moja obecna nauczycielka od j.polskiego pracowała tam w czasie nagrywania tego filmu. Pozdrawiam i zastanawiam się dla czego nie masz jeszcze condora bo na kanale nie widziałem, a na pewno uratowałbyś wiele sztuk przed januszowymi naprawami dzięki filmikowi jak moduł magnetofonu złożyć
Hello ! Thank's for Your reply. Condor was designed by Tesla Pardubice and Unitra Lubartow. The external design was probably based on western designes. The interior was a completely new deisgn with components from Unitra and Tesla. It was a real cooperation product, even components used in the design were divided nearly equally beetween Unitra and Tesla.
@ARQbyTontechUNITRA Niestety ślad po tych oznaczonych egzemplarzach zaginął... Materiału filmowego jeszcze trochę jest, w wolnej chwili dodam kolejne części. Najlepsze jest to że materiał jest w kolorze :) Pozdrawiam !
Upadła komuna, dostaliśmy paszporty i ludzie zaczęli ściągać chiński plastyk z niemieckich fromarków Był to szajs ale wyglądał ładnie, no i był dwukasetowy, ludzie kupowali i czuli się jak na zachodzie. Do tego obowiązkowo najtańsze video i TV z pilotem. :)
NecrosDeus Denon, Pioneer, Technics, Sony, Onkyo na przełomie przekształceń polityczno własnościowych czyli praktycznie za twardą walutę w czasach kiedy upadała Unitra? Było na taki sprzęt synku stać przeciętnego Kowalskiego? Pamiętam człeniu że wtedy za wypłatę uczniowską mogłem kupić 1 USD a za niego 1 kasetę żelazową Maxella, a video kosztowało niewiele mniej od malucha! :D A co do polskich kolumn głośnikowych to Tonsil exportował je nawet do Japonii, były uznawane na całym świecie za jedne z najlepszych Jak miałes jakieś z po 20 tym właścicielu to ci może i syczały. :D .Zmień leki i sam przestań pisać pierdoły. :D
Lewandowskiemu, Balcerowiczowi, Bieleckiemu itd Kaczyński świruje Jarząbka że niby opozycja do nich, ale to pozory mające trzymać nas w napięciu i naganiać do wyborów. Mafia chazarska!
Mam zamontowanego w samochodzie RAIDa i jak na razie działa , nawet z transmitera FM nowego pasma można na starym ukf muzykę sluchać, inne sprzęty od Mk 125 przez Grundig Wilgi po Mk 250 i Condor też działają.Chociaz te ostatnie mają problematyczną mechanikę.
Jak miło.Te lata nie wrócą ale coś z nich mam:wzmacniacz Diora WS442+korektor spięte z kolumnami własnej konstrukcji ale na PRLowskim schemacie zwrotnicy opartymi,z głośnikami Tonsil.Planuję magnetofon do zestawu.Słuchanie muzyki z czegoś takiego to czysta przyjemność.Kumpel ma sprzęt zachodni,nafaszerowany jak indyk pieczony świecidełkami.Jak mi go zaprezentował,najpierw próbowałem podkręcić basy i soprany.Okazało się w końcu,że kumpel przychodzi do mnie posłuchać muzyki z "UNITRY".Ok.film
To, kto z czego ma przyjemność, to sprawa osobista i nie podlega dyskusji. Niemniej napiszę kilka słów, ale odnosząc się do aspektów technicznych. Tak, ten "PRL'owski schemat zwrotnicy" to faktycznie zwiastuje muzyczny Hi-End. Jeżeli ot tak, zrobiłeś sobie kolumny "własnej" konstrukcji, plus "PRL'owska zwrotnica", plus głośniki Tonsilu, to pewnie wyszedł ci prawie B&W Nautilus! No może nie z wyglądu, ale na pewno dźwięk przybliżony! Szacunek! Może nie potrzebnie "akcentuję" temat zwrotnicy, ale chodzi mi raczej o sformułowanie "PRL'owska". Ja raczej nie szedł bym w tym kierunku, zwłaszcza jeżeli chcemy podkreślić wysoką jakość. No cóż, zwrotnica jak zwrotnica, ma pewne zadania w torze akustycznym. Jej konstrukcję wymuszają parametry użytych głośników. A tu niestety, w przypadku Tonsilu nie jest za różowo. Produkcja Tonsilu, za wyjątkiem 2-3 nowo opracowanych głośników, w sumie, jak na klasę standard to nawet całkiem dobrych, to konstrukcje archaiczne. I nawet już nie chodzi o ten archaizm, tylko raczej o to, że są to konstrukcje proste, klasy standard, a więc nie są muzycznie/brzmieniowo wyrafinowane. Pamiętajmy, że 3/4 głośników Tonsilu, to pokłosie zakupionych licencji, zwłaszcza Pioneera! Wtedy, w tamtych czasach, w Polsce albo mało co się technicznego produkowało, albo nie produkowało się w ogóle! Dlatego, za pieniądze z gierkowskiej pożyczki, kupiono mnóstwo "elektronicznych" licencji. Problem był taki, że były to licencje na proste standardowe "rzeczy". A dlaczego? Po pierwsze, nie było produkowane prawie nic, więc na początek postanowiono kupić cokolwiek, byle by niedrogo. Po drugie, zachód, jako członkowi bloku wschodniego, nie mógł (tak, nie mógł - obostrzenia COCOM!!!) sprzedawać zaawansowanych licencji/technologii. W takich to okolicznościach przyrody zostały zakupione licencje na produkcję głośników w firmie Tonsil. Problem w tym, że te technologie przetrwały aż do lat 90'tych! Na tych głośnikach po prostu nie da się zrobić jakiś brzmieniowo sensownych kolumn. Tonsil praktycznie nigdy nie produkował w miarę sensownych głośników. Jeszcze w latach 2000'cznych, na forach DIY, odradzano budowania kolumn w oparciu o głośniki Tonsilu. Praktycznie wszystkie wysokotonowe nie są dobre. Dwukrotnie droższe, najtańsze Vify, biją je na głowę! Już wtedy w konstrukcjach DIY nikt głośników wysoko, i średniotonowych nie używał. Głośniki niskotonowe też są kiepskie, jednak tu, siłą rzeczy, używało się je, bo niska była cena! Tak więc, niestety, głośniki Tonsilu nie gwarantują subtelnych przeżyć muzycznych. I pamiętajmy, że "cykanie" i "dudnienie", to nie zjawiska odnoszące się do sopranów i basów! Co do "podkręcania basów i sopranów". Korekcja dźwięku, jej charakterystyka, zawsze odzwierciedla potrzeby muzyczne odbiorców. Na dodatek, w Polsce, taka a nie inna charakterystyka regulacji, wynikała z uwarunkowań konstrukcyjnych. Pamiętajmy, że w latach 70'tych, i w sumie 80'tych, w "kolumnach" używało się w większości pseudowysokotonowych papierowych głośników. One nie przenosiły najwyższych tonów, więc trzeba było dać odczucie "sopranów" w innych zakresach pasma! W sprzęcie Unitry, te syczące "soprany", to podbite wyższe zakresy tonów średnich! Tak narodziła się polska szkoła dźwięku, lansowana przez Unitrę, która charakteryzowała się wycofaną średnicą, podbitymi o wiele dB skrajnymi częstotliwościami średnimi i wysokimi (najniższe wysokie częstotliwości), oraz podbitym zakresem z przełomu pasm niskiego i średniego, przy braku najniższych tonów. W ten sposób, dawano ówczesnym melomanom wrażenie "słyszenia" basów i sopranów, w okolicznościach, w których kolumny/sprzęt, nie był w stanie prawdziwych basów i sopranów "wyprodukować"! To jest właśnie to słynne Unitrowskie/Tonsilowskie, dudnienie i syczenie/cykanie. Jest to dźwięk bardzo rozjaśniony, i niestety, bardzo ułomny! Takie "oszustwo" było mocno "akcentowane" w sprzętach typu standard, a więc np. w Zodiaku, a później w Tosce (i w następcach)! Do tych "sprzętów" używało się kolumn z wątpliwej jakości głośnikami wysokotonowymi, więc manipulacja częstotliwościami miała jak największy sens! Wszak trzeba było nieistniejące tony najniższe i najwyższe czymś zastąpić! W Zodiaku i Tosce, i później w ich następcach, stosowano taką patologiczną korekcję, że dziś to wydaje się nieprawdopodobne! Wszyscy którzy zmienili sprzęt na dowolny inny, od razu zauważyli, że słyszą w muzyce znacznie więcej! A jak to realizowano? Prosto! Zastosowanie filtra typu "Kontur", który podbijał o wiele dB pasmo...chyba całe, i to w każdych okolicznościach! Do tego dochodziła regulacja częstotliwości, o zakresie nigdzie na świecie nie stosowanym. W zachodnich konstrukcjach (i nie tylko), korekcja dla zakresu tonów niskich i wysokich, to na ogół 6dB, w niewielu przypadkach 8dB. Unitra dawała...ok. 10-12dB, rzadko mniej!!! Dołóżmy sobie do tego "Kontur", to jak nic, mamy korektę ok. 15dB przynajmniej! A że w wielu kolumnach Tonsilu, głośnik wysokotonowy był "zasilany" przez zwrotnicę 6dB/okt, to "gwizdki" paliły się hurtowo! Jak jeszcze ktoś posiadał korektor, to żaden głośnik wysokotonowy nie miał prawa długo pożyć, i to nawet "zasilany" przez zwrotnicę 12dB/okt. A sprzęt zachodni? Był normalny, kolumny miały normalne głośniki, więc nie potrzeba było podbijać pewnych zakresów pasma aby zamaskować brak najniższych i najwyższych częstotliwości. Krótko pisząc, nie było potrzeby oszukiwać melomanów. Dlatego do regulacji, z powodzeniem wystarczał zakres ok. 6dB! Filtr "Kontur", też był w niewielu konstrukcjach, i służył do podbijania tylko skrajów pasma, a nie jak w Unitrze, praktycznie całego! Spróbujmy w Unitrze wyłączyć Kontur i "stonować" regulację basów i sopranów, nie bardzo da się tego słuchać! Ale cóż, słuchanie muzyki to odczucie czysto subiektywne. Jeżeli pasuje nam dźwięk Unitry, który jest dość specyficzny, to się nim cieszmy, ale miejmy tą świadomość, że jest to dźwięk mocno nienaturalny, i mocno oszukujący melomana. Nie mylmy rozjaśnionego celowo dźwięku z ogólnie pojętą jakością. Osobom świadomym, ten dźwięk nigdy nie pasował. W PRL prawie każdy marzył o normalnym zachodnim sprzęcie, dlatego jak pojawiła się możliwość spełnienia marzeń, to wiele osób pozbywało się Unitry. Unitry nie zniszczył Balcerowicz, Żydzi, masoni, cykliści, itp, tylko zniszczyła się sama. Unitra jeszcze na przełomie lat 80/90 "serwowała" odstające od ówczesnej muzycznej rzeczywistości "pomysły". A już było wiadomo, że PRL się kończy, i przyjdzie konkurować z normalnym sprzętem! Jeżeli ludzie, na początku lat 90'tych, i w ich połowie, wybierali najtańsze "klocki" Denona czy Onkyo, zamiast wieży Diory, serii 500/700, to chyba ktoś widział w tym sens! Ja planowałem kupno Diory serii 500, ale jako elektronik byłem w stanie ocenić wartość tego sprzętu! W dużych obudowach typu "duża wieża", podzespoły Telpodu, ELWY, resztki Cemi, i...kluczowe zachodnie podzespoły wykorzystywane w...mini wieżach, między innymi w Akai. Ogólnie mini wieże oparte o te same podzespoły brzmiały lepiej od dużej wieży Diory! Z wieżą Radmora wcale nie było lepiej! Na dodatek patologiczna cena nie warta tej jakości! Radmor przyzwyczajony do jednostkowej produkcji, którą w PRL można było sprzedać za majątek, dalej próbował to robić! W PRL, normalną sprawą było kupowanie drogich rzeczy celem ucieczki przed inflacją. Trzeba wiedzieć, że 3/4 najdroższego sprzętu elektronicznego, kupowali górnicy, hutnicy, stoczniowcy, badylarze, i normalni ludzie, którzy dostawszy dużą gotówkę w różnych okolicznościach, po prostu musieli ją wydać, aby nie stracić! Tacy to byli klienci na sprzęt Radmora! Niestety (dla polskich producentów), w latach 90'tych nikt już nie zamierzał traktować Unitry/Radmora, jako "inwestycji" i ucieczkę przed inflacją. Zaczęła liczyć się jakość dźwięku. Osoby które potrafiły poprawnie wybrać sprzęt, dopasować "klocki", znalazły się w zupełnie innym muzycznym świecie. To co kolego opisujesz, to nie ma nic wspólnego z obiektywizmem muzyczno-elektronicznym, to tylko odczucia subiektywne! W sprzęcie grającym jest mnóstwo różnych kombinacji, jak sobie sprzęt zestawimy, tak będzie grał! Porównywanie Unitry do sprzętu grającego innego, w taki sposób jak ty to robisz, to prymitywizm muzyczny i elektroniczny! Obiektywna prawda jest taka, że Unitrę/Tonsil, w stosunku do szeroko rozumianej konkurencji, dzieli ogromna przepaść. Brzmieniowa i jakościowa. Jeżeli byłoby inaczej, to historia Unitry nie skończyłaby się tak, jak się skończyła! Nie sądzisz?
