Ja osobiście miałam taką sytuację. Skakałam przez cavaletkę, na szczęście nie przez jakąś wysoką przeszkodę. Spadłam z konia na rękę. Ból trzymał przez jakieś 2 tygodnie, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Gdy spadłam, nie miałam żalu ani do konia, ani do instruktora, ani do siebie samej. Przypomniał mi się jeden cytat, który brzmiał "Kto nie spada z konia, ten nie jeździ". Pomyślałam, okej, upadki się zdarzają nawet najlepszym. Instruktor pomógł mi wstać, spytał, czy nic mi nie jest i czy dam radę wsiąść z powrotem na konia. Powiedziałam, że dam radę, przeskoczyłam przez ów przeszkodę idealnie. Przynajmniej tak instruktor powiedział, ale też mi się tak wydawało. Do dzisiaj jestem szczęśliwa i dumna z siebie, że nie odpuściłam, i że się nie poddałam. Zachęcam osoby, które boją się wsiąść na konia po upadku, aby jednak spróbowały. Wiem, że ten komentarz może niewiele zmienić, jednak czułam jakąś potrzebę podzielenia się tą historią z resztą koniarzy. Serdecznie pozdrawiam.
@@josia4907 3 cavaletki to mało,jakby koń się spłoszył to by nie skoczył tego, po za tym łatwo ogarnąć spłoszonego starego rekreanta,takie przeszkody się skacze jak się umie pożądnie galopować czyli jest się średniozawaansowanym.
@@aniavapekgames4953 Nie ma czegoś takiego jak skoczyć z nadmiarem, może się wybić za wcześnie lub za późno ale tow ina jeźdźca bo za wcześnie albo za późno dał sygnał
Ja właśnie wczoraj zaliczyłam swój pierwszy upadek. Jeździłam na klaczy huculskiej. Na placu jeździła też klacz kuc walijski Idryś. One z Wilką się strasznie nie lubią. I w końcu ja wiechałam za Idryś ponieważ powiedziała mi Tak instruktorka. Nagle siedzę na Wilce i patrzę że strasznie krzyczy potem strzelała barany jak na rodeo😂 Wtedy nie Spadłam, ale jakoś tak wyszło dziwnie że jak już pomyślałam ok koniec już się uspokoiła ale nie strzeliła jeszcze ostatniego barana i ja zsunełam sie z siodła na bok spadłam na plecy i pupę . Ale nic mi się nie stało jestem z siebie dumna ze utrzymałam sie podczas tego ,,Rodeo" tylko później. Nawiązując do filmu to ja akurat po tej wariackiej jeździe mam większe zaufanie do koni😂
Pamiętam swoją blokadę jeździecką. Bałam się kłusować a co dopiero galopować. Była jesień/zima. Wszędzie błoto. Na jeździe było z 6 koni. Podczas kłusu koń wystrzlił mi galopem. Były to takie początki galopu także trzymałam się, ale jednak jakieś zachwiania były. Wylądowałam z koniem kilka razy w narożniku. W końcu instruktorka powiedziała mi, że jeśli naprawdę sie nie postaram (bo wczesniej próbowalam zwolnic konia) to w końcu kobyła się wkurzy i się zatrzyma. Kolejne koło. Znów galop. Nie umiałam wykręcic. Wyladowałam w narożniku.Gwałtowne zatrzymanie z galopu do stój, koń schylił łeb, bryknąl z zadu. Ja przeleciałam nad nim. Spadłam, mocno bolało.Nie umiałam oddychać. Kilka miesięcy później okazalo się że mialam zlamane żebro/żebra. Koń odchodził ode mnię stępem. Nadepnął na wodze. Zamieniłam się koniem z inną dziewczyną. Tamta dziewczyna spadła, a ja nawet nie zdążyłam wsiąść. Koń zerwał ogłowie i biegał po całej ujeżdżalni galopem. Inne konie też zwariowały, pozrzucały jeźdzców i zrobił się młyn. 4 z 6 koni biegało po uje. Ja trzymałam konia w ręku i jeszcze inna dziewczyna swojego. Wszyscy łapali konie. Instruktorka brała wsztstkie po kolei na lonże aby sie wybiegały. Ja potem jeszcze wsiadłam i inne dziewczyny też. Przez następne 3 miesiące bałam się kłusować, bo zawsze myślałam że koń wyleci spode mnie galopem. Dzięki instruktorce się przełamałam za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Sytuacja miała miejsce kilka lat temu, ale jednak takich rzeczy się nie zapomina. Teraz, pomagam młodszym dziecią i młodzieży przy koniach, jak i samej jeździe.Cieszę się że mogę zobaczyć z drugiego punktu widzenia, jak to jest z pokonywaniem blokad jezdzieckich. Dziękuje za przeczytanie. ♡♡♡ Pozdrawiam cieplutko.
Wiem data, ale mam nadzieje że przeczytasz ten komentarz. Pół roku temu przez ciągłe brykanie pewnego kucyka i moje upadki z niego zaczęłam czuć lęk. Najpierw ogólny przed galopem ponieważ bałam się że on zacznie mi brykać i ja spadne, później ten lęk przed galopem łatwo było pokonać. Zaczęłam jeździć na innych koniach które nie brykają. To mi pomogło, ale od tamej pory nie wsiadłam na tego brykającego kucyka. Okej strach przed galopem pokonany. Później przez ciągłe wyłamywanie innego kucyka na przeszkodach zaczęłam się panicznie bać skakać, bo bałam się że mi wyłamie a ja spadne. to było około tydzień po pokonaniu lęku galopu. Instruktorka się na mnie denerwowała, że wymijałam przeszkody ze strachu, ja mówiłam sobie że skocze skocze ale coś we mnie było i w ostatniej chwili się decydowałam że nie bo mi wyłamie. Pani więc dała mnie na konia który nie wyłamuje. Na początku też miałam z nim problem żeby cokolwiek skoczyć bo mi został lęk po tamtym kucyku ale już jest lepiej i na nim się nie boje, ale boje się na tym wymijającym przeszkody. Pani mnie nie raz daje na morisa (tak się nazywa kucyk którego się nie boje) a nie raz na gwiazde żebym pokonała strach przed skokami na niej. Nie raz potrafię się przełamać i skakać na niej ale nie raz mam totalną blokadę i nie umiem skakać, przez stres ciągne konia za wodze i trzymam go mocno w pysku albo sama wymijam przeszkody. Męczę się z pokonaniem strachu już przez około pół roku ale nadal nic. Ma ktoś jakieś rady jak pokonać taki strach który mi został i zaczął się kilka miesięcy temu?
Bardzo przydatny film. Mam traumę związana z wyjazdami w teren, pare lat temu połamałam żebra, w tym złamałam obojczyk. Bardzo pomogła mi trenerka z obozu, której powiedziałam o moich obawach, więc podeszła do mnie ze spokojem, jeżeli czegoś się bałam, robiła to po prostu ze mną. Nadal nie przepadam za wyjazdami, nie czuje się w nich, jakoś komfortowo, ale jeżdżę i małymi kroczkami pokonuję ten strach. Więc zgadzam się, że z traumy można wychodzić latami, bo u mnie trwa to około czterech lat. Powodzenia wszystkim w zwalczaniu takich problemów ✊🏻✊🏻
Też miałam traume po upadku z jednej klaczy a teraz jeżdże w innej stajni i zaczynam skakać i już ta treuma mi mineła więc współczuje i rozumiem treumy osób po upadkach ;).
Ja miałam problem taki który przełamałam tydzień temu: W wakacje tego roku spadłam z konia w terenie na tyle poważnie, że złamałam rękę. Cały wrzesień nie jeździłam, nie mogłam się doczekać kiedy znowu wsiądę na tego konia i zacznę znowu normalne treningi. Ale gdy już ten moment nastąpił i miałam pierwsza jazdę to było wszystko super. I tak minął październik, listopad, nie miałam żadnej blokady, ani przed galopem, ani przed skokami. Początkiem tego miesiąca (czyli grudzień) dowiedziałam się ze będę zdawała pod koniec grudnia tego roku boj, No wiec trzeba było skoczyć coś większego a nie tylko pojedyncze przeszkody 40-50 cm. Trenerka ustawiła mi wpierw parcour z 4 przeszkód 50 cm i zaczęła zwiększać. Do 60 cm nie było problemu, jednak później gdy już ustawiła 70 to nie dałam rady tego skoczyć. Gdy najeżdżałam już na przeszkodę to przechodziłam do klusa i w zasadzie nie potrafiłam zagalopowac mimo ze to jedna z rzeczy które mi najlepiej wychodzą. Ja i instruktorka szczerze zwątpilysmy ze jestem wogole gotowa na boj, ani ona ani ja nie wiedziałyśmy co się mi stało, nie potrafiłam się przełamać. Jednak tydzień temu trenerka znów postanowiła mi zrobić przeszkodę-stacjonatę. Najpierw ustawiła mi 40 cm, skoczyłam, podwyższyła znów o 10 cm aż doszłyśmy do 85 cm. Z tego treningu jestem najbardziej zadowolona iż udało mi się pokonać największy lęk- czyli wysokość przeszkód. Dzis także ustawiła stacjonate tylko trochę niższa bo 70 cm żeby popracować nad dosiadem, ładowaniem, oraz poprawną nogą po przeszkodzie.
Ja jakoś w kwietniu spadlam z mojego ukochanego kucysia w terenie. Były trzy galop. Pierwszy galop - ok, drugi galop - spk, a na trzecim mi bryknął i strasznie się rozpędził. Noga wypadła mi ze strzemienia, podciągnęłam kolana do góry i stwierdziłam ,,ok, spadam". No i poleciałam. Potem uświadomiłam sobie, że moja druga stopa jest jeszcze w strzemieniu i koń pociągnął mnie po korzeniach 😂 A potem inny koń, który jechał za mną prawie mnie podeptał 😑 a moja reakcja była taka: ,, uwaga... w sensie stop... co ja miałam krzyczeć!?" No i trochę mnie bolała noga i plecy, ale od razu ponownie wsiadam na Ferrariego 😁 ale moja koleżanka miała mniej szczęścia 😕 bo koń się jej zatrzymał z szybkiego galopu do stój stój i spadła na rękę 😣
Jeżdżę może z pół roku, i mialam wczoraj pierwszy raz zagalopować. Do tej pory szło mi w porządku,i szybko przyswajałam nowe żeczy. Gdy miałam już zagalopować (na ląży), zamiast zlapac sie za kłęb i przejść do pół siadu , to zlapalam sie siodła, siadłam , dałam łydke, i sie mocno spiełam. Najspokojniejszy koń w stajni, bryknął (prawdopodobnie z mojej winy) i upadłam, upadek chyba nie jakiś poważny, ale mam stłuczone biodro i problemy z szyją , i panicznie sie boje jak to będzie na następnej jeździe i będe miała galopować a przecież galop jest tak ważny.. (Ps: mam 16 lat, i tak w wieku 16 lat zaczełam jazde konną)
