiegła. W mojej opinii chłopiec nigdy się nie odnajdzie bo od dawna nie żyje.
Myślę że Timmoty żyje, właściwie niewiele widzę argumentów za tym że go zabiła, może w jej głowie mąż był złym człowiekiem (a może nie tylko w jej głowie) i chciała uciec ale też nie porzucać syna. Jak zawsze świetna robota ! Zawsze tutaj wracam z pewnością że będzie czego słuchać :) dzięki !
To straszne, co choroba robi z ludźmi... Oczywiście nic nie usprawiedliwia działania Amy, szczególnie jeśli Timmothy faktycznie nie żyje, ale nie potrafię wyobrazić sobie, w jak złym stanie musiała być kobieta, żeby dopuścić się takich czynów. Nawet jako osoba, która sama zmaga się z problemami ze zdrowiem psychicznym i przechodziłam już różne stany, ciężko mi postawić się w jej sytuacji. Nie mam teorii, głównie smutno mi z powodu, że Amy albo nie otrzymała albo odmówiła pomocy i zapłaciło za to tyle osób. Dziękuję za odcinek, dużo zdrowia dla wszystkich 🤍
Mnie w ogóle nie dziwi to, że Emi miałaby na pożegnanie pocałować męża....zrobiła to bo od dawna miała swój plan, plan działania i na pewno nie chciała, żeby mąż coś podejrzewał, dlatego zapewne zachowywała się miło, normalnie żeby nie wzbudzać niepokoju u niego, żeby móc zrealizować swoje cele...To bardzo przykra historia...w głowie osoby chorej dzieją się różne, niezrozumiałe odczucia i myślę, że ona naprawdę nie potrafiła sobie poradzić sama ze sobą....listy które wysłała do rodziny też pokazują, że już wcześniej wszystko sobie przemyślała i trzymała się swojego planu...za to nie mam pojęcia co się stało z chłopczykiem, oby naprawdę Emi znalazła dla niego inny dom, choć to wydaję mi się mało prawdopodobne, skoro na jej telefonie nie znaleźli żadnego tropu , kontaktów, wyszukiwań czy czegokolwiek co by wskazywało na to, że szukała kogoś...tak samo czy tych osób nie ruszyło by sumienie...? Poza tym pozostawienie po sobie " dobrego imienia " bardzo się dla Emi liczyło moim zdaniem bo napisała nawet list z przeprosinami za bałagan w pokoju... Myślę też, że skoro sprawa jest tak medialna to 20 letni chłopak sam by się odezwał do swojego biologicznego Ojca, przecież na pewno pamięta urywki z dzieciństwa na 100 % a młodzi ludzie szukają kontaktu ze swoimi rodzicami nawet wtedy gdy Ci ich porzucili...
Chciałam zostawić bardzo podobny komentarz, zgadzam się całkowicie. W dodatku Amy zapewniła synowi miłe (ostatnie) chwile, tak jakby "jutra miało nie być". Myślę, że kluczowym punktem tego perfekcyjnie obmyślonego planu i zarazem zemsty na mężu jest właśnie ta niedająca spokoju niewiedza, czy Timmothy żyje.