I co nam przyszło.... cała Unitra rozwalona - zachwyciliśmy się zachodnim i chińskim i plastikiem... i co ??? Trzeba zaczynać od zera. Mam bardzo starego Radmora 5100 z kończ 76 r w stanie nieomal jak ze sklepu i to gra do dzisiaj. Po całej stercie zachodnich wież i bum-boksów jakie miałem nie pozostał nawet ślad na strychu. Niektóre wyroby Unitry były rzeczywiście do dupy, ale dlaczego Polacy pozwolili w zasadzie na całkowite rozwalenie swojego dorobku i doświadczenia...
Przykro to stwierdzić ale tak jak " Koncert " ZRK był klonem Revoxa tak " Condor " wykazuje zadziwiające podobieństwo do tego Testing 2 Philips D8614 Ghettoblaster Oczywiście nie krytykuję polskiej elektroniki bo takie były realia ustrojowe , jest mi po prostu szkoda że polski przemysł został tak potraktowany .
Condor jest podobny zewnętrznie (czy było to zamierzone - nie wiem) ale wewnętrznie to zupełnie inny radiomagnetofon z polsko-czechosłowackim rodowodem (Unitra - Tesla)
Oj niestety znajdziesz....Dziś przytargałem dwie sztuki modelu 5102 z zaprzyjaznionego złomowiska.Na razie nie wiem co z nimi bo muszą wyschnąć.Stały na dworze-z jednego wylewałem wodę z środka.
W CEMI też tak było, mimo że była kiedyś komora filtracyjna, to też zdarzyło się że ktoś normalnie drzwi na zewnątrz otworzył. Skutek: parę tysięcy układów do niczego. (kiedyś mi profesor opowiadał, kiedy w Poltiku pracował)
NecrosDeus Sytuacja, którą przytoczyłem, dotyczyła scalaków montowanych w np. tachografach, choć nie wykluczone że i tranzystory też cierpiały na tym. Posiadam po 2 sztuki BDP 284 (PNP) i BDP 283 (NPN) i po 33 latach od wmontowania cały czas działają (pracują jako końcówki Zodiaka DSS-402). Choć może i to skłoniło konstruktorów wzmacniaczy z lat 90. do stosowania hybryd STK i układów TDA w obwodach. Nie mnie oceniać, ponieważ nie jestem w tym obeznany (w tej historii oczywiście).
"~kuki5050". Nie dajmy się zwariować! Przecież nie "paliło" się 100% produkcji CEMI. Ja mam jeszcze kilkaset, dosłownie, różnych tranzystorów przez nich wyprodukowanych, i czasem biorę do różnych "rzeczy", i oczywiście działają! Chodzi po prostu o to, że to co CEMI produkowała,, to było dużo bardziej awaryjne od produktów innych producentów! Poza tym, rozbieżność parametrów otrzymanych, względem danych katalogowych, była duża! Krótko mówiąc, jakość tego co kupiłeś zależała od szczęścia (od serii produkcji!). Wiele osób pisze, że sprzęty Unitry pracują do dziś. Temat jest mocno skomplikowany. Pamiętajmy, że w Polsce, w PRL, praktycznie 100% sprzętu do "grania", to był sprzęt polskiej produkcji! Do dzisiejszych czasów powinno dotrwać go mnóstwo! A jaka jest rzeczywistość? Po domach go nie ma! Są w sumie pojedyncze egzemplarze. Powód jest prosty, sprzęty te, jak się sukcesywnie psuły, to były...wyrzucane na śmietnik lub znoszone do piwnicy! Nikt tego nie naprawiał! Jeżeli sprzęty te byłyby takie cudowne, to przecież by je naprawiano i użytkowano dalej! Sam niedawno "przytuliłem" dużą wieżę z końca lat 80'tych, postawioną obok śmietnika! Oczywiście każdy segment uszkodzony! Na razie stoi u mnie, może kiedyś dla relaksu ją naprawię. Po drugie. Sprzęt Unitry bardzo szybko się niszczył "wizualnie" i bardzo źle na półce wyglądał! Co do kilkudziesięcioletniego użytkowania, jak to niektórzy piszą. Ja mam 2 radiomagnetofony MK235. Jeden kupiony pod koniec lat 70'tych, jeszcze "Grundig", a drugi na początku lat 80'tych. Oba działają do dziś! Tak mogę przecież napisać! Problem w tym, że te magnetofony przez kilka lat początkowego użytkowania, były po kilka razy w naprawie, na potęgę palił się między innymi wzmacniacz mocy, były wymieniane silniki napędowe mechaniki. Oba jakoś wytrzymały w średnim użytkowaniu ok. 5 lat. Potem, tradycyjnie, zaczęły się kłopoty z mechaniką, wciąganie i łamanie taśmy, pojawiła się nierównomierność przesuwu taśmy! Normą było, że przy intensywnym użytkowaniu radiomagnetofony Kasprzaka nie wytrzymywały dłużej jak 3 lata! Ale dziś, jak je włączę to...działają! Ale czy wytrzymałyby do dziś, gdybym je w ok. 1985 roku nie odstawił? Przecież było normą, że "sypały" się po kilku latach normalnej eksploatacji, to jak by wytrzymały - trzydzieści kilka lat "grania"??? Jeżeli ktoś pisze, że mu "coś" do dziś działa, to piszę prawdę, ale pamiętajmy, najważniejszy jest "przebieg"!!! Inaczej sytuacja wygląda jak coś używamy nieprzerwanie przez ileś tam lat, a inaczej, jak coś przeleżało na półce ileś tam lat, a później zostało na "chwilę" włączone! Co innego używać sprzęt przez 25 lat, a co innego używać go na początku przez 5 lat, a później zacząć używać po 20 latach stania na półce, z jakimiś sporadycznymi włączeniami raz na 5 lat! Jeżeli ktoś pisze, że ma 25 letni radiomagnetofon Kasprzaka i używa od początku do dziś, i stan jest "super", to po prostu kłamie! Jeżeli ten sprzęt był taki super, nie psuł się, i działa do dziś, to dlaczego w PRL zakłady naprawy ZURT były "zawalone" robotą? W moim 200 tysięcznym mieście było chyba z 5 ZURT'ów, w każdym na naprawę czekało się przynajmniej 2 tygodnie! A na koniec. Jeżeli ta Unitra jest taka trwała i niepsująca się, to na logikę, powinno być jej mnóstwo na AlleDrogo! A jaka jest rzeczywistość? Są pojedyncze egzemplarze, z tego 3/4 została wyciągnięta dosłownie ze śmietnika, i niedziałająca, w stanie wizualnym..."masakra"!!! Pozostałe egzemplarze to..."nędza z rozpaczą". Czasem tylko trafi się od "święta" jakiś rodzynek! Jeżeli jest tak dobrze, a nawet super, to dlaczego jest tak źle?
To samo tyczy się np Walkmanów Sony. Po latach uruchomiłem i stwierdziłem zawodzenie ( a miałem dwa egzemplarze swój i brata). Wiec nie demonizujmy. Mam dwa magnetofony MK232 i MK2500 z lat 80 i 70 i chodzą, jedyne co to pasek napędu utlenił się. Użytkownik miał ten rok gwarancji na poprawę jakości sprzętu (w serwisach). To miało zdaje się zapewnić ludziom pracę i sprawdzało się. Niska jakość czy wadliwość produktu to nie tylko domena Polski ludowej. Wiem bo pracowałem w serwisie komputerów. Pamiętam całe serie wadliwych produktów jak np napęd CD-ROM Samsung x24.
Basia D A któreż to te Samsungi x24 były tak wadliwe? Co do PRL i jakości produkcji. To temat rzeka. Ale najgorsze było to, że te sprzęty kosztowały fortunę, i to naprawdę dosłownie! Nie ma co porównywać ciągle psującą się dużą wieże za wtedy roczną pensję (dziś ekwiwalent powiedzmy 30-35 tys zł) do CD-ROM'a za złotych kilkadziesiąt!!!
U mnie dla odmiany był Szwed i podziwiał brzmienie Diory WS 442,jednego ze wzmacniaczy produkowanych kiedyś przez Unitrę.Plastuś Chajna to szmelc,nie wiadomo jakie znaki firmowe na nim nakleić,bo zachodnie firmy dawno już zeszły na psy,czyli ma działać dwa lata(czas gwarancji).I Unitra,Radmor i zachodnie firmy produkowały solidne sprzęty w latach 70-80-tych.Tyle,że nasze rozwalono.Szkoda
Te "solidne" sprzęty trzeba było czasem po zakupie od razu zanosić do ZURT. ZURTY były zawalone tym "solidnym" sprzętem, na naprawę czekało się ze 2-3 tygodnie czasu!
Pieniactwo a'la sprzedawca mediaexpert. Teraz nie ma zurtòw, są śmietniki, bo obecnego gòwna nie naprawisz, no może poza wymianą elementòw dyskretnych... Jeśli to będzie się opłacać. Polecam wycieczkę do PSZOK - zobaczysz tam cały mediaexpert czy inny market.
Witam! Mój kolega posiada condora produkcji tych zakładów niestety niesprawnego . Po włączeniu zapala się tylko lampka mains. Proszę o pomoc i pozdrawiam. Z góry dziękuje
Intryguje mnie jedna rzecz. Było nas koło 40.000.000! Model rodziny w tamtych czasach to 2+2. Czyli mieliśmy w Polsce 10.000.000 rodzin. 5.000.000 Condorów by oznaczało, że co druga polska rodzina powinna takiego mieć. A przecież nie każda polska rodzina była zainteresowana posiadaniem Condora. Na własne oczy Condora nie widziałem w życiu. Skala eksportu była tak wielka, czy ten sprzęt gdzieś ginął? Może ktoś umie wytłumaczyć?
Podejrzewam, że większą część produkcji po prostu - eksportowano! Ja też Condora nigdy w sklepie nie widziałem, a mieszkałem w 200'tysięcznym mieście. Niektórych "rzeczy" skala eksportu była wielka. Condor różnił się od innych radiomagnetofonów ówcześnie produkowanych, i w sumie jako jedyny nadawał się na eksport! Ja "znałem" pośrednio jednego Condora, ale był to dobry egzemplarz. Z opinii ludzi wynika, że to też był "gniot". Dodam, że celem eksportu naszej elektroniki, była konieczność zdobycia dewiz. Dlatego sprzedawano ją po cenach dumpingowych, często za cenę niższą niż koszta produkcji! Niższa, o ok. 30% cena, w stosunku do wyrobów np. Tesli czy Robotronu z NRD, powodowała to, że polskie sprzęty cieszyły się powodzeniem za granicą! Powodem "powodzenia" nie była jakość, a niska cena! To tak, jak dziś. "Chińszczyzna" jest tania, więc ma masowego odbiorcę! A trzeba wiedzieć, że produkty "demoludów" robiły wtedy właśnie za taką "chińszczyznę", przy czym, Unitra sprzedawała po kosztach, albo jeszcze niżej! Czego na przykład nie robiła Tesla! Jak jesteśmy przy dużej skali eksportu, to wymienię tu jeszcze kolumny typu Altus. Były okresy gdzie prawie cała produkcja szła na eksport! Tonsil sprzedawał je za "psie" pieniądze, ale pozyskiwał bardzo cenne dewizy, bez których praktycznie nie byłby w stanie cokolwiek produkować!
Generator tonu. W PRL faktycznie był problem z przetwórstwem. Nie tylko buraków cukrowych. Jakoś nie umieliśmy logistycznie zorganizować przetwórstwa/produkcji. Podobno połowa płodów rolnych, z wysoko przemysłowej produkcji się marnowała, a po sklepach mało co było!
mało co było wszystkiego co było produkowane w PRL, dlatego że wyprowadzane było to do ZSRR. My byliśmy tylko robolami ZSRR, a oni zostawiali nam ochłapy. Serio nie pojmujecie takich rzeczy i trzeba to jeszcze komuś tłumaczyć?