Ja tam pierwsze upadki nie wspominam zbyt dobrze. Miałam jazdę na koniu, który w galopie, jeśli nie pilnuje się wodzy, łazi gdzie chce. Instruktor postanowił, że sobie poradzę (miałam jazdę pierwszy raz na największej ujeżdżalni, tak to zwykle na lonżowni). Dodam, że ledwo nauczyłam się galopować bez trzymania siodła, dosiad nie miałam mega wow, a tym bardziej nie umiałam nawet skręcać koniem w galopie. Trochę się bałam na wieść, że mam zagalopować... Tam... No ale oczywiście znając moja nieśmiałość 🙃 nic nie mówiłam instruktorowi. Ledwo udało mi się ruszyć konia... Tak się zestresowałam, że przestało mnie obchodzić co robi koń (taa...). Skręcił mi na środek ujeżdżalni, a ja w myślach, że sam się pokieruje (😂), spojrzałam na wodze i ogólnie skupiłam na dosiadzie. Nagle to... Widziałam tylko moją prawą rękę trzymającą wodzę (co podczas spadania puściłam) oraz zamiast to co przede mną, w tle był piasek... Piasek który widziałam w powietrzu 😅 to trwało jakąś sekundę... Szybko zamknęłam oczy i wylądowałam na plecy (czyli podsumowując, się przekręciłam w powietrzu haha). Szybko otworzyłam jednak oczy, widziałam przed sobą lekko przerażoną mamę i uśmiechającego się instruktora. Usiadłam, pan podchodzi, patrzę za siebie, a koń jak gdyby nigdy nic, se stoi i patrzy na pastwisko obok :'). Wstałam, otrzepałam się... Pan pytał, czy wporzo itp. Byłam w takim szoku, że * nic. * nie czułam. Wręcz się uśmiechałam, bo wiadomo... Pierwszy upadek, wow haha :) wsiadłam od razu, nie bałam się niczego, jakoś tak... Bardziej mnie zmotywowało. Pan zaczął mi mówić moje błędy itd, no okej... Spróbowałam jeszcze raz. Dokładnie *tak samo* spadłam hehe... Tyle że, w połowie na środku ujeżdżalni wypadło mi strzemię i wiedziałam już, że będzie gleba (koń podczas upadków skręcał w prawo a ja jak można się domyśleć, sztywno i siup ziemia :) ). No trudno, spadłam. Ale o wiele gorzej. Nie mogłam złapać oddechu, z przerażenia chciało mi się płakać. Złapałam się za serce i takie *wdech i wydech*. Instruktor spokojnie coś do mnie mówił. Jak już udało mi się złapać powietrze, zaczęło kręcić mi się w głowie. Trochę minęło zanim coś z siebie wydusiłam... Ale okej. Wstałam, otrzepałam się... Tym razem się bałam wsiąść ponownie. Bez wahania jednak wsiadłam, jeżdżąc konno byłam gotowa na to, że narażam się po prostu na upadki itp, a jeśli nie wsiądę to będzie tak trochę kiczowato X'D. W głowie nadal mi się kręciło, powiedziałam to dla pana, uznał że pójdziemy na lonżę i zaraz mi przejdzie. Siedząc, robiłam takie *wdeeeech i wydech wdeeech i wydech*... Jak byliśmy już na lonżowni, tak mi się zakręciło w głowie, że myślałam, że spadnę zaraz... Z samego stępa... Chciałam już nawet zsiąść z konia, ale moje myśli co do tego, że będę mieć traumę, wygrały. Powiem Wam, że lepiej mi poszło zagalopowanie heh ;) Wtedy nie samym upadkiem się jednak przejmowałam, a faktem, że nie zostało to nagrane... No trudno :) Na końcu jazdy, stępując, śmiałam się z samej siebie i byłam mega zadowolona. Wracając do domu, już czułam, że będzie mnie w ciul boleć ciało... Przez kolejny dzień jeszcze miałam lekkie zawroty głowy, ale teraz jest git. Skutki po upadków: ból pleców, kolan, barków a nawet szyi (ledwo się kładłam!), miałam siniaka przy kości ogonowej. Wszystko się goiło przez tydzień, centralnie przed samą kolejną jazdą 😂 Trzeci upadek miałam właśnie na kolejnej jeździe, po tych dwóch upadkach hah... Galopowałam na lonżowni (nie tylko z powodu, że i tak miałam traumę) bez strzemion. Straciłam równowagę i gleba, ale za to jak mięciutko haha. Mama mówiła, że normalnie jak gąbka 😅 bolało mnie tylko prawy bark na który właśnie spadłam, ale tylko troszeczkę. Kolejny upadek zaliczyłabym w tamten piątek. Galopowałam pierwszy raz na innym koniu (ale przyznam, galop ma meggaaa wygodny
Bardzo mi pani pomogła 🧡 ja trzy razy byłam w sytuacji że spadam z 180cm konia (sama mam 147cm) z dzikiego galopu ucząc się samodzielnie kłusować i waliłam w ogrodzenie, nigdy nic mi się nie stało i wsiadałam na konia za każdym następny razem bo to kocham. Ale dalej przy wykonywaniu niektórych ćwiczeń czuję tą blokadę o której pani mówiła w filmie. Świetny film 🧡
Ja dwa tygodnie temu w piątek zaliczyłam zrzutkę z galopu na głowę (to mój pierwszy upadek w życiu przy okazji z mojego ulubionego hucułka) i po minucie zapytałam się pani czy mi pozwoli jeszcze na niej galopować, z powrotem wsiadłam i od razu robiłam znowu galop (i na prawo, i na lewo, czyli jej gorszą stronę, z której zrzuca dosłownie za każdym razem jak nie pilnuje się zewnętrznej wodzi i wewnętrznej łydki) z drągami, a potem miałam pierwszy skok 30cm na Zefirce moim ukochanym hucułku 140 ✌😎
Ja jak raz jeździłam, była to moja jedna z pierwszych jazd i zaczynaliśmy kłusować i koń tak jakby się płoszył i zaczynał galopować (nie wiem od czego). Ale to nie był zwykły galop - galopując mogłam prawie dotknąć nogą do ziemi, koń był tak rozpędzony na zakrętach. Po tym bałam się jeździć, cała się trzęsłam, bo prawie spadłam. Jednak wsiadłam na konia i jeździłam dalej. Niby takie coś to nic, ale to była jedna z pierwszych moich jazd i zrobiłam sobie wtedy przerwę na prawie rok. Na szczęście ostatnio byłam pierwszy raz po tej długiej przerwie, ale że było zimno, nabawiłam się anginy😕 Ale to nic, ważne, że jazda mi się podobała😁
8:58 propo koni szkółkowych. Dzisiaj czyli 14 lipca spadłam drugi raz z konia. Bym to 20 letni wałach, który od bardzo długiego czasu pracuje tam w stajni. On nie jest typem konia płoszka. Wręcz przeciwnie jest bardzo spokojny a mogłabym rzec że jest bardziej typem konia kombinatora żeby tylko chodzić stępem. Jeśli chodzi o sam upadek to przestraszył się on na placu bodajże ptaszka które zaszumiał w krzaku. Dragon bo tak nazywa się wałach od razu przyspieszył i to bardzo szybko następnie bryknął a ja spadłam. Teraz bardzo bolą mnie plecy ale mam nadzieję, że nic mi się nie stanie ale raczej szybko do siebie dojdę hah
Super film❤❤ mój pierwszy upadek był z kucyka, który się potknął o własną nogę i zjechałam przez jego szyję. U mnie w stajni jest tak że jak spadniesz to możesz sobie chwilę z koniem pochodzić po ujeżdżalni dopiero wsiąść, albo wsiąść od razu
Nie jeżdże już na koniach, bo mnie nie stać finansowo 🥺, ale gdy jeździłam to spadałam wielle razy, ja nie boje sie samych upadkòw, bo automatycznie sie rozlužniam i zawsze spadam na plecy, wiem że sobie nic nie złamie w takiej pozycji, bo nogi i ręce mam u gòry w powietrzu, a plecy na dole i spadam z boku konia 😏, nigdy na szczęście nie przeleciałam przez łep konia, więc nie mam traumy. Wiem też i ZAWSZE tego przestrzegam, że gdy już spadne nigdy nie wstaje z ziemi przez pierwsze 20 sekund, nawet gdy nic mi nie jest, by moje ciało nie zareagowało trzęsieniem sie. Natomiast boje sie samych jazd ( wiem, źe to irracjonalne ) 😏 A w ogòle kocham oglądać Pani filmiki, mimo iź jak wspomniałam nie jeżdże już konno 💓😏
Ja kiedyś (około 4 lata temu) miałam trening skokowy z koleżanką. Oprócz nas na hali były jeszcze dwa konie (hipoterapia i jeden chłopak, który miał z nami trening). No i wszystko pięknie. Ja jeździłam na młodej klaczce o imieniu Pipi drugi raz w życiu. Jeszcze się nie znałyśmy, ale dobrze nam szło. w jednym momencie, ja robiłam woltę w galopie a koleżanka robiła najazd na stacjonatę (gdzieś około 120cm). I NAGLE! Pipi zaczęła się ścigać z koniem koleżanki, a my nie umiałyśmy ich zachamować. No i skończyło się na tym, że razem przeskoczyłyśmy tę przeszkodę, Pipi wyprzedziła konia koleżanki i zderzyła się z kucem na hiporerapi. W ten oto sposób, wylądowałam pod ścianą, podeptana przez Pipi i konia koleżanki, a na koniec przyciśnięta do ściany przez przerażonego kuca do hipoterapi. Po wszystkim, miałam słamaną nogę, ale od razu gdy wyzdrowiałam, pojechałam do stajni na kolejną jazdę z Pipi. Osobiście nie mam żadnej traumy, ale nikomu nie polecam znalejzienia się w takiej sytuacji.
Ja miałam taką sytuację, że jak jechałam na koniu, to rozpędziłam konia w galopie, a instruktorka kazała mi skoczyć stacjonatę 60 cm, ja sobie pomyślałam, że no kurde, na 100% skoczę i w dodatku mam zarąbista tępo, koń mi wyłamał przed przeszkodą, a ja spadłam na tą stacjonatę na plecy, i te stojaki się jakby „złożyły” na mnie i później bardzo długi czas nie skakałam z powodu, że zmieniła stajnię, a tam postanowili uczyć mnie wszystkiego od podstaw, i jak znowu przyszła pora skakać, to miałam straszą blokadę i naprawdę usunięcie jej długo mi zajęło
To uczucie kiedy bardziej ucierpisz przez wsiadanie na wysokiego konia niż przez upadek. Historia: Bylam na rajdzie konnym i mieliśmy już wracać no i każdy siodłał konia itp. Gdy wszyscy byli gotowi to każdy wsiadał. Ja miałam najgrubszego i najwyższego konia na rajdzie 😂 No to pierwsza próba wsiadania: (moja myśl) No... Jakoś przedtem udało mi się... Już prawie wszyscy wsiadli! No i druga próba. Gdy miałam zgiętą nogę w kolanie to usłyszałam dźwięk jakby łamania np. deski. I od razu wielki ból kolana. Od razu wyciągnęłam nogę ze strzemienia. Na samym początku nie mogłam stanąć na tej nodze. Ale później się przyzwyczaiłam do tego bólu. Jakoś wsiadlam i nie mogłam prawie zgiąć nogi. Więc jechałam cały czas z piętą w górze. Do tego musieliśmy uciekać przed burzą. Zaczął się klus. Na samym początku nie mogłam anglezowac. Ale później było jakoś ok. Po chwili instruktorka krzyknęła ,,Za chwilę galop". Ja sobię myślę: Jak ja ledwo co daje rade w klusie to co będzie w galopie 😂 No i galop. Na samym początku było ciężko ale później ból nogi trochę zmniejszył się. PS. Ucieklismy przed burzą 😂 Morał: Szybki czy wolny galop Wszystko wyleczy 😂😂😂 Pozdro dla tych co to przeczytali
Normalnie pani z nieba spadła przed wczoraj spadłam z konia bo w galopie mi strasznie przyśpieszył i zaczął mi brykać i jak spadłam to się nie zatrzymał tylko galopował po całym placu za moją koleżanką która jechała na trudnym koniu i teraz sie trochę boje galopować. Odc bardzo pomocny
Zgadzam się. Pozytywne doświadczenia dają odwagę i pozwalają pokonać strach. Budują po prostu przekonanie o własnych umiejętnościach i tym samym przywracają pewność siebie.
Doskonale wiem co to za uczucie. Około 2 miesiące temu spadlam podczas skoków. Ale to była tylko i wyłącznie moja wina. Blokada w mojej głowie była ogromna mimo że spadalam wczesniej wiele razy. Nie byłam w stanie najechac znowu na przeszkodę. Za każdym razem mijalam ją bokiem. Więcej nie wsiadlam na tego konia bo się boje ze sobie nie poradzę.
Ja tez rozwaliłam kask! Haha Nie był moze w kawalkach ale miał dziurę. Przychodzilismy pod drzewem i skupilam sie na tym żeby koń nie wszedł mi w gałąź i zapomniałam sie schylić. Przydzwoniłam, ale nie spadlam! To jest sukces!
To może teraz ,,Jak się zachować jeśli spłoszy Ci się koń" , ,,Jak wybrać idealnego konia do skoków" oraz odcinek,o wszystkich maściach koni, plamek na chrapach i odmianach na nogach. (Np.staw pęcinowy,koronka)
Dzień Dobry Jeżdżę teoretycznie od 9 roku życia, ale bardzo sporadycznie. W regularnym treningu jestem do 4 miesięcy. Miałam już z 10 jazd na lonży i moja instruktorka wymaga ode mnie, abym już sama pomykała kłusem po placu. Niestety ostatnio dostałam nowego konia (był świeżo zakupiony), bardzo wysoki, energiczny, idący bardzo do przodu. Wcześniej jeździłam na tzw. ,,zamulaczach rekreacyjnych'' i mi to odpowiadało. Klacz kłusowała mi tak szybko, że nie byłam w stanie wysiedzieć w siodle i miotałam się na wszystkie strony jak worek kartofli. po trzech kółkach prawie spadłam i od tego czasu mam dziwną blokadę, a mianowicie nie chcę kłusować. Po prostu jak mam przejść do kłusa, nawet na najspokojniejszym koniu w stajni to odbiera mi dech i mam łzy w oczach, a jestem osobą dorosłą. Po ostatniej jeździe zarówno ja jak i instruktorka się poddała i nie wiem już co mam robić. Nie mam zamiaru rezygnować jak już zaczęłam. Pragnę zaznaczyć, że do tego feralnego zdarzenia nic takiego nie miało miejsca i dobrze sobie radziłam. Niektóre osoby doradzają mi przerwę nawet miesiąc, czy dwa, ale wiem, że jeśli to zrobię to już nigdy nie wsiądę na konia.