Ja pomyślałam dosłownie tak samo. Wg mnie chłopiec nie żyje. We wszystkim rzeczywiście było bardzo dużo logiki i wszystko przemyślane i nie jestem psychiatrą, ale wydaje mi się ze mimo choroby, może być jakaś logika w działaniu. A ukrycie zabicia własnego dziecka jest po to, żeby nie pozostawić po sobie jeszcze gorszego wrażenia plus żeby ojciec dziecka się całe życie zastanawiał co się stało. Przecież wiadomo że ludzie czasami wola nawet najgorsza wiadomość niż życie w niepewności
Wr
Jesteś niezawodna ❤💚💙
Niestety myśle że synek nie żyje. Nie radziła sobie z własnym życiem, nie chciała tkwić w tym małżeństwie a jednak nie wyobrażala sobie zostawić syna pod opieka ojca. Uważa że ona planowala wszystko bardzo długo, dbając o to aby nikt nie podejrzewał że coś jest nie tak. Sugerowała że kiepsko sie czuje za kółkiem ale jednak zrobiła mnóstwo kilometrów ale zrealizowac swoje wizje. Uważam że znalazła miejsce na odludzi, może jakieś tereny zalesione lub skaliste i tam schowala ciało syna. List ktory zostawiła uważam jest forma zemsty, nie chodziło o to aby nie myśleli o niej zle ale o to że mąż bedzie już do końca dni motał się i szukał swojego syna. Myślę że wyobrażenie rodziny o niej, sugerowanie że nie zrobiłaby niczego złego dziecku jednak nie znajduje tutaj argumentów. Napisała że nikt nie byłby w stanie wpłynąć na jej decyzje. Potraktowała życie dziecka jako własność a wykazała się przebiegłością i determinacja. Raczej inaczej sobie wyobrażam człowieka na zakrecie zycuowym ktory nie radzi sobie z problemami.
Pozdrawiam!!!!! Nie ze ma znaczenie ale PIERWSZA 😜
🎉🎉🎉🎉
@kingar ma znaczenie😉 po prostu byłaś pierwsza 🫣🦮
A możliwe jest, że napis na trumnie był złośliwością? Ciężko w takich sytuacjach mówić o ironii ale czy wściekły na żonę za zniknięcie syna nie mógłby w ten sposób się zachować?
Sądzę, że chlopiec nie zyje. Dlatego nie znaleziono jej ubrań. Gdyby miała do ukrycia kontakt z jakimiś osobami, ktorym oddała dziecko to znaleziono by cokolwiek w jej telefonie.
Pozdrawiam serdecznie i dzięki za Twoje podcasty Julia 🙂
Ciekawy podkast , mieszkam na przedmieściach Chicago więc wszystkie miejsca o których opowiadasz są mi znane . Też jeździłam z córkami do Brookfield Zoo, dziękuję za ciekawy podkast
Leki przeciwhistaminowe stosowane są jako leki nasenne czy uspokajające. Np. te mocne nasenne co "zwalają z nóg". Strasznie przykra sprawa, ja myślę, że czarę goryczy przelało wtedy to zdanie Jamesa,że on przejmie opiekę nad dzieckiem. Zaburzenia emocjonalne to jedno, ale kobieta musiała mieć też zaburzenia osobowości. Chciała dziecko zabrać ze sobą na zawsze... Jestem ciekawa czy faktycznie życie tej pary było takie "normalne", co się stało, że kobieta posunęła się do zamorodowania dziecka, po czym odebrała sobie życie. Czy była aż tak mocno zaburzona, czy jednak stało się coś, że poczuła, że musi zabrac dziecko "ze sobą". Ja jej nie usprawiedliwiam, bo myślę, że nikt o zdrowym myśleniu czegoś takiego by nie zrobił. Próbuje tylko zrozumieć co dokładnie było jej motywem. Uważam, że Timmy zostal zamordowany.
Niestety, uważam, że chłopiec nie żyje..... Te wszystkie atrakcje czyli zoo, park wodny, zabawki, to były gesty pożegnania, spędzenie ostatnich dni z synem. Chciała ukarać męża dlatego napisała, że nigdy go nie znajdą i jest bezpieczny. Chciała aby on żył w niewiedzy i szukał go. I to jej się udało....
Zastanawia mnie dlaczego jej mąż nie zauważył, że jego żona była w tak fatalnym stanie psychicznym, planowała przecież samobójstwo, musiały być symptomy.
Dziękuję za Twoją pracę 👌👏👍
Pozdrawiam serdecznie 👋👐❤
Zrób proszę odcinek o morderstwie Cari Farver. Szokująca i zaskakująca historia
Dziękuję za kolejny podcast❤włączam go żeby przestac 😢 bo właśnie musiałam uspac swojego kotka, 16 lat był ze mną 😢😢
Znam ten ból, kochana. Trzymaj się mocno!!!