Grzegorz bardzo dobrze to ujal mozna pielegnowac nasza historie elektroniczna ale na rynku teraz sa firmy takie jak.marantz cambridge audio ,yamaha,denon,itp i ten sprzet o niebo jest i byl iles lat temu lepszy i poprawniejszy w odsluchu a pozatym bezawaryjny.A gdyby unitra dzis produkowala bez nowych inwestycji kto by to kupowal ten sprzet naprawde nie byl az tak dobry to tylko w naszych glowach zrodzil sie mit i sentyment do tamtych lat gdzie cokolwiek udalo sie kupic to bardzo cieszylo ja mam 43 lata to cos o tym wiem.A co do osaki czy internationale to nigdy niebylo takich firm to montownie pracy ktore byly wykorzystywane na dalekim wschodzie i pracowali tam osadzeni wiezniowie w ramach normalnej pracy tak jak np w polsce przy zawiasach meblowych przynajmniej w PRL , a taka osaka czy internationale to sprzet za 10 dolarow tak jak dzis budziki w biedronce wiec niemozna por. z unitra przynajmniej nie z systemami stacjonarnymi!!! POZDRAWIAM MILOSNIKOW UNITRY
To dużo pracy przed tobą. Najtrudniejsze jest osuszenie cewek, rdzeni. Osad czy wykrystalizowane osady z wody potrafią trwale zmienić parametry cewek. Można bawić się w płukanie tego w wodzie destylowanej, osuszenie i ponowne zestrojenie, to dłubanina na wiele wieczorów - najlepiej długich tych zimowych ;)
Wymyślasz takie brednie w wolnym czasie, czy prowadzisz jakieś własne prace naukowe? Osady z wody to minerały! Możesz przetoczyć jakieś materiały traktujące o wpływie minerałów na indukcyjność, parametry cewki? Najgorsze jest to, że twoje kompletne brednie na temat Radmorów i elektroniki, ludzie potem rozpowszechniają w Necie! Poradź jeszcze ludziom przeczyszczenie tranzystorów i rezystorów szczoteczką "ryżową", bo kurz i osady potrafią trwale zmienić parametry tych elementów! Wiele twoich "rad", to najlepszy sposób na uszkodzenie sobie sprzętu!
Niczego z tamtych lat nie żałuję. To wszystko był taki sam szajs jak cała reszta ówczesnej produkcji, jak samochody, które prosto z fabryki trzeba było zawieźć do mechanika żeby wyregulował i powymieniał niektóre części, jak gitary, których nie dało się nastroić, jak masło roślinne którego nie dało się zjeść, jak wyrób czekoladopodobny i oranżada marki landryna bez gazu ale za to z pleśnią. Te wszystkie "kultowe marki" to były po prostu licencje, a nie polska myśl techniczna, przy czym od oryginału różniły się dużo gorszą jakością oraz modyfikacjami polegającymi na stosowaniu tańszych zamienników, których nie trzeba było kupować za dolary. Jak przyszedł sprzęt z zachodu to człowiek nie mógł się nadziwić jak to wszystko jest spasowane, jak świetnie gra, jaki ma obraz, jakie kolory,dźwięk a przede wszystkim, że jest tam dwa razy mniej części, że tam jest jeden układ scalony, a u nas cała płytka pełna archaicznych półprzewodników.Porównanie polskiej elektroniki i tego, co produkowano gdzie indziej przypomina mi trochę kupowanie części do samochodu. Przychodził człowiek do sklepu i mówił, że potrzebuje coś tam do malucha. Sprzedawca zazwyczaj wtedy pytał: włoskie, państwowe, czy rzemiosło? Jak człowiek kupił włoskie to miał na dłuższy czas spokój, jak kupił tzw. oryginał to dość szybko musiał ponownie wjeżdżać na kanał a jak kupił wytwór rzemieślniczy to często w ogóle nie dojechał do domu. W Polsce wreszcie produkuje się nowoczesny sprzęt, wreszcie "made in Poland" brzmi dumnie i jest synonimem dobrej jakości. Co z tego, że w Poznaniu albo Gliwicach ludzie pracują w niemieckiej fabryce i produkują tam niemieckie samochody. Chcecie powiedzieć, że jak w Poznaniu w tej samej fabryce robili Tarpany to było lepiej? Opamiętajcie się ludzie - jeszcze trochę, a zaczniecie wysławiać Gomułkę, Bieruta i PGR-y, bo niestety Gierka już niektórzy chcą na pomniki wynosić.
Przeczytałem, i powiem, że jestem pod wrażeniem! Od czasu do czasu ktoś "normalnie" napisze o tamtych czasach! Ja też nie żałuję i mam sentyment, ale tylko i wyłącznie sentyment! Znam się na elektronice, i to praktycznie, naprawiałem ten "kultowy" sprzęt, używałem go, i wiem co sobą reprezentował! W sumie racja, zdecydowana większość konstrukcji była licencją lub pochodną, rozwinięciem licencji zagranicznych! Naszego w sumie mało co było!
Amerykańskie krążowniki szos o pojemności 5 litrów i mocy coś około 130 koni też miały wytrzymałość do 100.000 mil i remont. To kwestia filozofii produkcji (i późniejszego serwisu), a nie próba wytrzymałościowa. Tak się robiło i już, ważne że każdy zakład serwisowy (tak państwowy jak i prywatny) radził sobie z serwisem.
@@basiae8647 130 koni nie bardzo nadaje się do napędzania ponad dwu tonowych aut, a tyle miały te "krążowniki". Silniki po prostu się zarzynały, stąd te małe przebiegi. Na ogół z 6 litrów miałaś ok. 300 KM, takie auta z łatwością osiągały przebieg 500 tys km. W przypadku polskich aut z PRL problemy zaczynały się na etapie produkcji podzespołów. Precyzja była żadna, brak kontroli jakości. Potem niechlujny montaż, i znowu brak kontroli jakości. Na koniec silnik zalewano olejem, który olejem był tylko z nazwy. Po 1990 roku, kiedy wymagania dla wyrobów były inne, Polonez osiągał 200 tys km przebiegu.
Największy zachwyt zachodem chyba przypadł na lata 80-te i 19-te.Trzeba było rozwalić Unitrę,bo PRL-owska.Szkoda gadać.Zgadzam się,zaprzepaszczono dorobek i doświadczenie.Widząc na półkach Chińskie gówno pod znakami różnych niegdyś dobrych marek i tak wybieram dobry,polski sprzęt sprzed 89 r.Radmor był zakładem produkującym dla wojska,dlatego podzespoły stosował jak najlepszej jakości.
Kompletne brednie! Radmor serii 5100 to zbiór technologii końca lat 60'tych. Nawet do pozostałych sprzętów produkowanych po 1980 roku, dzieliła go przepaść, oczywiście w negatywnym znaczeniu! Ta seria nigdy nie była eksportowana! Dopiero seria 5400, w 1985 roku, "wprowadziła" podzespoły" w Polsce "nowoczesne", czyli "radio FM" oparte na UL1200, i stereodekoder na UL 1621! Te "nowoczesne" (na zachodzie to era początku lat 70'tych) elementy w pozostałym polskim sprzęcie były stosowane od początku lat 80'tych! Seria 5400 nigdy nie cieszyła się powodzeniem. To sprzęt drogi, o wątpliwych walorach muzycznych! Pod koniec lat 80'tych jego sprzedaż była znikoma, był po sklepach RTV sprzętem "dyżurnym", do dostania od ręki! Następca, seria 5500, wprowadzona celem konkurowania z zachodnimi firmami, przepadła totalnie. Droga, i tradycyjnie o wątpliwych walorach muzycznych, i już wtedy użytkowych! Radmor sam zrezygnował z produkowania sprzętu elektronicznego dla powszechnego konsumenta!!! Zawsze produkował małe ilości, więc sprzęt ten był bardzo drogi. Cena nie miała odbicia w jakości. Kompletną bzdura jest pisanie, że rzekomo Radmor dawał podzespoły lepszej jakości bo produkował inne rzeczy dla wojska! W sprzęcie profesjonalnym, w PRL, stosowało się podzespoły sprowadzane z zagranicy, i to za deficytowe dewizy!!! To co produkował Telpod, CEMI, ELWA, i wiele innych firm, było bardzo złej jakości!!! Zła jakość produkcji, technologie archaiczne, to była przyczyna upadku polskich firm produkujących elektroniczne podzespoły! Radmor drogi panie, stosował identyczne podzespoły jak inne firmy wchodzące w skład Zjednoczenia Unitra!!! Nic tam nie było innego! Faworyzowanie Radmora pod tym względem jest kompletnym idiotyzmem! Dewizy zdobywało się sprzedając za granicę sprzęt poniżej kosztów produkcji! Potem miano kupować za nie podzespoły i wsadzać do sprzętów dla masowego użytkownika? Aby to zrozumieć to trzeba było żyć w PRL! Podzespoły elektroniczne produkowane w Polsce, do profesjonalnych zastosowań nie nadawały się, więc siłą rzeczy trzeba było wydać deficytowe dewizy na zakup kondensatorów, tranzystorów, rezystorów i potencjometrów!!! ELWA produkowała kondensatory elektrolityczne na zakupionej na początku lat 70'tych licencji. To były kondensatory produkowane prymitywną technologią. Owszem, potrafiły trzymać pojemność, ale było to spowodowane właśnie prymitywną konstrukcją. Użyty rozpuszczalnik, elektrolit, budowa elektrod, powodowało, że pojemność w normalnej temperaturze pracy, w normalnych elektrycznych warunkach pracy, była długotrwała! Wystarczyło użyć kondensator ELWY w wysokiej temperaturze, w trudnych warunkach napięciowo-prądowych, na przykład w zasilaczach, a ELWY sypały się bardzo szybko! Pamiętajmy, pojemność to nie jedyny, i tak naprawdę w wielu przypadkach, nie najważniejszy parametr kondensatora. ELWA, inne parametry miała bardzo złe, dlatego te kondensatory nie nadawały się do zastosowań innych, niż w elektronice powszechnego użytku! Oczywiście stosowano w wielu "profesjonalnych" rzeczach produkowanych w Polsce, ale było to spowodowane brakiem dewiz na zakup części normalnych. W tamtych czasach, instytuty naukowe, w kilka składały się na jeden...laboratoryjny multimetr cyfrowy (sic!). Potem ten sprzęt okresowo pracował w kilku instytutach! CEMI produkowało bardzo zawodne półprzewodniki. Były serie tranzystorów, gdzie paliły się same z siebie! Na dodatek, wiele serii produkcyjnych nadawało się do kosza! Ale jeżeli "działały", choć w ogóle parametrów nie trzymały, to i tak trafiały do zakładów montażowych UNITRY! To, oprócz jakości montażu, i jakości innych podzespołów, była przyczyna ponad przeciętnej awaryjności polskiej elektroniki! TELPOD to w ogóle jakieś kuriozum. Do samego końca, do połowy lat 90'tych, produkowali kompletny szrot! Łamiące się rezystory, bardzo złej jakości potencjometry, a wszystko z nóżkami śniedziejącymi już w magazynie fabrycznym! Takie elementy kolego były montowane w Radmorach, a nie "wojskowe" części!!! To co wypisujesz to kompletne bzdury! Widać, że "tworzysz", nic z tego nie ma oddania w rzeczywistości! Sprzęt Unitry solidny? To dlaczego w PRL, w każdym mieście było mnóstwo ZURT'ów, i w każdym czekało się 2-3 tygodnie na naprawę? Na naprawę nie czekało się z powodu braku podzespołu który trzeba sprowadzać miesiąc gdzieś ze świata, a czekało się miesiąc, aby technik zaczął naprawiać, a naprawa polegała na wymianie półprzewodnika produkowanego przez CEMI! Czekania miesiąc, a naprawa - chwilkę! Po 1990 roku, ludzie już przestali ten sprzęt naprawiać, to co się popsuło, to wynosili do piwnicy! Potem ten sprzęt trafiał na śmietnik! Tak by traktowali sprzęt który był drogi i jest SUPER"? Właśnie w latach 90'tych mnóstwo sprzętu Unitry trafiło do piwnic i na śmietnik! Zaprzepaszczono "dorobek i doświadczenie"? Chłopie! 