Niedawno miałam pierwszy upadek koń mi się spłoszył zablokowałam się miałam sporą przerwę bo 1 miesiąc nie jeździłam i kiedy pojechałam do stajni z moją siostrą jechałyśmy na zmianę najpierw ona potem ja kiedy koń jej się spłoszył to po jednym kółku stępem tak się bałam że chciałam zejść dzięki pani jest już trochę lepiej😄
Świadome oddychanie mi bardzo pomogło podczas jazdy konno. Najpierw na ujeżdzalni, a potem w terenie. Ale długa droga przede mną. Jutro mam trzeci teren od dawna. I będzie też galop, także spróbuję się rozluźnić i życzcie mi powodzenia;)
Trafiła pani w punkt !..., jeśdzę już 3 lata, dobrze w kłusie się trzymam na wybijającym koniu, jednak zawsze spadałam w czasie, jak koń się spłoszył i ruszył nie dość, że w bok, to jeszcze szybkim galopem, którego jeszcze tak naprawdę na spokojnie nie zaznałam?..., mam taką traumę przed galopem, że szok!...ale już rozumiem przynajmniej, dlaczego?..., dzięki Pani filmikowi..., zawsze wsiadałam z powrotem na tego konia, ale to już była jakaś mała trauma dla mnie?, na szczęście nic mi nigdy się nie stało, poza bolącym tyłkiem? ;)..., jeszcze raz dzięki za filmik, pracuję nad sobą! Pozdrawiam serdecznie! :)
Jakieś 3 lata temu przewróciłam się z koniem na przeszkodzie(110cm). Drąg się zablokował i polecialysmy obie. Na szczęście nic nam się nie stało ale blokadę mam do dziś. Dalej przed każdym skokiem czuje że serce mi szybciej bije i dopada mnie stres 😖 nawet na najmniejszym krzyżaczku
Ja jak zaczynałam galopowac to wtedy spadlam i bardzo się bałam wsiąść ale do tej chwili pamiętam jak Pani mi powiedziała: jeżeli nie wejdziesz teraz będziesz się bała koni już zawsze , Więc wsiadłam i galopowalam dalej ❤🏇🐎
Ja kiedyś miałam taki upadek po którym pojawił się lęk właśnie do galopu. Jeździłam na bardzo młodym i strachliwym koniu, także non stop były niekontrolowane galopy i brykanie. Zawsze udawało mi się to wysiedzieć i nie było żadnego problemu. Jednakże pewnego dnia byłam już tak zmęczona ciągłymi galopami, że mięśnie odmówiły współpracy i spadłam, bo kobyłka zrobiła nagły skręt. Oczywiście po upadku wsiadłam z powrotem i takich upadków miałam kilka pod rząd. Jednak w pewnym momencie, gdy już spadałam po raz kolejny zaklinowała mi się noga w strzemieniu i koń ciągnąc za wodze wciągną mnie pod kopyta. W tamtym momencie udało mi się tylko odwrócić przodem i napiąć brzuch, aby zamortyzować jak najbardziej uderzenie. Siła uderzenia była tak mocna, że uwolniła mi się noga i odleciałam kawałek dalej upadając na ziemie. Na całe szczęście nic wielkiego się nie stało tylko przez chwilę nie mogłam złapać oddechu, jednakże lekki lęk pozostał do dziś.
Ja miałam kiedyś traume do koni zimnokrwistych po stratowaniu przez konie właśnie taj rasy (wydawało mi się że znam ją bo przychodziła do niej codziennie przez prawie rok ) i moja instruktorka jak się o tym dowiedziała to specialne zaczęła mi przypisywać na jazdy klacz Zimnokrwistą i teraz już mi minęło chociaż miałam różne przeboje 😂. Lecz po ostatniej jeździe boję się wsiąść na konia nie przez upadek, przez Atak Astmy który zdarzył mi się na koniu 😔 (przez ten lęk będę zmuszona odwołać jutrzejszą jazdę)
Ja pierwszy raz spadłam na obozie konnym. Kłus po ścianie. Nagle koń potknął się a ja poleciałam na ziemię. Leżałam tak kilka sekund w szoku aż podeszła do mnie instruktor. Potem siedziałam kilka minut. Bardzo chciałam znowu wsiąść na konia. Jeszcze na tej samej lekcji znowu kłusowałam i nie mam żadnej traumy :)
Ja miałam trałme do galopu ponieważ koń się spłoszył do galopu a ja na koniu zleciałam i się bałam trochę(2 lata) jechałam kłusem a potem się przełamałam i pojechałam galopem. Teraz prowadzę w galopie i jest super.🐎🐴
Super filmik🐎tylko szkoda że już zdążyłam przeczyć tą trałme 😕ja sobie poradziła w ten sposób że poprosiłam instruktorke żebym zagalopowała taki mały kawałeczek, ponieważ spadłam z galopu bo koń mi brykał I się bałam galopu , zagalopowałam kawałek A puźniej galopowałam już dalej i trałma mi minęła, ale najpierw musiałam porozmawiać z rodzicami żeby mnie przekonali do galopu A dzięki nimi teraz skacze 😉
Jeżdżę konno 8 lat. Spadłam 5 razy. Raz noga nie wypadła mi ze strzemienia przy upadku i koń wlókł mnie po ziemi. Raz miałam obite płuco. Ale ANI RAZU nie miałam traumy. Po upadku należy wsiąść na konia (jeżeli jesteś w stanie oczywiście), bo jeśli tego nie zrobisz to koń nauczy się, że jeśli zrzuci jeźdźca, to kończy się jazda.
Mam taką sprawę. Mogłaby mi pani pomóc w aktualnej sytuacji? Oto i ona: Pewnego razu, całkiem niedawno spadłam z pewnej klaczy o imieniu Selma. Upadek wyglądał tak, że kobyła bardzo porządnie bryknęła i spadła na przednie kopyta a mnie wystrzeliło w powietrze i zrobiłam salto przez które wylądowałam głową w twardą i zbitą ziemię. Z szyi powyskakiwały mi kręgi a przez ból w biodrze przez około tydzień nie mogłam się schylać. Na drugi dzień miałam zawody, ale to nie ważne. Jechałam na mojej kochanej kucynce z której niestety już wyrosłam i nie mogę dalej z nią współpracować :( Przez to muszę się przesiąść na innego konia. Najlepszym koniem dla mnie do zawodów i super rozwoju jest właśnie Selma (trenerka na niej skakała 170cm na potędze skoku). Kobyła jest bardzo wymagająca i doświadczona więc jeździec musi być zdecydowany. Po tym upadku kiedy na nią wsiadam jestem sparaliżowana i boje się nawet stępować :( Ostatnio Selma zaczęła sprawdzać zdecydowanie jeźdźca tym że jest bardzo powolna i do pchania i żeby ją ruszyć do kłusa należy ją walną batem i kopnąć. Za każde takie zachowanie Selma oddaje z zadu, kopie i próbuje ugryść. Ja przez to jestem jeszcze bardziej przestraszona i boje się po prostu ją walnąć :( Każdy trening na niej jest z płaczem. Bardzo bym chciała jeździc na niej bo jak pisałam wcześniej koń złoto przeprowadzający na czysto przez wszystkie parkury nie raz zdane odznaki i licencje na niej były ;( Mimo to nie mam dalej odwagi pokazać jej kto tu rządzi i cały czas mam ten paraliżujący stres i nie wiem jak z nim walczyć :( Czy mogłaby pani mi doradzić na tą sytuacje? Bardzo bym prosiła. Jeżeli osoby czytające ten komentarz znają odpowiedź również bym prosiła o pomoc :) Dziękuje i życzę miłego dnia :)
Super filmik 😄 Ja kiedyś miałam traumę nie przez upadek a przez instruktorke , wmawiała mi że nie dam rady że nie nadaje się do jazdy i nie chciałam jeździć, na szczęście już nie jeżdżę w tej stajni 😂
Kiedyś jak spadłam z konia(miałam 6 lat) spadłam na taki ostry kamień, zaczeła mi lecieć krew z ręki. Pani która ze mną jeździła musiała mnie trzymać bo chciałam wsiąść na konia ☺️☺️☺️
W grudniu 2020 spadłam w terenie i straciłam przytomność i złamałam nogę :) W lutym poszłam na pierwsza jazdę po upadku W NOWEJ STAJNI wiec wiadomo stres bo nowe miejsce i do tego stres po wypadku i dosłownie dostałam ataku paniki poryczałam się i nie mogłam oddychać podczas GALOPU :)) Teraz jest już maj a ja zdecydowałam się dopiero teraz na lonżę 😻
Bardzo ciekawi mnie temat strzemion zwłaszcza tych bezpieczeństwa. Zastanawiam się nad zakupem tych z automatycznym otwieraniem z boku. Będę wdzięczna za porady
Mój sposób to - rozjeździć to. Po upadku z konia (zajeżdżanie młodego) skończyło się na połamaniu kręgosłupa. Oczywiście nie było mowy żeby od razu wsiąść. Wsiadłam po tym jak kręgosłup się wygoił (8 tygodni). Pierwsze trzy jazdy - stres na maksa, ale bez paniki. Jeszcze do tego świadomość, że koń czuje stres i mogę sama spowodować nieszczęście. Mój koń to jednak jest anioł, 100% mamtowzadzizm, to nic że prawie tam mdlałam na grzbiecie. W opanowywaniu stresu podczas pierwszych jazd pomogły mi dwie rzeczy - sam stęp (w stępie czuję się najpewniej) zero kłusa i do tego pilnowanie oddechu żeby oddychać głęboko, skupianie się na tym co jest, na koniu, pięknym widoku (jeżdze w zasadzie tylko tereny) a nie na tym co było lub co bedzie. Z jakiegoś powodu najtrudniejszą jazdą dla mnie była ta trzecia, tak jakby stres dodatkowo się kumulował, a na czwartej po raz pierwszy się rozluźniłam, były i galopy i skoki i od tamtej pory, zero stresu. Będzie co ma być - a strach jedyne co może spowodować to że obawy ziszczą się szybciej. Mimo wszystko że poradziłam sobie z tym, to wolałabym takiego doświadczenia nie powtarzać.
Bardzo mnie zainteresował ten filmik!😊Sama miałam taką sytuację.Byłam na swoim pierwszym obozie jeździeckim,wtedy jeszcze nie do końca czułam się pewnie w galopie i na np. drągach.Po kilku dniach miałam jazdę na młodej klaczy o imieniu Bella ,która no lubiła się ścigać ( była przygotowywana pod sport ) no i przede mną inny koń się spłoszył więc ona zaczęła za nim szalenie galopować.W tym momencie kompletnie nie wiedziałam co zrobić.Młoda galopowała po całym placu,który był średniej wielkości , w końcu Bella się zatrzymała i wypadłam przez jej szyję i wyleciałam prosto na płot. Byłam cała poobijana,po upadku przez conajmniej 10 sekund nie mogłam złapać oddechu a potem miałam nie małe problemy z oddychaniem. Instruktorka zmusiła mnie żeby znowu wejść na konia jednak ja nie chciałam (teraz uważam , że jednak mogłam wejść ponieważ dzięki temu teraz bym nadal nie miała tej blokady) Po powrocie z wakacji jeździłam chwile w stajni gdzie zaczynałam, tam były starsze konie , które chodziły właśnie na głos trenerki. Nie bałam się i spokojnie przełamywyłam się. Gdy zmieniłam stajnię na lepszą sportową zaczęłam jezdzic na młodych koniach i znowu się zaczęło. Teraz juz niedługo bede miała 3 lata jazdy,po każdym upadku na spokojnie wsiadam nawet na stępa żeby wiedzieć , że gdy bede opanowana i spokojna wtedy ten młody kon tez bedzie i bede mogla spokojnie sie przekonac do tego i na nastepnym treningu bez obaw sprobowac poprawic wszystkie bledy. 😊
Ja mialam coś takiego jak byłam w moim pierwszym terenie spadłam bo mi kon chciał dogonić zastęp i zagalopował wróciłam normalnie do stajni wróciłam do domu wszystko było okej a następnego dnia miałam jazde i nagle coś takiego mnie dotknęło że ja poprostu nawet nie mogłam wsiąś na tego konia noi po jakiś 3 tygodniach dopiero pojechałam w kolejny teren noi znowu spadłam ale już wtedy było okej noizapomiałam dodać że wdedy jechałam na moim koniu. dzięki że się mogłam wygadać super filmik . uwielbiam twoje filmiki
Ja kiedyś spadłam na moich pierwszych skokach i miałam bardzo dużą blokadę a teraz skaczę 90 cm i 70 na oklep a w sobotę jadę mini zawody na chubertusie😅❤️👌
Dziękuję za nagranie takiego odcinka, jest to dla mnie ważne. Jeździłam na koniu trzy miesiące, spadłam dwa razy, dość poważnie i przez ostatnie dwa i pół roku nie wsiadłam na żadnego konia. Kilka dni temu postanowiłam wrócić na zajęcia jazdy konnej, ponieważ są to przecudowne zwierzęta. Mam bardzo wielka barierę i mam nadzieję, że uda mi się przezwyciężyć strach, ponieważ zajęcia zaczynam za około półtorej tygodnia. Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w prowadzeniu kanału oraz w jeździe konnej.
Ja ostatnio spadłam pierwszy raz jak jeździłam na oklep na Tinkerze było mega fajnie trochę bardzo się poobijałam ale wsiadłam z powrotem. Pozdrawiam ❤️❤️❤️
Ja spadłam bardzo poważnie prosto na kręgosłup leżałam na ziemi przez chwilę i potem wsiadam spowrotem. Na szczęście mój koń stał przy mnie i się patrzył.