Wspieram mocno ❤ znam ten ból. Trzymaj się tam ❤
👍 dka zasięgów
Jestem. Jak zwykle 😊
Dziękuję bardzo kochana Juleczko 😊❤
Dla zasięgów 😉
Jestem prawie pewna, że Amy zabiła synka. Zapewne, będąc w stanie ograniczonej poczytalności, a musiała być w takim, skoro zdecydowała się zakończyć swoje życie, uznała, że tak będzie mu lepiej. Oczywiście trzymam kciuki, żebym się mylila.
Podobna historia dotyczy bliźniaczek Alessii i Livii Schepp zniknęły 30 stycznia 2011 roku, gdy miały po sześć lat. Ojciec zabrał je z domu, a następnie odebrał sobie życie w Cerignola.
Do dnia dzisiejszego nie zostały odnalezione ani żywe ani martwe.
Dziękuję
Dziękuję. Myślę, że dziecko nie żyję
Dziękuję za podkast.
Melduję sie i pozdrawiam wielbicieli kanału ❤
Cóż za niespodzianka z tym odcinkiem 🤭Pozdrawiam z Naperville tuż na granicy z Aurorą,mój starszy syn chodzi do Aurory do szkoły 😉
Dziękuję bardzo za kolejny podcast 😊
Najgorsze jest to że w rozwodach używa się dzieci jak argument przetargowy.
Dziękuję bardzo ❤
Lekarze wiedzieli, co mowia odradzajac macierzynstwo w tym przypadku
Moze byc tak, ze prawdziwym ojcem jest pierwszy maz (romans), czwarty maz faktycznie jest bezplodny. Matka zawiozla Timiego do jego biologicznego ojca - amisza. I dlatego napisala ze jest on pod dobra opieka...?
Ciekawa teoria
A ja po odsłuchaniu nie wiem czemu ale w stu procentach wcale nie jestem pewna, że On nie żyje. Natomiast byłabym w stanie uwierzyć, że oddała Go do jakiejś sekty czy innego miejsca (gdzie wcale nie wiadomo czy byłoby Mu tak dobrze :( ). Mam nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw.
Wiam❤
Timmothy niestety nie żyje, trudno w dzisiejszych czasach na tak długo porwać dziecko i nie znaleźć go.
🕵️👍 Dzięki !!!
Jeśli oddała chłopca obcym, zrobiła mu straszna krzywdę.Odebrala kochającego ojca i praktycznie zburzyła mu cały świat, bo przecież od tej chwili, nie miał też matki.Jesli zabiła, wiadomo.Mysle, że niestety zabiła.Jezdzila wcześniej, żeby znaleźć odpowiednie miejsce a wizyty w parkach, były takim creepy pożegnaniem.Gdyby jej zupełnie nie zależało na opinii ludzi i rodziny, nie pisałaby listów pożegnalnych.Kazda z tych dwóch opcji jest przerażająca i nie świadczy o niej dobrze, jako człowieku.Byla chora, ale potrafiła planować, więc wszystkie kroki jakie podjęła, bez względu na to, czy zabiła czy nie, są wyjątkowo bezduszne i perfidne bo w obu przypadkach, wiele osób cierpiało a najbardziej jej syn i mąż.Jakos jej nie lubię.
Cześć Duszyczko, mam ciekawostkę dla Pani prowadzącej. Mam koleżankę pochodzącą z Filipin i ona ma na imię Aurora, u nich to jest normalne imię jak nazwa tego miasta która Ci się spodobała. Pozdrawiam, słucham dalej i komentuję te moje zimne i niepopularne komentarze :)
Pozdrawiam Cię serdecznie 😻💚💙💜
Dziękuję 😊
Dzięki za nowy odcinek i do usłyszenia 🙂
Mam nadzieję, że Timmy trafił do Amiszów ....