3/4 tego co produkowaliśmy to zakupione licencje i ich pochodne! Kasprzak produkował jeszcze na początku lat 90'tych radiomagnetofony, które były oparte na licencji Grundiga z 1976 roku! Kasprzak tylko dołożył radio, a reszta, przez 20 lat, to był niezmieniony magnetofon Grundig z połowy lat 70'tych! Kupił byś w 1990 roku taki radiomagnetofon, czy może już raczej np. Panasonica, Sanyo, itp? Nie wszyscy kupowali "chińszczyznę" z Berlina!!! A tak naprawdę, to nie do końca była "chińszczyzna", bo w 3/4 przypadków, to były "wynalazki" produkowane np. w...Austrii, przez "First'a"! W ogóle pisanie o "chińszczyźnie" w tamtych latach to kretynizm! To co było "chińszczyzną", to zabawki! Przecież wtedy Chiny były komunistyczne i nie miały produkcji "kapitalistycznej"! Przecież to był okres rozpadu ZSRR! Tanio produkowało się w Singapurze i Korei Południowej! Cała poważna elektronika muzyczna była produkowana głównie w...Japonii! Wszystko - Pioneer, Denon, Akai, Sanyo, Sony, Onkyo, Marantz, Technics, później cała "anglia" z NAD;em na czele, to produkcja z Japonii, Anglii i Francji!!! To Unitrę zastąpiła "chińszczyzna" z Japonii? Dopiero pod koniec lat 90'tych przenoszono fabryki do tanich krajów, a takie fabryki w Chinach były jeszcze nowością! I trzeba dodać, że to były fabryki renomowanych firm zbudowane w Chinach! Taka montownia jak np. Opel w Polsce! Niby w Chinach, ale inżynierowie, maszyny, kontrola jakości, to standard danej firmy! Dopiero w okolicach 2000'cznych lat zaczęto korzystać z produkcji całkowicie chińskich fabryk!!! Chińczycy dostawali dokumentację - i produkowali! Tu trzeba rozróżnić produkcję w zakresie poszczególnych grup towarów przeznaczonych dla różnej grupy odbiorców. Nie ukrywajmy, sprzęt budżetowy, w najniższych grupach danego producenta, to prawie w 100% tzw. OEM'y! Kupując najtańszy TV danego producenta, z najniższej grupy, to tak naprawdę kupujemy to, co znajduje się w Sony, Panasonicu, Philipsie, Funai, itd. Jakaś chińska fabryka robi płytę główną, to jest sprzedawane producentom TV jako OEM, potem różne firmy montują to w swoich TV, biorąc za to różną kasę! Ale wyższe grupy to już zróżnicowana produkcja! Dlatego kupując np. TV Sony 43" za 1900 zł, możemy kupić to samo za 1399 zł w wydaniu np. LG, ale kupując ten TV w wydaniu Sony za 4999 zł, to kupujemy zupełnie inny jakościowo produkt. My Polacy, opieramy swoją "wiedzę" na masówce z marketu! Zamiast kupić TV 55" za 1699zł, kupcie sobie za 8999zł, i później tą "chińszczyznę" oceniajcie!!! Znam wiele osób które kupiły sprzęt RTV z dwóch, trzech górnych grup katalogowych, i za wyjątkiem sporadycznych nieszczęść, sprzęt chodzi bez kłopotów, u niektórych już z 10 lat!!! Znam również mnóstwo ludzi, którzy kupują sprzęt najtańszy, z dwóch pierwszych grup katalogowych, i faktyczne, prawie wszystko psuje się szybko!!! Ze sprzętem audio jest tak samo! Pisanie, że dziś sprzęt audio jest kiepski, jest idiotyzmem!!! Jeżeli bierze się pod uwagę sprzęt najtańszy, to sytuacja powtórzy się jak z telewizorami! Polacy patrzą na sprzęt poprzez pryzmat ceny. A tu niestety, sensownych kolumn za 2 tys zł się nie kupi. Jeżeli one grają przeciętnie, to faktycznie, takie Altusy, czy inne "Tonsile", mając patologicznie rozjaśnione brzmienie, będą się jawić jako...sprzęt wyższej klasy! Ale kupmy sobie normalne kolumny, takie np. za 5 tys zł, i oczywiście droższe. Wtedy zobaczymy jak sprzęt Tonsilu jest muzycznie ułomny! A wzmacniacze? Tu tak samo. kupmy sobie normalny, a nie "marketowy" sprzęt, i porównajmy go do Unitry! Wtedy się przekonamy ile muzyki nam "uciekło"! To piszą wszyscy, którzy przesiedli się z Unitry na sprzęt normalny! Ci co tak wychwalają Unitrę, to często są teoretykami, takie same bzdury potrafią wypisywać na wiele innych tematów, a wszystko opierają nie na wiedzy, a na własnych wymysłach!
Muszę rozdzielić mój komentarz na dwie części bo jest tekst za długi, i YT nie chce tego "przyjąć". Cześć ludzi ma Unitrę, czy ją słyszało, i porównuje ją do sprzętu marketowego. Jakieś "kolumny" za 1500 zł para, wzmacniacz za 799 zł, itd! To nieporozumienie. Unitra kiedyś kosztowała fortunę, i to dosłownie! Cała duża wieża Diory, z kolumnami, to roczna pensja! To tak, jakbyśmy dziś dali...ok. 20-30 tys zł! Jeszcze w latach 90'tych, Diora serii 500 to ze 4 pensje! Jak więc można Unitrę porównywać do sprzętu marketowego? Jak się ją porówna do normalnego sprzętu, to Unitra przepada z kretesem! Każdy kto zasmakował w normalnym dźwięku, Unitry z Tonsilem, słuchał już nie będzie! No chyba, że lubimy patologię typu - podbite wyższe rejestry tonów średnich, przy wycofanych tonach najwyższych, i przy wycofanej średnicy, plus dudniący "bas", będący podbitymi rejestrami wyższych tonów niskich, przy braku tonów najniższych! Ci co przesiedli się na normalny sprzęt, od razu mówią, że dźwięk Unitry jest męczący, i mocno okrojony! I wszyscy na nowo odkrywają muzykę!!! Tak jak pisałem. Unitra w porównaniu do sprzętu najtańszego, marketowego, może być górą. Rozjaśniony dźwięk, który jednak nie jest dźwiękiem dobrej jakości, zestawiamy z marketowym dźwiękiem który jest "suchy", bez odrobiny muzykalności, taki po prostu nijaki, to faktycznie, też bym wolał Unitrę! Jednak zestawienie Unitry z normalnym sprzętem, jest pozbawione sensu, bo tu naprawdę nie ma co porównywać. Takie spostrzeżenie mieli melomani po 1990 roku, i dlatego z Unitrą wyszło, jak wyszło! Ludzie nie są kretynami, i jeżeli kogoś interesuje muzyka, wie czego chce i czego oczekuje od sprzętu, to wybiera świadomie, więc pisanie, że ludzie woleli chińszczyznę bo...są głupi, jest pozbawione logiki! Moi znajomi, zamiast kolejnego, od 20 lat identycznego radiomagnetofonu Kasprzaka, wybrali radiomagnetofony Panasonica i Sanyo. Przeskok w jakości użytkowania, w funkcjonalności, w jakości dźwięku, był naprawdę kosmiczny! A że typowy Janusz z Grażyną woleli austriackiego Firsta, czyli przysłowiową "chińszczyznę", i dlatego polska "elektronika" upadła, to co mnie to obchodzi? Dla mnie najważniejsze jest to, że 10 lat marzeń (całe lata 80'te), chodzenia do Pewexu jak do muzeum, aby pooglądać "eksponaty", posłuchać normalnej muzyki jak z bajki (wtedy jeszcze w Pewexie był Pioneer, Akai i Sanyo, a nie "suchy" niemuzyczny Technics), pozostało we wspomnieniach, i nie musiałem kolejne 10-20 lat słuchać Unitry, i Kasprzaka notorycznie wciągającego taśmę! Ci co nie żyli w PRL nigdy nie zrozumieją jaki jest ból, jak kupiona w Pewexie taśma Agfy, za 1,50$, została zniszczona przez radiomagnetofon Kasprzaka! Znajomi, moja rodzina, całe lata 90'te używali radiomagnetofonów Panasonica, Sanyo, itp. Nigdy żadna taśma nie została wciągnięta, nigdy żaden magnetofon się nie popsuł! Cześć działa do dziś, wiele zostało po prostu danych innym ludziom, i pewnie działają do dziś! A Kasprzak? A sprzęt Unitry? W sumie, w PRL innego sprzętu nie było, więc można powiedzieć, że były tego "miliony". I gdzie on dziś jest? Jeżeli był taki dobry, ba, rewelacyjny, i prawdziwy "killer wszystkiego co zachodnie", co gdzie on jest? Po domach go nie ma, na portalu AlleDrogo są pojedyncze sztuki, i to w stanie raczej nadającym się do utylizacji! Niektórzy wypisują, że coś tam mają, i już ze 40 lat chodzi! Potem okazuje się, że owszem, 40 lat, ale z tego 30 lat stało bądź leżało w piwnicy! Jak to wszystko dziś chodzi, zwłaszcza magnetofony Kasprzaka, nie tylko przenośne, to jest opisane na "Elektrodzie". A prawda jest taka, że...raczej mało co normalnie działa! Jeżeli coś miało kłopoty z normalnym działaniem kiedyś, jako nowe, to jakim cudem ma dziś dobrze działać? I na koniec. Jeżeli nie mamy technicznej wiedzy, to nie popisujmy się fantasmagoriami, bo prędzej czy później ktoś zwróci uwagę! Pisanie, że Radmor, jako producent sprzętu dla wojska, po "wojskowemu" robił sprzęt dla gawiedzi, to kompletna dziecinada, a takie "rewelacje" to można omawiać na dużej przerwie w gimnazjum, a nie tu! I przestańcie wreszcie porównywać sprzęt elektroniczny zupełnie różnych klas jakościowych i technicznych! Takie porównania świadczą o kompletnym nierozumieniu tematu!
Unitra rozwaliła sama siebie swoim zacofaniem i złym zarządzaniem. Nikt z zewnatrz jej nie rozwalił. Tak właśnie wyglądał PRL, póki państwo łożyło na wszelkie fabryki nie ważne jak były one zarzadzane ot się utrzymywały. Po 89 roku padały zakłady pracy, ponieważ wyszło nareszcie na to, że przynoszą tylko straty
A tu widzę pieniactwo. Owszem pisze Pan o pewnej charakterystyce, ale nie istotnej z punktu widzenia zarządzania produkcją i produktem. Dysponując zadobami - fabryka, linie itp można produkt poprawiać, owszem - były tu braki, ale i nie było dużych możliwości - na większość technologi i komponentòw było embargo, rynek też nie był gotowy na ceny i technologie hi-end, no może poza notablami partyjnymi, bo to było cholernie drogie. Produkowano to, co było w zasięgu portfela i ograniczeń oraz wymogòw - łatwa naprawialność, czego nie ma obecnie. Zachwyty nad rozwiązaniami japońskimi - tak, mogły być ale chłopak z PGRu czy z przeciętnego biura raczej by tego nie kupił. Istota tego też jest taka: pomimo wszystkiego było coś rozwijane, produkowane - zgodnie z tym co chciał i na co był gotowy rynek, a to jest tu najistotniejsze i to trzeba zrozumieć, a nie odnosić się do maranza, denona czy innych maybachòw.
Coś wspaniałego! Ciekawe ile teraz byłby wart ten pięciomilionowy egzemplarz...
Materiał filmowy... Bezcenny!
moja obecna nauczycielka od j.polskiego pracowała tam w czasie nagrywania tego filmu. Pozdrawiam i zastanawiam się dla czego nie masz jeszcze condora bo na kanale nie widziałem, a na pewno uratowałbyś wiele sztuk przed januszowymi naprawami dzięki filmikowi jak moduł magnetofonu złożyć
Hello !
Thank's for Your reply. Condor was designed by Tesla Pardubice and Unitra Lubartow. The external design was probably based on western designes. The interior was a completely new deisgn with components from Unitra and Tesla. It was a real cooperation product, even components used in the design were divided nearly equally beetween Unitra and Tesla.
Ale ciekawy film. Dobrze że się zachował. Rewelacja. Sporo czynności na jednym stanowisku. Fajne te wkrętaki "automatyczne" :)
10 dni później wcielili mnie do wojska a tu perełka zeszła z taśmy, czas leci.
Ciekaw jestem gdzie te egzemplarze są.
Świetne materiały, piękna sprawa. Przydałoby się zgrać te VHS-y w wyższej rozdzielczości.
To były piękne czasy :)
@ARQbyTontechUNITRA
Niestety ślad po tych oznaczonych egzemplarzach zaginął... Materiału filmowego jeszcze trochę jest, w wolnej chwili dodam kolejne części. Najlepsze jest to że materiał jest w kolorze :) Pozdrawiam !
Piękny materiał.
Komu k...wa przeszkadzała ta polska elektronika?
myślę, że najbardziej przeszkadzał potencjał umysłowy, ilościowy i trochę mniej sprzętowy ...
