Czy znacie historię rysia Bohuna z Gorajca? W 2008 roku ten piękny dziki kot wpadł w pułapkę: zaplątał się w metalową siatkę chroniącą leśne młodniki. Tkwił w niej co najmniej kilka dni. Doprowadzony do ostateczności, chcąc się uwolnić z potrzasku, próbował odgryź własną nogę. Wycieńczonego kota odnaleziono i przywieziono do kliniki weterynaryjnej w Przemyślu. Tam, niestety, rysiowi amputowano łapę. Na rekonwalescencję ryś, nazwany
Bohunem, trafił do Leśnego Pogotowia. I wtedy kraj obiegła wiadomość, że angielski specjalista od implantologii dr. Glyn Heath zobowiązał się wykonać dla rysia specjalną protezę. Opiekun rysia z Leśnego Pogotowia nie wyraził jednak zgody. Pan Jacek Wąsiński słusznie argumentował, że proteza, zamiast pomóc temu zwierzęciu, będzie mu utrudniać
poruszanie.
Okazało się, że Bohun nauczył się żyć na trzech łapach. Potrafi wskoczyć na wysokość dwóch metrów i podciągając się jedyną przednią łapą, utrzymać się na pochyłym pniu. Szybko nadrobił utraconą wagę i stał się prawdziwym olbrzymem (30 kg wagi). Pomimo tego, że żyje teraz w wolierze Bohun jest nieufny i toleruje jedynie swego opiekuna. Nerwowo reaguje na próby robienia mu zdjęć. Karmiony jest karmą naturalną; na Boże Narodzenie dostał całą sarnę. A na śniegu jako ryś wolny zostawia ślady trojga łap.