Jakbyś wystawiła ten filmik 2 tygodnie temu to by mi bardzo pomógł ponieważ 3 tygodnie temu spałam tak że uderzyłam głową o ścianę i do tego koń po mnie przebiegł... Ogólnie nic się mi nie stało i nawet jeszcze raz zagalopowałam ale problem powstał dopiero tydzień później bo dopiero wtedy doszło do mnie co się stało (wcześniej byłam w takim szoku że nawet nie czułam bólu). Zagalopowałam ale tylko w jedną stronę, w tą co spadłam nie byłam w stanie siebie zmusić. Do tej pory jeszcze nie galopowałam w tą stronę😥, ale spróbuję na następnej jeździe
Widziałam ten filmik już wytedy, kiedy wyszedł ale z przykrością zdałam sobie sprawę, że muszę do niego wrócić. Spadłam parę tygodni temu, dosyć poważnie bo po upadku zaczęłam się dusić przez siłę uderzenia, potem dodatkowy stres bo latanie po szpitalach przez bolące mnie ramię. Koniec końców nic większego jednak mi się nie stało. Po upadku wsiadłam znowu na konia. Przez ramię, kolejną jazdę musiałam sobie odpuścić a na kolejnej, galopowałam ale z paniką w piersi. Tak samo na kolejnej. Serce waliło mi jak młotem i z ulgą zwalniałam do kłusa. Na trzeciej jeździe panika zjadła mnie i odpuściłam, co zrzuciłam na zmęczenie. Sama podświadomie blokowałam konia przed zagalopowaniem. Wczoraj dostał mi się dość młody koń i ostatecznie przy galopie, ponownie zjechałam do środka. Bardzo zawiodła mnie postawa mojej instruktorki, która zaczęła na mnie napierać z irytacją. W końcu rozkleiłam się w siodle. Nawet wtedy prychnęła że "no trudno, nie zawsze trafią się łatwe konie. Jak się boi to nie będę jej zmuszać". Podszyte to było takim zirytowaniem i brakiem szacunku, jakiegokolwiek zrozumienia. Przez resztę jazdy nie potrafiłam się uspokoić i resztę dnia przeleżałam w łóżku niejako użalając się nad sobą. Bardzo mocno to na mnie zadziałało. Jeżdżę od pięciu lat, wiem, że umiem to robić a teraz traktują mnie jak dziecko z kaprysem. Mam wrażenie, że zawiodłam nie tylko siebie bo nienawidzę się poddawać a ostatnio na jazdach robię to notorycznie, ale także trenerke, do której straciłam sporo zaufania. Szczerze, nie wiem co teraz robić. Narazie nastawiam się na to, by zapisać się na kolejną jazdę i poprosić o tego samego konia by przełamać lęki. Ale to zawsze brzmi super a gdy przychodzi co do czego, ta wewnętrzna blokada na nic mi nie pozwala
Mając coś koło 12 -13 lat zostałam celowo wysadzona przez szkółkową klacz. Zleciałam prostopadle na głowę, toczek pękł na pół (to było jeszcze zanim kaski stały się normą). Wskoczyłam na siodło zgodnie z zasadą by wrócić na konia. 15 minut później przesiadka na konia łagodniejszego, który niestety bardzo mocno wybijał (ogier). 30 minut później zaczęłam wymiotować i pojechałam na SOR. Miałam wstrząśnienie mózgu, poobracane i poprzesuwane kręgi szyjne, zniesioną lordozę szyjną oraz co gorsze przesunięty rdzeń kręgowy. Lekarz powiedział, że gdyby nie toczek to już nie byłoby mnie na tym świecie. Po rocznej rehabilitacji większość skutków zostało wyleczonych i neurolog dał zielone światło do powrotu. Wbrew pozorom nie miałam żadnych oporów i jeździłam kolejne parę lat. Bałam się jedynie i słusznie tej jednej klaczy oraz jej córki. Dopiero gdy zrobiłam sobie przerwę na czas matur zaczęły mi się odtwarzać słowa lekarza. Świadomość jak niewiele brakowało... Dopiero po 10 latach zdobyłam się na odwagę. Jutro mam pierwszą jazdę od 10 lat. Oglądam Pani filmiki, by sobie wszystko przypomnieć i odświeżyć. Proszę trzymać za mnie kciuki! Bardzo mi zależy ale również bardzo się boję, szczególnie, że ucierpiała na tym moja kondycja fizyczna i ważę ponad 110 kg. (Spokojnie, znalazłam szkółkę z koniem zimnokrwistym)
@@retro2546 Miło, że pytasz. Powoli wracam do starej formy. Mam nawet za sobą pierwsze ponowne galopy w tym poprzez cavaletti.Tylko jeszcze czasem niepotrzebnie się spinam, gdy koń zrobi coś niespodziewanego. Jednak każda sytuacja sprawia, że przy jej ponownym wystąpieniu mniej się przestraszę. Czasem jestem na siebie zła, że pozwoliłam sobie na tak długi strach i spadek formy, ale jestem dumna, że już tak wiele osiągnęłam. Ze względu na wagę tym razem idę bardziej w ujeżdżenie niż skoki. Mam obiecany niedługo wyjazd w teren :D Ogólnie odzyskałam sporo radości życia, której nawet nie wiedziałam, że mi brakuje. Pracuję nad ciałem i umysłem, a każdy dzień jest lepszy. Nawet dostałam ofertę dzierżawy konia, którą poważnie rozważam :)
Super film gdy ostatnio jechałam na koniku polskim w pewnym momęcie koń mi się spłoszył brykał i spadłam ale na szczęście nic mi się nie stało pozdrawiam
Bardzo dziekuje za ten film. Moze moja sytuacja nie była jakas drastyczna, ale tez miałam traume. Otorz kłusowałam na lonzy po czym kucyk potknał sie o własne nogi. I ja prosto Przez jego łopatke. Masakrycznie bolała mnie kosc ogonowa i nadal mam traume ale juz zdecydowanie mniejsza. Mozna wrecz powiedziec ze uleczył mnie kon i galop na nim przy spłoszeniu sie. Dodam tylko ze nie umiem galopowac. Kon spłoszył sie białego pieska i zagalopował. nie spadłam. Od tamtej pory coraz mniej sie boje. Kon ten miał na imie Goldi. Mam trenerke ktora jest bardzo stanowcza i chyba to tez mi pomogło. Na ten moment prawie sie nie boje. Pozdrawiam serdecznie
Ja miałam pierwszy "upadek" (tak właściwie ewakuację, bo na dobrą sprawę sama zeskoczylam) ucząc się kłusować, konie się spłoszyły i wyszło jak wyszło.... Jednak zero strachu po tym. Później przyszedł czas na naukę galopu, pierwszy galop, jedno kółko w koło hali zrobione i zlecialam, ale ok, wsiadam znowu, kontynuuje galop, nawet nie kółko i znów zleciałam. Od tego momentu zaczęłam się stresować przed galopem, aż pewnego dnia wybraliśmy się w teren na stępo-kłus. Mój koń szedł jako ostatni i tak wyszło, że klusował na tyle wolno, że aby dogonić resztę musiał galopować, a mi nagle ten strach miną. Nigdy nie zapomnę tego galopu, czułam się w nim doskonale.
Ja dwa tygodnie temu w piątek zaliczyłam zrzutkę z galopu na głowę i po minucie z powrotem wsiadłam i robiłam znowu galop z drągami, a potem miałam pierwszy skok 30cm na hucułku ✌😎
Super! Ja mialam tro ciezszy upadek bo mnie pozniej bolalo wszystko i przez chyba 10 sekund nie moglam oddychac, ale jakos ten upadek nie zniechecil mnie do dalszej jazdy :D
Dzisiaj spadłam gdyż bardzo płochliwy kon przy zaklusowaniu zagalopował i bardzo szybko jechał. Spadłam ale po chwili weszłam znów. Sytuacja się powtórzyła. Spadłam drugi raz na tym samym koniu trzy minuty po pierwszym upadku. Byłam przestraszona i bałam się galopu i kłusu. Jutro tez mam jazde i mam nadzieje że będzie lepiej...
To ja opowiem moją "traume" na początku tych wakacji byłam na obozie jeździeckim w grupie zaawansowanej. I pojechaliśmy w teren na ok. 2h ja się mega cieszyłam bo kocham tereny. Dostałam konia który lubi zrzucać ludzi w terenie o czym nie wiedziałam. No to jedziemy mega szybkim galopem bo nie był to cwał bo to był hucuł i nagle mój koń się wystraszyl i odskoczyl na bok. Ja spadłam na głowę ręce nogi i w ogóle wszystko. Wstałam z łzami w oczach bo noga mnie strasznie bolała. Musiałam wsiąść na konia z powrotem bo do stajni było jakieś pół godziny drogi (Konno) nawet trochę galopowalismy ale potem noga zaczęła mnie tak boleć że łzy lały mi się jak wodospad więc powiedzialam że nie dam rady już jechać. Dojechałam i ledwo zeszłam z konia. (musiałam potem wrócić szybciej do domu i nie brałam udziału w zawodach ale to już nie ważne) Przez tydzień ledwo chodziłam. Potem pojechałam na Mazury do mojej babci. Tam jest stadnina. Konie tam są trochę zdziczałe. Często borykają itp. No i wsiadłam na konia na którym jeżdżą tylko doświadczone osoby (ma na imię Carmen) i gdy koń w galopie brykną ja się tak zlękłam ale jechałam dalej. Jeździłam na tym koniu jeszcze kilka razy ale cały czas byłam spięta. W końcu wsiadłam na mojego ulubionego konia (Dragana) i jeździłam na nim jak zawsze niczego się nie bałam i nawet jak brykną to zaczęłam się śmiać. Gdy weszłam potem znowu na Carmen blokada znikła i razem galepem brykałyśmy i było super. Teraz jak o tym myślę to mój kochany Dragan wyzwolił mnie od lęku i jestem mu za to mega wdzięczna. Jeśli ktoś to przeczytał to pozdrawiam wiem rozpisałam się ale chciałam się tym podzielić. Dzięki za przeczytanie 😉
Ja uważam że upadek to jest nowe przeżycie i uczymy się po upadku że np. Po spadnięciu przez bryknięcie musimy pamiętać że ttzeba się mocniej trzymać :)
Nigdy nie spadłam z konia tylko jak próbował zjeść trawę to bardzo mnie pociągną i przez szyje przeleciałam i jak spadłam to jagby usiadłam cętralnie przy kopytach przednich konia😁😂
Podpisuje sie pod tym co Pani tu mówi... Po pierwsze nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie..ja jestem po złamaniu nogi na swoim koniu w terenie ....tak bardzo balam sie galopowac,ze mój pierwszy galop po calym zdarzeniu wyglądał gorzej niż pierwszy pare lat w stecz jak sie uczylam.jeździć....szok!!!! Panika ,niewyobrazalna panika....jestem rok po tym wszystkim i galopuje swobodnie,choć na moim koniu w terenie jeszcze nie byłam....pewnie kiedyś.... Bo super jadlo sie wisienki z grzbietu podczas terenu... Ale jedno jest pewne....lęk umie sparaliżować.... Ale pociesze wszystkich,którzy sie boja....strach naturalną rzecz...ale jeśli chcesz bardzo i jesteś zdeterminowana.... Nie ma rzeczy niemożliwych.... Jezdzijcie....jak najwięcej i nie słuchajcie tych co to sie z Was śmieją .... Powodzenia :)
Mój upadek właśnie mnie zraził do jazdy... Jechałam se kłusem na koniu i nagle on rusza szybkim galopem i taki bryk i nagłe zatrzymanie a ja spadłam xD potem się bałam bo ten koń później cały czas brykał 😂
Ja osobiscie bardzo przestraszyla. Sie po 1 upadku z najwyzszego końia u nas w stajni siedzialm na nim pierwszy raz i odrazu w klusie sie wyrwal teraz nyske ze jestem gotowa na niego wsiasc (spadlam jakos w pazdzierniku) ale nie wsiadlam po upadku teraz nie dziwie sie ze on nie jezdzi w zastepach a np w druga strone albo prowadzi bo strasznie sie wyrywa
Ja osobiście miałam taką sytuację. Skakałam przez cavaletkę, na szczęście nie przez jakąś wysoką przeszkodę. Spadłam z konia na rękę. Ból trzymał przez jakieś 2 tygodnie, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Gdy spadłam, nie miałam żalu ani do konia, ani do instruktora, ani do siebie samej. Przypomniał mi się jeden cytat, który brzmiał "Kto nie spada z konia, ten nie jeździ". Pomyślałam, okej, upadki się zdarzają nawet najlepszym. Instruktor pomógł mi wstać, spytał, czy nic mi nie jest i czy dam radę wsiąść z powrotem na konia. Powiedziałam, że dam radę, przeskoczyłam przez ów przeszkodę idealnie. Przynajmniej tak instruktor powiedział, ale też mi się tak wydawało. Do dzisiaj jestem szczęśliwa i dumna z siebie, że nie odpuściłam, i że się nie poddałam. Zachęcam osoby, które boją się wsiąść na konia po upadku, aby jednak spróbowały. Wiem, że ten komentarz może niewiele zmienić, jednak czułam jakąś potrzebę podzielenia się tą historią z resztą koniarzy.
Serdecznie pozdrawiam.
serio spaść na cavaletce ?Ja ją umiem pokonać galopem z zamkniętymi oczami
@@domoooooo888 fajnie ale koń mógł skoczyć z nadmiarem
Popieram wujka😂
@@josia4907 3 cavaletki to mało,jakby koń się spłoszył to by nie skoczył tego, po za tym łatwo ogarnąć spłoszonego starego rekreanta,takie przeszkody się skacze jak się umie pożądnie galopować czyli jest się średniozawaansowanym.
@@aniavapekgames4953 Nie ma czegoś takiego jak skoczyć z nadmiarem, może się wybić za wcześnie lub za późno ale tow ina jeźdźca bo za wcześnie albo za późno dał sygnał
Ja właśnie wczoraj zaliczyłam swój pierwszy upadek. Jeździłam na klaczy huculskiej. Na placu jeździła też klacz kuc walijski Idryś. One z Wilką się strasznie nie lubią. I w końcu ja wiechałam za Idryś ponieważ powiedziała mi Tak instruktorka. Nagle siedzę na Wilce i patrzę że strasznie krzyczy potem strzelała barany jak na rodeo😂
Wtedy nie Spadłam, ale jakoś tak wyszło dziwnie że jak już pomyślałam ok koniec już się uspokoiła ale nie strzeliła jeszcze ostatniego barana i ja zsunełam sie z siodła na bok spadłam na plecy i pupę . Ale nic mi się nie stało jestem z siebie dumna ze utrzymałam sie podczas tego ,,Rodeo" tylko później.