Upadła komuna, dostaliśmy paszporty i ludzie zaczęli ściągać chiński plastyk z niemieckich fromarków Był to szajs ale wyglądał ładnie, no i był dwukasetowy, ludzie kupowali i czuli się jak na zachodzie. Do tego obowiązkowo najtańsze video i TV z pilotem. :)
Balcerowiczowi
NecrosDeus Denon, Pioneer, Technics, Sony, Onkyo na przełomie przekształceń polityczno własnościowych czyli praktycznie za twardą walutę w czasach kiedy upadała Unitra? Było na taki sprzęt synku stać przeciętnego Kowalskiego? Pamiętam człeniu że wtedy za wypłatę uczniowską mogłem kupić 1 USD a za niego 1 kasetę żelazową Maxella, a video kosztowało niewiele mniej od malucha! :D A co do polskich kolumn głośnikowych to Tonsil exportował je nawet do Japonii, były uznawane na całym świecie za jedne z najlepszych Jak miałes jakieś z po 20 tym właścicielu to ci może i syczały. :D .Zmień leki i sam przestań pisać pierdoły. :D
Lewandowskiemu, Balcerowiczowi, Bieleckiemu itd Kaczyński świruje Jarząbka że niby opozycja do nich, ale to pozory mające trzymać nas w napięciu i naganiać do wyborów. Mafia chazarska!
Zawsze mnie rozwalała ta moda stawiania roślinek doniczkowych gdzie popadnie.
Mam zamontowanego w samochodzie RAIDa i jak na razie działa , nawet z transmitera FM nowego pasma można na starym ukf muzykę sluchać, inne sprzęty od Mk 125 przez Grundig Wilgi po Mk 250 i Condor też działają.Chociaz te ostatnie mają problematyczną mechanikę.
@fx465 Z przyjemnością :), w wolnej będą kolejne części
Jak miło.Te lata nie wrócą ale coś z nich mam:wzmacniacz Diora WS442+korektor spięte z kolumnami własnej konstrukcji ale na PRLowskim schemacie zwrotnicy opartymi,z głośnikami Tonsil.Planuję magnetofon do zestawu.Słuchanie muzyki z czegoś takiego to czysta przyjemność.Kumpel ma sprzęt zachodni,nafaszerowany jak indyk pieczony świecidełkami.Jak mi go zaprezentował,najpierw próbowałem podkręcić basy i soprany.Okazało się w końcu,że kumpel przychodzi do mnie posłuchać muzyki z "UNITRY".Ok.film
To, kto z czego ma przyjemność, to sprawa osobista i nie podlega dyskusji. Niemniej napiszę kilka słów, ale odnosząc się do aspektów technicznych.
Tak, ten "PRL'owski schemat zwrotnicy" to faktycznie zwiastuje muzyczny Hi-End. Jeżeli ot tak, zrobiłeś sobie kolumny "własnej" konstrukcji, plus "PRL'owska zwrotnica", plus głośniki Tonsilu, to pewnie wyszedł ci prawie B&W Nautilus! No może nie z wyglądu, ale na pewno dźwięk przybliżony! Szacunek! Może nie potrzebnie "akcentuję" temat zwrotnicy, ale chodzi mi raczej o sformułowanie "PRL'owska". Ja raczej nie szedł bym w tym kierunku, zwłaszcza jeżeli chcemy podkreślić wysoką jakość. No cóż, zwrotnica jak zwrotnica, ma pewne zadania w torze akustycznym. Jej konstrukcję wymuszają parametry użytych głośników. A tu niestety, w przypadku Tonsilu nie jest za różowo. Produkcja Tonsilu, za wyjątkiem 2-3 nowo opracowanych głośników, w sumie, jak na klasę standard to nawet całkiem dobrych, to konstrukcje archaiczne. I nawet już nie chodzi o ten archaizm, tylko raczej o to, że są to konstrukcje proste, klasy standard, a więc nie są muzycznie/brzmieniowo wyrafinowane. Pamiętajmy, że 3/4 głośników Tonsilu, to pokłosie zakupionych licencji, zwłaszcza Pioneera! Wtedy, w tamtych czasach, w Polsce albo mało co się technicznego produkowało, albo nie produkowało się w ogóle! Dlatego, za pieniądze z gierkowskiej pożyczki, kupiono mnóstwo "elektronicznych" licencji. Problem był taki, że były to licencje na proste standardowe "rzeczy". A dlaczego? Po pierwsze, nie było produkowane prawie nic, więc na początek postanowiono kupić cokolwiek, byle by niedrogo. Po drugie, zachód, jako członkowi bloku wschodniego, nie mógł (tak, nie mógł - obostrzenia COCOM!!!) sprzedawać zaawansowanych licencji/technologii. W takich to okolicznościach przyrody zostały zakupione licencje na produkcję głośników w firmie Tonsil. Problem w tym, że te technologie przetrwały aż do lat 90'tych! Na tych głośnikach po prostu nie da się zrobić jakiś brzmieniowo sensownych kolumn. Tonsil praktycznie nigdy nie produkował w miarę sensownych głośników. Jeszcze w latach 2000'cznych, na forach DIY, odradzano budowania kolumn w oparciu o głośniki Tonsilu. Praktycznie wszystkie wysokotonowe nie są dobre. Dwukrotnie droższe, najtańsze Vify, biją je na głowę! Już wtedy w konstrukcjach DIY nikt głośników wysoko, i średniotonowych nie używał. Głośniki niskotonowe też są kiepskie, jednak tu, siłą rzeczy, używało się je, bo niska była cena! Tak więc, niestety, głośniki Tonsilu nie gwarantują subtelnych przeżyć muzycznych. I pamiętajmy, że "cykanie" i "dudnienie", to nie zjawiska odnoszące się do sopranów i basów! Co do "podkręcania basów i sopranów". Korekcja dźwięku, jej charakterystyka, zawsze odzwierciedla potrzeby muzyczne odbiorców. Na dodatek, w Polsce, taka a nie inna charakterystyka regulacji, wynikała z uwarunkowań konstrukcyjnych. Pamiętajmy, że w latach 70'tych, i w sumie 80'tych, w "kolumnach" używało się w większości pseudowysokotonowych papierowych głośników. One nie przenosiły najwyższych tonów, więc trzeba było dać odczucie "sopranów" w innych zakresach pasma! W sprzęcie Unitry, te syczące "soprany", to podbite wyższe zakresy tonów średnich! Tak narodziła się polska szkoła dźwięku, lansowana przez Unitrę, która charakteryzowała się wycofaną średnicą, podbitymi o wiele dB skrajnymi częstotliwościami średnimi i wysokimi (najniższe wysokie częstotliwości), oraz podbitym zakresem z przełomu pasm niskiego i średniego, przy braku najniższych tonów. W ten sposób, dawano ówczesnym melomanom wrażenie "słyszenia" basów i sopranów, w okolicznościach, w których kolumny/sprzęt, nie był w stanie prawdziwych basów i sopranów "wyprodukować"! To jest właśnie to słynne Unitrowskie/Tonsilowskie, dudnienie i syczenie/cykanie. Jest to dźwięk bardzo rozjaśniony, i niestety, bardzo ułomny! Takie "oszustwo" było mocno "akcentowane" w sprzętach typu standard, a więc np. w Zodiaku, a później w Tosce (i w następcach)! Do tych "sprzętów" używało się kolumn z wątpliwej jakości głośnikami wysokotonowymi, więc manipulacja częstotliwościami miała jak największy sens! Wszak trzeba było nieistniejące tony najniższe i najwyższe czymś zastąpić! W Zodiaku i Tosce, i później w ich następcach, stosowano taką patologiczną korekcję, że dziś to wydaje się nieprawdopodobne! Wszyscy którzy zmienili sprzęt na dowolny inny, od razu zauważyli, że słyszą w muzyce znacznie więcej! A jak to realizowano? Prosto! Zastosowanie filtra typu "Kontur", który podbijał o wiele dB pasmo...chyba całe, i to w każdych okolicznościach! Do tego dochodziła regulacja częstotliwości, o zakresie nigdzie na świecie nie stosowanym. W zachodnich konstrukcjach (i nie tylko), korekcja dla zakresu tonów niskich i wysokich, to na ogół 6dB, w niewielu przypadkach 8dB. Unitra dawała...ok. 10-12dB, rzadko mniej!!! Dołóżmy sobie do tego "Kontur", to jak nic, mamy korektę ok. 15dB przynajmniej! A że w wielu kolumnach Tonsilu, głośnik wysokotonowy był "zasilany" przez zwrotnicę 6dB/okt, to "gwizdki" paliły się hurtowo! Jak jeszcze ktoś posiadał korektor, to żaden głośnik wysokotonowy nie miał prawa długo pożyć, i to nawet "zasilany" przez zwrotnicę 12dB/okt. A sprzęt zachodni? Był normalny, kolumny miały normalne głośniki, więc nie potrzeba było podbijać pewnych zakresów pasma aby zamaskować brak najniższych i najwyższych częstotliwości. Krótko pisząc, nie było potrzeby oszukiwać melomanów. Dlatego do regulacji, z powodzeniem wystarczał zakres ok. 6dB! Filtr "Kontur", też był w niewielu konstrukcjach, i służył do podbijania tylko skrajów pasma, a nie jak w Unitrze, praktycznie całego! Spróbujmy w Unitrze wyłączyć Kontur i "stonować" regulację basów i sopranów, nie bardzo da się tego słuchać! Ale cóż, słuchanie muzyki to odczucie czysto subiektywne. Jeżeli pasuje nam dźwięk Unitry, który jest dość specyficzny, to się nim cieszmy, ale miejmy tą świadomość, że jest to dźwięk mocno nienaturalny, i mocno oszukujący melomana. Nie mylmy rozjaśnionego celowo dźwięku z ogólnie pojętą jakością. Osobom świadomym, ten dźwięk nigdy nie pasował. W PRL prawie każdy marzył o normalnym zachodnim sprzęcie, dlatego jak pojawiła się możliwość spełnienia marzeń, to wiele osób pozbywało się Unitry. Unitry nie zniszczył Balcerowicz, Żydzi, masoni, cykliści, itp, tylko zniszczyła się sama. Unitra jeszcze na przełomie lat 80/90 "serwowała" odstające od ówczesnej muzycznej rzeczywistości "pomysły". A już było wiadomo, że PRL się kończy, i przyjdzie konkurować z normalnym sprzętem! Jeżeli ludzie, na początku lat 90'tych, i w ich połowie, wybierali najtańsze "klocki" Denona czy Onkyo, zamiast wieży Diory, serii 500/700, to chyba ktoś widział w tym sens! Ja planowałem kupno Diory serii 500, ale jako elektronik byłem w stanie ocenić wartość tego sprzętu! W dużych obudowach typu "duża wieża", podzespoły Telpodu, ELWY, resztki Cemi, i...kluczowe zachodnie podzespoły wykorzystywane w...mini wieżach, między innymi w Akai. Ogólnie mini wieże oparte o te same podzespoły brzmiały lepiej od dużej wieży Diory! Z wieżą Radmora wcale nie było lepiej! Na dodatek patologiczna cena nie warta tej jakości! Radmor przyzwyczajony do jednostkowej produkcji, którą w PRL można było sprzedać za majątek, dalej próbował to robić! W PRL, normalną sprawą było kupowanie drogich rzeczy celem ucieczki przed inflacją. Trzeba wiedzieć, że 3/4 najdroższego sprzętu elektronicznego, kupowali górnicy, hutnicy, stoczniowcy, badylarze, i normalni ludzie, którzy dostawszy dużą gotówkę w różnych okolicznościach, po prostu musieli ją wydać, aby nie stracić! Tacy to byli klienci na sprzęt Radmora! Niestety (dla polskich producentów), w latach 90'tych nikt już nie zamierzał traktować Unitry/Radmora, jako "inwestycji" i ucieczkę przed inflacją. Zaczęła liczyć się jakość dźwięku. Osoby które potrafiły poprawnie wybrać sprzęt, dopasować "klocki", znalazły się w zupełnie innym muzycznym świecie. To co kolego opisujesz, to nie ma nic wspólnego z obiektywizmem muzyczno-elektronicznym, to tylko odczucia subiektywne! W sprzęcie grającym jest mnóstwo różnych kombinacji, jak sobie sprzęt zestawimy, tak będzie grał! Porównywanie Unitry do sprzętu grającego innego, w taki sposób jak ty to robisz, to prymitywizm muzyczny i elektroniczny! Obiektywna prawda jest taka, że Unitrę/Tonsil, w stosunku do szeroko rozumianej konkurencji, dzieli ogromna przepaść. Brzmieniowa i jakościowa. Jeżeli byłoby inaczej, to historia Unitry nie skończyłaby się tak, jak się skończyła! Nie sądzisz?
@Spedeer2007 Niestety o Tonsilu nie posiadam żadnych materiałów...