Kiedyś słyszałam teorię, że Emi oddała Timiego pod opiekę mężczyzny, którego uważała za ojca dziecka. Mało logiczna dla mnie to teoria. Z drugiej strony, ta cała wyprawa po parkach wodnych, zoo, zakupach, nowe zabawki, ect. brzmią mi bardziej jak jakieś pożegnanie z dzieckiem i takie niby przeproszenie, że go zostawia.
Wydaje mi się, że ona mogła chcieć oddać małego komuś i to było jej planem od dłuższego czasu. Możliwe, że coś poszło nie tak lub po prostu po oddaniu syna, Emi poczuła się tak źle, że zrobiła bałagan w pokoju i odebrała sobie życie.
Po prostu chcę wierzyć, że dzieciak żyje
❤
Zyje- Bo chce w to wierzyc🤞🤞🤞
Pokręcona kobieta, plan doskonały 😢😢
👍 x2. Nawet zakładając, że kobieta faktycznie popełniła samobójstwo i rzeczywiście oddała bezpośrednio przed nim synka w ręce innej osoby/osób...to niestety cokolwiek się stało - mocno prawdopodobne wydaje się być to, że dziecko jednak straciło życie (a z czyich rąk ? ...niekoniecznie matki - choć osoby zanurzone potrafią działać w sposób bardzo "przemyślany i planowany" ...aczkolwiek trudny do zrozumienia). Oczywiście mam nadzieję, że totalnie mylę się w mojej spekulacji ...Ale jeżeli Amy oddała dziecko komuś nawet w jej rozumieniu w tzw. "dobrej wierze" .... to absolutnie nie wyklucza tego, że dziecko trafiło w ręce osób, które ją wcześniej zanipulowały po to, aby przejąć chłopca dla najgorszych celów. Cokolwiek ta kobieta zrobiła ze swoim bezbronnym dzieckiem - w mojej ocenie - nie znajduje żadnego wytłumaczenia. Jedyną, rzeczą dla wyłączenia jej odpowiedzialności karnej w naszym systemie prawnym byłoby stwierdzenie, że działała w stanie wyłączonej poczytalności. Oczywiście jako, że nie żyje rozważanie tej kwestii jest bezprzedmiotowe. 😶 Pozdrawiam serdecznie 😊
Kochana kobietko🎉😂😂Dziekuke za Twoje🎉 😊 bardzo ciekawie podkasty.Jestes bardzo wyrafinoeana❤❤ intieligietna i wiesz co mowisz.Jako ze mieszkam w USA skad pochodza Twoje podkasty z ktorych kozystam🎉🎉bo biore mape😂😂😮I wiem wiecej dzieki Tobie😊❤❤❤.pojawila sie kobieta ktora urzywa Twojego podkasty jako😮😢czarna wdowa😂😂wiec Napisalam do niej na wszelki wypadek🎉😂😂ze jest ograniczona🎉🎉pod kazdym wzgledem I ze nie doradta❤❤❤❤Ci do piet🎉🎉to jest jakies inny glos,poradzilam jej zeby wymyslila swoj😮😮🎉wlasny tytul.🎉🎉❤❤przepraszam jesli to Ty.Ale tylko Ty wtracasz swoje dyeagacje ❤❤ktore sa🎉🎉🎉fantastycznie blyskotliwe🎉🎉❤❤pozdrawiam z daleka Gracie Grace Malgosia😊🎉😂😂😂❤❤
Myślę, że matka zabiła chłopca. Te zabawy w parkach wodnych, te zabawki, które mu kupiła, miały być (moim zdaniem),takimi ostatnimi przyjemnościami. Nią kierowała rozpacz, nie chciała być z mężem a nie mogła odejść ze względu na dziecko. Zachwiana psychika, wewnętrzna rozpacz popchnęły ją do tak strasznego czynu. W myśl zasady:nie mogę mieć przy sobie dziecka to ty też nie będziesz miał "!Treść listu to kara...nie odnajdziesz syna NIGDY!!!Nigdy, bo nie żyje!!Szukaj i cierp!