Nawiązując do filmu to ja akurat po tej wariackiej jeździe mam większe zaufanie do koni😂
Pamiętam swoją blokadę jeździecką. Bałam się kłusować a co dopiero galopować.
Była jesień/zima. Wszędzie błoto. Na jeździe było z 6 koni. Podczas kłusu koń wystrzlił mi galopem. Były to takie początki galopu także trzymałam się, ale jednak jakieś zachwiania były. Wylądowałam z koniem kilka razy w narożniku. W końcu instruktorka powiedziała mi, że jeśli naprawdę sie nie postaram (bo wczesniej próbowalam zwolnic konia) to w końcu kobyła się wkurzy i się zatrzyma. Kolejne koło. Znów galop. Nie umiałam wykręcic. Wyladowałam w narożniku.Gwałtowne zatrzymanie z galopu do stój, koń schylił łeb, bryknąl z zadu. Ja przeleciałam nad nim. Spadłam, mocno bolało.Nie umiałam oddychać. Kilka miesięcy później okazalo się że mialam zlamane żebro/żebra. Koń odchodził ode mnię stępem. Nadepnął na wodze. Zamieniłam się koniem z inną dziewczyną. Tamta dziewczyna spadła, a ja nawet nie zdążyłam wsiąść. Koń zerwał ogłowie i biegał po całej ujeżdżalni galopem. Inne konie też zwariowały, pozrzucały jeźdzców i zrobił się młyn. 4 z 6 koni biegało po uje. Ja trzymałam konia w ręku i jeszcze inna dziewczyna swojego. Wszyscy łapali konie. Instruktorka brała wsztstkie po kolei na lonże aby sie wybiegały. Ja potem jeszcze wsiadłam i inne dziewczyny też. Przez następne 3 miesiące bałam się kłusować, bo zawsze myślałam że koń wyleci spode mnie galopem. Dzięki instruktorce się przełamałam za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Sytuacja miała miejsce kilka lat temu, ale jednak takich rzeczy się nie zapomina. Teraz, pomagam młodszym dziecią i młodzieży przy koniach, jak i samej jeździe.Cieszę się że mogę zobaczyć z drugiego punktu widzenia, jak to jest z pokonywaniem blokad jezdzieckich. Dziękuje za przeczytanie. ♡♡♡ Pozdrawiam cieplutko.
I przepraszam za chaotyke! Pisane na szybko
Wiem data, ale mam nadzieje że przeczytasz ten komentarz. Pół roku temu przez ciągłe brykanie pewnego kucyka i moje upadki z niego zaczęłam czuć lęk. Najpierw ogólny przed galopem ponieważ bałam się że on zacznie mi brykać i ja spadne, później ten lęk przed galopem łatwo było pokonać. Zaczęłam jeździć na innych koniach które nie brykają. To mi pomogło, ale od tamej pory nie wsiadłam na tego brykającego kucyka. Okej strach przed galopem pokonany. Później przez ciągłe wyłamywanie innego kucyka na przeszkodach zaczęłam się panicznie bać skakać, bo bałam się że mi wyłamie a ja spadne. to było około tydzień po pokonaniu lęku galopu. Instruktorka się na mnie denerwowała, że wymijałam przeszkody ze strachu, ja mówiłam sobie że skocze skocze ale coś we mnie było i w ostatniej chwili się decydowałam że nie bo mi wyłamie. Pani więc dała mnie na konia który nie wyłamuje. Na początku też miałam z nim problem żeby cokolwiek skoczyć bo mi został lęk po tamtym kucyku ale już jest lepiej i na nim się nie boje, ale boje się na tym wymijającym przeszkody. Pani mnie nie raz daje na morisa (tak się nazywa kucyk którego się nie boje) a nie raz na gwiazde żebym pokonała strach przed skokami na niej. Nie raz potrafię się przełamać i skakać na niej ale nie raz mam totalną blokadę i nie umiem skakać, przez stres ciągne konia za wodze i trzymam go mocno w pysku albo sama wymijam przeszkody. Męczę się z pokonaniem strachu już przez około pół roku ale nadal nic. Ma ktoś jakieś rady jak pokonać taki strach który mi został i zaczął się kilka miesięcy temu?
Bardzo przydatny film. Mam traumę związana z wyjazdami w teren, pare lat temu połamałam żebra, w tym złamałam obojczyk. Bardzo pomogła mi trenerka z obozu, której powiedziałam o moich obawach, więc podeszła do mnie ze spokojem, jeżeli czegoś się bałam, robiła to po prostu ze mną. Nadal nie przepadam za wyjazdami, nie czuje się w nich, jakoś komfortowo, ale jeżdżę i małymi kroczkami pokonuję ten strach. Więc zgadzam się, że z traumy można wychodzić latami, bo u mnie trwa to około czterech lat. Powodzenia wszystkim w zwalczaniu takich problemów ✊🏻✊🏻
Współczuje
Wiem data
RADY SPOD LADY *POMYSŁ* :
- Jak wymienić strzemiona w siodle
Chyba nie ma co o tym robić odcinku to banalna rzecz wystarczy przecież tylko "rozpiąc pusliska i wyjąć strzemie i włożyć inne"
Do tego juz jest tak odcinek
Jak ktoś umie wszystko jest banalne😉
Też miałam kilka wypadków ale nadal kocham konie
Też miałam traume po upadku z jednej klaczy a teraz jeżdże w innej stajni i zaczynam skakać i już ta treuma mi mineła więc współczuje i rozumiem treumy osób po upadkach ;).
Ja miałam problem taki który przełamałam tydzień temu:
W wakacje tego roku spadłam z konia w terenie na tyle poważnie, że złamałam rękę. Cały wrzesień nie jeździłam, nie mogłam się doczekać kiedy znowu wsiądę na tego konia i zacznę znowu normalne treningi. Ale gdy już ten moment nastąpił i miałam pierwsza jazdę to było wszystko super. I tak minął październik, listopad, nie miałam żadnej blokady, ani przed galopem, ani przed skokami. Początkiem tego miesiąca (czyli grudzień) dowiedziałam się ze będę zdawała pod koniec grudnia tego roku boj, No wiec trzeba było skoczyć coś większego a nie tylko pojedyncze przeszkody 40-50 cm. Trenerka ustawiła mi wpierw parcour z 4 przeszkód 50 cm i zaczęła zwiększać. Do 60 cm nie było problemu, jednak później gdy już ustawiła 70 to nie dałam rady tego skoczyć. Gdy najeżdżałam już na przeszkodę to przechodziłam do klusa i w zasadzie nie potrafiłam zagalopowac mimo ze to jedna z rzeczy które mi najlepiej wychodzą. Ja i instruktorka szczerze zwątpilysmy ze jestem wogole gotowa na boj, ani ona ani ja nie wiedziałyśmy co się mi stało, nie potrafiłam się przełamać. Jednak tydzień temu trenerka znów postanowiła mi zrobić przeszkodę-stacjonatę. Najpierw ustawiła mi 40 cm, skoczyłam, podwyższyła znów o 10 cm aż doszłyśmy do 85 cm. Z tego treningu jestem najbardziej zadowolona iż udało mi się pokonać największy lęk- czyli wysokość przeszkód. Dzis także ustawiła stacjonate tylko trochę niższa bo 70 cm żeby popracować nad dosiadem, ładowaniem, oraz poprawną nogą po przeszkodzie.
Ja jakoś w kwietniu spadlam z mojego ukochanego kucysia w terenie. Były trzy galop. Pierwszy galop - ok, drugi galop - spk, a na trzecim mi bryknął i strasznie się rozpędził. Noga wypadła mi ze strzemienia, podciągnęłam kolana do góry i stwierdziłam ,,ok, spadam". No i poleciałam. Potem uświadomiłam sobie, że moja druga stopa jest jeszcze w strzemieniu i koń pociągnął mnie po korzeniach 😂 A potem inny koń, który jechał za mną prawie mnie podeptał 😑 a moja reakcja była taka: ,, uwaga... w sensie stop... co ja miałam krzyczeć!?" No i trochę mnie bolała noga i plecy, ale od razu ponownie wsiadam na Ferrariego 😁 ale moja koleżanka miała mniej szczęścia 😕 bo koń się jej zatrzymał z szybkiego galopu do stój stój i spadła na rękę 😣
Jeżdżę może z pół roku, i mialam wczoraj pierwszy raz zagalopować. Do tej pory szło mi w porządku,i szybko przyswajałam nowe żeczy. Gdy miałam już zagalopować (na ląży), zamiast zlapac sie za kłęb i przejść do pół siadu , to zlapalam sie siodła, siadłam , dałam łydke, i sie mocno spiełam. Najspokojniejszy koń w stajni, bryknął (prawdopodobnie z mojej winy) i upadłam, upadek chyba nie jakiś poważny, ale mam stłuczone biodro i problemy z szyją , i panicznie sie boje jak to będzie na następnej jeździe i będe miała galopować a przecież galop jest tak ważny..
(Ps: mam 16 lat, i tak w wieku 16 lat zaczełam jazde konną)
Ja tam pierwsze upadki nie wspominam zbyt dobrze.
Miałam jazdę na koniu, który w galopie, jeśli nie pilnuje się wodzy, łazi gdzie chce. Instruktor postanowił, że sobie poradzę (miałam jazdę pierwszy raz na największej ujeżdżalni, tak to zwykle na lonżowni). Dodam, że ledwo nauczyłam się galopować bez trzymania siodła, dosiad nie miałam mega wow, a tym bardziej nie umiałam nawet skręcać koniem w galopie.
Trochę się bałam na wieść, że mam zagalopować... Tam... No ale oczywiście znając moja nieśmiałość 🙃 nic nie mówiłam instruktorowi.
Ledwo udało mi się ruszyć konia... Tak się zestresowałam, że przestało mnie obchodzić co robi koń (taa...). Skręcił mi na środek ujeżdżalni, a ja w myślach, że sam się pokieruje (😂), spojrzałam na wodze i ogólnie skupiłam na dosiadzie. Nagle to...
Widziałam tylko moją prawą rękę trzymającą wodzę (co podczas spadania puściłam) oraz zamiast to co przede mną, w tle był piasek... Piasek który widziałam w powietrzu 😅 to trwało jakąś sekundę... Szybko zamknęłam oczy i wylądowałam na plecy (czyli podsumowując, się przekręciłam w powietrzu haha). Szybko otworzyłam jednak oczy, widziałam przed sobą lekko przerażoną mamę i uśmiechającego się instruktora. Usiadłam, pan podchodzi, patrzę za siebie, a koń jak gdyby nigdy nic, se stoi i patrzy na pastwisko obok :').
Wstałam, otrzepałam się... Pan pytał, czy wporzo itp. Byłam w takim szoku, że * nic. * nie czułam. Wręcz się uśmiechałam, bo wiadomo... Pierwszy upadek, wow haha :) wsiadłam od razu, nie bałam się niczego, jakoś tak... Bardziej mnie zmotywowało. Pan zaczął mi mówić moje błędy itd, no okej... Spróbowałam jeszcze raz. Dokładnie *tak samo* spadłam hehe... Tyle że, w połowie na środku ujeżdżalni wypadło mi strzemię i wiedziałam już, że będzie gleba (koń podczas upadków skręcał w prawo a ja jak można się domyśleć, sztywno i siup ziemia :) ). No trudno, spadłam. Ale o wiele gorzej. Nie mogłam złapać oddechu, z przerażenia chciało mi się płakać. Złapałam się za serce i takie *wdech i wydech*. Instruktor spokojnie coś do mnie mówił. Jak już udało mi się złapać powietrze, zaczęło kręcić mi się w głowie. Trochę minęło zanim coś z siebie wydusiłam... Ale okej. Wstałam, otrzepałam się... Tym razem się bałam wsiąść ponownie.
Bez wahania jednak wsiadłam, jeżdżąc konno byłam gotowa na to, że narażam się po prostu na upadki itp, a jeśli nie wsiądę to będzie tak trochę kiczowato X'D.
W głowie nadal mi się kręciło, powiedziałam to dla pana, uznał że pójdziemy na lonżę i zaraz mi przejdzie. Siedząc, robiłam takie *wdeeeech i wydech wdeeech i wydech*... Jak byliśmy już na lonżowni, tak mi się zakręciło w głowie, że myślałam, że spadnę zaraz... Z samego stępa... Chciałam już nawet zsiąść z konia, ale moje myśli co do tego, że będę mieć traumę, wygrały. Powiem Wam, że lepiej mi poszło zagalopowanie heh ;)
Wtedy nie samym upadkiem się jednak przejmowałam, a faktem, że nie zostało to nagrane... No trudno :) Na końcu jazdy, stępując, śmiałam się z samej siebie i byłam mega zadowolona.
Wracając do domu, już czułam, że będzie mnie w ciul boleć ciało... Przez kolejny dzień jeszcze miałam lekkie zawroty głowy, ale teraz jest git.
Skutki po upadków: ból pleców, kolan, barków a nawet szyi (ledwo się kładłam!), miałam siniaka przy kości ogonowej. Wszystko się goiło przez tydzień, centralnie przed samą kolejną jazdą 😂
Trzeci upadek miałam właśnie na kolejnej jeździe, po tych dwóch upadkach hah... Galopowałam na lonżowni (nie tylko z powodu, że i tak miałam traumę) bez strzemion. Straciłam równowagę i gleba, ale za to jak mięciutko haha. Mama mówiła, że normalnie jak gąbka 😅 bolało mnie tylko prawy bark na który właśnie spadłam, ale tylko troszeczkę.