I co nam przyszło.... cała Unitra rozwalona - zachwyciliśmy się zachodnim i chińskim i plastikiem... i co ??? Trzeba zaczynać od zera. Mam bardzo starego Radmora 5100 z kończ 76 r w stanie nieomal jak ze sklepu i to gra do dzisiaj. Po całej stercie zachodnich wież i bum-boksów jakie miałem nie pozostał nawet ślad na strychu. Niektóre wyroby Unitry były rzeczywiście do dupy, ale dlaczego Polacy pozwolili w zasadzie na całkowite rozwalenie swojego dorobku i doświadczenia...
Świetny materiał,dzięki za udostępnienie :)
Jakie zdolne zaradne ładne dziewczyny tam kiedyś pracowały :)
Zdolne, zaradne...po czym to wywnioskowałeś? Nie piszę tego złośliwie, ale po prostu jestem ciekaw genezy tej "ekspertyzy".
mam 25 lat, ale taki Condor marzy mi się chyba od zawsze, najlepiej srebrny :)
Czekamy na więcej, ekstra!
@marian198102 Przy okazji wolnego postaram się dodać kolejne części
No i co obiecanki...?
Przykro to stwierdzić ale tak jak " Koncert " ZRK był klonem Revoxa tak " Condor " wykazuje zadziwiające podobieństwo do tego Testing 2 Philips D8614 Ghettoblaster
Oczywiście nie krytykuję polskiej elektroniki bo takie były realia ustrojowe , jest mi po prostu szkoda że polski przemysł został tak potraktowany .
Condor jest podobny zewnętrznie (czy było to zamierzone - nie wiem) ale wewnętrznie to zupełnie inny radiomagnetofon z polsko-czechosłowackim rodowodem (Unitra - Tesla)
Socjalizm nie wyważał już otwartych drzwi. ZSRR uczył wszystko kopiować z zachodu i tak też się robiło..
CONDORKI!
I to bylo produkowane w 1988roku az trudno w to uwierzyc mialem takiego samego co na filmie tylko czesto siadal u mnie ten magnetofon a reszta super
Это великолепно! Спасибо за видео!
Oj niestety znajdziesz....Dziś przytargałem dwie sztuki modelu 5102 z zaprzyjaznionego złomowiska.Na razie nie wiem co z nimi bo muszą wyschnąć.Stały na dworze-z jednego wylewałem wodę z środka.
6:35 nie było dziesięcio milionowej sztuki
Bo zakład zniszczono
Me sie udalo kupic Condora we wroclawiu w latch 80
I jakoś nikomu nie przeszkadzały paprotki na stanowiskach, nie zapięte fartuchy, brak rękawiczek, brak opaski ESD a sprzęta nieraz do dzisiaj działają
W CEMI też tak było, mimo że była kiedyś komora filtracyjna, to też zdarzyło się że ktoś normalnie drzwi na zewnątrz otworzył. Skutek: parę tysięcy układów do niczego. (kiedyś mi profesor opowiadał, kiedy w Poltiku pracował)
NecrosDeus Sytuacja, którą przytoczyłem, dotyczyła scalaków montowanych w np. tachografach, choć nie wykluczone że i tranzystory też cierpiały na tym. Posiadam po 2 sztuki BDP 284 (PNP) i BDP 283 (NPN) i po 33 latach od wmontowania cały czas działają (pracują jako końcówki Zodiaka DSS-402). Choć może i to skłoniło konstruktorów wzmacniaczy z lat 90. do stosowania hybryd STK i układów TDA w obwodach. Nie mnie oceniać, ponieważ nie jestem w tym obeznany (w tej historii oczywiście).
"~kuki5050". Nie dajmy się zwariować! Przecież nie "paliło" się 100% produkcji CEMI. Ja mam jeszcze kilkaset, dosłownie, różnych tranzystorów przez nich wyprodukowanych, i czasem biorę do różnych "rzeczy", i oczywiście działają! Chodzi po prostu o to, że to co CEMI produkowała,, to było dużo bardziej awaryjne od produktów innych producentów! Poza tym, rozbieżność parametrów otrzymanych, względem danych katalogowych, była duża! Krótko mówiąc, jakość tego co kupiłeś zależała od szczęścia (od serii produkcji!). Wiele osób pisze, że sprzęty Unitry pracują do dziś. Temat jest mocno skomplikowany. Pamiętajmy, że w Polsce, w PRL, praktycznie 100% sprzętu do "grania", to był sprzęt polskiej produkcji! Do dzisiejszych czasów powinno dotrwać go mnóstwo! A jaka jest rzeczywistość? Po domach go nie ma! Są w sumie pojedyncze egzemplarze. Powód jest prosty, sprzęty te, jak się sukcesywnie psuły, to były...wyrzucane na śmietnik lub znoszone do piwnicy! Nikt tego nie naprawiał! Jeżeli sprzęty te byłyby takie cudowne, to przecież by je naprawiano i użytkowano dalej! Sam niedawno "przytuliłem" dużą wieżę z końca lat 80'tych, postawioną obok śmietnika! Oczywiście każdy segment uszkodzony! Na razie stoi u mnie, może kiedyś dla relaksu ją naprawię. Po drugie. Sprzęt Unitry bardzo szybko się niszczył "wizualnie" i bardzo źle na półce wyglądał! Co do kilkudziesięcioletniego użytkowania, jak to niektórzy piszą. Ja mam 2 radiomagnetofony MK235. Jeden kupiony pod koniec lat 70'tych, jeszcze "Grundig", a drugi na początku lat 80'tych. Oba działają do dziś! Tak mogę przecież napisać! Problem w tym, że te magnetofony przez kilka lat początkowego użytkowania, były po kilka razy w naprawie, na potęgę palił się między innymi wzmacniacz mocy, były wymieniane silniki napędowe mechaniki. Oba jakoś wytrzymały w średnim użytkowaniu ok. 5 lat. Potem, tradycyjnie, zaczęły się kłopoty z mechaniką, wciąganie i łamanie taśmy, pojawiła się nierównomierność przesuwu taśmy! Normą było, że przy intensywnym użytkowaniu radiomagnetofony Kasprzaka nie wytrzymywały dłużej jak 3 lata! Ale dziś, jak je włączę to...działają! Ale czy wytrzymałyby do dziś, gdybym je w ok. 1985 roku nie odstawił? Przecież było normą, że "sypały" się po kilku latach normalnej eksploatacji, to jak by wytrzymały - trzydzieści kilka lat "grania"??? Jeżeli ktoś pisze, że mu "coś" do dziś działa, to piszę prawdę, ale pamiętajmy, najważniejszy jest "przebieg"!!! Inaczej sytuacja wygląda jak coś używamy nieprzerwanie przez ileś tam lat, a inaczej, jak coś przeleżało na półce ileś tam lat, a później zostało na "chwilę" włączone! Co innego używać sprzęt przez 25 lat, a co innego używać go na początku przez 5 lat, a później zacząć używać po 20 latach stania na półce, z jakimiś sporadycznymi włączeniami raz na 5 lat! Jeżeli ktoś pisze, że ma 25 letni radiomagnetofon Kasprzaka i używa od początku do dziś, i stan jest "super", to po prostu kłamie! Jeżeli ten sprzęt był taki super, nie psuł się, i działa do dziś, to dlaczego w PRL zakłady naprawy ZURT były "zawalone" robotą? W moim 200 tysięcznym mieście było chyba z 5 ZURT'ów, w każdym na naprawę czekało się przynajmniej 2 tygodnie! A na koniec. Jeżeli ta Unitra jest taka trwała i niepsująca się, to na logikę, powinno być jej mnóstwo na AlleDrogo! A jaka jest rzeczywistość? Są pojedyncze egzemplarze, z tego 3/4 została wyciągnięta dosłownie ze śmietnika, i niedziałająca, w stanie wizualnym..."masakra"!!! Pozostałe egzemplarze to..."nędza z rozpaczą". Czasem tylko trafi się od "święta" jakiś rodzynek! Jeżeli jest tak dobrze, a nawet super, to dlaczego jest tak źle?
To samo tyczy się np Walkmanów Sony. Po latach uruchomiłem i stwierdziłem zawodzenie ( a miałem dwa egzemplarze swój i brata). Wiec nie demonizujmy. Mam dwa magnetofony MK232 i MK2500 z lat 80 i 70 i chodzą, jedyne co to pasek napędu utlenił się. Użytkownik miał ten rok gwarancji na poprawę jakości sprzętu (w serwisach). To miało zdaje się zapewnić ludziom pracę i sprawdzało się. Niska jakość czy wadliwość produktu to nie tylko domena Polski ludowej. Wiem bo pracowałem w serwisie komputerów. Pamiętam całe serie wadliwych produktów jak np napęd CD-ROM Samsung x24.
Basia D
A któreż to te Samsungi x24 były tak wadliwe? Co do PRL i jakości produkcji. To temat rzeka. Ale najgorsze było to, że te sprzęty kosztowały fortunę, i to naprawdę dosłownie! Nie ma co porównywać ciągle psującą się dużą wieże za wtedy roczną pensję (dziś ekwiwalent powiedzmy 30-35 tys zł) do CD-ROM'a za złotych kilkadziesiąt!!!
muszę odrestaurować sobie takiego condora. świetne miał brzmienie.
Wartościowy sprzęt który "uzależnia" nie ma własnego brzmienia - ani brzydkiego ani świetnego.
Ciekawe dlaczego niebieski nie był w sprzedaży w polsce
o kurcze tam pracowała moja dziewczyna - ta w fartuchu ;-))
Prawe ucho troche boli...ale milo powspominac... masz może cos z Eltry.
Montaż Condorów.
U mnie dla odmiany był Szwed i podziwiał brzmienie Diory WS 442,jednego ze wzmacniaczy produkowanych kiedyś przez Unitrę.Plastuś Chajna to szmelc,nie wiadomo jakie znaki firmowe na nim nakleić,bo zachodnie firmy dawno już zeszły na psy,czyli ma działać dwa lata(czas gwarancji).I Unitra,Radmor i zachodnie firmy produkowały solidne sprzęty w latach 70-80-tych.Tyle,że nasze rozwalono.Szkoda
Te "solidne" sprzęty trzeba było czasem po zakupie od razu zanosić do ZURT. ZURTY były zawalone tym "solidnym" sprzętem, na naprawę czekało się ze 2-3 tygodnie czasu!
Pieniactwo a'la sprzedawca mediaexpert. Teraz nie ma zurtòw, są śmietniki, bo obecnego gòwna nie naprawisz, no może poza wymianą elementòw dyskretnych... Jeśli to będzie się opłacać. Polecam wycieczkę do PSZOK - zobaczysz tam cały mediaexpert czy inny market.
Witam!
Mój kolega posiada condora produkcji tych zakładów niestety niesprawnego . Po włączeniu zapala się tylko lampka mains. Proszę o pomoc i pozdrawiam. Z góry dziękuje
Intryguje mnie jedna rzecz. Było nas koło 40.000.000! Model rodziny w tamtych czasach to 2+2. Czyli mieliśmy w Polsce 10.000.000 rodzin. 5.000.000 Condorów by oznaczało, że co druga polska rodzina powinna takiego mieć. A przecież nie każda polska rodzina była zainteresowana posiadaniem Condora. Na własne oczy Condora nie widziałem w życiu. Skala eksportu była tak wielka, czy ten sprzęt gdzieś ginął? Może ktoś umie wytłumaczyć?
Podejrzewam, że większą część produkcji po prostu - eksportowano! Ja też Condora nigdy w sklepie nie widziałem, a mieszkałem w 200'tysięcznym mieście. Niektórych "rzeczy" skala eksportu była wielka. Condor różnił się od innych radiomagnetofonów ówcześnie produkowanych, i w sumie jako jedyny nadawał się na eksport! Ja "znałem" pośrednio jednego Condora, ale był to dobry egzemplarz. Z opinii ludzi wynika, że to też był "gniot". Dodam, że celem eksportu naszej elektroniki, była konieczność zdobycia dewiz. Dlatego sprzedawano ją po cenach dumpingowych, często za cenę niższą niż koszta produkcji! Niższa, o ok. 30% cena, w stosunku do wyrobów np. Tesli czy Robotronu z NRD, powodowała to, że polskie sprzęty cieszyły się powodzeniem za granicą! Powodem "powodzenia" nie była jakość, a niska cena! To tak, jak dziś. "Chińszczyzna" jest tania, więc ma masowego odbiorcę! A trzeba wiedzieć, że produkty "demoludów" robiły wtedy właśnie za taką "chińszczyznę", przy czym, Unitra sprzedawała po kosztach, albo jeszcze niżej! Czego na przykład nie robiła Tesla! Jak jesteśmy przy dużej skali eksportu, to wymienię tu jeszcze kolumny typu Altus. Były okresy gdzie prawie cała produkcja szła na eksport! Tonsil sprzedawał je za "psie" pieniądze, ale pozyskiwał bardzo cenne dewizy, bez których praktycznie nie byłby w stanie cokolwiek produkować!