Uwazam ze zabrala go ze sobą
Mam mieszane uczucia ale mysle ze jednak nie zyje 😢
,👍👍👍
🎉
Wydaje mi się, że chłopiec nie żyje. Czemu ukryła ciało? Można spekulować, ale nie jest to pierwszy taki przypadek. Nie tak dawno w Polsce była sprawa kilkuletniego chłopca, poszukiwanego po odnalezieniu ciała jego ojca, który rzucił się pod pociąg. Nie pamiętam po jakim czasie odnaleźli ciało chłopca, ale było dobrze ukryte. Motyw, który był wtedy podawany to strach przed ograniczeniem kontaktu z synem. Może w przypadku tej sprawy motywacje były podobne
Chłopiec może żyć, ale nie żyje w codziennym świecie, inaczej by zobaczyłby wiadomości poszukujące jego osobę
❤👍👍👍👍👍👍👍❤
Jeśli zagroził jej że odbierze jej syna w przypadku rozwodu to nie pozostawił jej wyboru w jej mniemaniu:(
Moim zdaniem, szczególnie od momentu w którym James zaczął szantażować swoją Żonę, jawił mi się jako "śliski typ", hipoteza która wydaje mi się jako najbardziej prawdopodobna zakłada, że ten mógł za zamkniętymi drzwiami, przestać być kochającym ojcem, który spogląda na Nas z mediów społecznościowych, a gdyby tak założyć że był tyranem względem Żony i małego Timotiego z asem w rękawie, w postaci leczenia psychiatrycznego Amy, która nie mogła odejść bo kochała synka, przytłoczona problemami i poczuciem życia w potrzasku postanowiła odebrać sobie życie a chłopcu zorganizować kochajacy, bezpieczny dom z dala od przemocowego ojca, również list który nie do końca jest jasny mógłna to wskazywać. Nie jest to teoria idealna, na pewno jest optymistyczna względem zaginionego. W tym wypadku jest wiele niewiadomych, natomiast jako że ta hipoteza nie wybrzmiała w tym podkaście, pomyślałam, że podrzucę ją do wiaderka z pomysłami.
Hulaj Duszyczko, jak zawsze, kawał dobrej pracy, dziękujemy!
Bez względu na to czy chłopak żyje czy nie to uważam, że nie manic gorszego niż tyle lat niewiedzy co się stało 😢
Moja teoria: niestety, mysle ze Timmothy opuścił nasz swiat na kilkanascie godzin przed swoja mamą i to z jej rąk
😍❤
Niestety, uważam że Timmoty nie żyje. Matka zabiła go w jakimś sobie znanym miejscu i ukryła tam ciało. Właśnie dlatego jeździła tam wcześniej. Dlatego potem napisała, że nie zostanie znaleziony - gdyby dała go jakimś ludziom, zawsze mógłby kiedyś wrócić do domu. Skoro dałaby jakimś ludziom, to musiałaby im wcisnąć jakąś historyjkę, np - że jest śmiertelnie chora i nie ma żadnej rodziny, której może powierzyć dziecko na wychowanie. Mogliby jej uwierzyć, jednak potem, gdy nagłośniono sprawę, gdy poszukiwania ruszyły, zorientowaliby się, że zostali oszukani i raczej zwróciliby dziecko. Gdyby Amy chciała sama odejść, to syn miał przecież troskliwego ojca i ten byłby najlepszym opiekunem, a nie jacyś obcy ludzie - skąd niby wiadomo, że rzeczywiście "dobrzy"
Moim zdaniem na bank nie żyje... Matka wiedziała, że ta niepewność będzie jeszcze gorsza dla ojca dziecka. Chociaż chora psychicznie, to jednak zdawała sobie z tego sprawę. Być może w swoje "zaginione" ubrania zawinęła syna i ukryła gdzieś na pustkowiu. Dlatego na jej oponach odnaleziono rośliny, po których nigdy nikt nie chodził 🧐
Chciałabym wierzyć, że żyje, ale raczej skłaniam się ku rozszerzonemu samobójstwu schowaniu zwłok, napisania listów żeby jej źle nie wspominać.. ten drugi list do rodziny dał mi do myślenia 😢 i nie lubię tej wersji historii😕
Myślę,ze dziecko nie żyje.Chciała przed jego śmiercią dać mu trochę rozrywki ,albo zmylić jego czujność.Dzieci też wyczuwają niebezpieczeństwo.Chora kobieta ,a swój rozum miała.