Kolejny upadek zaliczyłabym w tamten piątek. Galopowałam pierwszy raz na innym koniu (ale przyznam, galop ma meggaaa wygodny
Bardzo mi pani pomogła 🧡 ja trzy razy byłam w sytuacji że spadam z 180cm konia (sama mam 147cm) z dzikiego galopu ucząc się samodzielnie kłusować i waliłam w ogrodzenie, nigdy nic mi się nie stało i wsiadałam na konia za każdym następny razem bo to kocham. Ale dalej przy wykonywaniu niektórych ćwiczeń czuję tą blokadę o której pani mówiła w filmie. Świetny film 🧡
Ja dwa tygodnie temu w piątek zaliczyłam zrzutkę z galopu na głowę (to mój pierwszy upadek w życiu przy okazji z mojego ulubionego hucułka) i po minucie zapytałam się pani czy mi pozwoli jeszcze na niej galopować, z powrotem wsiadłam i od razu robiłam znowu galop (i na prawo, i na lewo, czyli jej gorszą stronę, z której zrzuca dosłownie za każdym razem jak nie pilnuje się zewnętrznej wodzi i wewnętrznej łydki) z drągami, a potem miałam pierwszy skok 30cm na Zefirce moim ukochanym hucułku 140 ✌😎
Jak ja spadłam z konia miałam taką traumę że minęły już 4 lata i dopiero teraz zaczynam od nowa.
Ja jak raz jeździłam, była to moja jedna z pierwszych jazd i zaczynaliśmy kłusować i koń tak jakby się płoszył i zaczynał galopować (nie wiem od czego). Ale to nie był zwykły galop - galopując mogłam prawie dotknąć nogą do ziemi, koń był tak rozpędzony na zakrętach. Po tym bałam się jeździć, cała się trzęsłam, bo prawie spadłam. Jednak wsiadłam na konia i jeździłam dalej. Niby takie coś to nic, ale to była jedna z pierwszych moich jazd i zrobiłam sobie wtedy przerwę na prawie rok. Na szczęście ostatnio byłam pierwszy raz po tej długiej przerwie, ale że było zimno, nabawiłam się anginy😕 Ale to nic, ważne, że jazda mi się podobała😁
8:58 propo koni szkółkowych. Dzisiaj czyli 14 lipca spadłam drugi raz z konia. Bym to 20 letni wałach, który od bardzo długiego czasu pracuje tam w stajni. On nie jest typem konia płoszka. Wręcz przeciwnie jest bardzo spokojny a mogłabym rzec że jest bardziej typem konia kombinatora żeby tylko chodzić stępem. Jeśli chodzi o sam upadek to przestraszył się on na placu bodajże ptaszka które zaszumiał w krzaku. Dragon bo tak nazywa się wałach od razu przyspieszył i to bardzo szybko następnie bryknął a ja spadłam. Teraz bardzo bolą mnie plecy ale mam nadzieję, że nic mi się nie stanie ale raczej szybko do siebie dojdę hah
Super film❤❤ mój pierwszy upadek był z kucyka, który się potknął o własną nogę i zjechałam przez jego szyję. U mnie w stajni jest tak że jak spadniesz to możesz sobie chwilę z koniem pochodzić po ujeżdżalni dopiero wsiąść, albo wsiąść od razu
Nie jeżdże już na koniach, bo mnie nie stać finansowo 🥺, ale gdy jeździłam to spadałam wielle razy, ja nie boje sie samych upadkòw, bo automatycznie sie rozlužniam i zawsze spadam na plecy, wiem że sobie nic nie złamie w takiej pozycji, bo nogi i ręce mam u gòry w powietrzu, a plecy na dole i spadam z boku konia 😏, nigdy na szczęście nie przeleciałam przez łep konia, więc nie mam traumy. Wiem też i ZAWSZE tego przestrzegam, że gdy już spadne nigdy nie wstaje z ziemi przez pierwsze 20 sekund, nawet gdy nic mi nie jest, by moje ciało nie zareagowało trzęsieniem sie. Natomiast boje sie samych jazd ( wiem, źe to irracjonalne ) 😏 A w ogòle kocham oglądać Pani filmiki, mimo iź jak wspomniałam nie jeżdże już konno 💓😏
Moja koleżanka w ciągu 1 godz. Spadła 3 razy i sie nie bała , więc liczę że jak kiedyś spadne to też tak będzie 😁
Ja kiedyś (około 4 lata temu) miałam trening skokowy z koleżanką. Oprócz nas na hali były jeszcze dwa konie (hipoterapia i jeden chłopak, który miał z nami trening). No i wszystko pięknie. Ja jeździłam na młodej klaczce o imieniu Pipi drugi raz w życiu. Jeszcze się nie znałyśmy, ale dobrze nam szło. w jednym momencie, ja robiłam woltę w galopie a koleżanka robiła najazd na stacjonatę (gdzieś około 120cm). I NAGLE! Pipi zaczęła się ścigać z koniem koleżanki, a my nie umiałyśmy ich zachamować. No i skończyło się na tym, że razem przeskoczyłyśmy tę przeszkodę, Pipi wyprzedziła konia koleżanki i zderzyła się z kucem na hiporerapi. W ten oto sposób, wylądowałam pod ścianą, podeptana przez Pipi i konia koleżanki, a na koniec przyciśnięta do ściany przez przerażonego kuca do hipoterapi. Po wszystkim, miałam słamaną nogę, ale od razu gdy wyzdrowiałam, pojechałam do stajni na kolejną jazdę z Pipi. Osobiście nie mam żadnej traumy, ale nikomu nie polecam znalejzienia się w takiej sytuacji.
Ja miałam taką sytuację, że jak jechałam na koniu, to rozpędziłam konia w galopie, a instruktorka kazała mi skoczyć stacjonatę 60 cm, ja sobie pomyślałam, że no kurde, na 100% skoczę i w dodatku mam zarąbista tępo, koń mi wyłamał przed przeszkodą, a ja spadłam na tą stacjonatę na plecy, i te stojaki się jakby „złożyły” na mnie i później bardzo długi czas nie skakałam z powodu, że zmieniła stajnię, a tam postanowili uczyć mnie wszystkiego od podstaw, i jak znowu przyszła pora skakać, to miałam straszą blokadę i naprawdę usunięcie jej długo mi zajęło
To uczucie kiedy bardziej ucierpisz przez wsiadanie na wysokiego konia niż przez upadek.
Historia:
Bylam na rajdzie konnym i mieliśmy już wracać no i każdy siodłał konia itp. Gdy wszyscy byli gotowi to każdy wsiadał. Ja miałam najgrubszego i najwyższego konia na rajdzie 😂 No to pierwsza próba wsiadania: (moja myśl) No... Jakoś przedtem udało mi się... Już prawie wszyscy wsiadli!
No i druga próba. Gdy miałam zgiętą nogę w kolanie to usłyszałam dźwięk jakby łamania np. deski. I od razu wielki ból kolana. Od razu wyciągnęłam nogę ze strzemienia. Na samym początku nie mogłam stanąć na tej nodze. Ale później się przyzwyczaiłam do tego bólu. Jakoś wsiadlam i nie mogłam prawie zgiąć nogi. Więc jechałam cały czas z piętą w górze. Do tego musieliśmy uciekać przed burzą. Zaczął się klus. Na samym początku nie mogłam anglezowac. Ale później było jakoś ok. Po chwili instruktorka krzyknęła ,,Za chwilę galop". Ja sobię myślę: Jak ja ledwo co daje rade w klusie to co będzie w galopie 😂 No i galop. Na samym początku było ciężko ale później ból nogi trochę zmniejszył się.
PS. Ucieklismy przed burzą 😂
Morał: Szybki czy wolny galop Wszystko wyleczy 😂😂😂
Pozdro dla tych co to przeczytali
Super historia xD
@@pawdragon1781 dzieki 😂
Oparta na faktach, nie zmyślona.😂
Normalnie pani z nieba spadła przed wczoraj spadłam z konia bo w galopie mi strasznie przyśpieszył i zaczął mi brykać i jak spadłam to się nie zatrzymał tylko galopował po całym placu za moją koleżanką która jechała na trudnym koniu i teraz sie trochę boje galopować. Odc bardzo pomocny
Zgadzam się. Pozytywne doświadczenia dają odwagę i pozwalają pokonać strach. Budują po prostu przekonanie o własnych umiejętnościach i tym samym przywracają pewność siebie.
Ja raz spadłam w terenie i musiałam wsiąść na konia. Bardzo się bałam ale jak już usiadłam to było ok i się nie boję. 😀🐴
Doskonale wiem co to za uczucie. Około 2 miesiące temu spadlam podczas skoków. Ale to była tylko i wyłącznie moja wina. Blokada w mojej głowie była ogromna mimo że spadalam wczesniej wiele razy. Nie byłam w stanie najechac znowu na przeszkodę. Za każdym razem mijalam ją bokiem. Więcej nie wsiadlam na tego konia bo się boje ze sobie nie poradzę.
Ja spadłam w kuclandi na kucu jesy konia i potem się bał jeździć na wielkopolskim w Kozłowie dzięki że pani nagrała ten filmik
Ja tez rozwaliłam kask! Haha Nie był moze w kawalkach ale miał dziurę. Przychodzilismy pod drzewem i skupilam sie na tym żeby koń nie wszedł mi w gałąź i zapomniałam sie schylić. Przydzwoniłam, ale nie spadlam! To jest sukces!
Moim zdaniem to jest bardzo pomocne
Kocham konie😍🐴
To może teraz ,,Jak się zachować jeśli spłoszy Ci się koń" , ,,Jak wybrać idealnego konia do skoków" oraz odcinek,o wszystkich maściach koni, plamek na chrapach i odmianach na nogach. (Np.staw pęcinowy,koronka)
Bardzo dobry odc. :3 Dobrze że o tym mówicie
Ada -Chan Ada to ty? xD
@@ApollonieLouloudi Ja😂
zrób proszę odcinek o tym do czego uprawniają odznaki jeździeckie
Wszystko jest w necie, wystarczy poszukać, a jest naprawdę łatwo to znaleźć ;)
Dzień Dobry
Jeżdżę teoretycznie od 9 roku życia, ale bardzo sporadycznie. W regularnym treningu jestem do 4 miesięcy. Miałam już z 10 jazd na lonży i moja instruktorka wymaga ode mnie, abym już sama pomykała kłusem po placu. Niestety ostatnio dostałam nowego konia (był świeżo zakupiony), bardzo wysoki, energiczny, idący bardzo do przodu. Wcześniej jeździłam na tzw. ,,zamulaczach rekreacyjnych'' i mi to odpowiadało. Klacz kłusowała mi tak szybko, że nie byłam w stanie wysiedzieć w siodle i miotałam się na wszystkie strony jak worek kartofli. po trzech kółkach prawie spadłam i od tego czasu mam dziwną blokadę, a mianowicie nie chcę kłusować. Po prostu jak mam przejść do kłusa, nawet na najspokojniejszym koniu w stajni to odbiera mi dech i mam łzy w oczach, a jestem osobą dorosłą. Po ostatniej jeździe zarówno ja jak i instruktorka się poddała i nie wiem już co mam robić. Nie mam zamiaru rezygnować jak już zaczęłam. Pragnę zaznaczyć, że do tego feralnego zdarzenia nic takiego nie miało miejsca i dobrze sobie radziłam. Niektóre osoby doradzają mi przerwę nawet miesiąc, czy dwa, ale wiem, że jeśli to zrobię to już nigdy nie wsiądę na konia.
Niedawno miałam pierwszy upadek koń mi się spłoszył zablokowałam się miałam sporą przerwę bo 1 miesiąc nie jeździłam i kiedy pojechałam do stajni z moją siostrą jechałyśmy na zmianę najpierw ona potem ja kiedy koń jej się spłoszył to po jednym kółku stępem tak się bałam że chciałam zejść dzięki pani jest już trochę lepiej😄
Świadome oddychanie mi bardzo pomogło podczas jazdy konno. Najpierw na ujeżdzalni, a potem w terenie. Ale długa droga przede mną. Jutro mam trzeci teren od dawna. I będzie też galop, także spróbuję się rozluźnić i życzcie mi powodzenia;)
Trafiła pani w punkt !..., jeśdzę już 3 lata, dobrze w kłusie się trzymam na wybijającym koniu, jednak zawsze spadałam w czasie, jak koń się spłoszył i ruszył nie dość, że w bok, to jeszcze szybkim galopem, którego jeszcze tak naprawdę na spokojnie nie zaznałam?..., mam taką traumę przed galopem, że szok!...ale już rozumiem przynajmniej, dlaczego?..., dzięki Pani filmikowi..., zawsze wsiadałam z powrotem na tego konia, ale to już była jakaś mała trauma dla mnie?, na szczęście nic mi nigdy się nie stało, poza bolącym tyłkiem? ;)..., jeszcze raz dzięki za filmik, pracuję nad sobą! Pozdrawiam serdecznie! :)
A ja spadłam na kość ogonową i strasznie bolało a wieczorem i tak znowu wsiadam 👍
Jakieś 3 lata temu przewróciłam się z koniem na przeszkodzie(110cm). Drąg się zablokował i polecialysmy obie. Na szczęście nic nam się nie stało ale blokadę mam do dziś. Dalej przed każdym skokiem czuje że serce mi szybciej bije i dopada mnie stres 😖 nawet na najmniejszym krzyżaczku
Ja jak zaczynałam galopowac to wtedy spadlam i bardzo się bałam wsiąść ale do tej chwili pamiętam jak Pani mi powiedziała: jeżeli nie wejdziesz teraz będziesz się bała koni już zawsze ,
Więc wsiadłam i galopowalam dalej ❤🏇🐎
Najlepszy kanał na świecie o koniach ❤❤❤❤❤❤❤❤❤ super filmy mega przydatne❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Ja kiedyś miałam taki upadek po którym pojawił się lęk właśnie do galopu. Jeździłam na bardzo młodym i strachliwym koniu, także non stop były niekontrolowane galopy i brykanie. Zawsze udawało mi się to wysiedzieć i nie było żadnego problemu. Jednakże pewnego dnia byłam już tak zmęczona ciągłymi galopami, że mięśnie odmówiły współpracy i spadłam, bo kobyłka zrobiła nagły skręt. Oczywiście po upadku wsiadłam z powrotem i takich upadków miałam kilka pod rząd. Jednak w pewnym momencie, gdy już spadałam po raz kolejny zaklinowała mi się noga w strzemieniu i koń ciągnąc za wodze wciągną mnie pod kopyta. W tamtym momencie udało mi się tylko odwrócić przodem i napiąć brzuch, aby zamortyzować jak najbardziej uderzenie. Siła uderzenia była tak mocna, że uwolniła mi się noga i odleciałam kawałek dalej upadając na ziemie. Na całe szczęście nic wielkiego się nie stało tylko przez chwilę nie mogłam złapać oddechu, jednakże lekki lęk pozostał do dziś.