Ale tu jest mowa o 5000000 sztuce produktu od początku produkcji, a nie samego Condora
Cały Lublin był zawalony burakami cukrowymi podczas kampanii cukrowniczej i smierdział "melasą" (tak se wczoraj wspominaliśmy) a cukier był na kartki!
Generator tonu. W PRL faktycznie był problem z przetwórstwem. Nie tylko buraków cukrowych. Jakoś nie umieliśmy logistycznie zorganizować przetwórstwa/produkcji. Podobno połowa płodów rolnych, z wysoko przemysłowej produkcji się marnowała, a po sklepach mało co było!
mało co było wszystkiego co było produkowane w PRL, dlatego że wyprowadzane było to do ZSRR. My byliśmy tylko robolami ZSRR, a oni zostawiali nam ochłapy. Serio nie pojmujecie takich rzeczy i trzeba to jeszcze komuś tłumaczyć?
ta pierwsza wieza na filmie jest u mojej cioci i wujka w nienaruszonym stanie ;] jak nowe ;]
Grzegorz bardzo dobrze to ujal mozna pielegnowac nasza historie elektroniczna ale na rynku teraz sa firmy takie jak.marantz cambridge audio ,yamaha,denon,itp i ten sprzet o niebo jest i byl iles lat temu lepszy i poprawniejszy w odsluchu a pozatym bezawaryjny.A gdyby unitra dzis produkowala bez nowych inwestycji kto by to kupowal ten sprzet naprawde nie byl az tak dobry to tylko w naszych glowach zrodzil sie mit i sentyment do tamtych lat gdzie cokolwiek udalo sie kupic to bardzo cieszylo ja mam 43 lata to cos o tym wiem.A co do osaki czy internationale to nigdy niebylo takich firm to montownie pracy ktore byly wykorzystywane na dalekim wschodzie i pracowali tam osadzeni wiezniowie w ramach normalnej pracy tak jak np w polsce przy zawiasach meblowych przynajmniej w PRL , a taka osaka czy internationale to sprzet za 10 dolarow tak jak dzis budziki w biedronce wiec niemozna por. z unitra przynajmniej nie z systemami stacjonarnymi!!! POZDRAWIAM MILOSNIKOW UNITRY
Tak patrzę, i nie dziwię się że to padło...
To dużo pracy przed tobą. Najtrudniejsze jest osuszenie cewek, rdzeni. Osad czy wykrystalizowane osady z wody potrafią trwale zmienić parametry cewek.
Można bawić się w płukanie tego w wodzie destylowanej, osuszenie i ponowne zestrojenie, to dłubanina na wiele wieczorów - najlepiej długich tych zimowych ;)
Wymyślasz takie brednie w wolnym czasie, czy prowadzisz jakieś własne prace naukowe? Osady z wody to minerały! Możesz przetoczyć jakieś materiały traktujące o wpływie minerałów na indukcyjność, parametry cewki? Najgorsze jest to, że twoje kompletne brednie na temat Radmorów i elektroniki, ludzie potem rozpowszechniają w Necie! Poradź jeszcze ludziom przeczyszczenie tranzystorów i rezystorów szczoteczką "ryżową", bo kurz i osady potrafią trwale zmienić parametry tych elementów! Wiele twoich "rad", to najlepszy sposób na uszkodzenie sobie sprzętu!
Skoro sa tu i własciciele radmorów szukam glowicy do 5102
Niczego z tamtych lat nie żałuję. To wszystko był taki sam szajs jak cała reszta ówczesnej produkcji, jak samochody, które prosto z fabryki trzeba było zawieźć do mechanika żeby wyregulował i powymieniał niektóre części, jak gitary, których nie dało się nastroić, jak masło roślinne którego nie dało się zjeść, jak wyrób czekoladopodobny i oranżada marki landryna bez gazu ale za to z pleśnią. Te wszystkie "kultowe marki" to były po prostu licencje, a nie polska myśl techniczna, przy czym od oryginału różniły się dużo gorszą jakością oraz modyfikacjami polegającymi na stosowaniu tańszych zamienników, których nie trzeba było kupować za dolary. Jak przyszedł sprzęt z zachodu to człowiek nie mógł się nadziwić jak to wszystko jest spasowane, jak świetnie gra, jaki ma obraz, jakie kolory,dźwięk a przede wszystkim, że jest tam dwa razy mniej części, że tam jest jeden układ scalony, a u nas cała płytka pełna archaicznych półprzewodników.Porównanie polskiej elektroniki i tego, co produkowano gdzie indziej przypomina mi trochę kupowanie części do samochodu. Przychodził człowiek do sklepu i mówił, że potrzebuje coś tam do malucha. Sprzedawca zazwyczaj wtedy pytał: włoskie, państwowe, czy rzemiosło? Jak człowiek kupił włoskie to miał na dłuższy czas spokój, jak kupił tzw. oryginał to dość szybko musiał ponownie wjeżdżać na kanał a jak kupił wytwór rzemieślniczy to często w ogóle nie dojechał do domu. W Polsce wreszcie produkuje się nowoczesny sprzęt, wreszcie "made in Poland" brzmi dumnie i jest synonimem dobrej jakości. Co z tego, że w Poznaniu albo Gliwicach ludzie pracują w niemieckiej fabryce i produkują tam niemieckie samochody. Chcecie powiedzieć, że jak w Poznaniu w tej samej fabryce robili Tarpany to było lepiej? Opamiętajcie się ludzie - jeszcze trochę, a zaczniecie wysławiać Gomułkę, Bieruta i PGR-y, bo niestety Gierka już niektórzy chcą na pomniki wynosić.
Przeczytałem, i powiem, że jestem pod wrażeniem! Od czasu do czasu ktoś "normalnie" napisze o tamtych czasach! Ja też nie żałuję i mam sentyment, ale tylko i wyłącznie sentyment! Znam się na elektronice, i to praktycznie, naprawiałem ten "kultowy" sprzęt, używałem go, i wiem co sobą reprezentował! W sumie racja, zdecydowana większość konstrukcji była licencją lub pochodną, rozwinięciem licencji zagranicznych! Naszego w sumie mało co było!
Dokładnie tak - tylko sentyment i tęsknota za młodymi latami.
Amerykańskie krążowniki szos o pojemności 5 litrów i mocy coś około 130 koni też miały wytrzymałość do 100.000 mil i remont. To kwestia filozofii produkcji (i późniejszego serwisu), a nie próba wytrzymałościowa. Tak się robiło i już, ważne że każdy zakład serwisowy (tak państwowy jak i prywatny) radził sobie z serwisem.
Pewnie że serwisowalność jest superważna i cenna . Ale pod warunkiem ze dana rzecz spełnia w ogóle oczekiwania. Te krążowniki były wspamniałe.
@@basiae8647 130 koni nie bardzo nadaje się do napędzania ponad dwu tonowych aut, a tyle miały te "krążowniki". Silniki po prostu się zarzynały, stąd te małe przebiegi. Na ogół z 6 litrów miałaś ok. 300 KM, takie auta z łatwością osiągały przebieg 500 tys km. W przypadku polskich aut z PRL problemy zaczynały się na etapie produkcji podzespołów. Precyzja była żadna, brak kontroli jakości. Potem niechlujny montaż, i znowu brak kontroli jakości. Na koniec silnik zalewano olejem, który olejem był tylko z nazwy. Po 1990 roku, kiedy wymagania dla wyrobów były inne, Polonez osiągał 200 tys km przebiegu.
Największy zachwyt zachodem chyba przypadł na lata 80-te i 19-te.Trzeba było rozwalić Unitrę,bo PRL-owska.Szkoda gadać.Zgadzam się,zaprzepaszczono dorobek i doświadczenie.Widząc na półkach Chińskie gówno pod znakami różnych niegdyś dobrych marek i tak wybieram dobry,polski sprzęt sprzed 89 r.Radmor był zakładem produkującym dla wojska,dlatego podzespoły stosował jak najlepszej jakości.
Kompletne brednie! Radmor serii 5100 to zbiór technologii końca lat 60'tych. Nawet do pozostałych sprzętów produkowanych po 1980 roku, dzieliła go przepaść, oczywiście w negatywnym znaczeniu! Ta seria nigdy nie była eksportowana! Dopiero seria 5400, w 1985 roku, "wprowadziła" podzespoły" w Polsce "nowoczesne", czyli "radio FM" oparte na UL1200, i stereodekoder na UL 1621! Te "nowoczesne" (na zachodzie to era początku lat 70'tych) elementy w pozostałym polskim sprzęcie były stosowane od początku lat 80'tych! Seria 5400 nigdy nie cieszyła się powodzeniem. To sprzęt drogi, o wątpliwych walorach muzycznych! Pod koniec lat 80'tych jego sprzedaż była znikoma, był po sklepach RTV sprzętem "dyżurnym", do dostania od ręki! Następca, seria 5500, wprowadzona celem konkurowania z zachodnimi firmami, przepadła totalnie. Droga, i tradycyjnie o wątpliwych walorach muzycznych, i już wtedy użytkowych! Radmor sam zrezygnował z produkowania sprzętu elektronicznego dla powszechnego konsumenta!!! Zawsze produkował małe ilości, więc sprzęt ten był bardzo drogi. Cena nie miała odbicia w jakości. Kompletną bzdura jest pisanie, że rzekomo Radmor dawał podzespoły lepszej jakości bo produkował inne rzeczy dla wojska! W sprzęcie profesjonalnym, w PRL, stosowało się podzespoły sprowadzane z zagranicy, i to za deficytowe dewizy!!! To co produkował Telpod, CEMI, ELWA, i wiele innych firm, było bardzo złej jakości!!! Zła jakość produkcji, technologie archaiczne, to była przyczyna upadku polskich firm produkujących elektroniczne podzespoły! Radmor drogi panie, stosował identyczne podzespoły jak inne firmy wchodzące w skład Zjednoczenia Unitra!!! Nic tam nie było innego! Faworyzowanie Radmora pod tym względem jest kompletnym idiotyzmem! Dewizy zdobywało się sprzedając za granicę sprzęt poniżej kosztów produkcji! Potem miano kupować za nie podzespoły i wsadzać do sprzętów dla masowego użytkownika? Aby to zrozumieć to trzeba było żyć w PRL! Podzespoły elektroniczne produkowane w Polsce, do profesjonalnych zastosowań nie nadawały się, więc siłą rzeczy trzeba było wydać deficytowe dewizy na zakup kondensatorów, tranzystorów, rezystorów i potencjometrów!!! ELWA produkowała kondensatory elektrolityczne na zakupionej na początku lat 70'tych licencji. To były kondensatory produkowane prymitywną technologią. Owszem, potrafiły trzymać pojemność, ale było to spowodowane właśnie prymitywną konstrukcją. Użyty rozpuszczalnik, elektrolit, budowa elektrod, powodowało, że pojemność w normalnej temperaturze pracy, w normalnych elektrycznych warunkach pracy, była długotrwała! Wystarczyło użyć kondensator ELWY w wysokiej temperaturze, w trudnych warunkach napięciowo-prądowych, na przykład w zasilaczach, a ELWY sypały się bardzo szybko! Pamiętajmy, pojemność to nie jedyny, i tak naprawdę w wielu przypadkach, nie najważniejszy parametr kondensatora. ELWA, inne parametry miała bardzo złe, dlatego te kondensatory nie nadawały się do zastosowań innych, niż w elektronice powszechnego użytku! Oczywiście stosowano w wielu "profesjonalnych" rzeczach produkowanych w Polsce, ale było to spowodowane brakiem dewiz na zakup części normalnych. W tamtych czasach, instytuty naukowe, w kilka składały się na jeden...laboratoryjny multimetr cyfrowy (sic!). Potem ten sprzęt okresowo pracował w kilku instytutach! CEMI produkowało bardzo zawodne półprzewodniki. Były serie tranzystorów, gdzie paliły się same z siebie! Na dodatek, wiele serii produkcyjnych nadawało się do kosza! Ale jeżeli "działały", choć w ogóle parametrów nie trzymały, to i tak trafiały do zakładów montażowych UNITRY! To, oprócz jakości montażu, i jakości innych podzespołów, była przyczyna ponad przeciętnej awaryjności polskiej elektroniki! TELPOD to w ogóle jakieś kuriozum. Do samego końca, do połowy lat 90'tych, produkowali kompletny szrot! Łamiące się rezystory, bardzo złej jakości potencjometry, a wszystko z nóżkami śniedziejącymi już w magazynie fabrycznym! Takie elementy kolego były montowane w Radmorach, a nie "wojskowe" części!!! To co wypisujesz to kompletne bzdury! Widać, że "tworzysz", nic z tego nie ma oddania w rzeczywistości! Sprzęt Unitry solidny? To dlaczego w PRL, w każdym mieście było mnóstwo ZURT'ów, i w każdym czekało się 2-3 tygodnie na naprawę? Na naprawę nie czekało się z powodu braku podzespołu który trzeba sprowadzać miesiąc gdzieś ze świata, a czekało się miesiąc, aby technik zaczął naprawiać, a naprawa polegała na wymianie półprzewodnika produkowanego przez CEMI! Czekania miesiąc, a naprawa - chwilkę! Po 1990 roku, ludzie już przestali ten sprzęt naprawiać, to co się popsuło, to wynosili do piwnicy! Potem ten sprzęt trafiał na śmietnik! Tak by traktowali sprzęt który był drogi i jest SUPER"? Właśnie w latach 90'tych mnóstwo sprzętu Unitry trafiło do piwnic i na śmietnik! Zaprzepaszczono "dorobek i doświadczenie"? Chłopie! 