Mój wniosek jest taki, że Amy ukarała męża niewiedzą,bo to jest tu najgorsze.A co do chłopca ,to myślę, że nie żyje, ponieważ jego matka była niestabilna ,a tacy ludzie naprawdę potrafią logicznie myśleć i działać,, właśnie po to by zrealizować swoje plany ...
Tymmoty żyje, i jest szczęśliwy ❤
💙🖤💚💜
Chciałabym wierzyć że żyje ,ale myślę że chyba jednak nie😢
Timi żyje❤
Ja, niestety, myślę, że chłopiec nie żyje. Teoretycznie nadzieję mogłoby dawać to, że ciała syna nie znaleziono z nią. Ale to może być mylące. W swojej głowie mogła sobie ułożyć, że zabicie go w jakimś konkretnym miejscu, zostawienie ciała w konkretnym miejscu, mogło zupełnie inaczej wyglądać w jej wyobraźni, niż w wyobraźni zwykłego człowieka. Sprawianie dziecku przyjemności, kupowanie zabawek też za tym przemawiają. Umilanie końca życia. Wydaje mi się też, że nie znalazłaby ludzi tak zaufanych, którzy przez lata przetrzymywaliby chłopca. Chyba, że miałaby ich wcześniej. Być może nawet śmierć dziecka wyparła. I dlatego sama się wprowadziła w przekonanie, że jest bezpieczny. Działania ludzi chorych nie można rozpatrywać tak logicznie. Mam nadzieję, że tak czy inaczej, sprawa się rozwiąże. Jakiekolwiek będzie to rozwiązanie.
🙂
❤ Nie żyje 😢
Amy mogla i zaplanowac wszystko i zabic dziecko, spedzila z nim ostatnie chwile w miejscach, ktore dziecko lubilo i wcale a wcale nie musiala miec gdzies, co o niej beda myslec po smierci. Wielu osobom nie jest to obojetne, co po sobie zostawia, rowniez co beda o nich myslec, kiedy ich juz nie bedzie. Byla mocno zaburzona, mogla szczerze wierzyc, ze robi dziecku przysluge, przeciez takiej narracji w sprawach kryminalnych o matkach mordujacych wlasne dzieci jest bardzo duzo, a tym bardziej jesli miala tendencje do bycia zaborcza osoba, wszystko na to wskazywalo zreszta. Jesli bedziemy starac sie to rozumiec z perspektywy osoby zdrowej psychicznie, to tego nie pojmiemy, ale ona psychcznie zdrowa nie byla i tu nalezy kierowac sie jej kategoriami. W jej kategoriach zabranie dziecka ze soba w zaswiaty moglo byc czyms dobrym. Miala borderline lub chorobe afektywno dwubiegunowa, nie brala lekow, byc moze moment, w ktorym zabala dziecko przypadl na jej spadek formy, delikatnie mowiac, jakis epizod maniakalno depresyjny, byc moze bylo do tego stopnia zle, swiat i ludzie dookola byli na tyle zli i zagrazajacy, ze zabranie dziecka z tego okrutnego swiata moglo byc czyms wrecz wspaniałomyślnym. W to, ze zrobila to na zlosc mezowi jakos nie wierze.
Pamiętam, że kiedyś o tej sprawie opowiadał Marcin Myszka na kanale Niediegetyczne jakoś w 2016 roku.
Tak to bywa , gdy psychiczni mają dzieci. Z całym szacunkiem dla choroby.
🫡
Kiedy Gypse Rose?