Ja miałam kiedyś traume do koni zimnokrwistych po stratowaniu przez konie właśnie taj rasy (wydawało mi się że znam ją bo przychodziła do niej codziennie przez prawie rok ) i moja instruktorka jak się o tym dowiedziała to specialne zaczęła mi przypisywać na jazdy klacz Zimnokrwistą i teraz już mi minęło chociaż miałam różne przeboje 😂. Lecz po ostatniej jeździe boję się wsiąść na konia nie przez upadek, przez Atak Astmy który zdarzył mi się na koniu 😔 (przez ten lęk będę zmuszona odwołać jutrzejszą jazdę)
Ja spadłam z ukochanego konia 3 razy z rzędu xd i 3 razy spełniłam swoję marzenie xd kocham go za to :3
Ja pierwszy raz spadłam na obozie konnym. Kłus po ścianie. Nagle koń potknął się a ja poleciałam na ziemię. Leżałam tak kilka sekund w szoku aż podeszła do mnie instruktor. Potem siedziałam kilka minut. Bardzo chciałam znowu wsiąść na konia. Jeszcze na tej samej lekcji znowu kłusowałam i nie mam żadnej traumy :)
To film dla mnie, ponieważ jak na wakacjach chyba 2 lata temu to spadłam z konia i się uczę od nowa jeździć ale się boję jeszcze troszkę ;)))))
Ja miałam trałme do galopu ponieważ koń się spłoszył do galopu
a ja na koniu zleciałam i
się bałam trochę(2 lata) jechałam kłusem a potem się przełamałam
i pojechałam galopem.
Teraz prowadzę w galopie i jest super.🐎🐴
Super filmik🐎tylko szkoda że już zdążyłam przeczyć tą trałme 😕ja sobie poradziła w ten sposób że poprosiłam instruktorke żebym zagalopowała taki mały kawałeczek, ponieważ spadłam z galopu bo koń mi brykał I się bałam galopu , zagalopowałam kawałek A puźniej galopowałam już dalej i trałma mi minęła, ale najpierw musiałam porozmawiać z rodzicami żeby mnie przekonali do galopu A dzięki nimi teraz skacze 😉
Jeżdżę konno 8 lat. Spadłam 5 razy. Raz noga nie wypadła mi ze strzemienia przy upadku i koń wlókł mnie po ziemi. Raz miałam obite płuco. Ale ANI RAZU nie miałam traumy. Po upadku należy wsiąść na konia (jeżeli jesteś w stanie oczywiście), bo jeśli tego nie zrobisz to koń nauczy się, że jeśli zrzuci jeźdźca, to kończy się jazda.
Bardzo mi pomogłaś, wczoraj spadłam i bałam się wsiąść na konia ale gdy obejrzałam ten film od razu lęk mi miną
Mam taką sprawę. Mogłaby mi pani pomóc w aktualnej sytuacji? Oto i ona:
Pewnego razu, całkiem niedawno spadłam z pewnej klaczy o imieniu Selma. Upadek wyglądał tak, że kobyła bardzo porządnie bryknęła i spadła na przednie kopyta a mnie wystrzeliło w powietrze i zrobiłam salto przez które wylądowałam głową w twardą i zbitą ziemię. Z szyi powyskakiwały mi kręgi a przez ból w biodrze przez około tydzień nie mogłam się schylać. Na drugi dzień miałam zawody, ale to nie ważne. Jechałam na mojej kochanej kucynce z której niestety już wyrosłam i nie mogę dalej z nią współpracować :( Przez to muszę się przesiąść na innego konia. Najlepszym koniem dla mnie do zawodów i super rozwoju jest właśnie Selma (trenerka na niej skakała 170cm na potędze skoku). Kobyła jest bardzo wymagająca i doświadczona więc jeździec musi być zdecydowany. Po tym upadku kiedy na nią wsiadam jestem sparaliżowana i boje się nawet stępować :( Ostatnio Selma zaczęła sprawdzać zdecydowanie jeźdźca tym że jest bardzo powolna i do pchania i żeby ją ruszyć do kłusa należy ją walną batem i kopnąć. Za każde takie zachowanie Selma oddaje z zadu, kopie i próbuje ugryść. Ja przez to jestem jeszcze bardziej przestraszona i boje się po prostu ją walnąć :( Każdy trening na niej jest z płaczem. Bardzo bym chciała jeździc na niej bo jak pisałam wcześniej koń złoto przeprowadzający na czysto przez wszystkie parkury nie raz zdane odznaki i licencje na niej były ;( Mimo to nie mam dalej odwagi pokazać jej kto tu rządzi i cały czas mam ten paraliżujący stres i nie wiem jak z nim walczyć :(
Czy mogłaby pani mi doradzić na tą sytuacje? Bardzo bym prosiła. Jeżeli osoby czytające ten komentarz znają odpowiedź również bym prosiła o pomoc :) Dziękuje i życzę miłego dnia :)
Super filmik 😄
Ja kiedyś miałam traumę nie przez upadek a przez instruktorke , wmawiała mi że nie dam rady że nie nadaje się do jazdy i nie chciałam jeździć, na szczęście już nie jeżdżę w tej stajni 😂
Kiedyś jak spadłam z konia(miałam 6 lat) spadłam na taki ostry kamień, zaczeła mi lecieć krew z ręki. Pani która ze mną jeździła musiała mnie trzymać bo chciałam wsiąść na konia ☺️☺️☺️
W grudniu 2020 spadłam w terenie i straciłam przytomność i złamałam nogę :) W lutym poszłam na pierwsza jazdę po upadku W NOWEJ STAJNI wiec wiadomo stres bo nowe miejsce i do tego stres po wypadku i dosłownie dostałam ataku paniki poryczałam się i nie mogłam oddychać podczas GALOPU :)) Teraz jest już maj a ja zdecydowałam się dopiero teraz na lonżę 😻
Ostatnio spadłam z konia po raz 1, i zastanawiałam się czy nagracie właśnie taki odcinek, super!😊
Ps. Leżę z nogą w gipsie 😂
Bardzo ciekawi mnie temat strzemion zwłaszcza tych bezpieczeństwa. Zastanawiam się nad zakupem tych z automatycznym otwieraniem z boku. Będę wdzięczna za porady
Mój sposób to - rozjeździć to. Po upadku z konia (zajeżdżanie młodego) skończyło się na połamaniu kręgosłupa. Oczywiście nie było mowy żeby od razu wsiąść. Wsiadłam po tym jak kręgosłup się wygoił (8 tygodni). Pierwsze trzy jazdy - stres na maksa, ale bez paniki. Jeszcze do tego świadomość, że koń czuje stres i mogę sama spowodować nieszczęście. Mój koń to jednak jest anioł, 100% mamtowzadzizm, to nic że prawie tam mdlałam na grzbiecie. W opanowywaniu stresu podczas pierwszych jazd pomogły mi dwie rzeczy - sam stęp (w stępie czuję się najpewniej) zero kłusa i do tego pilnowanie oddechu żeby oddychać głęboko, skupianie się na tym co jest, na koniu, pięknym widoku (jeżdze w zasadzie tylko tereny) a nie na tym co było lub co bedzie. Z jakiegoś powodu najtrudniejszą jazdą dla mnie była ta trzecia, tak jakby stres dodatkowo się kumulował, a na czwartej po raz pierwszy się rozluźniłam, były i galopy i skoki i od tamtej pory, zero stresu. Będzie co ma być - a strach jedyne co może spowodować to że obawy ziszczą się szybciej. Mimo wszystko że poradziłam sobie z tym, to wolałabym takiego doświadczenia nie powtarzać.
Przeszłam traumę i teraz po 25 latach wracam spowrotem do jeździectwa
Bardzo mnie zainteresował ten filmik!😊Sama miałam taką sytuację.Byłam na swoim pierwszym obozie jeździeckim,wtedy jeszcze nie do końca czułam się pewnie w galopie i na np. drągach.Po kilku dniach miałam jazdę na młodej klaczy o imieniu Bella ,która no lubiła się ścigać ( była przygotowywana pod sport ) no i przede mną inny koń się spłoszył więc ona zaczęła za nim szalenie galopować.W tym momencie kompletnie nie wiedziałam co zrobić.Młoda galopowała po całym placu,który był średniej wielkości , w końcu Bella się zatrzymała i wypadłam przez jej szyję i wyleciałam prosto na płot. Byłam cała poobijana,po upadku przez conajmniej 10 sekund nie mogłam złapać oddechu a potem miałam nie małe problemy z oddychaniem. Instruktorka zmusiła mnie żeby znowu wejść na konia jednak ja nie chciałam (teraz uważam , że jednak mogłam wejść ponieważ dzięki temu teraz bym nadal nie miała tej blokady) Po powrocie z wakacji jeździłam chwile w stajni gdzie zaczynałam, tam były starsze konie , które chodziły właśnie na głos trenerki. Nie bałam się i spokojnie przełamywyłam się. Gdy zmieniłam stajnię na lepszą sportową zaczęłam jezdzic na młodych koniach i znowu się zaczęło. Teraz juz niedługo bede miała 3 lata jazdy,po każdym upadku na spokojnie wsiadam nawet na stępa żeby wiedzieć , że gdy bede opanowana i spokojna wtedy ten młody kon tez bedzie i bede mogla spokojnie sie przekonac do tego i na nastepnym treningu bez obaw sprobowac poprawic wszystkie bledy. 😊
Ja spadłam z konia i pół roku szukalam hobby ,ale wróciłam do koni
Ja mialam coś takiego jak byłam w moim pierwszym terenie spadłam bo mi kon chciał dogonić zastęp i zagalopował wróciłam normalnie do stajni wróciłam do domu wszystko było okej a następnego dnia miałam jazde i nagle coś takiego mnie dotknęło że ja poprostu nawet nie mogłam wsiąś na tego konia noi po jakiś 3 tygodniach dopiero pojechałam w kolejny teren noi znowu spadłam ale już wtedy było okej noizapomiałam dodać że wdedy jechałam na moim koniu. dzięki że się mogłam wygadać super filmik . uwielbiam twoje filmiki
Ja kiedyś spadłam na moich pierwszych skokach i miałam bardzo dużą blokadę a teraz skaczę 90 cm i 70 na oklep a w sobotę jadę mini zawody na chubertusie😅❤️👌
Dziękuję za nagranie takiego odcinka, jest to dla mnie ważne. Jeździłam na koniu trzy miesiące, spadłam dwa razy, dość poważnie i przez ostatnie dwa i pół roku nie wsiadłam na żadnego konia. Kilka dni temu postanowiłam wrócić na zajęcia jazdy konnej, ponieważ są to przecudowne zwierzęta. Mam bardzo wielka barierę i mam nadzieję, że uda mi się przezwyciężyć strach, ponieważ zajęcia zaczynam za około półtorej tygodnia. Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w prowadzeniu kanału oraz w jeździe konnej.