3/4 tego co produkowaliśmy to zakupione licencje i ich pochodne! Kasprzak produkował jeszcze na początku lat 90'tych radiomagnetofony, które były oparte na licencji Grundiga z 1976 roku! Kasprzak tylko dołożył radio, a reszta, przez 20 lat, to był niezmieniony magnetofon Grundig z połowy lat 70'tych! Kupił byś w 1990 roku taki radiomagnetofon, czy może już raczej np. Panasonica, Sanyo, itp? Nie wszyscy kupowali "chińszczyznę" z Berlina!!! A tak naprawdę, to nie do końca była "chińszczyzna", bo w 3/4 przypadków, to były "wynalazki" produkowane np. w...Austrii, przez "First'a"! W ogóle pisanie o "chińszczyźnie" w tamtych latach to kretynizm! To co było "chińszczyzną", to zabawki! Przecież wtedy Chiny były komunistyczne i nie miały produkcji "kapitalistycznej"! Przecież to był okres rozpadu ZSRR! Tanio produkowało się w Singapurze i Korei Południowej! Cała poważna elektronika muzyczna była produkowana głównie w...Japonii! Wszystko - Pioneer, Denon, Akai, Sanyo, Sony, Onkyo, Marantz, Technics, później cała "anglia" z NAD;em na czele, to produkcja z Japonii, Anglii i Francji!!! To Unitrę zastąpiła "chińszczyzna" z Japonii? Dopiero pod koniec lat 90'tych przenoszono fabryki do tanich krajów, a takie fabryki w Chinach były jeszcze nowością! I trzeba dodać, że to były fabryki renomowanych firm zbudowane w Chinach! Taka montownia jak np. Opel w Polsce! Niby w Chinach, ale inżynierowie, maszyny, kontrola jakości, to standard danej firmy! Dopiero w okolicach 2000'cznych lat zaczęto korzystać z produkcji całkowicie chińskich fabryk!!! Chińczycy dostawali dokumentację - i produkowali! Tu trzeba rozróżnić produkcję w zakresie poszczególnych grup towarów przeznaczonych dla różnej grupy odbiorców. Nie ukrywajmy, sprzęt budżetowy, w najniższych grupach danego producenta, to prawie w 100% tzw. OEM'y! Kupując najtańszy TV danego producenta, z najniższej grupy, to tak naprawdę kupujemy to, co znajduje się w Sony, Panasonicu, Philipsie, Funai, itd. Jakaś chińska fabryka robi płytę główną, to jest sprzedawane producentom TV jako OEM, potem różne firmy montują to w swoich TV, biorąc za to różną kasę! Ale wyższe grupy to już zróżnicowana produkcja! Dlatego kupując np. TV Sony 43" za 1900 zł, możemy kupić to samo za 1399 zł w wydaniu np. LG, ale kupując ten TV w wydaniu Sony za 4999 zł, to kupujemy zupełnie inny jakościowo produkt. My Polacy, opieramy swoją "wiedzę" na masówce z marketu! Zamiast kupić TV 55" za 1699zł, kupcie sobie za 8999zł, i później tą "chińszczyznę" oceniajcie!!! Znam wiele osób które kupiły sprzęt RTV z dwóch, trzech górnych grup katalogowych, i za wyjątkiem sporadycznych nieszczęść, sprzęt chodzi bez kłopotów, u niektórych już z 10 lat!!! Znam również mnóstwo ludzi, którzy kupują sprzęt najtańszy, z dwóch pierwszych grup katalogowych, i faktyczne, prawie wszystko psuje się szybko!!! Ze sprzętem audio jest tak samo! Pisanie, że dziś sprzęt audio jest kiepski, jest idiotyzmem!!! Jeżeli bierze się pod uwagę sprzęt najtańszy, to sytuacja powtórzy się jak z telewizorami! Polacy patrzą na sprzęt poprzez pryzmat ceny. A tu niestety, sensownych kolumn za 2 tys zł się nie kupi. Jeżeli one grają przeciętnie, to faktycznie, takie Altusy, czy inne "Tonsile", mając patologicznie rozjaśnione brzmienie, będą się jawić jako...sprzęt wyższej klasy! Ale kupmy sobie normalne kolumny, takie np. za 5 tys zł, i oczywiście droższe. Wtedy zobaczymy jak sprzęt Tonsilu jest muzycznie ułomny! A wzmacniacze? Tu tak samo. kupmy sobie normalny, a nie "marketowy" sprzęt, i porównajmy go do Unitry! Wtedy się przekonamy ile muzyki nam "uciekło"! To piszą wszyscy, którzy przesiedli się z Unitry na sprzęt normalny! Ci co tak wychwalają Unitrę, to często są teoretykami, takie same bzdury potrafią wypisywać na wiele innych tematów, a wszystko opierają nie na wiedzy, a na własnych wymysłach!
Muszę rozdzielić mój komentarz na dwie części bo jest tekst za długi, i YT nie chce tego "przyjąć".
Cześć ludzi ma Unitrę, czy ją słyszało, i porównuje ją do sprzętu
marketowego. Jakieś "kolumny" za 1500 zł para, wzmacniacz za 799 zł,
itd! To nieporozumienie. Unitra kiedyś kosztowała fortunę, i to
dosłownie! Cała duża wieża Diory, z kolumnami, to roczna pensja! To tak,
jakbyśmy dziś dali...ok. 20-30 tys zł! Jeszcze w latach 90'tych, Diora
serii 500 to ze 4 pensje! Jak więc można Unitrę porównywać do sprzętu
marketowego? Jak się ją porówna do normalnego sprzętu, to Unitra
przepada z kretesem! Każdy kto zasmakował w normalnym dźwięku, Unitry z
Tonsilem, słuchał już nie będzie! No chyba, że lubimy patologię typu -
podbite wyższe rejestry tonów średnich, przy wycofanych tonach
najwyższych, i przy wycofanej średnicy, plus dudniący "bas", będący
podbitymi rejestrami wyższych tonów niskich, przy braku tonów
najniższych! Ci co przesiedli się na normalny sprzęt, od razu mówią, że
dźwięk Unitry jest męczący, i mocno okrojony! I wszyscy na nowo
odkrywają muzykę!!! Tak jak pisałem. Unitra w porównaniu do sprzętu
najtańszego, marketowego, może być górą. Rozjaśniony dźwięk, który
jednak nie jest dźwiękiem dobrej jakości, zestawiamy z marketowym
dźwiękiem który jest "suchy", bez odrobiny muzykalności, taki po prostu
nijaki, to faktycznie, też bym wolał Unitrę! Jednak zestawienie Unitry z
normalnym sprzętem, jest pozbawione sensu, bo tu naprawdę nie ma co
porównywać. Takie spostrzeżenie mieli melomani po 1990 roku, i dlatego z
Unitrą wyszło, jak wyszło! Ludzie nie są kretynami, i jeżeli kogoś
interesuje muzyka, wie czego chce i czego oczekuje od sprzętu, to
wybiera świadomie, więc pisanie, że ludzie woleli chińszczyznę bo...są
głupi, jest pozbawione logiki! Moi znajomi, zamiast kolejnego, od 20 lat
identycznego radiomagnetofonu Kasprzaka, wybrali radiomagnetofony
Panasonica i Sanyo. Przeskok w jakości użytkowania, w funkcjonalności, w
jakości dźwięku, był naprawdę kosmiczny! A że typowy Janusz z Grażyną
woleli austriackiego Firsta, czyli przysłowiową "chińszczyznę", i
dlatego polska "elektronika" upadła, to co mnie to obchodzi? Dla mnie
najważniejsze jest to, że 10 lat marzeń (całe lata 80'te), chodzenia do
Pewexu jak do muzeum, aby pooglądać "eksponaty", posłuchać normalnej
muzyki jak z bajki (wtedy jeszcze w Pewexie był Pioneer, Akai i Sanyo, a
nie "suchy" niemuzyczny Technics), pozostało we wspomnieniach, i nie
musiałem kolejne 10-20 lat słuchać Unitry, i Kasprzaka notorycznie
wciągającego taśmę! Ci co nie żyli w PRL nigdy nie zrozumieją jaki jest
ból, jak kupiona w Pewexie taśma Agfy, za 1,50$, została zniszczona
przez radiomagnetofon Kasprzaka! Znajomi, moja rodzina, całe lata 90'te
używali radiomagnetofonów Panasonica, Sanyo, itp. Nigdy żadna taśma nie
została wciągnięta, nigdy żaden magnetofon się nie popsuł! Cześć działa
do dziś, wiele zostało po prostu danych innym ludziom, i pewnie działają
do dziś! A Kasprzak? A sprzęt Unitry? W sumie, w PRL innego sprzętu nie
było, więc można powiedzieć, że były tego "miliony". I gdzie on dziś
jest? Jeżeli był taki dobry, ba, rewelacyjny, i prawdziwy "killer
wszystkiego co zachodnie", co gdzie on jest? Po domach go nie ma, na
portalu AlleDrogo są pojedyncze sztuki, i to w stanie raczej nadającym
się do utylizacji! Niektórzy wypisują, że coś tam mają, i już ze 40 lat
chodzi! Potem okazuje się, że owszem, 40 lat, ale z tego 30 lat stało
bądź leżało w piwnicy! Jak to wszystko dziś chodzi, zwłaszcza
magnetofony Kasprzaka, nie tylko przenośne, to jest opisane na
"Elektrodzie". A prawda jest taka, że...raczej mało co normalnie działa!
Jeżeli coś miało kłopoty z normalnym działaniem kiedyś, jako nowe, to
jakim cudem ma dziś dobrze działać? I na koniec. Jeżeli nie mamy
technicznej wiedzy, to nie popisujmy się fantasmagoriami, bo prędzej czy
później ktoś zwróci uwagę! Pisanie, że Radmor, jako producent sprzętu
dla wojska, po "wojskowemu" robił sprzęt dla gawiedzi, to kompletna
dziecinada, a takie "rewelacje" to można omawiać na dużej przerwie w
gimnazjum, a nie tu! I przestańcie wreszcie porównywać sprzęt
elektroniczny zupełnie różnych klas jakościowych i technicznych! Takie
porównania świadczą o kompletnym nierozumieniu tematu!
Unitra rozwaliła sama siebie swoim zacofaniem i złym zarządzaniem. Nikt z zewnatrz jej nie rozwalił. Tak właśnie wyglądał PRL, póki państwo łożyło na wszelkie fabryki nie ważne jak były one zarzadzane ot się utrzymywały. Po 89 roku padały zakłady pracy, ponieważ wyszło nareszcie na to, że przynoszą tylko straty
A tu widzę pieniactwo. Owszem pisze Pan o pewnej charakterystyce, ale nie istotnej z punktu widzenia zarządzania produkcją i produktem.
Dysponując zadobami - fabryka, linie itp można produkt poprawiać, owszem - były tu braki, ale i nie było dużych możliwości - na większość technologi i komponentòw było embargo, rynek też nie był gotowy na ceny i technologie hi-end, no może poza notablami partyjnymi, bo to było cholernie drogie.
Produkowano to, co było w zasięgu portfela i ograniczeń oraz wymogòw - łatwa naprawialność, czego nie ma obecnie.
Zachwyty nad rozwiązaniami japońskimi - tak, mogły być ale chłopak z PGRu czy z przeciętnego biura raczej by tego nie kupił. Istota tego też jest taka: pomimo wszystkiego było coś rozwijane, produkowane - zgodnie z tym co chciał i na co był gotowy rynek, a to jest tu najistotniejsze i to trzeba zrozumieć, a nie odnosić się do maranza, denona czy innych maybachòw.