Nigdy nie pojmę kobiet, które myślą przede wszystkim o swojej relacji w związku choć są matkami...i wszystko co robią (włącznie z samobójstwem) ma przynieść ulgę i satysfakcję tylko im. Nawet gdyby chłopiec żył to właśnie ona wyrządziła mu największą z możliwych krzywd...odebrała mu wszystko co miał i zafundowała niewyobrażalną traumę. Chory i zły i egocentryczny umysł. Rozgrywający swoje życie jak bóg, który sam podejmuje decyzję o życiu i śmierci. Ohydna postać. Oczywiście takie osoby także są skrzywdzone ale są miliony krzywdzonych, którzy nie potrzebują same krzywdzić innych...więc można. Ludzie mają świadomość co jest dobre a co złe...ponoć tym różnimy się od innych organizmów żywych. Gdyby np mąż był pedofilem i krzywdził syna....to nawet wtedy miała by wiele innych możliwości. Jednak wiele wskazuje na to, że trafił jej się dobry człowiek. Mał było, nudziła się...a może miała schizofrenię? O ile to był na pewno potomek jej męża...można by szukać podobnych dna w świecie, na zasadzie szukania pokrewieństwa.
Całkowicie się zgadzam!
Myślę że matka myślała jednak o swoim dobrym imieniu i nie chciała być kojarzona z dzieciobójstwem. Stąd ukrycie zwłok.
Gdyby było inaczej i wszystko byłoby jej jedno, nie pisałaby listu z przeprosinami do obsługi motelu.
Pozostałych listów też by nie napisała..
Niektórzy ludzie nie powinni bydz w związku, a co dopiero mieć dzieci 😮😢
pierwszy;d
Żyje z Amiszami
Przerażają mnie te sztuczne uśmiechy Amerykanów. Na większości zdjęć w podcastach kryminalnych zabójcy uśmiechają się od ucha do ucha, ukrywając swoje "psychopatyczne ja". Uśmiech Amy jest wyjątkowo niepokojący. Sztuczność na sztuczności. PS Uważam, że zabiła syna. :(
Niestety nie żyje nie wydaje mi się że jest inaczej 😢
Myślę że żyje 😘
Wydaje mi się, że jednak chłopiec nie żyje i został zamordowany przez matkę
Chyba jestem bardziej za teorią, że kobieta zabiła swojego syna. No oczywiście, że nie powinno jej obchodzić co ludzie powiedzą po jej śmierci i dlatego nie powinna go ukrywać, ale gdyby tak było to nie zostawiłaby listu dla sprzątaczki zeby ją przeprosić.
Moim zdaniem dziecko nie żyje. Teoria z Amiszami była ciekawa, ale wydaje mi się, że nie oddała by syna nikomu. Prędzej na tych odległych terenach gdzie funkcjonują Amisze, Timmi został pogrzebany.
Bardzo bym chciała żeby Timmothy żył, ale jednak słowa " nigdy nie zostanie odnaleziony wiele mówią. Myślę, że na pewno w małżeństwie Pitzen "działo się".
No cóż, wydaje mi się, że chłopiec nie żyje 😢
Ja uważam, że Timoty żyje!
Niezwiązane ze sprawa, ale czy wiecie, ze jest takie piwo „hulaj dusza”? Mój mąż dostał w pracy na dzień mężczyzny 😮
Nie jest to ani pierwszy ani drugi przypadek, kiedy jedno z rodziców morduje dziecko aby drugi rodzic dziecka już nie miał.
To była potworna i obleśna (co widać na zdjęciach) baba
Wg mnie chłopiec nie żyje
Myślę, że Chłopiec nie żyje..
Puszczała się a winni inni to najgorsza grupa ludzi , dziecko zamordowała .
Ta cala Amy byla jakas odpychaja..ludzie ktorzy choruja psychicznie potrafia uprzykrzyc zycie innym, ojjj potrafia. Czesto zupelnie nieswiadomie. Bo sa to osoby chore umyslowo. Nie wiedza czesto co robia. No a najblizsi tych osob moga przy nich, mowiac kolokwialnie, zwariowac.