Ja ostatnio spadłam pierwszy raz jak jeździłam na oklep na Tinkerze było mega fajnie trochę bardzo się poobijałam ale wsiadłam z powrotem. Pozdrawiam ❤️❤️❤️
Ja spadłam bardzo poważnie prosto na kręgosłup leżałam na ziemi przez chwilę i potem wsiadam spowrotem. Na szczęście mój koń stał przy mnie i się patrzył.
ja spadłam raz z konia , ale sie wizięłam w garść i wsiadłam na konia jadąc dalej
Jakbyś wystawiła ten filmik 2 tygodnie temu to by mi bardzo pomógł ponieważ 3 tygodnie temu spałam tak że uderzyłam głową o ścianę i do tego koń po mnie przebiegł... Ogólnie nic się mi nie stało i nawet jeszcze raz zagalopowałam ale problem powstał dopiero tydzień później bo dopiero wtedy doszło do mnie co się stało (wcześniej byłam w takim szoku że nawet nie czułam bólu). Zagalopowałam ale tylko w jedną stronę, w tą co spadłam nie byłam w stanie siebie zmusić. Do tej pory jeszcze nie galopowałam w tą stronę😥, ale spróbuję na następnej jeździe
Czyli zrobiłaś kanapkę z koniem i drągami😂
Hahaha😄
Teraz już smieszne😜
Przeczytałam dragami XD
O jeju nie wiem czy mnie wysłuchaliście czy nie ale dziękuje za ten filmik 😂💪🏻
Widziałam ten filmik już wytedy, kiedy wyszedł ale z przykrością zdałam sobie sprawę, że muszę do niego wrócić. Spadłam parę tygodni temu, dosyć poważnie bo po upadku zaczęłam się dusić przez siłę uderzenia, potem dodatkowy stres bo latanie po szpitalach przez bolące mnie ramię. Koniec końców nic większego jednak mi się nie stało. Po upadku wsiadłam znowu na konia. Przez ramię, kolejną jazdę musiałam sobie odpuścić a na kolejnej, galopowałam ale z paniką w piersi. Tak samo na kolejnej. Serce waliło mi jak młotem i z ulgą zwalniałam do kłusa. Na trzeciej jeździe panika zjadła mnie i odpuściłam, co zrzuciłam na zmęczenie. Sama podświadomie blokowałam konia przed zagalopowaniem. Wczoraj dostał mi się dość młody koń i ostatecznie przy galopie, ponownie zjechałam do środka. Bardzo zawiodła mnie postawa mojej instruktorki, która zaczęła na mnie napierać z irytacją. W końcu rozkleiłam się w siodle. Nawet wtedy prychnęła że "no trudno, nie zawsze trafią się łatwe konie. Jak się boi to nie będę jej zmuszać". Podszyte to było takim zirytowaniem i brakiem szacunku, jakiegokolwiek zrozumienia. Przez resztę jazdy nie potrafiłam się uspokoić i resztę dnia przeleżałam w łóżku niejako użalając się nad sobą. Bardzo mocno to na mnie zadziałało. Jeżdżę od pięciu lat, wiem, że umiem to robić a teraz traktują mnie jak dziecko z kaprysem. Mam wrażenie, że zawiodłam nie tylko siebie bo nienawidzę się poddawać a ostatnio na jazdach robię to notorycznie, ale także trenerke, do której straciłam sporo zaufania. Szczerze, nie wiem co teraz robić. Narazie nastawiam się na to, by zapisać się na kolejną jazdę i poprosić o tego samego konia by przełamać lęki. Ale to zawsze brzmi super a gdy przychodzi co do czego, ta wewnętrzna blokada na nic mi nie pozwala
Jeju uwielbiam cb😍😍
Mając coś koło 12 -13 lat zostałam celowo wysadzona przez szkółkową klacz. Zleciałam prostopadle na głowę, toczek pękł na pół (to było jeszcze zanim kaski stały się normą). Wskoczyłam na siodło zgodnie z zasadą by wrócić na konia. 15 minut później przesiadka na konia łagodniejszego, który niestety bardzo mocno wybijał (ogier). 30 minut później zaczęłam wymiotować i pojechałam na SOR. Miałam wstrząśnienie mózgu, poobracane i poprzesuwane kręgi szyjne, zniesioną lordozę szyjną oraz co gorsze przesunięty rdzeń kręgowy. Lekarz powiedział, że gdyby nie toczek to już nie byłoby mnie na tym świecie. Po rocznej rehabilitacji większość skutków zostało wyleczonych i neurolog dał zielone światło do powrotu. Wbrew pozorom nie miałam żadnych oporów i jeździłam kolejne parę lat. Bałam się jedynie i słusznie tej jednej klaczy oraz jej córki. Dopiero gdy zrobiłam sobie przerwę na czas matur zaczęły mi się odtwarzać słowa lekarza. Świadomość jak niewiele brakowało... Dopiero po 10 latach zdobyłam się na odwagę. Jutro mam pierwszą jazdę od 10 lat. Oglądam Pani filmiki, by sobie wszystko przypomnieć i odświeżyć. Proszę trzymać za mnie kciuki!
Bardzo mi zależy ale również bardzo się boję, szczególnie, że ucierpiała na tym moja kondycja fizyczna i ważę ponad 110 kg. (Spokojnie, znalazłam szkółkę z koniem zimnokrwistym)
I jak tam jazda?
@@retro2546 Miło, że pytasz. Powoli wracam do starej formy. Mam nawet za sobą pierwsze ponowne galopy w tym poprzez cavaletti.Tylko jeszcze czasem niepotrzebnie się spinam, gdy koń zrobi coś niespodziewanego. Jednak każda sytuacja sprawia, że przy jej ponownym wystąpieniu mniej się przestraszę. Czasem jestem na siebie zła, że pozwoliłam sobie na tak długi strach i spadek formy, ale jestem dumna, że już tak wiele osiągnęłam. Ze względu na wagę tym razem idę bardziej w ujeżdżenie niż skoki. Mam obiecany niedługo wyjazd w teren :D Ogólnie odzyskałam sporo radości życia, której nawet nie wiedziałam, że mi brakuje. Pracuję nad ciałem i umysłem, a każdy dzień jest lepszy. Nawet dostałam ofertę dzierżawy konia, którą poważnie rozważam :)
@@Junk0Eve Uuu, genialnie! Powodzenia :)
Może zrób odc o:
"rasy i maści koni, jak je odróżnić" Nwm czy taki byl bo dużo kanałów oglądam XD
Bardzo fajny pomysł na odcinek! Wydaję mi się, że byłabym w stanie o tym nagrać :)
Taaak
Super film gdy ostatnio jechałam na koniku polskim w pewnym momęcie koń mi się spłoszył brykał i spadłam ale na szczęście nic mi się nie stało pozdrawiam
Jak spadłam z konia to potem mi się lepiej na tym koniu mi szły jazdy i szystko było dobrze
Bardzo dziekuje za ten film. Moze moja sytuacja nie była jakas drastyczna, ale tez miałam traume. Otorz kłusowałam na lonzy po czym kucyk potknał sie o własne nogi. I ja prosto Przez jego łopatke. Masakrycznie bolała mnie kosc ogonowa i nadal mam traume ale juz zdecydowanie mniejsza. Mozna wrecz powiedziec ze uleczył mnie kon i galop na nim przy spłoszeniu sie. Dodam tylko ze nie umiem galopowac. Kon spłoszył sie białego pieska i zagalopował. nie spadłam. Od tamtej pory coraz mniej sie boje. Kon ten miał na imie Goldi. Mam trenerke ktora jest bardzo stanowcza i chyba to tez mi pomogło. Na ten moment prawie sie nie boje. Pozdrawiam serdecznie
Ja miałam pierwszy "upadek" (tak właściwie ewakuację, bo na dobrą sprawę sama zeskoczylam) ucząc się kłusować, konie się spłoszyły i wyszło jak wyszło.... Jednak zero strachu po tym.
Później przyszedł czas na naukę galopu, pierwszy galop, jedno kółko w koło hali zrobione i zlecialam, ale ok, wsiadam znowu, kontynuuje galop, nawet nie kółko i znów zleciałam. Od tego momentu zaczęłam się stresować przed galopem, aż pewnego dnia wybraliśmy się w teren na stępo-kłus. Mój koń szedł jako ostatni i tak wyszło, że klusował na tyle wolno, że aby dogonić resztę musiał galopować, a mi nagle ten strach miną. Nigdy nie zapomnę tego galopu, czułam się w nim doskonale.
Ja miałam lęk przed galopem. Udało mi się przezwyciężyć ten lęk po 3 latach.
Ja dwa tygodnie temu w piątek zaliczyłam zrzutkę z galopu na głowę i po minucie z powrotem wsiadłam i robiłam znowu galop z drągami, a potem miałam pierwszy skok 30cm na hucułku ✌😎
Świetny film! ❤️ Przyda mi się ta rada ❤️
Super! Ja mialam tro ciezszy upadek bo mnie pozniej bolalo wszystko i przez chyba 10 sekund nie moglam oddychac, ale jakos ten upadek nie zniechecil mnie do dalszej jazdy :D
Świetny film. Dziękuje za szczerość. Powodzenia na WKKW! 🤞
Dla mnie super filmik, wielkie dzięki za niego!!!
Kurde jutub mnie śledzi, przedwczoraj pierwszy raz spadłam z konia *nie bałam się po tym* a tu mi się ten film wyświetla
Dzisiaj spadłam gdyż bardzo płochliwy kon przy zaklusowaniu zagalopował i bardzo szybko jechał. Spadłam ale po chwili weszłam znów. Sytuacja się powtórzyła. Spadłam drugi raz na tym samym koniu trzy minuty po pierwszym upadku. Byłam przestraszona i bałam się galopu i kłusu. Jutro tez mam jazde i mam nadzieje że będzie lepiej...
To ja opowiem moją "traume" na początku tych wakacji byłam na obozie jeździeckim w grupie zaawansowanej. I pojechaliśmy w teren na ok. 2h ja się mega cieszyłam bo kocham tereny. Dostałam konia który lubi zrzucać ludzi w terenie o czym nie wiedziałam. No to jedziemy mega szybkim galopem bo nie był to cwał bo to był hucuł i nagle mój koń się wystraszyl i odskoczyl na bok. Ja spadłam na głowę ręce nogi i w ogóle wszystko. Wstałam z łzami w oczach bo noga mnie strasznie bolała. Musiałam wsiąść na konia z powrotem bo do stajni było jakieś pół godziny drogi (Konno) nawet trochę galopowalismy ale potem noga zaczęła mnie tak boleć że łzy lały mi się jak wodospad więc powiedzialam że nie dam rady już jechać. Dojechałam i ledwo zeszłam z konia. (musiałam potem wrócić szybciej do domu i nie brałam udziału w zawodach ale to już nie ważne) Przez tydzień ledwo chodziłam. Potem pojechałam na Mazury do mojej babci. Tam jest stadnina. Konie tam są trochę zdziczałe. Często borykają itp. No i wsiadłam na konia na którym jeżdżą tylko doświadczone osoby (ma na imię Carmen) i gdy koń w galopie brykną ja się tak zlękłam ale jechałam dalej. Jeździłam na tym koniu jeszcze kilka razy ale cały czas byłam spięta. W końcu wsiadłam na mojego ulubionego konia (Dragana) i jeździłam na nim jak zawsze niczego się nie bałam i nawet jak brykną to zaczęłam się śmiać. Gdy weszłam potem znowu na Carmen blokada znikła i razem galepem brykałyśmy i było super. Teraz jak o tym myślę to mój kochany Dragan wyzwolił mnie od lęku i jestem mu za to mega wdzięczna. Jeśli ktoś to przeczytał to pozdrawiam wiem rozpisałam się ale chciałam się tym podzielić. Dzięki za przeczytanie 😉
Ja uważam że upadek to jest nowe przeżycie i uczymy się po upadku że np. Po spadnięciu przez bryknięcie musimy pamiętać że ttzeba się mocniej trzymać :)
Ma to plusy i minusy, często ludzie po pierwszym upadku zaczynają siedzieć spięci
Ja miałam taka sytuacje przy skoku spadłam I potem bardzo sie bałam ale udało mi się pokonać starch :-)
Jeju dzięki temu filmowi którego szukałam przez dłuższy czas nie boje sie juz tak bardzo. Dziekuje bardzo ❤😚
Super film! ❤️❤️
Nigdy nie spadłam z konia tylko jak próbował zjeść trawę to bardzo mnie pociągną i przez szyje przeleciałam i jak spadłam to jagby usiadłam cętralnie przy kopytach przednich konia😁😂
Dziękuję bardzo. Pomogła mi pani
Podpisuje sie pod tym co Pani tu mówi... Po pierwsze nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie..ja jestem po złamaniu nogi na swoim koniu w terenie ....tak bardzo balam sie galopowac,ze mój pierwszy galop po calym zdarzeniu wyglądał gorzej niż pierwszy pare lat w stecz jak sie uczylam.jeździć....szok!!!! Panika ,niewyobrazalna panika....jestem rok po tym wszystkim i galopuje swobodnie,choć na moim koniu w terenie jeszcze nie byłam....pewnie kiedyś.... Bo super jadlo sie wisienki z grzbietu podczas terenu... Ale jedno jest pewne....lęk umie sparaliżować.... Ale pociesze wszystkich,którzy sie boja....strach naturalną rzecz...ale jeśli chcesz bardzo i jesteś zdeterminowana.... Nie ma rzeczy niemożliwych.... Jezdzijcie....jak najwięcej i nie słuchajcie tych co to sie z Was śmieją .... Powodzenia :)
Mój upadek właśnie mnie zraził do jazdy... Jechałam se kłusem na koniu i nagle on rusza szybkim galopem i taki bryk i nagłe zatrzymanie a ja spadłam xD potem się bałam bo ten koń później cały czas brykał 😂
Miałam tak samo
Ja jestem wdzięczna mojej instruktorce bo gdy spadam z konia to moja instruktorka wsadziła mnie kilka razy na tego konia i blokada mineła
Ja raz przy galopie spadłam. I... nic, nie bałam się i wgl, tylko trochę tyłek bolał.
Czasami fajnie tak pospadać z konia =^=
Ja osobiscie bardzo przestraszyla. Sie po 1 upadku z najwyzszego końia u nas w stajni siedzialm na nim pierwszy raz i odrazu w klusie sie wyrwal teraz nyske ze jestem gotowa na niego wsiasc (spadlam jakos w pazdzierniku) ale nie wsiadlam po upadku teraz nie dziwie sie ze on nie jezdzi w zastepach a np w druga strone albo prowadzi bo strasznie sie wyrywa
Bardzo mi pomogłaś! Dziękuje bardzo
Uwielbia konie!!!
Piękne konisie😍😍😍😍😍